Updated books in repository.
[wolnelektury.git] / books / slowacki_odpowiedz_na_psalmy_przyszlosci.txt
1
2 -----
3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
5 Źródło:
6 -----
7
8 AUTOR: 
9 TYTUŁ: 
10
11
12   
13
14
15
16
17 Juliusz Słowacki
18
19 Odpowiedź na „Psalmy przyszłości”
20
21
22
23 Podług ciebie, mój szlachcicu,
24 Cnotą naszą — znieść niewolę.
25 Ty przemieniasz ziemską dolę
26 W żywot ducha na księżycu;
27 Głosem dziecka wołasz: czynu!
28 Czynu — czynu naród czeka.
29 Lecz ty wiesz, bez ducha gminu
30 Jaka słaba pierś człowieka...
31 A ty, który budzisz czyn,
32 Gdy spojrzałeś w ludu oczy,
33 Rzekłeś, że z nich rzeź wyskoczy!
34 A kto inny jest — niż gmin?
35
36
37
38
39 Nie tak — nie tak, mój szlachetny,
40 Bo czyn ludu nie piosenka.
41 To nie w herbie z mieczem ręka,
42 To nie ród imieniem świetny,
43 To nie pieśni próżny twór,
44 To nie buntu próżna mara,
45 To nie chmurny lot Ikara,
46 Gdzie zasługą upaść z chmur!
47 To nie na słońc, gwiazd granicy
48 Z kochankami mdlejąc latać,
49 Włosy splatać i rozplatać,
50 Tchnienie tracić w błyskawicy;
51 Ale twardo, ale jasno
52 Śród narodu swego stać,
53 Myślą bić, chorągwie rwać,
54 Świecić czynu tarczą własną!
55 W drogę, choćby niepowrotną,
56 Ale prostą — naprzód twarzą,
57 Z piersią czystą, choć samotną,
58 Choć ją sztyletami rażą,
59 Z twarzą smętną, ale białą,
60 Chrystusową, choć zwiędniałą,
61 A ciągnącą lud do siebie
62 Niesłychanym Bożym czarem:
63 Takim duchem i sztandarem
64 Być na ziemi — jest być w niebie!
65
66
67
68 A ty, jasny jakiś panie,
69 Bo cię nie znam, ale słyszę,
70 Słysząc twoje wierszowanie,
71 Że ktoś jak perłami pisze,
72 Że ktoś na kształt się proroka
73 Stawia ludziom — ale modny,
74 Jak historyk świata — chłodny,
75 Obejrzawszy świat z wysoka,
76 Wieszcze rymy, jako cugi
77 Posłał na świat równym kłusem
78 I napełnił wóz Chrystusem,
79 Jak Owidiusz Faetonem
80 I rozesłał swoje sługi,
81 Swe kolory czcić pokłonem.
82
83
84
85 Honor myślom, z których błyska
86 Nowy duch i forma nowa!
87 Bo są światu, jak zjawiska,
88 Jako jutrznia są różowa,
89 Jak ogniste meteory
90 Stopom ludu podścielona,
91 By gościńce Irydiona
92 Pielgrzymowi, który od nich
93 Bierze ogień i kolory,
94 Gdy już gwiazd dochodzi wschodnich.
95
96
97
98 Taką była dawniej dana
99 Poetyczna karm dla ludu,
100 Objawienie pełne cudu;
101 Myśl, jak mara niespodziana,
102 Z piersi naszej wychodziła
103 Na kształt gwiazdy lub miesiąca,
104 Narodowi dźwiękiem miła,
105 Ludu sen wspominająca.
106
107
108
109 Dziś co? — Każdy wieszcz z rozkazem,
110 Każdy patron... lecz za sobą;
111 Nie z promieniem, lecz z wyrazem,
112 Nie duch duchem, lecz osobą;
113 Kiedy gore świat cierpieniem,
114 Kiedy wzbiera czynu fala,
115 On się kładzie sam kamieniem,
116 Na ruch ludzki nie pozwala;
117 Chce zawrócić w stare łoże
118 Nowe fale — rzeki Boże;
119 Do zbolałych serc nie wnika,
120 Gromu ludu nie ma w dłoni,
121 Ale w uszy formą dzwoni,
122 Albo dzwoni — albo syka.
123 Jego dźwiękiem, jego mową
124 Nie odetchnie pierś szeroka,
125 Nie pomyśli jego głową,
126 Skier nie weźmie z jego oka;
127 Tylko nędzne ujrzy płachty,
128 Zamiast wieszcza — sztandar jego
129 I krzyk: „Na Boga żywego!
130 Ty, kto jesteś? nie rżnij szlachty!”...
131
132
133
134 Któż i gdzie zagroził nożem?
135 Któż i gdzie ci stanął sporem?
136 Możeś spotkał się z upiorem,
137 Z całym dawnym Zaporożem?
138 Możeś widział pochód głuchy,
139 Krzyki krwawe i namiętne
140 I księżyce nad krwią smętne
141 I sokoły w mgle, jak duchy?
142 Może tobie zastąpiły
143 W poprzek twojej sennej stecki
144 Same tylko ich mogiły —
145 A ty zląkł się! — wódz szlachecki! —
146
147
148
149 Jeszcze co? ani zamachu —
150 Naród cały hasła czeka —
151 A krzyk pierwszy z ust człowieka
152 Był krzyk: stójmy! był krzyk strachu.
153 Bo to sen na końcu pieśni,
154 Że magnaty — kiedyś — staną
155 Z wielką tęczą chorągwianą,
156 Otrząśnięci z wieków pleśni,
157 Z wielką myślą w sercu, w głowie.
158 Chatom — niby aniołowie;
159 I bunt święty rozpłomienia
160 I świat cały od nich zgore...
161 — W tych magnatach serce chore:
162 Wąż im sercem, a proch rdzenią!...
163
164
165
166 Kiedyś ze sto was tysięcy
167 Było szlachty z serc i z lica;
168 Dziś jednegom znał szlachcica
169 I kraj cały nie znał więcej.
170 Jeden tylko serca męką,
171 Zamiarami, choć nie skutkiem,
172 Wielkim, cichym, dumnym smutkiem,
173 Pełną zawsze darów ręką,
174 Smętną jakąś nieszczęść sławą
175 Był szlachcicem — i miał prawo...
176 Dziś — i ten nie został z wami
177 I godności swej nie trzyma;
178 Poszedł gnić między królami,
179 Już go nié ma — i was nié ma!
180
181
182
183 Więc się bój: — bo duch się wdziera
184 Zewsząd i podważa wieże.
185 Słaby, mówisz, rzeź wybiera;
186 A czy wiesz, co on wybierze?
187 Może ludów zatracenie,
188 Może nam przyniesie w dłoni
189 Komet wichry i płomienie,
190 W których drży król, matka roni,
191 Działa, wozy, hufce, konie
192 Ogień pali, ziemia chłonie;
193 A nikt z mogił nie korzysta,
194 Jeno wszczynający ruch,
195 Wieczny rewolucjonista,
196 Pod męką ciał — leżący duch!
197
198
199
200 We łzach, Panie, ręce podnosimy do Ciebie,
201 Odpuść nam nasze winy!
202 Niech będzie Twoja wola na ziemi i w niebie;
203 Przez nas czyń Twoje czyny!
204 Niechaj się Twoje imię na wysokościach święci,
205 Niech się święci trzy razy!
206 Abyśmy już nie byli z ksiąg żywota wyjęci
207 Dla naszych ran i zmazy.
208 Wspomnij, cośmy cierpieli pod chłostą tych mocarzy,
209 A duchaśmy nie dali;
210 Nie poznaliby ojce naszych bolesnych twarzy,
211 Gdyby z grobowca wstali.
212 Gdyśmy cierpieli mocno, wołaliśmy do góry,
213 Jak gołębie: „nie ciśnij” —
214 Duchy, jak gołębice, rozleciały się w chmury;
215 Zatrwóż! niech wrócą!... błyśnij!
216 W tej błyskawicy, Panie, ujrzym się i z daleka
217 Brat pozna swego brata
218 I wejdzie nieśmiertelność, jako anioł, w człowieka
219 I staniem ludem świata!...
220
221
222