Updated books in repository.
[wolnelektury.git] / books / krasicki_satyry1_szczesliwosc_filutow.txt
1
2 -----
3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
5 Źródło:
6 -----
7
8 AUTOR: 
9 TYTUŁ: 
10
11
12
13
14
15
16 Ignacy Krasicki
17
18 Satyry, Część pierwsza
19
20 Szczęśliwość filutów
21
22
23
24
25
26
27
28 „Rok się skończył, winszować tej pory należy”.
29 „Komu?” „Wszystkim”. „Niech Jędrzej z winszowaniem bieży;
30 Jędrzej, co to zmyśloną wziąwszy na się postać,
31 Szuka, gdzie by się wkręcić lub zysk jaki dostać,
32 A przedajnym językiem, drogi albo tani,
33 Jak zgodzą, jak zapłacą, tak chwali lub gani.
34 Albo Szymon, miłośnik ludzkiego rodzaju,
35 Co złych i dobrych współem chwaląc dla zwyczaju,
36 Gdy cnotę i występki równą szalą mierzy,
37 Tyle zyskał w rzemiośle, że mu nikt nie wierzy.
38 Niechaj tacy winszują; ja milczę”. „Źle czynisz.
39 Alboż wszystkich zarówno potępiasz i winisz?
40 Alboż wszystkim źle życzysz?” „Owszem, dobrze życzę.
41 Są cnotliwi; a chociaż niewiele ich liczę,
42 Chociaż ledwo ten rodzaj w złych się stoku zmieści,
43 Są dobrzy i w płci męskiej, są i w płci niewieściej”.
44 „Więc im winszuj!” „A jakaż winszować przyczyna?”
45 „Stary się rok zakończył, a nowy zaczyna”.
46 „Cóż mam dobrym powiedzieć? W starym ucierpieli,
47 I w przyszłym cierpieć będą zapewne musieli.
48 Nie kończy się poczciwych niefortuna z rokiem,
49 Rzadko się cnota szczęsnym ucieszy wyrokiem.
50 Do was więc mowę zwracam, sztuczni, a ostrożni,
51 Filuty oświecone i jaśnie wielmożni,
52 Wielmożni i szlachetni z zgrają waszą całą,
53 Winszuję, że w tym roku dobrze się udało.
54 Coście tylko pragnęli, wszystko wam los zdarzył,
55 Wyście się tam ogrzali, gdzie się drugi sparzył.
56 Fortuna, której koło ustawnie się toczy,
57 Była ślepą dla innych, dla was miała oczy.
58 Więc winszuję wszem wobec, każdemu z osobna,
59 Tobie najprzód, którego dziś postać ozdobna,
60 Którego oko śmiałe, a czoło jak z miedzi,
61 W twoich progach los spoczął i Fortuna siedzi,
62 Płyną ci dni pomyślne, a przędziarka Kloto
63 Pasmo życia nawija na jedwab i złoto.
64 Gdzie stąpisz, wszystko w kwiecie, gdzie wspojźrzysz, w owocach,
65 A gdy bierzesz spoczynek w twych rozkosznych nocach,
66 Ty śpisz, a szczęście czuje. Brzęczą złota trzosy,
67 Wrzask cię chwały otacza, a podchlebne głosy,
68 Im bardziej natężone, im ogromniej wrzeszczą,
69 Tym wdzięczniej słuch twój mocnią, uszy twoje pieszczą.
70 Umiesz słyszeć, coć miło, na przymówkę głuchy,
71 A gdy czasem mniej wdzięczne zalecą podsłuchy,
72 Umiesz i niedosłyszeć. Talent dziwny, rzadki!
73 Takie więc szczęścia twego gdy widzę zadatki,
74 Winszuję ci. A najprzód, żeś ocalał zdrowo;
75 Wieluż za mniej los srogi ukarał surowo,
76 A bardziej sprawiedliwość, której wiek zepsuty
77 Nie zna teraz, a przeto szczęśliwe filuty.
78 Winszuję, jak ty inszym, że tobie nie mierzą;
79 Winszuję, żeś choć zdradził, przecież jeszczeć wierzą;
80 Winszuję, żeś choć okradł, nie każą ci wracać,
81 Możesz łupu zdartego, na co chcesz, obracać;
82 Jest więc czego winszować. A tobie, Konstanty,
83 Coś się zgrał na wsie, weksle, pieniądze i fanty,
84 Przecież grasz, czego srogi los niegdy pozbawił,
85 Przemysł sztuczny to zleczył, fortunę poprawił,
86 Odzyskałeś, coś przegrał, już brzękasz wygraną,
87 Winszuję, że cię na złym dziele nie złapano.
88 A tobie, panie Pawle, jest czego winszować:
89 Przed rokiem musiałeś się o szeląg turbować,
90 Teraz kroćmi rachujesz. Jak to przyszło? — Sztuka!
91 Zyskałeś, cóżeś zyskał? Nowa to nauka!
92 Nie powiem. I satyra nie ma być zbyt jasną.
93 Tak to nowe światełka wschodzą, stare gasną.
94 Panie Pietrze, a waszeć coś wskórał w tym roku?
95 Utyłeś, więc winszuję dobrego obroku. A jak?
96 Mamże powiedzieć czyli mam zasłaniać?
97 Zasłonię; proszę jednak jejmości się kłaniać.
98 A waść, panie Wincenty, coś majętność kupił
99 Nie dawszy i szeląga? Czyś okradł, czyś złupił,
100 Dość, że wioska już twoja. Niechaj płacze głupi;
101 Po co nie był ostrożnym, już jej nie odkupi.
102 Zły też to był gospodarz, grunt leżał odłogiem,
103 Pola były zarosły chwastem, łąki głogiem;
104 Ty przemysłem naprawisz, coś zyskał fortelem,
105 I tak się wysłużonym już obywatelem
106 Staniesz twojej ojczyźnie. Tak pięknej przysługi
107 Winszuję, a choćby się zgorszył może drugi,
108 Że gardzisz skrupułami, winszuję i tego:
109 Znak to jest mocnej duszy, umysłu wielkiego.
110 Gmin podły wnętrzna trwoga i sumnienie straszy.
111 Mędrcy! Wam dziękujemy, nauki to waszej
112 Jest dzieło, że z nas każdy pozbył się wędzidła;
113 Stawia dowcip przemyślny, śmiało teraz sidła,
114 Kto w nie wpadnie, tym gorzej, że był nieostrożny:
115 Śmieje się, co oszukał, a umysł nietrwożny,
116 Wsparty kunsztem dowcipnym wygodnej nauki,
117 Na dalsze się natęża i sidła, i sztuki.
118 Winszuję więc wam, ucznie dzisiejsi i przeszli,
119 Winszuję, żeście nawet mistrzów waszych przeszli.
120 A wam co mam powiedzieć, cnotliwa hołoto?
121 Dobrzy! Cierpieć wasz podział, ale cierpieć z cnotą.
122 Modnej maksym nauki że się nie trzymacie,
123 Trzódko mała wśród łotrów, niewiele zyskacie.
124 Nie rozpaczajcie jednak. Patrzajcie, jak dalej
125 Los tych, których rozpieścił, wesprze i ocali.
126 Rzadko się niepoczciwość tak, jak zacznie, kończy,
127 A cnota, co się nigdy z chytrością nie łączy,
128 Choć jej często dokuczą troski, niepokoje,
129 Później, prawda, lecz lepiej wychodzi na swoje”.
130
131
132
133