Updated books in repository.
[wolnelektury.git] / books / krasicki_satyry1_pan_niewart_slugi.txt
1
2 -----
3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
5 Źródło:
6 -----
7
8 AUTOR: 
9 TYTUŁ: 
10
11
12
13
14
15
16 Ignacy Krasicki
17
18 Satyry, Część pierwsza
19
20 Pan niewart sługi
21
22
23
24
25
26
27
28 „I wziął tylko pięćdziesiąt”. „Wieleż miał wziąść?” „Trzysta.
29 Tak to z dobrego pana zły sługa korzysta”.
30 „A za cóż te pięćdziesiąt?” „Psa trącił”. „Cóż z tego?”
31 „Ale psa-faworyta jegomościnego”.
32 „Prawda, wielki kryminał, ale i plag wiele”.
33 „To łaska, że pięćdziesiąt”. „I nieprzyjaciele
34 Taką łaskę wyświadczą”. „On najlepszy z panów,
35 On sto plag nigdy nie dał”. „Mów lepiej z tyranów,
36 Co dom czynią katownią, a na płacz nieczuli,
37 Z wnętrzności się człowieczych ku sługom wyzuli.
38 Ten, co gdy był sam sługą, dobre miewał pany,
39 Porzuciwszy niedawno podłe pasamany,
40 Co się niegdyś pokornie nazywał Maciejem,
41 Dziś jest jaśnie wielmożnym mości dobrodziejem.
42 Zza karety, gdzie stawał, przesiadł się w karetę,
43 W mundur barwę zamienił, a nader obfite
44 Mając zacności swojej próby oczewiste,
45 I herb znalazł, i przodków, i panegirystę.
46 Niech ziółko w krzaczek idzie, choćby w dąb urosło;
47 Wolno igrać Fortunie, jej to jest rzemiosło;
48 Cudotworna, na krzesła przerabia warsztaty”.
49 „Maciej chłop”. „I cóż z tego? ale że bogaty,
50 Maciej szlachcic”. „Niech będzie, ja nie chcę kaduka”.
51 „Ale Maciej łakomy i złych zysków szuka;
52 Nie pracą, lecz podejściem majętność pomnożył,
53 Ale nie kładł, gdzie trzeba, wziął, gdzie nie położył,
54 Ale Maciej niewdzięczny tym, u których służył,
55 Ale Maciej bogactwa na złe tylko użył,
56 Ale Maciej nieludzki — to satyra karze.
57 Nie dba ona, kto w jakiej zostaje maszkarze,
58 Odrzuca czczą wielmożność, a gdy z chłostą czeka,
59 Nie szlachcica, nie chłopa ściga, lecz człowieka.
60 Śpi jegomość w południe, choć pracy nie użył,
61 Nie śpi Marcin, noc całą i oka nie zmrużył.
62 Wolno panom i nadto, zbytek im nie wadzi,
63 Choć mało, nie godzi się ubogiej czeladzi.
64 Obudził się jegomość. Marcin, co czuł pilnie,
65 Krząta się, chce, jak może, dogodzić usilnie,
66 Nadaremne starania! Któż panom dogodzi?
67 Jak legł, tak wstał niekontent jegomość dobrodziej,
68 Wszystko mu nie do gustu; noc na kartach strawił,
69 Wszystko źle; zgrał się wczoraj, klejnoty zastawił.
70 Przyszedł kupiec z regestrem, termin przypomina,
71 Trzeba oddać, a nie masz: sto plag dla Marcina!
72 Płacze w kącie, więc krnąbrny po plagach się schował,
73 Dali drugie w dwójnasób, za co nie dziękował,
74 Więc dziękuje, a płacze; opłonął pan przecie
75 I Marcin, że po drugich nie przyszły i trzecie.
76 Katów waszych, nie panów, zjadłości igrzyska,
77 Nędzni! bydlęta z pracy, a sługi z nazwiska.
78 I płakać wam nie wolno, mówić jeszcze gorzej.
79 Przyjdzie kara za słowem okrutna tym sporzej.
80 Paweł skąpy na czeladź, na zbytki utratny,
81 Za to, że od pół roka służący niepłatny
82 Prosił go o posiłek, łaknący czas długi,
83 Dał plag dwieście za strawne, a sto za zasługi.
84 Hojny pan! stema karze, a płaci dziesiątkiem.
85 Nieźle zapomożony sługa takim wziątkiem
86 Milczy, a widząc, że się nie doprosi snadnie,
87 Co widocznie nie zyskał, po cichu ukradnie.
88 Zasmakuje rzemiosło, ażci złodziej w domu.
89 Zaprawił się na małej kwocie po kryjomu,
90 Pójdzie dalej; z początku trwożny i przelękły,
91 Ośmieli się: już kłódki, już zawiasy pękły;
92 Skradł skarbiec, zniknął z oczu, a odmienny stanem,
93 Przez kradzież (jak to teraz) zostanie i panem”.
94 „A któż to teraz okradł?” „Nie odpowiem snadnie,
95 Raczej pytaj, mój bracie, kto teraz nie kradnie.
96 Stracił ten kunszt odrazę, przemyślnych oświeca,
97 Dla głupich, dla ubogich tylko szubienica;
98 Inaczej o tych rzeczach świat mądry rozumie,
99 Nie karzą, że kto okradł, lecz że kraść nie umie.
100 Ale to nie o sługach. Zwyczajne u dworu
101 Są stopnie: jedne zysku, a drugie honoru.
102 Jaśnie wielmożny tyran, bożek okoliczny,
103 Dla większej wspaniałości raczy mieć dwór liczny.
104 Stąd wyższe urzędniki, niższe posługacze:
105 Pan koniuszy, co bije, masztalerz, co płacze,
106 Pan podskarbi, co kradnie, piwniczny, co zmyka,
107 Sługa pieszy, dworzanin, co ma pacholika,
108 Pokojowiec przez zaszczyt wspaniałemu sercu,
109 A dlatego że szlachcic, bierze na kobiercu;
110 Pan architekt, co planty bez skutku wymyśla,
111 Pan doktor, co zabija, sekretarz, co zmyśla,
112 Pan rachmisrz, co łże w liczbie, gumienny, co w mierze,
113 Plenipotent, co w sądzie, komisarz, co bierze
114 Więcej jeszcze, jak daje, a złodziejów mniejszych
115 Kradnąc, sam jest użyty do usług ważniejszych;
116 Łowczy, co je zwierzynę, a w polu nie bywa,
117 Stary szafarz, co zawżdy panu potakiwa.
118 Pan kapitan, co Żydów drze, kiedy się proszą,
119 Żołnierze, co potrawy na stół w gale noszą,
120 Kapral, co więcej jeszcze kradnie niż dragani,
121 I dobosz, co pod okna capstrych tarabani,
122 A kiedy do kościoła jedzie z gronem gości,
123 Bije w dziurawy bęben werbel jegomości
124 Mają króle marszałków; co być królem może,
125 Jak ma być bez marszałka? Gale i podrożę
126 Szlachci dumny urzędnik, namiestnik powagi,
127 Wicetyran. Bez niego i chłosty, i plagi
128 Nie miałyby zaszczytu. On kary rozdawca,
129 On rozrządziciel męczeństw, on katowni sprawca.
130 A jak niegdyś przed rzymskim konsulem topory
131 Niosły kar wykonacze, bezwzględne liktory,
132 Tak przed srogim marszałkiem sążniste pajuki
133 Niosą skórom pamiętne boćkowskie kańczuki.
134 Wchodzi. Zewsząd jęczenia i płacze się wznoszą,
135 Oprawcy gdy rozkazy srogie nędznym głoszą.
136 Dom się wrzaskiem napełnia; płacz sług pana cieszy;
137 Wspaniały jękiem nędznych, płaczem służnej rzeszy,
138 Rzuca groźnym wspojźrzeniem nieszczęśliwe losy,
139 Karmią słuch neronowski płaczliwe odgłosy;
140 A w powszechnym nieszczęsnej czeladzi ucisku,
141 Gdy przeklęstw, narzekania dań odnosi w zysku,
142 Czuje, że pan, bo gnębi. Jestże usłużony?
143 Bynajmniej, szczęścia tego nie znały Nerony.
144 Służy wiernie, kto kocha, nie ma sług, kto dręczy,
145 Niewolnik, co pod jarzmem obelżywym jęczy,
146 Dźwiga ciężar w przeklęstwie na tego, co włożył.
147 Klnie los, co się tym zjadlej dla niego nasrożył,
148 Tym dotkliwszym, odjąwszy wolność, skarał stanem,
149 Gdy kazał temu służyć, co nie wart być panem”.
150
151
152
153