Added new version of Moralność pani Dulskiej to books.
[wolnelektury.git] / books / 01 / andersen_krolowa_sniegu.xml
1 <?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
2 <utwor>
3   <opowiadanie>
4
5 <rdf:RDF xmlns:rdf="http://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#" xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
6 <rdf:Description rdf:about="http://wiki.wolnepodreczniki.pl/Lektury:Andersen/Królowa_śniegu">
7 <dc:creator xml:lang="pl">Andersen, Hans Christian</dc:creator>
8 <dc:title xml:lang="pl">Królowa śniegu</dc:title>
9 <dc:contributor.translator xml:lang="pl">Niewiadomska, Cecylia</dc:contributor.translator>
10 <dc:contributor.technical_editor xml:lang="pl">Gałecki, Dariusz</dc:contributor.technical_editor>
11 <dc:publisher xml:lang="pl">Fundacja Nowoczesna Polska</dc:publisher>
12 <dc:subject.period xml:lang="pl">Romantyzm</dc:subject.period>
13 <dc:subject.type xml:lang="pl">Epika</dc:subject.type>
14 <dc:subject.genre xml:lang="pl">Baśń</dc:subject.genre>
15 <dc:description xml:lang="pl">Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.</dc:description>
16 <dc:identifier.url xml:lang="pl">http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/krolowa-sniegu</dc:identifier.url>
17 <dc:source.URL xml:lang="pl">http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3563&amp;dirids=4</dc:source.URL>
18 <dc:source xml:lang="pl">Andersen, Hans Christian (1805-1875), Baśnie, Gebethner i Wolff, wyd. 7, Kraków, 1925</dc:source>
19 <dc:rights xml:lang="pl">Domena publiczna - tłumacz Cecylia Niewiadomska zm. 1925</dc:rights>
20 <dc:date.pd xml:lang="pl">1925</dc:date.pd>
21 <dc:format xml:lang="pl">xml</dc:format>
22 <dc:type xml:lang="pl">text</dc:type>
23 <dc:type xml:lang="en">text</dc:type>
24 <dc:date xml:lang="pl">2007-08-29</dc:date>
25 <dc:audience xml:lang="pl">SP1</dc:audience>
26 <dc:language xml:lang="pl">pol</dc:language>
27 </rdf:Description>
28 </rdf:RDF>
29
30 <extra><!--<elementy_poczatkowe>--></extra>
31
32 <autor_utworu>Hans Christian Andersen</autor_utworu>
33
34 <nazwa_utworu>Królowa śniegu</nazwa_utworu>
35
36 <extra><!--</elementy_poczatkowe>--></extra>
37
38 <extra><!--<tekst_glowny>--></extra>
39
40
41
42 <srodtytul>I. Czarodziejskie zwierciadło</srodtytul>
43
44
45
46
47
48 <akap><begin id="b1206287710593"/><motyw id="m1206287710593">Czary, Lustro, Wzrok</motyw>Żył sobie niegdyś bardzo złośliwy czarodziej. Całą jego przyjemnością było dokuczać ludziom, czynić źle, ze wszystkiego się wyśmiewać i każdą rzecz przedstawiać z najgorszej strony.</akap>
49
50
51 <akap>Wymyślił wreszcie i zrobił takie sztuczne zwierciadło<pe><slowo_obce>zwierciadło</slowo_obce> --- lustro.</pe>, iż wszystkie rzeczy piękne i dobre wyglądały w nim szkaradnie, a nawet śmiesznie, ponieważ były wykrzywione, zamazane, niewyraźne --- za to złe rzeczy widać w nim było doskonale.</akap>
52
53
54 <akap>Tym sposobem cały świat w tym zwierciadle był brzydki i zły, a nic na nim nie było pięknego. Czarodziej klaskał w dłonie i śmiał się ze swego figla, a źli jego uczniowie porwali zwierciadło i biegali z nim wszędzie, podstawiając je ludziom znienacka przed oczy i cieszyli się, i śmiali, kiedy przerażony człowiek zasłaniał oczy ręką; a potem nieraz sam nie wiedział, który świat jest prawdziwy: czy ten, który ogląda co dzień, czy tamten, który ujrzał w zaklętym zwierciadle?</akap>
55
56
57 <akap>I tacy ludzie byli bardzo nieszczęśliwi, a było ich coraz więcej.</akap>
58
59
60 <akap>Cieszył się zły czarodziej, ale to mu nie wystarczało. Uczniowie jego postanowili zanieść zwierciadło aż do nieba. Niechże i aniołowie spojrzą w nie choć raz jeden. To byłaby uciecha! A może i sam Pan Bóg --- ---</akap>
61
62
63 <akap>I zaczęli lecieć do góry. Bardzo im było trudno, a jeszcze z tak ciężkim zwierciadłem --- zaledwie mogli utrzymać je w rękach... O, daleko do nieba! Aż im pot okrył czoła, a ręce drżeć zaczęły. Wtem, trrrach! I ciężkie lustro z takiej wysokości brzdęk aż na ziemię! Naturalnie w mgnieniu oka rozprysnęło się na miliony, miliony drobnych szczątków, na nieskończoną ilość czarodziejskiego pyłku, który rozleciał się na wszystkie strony.</akap>
64
65
66 <akap>Ale to właśnie było najgorsze nieszczęście!</akap>
67
68
69 <akap><begin id="b1220600284171"/><motyw id="m1220600284171">Oko, Serce</motyw>Zamiast jednego lustra, były ich teraz miliony; rozproszyły się wszędzie, a w każdym najmniejszym kawałeczku, choćby drobnym jak ziarnko piasku, widać było świat cały szkaradny, śmieszny, wykrzywiony. Jeżeli taki proszek wpadł komu do oka, to człowiek ten wszystko już widział zmienione i nie mógł dostrzec koło siebie nic dobrego, nic pięknego! Za to najgorsze rzeczy widział jasno i wyraźnie, więc wszystko złem było dla niego.</akap>
70
71
72 <akap>Gorzej jeszcze, jeżeli okruszyna lustra wpadła komu do serca. Nieszczęśliwy tracił uczucie: serce jego stawało się kawałkiem lodu, nikogo kochać nie mógł, wszyscy byli dla niego obcy, obojętni.<end id="e1220600284171"/></akap>
73
74
75 <akap>Z większych kawałków porobiono szyby, z innych szkła do okularów, a mnóstwo jeszcze krążyło w powietrzu --- wiatr je roznosił wciąż dalej i dalej, i naturalnie coraz więcej ludzi stawało się nieszczęśliwymi kalekami.<end id="e1206287710593"/></akap>
76
77
78 <akap>A niegodziwych pyłków ciągle jeszcze pełno i zobaczymy, co z tego wynikło.</akap>
79
80
81
82
83
84 <srodtytul>II. Sąsiedzi</srodtytul>
85
86
87
88
89
90 <akap><begin id="b1206287924171"/><motyw id="m1206287924171">Sąsiad, Dziecko</motyw>W pewnym bardzo starym mieście, w bardzo wysokim domu na poddaszu mieszkało dwoje dzieci, każde u swoich rodziców --- był to Kaj i Gerda.</akap>
91
92
93 <akap><begin id="b1220599628586"/><motyw id="m1220599628586">Kwiaty, Miasto</motyw>W tym mieście było tyle ludzi, że nie mógł każdy dla siebie mieć osobnego domku, a cóż dopiero myśleć o własnym ogródku. Ale że dobrzy ludzie bardzo lubią kwiaty, więc wszyscy hodowali je w doniczkach. I tym sposobem w każdym prawie oknie był ogródek; ale najładniej było u Kaja i Gerdy.<end id="e1220599628586"/></akap>
94
95
96 <akap>Bo posłuchajcie tylko: w tym wysokim domu na poddaszu każda rodzina miała własną izdebkę z dużym oknem, przez które w lecie można było wyjść na dach albo --- wcale nie schodząc ze schodów --- przejść z jednego mieszkania do drugiego. Można tu było bawić się na płaskim dachu. <begin id="b1188220888274"/><motyw id="m1188220888274">Przyjaźń</motyw>Gdy Gerda wyjrzała oknem, widziała Kaja w izbie naprzeciwko. Kiedy słonko przygrzało, dzieci wybiegały na dach i bawiły się doskonale albo siadały na małych stołeczkach i rozmawiały o wszystkim, co je zajmowało.</akap>
97
98
99 <akap>Były to bardzo dobre dzieci i kochały się jak brat i siostra.<end id="e1188220888274"/><end id="e1206287924171"/></akap>
100
101
102 <akap>Na wiosnę rodzice Kaja i Gerdy ustawiali na brzegu dachu długie skrzynie, napełnione ziemią; w nich zasiewali potrzebne warzywa i wiele pięknych kwiatów. Tak więc kawałek dachu przed oknami zamieniał się w śliczny, maleńki ogródek.</akap>
103
104
105 <akap>Im mocniej dogrzewało złote słonko, tym piękniej było w ogródku na dachu. <begin id="b1188220943454"/><motyw id="m1188220943454">Rośliny, Kwiaty</motyw>Zielone festony roślin pokrywały drewniane skrzynie i spadały aż na mur domu: różnobarwne powoje otwierały śliczne kielichy pełne rosy; różowy groszek ciekawie wyglądał na wszystkie strony; aksamitne bratki szeroko otwierały wielkie oczy, a drobne stokrotki uśmiechały się wesoło. Oprócz tego w każdej skrzyni rósł wysoki różany krzaczek niby drzewko. Na wiosnę stroił się w zielone listki, a już w maju okrywał ślicznymi kwiatami, których woń rozpływała się w powietrzu. Gałązki róż ciekawie zaglądały w okna, szeptały cicho drobnymi listkami i kołysały się lekko pod tchnieniem wietrzyka.<end id="e1188220943454"/></akap>
106
107
108 <akap>Ślicznie tu było w lecie.</akap>
109
110
111 <akap><begin id="b1188220975900"/><motyw id="m1188220975900">Przyjaźń, Zima</motyw>Ale w zimie wszystko znikało. Biały śnieg pokrywał dachy, a zamknięte okna często zamarzały; wtedy mróz kładł na nie delikatne białe kwiaty, ale nic przez nie widzieć nie było można. A dzieci chciały się widzieć, chciały ciągle wiedzieć o sobie. Więc rozgrzewały pieniądz na piecu i kładły go na szybę. Wtedy wśród białych liści i gałązek tworzył się mały i przezroczysty otwór, w którym zaraz mrugnęło śmiejące się oko Kaja albo Gerdy.</akap>
112
113 <akap_dialog>--- Pójdź tu do nas! --- mówiło oko.</akap_dialog>
114
115 <akap_dialog>--- Dobrze, dobrze!</akap_dialog>
116
117
118 <akap>W lecie tak łatwo było przejść z jednego mieszkania do drugiego, ale w zimie musiały dzieci zbiegać na dół i znów wchodzić na schody tak wysoko! A tam na dole śnieg i wicher!</akap>
119
120 <akap_dialog>--- Patrz, patrz! Białe pszczoły wyleciały z ula --- mówiła stara babka, ukazując wnuczce chwiejące się w powietrzu płatki śniegu.</akap_dialog>
121
122 <akap_dialog>--- Pszczoły, pszczoły --- powtarzała wesoło Gerda. --- A czy mają swoją królową?</akap_dialog>
123
124 <akap_dialog>--- Rozumie się, że mają --- odpowiedziała babka. --- Największy ze wszystkich płatków, a zawsze tam leci, gdzie śnieg najgęściej pada. Jeśli spadnie na ziemię, wzbija się natychmiast znowu ku ciemnym chmurom i nigdy nie spocznie. Czasem przebiega nocą po ulicach miasta i zagląda do okien, a wtedy wyrastają na nich śnieżne kwiaty i brylantowe liście.<end id="e1188220975900"/></akap_dialog>
125
126 <akap_dialog>--- Tak! Tak! Widzieliśmy! --- wołały dzieci, zachwycone słowami babki.</akap_dialog>
127
128 <akap_dialog>--- A czy królowa śniegu mogłaby przyjść tutaj? --- zapytała Gerda.</akap_dialog>
129
130 <akap_dialog>--- Ach, niech no tylko przyjdzie! --- krzyknął Kaj wesoło. --- Posadziłbym ją zaraz przy piecu i roztopiłaby się! Ha, ha, ha!</akap_dialog>
131
132
133 <akap>Babka pogłaskała go lekko po głowie i zaczęła opowiadać co innego.</akap>
134
135
136 <akap>Raz wieczorem Kaj już na wpół rozebrany wszedł na stołek i wyjrzał przez okrągły otwór na zamarzniętej szybie. W powietrzu kołysało się mnóstwo płatków śniegu, a jeden bardzo duży uczepił się na brzegu skrzynki kwiatowej, zaczął rosnąć prędko, coraz większy, wyższy, aż stał się cudną panią w długiej, białej szacie z cieniutkiego, przezroczystego muślinu, obsypanej milionami śnieżnych gwiazdek. Ciało jej było z przezroczystego lodu, białe i połyskujące, a jednak ona żyła. Patrzyła się na Kaja i uśmiechała się do niego, a oczy jej jaśniały jak brylanty. Na koniec skinęła ręką, jak gdyby wzywała go z sobą. Kaj przeląkł się bardzo, zeskoczył z krzesła i uciekł w głąb izdebki, ale zdawało mu się, że wielki ptak jakiś przeleciał koło okna.</akap>
137
138
139 <akap><begin id="b1206288352718"/><motyw id="m1206288352718">Wiosna</motyw>Nazajutrz dzień był jasny, pogodny i mroźny, ale wkrótce nastąpiła odwilż, wiatr przyniósł wieść radosną, że wiosna już blisko, słońce dogrzewało mocniej, śniegi zniknęły bez śladu, trawa pozieleniała, pączki zaczęły pękać, przyleciały jaskółki do gniazd przeszłorocznych i znowu dzieci siedziały na dachu, w ślicznym, maleńkim, wiszącym ogrodzie.</akap>
140
141
142 <akap>Groszek pachnący spadał w festonach<pe><slowo_obce>spadał w festonach</slowo_obce> --- opadał, tworząc dekoracyjne sploty.</pe> na skrzynie, powoje otwierały śliczne kielichy do słońca, a róże tego roku kwitły bardzo pięknie i drzewka były nimi obsypane.</akap>
143
144
145 <akap>Gerda z Kajem siedzieli pod krzaczkiem i śpiewali razem ulubioną swoją piosenkę.</akap>
146
147
148 <poezja_cyt>
149         <strofa>Co ja kocham na tym świecie?/
150                 Złote słonko, cudne kwiecie!/
151                 Boże ptaszki śpiewające,/
152                 Jasne rosy, w kwiatach drżące,/
153                 Błękit nieba i obłoki,/
154                 Cały piękny świat szeroki,/
155                 I chatynkę pobielaną,/
156                 I mateczkę ukochaną! ---/
157                 Wszystko kocham serca biciem,/
158                 A przestanę chyba z życiem.<end id="e1206288352718"/>
159         </strofa>
160 </poezja_cyt>
161
162
163 <akap_dialog>Razu jednego dzieci siedziały w ogródku i oglądały bardzo ładną książkę z obrazkami, w której były malowane ptaki i zwierzęta. Na wieżowym zegarze zaczęła bić piąta.</akap_dialog>
164
165 <akap_dialog><begin id="b1220600177152"/><motyw id="m1220600177152">Oko, Serce</motyw>--- Aj! --- zawołał Kaj nagle. --- Coś mnie ukłuło w serce! Coś mi do oka wpadło!</akap_dialog>
166
167 <akap_dialog>--- Może ukłuł cię kolec róży? --- rzekła troskliwie Gerda. --- Czekaj, zobaczę, co ci wpadło w oko! Nic --- nic nie ma.</akap_dialog>
168
169 <akap_dialog>--- Pewno już wyleciało --- rzekł Kaj niecierpliwie i odsunął się od dziewczynki.</akap_dialog>
170
171
172 <akap>Niestety, nie wyleciało. <begin id="b1220600672719"/><motyw id="m1220600672719">Przemiana </motyw>Był to właśnie drobniutki pyłek stłuczonego zwierciadła czarodzieja; utkwił mu w oku i zmienił świat cały, nie pozwalając widzieć na nim nic pięknego, nic dobrego. A co gorsza, pyłek taki wpadł mu w serce, które nagle stało się zimne i twarde, przestało czuć i kochać.<end id="e1220600177152"/></akap>
173
174 <akap_dialog>--- Czegóż beczysz? --- zapytał opryskliwie. --- Żebyś wiedziała, jaka jesteś brzydka! A jaka śmieszna, ha, ha, ha! Cóż to za zgniła róża? Pfe! I ta szkaradna! Cała ta skrzynia --- stare, brzydkie pudło, tylko ją zrzucić z dachu.</akap_dialog>
175
176
177 <akap>Kopnął skrzynię, zerwał różę i rozdeptał.</akap>
178
179 <akap_dialog>--- Kaju! --- zawołała z przestrachem dziewczynka.</akap_dialog>
180
181
182 <akap>Widząc jej przerażenie, roześmiał się szkaradnie, zerwał jeszcze jedną różę, rzucił ją i wskoczył do swojego okna.</akap>
183
184
185 <akap>Od tej chwili Kaj zmienił się zupełnie. Kiedy Gerda chciała oglądać z nim obrazki, wzruszał ramionami, mówił, że są brzydkie i wyśmiewał się z każdego. W końcu powiedział, że nie chce się z nią bawić, bo jest głupia jak małe dziecko. Nawet bajki babuni nie podobały mu się; mówił, że są niedorzeczne, zawsze miał jakieś: ale. Nieraz stawał za staruszką, kładł na nos jej okulary i naśladował jej miny i słowa. Tak samo zaczął naśladować innych i nauczył się wkrótce najbrzydszych grymasów i wykrzywiań.</akap>
186
187
188 <akap>W gruncie rzeczy Kaj nic temu nie był winien, tylko szkaradny pyłek szkła czarodziejskiego, które tkwiło mu w sercu. Z tego to powodu nikogo nie kochał i dokuczał Gerdzie, która była dla niego taka dobra. Ludzie zaczęli mówić, że Kaj jest złym chłopcem i mieli zupełną słuszność, tylko nie wiedzieli, dlaczego jest taki.<end id="e1220600672719"/></akap>
189
190
191 <akap><begin id="b1220600796420"/><motyw id="m1220600796420">Zabawa, Zima</motyw>Razu jednego w zimie, gdy śnieg padał, przyniósł Kaj na podwórze szkło powiększające i przez nie patrzył na gwiazdki śniegowe, które pokrywały mu ubranie.</akap>
192
193 <akap_dialog>--- Spojrzyj, Gerdo --- rzekł --- jakie ogromne! Niby kwiaty, niby gwiazdy, a jakie sztuczne! To ciekawsze przecież od kwiatów prawdziwych! Tak równo, doskonale ułożone. Szkoda tylko, że topnieją.</akap_dialog>
194
195
196 <akap>Nagle pobiegł na górę, przyniósł swoje saneczki i ciepłe rękawice, oznajmił Gerdzie, że idzie pojeździć saneczkami po rynku i natychmiast zniknął za bramą.</akap>
197
198
199 <akap>Na rynku była wesoła zabawa. Chłopcy ślizgali się po śniegu w swoich sankach, najśmielsi przywiązywali je do sań wieśniaków i jechali tym sposobem spory kawałek drogi. A co przy tym śmiechu i wrzawy!<end id="e1220600796420"/></akap>
200
201
202 <akap>Wtem wjechały na rynek duże, białe sanie zaprzężone białymi końmi. Osoba siedząca w saniach otulona była w ogromne białe futro, a na głowie miała białą futrzaną czapkę. Sanie dwa razy objechały rynek, a tymczasem udało się Kajowi przywiązać do nich z tyłu swoje małe saneczki. Teraz pomknął jak strzała po utartej drodze i wyjechał za miasto. Osoba w sankach odwróciła głowę i przyjaźnie uśmiechnęła się do niego.</akap>
203
204
205 <akap>Kaj doznawał wielkiej przyjemności, bo nigdy jeszcze nie jechał tak prędko; nie chciał jednak zanadto oddalić się od miasta i po niejakim czasie pragnął odwiązać swoje sanki. Wtedy osoba w saniach odwróciła się znowu i spojrzała tak przyjaźnie, że Kaj zapomniał o wszystkim.</akap>
206
207
208 <akap>I tak powtórzyło się parę razy.</akap>
209
210
211 <akap>Śnieg zaczął padać gęsty, pociemniało, Kaj nie widział już nic dookoła prócz kręcących się białych płatków. Puścił sznurek, aby odczepić swoje sanki, ale one jak gdyby przymarzły do wielkich, mknęły jak wiatr za nimi, dalej, dalej, dalej! Kaj krzyknął przerażony, ale nikt mu nie odpowiedział, jakby go nikt nie słyszał. Sanki pędziły ciągle, a śnieg sypał, nic już widać nie było. Chwilami uderzały się o coś gwałtownie, to znów spadały na dół, przeskakiwały jakieś nieznane przeszkody i sunęły po białej drodze w świat nieznany.</akap>
212
213
214 <akap>Kaj chciał się przeżegnać, zmówić pacierz, lecz w żaden sposób przypomnieć sobie nie mógł słów <tytul_dziela>Ojcze nasz</tytul_dziela> i przychodziła mu na myśl tylko tabliczka mnożenia.</akap>
215
216
217 <akap>Płatki śniegu padały coraz większe, wyglądały na koniec niby białe ptaszki. Zdawało mu się, że dookoła niego biegną gołębie, kury, gęsi --- całym tłumem.</akap>
218
219
220 <akap><begin id="b1220601346406"/><motyw id="m1220601346406">Dama</motyw>Naraz konie stanęły, sanie się zatrzymały, a siedząca w nich osoba podniosła się i Kaj spostrzegł, że futro jej i czapka były ze śniegu. Była to wysoka dama, wysmukła, olśniewającej białości: królowa śniegu!</akap>
221
222 <akap_dialog>--- Dobrze jedziemy! --- rzekła. --- Ale po co masz tam marznąć? Chodź pod moje niedźwiedzie.</akap_dialog>
223
224
225 <akap><begin id="b1220601521648"/><motyw id="m1220601521648">Pocałunek</motyw>Posadziła go w saniach obok siebie, nakryła białym futrem, a jemu się zdawało, że zapada w górę śnieżną.</akap>
226
227 <akap_dialog>--- Jeszcze ci zimno? --- rzekła i pocałowała go w czoło.</akap_dialog>
228
229
230 <akap>Huu! Jakiż to był zimny pocałunek! Uczuł lód aż w głębi serca, które --- jak wiemy --- już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło bardzo prędko i zrobiło mu się lepiej. Nie czuł już wcale zimna.</akap>
231
232 <akap_dialog>--- Moje saneczki! Moje saneczki! --- zawołał z wielką trwogą, aby nie stracić ulubionej zabawki. Więc rzucono sznurek od nich białej kurze, aby biegła obok, ciągnąc je za sobą.</akap_dialog>
233
234
235 <akap>Królowa śniegu pochyliła się nad Kajem i pocałowała go powtórnie, a w tej chwili chłopiec zapomniał już o wszystkim: o rodzicach, domu, babce i Gerdzie.<end id="e1220601521648"/></akap>
236
237
238 <akap>Teraz nie bał się wcale pięknej pani, nie wydawała mu się straszna. Opowiadał jej, co umie, o jakich się uczył krajach i miastach, jak wybornie liczy na pamięć --- a ona uśmiechała się do niego.<end id="e1220601346406"/></akap>
239
240
241 <akap>Wreszcie wzięła go na ręce i wzleciała z nim razem wysoko, wysoko, ku ciemnym chmurom, które szarpał wiatr świszczący.</akap>
242
243
244 <akap>Przelatywali ponad ciemnymi lasami, nad górami, morzami i lądami. Zimny wicher huczał pod nimi w przepaściach, biały śnieg połyskiwał, wyły wilki głodne, krakały stada czarnych kruków --- a ponad nimi świecił jasny księżyc.</akap>
245
246
247 <akap>I tak płynęła długa noc zimowa, a gdy nastąpił ranek, Kaj spał u nóg królowej śniegu.</akap>
248
249
250
251
252
253 <srodtytul>III. W ogródku wróżki</srodtytul>
254
255
256
257
258
259 <akap>Jakże smutno i strasznie było biednej Gerdzie, kiedy wieczorem Kaj nie wrócił do domu!</akap>
260
261
262 <akap>Nikt nie wiedział, gdzie się podział i co się z nim stało. Chłopcy opowiadali, że jeździł po rynku, a potem swoje saneczki uczepił do wielkich sań, które pomknęły za miasto. Tyle go widziano.</akap>
263
264
265 <akap>Płakali rodzice, babka i Gerda, bo myśleli, że z mostu zsunął się w rzekę i utonął. Gerda płakała gorzko całą zimę.</akap>
266
267
268 <akap>Wreszcie nadeszła wiosna, zajaśniało piękne słoneczko.</akap>
269
270 <akap_dialog>--- Kaj nie żyje! --- rzekła do niego Gerda.</akap_dialog>
271
272 <akap_dialog>--- Albo to prawda! --- odpowiedziało słońce.</akap_dialog>
273
274
275 <akap>Powróciły jaskółki do gniazd zeszłorocznych.</akap>
276
277 <akap_dialog>--- Kaj nie żyje! --- oznajmiła im Gerda.</akap_dialog>
278
279 <akap_dialog>--- Nieprawda! --- odpowiedziały jaskółki</akap_dialog>
280
281
282 <akap>A wtedy i Gerda przestała w to wierzyć.</akap>
283
284 <akap_dialog><begin id="b1220601617389"/><motyw id="m1220601617389">Ofiara</motyw>--- Włożę czerwone buciki, których Kaj jeszcze nie widział i pójdę do rzeki zapytać o niego --- pomyślała pewnego ranka.</akap_dialog>
285
286
287 <akap>Było bardzo wcześnie, ale wstała zaraz, ubrała się cichutko, żeby nie obudzić babki, włożyła swoje czerwone buciki, leciuchno pocałowała babunię i pobiegła do rzeki.</akap>
288
289 <akap_dialog>--- Czy to prawda, że zabrałaś mi mojego Kaja? --- zapytała niespokojnie. --- Oddaj mi go, a dam ci śliczne czerwone buciki.</akap_dialog>
290
291
292 <akap>Zdawało jej się, że fale zaszemrały jakoś dziwnie, jakby się zgadzały na ten układ. Wiec co prędzej zdjęła buciki, śliczne, ukochane, czerwone buciki i rzuciła je w wodę.</akap>
293
294
295 <akap><begin id="b1188223370313"/><motyw id="m1188223370313">Woda, Rzeka</motyw>Buciki upadły niedaleko, a fala wyniosła je na brzeg z powrotem. Rzeka nie chciała przyjąć tej ofiary, gdyż nie mogła oddać Kaja, lecz Gerda inaczej to sobie tłumaczyła.<end id="e1220601617389"/> Zdawało jej się, że za blisko brzegu wrzuciła trzewiczki i aby je rzucić dalej, weszła do małego czółenka, które kołysało się na wodzie. Poszła na przeciwny koniec łódki i rzuciła buciki z całej siły, jak tylko mogła najdalej. Tak idąc i poruszając się, mimowolnie chwiała czółenkiem, które nie było przywiązane i zaczęło oddalać się od brzegu. Gerda spostrzegła to i chciała wyskoczyć, lecz była już za daleko. Łódka, porwana prądem, szybko płynęła z biegiem wody.<end id="e1188223370313"/></akap>
296
297
298 <akap>Wtedy Gerda przelękła się bardzo i zaczęła głośno płakać. Ale nikt jej nie słyszał, tylko gromadka wróbli, które nie mogły dopomóc jej w niczym. Biegły jednak wzdłuż brzegu, jakby ją chciały pocieszyć i wołały bezustannie:</akap>
299
300 <akap_dialog>--- Ćwir! Ćwir! Ćwir! Jesteśmy tutaj! Nie bój się! Jesteśmy tutaj.</akap_dialog>
301
302
303 <akap>I Gerda uspokoiła się powoli. Czółenko płynęło z prądem, a ona siedziała cichutko, w samych pończoszkach i patrzyła w wodę. Czerwone trzewiczki płynęły za łódką, lecz nie mogły jej dogonić, ponieważ prąd bardzo szybko ją unosił.</akap>
304
305
306 <akap><begin id="b1188223331758"/><motyw id="m1188223331758">Wiosna</motyw>Prześlicznie wyglądały brzegi rzeki; na zielonych, kwiecistych łąkach pasły się stada owiec, krowy poważnie skubały świeżą, soczystą paszę, stare drzewa rozwijały młode listki, wszystko uśmiechało się w blasku słonecznym.<end id="e1188223331758"/></akap>
307
308 <akap_dialog><begin id="b1220602087974"/><motyw id="m1220602087974">Ogród</motyw>--- Może mnie rzeka zaniesie do Kaja --- pomyślała Gerda i przestała się smucić. Usiadła na ławeczce i patrzyła długo na zielone brzegi, które przesuwały się przed nią. Właśnie ujrzała wielki sad wiśniowy, pełen kwitnących drzew, a między nimi malutki domek pod słomianą strzechą<pe><slowo_obce>strzecha</slowo_obce> --- dach kryty słomą lub trzciną.</pe>, z czerwonymi, żółtymi i niebieskimi okienkami. Dwóch drewnianych żołnierzy stało przed ganeczkiem z bronią w ręku.</akap_dialog>
309
310
311 <akap>Gerda pomyślała, że to żywi ludzie i wołała ratunku, ale naturalnie nikt jej nie odpowiedział. Prąd niósł ją prosto do brzegu, więc zaczęła znów wołać jeszcze głośniej.</akap>
312
313
314 <akap>Wtem drzwi domku się otworzyły i wyszła z niego zgarbiona staruszka, podpierając się kijkiem i drepcząc ku furtce. Na głowie miała duży słomiany kapelusz, pomalowany w bardzo piękne kwiaty.</akap>
315
316 <akap_dialog>--- Ach, biedne dziecko! --- zawołała stara. --- Skądże się wzięłaś na tej bystrej rzece, która cię tak daleko w świat uniosła?</akap_dialog>
317
318
319 <akap>Drepcząc prędko, staruszka zbliżyła się do brzegu, zaczepiła o czółno swoim zakrzywionym kijkiem i przyciągnęła je do lądu. Podała dziewczynce rękę i pomogła jej wyskoczyć na ziemię.</akap>
320
321
322 <akap>Ach, jak przyjemnie zrobiło się Gerdzie, gdy znów uczuła pod nogami twardą ziemię! Bała się jednak trochę nieznajomej staruszki.</akap>
323
324 <akap_dialog>--- Kto jesteś, moje dziecko i skąd się tu wzięłaś? --- pytała znów kobieta, uważnie patrząc na dziewczynkę.</akap_dialog>
325
326
327 <akap>Wtedy Gerda opowiedziała jej wszystko i pytała, czy nie wie co o Kaju.</akap>
328
329
330 <akap>Staruszka nie wiedziała, ale była tego zdania, że Kaj może się znaleźć, a tymczasem zaprosiła dziewczynkę do ogródka, pozwoliła jej zrywać kwiaty i jeść wiśnie, żeby tylko nie była smutna.</akap>
331
332
333 <akap>Potem weszły do domku. Przez wysokie okienka czerwone, żółte i niebieskie, dziwne światło wpadało do izdebki. Na stole w dużych koszach stały prześliczne wiśnie, a staruszka pozwoliła jeść Gerdzie, ile tylko zechce.</akap>
334
335
336 <akap>Wiśnie były wyborne, Gerda głodna, więc jadła, uśmiechając się z zadowolenia. <begin id="b1206289521250"/><motyw id="m1206289521250">Czary</motyw>Staruszka złotym grzebieniem czesała jej złote włosy. Czesała je długo, długo, w dziwnym blasku czerwonych i niebieskich szybek, a Gerda zapominała o Kaju, babce i rodzicach, bo grzebień był zaczarowany, staruszka ta zaś była wróżką.</akap>
337
338 <akap_dialog>--- Dawno już mieć pragnęłam taką miłą, dobrą dziewczynkę --- mówiła łagodnym głosem --- zobaczysz, jak ci u mnie dobrze będzie.</akap_dialog>
339
340
341 <akap><begin id="b1220601957040"/><motyw id="m1220601957040">Łzy, Wspomnienia</motyw>Potem Gerda została w izdebce, a staruszka wyszła sama do ogródka, dotknęła swoim kijem każdego krzaczka różanego i wszystkie natychmiast zapadły się w ziemię. Zrobiła to dlatego, ażeby Gerda na widok róż nie przypomniała sobie Kaja.</akap>
342
343
344 <akap>Teraz dziewczynka wybiegła także do ogródka. Ach, jak tu było ślicznie i przyjemnie! Tyle kwiatów, a każdy inny! Tyle barw, blasku, woni. Prawdziwie był to czarodziejski ogród: rosły w nim wszystkie kwiaty, jakie tylko są na świecie i wszystkie kwitły jednocześnie.<end id="e1206289521250"/> Gerda biegała pomiędzy grządkami, śmiała się i śpiewała, dopóki słońce nie skryło się poza wielką, starą wiśnię. Wtedy położyła się spać w czystym łóżeczku, na czerwonej jedwabnej poduszeczce, na której wyhaftowane były piękne, błękitne fiołki. Zasnęła też spokojnie, jak królewna, a w nocy śniła sny słodkie i miłe.</akap>
345
346
347 <akap>Nazajutrz z rana obudziła się wesoło i bawiła znowu cały dzień w ogródku, wśród najpiękniejszych kwiatów, w ciepłym blasku słońca --- i tak upływały dni jeden po drugim.</akap>
348
349
350 <akap>Gerda znała teraz wszystkie kwiatki, ale chociaż miała ich tutaj tak wiele, ciągle jej się zdawało, że jeszcze jakiegoś brakuje. Tylko nie mogła sobie przypomnieć którego.</akap>
351
352
353 <akap>Wtem raz na słomianym kapeluszu wróżki spostrzegła malowaną różę. Zdziwiona i szczęśliwa, zaczęła natychmiast szukać w ogródku kochanego kwiatka: rozglądała się wokoło, pochylała nad grządkami, lecz ani jednej różyczki nie było.</akap>
354
355
356 <akap>Wówczas gorzko płakać zaczęła. Jej łzy gorące padały na ziemię i przesiąkły przez nią, aż zwilżyły ukryty w tym miejscu krzak róży. I nagle cudny, świeży, okryty wonnym kwieciem, wystrzelił znów nad ziemię, a Gerda objęła go rączkami, pieściła i całowała śliczne róże. I przypomniała sobie tamten krzaczek na poddaszu i przypomniała sobie znowu Kaja.<end id="e1220601957040"/></akap>
357
358 <akap_dialog>--- Och, jakże dawno ja tu jestem! --- zawołała. --- A miałam szukać Kaja. Moje śliczne różyczki, czyż nie wiecie, gdzie on się podział? Czy myślicie, że umarł?</akap_dialog>
359
360 <akap_dialog>--- O, nie! --- odparły róże. --- Byłyśmy przecie pod ziemią, tam go nie ma.</akap_dialog>
361
362 <akap_dialog>--- Dziękuję wam --- zawołała uszczęśliwiona Gerda i pobiegła do innych kwiatków, aby się czegoś o Kaju dowiedzieć.</akap_dialog>
363
364
365 <akap>Lecz daremnie pytała. Kwiatki uśmiechały się wszystkie do słońca i śpiewały mu swoje pieśni i opowiadały mu swoje powieści, które podobały się bardzo dziewczynce, lecz o Kaju nie dowiedziała się niczego.</akap>
366
367 <akap_dialog>--- Na próżno je pytam --- pomyślała wreszcie. --- One kochają tylko swoje powieści i pieśni, nie mam tu na co czekać.</akap_dialog>
368
369
370 <akap>Podniosła spódniczkę, aby lepiej biec mogła i pośpieszyła do furtki.</akap>
371
372
373 <akap>Ale furtka zamknięta była na klucz. Wtedy zaczęła mocno szarpać klamkę, aż zardzewiały zamek ustąpił pod naciskiem i drzwi się otworzyły. Gerda wyszła prędko i bosymi nóżkami biegła co tchu po twardej, kamienistej drodze, obawiając się pogoni. Trzy razy obejrzała się za siebie, a nie widząc nikogo, usiadła na chwilę na wielkim kamieniu, kiedy jej sił zabrakło.</akap>
374
375
376 <akap>Teraz dopiero obejrzała się dokoła: lato minęło dawno, późna jesień była na świecie, powiędły kwiaty i pożółkły łąki, ale w ogrodzie wróżki, gdzie kwiaty kwitną wiecznie, nic o tym nie wiedziała.<end id="e1220602087974"/></akap>
377
378 <akap_dialog>--- Boże! Boże! Ileż ja czasu straciłam --- narzekała Gerda. --- Oto już późna jesień, trzeba spieszyć bardzo, zanim zima powróci.</akap_dialog>
379
380
381 <akap>I wstała, by iść dalej.</akap>
382
383
384 <akap><begin id="b1188224386975"/><motyw id="m1188224386975">Podróż</motyw>Szła bosymi nóżkami po kamienistej drodze, a dokoła było smutno i ponuro. Czuła wielkie zmęczenie, ale się nie zatrzymywała. Z wierzb przydrożnych padały długie, żółte liście lub ciężkie krople chłodnej rosy. Na tarninowych krzakach były jeszcze jagody, ale tak cierpkie, że wykrzywiały usta.<end id="e1188224386975"/></akap>
385
386
387 <akap>Szaro i smutno było na szerokim świecie, otulonym w szare, ciężkie, ołowiane chmury.</akap>
388
389
390
391
392
393 <srodtytul>IV. U księżniczki</srodtytul>
394
395
396
397
398
399 <akap>Długo szła tak Gerda, w końcu zmęczyła się bardzo i usiadła znowu pod drzewem. Właśnie pierwszy śnieg pokrył ziemię i bose nożyny dziewczynki poczerwieniały z zimna. <begin id="b1206291099140"/><motyw id="m1206291099140">Ptak</motyw>Wtem tuż przed nią stanęła duża, szara wrona: popatrzyła na nią, pokręciła łebkiem, podleciała w prawo i w lewo i zawołała: ,,Kra! Kra!"</akap>
400
401
402 <akap>Znaczyło to: ,,Dzień dobry, kochana dziewczynko, musisz być bardzo biedna, kiedy w takie zimno sama idziesz w świat szeroki. Gdzież ty idziesz, dziewczynko? Czego szukasz?"</akap>
403
404
405 <akap>Gerda zrozumiała, co chce powiedzieć wrona i tak jej była wdzięczna za współczucie, tak się jej ciepło zrobiło w serduszku, że natychmiast opowiedziała jej całą historię i spytała zarazem, czy nic nie wie o Kaju.</akap>
406
407
408 <akap>Wrona kręciła łebkiem w zamyśleniu, podlatywała na prawo i lewo i powtarzała jak gdyby do siebie:</akap>
409
410 <akap_dialog>--- A może? A być może? A kto wie? Kto wie? Kto wie?</akap_dialog>
411
412 <akap_dialog>--- Widziałaś go! --- zawołała uszczęśliwiona Gerda i zaczęła całować i ściskać wronę tak gwałtownie, że o mało jej nie udusiła.</akap_dialog>
413
414 <akap_dialog>--- Spokojnie! Spokojnie! --- powtarzała wrona. --- Powiedziałam: kto wie! Może --- może! --- ale on dawno zapomniał o tobie. I przy tym tak mi trudno mówić twoim językiem. Co innego, gdybyś mogła rozmawiać ze mną po wroniemu, wtedy bym ci dokładnie opowiedziała wszystko.</akap_dialog>
415
416 <akap_dialog>--- Ach, nie umiem! --- z żalem szepnęła Gerda. --- Babka umiała dobrze, ale się nie nauczyłam. Czemuż się nie nauczyłam!</akap_dialog>
417
418 <akap_dialog>--- Kra! Kra! Nic nie szkodzi --- rzekła wrona. --- I tak się rozumiemy. Będę mówiła, jak potrafię.</akap_dialog>
419
420
421 <akap>I zaczęła opowiadać:<end id="e1206291099140"/></akap>
422
423 <akap_dialog><begin id="b1220602293334"/><motyw id="m1220602293334">Mąż</motyw>--- W tym państwie, gdzie jesteśmy, rządzi bardzo mądra, bardzo mądra księżniczka. Razu jednego przyszło jej do głowy, aby sobie wybrać męża. Ale chciała takiego męża, który by umiał odpowiadać na wszystkie jej pytania, a nie nudnego mruka, co się odezwać nie umie i tylko udaje pana. Gdy powiedziała o tym swoim damom dworu, ucieszyły się wszystkie i wychwalały ją za ten mądry pomysł. Wtedy ogłoszono w gazetach, że każdy młodzieniec, który pragnie się ożenić z księżniczką, może przyjść do pałacu, a jeśli potrafi odpowiedzieć na jej pytania, może zostać jej mężem.</akap_dialog>
424
425 <akap_dialog>Oj, żebyś wiedziała, co się wtedy działo, jakie tłumy cisnęły się do zamku! Ale cóż, nikomu jakoś się nie wiodło. Na ulicy wszyscy rozmawiali głośno, kłócili się, krzyczeli, obracali językami, jakby mieli za to obiecaną nagrodę, ale ktokolwiek minął zamkowe podwórze, zobaczył straż wspaniałą, postrojoną służbę, wielką tronową salę i piękną księżniczkę, zapominał języka w gębie, stawał jak słup niemy i zamiast odpowiedzi, powtarzał pytania księżniczki. To naturalnie było bardzo nudne, wiec żadnego wybrać nie chciała.<end id="e1220602293334"/></akap_dialog>
426
427 <akap_dialog>--- A Kaj? --- przerwała nieśmiała Gerda.</akap_dialog>
428
429 <akap_dialog>--- Otóż właśnie, moja kochana, dwa dni tak upłynęły, aż trzeciego przyszedł pieszo chłopczyk z ogorzałą twarzyczką, długimi włosami, bardzo biednie ubrany.</akap_dialog>
430
431 <akap_dialog>--- To Kaj! --- zawołała, klaszcząc w ręce, Gerda.</akap_dialog>
432
433 <akap_dialog>--- Na plecach miał tornister --- ciągnęła dalej wrona.</akap_dialog>
434
435 <akap_dialog>--- Ach, nie, to były pewno jego sanki. Właśnie z sankami zginął.</akap_dialog>
436
437 <akap_dialog>--- Ha, może sanki --- zgodziła się wrona. --- Dobrze się nie przyglądałam. Poszedł śmiało ku schodom, a gdy zobaczył straże, spojrzał zdziwiony i zaraz powiedział: ,,To musi być okropnie nudno, tak stać tu ciągle!" Następnie wszedł do sali. Buty jego skrzypiały strasznie, ale widać było, że sobie z tego nic nie robi.</akap_dialog>
438
439 <akap_dialog>--- O, to z pewnością Kaj! --- krzyknęła Gerda. --- Właśnie miał skrzypiące buty, jeszcze nowe, które mu babka kupiła.</akap_dialog>
440
441 <akap_dialog>--- Bardzo być może --- potwierdziła wrona. --- Szedł do samej księżniczki i nie zmieszał się wcale, chociaż ogromna sala pełna była dworzan, urzędników i dygnitarzy<pe><slowo_obce>dygnitarz</slowo_obce> --- osoba piastująca ważny urząd, dostojnik.</pe>, każdemu umiał odpowiedzieć, no i dostał księżniczkę.</akap_dialog>
442
443 <akap_dialog>--- To z pewnością Kaj --- rzekła uszczęśliwiona Gerda. --- On był zawsze ogromnie mądry, umiał liczyć na pamięć nawet z ułamkami. <begin id="b1220602428469"/><motyw id="m1220602428469">Sługa, Strój</motyw>O, zaprowadź mnie do pałacu!</akap_dialog>
444
445 <akap_dialog>--- Bah! --- zakrakała wrona. --- Łatwo to powiedzieć. Przecież takiej obdartej i bosej dziewczynki nie wpuszczą do królewskiego pałacu!</akap_dialog>
446
447 <akap_dialog>--- Powiedz tylko Kajowi, że tu jestem, a sam przyjdzie po mnie natychmiast.</akap_dialog>
448
449 <akap_dialog>--- Zaczekaj tu przy płocie --- rzekła wrona i poleciała do pałacu.</akap_dialog>
450
451
452 <akap>Ciemno już było, kiedy powróciła.</akap>
453
454 <akap_dialog>--- To wszystko na nic --- rzekła. --- Boso cię tu nie wpuszczą, straż i lokaje bardzo zważają na nogi.<end id="e1220602428469"/> Ale nie płacz. Poradzimy jakoś na to. Mam w pałacu krewnego, który jest w wielkich łaskach u księżniczki i zna wszystkie zakątki jak swoje własne gniazdo. On otworzy ci małą furtkę i ukrytymi schodami zaprowadzi prosto do sypialni księstwa.</akap_dialog>
455
456 <akap_dialog>--- O, moja droga wrono! --- cicho szepnęła Gerda, idąc do zamku długą, cienistą aleją, w której liście spadały z drzew jak krople deszczu. A kiedy w zamku pogaszono światła, weszły przez małą furtkę, tylko przymkniętą z lekka.</akap_dialog>
457
458
459 <akap>Serce Gerdy uderzało mocno z niepokoju i szczęścia. Czasem zdawało jej się, że robi coś złego, ale chciała się tylko przekonać, czy to naprawdę Kaj. Chyba nie rozgniewa się na nią, ale będzie szczęśliwy, że aż tutaj do niego przyszła, że opowie mu o rodzicach.</akap>
460
461
462 <akap>Na koniec weszła z wroną na małe boczne schodki. Na szafie w korytarzu stała nocna lampa, a na pierwszych schodkach krewny wrony, kruk czarnopióry. Gerda ukłoniła mu się, jak umiała.</akap>
463
464
465 <akap>Kruk uważnie popatrzył na nią i odezwał się wreszcie:</akap>
466
467 <akap_dialog>--- Pójdę naprzód, a wy za mną. Droga prosta i nikogo na niej nie spotkamy.</akap_dialog>
468
469 <akap_dialog><begin id="b1220602510731"/><motyw id="m1220602510731">Sen</motyw>--- A mnie się zdaje, że ktoś za nami idzie --- powiedziała Gerda i obejrzała się z trwogą. W istocie przesunęło się coś szybko po ścianie jak gdyby cienie jeźdźców, psów i koni.</akap_dialog>
470
471 <akap_dialog>--- To sny o polowaniu śpieszą do księcia pana i księżniczki --- uspokoił ją kruk natychmiast.<end id="e1220602510731"/></akap_dialog>
472
473
474 <akap>Mijali szereg przepysznych<pe><slowo_obce>przepyszny</slowo_obce> --- tu: piękny, bogaty.</pe> pokoi, których ściany obite były czerwonym, błękitnym lub żółtym atłasem<pe><slowo_obce>atłas</slowo_obce> --- miękka tkanina, która ma jedną stronę błyszczącą, a drugą matową.</pe>, sztuczne kwiaty pokrywały je wieńcami, wszędzie lśniły kosztowne sprzęty i klejnoty; wreszcie stanęli w królewskiej sypialni. Tu sufit przypominał piękną koronę<pe><slowo_obce>korona</slowo_obce> --- tu: szczyt liści.</pe> palmy o wspaniałych, szklanych liściach, a na środku, na grubej łodydze ze złota, wisiały dwa łóżeczka w kształcie lilii: jedno białe, gdzie spoczywała księżniczka, drugie purpurowe, gdzie może Kaj sypiał.</akap>
475
476
477 <akap>Gerda pochyliła się nad nim ciekawie i zobaczyła jego opaloną szyję. Ucieszona, krzyknęła głośno; sny natychmiast pomknęły wzdłuż ściany z pokoju, a książę się obudził, podniósł głowę i --- to nie był Kaj.</akap>
478
479
480 <akap>Z drugiej lilii wychyliła się główka księżniczki, która patrzyła także, co się stało.</akap>
481
482
483 <akap>Gerda zaczęła płakać i opowiedziała wszystko od początku, nie zapominając o wielkiej przysłudze, jaką oddali jej kruk i wrona.</akap>
484
485 <akap_dialog>--- Biedne dziecię --- rzekła z litością księżniczka. --- Nie martw się, nie gniewamy się na ciebie, ani na wronę, ani na kruka. Chcę nawet wynagrodzić ich za dobre serce. Odtąd mają prawo przebywania w zamku i otrzymają żywność z naszej kuchni, ale muszą nam przyrzec, że bez naszej wiedzy nie wprowadzą więcej nikogo do zamku.</akap_dialog>
486
487
488 <akap>Książę oddał Gerdzie swoje własne łóżko i życzył, żeby w nim spała spokojnie, a zmęczona dziewczynka na wygodnej, ciepłej pościeli przytuliła znużoną główkę do poduszki, złożyła rączki i szepnęła tylko:</akap>
489
490 <akap_dialog>--- O, jacyż dobrzy ludzie i zwierzęta! --- i w tej chwili zasnęła.</akap_dialog>
491
492
493 <akap>Nazajutrz księżniczka dała jej prześliczną aksamitną suknię i prosiła bardzo, żeby na zawsze została w pałacu. Ale Gerda poprosiła tylko o wózek i konika, a także o parę bucików, gdyż musiała wędrować dalej i szukać Kaja po szerokim świecie.</akap>
494
495
496 <akap>Więc dostała ciepłe ubranie, buciki i mufkę<pe><slowo_obce>mufka</slowo_obce> --- kawałek futra zszytego w kształt walca z dwoma otworami po bokach, służący niegdyś do ochrony dłoni przed zimnem.</pe>, a gdy się posiliła, stanęła przed bramą śliczna złocona kareta, zaprzężona w pięknego konia, woźnica i lokaj mieli złote korony na liberii<pe>liberia --- mundur noszony przez służbę; uniform.</pe>. Sam książę i księżniczka umieścili ją w karecie i żegnali, życząc wszystkiego dobrego. A Gerda płakała i dobra wrona także. Usiadła obok dziewczynki w karecie i odprowadziła ją prawie trzy mile. Dalej bała się jechać, więc sfrunęła na gałąź wysokiego drzewa i trzepotała skrzydłami tak długo, póki mogła dojrzeć złocistą karetę błyszczącą w promieniach słońca.</akap>
497
498
499 <akap>Gerda jechała dalej sama jedna, lecz się nie obawiała głodu ani zimna, gdyż kareta zaopatrzona była w żywność; stały w niej kosze ciastek, pierników, owoców --- dzielny konik biegł szybko, więc myślała sobie, że chyba teraz musi znaleźć Kaja.</akap>
500
501
502
503
504
505 <srodtytul>V. Mała zbójniczka</srodtytul>
506
507
508
509
510
511 <akap><begin id="b1206290611859"/><motyw id="m1206290611859">Niebezpieczeństwo</motyw>Złocista kareta wjechała do ciemnego lasu i między drzewami świeciła jak słońce. Zobaczyli to rozbójnicy i wybiegli z gęstwiny.</akap>
512
513 <akap_dialog>--- Złoto! Złoto! --- krzyczeli i rzucili się na karetę, uchwycili konia za cugle<pe><slowo_obce>cugle</slowo_obce> --- pasy, służące jeźdźcowi do kierowania koniem; inaczej: wodze, lejce.</pe>, pozabijali służbę i wyciągnęli na drogę przerażoną Gerdę.</akap_dialog>
514
515 <akap_dialog><begin id="b1220604287122"/><motyw id="m1220604287122">Córka, Matka</motyw>--- Ach, jaka biała, tłusta, orzeszkami karmiona! --- zawołała chciwie stara rozbójnica z rozczochraną głową, strasznymi oczyma i żółtą, pomarszczoną twarzą. --- Musi być smaczna jak młode jagniątko, to będzie dopiero uczta.</akap_dialog>
516
517
518 <akap>Wyciągnęła zza pasa wielki nóż błyszczący i podniosła rękę, aby zabić biedną Gerdę --- lecz w tej chwili krzyknęła okropnie, gdyż mała rozbójniczka, jej córeczka, którą niosła na plecach, do krwi ugryzła ją w ucho i bijąc matkę nogami po plecach, krzyczała przeraźliwie:</akap>
519
520 <akap_dialog>--- Nie dam jej zabić! Nie zabijaj! --- wołało dzikie, rozpuszczone dziecko. --- Ja chcę, żeby się ona ze mną bawiła! Ja chcę jej mufki i ładnej sukienki i chcę, żeby ze mną spała.<end id="e1206290611859"/></akap_dialog>
521
522
523 <akap>Stara zbójnica pozwalała swojej córeczce na wszystko, więc schowała na powrót nóż na dawne miejsce, otarła z krwi ucho i umieściła dziką dziewczynkę w karecie razem z Gerdą.<end id="e1220604287122"/> Potem jeden ze zbójców siadł na koźle<pe><slowo_obce>kozioł</slowo_obce> --- tu: siedzenie dla woźnicy.</pe>, zaciął konia i popędzili jak wiatr po kamieniach, dołach, górach, między drzewami, zaczepiając o gałęzie i nie zważając na nic.</akap>
524
525
526 <akap>Mała zbójniczka śmiała się głośno z radości i tupała nogami. Była ona w tym samym wieku, co Gerda, ale większa i tęższa, z dużą i czerwoną twarzą, czarnymi włosami i czarnymi, błyszczącymi oczyma. Kiedy nacieszyła się jazdą, objęła wpół Gerdę i powiedziała wesoło:</akap>
527
528 <akap_dialog>--- Nie bój się, nie dam cię zabić, chyba że się na ciebie rozgniewam. Oni muszą mnie słuchać! Ty pewno jesteś księżniczka?</akap_dialog>
529
530 <akap_dialog>--- Nie --- odrzekła dziewczynka i ze łzami w oczach opowiedziała jej swoją historię: jak bardzo Kaja kocha i pragnie go znaleźć, ale nie wie zupełnie, gdzie go szukać.</akap_dialog>
531
532
533 <akap><begin id="b1206290706531"/><motyw id="m1206290706531">Zamek</motyw>Mała zbójniczka słuchała ciekawie, a oczy jej świeciły jak dwa ognie. W tej chwili powóz stanął, gdyż wjechali na dziedziniec zbójeckiego zamku.</akap>
534
535
536 <akap>Był to wielki budynek, stary, brudny, odrapany, pełen dziur i szczelin, w których gnieździły się kruki i wrony. Ogromne buldogi, straszne potwory z otwartymi paszczami, jakby chciały natychmiast rozszarpać i pożreć przybyłych, biegały i skakały po podwórzu, ale żaden nie szczekał, bo im nie było wolno.</akap>
537
538
539 <akap>W zamku, w olbrzymiej okopconej sali o czarnych ścianach i kamiennej podłodze, płonął wielki ogień, a dym kłębami wznosił się do góry i osiadał na suficie, poczerniałych ścianach i dziurami w murze wychodził na zewnątrz. Przy ogniu w dużym kotle gotowała się zupa, a zające i króliki piekły się na rożnach.<end id="e1206290706531"/></akap>
540
541 <akap_dialog>--- Dziś będziesz spała ze mną i z moimi zwierzątkami! --- rzekła zbójniczka, gdy się obie z Gerdą najadły i napiły, a potem poszły do swego kącika, gdzie było posłanie ze słomy przykryte kobiercami. Nad nimi we framugach i na grzędach gnieździły się stada gołębi, które udawały śpiące, lecz poruszyły się trochę i każdy jednym okiem spojrzał na dziewczynki.</akap_dialog>
542
543 <akap_dialog>--- To moje leśne gołębie --- rzekła rozbójniczka. --- Wszystko to moje, co tu wkoło widzisz. --- I wzięła w rękę jednego gołębia, potrząsając go i dmuchając, aż zaczął trzepotać skrzydłami.</akap_dialog>
544
545 <akap_dialog><begin id="b1220604475029"/><motyw id="m1220604475029">Przemoc</motyw>--- A to mój ren<pe><slowo_obce>ren</slowo_obce> --- renifer, ssak podobny do jelenia zamieszkujący północne, podbiegunowe regiony Europy, Azji i Ameryki.</pe> kochany --- dodała, pokazując ogromnego rena, przywiązanego na sznurze uczepionym do błyszczącej miedzianej obrączki, którą miał na szyi. --- Co wieczór udaję, że go chcę zabić moim nożem, a on bardzo się tego boi.<end id="e1220604475029"/></akap_dialog>
546
547
548 <akap>Wyjęła zaraz wielki nóż świecący, wyostrzyła go o ścianę i pociągnęła renowi po szyi. Zwierzę stało spokojnie ze spuszczoną głową.</akap>
549
550 <akap_dialog>--- Czy ty sypiasz z tym nożem? --- spytała z obawą Gerda.</akap_dialog>
551
552 <akap_dialog>--- Zawsze sypiam z nożem w ręku --- odparła zbójniczka.--- Nikt nie wie, co się może zdarzyć w nocy. A teraz mi opowiedz raz jeszcze historię o małym Kaju i o tym, jak go szukasz po szerokim świecie.</akap_dialog>
553
554
555 <akap>I Gerda znowu zaczęła opowiadać. Leśne gołębie słuchały ciekawie, a zbójniczka oparła głowę na kolanach dziewczynki i trzymając nóż w ręku, zasnęła tak mocno, że chrapała, aż się rozlegało. Gerda nie mogła zasnąć: nie wiedziała przecież, czy jej nie zabiją, a prócz tego przy ognisku w drugim kącie sali zbójcy krzyczeli, śpiewali, pili, przeklinali, a stara rozbójnica podkasała suknie, tańczyła, wykrzykiwała straszne słowa i fikała koziołki.</akap>
556
557
558 <akap>Okropny to był obraz i Gerda patrzyła nań z przerażeniem.</akap>
559
560 <akap_dialog>--- Grr! Grr! --- zagruchały tymczasem gołębie. --- Widziałyśmy twojego Kaja. Biała kura ciągnęła jego sanki, a on z królową śniegu siedział w wielkich saniach i pędził jak wicher przez las ku północy, kiedy spałyśmy w gniazdach. Królowa śniegu tchnęła na nas mrozem i oprócz nas dwojga wszystkie gołębie pomarły. --- Grr! Grr!</akap_dialog>
561
562 <akap_dialog>--- Co wy mówicie? --- spytała Gerda. --- Jaka królowa śniegu? Czy naprawdę wiecie co o Kaju?</akap_dialog>
563
564 <akap_dialog>--- Jechała lasem do krainy lodów, gdzie wiecznie śnieg i zimno, i mróz nieustanny. Tam ma swoje królestwo. Spytaj rena.</akap_dialog>
565
566 <akap_dialog>--- Tak, tak --- potwierdził ren, wstrząsając głową. --- Śnieg i lód, białe pola, wielkie białe pola, lód bez końca, błyszczący i przejrzysty, piękny, wspaniały kraj! Tam na samej północy, na biegunie<pr><slowo_obce>biegun</slowo_obce> --- miejsce na kuli ziemskiej najbardziej oddalone od równika; tu oznacza najzimniejsze miejsce na ziemi.</pr> jest stolica królowej śniegu; tam jej lodowy pałac, lśniący jak brylanty, przejrzysty jak kryształ.</akap_dialog>
567
568 <akap_dialog>--- O, Kaju! Kaju! Kaju! --- zawołała dziewczynka, aż obudziła zbójniczkę, która pogroziła jej pięścią ze złości.</akap_dialog>
569
570 <akap_dialog>--- Będziesz ty cicho --- mruknęła z gniewem. --- Czy chcesz, żebym cię zabiła nożem?</akap_dialog>
571
572
573 <akap>Dopiero gdy dzień się zrobił, opowiedziała Gerda wszystko, co słyszała w nocy, a zbójniczka wysłuchała opowieści uważnie i w zamyśleniu potrząsała głową.</akap>
574
575 <akap_dialog>--- Może --- może --- szeptała. --- Czy to prawda, renie? Czy znasz kraj wiecznych lodów?</akap_dialog>
576
577 <akap_dialog>--- A któż go może znać lepiej ode mnie --- odparł ten z błyszczącymi jak ogień oczyma. Tam przecież się urodziłem i wyrosłem, tam biegałem po wielkich, śnieżnych polach.</akap_dialog>
578
579 <akap_dialog>--- Słuchaj --- rzekła zbójniczka do Gerdy --- wszyscy nasi ludzie poszli na wyprawę, matka została w domu, ale ona się upije przy śniadaniu i mocno zaśnie. Wtedy będę mogła zrobić coś dla ciebie.</akap_dialog>
580
581
582 <akap>I tak się wszystko stało. Przy śniadaniu stara zbójnica napiła się z wielkiej flaszki i natychmiast usnęła. Wtedy zbójniczka zbliżyła się z nożem do rena i rzekła:</akap>
583
584 <akap_dialog>--- Lubię cię straszyć, dotykając nożem twojej szyi, dziś jednak zrobię co innego. Oto przetnę twój powróz i wypuszczę cię na wolność, abyś wrócił do kraju wiecznych lodów; ale musisz zanieść tę dziewczynkę do pałacu królowej śniegu, gdzie znajdzie swego Kaja. Wiesz dobrze, o co chodzi, bo wczoraj opowiadała głośno tę historię, a ty lubisz słuchać, co mówią.</akap_dialog>
585
586
587 <akap>Ren podskoczył z radości i gotów był zaraz do drogi. Więc zbójniczka zaczęła ubierać Gerdę.</akap>
588
589 <akap_dialog>--- Masz tu swoje buciki --- powiedziała. --- Nie możesz jechać boso, bo zmarzłabyś. Są one bardzo ciepłe, wykładane futrem. Mufki ci nie oddam, ponieważ jest bardzo ładna i ogromnie mi się podoba, ale masz za to wielkie rękawice matki, które ci osłonią ręce aż po łokcie. Włóż je tylko.</akap_dialog>
590
591
592 <akap>Gerda chciała dziękować zbójniczce, lecz rozpłakała się z wielkiej radości.</akap>
593
594 <akap_dialog>--- Tylko mi nie becz, bo tego nie lubię! --- zawołała dzika dziewczynka. --- Masz tutaj zamiast siodła wygodną poduszkę, a żebyś nie była głodna, dam ci na drogę szynkę i dwa bochenki chleba. Wszystko to przymocowałam do rena. I ciebie też przywiążę bardzo mocno, żebyś z niego nie spadła. Tylko mi zaraz miej wesołą minę, bo nie cierpię głupich beków.</akap_dialog>
595
596
597 <akap>Posadziła Gerdę na poduszce i przywiązała ją mocno do rena, potem otworzyła drzwi, zawołała na buldogi, a gdy weszły do sali, myśląc, że jeść dostaną, przecięła sznur, na którym ren był uwiązany i zawołała głośno:</akap>
598
599 <akap_dialog>--- No, teraz w drogę! Hop! Hop! Z całej siły! A pamiętaj sobie, żeby Gerdzie się co nie stało.</akap_dialog>
600
601
602 <akap>Gerda na pożegnanie wyciągnęła do niej małe rączki w ogromnych rękawicach, a ren ruszył z kopyta i pędził jak huragan przez lasy i pola, płoty, rowy, zarośla, bagniska i stepy, dalej, dalej i dalej...</akap>
603
604
605 <akap>Wilki wyły, wrony i kruki krakały, na niebie błyszczały gwiazdy i księżyc, a daleko na północy ukazywało się czerwone światło, pełne dziwnego blasku.</akap>
606
607 <akap_dialog>--- Widzisz zorzę północną<pe><slowo_obce>zorza północna</slowo_obce> --- zorza polarna, kolorowe zjawisko świetlne występujące na niebie głównie podczas długich nocy polarnych za kołem podbiegunowym.</pe>, która płonie tam w moim kraju, w kraju wiecznego lodu! --- szeptał ren zachwycony i pędził jeszcze szybciej, dzień i noc bez wytchnienia.</akap_dialog>
608
609
610 <akap>Na koniec, kiedy chleby zostały zjedzone, a z szynki nie pozostało ani śladu, ukazał się przed nimi biały kraj wiecznego lodu.</akap>
611
612
613
614
615
616 <srodtytul>VI. Laponka i Eskimoska</srodtytul>
617
618
619
620
621
622 <akap>Zatrzymali się nagle przed niepozornym domkiem. Była to chatka tak niska, że dach opierał się na ziemi, a drzwi stanowił otwór, przez który mieszkańcy musieli wpełzać do środka na brzuchu. W chatce nie było nikogo oprócz starej Laponki<pe>Laponia (Saami) --- region w północnej Europie, obejmujący swoim zasięgiem Półwysep Kolski w Rosji oraz północne tereny trzech państw skandynawskich: Finlandii, Szwecji i Norwegii. Laponia zamieszkana jest przez rdzenną ludność Północy --- Lapończyków (Saamów).</pe>, która gotowała rybę nad lampą napełnioną tranem.</akap>
623
624
625 <akap>Ren opowiedział jej swoją historię, która wydawała mu się najważniejszą, a potem zaczął mówić o Gerdzie, ponieważ dziewczynka była tak zziębnięta, że sama opowiadać nie mogła.</akap>
626
627 <akap_dialog><begin id="b1220604928703"/><motyw id="m1220604928703">List</motyw>--- Ach, biedaki! --- rzekła Laponka, wysłuchawszy wszystkiego uważnie. --- Daleka, bardzo daleka jeszcze przed wami droga. Więcej niż sto mil lecieć musicie na północ, bo tam dopiero, na samym biegunie królowa śniegu ma swój pyszny<pe><slowo_obce>pyszny</slowo_obce> --- tu: wspaniały.</pe> zamek, w którym zorza północna pali się co wieczór wspaniałymi ogniami. Nie mam w domu papieru, więc na suszonym sztokfiszu<pe><slowo_obce>sztokfisz</slowo_obce> --- ryba morska, zwykle dorsz, rozcięta, wypatroszona oraz wysuszona na powietrzu i słońcu (przygotowane w ten sposób ryby spożywa się głównie na Islandii i w Norwegii).</pe> napiszę wam list do pewnej bardzo mądrej Eskimoski<pe>Eskimosi --- Inuici (nazwa własna: Inuit, Inuitowie); grupa rdzennych ludów obszarów arktycznych i subarktycznych Grenlandii, Kanady, Alaski i Syberii. W XVI wieku wśród białych upowszechniła się nazwa Eskimosi --- o tyle niewłaściwa, co zagadkowa etymologicznie. Początkowo uważano, że wywodzi się od wyrażenia ,,zjadacze surowego mięsa", obecnie przypuszcza się raczej, że nazwa ta ma inne pochodzenie. Inuici alaskańscy nie tylko tolerują, ale nawet wolą nazwę Eskimosi.</pe>, która mieszka niedaleko pałacu królowej i może wam więcej dopomóc ode mnie.</akap_dialog>
628
629
630 <akap>Potem dała Gerdzie jeść, pić, a gdy dziewczynka posiliła się i ogrzała, Laponka napisała list na suszonym sztokfiszu, oddała go Gerdzie i kazała dobrze pilnować. Następnie przywiązała ją znowu do rena, a ten szybko puścił się w drogę.</akap>
631
632
633 <akap>I pędzili znowu na północ bez wytchnienia i odpoczynku. Drogę wskazywały im wspaniałe blaski ogni, płonących w pałacu królowej, które na ciemnym niebie rozlewały się w zorzę czerwoną.</akap>
634
635
636 <akap>Wreszcie stanęli przed chatką Eskimoski. Tu drzwi nie było wcale, więc musieli zapukać do komina. Wpuszczono ich niezwłocznie.</akap>
637
638
639 <akap>Wewnątrz chaty było tak strasznie gorąco, że Eskimoska, mała, tłusta i bardzo brudna kobiecina, chodziła w lekkiej sukni. Zaraz też rozwiązała Gerdzie jej sukienkę, zdjęła jej buciki i ciepłe rękawice, a renowi położyła na głowie kawał lodu, gdyż inaczej nie mogliby tu wytrzymać.</akap>
640
641
642 <akap>Potem wzięła rybę i zaczęła czytać list Laponki.</akap>
643
644
645 <akap>Przeczytała go raz i drugi i zamyśliła się głęboko.<end id="e1220604928703"/> Ren zbliżył się do niej i mówił z prośbą w głosie.</akap>
646
647
648 <akap>--- Wiem, że jesteś bardzo mądra i masz wielką władzę, że rozkazujesz wiatrom, które są ci posłuszne, daj więc Gerdzie takiego napoju, żeby była silniejsza od dwunastu mężczyzn i mogła pokonać królową śniegu.</akap>
649
650 <akap_dialog>--- Siłę dwunastu mężczyzn! --- powtórzyła Eskimoska z uśmiechem, kiwając głową. --- Na cóż by się to zdało? Czyż królową śniegu pokona siła dwunastu mężczyzn?</akap_dialog>
651
652
653 <akap>Potem wzięła z półki duży kawał zwiniętej skóry, rozłożyła ją z wielką uwagą i patrzyła na dziwaczne znaki i litery, które ją pokrywały, z takim natężeniem, że grube krople potu wystąpiły na jej czoło.</akap>
654
655
656 <akap>Ren kręcił się koło niej nieustannie, potrącał ją rogami, ocierał się bokiem i patrzył w oczy błagalnie, aż Eskimoska zaprowadziła go wreszcie do kąta, a kładąc mu na głowę świeży kawał lodu, szepnęła bardzo cicho:</akap>
657
658 <akap_dialog>--- Kaj jest naprawdę u królowej śniegu, ale jemu tam dobrze. Zdaje mu się, że jest w najpiękniejszym kraju, i że mu nigdzie lepiej być nie może. Wszystko to stąd pochodzi, że drobne okruszyny czarodziejskiego zwierciadła utkwiły mu w oku i w sercu. A dopóki tkwić tam będą, nikt go nie uratuje, bo królowa śniegu ma nad nim władzę i może go zatrzymać gwałtem. A zresztą choćby i wrócił do ludzi, to będzie dla nich obcy, bo nic dla nich nie ma; nie potrafi nawet być wdzięcznym Gerdzie za jej miłość i poświęcenie.</akap_dialog>
659
660 <akap_dialog>--- Więc cóż począć? --- rzekł ren strapiony.</akap_dialog>
661
662 <akap_dialog>--- Trzeba go uleczyć, trzeba wyjąć mu z serca i z oka szczątki czarodziejskiego zwierciadła.</akap_dialog>
663
664 <akap_dialog>--- A jak to zrobić?</akap_dialog>
665
666 <akap_dialog>--- Nie wiem. To nie moja sprawa.</akap_dialog>
667
668 <akap_dialog>--- Więc nie chcesz pomóc Gerdzie? Nie możesz jej dać żadnej władzy?</akap_dialog>
669
670 <akap_dialog><begin id="b1206292464656"/><motyw id="m1206292464656">Serce</motyw>--- Zmiłuj się, renie, powiedz, cóż ja jej więcej dać mogę nad tę władzę, którą sama posiada? Czyż nie widzisz jej siły i potęgi? Czyż nie widzisz, że ludzie i zwierzęta służą jej i wypełniają jej wolę? Czyż nie widzisz, że bosa i uboga, pół świata już przebyła, a wszyscy jej pomagają i nic się jej oprzeć nie może? Takiej władzy my jej nie damy. Takiej władzy nie może dać jej nikt na świecie i od nas ona jej nie potrzebuje, bo źródło potęgi ma we własnym swym sercu, a tym źródłem jest dobroć, miłość i niewinność. Jeśli te trzy klucze nie otworzą przed nią pałacu królowej śniegu i nie ocalą Kaja, to my także uczynić tego nie zdołamy.<end id="e1206292464656"/></akap_dialog>
671
672 <akap_dialog>A teraz słuchaj jeszcze, co ci powiem. O dwie mile stąd zaczyna się ogród królowej. Tam zaniesiesz dziewczynkę i zostawisz ją przy dużym krzaku, który stoi na śniegu, okryty czerwonymi jagodami. Ale już z nią nie rozmawiaj i wracaj tu co prędzej.</akap_dialog>
673
674
675 <akap>Eskimoska posadziła Gerdę na renie, przywiązała ją dobrze, a poczciwe zwierzę pomknęło natychmiast.</akap>
676
677 <akap_dialog>--- Ach, moje buciki! Moje rękawice! --- zawołała Gerda, gdy mróz ostry owiał jej bose nożyny i zatamował prawie oddech w piersi.</akap_dialog>
678
679
680 <akap>Ale ren nie śmiał się wrócić, ani zatrzymać i biegł naprzód, co miał siły, aż stanął na granicy ogrodu królowej, przy wielkim krzaku okrytym czerwonymi jagodami.</akap>
681
682
683 <akap>Tu zsadził Gerdę na ziemię i pocałował ją w usta, a z oczu popłynęły mu wielkie łzy.</akap>
684
685
686 <akap>Potem zawrócił i znów biegł przed siebie, wcale się nie oglądając.</akap>
687
688
689 <akap>A biedna Gerda została na śniegu sama jedna, bosa, bez rękawic i bucików, wśród wichru i strasznego mrozu.</akap>
690
691
692 <akap>Zaczęła biec naprzód, jak mogła najprędzej. Ale natychmiast zastąpił jej drogę cały tłum płatków śnieżnych. Nie spadały one z nieba, gdyż niebo było jasne i pogodne, oświetlone płonącą zorzą, lecz unosiły się nisko nad ziemią i powiększały się coraz bardziej w miarę jak zbliżały się ku niej.</akap>
693
694
695 <akap>Wtedy przypomniała sobie dziewczynka, jak oglądała z Kajem płatki śniegu przez szkło powiększające. Tamte jednak były inne i nie takie wielkie. <begin id="b1220605305280"/><motyw id="m1220605305280">Potwór</motyw>Te wyglądały strasznie, jak żywe istoty: były to rzeczywiście przednie straże królowej śniegu. Ich postaci były dziwaczne i groźne: niby ogromne, białe i kolczaste jeże --- to kłęby żmij i wężów o syczących paszczach --- to niby małe, grube niedźwiedziątka o nastroszonej sierści. A wszystkie białe, lekkie, świecące, ruchliwe, budzące strach brzydotą i tym, że żywe, a przecież to płatki śniegu.<end id="e1220605305280"/></akap>
696
697
698 <akap>Dziwne, szkaradne wojsko.</akap>
699
700
701 <akap><begin id="b1220605402784"/><motyw id="m1220605402784">Anioł, Modlitwa, Walka</motyw>Gerda w trwodze zaczęła się modlić. Ale mróz był tak wielki, iż własny jej oddech, wychodząc z ust, stawał się dla niej widzialny, zmieniał się w gęstą parę i otaczał ją jakby obłokiem. I nagle w tym obłoku ujrzała małe aniołki, które krążyły koło niej, spuszczały się ku ziemi, a gdy jej dotknęły, rosły szybko i otaczały ją jak groźne wojsko. Każdy miał hełm na głowie, w ręku tarczę i włócznię.</akap>
702
703
704 <akap>Było ich coraz więcej, a kiedy Gerda skończyła pacierz, już otaczał ją cały legion tego cudownego wojska. Teraz rozpoczął się bój z potwornymi płatkami śniegu. Wojsko anielskie rąbało i siekło na drobne szczątki szkaradne istoty, które zaczęły się cofać w popłochu i Gerda biec mogła prędzej bez przeszkody. Aniołkowie głaskali jej nóżki i ręce i nie czuła już mrozu, aż stanęła przed samym pałacem królowej.<end id="e1220605402784"/></akap>
705
706
707 <akap>A tymczasem zobaczmy, co tam robił Kaj. O Gerdzie nie myślał wcale i nie przypuszczał, że stoi w śniegu przed pałacem.</akap>
708
709
710
711
712
713 <srodtytul>VII. W pałacu królowej śniegu</srodtytul>
714
715
716
717
718
719 <akap><begin id="b1206292688578"/><motyw id="m1206292688578">Przestrzeń, Zamek</motyw>Ściany pałacu były z olbrzymich zasp śnieżnych, w których wichry wywierciły drzwi i okna. Przeszło sto sal znajdowało się w tym gmachu, a największa miała kilka mil długości. Oświetlała je piękna zorza, kładąc na białym śniegu czerwone i żółte blaski, toteż w wielkich komnatach było pusto, cicho, jasno i mroźno.</akap>
720
721
722 <akap>Nigdy w tej białej olbrzymiej przestrzeni nie słyszano śmiechu ani wesołego głosu, nie było tu nigdy rozgłośnej zabawy, choć północne niedźwiadki i inne stworzenia mogły wyprawiać najświetniejsze bale w takich wspaniałych salach przy muzyce wichru. Nie wchodziły tu jednak nigdy --- nigdy! W pałacu królowej śniegu było pusto i zawsze cicho.<end id="e1206292688578"/> Cicho codziennie o jednej godzinie zapalała się zorza, a następnie gasła, cicho błyszczały białe, śnieżne ściany, cicho w środku leżało wielkie lodowe jezioro. Przejrzysty lód spękany był w tysiące kawałków, ale wszystkie były podobne do siebie, zupełnie jednakowe. A na środku jeziora, na wysokim lodowym tronie siedziała królowa śniegu, gdy gościła w swoim królestwie.</akap>
723
724
725 <akap><begin id="b1206292750578"/><motyw id="m1206292750578">Pozory, Zabawa, Dziecko</motyw>Mały Kaj był siny z zimna, prawie czarny, ale nie wiedział o tym i nie czuł wcale chłodu, gdyż królowa śniegu zamroziła pocałunkami nawet dreszcze w jego ciele, a serce jego stało się kawałkiem lodu. Biały, zimny, śnieżny pałac wydawał mu się najwspanialszym królestwem na świecie, z podziwem patrzył na wysoki tron lodowy i bawił się u stóp jego, układając z kawałków lodu wszystko, co mu się tylko podobało. Tak właśnie dzieci bawią się klockami, budując wieże i przeróżne gmachy. Kajowi klocków nie zabrakło nigdy; były przejrzyste, o ostrych krawędziach, zimne i jednakowe; mógł je układać całe życie w rozmaite figury, litery, desenie, a wszystko, co ułożył, wydawało mu się mądre i doskonałe i nic w tym nie chciał zmienić, ani zepsuć.<end id="e1206292750578"/></akap>
726
727
728 <akap>Więc były na lodzie kwadraty, trójkąty, liczby i wyrazy: śnieg, jezioro, królowa i bardzo wiele innych. Nie mógł tylko ułożyć wyrazu „kocham”, choć królowa mu powiedziała:</akap>
729
730 <akap_dialog>--- Jeśli zdołasz ułożyć ten wyraz, będziesz wolny, a ja daruję ci cały świat i nowe łyżwy.</akap_dialog>
731
732
733 <akap>Więc Kaj pragnął bardzo ułożyć dziwne słowo, a nie umiał. On, taki mądry, nie wiedział, jak zacząć.</akap>
734
735
736 <akap>Tymczasem ciepły wiatr wionął z południa i królowa śniegu wstała z wysokiego tronu.</akap>
737
738 <akap_dialog>--- Muszę śpieszyć do ciepłych krajów --- powiedziała --- trzeba znowu nakryć moje czarne garnki (to znaczy: wulkany). Pobielę im trochę głowy, a cytryny i winogrona poumierają na ten widok.</akap_dialog>
739
740
741 <akap>I zniknęła w tumanach<pe><slowo_obce>tumany</slowo_obce> --- kłęby.</pe> śniegu.</akap>
742
743
744 <akap>Kaj został sam w olbrzymiej, pustej sali. Zrobił sobie z kawałków lodu wygodne siedzenie, usiadł, patrzył na ułożone przed sobą litery, milczał, myślał i siedział nieruchomy, sztywny, zimny i siny, jak zamarznięty.</akap>
745
746
747 <akap>Wtedy właśnie Gerda weszła do pałacu. Ostry wicher z przeciągłym jękiem rzucił się ku niej, aby ją zatrzymać, ale zaczęła modlić się goręcej i wiatr ucichł, i przypadł spokojnie ku ziemi, jakby kładł się do snu.</akap>
748
749
750 <akap>Gerda weszła do olbrzymiej sali, pustej, białej i cichej. Nagle zobaczyła Kaja. Poznała go natychmiast. Z okrzykiem radości pobiegła ku niemu, obie ręce zarzuciła mu na szyję i mocno przyciskając go do serca, wołała uradowana:</akap>
751
752 <akap_dialog><begin id="b1206292888046"/><motyw id="m1206292888046">Łzy, Czary</motyw>--- Kaju! Kochany Kaju! Znalazłam cię przecież!</akap_dialog>
753
754
755 <akap>Lecz Kaj siedział cichy, sztywny, nieruchomy --- a taki zimny!</akap>
756
757
758 <akap>Gerda wybuchnęła płaczem. Jej łzy gorące padały mu na piersi, przenikały mu do serca, roztopiły lodową bryłę i spłukały z niej okruszynę czarodziejskiego zwierciadła, które było przyczyną całego nieszczęścia.</akap>
759
760
761 <akap>I nagle serce zabiło mu mocniej, zimny dreszcz przebiegł ciało, zdumiony podniósł oczy na Gerdę, a ona zaczęła śpiewać:</akap>
762
763
764 <poezja_cyt>
765         <strofa>Co ja kocham na tym świecie?/
766                 Złote słonko, jasne kwiecie!/
767                 Boże ptaszki śpiewające...
768         </strofa>
769 </poezja_cyt>
770
771
772 <akap><begin id="b1220606135109"/><motyw id="m1220606135109">Pamięć</motyw>A kiedy wymówiła słowa: ,,Wszystko kocham serca biciem, a przestanę chyba z życiem!" --- Kaj przypomniał sobie nagle krzaczek róży, dom, rodziców, babkę, Gerdę i wszystko, co się stało i zrobiło mu się tak smutno, tak smutno w tej wielkiej, białej, pustej, strasznej sali, że wybuchnął ogromnym płaczem, a ze łzami spłynął natychmiast i drugi okruch szkła czarodziejskiego, który mu tkwił w oku.<end id="e1220606135109"/><end id="e1206292888046"/></akap>
773
774
775 <akap><begin id="b1188225349830"/><motyw id="m1188225349830">Miłość</motyw>Wówczas dopiero poznał naprawdę Gerdę i wydawała mu się tak piękną jak dawniej i uczuł, że ją kocha tak mocno jak dawniej i aż krzyknął z radości i objął ją także rękami. I ściskali się serdecznie oboje, płacząc i śmiejąc się razem ze szczęścia.<end id="e1188225349830"/></akap>
776
777
778 <akap>Po raz pierwszy w białym pałacu, u stóp tronu królowej śniegu rozległy się nieznane tu głosy wesela; toteż zdumione lodowe jezioro pękać zaczęło z wielkiego podziwu, a kawałeczki lodu, dotąd nieruchome, kręciły się w szalonym tańcu, podskakując i uderzając o siebie, aż zmęczone upadły znowu i same ułożyły się w ten dziwny wyraz, za który Kaj miał otrzymać wolność, świat cały i nowe łyżwy.</akap>
779
780
781 <akap>W pałacu królowej śniegu, na lodowym jeziorze, u stóp wysokiego lodowatego tronu, jaśniał w blaskach zorzy północnej nieznany tu, tajemniczy wyraz:</akap>
782
783
784 <poezja_cyt>
785         <strofa>»Kocham«.</strofa>
786 </poezja_cyt>
787
788
789 <akap>A dzieci stały przy nim uśmiechnięte, opromienione złotem i różowym światłem. <begin id="b1206293010437"/><motyw id="m1206293010437">Pocałunek, Wolność</motyw>Gerda pocałowała Kaja w twarz --- a sina twarz jego stała się rumianą --- pocałowała go w oczy i stały się znowu jasne i błyszczące --- całowała mu ręce i stały się silne --- całowała mu nogi i utraciły sztywność i stały się zdrowe, i Kaj powstał z lodowego krzesła, raźny, zdrów, silny i dobry jak niegdyś.</akap>
790
791
792 <akap>Teraz mogła powrócić i królowa śniegu; był zupełnie wolny! Wolność jego jaśniała u stóp wysokiego tronu tajemniczym wyrazem w blaskach północnej zorzy.<end id="e1206293010437"/></akap>
793
794
795 <akap>Dzieci wzięły się za ręce i wyszły z okropnego pałacu. Rozmawiały o domu, rodzicach i babce, o kwiatach na dachu i o krzaczku róży, a gdzie się zwróciły, uciszały się wiatry i słońce wychylało się z ciemnych obłoków.</akap>
796
797
798 <akap>Gdy stanęły przy krzaku z czerwonymi jagodami, zastały tam dwa reny: stary ren przyprowadził towarzysza. Dobre zwierzęta zaniosły Gerdę i Kaja najpierw do starej Eskimoski, gdzie dzieci wygrzały się w gorącej izbie, a następnie do Laponki, która przygotowała im na drogę nowe suknie<pe><slowo_obce>suknie</slowo_obce> --- tu: ubrania.</pe> i powiedziała, którędy iść mają.</akap>
799
800
801 <akap>Oba reny odprowadziły dzieci do granicy swego kraju i pożegnały tam, gdzie zniknęły śniegi, a ziemię i lasy okrywa świeża zieloność.</akap>
802
803 <akap_dialog>--- Bądźcie zdrowi! --- Bądźcie zdrowi! --- powiedziały sobie nawzajem.</akap_dialog>
804
805
806 <akap>W powietrzu zaświergotały małe ptaszki, las zaszemrał młodymi listeczkami i na małym, ślicznym koniku wyjechała spomiędzy drzew jakaś dziewczynka w czerwonej czapeczce i z pistoletem za pasem.</akap>
807
808
809 <akap>Była to mała zbójniczka na kucyku, którego Gerda dostała od księżniczki wraz ze złocistą karetą.</akap>
810
811
812 <akap>Gerda i zbójniczka poznały się natychmiast i wydały okrzyk radości.</akap>
813
814 <akap_dialog>--- Znalazłaś Kaja! --- wołała ucieszona zbójniczka.</akap_dialog>
815
816 <akap_dialog>--- Powracamy do domu! --- odpowiedziała szczęśliwa Gerda. --- Dziękujemy ci za wszystko. Chciałabym podziękować też księżniczce, wronie i krukowi.</akap_dialog>
817
818 <akap_dialog>--- Księżniczka wyjechała w daleką podróż.</akap_dialog>
819
820 <akap_dialog>--- A wrona?</akap_dialog>
821
822 <akap_dialog>--- Wrona nie żyje. Kruk nosi po niej żałobę.</akap_dialog>
823
824 <akap_dialog>--- Pozdrów go od nas --- rzekła ze smutkiem Gerda.</akap_dialog>
825
826 <akap_dialog>--- Bądźcie zdrowi! --- rzekła zbójniczka i serdecznie uściskała małych wędrowców.</akap_dialog>
827
828
829 <akap>A dzieci szły, trzymając się za ręce i rozmawiając o tym, co kochały. Dokoła nich budziła się ze snu przyroda, na niebie jaśniało słońce, na łąkach pachniały kwiaty, na polach kołysały się zielone fale zboża, las szumiał, świergotały ptaki.</akap>
830
831
832 <akap>Tak zbliżyły się do wielkiego miasta. Dzwony odezwały się z wieży kościelnej i dzieci poznały ten dobrze znany głos. I poznały ulice, domy, sklepy, bramy.</akap>
833
834
835 <akap><begin id="b1220606646718"/><motyw id="m1220606646718">Dom, Dzieciństwo</motyw>Ściskając się za ręce, biegły do swego domu, po znanych schodach, na znane poddasze, do izdebki, gdzie upłynęło im dzieciństwo.</akap>
836
837
838 <akap>Nic się tu nic zmieniło: sprzęty stały na swoim miejscu, na zegarze posuwały się wskazówki, a wahadło biegało w tę i ową stronę, powtarzając tym samym jednostajnym głosem: tik--tak!</akap>
839
840
841 <akap>Wchodząc we drzwi, zauważyły dopiero, jak urosły w przeciągu tego czasu. A tam, przy oknie, stały ich małe krzesełka! Babunia siedziała na starym fotelu i modliła się z książki, a słońce oblewało złotym blaskiem jej siwą głowę.</akap>
842
843
844 <akap>Jak tu ślicznie, jak jasno, jak wesoło!<end id="e1220606646718"/></akap>
845
846
847 <akap>O pałacu królowej śniegu zapomnieli. Usiedli znowu na małych stołeczkach jak dawniej i spojrzeli na drewnianą skrzynkę, w której rosły powoje i groszki pachnące. Na krzaczkach róż rozwinęły się prześliczne kwiaty i zdawały się uśmiechać do nich, nachylając różane główki w stronę okna.</akap>
848
849
850 <akap>A dzieci zaśpiewały razem:</akap>
851
852
853 <poezja_cyt>
854         <strofa>Co ja kocham na tym świecie?/
855                 Złote słonko, cudne kwiecie!/
856                 Boże ptaszki śpiewające,/
857                 Jasne rosy, w kwiatach drżące,/
858                 Błękit nieba i obłoki,/
859                 Cały piękny świat szeroki,/
860                 I chatynkę pobielaną,/
861                 I mateńkę ukochaną!/
862                 Wszystko kocham serca biciem,/
863                 A przestanę chyba z życiem!
864         </strofa>
865 </poezja_cyt>
866
867
868 <extra><!--</tekst_glowny>--></extra>
869
870 </opowiadanie>
871 </utwor>