Updated .hgignore.
[wolnelektury.git] / books / morsztyn_do_swoich_ksiazek_dokad.txt
1
2 -----
3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
5 Źródło:
6 -----
7
8 AUTOR: 
9 TYTUŁ: 
10
11
12   
13   
14
15
16
17 Jan Andrzej Morsztyn
18
19 Do swoich książek
20
21
22
23 Dokąd się, moja lutni, napierasz skwapliwie?
24 Chcesz na świat i drukarskiej chciałabyś oliwie
25 Podać w nielutościwe swoje plotki prasy,
26 Wzgardziwszy słodkie mego kabinetu wczasy?
27 Ach, nie wiesz, czego-ć się chce! Różne w ludziach smaki,
28 I ciebie potka wilkum pewnie niejednaki.
29 Nie trzeba dymem śmierdzieć, kto się chce do dworu
30 Udać, jeszcześ ty godna kuchennego szoru:
31 Jeden, co lepiej pisze, znajdzie w tobie siła,
32 Co by cierpliwsza głowa jeszcze przekreśliła;
33 Drugi z zazdrości, która średnie mózgi żywi,
34 W oczy pochwali, ale z tyłu gębę skrzywi;
35 Inszy, choć z hipokreńskiej nie pił nigdy bani,
36 Żeby się coś zdał, czego nie umie, pogani.
37 Tak, coś ją w ciszy miała, utracisz powagę
38 I pójdziesz za sukienkę korzeniu na wagę
39 Albo cię, ważąc konfekt, podściele na szali
40 Aptekarz i Szot tobą tabakę podpali,
41 Albo kiedy krystera czyści brzuch zawarty,
42 Coraz, co krok do stolca, jednej zbędziesz karty.
43 Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy,
44 Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy,
45 I co go doznać możesz, nie poważasz sromu;
46 Idź tedy — ale lepiej było siedzieć w domu.
47
48
49