Updated .hgignore.
[wolnelektury.git] / books / krasicki_satyry2_pochwala_wieku.txt
1
2 -----
3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
5 Źródło:
6 -----
7
8 AUTOR: 
9 TYTUŁ: 
10
11
12
13
14
15
16 Ignacy Krasicki
17
18 Satyry, Część druga
19
20 Pochwała wieku
21
22
23
24
25
26
27
28 „Lepiej teraz niż przedtem”. „Dlaczego?” „Bo lepiej.
29 To dowód oczywisty. Świat się coraz krzepi.
30 Nabrał z laty rozumu, a im bardziej stary,
31 Tym dzielniej zeszły, co go szpeciły, przywary”.
32 „Ale dlaczego lepiej?” „Dlatego że byli
33 Lepsze syny od ojców, co nas poprawili”.
34 „Więc zmyślał ów Horacy?” „Zmyślał”. „Toć i wierzę”.
35 „Człowiek przedtem był prosty i dziki jak zwierzę,
36 Dziś jest istność rozumna, ale jak rozumna!
37 Z szkół, z obozu, z warsztatu, nawet i od gumna
38 Wszystko tchnie wytwornością, wszystko się zwiększyło.
39 Zgoła zawżdy dziś lepiej, niźli wczoraj było”.
40 „Ale przecież o świecie zła się wieść roznosi,
41 Powiadają, że się coś popsuło u osi
42 Stąd już lato nie lato, a zima nie zima”.,
43 „Bajki, powieści godne mamek lub pielgrzyma,
44 Nawet i kalendarza; ale to ogólnie.
45 Chcesz, abym lepszość naszą dowodził szczególnie?”
46 „Zgoda”. „Więc... ale skądże wywodzić pochwały,
47 Na przykład nasze pisma — to oryginały.
48 I choć czasem zdaje się, iż dawnych skradamy,
49 Gdy im czyniem ten honor, wtenczas poprawiamy.
50 Drzemał Homer niekiedy — fraszka zadrzemanie,
51 My nie drzemiem, ale śpiem, lecz to nasze spanie
52 Roi sny, których różność, wdzięki i wspaniałość
53 W samej treści zawiera wszystką doskonałość.
54 Żółwim krokiem szły przedtem nauki kłopotne.
55 My, orły wybujałe, orły bystrolotne,
56 Wzbiwszy pod same nieba rozpostarte skrzydła,
57 Z góry patrząc widziemy treści i prawidła.
58 Darmo się matka rzeczy z swym działaniem kryła —
59 Bystrość nasza zakąty ciemne wyśledziła;
60 Darmo wyrok najwyższy granice oznaczył —
61 Przeszedł człek, zdarł zasłonę i jawnie obaczył,
62 Co było wiekom tajno. Więc sędzie dobrani,
63 Każdy, co jest, wychwala, a co było, gani,
64 Przewraca dawnych mozół działania na nice,
65 A rozpostarłszy bystre pojęcia granice,
66 W taki się lot zapuszcza, iż można by myślić,
67 Jak co lepiej wynaleźć alboli określić.
68 Ten jest odgłos zbyt częsty, ale czyli bacznych,
69 Czy prawdy głosicielów, czy błędów dziwacznych,
70 Niech ci sądzą, co myślą, a myślą, jak trzeba.
71 Pamięć, bystrość, pojęcie są to dary nieba.
72 Ale ten skarb dzierżących nie zawżdy bogaci,
73 Użycie go powiększa, użycie go traci.
74 Czytał Szymon, wie, co, jak i kiedy się działo.
75 Lecz na tym zasadzony zbyt dumnie, zbyt śmiało,
76 Czyli się w piśmie uda do prozy, czy wierszy,
77 Za siebie tylko patrzy i mniema, że pierwszy.
78 Stąd wyroki i w stylu, i w zdaniach opacznych,
79 Stąd nowe wynalazki systemów dziwacznych,
80 Stąd starymi pogardza, innych mało ceni —
81 Nie tak czynili, czynią prawdziwie uczeni.
82 Wiek mało dla nauki, pomału przychodzi,
83 Długo trzeba pracować, nim prace nadgrodzi,
84 Ale też, choć niespieszna, obfita nadgroda.
85 Co powie prawy mędrzec, wiek wiekowi poda.
86 A te nasze światełka, co błyszczą dość jasno,
87 Jak się w punkcie rozświecą, tak w punkcie i zgasną.
88 Tłum mędrców; przedtem ledwo znaleźć było w tłumie.
89 Czyż się nowe przymioty odkryły w rozumie?
90 Czyli wspacznym obrotem wrócił się wiek złoty?
91 Czy świat dzielniejszą zyskał istność i obroty?
92 Też same, co i pierwej, jest tak, jak i było,
93 Lecz co się wszerz zyskało, wzgłąbsz się utraciło.
94 Poszła w handel nauka, kramnicą drukarnie,
95 Głód kładzie pióro w rękę, zysk do pisma garnie.
96 Mają dowcip na zbyciu w ten jarmark otwarty,
97 Jak kramarze na łokcie, autory na karty,
98 A że w handlu rzemiosło wkrada się łotrostwo,
99 Stąd owe, co nas gnębi, ksiąg rozlicznych mnóstwo,
100 W których rozum, naukę, dowcip, wynalazki
101 Zastępuje druk, papier, pozłota, obrazki.
102 Stąd, niby gazą kryte, wyrazy wszeteczne,
103 Stąd fałsze modnym tonem, stąd bluźnierstwa grzeczne,
104 Stąd owe nudne Muzy, a niezmiernie płodne,
105 Stąd zbiory anekdotów czytania niegodne,
106 Stąd — pod nazwiskiem żartów dowcipnych — potwarze,
107 Bajki w rząd abecadła, stąd dykcyjonarze,
108 Zgoła pisma niewarte nawet ksiąg nazwiska.
109 O Fauście! z twojej łaski druk głupstwa wyciska,
110 Dałeś łatwość naukom, dowcipowi cechę,
111 Ma świat, prawda, z przemysłu twojego pociechę,
112 Lecz z tych skarbnic mądrości nieprzerachowanych
113 Za jedno dobre pismo — sto głupstw drukowanych.
114 Bajkami się lud bawi, drukarnia bogaci.
115 Nim diabła Bohomolec dał w swojej postaci,
116 Wieleż książek, powieści o strasznych poczwarach,
117 O wróżkach, zabobonach, upierach i czarach
118 Trwożyły nasze ojce. Ująwszy gromnice
119 Palił ławnik z burmistrzem w rynku czarownice,
120 Chcąc jednak pierwej dociec zupełnej pewności,
121 Pławił ją na powrozie w stawie podstarości..
122 Zdejmowały uroki stare baby dziecku,
123 Skakał na pustej baszcie diaboł po niemiecku,
124 Krzewiły się kołtuny czarami nadane,
125 Gadały po francusku baby opętane,
126 A czkając po kruczgankach  na miejscach cudownych,
127 Nabawiały patrzących strachów niewymownych.
128 Co zbytnim dowierzaniem upłodził wiek przeszły,
129 W teraźniejszym podlące te przywary zeszły,
130 Ale też zbyt porywczym zaciekłszy się pędem,
131 Często, gdy błąd poprawia, śmie prawdę zwać błędem.
132 Roztropną zdania nasze szalą trzeba mierzyć,
133 Źle jest nadto dowierzać, gorzej nic nie wierzyć.
134 Że się obrzask pokaże w źle chowanym winie,
135 Nie likwor temu winien, ale złe naczynie.
136 Trafia się płód odrodny, choć cnotliwej matki,
137 A dzikich latorośli poziome ostatki
138 Gdy ucina ogrodnik, drzewu to nie szkodzi.
139 Owszem, piękniej wybuja, lepszy owoc rodzi.
140 Jest granica, za którą przechodzić nie wolno.
141 Mając porę, ochotę i sposobność zdolną,
142 Dociekajmy, co możem, co dociec się godzi.
143 Wiek nasz w wielu odkryciach dawniejsze przechodzi.
144 Dzień dniu prawdę obwieszcza, godzinom godziny;
145 Z pracy ojców szczęśliwe korzystają syny,
146 A do zdatnego rzeczy stosując użycia,
147 Nowe wiekom późniejszym gotują odkrycia”.
148 „Więc lepiej rzeczy idą, bo żywiej, bo sporzej”.
149 „Sądź, jak chcesz, może lepiej, może też i gorzej”.
150
151
152
153