Updated .hgignore.
[wolnelektury.git] / books / kochanowski_piesn_swietojanska.txt
1
2 -----
3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
5 Źródło:
6 -----
7
8 AUTOR: 
9 TYTUŁ: 
10
11
12   
13   
14
15
16
17 Jan Kochanowski
18
19 Pieśń świętojańska o sobótce
20
21
22
23
24
25
26
27 Gdy słońce raka zagrzewa,
28 A słowik więcej nie spiewa,
29 Sobótkę, jako czas niesie,
30 Zapalono w Czarnym Lesie.
31
32 Tam goście, tam i domowi,
33 Sypali się ku ogniowi;
34 Bąki za raz troje grały
35 A sady się sprzeciwiały.
36
37 Siedli wszyscy na murawie;
38 Potym wstało sześć par prawie
39 Dziewek jednako ubranych
40 I belicą przepasanych.
41
42 Wszytki spiewać nauczone,
43 W tańcu także niezganione;
44 Więc koleją zaczynały,
45 A pierwszej tak począć dały:
46
47
48
49 Panna I
50
51
52
53 Siostry, ogień napalono
54 I placu nam postąpiono;
55 Czemu sobie rąk nie damy,
56 A społem nie zaspiewamy? 
57
58 Piękna nocy, życz pogody,
59 Broń wiatrów i nagłej wody
60 Dziś przyszedł czas, że na dworze
61 Mamy czekać ranej zorze.
62
63 Tak to matki nam podały,
64 Samy także z drugich miały,
65 Że na dzień świętego Jana
66 Zawżdy sobótka palana.
67
68 Dzieci, rady mej słuchajcie,
69 Ojcowski rząd zachowajcie:
70 Święto niechaj świętem będzie,
71 Tak bywało przed tym wszędzie.
72
73 Święta przed tym ludzie czcili,
74 A przedsię wszytko zrobili;
75 A ziemia hojnie rodziła,
76 Bo pobożność Bogu miła.
77
78 Dziś bez przestanku pracujem
79 I dniom świętym nie folgujem:
80 Więc też tylko zarabiamy,
81 Ale przedsię nic nie mamy.
82
83 Albo nas grady porażą,
84 Albo zbytnie ciepła każą;
85 Co rok słabsze urodzaje,
86 A zła drogość za tym wstaje.
87
88 Pracuj we dnie, pracuj w nocy,
89 Prózno bez Pańskiej pomocy;
90 Boga, dzieci, Boga trzeba,
91 Kto chce syt być swego chleba.
92
93 Na tego my wszytko włóżmy,
94 A z sobą sami nie trwóżmy;
95 Wrócąć się i dobre lata,
96 Jeszczeć nie tu koniec świata.
97
98 A teraz ten wieczór sławny
99 Święćmy jako zwyczaj dawny,
100 Niecąc ognie do świtania,
101 Nie bez pieśni, nie bez grania!
102
103
104
105 Panna II
106
107
108
109 To moja nawiętsza wada,
110 Że tańcuję barzo rada;
111 Powiedzcież mi, me sąsiady,
112 Jest tu która bez tej wady?
113
114 Wszytki mi się uśmiechacie,
115 Podobno ze mną trzymacie;
116 Postępujmyż tedy krokiem,
117 Aleć nie masz jako skokiem.
118
119 Skokiem taniec nasnadniejszy,
120 A tym jeszcze pochodniejszy,
121 Kiedy w bęben przybijają,
122 Samy nogi prawie drgają.
123
124 Teraz masz czas, umiesz li co,
125 Mój nadobny bębennico!
126 Wszytka tu wieś siedzi wkoło,
127 A w pośrzodku samo czoło.
128
129 Żeby też tu ta nie była,
130 Która twemu sercu miła?
131 Każesz li, wierzyć będziemy,
132 Aleć insze rozumiemy.
133
134 Pomóż oto dobrej rzeczy,
135 A nasz taniec miej na pieczy;
136 Owa najdziesz i w tym rzędzie,
137 Coć za wszytki płatna będzie.
138
139 Ja się nie umiem frasować,
140 Toż radzę drugim zachować;
141 Bo w trosce człowiek zgrzybieje
142 Pierwej, niż się sam spodzieje.
143
144 Ale gdzie dobra myśl płuży,
145 Tam i zdrowie lepiej służy;
146 A choć drugi zajdzie w lata,
147 I tak on ujdzie za swata.
148
149 Za mną, za mną, piękne koło,
150 Opiewając mi wesoło!
151 A ty się czuj, czyja kolej,
152 Nie masz li mię wydać wolej!
153
154
155
156 Panna III
157
158
159
160 Za mną, za mną, piękne koło,
161 Opiewając mi wesoło!
162 Czuję się, że moja kolej,
163 A ja nie mam wydać wolej.
164
165 Sam ze wszytkiego stworzenia
166 Człowiek ma śmiech z przyrodzenia;
167 Inszy wszelaki zwierz niemy
168 Nie śmieje się, jako chcemy.
169
170 Nie ma w swym szaleństwie miary,
171 Kto gardzi Pańskimi dary;
172 A bodaj miał płakać siła,
173 Komu dobra myśl niemiła.
174
175 Śmiejmy się! Czy nie masz czemu?
176 Śmiejże się przynamniej temu,
177 Że, nie mówiąc nic trefnego,
178 Chcę po was śmiechu śmiesznego.
179
180 Wystąp' ty, coś ciągnął kota,
181 A puść się na chwilę płota.
182 Uchowa cię dziś Bóg szkody
183 Bo tu opodal do wody.
184
185 Ciągnie go drugi na suszy
186 Tobie trzeba aż po uszy
187 Nieboże mój, kto cię zbłaźnił,
188 Żeś tak srogie zwierzę draźnił?
189
190 Nie znasz ludzi, co przed kotem
191 Pierzchają nawiętszym błotem?
192 A na jego głos straszliwy
193 Ledwe drugi będzie żywy
194
195 Głaszcz na nim, jako chcesz, skórę,
196 On przedsię ogonem wzgórę;
197 Zły z nim pokój, gorsza zwada;
198 Jeszcze i dziś strach sąsiada.
199
200 Czasem też i z dachu spadnie,
201 A przedsię na nogi padnie;
202 I chłop foremniejszy bywa,
203 Gdzie kot we łbie przemieszkiwa.
204
205 A to jako w nim szacować,
206 Że umie i praktykować?
207 A to tak wieszcza bestyja,
208 Że się zawżdy na deszcz myja.
209
210 Więc łowiec niepospolity
211 A w swych sprawach dziwnie skryty.
212 K'temu rzadko uśnie w nocy,
213 Ale ufa zawżdy mocy.
214
215 Kocie, wszytko to do czasu,
216 Strzeż wilka wyszczekać z lasu:
217 A może być i w tym stadzie,
218 Co już myśli o zakładzie.
219
220
221
222 Panna IV
223
224
225
226 Komum ja kwiateczki rwała,
227 A ten wianek gotowała?
228 Tobie, miły, nie inszemu,
229 Któryś sam mił sercu memu.
230
231 Włóż na piękną głowę twoję
232 Tę rozkwitłą pracą moję;
233 A mnie samę na sercu miej,
234 Toż i o mnie sam rozumiej.
235
236 Żadna chwila ta nie była,
237 Żebych cię z myśli spuściła;
238 I sen mię prace nie zbawi,
239 Spię, a myślę, by na jawi.
240
241 Tę nadzieję mam o tobie,
242 Że mię też masz za co sobie:
243 Ani wzgardzisz chucią moją,
244 Ale mi ją oddasz swoją.
245
246 Tego zataić nie mogę,
247 Co mi w sercu czyni trwogę;
248 Wszytki tu wzrok ostry mają
249 I co piękne, dobrze znają.
250
251 Prze Bóg, siostry, o to proszę,
252 Niech tej krzywdy nie odnoszę,
253 By mię która w to tknąć miała,
254 O com się ja utroskała.
255
256 O wszelaką inszą szkodę
257 Łacno przyzwolę na zgodę;
258 Ale kto mię w miłość ruszy,
259 Wiecznie będzie krzyw mej duszy!
260
261
262
263 Panna V
264
265
266
267 Zwierzę-ć się, gromado moja,
268 Nie mam przed Szymkiem pokoja!
269 Za trzewik mi zastępuje,
270 A powiada, że miłuje.
271
272 Szymku, by to prawda była,
273 Dobrze bych Bogu służyła;
274 Ale ty rad z ludzi szydzisz,
275 Zwłaszcza gdy prostaka widzisz.
276
277 Tobie to wolno samemu,
278 Ale, wierę, nie inszemu;
279 Bo ty z tym nadobnie umiesz,
280 A gdzie kogo tknąć, rozumiesz.
281
282 I któraż by nie szła rada
283 Za tak gładkiego sąsiada?
284 Podajże jej kęs nadzieje,
285 Alić się już moja śmieje.
286
287 I samam tak głupią była,
288 Żem ci też kiedy wierzyła;
289 Dziś już nic i pókim żywa,
290 Znam cię, ziółko, żeś pokrzywa.
291
292 Ze mną sobie rzecz najdujesz,
293 Drugiej nogę przystępujesz;
294 Odpuść mi: silnyś przechyra,
295 A ja z takim nie mam mira.
296
297 Nie sprawujże się przez miarę,
298 Boć zaś ludzie dadzą wiarę;
299 A mało sobie poprawisz,
300 Że mię w nieprawdzie zostawisz.
301
302
303
304 Panna VI
305
306
307
308 Gorące dni nastawają,
309 Suche role się padają;
310 Polny świercz, co głosu sstaje,
311 Gwałtownemu słońcu łaje.
312
313 Już mdłe bydło szuka cienia
314 I ciekącego strumienia,
315 I pasterze, chodząc za niem,
316 Budzą lasy swoim graniem.
317
318 Żyto się w polu dostawa
319 I swoją barwą znać dawa,
320 Iż już niedaleko żniwo:
321 Miej się do sierpa co żywo!
322
323 Sierpa trzeba oziminie,
324 Kosa się zejdzie jarzynie;
325 A wy, młodszy, noście snopy,
326 Drudzy układajcie w kopy!
327
328 Gospodarzu nasz wybrany,
329 Ty masz mieć wieniec kłosiany,
330 Gdy w ostatek zboża zatnie
331 Krzywa kosa już ostatnie.
332
333 A kiedy z pola zbierzemy,
334 Tam dopiero odpoczniemy
335 Dołożywszy z wierzchem broga;
336 Już więc, dzieci, jedno Boga!
337
338 Wtenczas, gościu, bywaj u mnie,
339 Kiedy wszytko najdziesz w gumnie,
340 A jeśli ty rad odkładasz,
341 Mnie do siebie drogę zadasz.
342
343
344
345 Panna VII
346
347
348
349 Prózno cię patrzam w tym kole:
350 Twoja, miły, rozkosz pole;
351 A raczej zwierz leśny bijesz,
352 Niż tańcujesz albo pijesz.
353
354 Ja też, bym nabarziej chciała,
355 Trudno bym się zdobyć miała
356 Na lepszą myśl; bo po tobie
357 Serce zawżdy teskni sobie.
358
359 Wolałabym też tym czasem
360 Gdziekolwiek pod gęstym lasem
361 Użyć z tobą towarzystwa,
362 Pomogę ja i myślistwa.
363
364 Czego miłość nie przywyknie?
365 Już ja trafię, gdy pies krzyknie,
366 Gdzie zajeżdżać zającowi
367 Mając charty pogotowi.
368
369 A kiedy rzucisz sieć długą,
370 Jeslić się swoją posługą
371 Ni nacz więcej nie przygodzę,
372 Niech za tobą smycz psów wodzę!
373
374 Żadna gęstwa, żadne głogi
375 Nie przekażą mojej drogi;
376 Tak lato jako śrzeżogę
377 Przy tobie ja wytrwać mogę!
378
379 Albo, mój myśliwcze, tedy
380 Pokwap' się do domu kiedy;
381 Albo mnie ciężko nie będzie
382 Ciebie naszladować wszędzie!
383
384
385
386 Panna VIII
387
388
389
390 Pracowite woły moje,
391 Przy tym lesie chłodne zdroje
392 I łąka nieprzepasiona,
393 Kosą nigdy nie sieczona.
394
395 Tu wasza dziś pasza będzie;
396 A ja, mając oko wszędzie,
397 Będę nad wami siedziała
398 I tymczasem kwiatki rwała.
399
400 Kwiatki barwy rozmaitej,
401 Które na łubce obszytej
402 Usadzę w nadobne koło
403 I włożę na swoje czoło.
404
405 Tak dziewka, jako młodzieniec,
406 Nie proś mię nikt o mój wieniec!
407 Samam go swą ręką wiła,
408 Sama go będę nosiła.
409
410 Dałam wczora taki drugi;
411 Będzie mi go żal czas długi;
412 Bo mię za raz pobrać dano,
413 Czego mi czynić nie miano.
414
415 Pracowite woły moje,
416 Wam płyną te chłodne zdroje;
417 Wam kwitnie łąka zielona,
418 Kosą nigdy nie sieczona!
419
420
421
422 Panna IX
423
424
425
426 Ja spiewam, a żal zakryty
427 Mnoży we mnie płacz obfity.
428 Spiewa więzień okowany
429 Tając na czas wnętrznej rany.
430
431 Spiewa żeglarz w cudze strony
432 Nagłym wiatrem zaniesiony;
433 I oracz ubogi spiewa,
434 Choć od pracej aż omdlewa.
435
436 Spiewa słowik na topoli,
437 A w sercu go przedsię boli
438 Dawna krzywda; mocny Boże,
439 Iż z człowieka ptak być może!
440
441 Nadobnać to dziewka była,
442 Póki między ludźmi żyła;
443 Toż niebodze zawadziło,
444 Bo każdemu piękne miło.
445
446 Zły a niewierny pohańcze,
447 Zbójca własny, nie posłańcze!
448 Miawszy odnieść siostrę żenie
449 Zawiodłeś ją w leśne cienie.
450
451 Próznoś jej język urzynał,
452 Bo wszytko, coś z nią poczynał,
453 Krwią na rąbku wypisała
454 I smutnej siestrze posłała.
455
456 Nie wymyślaj przyczyn sobie,
457 Pewnać już sprawa o tobie;
458 Nie składaj nic na źwierz chciwy,
459 Umysł twój krzyw niecnotliwy.
460
461 Siadaj za stół, jesliś głodzien,
462 Nakarmią cię, czegoś godzien;
463 Już ci żona warzy syna,
464 Nieprzejednanać to wina.
465
466 Nie wiesz, królu, nie wiesz, jaki
467 Obiad i co za przysmaki
468 Na twym stole; ach, łakomy,
469 Swe ciało jesz, niewiadomy!
470
471 A gdy go tak uraczono,
472 Głowę na wet przyniesiono;
473 Temu czasza z rąk wypadła,
474 Język zmilknął, a twarz zbladła.
475
476 A żona powstawszy z ławy:
477 „Coć się zdadzą te potrawy?
478 To za twą niecnotę tobie,
479 Zdrajca mój, synowski grobie!”
480
481 Porwie się mąż ku niej zatym,
482 Alić nasz dudkiem czubatym;
483 Sama się w jaskółkę wdała,
484 Oknem, łając, poleciała.
485
486 A ona niewinna córa
487 Obrosła w słowicze pióra;
488 I dziś wdzięcznym głosem cieszy,
489 Kto się kolwiek w drogę śpieszy.
490
491 Chwała Bogu, że te kraje
492 Niosą insze obyczaje,
493 Ani w Polszcze jako żywy
494 Zjawiły się takie dziwy.
495
496 Jednak ja mam, co mię boli;
497 A by dziś nie ludziom k'woli,
498 Co śpiewam, płakać bych miała,
499 Acz me pieśni płacz bez mała.
500
501
502
503 Panna X
504
505
506
507 Owa u ciebie, mój miły,
508 Me prośby ważne nie były;
509 Próznom ja łzy wylewała
510 I żałosnie narzekała.
511
512 Przedsięś ty w swą drogę jechał,
513 A mnieś, nieszczęsnej, zaniechał
514 W ciężkim żalu, w którym muszę
515 Wiecznie trapić moję duszę.
516
517 Bodaj wszytkich mąk skosztował,
518 Kto naprzód wojsko szykował
519 I wynalazł swoją głową
520 Strzelbę srogą, piorunową.
521
522 Jakie ludzkie głupie sprawy:
523 Szukać śmierci przez bój krwawy!
524 A ona i tak człowieczy
525 Upad ma na dobrej pieczy.
526
527 Przynamniej by mi w potrzebie
528 Wolno stanąć wedla ciebie;
529 Przywykłabych i ja zbroi,
530 Bodaj przepadł, kto się boi!
531
532 Jednak ty tak chciej być śmiałym,
533 Jakoby się wrócił całym;
534 A nie daj umrzeć mnie, smutnej,
535 W płaczu i w trosce okrutnej.
536
537 A wiarę, coś mi ślubował,
538 Pomni, abyś przy tym chował;
539 Tę mi przynieś a sam siebie;
540 Dalej nie chcę nic od ciebie!
541
542
543
544 Panna XI
545
546
547
548 Skrzypku, by w tej pięknej rocie
549 Usłyszeć co o Dorocie,
550 Weźmi gęśle, jakoć miła,
551 A zagraj nie myśląc siła!
552
553 Nieprzepłacona Doroto,
554 Co między pieniędzmi złoto,
555 Co miesiąc między gwiazdami,
556 Toś ty jest między dziewkami!
557
558 Twoja kosa rozczosana
559 Jako brzoza przyodziana;
560 Twarz jako kwiatki mieszane
561 Lelijowe i różane.
562
563 Nos jako sznur upleciony,
564 Czoło jak marmór gładzony;
565 Brwi wyniosłe i czarnawe,
566 A oczy dwa węgla prawe.
567
568 Usta twoje koralowe,
569 A zęby szczere perłowe;
570 Szyja pełna, okazała,
571 Piersi jawne, ręka biała.
572
573 Serce mi zakwitnie prawie
574 Przy twej przyjemnej rozprawie;
575 A kiedy cię pocałuję,
576 Trzy dni w gębie cukier czuję.
577
578 W tańcuś jak jedna bogini,
579 A co cię skutniejszą czyni:
580 Nie masz w tobie nic hardości,
581 Co więc rzadko przy gładkości.
582
583 Tymeś ludziom wszytkim miła
584 I mnieś wiecznie zniewoliła;
585 Przeto cię me głośne strony
586 Będą sławić na wsze strony.
587
588
589
590 Panna XII
591
592
593
594 Wsi spokojna, wsi wesoła,
595 Który głos twej chwale zdoła?
596 Kto twe wczasy, kto pożytki
597 Może wspomnieć za raz wszytki?
598
599 Człowiek w twej pieczy uczciwie
600 Bez wszelakiej lichwy żywie;
601 Pobożne jego staranie
602 I bezpieczne nabywanie.
603
604 Inszy się ciągną przy dworze
605 Albo żeglują przez morze,
606 Gdzie człowieka wicher pędzi,
607 A śmierć bliżej niż na piędzi.
608
609 Najdziesz, kto w płat język dawa,
610 A radę na funt przedawa,
611 Krwią drudzy zysk oblewają,
612 Gardła na to odważają.
613
614 Oracz pługiem zarznie w ziemię;
615 Stąd i siebie, i swe plemię,
616 Stąd roczną czeladź i wszytek
617 Opatruje swój dobytek.
618
619 Jemu sady obradzają,
620 Jemu pszczoły miód dawają;
621 Nań przychodzi z owiec wełna
622 I zagroda jagniąt pełna.
623
624 On łąki, on pola kosi,
625 A do gumna wszytko nosi.
626 Skoro też siew odprawiemy,
627 Komin wkoło obsiędziemy.
628
629 Tam już pieśni rozmaite,
630 Tam będą gadki pokryte,
631 Tam trefne plęsy z ukłony,
632 Tam cenar, [tam] i goniony
633
634 A gospodarz wziąwszy siatkę
635 Idzie mrokiem na usadkę
636 Albo sidła stawia w lesie;
637 Jednak zawżdy co przyniesie.
638
639 W rzece ma gęste więcierze,
640 Czasem wędą ryby bierze;
641 A rozliczni ptacy wkoło
642 Ożywają się wesoło.
643
644 Stada igrają przy wodzie,
645 A sam pasterz, siedząc w chłodzie,
646 Gra w piszczałkę proste pieśni;
647 A faunowie skaczą leśni.
648
649 Zatym sprzętna gospodyni
650 O wieczerzej pilność czyni,
651 Mając doma ten dostatek,
652 Że się obejdzie bez jatek.
653
654 Ona sama bydło liczy,
655 Kiedy z pola idąc ryczy,
656 Ona i spuszczać pomoże;
657 Męża wzmaga, jako może.
658
659 A niedorośli wnukowie,
660 Chyląc się ku starszej głowie,
661 Wykną przestawać na male,
662 Wstyd i cnotę chować w cale.
663
664 Dzień tu, ale jasne zorze
665 Zapadłyby znowu w morze,
666 Niżby mój głos wyrzekł wszytki
667 Wieśne wczasy i pożytki.
668
669
670
671
672