Fixed importing books.
[wolnelektury.git] / books / krasicki_satyry2_pochwala_glupstwa.txt
1
2 -----
3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
5 Źródło:
6 -----
7
8 AUTOR: 
9 TYTUŁ: 
10
11
12
13
14
15
16 Ignacy Krasicki
17
18 Satyry, Część druga
19
20 Pochwała głupstwa
21
22
23
24
25
26
27
28 „A ja mówię, że głupstwo niezłym jest podziałem”.
29 „Mądrość przecież zaszczytem, nierozum zakałem”.
30 „Nie wchodzę ja w dysputę, rzecz jest niby jawna,
31 Maksyma teraźniejsza tak jako i dawna
32 Każe szukać mądrości, a głupstwa się chronić.
33 Umieli zawżdy ludzie od dobrego stronić,
34 A że głupstwo jest dobrem, stronili od niego.
35 Patrz na mędrca — tetryka, głupca — wesołego:
36 Tu pryska z twarzy zdrowie, tam zapadłe oczy,
37 Wlecze się chuda mądrość, spasłe głupstwo toczy.
38 A co lepsza, kto głupi, mądrością jest dumny,
39 A co gorsza, kto mądry, zna, że mniej rozumny.
40 Nasz pan Paweł, choć w głupstwie dni swoje postradał,
41 Skoro wszedł, wszystkich zgłuszył, Michała przegadał,
42 Michała, co wiek z księgą trawi w gabinecie.
43 Prawda, Paweł raz po raz nic do rzeczy plecie,
44 Ale żwawo i głośno, więc go zgraja słucha,
45 Zmiłuje się na koniec, przecie udobrucha,
46 Da mówić Michałowi, który w kącie wzdycha,
47 Zaczyna, dobrze mówi, ale mówi z cicha,
48 Aż w śmiech, co go słuchali, więc milczy, zlękniony;
49 Dopieroż tym tryumfem głupiec uwielbiony
50 Łże, bredzi, decyduje, a w zgrai nacisku
51 Odbiera plauz mądrości i ma sławę w zysku.
52 Ale — rzeczesz — pan Paweł nie probuje rzeczy,
53 Że czasem przykład jeden doświadczeniu przeczy,
54 Nie idzie, żeby zawżdy podobne bywały.
55 Prawda, ale w tej mierze dowód okazały,
56 Pawłów jest tysiącami, a rzadki w złym stanie.
57 Każdy w podobnym sobie ma upodobanie,
58 Więc głupi prędko znajdzie, komu się podoba.
59 Mędrzec, wieku okrasa i kraju ozdoba,
60 Laur ma, prawda, ale ten ni grzeje, ni tuczy,
61 Głupstwo go jawnie nęka, zazdrość w kącie mruczy.
62 Półmędrków rodzaj zjadły z bliska i z daleka,
63 Gdy nie może ukąsić, jak szczeka, tak szczeka.
64 Sroga bitwa, a o co — o liść lub kadzidła.
65 Bogdaj to w bractwie głupich! Tam szczęścia prawidła,
66 Tam korzyści, tam rozkosz coraz żywsza z wiekiem,
67 Każdy kontent, bo czuje, że jest wielkim człekiem.
68 Fraszka sława na potem, co teraz, to moje.
69 O Pawle, niech ogłoszę uwielbienie twoje!
70 Pozwól — śmieje się — wielkiś — śmieje się i wierzy,
71 A że szczodrym wydziałem łaski swoje mierzy,
72 Za to żem winny jemu szacunek oznaczył,
73 Lekkim głowy skinieniem obdarzyć mnie raczył;
74 Tak Jowisz u Homera utwierdzał wyroki.
75 Choć stopień uwielbienia posiada wysoki,
76 Zniża się czasem Paweł, kiedy tego godni
77 Jurgieltowi chwalacze, autorowie głodni,
78 Ci, których niezmazana w sądzeniu rzetelność
79 Gotowa za grosz patent dać na nieśmiertelność,
80 A przypisując dzieło temu, co druk płaci,
81 Pieniężnym bohatyrem kronikę bogaci.
82 Indy, Persy i Medy, Party, Baktryjany
83 Zwyciężył Aleksander. Więcej zawołany
84 Nasz mecenas, bohater, zdziałał i dokazał,
85 Zapłacił szczodrobliwie, dawne dzieje zmazał.
86 On sam sławy posiadacz, a prawem dziedzicznym,
87 Bo się przodków szeregiem zaszczycając licznym,
88 Pomimo Niesieckiego sławny antenaty
89 Stryjeczne i cioteczne licząc majestaty,
90 Tam gdzie słońce zapada, gdzie powstaje zorza,
91 Sławny z dzieł, z krwi, z talentów od morza do morza.
92 Co druk głosi, to prawda: od czegoż by służył?
93 Płaci on wielkim mężom, w czym się świat zadłużył.
94 Płaci sławą, a że się wszystko w świecie płaci,
95 Głupi możny, głodnego gdy mędrca bogaci,
96 Staje się jeszcze większym i mędrszym nad niego.
97 Po sławie cóż nad zdrowie jest pożądańszego?
98 A może i przed sławą? To dobro jedyne.
99 Cóż po tym, w życiu niezdrów, że po śmierci słynę,
100 Co mi po dobrym mieniu, gdy użyć nie mogę,
101 Co po wszystkim, gdy słabość wznieca śmierci trwogę.
102 Tam, kędy zdrowia nie masz, jaki zysk powabi?
103 Rycerstwo króci życie, mądrość zmysły słabi,
104 Praca siły wywnętrza, skrzętność zbyt zaprząta,
105 Wszędzie gorycz w pośrodku korzyści się pląta;
106 Zgoła w zysku bez zdrowia musiemy szkodować.
107 Jakże siły utrzymać? Jak czerstwość zachować?
108 Próżno krzyczy Hipokrat, próżno Galen szepta,
109 Głupstwo, głupstwo, o bracia, jedyna recepta!
110 Skarbie nie dość wielbiony! Choć wielu bogacisz,
111 Nie przebierzesz się nigdy, ceny nie utracisz.
112 Obdarzasz, lecz niewdzięcznych; choć miła spuścizna,
113 Głupców tłumy niezmierne, a nikt się nie przyzna,
114 Wszyscy mądrzy — nikt siebie prawdziwie nie widzi,
115 Czym nie jest, tym być pragnie, czym jest, tym się brzydzi.
116 Pełno w świecie obłudy, wkrada się i w fraszki.
117 Wewnątrz skryta osoba, z wierzchu same maszki.
118 Zrzućmy je, niech odkrycie głupstwo światem włada,
119 Sławę, honor, bogactwa, rozkoszy posiada.
120 Czemuż się szczęścia wstydzić? — Dzień po nocy wschodzi,
121 Zrzucił świat uprzedzenia, wiek złoty się rodzi.
122 Niechaj mądrość, jakie chce, przepisy stanowi,
123 Próżne są. — Mądrzy sławni, ale głupi zdrowi”.
124
125
126
127