Added user shelves column to main page.
[wolnelektury.git] / books / oppman_legendy_syrena.xml
1 <utwor><opowiadanie>
2
3 <rdf:RDF xmlns:rdf="http://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#"
4 xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
5 <rdf:Description rdf:about="http://wiki.wolnepodreczniki.pl/Lektury:Oppman/Legendy_warszawskie">
6 <dc:creator xml:lang="pl">Oppman, Artur</dc:creator>
7 <dc:title xml:lang="pl">Syrena</dc:title>
8 <dc:relation.isPartOf xml:lang="pl">http://www.wolnelektury.pl/lektura/legendy-warszawskie</dc:relation.isPartOf>
9 <dc:contributor.editor xml:lang="pl">Sekuła, Aleksandra</dc:contributor.editor>
10 <dc:contributor.technical_editor xml:lang="pl">Sutkowska, Olga</dc:contributor.technical_editor>
11 <dc:publisher xml:lang="pl">Fundacja Nowoczesna Polska</dc:publisher>
12 <dc:subject.period xml:lang="pl">Modernizm</dc:subject.period>
13 <dc:subject.type xml:lang="pl">Epika</dc:subject.type>
14 <dc:subject.genre xml:lang="pl">Legenda</dc:subject.genre>
15 <dc:description xml:lang="pl">Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.</dc:description>
16 <dc:identifier.url xml:lang="pl">http://www.wolnelektury.pl/lektura/Syrena</dc:identifier.url>
17 <dc:source.URL xml:lang="pl">http://www.polona.pl/Content/799</dc:source.URL>
18 <dc:source xml:lang="pl">Oppman, Artur (1867-1931), Legendy warszawskie, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, Warszawa [etc.], 1925</dc:source>
19 <dc:rights xml:lang="pl">Domena publiczna - Artur Oppman zm. 1931</dc:rights>
20 <dc:date.pd xml:lang="pl">1931</dc:date.pd>
21 <dc:format xml:lang="pl">xml</dc:format>
22 <dc:type xml:lang="pl">text</dc:type>
23 <dc:type xml:lang="en">text</dc:type>
24 <dc:date xml:lang="pl">2007-08-30</dc:date>
25 <dc:audience xml:lang="pl">SP2</dc:audience>
26 <dc:language xml:lang="pl">pol</dc:language>
27 </rdf:Description>
28 </rdf:RDF>
29
30 <extra><!--<elementy_poczatkowe>--></extra>
31
32 <autor_utworu>Artur Oppman</autor_utworu>
33
34 <dzielo_nadrzedne>Legendy warszawskie</dzielo_nadrzedne>
35
36 <nazwa_utworu>Syrena</nazwa_utworu>
37
38 <extra><!--</elementy_poczatkowe>--></extra>
39
40 <extra><!--<tekst_glowny>--></extra>    
41
42
43
44
45
46 <srodtytul>I</srodtytul>
47
48
49
50
51
52 <akap_dialog><begin id="b1188462589918" /><motyw id="m1188462589918">Śpiew</motyw>--- A widzieliście ją, tę syrenę niby, kumie Szymonie?</akap_dialog>
53
54 <akap_dialog>--- Widzieć nie widziałem, kumie Mateuszu, bo drzewa przesłaniały źródełko, a bliżej podejść bałem się jakoś--ci, alem słyszał, jak śpiewa.</akap_dialog>
55
56 <akap_dialog>--- Alboż to syreny śpiewają?</akap_dialog>
57
58 <akap_dialog>--- Jakże to? Nie wiecie o tym, kumie Mateuszu? śpiewają! I jak jeszcze! Głos to ci się tak rozchodził po Bugaju, po Wiśle, hen, aż za rzekę, jakoby właśnie dzwonek srebrzysty dzwonił. Słuchałbyś dniem i nocą.</akap_dialog>
59
60 <akap_dialog>--- No, i co dalej? Co dalej?</akap_dialog>
61
62 <akap_dialog>--- Ano, nic dalej. Słuchałem, słuchałem, lubość mi się jakowaś rozpływała po kościach, aż w końcu śpiewanie ucichło: widać syrena schowała się na nocleg w źródełku, bo już i słońce zachodziło, a ja powlokłem się do chaty, alem całą noc spać nie mógł, inom o tej syrenie rozmyślał.</akap_dialog>
63
64 <akap_dialog>--- Ciekawość! Warto by ją wypatrzeć, zobaczyć.</akap_dialog>
65
66 <akap_dialog>--- Ale jak? Toć, jeśli nas ujrzy, --- umknie i skryje się w wodzie. A zresztą, może to i grzech przyglądać się takowej stworze niechrzczonej i kuszącego jej śpiewania słuchać.</akap_dialog>
67
68 <akap_dialog><begin id='b1218983586253' /><motyw id='m1218983586253'>Samotnik</motyw>--- Grzech nie grzech, --- niewiada<pe><slowo_obce>niewiada</slowo_obce> (gwar.) --- nie wiadomo.</pe>! Najlepiej zapytać o to ojca Barnaby, pustelnika. To człek mądry i pobożny; on powie i nauczy, co czynić nam należy.</akap_dialog>
69
70 <akap_dialog>--- Rzetelnie mówicie, kumie Mateuszu, chodźmy do pustelnika Barnaby.</akap_dialog>
71
72 <akap_dialog>--- Ano, to i chodźmy! Ryby przez ten czas z Wisły nie uciekną, a my się od duchownej osoby przeróżności dowiemy.<end id='e1218983586253' /></akap_dialog>
73
74
75 <akap>Tak rozmawiali z sobą dwaj rybacy znad Wisły w owych zamierzchłych czasach, gdy na miejscu dzisiejszej Warszawy, a właściwie jej Powiśla, leżała niewielka rybacka osada, otoczona gęstymi lasami, w których roiło się od grubego zwierza: łosi, turów, wilków i niedźwiedzi.</akap>
76
77
78
79
80
81 <srodtytul>II</srodtytul>
82
83
84
85
86
87 <akap_dialog>--- Więc powiadacie, że śpiewała?</akap_dialog>
88
89 <akap_dialog>--- A juści! śpiewała; gadałem przecie.</akap_dialog>
90
91 <akap_dialog>--- Hm! I często se tak podśpiewuje?</akap_dialog>
92
93 <akap_dialog>--- A co dnia! Jak tylko słoneczko Boże ma się ku zachodowi i czerwienią a złotem pomaluje Wisełkę, wraz ci się na Bugaju jej piosenka rozlega.</akap_dialog>
94
95 <akap_dialog>--- I długo też nuci?</akap_dialog>
96
97 <akap_dialog>--- Do zachodu. Jak się ino<pe><slowo_obce>ino</slowo_obce> --- tylko.</pe> ciemno zrobi na świecie, już jej nie słychać.</akap_dialog>
98
99 <akap_dialog>--- To nocami nigdy ze źródła nie wychodzi?</akap_dialog>
100
101 <akap_dialog>--- Czy wychodzi, czy nie wychodzi, tego ja nie wiem, ale przepomniałem<pe><slowo_obce>przepomniałem</slowo_obce> --- zapomniałem.</pe> powiedzieć, że w pełnię miesiąca<pe>miesiąc --- księżyc.</pe> też śpiewa. Nieraz mnie ze snu budzi blask księżycowy, co do chałupy zagląda: siadam se na posłaniu, aż ci tu odgłos jakowyś dolata z daleka; jakby skowronek, jakby dzwonek, jakby skrzypeczki lipowe: to ona.</akap_dialog>
102
103 <akap_dialog>--- O to mi chodziło właśnie. Więc trzeba tak zrobić...</akap_dialog>
104
105
106 <akap>Tu ojciec Barnaba zadumał się na długą chwilę, a obaj rybacy czekali w skupieniu, aż namyśli się, co poradzić.</akap>
107
108
109 <akap>Ojciec Barnaba był to starzec wysoki, chudy, siwobrody, łysy jak kolano, odziany w długą samodziałową opończę. Na pomarszczonym jego obliczu rysowały się powaga i dobroć.</akap>
110
111
112 <akap><begin id="b1188462675213" /><motyw id="m1188462675213">Lato, Rośliny, Zwierzęta</motyw>Wszyscy trzej siedzieli przed budką pustelnika, na ławie, uczynionej z dwóch pieńków, na których położono z gruba obciosaną deskę. Było to lipcowe popołudnie i cudnie było w boru<pe>w boru --- w borze, w lesie.</pe>, pachnącym żywicą i kwiatami. Ptaki śpiewały radośnie, pszczoły wesoło brzęczały, a zielony dzięcioł w czerwonym kapturku stukał dziobkiem, jak młotkiem, w korę rozłożystego dębu i wydłubywał robaki.<end id="e1188462675213" /></akap>
113
114
115 <akap>A ojciec Barnaba namyślał się, namyślał, aż rzecze:</akap>
116
117 <akap_dialog><begin id='b1218983847820' /><motyw id='m1218983847820'>Podstęp</motyw>--- Więc trzeba tak zrobić: w pełnię miesiąca wybierzemy się we trzech do źródełka; na odzienia nasze naczepić należy gałęzi świeżo zerwanych, najlepiej lipowych, kwiatem okrytych, żeby syrena człowieka nie poczuła, bo się nie pokaże; zaczaimy się przy samym źródle, a gdy wynijdzie i śpiewać zacznie, wtedy zarzucimy na nią sznur, spleciony z cienkich witek wierzbowych, święconą wodą skropiony, ile, że<pe><slowo_obce>ile, że</slowo_obce> --- jako że, ponieważ.</pe> takiego żaden się czar nie ima<pe><slowo_obce>czar się nie ima</slowo_obce> --- czar go nie dotyka.</pe>; zwiążemy i miłościwemu księciu na Czersku zawieziemy w darze. Niech ją na zamku trzyma i niech mu wyśpiewuje.</akap_dialog>
118
119
120 <akap>Ale uszy woskiem musimy sobie zatkać, żeby jej narzekań i lamentów nie słyszeć, bo inaczej serce w nas tak zemdleje, że nie będziemy mieli mocy wziąć jej w niewolę. Srodze jest żałościwe syrenie śpiewanie.</akap>
121
122 <akap_dialog>--- Tak jest, jak mówicie, ojcze Barnabo; wiem ci ja o tem, bom te piosenki słyszał. Żaden miód, by najprzedniejszy<pe><slowo_obce>by najprzedniejszy</slowo_obce> --- choćby najlepszy.</pe>, tak człowieka nie upoi, jako on głos syreni.<end id="e1188462589918" /><end id='e1218983847820' /> Więc tedy do pełni miesięcznej?</akap_dialog>
123
124 <akap_dialog>--- Tak jest, do pełni.</akap_dialog>
125
126
127 <akap>I rozeszli się w swoje strony. Rybacy nad Wisłę do zarzuconych sieci, a ojciec Barnaba na modlitwę.</akap>
128
129
130
131
132
133 <srodtytul>III</srodtytul>
134
135
136
137
138
139 <akap>Tam, gdzie dziś nad samym prawie wybrzeżem Wisły, poniżej starożytnych kamienic Starego Miasta, rozciąga się ulica, Bugaj zwana, przed wielu, wielu laty szumiał las zielony, odwieczny.</akap>
140
141
142 <akap>W lesie tym, z pagórka, wznoszącego się nad rzeką, tryskało źródło i rozlewało się w głęboki, bystro płynący potok.</akap>
143
144
145 <akap>Nad potokiem rosły białokore brzozy, wierzby pokrzywione maczały w nim długie gałęzie, kwitnęły polne róże, i niezapominajki haftowały niebieskimi kwiatkami zielony traw kobierzec<pe><slowo_obce>kobierzec</slowo_obce> --- dywan.</pe>.</akap>
146
147
148 <akap>W tym to potoku mieszkała właśnie syrena.</akap>
149
150
151 <akap><begin id='b1218984901238' /><motyw id='m1218984901238'>Księżyc</motyw>Była piękna, pogodna noc miesięczna. Srebrzysta pełnia żeglowała przez błękitne, usiane gwiazdami niebo i przyglądała się ziemi uśpionej, lasowi i źródłu.<end id='e1218984901238' /></akap>
152
153
154 <akap>Ale w lesie nie wszyscy spali.</akap>
155
156
157 <akap>Zza brzóz i wierzb, stojących nad potokiem, widać było trzy skulone postacie. Przycupnęły one, wśród krzaków gęstych, i ciekawymi oczyma spozierały<pe><slowo_obce>spozierały</slowo_obce> --- patrzyły, spoglądały.</pe> w wodę potoku, mieniącą się srebrzyście od blasków tarczy miesięcznej. Byli to dwaj rybacy, Szymon i Mateusz, i pustelnik, ojciec Barnaba.</akap>
158
159
160 <akap>Nagle z wody wynurzyła się przecudna postać. Była to dziewica<pe><slowo_obce>dziewica</slowo_obce> --- panna.</pe> nadziemskiej urody; w świetle miesięcznym widać ją było doskonale. Miała długie kruczoczarne włosy, pierścieniami spływające na białą, jak z marmuru wyrzeźbioną szyję; szafirowe jej oczy, wzniesione ku pełni, patrzyły dziwnie przejmująco i smutno, a ozdobiona lekkim rumieńcem twarzyczka takim tchnęła czarodziejskim urokiem, że przyglądającym się jej rybakom aż serca zamarły ze wzruszenia.</akap>
161
162
163 <akap><begin id='b1218984878926' /><motyw id='m1218984878926'>Śpiew</motyw>Syrena chwilę trwała w milczeniu, zapatrzona w niebo i w gwiazdy --- i oto w ciszy tej czarownej nocy zadźwięczał śpiew tak piękny, tak kryształowo czysty, że zdawało się, iż i księżyc, i gwiazd miliony, i ziemia, i niebo zasłuchały się w niego do niepamięci.<end id='e1218984878926' /></akap>
164
165
166 <akap>Wtem z krzaków, cicho, bez szelestu, wyskoczyły owe trzy postacie --- i nie tak szybko rzuca się ryś drapieżny na przebiegającą łanię, jak oni rzucili się na syrenę, skrępowali ją powrósłem<pe><slowo_obce>powrósło</slowo_obce> --- sznur.</pe>, z witek wierzbowych splecionym, i wyciągnęli z wody na murawę.</akap>
167
168
169 <akap>Próżno się szamotała nieszczęsna, próżno ich ludzkim a cudnym zaklinała głosem. Głos ten wzruszyć ich nie mógł, gdyż, wedle rady ojca Barnaby, uszy mieli woskiem szczelnie zatkane.</akap>
170
171 <akap_dialog>--- Co teraz począć? Co z nią począć? --- jęli się pytać obaj rybacy zdyszanym, gorączkowym głosem.</akap_dialog>
172
173 <akap_dialog>--- Co począć? --- rzeknie pustelnik --- poczekajcie, zaraz wam powiem:</akap_dialog>
174
175
176 <akap>Nim ją do Jego Miłości księcia na Czersku zawieziem, a wieźć przecież nie będziem po nocy, zamkniemy syrenę w oborze, a pilnować jej będzie Staszek, pastuch gromadzkiego bydła. Skoro świt zaś, wóz drabiasty sianem wymościm i jazda do Czerska! Dobrze mówię?</akap>
177
178 <akap_dialog>--- Dobrze mówicie, ojcze Barnabo, mądrze mówicie!</akap_dialog>
179
180
181 <akap>Miesiąc świecił tuż nad polanką, gdzie rybacy złożyli skrępowaną syrenę, i widać ją było wybornie. Do pasa była to, jak się już rzekło, panna nad podziw urodziwa, od pasa zasię ryba srebrzystą łuską błyszcząca. Leżała biedna bez ruchu, z zawartymi<pe><slowo_obce>zawartymi</slowo_obce> --- zamkniętymi.</pe> cudnymi oczyma, ręce wzdłuż ciała opuściwszy, i tylko rybi ogon, długi a giętki, uderzał kiedy niekiedy w ziemię, zupełnie jak u wyjętego z wody karpia lub szczupaka.</akap>
182
183 <akap_dialog>--- Czas nam w drogę --- przemówił pustelnik --- bierzcie ją!</akap_dialog>
184
185
186 <akap>Szymon i Mateusz dźwignęli syrenę i ponieśli ją w stronę wioski.</akap>
187
188
189
190
191
192 <srodtytul>IV</srodtytul>
193
194
195
196
197
198 <akap_dialog>--- Otwieraj, Staszku!</akap_dialog>
199
200 <akap_dialog>--- Otwieraj no co prędzej! Cóż to? Zarżnęli cię zbóje, że się nie ruszasz?</akap_dialog>
201
202 <akap_dialog>--- Nie gramol się, gamoniu! skorzej<pe><slowo_obce>skorzej</slowo_obce> --- szybciej; od: <slowo_obce>skoro</slowo_obce> --- szybko.</pe>! skorzej!</akap_dialog>
203
204
205 <akap>I rozległy się głośne uderzenia krzepkich<pe><slowo_obce>krzepkich</slowo_obce> --- silnych.</pe> pięści Szymona i Mateusza we wrota<pe><slowo_obce>wrota</slowo_obce> --- wielkie drzwi.</pe> obory, oni to bowiem, wraz z pustelnikiem Barnabą, dobijali się uporczywie do wielkiego, drewnianego budynku, w którego ścianach, przez wyrzezane<pe><slowo_obce>wyrzezane</slowo_obce> --- wycięte, wyrżnięte.</pe> otwory, widać było rogate łby i mokre pyski licznych krów.</akap>
206
207 <akap_dialog>--- A co tam? Kto tam? Toć idę już, idę! A któż to tam tak łomoce po nocy? Pali się, czy co takiego?</akap_dialog>
208
209
210 <akap>Zaszurgał ktoś bosymi nogami, odezwało się szerokie ziewnięcie, w ciemnościach niepewna ręka szukała zawory, znalazła ją, otwarła, skrzypnęły wrota --- i z mroku wynurzyła się gibka, młodzieńcza postać pastucha Staszka.</akap>
211
212 <akap_dialog>--- Wszelki duch Pana Boga chwali! A czego to chceta, ojcze Barnabo i wy Szymonie i Mateuszu?</akap_dialog>
213
214 <akap_dialog>--- Cichaj! Syrena! O, widzisz? Syrena! Złapaliśmy ją! Niechaj tu przeleży do rana! O świcie do Czerska ją zawieziem, do księcia!</akap_dialog>
215
216 <akap_dialog>--- Syrena? Jezusie, Maryjo! Prawda! Jakaż ona śliczna!</akap_dialog>
217
218 <akap_dialog>--- <begin id='b1218985561477' /><motyw id='m1218985561477'>Czarownica</motyw>Nie prawiłbyś byle czego! Śliczna! Czarownica, wiadomo ! Taka ci najcudniejszą postać przybierze, aby tym łacniej<pe><slowo_obce>łacniej</slowo_obce> --- łatwiej.</pe> otumanić chrześcijańską duszę.<end id='e1218985561477' /></akap_dialog>
219
220 <akap_dialog>--- Boże miły! Prawdę mówicie? To ona chrześcijańskie dusze tumani? I cóż ja mam z nią zrobić?</akap_dialog>
221
222 <akap_dialog>--- Pilnować do zorzy<pe><slowo_obce>zorza</slowo_obce> --- jutrzenka, świt; pierwszy sygnał wschodzącego słońca.</pe>! Ale pilnuj bez ustanku. Nie zdrzemnij się. Uważaj, żeby postronków<pe><slowo_obce>postronki</slowo_obce> --- sznurki.</pe> nie zerwała, bo ucieknie.</akap_dialog>
223
224 <akap_dialog>--- Ha! Każecie pilnować, to będę pilnował. A kiedyż po nią przyjdziecie?</akap_dialog>
225
226 <akap_dialog>--- Mówilim<pe><slowo_obce>Mówilim</slowo_obce> (gwar.) --- mówiliśmy.</pe>. Skoro świt. Teraz ją położym w oborze, niech leży.</akap_dialog>
227
228 <akap_dialog>--- A ty, Staszku, pamiętaj: oka z niej nie spuszczaj! Patrz i patrz! Na twoją głowę ją zdajem.</akap_dialog>
229
230 <akap_dialog>--- Już wy się nie bójta! Umiałem sobie dać rady z graniastym byczkiem, choć beskurcyja<pe><slowo_obce>beskurcyja</slowo_obce> --- bestia.</pe> zły, jak sam diabeł, to i z syreną poradzę.</akap_dialog>
231
232 <akap_dialog>--- No, to bywaj zdrowy! Będziem tu z powrotem, ino patrzeć!</akap_dialog>
233
234
235
236
237
238 <srodtytul>V</srodtytul>
239
240
241
242
243
244 <akap>Staszek został sam na sam z syreną. Leżała ona pod ścianą obory, na wprost jednego z otworów okiennych, w przeciwległej ścianie wyciętych, a Staszek siadł naprzeciwko i tak, jak mu rozkazali, patrzył w nią bacznie, i oczu z dziwowiska nie spuszczał.</akap>
245
246
247 <akap>Miesiąc świecił w ten otwór ścienny mocnym blaskiem i osrebrzał cudną twarzyczkę syreny, w której to twarzyczce jaśniały, jak gwiazdy, modre<pe><slowo_obce>modre</slowo_obce> --- niebieskie.</pe>, wilgotne od łez, przesmutne oczy.</akap>
248
249 <akap>I nie cniło się<pe><slowo_obce>nie cniło się</slowo_obce> --- nie nudziło się.</pe> Staszkowi spozierać tak nieustannie na syrenę, bo nigdy, nigdy, jako żywo, nie widział podobnie urodziwego lica i źrenic równie głębokich, przepastnych i czaru zaziemskiego pełnych.</akap>
250
251
252 <akap><begin id="b1188464162484" /><motyw id="m1188464162484">Śpiew</motyw>I nagle --- syrena spojrzała na Staszka swymi czarodziejskimi oczami, uniosła przepiękną, opierścienioną zwojami czarnych włosów główkę, otworzyła koralowe usteczka i zaśpiewała.</akap>
253
254
255 <akap>Zaśpiewała jakąś piosenkę bez słów, piosenkę tak cudną, że drzewa za oborą przestały szumieć, a krowy łby ciężkie od żłobów zwróciły w jej stronę, żuć przestały i zasłuchały się w oszołamiającą pieśń syreny.</akap>
256
257
258 <akap>Staszek był na wpół przytomny. Jak żyje nie słyszał nic podobnego. Śpiew syreny grał na jego sercu tak, jak gra wiosna na sercu każdego człowieka. Uczuł, że dzieje się z nim coś dziwnego, że jest jakiś lepszy, jakiś mądrzejszy, że otwierają się przed nim światy, o których nigdy dotychczas nie pomyślał, światy pełne aniołów i cudów.<end id="e1188464162484" /></akap>
259
260
261 <akap>A syrena nagle spojrzała wprost w oczy Staszka i rzekła:</akap>
262
263 <akap_dialog>--- Rozwiąż mnie!</akap_dialog>
264
265
266 <akap>Nie zawahał się ani na chwilę. Podszedł ku syrenie i kozikiem<pe><slowo_obce>kozik</slowo_obce> --- scyzoryk, nożyk.</pe> rozciął krępujące ją postronki.</akap>
267
268
269 <akap>A dziwowisko ślicznymi rączkami objęło go za szyję i szepnęło:</akap>
270
271 <akap_dialog>--- Otwórz wrota i chodź za mną.</akap_dialog>
272
273
274 <akap>Usłuchał. Otworzył wrota na ścieżaj<pe><slowo_obce>na ścieżaj</slowo_obce> --- na oścież.</pe> i czekał, co się stanie.</akap>
275
276
277 <akap>Nie czekał długo. <begin id="b1188464433796" /><motyw id="m1188464433796">Śpiew</motyw>Syrena uniosła się ze słomy, na której leżała, i skacząc na swoim rybim ogonie, przeszła przez wrota i skierowała się w stronę Wisły.</akap>
278
279
280 <akap>Szła i śpiewała. Krowy wyciągnęły za nią łby i poczęły ryczeć żałośnie, drzewa szumiały do wtóru piosence syreniej, a szumiały tak smutnie, aż niebo drobnymi łzami sypać jęło i zachmurzyło się ponuro. A Staszek, jak urzeczony, szedł za nią, szedł za nią, bez woli, bez myśli.</akap>
281
282
283 <akap>Ustał deszcz, wybłysnęło słońce; z chałup wychodzili ludzie i ze zdumieniem patrzyli na widok tak nadzwyczajny. A syrena szła i śpiewała.</akap>
284
285
286 <akap>A gdy już była tuż, tuż nad brzegiem Wisły, odwróciła się, spojrzała ku wiosce i zawołała na głos cały:</akap>
287
288 <akap_dialog>--- <begin id='b1218986244325' /><motyw id='m1218986244325'>Lud</motyw>Kochałam cię, ty brzegu wiślany, kochałam was, ludzie prości i serca dobrego, byłam waszą pieśnią, waszym czarem życia!</akap_dialog>
289
290
291 <akap>Czemuż wzięliście mnie w niewolę, czemuż chcieliście, abym w pętach, w więzieniu, na rozkaz książęcy śpiewała?</akap>
292
293
294 <akap>Śpiewałam wam, ludzie prości, ludzie serca cichego i dobrego, ale na rozkaz śpiewać nie chcę i nie będę.<end id='e1218986244325' /></akap>
295
296
297 <akap>Wolę skryć się na wieki w fale wiślane, wolę zniknąć sprzed waszych oczu i tylko szumem rzeki do was przemawiać.</akap>
298
299
300 <akap>A gdy przyjdą czasy ciężkie i twarde, czasy, o których nie śni się, ani wam, ani dzieciom i wnukom dzieci waszych śnić się jeszcze nie będzie, wtedy, w lata krzywdy i klęski, szum fal wiślanych śpiewać będzie potomkom waszym o nadziei, o sile, o zwycięstwie.<end id="e1188464433796" /></akap>
301
302
303 <akap>A tu tymczasem, pędem od wioski lecą ku brzegowi obaj rybacy i pustelnik stary i krzyczą:</akap>
304
305 <akap_dialog>--- Łapaj, trzymaj, nie puszczaj!</akap_dialog>
306
307
308 <akap>Ale! nie puszczaj!</akap>
309
310
311 <akap>Już ci syrena chlup! do wody, a za nią w te pędy Staszek.</akap>
312
313
314 <akap>Skoczył, wychynął z rzeki, rozejrzał się dokoła, zawołał:</akap>
315
316 <akap_dialog>--- Bóg z wami!</akap_dialog>
317
318
319 <akap>I zniknął.</akap>
320
321
322 <sekcja_swiatlo />
323 <separator_linia />
324 <sekcja_swiatlo />
325
326
327 <akap>Minęły lata i wieki. Na miejscu wioski --- miasto powstało, ludne<pe><slowo_obce>ludne</slowo_obce> --- mające wielu mieszkańców, zamieszkałe przez wielu ludzi.</pe>, bogate, warowne.</akap>
328
329
330 <akap>A miasto owo, później stolica, na pamiątkę dziwnej przygody z syreną, wzięło ją za godło swoje, i godło to po dzień dzisiejszy widnieje na ratuszu Warszawy.</akap>
331
332 <extra><!--</tekst_glowny>--></extra>
333
334 </opowiadanie></utwor>