Updated books in repository.
[wolnelektury.git] / books / lesmian_poeta.txt
diff --git a/books/lesmian_poeta.txt b/books/lesmian_poeta.txt
new file mode 100644 (file)
index 0000000..5235110
--- /dev/null
@@ -0,0 +1,75 @@
+
+-----
+Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
+Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
+Źródło:
+-----
+
+AUTOR: 
+TYTUŁ: 
+
+
+  
+
+
+
+
+
+Bolesław Leśmian
+
+Poeta
+
+
+
+
+
+
+
+Zaroiło się w sadach od tęcz i zawieruch —
+Z drogi! — Idzie poeta — niebieski wycieruch!
+Zbój obłoczny, co z światem jest — wspak i na noże!
+Baczność! — Nic się przed takim uchronić nie może!
+Słońce — w cebrze, dal — w szybie, świt — w studni, a zwłaszcza
+Wszelkie dziwy zza jarów — prawem snu przywłaszcza.
+Rad Boga między żuki wmodlić — do zielnika,
+Gdzie się z listem miłosnym sam jelonek styka!...
+Świetniejąc łachmanami — tym żwawszy, im golszy —
+Nie bez wróżb się uśmiecha do grabu i olszy, —
+I widziano w dzień biały tego obłąkańca,
+Jak wierzbę sponad rzeki porywał do tańca!
+A tak zgubnie porywać, mimo drwin i zniewag, —
+Zdoła tylko z otchłanią sprzysiężony śpiewak.
+Żona jego, żegnając swój los znakiem krzyża,
+Na palcach — pełna lęku do niego się zbliża.
+Stoi... Nie śmie przeszkadzać... On słowa nawleka
+Na sznur rytmu, a ona płochliwie narzeka:
+— „Giniemy... Córki nasze — w nędzy i rozpaczy...
+A wiadomo, że jutro nie będzie inaczej...
+Wleczesz nas w nieokreślność... Spójrz — my tu pod płotem
+Mrzemy z głodu bez jutra, a ty nie wiesz o tem!” —
+Wie i wiedział zawczasu!... I ze łzami w gardle
+Wiersz układa pokutnie — złociście — umarle, —
+sprawdzić w innym wydaniu czy tu się nie zaczyna nowa strofaZa pan brat ze zmorami... Treść, gdy w rytm się stacza,
+Póty w nim się kołysze, aż się przeinacza.
+Chętnie łowi treść, w której łzy prawdziwe płoną, —
+Ale kocha naprawdę tę — przeinaczoną...
+I z zachłanną radością mąci mu się głowa,
+Gdy ujmie niepochwytność w dwa przyległe słowa!
+A słowa się po niebie włóczą i łajdaczą —
+I udają, że znaczą coś więcej, niż znaczą!...
+
+I po tym samym niebie — z tamtej ułud strony —
+Znawca słowa — Bóg płynie — w poetę wpatrzony.
+Widzi jego niezdolność do zarobkowania
+I to, że się za snami tak pilnie ugania!
+Stwierdza z zgrozą, że w chacie — nędza i zagłada, —
+A on w szale występnym wiersz śpiewny układa!
+I Bóg, wsparty wędrownie o srebrzystą krawędź
+Obłoku, co się wzburzył skrzydłami, jak łabędź, —
+Z łabędzia — do poety, zbłąkanego we śnie, —
+Uśmiecha się i pięścią grozi jednocześnie!
+
+
+
+
+