Updated books in repository.
[wolnelektury.git] / books / kochanowski_piesn_swietojanska.txt
diff --git a/books/kochanowski_piesn_swietojanska.txt b/books/kochanowski_piesn_swietojanska.txt
new file mode 100644 (file)
index 0000000..db98e2e
--- /dev/null
@@ -0,0 +1,672 @@
+
+-----
+Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
+Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
+Źródło:
+-----
+
+AUTOR: 
+TYTUŁ: 
+
+
+  
+  
+
+
+
+Jan Kochanowski
+
+Pieśń świętojańska o sobótce
+
+
+
+
+
+
+
+Gdy słońce raka zagrzewa,
+A słowik więcej nie spiewa,
+Sobótkę, jako czas niesie,
+Zapalono w Czarnym Lesie.
+
+Tam goście, tam i domowi,
+Sypali się ku ogniowi;
+Bąki za raz troje grały
+A sady się sprzeciwiały.
+
+Siedli wszyscy na murawie;
+Potym wstało sześć par prawie
+Dziewek jednako ubranych
+I belicą przepasanych.
+
+Wszytki spiewać nauczone,
+W tańcu także niezganione;
+Więc koleją zaczynały,
+A pierwszej tak począć dały:
+
+
+
+Panna I
+
+
+
+Siostry, ogień napalono
+I placu nam postąpiono;
+Czemu sobie rąk nie damy,
+A społem nie zaspiewamy? 
+
+Piękna nocy, życz pogody,
+Broń wiatrów i nagłej wody
+Dziś przyszedł czas, że na dworze
+Mamy czekać ranej zorze.
+
+Tak to matki nam podały,
+Samy także z drugich miały,
+Że na dzień świętego Jana
+Zawżdy sobótka palana.
+
+Dzieci, rady mej słuchajcie,
+Ojcowski rząd zachowajcie:
+Święto niechaj świętem będzie,
+Tak bywało przed tym wszędzie.
+
+Święta przed tym ludzie czcili,
+A przedsię wszytko zrobili;
+A ziemia hojnie rodziła,
+Bo pobożność Bogu miła.
+
+Dziś bez przestanku pracujem
+I dniom świętym nie folgujem:
+Więc też tylko zarabiamy,
+Ale przedsię nic nie mamy.
+
+Albo nas grady porażą,
+Albo zbytnie ciepła każą;
+Co rok słabsze urodzaje,
+A zła drogość za tym wstaje.
+
+Pracuj we dnie, pracuj w nocy,
+Prózno bez Pańskiej pomocy;
+Boga, dzieci, Boga trzeba,
+Kto chce syt być swego chleba.
+
+Na tego my wszytko włóżmy,
+A z sobą sami nie trwóżmy;
+Wrócąć się i dobre lata,
+Jeszczeć nie tu koniec świata.
+
+A teraz ten wieczór sławny
+Święćmy jako zwyczaj dawny,
+Niecąc ognie do świtania,
+Nie bez pieśni, nie bez grania!
+
+
+
+Panna II
+
+
+
+To moja nawiętsza wada,
+Że tańcuję barzo rada;
+Powiedzcież mi, me sąsiady,
+Jest tu która bez tej wady?
+
+Wszytki mi się uśmiechacie,
+Podobno ze mną trzymacie;
+Postępujmyż tedy krokiem,
+Aleć nie masz jako skokiem.
+
+Skokiem taniec nasnadniejszy,
+A tym jeszcze pochodniejszy,
+Kiedy w bęben przybijają,
+Samy nogi prawie drgają.
+
+Teraz masz czas, umiesz li co,
+Mój nadobny bębennico!
+Wszytka tu wieś siedzi wkoło,
+A w pośrzodku samo czoło.
+
+Żeby też tu ta nie była,
+Która twemu sercu miła?
+Każesz li, wierzyć będziemy,
+Aleć insze rozumiemy.
+
+Pomóż oto dobrej rzeczy,
+A nasz taniec miej na pieczy;
+Owa najdziesz i w tym rzędzie,
+Coć za wszytki płatna będzie.
+
+Ja się nie umiem frasować,
+Toż radzę drugim zachować;
+Bo w trosce człowiek zgrzybieje
+Pierwej, niż się sam spodzieje.
+
+Ale gdzie dobra myśl płuży,
+Tam i zdrowie lepiej służy;
+A choć drugi zajdzie w lata,
+I tak on ujdzie za swata.
+
+Za mną, za mną, piękne koło,
+Opiewając mi wesoło!
+A ty się czuj, czyja kolej,
+Nie masz li mię wydać wolej!
+
+
+
+Panna III
+
+
+
+Za mną, za mną, piękne koło,
+Opiewając mi wesoło!
+Czuję się, że moja kolej,
+A ja nie mam wydać wolej.
+
+Sam ze wszytkiego stworzenia
+Człowiek ma śmiech z przyrodzenia;
+Inszy wszelaki zwierz niemy
+Nie śmieje się, jako chcemy.
+
+Nie ma w swym szaleństwie miary,
+Kto gardzi Pańskimi dary;
+A bodaj miał płakać siła,
+Komu dobra myśl niemiła.
+
+Śmiejmy się! Czy nie masz czemu?
+Śmiejże się przynamniej temu,
+Że, nie mówiąc nic trefnego,
+Chcę po was śmiechu śmiesznego.
+
+Wystąp' ty, coś ciągnął kota,
+A puść się na chwilę płota.
+Uchowa cię dziś Bóg szkody
+Bo tu opodal do wody.
+
+Ciągnie go drugi na suszy
+Tobie trzeba aż po uszy
+Nieboże mój, kto cię zbłaźnił,
+Żeś tak srogie zwierzę draźnił?
+
+Nie znasz ludzi, co przed kotem
+Pierzchają nawiętszym błotem?
+A na jego głos straszliwy
+Ledwe drugi będzie żywy
+
+Głaszcz na nim, jako chcesz, skórę,
+On przedsię ogonem wzgórę;
+Zły z nim pokój, gorsza zwada;
+Jeszcze i dziś strach sąsiada.
+
+Czasem też i z dachu spadnie,
+A przedsię na nogi padnie;
+I chłop foremniejszy bywa,
+Gdzie kot we łbie przemieszkiwa.
+
+A to jako w nim szacować,
+Że umie i praktykować?
+A to tak wieszcza bestyja,
+Że się zawżdy na deszcz myja.
+
+Więc łowiec niepospolity
+A w swych sprawach dziwnie skryty.
+K'temu rzadko uśnie w nocy,
+Ale ufa zawżdy mocy.
+
+Kocie, wszytko to do czasu,
+Strzeż wilka wyszczekać z lasu:
+A może być i w tym stadzie,
+Co już myśli o zakładzie.
+
+
+
+Panna IV
+
+
+
+Komum ja kwiateczki rwała,
+A ten wianek gotowała?
+Tobie, miły, nie inszemu,
+Któryś sam mił sercu memu.
+
+Włóż na piękną głowę twoję
+Tę rozkwitłą pracą moję;
+A mnie samę na sercu miej,
+Toż i o mnie sam rozumiej.
+
+Żadna chwila ta nie była,
+Żebych cię z myśli spuściła;
+I sen mię prace nie zbawi,
+Spię, a myślę, by na jawi.
+
+Tę nadzieję mam o tobie,
+Że mię też masz za co sobie:
+Ani wzgardzisz chucią moją,
+Ale mi ją oddasz swoją.
+
+Tego zataić nie mogę,
+Co mi w sercu czyni trwogę;
+Wszytki tu wzrok ostry mają
+I co piękne, dobrze znają.
+
+Prze Bóg, siostry, o to proszę,
+Niech tej krzywdy nie odnoszę,
+By mię która w to tknąć miała,
+O com się ja utroskała.
+
+O wszelaką inszą szkodę
+Łacno przyzwolę na zgodę;
+Ale kto mię w miłość ruszy,
+Wiecznie będzie krzyw mej duszy!
+
+
+
+Panna V
+
+
+
+Zwierzę-ć się, gromado moja,
+Nie mam przed Szymkiem pokoja!
+Za trzewik mi zastępuje,
+A powiada, że miłuje.
+
+Szymku, by to prawda była,
+Dobrze bych Bogu służyła;
+Ale ty rad z ludzi szydzisz,
+Zwłaszcza gdy prostaka widzisz.
+
+Tobie to wolno samemu,
+Ale, wierę, nie inszemu;
+Bo ty z tym nadobnie umiesz,
+A gdzie kogo tknąć, rozumiesz.
+
+I któraż by nie szła rada
+Za tak gładkiego sąsiada?
+Podajże jej kęs nadzieje,
+Alić się już moja śmieje.
+
+I samam tak głupią była,
+Żem ci też kiedy wierzyła;
+Dziś już nic i pókim żywa,
+Znam cię, ziółko, żeś pokrzywa.
+
+Ze mną sobie rzecz najdujesz,
+Drugiej nogę przystępujesz;
+Odpuść mi: silnyś przechyra,
+A ja z takim nie mam mira.
+
+Nie sprawujże się przez miarę,
+Boć zaś ludzie dadzą wiarę;
+A mało sobie poprawisz,
+Że mię w nieprawdzie zostawisz.
+
+
+
+Panna VI
+
+
+
+Gorące dni nastawają,
+Suche role się padają;
+Polny świercz, co głosu sstaje,
+Gwałtownemu słońcu łaje.
+
+Już mdłe bydło szuka cienia
+I ciekącego strumienia,
+I pasterze, chodząc za niem,
+Budzą lasy swoim graniem.
+
+Żyto się w polu dostawa
+I swoją barwą znać dawa,
+Iż już niedaleko żniwo:
+Miej się do sierpa co żywo!
+
+Sierpa trzeba oziminie,
+Kosa się zejdzie jarzynie;
+A wy, młodszy, noście snopy,
+Drudzy układajcie w kopy!
+
+Gospodarzu nasz wybrany,
+Ty masz mieć wieniec kłosiany,
+Gdy w ostatek zboża zatnie
+Krzywa kosa już ostatnie.
+
+A kiedy z pola zbierzemy,
+Tam dopiero odpoczniemy
+Dołożywszy z wierzchem broga;
+Już więc, dzieci, jedno Boga!
+
+Wtenczas, gościu, bywaj u mnie,
+Kiedy wszytko najdziesz w gumnie,
+A jeśli ty rad odkładasz,
+Mnie do siebie drogę zadasz.
+
+
+
+Panna VII
+
+
+
+Prózno cię patrzam w tym kole:
+Twoja, miły, rozkosz pole;
+A raczej zwierz leśny bijesz,
+Niż tańcujesz albo pijesz.
+
+Ja też, bym nabarziej chciała,
+Trudno bym się zdobyć miała
+Na lepszą myśl; bo po tobie
+Serce zawżdy teskni sobie.
+
+Wolałabym też tym czasem
+Gdziekolwiek pod gęstym lasem
+Użyć z tobą towarzystwa,
+Pomogę ja i myślistwa.
+
+Czego miłość nie przywyknie?
+Już ja trafię, gdy pies krzyknie,
+Gdzie zajeżdżać zającowi
+Mając charty pogotowi.
+
+A kiedy rzucisz sieć długą,
+Jeslić się swoją posługą
+Ni nacz więcej nie przygodzę,
+Niech za tobą smycz psów wodzę!
+
+Żadna gęstwa, żadne głogi
+Nie przekażą mojej drogi;
+Tak lato jako śrzeżogę
+Przy tobie ja wytrwać mogę!
+
+Albo, mój myśliwcze, tedy
+Pokwap' się do domu kiedy;
+Albo mnie ciężko nie będzie
+Ciebie naszladować wszędzie!
+
+
+
+Panna VIII
+
+
+
+Pracowite woły moje,
+Przy tym lesie chłodne zdroje
+I łąka nieprzepasiona,
+Kosą nigdy nie sieczona.
+
+Tu wasza dziś pasza będzie;
+A ja, mając oko wszędzie,
+Będę nad wami siedziała
+I tymczasem kwiatki rwała.
+
+Kwiatki barwy rozmaitej,
+Które na łubce obszytej
+Usadzę w nadobne koło
+I włożę na swoje czoło.
+
+Tak dziewka, jako młodzieniec,
+Nie proś mię nikt o mój wieniec!
+Samam go swą ręką wiła,
+Sama go będę nosiła.
+
+Dałam wczora taki drugi;
+Będzie mi go żal czas długi;
+Bo mię za raz pobrać dano,
+Czego mi czynić nie miano.
+
+Pracowite woły moje,
+Wam płyną te chłodne zdroje;
+Wam kwitnie łąka zielona,
+Kosą nigdy nie sieczona!
+
+
+
+Panna IX
+
+
+
+Ja spiewam, a żal zakryty
+Mnoży we mnie płacz obfity.
+Spiewa więzień okowany
+Tając na czas wnętrznej rany.
+
+Spiewa żeglarz w cudze strony
+Nagłym wiatrem zaniesiony;
+I oracz ubogi spiewa,
+Choć od pracej aż omdlewa.
+
+Spiewa słowik na topoli,
+A w sercu go przedsię boli
+Dawna krzywda; mocny Boże,
+Iż z człowieka ptak być może!
+
+Nadobnać to dziewka była,
+Póki między ludźmi żyła;
+Toż niebodze zawadziło,
+Bo każdemu piękne miło.
+
+Zły a niewierny pohańcze,
+Zbójca własny, nie posłańcze!
+Miawszy odnieść siostrę żenie
+Zawiodłeś ją w leśne cienie.
+
+Próznoś jej język urzynał,
+Bo wszytko, coś z nią poczynał,
+Krwią na rąbku wypisała
+I smutnej siestrze posłała.
+
+Nie wymyślaj przyczyn sobie,
+Pewnać już sprawa o tobie;
+Nie składaj nic na źwierz chciwy,
+Umysł twój krzyw niecnotliwy.
+
+Siadaj za stół, jesliś głodzien,
+Nakarmią cię, czegoś godzien;
+Już ci żona warzy syna,
+Nieprzejednanać to wina.
+
+Nie wiesz, królu, nie wiesz, jaki
+Obiad i co za przysmaki
+Na twym stole; ach, łakomy,
+Swe ciało jesz, niewiadomy!
+
+A gdy go tak uraczono,
+Głowę na wet przyniesiono;
+Temu czasza z rąk wypadła,
+Język zmilknął, a twarz zbladła.
+
+A żona powstawszy z ławy:
+„Coć się zdadzą te potrawy?
+To za twą niecnotę tobie,
+Zdrajca mój, synowski grobie!”
+
+Porwie się mąż ku niej zatym,
+Alić nasz dudkiem czubatym;
+Sama się w jaskółkę wdała,
+Oknem, łając, poleciała.
+
+A ona niewinna córa
+Obrosła w słowicze pióra;
+I dziś wdzięcznym głosem cieszy,
+Kto się kolwiek w drogę śpieszy.
+
+Chwała Bogu, że te kraje
+Niosą insze obyczaje,
+Ani w Polszcze jako żywy
+Zjawiły się takie dziwy.
+
+Jednak ja mam, co mię boli;
+A by dziś nie ludziom k'woli,
+Co śpiewam, płakać bych miała,
+Acz me pieśni płacz bez mała.
+
+
+
+Panna X
+
+
+
+Owa u ciebie, mój miły,
+Me prośby ważne nie były;
+Próznom ja łzy wylewała
+I żałosnie narzekała.
+
+Przedsięś ty w swą drogę jechał,
+A mnieś, nieszczęsnej, zaniechał
+W ciężkim żalu, w którym muszę
+Wiecznie trapić moję duszę.
+
+Bodaj wszytkich mąk skosztował,
+Kto naprzód wojsko szykował
+I wynalazł swoją głową
+Strzelbę srogą, piorunową.
+
+Jakie ludzkie głupie sprawy:
+Szukać śmierci przez bój krwawy!
+A ona i tak człowieczy
+Upad ma na dobrej pieczy.
+
+Przynamniej by mi w potrzebie
+Wolno stanąć wedla ciebie;
+Przywykłabych i ja zbroi,
+Bodaj przepadł, kto się boi!
+
+Jednak ty tak chciej być śmiałym,
+Jakoby się wrócił całym;
+A nie daj umrzeć mnie, smutnej,
+W płaczu i w trosce okrutnej.
+
+A wiarę, coś mi ślubował,
+Pomni, abyś przy tym chował;
+Tę mi przynieś a sam siebie;
+Dalej nie chcę nic od ciebie!
+
+
+
+Panna XI
+
+
+
+Skrzypku, by w tej pięknej rocie
+Usłyszeć co o Dorocie,
+Weźmi gęśle, jakoć miła,
+A zagraj nie myśląc siła!
+
+Nieprzepłacona Doroto,
+Co między pieniędzmi złoto,
+Co miesiąc między gwiazdami,
+Toś ty jest między dziewkami!
+
+Twoja kosa rozczosana
+Jako brzoza przyodziana;
+Twarz jako kwiatki mieszane
+Lelijowe i różane.
+
+Nos jako sznur upleciony,
+Czoło jak marmór gładzony;
+Brwi wyniosłe i czarnawe,
+A oczy dwa węgla prawe.
+
+Usta twoje koralowe,
+A zęby szczere perłowe;
+Szyja pełna, okazała,
+Piersi jawne, ręka biała.
+
+Serce mi zakwitnie prawie
+Przy twej przyjemnej rozprawie;
+A kiedy cię pocałuję,
+Trzy dni w gębie cukier czuję.
+
+W tańcuś jak jedna bogini,
+A co cię skutniejszą czyni:
+Nie masz w tobie nic hardości,
+Co więc rzadko przy gładkości.
+
+Tymeś ludziom wszytkim miła
+I mnieś wiecznie zniewoliła;
+Przeto cię me głośne strony
+Będą sławić na wsze strony.
+
+
+
+Panna XII
+
+
+
+Wsi spokojna, wsi wesoła,
+Który głos twej chwale zdoła?
+Kto twe wczasy, kto pożytki
+Może wspomnieć za raz wszytki?
+
+Człowiek w twej pieczy uczciwie
+Bez wszelakiej lichwy żywie;
+Pobożne jego staranie
+I bezpieczne nabywanie.
+
+Inszy się ciągną przy dworze
+Albo żeglują przez morze,
+Gdzie człowieka wicher pędzi,
+A śmierć bliżej niż na piędzi.
+
+Najdziesz, kto w płat język dawa,
+A radę na funt przedawa,
+Krwią drudzy zysk oblewają,
+Gardła na to odważają.
+
+Oracz pługiem zarznie w ziemię;
+Stąd i siebie, i swe plemię,
+Stąd roczną czeladź i wszytek
+Opatruje swój dobytek.
+
+Jemu sady obradzają,
+Jemu pszczoły miód dawają;
+Nań przychodzi z owiec wełna
+I zagroda jagniąt pełna.
+
+On łąki, on pola kosi,
+A do gumna wszytko nosi.
+Skoro też siew odprawiemy,
+Komin wkoło obsiędziemy.
+
+Tam już pieśni rozmaite,
+Tam będą gadki pokryte,
+Tam trefne plęsy z ukłony,
+Tam cenar, [tam] i goniony
+
+A gospodarz wziąwszy siatkę
+Idzie mrokiem na usadkę
+Albo sidła stawia w lesie;
+Jednak zawżdy co przyniesie.
+
+W rzece ma gęste więcierze,
+Czasem wędą ryby bierze;
+A rozliczni ptacy wkoło
+Ożywają się wesoło.
+
+Stada igrają przy wodzie,
+A sam pasterz, siedząc w chłodzie,
+Gra w piszczałkę proste pieśni;
+A faunowie skaczą leśni.
+
+Zatym sprzętna gospodyni
+O wieczerzej pilność czyni,
+Mając doma ten dostatek,
+Że się obejdzie bez jatek.
+
+Ona sama bydło liczy,
+Kiedy z pola idąc ryczy,
+Ona i spuszczać pomoże;
+Męża wzmaga, jako może.
+
+A niedorośli wnukowie,
+Chyląc się ku starszej głowie,
+Wykną przestawać na male,
+Wstyd i cnotę chować w cale.
+
+Dzień tu, ale jasne zorze
+Zapadłyby znowu w morze,
+Niżby mój głos wyrzekł wszytki
+Wieśne wczasy i pożytki.
+
+
+
+
+