Added markupstring to lib folder.
[wolnelektury.git] / books / oppman_zlota_kaczka.xml
old mode 100755 (executable)
new mode 100644 (file)
index 20a1845..2485aa5
-<?xml version="1.0"?>
-<rdf:RDF xmlns:rdf="http://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#"
-xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
-<rdf:Description rdf:about="http://wiki.wolnepodreczniki.pl/Lektury:Oppman/Legendy_warszawskie">
-<dc:creator xml:lang="pl">Oppman, Artur</dc:creator>
-<dc:title xml:lang="pl">Złota kaczka</dc:title>
-<dc:relation.isPartOf xml:lang="pl">Legendy warszawskie</dc:relation.isPartOf>
-<dc:contributor.editor xml:lang="pl">Sekuła, Aleksandra</dc:contributor.editor>
-<dc:contributor.technical_editor xml:lang="pl">Sutkowska, Olga</dc:contributor.technical_editor>
-<dc:publisher xml:lang="pl">Fundacja Nowoczesna Polska</dc:publisher>
-<dc:subject.period xml:lang="pl">Modernizm</dc:subject.period>
-<dc:subject.type xml:lang="pl">Epika</dc:subject.type>
-<dc:subject.genre xml:lang="pl">Legenda</dc:subject.genre>
-<dc:description xml:lang="pl">Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.</dc:description>
-<dc:identifier.url xml:lang="pl">http://www.wolnelektury.pl/lektura/Z%C5%82ota+kaczka</dc:identifier.url>
-<dc:source.URL xml:lang="pl">http://www.polona.pl/Content/799</dc:source.URL>
-<dc:source xml:lang="pl">Oppman, Artur (1867-1931), Legendy warszawskie, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, Warszawa [etc.], 1925</dc:source>
-<dc:rights xml:lang="pl">Domena publiczna - Artur Oppman zm. 1931</dc:rights>
-<dc:date.pd xml:lang="pl">1931</dc:date.pd>
-<dc:format xml:lang="pl">xml</dc:format>
-<dc:type xml:lang="pl">text</dc:type>
-<dc:type xml:lang="en">text</dc:type>
-<dc:date xml:lang="pl">2007-08-30</dc:date>
-<dc:audience xml:lang="pl">SP2</dc:audience>
-<dc:language xml:lang="pl">pol</dc:language>
-</rdf:Description>
-</rdf:RDF>
-
+<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
+<utwor>
+  <rdf:RDF xmlns:rdf="http://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#" xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
+    <rdf:Description rdf:about="http://wiki.wolnepodreczniki.pl/Lektury:Oppman/Legendy_warszawskie">
+      <dc:creator xml:lang="pl">Oppman, Artur</dc:creator>
+      <dc:title xml:lang="pl">Złota kaczka</dc:title>
+      <dc:relation.isPartOf xml:lang="pl">Legendy warszawskie</dc:relation.isPartOf>
+      <dc:contributor.editor xml:lang="pl">Sekuła, Aleksandra</dc:contributor.editor>
+      <dc:contributor.technical_editor xml:lang="pl">Sutkowska, Olga</dc:contributor.technical_editor>
+      <dc:publisher xml:lang="pl">Fundacja Nowoczesna Polska</dc:publisher>
+      <dc:subject.period xml:lang="pl">Modernizm</dc:subject.period>
+      <dc:subject.type xml:lang="pl">Epika</dc:subject.type>
+      <dc:subject.genre xml:lang="pl">Legenda</dc:subject.genre>
+      <dc:description xml:lang="pl">Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.</dc:description>
+      <dc:identifier.url xml:lang="pl">http://www.wolnelektury.pl/lektura/Z%C5%82ota+kaczka</dc:identifier.url>
+      <dc:source.URL xml:lang="pl">http://www.polona.pl/Content/799</dc:source.URL>
+      <dc:source xml:lang="pl">Oppman, Artur (1867-1931), Legendy warszawskie, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, Warszawa [etc.], 1925</dc:source>
+      <dc:rights xml:lang="pl">Domena publiczna - Artur Oppman zm. 1931</dc:rights>
+      <dc:date.pd xml:lang="pl">1931</dc:date.pd>
+      <dc:format xml:lang="pl">xml</dc:format>
+      <dc:type xml:lang="pl">text</dc:type>
+      <dc:type xml:lang="en">text</dc:type>
+      <dc:date xml:lang="pl">2007-08-30</dc:date>
+      <dc:audience xml:lang="pl">SP2</dc:audience>
+      <dc:language xml:lang="pl">pol</dc:language>
+    </rdf:Description>
+  </rdf:RDF>
+  <opowiadanie>
+    <extra>
+      <!--<elementy_poczatkowe>-->
+    </extra>
+    <autor_utworu>Artur Oppman</autor_utworu>
+    <nazwa_utworu>Złota kaczka</nazwa_utworu>
+    <extra>
+      <!--</elementy_poczatkowe>-->
+    </extra>
+    <extra>
+      <!--<tekst_glowny>-->
+    </extra>
+    <begin id="b1188825459087"/>
+    <motyw id="m1188825459087">Bogactwo, Cnota</motyw>
+    <srodtytul>I</srodtytul>
+    <akap>Był sobie szewczyk warszawski. Nazywał się Lutek. Dobre było chłopczysko, wesołe, pracowite, ale biedne, jak ta mysz kościelna. Pracował ci on u majstra jednego, u majstra na Starem Mieście. Ale cóż? Majster, jak majster, grosz zbierał do grosza, z groszy ciułał talary i czerwonce, a u chłopaka bieda, aż piszczy.</akap>
+    <akap>Nibyto mu tam pożywienie dawał. Boże, zmiłuj się: wodzianka, kartofle --- i tyle! I odział go, mówi się, ale ta przyodziewa spadała z Lutka, boć to stare łachy majstrowskie, co ledwo się kupy trzymały. Dość, że w takim sianie i pies by nie wytrzymał, a cóż dopiero człowiek! Gadają mu: Miej cierpliwość, mityguj się, będzie lepiej, poczekaj ino!</akap>
+    <akap>Co to lepiej! Kiedy? Rok za rokiem mija, lata lecą, a tu wciąż nędza i nędza.</akap>
+    <akap>Znudziło mu się. Uciec chce. Do wojska --- powiada --- pójdę, żołnierzem będę, może się ta nowy Napoljon gdzie zjawi, to, jak nic marszałkiem zostanę, jenerałem wielkim, mocarzem.</akap>
+    <akap>No nic! cierpi jeszcze, czeka.</akap>
+    <akap>Aż ci tu kiedyś na wieczorynkę poszedł do czeladnika jednego, co się niedawno wyzwolił<pe><slowo_obce>wyzwolił</slowo_obce> --- uwolnił spod władzy majstra szewskiego.</pe> i wiodło mu się niezgorzej, bo grenadierskie buty szył, dla gwardii, dla panów oficerów. Wieczorynka aż milo! Jedzą, piją, gawędzą. Ni z tego, ni z owego, o bajkach ,,się zaczyna, o takich podaniach warszawskich</akap>
+    <akap>I mówi jeden stary szewc, kuternoga:</akap>
+    <akap_dialog>--- Ho! ho! u nas w Warszawie i o pieniądz łatwo i o sławę, tylko trza mieć odwagę i rozum we łbie, jak się patrzy.</akap_dialog>
+    <akap>Zaciekawił się Lutek, pyta:</akap>
+    <akap_dialog>--- Mówcie, co takiego?</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Ano nic --- rzeknie kuternoga --- na Ordynackiem, w podziemiach starego zamku, jest królewna taka, zaklęta w złotą kaczkę. Kto do niej trafi, kto ją przydybie --- wygrał! Ona mu powie, jak skarby ogromne zdobyć, jak się stać możnym bogaczem, magnatem!</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- I gdzie to, mówicie?</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Na Ordynackiem, w lochach starego zamczyska.</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- A kiedy?</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- W noc świętojańską.</akap_dialog>
+    <akap>Zapamiętał to sobie nasz Lutek, a do nocy świętojańskiej trzy dni trzeba czekać, nie więcej.</akap>
+    <srodtytul>II</srodtytul>
+    <begin id="b1188825287070"/>
+    <motyw id="m1188825287070">Kobieta, Żołnierz</motyw>
+    <akap>Wieczór spadł na gwarną Warszawę, gwiaździsty, ciepły, czerwcowy. Na ulicy ludzi, jak mrowia. Panienki takie śliczne spacerują, a przy nich kawaleria, młodzi panowie, a głównie --- wojskowi.</akap>
+    <akap>Tu ułan drugiego pułku, biały z granatem, tu strzelec konny gwardii w mundurze zielonym z żółtym, tu piechota liniowa, tu artylerzysta; hej! ostrogi dźwięczą, szable brzęczą, kity migają, aż lubo patrzeć!</akap>
+    <end id="e1188825287070"/>
+    <akap>Idzie sobie nasz szewczyk Lutek Krakowskiem Przedmieściem, Nowym Światem, wszedł w Ordynacką, przeżegnał się: już blisko!</akap>
+    <akap>Spuszcza się Tamką, bo tam właśnie jest wnijście do lochów ordynackiego zamczyska, idzie, lezie, ale mu coś niesporo.</akap>
+    <akap>Nie to, żeby się bał: niech Bóg broni! nie lęka się on niczego; tylko tak jakoś, nie łacno mu, ze złym duchem może, wejść w komitywę.</akap>
+    <akap>Ano trudno! Raz się zdecydował: wejść trzeba!</akap>
+    <akap>Od Tamki, okienka nad ulicą dość nisko, szyb niema, ino kraty, ale taki chudzielec, jak wąż się przeciśnie.</akap>
+    <akap>Jazda! Wdrapał się po wystających cegłach do okna, raz, dwa, trzy! W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego! --- Wlazł do wnętrza. Ciemno! zapalił świeczkę --- idzie. Kurytarz długi, wąski, kręty, prowadzi niżej i niżej. Aż ci po kwadransie może takiej drogi wylazł szewczyk do piwnicy wielkiej, sklepionej, z jeziorkiem jakiemsiś pośrodku.</akap>
+    <akap>Przy mdłem światełku świeczki łojowej, którą trzymał w ręku, obaczyt Lutek owo jeziorko, --- a na niem --- Boże drogi! prawdę mówił szewc Kuternoga: złota kaczka pływa, piórkami szeleści.</akap>
+    <akap_dialog>--- Taś, taś! kaczuchno!</akap_dialog>
+    <akap>I nagle --- z kaczki czyni się przecudna dziewica: królewna. Włosy złote do ziemi, usta jak maliny, oczy jak gwiazdy, a buzia taka cudna, że --- klękajcie narody!</akap>
+    <akap_dialog>--- Czego chcesz ode mnie, chłopczyku?</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Jaśniewielmożna królewno --- Lutek powiada, --- nic ci ja nie chcę, ino zrobię to, co ty chcesz, abyś rozkazała.</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Dobrze --- odpowie księżniczka --- tedy ci powiem! Uzyskasz skarby, jakich nikt na świecie nie ma i mieć nie będzie, panem będziesz, bogaczem, jeśli spełnisz, co do joty, to, co ci powiem.</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Słucham, jaśniewielmożna!</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Oto masz kieskę, w niej sto dukatów; przez dzień jutrzejszy musisz je wydać, ale tylko na potrzeby własne, dla siebie samego; nic ci z tego złota dać nikomu nie wolno, ni grosza, ni grosza! Pamiętaj.</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Ha! ha! ha! --- zaśmieje się Lutek --- i cóż to trudnego? Będę jadł, będę pił, będę hulał! Wydam sto dukatów --- a co potem?</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- A potem, skarby niezmierne otworem stać ci będą, kopalnie złota prawdziwe, bogactwa niezmierzone; ale pamiętaj: ni grosza nikomu!</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Zgoda, królewno! daj kieskę!</akap_dialog>
+    <akap>Księżniczka kieskę Lutkowi wręczyła, zaśmiała się jakoś dziwnie --- i znikła.</akap>
+    <akap>Strach przejął szewczyka. Ledwo się do okna dogramolił, wylazł na Tamkę i smyrgnął na Stare Miasto.</akap>
+    <srodtytul>III</srodtytul>
+    <akap>Nazajutrz dzień od rana samego puszcza się Lutek na miasto. Co tu robić najsampierw --- myśli sobie --- chyba się odziać, jak panicz.</akap>
+    <akap>No, dobrze! racja! Poszedł na Świętojerską, do sklepów z odzieżą, kupił sobie kapelusz, ubranie, paletot. Szyk! Prawdziwy hrabia!</akap>
+    <akap>Idzie, pogwizduje, laseczką macha, bo i laseczkę se sprawił, nie wie co robić dalej.</akap>
+    <akap>Nie taka to łatwa sprawa wydać sto dukatów!</akap>
+    <akap>Sto dukatów! dla siebie samego!</akap>
+    <akap>Ha! trza pomyśleć!</akap>
+    <akap>A że to była już jakaś dziesiąta godzina, jeść mu się kaducznie zachciało. Jeść i jeść. Młody, zdrowy, to i nic dziwnego, że głodny.</akap>
+    <akap>Wstąpił do gospody. Każe sobie dać kiełbasy, kiszki, piwa, bułek.</akap>
+    <akap>Je, je, aż mu się uszy trzęsą. Najadł się tak, że mu chyba na trzy dni wystarczy.</akap>
+    <akap_dialog>--- Co się należy?</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Dwa złote.</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Dwa złote? Nie więcej?</akap_dialog>
+    <akap_dialog>--- Dwa złote, paniczu, i przydałoby się z dziesięć groszy napiwku.</akap_dialog>
+    <akap>Wydajże tu sto dukatów, bądź mądry! Ano trudno! Trza jakości ten pieniądz wydać. Pomyślimy!</akap>
+    <akap>Sypie ci Lutek na wycieczkę za miasto. Pojechał końmi do Wilanowa. Bryczkę wynajął na poczcie, koni czwórka, pocztylion gra na trąbce. Uciecha.</akap>
+    <akap>Przyjechał. Dał dukata odźwiernemu przy parku. Chodzi po ogrodzie. Napatrzył się, południe już minęło. Pora powracać! I znów jest w Warszawie. Co zrobić? Gdzie wydać pieniądze, boć wydał niespełna pięć dukatów.</akap>
+    <akap>Spojrzał. Afisz na rogu: Teatr Narodowy. Niema co! Chodźmy do teatru.</akap>
+    <akap>W teatrze zabawił się setnie. Nie był w nim nigdy. Bo i skądże? Rzecz droga: miejsce dwa złote.</akap>
+    <akap>Wyśmiał się, ucieszył, wychodzi.</akap>
+    <akap>Późna już pora. Czasu do wydania pieniędzy niewiele, a Bóg świadkiem --- nie wie Lutek, co z niemi zrobić? Idzie, rozmyśla. A gdy tak idzie, na rogu zaułka starzec stoi zgarbiony.</akap>
+    <akap_dialog>--- Panie --- powiada --- drugi dzień mija, gdy nic w ustach nie miałem. Starym żołnierz, paniczu, pod Sommosierrą byłem, pod Smoleńskiem, pod Moskwą, przy księciu Józefie pod Lipskiem --- poratuj mnie!</akap_dialog>
+    <akap>Pojrzy Lutek na starca: inwalida bez ręki, a na piersiach błyszczą mu wstążeczki orderowe: Legia honorowa i Virtuti militari.</akap>
+    <akap>Sięgnął do kieszeni, wyciągnął garść złota, dał starcowi.</akap>
+    <akap_dialog>--- Bóg---że ci zapłać, paniczu! Bóg ci zapłać! Będziesz szczęśliwy i bogaty!</akap_dialog>
+    <akap>Błysnęło! zagrzmiało!</akap>
+    <akap>Mignęła przed oczami Lutka księżniczka zaklęta.</akap>
+    <akap_dialog>--- Nie dotrzymałeś obietnicy, nie dla siebie wydałeś pieniądze!</akap_dialog>
+    <akap>I znikła.</akap>
+    <akap>Rozejrzy się szewczyk: dziad stoi, jak stał poprzednio --- i rzecze:</akap>
+    <akap_dialog>--- Nie dukat, paniczu, daje szczęście, ino praca i zdrowie. Ten pieniądz wart coś, co zarobiony, a darmocha na złe idzie.</akap_dialog>
+    <akap>Powrócił Lutek do domu rad i wesół. Ocknął się rankiem bez grosza w kieszeni. Wydał na siebie z dziesięć dukatów, a resztę oddał starcowi, ale też od tego czasu wiodło mu się, jak nigdy. Wyzwolił się wrychle na czeladnika, niebawem majstrem został, ożenił się z panienką piękną i zacną, dzieci wychował --- i żył długie lata w zdrowiu, w dostatku i w szczęściu.</akap>
+    <akap>A o złotej kaczce słuch zaginął. I dzięki Bogu! bo zła to musiała być boginka, kiedy za warunek stawiała: sobie, nie komu!</akap>
+    <akap>Nie tak! nie tak myśleć i czuć po polsku trzeba! My rządzimy się inaczej: naprzód biednemu, potem sobie!</akap>
+    <akap>A wtedy każdej pracy Pan Bóg dopomoże.</akap>
+    <end id="e1188825459087"/>
+    <extra>
+      <!--</tekst_glowny>-->
+    </extra>
+  </opowiadanie>
+</utwor>