Added book-parent.png image to repository.
[wolnelektury.git] / books / reymont_chlopi1_jesien.xml
old mode 100644 (file)
new mode 100755 (executable)
index 16d8adb..2e512e2
@@ -1,7 +1,7 @@
+<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
 <utwor><powiesc>
 
-<rdf:RDF xmlns:rdf="http://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#"
-xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
+<rdf:RDF xmlns:rdf="http://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#" xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <rdf:Description rdf:about="http://wiki.wolnepodreczniki.pl/index.php?title=Lektury:Reymont/Cz%C4%99%C5%9B%C4%87_pierwsza_JESIE%C5%83">
 <dc:creator xml:lang="pl">Reymont, Władysław Stanisław</dc:creator>
 <dc:title xml:lang="pl">Część pierwsza - Jesień</dc:title>
@@ -14,8 +14,8 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <dc:subject.period xml:lang="pl">Modernizm</dc:subject.period>
 <dc:subject.type xml:lang="pl">Epika</dc:subject.type>
 <dc:subject.genre xml:lang="pl">Powieść</dc:subject.genre>
-<dc:description xml:lang="pl">Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.</dc:description>
-<dc:identifier.url xml:lang="pl">LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL</dc:identifier.url>
+<dc:description xml:lang="pl">Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.</dc:description>
+<dc:identifier.url xml:lang="pl">http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/chlopi-czesc-pierwsza-jesien</dc:identifier.url>
 <dc:source.URL xml:lang="pl">http://www.polona.pl/Content/4072</dc:source.URL>
 <dc:source xml:lang="pl">Reymont, Władysław Stanisław (1867-1925), Chłopi, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1976</dc:source>
 <dc:rights xml:lang="pl">Domena publiczna - Władysław St. Reymont zm. 1925</dc:rights>
@@ -54,7 +54,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <naglowek_rozdzial>I</naglowek_rozdzial>
 
 
-<akap_dialog><begin id='b1203937053742' /><motyw id='m1203937053742'>Ksiądz</motyw>--- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1203937053742"/><motyw id="m1203937053742">Ksiądz</motyw>--- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Na wieki wieków, moja Agato, a dokąd to wędrujecie, co?</akap_dialog>
 
@@ -68,7 +68,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Nie zaraz odrzekła, wyprostowała się nieco, powlekła ciężko starymi wypełzłymi<pe><slowo_obce>wypełzłymi</slowo_obce> --- wyblakłymi.</pe> oczami po polach ojesieniałych, pustych i po dachach wsi, zanurzonej w sadach.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1194979782390' /><motyw id='m1194979782390'>Żebrak</motyw>--- I... nie wypędzali... jakżeby... dobre są ludzie --- krewniaki. Niezgody też nijakiej być nie było. Samam ino zmiarkowała, że trza mi w świat. Z cudzego woza to złaź choć i w pół morza.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1194979782390"/><motyw id="m1194979782390">Żebrak</motyw>--- I... nie wypędzali... jakżeby... dobre są ludzie --- krewniaki. Niezgody też nijakiej być nie było. Samam ino zmiarkowała, że trza mi w świat. Z cudzego woza to złaź choć i w pół morza.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Trza było... roboty już la mnie nie miały... na zimę idzie, to jakże --- darmo mi to dadzą warzę<pe><slowo_obce>warzę</slowo_obce> --- gotowany posiłek.</pe> abo i ten kąt do spania?...</akap>
@@ -92,37 +92,37 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Przypadła mu do kolan roztrzęsioną głową, a łzy jak groch posypały się po jej twarzy szarej i zradlonej<pe><slowo_obce>zradlona</slowo_obce> --- poorana, naznaczona bruzdami, jak pocięta radłem ziemia.</pe> jak te jesienne podorówki<pe><slowo_obce>podorówka</slowo_obce> --- pole płytko zaorane po jesiennych zbiorach i w ten sposób przygotowane do wiosennej orki.</pe>.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Idźcie z Bogiem, idźcie --- szeptał zakłopotany podnosząc ją z ziemi.<end id='e1203937053742' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Idźcie z Bogiem, idźcie --- szeptał zakłopotany podnosząc ją z ziemi.<end id="e1203937053742"/></akap_dialog>
 
 
-<akap>Zebrała drżącymi rękami torby i kijaszek z jeżem na końcu, przeżegnała się i poszła szeroką, wyboistą drogą ku lasom; raz wraz tylko odwracała się ku wsi, ku polom, na których kopano kartofle, i na te dymy pastusich ognisk, co się snuły nisko nad ścierniskami --- poglądała żałośnie, aż i zniknęła za przydrożnymi krzami.<end id='e1194979782390' /></akap>
+<akap>Zebrała drżącymi rękami torby i kijaszek z jeżem na końcu, przeżegnała się i poszła szeroką, wyboistą drogą ku lasom; raz wraz tylko odwracała się ku wsi, ku polom, na których kopano kartofle, i na te dymy pastusich ognisk, co się snuły nisko nad ścierniskami --- poglądała żałośnie, aż i zniknęła za przydrożnymi krzami.<end id="e1194979782390"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1194979953562' /><motyw id='m1194979953562'>Ksiądz</motyw>A ksiądz usiadł z powrotem na kółkach od pługa, zażył tabaki i rozłożył brewiarz<pe><slowo_obce>brewiarz</slowo_obce> --- zbiór modlitw przeznaczonych do liturgii godzin (znanej zarówno kościołowi rzymskokatolickiemu, jak grekokatolickiemu i mającej swój odpowiednik w różnych kościołach protestanckich); duchowni katoliccy są zobowiązani do codziennego odmawiania całego brewiarza.</pe>, ale oczy ześlizgiwały mu się z czerwonych liter i leciały po ogromnych, w jesiennej zadumie pogrążonych ziemiach, to po bladym niebie błądziły lub zatrzymywały się na parobku, pochylonym nad pługiem.</akap>
+<akap><begin id="b1194979953562"/><motyw id="m1194979953562">Ksiądz</motyw>A ksiądz usiadł z powrotem na kółkach od pługa, zażył tabaki i rozłożył brewiarz<pe><slowo_obce>brewiarz</slowo_obce> --- zbiór modlitw przeznaczonych do liturgii godzin (znanej zarówno kościołowi rzymskokatolickiemu, jak grekokatolickiemu i mającej swój odpowiednik w różnych kościołach protestanckich); duchowni katoliccy są zobowiązani do codziennego odmawiania całego brewiarza.</pe>, ale oczy ześlizgiwały mu się z czerwonych liter i leciały po ogromnych, w jesiennej zadumie pogrążonych ziemiach, to po bladym niebie błądziły lub zatrzymywały się na parobku, pochylonym nad pługiem.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Walek... bruzda krzywa... te... --- zawołał unosząc się nieco i chodził już oczami krok za krokiem za parą tłustych siwków, ciągnących pług ze skrzypem.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Zaczął znowu bezwiednie przebiegać czerwone litery brewiarza i poruszać ustami, ale co chwila gonił oczami siwki, to stadko wron, które ostrożnie, z wyciągniętymi dziobami podskakiwały w bruździe i raz wraz, za każdym świstem bata, za każdym nawrotem pługa, podrywały się ciężko, padały zaraz na zorane zagony i ostrzyły dzioby o twarde, zeschłe skiby.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1194982782140' /><motyw id='m1194982782140'>Koń</motyw>--- Walek! a śmignij no prawą po portkach, bo zostaje!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1194982782140"/><motyw id="m1194982782140">Koń</motyw>--- Walek! a śmignij no prawą po portkach, bo zostaje!</akap_dialog>
 
 
-<akap>Uśmiechnął się, bo jakoż po bacie prawa już równo ciągnęła, a gdy konie doszły do drogi, uniósł się żywo, poklepał je przyjaźnie po karkach, aż wyciągały do niego nozdrza i przyjacielsko obwąchiwały twarz.<end id='e1194979953562' /></akap>
+<akap>Uśmiechnął się, bo jakoż po bacie prawa już równo ciągnęła, a gdy konie doszły do drogi, uniósł się żywo, poklepał je przyjaźnie po karkach, aż wyciągały do niego nozdrza i przyjacielsko obwąchiwały twarz.<end id="e1194979953562"/></akap>
 
-<akap_dialog>--- Heeet--aa! --- wołał śpiewnie Walek, wyciągnął błyszczący jakby ze srebra pług, uniósł go lekko, pociągnął konie lejcami, że zatoczyły krótki łuk, wraził krój błyszczący w rżysko, śmignął batem, konie pociągły z miejsca, aż zgrzytnęły orczyki<end id='e1194982782140' /> --- i orał dalej wielki łan ziemi, co pod prostym kątem spadał od drogi po pochyłości i niby długi wątek zgrzebnych skib rozciągał się aż ku wsi, leżącej nisko i jakby zatopionej w czerwonawych i żółtawych sadach.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Heeet--aa! --- wołał śpiewnie Walek, wyciągnął błyszczący jakby ze srebra pług, uniósł go lekko, pociągnął konie lejcami, że zatoczyły krótki łuk, wraził krój błyszczący w rżysko, śmignął batem, konie pociągły z miejsca, aż zgrzytnęły orczyki<end id="e1194982782140"/> --- i orał dalej wielki łan ziemi, co pod prostym kątem spadał od drogi po pochyłości i niby długi wątek zgrzebnych skib rozciągał się aż ku wsi, leżącej nisko i jakby zatopionej w czerwonawych i żółtawych sadach.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1194982845109' /><motyw id='m1194982845109'>Jesień</motyw>Cicho było, ciepło i nieco sennie.</akap>
+<akap><begin id="b1194982845109"/><motyw id="m1194982845109">Jesień</motyw>Cicho było, ciepło i nieco sennie.</akap>
 
 
 <akap>Słońce, chociaż to był już koniec września, przygrzewało jeszcze niezgorzej --- wisiało w połowie drogi między południem a zachodem, nad lasami, że już krze i kamionki, i grusze po polach, a nawet zeschłe twarde skiby kładły za się cienie mocne i chłodne.</akap>
 
 
-<akap>Cisza była na polach opustoszałych i upajająca słodkość w powietrzu, przymglonym kurzawą słoneczną; na wysokim, bladym błękicie leżały gdzieniegdzie bezładnie porozrzucane ogromne białe chmury niby zwały śniegów, nawiane przez wichry i postrzępione.<end id='e1194982845109' /></akap>
+<akap>Cisza była na polach opustoszałych i upajająca słodkość w powietrzu, przymglonym kurzawą słoneczną; na wysokim, bladym błękicie leżały gdzieniegdzie bezładnie porozrzucane ogromne białe chmury niby zwały śniegów, nawiane przez wichry i postrzępione.<end id="e1194982845109"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1194982926609' /><motyw id='m1194982926609'>Wieś</motyw>A pod nimi, jak okiem ogarnąć, leżały szare pola niby olbrzymia misa o modrych wrębach lasów --- misa, przez którą, jak srebrne przędziwo rozbłysłe w słońcu, migotała się w skrętach rzeka spod olch i łozin nadbrzeżnych. Wzbierała w pośrodku wsi w ogromny podłużny staw i uciekała na północ wyrwą wśród pagórków; na dnie kotliny, dokoła stawu, leżała wieś i grała w słońcu jesiennymi barwami sadów --- niby czerwono--żółta liszka, zwinięta na szarym liściu łopianu, od której do lasów wyciągało się długie, splątane nieco przędziwo zagonów, płachty pól szarych, sznury miedz pełnych kamionek i tarnin --- tylko gdzieniegdzie w tej srebrnawej szarości rozlewały się strugi złota --- łubiny żółciły się kwiatem pachnącym, to bielały omdlałe, wyschłe łożyska strumieni albo leżały piaszczyste senne drogi i nad nimi rzędy potężnych topoli z wolna wspinały się na wzgórza i pochylały ku lasom.<end id='e1194982926609' /></akap>
+<akap><begin id="b1194982926609"/><motyw id="m1194982926609">Wieś</motyw>A pod nimi, jak okiem ogarnąć, leżały szare pola niby olbrzymia misa o modrych wrębach lasów --- misa, przez którą, jak srebrne przędziwo rozbłysłe w słońcu, migotała się w skrętach rzeka spod olch i łozin nadbrzeżnych. Wzbierała w pośrodku wsi w ogromny podłużny staw i uciekała na północ wyrwą wśród pagórków; na dnie kotliny, dokoła stawu, leżała wieś i grała w słońcu jesiennymi barwami sadów --- niby czerwono--żółta liszka, zwinięta na szarym liściu łopianu, od której do lasów wyciągało się długie, splątane nieco przędziwo zagonów, płachty pól szarych, sznury miedz pełnych kamionek i tarnin --- tylko gdzieniegdzie w tej srebrnawej szarości rozlewały się strugi złota --- łubiny żółciły się kwiatem pachnącym, to bielały omdlałe, wyschłe łożyska strumieni albo leżały piaszczyste senne drogi i nad nimi rzędy potężnych topoli z wolna wspinały się na wzgórza i pochylały ku lasom.<end id="e1194982926609"/></akap>
 
 
 <akap>Ksiądz ocknął się z zapatrzenia, bo długi, żałosny ryk rozległ się gdzieś niedaleko, aż wrony poderwały się z krzykiem i skośnym rzutem leciały na kopaniska --- a czarny migocący cień biegł za nimi dołem po rżyskach i podorówkach.</akap>
@@ -135,11 +135,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Ni... ino do młynarzowego bysia... a stójże, zapowietrzona... Wściekłaś się czy co! --- wołała zadyszana, usiłując powstrzymać, ale krowa ją pociągnęła, że już obie gnały w dyrdy, aż kurz je zakrył obłokiem.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1194982996468' /><motyw id='m1194982996468'>Żyd</motyw>A potem wlókł się ciężko po piaszczystej drodze Żyd szmaciarz<pe><slowo_obce>szmaciarz</slowo_obce> --- czyli zajmujący się zbieraniem zniszczonych materiałów do recyklingu.</pe>, pchał przed sobą taczki dobrze naładowane, bo raz wraz przysiadał i ciężko dyszał.</akap>
+<akap><begin id="b1194982996468"/><motyw id="m1194982996468">Żyd</motyw>A potem wlókł się ciężko po piaszczystej drodze Żyd szmaciarz<pe><slowo_obce>szmaciarz</slowo_obce> --- czyli zajmujący się zbieraniem zniszczonych materiałów do recyklingu.</pe>, pchał przed sobą taczki dobrze naładowane, bo raz wraz przysiadał i ciężko dyszał.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Co tam słychać, Moszku?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Co słychać?... Komu dobrze, to i dobrze słychać... Kartofle chwalą Bogu obrodziły, żyto sypie, kapusta będzie. Kto ma kartofle, kto ma żyto, kto ma kapustę --- temu dobrze słychać! --- Pocałował księdza w rękaw, założył na kark pas od taczek i pchał dalej, lżej już, bo zaczynał się spadek łagodny.<end id='e1194982996468' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Co słychać?... Komu dobrze, to i dobrze słychać... Kartofle chwalą Bogu obrodziły, żyto sypie, kapusta będzie. Kto ma kartofle, kto ma żyto, kto ma kapustę --- temu dobrze słychać! --- Pocałował księdza w rękaw, założył na kark pas od taczek i pchał dalej, lżej już, bo zaczynał się spadek łagodny.<end id="e1194982996468"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>A potem szedł środkiem drogi w kurzawie, bo zamiatał nogami, ślepy dziad, prowadzony przez tłustego kundla na sznurku.</akap>
@@ -159,26 +159,26 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>I poszedł wolno miedzami, odmawiał półgłosem modlitwy i jasnym, pełnym kochania spojrzeniem ogarniał pola...</akap>
 
 
-<akap>...Rzędy kobiet czerwieniły się na kopaniskach... rozlegał się grochot zsypywanych do wozów kartofli... miejscami orano jeszcze pod siew... stada krów srokatych pasły się na ugorach... długie, popielate zagony rdzawiły się młodą szczotką zbóż wschodzących... to gęsi niby płaty śniegów bieliły się na wytartych, zrudziałych łąkach... krowa gdzieś zaryczała... ogniska się paliły i długie, niebieskie warkocze dymów ciągnęły się nad zagonami... Wóz zaturkotał albo pług zgrzytnął o kamienie... to cisza znowu obejmowała ziemię na chwilę, że słychać było głuchy bełkot rzeki i turkot młyna, schowanego za wsią, w zbitym gąszczu drzew pożółkłych... to znowu śpiewka się zerwała lub krzyk nie wiadomo skąd powstały leciał nisko, tłukł się po bruzdach i dołach i tonął bez echa w jesiennej szarości, na ścierniskach oprzędzonych srebrnymi pajęczynami, w pustych sennych drogach, nad którymi pochylały się jarzębiny o krwawych, ciężkich głowach... <begin id='b1194983064312' /><motyw id='m1194983064312'>Chłop</motyw>to włóczono role i tuman szarego, przesłonecznionego kurzu podnosił się za bronami, wydłużał i pełzał aż na wzgórze i opadał, a spod niego niby z obłoku wychylał się bosy chłop, z gołą głową, przewiązany płachtą --- szedł wolno, nabierał ziarna z płachty i siał ruchem monotonnym, nabożnym i błogosławiącym ziemi, dochodził do końca zagonów, nabierał z worka zboża, nawracał i z wolna podchodził pod wzgórze, że najpierw głowa rozczochrana, potem ramiona, a w końcu już był cały widny na tle słońca z tym samym błogosławiącym ruchem siejby; z tym samym świętym rzutem rozrzucał zboże, co jak złoty pył kolistym wirem padało na ziemię.<end id='e1194983064312' /></akap>
+<akap>...Rzędy kobiet czerwieniły się na kopaniskach... rozlegał się grochot zsypywanych do wozów kartofli... miejscami orano jeszcze pod siew... stada krów srokatych pasły się na ugorach... długie, popielate zagony rdzawiły się młodą szczotką zbóż wschodzących... to gęsi niby płaty śniegów bieliły się na wytartych, zrudziałych łąkach... krowa gdzieś zaryczała... ogniska się paliły i długie, niebieskie warkocze dymów ciągnęły się nad zagonami... Wóz zaturkotał albo pług zgrzytnął o kamienie... to cisza znowu obejmowała ziemię na chwilę, że słychać było głuchy bełkot rzeki i turkot młyna, schowanego za wsią, w zbitym gąszczu drzew pożółkłych... to znowu śpiewka się zerwała lub krzyk nie wiadomo skąd powstały leciał nisko, tłukł się po bruzdach i dołach i tonął bez echa w jesiennej szarości, na ścierniskach oprzędzonych srebrnymi pajęczynami, w pustych sennych drogach, nad którymi pochylały się jarzębiny o krwawych, ciężkich głowach... <begin id="b1194983064312"/><motyw id="m1194983064312">Chłop</motyw>to włóczono role i tuman szarego, przesłonecznionego kurzu podnosił się za bronami, wydłużał i pełzał aż na wzgórze i opadał, a spod niego niby z obłoku wychylał się bosy chłop, z gołą głową, przewiązany płachtą --- szedł wolno, nabierał ziarna z płachty i siał ruchem monotonnym, nabożnym i błogosławiącym ziemi, dochodził do końca zagonów, nabierał z worka zboża, nawracał i z wolna podchodził pod wzgórze, że najpierw głowa rozczochrana, potem ramiona, a w końcu już był cały widny na tle słońca z tym samym błogosławiącym ruchem siejby; z tym samym świętym rzutem rozrzucał zboże, co jak złoty pył kolistym wirem padało na ziemię.<end id="e1194983064312"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1194983131796' /><motyw id='m1194983131796'>Drzewo, Ptak</motyw>Ksiądz szedł coraz wolniej, czasem przystawał, aby odetchnąć, to znowu obejrzał się na swoje siwki, to przyglądał się chłopakom, obtłukującym kamieniami ogromną gruszę, aż hurmem przybiegli do niego i chowając ręce za siebie całowali w rękaw sutanny.</akap>
+<akap><begin id="b1194983131796"/><motyw id="m1194983131796">Drzewo, Ptak</motyw>Ksiądz szedł coraz wolniej, czasem przystawał, aby odetchnąć, to znowu obejrzał się na swoje siwki, to przyglądał się chłopakom, obtłukującym kamieniami ogromną gruszę, aż hurmem przybiegli do niego i chowając ręce za siebie całowali w rękaw sutanny.</akap>
 
 
 <akap>Pogładził ich po głowach i rzekł upominająco:</akap>
 
 <akap_dialog>--- Nie łamcie ino gałęzi, bo na bezrok gruszek mieć nie będziecie.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- My nie rzucalim na gruszki, ino że tam jest gapie gniazdo<pe><slowo_obce>gapie gniazdo</slowo_obce> --- gniazdo wron (zwanych też gapami).</pe> --- ozwał się śmielszy.<end id='e1194983131796' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- My nie rzucalim na gruszki, ino że tam jest gapie gniazdo<pe><slowo_obce>gapie gniazdo</slowo_obce> --- gniazdo wron (zwanych też gapami).</pe> --- ozwał się śmielszy.<end id="e1194983131796"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1194983181937' /><motyw id='m1194983181937'>Chłop, Ksiądz</motyw>Ksiądz się uśmiechnął dobrotliwie i zaraz znowu przystanął przy kopaczach.</akap>
+<akap><begin id="b1194983181937"/><motyw id="m1194983181937">Chłop, Ksiądz</motyw>Ksiądz się uśmiechnął dobrotliwie i zaraz znowu przystanął przy kopaczach.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Szczęść Boże w robocie!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Boże zapłać, dziękujemy! --- odpowiedzieli razem, prostując się, i ruszyli wszyscy do ucałowania rąk dobrodzieja kochanego.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Pan Bóg dał latoś urodzaj na kartofle, co? --- mówił wyciągając otwartą tabakierkę do mężczyzn --- brali sumiennie i z szacunkiem w szczypty, nie śmiejąc przy nim zażywać.<end id='e1194983181937' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pan Bóg dał latoś urodzaj na kartofle, co? --- mówił wyciągając otwartą tabakierkę do mężczyzn --- brali sumiennie i z szacunkiem w szczypty, nie śmiejąc przy nim zażywać.<end id="e1194983181937"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Juści, kartofle kiej kocie łby i dużo pod krzami.</akap_dialog>
 
@@ -205,22 +205,22 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Panu Bogu oddajem.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1194983243406' /><motyw id='m1194983243406'>Ksiądz</motyw>I ksiądz skręcił na prawo, ku cmentarzowi, który leżał z tej strony wsi, przy topolami wysadzonej drodze.</akap>
+<akap><begin id="b1194983243406"/><motyw id="m1194983243406">Ksiądz</motyw>I ksiądz skręcił na prawo, ku cmentarzowi, który leżał z tej strony wsi, przy topolami wysadzonej drodze.</akap>
 
 
 <akap>Długo za nim spoglądali w milczeniu, na jego smukłą, pochyloną nieco postać, dopiero gdy przeszedł niskie, kamienne ogrodzenie cmentarza i szedł między mogiłami ku kaplicy, co stała wpośród pożółkłych brzóz i klonów czerwonych, rozwiązały się im języki.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Lepszego to i na całym świecie nie znaleźć --- zaczęła któraś z kobiet.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Juści, chciały go też zabrać do miasta... żeby ociec z wójtem nie jeździli prosić biskupa, to byśwa go i nie mieli...<end id='e1194983243406' /> <begin id='b1194983466125' /><motyw id='m1194983466125'>Praca</motyw>Kopta no, ludzie, kopta, bo do wieczora mało daleko, a ziemniaków mało wiele! --- mówiła Anna wysypując swój kosz na kupę żółcącą się na rozkopanej ziemi, pełnej zeschłych łęcin.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Juści, chciały go też zabrać do miasta... żeby ociec z wójtem nie jeździli prosić biskupa, to byśwa go i nie mieli...<end id="e1194983243406"/> <begin id="b1194983466125"/><motyw id="m1194983466125">Praca</motyw>Kopta no, ludzie, kopta, bo do wieczora mało daleko, a ziemniaków mało wiele! --- mówiła Anna wysypując swój kosz na kupę żółcącą się na rozkopanej ziemi, pełnej zeschłych łęcin.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Wzięli się chyżo za robotę i w cichości, że ino słychać było dziabanie motyczek o twardą ziemię, a czasem suchy dźwięk żelaza o kamień. Czasami ktoś niektoś wyprostował zgięty i zbolały grzbiet, odetchnął głęboko, popatrzył bezmyślnie na siejącego przed nimi i znowu kopał, wybierał z szarej ziemi żółte ziemniaki i rzucał do kosza, przed się stojącego.<end id='e1194983466125' /></akap>
+<akap>Wzięli się chyżo za robotę i w cichości, że ino słychać było dziabanie motyczek o twardą ziemię, a czasem suchy dźwięk żelaza o kamień. Czasami ktoś niektoś wyprostował zgięty i zbolały grzbiet, odetchnął głęboko, popatrzył bezmyślnie na siejącego przed nimi i znowu kopał, wybierał z szarej ziemi żółte ziemniaki i rzucał do kosza, przed się stojącego.<end id="e1194983466125"/></akap>
 
 
 <akap>Ludzi było kilkanaścioro, przeważnie starych kobiet i komorników, a za nimi bieliły się dwa krzyżaki, u których w płachtach leżały dzieci raz wraz popłakując.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1194983542015' /><motyw id='m1194983542015'>Żebrak</motyw>--- A tak i stara poszła we świat --- zaczęła Jagustynka.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1194983542015"/><motyw id="m1194983542015">Żebrak</motyw>--- A tak i stara poszła we świat --- zaczęła Jagustynka.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Kto? --- spytała Anna podnosząc się.</akap_dialog>
 
@@ -230,7 +230,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Juści, że na żebry! Hale! nie na słodkości, ino na żebry. Obrobiła krewniaków, wysłużyła się im bez lato, to już ją puściły na wolny dech.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Wróci na zwiesnę, to im naznosi w torebeczkach, a to i cukru, a to i harbaty, a to i grosza coś niecoś; zaraz ją będą miłowały, każą spać w łóżku, pod pierzyną, robić nie dadzą, coby se wypoczena... A wujna, a ciotka jej mówią, póki tego ostatniego szelążka od niej nie wyciągną... A jesienią to już la niej miejsca nie ma w sieni ani we chliwie. Ścierwy, psie krewniaki i zapowietrzone --- wybuchała Jagustynka i taki gniew ją przejął, że stara jej twarz posiniała.<end id='e1194983542015' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Wróci na zwiesnę, to im naznosi w torebeczkach, a to i cukru, a to i harbaty, a to i grosza coś niecoś; zaraz ją będą miłowały, każą spać w łóżku, pod pierzyną, robić nie dadzą, coby se wypoczena... A wujna, a ciotka jej mówią, póki tego ostatniego szelążka od niej nie wyciągną... A jesienią to już la niej miejsca nie ma w sieni ani we chliwie. Ścierwy, psie krewniaki i zapowietrzone --- wybuchała Jagustynka i taki gniew ją przejął, że stara jej twarz posiniała.<end id="e1194983542015"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Biednemu to zawsze na ten przykład wiatr w oczy --- dorzucił jeden z komorników, stary, wynędzniały chłop z krzywą gębą.</akap_dialog>
 
@@ -239,7 +239,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Jagustynka, że to długo nie mogła bez gadania, to spojrzała na siejącego i rzekła:</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1203942499823' /><motyw id='m1203942499823'>Matka, Obowiązek, Praca, Rodzina, Syn</motyw>--- Te Paczesie to stare chłopy, że jaże im już kłaki na łbach puszczają...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1203942499823"/><motyw id="m1203942499823">Matka, Obowiązek, Praca, Rodzina, Syn</motyw>--- Te Paczesie to stare chłopy, że jaże im już kłaki na łbach puszczają...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ale kawalery zawdy --- rzekła insza kobieta.</akap_dialog>
 
@@ -249,7 +249,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Juści, abo to im matka da się żenić... abo to im popuści...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A kto by krowy doił, kto by opierał, kto by kole gospodarstwa abo i śwyń chodził...<end id='e1203942499823' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A kto by krowy doił, kto by opierał, kto by kole gospodarstwa abo i śwyń chodził...<end id="e1203942499823"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Obrządzają se matulę i Jagusię, bo jakże, Jagna kiej pani jaka, kiej i druga dziedziczka, ino się stroi... a myje, a w lusterku przegląda, a warkocze zaplata.</akap_dialog>
 
@@ -257,13 +257,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Józek Banachów posyłał z wódką --- nie chciała.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1194984161828' /><motyw id='m1194984161828'>Czary</motyw>--- Cie... dziedziczka zapowietrzona.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1194984161828"/><motyw id="m1194984161828">Czary</motyw>--- Cie... dziedziczka zapowietrzona.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A stara ino w kościele siaduje, a na książce się modli, a na odpusty chodzi!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Prawda, ale czarownica to też jest; a Wawrzonowym krowom to chto mleko odebrał, co? A jak na Jadamowego chłopaka, co jej śliwki w sadku obrywał, jakieś złe słowo powiedziała, to mu się zaraz taki kołtun zbił i tak go pokręciło, Jezus!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- I ma tu błogosławieństwo Boże być nad narodem, kiej takie we wsi siedzą...<end id='e1194984161828' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- I ma tu błogosławieństwo Boże być nad narodem, kiej takie we wsi siedzą...<end id="e1194984161828"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A drzewiej, kiej jeszcze krowy pasałam tatusiowe, to baczę, że takie ze wsi wyganiali --- dodała znowu Jagustynka.</akap_dialog>
 
@@ -283,7 +283,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Milczały długą chwilę, bo trzeba było kartofle wysypywać na kupę.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1194984249859' /><motyw id='m1194984249859'>Choroba, Zwierzęta</motyw>A potem już z rzadka pogadywały to o tym, to o owym, aż i zamilkły, bo któraś dojrzała, że od wsi rżyskiem bieży Józka Borynianka.</akap>
+<akap><begin id="b1194984249859"/><motyw id="m1194984249859">Choroba, Zwierzęta</motyw>A potem już z rzadka pogadywały to o tym, to o owym, aż i zamilkły, bo któraś dojrzała, że od wsi rżyskiem bieży Józka Borynianka.</akap>
 
 
 <akap>Jakoż i ta nadbiegała zziajana i już z daleka krzyczała:</akap>
@@ -302,7 +302,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ni, tatulo jeszcze nie przyjechali. O Jezus, mój Jezus, taka krowa, co na raz dobrze i garniec mleka dawała. A chodźcież rychło.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Duchem ci lecę, w to oczymgnienie.<end id='e1194984249859' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Duchem ci lecę, w to oczymgnienie.<end id="e1194984249859"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Jakoż i wyjęła dziecko z płachty, nadziała mu czapeczkę z kutasikami, okręciła zapaską i poszła żywo, a taka była strwożona wieścią, że nawet nie opuściła wełniaka, zapomniała do cna, aż jej odsłonięte do kolan nogi bieliły się po roli. Józka biegła przodem.</akap>
@@ -323,10 +323,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Sygnaturka na kościele zaczęła dzwonić Anioł Pański spiżowym świegotem, że ludzie przystawali i szept pacierzów, niby szemranie opadających listków, padał w mroki.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1194984315125' /><motyw id='m1194984315125'>Zwierzęta</motyw>Ze śpiewami a pokrzykami wesołymi spędzano bydło z pastwisk, co ciżbą szło drogami w tumanach kurzawy, że tylko raz wraz wychylały się z niej głowy potężne i rogi krzaczaste.</akap>
+<akap><begin id="b1194984315125"/><motyw id="m1194984315125">Zwierzęta</motyw>Ze śpiewami a pokrzykami wesołymi spędzano bydło z pastwisk, co ciżbą szło drogami w tumanach kurzawy, że tylko raz wraz wychylały się z niej głowy potężne i rogi krzaczaste.</akap>
 
 
-<akap>Owce pobekiwały tu i owdzie, to gęsi zerwały się z pastwisk i stadami leciały, całe w zorzach zachodu zatopione, że tylko krzyk przenikliwy znaczył je w powietrzu.<end id='e1194984315125' /></akap>
+<akap>Owce pobekiwały tu i owdzie, to gęsi zerwały się z pastwisk i stadami leciały, całe w zorzach zachodu zatopione, że tylko krzyk przenikliwy znaczył je w powietrzu.<end id="e1194984315125"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Ale szkoda, ta graniasta to sielna<pe><slowo_obce>sielna</slowo_obce> --- silna, potężna, wielka, dorodna.</pe> krowa.</akap_dialog>
 
@@ -338,7 +338,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A bo to Hanka nie gospodyni?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1194984415515' /><motyw id='m1194984415515'>Głupota, Ojciec, Rodzina, Starość</motyw>--- La siebie... jakby na komornym u ojca siedzą, to juści patrzą, aby ino na swoją stronę coś niecoś urwać, a ojcowego niechta pies pilnuje.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1194984415515"/><motyw id="m1194984415515">Głupota, Ojciec, Rodzina, Starość</motyw>--- La siebie... jakby na komornym u ojca siedzą, to juści patrzą, aby ino na swoją stronę coś niecoś urwać, a ojcowego niechta pies pilnuje.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A Józka, że to jeszcze skrzat głupi, to i cóż poradzi?</akap_dialog>
 
@@ -346,13 +346,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A sam pójdzie do nich na wycug, co?... Starzyście, Wawrzku, a do cna jeszcze głupi --- zaczęła żywo Jagustynka. --- Ho, ho, Boryna jeszcze krzepki, może się ożenić, a głupi by był, żeby dzieciom zapisywał.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1194984514000' /><motyw id='m1194984514000'>Dziecko</motyw>--- Hale, krzepki to juści, że jest, ale już ma ze sześćdziesiąt roków.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1194984514000"/><motyw id="m1194984514000">Dziecko</motyw>--- Hale, krzepki to juści, że jest, ale już ma ze sześćdziesiąt roków.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Nie bój się, Wawrzku, każda młódka pójdzie za niego, niechby tylko rzekł.<end id='e1194984415515' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie bój się, Wawrzku, każda młódka pójdzie za niego, niechby tylko rzekł.<end id="e1194984415515"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Już dwie żony pochował.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Niech se pochowa i trzecią, Panie Boże mu pomóż, a niech dzieciom, póki żyw, nie daje ni staja, ni liszki jednej, ni tyle, co trepem przydepnie. Ścierwy, wyrychtowałyby go, kiej moje mnie. Dałyby mu wycugi, że na wyrobek by chodził, z głodu by zdychał abo i na żebry, po proszonym szedł. Oddaj ino, co masz, dzieciom --- to ci oddadzą; rychtyk ci tego starczy na sznureczek abo i na ten kamień do szyi...<end id='e1194984514000' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Niech se pochowa i trzecią, Panie Boże mu pomóż, a niech dzieciom, póki żyw, nie daje ni staja, ni liszki jednej, ni tyle, co trepem przydepnie. Ścierwy, wyrychtowałyby go, kiej moje mnie. Dałyby mu wycugi, że na wyrobek by chodził, z głodu by zdychał abo i na żebry, po proszonym szedł. Oddaj ino, co masz, dzieciom --- to ci oddadzą; rychtyk ci tego starczy na sznureczek abo i na ten kamień do szyi...<end id="e1194984514000"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ludzie, a to czas do domu, mroczeje.</akap_dialog>
 
@@ -389,7 +389,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 
 
-<akap><begin id='b1195033594285' /><motyw id='m1195033594285'>Choroba, Zwierzęta</motyw>Na borynowym podworcu obstawionym z trzech stron budowlami gospodarskimi, a z czwartej sadem, który go oddzielał od drogi, już się zebrało dość narodu; kilka kobiet radziło i wydziwiało nad ogromną czerwono--białą krową, leżącą przed oborą na kupie nawozu.</akap>
+<akap><begin id="b1195033594285"/><motyw id="m1195033594285">Choroba, Zwierzęta</motyw>Na borynowym podworcu obstawionym z trzech stron budowlami gospodarskimi, a z czwartej sadem, który go oddzielał od drogi, już się zebrało dość narodu; kilka kobiet radziło i wydziwiało nad ogromną czerwono--białą krową, leżącą przed oborą na kupie nawozu.</akap>
 
 
 <akap>Stary pies, kulawy nieco i z oblazłą na bokach sierścią, oganiał graniastą, obwąchiwał ją, szczekał, to wypadał w opłotki i gnał dzieci na drogę, co się były wieszały na płotach i zazierały ciekawie w obejście, albo docierał do maciory, co legła pod chałupą i rozwalona jęczała cicho, bo ssały ją białe, młode prosięta.</akap>
@@ -400,7 +400,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Granula, biedoto, granula! --- wołała łzawo, aż buchnęła płaczem i lamentem serdecznym.</akap_dialog>
 
 
-<akap>A kobiety radziły raz wraz nowe ratowanie chorej; to sól rozpuszczoną wlewali jej w gardło, to topiony z poświęcanej gromnicy wosk z mlekiem; radził ktosik mydła z serwatką --- insza znowu wołała, żeby krew puścić --- ale krowie nic nie pomagało, wyciągała się coraz dłużej, niekiedy podnosiła łeb i porykiwała długo, jakby o ratunek, boleśnie, aż jej piękne oczy o białkach różowych mętniały mgłą i ciężki, rogaty łeb opadał z wysilenia, że ino wysuwała ozór i polizywała ręce Hanki.<end id='e1195033594285' /></akap>
+<akap>A kobiety radziły raz wraz nowe ratowanie chorej; to sól rozpuszczoną wlewali jej w gardło, to topiony z poświęcanej gromnicy wosk z mlekiem; radził ktosik mydła z serwatką --- insza znowu wołała, żeby krew puścić --- ale krowie nic nie pomagało, wyciągała się coraz dłużej, niekiedy podnosiła łeb i porykiwała długo, jakby o ratunek, boleśnie, aż jej piękne oczy o białkach różowych mętniały mgłą i ciężki, rogaty łeb opadał z wysilenia, że ino wysuwała ozór i polizywała ręce Hanki.<end id="e1195033594285"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- A może by Ambroży co poradził? --- zaproponowała któraś.</akap_dialog>
 
@@ -412,7 +412,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>A potem siadła na progu obory, wsadziła chłopakowi w usta, bo popłakiwał, białą pełną pierś i z trwogą niezmierną spoglądała na krowę rzężącą, to przez opłotki na drogę i nasłuchiwała.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1195033666144' /><motyw id='m1195033666144'>Lekarz</motyw>W pacierz abo i dwa wpadła Józia z krzykiem, że Jambroży już idą.</akap>
+<akap><begin id="b1195033666144"/><motyw id="m1195033666144">Lekarz</motyw>W pacierz abo i dwa wpadła Józia z krzykiem, że Jambroży już idą.</akap>
 
 
 <akap>Jakoż i przyszedł zaraz dziad może stuletni, prosty jak świeca, choć o nodze drewnianej i o kiju; twarz miał suchą, pomarszczoną jak kartofel na zwiesnę i szarą takoż, wygoloną i pociętą szramami, włosy białe jak mleko kosmykami opadały mu na czoło i kark, bo był z gołą głową.</akap>
@@ -429,9 +429,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Stali wszyscy dokoła pochyleni i patrzyli bez oddechu.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Za późno! Oho, bydlątko ostatnią parę puszcza --- rzekł uroczyście Ambroży. --- Nic to, ino paskudnik albo i co innego... trza było zaraz, kiej zachorzała... <begin id='b1204113290980' /><motyw id='m1204113290980'>Kobieta</motyw>ale te baby to ino juchy do płakania są mądre, a jak trza radzić, to w bek kiej owce. --- Splunął pogardliwie<end id='e1204113290980' />, obszedł krowę, zajrzał jej w oczy, przyjrzał się ozorowi, obtarł zakrwawione ręce o jej miękką, lśniącą skórę i zabierał się do odejścia.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Za późno! Oho, bydlątko ostatnią parę puszcza --- rzekł uroczyście Ambroży. --- Nic to, ino paskudnik albo i co innego... trza było zaraz, kiej zachorzała... <begin id="b1204113290980"/><motyw id="m1204113290980">Kobieta</motyw>ale te baby to ino juchy do płakania są mądre, a jak trza radzić, to w bek kiej owce. --- Splunął pogardliwie<end id="e1204113290980"/>, obszedł krowę, zajrzał jej w oczy, przyjrzał się ozorowi, obtarł zakrwawione ręce o jej miękką, lśniącą skórę i zabierał się do odejścia.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Na ten pochówek dzwonił nie będę; zadzwonita w garki sami.<end id='e1195033666144' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Na ten pochówek dzwonił nie będę; zadzwonita w garki sami.<end id="e1195033666144"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ociec z Antkiem! --- krzyknęła Józka i wybiegła na drogę naprzeciw, bo głuchy, ciężki turkot rozległ się z drugiej strony stawu, gdzie w rozczerwienionej zorzami zachodu kurzawie czerniał długi wóz i konie.</akap_dialog>
 
@@ -441,7 +441,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Jambroży puszczali krew i nic... i wosk topiony lali jej w gardziel i nic... i sól... i nic... pewnie paskudnik... Witek pedał, co borowy wygnał ich z zagajów i co granula zara się pokładała i stękała, jaże ją i przygnał...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204113749426' /><motyw id='m1204113749426'>Chłop, Gospodarz, Ojciec</motyw>--- Graniasta, najlepsza krowa, ażeby was, ścierwy, pokręciło, kiej tak pilnujecie! --- rzucił lejce synowi i z batem w garści pobiegł przodem.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204113749426"/><motyw id="m1204113749426">Chłop, Gospodarz, Ojciec</motyw>--- Graniasta, najlepsza krowa, ażeby was, ścierwy, pokręciło, kiej tak pilnujecie! --- rzucił lejce synowi i z batem w garści pobiegł przodem.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Baby się rozstąpiły, a Witek, który cały czas coś najspokojniej majstrował pod chałupą, skoczył w ogród i przepadł ze strachu, nawet Hanka podniosła się na progu i stała bezradna, strwożona.</akap>
@@ -452,18 +452,18 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Dyć ja od połednia samego byłam przy kopaniu --- tłumaczyła się cicho Hanka.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1195033758426' /><motyw id='m1195033758426'>Śmierć, Zwierzęta</motyw>--- A bo ty co kiej widzisz!---krzyknął z wściekłością.---A bo ty stoisz o moje!... Taka krowa, taki haman, że i drugiej nie w każdym dworze by znalazł!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1195033758426"/><motyw id="m1195033758426">Śmierć, Zwierzęta</motyw>--- A bo ty co kiej widzisz!---krzyknął z wściekłością.---A bo ty stoisz o moje!... Taka krowa, taki haman, że i drugiej nie w każdym dworze by znalazł!</akap_dialog>
 
 
 <akap>Wyrzekał coraz żałośniej i obchodził ją, próbował podnieść, ciągał za ogon, zaglądał w zęby, ale krowa dyszała chrapliwie i coraz ciężej, krew przestała płynąć, tylko krzepła w czarne, spieczone żużle --- wyraźnie już zdychała.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Nie ma co, ino ją trza dorznąć, choć tyla się wróci! --- rzekł w końcu, przyniósł kosę ze stodoły, poostrzył ją nieco na taczalniku, co stał pod okapem obory, rozdział się ze spencerka<pe><slowo_obce>spencerek</slowo_obce> --- kurtka z kołnierzem i kieszeniami.</pe>, zawinął rękawy koszuli i zabrał się do zarzynania...<end id='e1204113749426' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie ma co, ino ją trza dorznąć, choć tyla się wróci! --- rzekł w końcu, przyniósł kosę ze stodoły, poostrzył ją nieco na taczalniku, co stał pod okapem obory, rozdział się ze spencerka<pe><slowo_obce>spencerek</slowo_obce> --- kurtka z kołnierzem i kieszeniami.</pe>, zawinął rękawy koszuli i zabrał się do zarzynania...<end id="e1204113749426"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Hanka z Józią buchnęły płaczem, bo granula, jakby czując śmierć, uniosła z trudem łeb, zaryczała głucho i... padła z przerżniętym gardłem, grzebiąc ino nogami...</akap>
 
 
-<akap>Pies zlizywał krzepnącą na powietrzu krew, a potem skoczył na doły od kartofli i szczekał na konie stojące z wozem w opłotkach, bo tam je zostawił Antek, a sam spokojnie przyglądał się jatce.<end id='e1195033758426' /></akap>
+<akap>Pies zlizywał krzepnącą na powietrzu krew, a potem skoczył na doły od kartofli i szczekał na konie stojące z wozem w opłotkach, bo tam je zostawił Antek, a sam spokojnie przyglądał się jatce.<end id="e1195033758426"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Nie bucz, głupia! Ojcowa krowa to nie nasza strata! --- powiedział ze złością do żony i zabrał się do wyprzęgania i rozbierania koni, które już Witek ciągnął za grzywy do stajni.</akap_dialog>
 
@@ -488,13 +488,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Hanka, a daj no jeść! --- krzyknął na synową w otwarte okno i poszedł na swoją stronę.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1195033827160' /><motyw id='m1195033827160'>Dom</motyw>Dom był zwykły, kmiecy --- przedzielony na przestrzał sienią ogromną; szczytem wychodził na podwórze, a frontem czterookiennym na sad i na drogę.</akap>
+<akap><begin id="b1195033827160"/><motyw id="m1195033827160">Dom</motyw>Dom był zwykły, kmiecy --- przedzielony na przestrzał sienią ogromną; szczytem wychodził na podwórze, a frontem czterookiennym na sad i na drogę.</akap>
 
 
 <akap>Jedną połowę od ogrodu zajmował Boryna z Józią, a na drugiej siedzieli Antkowie. Parobek z pastuchem sypiali przy koniach.</akap>
 
 
-<akap>W izbie było już czarniawo, bo przez małe okienka, przysłonięte okapem i zagajone drzewami, mało przeciskało się światła, a i mroczało już na świecie, że tylko połyskiwały szkła obrazów świętych, co rzędem czerniły się na bielonych ścianach; izba była duża, ale przygnieciona czarnym pułapem i ogromnymi belkami pod nim, i tak zastawiona różnym sprzętem, że tylko koło wielkiego komina z okapem, co stał przy siennej ścianie, było niecoś swobodnego miejsca.<end id='e1195033827160' /></akap>
+<akap>W izbie było już czarniawo, bo przez małe okienka, przysłonięte okapem i zagajone drzewami, mało przeciskało się światła, a i mroczało już na świecie, że tylko połyskiwały szkła obrazów świętych, co rzędem czerniły się na bielonych ścianach; izba była duża, ale przygnieciona czarnym pułapem i ogromnymi belkami pod nim, i tak zastawiona różnym sprzętem, że tylko koło wielkiego komina z okapem, co stał przy siennej ścianie, było niecoś swobodnego miejsca.<end id="e1195033827160"/></akap>
 
 
 <akap>Boryna się rozzuł i poszedł do ciemnego alkierza<pe><slowo_obce>alkierz</slowo_obce> --- ustronny pokoik, często w narożniku budynku; garderoba.</pe>, zamykając drzwi za sobą, odsunął z małej szybki deskę, że zachodnie światło krwawym brzaskiem zalało alkierz.</akap>
@@ -503,7 +503,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Izdebka pełna była różnych rupieci i statków gospodarskich, na drążkach, w poprzek przewieszonych, wisiały kożuchy, czerwone pasiaste wełniaki, białe sukmany, to całe pęki motków szarej przędzy i zwinięte w kłęby brudne runa owiec i worki z pierzem. Wyciągnął białą sukmanę i pas czerwony, a potem długo czegoś szukał w beczkach napełnionych zbożem, to w kącie pod stosem starych rzemieni i żelastwa, aż usłyszawszy Hankę w pierwszej izbie, zaciągnął deskę na okienko i znowu coś długo grzebał w zbożu.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1195033899004' /><motyw id='m1195033899004'>Jedzenie</motyw>A na ławie pod oknem już się dymiło jadło; od ogromnego tygla z kapustą rozchodził się zapach słoniny, jak i od jajecznicy, której niezgorsza miseczka stała obok.<end id='e1195033899004' /></akap>
+<akap><begin id="b1195033899004"/><motyw id="m1195033899004">Jedzenie</motyw>A na ławie pod oknem już się dymiło jadło; od ogromnego tygla z kapustą rozchodził się zapach słoniny, jak i od jajecznicy, której niezgorsza miseczka stała obok.<end id="e1195033899004"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Gdzie Witek pasł krowy? --- zapytał, krając potężny glon chleba z bochna, jak przetak<pe><slowo_obce>przetak</slowo_obce> --- rodzaj sita.</pe> wielkiego.</akap_dialog>
 
@@ -535,17 +535,17 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Gdzieś, od drugiego końca stawu, słychać było trzask kijanek<pe><slowo_obce>trzask kijanek</slowo_obce> --- kijanka był to przyrząd dreniany, za pomocą którego kobiety prały bieliznę i ubrania w rzece, uderzając kijanką materiał zanurzony w wodzie.</pe> bab piorących i głuchy, monotonny łopot cepów<pe><slowo_obce>cep</slowo_obce> --- proste narzędzie służące do młócenia zboża, zbudowane z dwóch połączonych ze sobą rzemieniem lub łańcuchem kijów, z których dłuższy (dzierżak) służył jako uchwyt, a krótszy (bijak) do uderzania w zboże, ułożone na twardym podłożu; dzięki umiejętnemu uderzaniu (bijak powinien spadać płasko, a nie na sztorc) oddziela się ziarno od plew i słomy.</pe> w jakiejś stodole.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204194151172' /><motyw id='m1204194151172'>Mąż, Żona</motyw>--- Antek, urąb no pieńków, bo sama nie poradzę --- prosiła nieśmiało i z obawą, bo nic to nie było u niego skląć abo i zbić z leda powodu.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204194151172"/><motyw id="m1204194151172">Mąż, Żona</motyw>--- Antek, urąb no pieńków, bo sama nie poradzę --- prosiła nieśmiało i z obawą, bo nic to nie było u niego skląć abo i zbić z leda powodu.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Nie odrzekł nawet, jakby nie słyszał, że ona nie śmiała powtórzyć i już sama poszła udziabywać trzaski z pni --- i milczał zły, zmęczony całodzienną pracą srodze, i patrzył teraz na staw, na drugą stronę,<end id='e1204194151172' /> w duży dom, świecący białymi ścianami i szybami okien, bo zachód bił w niego. Pęki czerwonych georginii wychylały się zza kamiennego płotu i paliły jaskrawo na tle ścian, a przed chałupą, w sadzie, to między opłotkami uwijała się wysoka postać, ale twarzy rozeznać nie można było, bo co chwila ginęła w sieni, to pod drzewami.</akap>
+<akap>Nie odrzekł nawet, jakby nie słyszał, że ona nie śmiała powtórzyć i już sama poszła udziabywać trzaski z pni --- i milczał zły, zmęczony całodzienną pracą srodze, i patrzył teraz na staw, na drugą stronę,<end id="e1204194151172"/> w duży dom, świecący białymi ścianami i szybami okien, bo zachód bił w niego. Pęki czerwonych georginii wychylały się zza kamiennego płotu i paliły jaskrawo na tle ścian, a przed chałupą, w sadzie, to między opłotkami uwijała się wysoka postać, ale twarzy rozeznać nie można było, bo co chwila ginęła w sieni, to pod drzewami.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204194305822' /><motyw id='m1204194305822'>Ojciec, Syn</motyw>--- Śpią se kiej dziedzic, a ty, parobku, rób --- mruknął ze złością, bo ojcowe chrapanie rozlegało się aż na ganku.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204194305822"/><motyw id="m1204194305822">Ojciec, Syn</motyw>--- Śpią se kiej dziedzic, a ty, parobku, rób --- mruknął ze złością, bo ojcowe chrapanie rozlegało się aż na ganku.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Poszedł na podwórze i raz jeszcze przyjrzał się krowie.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Juścik, ojcowa krowa, ale i nasza strata --- rzekł do żony<end id='e1204194305822' />, która, że to Kuba przywiózł ziemniaki z pola, rzuciła łupanie drzewa i szła do woza.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Juścik, ojcowa krowa, ale i nasza strata --- rzekł do żony<end id="e1204194305822"/>, która, że to Kuba przywiózł ziemniaki z pola, rzuciła łupanie drzewa i szła do woza.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Doły jeszcze nie wyporządzone, to trza zesuć<pe><slowo_obce>zesuć</slowo_obce> --- zsunąć.</pe> na klepisko.</akap_dialog>
 
@@ -565,7 +565,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Wieś zapadała w mrokach i w głęboką, martwą ciszę jesiennego wieczora. Chałupy malały, jakby się przypłaszczały do ziemi, jakby się tuliły do drzew sennie pochylonych, do płotów szarych.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204195354062' /><motyw id='m1204195354062'>Praca, Wieś</motyw>Antek z Kubą zwozili ziemniaki, a Hanka z Józią uwijały się koło gospodarstwa, bo gęsi trza było zagnać na noc, to świnie nakarmić, bo z kwikiem cisnęły się do sieni i wsadzały żarłoczne ryje do cebratek<pe><slowo_obce>cebratka</slowo_obce> --- wiaderko (zdrobn. od cebro).</pe>, gdzie stało picie dla bydląt, to krowy wydoić, bo właśnie Witek przygnał resztę z pastwiska i zakładał im za drabiny po garści siana, żeby spokojniej stały przy dojeniu.<end id='e1204195354062' /></akap>
+<akap><begin id="b1204195354062"/><motyw id="m1204195354062">Praca, Wieś</motyw>Antek z Kubą zwozili ziemniaki, a Hanka z Józią uwijały się koło gospodarstwa, bo gęsi trza było zagnać na noc, to świnie nakarmić, bo z kwikiem cisnęły się do sieni i wsadzały żarłoczne ryje do cebratek<pe><slowo_obce>cebratka</slowo_obce> --- wiaderko (zdrobn. od cebro).</pe>, gdzie stało picie dla bydląt, to krowy wydoić, bo właśnie Witek przygnał resztę z pastwiska i zakładał im za drabiny po garści siana, żeby spokojniej stały przy dojeniu.<end id="e1204195354062"/></akap>
 
 
 <akap>Jakoż Józia zabrała się doić pierwszą z brzegu, gdy Witek wylazł od żłobów i spytał cicho, trwożnie:</akap>
@@ -617,7 +617,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ścierwa ten chłopak, to ino pasy drzeć, żeby zmarnować taką krowę --- mruczał powracając do izby, gdzie się odział w nową kapotę białą, wyszywaną na wszystkich szwach czarnymi tasiemkami, nadział wysoki czarny kapelusz, okręcił się czerwonym pasem i poszedł drogą nad stawem ku młynowi.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1195033950863' /><motyw id='m1195033950863'>Praca, Wieś</motyw>--- Roboty jeszcze tyla... zwózka drzewa... siew nie skończony... kapusta w polu... ściółka nie wygrabiona... podorać by trza na kartofle... dobrze by i pod owsy... a tu jedź na sądy... Laboga, że to człek nigdy obrobić się nie obrobi, ino cięgiem jak ten wół w jarzmie... że i wyspać się nie ma czasu ni odpocząć... --- rozmyślał.<end id='e1195033950863' /> --- A tu i ten sąd... Tłumok ścierwa, hale, ja z nią sipiałem... żebyś ozór straciła... lakudro jakaś... suka... --- splunął ze złością, nabił fajeczkę machorką<pe><slowo_obce>machorka</slowo_obce> --- tytoń kiepskiej jakości.</pe> i długo pocierał zwilgotniałe zapałki o portki, nim zapalił.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1195033950863"/><motyw id="m1195033950863">Praca, Wieś</motyw>--- Roboty jeszcze tyla... zwózka drzewa... siew nie skończony... kapusta w polu... ściółka nie wygrabiona... podorać by trza na kartofle... dobrze by i pod owsy... a tu jedź na sądy... Laboga, że to człek nigdy obrobić się nie obrobi, ino cięgiem jak ten wół w jarzmie... że i wyspać się nie ma czasu ni odpocząć... --- rozmyślał.<end id="e1195033950863"/> --- A tu i ten sąd... Tłumok ścierwa, hale, ja z nią sipiałem... żebyś ozór straciła... lakudro jakaś... suka... --- splunął ze złością, nabił fajeczkę machorką<pe><slowo_obce>machorka</slowo_obce> --- tytoń kiepskiej jakości.</pe> i długo pocierał zwilgotniałe zapałki o portki, nim zapalił.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Pykał od czasu do czasu i wlókł się wolno; bolały go wszystkie kości i żale za krową raz wraz go markociły i rozbierały.</akap>
@@ -626,15 +626,15 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>A tu ani odbić się na kim, ani wyżalić, nic... sam jak ten kołek; sam o wszystkim myśl, sam deliberuj łbem, sam kiele wszystkiego obiegaj kiej ten pies... a do nikogój słowa przemówić i rady znikąd ni pomocy --- a ino strata i upadek... a wszystkie to kiej te wilki za owcą... a ino skubią, a patrzą, kiedy ozerwą w kawały...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1195034074144' /><motyw id='m1195034074144'>Jedzenie</motyw>Ciemnawo już było we wsi, przez przywierane drzwi i okna, że to wieczór był ciepły, buchały smugi ognisk i zapach gotowanych ziemniaków i żuru ze skwarkami; gdzieniegdzie jedli w sieniach albo i zgoła przed domami, że ino skrzybot łyżek słychać było a pogadywania.<end id='e1195034074144' /></akap>
+<akap><begin id="b1195034074144"/><motyw id="m1195034074144">Jedzenie</motyw>Ciemnawo już było we wsi, przez przywierane drzwi i okna, że to wieczór był ciepły, buchały smugi ognisk i zapach gotowanych ziemniaków i żuru ze skwarkami; gdzieniegdzie jedli w sieniach albo i zgoła przed domami, że ino skrzybot łyżek słychać było a pogadywania.<end id="e1195034074144"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1195034135410' /><motyw id='m1195034135410'>Żona, Wdowiec</motyw>Boryna szedł coraz wolniej, bo ociężało go rozdrażnienie, a potem przypomnienie nieboszczki, co ją na zwiesnę był pochował, ułapiło go za grdykę...</akap>
+<akap><begin id="b1195034135410"/><motyw id="m1195034135410">Żona, Wdowiec</motyw>Boryna szedł coraz wolniej, bo ociężało go rozdrażnienie, a potem przypomnienie nieboszczki, co ją na zwiesnę był pochował, ułapiło go za grdykę...</akap>
 
 <akap_dialog>--- Ho! ho!... przy niej, co ją wspominam wieczorem w dobry sposób, nie przygodziłoby się tak granuli... gospodyni to była, gospodyni!... Juści, że i mamrot, i przeklętnica też, że i dobrego słowa nikomu dać nie dała i cięgiem się z babami za łby wodziła... ale zawżdy żona i gospodyni! --- Tu westchnął pobożnie na jej intencję, i żal go jeszcze większy dusił, bo przypominał, jak to bywało...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Przyszedł z roboty, spracowany --- to i jeść tłusto dała, i często gęsto kiełbasy podtykała kryjomo przed dzieciskami... A jak się wszystko darzyło!... i cielaki, i gąski, i prosiaki... że co jarmarek było z czym jeździć do miasta, i grosz był zawsze gotowy, na zakład z samego przychówku... A już co kapusty z grochem, to już jensza zgoła tak nie potrafi...<end id='e1195034135410' /></akap>
+<akap>Przyszedł z roboty, spracowany --- to i jeść tłusto dała, i często gęsto kiełbasy podtykała kryjomo przed dzieciskami... A jak się wszystko darzyło!... i cielaki, i gąski, i prosiaki... że co jarmarek było z czym jeździć do miasta, i grosz był zawsze gotowy, na zakład z samego przychówku... A już co kapusty z grochem, to już jensza zgoła tak nie potrafi...<end id="e1195034135410"/></akap>
 
 
 <akap>A teraz co?...</akap>
@@ -660,7 +660,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Wszedł prosto do świetlicy.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204199027218' /><motyw id='m1204199027218'>Żebrak</motyw>--- Wójt doma ? --- zapytał tłustej kobiety, klęczącej przy kołysce i karmiącej dziecko.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204199027218"/><motyw id="m1204199027218">Żebrak</motyw>--- Wójt doma ? --- zapytał tłustej kobiety, klęczącej przy kołysce i karmiącej dziecko.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Zarno wrócą, pojechał po ziemniaki. Siadajcie, Macieju, a dyć i ci też czekają na niego --- wskazała ruchem brody na dziada siedzącego przy kominie; był to ten stary ślepiec, wodzony przez psa; czerwonawe światło szczap ostro opływało jego ogromną, wygoloną twarz, łysą czaszkę i szeroko otwarte oczy, zasnute bielmem, nieruchomo tkwiące pod siwymi, krzaczastymi brwiami...</akap_dialog>
 
@@ -706,10 +706,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ja zaś se poczekam, panie wójcie. Każecie w sieniach --- dobrze i tam będzie, a ostawicie przy ogniu, że to stary jestem, ostanę, a dacie tę miseczkę ziemniaków abo i chleba skibkę, to pacierz za was zmówię jeden abo i drugi... jakbyście dali gotowy grosz abo i dziesiątkę...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Siedźcie se, dostaniecie i kolację, a chcecie, to zanocujcie...<end id='e1204199027218' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Siedźcie se, dostaniecie i kolację, a chcecie, to zanocujcie...<end id="e1204199027218"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1195034197394' /><motyw id='m1195034197394'>Jedzenie, Obyczaje</motyw>I wójt siadł do miski, okrytej parą świeżo utłuczonych ziemniaków i polanych obficie skwarkami, w drugiej donicy stało zsiadłe mleko.</akap>
+<akap><begin id="b1195034197394"/><motyw id="m1195034197394">Jedzenie, Obyczaje</motyw>I wójt siadł do miski, okrytej parą świeżo utłuczonych ziemniaków i polanych obficie skwarkami, w drugiej donicy stało zsiadłe mleko.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Siadajcie, Macieju, z nami, zjecie, co jest --- zapraszała wójtowa, kładąc trzecią łyżkę.</akap_dialog>
 
@@ -723,14 +723,14 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Boryna wzdragał się, ale w końcu, że słonina mocno raziła mu nozdrza, przysiadł się do ławki i pojadał z wolna, delikatnie, jak obyczaj kazał.</akap>
 
 
-<akap>A wójtowa raz wraz wstawała i dokładała kartofli, to mleka przylewała.<end id='e1195034197394' /></akap>
+<akap>A wójtowa raz wraz wstawała i dokładała kartofli, to mleka przylewała.<end id="e1195034197394"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204199169820' /><motyw id='m1204199169820'>Pies</motyw>Dziadowski pies się kręcił i skamlał zdziebko do jadła.</akap>
+<akap><begin id="b1204199169820"/><motyw id="m1204199169820">Pies</motyw>Dziadowski pies się kręcił i skamlał zdziebko do jadła.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Cichoj, Burek, gospodarze ano jedzą... i ty dostaniesz, nie bój się... --- uspokajał go dziad i wciągał nozdrzami smakowitą woń, a przygrzewał ręce przy ogniu.<end id='e1204199169820' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Cichoj, Burek, gospodarze ano jedzą... i ty dostaniesz, nie bój się... --- uspokajał go dziad i wciągał nozdrzami smakowitą woń, a przygrzewał ręce przy ogniu.<end id="e1204199169820"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204199516209' /><motyw id='m1204199516209'>Chłop, Dziecko, Gospodarz, Kobieta, Sąd, Sługa</motyw>--- To Jewka was podobno zaskarżyła --- zaczął wójt, podjadłszy nieco.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204199516209"/><motyw id="m1204199516209">Chłop, Dziecko, Gospodarz, Kobieta, Sąd, Sługa</motyw>--- To Jewka was podobno zaskarżyła --- zaczął wójt, podjadłszy nieco.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A ona ci! Żem to jej zasług nie wypłacił! Zapłaciłem, jak Bóg w niebie, i jeszczem ponadto z dobrego serca księdzu za chrzciny dał worek owsa...</akap_dialog>
 
@@ -748,9 +748,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Zakatrupię ścierwę, cygana pieskiego!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Ale do sądu trza wam iść.<end id='e1204199516209' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Ale do sądu trza wam iść.<end id="e1204199516209"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Pójdę. Bóg zapłać, żeście mi powiedzieli, bo wiedziałem ino, że o zasługi --- ale zapłaciłem, na co świadków mam! A pyskacz zapowietrzony, a dziadówka! <begin id='b1204199638008' /><motyw id='m1204199638008'>Chłop, Konflikt, Szlachcic</motyw>Loboga, tyle umartwienia, że jaż chyba udzierżyć nie udzierżę --- a to mi i krowa padła, że dorznąć musiałem, roboty nie pokończone, a tu człowiek sam kiej ten palec.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pójdę. Bóg zapłać, żeście mi powiedzieli, bo wiedziałem ino, że o zasługi --- ale zapłaciłem, na co świadków mam! A pyskacz zapowietrzony, a dziadówka! <begin id="b1204199638008"/><motyw id="m1204199638008">Chłop, Konflikt, Szlachcic</motyw>Loboga, tyle umartwienia, że jaż chyba udzierżyć nie udzierżę --- a to mi i krowa padła, że dorznąć musiałem, roboty nie pokończone, a tu człowiek sam kiej ten palec.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- U wdowca to kiej między wilkami owca --- powiedział znowu dziad.</akap_dialog>
 
@@ -759,9 +759,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- To dworska sprawa, bo pono borowy wygnał z zagajów. Najlepsza krowa! Ze trzysta złotych wartała, zegnała się, bo ciężka była, zapaliły się w niej wątpia, żem dorznąć musiał... Ale dworowi tego nie daruję... Podam do sądu.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Ale wójt zaczął mu tłumaczyć i przekładać, żeby się wstrzymał, jako w pierwszej złości zawsze się źle radzi, bo stał za dworem, a w końcu, żeby zwrócić rozmowę w inną stronę<end id='e1204199638008' />, mrugnął na żonę i powiedział:</akap>
+<akap>Ale wójt zaczął mu tłumaczyć i przekładać, żeby się wstrzymał, jako w pierwszej złości zawsze się źle radzi, bo stał za dworem, a w końcu, żeby zwrócić rozmowę w inną stronę<end id="e1204199638008"/>, mrugnął na żonę i powiedział:</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1195034265894' /><motyw id='m1195034265894'>Małżeństwo, Żona, Kobieta, Wdowiec</motyw>--- Bobyście się, Macieju, ożenili i miałby kto gospodarstwa pilnować.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1195034265894"/><motyw id="m1195034265894">Małżeństwo, Żona, Kobieta, Wdowiec</motyw>--- Bobyście się, Macieju, ożenili i miałby kto gospodarstwa pilnować.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Kpicie czy co?... A dyć na Zielną skończyłem pięćdziesiąt i osiem roków. Co wama też w głowie, jeszcze tamta dobrze nie ostygła...</akap_dialog>
 
@@ -820,7 +820,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Jagna --- powtórzył Boryna słuchający w milczeniu wyliczania --- a to powiedają o niej, że łasa na chłopaków.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Ale, był to kto przy tym, to wie! Pleciuchy pletą, byle pleść, a wszystko ino przez zazdrość --- broniła mocno wójtowa.<end id='e1195034265894' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Ale, był to kto przy tym, to wie! Pleciuchy pletą, byle pleść, a wszystko ino przez zazdrość --- broniła mocno wójtowa.<end id="e1195034265894"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ja też nie powiedam sam z siebie, ino tak pogadują. Ale trza mi iść --- poprawił pasa, wraził węgielek we fajkę i pyknął parę razy.</akap_dialog>
 
@@ -835,13 +835,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Boryna nie odrzekł nic, łypnął ino oczami i wyszedł.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204200065673' /><motyw id='m1204200065673'>Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Młodość, Starość</motyw>--- Jak stary młódkę bierze, diabeł się cieszy, bo profit z tego miał będzie --- rzekł dziad poważnie, skrobiąc głośno po dnie miski.<end id='e1204200065673' /></akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204200065673"/><motyw id="m1204200065673">Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Młodość, Starość</motyw>--- Jak stary młódkę bierze, diabeł się cieszy, bo profit z tego miał będzie --- rzekł dziad poważnie, skrobiąc głośno po dnie miski.<end id="e1204200065673"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Boryna wolno wracał i żuł w sobie rozważnie, co mu raili. Nie dał poznać po sobie tam u wójtów, że mu się ta myśl strasznie udała<pe><slowo_obce>udała mu się</slowo_obce> --- spodobała.</pe>, bo jakże, gospodarz był, a nie żaden chłopak, co to ma jeszcze mleko pod nosem, a na wspominek o żeniaczce aże kwiczy i z nogi na nogę przedeptuje.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204670079210' /><motyw id='m1204670079210'>Noc</motyw>Noc już ogarnęła ziemię, gwiazdy srebrną rosą pobłyskiwały z ciemnych, głuchych głębin, cicho było we wsi, psy tylko niekiedy poszczekiwały, a tu i owdzie spoza drzew mżyły się słabe światełka... czasem wilgotny podmuch zawiał z łąk, że drzewa poczęły się lekko chybotać i z cicha poszmerywać listkami.<end id='e1204670079210' /></akap>
+<akap><begin id="b1204670079210"/><motyw id="m1204670079210">Noc</motyw>Noc już ogarnęła ziemię, gwiazdy srebrną rosą pobłyskiwały z ciemnych, głuchych głębin, cicho było we wsi, psy tylko niekiedy poszczekiwały, a tu i owdzie spoza drzew mżyły się słabe światełka... czasem wilgotny podmuch zawiał z łąk, że drzewa poczęły się lekko chybotać i z cicha poszmerywać listkami.<end id="e1204670079210"/></akap>
 
 
 <akap>Boryna nie wrócił drogą, jaką był przyszedł, a tylko puścił się w dół, przeszedł most, pod którym woda z bełkotem przelewała się do rzeki i waliła głucho na młyn, i nawrócił na drugą stronę stawu --- wody leżały ciche i lśniły się czarniawo, pobrzeżne drzewa rzucały na taflę czarne cienie i jakby ramą obejmowały brzegi, a w pośrodku stawu, gdzie jaśniej było, odbijały się gwiazdy niby w zwierciadle stalowym.</akap>
@@ -851,7 +851,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Juści, że byłoby niezgorzej! juści! A co tam o niej mówią, to taka prawda. --- Splunął. --- Sielna kobieta! --- Dreszcz nim wstrząsnął, bo i chłód wilgotny szedł od stawów, a u wójtów gorąc był silny.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204281706224' /><motyw id='m1204281706224'>Gospodarz, Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Wieś, Dom, Ojciec, Dziecko, Wdowiec, Własność</motyw>--- A bez kobiety trza zmarnieć abo dzieciom gospodarkę odpisać --- myślał --- a duża jucha i kiej malowana. --- A krowa najlepsza padła, a kto wie jutra?... Może to i trza poszukać żony? Tyle obleczenia<pe><slowo_obce>obleczenie</slowo_obce> --- ubranie.</pe> po nieboszce jest --- przygodziłoby się. Ale stara Dominikowa to pies... a cóż, mają chałupę i gront, to by na swojem ostała. Troje ich, a mają piętnaście morgów, to niby na Jagnę pięć i spłata za chałupę i lewentarz<pe><slowo_obce>lewentarz</slowo_obce> --- inwentarz; zwierzęta w gospodarstwie wiejskim.</pe>! Pięć morgów to rychtyk te pola za mojem kartofliskiem, żyto, widzi mi się, posiały latoś, tak... Pięć morgów do moich to... trzydzieści i pięć bez mała! Karwas pola!...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204281706224"/><motyw id="m1204281706224">Gospodarz, Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Wieś, Dom, Ojciec, Dziecko, Wdowiec, Własność</motyw>--- A bez kobiety trza zmarnieć abo dzieciom gospodarkę odpisać --- myślał --- a duża jucha i kiej malowana. --- A krowa najlepsza padła, a kto wie jutra?... Może to i trza poszukać żony? Tyle obleczenia<pe><slowo_obce>obleczenie</slowo_obce> --- ubranie.</pe> po nieboszce jest --- przygodziłoby się. Ale stara Dominikowa to pies... a cóż, mają chałupę i gront, to by na swojem ostała. Troje ich, a mają piętnaście morgów, to niby na Jagnę pięć i spłata za chałupę i lewentarz<pe><slowo_obce>lewentarz</slowo_obce> --- inwentarz; zwierzęta w gospodarstwie wiejskim.</pe>! Pięć morgów to rychtyk te pola za mojem kartofliskiem, żyto, widzi mi się, posiały latoś, tak... Pięć morgów do moich to... trzydzieści i pięć bez mała! Karwas pola!...</akap_dialog>
 
 
 <akap>Zatarł ręce i poprawił pasa. --- To ino młynarz ma więcej... złodziej, krzywdą ludzką a precentami, a oszukaństwem tyla nabrał... A na bezrok podwiózłbym gnoju, a uprawił i pszenicy posiał na całym kawale; konia by trzeba przykupić, a i po granuli krowinę jaką... Prawda, krowę by dostać dostała...</akap>
@@ -861,7 +861,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Wrzeszczałyby juchy, wrzeszczały! --- pomyślał o dzieciach, ale wnet fala mocy i pewności zalała mu serce i skrzepiła głuche jeszcze, wahające postanowienia.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Gront mój, wara komu drugiemu do niego. A nie chceta, to... --- nie skończył, bo stanął przed chałupą Jagny.<end id='e1204281706224' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Gront mój, wara komu drugiemu do niego. A nie chceta, to... --- nie skończył, bo stanął przed chałupą Jagny.<end id="e1204281706224"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Świeciło się u nich jeszcze i przez otwarte okno padała szeroka smuga światła i szła przez kierz georginiowy i niskie drzewa śliwkowe aż na płot i drogę.</akap>
@@ -870,14 +870,14 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Boryna stanął w cieniu i zapuścił wzrok w izbę.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204281897602' /><motyw id='m1204281897602'>Kobieta, Praca, Wieś</motyw>Lampka tliła się nad okapem, ale w kominie musiał się buzować tęgi ogień, bo słychać było trzask świerczyny i czerwonawe światło zapełniało ogromną, mroczną po kątach izbę; stara, skulona przed kominem, czytała cosik głośno, a Jagna przeciw niej twarzą do okna siedziała; w koszuli była tylko i z podwiniętymi do ramion rękawami --- podskubywała gęś.</akap>
+<akap><begin id="b1204281897602"/><motyw id="m1204281897602">Kobieta, Praca, Wieś</motyw>Lampka tliła się nad okapem, ale w kominie musiał się buzować tęgi ogień, bo słychać było trzask świerczyny i czerwonawe światło zapełniało ogromną, mroczną po kątach izbę; stara, skulona przed kominem, czytała cosik głośno, a Jagna przeciw niej twarzą do okna siedziała; w koszuli była tylko i z podwiniętymi do ramion rękawami --- podskubywała gęś.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Urodna jucha, to urodna! --- myślał.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Podnosiła czasem głowę, nasłuchiwała matki, wzdychała ciężko, to znowu brała się skubać pióra, aż gęś zagęgała boleśnie i rwać się poczęła z krzykiem z jej rąk, i bić skrzydłami, że puch się rozwiał po izbie białym tumanem. Uspokoiła ją rychło i mocno ściskała kolanami, że gęś jeno pogęgiwała z cicha a boleśnie, i odpowiadały jej inne gdzieś z sieni czy z podwórza.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Piękna kobieta --- pomyślał i odszedł spiesznie, bo mu uderzyło do głowy, aż się podrapał, zapiął pętlę i pasa przyciągnął.<end id='e1204281897602' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Piękna kobieta --- pomyślał i odszedł spiesznie, bo mu uderzyło do głowy, aż się podrapał, zapiął pętlę i pasa przyciągnął.<end id="e1204281897602"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Już był w swoich wrotach i wchodził w opłotki, gdy się obejrzał na jej dom, bo rychtyk stał naprzeciw, tylo że po tamtej stronie wody. Ktoś akuratnie wychodził, bo przez drzwi uchylone lunęła struga światła i jak błyskawica zamigotała i padła aż na staw, potem czyjeś mocne stąpania zadudniły, i rozległ się chlupot wody nabieranej, a w końcu wskroś ciemni i mgieł, co się były zwlekały z łąk, śpiew się ozwał przyciszony:</akap>
@@ -894,10 +894,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Słuchał długo, ale głos rychło przepadł i światła wkrótce pogasły.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204282269227' /><motyw id='m1204282269227'>Księżyc, Noc, Światło</motyw>Na niebo wtaczał się zza lasów księżyc w pełni i rozsrebrzał czuby drzew, i siał przez gałęzie światło na staw, i zaglądał w okna chat, co mu były naprzeciw. Psi nawet pomilkli, cichość niezgłębiona objęła wieś całą i stworzenie wszelkie.<end id='e1204282269227' /></akap>
+<akap><begin id="b1204282269227"/><motyw id="m1204282269227">Księżyc, Noc, Światło</motyw>Na niebo wtaczał się zza lasów księżyc w pełni i rozsrebrzał czuby drzew, i siał przez gałęzie światło na staw, i zaglądał w okna chat, co mu były naprzeciw. Psi nawet pomilkli, cichość niezgłębiona objęła wieś całą i stworzenie wszelkie.<end id="e1204282269227"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204282145568' /><motyw id='m1204282145568'>Zwierzęta</motyw>Boryna obszedł podwórze, zajrzał do koni, parskały i gryzły obroki; wsadził głowę do obory, bo drzwi dla gorąca stały otworem. Krowy leżały przeżuwając a postękując, jako to jest zwyczajnie u bydlątek.<end id='e1204282145568' /> Przywarł wrota do stodoły.</akap>
+<akap><begin id="b1204282145568"/><motyw id="m1204282145568">Zwierzęta</motyw>Boryna obszedł podwórze, zajrzał do koni, parskały i gryzły obroki; wsadził głowę do obory, bo drzwi dla gorąca stały otworem. Krowy leżały przeżuwając a postękując, jako to jest zwyczajnie u bydlątek.<end id="e1204282145568"/> Przywarł wrota do stodoły.</akap>
 
 
 <akap>Zdjąwszy kapelusz, szedł do izby i mówił półgłosem pacierz.</akap>
@@ -911,12 +911,12 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Zawżdy mówię, że zsiadłe mleko ino rozpiera brzucho, coby na noc nie dawać...</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204315039748' /><motyw id='m1204315039748'>Mężczyzna, Wdowiec, Żona, Modlitwa</motyw>A potem jął myśleć o Jagnie; jak by to dobrze było, bo i urodna, i gospodarna, i tyle pola... To znowu przypominał sobie dzieci, to te gadania na Jagnę, że mąciło się w nim wszelakie rozeznanie, i już nie wiedział, co począć, że uniósł się nieco, i jak to było zwyczajnie, chciało mu się do drugiego łóżka zawołać i poradzić:</akap>
+<akap><begin id="b1204315039748"/><motyw id="m1204315039748">Mężczyzna, Wdowiec, Żona, Modlitwa</motyw>A potem jął myśleć o Jagnie; jak by to dobrze było, bo i urodna, i gospodarna, i tyle pola... To znowu przypominał sobie dzieci, to te gadania na Jagnę, że mąciło się w nim wszelakie rozeznanie, i już nie wiedział, co począć, że uniósł się nieco, i jak to było zwyczajnie, chciało mu się do drugiego łóżka zawołać i poradzić:</akap>
 
 <akap_dialog>--- Maryś! Żenić się czy to się nie żenić z Jagną?...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Ale w czas sobie przypomniał, że Maryś już od zwiesny na cmentarzu, a tam se śpi Józka i chrapie, a on jest sierotą, która poradzić się nikogo nie ma; to ino westchnął ciężko, przeżegnał się i jął mówić zdrowaśki za nieboszczkę i wszystkie dusze w czyścu ostające.<end id='e1204315039748' /></akap>
+<akap>Ale w czas sobie przypomniał, że Maryś już od zwiesny na cmentarzu, a tam se śpi Józka i chrapie, a on jest sierotą, która poradzić się nikogo nie ma; to ino westchnął ciężko, przeżegnał się i jął mówić zdrowaśki za nieboszczkę i wszystkie dusze w czyścu ostające.<end id="e1204315039748"/></akap>
 
 
 
@@ -938,36 +938,36 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Zaraz, Kuba, zaraz! --- i przytulał się do legowiska.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Pośpij se zdziebko, biedoto, pośpij! --- Przyokrył go kożuchem i pokusztykał, bo że nogę miał kiedyś przestrzeloną w kolanie, kulał srodze i ciągnął ją za sobą; <begin id='b1204533541425' /><motyw id='m1204533541425'>Modlitwa, Pobożność</motyw>umył się pod studnią, przygładził dłonią rzadkie, wyleniałe włosy, co mu się były pozwijały w kołtuny, i klęknął na progu stajni odmawiać pacierze.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pośpij se zdziebko, biedoto, pośpij! --- Przyokrył go kożuchem i pokusztykał, bo że nogę miał kiedyś przestrzeloną w kolanie, kulał srodze i ciągnął ją za sobą; <begin id="b1204533541425"/><motyw id="m1204533541425">Modlitwa, Pobożność</motyw>umył się pod studnią, przygładził dłonią rzadkie, wyleniałe włosy, co mu się były pozwijały w kołtuny, i klęknął na progu stajni odmawiać pacierze.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Gospodarz spali jeszcze, w oknach chałupy zapalały się krwawe brzaski zórz, a gęste, białe mgły zwlekały się z wolna ze stawów, kołysały ciężko i posuwały w górę podartymi szmatami.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204315326260' /><motyw id='m1204315326260'>Pies</motyw>Kuba przesuwał w palcach koronkę i modlił się długo, a biegał oczami po podwórzu, po oknach chałupy, po sadzie omroczonym jeszcze na dole, po jabłonkach, obwieszonych jabłkami niby pięście; rzucił czymściś do budy, co stała zaraz koło drzwi, w biały łeb Łapy, aż pies zawarczał, zwinął się i spał dalej.</akap>
+<akap><begin id="b1204315326260"/><motyw id="m1204315326260">Pies</motyw>Kuba przesuwał w palcach koronkę i modlił się długo, a biegał oczami po podwórzu, po oknach chałupy, po sadzie omroczonym jeszcze na dole, po jabłonkach, obwieszonych jabłkami niby pięście; rzucił czymściś do budy, co stała zaraz koło drzwi, w biały łeb Łapy, aż pies zawarczał, zwinął się i spał dalej.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Ale, do samego słońca spał będziesz, jucho! --- i rzucił w niego raz, drugi, że pies wylazł, przeciągał się, ziewał, machał ogonem, przysiadł w podle i jął się drapać i czynić zębami w gęstych kudłach porządek.</akap_dialog>
 
 
 <akap>...I ochfiaruję ten pacierz Tobie i wszystkim świętym. Amen! --- Bił się długo w piersi, a powstając, rzekł do Łapy:</akap>
 
-<akap_dialog>--- Hale! aligant jucha, wybiera se pchły kiej baba na wesele!<end id='e1204533541425' /><end id='e1204315326260' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Hale! aligant jucha, wybiera se pchły kiej baba na wesele!<end id="e1204533541425"/><end id="e1204315326260"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1195552154046' /><motyw id='m1195552154046'>Praca, Wieś</motyw>A że robotny był, to się zajął obrządkiem --- wóz wytoczył ze stodoły i nasmarował, <begin id='b1204315581047' /><motyw id='m1204315581047'>Koń</motyw>napoił konie i przyłożył im siana, aż parskać zaczęły i bić kopytami, a potem przyniósł z sąsieka nieco zgonin, dobrze okraszonych owsem, i wsypał to klaczy do żłobu, bo stała w gródce, osobno.</akap>
+<akap><begin id="b1195552154046"/><motyw id="m1195552154046">Praca, Wieś</motyw>A że robotny był, to się zajął obrządkiem --- wóz wytoczył ze stodoły i nasmarował, <begin id="b1204315581047"/><motyw id="m1204315581047">Koń</motyw>napoił konie i przyłożył im siana, aż parskać zaczęły i bić kopytami, a potem przyniósł z sąsieka nieco zgonin, dobrze okraszonych owsem, i wsypał to klaczy do żłobu, bo stała w gródce, osobno.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Żrej, stara, żrej; źróbka mieć będziesz, to ci mocy trza, żrej! --- Pogładził ją po nozdrzach, aż klacz położyła mu łeb na ramieniu i pieszczotliwie chwytała wargami za kołtuny.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- ...Ziemniaki do połednia zwieziemy, a pod wieczór do lasu, po ściółkę --- nie bój się, ściółka letka, nie zgonię cię...<end id='e1195552154046' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- ...Ziemniaki do połednia zwieziemy, a pod wieczór do lasu, po ściółkę --- nie bój się, ściółka letka, nie zgonię cię...<end id="e1195552154046"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A ty, wałkoniu, batem dostaniesz, widzisz go, owies mu pachnie, próżniakowi --- mówił do wałacha, co stał obok i łeb wtykał między deski przegrody, do żłobu klaczy --- grzmotnął go pięścią w zad, aż koń uskoczył w bok i zarżał.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Hale, parob żydowski! Żreć to byś choć i czysty owies żarł, a do roboty cię nie ma, bez bata, jucho, z miejsca nie ruszysz, co?</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1195552248984' /><motyw id='m1195552248984'>Zwierzęta</motyw>Wyminął go i zajrzał do źróbki, co stała przy ścianie samej i już z daleka wyciągała do niego kasztanowaty łeb ze strzałką białą na czole i rżała cicho.</akap>
+<akap><begin id="b1195552248984"/><motyw id="m1195552248984">Zwierzęta</motyw>Wyminął go i zajrzał do źróbki, co stała przy ścianie samej i już z daleka wyciągała do niego kasztanowaty łeb ze strzałką białą na czole i rżała cicho.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Cichoj, mała, cichoj! Podjedz se ano, bo pojedziesz z gospodarzem do miasta! --- Uwił kłak siana i wyczyścił jej bok zawalany. --- Tyla klacz, że już do ogiera czas, a świniaś. Utytlesz się zawdy kiej maciora --- pogadywał wciąż i poszedł do chlewów wypuścić świnie, bo kwiczały, a Łapa chodził za nim i zaglądał mu w oczy.<end id='e1204315581047' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Cichoj, mała, cichoj! Podjedz se ano, bo pojedziesz z gospodarzem do miasta! --- Uwił kłak siana i wyczyścił jej bok zawalany. --- Tyla klacz, że już do ogiera czas, a świniaś. Utytlesz się zawdy kiej maciora --- pogadywał wciąż i poszedł do chlewów wypuścić świnie, bo kwiczały, a Łapa chodził za nim i zaglądał mu w oczy.<end id="e1204315581047"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Zjadłbyś i ty, co? To naści--że chlebaszka, naści! --- Wyjął zza pazuchy kawałek i rzucił, pies pochwycił i schował się do budy, bo świnie ano leciały mu wydrzeć.</akap_dialog>
 
@@ -976,7 +976,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Zajrzał do stodoły i długo patrzył na wiszącą u belki krowę.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Głupie to jeno bydle, a i temu na koniec przyszło. Widzi mi się, co jutro zgotują mięsa... Tyle i z ciebie, biedoto, że człek se podje w niedzielę...<end id='e1195552248984' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Głupie to jeno bydle, a i temu na koniec przyszło. Widzi mi się, co jutro zgotują mięsa... Tyle i z ciebie, biedoto, że człek se podje w niedzielę...<end id="e1195552248984"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Westchnął do tego jadła i powlókł się budzić Witka...</akap>
@@ -990,7 +990,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Gospodarz zaspali dzisiaj, bo słońce już weszło i rozczerwieniło szrony, i zapaliło łuny w wodach i szybach, a z chałupy nikt się nie pokazywał...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1195552311921' /><motyw id='m1195552311921'>Ptak</motyw>Witek siedział na progu obory i podrapywał się zajadle, i przeziewał, a że wróble poczęły zlatywać z dachów do studni i trzepać się w korycie, to przyniósł drabkę<pe><slowo_obce>drabka</slowo_obce> --- drabinka.</pe> i wlazł pod okap zajrzeć do gniazd jaskółczych, bo cicho tam jakoś było.</akap>
+<akap><begin id="b1195552311921"/><motyw id="m1195552311921">Ptak</motyw>Witek siedział na progu obory i podrapywał się zajadle, i przeziewał, a że wróble poczęły zlatywać z dachów do studni i trzepać się w korycie, to przyniósł drabkę<pe><slowo_obce>drabka</slowo_obce> --- drabinka.</pe> i wlazł pod okap zajrzeć do gniazd jaskółczych, bo cicho tam jakoś było.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Pomarzły czy co?</akap_dialog>
 
@@ -1007,14 +1007,14 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>A Witek siadł pod chałupą, w szczycie, bo słońce już tam dochodziło i oblewało bielone ściany, po których i muchy łazić poczynały; wyciągał zza koszuli te, które już ogrzane nieco jego ciałem, gmerały się trochę, chuchał na nie, rozdziawiał im dziobki, poił z ust własnych, aż ożywiały się, otwierały oczy i poczynały wydzierać się do ucieczki; wtedy prawą ręką czaił się po ścianie i raz wraz zagarnął jaką muchę, nakarmiał nią i puszczał.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Lećta se do matuli, lećta --- szeptał, patrząc, jak jaskółki siadały na kalenicy obory, czesały się dziobkami i szczebiotały jakby dziękczynienia.<end id='e1195552311921' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Lećta se do matuli, lećta --- szeptał, patrząc, jak jaskółki siadały na kalenicy obory, czesały się dziobkami i szczebiotały jakby dziękczynienia.<end id="e1195552311921"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>A Łapa siedział przed nim na zadzie i skomlął uciesznie, a co który ptaszek wyfruwał, rzucał się za nim, biegł kilka kroków i zawracał z powrotem stróżować.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Ale, złap wiater w polu --- mruczał Witek i tak się zatopił w rozgrzewaniu jaskółek, że ani widział, kiedy Boryna wyszedł zza węgła i stanął przed nim.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1195552383562' /><motyw id='m1195552383562'>Przemoc, Chłop, Wieś, Pan, Sługa</motyw>--- Ptaszkami się, ścierwo, zabawiasz, co?</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1195552383562"/><motyw id="m1195552383562">Przemoc, Chłop, Wieś, Pan, Sługa</motyw>--- Ptaszkami się, ścierwo, zabawiasz, co?</akap_dialog>
 
 
 <akap>Porwał się, by uciekać, ale już gospodarz chycił go krótko za kark i drugą ręką szybko odpasywał szeroki, twardy pas rzemienny.</akap>
@@ -1031,7 +1031,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>A Boryna łoił go rzetelnie, wybijał mu na skórze swoją stratę tak zajadle, że Witek miał już gębę posinioną i z nosa puściła mu się krew, krzyczał wniebogłosy i cudem jakimś się wyrwał, chwycił się obu rękami z tyłu za portki i gnał w opłotki.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Jezu, zabili mę, zabili mę! --- ryczał i tak pędził, aż mu reszta jaskółek wylatywała zza pazuchy i rozsypywała się po drodze.<end id='e1195552383562' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Jezu, zabili mę, zabili mę! --- ryczał i tak pędził, aż mu reszta jaskółek wylatywała zza pazuchy i rozsypywała się po drodze.<end id="e1195552383562"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Boryna pogroził jeszcze za nim, opasał się i wrócił do chałupy, i zajrzał na Antkową stronę.</akap>
@@ -1056,14 +1056,14 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Przecięch się nie ozedrę, dwóch robót razem nie poradzę --- i poszła.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1195552441156' /><motyw id='m1195552441156'>Ojciec, Syn</motyw>--- Spokojnego oczymgnienia nie ma, ino kłyżnij się<pe><slowo_obce>kłyżnić się</slowo_obce> --- kłócić się.</pe> ze wszystkimi! --- myślał i wziął się do obleczenia, ale zły był i zgryziony. Jakże, ciągła wojna z synem, słowa nie można rzec, bo zaraz do oczów z pazurami skacze albo rzeknie coś, co jaże we wątpiach poczujesz. Na nikogo się spuścić, ino haruj i haruj!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1195552441156"/><motyw id="m1195552441156">Ojciec, Syn</motyw>--- Spokojnego oczymgnienia nie ma, ino kłyżnij się<pe><slowo_obce>kłyżnić się</slowo_obce> --- kłócić się.</pe> ze wszystkimi! --- myślał i wziął się do obleczenia, ale zły był i zgryziony. Jakże, ciągła wojna z synem, słowa nie można rzec, bo zaraz do oczów z pazurami skacze albo rzeknie coś, co jaże we wątpiach poczujesz. Na nikogo się spuścić, ino haruj i haruj!</akap_dialog>
 
 
 <akap>Złość w nim zbierała, aż poklinał z cicha i rzucał szmatami po izbie a butami.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Słuchać się powinny, a nie słuchają! Czemu to? --- myślał.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Widzi mi się, co bez kijaszka z nimi obyć się nie obędzie, bez twardego! Dawno się im to należało, zaraz po śmierci nieboszczki, kiej kłyżnić się zaczęły o gronta, ale się jeszcze wagował<pe><slowo_obce>wagował</slowo_obce> --- wahał.</pe>, żeby zgorszenia we wsi nie czynić. Gospodarz był przeciech nie leda jaki, na trzydziestu morgach, i z rodu nie bele chto --- Boryna, wiadomo. Ale dobrością z nimi się nie skończy, nie!...<end id='e1195552441156' /> --- <begin id='b1204316434464' /><motyw id='m1204316434464'>Córka, Ojciec, Rodzina, Własność</motyw>Tu przyszedł mu na myśl zięć, kowal, któren wszystkich po cichu burzył, a i sam wciąż nastawał, żeby mu sześć morgów odpisać i morgę lasu, a już na resztę chciał poczekać...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Widzi mi się, co bez kijaszka z nimi obyć się nie obędzie, bez twardego! Dawno się im to należało, zaraz po śmierci nieboszczki, kiej kłyżnić się zaczęły o gronta, ale się jeszcze wagował<pe><slowo_obce>wagował</slowo_obce> --- wahał.</pe>, żeby zgorszenia we wsi nie czynić. Gospodarz był przeciech nie leda jaki, na trzydziestu morgach, i z rodu nie bele chto --- Boryna, wiadomo. Ale dobrością z nimi się nie skończy, nie!...<end id="e1195552441156"/> --- <begin id="b1204316434464"/><motyw id="m1204316434464">Córka, Ojciec, Rodzina, Własność</motyw>Tu przyszedł mu na myśl zięć, kowal, któren wszystkich po cichu burzył, a i sam wciąż nastawał, żeby mu sześć morgów odpisać i morgę lasu, a już na resztę chciał poczekać...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- To niby kiej zamrę! Poczekaj, jucho, poczekaj --- myślał ze złością. --- Póki się ino rucham, nie powąchasz ty ani zagona! Widzisz go, mądrala!</akap_dialog>
 
@@ -1082,7 +1082,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Dobryście, tatulu, dobry.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Hale, córuchno, hale! Pilnuj tutaj, a już ci bułeczkę przywiezę abo i co.<end id='e1204316434464' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Hale, córuchno, hale! Pilnuj tutaj, a już ci bułeczkę przywiezę abo i co.<end id="e1204316434464"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Podjadł se niezgorzej, opasał się pasem, przygładził poślinioną dłonią zwichrzone i rzadkie włosy, ujął bat i jeszcze się rozglądał po izbie...</akap>
@@ -1107,16 +1107,16 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Skręcił z opłotków na lewo, na drogę wiodącą ku kościołowi; podciął batem źróbkę, że podyrdała truchcikiem po wyboistej, pełnej kamieni drodze.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204316594224' /><motyw id='m1204316594224'>Światło</motyw>Słońce było już chyla tyla nad chałupami i świeciło coraz cieplej, bo z oszroniałych strzech podnosiły się opary i woda skapywała, tylko w cieniach --- pod płotami w sadach, po rowach, leżał jeszcze siwy mróz; po stawie wlekły się ostatnie zrzedłe mgły i woda poczynała spod bielm wrzeć brzaskami i odbłyskiwać słońce.<end id='e1204316594224' /></akap>
+<akap><begin id="b1204316594224"/><motyw id="m1204316594224">Światło</motyw>Słońce było już chyla tyla nad chałupami i świeciło coraz cieplej, bo z oszroniałych strzech podnosiły się opary i woda skapywała, tylko w cieniach --- pod płotami w sadach, po rowach, leżał jeszcze siwy mróz; po stawie wlekły się ostatnie zrzedłe mgły i woda poczynała spod bielm wrzeć brzaskami i odbłyskiwać słońce.<end id="e1204316594224"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1195552505062' /><motyw id='m1195552505062'>Wieś</motyw>We wsi poczynał się już zwykły ruch: poranek był jasny i chłodny, a że zaś przymrozek orzeźwił powietrze, to i raźniej się poruszali, i zgiełkliwiej; wychodzili gromadnie na pola, którzy do kopania szli z motyczkami a koszykami na ręku, dojadając śniadań; którzy z pługiem ciągnęli na ścierniska; którzy na wozach brony wieźli a worki pełne ziarna siewnego; którzy znów zasię wykręcali ku lasom z grabiami na ramionach, ściółkę grabić --- że ino dudniło po obu stronach stawu i krzyk się wzmagał, bo drogi były zatłoczone bydłem ciągnącym na paszę, szczekaniem psów, pokrzykami, co wybuchały raz wraz z niskiej, ciężkiej kurzawy, jaka się była wznosiła z orosiałych dróg.</akap>
+<akap><begin id="b1195552505062"/><motyw id="m1195552505062">Wieś</motyw>We wsi poczynał się już zwykły ruch: poranek był jasny i chłodny, a że zaś przymrozek orzeźwił powietrze, to i raźniej się poruszali, i zgiełkliwiej; wychodzili gromadnie na pola, którzy do kopania szli z motyczkami a koszykami na ręku, dojadając śniadań; którzy z pługiem ciągnęli na ścierniska; którzy na wozach brony wieźli a worki pełne ziarna siewnego; którzy znów zasię wykręcali ku lasom z grabiami na ramionach, ściółkę grabić --- że ino dudniło po obu stronach stawu i krzyk się wzmagał, bo drogi były zatłoczone bydłem ciągnącym na paszę, szczekaniem psów, pokrzykami, co wybuchały raz wraz z niskiej, ciężkiej kurzawy, jaka się była wznosiła z orosiałych dróg.</akap>
 
 
-<akap>Boryna wymijał trzody ostrożnie, czasem śmignął po wełnie jakie jagniątko głupie, co się nie usuwało przed źrebicą, to cielę jakie, aż i wyminął wszystkich i koło kościoła, który stał osłonięty potężnym wałem lip żółknących i klonów, wjechał na szeroki gościniec, obsadzony z obu stron ogromnymi topolami.<end id='e1195552505062' /></akap>
+<akap>Boryna wymijał trzody ostrożnie, czasem śmignął po wełnie jakie jagniątko głupie, co się nie usuwało przed źrebicą, to cielę jakie, aż i wyminął wszystkich i koło kościoła, który stał osłonięty potężnym wałem lip żółknących i klonów, wjechał na szeroki gościniec, obsadzony z obu stron ogromnymi topolami.<end id="e1195552505062"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204316781863' /><motyw id='m1204316781863'>Obyczaje, Pobożność, Religia</motyw>A że w kościele była msza święta, bo sygnaturka przedzwoniła ofiarę i huczały przyciszonym głosem organy, zdjął kapelusz i westchnął pobożnie.<end id='e1204316781863' /></akap>
+<akap><begin id="b1204316781863"/><motyw id="m1204316781863">Obyczaje, Pobożność, Religia</motyw>A że w kościele była msza święta, bo sygnaturka przedzwoniła ofiarę i huczały przyciszonym głosem organy, zdjął kapelusz i westchnął pobożnie.<end id="e1204316781863"/></akap>
 
 
 <akap>Droga była pusta i zasłana opadłym liściem tak obficie, że wyboje i głęboko powyrzynane koleiny pokryły się rdzawozłocistym kobiercem, pociętym gęstymi pręgami cieniów, jakie rzucały pnie topoli, bo słońce z boku świeciło.</akap>
@@ -1127,38 +1127,38 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Boryna, że go ta cisza mroczyła sennością, to poglądał przez kolumnadę topoli na pola, pławiące się w różowym, porankowym świetle, albo myśleć usiłował o sprawie z Jewką, to o granuli --- ale nie mógł sobie dać rady, tak go śpik<pe><slowo_obce>śpik</slowo_obce> --- senność.</pe> morzył...</akap>
 
 
-<akap>Ptaszki ćwierkały w gałęziach, to <begin id='b1204316926191' /><motyw id='m1204316926191'>Rośliny</motyw>czasem wiatr przegarnął leciuchnymi palcami po czubach drzew, że ino jaki taki listeczek, kieby motyl złoty, odrywał się od maci, spadał kolisto na drogę abo i na zakurzone osty, co zaognionymi oczami kwiatów hardo patrzyły w słońce --- a topole zagwarzyły, poszemrały z cicha gałązkami i pomilkły kiej te kumy, co na Podniesienie oczy podniesą, ręce rozłożą i westchną modlitewnie, a padną wnetki w proch przed Majestatem, ukrytym w tej złotej monstrancji, zawisłej nad ziemią świętą, nad rodzoną...<end id='e1204316926191' /></akap>
+<akap>Ptaszki ćwierkały w gałęziach, to <begin id="b1204316926191"/><motyw id="m1204316926191">Rośliny</motyw>czasem wiatr przegarnął leciuchnymi palcami po czubach drzew, że ino jaki taki listeczek, kieby motyl złoty, odrywał się od maci, spadał kolisto na drogę abo i na zakurzone osty, co zaognionymi oczami kwiatów hardo patrzyły w słońce --- a topole zagwarzyły, poszemrały z cicha gałązkami i pomilkły kiej te kumy, co na Podniesienie oczy podniesą, ręce rozłożą i westchną modlitewnie, a padną wnetki w proch przed Majestatem, ukrytym w tej złotej monstrancji, zawisłej nad ziemią świętą, nad rodzoną...<end id="e1204316926191"/></akap>
 
 
 <akap>Dopiero pod lasem przecknął na dobre i wstrzymał konia.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204538892228' /><motyw id='m1204538892228'>Gospodarz</motyw>--- Wschodzi niezgorzej --- szepnął, przyjrzawszy się pod światło szarym zagonom, ordzawionym krótką szczotką wschodzącego żyta.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204538892228"/><motyw id="m1204538892228">Gospodarz</motyw>--- Wschodzi niezgorzej --- szepnął, przyjrzawszy się pod światło szarym zagonom, ordzawionym krótką szczotką wschodzącego żyta.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Kawał pola, a przyległo do mojego, kieby kto z umysłu narządził! Żyto, widzi mi się, wczoraj posiały. --- Ogarnął pożądliwym spojrzeniem zbronowane zagony, westchnął i wjechał w las.<end id='e1204538892228' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Kawał pola, a przyległo do mojego, kieby kto z umysłu narządził! Żyto, widzi mi się, wczoraj posiały. --- Ogarnął pożądliwym spojrzeniem zbronowane zagony, westchnął i wjechał w las.<end id="e1204538892228"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Poganiał często konia, bo droga szła po równym i twardsza była, tylko gęsto przerośnięta korzeniami, na których wóz podskakiwał i turkotał.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204317055937' /><motyw id='m1204317055937'>Drzewo, Rośliny</motyw>Ale już nie drzemał, owiany surowym i chłodnym dechem lasu.</akap>
+<akap><begin id="b1204317055937"/><motyw id="m1204317055937">Drzewo, Rośliny</motyw>Ale już nie drzemał, owiany surowym i chłodnym dechem lasu.</akap>
 
 
-<akap>Bór był ogromny, stary --- stał zbitą gęstwą w majestacie wieku i siły, drzewo przy drzewie, sama sosna prawie, a często dąb rosochaty i siwy ze starości, a czasem brzozy w białych koszulach, z rozplecionymi warkoczami żółtymi, że to jesień już była. Podlejsze krze, jako leszczyna, to karłowata grabina, to osiczyna drżąca tuliły się do czerwonych, potężnych pni tak zwartych koronami i poplątanych gałęziami, że ino gdzieniegdzie przedzierało się słońce i pełzało niby złote pająki po mchach zielonych i paprociach zrudziałych.<end id='e1204317055937' /></akap>
+<akap>Bór był ogromny, stary --- stał zbitą gęstwą w majestacie wieku i siły, drzewo przy drzewie, sama sosna prawie, a często dąb rosochaty i siwy ze starości, a czasem brzozy w białych koszulach, z rozplecionymi warkoczami żółtymi, że to jesień już była. Podlejsze krze, jako leszczyna, to karłowata grabina, to osiczyna drżąca tuliły się do czerwonych, potężnych pni tak zwartych koronami i poplątanych gałęziami, że ino gdzieniegdzie przedzierało się słońce i pełzało niby złote pająki po mchach zielonych i paprociach zrudziałych.<end id="e1204317055937"/></akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204317207816' /><motyw id='m1204317207816'>Chłop, Konflikt, Szlachcic, Własność</motyw>--- Zawżdy mojego tu są cztery morgi! --- myślał i pożerał oczami las, i już na oko wybierał co najlepszy. --- Przeciech Pan Jezus nie da nas ukrzywdzić --- abo i same się nie damy, nie... Dworowi widzi się dużo, a nam mało. Zarno... moje ze cztery, a Jagusine z morga... cztery i jedna...<end id='e1204317207816' /> <begin id='b1204317143453' /><motyw id='m1204317143453'>Koń, Ptak</motyw>Wio! głupia, sroków się będzie bojała! --- Trzepnął ją batem, bo na suszce, co dźwigała Bożą Mękę, kłóciły się sroki tak zajadle, aż źrebica strzygła uszami i przystawała.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204317207816"/><motyw id="m1204317207816">Chłop, Konflikt, Szlachcic, Własność</motyw>--- Zawżdy mojego tu są cztery morgi! --- myślał i pożerał oczami las, i już na oko wybierał co najlepszy. --- Przeciech Pan Jezus nie da nas ukrzywdzić --- abo i same się nie damy, nie... Dworowi widzi się dużo, a nam mało. Zarno... moje ze cztery, a Jagusine z morga... cztery i jedna...<end id="e1204317207816"/> <begin id="b1204317143453"/><motyw id="m1204317143453">Koń, Ptak</motyw>Wio! głupia, sroków się będzie bojała! --- Trzepnął ją batem, bo na suszce, co dźwigała Bożą Mękę, kłóciły się sroki tak zajadle, aż źrebica strzygła uszami i przystawała.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Srokowe wesele --- deszczu będzie wiele. --- Przypiął parę batów źrebicy i jechał kłusem.<end id='e1204317143453' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Srokowe wesele --- deszczu będzie wiele. --- Przypiął parę batów źrebicy i jechał kłusem.<end id="e1204317143453"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1195552607078' /><motyw id='m1195552607078'>Żyd</motyw>Dobrze było już po ósmej, bo ludzie na polach siadali do śniadaniowych dwojaków, gdy wjeżdżał do Tymowa, na puste uliczki, obstawione pozapadanymi domostwami, co przysiadły niby stare przekupki nad rynsztokami, pełnymi śmieci, kur, Żydziąt obdartych i nierogacizny.</akap>
+<akap><begin id="b1195552607078"/><motyw id="m1195552607078">Żyd</motyw>Dobrze było już po ósmej, bo ludzie na polach siadali do śniadaniowych dwojaków, gdy wjeżdżał do Tymowa, na puste uliczki, obstawione pozapadanymi domostwami, co przysiadły niby stare przekupki nad rynsztokami, pełnymi śmieci, kur, Żydziąt obdartych i nierogacizny.</akap>
 
 
 <akap>Zaraz na wjeździe obstąpili go Żydzi i Żydówki i nuż zaglądać do wasągu, macać pod grochowinami, pod siedzeniem, czy nie wiezie czego na sprzedanie.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Poszły, parchy! --- mruknął, wjeżdżając na rynek, pod cień starych, poobdzieranych kasztanów, konających na środku placu, gdzie już stało kilkanaście wozów z wyprzęgniętymi końmi.<end id='e1195552607078' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Poszły, parchy! --- mruknął, wjeżdżając na rynek, pod cień starych, poobdzieranych kasztanów, konających na środku placu, gdzie już stało kilkanaście wozów z wyprzęgniętymi końmi.<end id="e1195552607078"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204317642361' /><motyw id='m1204317642361'>Chłop, Miasto</motyw>I swój wasąg tam umieścił, źrebicę wyłożył łbem do półkoszka, nasuł jej do kobiałki obroku, bat schował na dno, pod siedzenie, otrzepał się ze słomy i ruszył prosto do Mordki, tam gdzie błyszczały trzy mosiężne talerze, aby się nieco przyogolić --- wyszedł wkrótce czysto ostrugany i tylko z jednym zacięciem na brodzie, zalepionym papierem, przez który sączyła się krew.<end id='e1204317642361' /></akap>
+<akap><begin id="b1204317642361"/><motyw id="m1204317642361">Chłop, Miasto</motyw>I swój wasąg tam umieścił, źrebicę wyłożył łbem do półkoszka, nasuł jej do kobiałki obroku, bat schował na dno, pod siedzenie, otrzepał się ze słomy i ruszył prosto do Mordki, tam gdzie błyszczały trzy mosiężne talerze, aby się nieco przyogolić --- wyszedł wkrótce czysto ostrugany i tylko z jednym zacięciem na brodzie, zalepionym papierem, przez który sączyła się krew.<end id="e1204317642361"/></akap>
 
 
 <akap>Sądy nie były jeszcze zaczęte.</akap>
@@ -1170,7 +1170,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Boryna, że dojrzał Jewkę z dzieckiem na ręku, stojącą w gromadzie swoich świadków, to się zeźlił zarno, jako że skory był do złości, splunął i wszedł do sieni drugiej, biegnącej na przestrzał sądowego domostwa.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204317454240' /><motyw id='m1204317454240'>Sługa, Praca</motyw>Po lewej stronie był sąd, a po prawej mieszkał sekretarz, bo jakoż właśnie Jacek wyniósł samowar przed sam próg i tak go rozdmuchiwał cholewą zawzięcie, że dymił niby komin fabryczny, a co chwila ostry, gniewny głos krzyczał z głębi zadymionej sieni:</akap>
+<akap><begin id="b1204317454240"/><motyw id="m1204317454240">Sługa, Praca</motyw>Po lewej stronie był sąd, a po prawej mieszkał sekretarz, bo jakoż właśnie Jacek wyniósł samowar przed sam próg i tak go rozdmuchiwał cholewą zawzięcie, że dymił niby komin fabryczny, a co chwila ostry, gniewny głos krzyczał z głębi zadymionej sieni:</akap>
 
 <akap_dialog>--- Jacek! buciki panienkom!</akap_dialog>
 
@@ -1191,23 +1191,23 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Trwało to wszystko dobrych parę pacierzy, abo i z koronkę, aż wreszcie drzwi sądowe się otwarły i naród począł napełniać dużą, wybieloną izbę.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204539844887' /><motyw id='m1204539844887'>Obyczaje, Sąd</motyw>Jacek, już teraz jako woźny, boso, w modrych portkach i takimże lejbiku z mosiężnymi guzikami, z czerwoną, spoconą twarzą, którą raz wraz obcierał rękawem, uwijał się za czarnymi kratami, dzielącymi izbę na dwie połowy, i rzucał łbem niby koń, kiej go giez ukąsi, bo płowe włosy spadały mu grzywą na oczy, to zaglądał ostrożnie do sąsiedniej stancji i potem siadał na chwilę pod zielonym piecem.<end id='e1204317454240' /></akap>
+<akap><begin id="b1204539844887"/><motyw id="m1204539844887">Obyczaje, Sąd</motyw>Jacek, już teraz jako woźny, boso, w modrych portkach i takimże lejbiku z mosiężnymi guzikami, z czerwoną, spoconą twarzą, którą raz wraz obcierał rękawem, uwijał się za czarnymi kratami, dzielącymi izbę na dwie połowy, i rzucał łbem niby koń, kiej go giez ukąsi, bo płowe włosy spadały mu grzywą na oczy, to zaglądał ostrożnie do sąsiedniej stancji i potem siadał na chwilę pod zielonym piecem.<end id="e1204317454240"/></akap>
 
 
 <akap>A narodu się nawaliło, że ani palca wetknąć, i parli się coraz krzepciej<pe><slowo_obce>coraz krzepciej</slowo_obce> --- coraz silniej (od: <slowo_obce>krzepki</slowo_obce> --- silny).</pe> na kraty, aż trzeszczały; gwar zrazu cichy podnosił się z wolna, szemrał, przewalał po izbie, huczał czasami, przechodził miejscami w kłótnię, że jakie takie mocne słowo padało coraz gęściej.</akap>
 
 
-<akap>Żydzi szwargotali pod oknami, a jakieś baby na głos opowiadały swoje krzywdy i jeszcze głośniej popłakiwały, ale nie można było rozeznać, kto i gdzie, bo ciasnota była i głowa przy głowie, jako ten zagon pełen maków czerwonych i kłosów żytnich, co go to wiater żenie, a on się zakolebie i gwarzy, i szumi, a potem staje równo kłos przy kłosie. <begin id='b1204539432431' /><motyw id='m1204539432431'>Kłótnia, Konflikt</motyw>To znowuj Jewka, dojrzawszy Borynę wspartego o kraty, jęła dogadywać i wykrzykiwać na niego, że zeźlony odrzekł ostro:</akap>
+<akap>Żydzi szwargotali pod oknami, a jakieś baby na głos opowiadały swoje krzywdy i jeszcze głośniej popłakiwały, ale nie można było rozeznać, kto i gdzie, bo ciasnota była i głowa przy głowie, jako ten zagon pełen maków czerwonych i kłosów żytnich, co go to wiater żenie, a on się zakolebie i gwarzy, i szumi, a potem staje równo kłos przy kłosie. <begin id="b1204539432431"/><motyw id="m1204539432431">Kłótnia, Konflikt</motyw>To znowuj Jewka, dojrzawszy Borynę wspartego o kraty, jęła dogadywać i wykrzykiwać na niego, że zeźlony odrzekł ostro:</akap>
 
 <akap_dialog>--- Zamilknij, suko, bo ci gnatki porachuję, że rodzona nie pozna.</akap_dialog>
 
 
 <akap>A na to Jewka rozsrożona nuż pazury wyciągać i drzeć się do niego przez gęstwę ludzką, aż jej chustka spadła z głowy i dzieciak się rozkrzyczał, że nie wiada, na czym by się skończyło, gdy naraz Jacek się zerwał, otworzył drzwi i krzyknął:</akap>
 
-<akap_dialog>--- Cichojta, ścierwy, bo ano sąd idzie!...<end id='e1204539432431' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Cichojta, ścierwy, bo ano sąd idzie!...<end id="e1204539432431"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204542492424' /><motyw id='m1204542492424'>Pozycja społeczna, Sędzia, Szlachcic, Władza</motyw>Jakoż i sąd wszedł; najpierw gruby, wysoki dziedzic z Raciborowic, a za nim dwóch ławników i sekretarz<end id='e1204542492424' />, który usiadł przy bocznym stoliku pod oknem i rozkładał papiery a patrzył na sędziów, jak stanęli przy wielkim stole, okrytym czerwonym suknem, i nałożyli złote łańcuchy na grube karki...</akap>
+<akap><begin id="b1204542492424"/><motyw id="m1204542492424">Pozycja społeczna, Sędzia, Szlachcic, Władza</motyw>Jakoż i sąd wszedł; najpierw gruby, wysoki dziedzic z Raciborowic, a za nim dwóch ławników i sekretarz<end id="e1204542492424"/>, który usiadł przy bocznym stoliku pod oknem i rozkładał papiery a patrzył na sędziów, jak stanęli przy wielkim stole, okrytym czerwonym suknem, i nałożyli złote łańcuchy na grube karki...</akap>
 
 
 <akap>Cicho się zrobiło, że słychać było tych, co na ulicy pod oknami gwarzyli.</akap>
@@ -1260,7 +1260,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Z izby ubyło nieco ludzi, ale w ich miejsce przybyło tyle nowych, że stali zbici kieby w snop, że nikto poruszyć się nie mógł i zrobił się taki gorąc, iż ani odetchnąć, aż sędzia polecił otworzyć okna.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204542316200' /><motyw id='m1204542316200'>Chłop, Kłamstwo, Konflikt, Złodziej</motyw>Teraz szła sprawa Bartka Kozia z Lipiec o kradzież świni u Marcjanny Antonówny Pacześ. Świadkowie: taż Marcjanna, syn jej Szymon, Barbara Piesek itd.</akap>
+<akap><begin id="b1204542316200"/><motyw id="m1204542316200">Chłop, Kłamstwo, Konflikt, Złodziej</motyw>Teraz szła sprawa Bartka Kozia z Lipiec o kradzież świni u Marcjanny Antonówny Pacześ. Świadkowie: taż Marcjanna, syn jej Szymon, Barbara Piesek itd.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Świadkowie czy są? --- zapytał ławnik.</akap_dialog>
 
@@ -1279,7 +1279,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Wy Bartłomiej Kozioł?</akap_dialog>
 
 
-<akap>Chłop drapał się frasobliwie po gęstych, równo obciętych włosach; głupowaty uśmiech skrzywiał mu suchą, wygoloną twarz, a małe rudawe oczki chytrze skakały po sędziach niby wiewiórki.<end id='e1204539844887' /></akap>
+<akap>Chłop drapał się frasobliwie po gęstych, równo obciętych włosach; głupowaty uśmiech skrzywiał mu suchą, wygoloną twarz, a małe rudawe oczki chytrze skakały po sędziach niby wiewiórki.<end id="e1204539844887"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Wy Bartłomiej Kozioł? --- zapytał znowu sędzia, bo chłop milczał.</akap_dialog>
 
@@ -1336,7 +1336,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Juści, juści... na paśniku znalazłem zdechłe jagnię... wzionem, co miały psy rozwłócyć... poskarżyły, przysięgły, com ukradł, sąd przysądził... wsadziły mę i siedziałem... Niesprawiedliwość jest ino, niesprawiedliwość... --- mówił głucho i obzierał się nieznacznie na żonę.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1195552802812' /><motyw id='m1195552802812'>Złodziej</motyw>--- Oskarżeni jesteście o kradzież maciory Marcjannie Pacześ! Wzięliście ją z pola, zagnali do domu, zarżnęli i zjedli! Co macie na swoją obronę?...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1195552802812"/><motyw id="m1195552802812">Złodziej</motyw>--- Oskarżeni jesteście o kradzież maciory Marcjannie Pacześ! Wzięliście ją z pola, zagnali do domu, zarżnęli i zjedli! Co macie na swoją obronę?...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Hę? Zjadłem! Żebym tak Boga przy skonaniu nie oglądał, że nie zjadłem... Moiściewy, zjadłem!... o świecie, świecie rodzony, ja zjadłem!--- wołał żałośnie.</akap_dialog>
 
@@ -1360,7 +1360,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ja cyganię! A dyć tej Najświętszej Panienki uproszę, żeby was pierun bez świętej spowiedzi nie trzasnął! --- rzekła cicho, z westchnieniem ciężkim do obrazu Matki Boskiej, wiszącego w rogu izby, Dominikowa, a potem, że to już ścierpieć nie mogła, wyciągnęła zwiniętą, chudą pięść do niego i syknęła:</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Ty złodzieju świński! ty zbóju! ty!... --- i rozczapierzyła palce, jakby go chycić chciała.<end id='e1195552802812' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Ty złodzieju świński! ty zbóju! ty!... --- i rozczapierzyła palce, jakby go chycić chciała.<end id="e1195552802812"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Ale Bankowa rzuciła się do niej z krzykiem.</akap>
@@ -1374,34 +1374,34 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Uciszyło się zaraz, a baby, że to blisko było do chwycenia się za łby, stały już cicho, ino się oczami jadły a wzdychały ze złości...</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1195552925734' /><motyw id='m1195552925734'>Prawda</motyw>--- Mówcie, Bartłomieju, mówcie wszystko a prawdę.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1195552925734"/><motyw id="m1195552925734">Prawda</motyw>--- Mówcie, Bartłomieju, mówcie wszystko a prawdę.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Prawdę?... Samą czystą kiej szkło prawdę rzeknę, rzetelnie powiem, kiej na spowiedzi, kiej gospodarz do gospodarzy, kiej swój do swojaków, bom gospodarz z dziada pradziada, a nie komornik, nie prefesjant jaki abo i jenszy miescki zdzier. To tak było.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Patrz dobrze w głowę, byś czegój nie przepomniał --- radziła.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Nie przepomnę, Magduś, nie. To było tak.<end id='e1195552925734' /> Szedłem se... a baczę, że to rychtyk zwiesna była... i za Wilczym Dołem, wedłe Borynowej koniczyny... idę se i mówię pacierz, bo na ten przykład przedzwonili już na Anioł Pański.., nocka też szła... idę se... jaż tu słyszę: głos nie głos?... Loboga, myślę se: chrząka albo i nie chrząka?... Oglądnąłem za się --- niczegój nie widno, cicho całkiem. Złe mę kusi czy co?... Ide dalej i że mę zdziebko mrówki oblazły ze strachu, mówię se Pozdrowienie Anielskie. Chrząka znowu! Cie! myślę sobie, nic, jeno swynia to abo i zasie prosiak. Zlazłem zdziebko w bok, w koniczynę i obejrzałem się... juści, że cosik lizie za mną, przystanąłem ja --- przystanęło i to, a białne, niskie i długie... a ślepie świeciły się kiej u żbika abo zgoła u złego... <begin id='b1195553056546' /><motyw id='m1195553056546'>Duch</motyw>Przeżegnałem się, a że i skóra mi ścierpła, tom ruszył lepszym krokiem --- jakże, abo to wiadomo, co się po nocach tłucze?... A wszyscy w Lipcach wiedzą, co na Wilczych Dołach straszy.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie przepomnę, Magduś, nie. To było tak.<end id="e1195552925734"/> Szedłem se... a baczę, że to rychtyk zwiesna była... i za Wilczym Dołem, wedłe Borynowej koniczyny... idę se i mówię pacierz, bo na ten przykład przedzwonili już na Anioł Pański.., nocka też szła... idę se... jaż tu słyszę: głos nie głos?... Loboga, myślę se: chrząka albo i nie chrząka?... Oglądnąłem za się --- niczegój nie widno, cicho całkiem. Złe mę kusi czy co?... Ide dalej i że mę zdziebko mrówki oblazły ze strachu, mówię se Pozdrowienie Anielskie. Chrząka znowu! Cie! myślę sobie, nic, jeno swynia to abo i zasie prosiak. Zlazłem zdziebko w bok, w koniczynę i obejrzałem się... juści, że cosik lizie za mną, przystanąłem ja --- przystanęło i to, a białne, niskie i długie... a ślepie świeciły się kiej u żbika abo zgoła u złego... <begin id="b1195553056546"/><motyw id="m1195553056546">Duch</motyw>Przeżegnałem się, a że i skóra mi ścierpła, tom ruszył lepszym krokiem --- jakże, abo to wiadomo, co się po nocach tłucze?... A wszyscy w Lipcach wiedzą, co na Wilczych Dołach straszy.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Juści, że prawda, bo łoni, kiej Sikora przechodził tam nocą, to go ułapiło za grdykę i rzuciło o ziemię, i tak zbiło, że chłop chorzał dwie niedziele --- objaśniała żona.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Cichoj, Magduś, cichoj!<end id='e1195553056546' /> Idę, idę... idę... a to fort lezie za mną i chrząka! A że to był rychtyk miesiączek wylazł se na niebo, to patrzę, a to ino prosiak, nie złe. Ozgniewałem się, bo co se ten głupi myśli --- straszyć, tom rzucił nań patykiem i idę ku domowi. Szedłem se miedzą, między Michałowymi burakami a pszenicą Borynową, a potem między jarką Tomka a owsem tego Jaśka, co go łoni do wojska wzieni, a którego to kobieta akuratnie wczoraj zlegla... Prosiak fort za mną kiej pies, to se idzie obok, to wlazł w kartofle Dominikowej i tu pysknie, i tam pysknie, i chrząknie, i kwiknie, a nie ostaje, ino za mną...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Cichoj, Magduś, cichoj!<end id="e1195553056546"/> Idę, idę... idę... a to fort lezie za mną i chrząka! A że to był rychtyk miesiączek wylazł se na niebo, to patrzę, a to ino prosiak, nie złe. Ozgniewałem się, bo co se ten głupi myśli --- straszyć, tom rzucił nań patykiem i idę ku domowi. Szedłem se miedzą, między Michałowymi burakami a pszenicą Borynową, a potem między jarką Tomka a owsem tego Jaśka, co go łoni do wojska wzieni, a którego to kobieta akuratnie wczoraj zlegla... Prosiak fort za mną kiej pies, to se idzie obok, to wlazł w kartofle Dominikowej i tu pysknie, i tam pysknie, i chrząknie, i kwiknie, a nie ostaje, ino za mną...</akap_dialog>
 
 
 <akap>Skręciłem na ścieżkę, co bieży na przełaj --- ona za mną. Gorąco mi się zrobiło, bo laboga, taka świnia, co może nie świnia! Skręciłem na drogę wedle figury, prosiak za mną... Widziałem, białny był, a kiele ogona, poniżej zdziebko, czarno łaciaty! Ja bez rów --- ona za mną, ja na te mogiłki, co za figurą są --- ona za mną, ja na kamionki, a ona kiej mi się nie rzuci pod kulasy --- rymnąłem kiej długi. Opętana czy co?... Ledwiem się pozbierał, a ona kiej nie zadrze ogona i w skok przede mną! A lećże se, zapowietrzona, pomyślałem. Ale nie uciekła, ino wciąż przede mną leciała --- aż do samej chałupy --- aż do samej chałupy, prześwietny sądzie, aż w ogrodzenie weszła, aż do sieni wlazła, a że drzwi do izby były wywarte, to i do izby poszła... Tak mi Panie Boże dopomóż. Amen!</akap>
 
 <akap_dialog>--- A potem zarżnęliście i zjedli, prawda? --- rzekł sędzia rozbawiony.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Hę! Zarżnęli i zjedli?... A cośwa zrobić mieli? Przeszedł dzień --- prosiak nie odchodzi; przeszedł tydzień --- jest, ani jej wygonić, bo z kwikiem wraca!... Moja podtykała jej, co mogła, bo jakże głodem morzyć, Boże stworzenie też... Prześwietny sąd jest mądry, to sprawiedliwie se wymiarkuje, że com z nią biedny sierota miał zrobić? Niktoj po nią nie przychodził, a w domu bieda --- a żarła, że i dwie drugie tyle nie zechlają... Jeszcze z miesiąc, to by nas zeżarła i z bebechami... <begin id='b1195553234109' /><motyw id='m1195553234109'>Pies</motyw>Co było radzić? Miała ona nas --- tośwa my ją zjadły, a i to niecałą, bo na wsi się zwiedziały, a Dominikowa poskarżyła, że to jej, przyszła ze sołtysem i zabrała wszyćko...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Hę! Zarżnęli i zjedli?... A cośwa zrobić mieli? Przeszedł dzień --- prosiak nie odchodzi; przeszedł tydzień --- jest, ani jej wygonić, bo z kwikiem wraca!... Moja podtykała jej, co mogła, bo jakże głodem morzyć, Boże stworzenie też... Prześwietny sąd jest mądry, to sprawiedliwie se wymiarkuje, że com z nią biedny sierota miał zrobić? Niktoj po nią nie przychodził, a w domu bieda --- a żarła, że i dwie drugie tyle nie zechlają... Jeszcze z miesiąc, to by nas zeżarła i z bebechami... <begin id="b1195553234109"/><motyw id="m1195553234109">Pies</motyw>Co było radzić? Miała ona nas --- tośwa my ją zjadły, a i to niecałą, bo na wsi się zwiedziały, a Dominikowa poskarżyła, że to jej, przyszła ze sołtysem i zabrała wszyćko...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Wszystko?... a cały zad to gdzie?... --- syknęła złowrogo Dominikowa.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Gdzie? Spytajta się Kruczka i drugich piesków. Wynieśliśmy na noc do stodółki. Psy, że to czujne psie pary, a wrota były dziurawe, wyciągnęły i bal se sprawiły moją krwawicą, że chodziły obżarte kiej te dziedzice.<end id='e1195553234109' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Gdzie? Spytajta się Kruczka i drugich piesków. Wynieśliśmy na noc do stodółki. Psy, że to czujne psie pary, a wrota były dziurawe, wyciągnęły i bal se sprawiły moją krwawicą, że chodziły obżarte kiej te dziedzice.<end id="e1195553234109"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Hale, świnia sama poszła za nim, głupi uwierzy, ale nie sąd. Złodziej jucha, a barana młynarzowi, a gęsi dobrodziejowi to kto pokradł, co?...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Widziałaś, co? Widziałaś! --- wrzasnęła Kozłowa, przyskakując z pazurami.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A kartofle z organistowego dołu to kto?... A cięgiem cosik komuś we wsi ginie, to gąska, to kury, to sprzęt jaki --- ciągnęła nieubłaganie.<end id='e1204542316200' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A kartofle z organistowego dołu to kto?... A cięgiem cosik komuś we wsi ginie, to gąska, to kury, to sprzęt jaki --- ciągnęła nieubłaganie.<end id="e1204542316200"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ty ścierwo! Coś ty robiła za młodu, a i co twoja Jagna teraz wyprawia z parobkami, to ci tego nikt nie wypomina, a ty kiej ten pies...</akap_dialog>
 
@@ -1428,10 +1428,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Naród słuchał uważnie i raz wraz szmer, to uwagi złośliwe albo śmiech się rozległ głuchy pod powałą, aż Jacek musiał przyciszać groźbą.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204542545165' /><motyw id='m1204542545165'>Sąd</motyw>Sprawa ciągnęła się długo, aż do przerwy, w której sąd poszedł do sąsiedniej izby na naradę, a naród wysypał się do sieni i przed dom odetchnąć nieco: kto pojeść zdziebko, kto ze swoimi świadkami się zmówić, kto wywodzić krzywdy swoje, a jenszy znowuj wyrzekać na niesprawiedliwość a pomstować, jak to zwyczajnie bywa na rokach.</akap>
+<akap><begin id="b1204542545165"/><motyw id="m1204542545165">Sąd</motyw>Sprawa ciągnęła się długo, aż do przerwy, w której sąd poszedł do sąsiedniej izby na naradę, a naród wysypał się do sieni i przed dom odetchnąć nieco: kto pojeść zdziebko, kto ze swoimi świadkami się zmówić, kto wywodzić krzywdy swoje, a jenszy znowuj wyrzekać na niesprawiedliwość a pomstować, jak to zwyczajnie bywa na rokach.</akap>
 
 
-<akap>Po przerwie i odczytaniu wyroków przyszła na stół sprawa Boryny.<end id='e1204542545165' /></akap>
+<akap>Po przerwie i odczytaniu wyroków przyszła na stół sprawa Boryny.<end id="e1204542545165"/></akap>
 
 
 <akap>Jewka stanęła przed sądem i pohuśtując dziecko, obwinięte w zapaskę, jęła płaczliwie wywodzić krzywdy swoje i żale; jako służyła u Boryny i pracowała, jaże jej kulasy ustawały, a nigdy dobrego słowa nie usłyszała, kąta nie miała na spanie ani jadła dość, że się u sąsiadów pożywiać musiała, a potem zasług nie zapłacił i z jego własnym dzieckiem wygnał ją w cały świat... buchnęła w końcu ogromnym płaczem i rzuciła się na kolana przed sędziami z krzykiem:</akap>
@@ -1490,7 +1490,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Sprawa skończyła się na niczym.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1195553663312' /><motyw id='m1195553663312'>Plotka, Sprawiedliwość</motyw>Boryna poczuł niezmierną ulgę, bo chociaż nie był winien, ale zawżdy bojał się ludzkiego obmówiska, no i tego, że przysądzić mogą, by płacił --- bo prawo juści jest ci takie, że nikiej nie wiada, kogo za łeb chyci, winowatego czy sprawiedliwego. Bywało już tak nie raz, nie dwa, nie dziesięć... bywało.<end id='e1195553663312' /></akap>
+<akap><begin id="b1195553663312"/><motyw id="m1195553663312">Plotka, Sprawiedliwość</motyw>Boryna poczuł niezmierną ulgę, bo chociaż nie był winien, ale zawżdy bojał się ludzkiego obmówiska, no i tego, że przysądzić mogą, by płacił --- bo prawo juści jest ci takie, że nikiej nie wiada, kogo za łeb chyci, winowatego czy sprawiedliwego. Bywało już tak nie raz, nie dwa, nie dziesięć... bywało.<end id="e1195553663312"/></akap>
 
 
 <akap>Wyszedł zaraz ze sądu i czekając na Dominikowa, jął medytować i rozważać w sobie całą tę sprawę. Nie mógł zrozumieć, po co i dlaczego skarżyła.</akap>
@@ -1498,7 +1498,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Ni, to nie jej rozum i głowa, to jenszy, ktoś drugi przez nią sięga, ale kto?...</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1207127469164' /><motyw id='m1207127469164'>Karczma</motyw>Poszli z Dominikową i z Szymkiem do karczmy napić się i przegryźć coś niecoś, bo było już dobrze po południu, i chociaż mu Dominikowa napomykała z lekka, że cała ta Jewczyna sprawa to musi być robota kowala, zięcia jego, nie mógł uwierzyć.</akap>
+<akap><begin id="b1207127469164"/><motyw id="m1207127469164">Karczma</motyw>Poszli z Dominikową i z Szymkiem do karczmy napić się i przegryźć coś niecoś, bo było już dobrze po południu, i chociaż mu Dominikowa napomykała z lekka, że cała ta Jewczyna sprawa to musi być robota kowala, zięcia jego, nie mógł uwierzyć.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Co by mu z tego przyszło?</akap_dialog>
 
@@ -1508,19 +1508,19 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Służy ona u młynarza, a ten w kompanii z kowalem chodzi... miarkujecie?!...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1195553754453' /><motyw id='m1195553754453'>Jedzenie, Alkohol, Obyczaje</motyw>--- Miarkuję, ino że nic rozeznać nie mogę! Napijwa się jeszcze!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1195553754453"/><motyw id="m1195553754453">Jedzenie, Alkohol, Obyczaje</motyw>--- Miarkuję, ino że nic rozeznać nie mogę! Napijwa się jeszcze!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Bóg zapłać, pijcie przódzi, Macieju!</akap_dialog>
 
 
-<akap>Napili się raz i drugi, zjedli drugi funt kiełbasy z półbochenkiem chleba, stary kupił rządek bułek dla Józi i zabierali się do powrotu.<end id='e1195553754453' /><end id='e1207127469164' /></akap>
+<akap>Napili się raz i drugi, zjedli drugi funt kiełbasy z półbochenkiem chleba, stary kupił rządek bułek dla Józi i zabierali się do powrotu.<end id="e1195553754453"/><end id="e1207127469164"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Siadajcie, Dominikowa, ze mną, ckno samemu, pogwarzym...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1207127534689' /><motyw id='m1207127534689'>Modlitwa, Pobożność</motyw>--- A dobrze, ino skoczę jeszcze do klasztoru zmówić pacierz.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1207127534689"/><motyw id="m1207127534689">Modlitwa, Pobożność</motyw>--- A dobrze, ino skoczę jeszcze do klasztoru zmówić pacierz.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Poszła, ale w dobre dwa pacierze już była z powrotem, i zaraz pojechali.<end id='e1207127534689' /></akap>
+<akap>Poszła, ale w dobre dwa pacierze już była z powrotem, i zaraz pojechali.<end id="e1207127534689"/></akap>
 
 
 <akap>Szymek wlókł się za nimi wolno, bo w jedną szkapę i piachy były srogie, ale rozebrało go nieco, że to nie był zwyczajny picia i oszołomiony sądem, to się ino kiwał sennie w półkoszkach i raz wraz przecykając<pe><slowo_obce>przecykać (się)</slowo_obce> --- budzić się z drzemki.</pe> zdzierał czapkę ze łba, żegnał się nabożnie i wpatrzony nieprzytomnie w ogon szkapy, jakoby w dziedzicową twarz na sądzie, mamrotał: ,,...Świnia matczyna, białna cała, a ino kiele ogona czarną łatę miała..."</akap>
@@ -1529,10 +1529,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Słońce się już było przetaczało ku zachodowi, gdy wjechali w las.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204543075464' /><motyw id='m1204543075464'>Obyczaje, Słowo</motyw>Mało wiele pogadywali, choć siedzieli w podle siebie na przednim siedzeniu.</akap>
+<akap><begin id="b1204543075464"/><motyw id="m1204543075464">Obyczaje, Słowo</motyw>Mało wiele pogadywali, choć siedzieli w podle siebie na przednim siedzeniu.</akap>
 
 
-<akap>Czasem któreś zagadnęło jakimś słowem, że to nieobycznie siedzieć jak te mruki, ale ino tyla tego było, żeby śpik nie morzył i język nie zasechł...<end id='e1204543075464' /></akap>
+<akap>Czasem któreś zagadnęło jakimś słowem, że to nieobycznie siedzieć jak te mruki, ale ino tyla tego było, żeby śpik nie morzył i język nie zasechł...<end id="e1204543075464"/></akap>
 
 
 <akap>Boryna poganiał źróbkę, bo wolniła, że to już do pół boków spotniała z umęczenia i gorąca, czasem pogwizdał a milczał, i coś żuł, coś ważył w sobie, coś kalkulował i często a niewidnie poglądał na starą, na jej suchą kieby z blichowanego wosku twarz, całą w podłużnych bruzdach zastygłą --- poruszała bezzębnymi wargami, jakby się modliła po cichu; czasem pociągała czerwoną zapaskę barzej na czoło, bo słońce świeciło prosto w oczy, i siedziała nieruchomo, ino jej bure oczy gorzały.</akap>
@@ -1563,9 +1563,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Rzekliście.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Jakoż i tak było, bo <begin id='b1204543884491' /><motyw id='m1204543884491'>Drzewo, Rośliny</motyw>drogę otaczały potężne ściany boru, że żaden wiater ni przewiew nijaki nie przedzierał się z pól, a słońce wisiało prosto nad głowami i tak dogrzewało, że rozprażone drzewa stały bez ruchu i omdlałe czuby pochylały nad drogą, i tylko raz wraz puszczały bursztynowe igliwo, co kołujący spływało na drogę. Grzybny zapach bajorów i liścia dębowego aż wiercił w nozdrzach.<end id='e1204543884491' /></akap>
+<akap>Jakoż i tak było, bo <begin id="b1204543884491"/><motyw id="m1204543884491">Drzewo, Rośliny</motyw>drogę otaczały potężne ściany boru, że żaden wiater ni przewiew nijaki nie przedzierał się z pól, a słońce wisiało prosto nad głowami i tak dogrzewało, że rozprażone drzewa stały bez ruchu i omdlałe czuby pochylały nad drogą, i tylko raz wraz puszczały bursztynowe igliwo, co kołujący spływało na drogę. Grzybny zapach bajorów i liścia dębowego aż wiercił w nozdrzach.<end id="e1204543884491"/></akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1195554508500' /><motyw id='m1195554508500'>Pozycja społeczna, Urzędnik</motyw>--- Wiecie, dziwno to mnie, a i drugim, że taki gospodarz, co to i pomyślenie nie bele jakie ma, i grontu tela, i posłuch u narodu --- kiej wy na ten przykład, a do urzędu ambitu nie macie...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1195554508500"/><motyw id="m1195554508500">Pozycja społeczna, Urzędnik</motyw>--- Wiecie, dziwno to mnie, a i drugim, że taki gospodarz, co to i pomyślenie nie bele jakie ma, i grontu tela, i posłuch u narodu --- kiej wy na ten przykład, a do urzędu ambitu nie macie...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Utrafiliście, że ambitu nijakiego nie mam. Co mi po tym? Sołtysem byłem bez trzy roki, tom dopłacił gotowym groszem. A com namarnował siebie i konisków! com się nakłyźnił i nabiegał, że i ten pies polowy nie więcej... A upadek w gospodarstwie był i marnacja, że jaże mi moja nie dała dobrego słowa...</akap_dialog>
 
@@ -1581,9 +1581,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Oczy swoje mam i miarkuję se zdziebko...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Dufny ci on w siebie i z dobrodziejem<pe><slowo_obce>z dobrodziejem</slowo_obce> --- tj. z księdzem.</pe> koty drze.<end id='e1195554508500' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Dufny ci on w siebie i z dobrodziejem<pe><slowo_obce>z dobrodziejem</slowo_obce> --- tj. z księdzem.</pe> koty drze.<end id="e1195554508500"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204544495962' /><motyw id='m1204544495962'>Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Pieniądz, Własność</motyw>--- A że mu się darzy, to ino bez kobietę; on se wójtuje, a ona w garści wszyćko dzierży.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204544495962"/><motyw id="m1204544495962">Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Pieniądz, Własność</motyw>--- A że mu się darzy, to ino bez kobietę; on se wójtuje, a ona w garści wszyćko dzierży.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Milczeli znowu z pacierz dobry.</akap>
@@ -1607,7 +1607,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- A chłopy to za wianem nie patrzą, co?</akap_dialog>
 
 
-<akap>Nie odrzekł już, jeno skropił batem źrebicę, że ruszyła z miejsca galopem.<end id='e1204544495962' /></akap>
+<akap>Nie odrzekł już, jeno skropił batem źrebicę, że ruszyła z miejsca galopem.<end id="e1204544495962"/></akap>
 
 
 <akap>Milczeli długo.</akap>
@@ -1643,19 +1643,19 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>I tak se już społecznie wyrzekali na ten świat, poglądając na wieś, co była już coraz bliżej widna, przez topole.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1195554325515' /><motyw id='m1195554325515'>Praca, Wieś</motyw>Pod smętarzem czerwienił się już z dala rząd kobiet pochylonych i zasnutych delikatną mgłą dymów, a wkrótce i głuchy, monotonny trzepot miądlic jął raz wraz dopływać z powiewem, co się był podnosił z nizinnych łąk.</akap>
+<akap><begin id="b1195554325515"/><motyw id="m1195554325515">Praca, Wieś</motyw>Pod smętarzem czerwienił się już z dala rząd kobiet pochylonych i zasnutych delikatną mgłą dymów, a wkrótce i głuchy, monotonny trzepot miądlic jął raz wraz dopływać z powiewem, co się był podnosił z nizinnych łąk.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Dobry czas na miądlenie. Zlezę przy nich, bo jest tam i Jaguś moja.<end id='e1195554325515' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Dobry czas na miądlenie. Zlezę przy nich, bo jest tam i Jaguś moja.<end id="e1195554325515"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Nic mi z drogi, to was podwiezę...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Dobrzyście, Macieju, że jaże mi dziwno... --- uśmiechnęła się chytrze.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1195554417609' /><motyw id='m1195554417609'>Praca, Wieś, Kobieta</motyw>Skręcił z topolowej na polną dróżkę, co biegła do smętarnich wrótni, i podwiózł pod smętarz, gdzie pod kamiennym szarym płotem, w cieniu brzóz, klonów i tych krzyżów, co się z mogiłek pochylały ku polom, kilkanaście kobiet miądlilo zawzięcie suchy len, aż mgła pyłów wisiała nad nimi i długie włókna czepiały się żółtych listków brzóz i wisiały u czarnych ramion krzyżów; w podle, na prętach rozpiętych, nad dołami, w których paliły się ognie, przesuszano len mokrawy jeszcze.</akap>
+<akap><begin id="b1195554417609"/><motyw id="m1195554417609">Praca, Wieś, Kobieta</motyw>Skręcił z topolowej na polną dróżkę, co biegła do smętarnich wrótni, i podwiózł pod smętarz, gdzie pod kamiennym szarym płotem, w cieniu brzóz, klonów i tych krzyżów, co się z mogiłek pochylały ku polom, kilkanaście kobiet miądlilo zawzięcie suchy len, aż mgła pyłów wisiała nad nimi i długie włókna czepiały się żółtych listków brzóz i wisiały u czarnych ramion krzyżów; w podle, na prętach rozpiętych, nad dołami, w których paliły się ognie, przesuszano len mokrawy jeszcze.</akap>
 
 
-<akap>Miądlice ostro kłapały, aż cały rząd kobiet pochylał się ciągle w krótkich a prędkich drganiach, i tylko coraz któraś się prostowała, roztrzepywała przygarść lnu z ostatnich paździerzy, zwijała ją w kukłę libo w chochoła i rzucała na rozpostartą płachtę przed siebie.<end id='e1195554417609' /></akap>
+<akap>Miądlice ostro kłapały, aż cały rząd kobiet pochylał się ciągle w krótkich a prędkich drganiach, i tylko coraz któraś się prostowała, roztrzepywała przygarść lnu z ostatnich paździerzy, zwijała ją w kukłę libo w chochoła i rzucała na rozpostartą płachtę przed siebie.<end id="e1195554417609"/></akap>
 
 
 <akap>Słońce, że się już było przetoczyło nad lasy, świeciło im prosto w twarze, ale nic to --- robota, śmiechy, wesołe słowa nie ustawały ani na to oczymgnienie.</akap>
@@ -1666,9 +1666,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Suchy, córuchno, co? --- pytała stara, obmacując obmiądlone garście.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Suchy kiej pieprz, jaże się łamie... --- <begin id='b1204545078733' /><motyw id='m1204545078733'>Kobieta, Mężczyzna, Młodość, Starość</motyw>Znowu spojrzała na starego z uśmiechem, aż ciarki przeszły po nim, że świsnął batem i odjechał, ale raz wraz się obracał za nią, choć już widna nie była, bo mu jak żywa stała w oczach...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Suchy kiej pieprz, jaże się łamie... --- <begin id="b1204545078733"/><motyw id="m1204545078733">Kobieta, Mężczyzna, Młodość, Starość</motyw>Znowu spojrzała na starego z uśmiechem, aż ciarki przeszły po nim, że świsnął batem i odjechał, ale raz wraz się obracał za nią, choć już widna nie była, bo mu jak żywa stała w oczach...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Dzieucha kiej łania... W sam raz --- rozmyślał.<end id='e1204545078733' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Dzieucha kiej łania... W sam raz --- rozmyślał.<end id="e1204545078733"/></akap_dialog>
 
 
 
@@ -1683,7 +1683,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 
 
-<akap><begin id='b1197019701364' /><motyw id='m1197019701364'>Modlitwa, Dziecko</motyw>Była niedziela --- cichy, opajęczony, przesłoneczniony dzień wrześniowy.</akap>
+<akap><begin id="b1197019701364"/><motyw id="m1197019701364">Modlitwa, Dziecko</motyw>Była niedziela --- cichy, opajęczony, przesłoneczniony dzień wrześniowy.</akap>
 
 
 <akap>Na ściernisku, tuż za stodołami, pasł się dzisiaj cały inwentarz Borynowy, a pod brogiem<pe><slowo_obce>bróg</slowo_obce> --- oparte na czterech słupach słomiane zadaszenie, pod którym składowano zboże przed młóceniem, a niekiedy również inne zbiory.</pe> wysokim i pękatym, okrążonym zieloną szczotką żyta, wykruszonego przy układaniu, leżał Kuba, dawał baczenie na inwentarz i uczył pacierza Witka --- często pokrzykiwał na niego albo i zasie szturchał biczyskiem, bo chłopak mylił się i latał oczami po sadach.</akap>
@@ -1719,7 +1719,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- A ochfiarowanie to zjadłeś kiej ulęgałkę, co?</akap_dialog>
 
 
-<akap>Powiedział ochfiarowanie i z wielką ulgą wziął się do śpiącego Łapy i jął z nim baraszkować.<end id='e1197019701364' /></akap>
+<akap>Powiedział ochfiarowanie i z wielką ulgą wziął się do śpiącego Łapy i jął z nim baraszkować.<end id="e1197019701364"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Ale, gził się cięgiem będzie, kiej ten cielak głupi.</akap_dialog>
 
@@ -1731,13 +1731,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Spiecz se ziemniaków. Co mu się zachciewa!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204619984027' /><motyw id='m1204619984027'>Obyczaje, Religia, Niedziela</motyw>--- Idą już do kościoła! --- zawołał Witek, spostrzegając przez płoty i drzewa migające czerwone zapaski na drodze.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204619984027"/><motyw id="m1204619984027">Obyczaje, Religia, Niedziela</motyw>--- Idą już do kościoła! --- zawołał Witek, spostrzegając przez płoty i drzewa migające czerwone zapaski na drodze.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Słońce przygrzewało niezgorzej, że wszystkie okna i drzwi chałup powywierano na przestrzał; gdzieniegdzie, pod przyzbami, myto się jeszcze, gdzie znowu czesano i zapletano warkocze, gdzie wytrzepywano świąteczne szmaty, zmięte całotygodniowym leżeniem w skrzyniach, gdzie już wychodzono na drogę, że raz wraz niby maki czerwone, niby georginie żółte, co dokwitały pod ścianami, libo te nagietki i nasturcje --- tak szły kobiety strojne, szły dziewczyny, szli parobcy, szły dzieci, szli gospodarze w białych kapotach, podobni do ogromnych żytnich snopów, a wszyscy dążyli wolno ku kościołowi drogami nad stawem, któren niby misa złota odbijał w sobie słońce, aż oczy raziło.</akap>
 
 
-<akap>A dzwony wciąż biły radosnym głosem niedzieli, odpocznienia, modlitwy.<end id='e1204619984027' /></akap>
+<akap>A dzwony wciąż biły radosnym głosem niedzieli, odpocznienia, modlitwy.<end id="e1204619984027"/></akap>
 
 
 <akap>Kuba czekał, aż przedzwonią, ale że nie mógł się doczekać, schował pęk ptaków pod kapotę i rzekł:</akap>
@@ -1748,13 +1748,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Ruszył, ile mógł, rychło, bo kulał srodze, dróżką biegnącą pod ogrodami, a tak zasłaną żółtym liściem topoli, że szedł kieby po szafranowym kilimie.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197013789171' /><motyw id='m1197013789171'>Ksiądz</motyw>Plebania stała na prost kościoła, przedzielona tylko odeń drogą, w głębi wielkiego ogrodu, pełnego jeszcze gruszek zielonych i jabłek rumianych.</akap>
+<akap><begin id="b1197013789171"/><motyw id="m1197013789171">Ksiądz</motyw>Plebania stała na prost kościoła, przedzielona tylko odeń drogą, w głębi wielkiego ogrodu, pełnego jeszcze gruszek zielonych i jabłek rumianych.</akap>
 
 
 <akap>Przed gankiem, obrośniętym w poczerwieniałe wino, Kuba się zatrzymał bezradnie, spozierając nieśmiało w okna i w sień, powywierane na oścież; a że wejść nie śmiał, cofnął się pod wielki klomb, pełen róż, lewkonii i astrów, od których bił słodki, upajający zapach; stado białych gołębi łaziło po zielonym, omszonym dachu i sfruwało na ganek.</akap>
 
 
-<akap>Ksiądz chodził po ogrodzie z brewiarzem w ręku, ale raz wraz potrząsał gruszą, to jabłonką, że słychać było ciężkie pacanie owoców o ziemię, pozbierał je w połę sutanny i niósł do domu.<end id='e1197013789171' /></akap>
+<akap>Ksiądz chodził po ogrodzie z brewiarzem w ręku, ale raz wraz potrząsał gruszą, to jabłonką, że słychać było ciężkie pacanie owoców o ziemię, pozbierał je w połę sutanny i niósł do domu.<end id="e1197013789171"/></akap>
 
 
 <akap>Kuba zastąpił mu drogę i pokornie podjął za kolana.</akap>
@@ -1766,57 +1766,57 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Bóg ci zapłać. Chodź za mną.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197013624718' /><motyw id='m1197013624718'>Pozycja społeczna</motyw>Kuba wszedł ino do sieni i ostał przy progu, bo nijak nie śmiał wejść na pokoje, poglądał tyla co przez drzwi otwarte na obrazy wiszące po ścianach i przeżegnał się pobożnie, i westchnął, a tak się czuł olśniony tymi ślicznościami, że aże łzy miał w oczach i koniecznie chciało mu się zmówić pacierz, jeno że się bojał klęknąć na błyszczącej, śliskiej posadzce, żeby jej nie powalać.<end id='e1197013624718' /></akap>
+<akap><begin id="b1197013624718"/><motyw id="m1197013624718">Pozycja społeczna</motyw>Kuba wszedł ino do sieni i ostał przy progu, bo nijak nie śmiał wejść na pokoje, poglądał tyla co przez drzwi otwarte na obrazy wiszące po ścianach i przeżegnał się pobożnie, i westchnął, a tak się czuł olśniony tymi ślicznościami, że aże łzy miał w oczach i koniecznie chciało mu się zmówić pacierz, jeno że się bojał klęknąć na błyszczącej, śliskiej posadzce, żeby jej nie powalać.<end id="e1197013624718"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197013685953' /><motyw id='m1197013685953'>Pieniądz</motyw>Ale i ksiądz zaraz wyszedł z pokojów, dał mu złotówkę i rzekł:</akap>
+<akap><begin id="b1197013685953"/><motyw id="m1197013685953">Pieniądz</motyw>Ale i ksiądz zaraz wyszedł z pokojów, dał mu złotówkę i rzekł:</akap>
 
 <akap_dialog>--- Bóg ci zapłać, Kuba, dobry z ciebie człowiek i pobożny, bo co niedziela chodzisz do kościoła.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Kuba podjął go za nogi, ale był tak ogłuszony radością, że ani wiedział, kiedy znalazł się na drodze...</akap>
 
-<akap_dialog>--- Cie, za te parę ptaszków, a tylachna pieniędzy! Dobrodziej kochany!--- szeptał, przyglądając się pieniądzowi. Nieraz ci on nosił dobrodziejowi różne ptaszki, to zajączka, to grzybków, ale nigdy jeszcze tyla nie dostał; co najwyżej to dziesiątkę abo i to dobre słowo... A dzisiaj!... Jezu mój kochany! Całą złotówkę, i na pokoje go wołał, i tyla dobrości mu powiedział... Jezus! Aże za grdykę go coś ułapiło i łzy same leciały mu z oczów, a w sercu poczuł taką gorącość, jakby mu kto zarzewia nasuł za pazuchę...<end id='e1197013685953' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Cie, za te parę ptaszków, a tylachna pieniędzy! Dobrodziej kochany!--- szeptał, przyglądając się pieniądzowi. Nieraz ci on nosił dobrodziejowi różne ptaszki, to zajączka, to grzybków, ale nigdy jeszcze tyla nie dostał; co najwyżej to dziesiątkę abo i to dobre słowo... A dzisiaj!... Jezu mój kochany! Całą złotówkę, i na pokoje go wołał, i tyla dobrości mu powiedział... Jezus! Aże za grdykę go coś ułapiło i łzy same leciały mu z oczów, a w sercu poczuł taką gorącość, jakby mu kto zarzewia nasuł za pazuchę...<end id="e1197013685953"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197013751015' /><motyw id='m1197013751015'>Ksiądz</motyw>--- Ino jeden ksiądz uszanuje człowieka, ino on jeden!... Niech ci Bóg da zdrowie i ta Panienka Częstochowska... Dobry z ciebie pan, dobry!...<end id='e1197013751015' /> Boć cała wieś: i parobki, i gospodarze, i wszystkie, to ino go kulasem przezywali, a niezgułą, a darmozjadem, a nikto dobrego słowa nigdy nie dał, nikto nie pożałował --- chyba ino te koniska abo i te pieski... <begin id='b1197013867703' /><motyw id='m1197013867703'>Pozycja społeczna</motyw>a przecież rodowy był... gospodarski syn... nie znajda żaden... nie obieżyświat, a chrześcijan prawy, katolik...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197013751015"/><motyw id="m1197013751015">Ksiądz</motyw>--- Ino jeden ksiądz uszanuje człowieka, ino on jeden!... Niech ci Bóg da zdrowie i ta Panienka Częstochowska... Dobry z ciebie pan, dobry!...<end id="e1197013751015"/> Boć cała wieś: i parobki, i gospodarze, i wszystkie, to ino go kulasem przezywali, a niezgułą, a darmozjadem, a nikto dobrego słowa nigdy nie dał, nikto nie pożałował --- chyba ino te koniska abo i te pieski... <begin id="b1197013867703"/><motyw id="m1197013867703">Pozycja społeczna</motyw>a przecież rodowy był... gospodarski syn... nie znajda żaden... nie obieżyświat, a chrześcijan prawy, katolik...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Podnosił głowę coraz wyżej i coraz hardziej, prostował się, jak mógł, i z góry, wyzywająco prawie patrzał na świat, na ludzi wchodzących na smętarz i na te konie, co stały pod murem przy wozach; nadział czapę na skołtunioną głowę i wolno, godnie ruszył do kościoła, jak gospodarz jaki, zatykając ręce za pas i tak zamiatając krzywą nogą, że kurzawa za nim wstawała.<begin id='b1204621816080' /><motyw id='m1204621816080'>Obrzędy, Obyczaje, Niedziela, Wieś</motyw></akap>
+<akap>Podnosił głowę coraz wyżej i coraz hardziej, prostował się, jak mógł, i z góry, wyzywająco prawie patrzał na świat, na ludzi wchodzących na smętarz i na te konie, co stały pod murem przy wozach; nadział czapę na skołtunioną głowę i wolno, godnie ruszył do kościoła, jak gospodarz jaki, zatykając ręce za pas i tak zamiatając krzywą nogą, że kurzawa za nim wstawała.<begin id="b1204621816080"/><motyw id="m1204621816080">Obrzędy, Obyczaje, Niedziela, Wieś</motyw></akap>
 
 
 <akap>Nie, nie ostał dzisiaj w kruchcie jak zawdy, jak przystało la niego, jeno się mocno jął przepychać przez ciżbę i parł prosto aż przed wielki ołtarz --- aż tam, gdzie stawały same gospodarze, gdzie stojał Boryna i wójt sam; kaj stawały te, co nosiły baldach nad dobrodziejem, abo i te, co ze świecami kiej kłonice trzymali straż przy ołtarzu w czas Podniesienia.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197013886765' /><motyw id='m1197013886765'>Pieniądz</motyw>Patrzyli na niego ze zdumieniem i zgrozą, a często gęsto usłyszał przykre słowo i odebrał takie spojrzenie, jako ten pies, któren się tam ciśnie, gdzie go nie wołają. Ale Kuba nic sobie z tego dzisiaj nie robił; ściskał w garści pieniądz, a duszę miał pełną słodkości i dobroci, jakoby po spowiedzi się czuł abo zasie i lepiej.<end id='e1197013886765' /><end id='e1197013867703' /></akap>
+<akap><begin id="b1197013886765"/><motyw id="m1197013886765">Pieniądz</motyw>Patrzyli na niego ze zdumieniem i zgrozą, a często gęsto usłyszał przykre słowo i odebrał takie spojrzenie, jako ten pies, któren się tam ciśnie, gdzie go nie wołają. Ale Kuba nic sobie z tego dzisiaj nie robił; ściskał w garści pieniądz, a duszę miał pełną słodkości i dobroci, jakoby po spowiedzi się czuł abo zasie i lepiej.<end id="e1197013886765"/><end id="e1197013867703"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197019774399' /><motyw id='m1197019774399'>Modlitwa, Pobożność, Religia, Obrzędy</motyw>Zaczęło się nabożeństwo.</akap>
+<akap><begin id="b1197019774399"/><motyw id="m1197019774399">Modlitwa, Pobożność, Religia, Obrzędy</motyw>Zaczęło się nabożeństwo.</akap>
 
 
 <akap>Uklęknął przy samej kracie i śpiewał z innymi, zapatrzony pobożnie w ołtarz, gdzie u góry był Bóg Ociec, siwy Pan i srogi, rychtyk podobny do dziedzica z Drzazgowej Woli, a w pośrodku sama Częstochowska w złocistym obleczeniu patrzyła na niego... a wszędy lśniła się pozłota, jarzyły się świece i stały bukiety papierowych czerwonych kwiatów... a ze ścian i z okien kolorowych wychylały się złote obręcze i święte, surowe twarze, i smugi złota, purpury, fioletu niby tęcza padały na jego twarz i głowę, całkiem jakby się unurzał w stawie przed zachodem, kiedy słońce bije w wodę. I poczuł się jakoby w niebie w tych ślicznościach, że ruchać się nie śmiał, ino klęczał wpatrzony w czarniawą, słodką, matczyną twarz Częstochowskiej, ino mówił pacierz za pacierzem spieczonymi wargami, a potem ino śpiewał tak żarliwie, tak ze wszystkich sił duszy wierzącej, tak sercem pełnym ekstazy, że jego zaschły, skrzypiący głos rozlegał się najdonośniej.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Beczycie, Kuba, kiej ta koza żydowska! --- szepnął mu ktoś z boku.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- La Pana Jezusa i tej Panienki... --- mruknął, przerywając, bo się kościół uciszył.<end id='e1197019774399' /> <begin id='b1197014011265' /><motyw id='m1197014011265'>Ksiądz, Słowo</motyw>Ksiądz wszedł na ambonę, i wszyscy zadarli głowy i wpatrywali się w dobrodzieja, któren w białej komży pochylił się nad narodem i czytał Ewangelię --- a światła i farby biły na niego z okien, że widział się wszystkim jako ten anioł płynący na tęczy... Ksiądz mówił długo i tak mocno, że jaki taki westchnął skruszonym sercem, niejednemu łzy pociekły, a któren znów zasie spuszczał oczy i kajał się w sumieniu --- i obiecywał poprawę... A Kuba patrzył w dobrodzieja, jak w obraz święty, i aż mu dziwno było, że to ten sam dobry pan, co mówił do niego i dał mu złotówkę --- bo teraz wyglądał jak archanioł na ognistym wozie brzasków, twarz mu pobladła, oczy ciskały błyskawice, gdy zaczął podnosić głos i wypominać narodowi grzechy wszelkie, a skąpstwo, a pijaństwo, a rozpustę, a czynienie szkód, nieszanowanie starszych, bezbożność!<end id='e1197014011265' /> <begin id='b1197019828757' /><motyw id='m1197019828757'>Pobożność</motyw>I wołał wielkim głosem o upamiętanie się, błagał, zaklinał, prosił --- aż Kuba nie wytrzymał i jął się trząść w sobie z winy tych wszystkich grzechów, z żalów, ze skruchy i ryknął głośnym płaczem, a za nim naród cały: kobiety, gospodarze nawet, że płacz się uczynił w kościele, chlipanie, wycieranie nosów, a gdy ksiądz z pokutną modlitwą zwrócił się do ołtarza i padł na kolana --- jęk przeleciał kościół, i naród, jak las przygięty wichurą, runął twarzami na podłogę, aż kurz się podniósł i niby obłokiem osłonił te serca skruszone i łzami, westchnieniami, krzykiem wołające do Pana o zmiłowanie.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- La Pana Jezusa i tej Panienki... --- mruknął, przerywając, bo się kościół uciszył.<end id="e1197019774399"/> <begin id="b1197014011265"/><motyw id="m1197014011265">Ksiądz, Słowo</motyw>Ksiądz wszedł na ambonę, i wszyscy zadarli głowy i wpatrywali się w dobrodzieja, któren w białej komży pochylił się nad narodem i czytał Ewangelię --- a światła i farby biły na niego z okien, że widział się wszystkim jako ten anioł płynący na tęczy... Ksiądz mówił długo i tak mocno, że jaki taki westchnął skruszonym sercem, niejednemu łzy pociekły, a któren znów zasie spuszczał oczy i kajał się w sumieniu --- i obiecywał poprawę... A Kuba patrzył w dobrodzieja, jak w obraz święty, i aż mu dziwno było, że to ten sam dobry pan, co mówił do niego i dał mu złotówkę --- bo teraz wyglądał jak archanioł na ognistym wozie brzasków, twarz mu pobladła, oczy ciskały błyskawice, gdy zaczął podnosić głos i wypominać narodowi grzechy wszelkie, a skąpstwo, a pijaństwo, a rozpustę, a czynienie szkód, nieszanowanie starszych, bezbożność!<end id="e1197014011265"/> <begin id="b1197019828757"/><motyw id="m1197019828757">Pobożność</motyw>I wołał wielkim głosem o upamiętanie się, błagał, zaklinał, prosił --- aż Kuba nie wytrzymał i jął się trząść w sobie z winy tych wszystkich grzechów, z żalów, ze skruchy i ryknął głośnym płaczem, a za nim naród cały: kobiety, gospodarze nawet, że płacz się uczynił w kościele, chlipanie, wycieranie nosów, a gdy ksiądz z pokutną modlitwą zwrócił się do ołtarza i padł na kolana --- jęk przeleciał kościół, i naród, jak las przygięty wichurą, runął twarzami na podłogę, aż kurz się podniósł i niby obłokiem osłonił te serca skruszone i łzami, westchnieniami, krzykiem wołające do Pana o zmiłowanie.</akap_dialog>
 
 
-<akap>A potem cichość zapadła, cichość rozmodlenia i serdecznej rozmowy z Panem, bo zaczęła się suma --- organy huczały zgłuszonym, pokornym a głębokim głosem, aż dusza Kuby zamierała z lubości i szczęścia nieopowiedzianego...<end id='e1197019828757' /></akap>
+<akap>A potem cichość zapadła, cichość rozmodlenia i serdecznej rozmowy z Panem, bo zaczęła się suma --- organy huczały zgłuszonym, pokornym a głębokim głosem, aż dusza Kuby zamierała z lubości i szczęścia nieopowiedzianego...<end id="e1197019828757"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197019868718' /><motyw id='m1197019868718'>Modlitwa</motyw>A potem głos księdza podnosił się z nagła od ołtarza i płynął nad pochylonymi głowami strugą brzmień przenikających i świętych; to dzwonki krótką salwą dźwięczały, to dymy kadzideł biły pachnącymi słupami i niby obłokiem pokrywały klęczących i rozmodlonych --- a Kubę napełniały taką rozkoszą, że wzdychał ino, rozkładał ręce, bił się w piersi i zamierał z tej słodkiej niemocy, a szmery modlitw, westchnienia, nagłe wykrzyki i jęki gdzieniegdzie, gorące oddechy, światła, dymy, głos organów --- zatapiały go jakoby w świętym śnie, jakoby w zapamiętaniu.<end id='e1197019868718' /></akap>
+<akap><begin id="b1197019868718"/><motyw id="m1197019868718">Modlitwa</motyw>A potem głos księdza podnosił się z nagła od ołtarza i płynął nad pochylonymi głowami strugą brzmień przenikających i świętych; to dzwonki krótką salwą dźwięczały, to dymy kadzideł biły pachnącymi słupami i niby obłokiem pokrywały klęczących i rozmodlonych --- a Kubę napełniały taką rozkoszą, że wzdychał ino, rozkładał ręce, bił się w piersi i zamierał z tej słodkiej niemocy, a szmery modlitw, westchnienia, nagłe wykrzyki i jęki gdzieniegdzie, gorące oddechy, światła, dymy, głos organów --- zatapiały go jakoby w świętym śnie, jakoby w zapamiętaniu.<end id="e1197019868718"/></akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197014120500' /><motyw id='m1197014120500'>Pieniądz</motyw>--- Jezus! Jezus mój kochany! --- szeptał olśniony i nieprzytomny, a złotówkę mocno dzierżył w garści, bo gdy po Podniesieniu Jambroży zaczął obchodzić z tacką i pobrzękiwać, by słyszeli, że zbiera na światło, Kuba powstał, rzucił mocno pieniądz i długo, jako że tak czynili gospodarze, wybierał sobie reszty dwadzieścia i sześć groszy.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197014120500"/><motyw id="m1197014120500">Pieniądz</motyw>--- Jezus! Jezus mój kochany! --- szeptał olśniony i nieprzytomny, a złotówkę mocno dzierżył w garści, bo gdy po Podniesieniu Jambroży zaczął obchodzić z tacką i pobrzękiwać, by słyszeli, że zbiera na światło, Kuba powstał, rzucił mocno pieniądz i długo, jako że tak czynili gospodarze, wybierał sobie reszty dwadzieścia i sześć groszy.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Bóg zapłać --- usłyszał z lubością.<end id='e1197014120500' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Bóg zapłać --- usłyszał z lubością.<end id="e1197014120500"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197019900570' /><motyw id='m1197019900570'>Pozycja społeczna</motyw>I kiedy roznosili świece, bo nabożeństwo było z wystawieniem i procesją, Kuba wyciągnął śmiało rękę, i chociaż okrutnie chciało mu się wziąć całą --- wzion jednako najmniejszą, ogarek prawie, bo spotkał się z surowym, karcącym wzrokiem Dominikowej, co stała w podle niego z Jagusią ---<end id='e1197019900570' /> zapalił ją wnet, bo już i ksiądz ujął monstrancję, obrócił się z nią do ludu, że padli na twarz. <begin id='b1197019934518' /><motyw id='m1197019934518'>Pobożność</motyw>Zaintonował pieśń i schodził wolno po stopniach ołtarza w ulicę z nagła uczynioną z głów rozśpiewanych, świateł płonących, barw ostrych i głosów jękliwych; procesja ruszyła, organy huknęły potężnie, dzwonki poczęły rytmicznie dzwonić, lud pochwycił wtór i śpiewał jednym ogromnym głosem wiary; a przodem ciżby, w skrętach rozchwianych świateł, migotał srebrny krzyż, kołysały się niesione feretrony, całe w tiulach a kwiatach i koronach szychowych, a już we drzwiach wielkich, którymi przez obłoki dymów kadzielnych buchało słońce, rozwijały się na wietrze pochylone chorągwie i niby ptaki purpurowe i zielone łopotały skrzydłami.</akap>
+<akap><begin id="b1197019900570"/><motyw id="m1197019900570">Pozycja społeczna</motyw>I kiedy roznosili świece, bo nabożeństwo było z wystawieniem i procesją, Kuba wyciągnął śmiało rękę, i chociaż okrutnie chciało mu się wziąć całą --- wzion jednako najmniejszą, ogarek prawie, bo spotkał się z surowym, karcącym wzrokiem Dominikowej, co stała w podle niego z Jagusią ---<end id="e1197019900570"/> zapalił ją wnet, bo już i ksiądz ujął monstrancję, obrócił się z nią do ludu, że padli na twarz. <begin id="b1197019934518"/><motyw id="m1197019934518">Pobożność</motyw>Zaintonował pieśń i schodził wolno po stopniach ołtarza w ulicę z nagła uczynioną z głów rozśpiewanych, świateł płonących, barw ostrych i głosów jękliwych; procesja ruszyła, organy huknęły potężnie, dzwonki poczęły rytmicznie dzwonić, lud pochwycił wtór i śpiewał jednym ogromnym głosem wiary; a przodem ciżby, w skrętach rozchwianych świateł, migotał srebrny krzyż, kołysały się niesione feretrony, całe w tiulach a kwiatach i koronach szychowych, a już we drzwiach wielkich, którymi przez obłoki dymów kadzielnych buchało słońce, rozwijały się na wietrze pochylone chorągwie i niby ptaki purpurowe i zielone łopotały skrzydłami.</akap>
 
 
 <akap>Procesja obchodziła kościół.</akap>
 
 
-<akap>Kuba osłaniał dłonią świecę i trzymał się uparcie tuż przy księdzu, nad którym Boryna i kowal, i wójt, i Tomek Kłąb nieśli czerwony baldachim, a spod niego promieniała monstrancja złota i tak była cała w ogniach słońca, że przez środek szklany widać było bladą, przeźroczystą Hostię świętą...<end id='e1197019934518' /></akap>
+<akap>Kuba osłaniał dłonią świecę i trzymał się uparcie tuż przy księdzu, nad którym Boryna i kowal, i wójt, i Tomek Kłąb nieśli czerwony baldachim, a spod niego promieniała monstrancja złota i tak była cała w ogniach słońca, że przez środek szklany widać było bladą, przeźroczystą Hostię świętą...<end id="e1197019934518"/></akap>
 
 
 <akap>Tak był nieprzytomny, że raz wraz się potykał i nadeptywał drugim na nogi.</akap>
@@ -1829,21 +1829,21 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Nie słyszał nic z tego; śpiew ludu brzmiał potężnym głosem, podnosił się jak słup, jak fala, zda się, płynął i bił w słońce blade; dzwony huczały nieustannie spiżowymi ustami, aż trzęsły się lipy i klony, i raz wraz jakiś czerwony liść odrywał się i niby ptak spłoszony spadał na głowy, a wysoko, wysoko nad procesją, nad czubami drzew pochylonych, nad wieżą kościoła krążyło stado gołębi zestraszonych...</akap>
 
 
-<sekcja_swiatlo />
-<separator_linia />
-<sekcja_swiatlo />
+<sekcja_swiatlo/>
+<separator_linia/>
+<sekcja_swiatlo/>
 
 
-<akap>A po nabożeństwie naród wysypał się na smętarz przykościelny; wyszedł i z innymi Kuba, ale się dzisiaj nie śpieszył do domu, chociaż wiedział, że będzie na obiad mięso z tej dorzniętej krowy --- nie, postawał, pogadywał ze znajomkami, a przysuwał się do swoich gospodarzy, bo i Antek z żoną stojali w kupie z drugimi i poredzali, jak to w niedzielę po sumie zwyczajnie.<end id='e1204621816080' /></akap>
+<akap>A po nabożeństwie naród wysypał się na smętarz przykościelny; wyszedł i z innymi Kuba, ale się dzisiaj nie śpieszył do domu, chociaż wiedział, że będzie na obiad mięso z tej dorzniętej krowy --- nie, postawał, pogadywał ze znajomkami, a przysuwał się do swoich gospodarzy, bo i Antek z żoną stojali w kupie z drugimi i poredzali, jak to w niedzielę po sumie zwyczajnie.<end id="e1204621816080"/></akap>
 
 
-<akap>A w drugiej gromadzie, co się już była skupiła za wrotniami na drodze, rej wodził kowal, duży chłop, ubrany już całkiem z miejska, bo w czarnej kapocie, pokapanej woskiem na plecach, i w granatowym kaszkiecie, spodnie miał na buty i srebrną dewizkę na kamizelce; twarz miał czerwoną i rude wąsy, i włosy pokręcone; rajcował donośnie a pośmiewał się, że aż rechotał, bo wykpis to był na całą wieś, że niech Bóg broni dostać mu się na jęzor. Boryna ino strzygł oczami ku niemu a nadsłuchiwał, bo się bojał jego gadania, że to nawet rodzonemu kowal nie przepuścił, a cóż dopiero teści, z którym był w wojnie o wiano żonine, ale nic nie wymiarkował, bo mu się nawinęły pod oczy Dominikowa z Jagną, wychodzące z kościoła --- <begin id='b1204621958839' /><motyw id='m1204621958839'>Obyczaje</motyw>szły wolno, jako że i gęsto było narodu na smętarzu, i że się witały to z tym, to z owym i pogadywały słowem niektórym, bo chociaż wszystkie były sobie znajome a pokumane i powinowate i z wsie jednej, że często ino bez płot libo o miedzę siedzieli a zawżdy pogwarzyć przed kościołem miło jest i potrzeba...<end id='e1204621958839' /> Dominikowa rozwodziła się cichym, nabożnym głosem o dobrodzieju, a <begin id='b1204622209653' /><motyw id='m1204622209653'>Kobieta</motyw>Jagna rozglądała się po ludziach, jako że wzrostem równa była i chłopom najroślejszym, a strojna dzisiaj była, że aż oczy rwała parobków, co się w kupę zbili przed wrotniami, na drodze, kurzyli papierosy i szczerzyli do niej zęby. Bo i urodna była, i strojna, i takiej postury, że i drugiej dziedzicównie z nią się nie mierzyć.</akap>
+<akap>A w drugiej gromadzie, co się już była skupiła za wrotniami na drodze, rej wodził kowal, duży chłop, ubrany już całkiem z miejska, bo w czarnej kapocie, pokapanej woskiem na plecach, i w granatowym kaszkiecie, spodnie miał na buty i srebrną dewizkę na kamizelce; twarz miał czerwoną i rude wąsy, i włosy pokręcone; rajcował donośnie a pośmiewał się, że aż rechotał, bo wykpis to był na całą wieś, że niech Bóg broni dostać mu się na jęzor. Boryna ino strzygł oczami ku niemu a nadsłuchiwał, bo się bojał jego gadania, że to nawet rodzonemu kowal nie przepuścił, a cóż dopiero teści, z którym był w wojnie o wiano żonine, ale nic nie wymiarkował, bo mu się nawinęły pod oczy Dominikowa z Jagną, wychodzące z kościoła --- <begin id="b1204621958839"/><motyw id="m1204621958839">Obyczaje</motyw>szły wolno, jako że i gęsto było narodu na smętarzu, i że się witały to z tym, to z owym i pogadywały słowem niektórym, bo chociaż wszystkie były sobie znajome a pokumane i powinowate i z wsie jednej, że często ino bez płot libo o miedzę siedzieli a zawżdy pogwarzyć przed kościołem miło jest i potrzeba...<end id="e1204621958839"/> Dominikowa rozwodziła się cichym, nabożnym głosem o dobrodzieju, a <begin id="b1204622209653"/><motyw id="m1204622209653">Kobieta</motyw>Jagna rozglądała się po ludziach, jako że wzrostem równa była i chłopom najroślejszym, a strojna dzisiaj była, że aż oczy rwała parobków, co się w kupę zbili przed wrotniami, na drodze, kurzyli papierosy i szczerzyli do niej zęby. Bo i urodna była, i strojna, i takiej postury, że i drugiej dziedzicównie z nią się nie mierzyć.</akap>
 
 
 <akap>Dziewuchy ano i kobiety żeniate, przechodzące mimo, spozierały na nią z zazdrością abo i zgoła przystawały w podle, abych nasycić oczy tym jej wełniakiem pasiastym i sutym, co jak tęczą mazurską mienił się na niej, to na jej czarne trzewiki wysokie, zasznurowane aż po białą pończochę czerwonymi sznurowadłami, to na gorset z zielonego aksamitu, tak wyszyty złotem, że aż się w oczach mieniło, to na sznury bursztynów i korali, co otaczały jej białą, pełną szyję --- pęk różnobarwnych wstążek zwieszał się od nich na plecach i gdy szła, wił się za nią niby tęcza.</akap>
 
 
-<akap>Ale Jagna nie widziała zazdrosnych spojrzeń, błądziła modrymi oczami po głowach i natknąwszy się na wlepione w siebie oczy Antka, oblała się rumieńcem i pociągnąwszy matkę za rękaw, ruszyła przodem, nie czekając.<end id='e1204622209653' /></akap>
+<akap>Ale Jagna nie widziała zazdrosnych spojrzeń, błądziła modrymi oczami po głowach i natknąwszy się na wlepione w siebie oczy Antka, oblała się rumieńcem i pociągnąwszy matkę za rękaw, ruszyła przodem, nie czekając.<end id="e1204622209653"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Jagna, poczekaj! --- krzyknęła za nią matka witając się z Boryną.</akap_dialog>
 
@@ -1861,22 +1861,22 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Spuścił oczy, bo wstyd mu się zrobiło i strach, żeby nie poznali.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197014608375' /><motyw id='m1197014608375'>Jedzenie</motyw>Ale że obiad był syty a długi, to i wrychle zapomniał; bo mięso było, była i kapusta z grochem, był i rosół z ziemniakami, a na amen postawili niezgorszą miseczkę kaszy jęczmiennej, uprażonej ze słoniną.</akap>
+<akap><begin id="b1197014608375"/><motyw id="m1197014608375">Jedzenie</motyw>Ale że obiad był syty a długi, to i wrychle zapomniał; bo mięso było, była i kapusta z grochem, był i rosół z ziemniakami, a na amen postawili niezgorszą miseczkę kaszy jęczmiennej, uprażonej ze słoniną.</akap>
 
 
-<akap>Jedli wolno, poważnie i w milczeniu, dopiero kiej zasycili pierwszy głód, jęli pogadywać i smakować w jadle...<end id='e1197014608375' /></akap>
+<akap>Jedli wolno, poważnie i w milczeniu, dopiero kiej zasycili pierwszy głód, jęli pogadywać i smakować w jadle...<end id="e1197014608375"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204622359977' /><motyw id='m1204622359977'>Kobieta</motyw>Józia, że to ona dzisiaj była za gospodynią, to ino przysiadała czasami na kraju ławki, pojadała spiesznie, a pilnie baczyła, czy warza nie schodzi, by przynieść z izby garnki i dołożyć, by nie powiedzieli, że w misce dnieje.<end id='e1204622359977' /></akap>
+<akap><begin id="b1204622359977"/><motyw id="m1204622359977">Kobieta</motyw>Józia, że to ona dzisiaj była za gospodynią, to ino przysiadała czasami na kraju ławki, pojadała spiesznie, a pilnie baczyła, czy warza nie schodzi, by przynieść z izby garnki i dołożyć, by nie powiedzieli, że w misce dnieje.<end id="e1204622359977"/></akap>
 
 
 <akap>A obiadowali na ganku, że to czas był cichy i ciepły.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197014661390' /><motyw id='m1197014661390'>Pies</motyw>Łapa kręcił się i skamlał, to obcierał się o nogi jedzących, zazierał do misek, aż mu raz wraz ktoś rzucił kostkę jaką, z którą uciekał pod przyzbę, abo zasie ucieszon obecnością gospodarzy i że wspominano jego imię, szczekał radośnie i gonił za wróblami, co się były wieszały po płotach, oczekując na okruszyny.<end id='e1197014661390' /></akap>
+<akap><begin id="b1197014661390"/><motyw id="m1197014661390">Pies</motyw>Łapa kręcił się i skamlał, to obcierał się o nogi jedzących, zazierał do misek, aż mu raz wraz ktoś rzucił kostkę jaką, z którą uciekał pod przyzbę, abo zasie ucieszon obecnością gospodarzy i że wspominano jego imię, szczekał radośnie i gonił za wróblami, co się były wieszały po płotach, oczekując na okruszyny.<end id="e1197014661390"/></akap>
 
 
-<akap>A drogą często ktoś przechodził i pozdrawiał jedzących, że hurmem odpowiadali.<begin id='b1207128629733' /><motyw id='m1207128629733'>Chłop, Ksiądz, Mądrość, Słowo</motyw></akap>
+<akap>A drogą często ktoś przechodził i pozdrawiał jedzących, że hurmem odpowiadali.<begin id="b1207128629733"/><motyw id="m1207128629733">Chłop, Ksiądz, Mądrość, Słowo</motyw></akap>
 
 <akap_dialog>--- Pono ptaszki nosiłeś dobrodziejowi? --- zagadnął Boryna.</akap_dialog>
 
@@ -1890,7 +1890,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Przeciech nie lementarze<pe><slowo_obce>lementarz</slowo_obce> --- elementarz.</pe>.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197014803562' /><motyw id='m1197014803562'>Ojciec, Syn</motyw>--- A gazety to co dnia stójka przynosi --- dorzuciła Hanka.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197014803562"/><motyw id="m1197014803562">Ojciec, Syn</motyw>--- A gazety to co dnia stójka przynosi --- dorzuciła Hanka.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Bo w gazetach piszą, co się dzieje we świecie... --- ozwał się Antek.</akap_dialog>
 
@@ -1906,7 +1906,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- I nie zmądrzałeś nic z tego, że się zadajesz z kowalem.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- La ojca to ino ten mądry, co chocia z półwłóczek ma abo i ogonów krowich z mendel.<end id='e1207128629733' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- La ojca to ino ten mądry, co chocia z półwłóczek ma abo i ogonów krowich z mendel.<end id="e1207128629733"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Zawrzyj gębę, pókim dobry! A to ino okazji szuka, żeby się kłyźnić! Chleb cię to rozpiera, widzę... mój chleb...</akap_dialog>
 
@@ -1932,7 +1932,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ociec! --- wrzasnął Antek zrywając się z ławki, ale opadł zaraz, bo Hanka ujęła go wpół, a stary popatrzył groźnie, przeżegnał się, jako że już było po obiedzie, i odchodząc do izby rzekł twardo:</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Na wycug do ciebie nie pójdę, nie!<end id='e1197014803562' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Na wycug do ciebie nie pójdę, nie!<end id="e1197014803562"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Porozchodzili się zaraz, ino Antek ostał na ganku i medytował; a Kuba wyprowadził konie na koniczysko za stodoły, uwalił się pod brogiem, aby się przespać, ale spać nie mógł, ciężyło mu w żywocie jedzenie, a i ta myśl, że gdyby miał jaką strzelbę, to by mógł tyle ustrzelać ptaszków abo i zajączka niektórego, że co niedzielę nosiłby dobrodziejowi.</akap>
@@ -1940,11 +1940,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Kowal by strzelbę zrobił, jako to i borowemu zmajstrował taką, że jak strzeli w lesie, to aż we wsi się rozlega!</akap>
 
-<akap_dialog>--- Mechanik jucha! Ale pięć rubli trza mu za taką zapłacić! --- rozmyślał. <begin id='b1197014874406' /><motyw id='m1197014874406'>Pieniądz</motyw>--- Hale skąd wziąć?... na zimę idzie, kożuch trza kupić, buty też dłużej jak do Godów<pe><slowo_obce>Gody</slowo_obce> --- Święta Bożego Narodzenia, obchodzone co roku 25 i 26 grudnia.</pe> nie wydzierżą... Juści, winne mi są jeszcze dziesięć rubli i dwoje szmat, portki i koszulę... Kożuch choćby i z pięć... krótki będzie... buciska ze trzy... a to i czapka by się zdała... a rubla trza zanieść dobrodziejowi na wotywę za ojców... Ścierwa... że i nic nie ostanie!... --- Splunął i zaczął z kieszeni w lejbiku wybierać okruchy tytoniowe i natrafił na ten pieniądz, o którym był zapomniał w czasie obiadu...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Mechanik jucha! Ale pięć rubli trza mu za taką zapłacić! --- rozmyślał. <begin id="b1197014874406"/><motyw id="m1197014874406">Pieniądz</motyw>--- Hale skąd wziąć?... na zimę idzie, kożuch trza kupić, buty też dłużej jak do Godów<pe><slowo_obce>Gody</slowo_obce> --- Święta Bożego Narodzenia, obchodzone co roku 25 i 26 grudnia.</pe> nie wydzierżą... Juści, winne mi są jeszcze dziesięć rubli i dwoje szmat, portki i koszulę... Kożuch choćby i z pięć... krótki będzie... buciska ze trzy... a to i czapka by się zdała... a rubla trza zanieść dobrodziejowi na wotywę za ojców... Ścierwa... że i nic nie ostanie!... --- Splunął i zaczął z kieszeni w lejbiku wybierać okruchy tytoniowe i natrafił na ten pieniądz, o którym był zapomniał w czasie obiadu...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204663617520' /><motyw id='m1204663617520'>Karczma, Pokusa</motyw>--- Jest ci gotowy grosz, jest! --- Odechciało mu się spać nagle; od karczmy rozlegał się daleki, przecedzony głos muzyki i jakby echa pokrzyków.<end id='e1197014874406' /></akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204663617520"/><motyw id="m1204663617520">Karczma, Pokusa</motyw>--- Jest ci gotowy grosz, jest! --- Odechciało mu się spać nagle; od karczmy rozlegał się daleki, przecedzony głos muzyki i jakby echa pokrzyków.<end id="e1197014874406"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Tańcują se juchy i gorzałę piją, i papirosy kurzą! --- westchnął i legł znowu na brzuchu, i patrzył na spętane konie, że zbiły się w kupę i gryzły po karkach, a rozmyślał, że wieczorem musi i on zajść do karczmy i kupić sobie tytoniu, i chociaż popatrzeć na balujących. <begin id='b1197014909781' /><motyw id='m1197014909781'>Pieniądz</motyw>Raz wraz oglądał pieniądz i spoglądał na słońce, wysoko było jeszcze i szło dzisiaj tak wolno ku zachodowi, jakby se też krzynkę odpoczywało niedzielnie...<end id='e1197014909781' /> A rwało go tak do karczmy, że wydzierżeć nie mógł, przekładał się ino z boku na bok i postękiwał z tęskności<end id='e1204663617520' />, ale nie poszedł zaraz, bo akuratnie zza stodoły wyszedł Antek z Hanką i szli miedzą w pola.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Tańcują se juchy i gorzałę piją, i papirosy kurzą! --- westchnął i legł znowu na brzuchu, i patrzył na spętane konie, że zbiły się w kupę i gryzły po karkach, a rozmyślał, że wieczorem musi i on zajść do karczmy i kupić sobie tytoniu, i chociaż popatrzeć na balujących. <begin id="b1197014909781"/><motyw id="m1197014909781">Pieniądz</motyw>Raz wraz oglądał pieniądz i spoglądał na słońce, wysoko było jeszcze i szło dzisiaj tak wolno ku zachodowi, jakby se też krzynkę odpoczywało niedzielnie...<end id="e1197014909781"/> A rwało go tak do karczmy, że wydzierżeć nie mógł, przekładał się ino z boku na bok i postękiwał z tęskności<end id="e1204663617520"/>, ale nie poszedł zaraz, bo akuratnie zza stodoły wyszedł Antek z Hanką i szli miedzą w pola.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Antek szedł przodem, a Hanka z chłopakiem na ręku za nim, czasem coś rzekli i szli wolno, a coraz to Antek pochylał się nad rolą i dotykał ręką wschodzących ździebeł.</akap>
@@ -1970,16 +1970,16 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Juści, że nie więcej. Przecież to i Józka, i kowalowa, i Grzela, i my --- wyliczała.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197014991015' /><motyw id='m1197014991015'>Łzy</motyw>--- Kowalowe by spłacić i ostać przy chałupie i półwłóczku...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197014991015"/><motyw id="m1197014991015">Łzy</motyw>--- Kowalowe by spłacić i ostać przy chałupie i półwłóczku...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A masz to czym?... --- jęknęła aże w tym uczuciu bezsilności tak silnym, że łzy jej pociekły po twarzy, gdy ogarnęła oczami te pola ojcowe, tę ziemię jak złoto czyste, gdzie i pszenica, i żyto, i jęczmień, i buraki od skiby do skiby siać było można... Tyle dobra, a to wszystko cudze... nie ich...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Nie bucz, głupia, zawżdy z tego osiem morgów nasze...<end id='e1197014991015' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie bucz, głupia, zawżdy z tego osiem morgów nasze...<end id="e1197014991015"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Żeby chociaż z połowa z chałupą i z tym kapuśniskiem! --- wskazała na lewo, w łąki, gdzie modrzały długie zagony kapusty; skręcili ku nim.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197015062937' /><motyw id='m1197015062937'>Kobieta, Żona, Mężczyzna, Pozycja społeczna</motyw>Siedli na kraju łąk pod krzami, Hanka pokarmiała dziecko, bo płakać poczęło, a Antek skręcił papierosa, zapalił i ponuro patrzył przed się...</akap>
+<akap><begin id="b1197015062937"/><motyw id="m1197015062937">Kobieta, Żona, Mężczyzna, Pozycja społeczna</motyw>Siedli na kraju łąk pod krzami, Hanka pokarmiała dziecko, bo płakać poczęło, a Antek skręcił papierosa, zapalił i ponuro patrzył przed się...</akap>
 
 
 <akap>Nie mówił on żonie, co go żarło we wątpiach, ni co mu leżało na sercu niby węgiel rozżarzony, bo aniby mógł wypowiedzieć, niby zrozumiała go dobrze...</akap>
@@ -1987,7 +1987,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Zwyczajnie, jak kobieta, co ni pomyślenia nie ma, ni niczego nie wymiarkuje sama, ino żyje se jako ten cień padający od człowieka...</akap>
 
-<akap_dialog>--- A gospodarstwo, a dzieci, a kumy --- to i cały świat la niej. Każda kobieta taka, każda... --- rozmyślał gorzko i aż go ścisnęło za serce... ---<end id='e1197015062937' /> <begin id='b1197015082093' /><motyw id='m1197015082093'>Kondycja ludzka</motyw>Ten ptak, co polatuje nad łęgami, ma lepiej niźli człowiek drugi... Co mu tam za kłopoty! Polatuje se, pośpiewuje, a Pan Jezus obsiewa la niego pola, że ino mu zbierać a pożywiać się...<end id='e1197015082093' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A gospodarstwo, a dzieci, a kumy --- to i cały świat la niej. Każda kobieta taka, każda... --- rozmyślał gorzko i aż go ścisnęło za serce... ---<end id="e1197015062937"/> <begin id="b1197015082093"/><motyw id="m1197015082093">Kondycja ludzka</motyw>Ten ptak, co polatuje nad łęgami, ma lepiej niźli człowiek drugi... Co mu tam za kłopoty! Polatuje se, pośpiewuje, a Pan Jezus obsiewa la niego pola, że ino mu zbierać a pożywiać się...<end id="e1197015082093"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A bo to i gotowych pieniędzy ociec mieć nie ma? --- zaczęła Hanka.</akap_dialog>
 
@@ -2014,13 +2014,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Antek! Antek! --- wolała za nim żałośnie, ale ani się odwrócił.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Obwinęła chłopaka i popłakując szła miedzami z powrotem do domu; ciężko jej było na sercu --- ani pogadać, ani wyżalić się przed kim na dolę swoją. <begin id='b1197015195359' /><motyw id='m1197015195359'>Kondycja ludzka, Mąż, Żona</motyw>A to człowiek żyje cięgiem jak ten samson, że nawet do sąsiadów pójść nie pójdzie i pogadaniem serca nie ucieszy. Dałby jej Antek kumy! Nic, ino siedź w chałupie a haruj, a zabiegaj, a jeszcze słowa dobrego nie usłyszysz! Inne do karczmów chodzą a na wesela... a ten Antek... bo to mu dogodzić można?... Czasem taki, że i do rany przyłóż... to znowu całe tygodnie ledwie bąknie jakie słowo i ani spojrzy... nic, jeno medytuje a medytuje... Prawda, że ma i o czym! Bo i ten ociec nie mógłby to już gront im odpisać, nie czas to staremu iść na wycug? A dyć dogadzałaby mu, że i rodzonemu nie byłoby u niej lepiej...<end id='e1197015195359' /></akap>
+<akap>Obwinęła chłopaka i popłakując szła miedzami z powrotem do domu; ciężko jej było na sercu --- ani pogadać, ani wyżalić się przed kim na dolę swoją. <begin id="b1197015195359"/><motyw id="m1197015195359">Kondycja ludzka, Mąż, Żona</motyw>A to człowiek żyje cięgiem jak ten samson, że nawet do sąsiadów pójść nie pójdzie i pogadaniem serca nie ucieszy. Dałby jej Antek kumy! Nic, ino siedź w chałupie a haruj, a zabiegaj, a jeszcze słowa dobrego nie usłyszysz! Inne do karczmów chodzą a na wesela... a ten Antek... bo to mu dogodzić można?... Czasem taki, że i do rany przyłóż... to znowu całe tygodnie ledwie bąknie jakie słowo i ani spojrzy... nic, jeno medytuje a medytuje... Prawda, że ma i o czym! Bo i ten ociec nie mógłby to już gront im odpisać, nie czas to staremu iść na wycug? A dyć dogadzałaby mu, że i rodzonemu nie byłoby u niej lepiej...<end id="e1197015195359"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197015220781' /><motyw id='m1197015220781'>Pieniądz</motyw>Chciała przysiąść do Kuby, ale przypiął się plecami do brogu i udawał, że śpi, choć mu słońce świeciło prosto w oczy, dopiero gdy zniknęła za węgłem stodoły, podniósł się, otrzepał ze słomy i wolno jął się przebierać pod sadami ku karczmie... paliła go ano ta złotówka...<end id='e1197015220781' /></akap>
+<akap><begin id="b1197015220781"/><motyw id="m1197015220781">Pieniądz</motyw>Chciała przysiąść do Kuby, ale przypiął się plecami do brogu i udawał, że śpi, choć mu słońce świeciło prosto w oczy, dopiero gdy zniknęła za węgłem stodoły, podniósł się, otrzepał ze słomy i wolno jął się przebierać pod sadami ku karczmie... paliła go ano ta złotówka...<end id="e1197015220781"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204663786042' /><motyw id='m1204663786042'>Karczma</motyw>A karczma stała na końcu wsi, za plebanią, na początku topolowej drogi.</akap>
+<akap><begin id="b1204663786042"/><motyw id="m1204663786042">Karczma</motyw>A karczma stała na końcu wsi, za plebanią, na początku topolowej drogi.</akap>
 
 
 <akap>Ludzi było mało co; muzyka czasem pobrzękiwała, ale nikto nie tańcował jeszcze, za rano było, i młodzi woleli gzić się w sadzie albo wystawać na podjeździe i pod ścianami, gdzie na świeżych, żółtych jeszcze belkach siedziało sporo dziewczyn i kobiet, a w wielgiej izbie z czarnym, okopconym pułapem pusto prawie było, małe przepalone szybki przesiewały czerwone przedzachodnie światło tak słabo, że ino smuga leżała na powybijanej podłodze, a w kątach mrok zalegał. Jakieś ludzie siedzieli za stołami pod ścianą, ale rozeznać nie rozeznał, kto taki?</akap>
@@ -2029,15 +2029,15 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Jeden Jambroży z brackim od światła stojał pod oknem z buteleczką w garści --- przepijali gęsto do siebie i pogadywali...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204623898897' /><motyw id='m1204623898897'>Muzyka</motyw>Basy buczały jako ten bąk, kiej się wedrze do izby ze dworu i lecący huczy... a czasem skrzypka z nagła zapiskała cienko jakoby ptaszek wabiący abo i bębenek zahurkotał i pobrzękiwał... ale wnet cichość zalegała.<end id='e1204623898897' /></akap>
+<akap><begin id="b1204623898897"/><motyw id="m1204623898897">Muzyka</motyw>Basy buczały jako ten bąk, kiej się wedrze do izby ze dworu i lecący huczy... a czasem skrzypka z nagła zapiskała cienko jakoby ptaszek wabiący abo i bębenek zahurkotał i pobrzękiwał... ale wnet cichość zalegała.<end id="e1204623898897"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197015304718' /><motyw id='m1197015304718'>Żyd</motyw>Kuba poszedł prosto do szynkwasu, za którym siedział Jankiel w jarmułce i w koszuli tylko, bo ciepło było, pogłaskiwał siwą brodę, kiwał się i wyczytywał w książce, przykładając oczy prawie do samych kart.</akap>
+<akap><begin id="b1197015304718"/><motyw id="m1197015304718">Żyd</motyw>Kuba poszedł prosto do szynkwasu, za którym siedział Jankiel w jarmułce i w koszuli tylko, bo ciepło było, pogłaskiwał siwą brodę, kiwał się i wyczytywał w książce, przykładając oczy prawie do samych kart.</akap>
 
 
-<akap>Kuba się namyślał, przestępował z nogi na nogę, przeliczał pieniądze, podrapywał się po kołtunach i stał tak długo, aż Jankiel spozierał na niego i nie przestając się kiwać i modlić, brzęknął raz i drugi kieliszkami...<end id='e1197015304718' /><end id='e1204663786042' /></akap>
+<akap>Kuba się namyślał, przestępował z nogi na nogę, przeliczał pieniądze, podrapywał się po kołtunach i stał tak długo, aż Jankiel spozierał na niego i nie przestając się kiwać i modlić, brzęknął raz i drugi kieliszkami...<end id="e1197015304718"/><end id="e1204663786042"/></akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197015368671' /><motyw id='m1197015368671'>Pijaństwo</motyw>--- Półkwaterek, ino krzepkiej! --- zarządził wreszcie.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197015368671"/><motyw id="m1197015368671">Pijaństwo</motyw>--- Półkwaterek, ino krzepkiej! --- zarządził wreszcie.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Jankiel w milczeniu nalewał i lewą rękę wyciągał po pieniądze...</akap>
@@ -2067,7 +2067,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Mimo to Jankiel postawił przed nim flaszeczkę araku.</akap>
 
 
-<akap>Opierał się, już nawet brał się wyjść, ale jucha harak tak zapachniał, że jaże w nosie wierciło, więc się i nie zmagał dłużej, jeno wypił nie medytując.<end id='e1197015368671' /></akap>
+<akap>Opierał się, już nawet brał się wyjść, ale jucha harak tak zapachniał, że jaże w nosie wierciło, więc się i nie zmagał dłużej, jeno wypił nie medytując.<end id="e1197015368671"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Zarobiliście w lesie?... --- pytał Jankiel cierpliwie.</akap_dialog>
 
@@ -2100,7 +2100,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Jankiel jest Żyd, to i nie wie, a we wsi wiedzą wszystkie, że chodziłem z dziedzicami do boru, że mi ten kulas przestrzelili... to umieć umiem...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197015463093' /><motyw id='m1197015463093'>Handel, Pieniądz, Kuszenie</motyw>--- Ja dam strzelbę, dam proch, dam, co potrzeba... a Kuba, co ustrzeli, przyniesie do mnie! Za sarnę dam całego rubla... słyszy?... Całego rubla! Za proch Kuba zapłaci piętnaście kopiejek od sztuki, odtrącę... A za to, co się fuzja będzie psuć, to Kuba przyniesie ćwiartkę owsa...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197015463093"/><motyw id="m1197015463093">Handel, Pieniądz, Kuszenie</motyw>--- Ja dam strzelbę, dam proch, dam, co potrzeba... a Kuba, co ustrzeli, przyniesie do mnie! Za sarnę dam całego rubla... słyszy?... Całego rubla! Za proch Kuba zapłaci piętnaście kopiejek od sztuki, odtrącę... A za to, co się fuzja będzie psuć, to Kuba przyniesie ćwiartkę owsa...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Rubla za sarnę... a niby ja za proch piętnaście... całego rubla!... niby jak to?...</akap_dialog>
 
@@ -2120,10 +2120,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Co się Kuba rzuci! Niech Kuba płaci i idzie sobie do diabła!...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Ale Kuba nie zapłacił i nie poszedł, nie miał już pieniędzy i winien był Żydowi... to się ino sparł ciężko o szynkwas i jął sennie obliczać, a Jankiel udobruchał się i raz jeszcze nalał mu, ale już czystego araku... i nic nie mówił...<end id='e1197015463093' /></akap>
+<akap>Ale Kuba nie zapłacił i nie poszedł, nie miał już pieniędzy i winien był Żydowi... to się ino sparł ciężko o szynkwas i jął sennie obliczać, a Jankiel udobruchał się i raz jeszcze nalał mu, ale już czystego araku... i nic nie mówił...<end id="e1197015463093"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204625069593' /><motyw id='m1204625069593'>Karczma, Obyczaje, Alkohol</motyw>Tymczasem do karczmy napływało coraz więcej ludzi, bo już mrok gęstniał, zapalili światło, muzyka raźniej się ozwała i gwar się podnosił; naród kupił się przy szynkwasie, pod ścianami albo i zgoła w pośrodku izby i raił, pogadywał, użalał się, a kto niekto i przepijał do drugiego, ale z rzadka, bo nie na pijaństwo przyszli, jeno tak sobie, po sąsiedzku postać, pogwarzyć, skrzypic posłuchać abo i basów, coś niecoś posłyszeć nowego; niedziela przeciech, to odpocząć ni folgę dać ciekawości nie grzech, a choćby i ten kieliszek wypić z kumami... byle przystojnie i bez obrazy boskiej się obyć obyło, to i sam dobrodziej nie bronił... Jakże, i bydlę na ten przykład po pracy odpocząć rade i musi. A zaś przy stole zasiedli gospodarze starsi i kobiety niektóre, przyodziane w czerwone wełniaki i chusty, że widziały się jako te malwy rozkwitłe, a że razem wszyscy mówili, to ino szum szedł po karczmie, kieby boru, i tupot nóg, jakoby bicie cepami w klepisko, i głos tych skrzypic, co cięgiem śpiewały figlujący.</akap>
+<akap><begin id="b1204625069593"/><motyw id="m1204625069593">Karczma, Obyczaje, Alkohol</motyw>Tymczasem do karczmy napływało coraz więcej ludzi, bo już mrok gęstniał, zapalili światło, muzyka raźniej się ozwała i gwar się podnosił; naród kupił się przy szynkwasie, pod ścianami albo i zgoła w pośrodku izby i raił, pogadywał, użalał się, a kto niekto i przepijał do drugiego, ale z rzadka, bo nie na pijaństwo przyszli, jeno tak sobie, po sąsiedzku postać, pogwarzyć, skrzypic posłuchać abo i basów, coś niecoś posłyszeć nowego; niedziela przeciech, to odpocząć ni folgę dać ciekawości nie grzech, a choćby i ten kieliszek wypić z kumami... byle przystojnie i bez obrazy boskiej się obyć obyło, to i sam dobrodziej nie bronił... Jakże, i bydlę na ten przykład po pracy odpocząć rade i musi. A zaś przy stole zasiedli gospodarze starsi i kobiety niektóre, przyodziane w czerwone wełniaki i chusty, że widziały się jako te malwy rozkwitłe, a że razem wszyscy mówili, to ino szum szedł po karczmie, kieby boru, i tupot nóg, jakoby bicie cepami w klepisko, i głos tych skrzypic, co cięgiem śpiewały figlujący.</akap>
 
 <akap_dialog>--- ,,A chto będzie za mną gonił?... za mną gonił..."</akap_dialog>
 
@@ -2133,10 +2133,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Niewiela ludzi tańcowało, ale tak ostro przytupywali, aże dyle podłogi skrzypiały i stół dygotał, że raz wraz flaszki pobrzękiwały i wywracały się kieliszki...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204663974863' /><motyw id='m1204663974863'>Taniec</motyw>Ale ochoty wielgiej nie było, bo i okazji, jako to przy weselach bywa abo i zrękowinach, nie było. Tańcowali ot tak sobie, la uciechy jednej abo dla wyprostowania nóg i grzbietów;<end id='e1204663974863' /> tylko chłopaki, co mieli późną jesienią do wojska stawać, zabawiali się mocniej i pili na frasunek, co i nie dziwota, bo mieli ich w tyli świat pognać, do obcych.<end id='e1204625069593' /></akap>
+<akap><begin id="b1204663974863"/><motyw id="m1204663974863">Taniec</motyw>Ale ochoty wielgiej nie było, bo i okazji, jako to przy weselach bywa abo i zrękowinach, nie było. Tańcowali ot tak sobie, la uciechy jednej abo dla wyprostowania nóg i grzbietów;<end id="e1204663974863"/> tylko chłopaki, co mieli późną jesienią do wojska stawać, zabawiali się mocniej i pili na frasunek, co i nie dziwota, bo mieli ich w tyli świat pognać, do obcych.<end id="e1204625069593"/></akap>
 
 
-<akap>A wójtów brat najgłośniej wykrzykiwał, a po nim Marcin Białek, Tomek Sikora i Paweł Boryna, stryjeczny Antka, któren i sam przyszedł do karczmy o zmroku, tylko że nie tańcował dzisiaj, a siedział w alkierzu, z kowalem i z drugimi, i <begin id='b1204625318486' /><motyw id='m1204625318486'>Kobieta, Mężczyzna, Konflikt, Pijaństwo</motyw>Franek młynarczyk, niski, krępy i kędzierzawy, ten ci gadatywus był największy i zbereźnik, i kpiarz, i na dzieuchy tak łakomy, że często gęsto pysk miał zbity i podrapany. Ale że dzisiaj ochlał się zaraz z miejsca, jak to nieboskie stworzenie, to ino stał przy szynkwasie z grubą Magdą od organisty, która była już w szóstym miesiącu.</akap>
+<akap>A wójtów brat najgłośniej wykrzykiwał, a po nim Marcin Białek, Tomek Sikora i Paweł Boryna, stryjeczny Antka, któren i sam przyszedł do karczmy o zmroku, tylko że nie tańcował dzisiaj, a siedział w alkierzu, z kowalem i z drugimi, i <begin id="b1204625318486"/><motyw id="m1204625318486">Kobieta, Mężczyzna, Konflikt, Pijaństwo</motyw>Franek młynarczyk, niski, krępy i kędzierzawy, ten ci gadatywus był największy i zbereźnik, i kpiarz, i na dzieuchy tak łakomy, że często gęsto pysk miał zbity i podrapany. Ale że dzisiaj ochlał się zaraz z miejsca, jak to nieboskie stworzenie, to ino stał przy szynkwasie z grubą Magdą od organisty, która była już w szóstym miesiącu.</akap>
 
 
 <akap>Dobrodziej już to wypominał na ambonie i naganiał go do ożenku, ale Franek słuchać nie chciał, że to do wojska stawać miał jesienią, to co mu ta po babie...</akap>
@@ -2144,7 +2144,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Magdusia właśnie ciągnęła go w kąt, do nalepy, i cosik mu mówiła płaczącym głosem, a on jej na to raz wraz powiadał:</akap>
 
-<akap_dialog>--- Głupiaś! Nie latałem za tobą... Chrzciny zapłacę i z rubla rzucę, jak mi się spodoba!... --- Nieprzytomny był i pchnął ją, aż przysiadła na nalepie komina w podle Kuby, któren już spał w popiele, a z nogami na izbie --- chlipała tam sobie cicho, a Franek poszedł znowu pić i brać dziewczyny do tańca --- gospodarskie nie chciały, bo młynarczyk, cóż to? Parobek prawie. A proste dziewki też, bo pijany był i w tańcu zberezeństwa czynił, to ino splunął i wziął się z Jambrożym całować i z gospodarzami, którzy że mieli w młynie zboże, stawiali swoje...<end id='e1204625318486' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Głupiaś! Nie latałem za tobą... Chrzciny zapłacę i z rubla rzucę, jak mi się spodoba!... --- Nieprzytomny był i pchnął ją, aż przysiadła na nalepie komina w podle Kuby, któren już spał w popiele, a z nogami na izbie --- chlipała tam sobie cicho, a Franek poszedł znowu pić i brać dziewczyny do tańca --- gospodarskie nie chciały, bo młynarczyk, cóż to? Parobek prawie. A proste dziewki też, bo pijany był i w tańcu zberezeństwa czynił, to ino splunął i wziął się z Jambrożym całować i z gospodarzami, którzy że mieli w młynie zboże, stawiali swoje...<end id="e1204625318486"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Wypijcie, Franek, a zmielcie rychlej, bo już mi baba głowę kołacze, że na kluski nie ma i ździebka mąki.</akap_dialog>
 
@@ -2165,7 +2165,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Lampa wisiała u czarnego pułapu i mdłym żółtawym światłem rozjaśniała jasne, powichrzone głowy --- siedzieli dokoła stołu, wsparli się mocno na rękach i wszyscy oczy utkwili w kowala, któren pochylony nad stołem, czerwony, rozkładał szeroko ręce, czasem bił pięścią i gadał z cicha:</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197015761750' /><motyw id='m1197015761750'>Chłop, Szlachcic, Kondycja ludzka, Pozycja społeczna, Własność</motyw>--- Prawdę mówię, bo tak stoi w gazecie wypisane, wyraźnie jak wół... Nie tak ludzie żyją we świecie jak u nas, nie! --- Co jest? Dziedzic ci panuje, ksiądz ci panuje, urzędnik ci panuje --- a ty ino rób a z głodu zdychaj i każdemu się nisko kłaniaj, żebyś po łbie nie oberwał...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197015761750"/><motyw id="m1197015761750">Chłop, Szlachcic, Kondycja ludzka, Pozycja społeczna, Własność</motyw>--- Prawdę mówię, bo tak stoi w gazecie wypisane, wyraźnie jak wół... Nie tak ludzie żyją we świecie jak u nas, nie! --- Co jest? Dziedzic ci panuje, ksiądz ci panuje, urzędnik ci panuje --- a ty ino rób a z głodu zdychaj i każdemu się nisko kłaniaj, żebyś po łbie nie oberwał...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A grontu mało, że niedługo to i po zagonie na człowieka nie starczy!</akap_dialog>
 
@@ -2187,9 +2187,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- To kiej tak dobrze, czemuż to kowal tam nie pojechał, co?... Smoluch jucha, łże jak ten pies i tumani, a wy głupie wierzyta! --- zawołała namiętnie.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204664143055' /><motyw id='m1204664143055'>Karczma</motyw>--- Mówię po dobremu: idźcie sobie, Jagustynko, skądżeście przyszli...<end id='e1197015761750' /></akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204664143055"/><motyw id="m1204664143055">Karczma</motyw>--- Mówię po dobremu: idźcie sobie, Jagustynko, skądżeście przyszli...<end id="e1197015761750"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A nie pójdę! Karczma la wszystkich, a ja taka dobra za swoje trzy grosze jak i ty!<end id='e1204664143055' /> Ale, nauczyciel jaki, Żydom się wysługuje, z urzędnikami trzyma, o staję czapkę przed dziedzicem zdejmuje, a te mu wierzą!... Pyskacz jeden!... Wiem ja... --- ale już nie skończyła, bo ją kowal krzepko ujął pod żebra, nogą otworzył drzwi i wyrzucił do wielkiej izby, że padła jak długa w pośrodku.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A nie pójdę! Karczma la wszystkich, a ja taka dobra za swoje trzy grosze jak i ty!<end id="e1204664143055"/> Ale, nauczyciel jaki, Żydom się wysługuje, z urzędnikami trzyma, o staję czapkę przed dziedzicem zdejmuje, a te mu wierzą!... Pyskacz jeden!... Wiem ja... --- ale już nie skończyła, bo ją kowal krzepko ujął pod żebra, nogą otworzył drzwi i wyrzucił do wielkiej izby, że padła jak długa w pośrodku.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Nie pomstowała nawet, tylko powstawszy rzekła wesoło:</akap>
@@ -2200,7 +2200,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Naród gruchnął śmiechem, a ona wyszła zaraz pomstując z cicha.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197015811109' /><motyw id='m1197015811109'>Pijaństwo, Karczma</motyw>Ale już i karczma pustoszała, muzyka zmilkła, ludzie się rozchodzili do domów, to stawali kupkami przed karczmą, bo to i wieczór był ciepły i jasny, księżyc świecił, tylko rekruci jeszcze ostali i pili na umor i wykrzykiwali, a Jambroży, spity jako bydlę, wylazł na środek drogi i wyśpiewywał, taczając się ze strony na stronę.</akap>
+<akap><begin id="b1197015811109"/><motyw id="m1197015811109">Pijaństwo, Karczma</motyw>Ale już i karczma pustoszała, muzyka zmilkła, ludzie się rozchodzili do domów, to stawali kupkami przed karczmą, bo to i wieczór był ciepły i jasny, księżyc świecił, tylko rekruci jeszcze ostali i pili na umor i wykrzykiwali, a Jambroży, spity jako bydlę, wylazł na środek drogi i wyśpiewywał, taczając się ze strony na stronę.</akap>
 
 
 <akap>A i ci z alkierza, z kowalem na czele, wyszli.</akap>
@@ -2209,17 +2209,17 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Potem, kiedy już Jankiel począł gasić światła, rekruci się wytoczyli, ujęli się mocno pod ręce i szli całą drogą śpiewający z gardła wszystkiego, aże psy ujadały i jaki taki z chałupy wyjrzał...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197015853593' /><motyw id='m1197015853593'>Chłop, Żyd</motyw>Kuba tylko spał wciąż w popiele tak krzepko, aż go Jankiel budzić musiał, ale parobek wstać nie chciał, kopał, to grzmocił w powietrze i mruczał:</akap>
+<akap><begin id="b1197015853593"/><motyw id="m1197015853593">Chłop, Żyd</motyw>Kuba tylko spał wciąż w popiele tak krzepko, aż go Jankiel budzić musiał, ale parobek wstać nie chciał, kopał, to grzmocił w powietrze i mruczał:</akap>
 
-<akap_dialog>--- Pódzi, Żydzie. Jak chcę, tak spał będę... gospodarz jestem, to wolę swoją mam, a tyś żółtek i parch!...<end id='e1197015853593' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pódzi, Żydzie. Jak chcę, tak spał będę... gospodarz jestem, to wolę swoją mam, a tyś żółtek i parch!...<end id="e1197015853593"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197015872984' /><motyw id='m1197015872984'>Pieniądz</motyw>Wiadro wody pomogło, że wstał i wytrzeźwiał nieco, jeno ze strachem a zdumieniem słuchał, jako całego rubla przepił --- którego winien jest...<end id='e1197015872984' /></akap>
+<akap><begin id="b1197015872984"/><motyw id="m1197015872984">Pieniądz</motyw>Wiadro wody pomogło, że wstał i wytrzeźwiał nieco, jeno ze strachem a zdumieniem słuchał, jako całego rubla przepił --- którego winien jest...<end id="e1197015872984"/></akap>
 
-<akap_dialog>--- Jakże?... dwa półkwaterki z harakiem... całego śledzia... machorki... i jeszcze dwa półkwaterki... to już cały rubel?... Jakże?... dwa... --- majaczyło mu się.<end id='e1197015811109' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Jakże?... dwa półkwaterki z harakiem... całego śledzia... machorki... i jeszcze dwa półkwaterki... to już cały rubel?... Jakże?... dwa... --- majaczyło mu się.<end id="e1197015811109"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204626021459' /><motyw id='m1204626021459'>Świętoszek</motyw>Jankiel przekonał go w końcu i porozumieli się co do strzelby, którą Żyd miał mu przywieźć z jarmarku, a na zgodę postawił esencji ze spirytusem...</akap>
+<akap><begin id="b1204626021459"/><motyw id="m1204626021459">Świętoszek</motyw>Jankiel przekonał go w końcu i porozumieli się co do strzelby, którą Żyd miał mu przywieźć z jarmarku, a na zgodę postawił esencji ze spirytusem...</akap>
 
 
 <akap>Tylko owsa stanowczo Kuba przynosić nie obiecywał.</akap>
@@ -2228,17 +2228,17 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Idźcie już sobie, czas spać... a ja mam jeszcze pacierze odmawiać...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Cie!... spekulant jaki! Do złodziejstwa namawia, a pacierze mówił będzie... --- mruczał idąc ku domowi<end id='e1204626021459' /> i jął sobie przypominać i kalkulować, bo nijak nie chciało mu się w głowie pomieścić, że całego rubla przepił... ale że jeszcze nie wytrzeźwiał i powietrze go rozebrało, to potaczał się ździebko, a i raz wraz właził na płoty, to na budulec leżący gdzieniegdzie przed chałupami i klął...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Cie!... spekulant jaki! Do złodziejstwa namawia, a pacierze mówił będzie... --- mruczał idąc ku domowi<end id="e1204626021459"/> i jął sobie przypominać i kalkulować, bo nijak nie chciało mu się w głowie pomieścić, że całego rubla przepił... ale że jeszcze nie wytrzeźwiał i powietrze go rozebrało, to potaczał się ździebko, a i raz wraz właził na płoty, to na budulec leżący gdzieniegdzie przed chałupami i klął...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197015945437' /><motyw id='m1197015945437'>Pijaństwo</motyw>--- Żeby was, juchy, pokręciło!... Łajdusy jedne... żeby tak drogę pozastawiać!... nic, jeno się pochlały... zbereźniki... a dobrodziej na darmo wypomina... a dobrodziej... --- tu się zastanowił długo i miarkował, aż i wreszcie chyciło się go rozeznanie i żałość taka, aż przystanął, oglądał się dookoła, pochylał szukając czego by twardego do ręki... ale zapomniał wnet i chwycił się za kudły, i jął się prać po pysku kułakiem i wykrzykiwać:</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197015945437"/><motyw id="m1197015945437">Pijaństwo</motyw>--- Żeby was, juchy, pokręciło!... Łajdusy jedne... żeby tak drogę pozastawiać!... nic, jeno się pochlały... zbereźniki... a dobrodziej na darmo wypomina... a dobrodziej... --- tu się zastanowił długo i miarkował, aż i wreszcie chyciło się go rozeznanie i żałość taka, aż przystanął, oglądał się dookoła, pochylał szukając czego by twardego do ręki... ale zapomniał wnet i chwycił się za kudły, i jął się prać po pysku kułakiem i wykrzykiwać:</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204626076831' /><motyw id='m1204626076831'>Łzy</motyw>--- Pijanica jesteś i świnia zapowietrzona! Do dobrodzieja cię zawlekę, niech cię wypomni przed całym narodem, żeś pies i pijanica... żeś dwa po dwa półkwaterki... żeś całego rubla przepił... żeś jako to bydlę abo i gorszy!... żeś...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204626076831"/><motyw id="m1204626076831">Łzy</motyw>--- Pijanica jesteś i świnia zapowietrzona! Do dobrodzieja cię zawlekę, niech cię wypomni przed całym narodem, żeś pies i pijanica... żeś dwa po dwa półkwaterki... żeś całego rubla przepił... żeś jako to bydlę abo i gorszy!... żeś...</akap_dialog>
 
 
-<akap>I żałość z nagła go objęła nad sobą, że przysiadł na drodze i buchnął płaczem.<end id='e1204626076831' /><end id='e1197015945437' /></akap>
+<akap>I żałość z nagła go objęła nad sobą, że przysiadł na drodze i buchnął płaczem.<end id="e1204626076831"/><end id="e1197015945437"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197015973671' /><motyw id='m1197015973671'>Jesień, Księżyc</motyw>Jasny, ogromny księżyc płynął w przestrzeniach ciemnych, a gdzieniegdzie, z rzadka kieby srebrne gwoździe, gwiazdy błyskały; mgły szarą, nikłą przędzą motały się nad wsią i przesłoną powlekały nad wodami. Niezgłębiona cichość nocy jesiennej przejmowała świat, tylko gdzieniegdzie wyrywały się śpiewy wracających z karczmy albo ujadania psów.<end id='e1197015973671' /></akap>
+<akap><begin id="b1197015973671"/><motyw id="m1197015973671">Jesień, Księżyc</motyw>Jasny, ogromny księżyc płynął w przestrzeniach ciemnych, a gdzieniegdzie, z rzadka kieby srebrne gwoździe, gwiazdy błyskały; mgły szarą, nikłą przędzą motały się nad wsią i przesłoną powlekały nad wodami. Niezgłębiona cichość nocy jesiennej przejmowała świat, tylko gdzieniegdzie wyrywały się śpiewy wracających z karczmy albo ujadania psów.<end id="e1197015973671"/></akap>
 
 
 <akap>A na drodze przed karczmą Jambroży taczał się ze strony na stronę i śpiewał wciąż, nieustannie, aż do wytrzeźwienia:</akap>
@@ -2264,7 +2264,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 
 
-<akap><begin id='b1197016203765' /><motyw id='m1197016203765'>Jesień</motyw>Jesień szła coraz głębsza.</akap>
+<akap><begin id="b1197016203765"/><motyw id="m1197016203765">Jesień</motyw>Jesień szła coraz głębsza.</akap>
 
 
 <akap>Blade dnie wlekły się przez puste, ogłuchłe pola i przymierały w lasach coraz cichsze, coraz bladsze --- niby te święte Hostie w dogasających brzaskach gromnic.</akap>
@@ -2282,7 +2282,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Południa były słoneczne, ale tak martwe i nieme, że poszumy lasów dochodziły głuchym szmerem i bełkot rzeki rozlegał się jak łkanie bolesne, a szczątki babiego lata rwały się nie wiadomo skąd i przepadały w ostrych, zimnych cieniach chałup.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204662400490' /><motyw id='m1204662400490'>Melancholia</motyw>A smętek konania był w tych południach cichych, na pustych drogach leżało milczenie, a w odartych z liści sadach czaiła się głęboka melancholia żałości i trwogi zarazem.<end id='e1204662400490' /></akap>
+<akap><begin id="b1204662400490"/><motyw id="m1204662400490">Melancholia</motyw>A smętek konania był w tych południach cichych, na pustych drogach leżało milczenie, a w odartych z liści sadach czaiła się głęboka melancholia żałości i trwogi zarazem.<end id="e1204662400490"/></akap>
 
 
 <akap>I często, coraz częściej niebo powlekało się burymi chmurami, że już o letnim podwieczorku musiano schodzić z pól, bo mrok ogarniał świat...</akap>
@@ -2294,10 +2294,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>A na przedwieczerzę często spadały deszcze, krótkie były jeszcze, ale zimne i coraz częściej przeciągały się do zmroku --- do długiego jesiennego zmroku, w którym jak kwiaty złote płonęły okna chat i szkliły się kałużami puste drogi --- a mokra, zimna noc tłukła się o ściany i pojękiwała w sadach.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204662490199' /><motyw id='m1204662490199'>Ptak</motyw>Nawet ten bociek z przetrąconym skrzydłem, co się był ostał i którego widywano samotnie brodzącym po łąkach, przychodzić jął pod bróg Boryny abo i zasię na samo podwórze, gdzie mu Witek skwapliwie podrzucał na przynętę jadło.<end id='e1204662490199' /></akap>
+<akap><begin id="b1204662490199"/><motyw id="m1204662490199">Ptak</motyw>Nawet ten bociek z przetrąconym skrzydłem, co się był ostał i którego widywano samotnie brodzącym po łąkach, przychodzić jął pod bróg Boryny abo i zasię na samo podwórze, gdzie mu Witek skwapliwie podrzucał na przynętę jadło.<end id="e1204662490199"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204662585726' /><motyw id='m1204662585726'>Pielgrzym, Żebrak</motyw>A i dziady różne coraz częściej nawiedzały wieś; i te zwyczajne, proszalne, co z torbą głęboką i z pacierzem długim szły od drzwi do drzwi, przeprowadzane ujadaniem piesków --- a były i drugie, insze, takie, co od miejsc świętych ciągnęły i znały Ostrą Bramę, Częstochowę i Kalwarię, a rade opowiadały długimi wieczorami, co się gdzie we świecie dzieje i jakie cuda się gdzie stały, a trafiał się niekiedy i taki, któren po cichu powiadał się aż z Ziemi Świętej i takie cudeńka prawił, takie kraje znał, przez takie wielgachne morza jechał, tyla przygód doznał, że aż dziw ogarniał słuchających pobożnie, a niejednemu i uwierzyć było trudno w to wszystko... Ale chciwie słuchał, jako że każden rad się czegoś nowego dowiedział, a i wieczory były długie, i do świtu wyspać się jeszcze można było choćby i na oba boki.<end id='e1204662585726' /></akap>
+<akap><begin id="b1204662585726"/><motyw id="m1204662585726">Pielgrzym, Żebrak</motyw>A i dziady różne coraz częściej nawiedzały wieś; i te zwyczajne, proszalne, co z torbą głęboką i z pacierzem długim szły od drzwi do drzwi, przeprowadzane ujadaniem piesków --- a były i drugie, insze, takie, co od miejsc świętych ciągnęły i znały Ostrą Bramę, Częstochowę i Kalwarię, a rade opowiadały długimi wieczorami, co się gdzie we świecie dzieje i jakie cuda się gdzie stały, a trafiał się niekiedy i taki, któren po cichu powiadał się aż z Ziemi Świętej i takie cudeńka prawił, takie kraje znał, przez takie wielgachne morza jechał, tyla przygód doznał, że aż dziw ogarniał słuchających pobożnie, a niejednemu i uwierzyć było trudno w to wszystko... Ale chciwie słuchał, jako że każden rad się czegoś nowego dowiedział, a i wieczory były długie, i do świtu wyspać się jeszcze można było choćby i na oba boki.<end id="e1204662585726"/></akap>
 
 
 <akap>Hej! Jesień to była, późna jesień!</akap>
@@ -2312,33 +2312,33 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Jesień to była, rodzona matka zimy.</akap>
 
 
-<akap>Ino się tym pokrzepiano, że nie ma jeszcze pluchy, że drogi nie bardzo rozmiękły i może wytrzyma pogoda do jarmarku, na któren całe Lipce się wybierały, jakby na odpust jaki.<end id='e1197016203765' /></akap>
+<akap>Ino się tym pokrzepiano, że nie ma jeszcze pluchy, że drogi nie bardzo rozmiękły i może wytrzyma pogoda do jarmarku, na któren całe Lipce się wybierały, jakby na odpust jaki.<end id="e1197016203765"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204662794626' /><motyw id='m1204662794626'>Obyczaje, Wieś</motyw>Bo jarmark miał być na świętą Kordulę, walny i ostatni już przed Godami, więc się nań wszyscy szykowali należycie.</akap>
+<akap><begin id="b1204662794626"/><motyw id="m1204662794626">Obyczaje, Wieś</motyw>Bo jarmark miał być na świętą Kordulę, walny i ostatni już przed Godami, więc się nań wszyscy szykowali należycie.</akap>
 
 
 <akap>Już na parę dni przedtem deliberowano po wsi, co by się sprzedać dało, czy z inwentarza, czy z ziarna abo też z drobnego przychówku. A że na zimę szło, to i kupować trza było niemało i z przyodziewku, i ze sprzętów, i z różnych różności gospodarskich, z czego i różne turbacje poszły, i swary, i kłótnie po chałupach, boć wiadomo przeciech, że u nikogój się nie przelewa, a o grosz gotowy coraz to trudniej.</akap>
 
 
-<akap>A tu i rychtyk w ten czas i płacić przychodziło podatki, to gminne składki i spłaty różne między sobą, a często i przednówkowe pożyczki, a jak niejeden to i zasługi służbie --- tyla tego razem, że niektóren, choćby i z półwłókowych, ciężko wzdychał i kalkulował, a nic nie wychodziło bez wyprowadzenia na jarmark konia abo i krowy, a już o biedniejszych to i nie ma co rzec.<end id='e1204662794626' /></akap>
+<akap>A tu i rychtyk w ten czas i płacić przychodziło podatki, to gminne składki i spłaty różne między sobą, a często i przednówkowe pożyczki, a jak niejeden to i zasługi służbie --- tyla tego razem, że niektóren, choćby i z półwłókowych, ciężko wzdychał i kalkulował, a nic nie wychodziło bez wyprowadzenia na jarmark konia abo i krowy, a już o biedniejszych to i nie ma co rzec.<end id="e1204662794626"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197020135575' /><motyw id='m1197020135575'>Praca, Zwierzęta</motyw>Więc też i jaki taki wyprowadzał krowinę przed oborę, wycierał jej ognojone boki wiechetkiem i na noc przyrzucał koniczyny, to gotowanego jęczmienia z kartoflami, byle jeno wypęczniała ździebko; któren znów przysposabiał stare, poślepłe całkiem wywłoki, żeby chyla tyla do koni były podobne na ten przykład.</akap>
+<akap><begin id="b1197020135575"/><motyw id="m1197020135575">Praca, Zwierzęta</motyw>Więc też i jaki taki wyprowadzał krowinę przed oborę, wycierał jej ognojone boki wiechetkiem i na noc przyrzucał koniczyny, to gotowanego jęczmienia z kartoflami, byle jeno wypęczniała ździebko; któren znów przysposabiał stare, poślepłe całkiem wywłoki, żeby chyla tyla do koni były podobne na ten przykład.</akap>
 
 
 <akap>Insze znowu młóciły zawzięcie dnie całe, żeby zdążyć na jarmark.</akap>
 
 
-<akap>I u Borynów sposobiono się raźnie; stary z Kubą domłócał pszenicy, a Józka z Hanką, co im ino czasu ostawało, to podpasały maciorę i te gąski wybrane z ostawianych na chowanie, Antek zaś z Witkiem, że to leda dzień spodziewano się deszczów, jeździli do boru po susz na ogień i po ściółkę, z której co poszło do obory, a resztę zwalali pod chałupę do ogacenia ścian.<end id='e1197020135575' /></akap>
+<akap>I u Borynów sposobiono się raźnie; stary z Kubą domłócał pszenicy, a Józka z Hanką, co im ino czasu ostawało, to podpasały maciorę i te gąski wybrane z ostawianych na chowanie, Antek zaś z Witkiem, że to leda dzień spodziewano się deszczów, jeździli do boru po susz na ogień i po ściółkę, z której co poszło do obory, a resztę zwalali pod chałupę do ogacenia ścian.<end id="e1197020135575"/></akap>
 
 
 <akap>I tak ta przyspieszona robota trwała aż do późna w noc ostatnią przed jarmarkiem; dopiero gdy pszenica już we worach leżała na wozie wtoczonym do stodoły i wszystko było przyrządzone na jutro --- siedli wszyscy razem do wieczerzy w Borynowej izbie.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197020175751' /><motyw id='m1197020175751'>Jedzenie</motyw>Na kominie buzował się wesoły ogień ze świerczyny, potrzaskujący cięgiem, a oni jedli wolno i w milczeniu, że to po spracowaniu nikomu się odzywać nie chciało, aż dopiero kiedy skończyli i gdy już kobiety posprzątały miski i garnki z ławy, Boryna rzekł, coś niecoś przysuwając się do komina:</akap>
+<akap><begin id="b1197020175751"/><motyw id="m1197020175751">Jedzenie</motyw>Na kominie buzował się wesoły ogień ze świerczyny, potrzaskujący cięgiem, a oni jedli wolno i w milczeniu, że to po spracowaniu nikomu się odzywać nie chciało, aż dopiero kiedy skończyli i gdy już kobiety posprzątały miski i garnki z ławy, Boryna rzekł, coś niecoś przysuwając się do komina:</akap>
 
-<akap_dialog>--- Przed świtaniem trza ruszyć!<end id='e1197020175751' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Przed świtaniem trza ruszyć!<end id="e1197020175751"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Juści, że nie później --- odrzekł Antek i zabrał się do smarowania uprzęży, Kuba strugał bijak do cepów, a Witek obierał kartofle na rano i raz wraz poszturchiwał Łapę, któren leżał obok i wybierał sobie pchły zębami.</akap_dialog>
 
@@ -2354,11 +2354,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Słyszeć słyszałem, ino tak w głowę zachodzę, że po prawdzie to krzywdy mi nijakiej u was nie było... Juści, ale ino... --- urwał zakłopotany.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197020234883' /><motyw id='m1197020234883'>Jedzenie, Alkohol, Obyczaje</motyw>--- Józia, daj no gorzałki i co przegryźć, co mamy na sucho radzić, kiej Żydy jakie --- zarządził stary i przysunął przed komin ławkę, na której Józia wnet postawiła butelkę, wianek kiełbasy i chleb.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197020234883"/><motyw id="m1197020234883">Jedzenie, Alkohol, Obyczaje</motyw>--- Józia, daj no gorzałki i co przegryźć, co mamy na sucho radzić, kiej Żydy jakie --- zarządził stary i przysunął przed komin ławkę, na której Józia wnet postawiła butelkę, wianek kiełbasy i chleb.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Napij się, Kuba, i rzeknij swoje słowo.<end id='e1197020234883' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Napij się, Kuba, i rzeknij swoje słowo.<end id="e1197020234883"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197020277925' /><motyw id='m1197020277925'>Pozycja społeczna, Obraz świata</motyw>--- Bóg zapłać, gospodarzu... Ostać, to bym się ostał, ino... ino...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197020277925"/><motyw id="m1197020277925">Pozycja społeczna, Obraz świata</motyw>--- Bóg zapłać, gospodarzu... Ostać, to bym się ostał, ino... ino...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Postąpię ci coś niecoś!...</akap_dialog>
 
@@ -2384,14 +2384,14 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Pewnie, że nie moja, pewnie.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Napij się jeszcze, Kuba, i rzeknij, co ci mam zasług dodać.<end id='e1197020277925' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Napij się jeszcze, Kuba, i rzeknij, co ci mam zasług dodać.<end id="e1197020277925"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204671488637' /><motyw id='m1204671488637'>Alkohol, Odwaga</motyw>Kuba wypił, ale że go już nieco zamroczyła gorzałka, to uwidziało mu się, że w karczmie siedzi z Michałem od organisty abo i z drugim kamratem i rajcują se swobodnie, wesoło, jak równy z równym. Rościebnął ździebko kapotę, wyciągnął nogi, buchnął pięścią w ławkę i zakrzyknął:</akap>
+<akap><begin id="b1204671488637"/><motyw id="m1204671488637">Alkohol, Odwaga</motyw>Kuba wypił, ale że go już nieco zamroczyła gorzałka, to uwidziało mu się, że w karczmie siedzi z Michałem od organisty abo i z drugim kamratem i rajcują se swobodnie, wesoło, jak równy z równym. Rościebnął ździebko kapotę, wyciągnął nogi, buchnął pięścią w ławkę i zakrzyknął:</akap>
 
 <akap_dialog>--- Cztery papierki i rubla zadatku dołoży --- to ostanę.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Widzi mi się, żeś pijany abo ci się w głowie popsuło --- zawołał Boryna, ale Kuba szedł już za myślą swoją i dawnym marzeniem, a zresztą i nie słyszał gospodarskiego głosu, więc rozprostowywał skurczoną duszę, rósł w ambit i taką pewność siebie, jakoby samym gospodarzem się poczuł.<end id='e1204671488637' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Widzi mi się, żeś pijany abo ci się w głowie popsuło --- zawołał Boryna, ale Kuba szedł już za myślą swoją i dawnym marzeniem, a zresztą i nie słyszał gospodarskiego głosu, więc rozprostowywał skurczoną duszę, rósł w ambit i taką pewność siebie, jakoby samym gospodarzem się poczuł.<end id="e1204671488637"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Cztery papierki i jeszcze jeden zadatku dołoży, to u niego ostanę, a nie, to psiachmać na jarmark pójdę i służbę se znajdę, choćby i na furmana do cugowych we dworze... Znają mię, iżem robotny i na wszystkim w polu czy kiele domu się znający, że niejednemu gospodarzowi bydło paść u mnie a uczyć się... A nie, to ptaszki strzelał będę i dobrodziejowi nosił abo i Janklowi... a nie...</akap_dialog>
 
@@ -2405,7 +2405,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Poradzili jeszcze o tym i o owym, i gdy się rozchodzili, Kuba już ode drzwi nieśmiało całkiem się ozwał:</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204663307254' /><motyw id='m1204663307254'>Koń</motyw>--- Zgoda na trzy ruble i dwie koszule, ino... ino... nie przedawajcie źrebicy... przy mnie się uległa... kożuchem swoim przyodziewałem, żeby nie przemarzła... to bym nie ścierpiał, żeby ją Żyd jaki bijał libo i łachmytek z miasta... Nie sprzedawajcie... złoto, nie źrebica... kiej ten dzieciak posłuszna... koń taki, że i drugi człowiek --- prosty pies przy niej. Nie sprzedawajcie...<end id='e1204663307254' /></akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204663307254"/><motyw id="m1204663307254">Koń</motyw>--- Zgoda na trzy ruble i dwie koszule, ino... ino... nie przedawajcie źrebicy... przy mnie się uległa... kożuchem swoim przyodziewałem, żeby nie przemarzła... to bym nie ścierpiał, żeby ją Żyd jaki bijał libo i łachmytek z miasta... Nie sprzedawajcie... złoto, nie źrebica... kiej ten dzieciak posłuszna... koń taki, że i drugi człowiek --- prosty pies przy niej. Nie sprzedawajcie...<end id="e1204663307254"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ani mi to w głowie nie postało.</akap_dialog>
 
@@ -2417,9 +2417,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Kuba byłby go za nogi ułapił z radości, ino śmieć nie śmiał, to nadział czapę i poszedł rychło, jako że i czas było spać bacząc na jarmark jutrzejszy.</akap>
 
 
-<sekcja_swiatlo />
-<separator_linia />
-<sekcja_swiatlo />
+<sekcja_swiatlo/>
+<separator_linia/>
+<sekcja_swiatlo/>
 
 
 <akap>Jakoż i nazajutrz, jeszcze przed świtaniem, że nieledwie po drugich kurach, a już na wszystkich drogach i ścieżkach do Tymowa ruszali się ludzie.</akap>
@@ -2440,13 +2440,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Tyla narodu szło, jakby wieś cała wychodziła.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204671604533' /><motyw id='m1204671604533'>Obyczaje, Wieś</motyw>Szli gospodarze co biedniejsi, szły kobiety, szły parobki i dziewczyny, i komornicy też szli, a i biedota sama --- najemnicy takoż ciągnęli, bo jarmark to był ten, na którym godzono się do robót i zmieniano służby.</akap>
+<akap><begin id="b1204671604533"/><motyw id="m1204671604533">Obyczaje, Wieś</motyw>Szli gospodarze co biedniejsi, szły kobiety, szły parobki i dziewczyny, i komornicy też szli, a i biedota sama --- najemnicy takoż ciągnęli, bo jarmark to był ten, na którym godzono się do robót i zmieniano służby.</akap>
 
 
-<akap>Kto co kupić, kto sprzedać, a jensi byle jarmarku użyć.<end id='e1204671604533' /></akap>
+<akap>Kto co kupić, kto sprzedać, a jensi byle jarmarku użyć.<end id="e1204671604533"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197020599232' /><motyw id='m1197020599232'>Zwierzęta</motyw>Któren wiódł na postronku krowinę albo i ciołaka, kto zaś gnał przed sobą maciorę z prosiętami, co ino pokwikiwały i rwały się tak, że trza je było cięgiem oganiać i stróżować, bych pod wozy nie wpadły; jenszy człapał się na szkapie; drugie oganiały wystrzyżone barany, gdzieniegdzie zaś bieliło się stadko gęsi z podwiązanymi skrzydłami, to grzebieniaste koguty wyzierały spod zapasek kobiecych... A i wozy niezgorzej jechały wyładowane, raz wraz z jakiegoś półkoszka spod słomy wyzierał ryj karmnika i kwiczał, aż gęsi gęgały zestrachane i psy, co szły zarówno z ludźmi, doszczekiwać poczynały przy wozach.<end id='e1197020599232' /> I szli tak całą drogą, że choć szeroka była, a pomieścić się trudno wszystkim było, że jaki taki schodził na pole w bruzdy.</akap>
+<akap><begin id="b1197020599232"/><motyw id="m1197020599232">Zwierzęta</motyw>Któren wiódł na postronku krowinę albo i ciołaka, kto zaś gnał przed sobą maciorę z prosiętami, co ino pokwikiwały i rwały się tak, że trza je było cięgiem oganiać i stróżować, bych pod wozy nie wpadły; jenszy człapał się na szkapie; drugie oganiały wystrzyżone barany, gdzieniegdzie zaś bieliło się stadko gęsi z podwiązanymi skrzydłami, to grzebieniaste koguty wyzierały spod zapasek kobiecych... A i wozy niezgorzej jechały wyładowane, raz wraz z jakiegoś półkoszka spod słomy wyzierał ryj karmnika i kwiczał, aż gęsi gęgały zestrachane i psy, co szły zarówno z ludźmi, doszczekiwać poczynały przy wozach.<end id="e1197020599232"/> I szli tak całą drogą, że choć szeroka była, a pomieścić się trudno wszystkim było, że jaki taki schodził na pole w bruzdy.</akap>
 
 
 <akap>O dużym już dniu, kiej się tak przetarło na niebie, że ino, ino słońca było patrzeć, wyszedł i Boryna z chałupy; przódzi już, bo o świtaniu, Hanka z Józką pognały maciorę i podpasionego wieprzka, a Antek powiózł dziesięć worków pszenicy i pół korczyka czerwonej koniczyny. W domu ostawał tylko Kuba z Witkiem i Jagustynka, przywołana, żeby jeść uwarzyła i krów dojrzała.</akap>
@@ -2454,7 +2454,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Witek beczał w głos pod oborą, bo chciało mu się na jarmark.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Czego się to głupiemu zachciewa! --- mruknął Boryna, przeżegnał się i <begin id='b1204671804611' /><motyw id='m1204671804611'>Obyczaje</motyw>poszedł pieszo, bo liczył, że się po drodze przysiędzie do kogo; jakoż i zaraz tak się stało, bo tuż za karczmą dopędził go organista, jadący bryczką w parę tęgich koni.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Czego się to głupiemu zachciewa! --- mruknął Boryna, przeżegnał się i <begin id="b1204671804611"/><motyw id="m1204671804611">Obyczaje</motyw>poszedł pieszo, bo liczył, że się po drodze przysiędzie do kogo; jakoż i zaraz tak się stało, bo tuż za karczmą dopędził go organista, jadący bryczką w parę tęgich koni.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Cóż to, na piechty, Macieju?</akap_dialog>
 
@@ -2474,7 +2474,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Zażyjcie, francuska... --- proponował organista pstrzykając w tabakierkę.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Zażyli i pokichali solennie.<end id='e1204671804611' /></akap>
+<akap>Zażyli i pokichali solennie.<end id="e1204671804611"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Cóż tam u was? Sprzedajecie co dzisiaj?</akap_dialog>
 
@@ -2493,7 +2493,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Bo rozpożyczacie... mało to macie po ludziach?... Wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi!...</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197020735758' /><motyw id='m1197020735758'>Nauka</motyw>Ale Boryna, nierad tym wypominkom przy parobku, pochylił się szybko i cicho zapytał:</akap>
+<akap><begin id="b1197020735758"/><motyw id="m1197020735758">Nauka</motyw>Ale Boryna, nierad tym wypominkom przy parobku, pochylił się szybko i cicho zapytał:</akap>
 
 <akap_dialog>--- A pan Jaś długo będzie jeszcze w klasach?</akap_dialog>
 
@@ -2501,9 +2501,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Wróci do dom czy też do urzędu pójdzie?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Moiściewy, a cóż by w domu robił na tych piętnastu morgach. A mało to jeszcze drobiazgu!... A czasy ciężkie, jak z kamienia... ---<end id='e1197020735758' /> westchnęła.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Moiściewy, a cóż by w domu robił na tych piętnastu morgach. A mało to jeszcze drobiazgu!... A czasy ciężkie, jak z kamienia... ---<end id="e1197020735758"/> westchnęła.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197020784015' /><motyw id='m1197020784015'>Religia, Obyczaje, Kondycja ludzka</motyw>--- Bo i prawda, chrztów to ta jeszcze jest dosyć, ale co z tego za profit!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197020784015"/><motyw id="m1197020784015">Religia, Obyczaje, Kondycja ludzka</motyw>--- Bo i prawda, chrztów to ta jeszcze jest dosyć, ale co z tego za profit!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Pochówków nie brakuje przeciech --- dorzucił ironicznie Boryna.</akap_dialog>
 
@@ -2513,13 +2513,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Z biedy to wszystko idzie i ze złych czasów --- usprawiedliwiał Boryna.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Ale i z tego, że ludzie o zbawienie swoje ani tych w czyścu ostających nie zabiegają. Proboszcz nieraz o tym mówił do mojego.<end id='e1197020784015' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Ale i z tego, że ludzie o zbawienie swoje ani tych w czyścu ostających nie zabiegają. Proboszcz nieraz o tym mówił do mojego.<end id="e1197020784015"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197020823616' /><motyw id='m1197020823616'>Dwór, Szlachcic</motyw>--- I dworów coraz mniej. Dawniej, kiedy się jeździło po snopkach czy z opłatkami, czy po kolędzie, czy też po spisie --- to jak w dym do dworu --- nie żałowali i zboża, i pieniędzy, i leguminy. A teraz, Boże zmiłuj się, każdy gospodarz się kurczy i jak ci da snopczynę żyta, to pewnie zjedzoną przez myszy, a jak tę ćwiartczynę owsa dostaniesz, to pewnie plew w nim więcej niźli ziarna.<end id='e1197020823616' /> Niech żona powie, jakie mi to jajka dawali latoś za spis wielkanocny --- więcej niż połowa była zbuków. Żeby człowiek nie miał tej trochy gruntu, to by jak dziad żebrać musiał --- zakończył podsuwając Borynie tabakierkę.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197020823616"/><motyw id="m1197020823616">Dwór, Szlachcic</motyw>--- I dworów coraz mniej. Dawniej, kiedy się jeździło po snopkach czy z opłatkami, czy po kolędzie, czy też po spisie --- to jak w dym do dworu --- nie żałowali i zboża, i pieniędzy, i leguminy. A teraz, Boże zmiłuj się, każdy gospodarz się kurczy i jak ci da snopczynę żyta, to pewnie zjedzoną przez myszy, a jak tę ćwiartczynę owsa dostaniesz, to pewnie plew w nim więcej niźli ziarna.<end id="e1197020823616"/> Niech żona powie, jakie mi to jajka dawali latoś za spis wielkanocny --- więcej niż połowa była zbuków. Żeby człowiek nie miał tej trochy gruntu, to by jak dziad żebrać musiał --- zakończył podsuwając Borynie tabakierkę.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Juści, juści... --- potakiwał Boryna, ale nie jego tumanić, wiedział ci on dobrze, że organista pieniądze ma i na procenta albo i na odrobek komornikom rozpożycza, to ino uśmiechał się na te wyrzekania i znowu spytał o Jasia...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197020905433' /><motyw id='m1197020905433'>Ksiądz, Pozycja społeczna</motyw>--- I cóż, do urzędu pójdzie?...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197020905433"/><motyw id="m1197020905433">Ksiądz, Pozycja społeczna</motyw>--- I cóż, do urzędu pójdzie?...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Co? Mój Jaś do urzędu, na pisarka? Nie po tom sobie od gęby odejmowała, żeby skończył szkoły, nie. Do seminarium pójdzie na księdza...</akap_dialog>
 
@@ -2527,7 +2527,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A bo mu to źle będzie? A bo to któren ksiądz ma źle?...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Pewnie, pewnie... a i honor jest, i to, jak powiadają, że kto ma księdza w  rodzie, temu bieda nie dobodzie... --- powiedział wolno i z szacunkiem poglądał przez ramię na chłopaka, pogwizdującego koniom, że to przystanęły nieco dla potrzeby swojej...<end id='e1197020905433' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pewnie, pewnie... a i honor jest, i to, jak powiadają, że kto ma księdza w  rodzie, temu bieda nie dobodzie... --- powiedział wolno i z szacunkiem poglądał przez ramię na chłopaka, pogwizdującego koniom, że to przystanęły nieco dla potrzeby swojej...<end id="e1197020905433"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Mówili, że i młynarzów Stacho księdzem miał być, a teraz jest pono we wielgich szkołach i na dochtora praktykuje...</akap_dialog>
 
@@ -2591,7 +2591,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Gwar już był znaczny, a wzmagał się z każdą chwilą; głucha wrzawa huczała niby bór, kiej morze się kolebała, biła o ściany domów i przewalała z końca w koniec, że tylko niekiedy słychać było ryki krów, to granie katarynki przy karuzeli, to płaczliwe lamentacje dziadów albo ostre, przenikające piszczałki koszykarzy.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204674267452' /><motyw id='m1204674267452'>Handel</motyw>Jarmark był wielki, co się zowie, narodu skupiło się tyla, że i przejść było niełatwo, a już w rynku pod klasztorem to Boryna przez siłę pchać się musiał, taki gąszcz się czynił między kramami.</akap>
+<akap><begin id="b1204674267452"/><motyw id="m1204674267452">Handel</motyw>Jarmark był wielki, co się zowie, narodu skupiło się tyla, że i przejść było niełatwo, a już w rynku pod klasztorem to Boryna przez siłę pchać się musiał, taki gąszcz się czynił między kramami.</akap>
 
 
 <akap>Było też tego, że ani przeliczyć, ni objąć --- gdzieby zaś tam kto poradził.</akap>
@@ -2603,7 +2603,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>A potem znów szły kramy, co się aż lśniły od paciorków, lusterek, szychów, a wstążek, a kryzków onych na szyję, a kwiatuszków zielonych, złotych i różnych... a czepków i Bóg ta wie czego jeszcze.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197021195893' /><motyw id='m1197021195893'>Pobożność</motyw>Gdzie znowu święte obrazy przedawali w pozłocistych ramach i za szkłem, że choć stały pod ścianami albo i zgoła na ziemi leżały, a szedł od nich blask, że jaki taki do czapki sięgał i znak krzyża czynił świętego.<end id='e1197021195893' /></akap>
+<akap><begin id="b1197021195893"/><motyw id="m1197021195893">Pobożność</motyw>Gdzie znowu święte obrazy przedawali w pozłocistych ramach i za szkłem, że choć stały pod ścianami albo i zgoła na ziemi leżały, a szedł od nich blask, że jaki taki do czapki sięgał i znak krzyża czynił świętego.<end id="e1197021195893"/></akap>
 
 
 <akap>Boryna kupił jedwabną chustkę na głowę dla Józki, którą był jeszcze na zwiesnę obiecał dziewczynie za pasionkę, wsadził za pazuchę i jął się przepychać do targowiska świńskiego, co było za klasztorem.</akap>
@@ -2636,10 +2636,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Gdzie znowu krawce i kożuszarze rozwiesili swoje towary, od których bił taki zapach, aże w nozdrzach wierciło; te miały odbyt niezgorszy, że to na zimę szło.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197021264616' /><motyw id='m1197021264616'>Jedzenie</motyw>A potem całe rzędy stołów, nakrytych płóciennymi daszkami, a na nich zwoje kiełbas czerwonych i grubych kiej liny, wały żółtego sadła, boczki wędzone, połcie słoniny, szynki --- spiętrzały się na kupach, a gdzie znów na hakach wisiały całe wieprzki wypaproszone i broczące jeszcze posoką, że trza było odganiać piesków, co się cisnęły.</akap>
+<akap><begin id="b1197021264616"/><motyw id="m1197021264616">Jedzenie</motyw>A potem całe rzędy stołów, nakrytych płóciennymi daszkami, a na nich zwoje kiełbas czerwonych i grubych kiej liny, wały żółtego sadła, boczki wędzone, połcie słoniny, szynki --- spiętrzały się na kupach, a gdzie znów na hakach wisiały całe wieprzki wypaproszone i broczące jeszcze posoką, że trza było odganiać piesków, co się cisnęły.</akap>
 
 
-<akap>A w podle rzeźników, jako te braty rodzone, stali piekarze i na podesłanej grubo słomie, na wozach, na stolach, w koszach i gdzie się dało, leżały góry bochnów wielkich jak koła, placków żółtych, bułek, kukiełek...<end id='e1197021264616' /></akap>
+<akap>A w podle rzeźników, jako te braty rodzone, stali piekarze i na podesłanej grubo słomie, na wozach, na stolach, w koszach i gdzie się dało, leżały góry bochnów wielkich jak koła, placków żółtych, bułek, kukiełek...<end id="e1197021264616"/></akap>
 
 
 <akap>Gdzie zaś i kto przeliczy, i spamięta te wszystkie kramy i to, co w nich sprzedawali?...</akap>
@@ -2651,13 +2651,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Zaś w pośrodku rynku dookoła drzew rozciągali się bednarze, blacharze i garncarze, porozstawiali tyle misek i garnków, że ledwie przejść można było, a za nimi stolarze; łóżka i skrzynie malowane, i szafy, i półki, i stoły aże grały tymi farbami, że oczy trza było mrużyć...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197021336565' /><motyw id='m1197021336565'>Kobieta, Handel</motyw>A wszędy, na wozach, pod ścianami, wzdłuż rynsztoków, gdzie ino miejsca było, rozsiadły się kobiety sprzedające; która cebule we wiankach albo i we workach; która z płótnami swojej roboty i wełniakami; która z jajkami a serkami, a grzybami, a masłem w osełkach, poobwijanych w szmatki; inna znów zasię ziemniaki, to gąsków parę, to wypierzoną kurę, to len pięknie wyczesany albo i motki przędzy miała; a każda siedziała przy swoim i poredzały se godnie, jak to zwyczajnie na jarmarkach bywa, a trafił się kupiec, to sprzedawały wolno, spokojnie, bez gorącości, po gospodarsku, nie tak, jako te Żydy, co wykrzykują, handryczą i ciskają się kiej głupie.<end id='e1197021336565' /></akap>
+<akap><begin id="b1197021336565"/><motyw id="m1197021336565">Kobieta, Handel</motyw>A wszędy, na wozach, pod ścianami, wzdłuż rynsztoków, gdzie ino miejsca było, rozsiadły się kobiety sprzedające; która cebule we wiankach albo i we workach; która z płótnami swojej roboty i wełniakami; która z jajkami a serkami, a grzybami, a masłem w osełkach, poobwijanych w szmatki; inna znów zasię ziemniaki, to gąsków parę, to wypierzoną kurę, to len pięknie wyczesany albo i motki przędzy miała; a każda siedziała przy swoim i poredzały se godnie, jak to zwyczajnie na jarmarkach bywa, a trafił się kupiec, to sprzedawały wolno, spokojnie, bez gorącości, po gospodarsku, nie tak, jako te Żydy, co wykrzykują, handryczą i ciskają się kiej głupie.<end id="e1197021336565"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197021360122' /><motyw id='m1197021360122'>Jedzenie</motyw>Gdzieniegdzie zaś pomiędzy wozami i kramami kurzyło się z blaszanych kominków --- tam sprzedawali gorącą herbatę --- a i insze jadło, jako to: kiełbasę prażoną, kapustę, barszcz z ziemniakami też mieli.<end id='e1197021360122' /><end id='e1204674267452' /></akap>
+<akap><begin id="b1197021360122"/><motyw id="m1197021360122">Jedzenie</motyw>Gdzieniegdzie zaś pomiędzy wozami i kramami kurzyło się z blaszanych kominków --- tam sprzedawali gorącą herbatę --- a i insze jadło, jako to: kiełbasę prażoną, kapustę, barszcz z ziemniakami też mieli.<end id="e1197021360122"/><end id="e1204674267452"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197021399242' /><motyw id='m1197021399242'>Kaleka, Żebrak</motyw>I dziadów zlazło się ze wszystkich stron co niemiara: ślepych, kulawych, niemych i zgoła bez rąk i nóg, tyla jak na odpuście jakim. Wygrywali na skrzypicach pieśnie pobożne, drugie śpiewali pobrzękując w miseczki, a wszystkie spod wozów, spod ścian i prosto z błocka żebrali lękliwie i wypraszali sobie ten grosik jakiś abo jensze wspomożenie.<end id='e1197021399242' /></akap>
+<akap><begin id="b1197021399242"/><motyw id="m1197021399242">Kaleka, Żebrak</motyw>I dziadów zlazło się ze wszystkich stron co niemiara: ślepych, kulawych, niemych i zgoła bez rąk i nóg, tyla jak na odpuście jakim. Wygrywali na skrzypicach pieśnie pobożne, drugie śpiewali pobrzękując w miseczki, a wszystkie spod wozów, spod ścian i prosto z błocka żebrali lękliwie i wypraszali sobie ten grosik jakiś abo jensze wspomożenie.<end id="e1197021399242"/></akap>
 
 
 <akap>Przejrzał to wszystko Boryna, podziwował się nad niejednym, pogwarzył coś niecoś ze znajomkami i dopchał się wreszcie na targowisko świńskie, za klasztor, na ogromny piaszczysty plac, z rzadka ino obsadzony domami, gdzie pod samym murem klasztoru, zza którego wychylały się ogromne dęby, pełne jeszcze żółtych liści, kupiło się dosyć ludzi, wozów i leżały całe zagony świń spędzonych na sprzedaż.</akap>
@@ -2687,11 +2687,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ocyganiają, jak ino mogą... ale, ma ci słoninę na jakie cztery palce... --- rzekł, omacawszy maciorze grzbiet i boki. --- Wieprzak chudy na bokach, ale portki ma niezgorsze na szynki --- dodał spędziwszy go z mokrego piasku, w którym do pół boków leżał zanurzony.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197021541375' /><motyw id='m1197021541375'>Jedzenie</motyw>--- Za trzydzieści pięć sprzedajcie, zajrzę do Antka ino i zaraz do was przylecę. Jeść wam się nie chce?...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197021541375"/><motyw id="m1197021541375">Jedzenie</motyw>--- Za trzydzieści pięć sprzedajcie, zajrzę do Antka ino i zaraz do was przylecę. Jeść wam się nie chce?...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Pojadłyśmy już chleba.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Kupię wam i kiełbasy, ino sprzedajcie, a dobrze.<end id='e1197021541375' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Kupię wam i kiełbasy, ino sprzedajcie, a dobrze.<end id="e1197021541375"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Tatulu, a nie zabaczcie<pe><slowo_obce>zabaczyć</slowo_obce> --- zapomnieć.</pe> o chustce, coście to jeszcze na zwiesne obiecali...</akap_dialog>
 
@@ -2714,7 +2714,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A targuj się, kiej ci pyska nie szkoda. --- I nie zwracał już uwagi na Żydów, którzy rozwiązywali worki po kolei i oglądali pszenicę.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197021659311' /><motyw id='m1197021659311'>Przemoc, Sprawiedliwość, Zemsta</motyw>--- Antek, pójdę ino do pisarza i w to oczymgnienie przyjdę do cie...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197021659311"/><motyw id="m1197021659311">Przemoc, Sprawiedliwość, Zemsta</motyw>--- Antek, pójdę ino do pisarza i w to oczymgnienie przyjdę do cie...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Co? Na dwór skargę podajecie?</akap_dialog>
 
@@ -2724,11 +2724,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Swojego darować nie daruję.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- I... borowego przyprzeć gdzie w boru do chojaka, sprać czym twardym, żeby mu aż żebra zapiszczały --- zaraz byłaby sprawiedliwość.<end id='e1197021659311' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- I... borowego przyprzeć gdzie w boru do chojaka, sprać czym twardym, żeby mu aż żebra zapiszczały --- zaraz byłaby sprawiedliwość.<end id="e1197021659311"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Borowy? Juści, że mu się to należy, ale dworowi też --- rzekł twardo.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197021737076' /><motyw id='m1197021737076'>Ojciec, Pieniądz, Syn marnotrawny</motyw>--- Dajcie mi złotówkę.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197021737076"/><motyw id="m1197021737076">Ojciec, Pieniądz, Syn marnotrawny</motyw>--- Dajcie mi złotówkę.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Na co ci?</akap_dialog>
 
@@ -2737,9 +2737,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Nie masz to swoich?... cięgiem ino w ojcowe garść uważasz.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Antek odwrócił się gwałtownie i jął pogwizdywać ze złości, a stary, chociaż z żalem i markotnością, wysupłał złotówkę i dał.<end id='e1197021737076' /></akap>
+<akap>Antek odwrócił się gwałtownie i jął pogwizdywać ze złości, a stary, chociaż z żalem i markotnością, wysupłał złotówkę i dał.<end id="e1197021737076"/></akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197021839199' /><motyw id='m1197021839199'>Sprawiedliwość</motyw>--- Żyw wszystkich swoją krwawicą... --- myślał i spiesznie się przeciskał do ogromnego, narożnego szynku, gdzie było już sporo ludzi pożywiających się; w alkierzu od podwórza mieszkał pisarz.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197021839199"/><motyw id="m1197021839199">Sprawiedliwość</motyw>--- Żyw wszystkich swoją krwawicą... --- myślał i spiesznie się przeciskał do ogromnego, narożnego szynku, gdzie było już sporo ludzi pożywiających się; w alkierzu od podwórza mieszkał pisarz.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Właśnie siedział pod oknem przy stole z cygarem w zębach, w koszuli był tylko, nie umyty i rozczochrany; jakaś kobieta spała na sienniku w kącie, przykryta paltem.</akap>
@@ -2758,7 +2758,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Juści, o nic nie idzie, ino o sprawiedliwość.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Zaraz się napisze skargę. Frania, a rusz no się, wałkoniu! --- krzyknął i tak mocno kopnął leżącą, że podniosła rozczochraną głowę. --- Przynieś no gorzałki i co zjeść...<end id='e1197021839199' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Zaraz się napisze skargę. Frania, a rusz no się, wałkoniu! --- krzyknął i tak mocno kopnął leżącą, że podniosła rozczochraną głowę. --- Przynieś no gorzałki i co zjeść...<end id="e1197021839199"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ani dydka nie mam, a wiesz, Guciu, że nie zborgują... --- mruczała i podniósłszy się z barłogu, jęła ziewać i przeciągać się; wielka była jak piec, twarz miała ogromną, obrzękłą, posiniaczoną i przepitą, a głos cienki, jakby dzieciątka.</akap_dialog>
 
@@ -2771,11 +2771,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Boryna się na wszystko zgodził skwapliwie, choć mu ta pieniędzy było żal, bo miarkował, że dwór mu wszystko zapłaci, i z nawiązką.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197021927922' /><motyw id='m1197021927922'>Sprawiedliwość, Chłop, Szlachcic</motyw>--- Sprawiedliwość musi być na świecie, to sprawa wygrana! --- rzekł na odchodnym.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197021927922"/><motyw id="m1197021927922">Sprawiedliwość, Chłop, Szlachcic</motyw>--- Sprawiedliwość musi być na świecie, to sprawa wygrana! --- rzekł na odchodnym.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Nie wygramy w gminnym, to pójdziemy do zjazdu, zjazd nie poradzi, pójdziemy do okręgowego, do izby sądowej --- a nie darujemy.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Zaśbym tam darował swoje! --- zawołał z zawziętością Boryna. --- I komu jeszcze, dworowi, co ma tyle lasów i ziemi!... --- rozmyślał wychodząc na rynek i zaraz jakoś przy czapnikach natknął się na Jagnę.<end id='e1197021927922' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Zaśbym tam darował swoje! --- zawołał z zawziętością Boryna. --- I komu jeszcze, dworowi, co ma tyle lasów i ziemi!... --- rozmyślał wychodząc na rynek i zaraz jakoś przy czapnikach natknął się na Jagnę.<end id="e1197021927922"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Stała w czapce granatowej na głowie, a drugą jeszcze targowała.</akap>
@@ -2822,9 +2822,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Pomogę ci, Jaguś... --- szepnął cichym głosem i poszedł przodem, a tak robił łokciami, że Jagna swobodnie szła za nim wskroś ciżby, ale gdy weszli między płócienne kramy, dziewczyna zwolniła, przystawała i aż jej oczy rozgorzały do tych różności porozkładanych.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197022136350' /><motyw id='m1197022136350'>Skąpiec</motyw>--- To ci śliczności, mój Jezus kochany! --- szeptała przystając przed wstążkami, które uwieszone w górze, kołysały się na wietrze niby tęcza paląca.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197022136350"/><motyw id="m1197022136350">Skąpiec</motyw>--- To ci śliczności, mój Jezus kochany! --- szeptała przystając przed wstążkami, które uwieszone w górze, kołysały się na wietrze niby tęcza paląca.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Która ci się widzi, Jaguś, to se wybierz... --- rzekł po namyśle przezwyciężając skąpstwo.<end id='e1197022136350' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Która ci się widzi, Jaguś, to se wybierz... --- rzekł po namyśle przezwyciężając skąpstwo.<end id="e1197022136350"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Hale, ta żółta w kwiaty, z rubla kosztuje abo i dziesięć złotych!</akap_dialog>
 
@@ -2836,10 +2836,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>A w tym znowu chustki były i materie na staniki i kaftany.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Jezus mój, jakie śliczności, Jezus! --- szeptała oczarowana i raz wraz zanurzała ręce drżące w zielone atłasy, to w czerwone aksamity i aż się jej ćmiło w oczach i serce dygotało z rozkoszy. A te chustki na głowę! Pąsowe jedwabne z zielonymi kwiatami przy obrębku; złociste całe kiej ta święta monstrancja; a modre jako to niebo po deszczu; a białe; a już najśliczniejsze te mieniące, co się lśkniły kiej woda pod zachodzącym słońcem, a lekkie, kieby z pajęczyny! <begin id='b1197022256121' /><motyw id='m1197022256121'>Młodość, Próżność</motyw>Nie, nie ścierpiała i jęła przymierzać na głowę a przeglądać się w lusterku, które przytrzymywała Żydówka.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Jezus mój, jakie śliczności, Jezus! --- szeptała oczarowana i raz wraz zanurzała ręce drżące w zielone atłasy, to w czerwone aksamity i aż się jej ćmiło w oczach i serce dygotało z rozkoszy. A te chustki na głowę! Pąsowe jedwabne z zielonymi kwiatami przy obrębku; złociste całe kiej ta święta monstrancja; a modre jako to niebo po deszczu; a białe; a już najśliczniejsze te mieniące, co się lśkniły kiej woda pod zachodzącym słońcem, a lekkie, kieby z pajęczyny! <begin id="b1197022256121"/><motyw id="m1197022256121">Młodość, Próżność</motyw>Nie, nie ścierpiała i jęła przymierzać na głowę a przeglądać się w lusterku, które przytrzymywała Żydówka.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Ślicznie jej było, jakoby zorze namotała na swoich lnianych włosach; a one modre oczy tak rozgorzały z radości, aż fiołkowy cień padał od nich na twarz pokraśniałą; uśmiechała się do siebie, aż ludzie poglądali na nią, taka była urodna i taka młodość i zdrowie biło od niej.<end id='e1197022256121' /></akap>
+<akap>Ślicznie jej było, jakoby zorze namotała na swoich lnianych włosach; a one modre oczy tak rozgorzały z radości, aż fiołkowy cień padał od nich na twarz pokraśniałą; uśmiechała się do siebie, aż ludzie poglądali na nią, taka była urodna i taka młodość i zdrowie biło od niej.<end id="e1197022256121"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Dziedzicówna jaka przebrana czy co? --- szeptali.</akap_dialog>
 
@@ -2874,13 +2874,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Przeciech nie mały! --- Poglądała jeszcze ku kramom z żałością i często sobie westchnęła, ale już ją odchodziła smutność, bo powiedziała:</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204673493470' /><motyw id='m1204673493470'>Szlachcic</motyw>--- Tym dziedzicom to dobrze... Widziałam dziedziczkę z Woli z panienkami, to tyla sobie kupowały, że aże lokaj za nimi nosił! I tak co jarmark!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204673493470"/><motyw id="m1204673493470">Szlachcic</motyw>--- Tym dziedzicom to dobrze... Widziałam dziedziczkę z Woli z panienkami, to tyla sobie kupowały, że aże lokaj za nimi nosił! I tak co jarmark!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Kto cięgiem jarmarczy --- temu długo nie starczy.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Im tam wystarczy.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Póki Żydy dają<end id='e1204673493470' /> --- rzucił złośliwie, aż Jaguś obejrzała się na niego i nie wiedziała, co rzec na to, a stary, nie patrząc na nią, zagadnął cicho:</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Póki Żydy dają<end id="e1204673493470"/> --- rzucił złośliwie, aż Jaguś obejrzała się na niego i nie wiedziała, co rzec na to, a stary, nie patrząc na nią, zagadnął cicho:</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Byli to od Michała Wojtkowego z wódką u ciebie, Jaguś, co?...</akap_dialog>
 
@@ -2915,13 +2915,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Pociągnęła wolno szukać matki i z lubością, ostrożnie dotykała chustki, wsadzonej za pazuchę. Taka była uradowana, że ino jej białe zęby połyskiwały w uśmiechu, a twarz gorzała rumieńcem.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197022422994' /><motyw id='m1197022422994'>Żebrak</motyw>--- Jagusia!... Do wspomożenia... biedna sierota... ludzie kochane... krześcijany prawdziwe... Zdrowaś Maria za te duszyczki... Jagusia!...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197022422994"/><motyw id="m1197022422994">Żebrak</motyw>--- Jagusia!... Do wspomożenia... biedna sierota... ludzie kochane... krześcijany prawdziwe... Zdrowaś Maria za te duszyczki... Jagusia!...</akap_dialog>
 
 
 <akap>Jagna oprzytomniała i jęła oczami szukać, kto ją wołał i skąd, i wnet dojrzała Agatę siedzącą pod murem klasztoru na garści słomy, że to błocko w tym miejscu było po kostki.</akap>
 
 
-<akap>Przystanęła, żeby jakiego grosza poszukać, a Agata uradowana z obaczenia swojaczki, nuż wypytywać się, co tam w Lipcach się dzieje...<end id='e1197022422994' /></akap>
+<akap>Przystanęła, żeby jakiego grosza poszukać, a Agata uradowana z obaczenia swojaczki, nuż wypytywać się, co tam w Lipcach się dzieje...<end id="e1197022422994"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Wykopaliśta już?</akap_dialog>
 
@@ -2935,13 +2935,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A co z wami?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197022465723' /><motyw id='m1197022465723'>Modlitwa, Żebrak</motyw>--- A co, chodzę od kościoła do kościoła, od wsi do wsi, od jarmarku na jarmarek i tą modlitwą upraszam se u dobrych ludzi gdzie kąt, gdzie warzy łyżkę, gdzie grosik jaki! Dobre są ludzie, ubogiemu nie dadzą umrzeć z głodu, nie...<end id='e1197022465723' /> <begin id='b1197022518844' /><motyw id='m1197022518844'>Choroba, Śmierć</motyw>Nie wiecie, zdrowi tam wszyscy u Kłębów? --- zapytała nieśmiało.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197022465723"/><motyw id="m1197022465723">Modlitwa, Żebrak</motyw>--- A co, chodzę od kościoła do kościoła, od wsi do wsi, od jarmarku na jarmarek i tą modlitwą upraszam se u dobrych ludzi gdzie kąt, gdzie warzy łyżkę, gdzie grosik jaki! Dobre są ludzie, ubogiemu nie dadzą umrzeć z głodu, nie...<end id="e1197022465723"/> <begin id="b1197022518844"/><motyw id="m1197022518844">Choroba, Śmierć</motyw>Nie wiecie, zdrowi tam wszyscy u Kłębów? --- zapytała nieśmiało.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Zdrowi, a wy nie chorujecie?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- I... gdzie zaś, w piersiach mę cięgiem poboliwa, a jak się naziębię, to i żywą krwią pluję... Niedługo mi już, niedługo... Choć ino do zwiesny dociągnąć, wrócić do wsi i tam se między swojemi zamrzeć --- o to ino Jezusiczka proszę, o to jedynie... --- rozłożyła ręce, okręcone różańcami, wzniesła zapłakaną twarz i jęła się modlić tak gorąco, aż łzy jej pociekły z zaczerwienionych oczów.<end id='e1197022518844' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- I... gdzie zaś, w piersiach mę cięgiem poboliwa, a jak się naziębię, to i żywą krwią pluję... Niedługo mi już, niedługo... Choć ino do zwiesny dociągnąć, wrócić do wsi i tam se między swojemi zamrzeć --- o to ino Jezusiczka proszę, o to jedynie... --- rozłożyła ręce, okręcone różańcami, wzniesła zapłakaną twarz i jęła się modlić tak gorąco, aż łzy jej pociekły z zaczerwienionych oczów.<end id="e1197022518844"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197022554154' /><motyw id='m1197022554154'>Modlitwa, Pieniądz, Pobożność</motyw>--- Zmówcie pacierz za tatula --- szepnęła Jagna wtykając jej pieniądz.<end id='e1197022554154' /></akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197022554154"/><motyw id="m1197022554154">Modlitwa, Pieniądz, Pobożność</motyw>--- Zmówcie pacierz za tatula --- szepnęła Jagna wtykając jej pieniądz.<end id="e1197022554154"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- To będzie za tych w czyścu ostających, a za swoich to już ja i tak się cięgiem modlę i Boga proszę, za żywych i umarłych, Jaguś, a nie przysyłali to z wódką?</akap_dialog>
 
@@ -2975,13 +2975,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Sami to miarkujecie niezgorzej.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197022642091' /><motyw id='m1197022642091'>Sprawiedliwość</motyw>--- Mnie ta z tobą ni zgody, ni wojny nie potrzeba.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197022642091"/><motyw id="m1197022642091">Sprawiedliwość</motyw>--- Mnie ta z tobą ni zgody, ni wojny nie potrzeba.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Zawżdy to pierwszy żonie powiadam, że ociec jest za sprawiedliwością.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Kużden jest za sprawiedliwością, komu ją w kumy prosić potrza --- mnie nie potrza, bom ci nic niewinowaty --- powiedział twardo, aż kowal zmiękł, że to z tej strony go napocząć nie napocznie<end id='e1197022642091' />, i jakby nigdy nic, najspokojniej i prosząco rzekł:</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Kużden jest za sprawiedliwością, komu ją w kumy prosić potrza --- mnie nie potrza, bom ci nic niewinowaty --- powiedział twardo, aż kowal zmiękł, że to z tej strony go napocząć nie napocznie<end id="e1197022642091"/>, i jakby nigdy nic, najspokojniej i prosząco rzekł:</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204673874628' /><motyw id='m1204673874628'>Alkohol, Obyczaje, Rodzina</motyw>--- Napiłbym się czego, postawicie?...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204673874628"/><motyw id="m1204673874628">Alkohol, Obyczaje, Rodzina</motyw>--- Napiłbym się czego, postawicie?...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Postawię. Jakże, najlepszy zięć prosi, to choćby i całą kwartę --- przekpiwał zdziebko wchodząc do narożnego szynku; był już tam i Jambroży, ale nie pił, siedział w kącie markotny jakiś i smutny.</akap_dialog>
 
@@ -3031,10 +3031,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Napili się jeszcze, kowal już postawił i przyzwał jeszcze do kompanii Jambroża, któren ochotnie się przysiadł i jął gadki ucieszne opowiadać, a przekpiwać się, że raz wraz śmiechem wybuchali.</akap>
 
 
-<akap>Niedługo cieszyli się ze sobą, bo każdemu pilno było iść do swoich, a i do spraw różnych; rozeszli się w zgodzie, ale jeden drugiemu nie wierzył ani tyla, co za paznokciem --- znali się dobrze jak te łyse konie i przezierali na wskroś, kieby przez szyby.<end id='e1204673874628' /></akap>
+<akap>Niedługo cieszyli się ze sobą, bo każdemu pilno było iść do swoich, a i do spraw różnych; rozeszli się w zgodzie, ale jeden drugiemu nie wierzył ani tyla, co za paznokciem --- znali się dobrze jak te łyse konie i przezierali na wskroś, kieby przez szyby.<end id="e1204673874628"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197022772117' /><motyw id='m1197022772117'>Pijaństwo</motyw>Jambroży tylko ostał, poczekiwał na kumów abo i znajomków, żeby mu kto postawił jeszcze jaką półkwaterkę, bo dobra i psu mucha, póki kto całego gnata nie rzuci, a napić się lubiał niezgorzej i samemu stawiać sobie było trudno, a nie dziwota, kościelnym był ino.<end id='e1197022772117' /></akap>
+<akap><begin id="b1197022772117"/><motyw id="m1197022772117">Pijaństwo</motyw>Jambroży tylko ostał, poczekiwał na kumów abo i znajomków, żeby mu kto postawił jeszcze jaką półkwaterkę, bo dobra i psu mucha, póki kto całego gnata nie rzuci, a napić się lubiał niezgorzej i samemu stawiać sobie było trudno, a nie dziwota, kościelnym był ino.<end id="e1197022772117"/></akap>
 
 
 <akap>I jarmark dobiegał już końca.</akap>
@@ -3046,13 +3046,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>I handlerze rychlej zdejmowali kramy i pakowali się na wozy, że to deszcz zacinał coraz gęstszy i zimniejszy.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1207130518890' /><motyw id='m1207130518890'>Karczma, Noc, Żebrak</motyw>Mrok zapadał prędko ciężki i mokry.</akap>
+<akap><begin id="b1207130518890"/><motyw id="m1207130518890">Karczma, Noc, Żebrak</motyw>Mrok zapadał prędko ciężki i mokry.</akap>
 
 
 <akap>Miasteczko pustoszało i milkło.</akap>
 
 
-<akap>Tylko dziady jeszcze gdzieniegdzie pojękiwali spod ścian i w karczmach podnosiły się wrzaski pijaków i kłótnie.<end id='e1207130518890' /></akap>
+<akap>Tylko dziady jeszcze gdzieniegdzie pojękiwali spod ścian i w karczmach podnosiły się wrzaski pijaków i kłótnie.<end id="e1207130518890"/></akap>
 
 
 <akap>Jakoś już o samym wieczorze wyjechali z miasta Borynowie; sprzedali wszystko, co mieli, nakupowali różności i użyli jarmarku, co się zowie. Antek podcinał koni i jechał, aż się błoto otwierało, bo i ziąb był, i podpili sobie wszyscy niezgorzej, stary, choć skąpy był i aż piszczał za groszem, a tak ich dzisiaj ugaszczał i jadłem, i napitkiem, i tym dobrym słowem, że aż dziwno było.</akap>
@@ -3083,7 +3083,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 
 
-<akap><begin id='b1197023226946' /><motyw id='m1197023226946'>Jesień</motyw>Deszcze się rozpadały na dobre.</akap>
+<akap><begin id="b1197023226946"/><motyw id="m1197023226946">Jesień</motyw>Deszcze się rozpadały na dobre.</akap>
 
 
 <akap>Już od samego jarmarku świat z wolna zatapiał się w szarych, mętnych szkliwach deszczów, że tylko obrysy borów i wsi majaczyły blade, niby z przemiękłej przędzy utkane.</akap>
@@ -3116,12 +3116,12 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Szara kurzawa deszczów przysłoniła świat, wypiła barwy, zgasiła światła i zatopiła w mrokach ziemię, że wszystko wydało się jakby sennym majaczeniem, a smutek wstawał z pól przegniłych, z borów zdrętwiałych, z pustek obumarłych i wlókł się ciężkim tumanem; przystawał na głuchych rozstajach, pod krzyżami, co wyciągały rozpacznie ramiona, na pustych drogach, gdzie nagie drzewa trzęsły się z zimna i łkały w męce --- do opuszczonych gniazd zaglądał pustymi oczami, do rozwalonych chałup --- na umarłych cmentarzach tłukł się wśród mogił zapomnianych i krzyży pogniłych i płynął światem całym; przez nagie, odarte, splugawione pola, przez wsie zapadłe i zaglądał do chat, do obór, do sadów, aż bydło ryczało z trwogi, drzewa się przyginały z głuchym jękiem, a ludzie wzdychali żałośnie w strasznej tęsknocie --- w nieutulonej tęsknocie za słońcem.</akap>
 
 
-<sekcja_swiatlo />
-<separator_linia />
-<sekcja_swiatlo />
+<sekcja_swiatlo/>
+<separator_linia/>
+<sekcja_swiatlo/>
 
 
-<akap>Deszcz mżył bezustannie, jakoby kto drobnym szkliwem przysłaniał świat, że Lipce całe tonęły w gęstych tumanach szarugi, spod której tylko gdzieniegdzie czerniały dachy, to obmoknięte płoty kamienne lub te brudne kołtuny dymów, co się wiły nad kominami i wlekły po sadach.<end id='e1197023226946' /></akap>
+<akap>Deszcz mżył bezustannie, jakoby kto drobnym szkliwem przysłaniał świat, że Lipce całe tonęły w gęstych tumanach szarugi, spod której tylko gdzieniegdzie czerniały dachy, to obmoknięte płoty kamienne lub te brudne kołtuny dymów, co się wiły nad kominami i wlekły po sadach.<end id="e1197023226946"/></akap>
 
 
 <akap>Cicho było we wsi, tylko gdzieniegdzie młócono po stodołach, ale z rzadka, bo wieś cała była na kapuśniskach.</akap>
@@ -3145,13 +3145,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>I u Dominikowej dzisiaj wycinano.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197023308795' /><motyw id='m1197023308795'>Praca</motyw>Już od rana pojechała na kapuśnisko Jagna z Szymkiem, bo Jędrzych ostał i łatał ano dach, że to przeciekał w paru miejscach.</akap>
+<akap><begin id="b1197023308795"/><motyw id="m1197023308795">Praca</motyw>Już od rana pojechała na kapuśnisko Jagna z Szymkiem, bo Jędrzych ostał i łatał ano dach, że to przeciekał w paru miejscach.</akap>
 
 
 <akap>Pod wieczór to już było i jakby się ździebko mroczeć zaczynało, to stara raz wraz wychodziła przed dom i patrzała w mgły, ku młynowi, i nasłuchiwała, czy nie jadą jeszcze?...</akap>
 
 
-<akap>A na kapuśniskach, leżących nisko za młynem, w torfowiskach, wrzała jeszcze na dobre robota.<end id='e1197023308795' /></akap>
+<akap>A na kapuśniskach, leżących nisko za młynem, w torfowiskach, wrzała jeszcze na dobre robota.<end id="e1197023308795"/></akap>
 
 
 <akap>Czarniawe mokre mgły leżały na łąkach, że tylko gdzieniegdzie błyskały szerokie rowy pełne siwej wody i wysokie zagony kapusty, siniejącej bladą zielenią albo rdzawej niby pasy blachy żelaznej, a tu i owdzie majaczyły we mgle czerwone wełniaki kobiet i kupy wyciętych główek.</akap>
@@ -3185,7 +3185,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- I wasza niezgorsza, a już co korpiele<pe><slowo_obce>korpiel</slowo_obce> --- brukiew; roślina pastewna, w której jadalny jest słodki, bulwiasty korzeń.</pe>, to macie największe...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Z nowego nasienia była rozsada, dobrodziej przywieźli z Warszawy.<begin id='b1204704258736' /><motyw id='m1204704258736'>Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna</motyw></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Z nowego nasienia była rozsada, dobrodziej przywieźli z Warszawy.<begin id="b1204704258736"/><motyw id="m1204704258736">Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna</motyw></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Jagna! --- ozwał się znowu z mgieł głos Józi --- wiecie, a to jutro Walek Józefów śle z wódką do Marysi pociotkowej...</akap_dialog>
 
@@ -3203,7 +3203,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Prawda, ale i drobiazgu po nieboszczce ostało pięcioro...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Rzekliście! Ale ino głupie uwierzą, że la dzieci się ożenił... la siebie, bo mu markotno było samemu pod pierzyną!...<end id='e1204704258736' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Rzekliście! Ale ino głupie uwierzą, że la dzieci się ożenił... la siebie, bo mu markotno było samemu pod pierzyną!...<end id="e1204704258736"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- My byśwa ojcu nie dali, oho!... --- zawołała energicznie Józia.</akap_dialog>
 
@@ -3228,10 +3228,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Dobrze, dobrze...</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204704585010' /><motyw id='m1204704585010'>Koń</motyw>Pobiegła prędzej, żeby dognać wóz, bo Szymek odjechał był już ze staję, że ino go słychać było, jak klął na konia; wóz grzęznął i zarzynał się aż po osie w rozmiękłym, torfiastym gruncie, że na dołkach i w gorszych miejscach oboje musieli pomagać koniowi, żeby wyciągnął z trzęsawiska.</akap>
+<akap><begin id="b1204704585010"/><motyw id="m1204704585010">Koń</motyw>Pobiegła prędzej, żeby dognać wóz, bo Szymek odjechał był już ze staję, że ino go słychać było, jak klął na konia; wóz grzęznął i zarzynał się aż po osie w rozmiękłym, torfiastym gruncie, że na dołkach i w gorszych miejscach oboje musieli pomagać koniowi, żeby wyciągnął z trzęsawiska.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197023601887' /><motyw id='m1197023601887'>Próżność</motyw>Milczeli oboje, Szymek wiódł konia i zważał, żeby nie wywrócić, bo dołów wszędzie było pełno, a Jagna szła z drugiej strony, podpierała ramieniem wóz i rozmyślała, jak się to trzeba wystroić na to obieranie do Borynów.<end id='e1197023601887' /></akap>
+<akap><begin id="b1197023601887"/><motyw id="m1197023601887">Próżność</motyw>Milczeli oboje, Szymek wiódł konia i zważał, żeby nie wywrócić, bo dołów wszędzie było pełno, a Jagna szła z drugiej strony, podpierała ramieniem wóz i rozmyślała, jak się to trzeba wystroić na to obieranie do Borynów.<end id="e1197023601887"/></akap>
 
 
 <akap>Mrok zapadał prędko, że ledwie konia widać było, deszcz jakby przestał, tylko mokra, ciężka mgła wisiała, że oddychać było ciężko, a górą szumiał głucho wiatr i bił w drzewa na grobli, do której dojeżdżali właśnie.</akap>
@@ -3239,7 +3239,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Podjazd na groblę był ciężki, bo stromy i śliski, koń utykał i co krok przystawał odpoczywać, że ledwie zdzierżeli wóz, żeby nie uciekł.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Nie trza było tyle kłaść na jednego konia! --- ozwał się jakiś głos z grobli.<end id='e1204704585010' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie trza było tyle kłaść na jednego konia! --- ozwał się jakiś głos z grobli.<end id="e1204704585010"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- To wy, Antoni?...</akap_dialog>
 
@@ -3261,7 +3261,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ino cię do młyna odprowadzę, Jaguś, bo tam w drodze woda wyrwę zrobiła.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204705094037' /><motyw id='m1204705094037'>Pożądanie</motyw>--- To dopiero ciemnica, co? --- wykrzyknęła.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204705094037"/><motyw id="m1204705094037">Pożądanie</motyw>--- To dopiero ciemnica, co? --- wykrzyknęła.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Boisz się, Jaguś? --- szepnął przysuwając się bliżej.</akap_dialog>
 
@@ -3291,19 +3291,19 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Dreszcz nią wstrząsnął gwałtowny i coś jak płomień wichrem przeleciał przez serce i głowę, aż się zatoczyła. Ani wiedziała, co się jej stało, oczy ją paliły, jakby zasypane zarzewiem, tchu złapać nie mogła ni przyciszyć serca namiętnie bijącego; rozkładała ręce bezwiednie, jak do obejmowania, rozprężała się w sobie, bo ją brały takie szalone ciągotki, że omal nie krzyczała... dopędziła wozu, chwyciła się luśni i choć nie potrza było, tak potężnie pchała, aż wóz skrzypiał, chwiał się i główki spadały w błoto... a przed oczami cięgiem widziała jego twarz i oczy roziskrzone, pożądliwe... palące...</akap>
 
-<akap_dialog>--- Smok, nie chłop... chyba takiego drugiego we świecie nie ma... --- myślała bezładnie.<end id='e1204705094037' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Smok, nie chłop... chyba takiego drugiego we świecie nie ma... --- myślała bezładnie.<end id="e1204705094037"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204705156446' /><motyw id='m1204705156446'>Woda </motyw>Oprzytomniał ją turkot młyna, obok którego przejeżdżali, i szum wody płynącej na koła i spod stawideł otwartych, bo przybór był ogromny. Rzeka z rykiem głuchym spadała na dół i rozbita na białą miazgę, kłębiła się i jaśniała w rzece rozlewającej się szeroko.<end id='e1204705156446' /></akap>
+<akap><begin id="b1204705156446"/><motyw id="m1204705156446">Woda </motyw>Oprzytomniał ją turkot młyna, obok którego przejeżdżali, i szum wody płynącej na koła i spod stawideł otwartych, bo przybór był ogromny. Rzeka z rykiem głuchym spadała na dół i rozbita na białą miazgę, kłębiła się i jaśniała w rzece rozlewającej się szeroko.<end id="e1204705156446"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204705252563' /><motyw id='m1204705252563'>Bogactwo, Chłop</motyw>W domu młynarza, stojącym zaraz przy drodze, już się świeciło i przez szyby przysłonięte firankami widać było lampę stojącą na stole.</akap>
+<akap><begin id="b1204705252563"/><motyw id="m1204705252563">Bogactwo, Chłop</motyw>W domu młynarza, stojącym zaraz przy drodze, już się świeciło i przez szyby przysłonięte firankami widać było lampę stojącą na stole.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Mają lampę kiej u dobrodzieja albo i we dworze jakim...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Bo to nie bogacze?... Grontu to ma więcej od Boryny i na precenta pieniądze daje, i na mieleniu to nie okpiwa, co? --- ciągnął Szymek.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Żyją kiej dziedzice... Takim to dobrze... Po pokoju chodzą... na kanapach się wylegują... w cieple siedzą... słodko jadają, a ludzie na nich robią... --- myślała, ale bez zazdrości<end id='e1204705252563' />, nie słuchając Szymka, któren o ile mrukliwy był, o tyle kiej się rozgadał, to już bez nijakiego końca.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Żyją kiej dziedzice... Takim to dobrze... Po pokoju chodzą... na kanapach się wylegują... w cieple siedzą... słodko jadają, a ludzie na nich robią... --- myślała, ale bez zazdrości<end id="e1204705252563"/>, nie słuchając Szymka, któren o ile mrukliwy był, o tyle kiej się rozgadał, to już bez nijakiego końca.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Dowlekli się wreszcie do chałupy.</akap>
@@ -3319,7 +3319,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- A ino, telo że ta ździebko, może ze trzy płachty, ostało na zagonie.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197023812062' /><motyw id='m1197023812062'>Święty</motyw>Poszła do komory się przebrać i wkrótce już się zwijała po izbie i narządzała jedzenie pilnie poglądając i ciekawie na starego, któren siedział w głębokim milczeniu, patrzał w ogień, przebierał ziarna różańca i poruszał ustami. A gdy siadali do kolacji, stara położyła łyżkę dla niego i zapraszała.</akap>
+<akap><begin id="b1197023812062"/><motyw id="m1197023812062">Święty</motyw>Poszła do komory się przebrać i wkrótce już się zwijała po izbie i narządzała jedzenie pilnie poglądając i ciekawie na starego, któren siedział w głębokim milczeniu, patrzał w ogień, przebierał ziarna różańca i poruszał ustami. A gdy siadali do kolacji, stara położyła łyżkę dla niego i zapraszała.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Ostajcie z Bogiem... zajrzę tu jeszcze, bo może i w Lipcach ostanę na dłużej...</akap_dialog>
 
@@ -3328,12 +3328,12 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Kto to? --- zapytała Jagna zdziwiona.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Wędrownik ci to święty, od grobu Jezusowego idzie... dawno go znam, już tu nieraz bywał i przynosił świętości różne... Jakoś ze trzy roki temu...<end id='e1197023812062' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Wędrownik ci to święty, od grobu Jezusowego idzie... dawno go znam, już tu nieraz bywał i przynosił świętości różne... Jakoś ze trzy roki temu...<end id="e1197023812062"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197023839858' /><motyw id='m1197023839858'>Kaleka</motyw>Nie skończyła, bo wszedł Jambroży, pochwalił Boga i usiadł przed kominem.</akap>
+<akap><begin id="b1197023839858"/><motyw id="m1197023839858">Kaleka</motyw>Nie skończyła, bo wszedł Jambroży, pochwalił Boga i usiadł przed kominem.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Ziąb taki i plucha, że aże mi moja drewniana noga skostniała.<end id='e1197023839858' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Ziąb taki i plucha, że aże mi moja drewniana noga skostniała.<end id="e1197023839858"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Wam też po nocy i takim błocku łazić... nie siedzielibyście to w chałupie i pacierze se przepowiadali... --- mruczała Dominikowa.</akap_dialog>
 
@@ -3345,7 +3345,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ale?... --- zagadnęła Dominikowa pytająco.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197023905810' /><motyw id='m1197023905810'>Kara, Ksiądz, Przemoc, Własność, Konflikt</motyw>--- Prawdę mówię. Dobrodziej był z Panem Jezusem u Bartka za wodą...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197023905810"/><motyw id="m1197023905810">Kara, Ksiądz, Przemoc, Własność, Konflikt</motyw>--- Prawdę mówię. Dobrodziej był z Panem Jezusem u Bartka za wodą...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Cie... na jarmarku widziałam go zdrowym...</akap_dialog>
 
@@ -3357,7 +3357,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Że to kary boskiej nie ma na tych zabijaków --- ozwała się Jagna.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Przyjdzie, nie bój się, Jagno, przyjdzie --- rzekła twardo stara wznosząc oczy na obrazy święte.<end id='e1197023905810' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Przyjdzie, nie bój się, Jagno, przyjdzie --- rzekła twardo stara wznosząc oczy na obrazy święte.<end id="e1197023905810"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A kto już pomarł, nie wstanie --- szepnął Jambroży cicho.</akap_dialog>
 
@@ -3385,7 +3385,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Nie pletlibyście bele czego.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197023992928' /><motyw id='m1197023992928'>Kobieta, Praca, Córka, Syn</motyw>Powstali od kolacji. Jagna ze starą siadły do kądzieli przed kominem, a synowie jak zwykle zajęli się sprzątaniem, myciem naczyń i obrządkiem. Tak już zawżdy u Dominikowej było, że synów swoich dzierżyła żelazną ręką i rychtowała ich na dziewki, żeby ino Jagusia rączków se nie pomazała.<end id='e1197023992928' /></akap>
+<akap><begin id="b1197023992928"/><motyw id="m1197023992928">Kobieta, Praca, Córka, Syn</motyw>Powstali od kolacji. Jagna ze starą siadły do kądzieli przed kominem, a synowie jak zwykle zajęli się sprzątaniem, myciem naczyń i obrządkiem. Tak już zawżdy u Dominikowej było, że synów swoich dzierżyła żelazną ręką i rychtowała ich na dziewki, żeby ino Jagusia rączków se nie pomazała.<end id="e1197023992928"/></akap>
 
 
 <akap>Jambroży zapalił fajkę, pykał w komin, to poprawiał głownie i dorzucał gałęzi i raz wraz spoglądał na kobiety, ważył cosik w głowie i układał.</akap>
@@ -3401,7 +3401,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Tak powiedział! Niech mu Bóg da zdrowie! Dawno się już zbierałam zanieść na wotywę, dawno, ale jutro zaraz zaniesę.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204705811062' /><motyw id='m1204705811062'>Mężczyzna, Młodość, Starość</motyw>--- Przysłałby tu jeszcze ktoś z wódką, ino się boją ździebko...--- zaczął po cichu.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204705811062"/><motyw id="m1204705811062">Mężczyzna, Młodość, Starość</motyw>--- Przysłałby tu jeszcze ktoś z wódką, ino się boją ździebko...--- zaczął po cichu.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Parobek?... --- zapytała stara nawijając na turkoczące po podłodze wrzeciono.</akap_dialog>
 
@@ -3438,7 +3438,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Jagna ma dosyć swojego --- odpowiedziała po chwili, wahająca już i niepewna.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Więcej by on dał, niźli wziął, więcej...<end id='e1204705811062' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Więcej by on dał, niźli wziął, więcej...<end id="e1204705811062"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Rzekliście!</akap_dialog>
 
@@ -3457,7 +3457,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ale może zapisać to, co jego... jakże?... A chłop dobry i gospodarz nie bele jaki, i pobożny, i krzepki jeszcze, sam widziałem, jak se korzec żyta zadawał na plecy. Już tam by Jagnie nic nie brakowało, chyba tego ptasiego mleka... a że wasz Jędrzych na bezrok do wojska staje... to Boryna z urzędnikami się zna, wie, do kogo trafić, mógłby pomóc...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204706282196' /><motyw id='m1204706282196'>Małżeństwo, Matka, Córka, Mężczyzna, Mąż</motyw>--- Jak ci się widzi, Jaguś?...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204706282196"/><motyw id="m1204706282196">Małżeństwo, Matka, Córka, Mężczyzna, Mąż</motyw>--- Jak ci się widzi, Jaguś?...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Mnie ta wszystko jedno, każecie, to pójdę... wasza w tym głowa, nie moja... --- mówiła cicho, wsparła czoło na kądzieli i zapatrzyła się w ogień bezmyślnie, i słuchała wesołego trzaskania gałązek. Ten czy tamten, wszystko było jej zarówno --- wstrząsnęła się tylko nieco na przypomnienie Antka.</akap_dialog>
 
@@ -3481,10 +3481,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Najlepiej chcę la ciebie, najlepiej... Juści, że stary on jest, ale krzepki jeszcze, i ludzki, nie tak jak drugie chłopy, uszanuje cię... Panią se będziesz u niego, gospodynią... A jak zapis zrobi, to już go tak narychtuję, żeby gront wypadł w podle naszego, koło żyta pod górką... a choćby i ze sześć morgów zapisał... Słuchasz to? Ze sześć morgów! A trza ci iść za chłopa... trza... po co mają wygadywać na ciebie i na ozorach obnosić po wsi?... Wieprzka by się zabiło... a może i nie... może... --- umilkła i już w głowie układała sobie resztę, bo Jaguś jakby nie słyszała jej słów, przędła machinalnie, i jakby jej nie obchodził los własny, tak nie myślała o tym zamężciu.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204706351355' /><motyw id='m1204706351355'>Kobieta, Ziemia</motyw>A bo to jej źle było przy matce? Robiła, co chciała, i nikt jej marnego słowa nie powiedział. Co ją tam obchodziły gronta, a zapisy, a majątki --- tyle co nic, abo i mąż? Mało to chłopaków latało za nią? --- niechby tylko chciała, to choćby wszystkie na jedną noc się zlecą... i myśl jej leniwie się snuła jak nić lniana z kądzieli i jak ta nić okręcała się ciągle jednako na tym, że jak matka każą, to pójdzie za Borynę... Juści, że go nawet woli od innych, bo kupił jej wstążkę i chustkę... juści... ale i Antek by kupił to samo... a i inne może... żeby tylko miały Borynowe pieniądze... każden dobry... i wszystkie razem... a bo ona ma głowe, żeby wybierać! Matki w tym głowa, żeby zrobić jak potrza...</akap>
+<akap><begin id="b1204706351355"/><motyw id="m1204706351355">Kobieta, Ziemia</motyw>A bo to jej źle było przy matce? Robiła, co chciała, i nikt jej marnego słowa nie powiedział. Co ją tam obchodziły gronta, a zapisy, a majątki --- tyle co nic, abo i mąż? Mało to chłopaków latało za nią? --- niechby tylko chciała, to choćby wszystkie na jedną noc się zlecą... i myśl jej leniwie się snuła jak nić lniana z kądzieli i jak ta nić okręcała się ciągle jednako na tym, że jak matka każą, to pójdzie za Borynę... Juści, że go nawet woli od innych, bo kupił jej wstążkę i chustkę... juści... ale i Antek by kupił to samo... a i inne może... żeby tylko miały Borynowe pieniądze... każden dobry... i wszystkie razem... a bo ona ma głowe, żeby wybierać! Matki w tym głowa, żeby zrobić jak potrza...</akap>
 
 
-<akap>Zapatrzyła się znowu w okno, bo poczerniałe, zwiędłe georginie, kołysane przez wiatr, zaglądały w szyby, ale wnet zapomniała o nich, zapomniała o wszystkim, nawet o sobie samej, zapadła w takie prześwięte bezczucie, jak ta ziemia rodzona w jesienne martwe noce – bo jako ta ziemia święta była Jagusia dusza --- jako ta ziemia. Leżała w jakiś głębokościach nie rozeznanych przez nikogo w bezładzie marzeń sennych --- ogromna a nieświadoma siebie --- potężna a bez woli, bez chcenia bez pragnień --- martwa a nieśmiertelna, i jako tę ziemię brał wicher każdy, obtulał sobą i kołysał, i niósł tam, gdzie chciał... i jako tę ziemię o wiośnie budziło ciepłe słońce, zapładniało życiem, wstrząsało dreszczem ognia, pożądania i miłości --- a ona rodzi, bo musi... bo jako ta ziemia święta, taka była Jagusia dusza – jako ta ziemia!...<end id='e1204706351355' /><end id='e1204706282196' /></akap>
+<akap>Zapatrzyła się znowu w okno, bo poczerniałe, zwiędłe georginie, kołysane przez wiatr, zaglądały w szyby, ale wnet zapomniała o nich, zapomniała o wszystkim, nawet o sobie samej, zapadła w takie prześwięte bezczucie, jak ta ziemia rodzona w jesienne martwe noce – bo jako ta ziemia święta była Jagusia dusza --- jako ta ziemia. Leżała w jakiś głębokościach nie rozeznanych przez nikogo w bezładzie marzeń sennych --- ogromna a nieświadoma siebie --- potężna a bez woli, bez chcenia bez pragnień --- martwa a nieśmiertelna, i jako tę ziemię brał wicher każdy, obtulał sobą i kołysał, i niósł tam, gdzie chciał... i jako tę ziemię o wiośnie budziło ciepłe słońce, zapładniało życiem, wstrząsało dreszczem ognia, pożądania i miłości --- a ona rodzi, bo musi... bo jako ta ziemia święta, taka była Jagusia dusza – jako ta ziemia!...<end id="e1204706351355"/><end id="e1204706282196"/></akap>
 
 
 <akap>I długo tak siedziała w milczeniu, ino te oczy gwiezdne świeciły się kiej spokojne wody w wiośniane południe, aż ocknęła z nagła, bo ktosik otwierał drzwi do sieni.</akap>
@@ -3500,7 +3500,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Któren to?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A Michałów, co za wójtem siedzą, <begin id='b1207131304529' /><motyw id='m1207131304529'>Czas </motyw>co to w kopanie przyszedł z wojska<end id='e1207131304529' />... i tak mówi pokracznie, że go i wymiarkować trudno...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A Michałów, co za wójtem siedzą, <begin id="b1207131304529"/><motyw id="m1207131304529">Czas </motyw>co to w kopanie przyszedł z wojska<end id="e1207131304529"/>... i tak mówi pokracznie, że go i wymiarkować trudno...</akap_dialog>
 
 
 <akap>Natrzepała, co ino mogła, i poleciała do dom.</akap>
@@ -3534,27 +3534,27 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <naglowek_rozdzial>VII</naglowek_rozdzial>
 
 
-<akap><begin id='b1197024422507' /><motyw id='m1197024422507'>Deszcz</motyw>Nazajutrz dzień był tak samo zadeszczony i posępny.</akap>
+<akap><begin id="b1197024422507"/><motyw id="m1197024422507">Deszcz</motyw>Nazajutrz dzień był tak samo zadeszczony i posępny.</akap>
 
 
-<akap>Co chwila ktoś wychodził z jakiejś chałupy i długo a frasobliwie poglądał w omglony świat, czy się gdzie nie przejaśnia --- ale nic, kromie burych chmur, płynących tak nisko, że darły się o drzewa, widać nie było; deszcz mżył bezustannie, tyle że jakoś zaraz z południa przeszedł w ulewę, jakoby kto upusty niebieskie otworzył, że ino dudniło po dachach.<end id='e1197024422507' /></akap>
+<akap>Co chwila ktoś wychodził z jakiejś chałupy i długo a frasobliwie poglądał w omglony świat, czy się gdzie nie przejaśnia --- ale nic, kromie burych chmur, płynących tak nisko, że darły się o drzewa, widać nie było; deszcz mżył bezustannie, tyle że jakoś zaraz z południa przeszedł w ulewę, jakoby kto upusty niebieskie otworzył, że ino dudniło po dachach.<end id="e1197024422507"/></akap>
 
 
-<akap>Ludzie się kwasili po chałupach; jaki taki lazł po tym błocie i deszczu do sąsiadów na wyrzekanie, że to czas taki, co i psa na dwór wygonić trudno, a tu niejeden ściółkę miał jeszcze w lesie, kto znów drew nie zwiózł, a insze, bez mała wszystkie prawie, nie docięli w polu kapusty, po którą i nie wyjechać dzisiaj, bo ano <begin id='b1204706795621' /><motyw id='m1204706795621'>Jesień, Woda </motyw>staw tak przybrał w nocy, że musieli do dnia wywrzeć stawidła i puścić wodę do rzeki, która i przez to rozlała się szeroko, aż łąki stanęły pod wodą, a kapuśniska jako te wyspy czerniały się grzbietami zagonów spośród siwej, spienionej topieli.<end id='e1204706795621' /></akap>
+<akap>Ludzie się kwasili po chałupach; jaki taki lazł po tym błocie i deszczu do sąsiadów na wyrzekanie, że to czas taki, co i psa na dwór wygonić trudno, a tu niejeden ściółkę miał jeszcze w lesie, kto znów drew nie zwiózł, a insze, bez mała wszystkie prawie, nie docięli w polu kapusty, po którą i nie wyjechać dzisiaj, bo ano <begin id="b1204706795621"/><motyw id="m1204706795621">Jesień, Woda </motyw>staw tak przybrał w nocy, że musieli do dnia wywrzeć stawidła i puścić wodę do rzeki, która i przez to rozlała się szeroko, aż łąki stanęły pod wodą, a kapuśniska jako te wyspy czerniały się grzbietami zagonów spośród siwej, spienionej topieli.<end id="e1204706795621"/></akap>
 
 
 <akap>U Dominikowej też nie zwieźli tej reszty, jaka w polu ostała.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204707413101' /><motyw id='m1204707413101'>Deszcz, Nuda</motyw>Jagna już od rana nie mogła dać sobie rady, chodziła ino z kąta w kąt, to patrzyła przez okna na krzę georginii, powaloną przez falę, w ten świat zadeszczony i wzdychała żałośnie.</akap>
+<akap><begin id="b1204707413101"/><motyw id="m1204707413101">Deszcz, Nuda</motyw>Jagna już od rana nie mogła dać sobie rady, chodziła ino z kąta w kąt, to patrzyła przez okna na krzę georginii, powaloną przez falę, w ten świat zadeszczony i wzdychała żałośnie.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Cni mi się, że laboga! --- szeptała, z niecierpliwością oczekując zmroku i pójścia do Borynów na to obieranie kapusty, a tu dzień wlókł się tak wolno, kiej ten dziadek po błocie, tak nudnie i tak jakoś smutnie, że już wydzierżyć było nie sposób. Rozdrażniona też była, że cięgiem krzyczała na chłopaków i potrącała, co się jej tylko pod ręce nawinęło, a do tego głowa ją poboliwała, aż se owsem rozprażonym i octem skropionym obłożyła ciemię --- dopiero przeszło. Mimo to miejsca sobie znaleźć nie mogła i robota leciała z rąk, a ona zapatrzała się w staw rozchlustany, któren niby ptak jaki rozwijał ciężkie skrzydła, bił nimi, podrywał się z szumem, aż woda wypryskiwała na drogi, a ulecieć nie mógł, jakby nogami wrośnięty w ziemię. A za wodą stał dom Boryny, dobrze było widać zielony ze starości dach i ganek świeżo pokryty gontami, bo się jeszcze żółciły, i zabudowania za sadem, ale całkiem nie wiedziała, na co patrzy...<end id='e1204707413101' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Cni mi się, że laboga! --- szeptała, z niecierpliwością oczekując zmroku i pójścia do Borynów na to obieranie kapusty, a tu dzień wlókł się tak wolno, kiej ten dziadek po błocie, tak nudnie i tak jakoś smutnie, że już wydzierżyć było nie sposób. Rozdrażniona też była, że cięgiem krzyczała na chłopaków i potrącała, co się jej tylko pod ręce nawinęło, a do tego głowa ją poboliwała, aż se owsem rozprażonym i octem skropionym obłożyła ciemię --- dopiero przeszło. Mimo to miejsca sobie znaleźć nie mogła i robota leciała z rąk, a ona zapatrzała się w staw rozchlustany, któren niby ptak jaki rozwijał ciężkie skrzydła, bił nimi, podrywał się z szumem, aż woda wypryskiwała na drogi, a ulecieć nie mógł, jakby nogami wrośnięty w ziemię. A za wodą stał dom Boryny, dobrze było widać zielony ze starości dach i ganek świeżo pokryty gontami, bo się jeszcze żółciły, i zabudowania za sadem, ale całkiem nie wiedziała, na co patrzy...<end id="e1204707413101"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204707446317' /><motyw id='m1204707446317'>Kobieta, Lekarz</motyw>Dominikowej nie było od samego rana, bo ją wezwali do rodzącej kobiety na drugi koniec wsi, jako że lekująca była i znająca się na różnych chorobach.<end id='e1204707446317' /></akap>
+<akap><begin id="b1204707446317"/><motyw id="m1204707446317">Kobieta, Lekarz</motyw>Dominikowej nie było od samego rana, bo ją wezwali do rodzącej kobiety na drugi koniec wsi, jako że lekująca była i znająca się na różnych chorobach.<end id="e1204707446317"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204707822970' /><motyw id='m1204707822970'>Nuda</motyw>A Jagnę aż podrywało, żeby gdzie bieżyć we świat, do ludzi, ale co się przyodziała na głowę w zapaskę i wyjrzała za próg na błoto i pluchę --- to się jej odechciewało wszystkiego... że w końcu aż się jej płakać chciało z tej jakiejś dziwnej tęskności... to nie mogąc sobie poradzić, otworzyła swoją skrzynkę i jęła z niej wyjmować a rozkładać po łóżkach przyodziewek świąteczny... aż poczerwieniało w izbie od wełniaków pasiastych... zapasek... kaftanów... ale nie cieszyło ją to dzisiaj, nie... patrzyła obojętnym, znudzonym wzrokiem na dobro swoje, tylko wyciągnęła spod spodu chustkę Borynową i wstążkę, ustroiła się w nią i długo przeglądała się w lusterku.<end id='e1204707822970' /></akap>
+<akap><begin id="b1204707822970"/><motyw id="m1204707822970">Nuda</motyw>A Jagnę aż podrywało, żeby gdzie bieżyć we świat, do ludzi, ale co się przyodziała na głowę w zapaskę i wyjrzała za próg na błoto i pluchę --- to się jej odechciewało wszystkiego... że w końcu aż się jej płakać chciało z tej jakiejś dziwnej tęskności... to nie mogąc sobie poradzić, otworzyła swoją skrzynkę i jęła z niej wyjmować a rozkładać po łóżkach przyodziewek świąteczny... aż poczerwieniało w izbie od wełniaków pasiastych... zapasek... kaftanów... ale nie cieszyło ją to dzisiaj, nie... patrzyła obojętnym, znudzonym wzrokiem na dobro swoje, tylko wyciągnęła spod spodu chustkę Borynową i wstążkę, ustroiła się w nią i długo przeglądała się w lusterku.<end id="e1204707822970"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Niezgorzej... trza się na wieczór w to przyodziać... --- pomyślała i zdjęła zaraz, bo ktoś szedł opłotkami do chałupy.</akap_dialog>
 
@@ -3576,17 +3576,17 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Zapalę światło! --- zawołała, że to się już mroczyło na dobre i żeby mu się wyrwać.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197024812185' /><motyw id='m1197024812185'>Pocałunek</motyw>--- Przywitajże mnie, Jaguś --- prosił cicho i chciał ją objąć, ale wysunęła się prędko i szła do komina zapalić światło, bojała się, żeby ich tak po ciemku matka nie zeszła abo i kto drugi, ale nie zdążyła, bo Mateusz chycił ją wpół, przycisnął mocno do siebie i jął zapamiętale całować...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197024812185"/><motyw id="m1197024812185">Pocałunek</motyw>--- Przywitajże mnie, Jaguś --- prosił cicho i chciał ją objąć, ale wysunęła się prędko i szła do komina zapalić światło, bojała się, żeby ich tak po ciemku matka nie zeszła abo i kto drugi, ale nie zdążyła, bo Mateusz chycił ją wpół, przycisnął mocno do siebie i jął zapamiętale całować...</akap_dialog>
 
 
 <akap>Zatrzepotała się kiej ptak, ale nie jej moc wyrwać się takiemu głodnemu smokowi, któren ściskał, aż żebra trzeszczały, i tak całował, że całkiem zesłabła, oczy jej zaszły mgłą, tchu złapać nie mogła, że ino ostatkiem skamlała:</akap>
 
 <akap_dialog>--- Puść... Mateusz... Matula...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Jeszcze ździebko, Jaguś, jeszcze raz, bo się całkiem wścieknę... --- I tak całował, że mu dziewczyna całkiem zmiękła i leciała przez ręce kiej woda, ale puścił ją, bo posłyszał w sieniach kroki, sam zapalił nad okapem lampkę i skręcał papierosa, a roziskrzonymi uciechą oczami spoglądał na Jaguś, że to jeszcze przyjść do siebie nie przyszła, bo się mocno dzierżyła ściany i dyszała ciężko.<end id='e1197024812185' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Jeszcze ździebko, Jaguś, jeszcze raz, bo się całkiem wścieknę... --- I tak całował, że mu dziewczyna całkiem zmiękła i leciała przez ręce kiej woda, ale puścił ją, bo posłyszał w sieniach kroki, sam zapalił nad okapem lampkę i skręcał papierosa, a roziskrzonymi uciechą oczami spoglądał na Jaguś, że to jeszcze przyjść do siebie nie przyszła, bo się mocno dzierżyła ściany i dyszała ciężko.<end id="e1197024812185"/></akap_dialog>
 
 
-<akap>Jędrzych wszedł i ogień na trzonie rozdmuchiwał, nastawiał garnki z wodą i cięgiem się po izbie kręcił, że <begin id='b1204707985721' /><motyw id='m1204707985721'>Pożądanie</motyw>już mało wiele ze sobą mówili, a ino poglądali na się iskrzącymi, głodnymi oczami, jakoby się zjeść chcieli...<end id='e1204707985721' /></akap>
+<akap>Jędrzych wszedł i ogień na trzonie rozdmuchiwał, nastawiał garnki z wodą i cięgiem się po izbie kręcił, że <begin id="b1204707985721"/><motyw id="m1204707985721">Pożądanie</motyw>już mało wiele ze sobą mówili, a ino poglądali na się iskrzącymi, głodnymi oczami, jakoby się zjeść chcieli...<end id="e1204707985721"/></akap>
 
 
 <akap>Wnetki, bo jakoś w pacierzy parę, nadeszła Dominikowa, musi być zła była, bo już w sieniach wywarła gębę na Szymka, a ujrzawszy Mateusza popatrzyła nań srogo, na przywitanie nie zważała i poszła do komory przyoblec się.</akap>
@@ -3597,7 +3597,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Wróciłeś to już ze świata? --- rzekła stara, jakby go dopiero spostrzegając.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197024936947' /><motyw id='m1197024936947'>Kłótnia</motyw>--- Wróciłem, matko... --- mówił łagodnie i chciał ją w rękę pocałować.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197024936947"/><motyw id="m1197024936947">Kłótnia</motyw>--- Wróciłem, matko... --- mówił łagodnie i chciał ją w rękę pocałować.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ale, suka ci była matką, nie ja! --- warknęła wyrywając rękę ze złością. --- Po coś tu przyszedł? Mówiłam ci już, że tutaj nic po tobie...</akap_dialog>
 
@@ -3609,20 +3609,20 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Niech usłyszą, niech się zlecą, niech wiedzą, żeś się Jagny przyczepił kiej rzep psiego ogona, że i ożogiem trudno cię odegnać!...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204708096291' /><motyw id='m1204708096291'>Kobieta, Konflikt, Mężczyzna</motyw>--- Żebyście nie kobieta, to bym warna ździebko żebra zmacał za powiedanie takie...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204708096291"/><motyw id="m1204708096291">Kobieta, Konflikt, Mężczyzna</motyw>--- Żebyście nie kobieta, to bym warna ździebko żebra zmacał za powiedanie takie...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Spróbuj, zbóju jeden, spróbuj, psie!... --- pochwyciła za żelazny pogrzebacz.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Ale i na tym skończyła, bo Mateusz splunął, trzasnął drzwiami i wyszedł prędko, bo jakże, z babą się to miał bić i pośmiewisko z siebie dla wsi czynić?<end id='e1204708096291' /></akap>
+<akap>Ale i na tym skończyła, bo Mateusz splunął, trzasnął drzwiami i wyszedł prędko, bo jakże, z babą się to miał bić i pośmiewisko z siebie dla wsi czynić?<end id="e1204708096291"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197024983908' /><motyw id='m1197024983908'>Kobieta, Mężczyzna, Pożądanie, Wyrzuty sumienia</motyw>A stara, że to już jego nie stało, wsiadła na Jagnę i hajże jazgotać, a wypominać wszystko, co miała na wątpiach... <begin id='b1204708272359' /><motyw id='m1204708272359'>Łzy</motyw>Jaguś siedziała cicho, aż zmartwiała ze strachu, ale kiedy słowa matki dojęły ją do żywego... przecknęła, schowała głowę w pierzynę i buchnęła płaczem i wyrzekaniami... rozżalona była srodze... bo przecież nic temu niewinna... nie zwoływała go do chałupy...<end id='e1197024936947' /> sam przyszedł... a na zwiesnę, co matka wypominają... to... spotkał ją przy przełazie... mogła się to wyrwać takiemu smokowi?... kiej ją tak ozebrało, że... a potem mogła się to ognać przed nim?... Zawsze się z nią tak dzieje, że niech kto a ostro spojrzy na nią albo i ściśnie mocno... to się w niej wszystko trzęsie, moc ją odchodzi i tak mdli w dołku, że już o niczym nie wie... co ona winowata?</akap>
+<akap><begin id="b1197024983908"/><motyw id="m1197024983908">Kobieta, Mężczyzna, Pożądanie, Wyrzuty sumienia</motyw>A stara, że to już jego nie stało, wsiadła na Jagnę i hajże jazgotać, a wypominać wszystko, co miała na wątpiach... <begin id="b1204708272359"/><motyw id="m1204708272359">Łzy</motyw>Jaguś siedziała cicho, aż zmartwiała ze strachu, ale kiedy słowa matki dojęły ją do żywego... przecknęła, schowała głowę w pierzynę i buchnęła płaczem i wyrzekaniami... rozżalona była srodze... bo przecież nic temu niewinna... nie zwoływała go do chałupy...<end id="e1197024936947"/> sam przyszedł... a na zwiesnę, co matka wypominają... to... spotkał ją przy przełazie... mogła się to wyrwać takiemu smokowi?... kiej ją tak ozebrało, że... a potem mogła się to ognać przed nim?... Zawsze się z nią tak dzieje, że niech kto a ostro spojrzy na nią albo i ściśnie mocno... to się w niej wszystko trzęsie, moc ją odchodzi i tak mdli w dołku, że już o niczym nie wie... co ona winowata?</akap>
 
 
-<akap>Skarżyła się cicho przez łzy, aż stara się udobruchała i jęła troskliwie obcierać jej twarz i oczy, a głaskać po głowinie, a uspokajać...<end id='e1197024983908' /></akap>
+<akap>Skarżyła się cicho przez łzy, aż stara się udobruchała i jęła troskliwie obcierać jej twarz i oczy, a głaskać po głowinie, a uspokajać...<end id="e1197024983908"/></akap>
 
-<akap_dialog>--- Cichoj, Jaguś, nie płacz... nie... a to oczy ci się zaczerwienią kiej królikowi i jak to pójdziesz do Borynów?<end id='e1204708272359' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Cichoj, Jaguś, nie płacz... nie... a to oczy ci się zaczerwienią kiej królikowi i jak to pójdziesz do Borynów?<end id="e1204708272359"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Czas to już? --- spytała po chwili, spokojniejsza nieco.</akap_dialog>
 
@@ -3683,7 +3683,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Pilnuj się, bym o tobie nie chciała co rzec...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204708715887' /><motyw id='m1204708715887'>Pielgrzym, Pobożność, Praca u podstaw</motyw>--- Wiecie, pono ten stary wędrownik już przyszedł.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204708715887"/><motyw id="m1204708715887">Pielgrzym, Pobożność, Praca u podstaw</motyw>--- Wiecie, pono ten stary wędrownik już przyszedł.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Będzie dzisiaj u nas! --- zawołała Józia.</akap_dialog>
 
@@ -3702,11 +3702,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Skąd on jest?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Skąd? Ze świata szerokiego, abo to kto wie? --- Nachyliła się nieco, wzięła główkę na dłoń, obcinała liście i mówiła szybko, coraz głośniej, żeby i drugie słyszały: --- Co trzecią zimę przychodzi do Lipiec i u Boryny zakłada kwaterę... <begin id='b1204708754987' /><motyw id='m1204708754987'>Święty</motyw>Rochem kazał się przezywać, choć mu ta pewnie i nie Roch... Dziad jest i nie dziad, kto go tam wie... ale pobożny człowiek i dobry... ino mu tej obrączki nad głowę, a byłby rychtyk kiej te świątki na obrazach. Różańce ma na szyi obcierane o grób Jezusowy...<end id='e1204708754987' /> obrazki dzieciom daje święte, a jak niektórym, to i takie z królami, co to z naszego narodu przódzi wychodziły... i książki pobożne ma i takie, w których stoi wszystko, i historie różne o świecie... czytał je przecież mojemu Walkowi, to i ja, i mój słuchalim, inom przepomniała, bo i wymiarkować ciężko... A nabożny taki, że z pół dnia przeklęczy, drugi raz pod krzyżem albo i gdzie w polu, a do kościoła ino na mszę chodzi. Dobrodziej zapraszał go do siebie, na plebanię, to mu rzekł:</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Skąd? Ze świata szerokiego, abo to kto wie? --- Nachyliła się nieco, wzięła główkę na dłoń, obcinała liście i mówiła szybko, coraz głośniej, żeby i drugie słyszały: --- Co trzecią zimę przychodzi do Lipiec i u Boryny zakłada kwaterę... <begin id="b1204708754987"/><motyw id="m1204708754987">Święty</motyw>Rochem kazał się przezywać, choć mu ta pewnie i nie Roch... Dziad jest i nie dziad, kto go tam wie... ale pobożny człowiek i dobry... ino mu tej obrączki nad głowę, a byłby rychtyk kiej te świątki na obrazach. Różańce ma na szyi obcierane o grób Jezusowy...<end id="e1204708754987"/> obrazki dzieciom daje święte, a jak niektórym, to i takie z królami, co to z naszego narodu przódzi wychodziły... i książki pobożne ma i takie, w których stoi wszystko, i historie różne o świecie... czytał je przecież mojemu Walkowi, to i ja, i mój słuchalim, inom przepomniała, bo i wymiarkować ciężko... A nabożny taki, że z pół dnia przeklęczy, drugi raz pod krzyżem albo i gdzie w polu, a do kościoła ino na mszę chodzi. Dobrodziej zapraszał go do siebie, na plebanię, to mu rzekł:</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Z narodem mi ostać, nie na pokojach moje miejsce...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Miarkują też wszyscy, że nie musi być z chłopskiego stanu, choć mówi jak wszystkie, i nauczny jest; jakże, z Żydem gadał po niemiecku, a we dworze w Drzazgowej --- to z panienką, co była la zdrowia w ciepłych krajach, też rozmówił się po zagranicznemu... a od nikogo nic nie weźmie, tyle co tę kapkę mleka i kromkę chleba, a i za to jeszcze dzieci uczy... powiedają...<end id='e1204708715887' /> --- ale Kłębowa urwała z nagła, bo dziewczyny buchnęły śmiechem i aż się pokładały.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Miarkują też wszyscy, że nie musi być z chłopskiego stanu, choć mówi jak wszystkie, i nauczny jest; jakże, z Żydem gadał po niemiecku, a we dworze w Drzazgowej --- to z panienką, co była la zdrowia w ciepłych krajach, też rozmówił się po zagranicznemu... a od nikogo nic nie weźmie, tyle co tę kapkę mleka i kromkę chleba, a i za to jeszcze dzieci uczy... powiedają...<end id="e1204708715887"/> --- ale Kłębowa urwała z nagła, bo dziewczyny buchnęły śmiechem i aż się pokładały.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Śmieli się z Kuby, któren niósł w płachcie kapustę i pchnięty przez kogoś, przewrócił się na środku jak długi, aż się kapusta rozleciała po izbie, a on wstawał z trudem i co się już zebrał na czworaki, to padał znowu, bo go popychali.</akap>
@@ -3718,13 +3718,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>I z wolna rozmowa przeszła na co innego.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197025451632' /><motyw id='m1197025451632'>Praca, Wieś</motyw>Wszystkie mówiły z cicha, a gwar się czynił jakoby w ulu przed wyrojem, a śmiechy szły, a przekpiwania i uciecha taka, że ino oczy się iskrzyły i gęby śmiały, a robota szła chybcikiem, ino trzaskały noże o głąby, a główki jako te kule raz wraz padały na płachtę i stożyły się w coraz większą kupę. Antek zaś szatkował nad wielkim cebrem przy kominie; rozdziany był, że ostał ino w koszuli i w portkach pasiatych z wełniakowego sukna, rozczerwienił się, łeb mu się rozwichrzył i pot gęsto pokrył mu czoło; tęgo robił, ale śmiał się cięgiem i przekpiwał, a taki był urodny, że Jagna jak w obraz poglądała, a i nie ona jedna tylko... a on przystawał, żeby odetchnąć, i wesołym wzrokiem tak patrzał na nią, aż spuszczała oczy i czerwieniła się. Ale nikt tego nie widział prócz Jagustynki, a i ta udawała, że nie patrzy, jeno sobie w głowie układała, jak to opowiedzieć na wsi.<end id='e1197025451632' /></akap>
+<akap><begin id="b1197025451632"/><motyw id="m1197025451632">Praca, Wieś</motyw>Wszystkie mówiły z cicha, a gwar się czynił jakoby w ulu przed wyrojem, a śmiechy szły, a przekpiwania i uciecha taka, że ino oczy się iskrzyły i gęby śmiały, a robota szła chybcikiem, ino trzaskały noże o głąby, a główki jako te kule raz wraz padały na płachtę i stożyły się w coraz większą kupę. Antek zaś szatkował nad wielkim cebrem przy kominie; rozdziany był, że ostał ino w koszuli i w portkach pasiatych z wełniakowego sukna, rozczerwienił się, łeb mu się rozwichrzył i pot gęsto pokrył mu czoło; tęgo robił, ale śmiał się cięgiem i przekpiwał, a taki był urodny, że Jagna jak w obraz poglądała, a i nie ona jedna tylko... a on przystawał, żeby odetchnąć, i wesołym wzrokiem tak patrzał na nią, aż spuszczała oczy i czerwieniła się. Ale nikt tego nie widział prócz Jagustynki, a i ta udawała, że nie patrzy, jeno sobie w głowie układała, jak to opowiedzieć na wsi.<end id="e1197025451632"/></akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197025493515' /><motyw id='m1197025493515'>Kobieta, Dziecko</motyw>--- Marcycha pono zległa, wiecie to? --- zaczęła Kłębowa.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197025493515"/><motyw id="m1197025493515">Kobieta, Dziecko</motyw>--- Marcycha pono zległa, wiecie to? --- zaczęła Kłębowa.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Nie nowina to jej, co roku se to robi.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Baba jak tur, to jej dzieciak krew odciąga od głowy --- mruknęła Jagustynka i chciała dalej coś o tym rzec, ale ją zgromiły drugie, że to o takich rzeczach mówi przy dzieuchach.<end id='e1197025493515' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Baba jak tur, to jej dzieciak krew odciąga od głowy --- mruknęła Jagustynka i chciała dalej coś o tym rzec, ale ją zgromiły drugie, że to o takich rzeczach mówi przy dzieuchach.<end id="e1197025493515"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Wiedzą one i o lepszych, nie bójta się. Teraz nastał czas taki, że już i gęsiarce nie mówią o bocianie, bo się w oczy roześmieje... nie tak to przódzi bywało, nie...</akap_dialog>
 
@@ -3734,7 +3734,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Byłam już za chłopem... za Mateuszem, widzi mi się... nie, za Michałem, tak, bo juści Wawrzon był trzeci... --- mruczała nie mogąc utrafić.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197025585992' /><motyw id='m1197025585992'>Kara, Koń, Złodziej,  Sprawiedliwość, Wieś</motyw>--- Ale, siedzita i nie wiecie, co się stało! --- zawołała wpadając zadyszana Nastusia Gołębianka, Mateusza siostra.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197025585992"/><motyw id="m1197025585992">Kara, Koń, Złodziej,  Sprawiedliwość, Wieś</motyw>--- Ale, siedzita i nie wiecie, co się stało! --- zawołała wpadając zadyszana Nastusia Gołębianka, Mateusza siostra.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Podniosły się ciekawe zapytania ze wszystkich stron i wszystkie oczy spoczęły na niej.</akap>
@@ -3759,7 +3759,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A bo ino tego by wartał taki człowiek, bo ino głupie szukają sprawiedliwości we świecie. Kużden ma prawo dochodzić swojej krzywdy.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Złapać takiego i całą kupą choćby zabić, to i kary nie ma, bo wszystkich to by karali?<end id='e1197025585992' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Złapać takiego i całą kupą choćby zabić, to i kary nie ma, bo wszystkich to by karali?<end id="e1197025585992"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Baczę... zrobili tak u nas... zaraz, za drugim chłopem już byłam... nie, widzi mi się, że jeszcze za Mateuszem...</akap_dialog>
 
@@ -3769,10 +3769,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Tak se na ucho gadacie, aże po drugiej stronie stawu słychać! --- zawołał wesoło, czapkę zdjął i witał się ze wszystkimi po kolei. Musiał mieć już w głowie, bo czerwony był jak ćwik, kapotę rozpuścił i głośno a dużo gadał, czego zwyczajny nie był. Chciało mu się przysiąść do Jagusi, ale się wagował, że to tak na oczach wszystkich nijako, póki zmówiona z nim nie jest, to ino wesoło pogadywał i rad na nią patrzył, taka piękna dzisiaj była i wystrojona w chustkę od niego.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197025643656' /><motyw id='m1197025643656'>Jedzenie</motyw>Zaraz też Witek z Kubą przynieśli długą ławę przed komin, Józia okryła ją czystym płótnem i zaczęła ustawiać miski i łyżki do jedzenia.</akap>
+<akap><begin id="b1197025643656"/><motyw id="m1197025643656">Jedzenie</motyw>Zaraz też Witek z Kubą przynieśli długą ławę przed komin, Józia okryła ją czystym płótnem i zaczęła ustawiać miski i łyżki do jedzenia.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197025695729' /><motyw id='m1197025695729'>Alkohol, Obyczaje, Kobieta</motyw>A Boryna wyniósł z komory pękatą, dobrze półgarncową butlę okowitki i jął z nią obchodzić wszystkich po kolei i przepijać.<end id='e1197025643656' /></akap>
+<akap><begin id="b1197025695729"/><motyw id="m1197025695729">Alkohol, Obyczaje, Kobieta</motyw>A Boryna wyniósł z komory pękatą, dobrze półgarncową butlę okowitki i jął z nią obchodzić wszystkich po kolei i przepijać.<end id="e1197025643656"/></akap>
 
 
 <akap>Dziewczyny się nieco wzdragały, aż któryś z parobków powiedział:</akap>
@@ -3787,9 +3787,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Tylko Jagna uparła się i nie piła, mimo próśb i namawiań.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Nawet i smaku gorzałki nie znam i nie ciekawam --- powiedziała.<end id='e1197025695729' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nawet i smaku gorzałki nie znam i nie ciekawam --- powiedziała.<end id="e1197025695729"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197025763635' /><motyw id='m1197025763635'>Jedzenie, Obyczaje</motyw>--- No, siadajcie, ludzie kochane, co jest, to zjemy! --- zapraszał stary.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197025763635"/><motyw id="m1197025763635">Jedzenie, Obyczaje</motyw>--- No, siadajcie, ludzie kochane, co jest, to zjemy! --- zapraszał stary.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Obsiedli po ceregielach różnych, jak to obyczaj każe, ławę i z wolna jedli, a raz wraz pogadywali.</akap>
@@ -3798,12 +3798,12 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Z misek dymiło parą, że przysłoniła wszystkich jak chmurą, z której tylko skrzybot łyżek, mlaskanie i to słowo niektóre słychać było.</akap>
 
 
-<akap>Jadło zwarzyli wybrane, aż się dziwił niejeden, bo i ziemniaki z rosołem były, i mięso gotowane z prażoną jęczmienną kaszą, i kapusta z grochem --- rzetelnie ugościli, po gospodarsku, a do tego Boryna cięgiem zapraszał a przymuszał, a Józia ze swej strony i Hanka pilnowały, by zasię dolać i dołożyć...<end id='e1197025763635' /></akap>
+<akap>Jadło zwarzyli wybrane, aż się dziwił niejeden, bo i ziemniaki z rosołem były, i mięso gotowane z prażoną jęczmienną kaszą, i kapusta z grochem --- rzetelnie ugościli, po gospodarsku, a do tego Boryna cięgiem zapraszał a przymuszał, a Józia ze swej strony i Hanka pilnowały, by zasię dolać i dołożyć...<end id="e1197025763635"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197025785668' /><motyw id='m1197025785668'>Głód</motyw>Witek dorzucał suchych karpów na ogień, że ino trzaskał wesoło, a Kuba przez ten czas, co jedli, znosił kapustę i zsypywał na kupę, a łakomie wciągał w siebie zapachy, oblizywał się i wzdychał.</akap>
+<akap><begin id="b1197025785668"/><motyw id="m1197025785668">Głód</motyw>Witek dorzucał suchych karpów na ogień, że ino trzaskał wesoło, a Kuba przez ten czas, co jedli, znosił kapustę i zsypywał na kupę, a łakomie wciągał w siebie zapachy, oblizywał się i wzdychał.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Pół wołu bym zjadł z jedną abo z dwoma miseczkami kaszy... a juchy tak żrą jak te konie wygłodzone, jeszcze gotowe człowiekowi nie zostawić ni kosteczek --- myślał z markotnością i przyciągał pasa, tak mu w kiszkach burczało z głodu.<end id='e1197025785668' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pół wołu bym zjadł z jedną abo z dwoma miseczkami kaszy... a juchy tak żrą jak te konie wygłodzone, jeszcze gotowe człowiekowi nie zostawić ni kosteczek --- myślał z markotnością i przyciągał pasa, tak mu w kiszkach burczało z głodu.<end id="e1197025785668"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Ale rychło skończyli i podnieśli się z ,,Bóg zapłać" gospodarstwu.</akap>
@@ -3814,45 +3814,45 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Rumor się uczynił, kto wychodził przewietrzyć się i kości przeciągnąć, kto zaś spojrzeć w niebo, czy się nie przejaśnia, a jak parobki, to żeby na ganku pogzić się z dziewczynami.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197025879340' /><motyw id='m1197025879340'>Jedzenie, Sługa, Pies</motyw>A Kuba siadł na progu z miską na kolanach i jadł, aż mu się uszy trzęsły, nie zważając na Łapę, któren przypominał się różnie, a widząc, że nic nie wskóra, wysunął się na ganek do psów, co z ludźmi pościągały i gryzły się o kości wyrzucone przez Józię.<end id='e1197025879340' /></akap>
+<akap><begin id="b1197025879340"/><motyw id="m1197025879340">Jedzenie, Sługa, Pies</motyw>A Kuba siadł na progu z miską na kolanach i jadł, aż mu się uszy trzęsły, nie zważając na Łapę, któren przypominał się różnie, a widząc, że nic nie wskóra, wysunął się na ganek do psów, co z ludźmi pościągały i gryzły się o kości wyrzucone przez Józię.<end id="e1197025879340"/></akap>
 
 
 <akap>Wzięli się akuratnie z powrotem do roboty, kiedy Roch stanął we drzwiach z pochwaleniem.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Na wieki! --- odrzekli chórem.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204709857396' /><motyw id='m1204709857396'>Jedzenie, Obyczaje</motyw>--- Spiesz się, flisie, póki jest na misie... Spóźniliście się, ale jeszcze dla was będzie... --- zawołał Boryna, przysuwając mu stołek do komina.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204709857396"/><motyw id="m1204709857396">Jedzenie, Obyczaje</motyw>--- Spiesz się, flisie, póki jest na misie... Spóźniliście się, ale jeszcze dla was będzie... --- zawołał Boryna, przysuwając mu stołek do komina.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Mleka i chleba daj mi, Józia, a wystarczy.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Jest jeszcze i ździebko mięsa... --- ozwała się nieśmiało Hanka.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Nie, Bóg zapłać, mięsa nie jadam.<end id='e1204709857396' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie, Bóg zapłać, mięsa nie jadam.<end id="e1204709857396"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Przymilkli z początku i przypatrywali mu się z życzliwą ciekawością, ale gdy przysiadł do jadła, rozmowy i śmiechy podniesły się na nowo.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204709910854' /><motyw id='m1204709910854'>Obraz świata, Pielgrzym, Wieś</motyw>Tylko Jagna milczała, poglądała często na wędrownika ze zdumieniem, że to taki człowiek jak wszystkie, a u grobu Jezusowego był, pół świata zeszedł i cudów tyla widział... Jak to tam może być w tym świecie? --- myślała. --- Gdzie to iść, żeby tam zajść?... Naokół przeciech ino wsie a pola, a bory, a za nimi też wsie i pola, i lasy... Ze sto mil trza iść abo i z tysiąc --- myślała i miała dziwną ochotę się spytać, ale gdzieby to zaś mogła, wyśmiałby ją jeszcze...<end id='e1204709910854' /></akap>
+<akap><begin id="b1204709910854"/><motyw id="m1204709910854">Obraz świata, Pielgrzym, Wieś</motyw>Tylko Jagna milczała, poglądała często na wędrownika ze zdumieniem, że to taki człowiek jak wszystkie, a u grobu Jezusowego był, pół świata zeszedł i cudów tyla widział... Jak to tam może być w tym świecie? --- myślała. --- Gdzie to iść, żeby tam zajść?... Naokół przeciech ino wsie a pola, a bory, a za nimi też wsie i pola, i lasy... Ze sto mil trza iść abo i z tysiąc --- myślała i miała dziwną ochotę się spytać, ale gdzieby to zaś mogła, wyśmiałby ją jeszcze...<end id="e1204709910854"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197025999825' /><motyw id='m1197025999825'>Muzyka</motyw>Chłopak Rafałów, co to był z wojska powrócił, przyniósł skrzypce, nastroił i zaczął przegrywać pieśnie różne.</akap>
+<akap><begin id="b1197025999825"/><motyw id="m1197025999825">Muzyka</motyw>Chłopak Rafałów, co to był z wojska powrócił, przyniósł skrzypce, nastroił i zaczął przegrywać pieśnie różne.</akap>
 
 
-<akap>Cichość się uczyniła, deszcz tylko zacinał w szyby i psy jazgotały przed domem. A on grał wciąż i coraz to coś nowego, przebierał ino palcami i smykiem tak ciągał po strunach, że nuta jakby sama wychodziła... pobożne pieśnie grał jakby la tego wędrownika, któren oczów z niego nie spuszczał, a potem znowu inne, światowe całkiem, tę o Jasiu, jadącym na wojenkę, co ją to często dziewczyny zawodziły po polach... <begin id='b1204710012904' /><motyw id='m1204710012904'>Łzy, Kobieta, Tęsknota</motyw>a tak żałośliwie wyciągał nutę z owych drewulek, aż mróz szedł po kościach wszystkich, a Jagusi, że to czujna była na muzykę jak mało kto, łzy ciurkiem pociekły po twarzy.<end id='e1197025999825' /></akap>
+<akap>Cichość się uczyniła, deszcz tylko zacinał w szyby i psy jazgotały przed domem. A on grał wciąż i coraz to coś nowego, przebierał ino palcami i smykiem tak ciągał po strunach, że nuta jakby sama wychodziła... pobożne pieśnie grał jakby la tego wędrownika, któren oczów z niego nie spuszczał, a potem znowu inne, światowe całkiem, tę o Jasiu, jadącym na wojenkę, co ją to często dziewczyny zawodziły po polach... <begin id="b1204710012904"/><motyw id="m1204710012904">Łzy, Kobieta, Tęsknota</motyw>a tak żałośliwie wyciągał nutę z owych drewulek, aż mróz szedł po kościach wszystkich, a Jagusi, że to czujna była na muzykę jak mało kto, łzy ciurkiem pociekły po twarzy.<end id="e1197025999825"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- A przestań, bo Jagusia płacze!... --- zawołała Nastka.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Nie... to ino tak... ozbiera mnie zawdy granie... nie... --- szeptała zawstydzona kryjąc twarz w zapasce.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Nie pomogło to nic, bo choć nie chciała, a łzy same kapały z tej onej tęskliwości dziwnej, co jej była wstała w sercu nie wiadomo za czym...<end id='e1204710012904' /></akap>
+<akap>Nie pomogło to nic, bo choć nie chciała, a łzy same kapały z tej onej tęskliwości dziwnej, co jej była wstała w sercu nie wiadomo za czym...<end id="e1204710012904"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197026122167' /><motyw id='m1197026122167'>Muzyka</motyw>Ale chłopak grać nie przestał, tyla że teraz rznął od ucha siarczyste mazury a obertasy takie, aż dziewczyny usiedzieć nie mogły, ino ściskały dygoczące z uciechy kolana a rzucały ramionami, parobki przytupywali raz wraz i podśpiewywali wesoło --- izba napełniła się wrzawą a tupotem i śmiechami, aż się szyby trzęsły.<end id='e1197026122167' /></akap>
+<akap><begin id="b1197026122167"/><motyw id="m1197026122167">Muzyka</motyw>Ale chłopak grać nie przestał, tyla że teraz rznął od ucha siarczyste mazury a obertasy takie, aż dziewczyny usiedzieć nie mogły, ino ściskały dygoczące z uciechy kolana a rzucały ramionami, parobki przytupywali raz wraz i podśpiewywali wesoło --- izba napełniła się wrzawą a tupotem i śmiechami, aż się szyby trzęsły.<end id="e1197026122167"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197026194625' /><motyw id='m1197026194625'>Pies</motyw>Naraz pies jął skowyczeć w sieni i tak przeraźliwie zawył, że umilkli wszyscy.</akap>
+<akap><begin id="b1197026194625"/><motyw id="m1197026194625">Pies</motyw>Naraz pies jął skowyczeć w sieni i tak przeraźliwie zawył, że umilkli wszyscy.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Co się stało?</akap_dialog>
 
@@ -3872,7 +3872,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Pan Jezus by tam miał pieska, jak wszyscy ludzie?... --- wątpiła Jagustynka.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A żebyście wiedzieli, to miał i Burkiem go przezywał...<end id='e1197026194625' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A żebyście wiedzieli, to miał i Burkiem go przezywał...<end id="e1197026194625"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Hale... No! Cie... --- odzywały się ciekawe głosy.</akap_dialog>
 
@@ -3895,10 +3895,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Pan Jezus szedł z cierpliwością wielką, bo do lasu był jeszcze kawał drogi, ale że już tych świętych nóżków nie czuł z utrudzenia i pić mu się okrutnie chciało, to se raz wraz przysiadał na wydmach, chocia tam i barzej przygrzewało, i rosły same ino koziebródki, a cienia było tyla, co od tych poschniętych badyli dziewann, że i ptaszek by się nie schronił...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197026404614' /><motyw id='m1197026404614'>Szatan</motyw>Ale co przysiadł, to i nie odzipnął nawet rzetelnie, bo zaraz Zły, jako ten jastrząb paskudny, co bije z góry w ustałego ptaszka, tak ci on zapowietrzony bił racicami w piach a tarzał się jako to bydlę, że taka kurzawa, taka ćma się podnosiła, co i świata widać nie było...</akap>
+<akap><begin id="b1197026404614"/><motyw id="m1197026404614">Szatan</motyw>Ale co przysiadł, to i nie odzipnął nawet rzetelnie, bo zaraz Zły, jako ten jastrząb paskudny, co bije z góry w ustałego ptaszka, tak ci on zapowietrzony bił racicami w piach a tarzał się jako to bydlę, że taka kurzawa, taka ćma się podnosiła, co i świata widać nie było...</akap>
 
 
-<akap>Pan Jezus, choć mu piersi zapierało i ledwie się już ruchał, to wstawał i szedł, a ino się pośmiewał z głupiego, bo przeciech wiedział, że Zły chciał mu zmylić drogę, coby nie szedł na odpust na zbawienie grzesznego narodu..<end id='e1197026404614' />.</akap>
+<akap>Pan Jezus, choć mu piersi zapierało i ledwie się już ruchał, to wstawał i szedł, a ino się pośmiewał z głupiego, bo przeciech wiedział, że Zły chciał mu zmylić drogę, coby nie szedł na odpust na zbawienie grzesznego narodu..<end id="e1197026404614"/>.</akap>
 
 
 <akap>I szedł Pan Jezus... szedł... aż i przyszedł do lasu...</akap>
@@ -3907,16 +3907,16 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Odpoczął se w cieniu niezgorzej, ochłodził wodą i coś niecoś z torby przegryz, potem wyłamał niezgorszy kijaszek, przeżegnał się i wlazł w bór.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204710562517' /><motyw id='m1204710562517'>Bóg, Szatan</motyw>A bór był stary i gęsty, a błota nieprzebyte, a chrapy i oparzeliska takie, że musi sam Zły tam domował, a gąszcze, że i niektóremu ptakowi łacno przemknąć się nie było. Jeno Pan Jezus wszedł, a tu kiej Zły borem nie zatrzęsie, kiej nie zacznie wyć, kiej nie pocznie łamać chojarów --- a wiater, jako że to jego parob piekielny, pomagał w te pędy i rwał suszki, rwał dęby, rwał gałęzie i huczał, i hurkotał po borze, jako ten głupi.</akap>
+<akap><begin id="b1204710562517"/><motyw id="m1204710562517">Bóg, Szatan</motyw>A bór był stary i gęsty, a błota nieprzebyte, a chrapy i oparzeliska takie, że musi sam Zły tam domował, a gąszcze, że i niektóremu ptakowi łacno przemknąć się nie było. Jeno Pan Jezus wszedł, a tu kiej Zły borem nie zatrzęsie, kiej nie zacznie wyć, kiej nie pocznie łamać chojarów --- a wiater, jako że to jego parob piekielny, pomagał w te pędy i rwał suszki, rwał dęby, rwał gałęzie i huczał, i hurkotał po borze, jako ten głupi.</akap>
 
 
 <akap>Ciemność się stała, że chocia oko wykol --- a tu szum, a tu trzask... a tu zawierucha... a tu jakieś zwierzaki, pomioty diabelskie wyskakują i szczerzą kły... i warczą... i straszą... i świecą ślepiami, i... ino... ino chycić pazurami, ale juści, że nie śmiały, bo jakże by... Pan ci Jezus był w swojej świętej osobie...</akap>
 
 
-<akap>Ale i Panu Jezusowi dość było tego głupiego strachania, i że pilno na odpust, to przeżegnał bór i zaraz wszystkie Złe i ze swoimi kumami przepadli w oparzeliskach.<end id='e1204710562517' /></akap>
+<akap>Ale i Panu Jezusowi dość było tego głupiego strachania, i że pilno na odpust, to przeżegnał bór i zaraz wszystkie Złe i ze swoimi kumami przepadli w oparzeliskach.<end id="e1204710562517"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197026493921' /><motyw id='m1197026493921'>Pies</motyw>Ostał się ino taki dziki pies, bo w ony czas pieski nie były jeszcze z ludźmi pobratane.</akap>
+<akap><begin id="b1197026493921"/><motyw id="m1197026493921">Pies</motyw>Ostał się ino taki dziki pies, bo w ony czas pieski nie były jeszcze z ludźmi pobratane.</akap>
 
 
 <akap>Ten ci to pies ostał i leciał za Panem Jezusem, szczekał, to docierał do świętych nóżek Jego, to udarł zębcami za porteczki, to kapot Mu ozdarł i za torby chytał, i sielnie się dobierał do mięsa... ale Pan Jezus, jako że był litościwy i krzywdy nijakiemu stworzeniu zrobić by nie zrobił, a mógł go kijaszkiem przetrącić abo i zasie samym pomyśleniem zabić, to ino powieda:</akap>
@@ -3926,7 +3926,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Ale pies się rozeźlił i zapamiętał, że nic, ino kły szczerzy, warczy, ujada, a dociera i całkiem już psuje Jezusowe porteczki.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Chlebam ci dał, nie ukrzywdził, a obleczenie mi rwiesz i szczekasz po próżnicy. Głupiś, mój piesku, boś Pana swego nie poznał. Jeszcze ty za to człowiekowi odsłużysz i żyć bez niego nie poradzisz... --- powiedział Pan Jezus mocno, aż pies siadł na zadzie, potem zawrócił, ogon wtulił między nogi, zawył i kiej ogłupiały pognał w cały świat.<end id='e1197026493921' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Chlebam ci dał, nie ukrzywdził, a obleczenie mi rwiesz i szczekasz po próżnicy. Głupiś, mój piesku, boś Pana swego nie poznał. Jeszcze ty za to człowiekowi odsłużysz i żyć bez niego nie poradzisz... --- powiedział Pan Jezus mocno, aż pies siadł na zadzie, potem zawrócił, ogon wtulił między nogi, zawył i kiej ogłupiały pognał w cały świat.<end id="e1197026493921"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>A Pan Jezus przyszedł na odpust.</akap>
@@ -3938,7 +3938,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Ale w kościele było pusto, bo w karczmie grali, a przed kruchtą cały jarmark i pijaństwo, i rozpusta, i obraza boska, jako i w te czasy bywa.</akap>
 
 
-<akap>Wychodzi Pan Jezus po sumie i patrzy, <begin id='b1197026578326' /><motyw id='m1197026578326'>Pies</motyw>aż tu naród kiej to zboże pod wiatrem, to w tę, to w oną stronę się kolebie i ucieka, a niektóry z biczem bieży, kto żerdkę z płotu wyciąga, kto znów po kłonice sięga, a inszy zasię i kamienia szuka, a baby w krzyk i na płoty się drą, to na wozy, a dzieci w bek, a wszyscy krzyczą:</akap>
+<akap>Wychodzi Pan Jezus po sumie i patrzy, <begin id="b1197026578326"/><motyw id="m1197026578326">Pies</motyw>aż tu naród kiej to zboże pod wiatrem, to w tę, to w oną stronę się kolebie i ucieka, a niektóry z biczem bieży, kto żerdkę z płotu wyciąga, kto znów po kłonice sięga, a inszy zasię i kamienia szuka, a baby w krzyk i na płoty się drą, to na wozy, a dzieci w bek, a wszyscy krzyczą:</akap>
 
 <akap_dialog>--- Wściekły pies, wściekły pies!</akap_dialog>
 
@@ -3964,10 +3964,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Aż się Pan Jezus ozgniewał i krzyknął:</akap>
 
-<akap_dialog>--- Nie ruchaj, jeden drugi! To się, łajdusy i pijanice, psa boita, a Pana Boga to się nie boita, co?...<end id='e1197026578326' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie ruchaj, jeden drugi! To się, łajdusy i pijanice, psa boita, a Pana Boga to się nie boita, co?...<end id="e1197026578326"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204710927602' /><motyw id='m1204710927602'>Wyrzuty sumienia</motyw>Odstąpili, bo mocno rzekł, a Pan Jezus im dalej powieda --- że są łajdusy... że przyszli na odpust, a piją ino po karczmach, a Boga obrażają, a pokuty nie czynią i przeklętniki są, a kąty jedne la drugich, złodzieje, bezbożniki i kara boska ich nie minie.</akap>
+<akap><begin id="b1204710927602"/><motyw id="m1204710927602">Wyrzuty sumienia</motyw>Odstąpili, bo mocno rzekł, a Pan Jezus im dalej powieda --- że są łajdusy... że przyszli na odpust, a piją ino po karczmach, a Boga obrażają, a pokuty nie czynią i przeklętniki są, a kąty jedne la drugich, złodzieje, bezbożniki i kara boska ich nie minie.</akap>
 
 
 <akap>Skończył Pan Jezus, podniósł kijaszek i chciał odejść...</akap>
@@ -3975,7 +3975,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Ale już Go naród poznał i kiej nie rymnie przed Nim na kolana, kiej nie rykną płaczem i kiej nie zaczną skomleć...</akap>
 
-<akap_dialog>--- Ostań z nami, Panie! Ostań, Panie Jezu Chryste! Ostań! A to Ci wierne będziemy, kiej ten pies... pijanice my, bezbożniki my, złe my ludzie, ale ostań!... Ukarz, bij, ale ostań!... Sieroty my opuszczone, ludzie bezpańskie... --- i tak płakali, tak żebrali, tak całowali Go po rękach i po tych nogach świętych, że zmiękło serce Pańskie, ostał z nimi przez parę pacierzów, nauczał, rozgrzeszał i błogosławił wszystkiemu.<end id='e1204710927602' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Ostań z nami, Panie! Ostań, Panie Jezu Chryste! Ostań! A to Ci wierne będziemy, kiej ten pies... pijanice my, bezbożniki my, złe my ludzie, ale ostań!... Ukarz, bij, ale ostań!... Sieroty my opuszczone, ludzie bezpańskie... --- i tak płakali, tak żebrali, tak całowali Go po rękach i po tych nogach świętych, że zmiękło serce Pańskie, ostał z nimi przez parę pacierzów, nauczał, rozgrzeszał i błogosławił wszystkiemu.<end id="e1204710927602"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>A potem, kiedy już odchodził, to powiada:</akap>
@@ -3983,7 +3983,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Krzywdę wam czynił pies? Odtąd wam odsługiwać będzie. I gąsków popilnuje, i owieczki oganiał będzie, i jak się jeden albo drugi schlasz --- chudoby i dobra stróżem będzie a przyjacielem. Ino go szanujta i krzywdy mu nie czyńcie.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204711039298' /><motyw id='m1204711039298'>Pies</motyw>I odszedł Pan Jezus we świat tyli.</akap>
+<akap><begin id="b1204711039298"/><motyw id="m1204711039298">Pies</motyw>I odszedł Pan Jezus we świat tyli.</akap>
 
 
 <akap>A obejrzy się --- Burek siedzi tam, gdzie go obronił.</akap>
@@ -4031,15 +4031,15 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Pójdź, Burek, ze mną!</akap_dialog>
 
 
-<sekcja_swiatlo />
-<separator_linia />
-<sekcja_swiatlo />
+<sekcja_swiatlo/>
+<separator_linia/>
+<sekcja_swiatlo/>
 
 
 <akap>I piesek w to oczymgnienie puścił ostatnią parę i poszedł za Panem...</akap>
 
 
-<akap>Amen.<end id='e1204711039298' /></akap>
+<akap>Amen.<end id="e1204711039298"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Tak było, jakom rzekł, ludzie kochane! --- powiedział łagodnie, skończywszy przeżegnał się i poszedł na drugą stronę, gdzie mu już Hanka spanie narządziła, że to wielce był utrudzon.</akap_dialog>
 
@@ -4064,22 +4064,22 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Izba też cała gruchnęła śmiechem i wnet posypały się żarty, to gadki, to przypowiastki różne.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204711400750' /><motyw id='m1204711400750'>Kobieta, Mądrość, Mąż, Przemoc</motyw>--- Jagustynka to wszystko wiedzą...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204711400750"/><motyw id="m1204711400750">Kobieta, Mądrość, Mąż, Przemoc</motyw>--- Jagustynka to wszystko wiedzą...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- <begin id='b1204711471159' /><motyw id='m1204711471159'>Wdowa, Wolność</motyw>Jakże, wdowa po trzech chłopach, to i nauczna.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- <begin id="b1204711471159"/><motyw id="m1204711471159">Wdowa, Wolność</motyw>Jakże, wdowa po trzech chłopach, to i nauczna.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Juści, jeden ją uczył rano biczyskiem... drugi w połednie rzemieniem, a trzeci na odwieczerz często gęsto kłonicą poganiał... --- wołał Rafałów.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Poszłabym i za czwartego, ale nie za ciebie, boś za głupi i chodzisz usmarkany kiej Żydziak.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Jak temu psu Jezusowemu było przez Pana, tak kobieta obyć się nie obędzie przez bicia... to i Jagustynce markotno... --- rzucił któryś z parobków.<end id='e1204711400750' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Jak temu psu Jezusowemu było przez Pana, tak kobieta obyć się nie obędzie przez bicia... to i Jagustynce markotno... --- rzucił któryś z parobków.<end id="e1204711400750"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Głupiś... bacz ino, kiej niesiesz ojcowe ćwiartki do Jankla, by cię nikt nie widział, a wdowieństwu daj spokój, to nie na twój rozum --- warknęła ostro, aż przymilkli, bo bali się, że w złości wszystko głośno wypowie, co tylko wie, a mogła wiedzieć sporo. <begin id='b1204711541706' /><motyw id='m1204711541706'>Bóg, Kobieta, Ksiądz, Pobożność</motyw>Przekorna baba była, nieustępliwa i o wszystkim mająca swoje powiedzenie, nieraz takie, że aż ludziom skóra cierpła i włosy wstawały na głowie, bo nic nie uszanowała, nawet księdza i kościoła, że już nieraz ją dobrodziej napominał i do opamiętania przynaglał, nie pomogło, a potem ino po wsi mówiła:</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Głupiś... bacz ino, kiej niesiesz ojcowe ćwiartki do Jankla, by cię nikt nie widział, a wdowieństwu daj spokój, to nie na twój rozum --- warknęła ostro, aż przymilkli, bo bali się, że w złości wszystko głośno wypowie, co tylko wie, a mogła wiedzieć sporo. <begin id="b1204711541706"/><motyw id="m1204711541706">Bóg, Kobieta, Ksiądz, Pobożność</motyw>Przekorna baba była, nieustępliwa i o wszystkim mająca swoje powiedzenie, nieraz takie, że aż ludziom skóra cierpła i włosy wstawały na głowie, bo nic nie uszanowała, nawet księdza i kościoła, że już nieraz ją dobrodziej napominał i do opamiętania przynaglał, nie pomogło, a potem ino po wsi mówiła:</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- I bez księdza każden do Pana Boga trafi, niech jeno będzie poczciwy<end id='e1204711541706' />; gospodyni lepiej mu pilnować, bo z trzecim chodzi i znowu gdzie zgubi...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- I bez księdza każden do Pana Boga trafi, niech jeno będzie poczciwy<end id="e1204711541706"/>; gospodyni lepiej mu pilnować, bo z trzecim chodzi i znowu gdzie zgubi...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Taka była Jagustynka...<end id='e1204711471159' /></akap>
+<akap>Taka była Jagustynka...<end id="e1204711471159"/></akap>
 
 
 <akap>Rozchodzić się już mieli, kiedy wszedł wójt z sołtysem, obchodzili chałupy, żeby jutro podług rozkładu wychodzili na szarwark<pe><slowo_obce>szarwark</slowo_obce> --- przymusowe świadczenia w robociźnie wykonywane przez ludność wiejską, rodzaj pańszczyzny; szarwarki służyły celom publicznym, w ramach tych prac budowano i naprawiano drogi, mosty czy wały wzdłóż brzegów zbiorników wodnych.</pe>, na drogę za młyn, rozmytą przez deszcze...</akap>
@@ -4099,7 +4099,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Wójt pogadał ze starym na osobności, ale tak cicho, że nikt nie usłyszał, pośmiał się z dziewczynami i poszedł rychło, bo jeszcze całe pół wsi zwoływać miał na jutro. Wkrótce też i zaczęli się rozchodzić wszyscy, że to późno było, a i kapusty prawie już zbrakło do obierania.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204711686917' /><motyw id='m1204711686917'>Obyczaje, Wieś</motyw>Boryna dziękował wszystkim a każdemu z osobna, i co starszym kobietom otwierał drzwi i wyprowadzał...</akap>
+<akap><begin id="b1204711686917"/><motyw id="m1204711686917">Obyczaje, Wieś</motyw>Boryna dziękował wszystkim a każdemu z osobna, i co starszym kobietom otwierał drzwi i wyprowadzał...</akap>
 
 
 <akap>Jagustynka na odchodnym rzekła w głos:</akap>
@@ -4112,7 +4112,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Co robić, moiściewy?... Co robić?... Zrządzenie już takie boskie, że pomarła...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Mało to dziewczyn! A dyć w każden czwartek ino wypatrują po wsi, czy swaty od was nie idą do której...<end id='e1204711686917' /> --- mówiła chytrze ciągając go za język, ale Boryna, choć i miał już odpowiedź, podrapał się tylko po głowie i uśmiechał, a szukał bezwiednie oczami Jagusi, która zabierała się do wyjścia...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Mało to dziewczyn! A dyć w każden czwartek ino wypatrują po wsi, czy swaty od was nie idą do której...<end id="e1204711686917"/> --- mówiła chytrze ciągając go za język, ale Boryna, choć i miał już odpowiedź, podrapał się tylko po głowie i uśmiechał, a szukał bezwiednie oczami Jagusi, która zabierała się do wyjścia...</akap_dialog>
 
 
 <akap>Na to i czekał Antek, przyodział się nieznacznie i wyszedł naprzód.</akap>
@@ -4142,7 +4142,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <naglowek_rozdzial>VIII</naglowek_rozdzial>
 
 
-<akap><begin id='b1204712111268' /><motyw id='m1204712111268'>Plotka</motyw>Nazajutrz gruchnęła po Lipcach wieść o Borynowych z Jagną zmówinach.</akap>
+<akap><begin id="b1204712111268"/><motyw id="m1204712111268">Plotka</motyw>Nazajutrz gruchnęła po Lipcach wieść o Borynowych z Jagną zmówinach.</akap>
 
 
 <akap>Wójt byt dziewosłębem --- więc wójtowa, że mąż srogo przykazywał pary z gęby nie puszczać przódzi, nim powróci, dopiero na odwieczerzu pobiegła do sąsiadki, rzekomo soli pożyczyć, i już na odchodnym nie wytrzymała, ino wzięła kumę na bok i szepnęła:</akap>
@@ -4166,16 +4166,16 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Będzie się ona dopiero nadymała! I tak kiej ten paw chodzi a głowy zadziera.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Bez obrazy boskiej się też obyć nie obędzie --- <begin id='b1204712002765' /><motyw id='m1204712002765'>Sprawiedliwość</motyw>kowal ni drugie dzieci nie darują swojego macosze, nie!</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Bez obrazy boskiej się też obyć nie obędzie --- <begin id="b1204712002765"/><motyw id="m1204712002765">Sprawiedliwość</motyw>kowal ni drugie dzieci nie darują swojego macosze, nie!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Hale, poredzą to co? Gront starego, to i wola jego.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Juści, że po prawie jego, ale po sprawiedliwości i dzieciński też.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Moiściewy, sprawiedliwość ma zawżdy ten, kogo stać na nią...<end id='e1204712002765' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Moiściewy, sprawiedliwość ma zawżdy ten, kogo stać na nią...<end id="e1204712002765"/></akap_dialog>
 
 
-<akap>Nawyrzekały, nażaliły się na świat i jego sprawy i rozeszły się, a z nimi rozlała się ta wieść po wsi całej.<end id='e1204712111268' /></akap>
+<akap>Nawyrzekały, nażaliły się na świat i jego sprawy i rozeszły się, a z nimi rozlała się ta wieść po wsi całej.<end id="e1204712111268"/></akap>
 
 
 <akap>Że roboty było niewiela i niepilne, a ludzie siedzieli po chałupach, bo drogi były do cna rozmiękły, to pogwarzano o tych zmówinach po chałupach wszystkich. Wieś całą ogarnęła ciekawość, na czym się to skończy; spodziewali się z góry, że nastąpią bitki a procesowanie, a historie różne. Jakże, znali Borynową gwałtowność, że jak się zaweźmie, to i dobrodziejowi nie ustąpi, a i Antkową hardość też znali.</akap>
@@ -4186,7 +4186,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Przerzekł coś niecoś jeden, przerzekł i drugi, aż w końcu stary Kłąb, że to mądry chłop był i poważany, powiedział surowo:</akap>
 
-<akap><begin id='b1204713327539' /><motyw id='m1204713327539'>Dziecko, Matka, Ojciec, Własność</motyw>--- Z tego padnie złe na wieś całą, baczcie ino.</akap>
+<akap><begin id="b1204713327539"/><motyw id="m1204713327539">Dziecko, Matka, Ojciec, Własność</motyw>--- Z tego padnie złe na wieś całą, baczcie ino.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Antek nie ustąpi, jakże? Nowa gęba do miski --- rzekł któryś.</akap_dialog>
 
@@ -4196,7 +4196,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Dominikowa nie głupia, już ona wszystkich wyrychtuje.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Matką jest, to jej psie prawo o dziecko stoić --- rzucił Kłąb.<end id='e1204713327539' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Matką jest, to jej psie prawo o dziecko stoić --- rzucił Kłąb.<end id="e1204713327539"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- W kościele przesiaduje, a chytra na grosz kiej ten Żyd.</akap_dialog>
 
@@ -4212,26 +4212,26 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Więc też w chałupie Borynów cicho było jeszcze, ciszej dzisiaj niźli zazwyczaj --- deszcz był przestał padać i od rana przecierało się na niebie, to zaraz po śniadaniu Antek z Kubą i z kobietami pojechali do lasu zbierać susz na opał i próbować, czyby się nie dało kolek ugrabić.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204713409053' /><motyw id='m1204713409053'>Kłótnia</motyw>Stary pozostał w domu.</akap>
+<akap><begin id="b1204713409053"/><motyw id="m1204713409053">Kłótnia</motyw>Stary pozostał w domu.</akap>
 
 
-<akap>A już od samego rana był dziwnie przykry, dziwnie zeźlony, że ino szukał okazji, na kogo by wywrzeć niepokój i złość, jakie go roztrzęsały; Witka sprał, bo pod krowy słomy nie przyrzucił i leżały do pół boków w gnoju, z Antkiem się pokłócił; Hankę wykrzyczał za chłopaka, któren wybałykował przed dom i utytłał się w błocie; nawet na Józkę powstał, że się długo guzdrała... a konie czekały na nią.<end id='e1204713409053' /></akap>
+<akap>A już od samego rana był dziwnie przykry, dziwnie zeźlony, że ino szukał okazji, na kogo by wywrzeć niepokój i złość, jakie go roztrzęsały; Witka sprał, bo pod krowy słomy nie przyrzucił i leżały do pół boków w gnoju, z Antkiem się pokłócił; Hankę wykrzyczał za chłopaka, któren wybałykował przed dom i utytłał się w błocie; nawet na Józkę powstał, że się długo guzdrała... a konie czekały na nią.<end id="e1204713409053"/></akap>
 
 
 <akap>A gdy wreszcie pozostał sam, z Jagustynką ino, która była ostała z wczoraj, żeby doglądnąć inwentarza, to już całkiem nie wiedział, co robić ze sobą. Przypominał sobie cięgiem, co mu Jambroż prawił o przyjęciu przez Dominikową, co rzekła Jagna, a mimo to dufności w siebie nie miał i dziadowi wierzyć nie bardzo wierzył, że to mógł za ten kieliszek ocyganić ino. To łaził po izbie, oknem na pustą drogę wyglądał abo zgoła i z ganku na Jagusiną chałupę niespokojnie spozierał --- a zmierzchu wyczekiwał kiej zmiłowania...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204713529751' /><motyw id='m1204713529751'>Czarownica, Kobieta, Starość</motyw>Sto razy chciało mu się bieżyć do wójta i pognać, by poszli prędzej --- ale ostał w domu, bo go powstrzymywały oczy Jagustynki, co za nim chodziły cięgiem; oczy zmrużone, a świecące urągliwością i naśmiechliwe...</akap>
+<akap><begin id="b1204713529751"/><motyw id="m1204713529751">Czarownica, Kobieta, Starość</motyw>Sto razy chciało mu się bieżyć do wójta i pognać, by poszli prędzej --- ale ostał w domu, bo go powstrzymywały oczy Jagustynki, co za nim chodziły cięgiem; oczy zmrużone, a świecące urągliwością i naśmiechliwe...</akap>
 
-<akap_dialog>--- Czarownica jucha, wierci ślepiami kiej świderkiem! --- myślał.<end id='e1204713529751' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Czarownica jucha, wierci ślepiami kiej świderkiem! --- myślał.<end id="e1204713529751"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197027310189' /><motyw id='m1197027310189'>Praca</motyw>A Jagustynka łaziła po chałupie i obejściu z prząślicą pod pachą i naglądała --- przędła, aż wrzeciono turkotało w powietrzu, nawijała nić i szła dalej, do gęsi, do świń, do obory, a Łapa włóczył się za nią senny i ociężały --- nie odzywała się do starego, choć dobrze wiedziała, co go tak rozbiera i markoci, co nim tak rzuca, że aż wziął się do zabijania kołów pod ścianą do ogacenia.<end id='e1197027310189' /></akap>
+<akap><begin id="b1197027310189"/><motyw id="m1197027310189">Praca</motyw>A Jagustynka łaziła po chałupie i obejściu z prząślicą pod pachą i naglądała --- przędła, aż wrzeciono turkotało w powietrzu, nawijała nić i szła dalej, do gęsi, do świń, do obory, a Łapa włóczył się za nią senny i ociężały --- nie odzywała się do starego, choć dobrze wiedziała, co go tak rozbiera i markoci, co nim tak rzuca, że aż wziął się do zabijania kołów pod ścianą do ogacenia.<end id="e1197027310189"/></akap>
 
 
 <akap>Przystawała ino przy nim raz wraz, aż w końcu rzekła:</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197027354629' /><motyw id='m1197027354629'>Ślub, Wdowa, Wdowiec, Ojciec, Matka, Dziecko</motyw>--- Nie idzie wama dzisiaj robota.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197027354629"/><motyw id="m1197027354629">Ślub, Wdowa, Wdowiec, Ojciec, Matka, Dziecko</motyw>--- Nie idzie wama dzisiaj robota.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A nie idzie, psiachmać, nie idzie.</akap_dialog>
 
@@ -4268,7 +4268,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ja ta nie odpiszę ni zagona! --- rzekł twardo.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Macie wy rozum, że tak mówicie, macie! Po sądach się włóczyłam, to ino te parę złotych, com miała --- poszły, a sprawiedliwości nie kupiłam... i na starość na poniewierkę, na wyrobek! Żebyśta, ścierwy, pode płotem wyzdychały za moje ukrzywdzenie! Poszłam do nich w niedzielę, żeby chocia popatrzeć na chałupę, na ten sad, com go ano sama szczepiła, to synowa wywarła na mnie pysk, że na prześpiegi przychodzę! Mój ty Jezu kochany! Ja na prześpiegi, na swój rodzony gront przychodzę! Myślałam, że trupem padnę, tak mnie żałość ścisnęła! Poszłam do dobrodzieja, żeby ich chociaż za to skarcił z ambony, to mi rzekł, że za te krzywdy Pan Jezus mnie wynagrodzi!... Juści, juści... jak kto nic nie ma, dobra mu i Jezusowa łaska, dobra... ale zawdy wolałabym ja pogospodarzyć tu na groncie, w ciepłej izbie pod pierzyną się przespać, tłusto se podjeść i uciechy zażyć...<end id='e1197027354629' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Macie wy rozum, że tak mówicie, macie! Po sądach się włóczyłam, to ino te parę złotych, com miała --- poszły, a sprawiedliwości nie kupiłam... i na starość na poniewierkę, na wyrobek! Żebyśta, ścierwy, pode płotem wyzdychały za moje ukrzywdzenie! Poszłam do nich w niedzielę, żeby chocia popatrzeć na chałupę, na ten sad, com go ano sama szczepiła, to synowa wywarła na mnie pysk, że na prześpiegi przychodzę! Mój ty Jezu kochany! Ja na prześpiegi, na swój rodzony gront przychodzę! Myślałam, że trupem padnę, tak mnie żałość ścisnęła! Poszłam do dobrodzieja, żeby ich chociaż za to skarcił z ambony, to mi rzekł, że za te krzywdy Pan Jezus mnie wynagrodzi!... Juści, juści... jak kto nic nie ma, dobra mu i Jezusowa łaska, dobra... ale zawdy wolałabym ja pogospodarzyć tu na groncie, w ciepłej izbie pod pierzyną się przespać, tłusto se podjeść i uciechy zażyć...<end id="e1197027354629"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>I jęła z taką gorącością wygadywać na wszystko, że Boryna powstał i poszedł na wieś do wójta, jako że i mroczeć poczynało.</akap>
@@ -4278,7 +4278,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- W te minuty, zarno Szymon przyjdą.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204714149050' /><motyw id='m1204714149050'>Obyczaje, Kobieta, Matka, Córka, Żona, Małżeństwo</motyw>Jakoż i przyszedł, i poszli już razem do karczmy, aby się napić jaki kieliszek i wziąć araku na poczęstunek. Jambroży już tam był i wnet przystał do nich, ale niedługo pili, bo Maciej ich popędzał.</akap>
+<akap><begin id="b1204714149050"/><motyw id="m1204714149050">Obyczaje, Kobieta, Matka, Córka, Żona, Małżeństwo</motyw>Jakoż i przyszedł, i poszli już razem do karczmy, aby się napić jaki kieliszek i wziąć araku na poczęstunek. Jambroży już tam był i wnet przystał do nich, ale niedługo pili, bo Maciej ich popędzał.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Poczekam na was tutaj; odpiją, to zabierzcie kobiety i przychodźcie duchem --- zawołał za nimi.</akap_dialog>
 
@@ -4320,7 +4320,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- I... ostało tam na kapuśnisku ździebko, ale teraz nie dojedzie --- odpowiadała stara spokojnie i chodziła oczami za Jagną, która pod oknem motała na motowidło przędzę w parniki, a była dzisiaj tak urodna, że wójt, chłop młody jeszcze, spoglądał na nią łakomymi oczami --- ale w końcu zaczął:</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204714856457' /><motyw id='m1204714856457'>Handel</motyw>--- Że to plucha, błocko i ćma, tośwa z Szymonem wstąpili do was po drodze; przyjęliście nas godnie, ugościli dobrym słowem, to cheba co stargujemy u was, matko...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204714856457"/><motyw id="m1204714856457">Handel</motyw>--- Że to plucha, błocko i ćma, tośwa z Szymonem wstąpili do was po drodze; przyjęliście nas godnie, ugościli dobrym słowem, to cheba co stargujemy u was, matko...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- I we świecie coś niecoś stargować można, ino poszukać trza...</akap_dialog>
 
@@ -4332,7 +4332,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ho, ho! Drogo stoi; nie na byle jakim postronku ją powiedzie!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Ze śrebła poświęcanego mamy powrózek, a z takiego to choćby i smok, a nie zerwie się... No, wiela, matko? --- i jął wyciągać butelkę z kieszeni...<end id='e1204714856457' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Ze śrebła poświęcanego mamy powrózek, a z takiego to choćby i smok, a nie zerwie się... No, wiela, matko? --- i jął wyciągać butelkę z kieszeni...<end id="e1204714856457"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Wiela? Niełacno to rzec! Młódka, a na dziewiętnastą zwiesnę jej idzie, dobra i robotna, że mogłaby jeszcze roków parę postać u matki...</akap_dialog>
 
@@ -4350,7 +4350,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Dyć wiem, Piętrze, i uważam.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197027701866' /><motyw id='m1197027701866'>Kobieta, Mądrość</motyw>--- Mądraście kobieta, to i to wiecie, że prędzej czy później, a Jaguś z domu iść musi na swoje, tak już Pan Jezus postanowił, że ojce dzieci chowają la świata, nie la siebie.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197027701866"/><motyw id="m1197027701866">Kobieta, Mądrość</motyw>--- Mądraście kobieta, to i to wiecie, że prędzej czy później, a Jaguś z domu iść musi na swoje, tak już Pan Jezus postanowił, że ojce dzieci chowają la świata, nie la siebie.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Oj prawda, prawda, ty matko</akap_dialog>
 
@@ -4362,7 +4362,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 </poezja_cyt>
 
 
-<akap_dialog><begin id='b1204714975046' /><motyw id='m1204714975046'>Alkohol</motyw>--- Tak już na świecie jest, to i nie zmieni. Chyba kapkę przepijemy, matko?</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204714975046"/><motyw id="m1204714975046">Alkohol</motyw>--- Tak już na świecie jest, to i nie zmieni. Chyba kapkę przepijemy, matko?</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A bo ja wiem?... Niewolić jej nie będę, cóż, Jaguś, odpijesz?...</akap_dialog>
 
@@ -4372,13 +4372,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- W wasze ręce, matko!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Pijcie z Bogiem, aleście jeszcze nie rzekli, kto taki? --- powiedziała, że to nieobyczajnie wiedzieć naprzód, nie od dziewosłębów.<end id='e1197027701866' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pijcie z Bogiem, aleście jeszcze nie rzekli, kto taki? --- powiedziała, że to nieobyczajnie wiedzieć naprzód, nie od dziewosłębów.<end id="e1197027701866"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197027781846' /><motyw id='m1197027781846'>Starość</motyw>--- Kto? A sam ci Boryna! ---wykrzyknął przechylając kieliszek.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197027781846"/><motyw id="m1197027781846">Starość</motyw>--- Kto? A sam ci Boryna! ---wykrzyknął przechylając kieliszek.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Stary! Wdowiec! --- wykrzyknęła niby z zawodem.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Stary! Nie obrażajcie Pana Boga! Stary, a sąd miał jeszcze niedawno o dziecko!<end id='e1197027781846' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Stary! Nie obrażajcie Pana Boga! Stary, a sąd miał jeszcze niedawno o dziecko!<end id="e1197027781846"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Prawda, ino że to nie jego było.</akap_dialog>
 
@@ -4399,15 +4399,15 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Wahała się, czerwieniła, odwracała do ściany, ale w końcu, przysłoniwszy twarz zapaską, upiła ździebko i wylała resztę na podłogę...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197027851137' /><motyw id='m1197027851137'>Jedzenie</motyw>Wtedy kieliszek obszedł wszystkich po kolei. Stara podała chleb, sól, a w końcu i wędzonej, suchej kiełbasy na przegryzkę.</akap>
+<akap><begin id="b1197027851137"/><motyw id="m1197027851137">Jedzenie</motyw>Wtedy kieliszek obszedł wszystkich po kolei. Stara podała chleb, sól, a w końcu i wędzonej, suchej kiełbasy na przegryzkę.</akap>
 
 
-<akap>Przepili parę razy z rzędu, aż oczy pojaśniały wszystkim i języki się rozwiązały.<end id='e1197027851137' /> Jagna ino uciekła do komory, bo nie wiada czemu chycił ją płacz, że aż przez ścianę słychać było chlipanie.</akap>
+<akap>Przepili parę razy z rzędu, aż oczy pojaśniały wszystkim i języki się rozwiązały.<end id="e1197027851137"/> Jagna ino uciekła do komory, bo nie wiada czemu chycił ją płacz, że aż przez ścianę słychać było chlipanie.</akap>
 
 
 <akap>Stara chciała do niej bieżyć, ale ją wójt zatrzymał.</akap>
 
-<akap_dialog>--- I ciele beczy, kiej je od maci odsądzają... zwykła to rzecz.<end id='e1204714149050' /> Nie we świat idzie, nie na drugą wieś, to się z nią jeszcze cieszyć będziecie... Nie będzie jej nijaka krzywda, to ja, wójt, wama mówię --- wierzcie...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- I ciele beczy, kiej je od maci odsądzają... zwykła to rzecz.<end id="e1204714149050"/> Nie we świat idzie, nie na drugą wieś, to się z nią jeszcze cieszyć będziecie... Nie będzie jej nijaka krzywda, to ja, wójt, wama mówię --- wierzcie...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Juści... inom se myślała zawdy, wnuczków się doczekam na pociechę...</akap_dialog>
 
@@ -4417,14 +4417,14 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- I nie dziwota, jedynaczka z domu, to waju się już za nią cni... Jeszcze ździebko, na frasunek! Wiecie, pójdziem wszystkie do karczmy, bo mi już ano wódki zbrakło, a i tam pan młody kiej na wąglikach wyczekuje.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204715287206' /><motyw id='m1204715287206'>Karczma</motyw>--- W karczmie to zrękowiny będziemy odprawiać?</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204715287206"/><motyw id="m1204715287206">Karczma</motyw>--- W karczmie to zrękowiny będziemy odprawiać?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Po staremu, jak ojce nasi robili, ja, wójt, wama to rzekłem --- wierzcie.<end id='e1204715287206' /><end id='e1204714975046' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Po staremu, jak ojce nasi robili, ja, wójt, wama to rzekłem --- wierzcie.<end id="e1204715287206"/><end id="e1204714975046"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Kobiety się ździebko przyodziały świąteczniej i wnet wychodzili.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197028216152' /><motyw id='m1197028216152'>Dom, Matka, Syn</motyw>--- A chłopaki to ostaną? Siostrzyne zmówiny, to i la nich uciecha --- zauważył wójt, że to parobki żałosne miny mieli i poglądali na mać niespokojnie.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197028216152"/><motyw id="m1197028216152">Dom, Matka, Syn</motyw>--- A chłopaki to ostaną? Siostrzyne zmówiny, to i la nich uciecha --- zauważył wójt, że to parobki żałosne miny mieli i poglądali na mać niespokojnie.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Trudno dom na boskiej Opatrzności ostawić.</akap_dialog>
 
@@ -4432,7 +4432,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Agata już na żebry poszła. Zawoła się kogo po drodze. Chodźta, Jędrzych, i ty, Szymek, a kapoty weźta; cóż to jak te dziadaki iść chceta?... A niech się ino któren spije... to popamięta. Krowy jeszcze nie obrządzone, świni trza kartofli utłuc --- baczcie o tym.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Baczym, matulu, baczym! --- szeptali trwożnie, choć chłopy były pod powałę i rozrosłe jako te grusze na miedzach, ale słuchali się matki kiej wyrostki, bo ich żelazną ręką za łby trzymała, a jak było potrza, to choćby i po stołku, a do kudłów sięgła i po pyskach sprała, a posłuch musiał być i uważanie.<end id='e1197028216152' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Baczym, matulu, baczym! --- szeptali trwożnie, choć chłopy były pod powałę i rozrosłe jako te grusze na miedzach, ale słuchali się matki kiej wyrostki, bo ich żelazną ręką za łby trzymała, a jak było potrza, to choćby i po stołku, a do kudłów sięgła i po pyskach sprała, a posłuch musiał być i uważanie.<end id="e1197028216152"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Poszli do karczmy.</akap>
@@ -4449,18 +4449,18 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- A Pan Jezus rzekł: weź se, robaku, niewiastę, żeby ci się, chudziaku, nie cniło samemu. Amen! --- bełkotał Jambroży, ale że więcej godziny popijał, to juści, że w języku ni w nogach mocny już nie był.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197028284311' /><motyw id='m1197028284311'>Alkohol, Jedzenie</motyw>Zaraz też na szynkwasie Żyd postawił arak i słodką, i asencję, a do tego śledzie, placek z szafranem i jakieś wymyślne kukiełki z makiem.</akap>
+<akap><begin id="b1197028284311"/><motyw id="m1197028284311">Alkohol, Jedzenie</motyw>Zaraz też na szynkwasie Żyd postawił arak i słodką, i asencję, a do tego śledzie, placek z szafranem i jakieś wymyślne kukiełki z makiem.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Jedzta, pijta, ludzie kochane, braty rodzone, krześcijany wierne! --- zapraszał Jambroży.<end id='e1197028284311' /> --- Miałem i ja kobietę, ino już całkiem nie pomnę gdzie?... widzi mi się, że we Francji... nie, w Italii to było, nie... alem teraz ostał sierotą... Powiedam wam, że co starszy krzyknął: Szlusuj!</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Jedzta, pijta, ludzie kochane, braty rodzone, krześcijany wierne! --- zapraszał Jambroży.<end id="e1197028284311"/> --- Miałem i ja kobietę, ino już całkiem nie pomnę gdzie?... widzi mi się, że we Francji... nie, w Italii to było, nie... alem teraz ostał sierotą... Powiedam wam, że co starszy krzyknął: Szlusuj!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Pijcie no, ludzie! Pietrze, zaczynajcie --- przerwał mu Boryna, przyniósł za całą złotówkę karmelków i wtykał je Jagusi w garście. --- Naści, Jaguś, słodziusieńkie są, naści.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Hale... szkodujecie się... --- Wzdragała się.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Nie bój się... stać mnie na to, obaczysz sama... naści... a już by la ciebie i ptasiego mleka nalazł... już ci ta u mnie krzywdy nijakiej nie będzie... --- i zaczął ją wpół brać a niewolić do picia i jadła. <begin id='b1197028329275' /><motyw id='m1197028329275'>Chciwość</motyw>Jagna spokojnie wszystko przyjmowała, zimno i obojętnie, jakby to nie jej zmówiny były dzisiaj. Jeno tylko jedno pomyślała, czy stary te korale, o których na jarmarku wspominał, da przed ślubem.<end id='e1197028329275' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie bój się... stać mnie na to, obaczysz sama... naści... a już by la ciebie i ptasiego mleka nalazł... już ci ta u mnie krzywdy nijakiej nie będzie... --- i zaczął ją wpół brać a niewolić do picia i jadła. <begin id="b1197028329275"/><motyw id="m1197028329275">Chciwość</motyw>Jagna spokojnie wszystko przyjmowała, zimno i obojętnie, jakby to nie jej zmówiny były dzisiaj. Jeno tylko jedno pomyślała, czy stary te korale, o których na jarmarku wspominał, da przed ślubem.<end id="e1197028329275"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197028359092' /><motyw id='m1197028359092'>Kobieta, Mądrość</motyw>Gęsto pić poczęli, jeden po drugim i na przekładankę arak ze słodką, i wszyscy wraz mówić zaczęli, nawet Dominikowa podpiła se niezgorzej i nuż wywodzić różności, nuż prawić, aż się wójt dziwował, że taka mądra kobieta jest.<end id='e1197028359092' /></akap>
+<akap><begin id="b1197028359092"/><motyw id="m1197028359092">Kobieta, Mądrość</motyw>Gęsto pić poczęli, jeden po drugim i na przekładankę arak ze słodką, i wszyscy wraz mówić zaczęli, nawet Dominikowa podpiła se niezgorzej i nuż wywodzić różności, nuż prawić, aż się wójt dziwował, że taka mądra kobieta jest.<end id="e1197028359092"/></akap>
 
 
 <akap>Synowie się też popili, bo Jambroży, to wójt przepijali do nich gęsto i zachęcali.</akap>
@@ -4469,7 +4469,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Baczym to, baczym --- razem odpowiadali i chcieli Jambroża w rękę całować, aż w końcu Dominikowa odciągnęła Borynę pod okno i zaraz do niego, prosto z mostu:</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204715721613' /><motyw id='m1204715721613'>Bezpieczeństwo, Córka, Małżeństwo, Matka, Mąż, Własność, Żona</motyw>--- Wasza Jagusia, Macieju, wasza.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204715721613"/><motyw id="m1204715721613">Bezpieczeństwo, Córka, Małżeństwo, Matka, Mąż, Własność, Żona</motyw>--- Wasza Jagusia, Macieju, wasza.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Bóg wam zapłać, matko, za córkę. --- Ułapił ją za szyję i całował.</akap_dialog>
 
@@ -4481,7 +4481,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Wara im do mojego! Wszystko moje --- to i Jagusine wszystko.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Bóg wam zapłać, <begin id='b1204715603434' /><motyw id='m1204715603434'>Śmierć</motyw>ale miarkujcie ino, że to starsi ździebko jesteście, a przecież i tak kużden śmiertelny, bo to</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Bóg wam zapłać, <begin id="b1204715603434"/><motyw id="m1204715603434">Śmierć</motyw>ale miarkujcie ino, że to starsi ździebko jesteście, a przecież i tak kużden śmiertelny, bo to</akap_dialog>
 
 
 <poezja_cyt>
@@ -4493,7 +4493,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Jeszczem krzepki, ze dwadzieścia roków strzymam --- nie bójcie się!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- I nieboja wilcy zjedli.<end id='e1204715603434' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- I nieboja wilcy zjedli.<end id="e1204715603434"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Takim rad, że mówcie, czego chcecie. Chcecie, bym zapisał te trzy morgi koło Łukaszowych?</akap_dialog>
 
@@ -4511,7 +4511,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Kiedy?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A choćby i jutro! Nie, w sobotę na zapowiedzi damy i zaraz pojedziemy do miasta. Co tam, raz kozie śmierć!<end id='e1204715721613' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A choćby i jutro! Nie, w sobotę na zapowiedzi damy i zaraz pojedziemy do miasta. Co tam, raz kozie śmierć!<end id="e1204715721613"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Jaguś, chodź ino, córuchno, chodź! --- zawołała na dziewczynę, której wójt tak coś prawił a przypierał do szynkwasu, że śmiała się w głos.</akap_dialog>
 
@@ -4525,10 +4525,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Napili się, Maciej ujął ją wpół i wiódł do gromady, ale mu się wymknęła i podeszła do braci, z którymi rajcował a popijał Jambroży.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204715866175' /><motyw id='m1204715866175'>Korzyść, Żebrak</motyw>W karczmie gwar się podnosił coraz większy i ludzi przybywało, bo jaki taki, zasłyszawszy głosy, wstępował zajrzeć, a któren znów, by się przy tej okazji napić za darmo; nawet dziad ślepy, wodzony przez psa, znalazł się i siedział na widnym miejscu, nasłuchiwał i raz wraz pacierz mówił w głos, aż posłyszeli i sama Dominikowa dała mu wódki, przegryźć i parę dwojaków w garść.<end id='e1204715866175' /></akap>
+<akap><begin id="b1204715866175"/><motyw id="m1204715866175">Korzyść, Żebrak</motyw>W karczmie gwar się podnosił coraz większy i ludzi przybywało, bo jaki taki, zasłyszawszy głosy, wstępował zajrzeć, a któren znów, by się przy tej okazji napić za darmo; nawet dziad ślepy, wodzony przez psa, znalazł się i siedział na widnym miejscu, nasłuchiwał i raz wraz pacierz mówił w głos, aż posłyszeli i sama Dominikowa dała mu wódki, przegryźć i parę dwojaków w garść.<end id="e1204715866175"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204715885840' /><motyw id='m1204715885840'>Alkohol</motyw>Tęgo sobie podpili, że już wszyscy razem gadali, a brali się w bary, a obłapiali, a całowali i kużden drugiemu był bratem i przyjacielem, zwyczajnie, jak przy gęstym kieliszku.<end id='e1204715885840' /></akap>
+<akap><begin id="b1204715885840"/><motyw id="m1204715885840">Alkohol</motyw>Tęgo sobie podpili, że już wszyscy razem gadali, a brali się w bary, a obłapiali, a całowali i kużden drugiemu był bratem i przyjacielem, zwyczajnie, jak przy gęstym kieliszku.<end id="e1204715885840"/></akap>
 
 
 <akap>Ino Żyd uwijał się cicho i stawiał coraz nowe kwarty i butelki z piwem, a zapisywał kredą na drzwiach, co kto stawiał.</akap>
@@ -4537,7 +4537,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>A Boryna był jakby oczadziały z uciechy, pił, częstował, zapraszał, gadał, jak mało kto go kiedy słyszał, i cięgiem do Jagusi ciągnął i słodkości jej prawił, po gębusi głaskał, że to nieobyczajnie było tak przy wszystkich ułapić ją za szyję i całować, choć go i ciągotki sielne brały, że zdzierżyć nie mógł, to ino wpół ją chwytał a w ciemny kąt ciągnął.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204716054533' /><motyw id='m1204716054533'>Bunt , Matka, Syn, Władza</motyw>Dominikowa wrychle się opatrzyła, że czas już do domu iść, i jęła synków wołać, żeby się zbierali.</akap>
+<akap><begin id="b1204716054533"/><motyw id="m1204716054533">Bunt , Matka, Syn, Władza</motyw>Dominikowa wrychle się opatrzyła, że czas już do domu iść, i jęła synków wołać, żeby się zbierali.</akap>
 
 
 <akap>Ale Szymek już był spity, to ino na matczyne gadanie pasa poprawił, pięścią grzmotnął w stół i krzyknął:</akap>
@@ -4558,15 +4558,15 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Szymek! Loboga, Szymek, chodzi do domu, matula idą! --- jęczał Jędrzych i płakał rzewnymi łzami.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Wkrótce nadeszła stara z Jagną i zabrała synów spod płota, bo się tam już byli ździebko za łby brali i tarzali po błocie.<end id='e1204716054533' /></akap>
+<akap>Wkrótce nadeszła stara z Jagną i zabrała synów spod płota, bo się tam już byli ździebko za łby brali i tarzali po błocie.<end id="e1204716054533"/></akap>
 
 
-<akap>A w karczmie po wyjściu kobiet przycichło nieco, ludzie się porozchodzili z wolna, że ostał ino Boryna ze swatami, Jambroży i dziad zarówno ze wszystkimi już pijący.<begin id='b1204716198169' /><motyw id='m1204716198169'>Pijaństwo, Wspomnienia, Żołnierz</motyw></akap>
+<akap>A w karczmie po wyjściu kobiet przycichło nieco, ludzie się porozchodzili z wolna, że ostał ino Boryna ze swatami, Jambroży i dziad zarówno ze wszystkimi już pijący.<begin id="b1204716198169"/><motyw id="m1204716198169">Pijaństwo, Wspomnienia, Żołnierz</motyw></akap>
 
 
 <akap>Jambroży był nieprzytomny, stał na środku, podśpiewywał, to opowiadał w głos:</akap>
 
-<akap_dialog>--- Czarny był... jak ten sagan był czarny... --- zmierzył do mnie... ale trafisz mę gdzieś... wraziłem mu bagnet w kałdun... zakręciłem, że ino chrupnęło... pierwszy!... Stoimy... stoimy... a tu naczelnik wali... Jezu Chryste! Sam naczelnik!... Chłopaki... powiada... Narodzie... powiada... Szlusuj... szlusuj... --- krzyknął ogromnym głosem, wyprostował się jak struna i cofał się wolno, aż mu drewniana noga stukała. --- Pijcie do mnie, Pietrze, pijcie... sierotam jest... --- bełkotał niewyraźnie spod ściany, ale się nie doczekał, bo naraz się porwał i wyszedł z karczmy, tylko z drogi dolatywał jego głos chrapliwy, śpiewający...<end id='e1204716198169' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Czarny był... jak ten sagan był czarny... --- zmierzył do mnie... ale trafisz mę gdzieś... wraziłem mu bagnet w kałdun... zakręciłem, że ino chrupnęło... pierwszy!... Stoimy... stoimy... a tu naczelnik wali... Jezu Chryste! Sam naczelnik!... Chłopaki... powiada... Narodzie... powiada... Szlusuj... szlusuj... --- krzyknął ogromnym głosem, wyprostował się jak struna i cofał się wolno, aż mu drewniana noga stukała. --- Pijcie do mnie, Pietrze, pijcie... sierotam jest... --- bełkotał niewyraźnie spod ściany, ale się nie doczekał, bo naraz się porwał i wyszedł z karczmy, tylko z drogi dolatywał jego głos chrapliwy, śpiewający...<end id="e1204716198169"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>A do karczmy wszedł młynarz, ogromny chłop, ubrany z miejska, z czerwoną twarzą, siwy i z małymi, bystrymi oczkami.</akap>
@@ -4578,7 +4578,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Przepili znów kolejką.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Kiejście tacy, powiem wam nowinę, że wytrzeźwiejeta!<begin id='b1204716305102' /><motyw id='m1204716305102'>Chłop, Konflikt, Szlachcic, Własność</motyw></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Kiejście tacy, powiem wam nowinę, że wytrzeźwiejeta!<begin id="b1204716305102"/><motyw id="m1204716305102">Chłop, Konflikt, Szlachcic, Własność</motyw></akap_dialog>
 
 
 <akap>Wytrzeszczyli na niego nieprzytomne oczy.</akap>
@@ -4594,7 +4594,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Sprzedał, ino że wziąć nie damy, jak Bóg na niebie, nie damy! --- wołał Boryna i bił pięścią w stół...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Młynarz poszedł, a oni jeszcze długo w noc radzili i odgrażali się dworowi.<end id='e1204716305102' /></akap>
+<akap>Młynarz poszedł, a oni jeszcze długo w noc radzili i odgrażali się dworowi.<end id="e1204716305102"/></akap>
 
 
 
@@ -4611,7 +4611,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Zbiegło dni parę od zmówin Jagusinych.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197049695125' /><motyw id='m1197049695125'>Deszcz</motyw>Deszcze ustały, drogi ociekły i stężały nieco, wody spłynęły, że ino po bruzdach, a gdzieniegdzie i po nizinach a łęgach siwiały się mętne kałuże kiej te oczy zapłakane...<end id='e1197049695125' /></akap>
+<akap><begin id="b1197049695125"/><motyw id="m1197049695125">Deszcz</motyw>Deszcze ustały, drogi ociekły i stężały nieco, wody spłynęły, że ino po bruzdach, a gdzieniegdzie i po nizinach a łęgach siwiały się mętne kałuże kiej te oczy zapłakane...<end id="e1197049695125"/></akap>
 
 
 <akap>Nadszedł Dzień Zaduszny, szary, bezsłoneczny i martwy, że nawet wiatr nie przegarniał zeschłymi badylami ni chwiał drzewami, co stały ciężko pochylone nad ziemią...</akap>
@@ -4623,10 +4623,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>A w Lipcach już od rana dzwony biły wolno a bezustannie --- i żałosne, rozbolałe dźwięki pojękiwały po omglonych, pustych polach; ponurym głosem żałoby wołały w ten dzień smętny, w ten dzień, co wstał blady, spowity w mgły aż do tych dal zapadłych, aż do tych bezkresów ziemi i nieba, siny, do niezgłębionej topieli podobny.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204716823124' /><motyw id='m1204716823124'>Ptak</motyw>Od zórz wschodnich, co się jeszcze żarzyły blado, kieby ta miedź stygnąca, spod sinych chmur zaczęły płynąć stada wron i kawek...</akap>
+<akap><begin id="b1204716823124"/><motyw id="m1204716823124">Ptak</motyw>Od zórz wschodnich, co się jeszcze żarzyły blado, kieby ta miedź stygnąca, spod sinych chmur zaczęły płynąć stada wron i kawek...</akap>
 
 
-<akap>Szły wysoko, wysoko, że ledwie okiem rozeznał i ledwie uchem pochwycił tę dziką, żałosną wrzawę krakań, podobną do jęków nocy jesiennych...<end id='e1204716823124' /></akap>
+<akap>Szły wysoko, wysoko, że ledwie okiem rozeznał i ledwie uchem pochwycił tę dziką, żałosną wrzawę krakań, podobną do jęków nocy jesiennych...<end id="e1204716823124"/></akap>
 
 
 <akap>A dzwony biły wciąż.</akap>
@@ -4635,7 +4635,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Ponury hymn rozlewał się ciężko w martwym, ogłuchłym powietrzu, opadał na pola jękami, huczał po wsiach i lasach żałością, płynął światem całym, że ludzie i pola, i wsie zdały się już być jednym wielkim sercem, bijącym skargą żałosną...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197049774703' /><motyw id='m1197049774703'>Ptak</motyw>Ptactwo płynęło wciąż, aż dziw i lęk ogarniał, bo szły coraz niżej i coraz większymi stadami, że niebo pokryło się jakby sadzą rozwianą, a głuchy szum skrzydeł i krakań wzmagał się, potężniał i huczał niby burza nadciągająca... Zataczały kręgi nad wsią i jak kupa liści porwana przez wichurę kołowały nad polami, opadały na lasy, wieszały się na nagich topolach, obsiadły lipy przy kościele, drzewa na cmentarzu, sady, kalenice chałup, płoty nawet... aż zestraszone bezustannym biciem dzwonów zerwały się i czarną chmurą leciały ku borom... a ostry, przenikliwy szum płynął za nimi.<end id='e1197049774703' /></akap>
+<akap><begin id="b1197049774703"/><motyw id="m1197049774703">Ptak</motyw>Ptactwo płynęło wciąż, aż dziw i lęk ogarniał, bo szły coraz niżej i coraz większymi stadami, że niebo pokryło się jakby sadzą rozwianą, a głuchy szum skrzydeł i krakań wzmagał się, potężniał i huczał niby burza nadciągająca... Zataczały kręgi nad wsią i jak kupa liści porwana przez wichurę kołowały nad polami, opadały na lasy, wieszały się na nagich topolach, obsiadły lipy przy kościele, drzewa na cmentarzu, sady, kalenice chałup, płoty nawet... aż zestraszone bezustannym biciem dzwonów zerwały się i czarną chmurą leciały ku borom... a ostry, przenikliwy szum płynął za nimi.<end id="e1197049774703"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Ciężka zima będzie! --- mówili ludzie.</akap_dialog>
 
@@ -4645,12 +4645,12 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>I wychodzili przed chałupy coraz liczniej, bo nigdy jeszcze nie widziano tyle ptactwa razem --- patrzano długo, ze smutkiem dziwnym, aż zniknęły w borach. Patrzano, wzdychano ciężko, jaki taki znak krzyża położył na czole w obronie przed złem, i jęli się przyodziewać do kościoła i wychodzić, bo dzwony wciąż jęczały głucho, a z drugich wsi już szli ludzie drogami, majaczyli wskroś mgieł po ścieżkach i dróżkach.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204716986269' /><motyw id='m1204716986269'>Jesień, Melancholia</motyw>Smutek przejmujący padł na wszystkie dusze; jakaś dziwnie bolesna cichość omotała serca --- cichość rozpamiętywań żałośliwych i wspominek o tych, co już byli odeszli tam, pod te brzozy zwieszone, pod te czarne, pochylone krzyże...</akap>
+<akap><begin id="b1204716986269"/><motyw id="m1204716986269">Jesień, Melancholia</motyw>Smutek przejmujący padł na wszystkie dusze; jakaś dziwnie bolesna cichość omotała serca --- cichość rozpamiętywań żałośliwych i wspominek o tych, co już byli odeszli tam, pod te brzozy zwieszone, pod te czarne, pochylone krzyże...</akap>
 
 <akap_dialog>--- Mój ty Jezu kochany! Mój Jezu! --- wzdychali i podnosili szare, jak ta ziemia, twarze i topili oczy beztrwożne w tajemnicy, i szli spokojnie składać ofiary i pacierze za zmarłych.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Wieś była jakby zatopiona w ciężkiej, żałośliwej ciszy --- jeno jękliwe, proszalne śpiewania dziadów spod kościoła dochodziły czasami.<end id='e1204716986269' /></akap>
+<akap>Wieś była jakby zatopiona w ciężkiej, żałośliwej ciszy --- jeno jękliwe, proszalne śpiewania dziadów spod kościoła dochodziły czasami.<end id="e1204716986269"/></akap>
 
 
 <akap>I u Borynów ciszej było niźli zazwyczaj, chociaż tam, we środku, siedziało piekło przytajone, gotowe za lada czym wybuchnąć...</akap>
@@ -4659,10 +4659,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Jakże, dzieci wiedziały już o wszystkim.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204717085257' /><motyw id='m1204717085257'>Kobieta, Mężczyzna, Pożądanie</motyw>A wczoraj, w niedzielę, wyszły pierwsze zapowiedzi starego z Jagusią...</akap>
+<akap><begin id="b1204717085257"/><motyw id="m1204717085257">Kobieta, Mężczyzna, Pożądanie</motyw>A wczoraj, w niedzielę, wyszły pierwsze zapowiedzi starego z Jagusią...</akap>
 
 
-<akap>W sobotę to jeździli do miasta, gdzie u rejenta zapisał Boryna sześć morgów Jagusi... Wrócił późno i z twarzą podrapaną, bo że był zdziebko napity, to już na wozie chciał był Jagnę brać, ale tyla wziął, co pięścią a pazurami mu dały.<end id='e1204717085257' /></akap>
+<akap>W sobotę to jeździli do miasta, gdzie u rejenta zapisał Boryna sześć morgów Jagusi... Wrócił późno i z twarzą podrapaną, bo że był zdziebko napity, to już na wozie chciał był Jagnę brać, ale tyla wziął, co pięścią a pazurami mu dały.<end id="e1204717085257"/></akap>
 
 
 <akap>A w domu z nikim nie mówił, choć i Antek cięgiem nasuwał mu się na oczy, ino zaraz legł spać, jak stał, w butach i kożuchu... aż rano Józia zaczęła mamrotać na niego, że pierzynę błotem pomazał.</akap>
@@ -4673,7 +4673,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>I dzisiaj wstał późno, już dobrze po wschodzie, w najlepszą kapotę się przyodział, buty świąteczne kazał se Witkowi sadłem wysmarować i nowe wiechetki ze słomy przyciąć --- Kuba go wygolił, a on się pasem okręcił, kapelusz nadział i niecierpliwie wyglądał przez okno na ganek, bo tam Hanka iskała chłopaka, a nie chciał się z nią widzieć, aż i dopatrzył, że weszła na chwilę do izby, to się chyłkiem wysunął w opłotki --- i tyla go już dnia tego widzieli...</akap>
 
 
-<akap>Józka cały dzień popłakiwała i tłukła się po izbie, jak ten ptak zamknięty! <begin id='b1197049974171' /><motyw id='m1197049974171'>Zazdrość</motyw>Antek zaś gorzał w mękach coraz boleśniejszych i sroższych --- ani jadł, ni spał, ni mógł się zająć czymkolwiek; był ogłuszony jeszcze, nieprzytomny zgoła i nie wiedzący, co się z nim dzieje. Twarz mu poczerniała, że tylko oczy uczyniły się jeszcze większe i płonęły szklisto, jakby łzami skamieniałymi --- zęby zacinał, żeby nie krzyczeć w głos i nie wyklinać, a chodził wciąż po izbie, to po obejściu, to w opłotki szedł lub na drogę i powracał, padał w ganku na ławę i siedział godzinami, zapatrzony przed się i utopiony w bólu, co w nim rósł jeszcze i potężniał.<end id='e1197049974171' /></akap>
+<akap>Józka cały dzień popłakiwała i tłukła się po izbie, jak ten ptak zamknięty! <begin id="b1197049974171"/><motyw id="m1197049974171">Zazdrość</motyw>Antek zaś gorzał w mękach coraz boleśniejszych i sroższych --- ani jadł, ni spał, ni mógł się zająć czymkolwiek; był ogłuszony jeszcze, nieprzytomny zgoła i nie wiedzący, co się z nim dzieje. Twarz mu poczerniała, że tylko oczy uczyniły się jeszcze większe i płonęły szklisto, jakby łzami skamieniałymi --- zęby zacinał, żeby nie krzyczeć w głos i nie wyklinać, a chodził wciąż po izbie, to po obejściu, to w opłotki szedł lub na drogę i powracał, padał w ganku na ławę i siedział godzinami, zapatrzony przed się i utopiony w bólu, co w nim rósł jeszcze i potężniał.<end id="e1197049974171"/></akap>
 
 
 <akap>Dom ogłuchł, ino płakania w nim się rozlegały, jęki a westchnienia, kieby po pogrzebie czyim. Drzwi stały wywarte na rozcież do obór i chlewów, że inwentarz łaził po sadzie i zaglądał w okna, a nie miał go kto nagnać z powrotem, tyle co stary Łapa naszczekiwał i zaganiał, ale na darmo, bo nie uradził.</akap>
@@ -4685,7 +4685,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Hale... juści... dawnom nie strzelał, tęgom nabił i gruchnęło kiej z harmaty...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197050065015' /><motyw id='m1197050065015'>Tajemnica, Zwierzęta, Szlachcic, Chłop, Własność</motyw>--- Toście zaraz z wieczora poszli?...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197050065015"/><motyw id="m1197050065015">Tajemnica, Zwierzęta, Szlachcic, Chłop, Własność</motyw>--- Toście zaraz z wieczora poszli?...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Tak, poszedłem na dworskie, pod las, bo tam na oziminę lubią kozy wychodzić... Ćma była, tom siedział długo... aż tu na świtaniu rogacz idzie... Przyczaiłem się tak, że ino z pięć kroków był ode mnie... nie strzeliłem, bo okrutny był, kiej wół... to myślę... nie uredzę... Puściłem go... a w jaki pacierz abo dwa... łanie wyszły... Wybrałem se najlepszą... inom przyłożył, jak nie huknie! Tęgom nabił, ba, aże mi ramię spuchnęło, tak dostałem przykładem... ale się zwaliła... ino kopała nogami... jeszcze by nie... z pół garści siekańca dostała w bok... a beczała jucha... ażem się bojał, by nie posłyszał borowy, i dorznąć musiałem...</akap_dialog>
 
@@ -4697,22 +4697,22 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Hale, cała wieś by zaraz wiedziała. Naści dziesiątkę, kup se co...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Nie powiem i tak, ino mnie weźcie kiedy ze sobą, moi złoci, moi...<end id='e1197050065015' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie powiem i tak, ino mnie weźcie kiedy ze sobą, moi złoci, moi...<end id="e1197050065015"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Śniadanie! --- krzyczała sprzed domu Józka.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ino cicho być, wezmę cię, wezmę!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197050107062' /><motyw id='m1197050107062'>Pieniądz</motyw>--- I dacie mi choć ten raziczek strzelnąć, dacie? Co? --- błagał.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197050107062"/><motyw id="m1197050107062">Pieniądz</motyw>--- I dacie mi choć ten raziczek strzelnąć, dacie? Co? --- błagał.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ale... proch to myśli, głupi, że darmo dają...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Mam pieniądze, Kuba, mam, jeszcze w jarmarek dali mi gospodarz dwa złote, co je chowam na wypominki, to...<end id='e1197050107062' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Mam pieniądze, Kuba, mam, jeszcze w jarmarek dali mi gospodarz dwa złote, co je chowam na wypominki, to...<end id="e1197050107062"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Dobrze, dobrze, nauczę cię --- szepnął i pogładził chłopaka po głowie... bo go tak ujął za serce tym skamleniem.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197050162328' /><motyw id='m1197050162328'>Bieda</motyw>A w parę pacierzy po śniadaniu już obaj szli do kościoła. Kuba kusztykał raźno, a <begin id='b1204717411506' /><motyw id='m1204717411506'>Miasto, Wieś</motyw>Witek ostawał się nieco, bo mu markotno było, że to nie miał butów, ino boso szedł.</akap>
+<akap><begin id="b1197050162328"/><motyw id="m1197050162328">Bieda</motyw>A w parę pacierzy po śniadaniu już obaj szli do kościoła. Kuba kusztykał raźno, a <begin id="b1204717411506"/><motyw id="m1204717411506">Miasto, Wieś</motyw>Witek ostawał się nieco, bo mu markotno było, że to nie miał butów, ino boso szedł.</akap>
 
 <akap_dialog>--- A czy to można do zakrystii boso, co? --- pytał cicho.</akap_dialog>
 
@@ -4720,7 +4720,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Pewnie że tak, ino w butach to zawżdy przystojniej... --- szeptał smutniej.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Kupisz ty sobie jeszcze buty, kupisz...<end id='e1197050162328' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Kupisz ty sobie jeszcze buty, kupisz...<end id="e1197050162328"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A kupię, Kuba, kupię. Niech ino podrosnę na parobka, to zaraz pojadę do Warszawy i zgodzę się do koni... a w mieście to już wszystkie chodzą w butach, prawda, Kuba?</akap_dialog>
 
@@ -4734,22 +4734,22 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Kościołów tyla, to i nie dziwota!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Pewnie, bo skądże by dzwonienia były?<end id='e1204717411506' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pewnie, bo skądże by dzwonienia były?<end id="e1204717411506"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Zmilkli, bo już weszli na cmentarz i jęli się przepychać przez gęsty tłum, co był zaległ dookoła kościoła, że to we środku pomieścić się nie mogli.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197050213140' /><motyw id='m1197050213140'>Żebrak</motyw>Dziady uczyniły ulicę od głównych drzwi aż hen na drogę, a każden na swój sposób się wydzierał, a krzyczał, a modlił w głos i dopraszał wspomożenia, a jak niektórzy to i na skrzypkach pogrywali, i pieśnie wyciągali jękliwymi głosami, a drugie na piszczałkach libo i harmonikach, że wrzask się rozlegał, aż w uszach wierciło...<end id='e1197050213140' /></akap>
+<akap><begin id="b1197050213140"/><motyw id="m1197050213140">Żebrak</motyw>Dziady uczyniły ulicę od głównych drzwi aż hen na drogę, a każden na swój sposób się wydzierał, a krzyczał, a modlił w głos i dopraszał wspomożenia, a jak niektórzy to i na skrzypkach pogrywali, i pieśnie wyciągali jękliwymi głosami, a drugie na piszczałkach libo i harmonikach, że wrzask się rozlegał, aż w uszach wierciło...<end id="e1197050213140"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204717559705' /><motyw id='m1204717559705'>Obrzędy, Obyczaje, Pieniądz, Religia</motyw>W zakrystii też było narodu gęsto, aż żebra trzeszczały przy stole, gdzie organista przyjmował na wypominki, a przy drugim syn jego, Jaś, ten, co to był we szkołach.</akap>
+<akap><begin id="b1204717559705"/><motyw id="m1204717559705">Obrzędy, Obyczaje, Pieniądz, Religia</motyw>W zakrystii też było narodu gęsto, aż żebra trzeszczały przy stole, gdzie organista przyjmował na wypominki, a przy drugim syn jego, Jaś, ten, co to był we szkołach.</akap>
 
 
 <akap>Kuba docisnął się przódzi i niemałą litanię imion podał organiście, któren zapisywał i brał za każdą duszę po sześć groszy albo i po trzy jajka, jeśli kto nie miał gotowych pieniędzy.</akap>
 
 
-<akap>Witek ostał nieco w tyle, że go to po bosych nogach srodze deptali, ale się pchał, jak mógł, choć ta i niejeden burknął, że to się to pod łokcie ciśnie a starszym zastąpia, pieniądze w garści ściskał --- dopiero kiej go dopchnęli do stołu, wprost organisty, zapomniał języka w gębie... Jakże, gospodarze sami, a gospodynie ino, cała wieś prawie, bo i młynarzowa w kapeluszu kiej dziedziczka, i kowalowie, i wójt ze swoją... a wszyscy patrzą w niego... to nasłuchują... przypominają sobie w głos dusze różne... i po dziesięć... i po dwadzieścia imion podają... za całą familię... za ojców, dziadów i pradziadów... <begin id='b1197050337359' /><motyw id='m1197050337359'>Bezdomność, Łzy</motyw>A on co?... Wie to, kto jego mać? Kto ojciec?... Wie?... Ma to dać za kogo?... Jezu mój! Jezusiczku... to ino gębę szeroko otworzył i te oczy modre i stojał nieruchawy jako ten głupi i serce mu się skurczyło z bolenia, że ledwie zipał, ledwie mógł złapać tego dechu... i tak mu się ckno zrobiło w dołku, jakby już miał ostatnią parę puścić... ale nie dostojał tak, bo go odepchnęli w kąt, pod kropielnicę, to się ino wsparł głowiną o oną misę cynową, żeby nie paść, a łzy to mu jak te paciorki suły się z oczów... jak te różańce żałosne... i próżno je chciał powstrzymać... daremnie... i tak się trząsł w sobie, tak dygotał każdą kosteczką, że ani zębów zewrzeć nie mógł, ani ustoić prosto; przysiadł w kącie na podłodze, od oczów ludzkich, i płakał rzewnymi, sierocymi łzami...</akap>
+<akap>Witek ostał nieco w tyle, że go to po bosych nogach srodze deptali, ale się pchał, jak mógł, choć ta i niejeden burknął, że to się to pod łokcie ciśnie a starszym zastąpia, pieniądze w garści ściskał --- dopiero kiej go dopchnęli do stołu, wprost organisty, zapomniał języka w gębie... Jakże, gospodarze sami, a gospodynie ino, cała wieś prawie, bo i młynarzowa w kapeluszu kiej dziedziczka, i kowalowie, i wójt ze swoją... a wszyscy patrzą w niego... to nasłuchują... przypominają sobie w głos dusze różne... i po dziesięć... i po dwadzieścia imion podają... za całą familię... za ojców, dziadów i pradziadów... <begin id="b1197050337359"/><motyw id="m1197050337359">Bezdomność, Łzy</motyw>A on co?... Wie to, kto jego mać? Kto ojciec?... Wie?... Ma to dać za kogo?... Jezu mój! Jezusiczku... to ino gębę szeroko otworzył i te oczy modre i stojał nieruchawy jako ten głupi i serce mu się skurczyło z bolenia, że ledwie zipał, ledwie mógł złapać tego dechu... i tak mu się ckno zrobiło w dołku, jakby już miał ostatnią parę puścić... ale nie dostojał tak, bo go odepchnęli w kąt, pod kropielnicę, to się ino wsparł głowiną o oną misę cynową, żeby nie paść, a łzy to mu jak te paciorki suły się z oczów... jak te różańce żałosne... i próżno je chciał powstrzymać... daremnie... i tak się trząsł w sobie, tak dygotał każdą kosteczką, że ani zębów zewrzeć nie mógł, ani ustoić prosto; przysiadł w kącie na podłodze, od oczów ludzkich, i płakał rzewnymi, sierocymi łzami...</akap>
 
 <akap_dialog>--- Matulu! Matulu! --- skamlało w nim cosik i oździerało mu duszę do dna. A pomiarkować nie mógł ni rozeznać, czemu to wszyscy ojców mają, matki mają, a on jeden sierota, on jeden tylko, on jeden...</akap_dialog>
 
@@ -4757,24 +4757,24 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Witek, dałeś to już na wypominki?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Nie --- odrzekł, porwał się z nagła, wytarł oczy i z mocą jął iść do stołu... tak, i on poda imiona... co ta mają wiedzieć, że nie ma nikogo... po co... sierota, to la siebie... a znajda, to znajda... Zadzierżysto powiódł oczami i pewnym głosem podał imiona: Józefy, Marianny i Antoniego, te, co mu pierwsze przyszły na pamięć...<end id='e1197050337359' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie --- odrzekł, porwał się z nagła, wytarł oczy i z mocą jął iść do stołu... tak, i on poda imiona... co ta mają wiedzieć, że nie ma nikogo... po co... sierota, to la siebie... a znajda, to znajda... Zadzierżysto powiódł oczami i pewnym głosem podał imiona: Józefy, Marianny i Antoniego, te, co mu pierwsze przyszły na pamięć...<end id="e1197050337359"/></akap_dialog>
 
 
-<akap>Zapłacił, wziął resztę i poszedł z Kubą na kościół pomodlić się i wysłuchać, jak ksiądz wypomni jego dusze...<end id='e1204717559705' /></akap>
+<akap>Zapłacił, wziął resztę i poszedł z Kubą na kościół pomodlić się i wysłuchać, jak ksiądz wypomni jego dusze...<end id="e1204717559705"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197050433046' /><motyw id='m1197050433046'>Modlitwa, Obrzędy</motyw>Na środku kościoła stał katafalk z trumną na wierzchu obstawioną jarzącymi światłami, a ksiądz z ambony wypominał nieskończone litanie imion --- a co przerwał, odpowiadał mu głośny pacierz, mówiony przez wszystkich za te zmarłe w czyścu ostające.</akap>
+<akap><begin id="b1197050433046"/><motyw id="m1197050433046">Modlitwa, Obrzędy</motyw>Na środku kościoła stał katafalk z trumną na wierzchu obstawioną jarzącymi światłami, a ksiądz z ambony wypominał nieskończone litanie imion --- a co przerwał, odpowiadał mu głośny pacierz, mówiony przez wszystkich za te zmarłe w czyścu ostające.</akap>
 
 
-<akap>Witek przyklęknął przy Kubie, któren wyciągnął z zanadrza koronkę i jął odmawiać wszystkie Zdrowaś i Wierzę, jakie ksiądz nakazywał; zmówił i on pacierz jeden i drugi, ale zmorzyły go w końcu monotonne głosy modlitw, ciepło i wyczerpanie płaczem, to się ździebko wsparł o biedro Kuby i zasnął...<end id='e1197050433046' /></akap>
+<akap>Witek przyklęknął przy Kubie, któren wyciągnął z zanadrza koronkę i jął odmawiać wszystkie Zdrowaś i Wierzę, jakie ksiądz nakazywał; zmówił i on pacierz jeden i drugi, ale zmorzyły go w końcu monotonne głosy modlitw, ciepło i wyczerpanie płaczem, to się ździebko wsparł o biedro Kuby i zasnął...<end id="e1197050433046"/></akap>
 
 
-<sekcja_swiatlo />
-<separator_linia />
-<sekcja_swiatlo />
+<sekcja_swiatlo/>
+<separator_linia/>
+<sekcja_swiatlo/>
 
 
-<akap><begin id='b1204718221415' /><motyw id='m1204718221415'>Obyczaje, Religia</motyw>Po południu, na nieszpory, jakie się odprawiały raz w rok w cmentarnej kaplicy, pociągnęli wszyscy od Boryny.</akap>
+<akap><begin id="b1204718221415"/><motyw id="m1204718221415">Obyczaje, Religia</motyw>Po południu, na nieszpory, jakie się odprawiały raz w rok w cmentarnej kaplicy, pociągnęli wszyscy od Boryny.</akap>
 
 
 <akap>Szli Antkowie z dziećmi, szli kowalowie, szła Józka z Jagustynką, a na końcu kusztykał Kuba z Witkiem --- bych już tych świątków zażyć do cna.</akap>
@@ -4789,7 +4789,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Przed wrótniami, a nawet i wśród mogił, pod murem, stały rzędy beczek solówek, a obok nich rozkładały się gromady dziadów.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197050512812' /><motyw id='m1197050512812'>Jedzenie</motyw>A naród płynął całą drogą pod topolami ku cmentarzowi; w mroku, co był już przytrząsł świat jakby popiołem szarym, błyskały światła świeczek, jakie mieli niektórzy, i chwiały się żółte płomyki lampek maślanych, a każdy, nim wszedł na cmentarz, wyciągał z tobołka chleb, to ser, to ździebko słoniny albo kiełbasy, to motek przędzy lub tę przygarść lnu wyczesanego, to grzybów wianek, i składali to wszystko pobożnie w beczki --- a były one księże, były organistowe i Jambrożego, a reszta dziadowskie, a któren w nie nie kładł, to grosz jaki wciskał w wyciągnięte ręce dziadowskie... i szeptał imiona zmarłych, za które prosił o pacierz...<end id='e1197050512812' /></akap>
+<akap><begin id="b1197050512812"/><motyw id="m1197050512812">Jedzenie</motyw>A naród płynął całą drogą pod topolami ku cmentarzowi; w mroku, co był już przytrząsł świat jakby popiołem szarym, błyskały światła świeczek, jakie mieli niektórzy, i chwiały się żółte płomyki lampek maślanych, a każdy, nim wszedł na cmentarz, wyciągał z tobołka chleb, to ser, to ździebko słoniny albo kiełbasy, to motek przędzy lub tę przygarść lnu wyczesanego, to grzybów wianek, i składali to wszystko pobożnie w beczki --- a były one księże, były organistowe i Jambrożego, a reszta dziadowskie, a któren w nie nie kładł, to grosz jaki wciskał w wyciągnięte ręce dziadowskie... i szeptał imiona zmarłych, za które prosił o pacierz...<end id="e1197050512812"/></akap>
 
 
 <akap>Chór modłów, śpiewów, imion wypominanych jękliwym rytmem wznosił się wciąż nad wrótniami, a ludzie przechodzili --- szli dalej, rozpraszali się wśród mogił, iż wnet, niby robaczki świętojańskie, jęły jaśnieć i migotać światełka wskroś mroków i gąszczów drzew, i traw zeschniętych.</akap>
@@ -4816,7 +4816,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Kuba wyjął z zanadrza parę oszczędzonych skibek chleba, rwał je w glonki, przyklękał i rozrzucał po mogiłach.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197050703171' /><motyw id='m1197050703171'>Duch, Wierzenia, Zaświaty</motyw>--- Pożyw się, duszo krześcijańska, co cię wypominam w wieczornym czasie, pożyw się, pokutnico człowiecza, pożyw się! --- szeptał z przejęciem.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197050703171"/><motyw id="m1197050703171">Duch, Wierzenia, Zaświaty</motyw>--- Pożyw się, duszo krześcijańska, co cię wypominam w wieczornym czasie, pożyw się, pokutnico człowiecza, pożyw się! --- szeptał z przejęciem.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Wezną to? --- pytał cicho Witek zatrwożonym głosem.</akap_dialog>
 
@@ -4830,7 +4830,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Nie bojaj się, głupi, zły dzisiaj nie ma przystępu, wypominki ano odganiają go, i te pacierze, i te światła... A i Pan Jezus sam chodzi se dzisiaj po świecie i liczy, gospodarz kochany, co mu ta jeszcze dusz ostało, aż se wybierze wszystkie, wybierze... Dobrze baczę, jak matula mówili, a i stare ludzie przytwierdzają...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Pan Jezus se chodzi dzisiaj po świecie! --- szeptał Witek i oglądał się bacznie...<end id='e1204718221415' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pan Jezus se chodzi dzisiaj po świecie! --- szeptał Witek i oglądał się bacznie...<end id="e1204718221415"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Ale, zobaczysz ta... to ino święte widzą abo i zasie pokrzywdzone najbarzej...</akap_dialog>
 
@@ -4839,20 +4839,20 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- To leżą ci, co ich to w boru pobili... juści... i moje pany tam leżą... i matka moja... juści...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Przedarli się przez gąszcz i przyklęknęli u mogił zapadłych i tak rozwianych, że ledwie ślad ino został; ani krzyże ich znaczyły, ni drzewa jakie ocieniały, nic, jeno ten piach szczery, parę zeschłych badyli dziewanny i cisza, zapomnienie, śmierć...<end id='e1197050703171' /></akap>
+<akap>Przedarli się przez gąszcz i przyklęknęli u mogił zapadłych i tak rozwianych, że ledwie ślad ino został; ani krzyże ich znaczyły, ni drzewa jakie ocieniały, nic, jeno ten piach szczery, parę zeschłych badyli dziewanny i cisza, zapomnienie, śmierć...<end id="e1197050703171"/></akap>
 
 
 <akap>Jambroży z Jagustynką i Kłąb stary klęczeli przy tych grobach umarłych; dwie lampki tliły się wciśnięte w piasek, wiatr zawiewał i kołysał światłami, i rwał słowa pacierzy, i niósł je w noc czarną...</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204718739267' /><motyw id='m1204718739267'>Chłop, Dwór, Sługa, Szlachcic, Walka, Wspomnienia</motyw>--- Juści... matula moja tam leżą... baczę... --- szeptał Kuba cicho, więcej do siebie niźli do Witka, któren przykucnął przy nim, bo ziąb go przejmował na wskroś.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204718739267"/><motyw id="m1204718739267">Chłop, Dwór, Sługa, Szlachcic, Walka, Wspomnienia</motyw>--- Juści... matula moja tam leżą... baczę... --- szeptał Kuba cicho, więcej do siebie niźli do Witka, któren przykucnął przy nim, bo ziąb go przejmował na wskroś.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A zwali ją Magdaleną... Ociec gront swój mieli, ale służyli we dworze za furmana... w ogiery ino jeździli ze starszym panem... a potem pomarli... gront stryje wzieni... a ja pańskie prosiaki pasałem... Juści, Magdalena było matce, a ojcu Pieter i na przezwisko Socha, jako i mnie jest --- A potem dziedzic do koni mnie wziął, bym w ogiery po ojcu jeździł... to ino na polowania we świat, do drugich panów jeździlim cięgiem... strzylałem i ja niezgorzej... że młodszy dziedzic strzelbę mi dali... a matka ino ze starszą panią siedziała we dworze... Dobrze baczę... i kiej wszystkie szły... wzieni i mnie... Bez cały rok byłem... a co kazali, robiłem... juści, nie jednego burka zakatrupiłem... nie dwóch... a młodszy dziedzic dostał we flaki... wątpia mu wypłynęły... Pan mój przecie... dobry człowiek... na bary wziąłem i wyniesłem... a potem do ciepłych krajów pojechał, i mnie kazał starszemu panu listy nieść... poszedłem... juści, że sterany byłem kiej ten pies... kulas mi przestrzelili, zagoić się nie chciał, że to cięgiem ino na dworze, pod gołym niebem... a śniegi były po pas i mrozy siarczyste... baczę... juści... przywlekłem się nocą... szukam... Jezus, Mario! Jakby mnie kto kłonicą przez ciemię zdzielił!... Dworu nie ma, gumien nie ma... płotów nawet nie ostało... do cna wszystko spalone... a stary pan i pani starsza, i matula moja... i ta Józefka, co za pokojówkę była... pobite leżą na śmierć w ogrodzie!... Jezu! Jezu! baczę wszystko... juści... Mario! --- jęczał cicho i łzy jak groch sypały mu się tak gęsto po twarzy, że i już nie obcierał... pojękiwał ino z żałości i utęsknienia, bo jak żywe tak mu to wszystko stanęło przed oczami<end id='e1204718739267' />, a Witek spał se, bo strudzona była biedota płakaniem...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A zwali ją Magdaleną... Ociec gront swój mieli, ale służyli we dworze za furmana... w ogiery ino jeździli ze starszym panem... a potem pomarli... gront stryje wzieni... a ja pańskie prosiaki pasałem... Juści, Magdalena było matce, a ojcu Pieter i na przezwisko Socha, jako i mnie jest --- A potem dziedzic do koni mnie wziął, bym w ogiery po ojcu jeździł... to ino na polowania we świat, do drugich panów jeździlim cięgiem... strzylałem i ja niezgorzej... że młodszy dziedzic strzelbę mi dali... a matka ino ze starszą panią siedziała we dworze... Dobrze baczę... i kiej wszystkie szły... wzieni i mnie... Bez cały rok byłem... a co kazali, robiłem... juści, nie jednego burka zakatrupiłem... nie dwóch... a młodszy dziedzic dostał we flaki... wątpia mu wypłynęły... Pan mój przecie... dobry człowiek... na bary wziąłem i wyniesłem... a potem do ciepłych krajów pojechał, i mnie kazał starszemu panu listy nieść... poszedłem... juści, że sterany byłem kiej ten pies... kulas mi przestrzelili, zagoić się nie chciał, że to cięgiem ino na dworze, pod gołym niebem... a śniegi były po pas i mrozy siarczyste... baczę... juści... przywlekłem się nocą... szukam... Jezus, Mario! Jakby mnie kto kłonicą przez ciemię zdzielił!... Dworu nie ma, gumien nie ma... płotów nawet nie ostało... do cna wszystko spalone... a stary pan i pani starsza, i matula moja... i ta Józefka, co za pokojówkę była... pobite leżą na śmierć w ogrodzie!... Jezu! Jezu! baczę wszystko... juści... Mario! --- jęczał cicho i łzy jak groch sypały mu się tak gęsto po twarzy, że i już nie obcierał... pojękiwał ino z żałości i utęsknienia, bo jak żywe tak mu to wszystko stanęło przed oczami<end id="e1204718739267"/>, a Witek spał se, bo strudzona była biedota płakaniem...</akap_dialog>
 
 
 <akap>Noc była coraz głębsza, wiatr mocniej targał drzewami, że długie warkocze brzóz zamiatały po mogiłach, a białe ich pnie, niby w gzła śmiertelne przyodziane, majaczyły w mrokach... Ludzie się rozchodzili... światła gasły... śpiewy dziadów umilkły... milczenie uroczyste a pełne dziwnych szelestów i głosów przejmujących zapanowało wśród mogił... Cmentarz jakby się napełniał cieniami... tłumem widm... gąszczem mrocznych zarysów... gędźbą rozjęczonych a cichych głosów... oceanem dziwnych drgań, ruchem ciemności... błyskami trwogi, niemym łkaniem... tajemnicą pełną przerażenia i zamętu --- aż stado wron zerwało się z kaplicy i z krzykiem uciekały na pola, a psy w całych Lipcach poczęły wyć długo, rozpaczliwie, żałośnie...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204718911945' /><motyw id='m1204718911945'>Duch, Obrzędy, Obyczaje, Śmierć, Wierzenia, Zaświaty</motyw>Wieś była cicha mimo święta, drogi były puste, karczma zamknięta, a gdzieniegdzie tylko przez małe zapocone szybki błyskały światełka i płynęły ciche śpiewy pobożnych i głośne modlitwy odmawiane za zmarłych...</akap>
+<akap><begin id="b1204718911945"/><motyw id="m1204718911945">Duch, Obrzędy, Obyczaje, Śmierć, Wierzenia, Zaświaty</motyw>Wieś była cicha mimo święta, drogi były puste, karczma zamknięta, a gdzieniegdzie tylko przez małe zapocone szybki błyskały światełka i płynęły ciche śpiewy pobożnych i głośne modlitwy odmawiane za zmarłych...</akap>
 
 
 <akap>Z trwogą wysuwano się przed domy, z trwogą nasłuchiwano szumów drzew, z trwogą patrzano w okna, czy nie stoją, nie jawią się ci, co w dniu tym błądzą, przygnani tęsknotą i wolą Bożą... czy nie jęczą pokutniczo na rozstajach... czy nie zaglądają przez szyby żałośnie?...</akap>
@@ -4863,7 +4863,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Naści, pożyw się, duszo krześcijańska, w czyścu ostająca...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Wśród ciszy, smętku, rozpamiętywań, lęku płynął ten wieczór Zaduszek...<end id='e1204718911945' /></akap>
+<akap>Wśród ciszy, smętku, rozpamiętywań, lęku płynął ten wieczór Zaduszek...<end id="e1204718911945"/></akap>
 
 
 <akap>W izbie u Antków siedział Roch, ten ci wędrownik z Ziemi Świętej, i czytał a powiadał pobożne i święte historie.</akap>
@@ -4893,13 +4893,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Jako tę ziemię rodzącą a strudzoną ogarnia słońce --- tak ci Pan przyhołubi duszyczkę każdą, że nic jej zimy, nic jej bolenie, nic jej śmierć.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204719072128' /><motyw id='m1204719072128'>Vanitas</motyw>Hej! Bo ino płakanie jest na tej ziemice, jeno żałość a turbacja!</akap>
+<akap><begin id="b1204719072128"/><motyw id="m1204719072128">Vanitas</motyw>Hej! Bo ino płakanie jest na tej ziemice, jeno żałość a turbacja!</akap>
 
 
 <akap>I złość jako te osty się pleni, i w bory urasta!</akap>
 
 
-<akap>A wszystko próżne jest i daremne --- jako to próchno, jako te pępuszki, co je na wodzie wiater wydyma, a drugi je zasię precz żenie.<end id='e1204719072128' />"</akap>
+<akap>A wszystko próżne jest i daremne --- jako to próchno, jako te pępuszki, co je na wodzie wiater wydyma, a drugi je zasię precz żenie.<end id="e1204719072128"/>"</akap>
 
 
 
@@ -4913,12 +4913,12 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <naglowek_rozdzial>X</naglowek_rozdzial>
 
 
-<akap><begin id='b1204753095026' /><motyw id='m1204753095026'>Ksiądz</motyw>--- Na ambonie i każdemu z osobna to mówię, ale wy jak te psy tylko nastajecie jeden na drugiego, tylko... --- wiatr resztę słów wepchnął mu do gardła, że ksiądz się srodze zakasłał<end id='e1204753095026' />, a Antek nic nie rzekł, szedł w podle i wypatrywał w mrokach, pomiędzy drzewami.</akap>
+<akap><begin id="b1204753095026"/><motyw id="m1204753095026">Ksiądz</motyw>--- Na ambonie i każdemu z osobna to mówię, ale wy jak te psy tylko nastajecie jeden na drugiego, tylko... --- wiatr resztę słów wepchnął mu do gardła, że ksiądz się srodze zakasłał<end id="e1204753095026"/>, a Antek nic nie rzekł, szedł w podle i wypatrywał w mrokach, pomiędzy drzewami.</akap>
 
 
 <akap>Wiatr się podnosił coraz mocniejszy, przewalał się po drodze i tak bił w topole, i miotał nimi, aż się przyginały z jękiem i szumiały rozsrożone.</akap>
 
-<akap><begin id='b1204741878271' /><motyw id='m1204741878271'>Koń</motyw>--- A mówiłem jusze --- zaczął znowu ksiądz --- żeby sam kobyłę zaprowadził do stawu, to ją naprzód wypuścił --- no, i zapodziała się... Ślepa przecież, zalezie gdzie między płoty i jeszcze nogi połamie! --- Biadał i bardzo troskliwie szukał, zaglądał za drzewo każde, wypatrywał po polach.</akap>
+<akap><begin id="b1204741878271"/><motyw id="m1204741878271">Koń</motyw>--- A mówiłem jusze --- zaczął znowu ksiądz --- żeby sam kobyłę zaprowadził do stawu, to ją naprzód wypuścił --- no, i zapodziała się... Ślepa przecież, zalezie gdzie między płoty i jeszcze nogi połamie! --- Biadał i bardzo troskliwie szukał, zaglądał za drzewo każde, wypatrywał po polach.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Przeciech zawżdy sama chodziła...</akap_dialog>
 
@@ -4928,9 +4928,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Polazł ją szukać, rychło w czas. Klacz ma ze dwadzieścia roków, przy mnie się ulęgła... wysłużyła sobie łaskawy chleb... a przywiązana jak człowiek... Mój Boże, żeby się jej co złego nie stało!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Co jej ta będzie! --- mruknął Antek ze złością, bo jakże, poszedł do dobrodzieja po radę, po użalenie się, to go ino skrzyczał i jeszcze zabrał, żeby kobyły szukać! Juści, i kobyły szkoda, choć ta i ślepa, i stara, ale zawżdy człowiekowi powinna być pierwszyzna!<end id='e1204741878271' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Co jej ta będzie! --- mruknął Antek ze złością, bo jakże, poszedł do dobrodzieja po radę, po użalenie się, to go ino skrzyczał i jeszcze zabrał, żeby kobyły szukać! Juści, i kobyły szkoda, choć ta i ślepa, i stara, ale zawżdy człowiekowi powinna być pierwszyzna!<end id="e1204741878271"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204742089585' /><motyw id='m1204742089585'>Grzech, Konflikt, Zemsta, Ojciec, Syn</motyw>--- A ty się opamiętaj i nie pomstuj, boć to ojciec rodzony! Słyszysz!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204742089585"/><motyw id="m1204742089585">Grzech, Konflikt, Zemsta, Ojciec, Syn</motyw>--- A ty się opamiętaj i nie pomstuj, boć to ojciec rodzony! Słyszysz!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Dobrze pamiętam! --- odparł ze złością.</akap_dialog>
 
@@ -4945,7 +4945,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A i to ci jeszcze powiem, że pokorne cielę dwie matki ssie.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Wszyscy mi to powiedają... juści, ino tej pokorności mam już po grdykę, że więcej nie ścierpię! Choćby i zbój, choćby i ukrzywdziciel, ale że ojciec rodzony, to już mu wolno wszystko, a dzieciom nie wolno dochodzić swojej krzywdy! Laboga, takie urządzenie na świecie, że ino plunąć a iść, gdzie oczy poniesą...<end id='e1204742089585' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Wszyscy mi to powiedają... juści, ino tej pokorności mam już po grdykę, że więcej nie ścierpię! Choćby i zbój, choćby i ukrzywdziciel, ale że ojciec rodzony, to już mu wolno wszystko, a dzieciom nie wolno dochodzić swojej krzywdy! Laboga, takie urządzenie na świecie, że ino plunąć a iść, gdzie oczy poniesą...<end id="e1204742089585"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A idź, któż cię trzyma? --- rzucił porywczo ksiądz.</akap_dialog>
 
@@ -4962,13 +4962,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Wyszli przed karczmę, świeciło się w oknach i jakieś głosy wydzierały się aż na drogę.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204742011493' /><motyw id='m1204742011493'>Pijaństwo, Żołnierz</motyw>--- Co to, znowu pijatyka, co?</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204742011493"/><motyw id="m1204742011493">Pijaństwo, Żołnierz</motyw>--- Co to, znowu pijatyka, co?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Rekruty, te, co ich do wojska latoś wzieni, piją se la uciechy... W niedzielę ich pognają w tylachny świat, to się cieszą...<end id='e1204742011493' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Rekruty, te, co ich do wojska latoś wzieni, piją se la uciechy... W niedzielę ich pognają w tylachny świat, to się cieszą...<end id="e1204742011493"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1207208743748' /><motyw id='m1207208743748'>Karczma</motyw>--- Karczma prawie pełna! --- szepnął ksiądz przystając przy topoli, skąd było dobrze widać przez okno całe wnętrze zapchane ludźmi.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1207208743748"/><motyw id="m1207208743748">Karczma</motyw>--- Karczma prawie pełna! --- szepnął ksiądz przystając przy topoli, skąd było dobrze widać przez okno całe wnętrze zapchane ludźmi.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197186941015' /><motyw id='m1197186941015'>Szlachcic, Chłop, Własność, Przemoc</motyw>--- Bo się zejść miały dzisiaj i uredzić... względem tego lasu, co go dziedzic sprzedał Żydom na porębę...<end id='e1207208743748' /></akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197186941015"/><motyw id="m1197186941015">Szlachcic, Chłop, Własność, Przemoc</motyw>--- Bo się zejść miały dzisiaj i uredzić... względem tego lasu, co go dziedzic sprzedał Żydom na porębę...<end id="e1207208743748"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Przecież niecały sprzedał, jeszcze tyle zostało!</akap_dialog>
 
@@ -4980,9 +4980,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Jezus Maria! To by się bez bitki i jakiego nieszczęścia nie obyło!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197186960421' /><motyw id='m1197186960421'>Sprawiedliwość, Przemoc, Zemsta</motyw>--- Pewnie! Jak się parę łbów dworskich siekierami rozwali, to zaraz będzie sprawiedliwość!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197186960421"/><motyw id="m1197186960421">Sprawiedliwość, Przemoc, Zemsta</motyw>--- Pewnie! Jak się parę łbów dworskich siekierami rozwali, to zaraz będzie sprawiedliwość!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Antek! Rozum ci się ze złości pomieszał czy co? Głupstwa pleciesz, mój drogi!<end id='e1197186960421' /><end id='e1197186941015' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Antek! Rozum ci się ze złości pomieszał czy co? Głupstwa pleciesz, mój drogi!<end id="e1197186960421"/><end id="e1197186941015"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Ale Antek już nie słuchał, rzucił się nieco w bok i zginął w ciemnościach, a ksiądz poszedł spiesznie ku plebanii, bo usłyszał turkot kół i ciche, żałosne rżenie kobyły...</akap>
@@ -4999,7 +4999,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Ojcowa ona już, ojcowa!</akap_dialog>
 
 
-<akap>Do szwagra bieżał, do kowala --- rady i on nijakiej nie da, ale między ludźmi nieco posiedzi, a nie tam, w chałupie ojcowej... <begin id='b1197187019000' /><motyw id='m1197187019000'>Ksiądz</motyw>Albo i ten ksiądz! Do roboty go będzie zaganiał! Hale, sam nic nie robi, frasunku nijakiego ni turbacji żadnej nie ma, to łatwo mu drugich poganiać. <begin id='b1197187050359' /><motyw id='m1197187050359'>Kobieta</motyw>Kobietę mu wypomniał i dzieci...<end id='e1197187019000' /> baczy on ją dobrze, baczy! Już mu dość obmierzły jej płakania i ta jej pokorność, i te jej psie, skamlące oczy... i gdyby nie ona!... Żeby to był sam! Jezus mój! --- jęknął ciężko i porwał go dziki, szalony gniew, że chciało mu się chycić kogo za gardziel, dusić, rozdzierać i bić aż do śmierci!...<end id='e1197187050359' /></akap>
+<akap>Do szwagra bieżał, do kowala --- rady i on nijakiej nie da, ale między ludźmi nieco posiedzi, a nie tam, w chałupie ojcowej... <begin id="b1197187019000"/><motyw id="m1197187019000">Ksiądz</motyw>Albo i ten ksiądz! Do roboty go będzie zaganiał! Hale, sam nic nie robi, frasunku nijakiego ni turbacji żadnej nie ma, to łatwo mu drugich poganiać. <begin id="b1197187050359"/><motyw id="m1197187050359">Kobieta</motyw>Kobietę mu wypomniał i dzieci...<end id="e1197187019000"/> baczy on ją dobrze, baczy! Już mu dość obmierzły jej płakania i ta jej pokorność, i te jej psie, skamlące oczy... i gdyby nie ona!... Żeby to był sam! Jezus mój! --- jęknął ciężko i porwał go dziki, szalony gniew, że chciało mu się chycić kogo za gardziel, dusić, rozdzierać i bić aż do śmierci!...<end id="e1197187050359"/></akap>
 
 
 <akap>Ale kogo?... Nie, nie wiedział, i złość ustąpiła nagle, jak była przyszła, a on patrzył pustym wzrokiem w noc i nasłuchiwał szamotań wichury, co się przewalała po sadach i tak ciepała drzewami, aż kładły się na płoty i chlastały go gałęziami po twarzy... i wlókł się wolno, ociężale, że ledwie się mógł poruszać, bo na duszę jęły mu się zwalać zmory smutku, umęczenia, niemocy, iż rychło zapomniał, gdzie idzie i z czym?...</akap>
@@ -5016,7 +5016,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Kowal pracował tęgo, nagrzewał żelazo raz po raz i kuł, dzwonił do taktu młotem, to pomagał chłopakowi dymać miechem, gdy mocniejszego ognia było potrzeba, a ukradkiem poglądał na Antka i uśmiech złośliwy wił mu się pod rudymi wąsami.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197187152531' /><motyw id='m1197187152531'>Ksiądz</motyw>--- Byłeś pono u dobrodzieja? No i co?</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197187152531"/><motyw id="m1197187152531">Ksiądz</motyw>--- Byłeś pono u dobrodzieja? No i co?</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A cóż by, nic! W kościele bym to samo usłyszał.</akap_dialog>
 
@@ -5024,7 +5024,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ksiądz przecie, uczony... --- mówił usprawiedliwiająco Antek.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Uczony, jak wziąć trzeba, ale nie, kiej co dać komu...<end id='e1197187152531' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Uczony, jak wziąć trzeba, ale nie, kiej co dać komu...<end id="e1197187152531"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Ale Antkowi już się odechciało sprzeciwiać.</akap>
@@ -5037,7 +5037,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Nie słyszał nawet, tylko wszedł do mieszkania, co po drugiej stronie drogi było.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197187215812' /><motyw id='m1197187215812'>Nauka, Dziecko, Chłop, Wieś</motyw>Siostra rozpalała ogień, a najstarszy chłopak uczył się na elementarzu przy stole... Przywitali się w milczeniu.</akap>
+<akap><begin id="b1197187215812"/><motyw id="m1197187215812">Nauka, Dziecko, Chłop, Wieś</motyw>Siostra rozpalała ogień, a najstarszy chłopak uczył się na elementarzu przy stole... Przywitali się w milczeniu.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Uczy się to? --- zauważył, bo chłopak sylabizował głośno i wodził zastruganym patykiem po literach.</akap_dialog>
 
@@ -5049,7 +5049,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Pewnie, pewnie... --- powiedział, byle coś rzec.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A Jasiek taki zmyślny do lementarza, aż się panienka dziwuje.<end id='e1197187215812' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A Jasiek taki zmyślny do lementarza, aż się panienka dziwuje.<end id="e1197187215812"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Jakże... kowalowe nasienie przecież... syn takiego mądrali...</akap_dialog>
 
@@ -5072,7 +5072,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Złością ze starym nie wygra!</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197187271671' /><motyw id='m1197187271671'>Sprawiedliwość</motyw>Zapalił fajkę i jął mu przekładać, tłumaczyć, łagodzić i tak kręcić, aż się Antek poznał i krzyknął:</akap>
+<akap><begin id="b1197187271671"/><motyw id="m1197187271671">Sprawiedliwość</motyw>Zapalił fajkę i jął mu przekładać, tłumaczyć, łagodzić i tak kręcić, aż się Antek poznał i krzyknął:</akap>
 
 <akap_dialog>--- Ty z nim trzymasz!</akap_dialog>
 
@@ -5084,7 +5084,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A z mojej, psiachmać, z mojej! Dobrodziej jucha z cudzego. Dosyć już wziąłeś, to ci niepilno.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Tylem wziął, co i ty!<end id='e1197187271671' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Tylem wziął, co i ty!<end id="e1197187271671"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Hale, tyle... a statki, a szmaty, a krowę, a ileś wycyganił od ojca? Baczę dobrze i te gąski, te prosiaki i kto tam zliczy! A ciołek, co ci go dał niedawno, to nic?</akap_dialog>
 
@@ -5103,13 +5103,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ino o co?</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197187380578' /><motyw id='m1197187380578'>Plotka, Kłótnia</motyw>--- Latałeś za Jagną, to ci teraz i markotno.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197187380578"/><motyw id="m1197187380578">Plotka, Kłótnia</motyw>--- Latałeś za Jagną, to ci teraz i markotno.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Widziałeś?... --- krzyknął ugodzony jakby w samo serce.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Są takie we wsi, co i widziały, a nie raz...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204753449405' /><motyw id='m1204753449405'>Urzędnik</motyw>--- Żeby im pomroka padła na ślepie! --- szepnął ciszej, bo właśnie wójt wchodził do izby i witał się ze wszystkimi; snadź wiedział, o co się kłócą, bo również jął bronić starego i usprawiedliwiać.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204753449405"/><motyw id="m1204753449405">Urzędnik</motyw>--- Żeby im pomroka padła na ślepie! --- szepnął ciszej, bo właśnie wójt wchodził do izby i witał się ze wszystkimi; snadź wiedział, o co się kłócą, bo również jął bronić starego i usprawiedliwiać.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Dobrze was poił i wypasał kiełbasami, to i nie dziwota, że go bronicie...</akap_dialog>
 
@@ -5125,12 +5125,12 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A rzeknę --- oto pijanica jesteście i judasz, i przeniewierca! A rzeknę, że za gromadzkie pieniądze balujecie i dobrzeście za to wzięli od dworu, że dziedzic sprzedał nasz las!... A chcecie, to wam jeszcze co dołożę, ino że już tym kijaszkiem... --- wołał zapalczywie porywając za kij.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Urzędnik jestem, miarkuj się, Antek, byś nie żałował.<end id='e1204753449405' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Urzędnik jestem, miarkuj się, Antek, byś nie żałował.<end id="e1204753449405"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204753500679' /><motyw id='m1204753500679'>Dom, Gość, Przestrzeń, Obyczaje</motyw>--- A w mojej chałupie ludzi nie następuj, bo tu nie karczma! --- krzyczał kowal zasłaniając sobą wójta, ale Antek już na nic nie zważał, bo obu zwymyślał jak psów, trzasnął drzwiami i wyszedł...<end id='e1204753500679' /></akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204753500679"/><motyw id="m1204753500679">Dom, Gość, Przestrzeń, Obyczaje</motyw>--- A w mojej chałupie ludzi nie następuj, bo tu nie karczma! --- krzyczał kowal zasłaniając sobą wójta, ale Antek już na nic nie zważał, bo obu zwymyślał jak psów, trzasnął drzwiami i wyszedł...<end id="e1204753500679"/></akap_dialog>
 
 
-<akap>Ulżyło mu rzetelnie; spokojniejszy wrócił do domu, ino tym jednym markotny, że niepotrzebnie pokłócił się ze szwagrem.<end id='e1197187380578' /></akap>
+<akap>Ulżyło mu rzetelnie; spokojniejszy wrócił do domu, ino tym jednym markotny, że niepotrzebnie pokłócił się ze szwagrem.<end id="e1197187380578"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Teraz już wszyscy będą przeciwko mnie! --- myślał nazajutrz rano przy śniadaniu i ze zdumieniem zobaczył kowala wchodzącego do izby.</akap_dialog>
 
@@ -5155,7 +5155,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Jeszcze ja się z nim porachuję, popamięta mnie... figura jucha, urzędnik!...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Ryfa jest i tyla, poniechaj go. <begin id='b1204754513505' /><motyw id='m1204754513505'>Ojciec, Rodzina, Syn, Własność</motyw>Umyśliłem cosik i z tym do ciebie przychodzę... Trza zrobić tak... Po południu przyjdzie tu moja, to razem z nią idźcie do starego rozmówić się dokumentnie... Na nic tam złości i żalenia się po kątach, trza w oczy stanąć i prosto powiedzieć, co się ma... Będzie dobrze abo i nie będzie, ale trza wszystko wyłożyć!...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Ryfa jest i tyla, poniechaj go. <begin id="b1204754513505"/><motyw id="m1204754513505">Ojciec, Rodzina, Syn, Własność</motyw>Umyśliłem cosik i z tym do ciebie przychodzę... Trza zrobić tak... Po południu przyjdzie tu moja, to razem z nią idźcie do starego rozmówić się dokumentnie... Na nic tam złości i żalenia się po kątach, trza w oczy stanąć i prosto powiedzieć, co się ma... Będzie dobrze abo i nie będzie, ale trza wszystko wyłożyć!...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Co tu wykładać, kiej zapis zrobił!</akap_dialog>
 
@@ -5172,7 +5172,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Jeszcze baran żyje, a już kuśnierz kożuch na nim szyje...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Mnie słuchaj... <begin id='b1197187524703' /><motyw id='m1197187524703'>Sprawiedliwość</motyw>Niech ino przyobieca przy świadkach, żeby ino było za co chycić pazurami... sąd jeszcze jest i sprawiedliwość, nie bój się.<end id='e1197187524703' /> A jest już jedna zaczepka, boć został gront po twojej matce...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Mnie słuchaj... <begin id="b1197187524703"/><motyw id="m1197187524703">Sprawiedliwość</motyw>Niech ino przyobieca przy świadkach, żeby ino było za co chycić pazurami... sąd jeszcze jest i sprawiedliwość, nie bój się.<end id="e1197187524703"/> A jest już jedna zaczepka, boć został gront po twojej matce...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Wielka parada, cztery morgi --- na mnie i na twoją...</akap_dialog>
 
@@ -5184,7 +5184,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Judasz ścierwa, złodziej! --- wychlustywał ze siebie spienioną nienawiścią słowa, aż kowal porwał się i uciekł co tchu.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Rozum mu się psuje czy co? --- myślał już na drodze. --- Jakże, dobrą radę dałem... a ten?... Kiej taki głupi, to niech idzie na wyrobek, niech go stary wygoni, pomogę jeszcze do tego... a tak czy owak grontu nie popuszczę... Takiś to ty! W pysk chciałeś mi dać, za wrota wyciepnąć, żem się chciał z tobą podzielić... że kiej do brata przyszedłem z dobrym słowem! Takiś to ty! Aha, sam byś chciał wszystko brać! Niedoczekanie twoje!<end id='e1204754513505' /> <begin id='b1204754636532' /><motyw id='m1204754636532'>Podstęp</motyw>Wyciągnąłeś ty ze mnie moje zamysły, to już cię, jucho, przyrychtuję, jaż cię frybra angielska potrzęsie! --- Rozsrażał się coraz bardziej, bo go wściekłość porywała, że Antek przejrzał jego zamysły i gotów jeszcze wydać przed starym. Tego się najwięcej obawiał.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Rozum mu się psuje czy co? --- myślał już na drodze. --- Jakże, dobrą radę dałem... a ten?... Kiej taki głupi, to niech idzie na wyrobek, niech go stary wygoni, pomogę jeszcze do tego... a tak czy owak grontu nie popuszczę... Takiś to ty! W pysk chciałeś mi dać, za wrota wyciepnąć, żem się chciał z tobą podzielić... że kiej do brata przyszedłem z dobrym słowem! Takiś to ty! Aha, sam byś chciał wszystko brać! Niedoczekanie twoje!<end id="e1204754513505"/> <begin id="b1204754636532"/><motyw id="m1204754636532">Podstęp</motyw>Wyciągnąłeś ty ze mnie moje zamysły, to już cię, jucho, przyrychtuję, jaż cię frybra angielska potrzęsie! --- Rozsrażał się coraz bardziej, bo go wściekłość porywała, że Antek przejrzał jego zamysły i gotów jeszcze wydać przed starym. Tego się najwięcej obawiał.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Trza temu zapobiec! --- zdecydował natychmiast i mimo obawy przed Antkiem zawrócił z powrotem do Borynów.</akap_dialog>
 
@@ -5192,17 +5192,17 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Hale, jest tam! Poszli przecie do młynarzów zapraszać na wesele...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Wyjdę naprzeciw, niby to się spotkamy! --- pomyślał i poszedł ku młynarzowi, ale <begin id='b1207206677122' /><motyw id='m1207206677122'>Mąż, Żona</motyw>po drodze wstąpił jeszcze do domu i przykazał żonie pięknie się przyodziać, dzieci zabrać i zaraz, jak przedzwonią południe, iść do Antków.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Wyjdę naprzeciw, niby to się spotkamy! --- pomyślał i poszedł ku młynarzowi, ale <begin id="b1207206677122"/><motyw id="m1207206677122">Mąż, Żona</motyw>po drodze wstąpił jeszcze do domu i przykazał żonie pięknie się przyodziać, dzieci zabrać i zaraz, jak przedzwonią południe, iść do Antków.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Już on ci powie, co robić!... Nic sama nie rób i nie miarkuj, boś głupia, a ino jak będzie potrza, to beknij, ojcowe nogi obłap i proś... a słuchaj dobrze, co ojciec powiedzą i co Antek przódzi mówił będzie...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Z dobry pacierz ją nauczał, a przez okno patrzył, czy ich na moście nie widać.<end id='e1207206677122' /></akap>
+<akap>Z dobry pacierz ją nauczał, a przez okno patrzył, czy ich na moście nie widać.<end id="e1207206677122"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Zajrzę do młyna, czy jagłę zrobili. --- Dłużyło mu się w domu czekać.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Ale szedł wolno, przystawał a medytował... --- Juści, kto go ta wie, co zrobił? Sklął mnie, a gotów zrobić, com redził... to i lepiej, że kobieta przy tym będzie... a nie zrobi, pokłócą się... stary go wypędzi... Tak abo i nie, a zawsze się cosik udrze la siebie... --- zaśmiał się radośnie, zatarł ręce, nacisnął kaszkiet i zapiął kapotę, bo wietrzno było i ziąb przejmujący szedł od stawu.<end id='e1204754636532' /></akap>
+<akap>Ale szedł wolno, przystawał a medytował... --- Juści, kto go ta wie, co zrobił? Sklął mnie, a gotów zrobić, com redził... to i lepiej, że kobieta przy tym będzie... a nie zrobi, pokłócą się... stary go wypędzi... Tak abo i nie, a zawsze się cosik udrze la siebie... --- zaśmiał się radośnie, zatarł ręce, nacisnął kaszkiet i zapiął kapotę, bo wietrzno było i ziąb przejmujący szedł od stawu.<end id="e1204754636532"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Przymrozek będzie albo i pluchy nowe --- szepnął przystając na moście i spoglądając po niebie... Chmury gnały nisko, bure, ciężkie, jakby obłocone, niby stada nie mytych baranów. Staw pomrukiwał głucho, a czasami chlustał wodą o brzegi, na których gdzieniegdzie wśród czarnych, pochylonych olch i wierzb rosochatych czerwieniły się kobiety pierące szmaty --- kijanki<pe><slowo_obce>kijanka</slowo_obce> --- tu: drewniany przyrząd (płaski kij) służący niegdyś na wsi do prania w rzece. Kijanką uderzało się bieliznę, w bierzącej wodzie rzeki wypłukując brud.</pe> trzaskały zajadle po obu brzegach. Na drogach pusto było, gęsi tylko całymi stadami babrały w stężałym błocie i po rowach, zarzuconych opadłymi liśćmi i śmieciami, i dzieci krzyczały przed domami. Koguty zaczęły piać po płotach, jakby na zmianę.</akap_dialog>
 
@@ -5213,21 +5213,21 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Na cały tydzień będzie tego, no --- dziwował się tak głośno, aż Antek oprzytomniał, ladę rzucił, przeciągnął się i poszedł do chałupy.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Co będzie, to będzie, a trza mi się z ojcem rozmówić dzisiaj! --- postanawiał... --- Cygan on jest i judasz, ale może i dobrze redzi... Juści, musi on w tym co mieć... --- <begin id='b1197548760429' /><motyw id='m1197548760429'>Nauka, Praca u podstaw, Wieś</motyw>Myślał o kowalu i zajrzał na drugą stronę, ojcową, i wnet się cofnął, bo tam siedziało ze dwadzieścioro dzieci i wszystkie razem a w głos sylabizowały... Roch je nauczał i pilnie baczył, by psich figlów nie stroiły... Chodził se dookoła nich z różańcem w ręku, nasłuchiwał, czasem które poprawił, czasem pociągnął za ucho, czasem pogłaskał, a często gęsto przysiadł i cierpliwie wykładał, jako tam stoi, i pytał, a dzieciska hurmem jedno przez drugie rwały się odpowiadać, jako te indory, kiej je kto podrażni... a tak głośno, że i po drugiej stronie słychać było...<end id='e1197548760429' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Co będzie, to będzie, a trza mi się z ojcem rozmówić dzisiaj! --- postanawiał... --- Cygan on jest i judasz, ale może i dobrze redzi... Juści, musi on w tym co mieć... --- <begin id="b1197548760429"/><motyw id="m1197548760429">Nauka, Praca u podstaw, Wieś</motyw>Myślał o kowalu i zajrzał na drugą stronę, ojcową, i wnet się cofnął, bo tam siedziało ze dwadzieścioro dzieci i wszystkie razem a w głos sylabizowały... Roch je nauczał i pilnie baczył, by psich figlów nie stroiły... Chodził se dookoła nich z różańcem w ręku, nasłuchiwał, czasem które poprawił, czasem pociągnął za ucho, czasem pogłaskał, a często gęsto przysiadł i cierpliwie wykładał, jako tam stoi, i pytał, a dzieciska hurmem jedno przez drugie rwały się odpowiadać, jako te indory, kiej je kto podrażni... a tak głośno, że i po drugiej stronie słychać było...<end id="e1197548760429"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197548844443' /><motyw id='m1197548844443'>Starość</motyw>Hanka gotowała obiad i pogadywała z ojcem swoim, starym Bylicą, któren rzadko zachodził, że to schorowany był i ledwie się już ruchał.</akap>
+<akap><begin id="b1197548844443"/><motyw id="m1197548844443">Starość</motyw>Hanka gotowała obiad i pogadywała z ojcem swoim, starym Bylicą, któren rzadko zachodził, że to schorowany był i ledwie się już ruchał.</akap>
 
 
 <akap>Siedział pod oknem, wsparty na kijaszku, i wodził oczami po izbie, to na dzieci, co były cicho się zbiły w kąt, to na Hankę spozierał... siwy był całkiem, wargi mu się trzęsły i głos miał słaby, jakby ptaszęcy, a w piersiach mu cięgiem rzęziało...</akap>
 
 <akap_dialog>--- Jedliście śniadanie, co? --- pytała cicho.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- I... po prawdzie to Weronka zabaczyła mi dać... i nie upominałem się, nie...<end id='e1197548844443' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- I... po prawdzie to Weronka zabaczyła mi dać... i nie upominałem się, nie...<end id="e1197548844443"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197548880044' /><motyw id='m1197548880044'>Siostra, Rodzina, Własność</motyw>--- Weronka psy nawet głodzi, bo tu nieraz do mnie podjeść przychodzą! --- zawołała, bo i przy tym gniewała się ze starszą siostrą jeszcze od zeszłej zimy, że to tamta po śmierci matki pobrała wszystko, co pozostało, i oddać nie chciała, to się i prawie nie widywały.<end id='e1197548880044' /></akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197548880044"/><motyw id="m1197548880044">Siostra, Rodzina, Własność</motyw>--- Weronka psy nawet głodzi, bo tu nieraz do mnie podjeść przychodzą! --- zawołała, bo i przy tym gniewała się ze starszą siostrą jeszcze od zeszłej zimy, że to tamta po śmierci matki pobrała wszystko, co pozostało, i oddać nie chciała, to się i prawie nie widywały.<end id="e1197548880044"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197549030215' /><motyw id='m1197549030215'>Bieda, Córka, Ojciec, Starość</motyw>--- Bo się u nich nie przelewa, nie... --- bronił cicho... --- Stach młóci u organisty, to i tam poje i jeszcze czterdzieści groszy za dzień bierze... a w chałupie tyla gąb... że i tych ziemniaków nie starczy... Prawda... że dwie krowy mają i mleko jest... żet## masło i sery do miasta nosi i ten grosz jaki zbierze... ale zabaczy często dać jeść... juści, nie dziwota... dzieci tyla... a to i wełniaki ludziom tka... i przędzie, i haruje jak ten wół... a bo to dużo mi trza?... Żeby ino w porę... i co dnia... to...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197549030215"/><motyw id="m1197549030215">Bieda, Córka, Ojciec, Starość</motyw>--- Bo się u nich nie przelewa, nie... --- bronił cicho... --- Stach młóci u organisty, to i tam poje i jeszcze czterdzieści groszy za dzień bierze... a w chałupie tyla gąb... że i tych ziemniaków nie starczy... Prawda... że dwie krowy mają i mleko jest... żet## masło i sery do miasta nosi i ten grosz jaki zbierze... ale zabaczy często dać jeść... juści, nie dziwota... dzieci tyla... a to i wełniaki ludziom tka... i przędzie, i haruje jak ten wół... a bo to dużo mi trza?... Żeby ino w porę... i co dnia... to...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A to się do nas przenieście na zwiesnę, kiej wam u tej suki tak źle...</akap_dialog>
 
@@ -5241,16 +5241,16 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A dyć i w oborze, i przy koniach spałbym, byle u ciebie, Hanuś, byle już nie wracać! Byle... --- zachłysnął się aż tą prośbą błagalną i łzy jęły mu kapać z zapadłych, poczerwieniałych oczów... --- Zabrała mi pierzynę, bo powiada, że dzieci nie mają pod czym spać... juści... marzły, żem sam je brał do siebie... ale kożuszysko się wytarło i nic mę nie grzeje... i łóżko mi wziena... a po mojej stronie zimno... ani tej szczapy drzewa nie pozwoli... i każdą łyżkę strawy wypomina... na żebry wygania... a kiej mocy nie mam, do ciebiem się ledwie zwlókł...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204755222525' /><motyw id='m1204755222525'>Córka, Ojciec, Sąd, Sprawiedliwość</motyw>--- Laboga! A czemuście to nam nic nigdy nie rzekli, że wam tak źle...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204755222525"/><motyw id="m1204755222525">Córka, Ojciec, Sąd, Sprawiedliwość</motyw>--- Laboga! A czemuście to nam nic nigdy nie rzekli, że wam tak źle...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Jakże... córka... on dobry człowiek, ale cięgiem na wyrobku... jakże...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Piekielnica jedna! Wzięła pół gromu i pół chałupy, i wszystko, i taki wam daje wycug! Do sądu trza iść! Jeść mieli wam dawać i opał, i to, co wam do ubieru potrzeba, a my te dwanaście rubli w rok... bośmy przeciech i dług spłacili... co, nie tak?...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Prawda! Rzetelni jesteście, prawda... ale i te parę złotych, co od was, a com je chował sobie na pochówek, wycyganiła ode mnie... a potem i dać było potrza... Jakże, dziecko... --- Umilkł i siedział cichy, skulony, podobny do kupy starych wiórów prędzej niźli do człowieka.<end id='e1204755222525' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Prawda! Rzetelni jesteście, prawda... ale i te parę złotych, co od was, a com je chował sobie na pochówek, wycyganiła ode mnie... a potem i dać było potrza... Jakże, dziecko... --- Umilkł i siedział cichy, skulony, podobny do kupy starych wiórów prędzej niźli do człowieka.<end id="e1204755222525"/></akap_dialog>
 
 
-<akap>A po obiedzie, skoro jeno kowalowa weszła z dziećmi i jęła się witać, zabrał węzełek, jaki mu Hanka narządziła po kryjomu, i wyniósł się po cichu.<end id='e1197549030215' /></akap>
+<akap>A po obiedzie, skoro jeno kowalowa weszła z dziećmi i jęła się witać, zabrał węzełek, jaki mu Hanka narządziła po kryjomu, i wyniósł się po cichu.<end id="e1197549030215"/></akap>
 
 
 <akap>Boryna na obiad nie przyszedł.</akap>
@@ -5258,11 +5258,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Kowalowa postanowiła zatem czekać choćby i do nocy; Hanka narządziła pod oknem warsztat i przeciągała pacześny wątek przez płochy i tylko niekiedy, choć i z nieśmiałością, rzuciła jakie słowo w rozmowę, jaką wiódł Antek z siostrą; wywodził swoje żale, w czym mu już i przywtarzała, ale niedługo to trwało, bo wpadła Jagustynka i jakby od niechcenia mówiła:</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204755339423' /><motyw id='m1204755339423'>Wesele</motyw>--- Od organistów lecę, do prania mnie zawołały... Dopiero co był tam Maciej z Jagną prosić na wesele. Pójdą! Juści, swój do swego, bogacz do bogacza ciągnie... i księdza też prosili...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204755339423"/><motyw id="m1204755339423">Wesele</motyw>--- Od organistów lecę, do prania mnie zawołały... Dopiero co był tam Maciej z Jagną prosić na wesele. Pójdą! Juści, swój do swego, bogacz do bogacza ciągnie... i księdza też prosili...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- I dobrodzieja prosili?... --- wykrzyknęła Hanka.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A cóż to, święty czy co? Prosili, powiedział, że może przyjdzie... laczego nie?... Bo to młoducha nie urodna, a bo to jadła dobrego i napitku nie naszykują? Młynarze się też obiecali i z córką. Ho, ho, takiego wesela, jak Lipce Lipcami, jeszcze nie było! Wiem dobrze, bo z Jewką od młynarzów kucharować będziemy. Wieprza już im Jambroży sprawił, kiełbasy robią...<end id='e1204755339423' /> --- przerwała nagle, bo nikt nie mówił i nie pytał, siedzieli chmurni, więc przyjrzała się wszystkim uważnie i wykrzyknęła:</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A cóż to, święty czy co? Prosili, powiedział, że może przyjdzie... laczego nie?... Bo to młoducha nie urodna, a bo to jadła dobrego i napitku nie naszykują? Młynarze się też obiecali i z córką. Ho, ho, takiego wesela, jak Lipce Lipcami, jeszcze nie było! Wiem dobrze, bo z Jewką od młynarzów kucharować będziemy. Wieprza już im Jambroży sprawił, kiełbasy robią...<end id="e1204755339423"/> --- przerwała nagle, bo nikt nie mówił i nie pytał, siedzieli chmurni, więc przyjrzała się wszystkim uważnie i wykrzyknęła:</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Zanosi się u was na coś!</akap_dialog>
 
@@ -5278,24 +5278,24 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Gotowych pieniędzy musi mieć też dosyć, ciągle coś sprzedaje, a wyda na co?...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Antek machnął ręką na to siostrzyne słowo i wyszedł z izby na powietrze, ckniło mu się w chałupie i niepokój w nim rósł i strach, sam nie wiedział czego... czekał na ojca i niecierpliwił się, a rad był w duszy, że tamtego tak długo nie widać. <begin id='b1204755497510' /><motyw id='m1204755497510'>Kobieta, Mężczyzna, Zazdrość</motyw>--- ,,Nie o gront tobie idzie, a o Jagusię!" Przypomniał sobie, co mu kowal wczoraj powiedział... --- Łże jak ten pies! --- wykrzyknął zapamiętale. Wziął się do ogacania ściany od podwórza, Witek nosił mu ściółkę z kupy, a on ubijał i zakładał żerdkami, ale mu ręce drżały i raz wraz zaprzestawał roboty. Wspierał się o ścianę i przez nagie, bezlistne drzewa patrzył za staw, hań, na Jagusiną chałupę... Nie, nie miłowanie w nim wzrastało, ino złość i tysiące uczuć nienawistnych, aż się zdziwił temu! Suka, ścierwa, rzucili jej gnat, to i poszła! --- myślał.<end id='e1204755497510' /></akap>
+<akap>Antek machnął ręką na to siostrzyne słowo i wyszedł z izby na powietrze, ckniło mu się w chałupie i niepokój w nim rósł i strach, sam nie wiedział czego... czekał na ojca i niecierpliwił się, a rad był w duszy, że tamtego tak długo nie widać. <begin id="b1204755497510"/><motyw id="m1204755497510">Kobieta, Mężczyzna, Zazdrość</motyw>--- ,,Nie o gront tobie idzie, a o Jagusię!" Przypomniał sobie, co mu kowal wczoraj powiedział... --- Łże jak ten pies! --- wykrzyknął zapamiętale. Wziął się do ogacania ściany od podwórza, Witek nosił mu ściółkę z kupy, a on ubijał i zakładał żerdkami, ale mu ręce drżały i raz wraz zaprzestawał roboty. Wspierał się o ścianę i przez nagie, bezlistne drzewa patrzył za staw, hań, na Jagusiną chałupę... Nie, nie miłowanie w nim wzrastało, ino złość i tysiące uczuć nienawistnych, aż się zdziwił temu! Suka, ścierwa, rzucili jej gnat, to i poszła! --- myślał.<end id="e1204755497510"/></akap>
 
 
 <akap>Ale przyszły nań wspomnienia, wypełzły skądściś, z tych pól nagich, z dróg, z sadów sczerniałych i pokurczonych i obsiadły mu serce, czepiały się myśli, majaczyły przed oczami... aż pot pokrył mu czoło, oczy rozbłysły i dreszcz go przechodził mocny, ognisty!... Hej, a tam w sadzie... a wtedy w lesie... a kiedy razem powracali z miasta...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204758158082' /><motyw id='m1204758158082'>Ciało, Kobieta, Pożądanie, Wizja</motyw>Jezus! Aż się zatoczył, bo z nagła ujrzał tuż przed sobą jej twarz rozpłomienioną, dyszącą namiętnie, jej modre oczy i te usta pełne i tak czerwone, a tak bliskie, że ich tchnienie czuł, buchnęły na niego żarem... i ten głos cichy, urywany, nabrzmiały miłością i ogniem... --- Jantoś!... Jantoś! --- przechylała się do niego blisko, że czuł ją całą przy sobie, jej piersi, jej ramiona, jej nogi --- aż oczy przecierał i odpędzał precz od się te mary mamiące<end id='e1204758158082' />, i cała jego złość zawzięta skapywała mu z serca niby te lody ze strzech, gdy je wiośniane słońce przygrzeje, a budziło się znowu kochanie i wznosiła swój łeb kolczasty tęskność bolesna, taka straszna tęskność, że choćby głową tłuc o ścianę i ryczeć wniebogłosy!</akap>
+<akap><begin id="b1204758158082"/><motyw id="m1204758158082">Ciało, Kobieta, Pożądanie, Wizja</motyw>Jezus! Aż się zatoczył, bo z nagła ujrzał tuż przed sobą jej twarz rozpłomienioną, dyszącą namiętnie, jej modre oczy i te usta pełne i tak czerwone, a tak bliskie, że ich tchnienie czuł, buchnęły na niego żarem... i ten głos cichy, urywany, nabrzmiały miłością i ogniem... --- Jantoś!... Jantoś! --- przechylała się do niego blisko, że czuł ją całą przy sobie, jej piersi, jej ramiona, jej nogi --- aż oczy przecierał i odpędzał precz od się te mary mamiące<end id="e1204758158082"/>, i cała jego złość zawzięta skapywała mu z serca niby te lody ze strzech, gdy je wiośniane słońce przygrzeje, a budziło się znowu kochanie i wznosiła swój łeb kolczasty tęskność bolesna, taka straszna tęskność, że choćby głową tłuc o ścianę i ryczeć wniebogłosy!</akap>
 
 <akap_dialog>--- A żeby to siarczyste zatrzasnęły! --- wykrzyknął przytomniejąc i bystro spojrzał na Witka, czy ten nie domyśla się czego... Od trzech tygodni był w gorączce, w oczekiwaniu jakiegoś cudu, a nic nie mógł poredzić, niczemu się przeciwić! A bo to raz przychodziły mu szalone myśli i postanowienia, że biegł, aby się z nią zobaczyć, bo to jedną noc na deszczu i chłodzie warował jak ten pies przed jej chałupą! Nie wyszła, unikała go, na drodze już z dala omijała!...</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1197549350309' /><motyw id='m1197549350309'>Grzech</motyw>Nie, to nie! I coraz bardziej zawzinał się przeciwko niej i przeciw wszystkiemu! <begin id='b1204758279747' /><motyw id='m1204758279747'>Kobieta, Własność</motyw>Ojcowa ona, to i obca, to i ta przybłęda, ten pies bezpański, ten złodziej, co gront, dobro najwyższe, im kradnie --- a to kijem go choćby i na śmierć zakatrupię!<end id='e1204758279747' /></akap>
+<akap><begin id="b1197549350309"/><motyw id="m1197549350309">Grzech</motyw>Nie, to nie! I coraz bardziej zawzinał się przeciwko niej i przeciw wszystkiemu! <begin id="b1204758279747"/><motyw id="m1204758279747">Kobieta, Własność</motyw>Ojcowa ona, to i obca, to i ta przybłęda, ten pies bezpański, ten złodziej, co gront, dobro najwyższe, im kradnie --- a to kijem go choćby i na śmierć zakatrupię!<end id="e1204758279747"/></akap>
 
 
 <akap>A bo to raz chciało mu się ojcu do oczów stanąć i rzec: nie możecie się z Jagną żenić, bo ona moja! Ale strach podnosił mu włosy na głowie, co powie stary, co ludzie, co wieś?...</akap>
 
 
-<akap>A przecież Jaguś będzie jego macochą, matką jakby --- jakże to może być, jakże?... Toć grzech musi być, grzech! Aż bał się myśleć o tym, bo mu serce zamierało ze zgrozy niewytłumaczonej, z obawy przed jakąś straszną karą boską... I nie rzec o tym nikomu, ino to nosić w sobie jako zarzewie, jako ten ogień żywy, któren aż do kości przepala... nie na ludzką to moc, nie.<end id='e1197549350309' /></akap>
+<akap>A przecież Jaguś będzie jego macochą, matką jakby --- jakże to może być, jakże?... Toć grzech musi być, grzech! Aż bał się myśleć o tym, bo mu serce zamierało ze zgrozy niewytłumaczonej, z obawy przed jakąś straszną karą boską... I nie rzec o tym nikomu, ino to nosić w sobie jako zarzewie, jako ten ogień żywy, któren aż do kości przepala... nie na ludzką to moc, nie.<end id="e1197549350309"/></akap>
 
 
 <akap>A tu już za tydzień ślub...</akap>
@@ -5306,7 +5306,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Mroczało już na świecie.</akap>
 
 
-<akap>Zmierzch sypał się na wieś, jako ten popiół niewystudzony i od ukrytego zarzewia rudawy jeszcze --- zorze dogasały, bladły od tych chmur burych, które wiatr gnał i zwalał na zachód, i stożył w góry przeogromne. Zimno się robiło, ziemia tężała, powietrze czyniło się ostre, rzeźwe jak przed przymrozkiem i takie słuchliwe, że tupot i ryki pędzonego do wodopoju inwentarza szły głośniej, a skrzypy wrótni i studziennych żurawi, rozmowy, krzyki dzieci, szczekania leciały wyraźniej przez staw; <begin id='b1197549454206' /><motyw id='m1197549454206'>Światło, Księżyc, Noc</motyw>gdzieniegdzie błyskały już okna i padały na wodę długie, porwane, drgające odbicia świetliste... a spoza lasów wychylał się z wolna ogromny, czerwony księżyc w pełni, aż łuny biły nad nim, jakby pożar buchał gdzieś w głębi lasów.<end id='e1197549454206' /></akap>
+<akap>Zmierzch sypał się na wieś, jako ten popiół niewystudzony i od ukrytego zarzewia rudawy jeszcze --- zorze dogasały, bladły od tych chmur burych, które wiatr gnał i zwalał na zachód, i stożył w góry przeogromne. Zimno się robiło, ziemia tężała, powietrze czyniło się ostre, rzeźwe jak przed przymrozkiem i takie słuchliwe, że tupot i ryki pędzonego do wodopoju inwentarza szły głośniej, a skrzypy wrótni i studziennych żurawi, rozmowy, krzyki dzieci, szczekania leciały wyraźniej przez staw; <begin id="b1197549454206"/><motyw id="m1197549454206">Światło, Księżyc, Noc</motyw>gdzieniegdzie błyskały już okna i padały na wodę długie, porwane, drgające odbicia świetliste... a spoza lasów wychylał się z wolna ogromny, czerwony księżyc w pełni, aż łuny biły nad nim, jakby pożar buchał gdzieś w głębi lasów.<end id="e1197549454206"/></akap>
 
 
 <akap>Boryna przyodział się w zwyczajne szmaty i poszedł w podwórze do gospodarstwa, zajrzał do koni, do krów, do stodoły, a nawet i do prosiaków, skrzyczał Kubę za coś i Witka również, że cielęta wylazły z gródki i łaziły pomiędzy krowami, a gdy wrócił do izby swojej, już tam czekali nań wszyscy... Milczeli, ino wszystkie oczy podniosły się na niego i opadły wnet, bo przystanął na środku, obejrzał się po nich i zapytał drwiąco:</akap>
@@ -5319,7 +5319,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Robotę ma pilną, to ostał w domu...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Juści... robotę... juści... --- uśmiechnął się domyślnie, zrzucił kapotę i jął zzuwać buty, a oni milczeli, nie wiedząc, od czego zacząć. <begin id='b1204758489298' /><motyw id='m1204758489298'>Dziecko, Kobieta, Matka</motyw>Kowalowa chrząkała i przyciszała dzieci, bo się brały do baraszkowania, Hanka siedziała na progu i karmiła chłopaka<end id='e1204758489298' />, a latała niespokojnymi oczami po twarzy Antka, któren siedział pod oknem i układał sobie w głowie, co ma rzec, a drżał cały ze wzruszenia i niecierpliwości. Jedna Józia spokojnie obierała ziemniaki pod kominem, przyrzucała drewek na ogień i ciekawie poglądała po wszystkich, bo nic wymiarkować nie mogła.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Juści... robotę... juści... --- uśmiechnął się domyślnie, zrzucił kapotę i jął zzuwać buty, a oni milczeli, nie wiedząc, od czego zacząć. <begin id="b1204758489298"/><motyw id="m1204758489298">Dziecko, Kobieta, Matka</motyw>Kowalowa chrząkała i przyciszała dzieci, bo się brały do baraszkowania, Hanka siedziała na progu i karmiła chłopaka<end id="e1204758489298"/>, a latała niespokojnymi oczami po twarzy Antka, któren siedział pod oknem i układał sobie w głowie, co ma rzec, a drżał cały ze wzruszenia i niecierpliwości. Jedna Józia spokojnie obierała ziemniaki pod kominem, przyrzucała drewek na ogień i ciekawie poglądała po wszystkich, bo nic wymiarkować nie mogła.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Czego chcecie, mówcie! --- zawołał ostro, zniecierpliwiony milczeniem.</akap_dialog>
 
@@ -5361,9 +5361,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A odrabiamy wam za dwadzieścia abo i więcej!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197549650977' /><motyw id='m1197549650977'>Ziemia, Własność</motyw>--- Jak wam krzywda, idźcie se poszukać lepiej!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197549650977"/><motyw id="m1197549650977">Ziemia, Własność</motyw>--- Jak wam krzywda, idźcie se poszukać lepiej!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Nie pójdziem szukać, bo tu jest nasze! Nasze po dziadach pradziadach! --- zawołał mocno Antek.<end id='e1197549650977' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie pójdziem szukać, bo tu jest nasze! Nasze po dziadach pradziadach! --- zawołał mocno Antek.<end id="e1197549650977"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Stary uderzył go oczami i nic nie odrzekł, przysiadł przed komin i pogrzebaczem tak dziabał w głownie, aż iskry się sypały --- zły był, ognie chodziły mu po twarzy i włosy mu cięgiem spadały na oczy, jarzące jak u żbika... ale się jeszcze hamował, choć ledwie i zdzierżał...</akap>
@@ -5385,18 +5385,18 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ma prawo, bo się o swoje upomina! --- wrzeszczał coraz mocniej Antek.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197549761874' /><motyw id='m1197549761874'>Sprawiedliwość, Własność, Ojciec, Dziecko</motyw>--- Chcecie, to i zapiszcie, ale to, co ostało, odpiszcie na nas --- zaczęła cicho kowalowa.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197549761874"/><motyw id="m1197549761874">Sprawiedliwość, Własność, Ojciec, Dziecko</motyw>--- Chcecie, to i zapiszcie, ale to, co ostało, odpiszcie na nas --- zaczęła cicho kowalowa.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Głupiaś! Widzisz ją, mojem się tu będzie dzieliła! Nie bój się, na wycug do waju nie pójdę... --- rzekłem!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A my nie ustąpim. Sprawiedliwości chcemy.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Jak wezmę kija, to wama dam sprawiedliwość.<end id='e1197549761874' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Jak wezmę kija, to wama dam sprawiedliwość.<end id="e1197549761874"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Spróbujcie ino tknąć, a pewnikiem wesela nie doczekacie...</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204758775019' /><motyw id='m1204758775019'>Kłótnia, Rodzina</motyw>I jęli się już kłócić, przyskakiwać do się, grozić, bić pięściami w stół, wykrzykiwać a wypominać wszystkie swoje żale i krzywdy. Antek tak się zapamiętał i tak rozsrożył, że wściekłość buchała z niego i raz wraz już starego chwytał to za ramię, to za orzydle i gotów był bić... ale stary jeszcze się hamował, nie chciał bijatyki, odpychał Antka, na obelgi z rzadka odpowiadał, bych ino dziwowiska la sąsiadów i wsi całej nie czynić. W izbie podniósł się taki krzyk i zamęt, i płacz, bo obie kobiety płakały i wołały na przemian, a dzieci też wrzeszczały, że Kuba z Witkiem przylecieli z podwórza pod okna... ale nic rozeznać nie rozeznali, bo wszyscy razem krzyczeli, aż w końcu, kiedy im już zabrakło głosu, chrzypieli ino samymi przekleństwami a pogroźbami.<end id='e1204758775019' /> <begin id='b1197550002119' /><motyw id='m1197550002119'>Kobieta, Kłótnia, Bijatyka, Ojciec, Syn</motyw>Hanka ryknęła nowym, ogromnym płaczem, wsparła się o okap i jęła zalewanym przez łzy, nieprzytomnym głosem krzyczeć:</akap>
+<akap><begin id="b1204758775019"/><motyw id="m1204758775019">Kłótnia, Rodzina</motyw>I jęli się już kłócić, przyskakiwać do się, grozić, bić pięściami w stół, wykrzykiwać a wypominać wszystkie swoje żale i krzywdy. Antek tak się zapamiętał i tak rozsrożył, że wściekłość buchała z niego i raz wraz już starego chwytał to za ramię, to za orzydle i gotów był bić... ale stary jeszcze się hamował, nie chciał bijatyki, odpychał Antka, na obelgi z rzadka odpowiadał, bych ino dziwowiska la sąsiadów i wsi całej nie czynić. W izbie podniósł się taki krzyk i zamęt, i płacz, bo obie kobiety płakały i wołały na przemian, a dzieci też wrzeszczały, że Kuba z Witkiem przylecieli z podwórza pod okna... ale nic rozeznać nie rozeznali, bo wszyscy razem krzyczeli, aż w końcu, kiedy im już zabrakło głosu, chrzypieli ino samymi przekleństwami a pogroźbami.<end id="e1204758775019"/> <begin id="b1197550002119"/><motyw id="m1197550002119">Kobieta, Kłótnia, Bijatyka, Ojciec, Syn</motyw>Hanka ryknęła nowym, ogromnym płaczem, wsparła się o okap i jęła zalewanym przez łzy, nieprzytomnym głosem krzyczeć:</akap>
 
 <akap_dialog>--- Na żebrę ino nam iść, we świat... o mój Jezus, mój Jezus!... A jak te woły harowalim i dnie... i noce... za parobków... a teraz co?... A Pan Bóg was pokarze za krzywdę naszą!... Pokarze... Całe sześć morgów zapisali... a te szmaty po matce... te paciorki... to wszystko... i la kogo to? La kogo?... La takiej świni! A żebyś pode płotem zdechła za krzywdę naszą, a żeby cię robaki roztoczyły, ty wywłoko, ty lakudro jedna, ty!...</akap_dialog>
 
@@ -5423,7 +5423,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Ale uspokoić się nie mógł, bo mu cięgiem wracało przypomnienie tego, co na Jagnę wypowiedzieli, a żgało go w serce jakby nożem...</akap>
 
-<akap_dialog>--- Nie daruję ja ci tego, psie jeden, nie daruję! --- przysięgał sobie w duszy. --- Jakże, na Jagusię... --- Ale wnet przychodziło mu do głowy i to, co nieraz już słyszał o niej, co dawniej pogadywali, a na co nie zwracał uwagi! Gorąco mu się robiło i dziwnie duszno, i dziwnie markotno... --- Nieprawda, pleciuchy i zazdrośniki, wiadomo! --- wykrzyknął w głos, ale coraz więcej mu się przypominało gadań ludzkich. --- Jakże, rodzony syn powieda, to nie mają szczekać! Ścierwa! --- ale żarły go te wspominki jak ogień...<end id='e1197550002119' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Nie daruję ja ci tego, psie jeden, nie daruję! --- przysięgał sobie w duszy. --- Jakże, na Jagusię... --- Ale wnet przychodziło mu do głowy i to, co nieraz już słyszał o niej, co dawniej pogadywali, a na co nie zwracał uwagi! Gorąco mu się robiło i dziwnie duszno, i dziwnie markotno... --- Nieprawda, pleciuchy i zazdrośniki, wiadomo! --- wykrzyknął w głos, ale coraz więcej mu się przypominało gadań ludzkich. --- Jakże, rodzony syn powieda, to nie mają szczekać! Ścierwa! --- ale żarły go te wspominki jak ogień...<end id="e1197550002119"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>A gdy Józia posprzątała ślady bitwy, a w końcu, choć i późno, podała kolację, spróbował ziemniaków i położył łyżkę, nie mógł przełknąć.</akap>
@@ -5443,7 +5443,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Noc była chłodna, wyiskrzona, przymrozek ścinał ziemię, księżyc wisiał wysoko i tak jasno świecił, że cały staw roziskrzył się jakby żywym srebrem, drzewa rzucały długie, chwiejne cienie na drogi puste. Późno już było, światła w domach gasły, ino bielone ściany występowały mocniej ze sadów nagich, cisza i noc ogarniała wieś całą, jeden młyn turkotał i woda bełkotała monotonnie... Maciej chodził to tą, to drugą stroną stawu i nie wiedział, co z sobą począć, nie uspokoił się, gdzie tam, jeszcze barzej rozbierała go złość i nienawiść; aż i do karczmy poszedł, posłał po wójta i prawie do północka pił, ale robaka nie zalał... jeno jedno postanowienie powziął.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197550125966' /><motyw id='m1197550125966'>Ojciec, Syn</motyw>Rano nazajutrz, skoro wstał, zajrzał na drugą stronę. Antek leżał jeszcze, twarz miał obwiązaną w okrwawioną szmatę, ale się uniósł nieco.</akap>
+<akap><begin id="b1197550125966"/><motyw id="m1197550125966">Ojciec, Syn</motyw>Rano nazajutrz, skoro wstał, zajrzał na drugą stronę. Antek leżał jeszcze, twarz miał obwiązaną w okrwawioną szmatę, ale się uniósł nieco.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Wynośta mi się w ten mig z chałupy, żeby ni śladu po was nie ostało! --- krzyknął. --- Chcesz wojny, chcesz sądu, idź do sądu, skarż mnie, dochodź swojego. Coś swoje posiał --- latem zbierzesz, a teraz wynoś się! Niech moje oczy was nie widzą! Słyszysz! --- ryknął, bo Antek podniósł się, ale nic nie odpowiadał... i zaczął się wolno ubierać...</akap_dialog>
 
@@ -5452,14 +5452,14 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Antek i na to nie odrzekł, jakby nic nie słyszał...</akap>
 
-<akap_dialog>--- Józka, zawołaj Kubę, niech założy kobyłę do wozu i wywiezie ich, gdzie chcą!<end id='e1197550125966' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Józka, zawołaj Kubę, niech założy kobyłę do wozu i wywiezie ich, gdzie chcą!<end id="e1197550125966"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1197550189925' /><motyw id='m1197550189925'>Choroba</motyw>--- Hale, kiej Kubie cosik jest, leży na werku i jęczy ino, a powiada, że całkiem wstać nie może, tak go ten kulas krzywy boli...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1197550189925"/><motyw id="m1197550189925">Choroba</motyw>--- Hale, kiej Kubie cosik jest, leży na werku i jęczy ino, a powiada, że całkiem wstać nie może, tak go ten kulas krzywy boli...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Hale, noga go boli! Wałkoń jeden, odpoczywać se chce... --- i sam zajął się rannym obrządkiem gospodarskim.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Ale Kuba rozchorzał naprawdę, nie powiadał, co mu jest, choć go się Boryna pytał, ino że chory, a tak jęczał, tak stękał, aż konie rżały, przychodziły do wyrka i obwąchiwały mu twarz, i lizały, a Witek coraz to nosił mu wodę wiaderkiem i ukradkiem prał w potoku jakieś szmaty skrwawione...<end id='e1197550189925' /></akap>
+<akap>Ale Kuba rozchorzał naprawdę, nie powiadał, co mu jest, choć go się Boryna pytał, ino że chory, a tak jęczał, tak stękał, aż konie rżały, przychodziły do wyrka i obwąchiwały mu twarz, i lizały, a Witek coraz to nosił mu wodę wiaderkiem i ukradkiem prał w potoku jakieś szmaty skrwawione...<end id="e1197550189925"/></akap>
 
 
 <akap>Stary nie spostrzegł tego, bo przypilnowywał, by się Antkowie wynosili.</akap>
@@ -5488,11 +5488,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>A u starego obiad jedli w ponurym milczeniu.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1197550334217' /><motyw id='m1197550334217'>Pies</motyw>Stary Łapa szczekał na ganku, biegł za wozem, powracał znowu i wył... Witek go nawoływał, ale pies nie słuchał, biegał po sadzie, obwąchiwał podwórze, wpadał do izby Antków, obleciał ją parę razy, wypadł do sieni, szczekał, skomlił... połasił się do Józi i znowu latał jak oszalały, to przysiadał na zadzie i ogłupiałym wzrokiem patrzył, aż wreszcie zerwał się, wtulił ogon pod się i poleciał za Antkami...</akap>
+<akap><begin id="b1197550334217"/><motyw id="m1197550334217">Pies</motyw>Stary Łapa szczekał na ganku, biegł za wozem, powracał znowu i wył... Witek go nawoływał, ale pies nie słuchał, biegał po sadzie, obwąchiwał podwórze, wpadał do izby Antków, obleciał ją parę razy, wypadł do sieni, szczekał, skomlił... połasił się do Józi i znowu latał jak oszalały, to przysiadał na zadzie i ogłupiałym wzrokiem patrzył, aż wreszcie zerwał się, wtulił ogon pod się i poleciał za Antkami...</akap>
 
 <akap_dialog>--- A to i Łapa poszedł za niemi...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Wróci, wygłodzi się, to wróci, nie bój się, Józia --- mówił miękko stary.<end id='e1197550334217' /> <begin id='b1204759621907' /><motyw id='m1204759621907'>Córka, Ojciec, Gospodyni</motyw>--- Nie bucz, głupia! Wyporządź tamtą stronę, Roch będą mieli mieszkanie. Zawołaj Jagustynki, to ci pomoże... i zajmij się gospodarstwem, gospodynią teraz jesteś, na twojej głowie wszystko... no nie bucz, nie... --- ujął jej głowę i głaskał a przyciskał do piersi, a hołubił...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Wróci, wygłodzi się, to wróci, nie bój się, Józia --- mówił miękko stary.<end id="e1197550334217"/> <begin id="b1204759621907"/><motyw id="m1204759621907">Córka, Ojciec, Gospodyni</motyw>--- Nie bucz, głupia! Wyporządź tamtą stronę, Roch będą mieli mieszkanie. Zawołaj Jagustynki, to ci pomoże... i zajmij się gospodarstwem, gospodynią teraz jesteś, na twojej głowie wszystko... no nie bucz, nie... --- ujął jej głowę i głaskał a przyciskał do piersi, a hołubił...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Pojadę do miasta, to ci trzewiki kupię.</akap_dialog>
 
@@ -5506,7 +5506,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- I wstążek, ino długich, bobym nie miała na wasze wesele.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Co ci ino potrza, mów, a wszystko miała będziesz, wszystko.<end id='e1204759621907' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Co ci ino potrza, mów, a wszystko miała będziesz, wszystko.<end id="e1204759621907"/></akap_dialog>
 
 
 
@@ -5522,7 +5522,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 
 
-<akap_dialog><begin id='b1196686445270' /><motyw id='m1196686445270'>Córka, Matka</motyw>--- Śpisz to, Jaguś?...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1196686445270"/><motyw id="m1196686445270">Córka, Matka</motyw>--- Śpisz to, Jaguś?...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A bo to mogę. Ocknęłam na rozświcie i cięgiem mi w głowie stoi, że już dzisiaj wesele... aż wierzyć trudno.</akap_dialog>
 
@@ -5544,7 +5544,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Za powrotem chciała ostro wołać na Jagnę, ale Jaguś usnęła, równy, cichy oddech szedł od łóżka, a ją znowu chwyciły wątpliwości różne i żale, i jak te jastrzębie czepiały się pazurami serca, darły i krzyczały strachem a troską! Uklękła pod oknem, wpiła zaczerwienione, rozpalone oczy w świt i modliła się długo i gorąco. Wstała mocna i na wszystko gotowa.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Jaguś! Wstań, córko, czas już! Ewka zaraz przyleci do gotowania, a tyla jeszcze roboty!<end id='e1196686445270' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Jaguś! Wstań, córko, czas już! Ewka zaraz przyleci do gotowania, a tyla jeszcze roboty!<end id="e1196686445270"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Pogoda to? --- pytała podnosząc ociężałą głowę.</akap_dialog>
 
@@ -5557,11 +5557,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Słucham, słucham, ale tak mówicie, jakbym swojego rozumu nie miała...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Rady dobrej nikomu nie za wiele... Bacz i to, by z Boryną nie huru--buru, a miętko, a dobrocią. Starszy wżdy uważniejszy jest na to niźli młodziak... a <begin id='b1204759981504' /><motyw id='m1204759981504'>Własność</motyw>kto wie, może ci z grontu przypisać abo gotowy grosz za pazuchę wrazić!</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Rady dobrej nikomu nie za wiele... Bacz i to, by z Boryną nie huru--buru, a miętko, a dobrocią. Starszy wżdy uważniejszy jest na to niźli młodziak... a <begin id="b1204759981504"/><motyw id="m1204759981504">Własność</motyw>kto wie, może ci z grontu przypisać abo gotowy grosz za pazuchę wrazić!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Nie stoję tam o to --- burknęła zniecierpliwiona.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Boś młoda i głupia... A obejrzyj się ino po wsi, po ludziach, to obaczysz, o co się kłócą, o co prawują, o co zabiegają! O grunt jeno, o dobro! Dobrze by ci to było bez tego zagona, bez tej świętej ziemi, co? Nie do wyrobku i biedowania Pan Jezus cię stworzył, nie!<end id='e1204759981504' /> A po com całe życie zabiegała? --- La ciebie ino, Jaguś! A teraz ostanę kiej ten palec sama jedna!...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Boś młoda i głupia... A obejrzyj się ino po wsi, po ludziach, to obaczysz, o co się kłócą, o co prawują, o co zabiegają! O grunt jeno, o dobro! Dobrze by ci to było bez tego zagona, bez tej świętej ziemi, co? Nie do wyrobku i biedowania Pan Jezus cię stworzył, nie!<end id="e1204759981504"/> A po com całe życie zabiegała? --- La ciebie ino, Jaguś! A teraz ostanę kiej ten palec sama jedna!...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A bo to chłopaki idą w świat? Ostają...</akap_dialog>
 
@@ -5594,7 +5594,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Nie przeszkadzała w tym Dominikowa, ino nowe strapienie wśliznęło się do jej serca... ale nie czas było medytować, Ewka przyszła, chłopaki przeciągali się przed sienią, trzeba było wziąć się do porządków i przygotowań ostatnich...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196685950395' /><motyw id='m1196685950395'>Zima</motyw>Słońce wstało i dzień raźno potoczył się naprzód.</akap>
+<akap><begin id="b1196685950395"/><motyw id="m1196685950395">Zima</motyw>Słońce wstało i dzień raźno potoczył się naprzód.</akap>
 
 
 <akap>Przymrozek w nocy był niezgorszy, że kałuże po drogach i brzegi stawu ścięły się lodem, a na grudzi i co lżejsze bydlę utrzymać się nie mogło.</akap>
@@ -5603,10 +5603,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Ciepło się czyniło, pod płotami i w cieniach siwiało jeszcze, ale ze strzech skapywał zamróz lśniącymi paciorkami, a na mokradłach kurzyły opary kieby dymy. Powietrze było tak przejrzyste, że okólne pola widziały się jak na dłoni, a lasy się przysunęły, że i poniektóre drzewa mógł rozeznać...</akap>
 
 
-<akap>Na niebie modrym i niskim ani jednej chmurki nie było.<end id='e1196685950395' /></akap>
+<akap>Na niebie modrym i niskim ani jednej chmurki nie było.<end id="e1196685950395"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196686023410' /><motyw id='m1196686023410'>Obyczaje, Wieś</motyw>Ale na pogodę nie szło, bo wrony tłukły się koło domów i piały koguty.</akap>
+<akap><begin id="b1196686023410"/><motyw id="m1196686023410">Obyczaje, Wieś</motyw>Ale na pogodę nie szło, bo wrony tłukły się koło domów i piały koguty.</akap>
 
 
 <akap>Niedzielny to był dzień i chociaż dzwony jeszcze nie przedzwaniały do kościoła, a już we wsi wrzało kieby w ulu. Z pół wsi szykowało się na wesele Borynowe z Jagną.</akap>
@@ -5630,30 +5630,30 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Po drugiej stronie, gdzie był skład rupieci, buzował się tęgi ogień i kucharowała Ewka od młynarza przy pomocy sąsiadek i Jagustynki.</akap>
 
 
-<akap>Z pierwszej zaś izby wynieśli wszelki sprzęt zbytni do komory, że ostały ino obrazy, a chłopaki ustawiali pod ścianami ławy mocne a długie stoły. <begin id='b1204760301724' /><motyw id='m1204760301724'>Artysta, Kobieta</motyw>Izba też była wybielona z nowa, wymyta, a komin przysłonięty modrą płachtą, cały zaś pułap i belki, poczerniałe ze starości, Jagusia suto przystroiła wycinankami. Maciej był przywiózł z miasta kolorowych papierów, a ona wystrzygnęła z nich kółek strzępiastych, to kwiatuszków, to cudaków różnych, jako: kiedy psy gonią owce, a pasterz z kijem za nimi leci, abo zaś i procesję całą, z księdzem, z chorągwiami, z obrazami i inne różności, że spamiętać trudno, a tak wszystko utrafione i foremne kieby żywe, aż się ludzie wczoraj na rozplecinach dziwowali.<end id='e1196686023410' /> Umiała ona i nie takie, a wszystko, co ino zamyśliła abo na co spojrzała... że nie było w Lipcach chałupy bez tych jej strzyżek...<end id='e1204760301724' /></akap>
+<akap>Z pierwszej zaś izby wynieśli wszelki sprzęt zbytni do komory, że ostały ino obrazy, a chłopaki ustawiali pod ścianami ławy mocne a długie stoły. <begin id="b1204760301724"/><motyw id="m1204760301724">Artysta, Kobieta</motyw>Izba też była wybielona z nowa, wymyta, a komin przysłonięty modrą płachtą, cały zaś pułap i belki, poczerniałe ze starości, Jagusia suto przystroiła wycinankami. Maciej był przywiózł z miasta kolorowych papierów, a ona wystrzygnęła z nich kółek strzępiastych, to kwiatuszków, to cudaków różnych, jako: kiedy psy gonią owce, a pasterz z kijem za nimi leci, abo zaś i procesję całą, z księdzem, z chorągwiami, z obrazami i inne różności, że spamiętać trudno, a tak wszystko utrafione i foremne kieby żywe, aż się ludzie wczoraj na rozplecinach dziwowali.<end id="e1196686023410"/> Umiała ona i nie takie, a wszystko, co ino zamyśliła abo na co spojrzała... że nie było w Lipcach chałupy bez tych jej strzyżek...<end id="e1204760301724"/></akap>
 
 
 <akap>Ogarnęła się nieco w komorze i wyszła nalepiać resztę wzdłuż ścian, pod obrazami, bo już gdzie indziej miejsca nie było.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Jaguś! A dałabyś spokój tym cudakom, druhen ino patrzeć... ludzie się wnet schodzić poczną, muzyka już po wsi chodzi... a ona się zabawia...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Zdążę jeszcze, zdążę... --- odpowiadała krótko i dała wnet spokój nalepianiom --- brakło jej cierpliwości... <begin id='b1204762575994' /><motyw id='m1204762575994'>Panna młoda, Ślub</motyw>Wysypała podłogę kolkami jedlinowymi, to stoły pokryła cienkim płótnem, to porządkowała w komorze abo się przemawiała z braćmi, lub wychodziła przed dom i patrzyła długo w świat. A żadnej radości w sobie nie czuła, żadnej. Myślała jeno, że się wytańcuje a muzyki nasłucha i śpiewów, na co łakoma była. Była jak ten dzień jasny, roziskrzony, a martwy jesienią i ogłuchły. Żeby jej wszystko nie przypominało, że to wesele dzisiaj, nie baczyłaby o tym. <begin id='b1196686093348' /><motyw id='m1196686093348'>Miłość</motyw>Boryna wczoraj, na rozpleciny, dał jej osiem sznurków korali, wszystkie, jakie mu ostały po nieboszczkach... Leżały na dnie skrzynki, nawet ich nie przymierzyła... Nie stała o nie, nie stała dzisiaj o nic... Leciałaby tylko gdzieś przed się, choćby w cały świat... ale gdzie? Abo to wiedziała! Mierziło się jej wszystko, a do głowy wciąż wracało powiedzenie matczyne o Antku...<end id='e1204762575994' /> --- Jakże, on by wygadywał, on?... Nie mogła wierzyć, nie chciała... bo aż się jej na płacz zbierało!... A może?... Wczoraj, kiedy prała w stawie, przeszedł i ani się spojrzał! A jak szli rano do spowiedzi z Boryną, spotkali go przed kościołem... z miejsca zawrócił jak przed złym psem... A może?... Niech szczeka, kiej taki, niech szczeka!...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Zdążę jeszcze, zdążę... --- odpowiadała krótko i dała wnet spokój nalepianiom --- brakło jej cierpliwości... <begin id="b1204762575994"/><motyw id="m1204762575994">Panna młoda, Ślub</motyw>Wysypała podłogę kolkami jedlinowymi, to stoły pokryła cienkim płótnem, to porządkowała w komorze abo się przemawiała z braćmi, lub wychodziła przed dom i patrzyła długo w świat. A żadnej radości w sobie nie czuła, żadnej. Myślała jeno, że się wytańcuje a muzyki nasłucha i śpiewów, na co łakoma była. Była jak ten dzień jasny, roziskrzony, a martwy jesienią i ogłuchły. Żeby jej wszystko nie przypominało, że to wesele dzisiaj, nie baczyłaby o tym. <begin id="b1196686093348"/><motyw id="m1196686093348">Miłość</motyw>Boryna wczoraj, na rozpleciny, dał jej osiem sznurków korali, wszystkie, jakie mu ostały po nieboszczkach... Leżały na dnie skrzynki, nawet ich nie przymierzyła... Nie stała o nie, nie stała dzisiaj o nic... Leciałaby tylko gdzieś przed się, choćby w cały świat... ale gdzie? Abo to wiedziała! Mierziło się jej wszystko, a do głowy wciąż wracało powiedzenie matczyne o Antku...<end id="e1204762575994"/> --- Jakże, on by wygadywał, on?... Nie mogła wierzyć, nie chciała... bo aż się jej na płacz zbierało!... A może?... Wczoraj, kiedy prała w stawie, przeszedł i ani się spojrzał! A jak szli rano do spowiedzi z Boryną, spotkali go przed kościołem... z miejsca zawrócił jak przed złym psem... A może?... Niech szczeka, kiej taki, niech szczeka!...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Zaczęła się buntować przeciw niemu, ale z nagła wspomnienia tego wieczora, kiedy wracali z obierania kapusty od Boryny, buchnęły jej do mózgu i zatopiły ją całą w ogniu, i obwinęły jej duszę z taką mocą, a tak wyraziście w niej odżyły, że rady sobie dać nie mogła...<end id='e1196686093348' /> aż ni stąd, ni zowąd ozwała się do matki:</akap>
+<akap>Zaczęła się buntować przeciw niemu, ale z nagła wspomnienia tego wieczora, kiedy wracali z obierania kapusty od Boryny, buchnęły jej do mózgu i zatopiły ją całą w ogniu, i obwinęły jej duszę z taką mocą, a tak wyraziście w niej odżyły, że rady sobie dać nie mogła...<end id="e1196686093348"/> aż ni stąd, ni zowąd ozwała się do matki:</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1196686147645' /><motyw id='m1196686147645'>Obyczaje, Kobieta, Żona, Miasto, Wieś</motyw>--- Wiecie, a to po ślubie włosów mi nie obcinajcie!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1196686147645"/><motyw id="m1196686147645">Obyczaje, Kobieta, Żona, Miasto, Wieś</motyw>--- Wiecie, a to po ślubie włosów mi nie obcinajcie!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Hale, co mądrego umyśliła? Słyszano to, żeby dziewce włosów nie ucięto po ślubie!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A po dworach i miastach nie obcinają!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Pewnie, juści, bo im tak trzeba do rozpusty, żeby ludzi mogły ocyganiać i za co inszego się wydawać. Ale, będzie tu nowe porządki zakładała! Dworskie pannice niechta z siebie cudaki robią i pośmiewisko, niechta z kudłami jak Żydowice jakie chodzą --- wolno im, kiej głupie, a tyś gospodarska córka z dziada pradziada, nie żadne miejskie pomietło, toś robić winna jak Pan Bóg przykazał, jak zawżdy w naszym gospodarskim stanie się robiło... <begin id='b1207207861418' /><motyw id='m1207207861418'>Upadek, Matka, Zbrodnia, Własność</motyw>Znam ja te miejskie wymysły, znam... jeszcze nikomu one na zdrowie nie wyszły! Poszła w służbę do miasta Pakulanka i co?... Mówił wójt, jako papier przyszedł do kancelarii, że dzieciaka udusiła i w kryminale siedzi... albo i ten Wojtek, Borynów krewniak po siostrze, dorobił się w mieście sielnie, że teraz po wsiach po proszonym chlebie chodzi... a przódzi na Wólce gospodarstwo miał, konie miał i chleba po grdykę... zachciało mu się bułek, a ma kij i torbę na starość...<end id='e1207207861418' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pewnie, juści, bo im tak trzeba do rozpusty, żeby ludzi mogły ocyganiać i za co inszego się wydawać. Ale, będzie tu nowe porządki zakładała! Dworskie pannice niechta z siebie cudaki robią i pośmiewisko, niechta z kudłami jak Żydowice jakie chodzą --- wolno im, kiej głupie, a tyś gospodarska córka z dziada pradziada, nie żadne miejskie pomietło, toś robić winna jak Pan Bóg przykazał, jak zawżdy w naszym gospodarskim stanie się robiło... <begin id="b1207207861418"/><motyw id="m1207207861418">Upadek, Matka, Zbrodnia, Własność</motyw>Znam ja te miejskie wymysły, znam... jeszcze nikomu one na zdrowie nie wyszły! Poszła w służbę do miasta Pakulanka i co?... Mówił wójt, jako papier przyszedł do kancelarii, że dzieciaka udusiła i w kryminale siedzi... albo i ten Wojtek, Borynów krewniak po siostrze, dorobił się w mieście sielnie, że teraz po wsiach po proszonym chlebie chodzi... a przódzi na Wólce gospodarstwo miał, konie miał i chleba po grdykę... zachciało mu się bułek, a ma kij i torbę na starość...<end id="e1207207861418"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Ale Jagna mądrych przykładów nie słuchała, a o obcięciu i gadać sobie nie dała... Namawiała ją Ewka, a ta znająca była, niejedną wieś znała i rok w rok do Częstochowy z kompaniami chodziła, przekładała i Jagustynka, ale jak to ona, zawżdy z przekpinami i naśmieszliwie, bo w końcu rzekła:</akap>
 
-<akap_dialog>--- Ostaw warkocz, ostaw, zda się Borynie, okręci se nim rękę, ostrzej przytrzyma i mocniej cię kijem zleje... sama go obetniesz potem... Znałam taką niejedną... --- nie mówiła więcej, bo Witek ją wołał, gdyż od wypędzenia Antków przeniesła się do Boryny, bo Józia poradzić sobie nie mogła z gospodarstwem. Pomagała warzyć Ewce, a co trochę zaglądała do dom, stary dzisiaj do niczego głowy nie miał, Józia już od rana przystrajała się u kowalów, a Kuba leżał wciąż chory.<end id='e1196686147645' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Ostaw warkocz, ostaw, zda się Borynie, okręci se nim rękę, ostrzej przytrzyma i mocniej cię kijem zleje... sama go obetniesz potem... Znałam taką niejedną... --- nie mówiła więcej, bo Witek ją wołał, gdyż od wypędzenia Antków przeniesła się do Boryny, bo Józia poradzić sobie nie mogła z gospodarstwem. Pomagała warzyć Ewce, a co trochę zaglądała do dom, stary dzisiaj do niczego głowy nie miał, Józia już od rana przystrajała się u kowalów, a Kuba leżał wciąż chory.<end id="e1196686147645"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Chodźcie prędzej, bo Kuba was pilno potrzebuje --- przynaglał chłopak.</akap_dialog>
 
@@ -5669,7 +5669,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Ale Jaguś nie pospieszała, chodziła jak senna, przysiadała po ławach, to wnet się zrywała i zaczynała sprzątać, ale robota leciała jej z rąk, a ona stała długo, bezmyślnie zapatrzona w okno. Kolebała się w niej dusza jak woda i raz wraz biła, jakby o kamień jaki, o przypomnienia...</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196686222754' /><motyw id='m1196686222754'>Obyczaje, Wesele</motyw>A w domu gwar się czynił coraz większy, bo wciąż wpadały kumy różne, to krewniaczki, to gospodynie, i dawnym obyczajem znosiły kury, to bochen białego chleba, placek, soli, mąki, słoniny albo i srebrnego rubla w papierku --- wszystko to w podzięce za prosiny weselne, żeby gospodyni zbytnio się nie szkodowała.</akap>
+<akap><begin id="b1196686222754"/><motyw id="m1196686222754">Obyczaje, Wesele</motyw>A w domu gwar się czynił coraz większy, bo wciąż wpadały kumy różne, to krewniaczki, to gospodynie, i dawnym obyczajem znosiły kury, to bochen białego chleba, placek, soli, mąki, słoniny albo i srebrnego rubla w papierku --- wszystko to w podzięce za prosiny weselne, żeby gospodyni zbytnio się nie szkodowała.</akap>
 
 
 <akap>Przepijały ze starą po kieliszeczku słodkiej, pogwarzyły, nadziwowały i rozbiegały się spiesznie.</akap>
@@ -5681,19 +5681,19 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Na sumę mało kto poszedł, gniewał się o to dobrodziej, że la wesela zapominają o służbie Bożej --- co było i prawdą, ale naród to sobie rozumiał, że i wesela takie nie co niedziela się odprawiają.</akap>
 
 
-<akap>A zaraz po obiedzie jęli się zjeżdżać ze wsi pobliskich, kto był zaproszon.<end id='e1196686222754' /></akap>
+<akap>A zaraz po obiedzie jęli się zjeżdżać ze wsi pobliskich, kto był zaproszon.<end id="e1196686222754"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204760708068' /><motyw id='m1204760708068'>Światło</motyw>Słońce się już przetoczyło z południa i prószyło bladym, jesiennym światłem że ziemia błyszczała jakby oroszona, okna buchały płomieniami, staw lśnił się i migotał, przydrożne rowy pobłyskiwały wodą jakby szybami --- wszystek świat był przesycony światłem dogasającej jesieni i ciepłem ostatnim.</akap>
+<akap><begin id="b1204760708068"/><motyw id="m1204760708068">Światło</motyw>Słońce się już przetoczyło z południa i prószyło bladym, jesiennym światłem że ziemia błyszczała jakby oroszona, okna buchały płomieniami, staw lśnił się i migotał, przydrożne rowy pobłyskiwały wodą jakby szybami --- wszystek świat był przesycony światłem dogasającej jesieni i ciepłem ostatnim.</akap>
 
 
 <akap>Ogłuchła, niema cisza obtulała rozzłoconą ziemię.</akap>
 
 
-<akap>Dzień się dopalał jaskrawo i z wolna przygasał.<end id='e1204760708068' /></akap>
+<akap>Dzień się dopalał jaskrawo i z wolna przygasał.<end id="e1204760708068"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196686569989' /><motyw id='m1196686569989'>Obyczaje, Wesele, Wieś</motyw>Ale w Lipcach huczało jakby na jarmarku.</akap>
+<akap><begin id="b1196686569989"/><motyw id="m1196686569989">Obyczaje, Wesele, Wieś</motyw>Ale w Lipcach huczało jakby na jarmarku.</akap>
 
 
 <akap>Jak tylko przedzwonili na nieszpory, muzyka wywaliła się od wójta na drogę.</akap>
@@ -5760,7 +5760,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Juści, że ni Kłęba, ni Winciorków, ni tych morgowych biedot nie było, ni tego drobiazgu, co po wyrobkach chodził i zawżdy ze starym Kłębem trzymał... Nie dla psa kiełbasa, nie dla prosiąt miód!</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196687253332' /><motyw id='m1196687253332'>Panna młoda</motyw>Dopiero w jakie dwa pacierze otwarli drzwi komory i organiścina z młynarzową wywiedły Jaguś na izbę, a druhny otoczyły ją wiankiem, a tak strojne i urodne wszystkie, że kwiaty to były, nie kwiaty, a ona między nimi najśmiglejsza i kieby ta róża najśliczniejsza stojała w pośrodku, a cała w białościach, w aksamitach, w piórach, we wstęgach, w srebrze a złocie --- że się widziała niby ten obraz, co go naszają na procesjach, aż przycichło z nagła, tak poniemieli i dziwowali się ludzie Hej! Jak Mazury Mazurami, nie było śliczniejszej! Wnet drużbowie zrobili rumor i gruchnęli z całych piersi:</akap>
+<akap><begin id="b1196687253332"/><motyw id="m1196687253332">Panna młoda</motyw>Dopiero w jakie dwa pacierze otwarli drzwi komory i organiścina z młynarzową wywiedły Jaguś na izbę, a druhny otoczyły ją wiankiem, a tak strojne i urodne wszystkie, że kwiaty to były, nie kwiaty, a ona między nimi najśmiglejsza i kieby ta róża najśliczniejsza stojała w pośrodku, a cała w białościach, w aksamitach, w piórach, we wstęgach, w srebrze a złocie --- że się widziała niby ten obraz, co go naszają na procesjach, aż przycichło z nagła, tak poniemieli i dziwowali się ludzie Hej! Jak Mazury Mazurami, nie było śliczniejszej! Wnet drużbowie zrobili rumor i gruchnęli z całych piersi:</akap>
 
 
 <poezja_cyt>
@@ -5780,7 +5780,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Muzyka szła przodem i rznęła ze wszystkich sił.</akap>
 
 
-<akap>A potem Jagnę wiedli drużbowie --- szła bujno, uśmiechnięta przez łzy, co jej jeszcze u rzęs wisiały, weselna niby ten kierz<pe><slowo_obce>kierz</slowo_obce> --- krzak.</pe> kwietny i kiej słońce ciągnąca wszystkich oczy; włosy miała zaplecione nad czołem, w nich koronę wysoką, ze złotych szychów, z pawich oczek i gałązek rozmarynu, a od niej na plecy spływały długie wstążki we wszystkich kolorach i leciały za nią, i furkotały kieby ta tęcza; spódnica biała rzęsisto zebrana w pasie, gorset z błękitnego jak niebo aksamitu wyszyty srebrem, koszula o bufiastych rękawach, a pod szyją bujne krezy obdziergane modrą nicią, a na szyi całe sznury korali i bursztynów aż do pół piersi opadały.<end id='e1196687253332' /></akap>
+<akap>A potem Jagnę wiedli drużbowie --- szła bujno, uśmiechnięta przez łzy, co jej jeszcze u rzęs wisiały, weselna niby ten kierz<pe><slowo_obce>kierz</slowo_obce> --- krzak.</pe> kwietny i kiej słońce ciągnąca wszystkich oczy; włosy miała zaplecione nad czołem, w nich koronę wysoką, ze złotych szychów, z pawich oczek i gałązek rozmarynu, a od niej na plecy spływały długie wstążki we wszystkich kolorach i leciały za nią, i furkotały kieby ta tęcza; spódnica biała rzęsisto zebrana w pasie, gorset z błękitnego jak niebo aksamitu wyszyty srebrem, koszula o bufiastych rękawach, a pod szyją bujne krezy obdziergane modrą nicią, a na szyi całe sznury korali i bursztynów aż do pół piersi opadały.<end id="e1196687253332"/></akap>
 
 
 <akap>Za nią druhny prowadziły Macieja.</akap>
@@ -5808,22 +5808,22 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 </poezja_cyt>
 
 
-<akap_dialog>Dominikowa całą drogę popłakiwała i jak w obraz wpatrywała się w córkę, że nic nie słyszała, co do niej zagadywali.<end id='e1196686569989' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>Dominikowa całą drogę popłakiwała i jak w obraz wpatrywała się w córkę, że nic nie słyszała, co do niej zagadywali.<end id="e1196686569989"/></akap_dialog>
 
 
-<akap_dialog><begin id='b1196686645379' /><motyw id='m1196686645379'>Obyczaje, Ślub, Wieś</motyw>W kościele już Jambroży zapalał świece na ołtarzu.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1196686645379"/><motyw id="m1196686645379">Obyczaje, Ślub, Wieś</motyw>W kościele już Jambroży zapalał świece na ołtarzu.</akap_dialog>
 
 
 <akap_dialog>Ogarnęli się ino w kruchcie, uporządkowali w pary i ruszyli przed ołtarz, bo i ksiądz już z zakrystii wychodził.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Prędko się odbył ślub, bo ksiądz się do chorego spieszył. A gdy wychodzili z kościoła, organista jął na organach wycinać mazury a obertasy i kujawiaki takie, aż same nogi drygały, a niektóren tylko co nie huknął piosenką, dobrze, iż się w czas pomiarkował!<end id='e1196686645379' /></akap>
+<akap>Prędko się odbył ślub, bo ksiądz się do chorego spieszył. A gdy wychodzili z kościoła, organista jął na organach wycinać mazury a obertasy i kujawiaki takie, aż same nogi drygały, a niektóren tylko co nie huknął piosenką, dobrze, iż się w czas pomiarkował!<end id="e1196686645379"/></akap>
 
 
 <akap>Wracali już bez nijakiego porządku, całą drogą, jak komu było do upodoby, a rozgłośnie, bo drużbowie z druhenkami zawodzili, jakoby ich kto ze skóry obłupiał.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196686722739' /><motyw id='m1196686722739'>Muzyka, Obyczaje, Taniec, Wesele, Wieś</motyw>Dominikowa rychlej pobiegła, a gdy nadciągnęli --- już ona państwa młodych na progu witała obrazem i tym świętym chlebem i solą, a potem nuż się ze wszystkimi z nowa witać, a obłapiać i do izby zapraszać!</akap>
+<akap><begin id="b1196686722739"/><motyw id="m1196686722739">Muzyka, Obyczaje, Taniec, Wesele, Wieś</motyw>Dominikowa rychlej pobiegła, a gdy nadciągnęli --- już ona państwa młodych na progu witała obrazem i tym świętym chlebem i solą, a potem nuż się ze wszystkimi z nowa witać, a obłapiać i do izby zapraszać!</akap>
 
 
 <akap>Muzyka rznęła w sieniach, więc co który próg przestąpił, chwytał wpół pierwszą z brzega kobietę i puszczał się posuwistym krokiem ,,chodzonego" --- a już tam, niby ten wąż farbami migotliwy, toczyły się dokoła izby pary, gięły się, okrążały, zawracały z powagą, przytupywały godnie, kołysały się przystojnie i szły, płynęły, wiły się, a para za parą, głowa przy głowie --- niby ten rozkołysany zagon dostałego żyta, gęsto przekwiecony bławatem a makami... --- a na przedzie w pierwszą parę Jagusia z Boryną!</akap>
@@ -5835,10 +5835,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Pochodzili z dobry pacierz, nim skończyli.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204761385142' /><motyw id='m1204761385142'>Panna młoda</motyw>Muzyka teraz zaczęła przegrywać pierwszy taniec, dla młodej, jak to we zwyczaju z dawien dawna było.</akap>
+<akap><begin id="b1204761385142"/><motyw id="m1204761385142">Panna młoda</motyw>Muzyka teraz zaczęła przegrywać pierwszy taniec, dla młodej, jak to we zwyczaju z dawien dawna było.</akap>
 
 
-<akap>Naród zbił się gęstwą pod ścianami i zaległ wszystkie kąty, a parobcy uczynili wielkie kolo, w którym zaczęła tańcować! Krew w niej zagrała, aż się jej modre oczy lśniły i białe zęby połyskiwały w zarumienionej twarzy; tańcowała niezmęczenie, coraz zmieniając taneczników, bo choć raz wokoło z każdym przetańcować musiała.<end id='e1204761385142' /></akap>
+<akap>Naród zbił się gęstwą pod ścianami i zaległ wszystkie kąty, a parobcy uczynili wielkie kolo, w którym zaczęła tańcować! Krew w niej zagrała, aż się jej modre oczy lśniły i białe zęby połyskiwały w zarumienionej twarzy; tańcowała niezmęczenie, coraz zmieniając taneczników, bo choć raz wokoło z każdym przetańcować musiała.<end id="e1204761385142"/></akap>
 
 
 <akap>Muzykanci grali ostro, aż im ręce mdlały, ale Jaguś jakby zaczęła dopiero, mocniej tylko poczerwieniała i wywijała tak zapamiętale, aż te jej wstęgi z furkotem za nią latały chlastając po twarzach, a rozdęte taneczną wichurą spódnice zapełniały izbę.</akap>
@@ -5878,13 +5878,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Dominikowa, synowie, kowal, Jagustynka uwijali się raźno z pełnymi butelkami i kieliszkami w garściach, a do każdego z osobna przepijali. Józia i kumy roznosiły na przetakach chleb pokrajany i placki.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204761501079' /><motyw id='m1204761501079'>Alkohol</motyw>Wrzawa podnosiła się coraz większa, bo każden swoje głośno powiadał, a wszyscy chętnie się do kieliszków brali, bych wesela rzetelnie zażyć.</akap>
+<akap><begin id="b1204761501079"/><motyw id="m1204761501079">Alkohol</motyw>Wrzawa podnosiła się coraz większa, bo każden swoje głośno powiadał, a wszyscy chętnie się do kieliszków brali, bych wesela rzetelnie zażyć.</akap>
 
 
 <akap>Na ławach pod oknem przysiadł młynarz z Boryną, wójt, organista i co pierwsi gospodarze. Już tam niezgorsza butelka araku krążyła z rąk do rąk, a niejedną kolejką; jeszcze im i piwa donosili --- gęsto przepijali, bo się już brać poczynali w ramiona i sielnie kumać!</akap>
 
 
-<akap>I na izbie dosyć stało narodu, pozbijali się w kupy, jak komu i z kim było do upodoby, poredzali głośno i zabawiali się niezgorzej kieliszkami.<end id='e1204761501079' /></akap>
+<akap>I na izbie dosyć stało narodu, pozbijali się w kupy, jak komu i z kim było do upodoby, poredzali głośno i zabawiali się niezgorzej kieliszkami.<end id="e1204761501079"/></akap>
 
 
 <akap>A w komorze, oświetlonej lampą pożyczoną od organistów, zebrały się gospodynie z organiściną i młynarzową na czele, po skrzyniach, to ławach przyrzuconych wełniakami godnie się rozsiadły, miód przez zęby cedziły i słodki placek delikatnie palcami poskubywały, a z rzadka jeśli która rzuciła to słowo jakie: słuchały uważnie, co młynarzowa rozpowiadała o dzieciach swoich.</akap>
@@ -5907,12 +5907,12 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Kowal wystrojony odświętnie, w czarnej kapocie i w portkach na cholewy wyłożonych, uwijał się najraźniej, wszędzie był, ze wszystkimi pił, zapraszał, częstował, rajcował i zwijał się, że coraz to w innej stronie widniał jego rudy łeb i piegowata twarz.</akap>
 
 
-<akap>Młodzi przetańcowali parę razy, ale krótko i bez wielkiej ochoty, bo się za wieczerzą oglądali.<end id='e1196686722739' /></akap>
+<akap>Młodzi przetańcowali parę razy, ale krótko i bez wielkiej ochoty, bo się za wieczerzą oglądali.<end id="e1196686722739"/></akap>
 
 
 <akap>Starsi zaś poradzali, wójt, że był już napity, coraz głośniej mówił, wypuczał się, pięścią w stół walił i nakazywał:</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204761756997' /><motyw id='m1204761756997'>Chłop, Szkoła, Urzędnik, Wieś</motyw>--- Wójt wama to mówi, to wierzcie. Urzędnik jestem, papier do mnie przyszedł z nakazem, by gromadę zwołać i z morgi grosz jaki na szkołę uchwalić...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204761756997"/><motyw id="m1204761756997">Chłop, Szkoła, Urzędnik, Wieś</motyw>--- Wójt wama to mówi, to wierzcie. Urzędnik jestem, papier do mnie przyszedł z nakazem, by gromadę zwołać i z morgi grosz jaki na szkołę uchwalić...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Wy sobie, Pietrze, uchwalcie i po dziesiątku z morgi, a my i tego grosza nie damy!</akap_dialog>
 
@@ -5926,11 +5926,11 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Cie... w Woli szkoła jest, bez trzy zimy moje dzieci chodziły i co?... To nawet na książce tego pacierza rozebrać nie potrafią... na psa taka nauka!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- <begin id='b1204788844294' /><motyw id='m1204788844294'>Matka, Nauka</motyw>Matki niechaj pacierza uczą, szkoła nie od tego<end id='e1204788844294' />, ja, wójt, wama mówię.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- <begin id="b1204788844294"/><motyw id="m1204788844294">Matka, Nauka</motyw>Matki niechaj pacierza uczą, szkoła nie od tego<end id="e1204788844294"/>, ja, wójt, wama mówię.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A niby od czego? --- wrzasnął ten z Woli podrywając się z ławy.<end id='e1204761756997' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A niby od czego? --- wrzasnął ten z Woli podrywając się z ławy.<end id="e1204761756997"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Ja, wójt, wama rzeknę, ino pilnie słuchajcie... zaraz, po pierwsze... --- ale nie wywiódł do końca, bo <begin id='b1204789640783' /><motyw id='m1204789640783'>Korzyść, Chłop, Szlachcic, Żyd</motyw>Szymon na cały stół wykrzykiwał, że już ten las sprzedany Żydy ocechowały<pe><slowo_obce>ocechować</slowo_obce> --- oznakować (w tym wypadku chodzi o zaznaczenie drzew do wycięcia).</pe> i rąbać wnet będą, czekają jeno mrozów i sanny.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Ja, wójt, wama rzeknę, ino pilnie słuchajcie... zaraz, po pierwsze... --- ale nie wywiódł do końca, bo <begin id="b1204789640783"/><motyw id="m1204789640783">Korzyść, Chłop, Szlachcic, Żyd</motyw>Szymon na cały stół wykrzykiwał, że już ten las sprzedany Żydy ocechowały<pe><slowo_obce>ocechować</slowo_obce> --- oznakować (w tym wypadku chodzi o zaznaczenie drzew do wycięcia).</pe> i rąbać wnet będą, czekają jeno mrozów i sanny.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Niech cechują, na wycięcie poczekają... --- wtrącił Boryna.</akap_dialog>
 
@@ -5942,13 +5942,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Skargę do sądu podać!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Pijcie do mnie, Macieju, nie pora teraz uradzać! Po pijanemu łacno wygrażać choćby i Panu Bogu! --- zawołał młynarz nalewając. Nie w smak mu szły te rozmowy i odgrażania, bo się z Żydami był ugodził i miał im drzewo na swoim tartaku przy młynie rznąć.<end id='e1204789640783' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Pijcie do mnie, Macieju, nie pora teraz uradzać! Po pijanemu łacno wygrażać choćby i Panu Bogu! --- zawołał młynarz nalewając. Nie w smak mu szły te rozmowy i odgrażania, bo się z Żydami był ugodził i miał im drzewo na swoim tartaku przy młynie rznąć.<end id="e1204789640783"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Przepili i z miejsc się podnieśli, bo już zaczęli szykować do wieczerzy i wszelki sprzęt potrzebny znosić na stoły i ustawiać.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196686878973' /><motyw id='m1196686878973'>Jedzenie, Obyczaje, Wesele</motyw>Ale gospodarze nie zaniechali lasu, jakże, bolączka to była piekąca, więc się stłoczyli w kupę i przyciszywszy głosy przed młynarzem radzili i umawiali się, by do Boryny się zejść i coś postanowić... ale nie skończyli, bo wszedł Jambroży i prosto do nich przystał. Spóźnił się, z dobrodziejem do chorego jeździł aż na trzecią wieś, do Krosnowy, to teraz ostro wziął się do picia, aby dogonić... nie zdążył jednak, bo już starsze kobiety zaśpiewały chórem:</akap>
+<akap><begin id="b1196686878973"/><motyw id="m1196686878973">Jedzenie, Obyczaje, Wesele</motyw>Ale gospodarze nie zaniechali lasu, jakże, bolączka to była piekąca, więc się stłoczyli w kupę i przyciszywszy głosy przed młynarzem radzili i umawiali się, by do Boryny się zejść i coś postanowić... ale nie skończyli, bo wszedł Jambroży i prosto do nich przystał. Spóźnił się, z dobrodziejem do chorego jeździł aż na trzecią wieś, do Krosnowy, to teraz ostro wziął się do picia, aby dogonić... nie zdążył jednak, bo już starsze kobiety zaśpiewały chórem:</akap>
 
 
 <poezja_cyt>
@@ -6002,9 +6002,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Pojadali też przystojnie, wolno, w milczeniu prawie, bo mało kto rzucił jakie słowo, że ino mlaskanie a skrzybot łyżek zapełniały izbę, a gdy sobie już nieco podjedli i głód pierwszy zasycili, kowal znowu flaszkę puścił w kolejkę, przy czym już i poczynali prawić z cicha, i przemawiać do się przez stoły.</akap>
 
 
-<akap>Jagusia jedna jakby nic nie jadła, próżno ją Boryna niewolił, wpół brał i jak to dzieciątko prosił, cóż, kiedy nawet mięsa przełknąć nie mogła, utrudzona była wielce i rozgrzana --- tyle że to piwo zimne popijała, a oczami wodziła po izbie i coś niecoś nasłuchiwała Borynowych szeptów.<end id='e1196686878973' /></akap>
+<akap>Jagusia jedna jakby nic nie jadła, próżno ją Boryna niewolił, wpół brał i jak to dzieciątko prosił, cóż, kiedy nawet mięsa przełknąć nie mogła, utrudzona była wielce i rozgrzana --- tyle że to piwo zimne popijała, a oczami wodziła po izbie i coś niecoś nasłuchiwała Borynowych szeptów.<end id="e1196686878973"/></akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1196687302442' /><motyw id='m1196687302442'>Miłość, Żona, Gospodyni</motyw>--- Jaguś, kuntentna<pe><slowo_obce>kuntentna</slowo_obce> --- kontenta, zadowolona.</pe> jesteś, co? Śliczności ty moje! Jaguś, nie bój się, dobrze ci u mnie będzie, jak i u matuli nie było lepiej... Panią se będziesz, Jaguś, panią... dziewkę ci przynajmę, byś się zbytnio nie utrudzała... obaczysz!... --- pogadywał z cicha, a w oczy miłośnie patrzył, na ludzi już nie bacząc, aż się w głos przekpiwali z niego.<end id='e1196687302442' /></akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1196687302442"/><motyw id="m1196687302442">Miłość, Żona, Gospodyni</motyw>--- Jaguś, kuntentna<pe><slowo_obce>kuntentna</slowo_obce> --- kontenta, zadowolona.</pe> jesteś, co? Śliczności ty moje! Jaguś, nie bój się, dobrze ci u mnie będzie, jak i u matuli nie było lepiej... Panią se będziesz, Jaguś, panią... dziewkę ci przynajmę, byś się zbytnio nie utrudzała... obaczysz!... --- pogadywał z cicha, a w oczy miłośnie patrzył, na ludzi już nie bacząc, aż się w głos przekpiwali z niego.<end id="e1196687302442"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Jak ten kot do sperki się dobiera.</akap_dialog>
 
@@ -6020,7 +6020,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Gruchnęli śmiechem, a młynarz aż się pokładał na stole i pięścią grzmocił z uciechy.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196687394582' /><motyw id='m1196687394582'>Obyczaje, Wesele</motyw>Kucharki znowu zaśpiewały:</akap>
+<akap><begin id="b1196687394582"/><motyw id="m1196687394582">Obyczaje, Wesele</motyw>Kucharki znowu zaśpiewały:</akap>
 
 
 <poezja_cyt>
@@ -6032,7 +6032,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Jagno, przychyl no się, to ci coś rzeknę! --- mówił wójt, przechylił się za Boryną, bo tuż przy nim siedział, i uskubnął ją w boka --- a to mę na chrzestnego proś! --- zawołał ze śmiechem i łakomymi oczami po niej wodził, bo mu się strasznie udała.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204791175859' /><motyw id='m1204791175859'>Mąż, Żona</motyw>Poczerwieniała mocno, a kobiety na to buchnęły śmiechem i dalejże przekpiwać, dowcipy trefne sadzić i poredzać, jak się ma z chłopem obchodzić!</akap>
+<akap><begin id="b1204791175859"/><motyw id="m1204791175859">Mąż, Żona</motyw>Poczerwieniała mocno, a kobiety na to buchnęły śmiechem i dalejże przekpiwać, dowcipy trefne sadzić i poredzać, jak się ma z chłopem obchodzić!</akap>
 
 <akap_dialog>--- A pierzynę co wieczór przed kominem nagrzewaj.</akap_dialog>
 
@@ -6040,7 +6040,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- I przypodchlibiaj, za szyję często ułapiaj.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A miętko dzierż, to i nie pozna, gdzie go zawiedziesz! --- jedna po drugiej prawiły, jak to zwyczajnie kobiety, kiedy sobie podpiją i ozorom wolność dadzą.<end id='e1204791175859' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A miętko dzierż, to i nie pozna, gdzie go zawiedziesz! --- jedna po drugiej prawiły, jak to zwyczajnie kobiety, kiedy sobie podpiją i ozorom wolność dadzą.<end id="e1204791175859"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Izba aż się trzęsła od śmiechu, a one tak rozpuszczały gęby, aż młynarzowa zaczęła im przekładać, by wzgląd miały na dziewuchy i na dzieci, a organista też dowodził, że to wielki grzech siać zgorszenie i zły przykład dawać.</akap>
@@ -6055,10 +6055,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Wesele dzisiaj, to nie grzech się zabawić, pośmiać z czego wesołego i ucieszyć, to już ja, wójt, to wama mówię, moi ludzie.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A na ten przykład i Jezus po weselach bywał i wino pijał... --- dorzucił poważnie Jambroży, ale cicho, bo już pijany był, a że w końcu przy drzwiach siedział, nikt go nie słyszał --- <begin id='b1204791342686' /><motyw id='m1204791342686'>Jedzenie</motyw>i mówić wszyscy zaczęli, śmiać się, trącać kieliszkami, a coraz wolniej pojadać, aby się do syta najeść; niejeden już i pasa popuszczał, przeciągał się, by więcej zmieścić...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A na ten przykład i Jezus po weselach bywał i wino pijał... --- dorzucił poważnie Jambroży, ale cicho, bo już pijany był, a że w końcu przy drzwiach siedział, nikt go nie słyszał --- <begin id="b1204791342686"/><motyw id="m1204791342686">Jedzenie</motyw>i mówić wszyscy zaczęli, śmiać się, trącać kieliszkami, a coraz wolniej pojadać, aby się do syta najeść; niejeden już i pasa popuszczał, przeciągał się, by więcej zmieścić...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Kucharki znowu z miskami nowymi szły i śpiewały:<end id='e1204791342686' /></akap>
+<akap>Kucharki znowu z miskami nowymi szły i śpiewały:<end id="e1204791342686"/></akap>
 
 
 <poezja_cyt>
@@ -6067,7 +6067,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 </poezja_cyt>
 
 
-<akap><begin id='b1204791713536' /><motyw id='m1204791713536'>Plotka</motyw>--- Wysadzili się, no, no! --- dziwili się ludzie.</akap>
+<akap><begin id="b1204791713536"/><motyw id="m1204791713536">Plotka</motyw>--- Wysadzili się, no, no! --- dziwili się ludzie.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Jakże, z tysiąc złotych kosztuje wesele...</akap_dialog>
 
@@ -6085,7 +6085,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Nie jest on z tych, co płaczą, do kija prędzej się weźmie...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- To samom mówiła wójtowy, jak o zmówinach powiedziała.<end id='e1196687394582' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- To samom mówiła wójtowy, jak o zmówinach powiedziała.<end id="e1196687394582"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Czemu to ona dzisiaj nie przyszła?</akap_dialog>
 
@@ -6141,10 +6141,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Ociec ich by! taki sam, dobrze baczę, a stara za młodu nie lepsza od Jagusi!...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Jaki korzeń, taka nać! --- taka córka, jaka mać!<end id='e1204791713536' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Jaki korzeń, taka nać! --- taka córka, jaka mać!<end id="e1204791713536"/></akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1196687526864' /><motyw id='m1196687526864'>Jedzenie, Obyczaje, Pijaństwo, Wesele, Wieś</motyw>Muzyka przycichła, grajkowie jeść poszli na drugą stronę, bo wieczerza się skończyła.</akap>
+<akap><begin id="b1196687526864"/><motyw id="m1196687526864">Jedzenie, Obyczaje, Pijaństwo, Wesele, Wieś</motyw>Muzyka przycichła, grajkowie jeść poszli na drugą stronę, bo wieczerza się skończyła.</akap>
 
 
 <akap>Cicho się nagle uczyniło niby w kościele podczas Podniesienia --- po chwili jednak gwar buchnął jeszcze mocniejszy, aż się zakotłowało, wszyscy naraz mówili, krzyczeli a dowodzili sobie przez stoły, że już jeden drugiego nie słyszał.</akap>
@@ -6155,18 +6155,18 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Mało kto zważał, co pije, bo już się ze łbów kurzyło niezgorzej i kuntentność rozbierała. Siadali, jak było poręczniej, kapoty rozpinali z gorąca, pokładali się na stołach. Walili pięściami, aż miski podskakiwały, chwytali się wpół, to za orzydla, to ułapiali za szyję a raili, wyżalali się --- jak brat przed bratem, kiej ten krześcijan prawy przed krześcijanem i somsiadem.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1196687645364' /><motyw id='m1196687645364'>Obraz świata, Obyczaje, Wieś</motyw>--- Źle jest na świecie! Juści! Marnacja człowiekowi a to biedowanie jeno...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1196687645364"/><motyw id="m1196687645364">Obraz świata, Obyczaje, Wieś</motyw>--- Źle jest na świecie! Juści! Marnacja człowiekowi a to biedowanie jeno...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Poszły, psiekrwie... --- Pod stołami psy gryzły się o kości.</akap_dialog>
 
 
-<akap>...<begin id='b1204791902833' /><motyw id='m1204791902833'>Alkohol, Sąsiad</motyw>A pociecha ino w tym, kiej somsiad z somsiadem się zejdzie i przy tym kieliszku poredzą, wyżalą się i odpuszczą sobie, co tam jeden drugiemu winowaty<end id='e1204791902833' /> --- juści, nie to wypasione zboże ni przeoranie granicy, bo to już sądy wiedzą i świadkowie przytwierdzą, komu krzywda i komu sprawiedliwość, ale to, co tam po sąsiedzku przytrafić się przytrafi --- czy kiej gadzina spyszcze w sadzie, czy baby się poswarzą abo dzieciaki się pobiją, jak to różnie się zdarzy... Dyć wesele od tego, bych zawziętość stajała i braterstwo a zgoda rosły między ludźmi!</akap>
+<akap>...<begin id="b1204791902833"/><motyw id="m1204791902833">Alkohol, Sąsiad</motyw>A pociecha ino w tym, kiej somsiad z somsiadem się zejdzie i przy tym kieliszku poredzą, wyżalą się i odpuszczą sobie, co tam jeden drugiemu winowaty<end id="e1204791902833"/> --- juści, nie to wypasione zboże ni przeoranie granicy, bo to już sądy wiedzą i świadkowie przytwierdzą, komu krzywda i komu sprawiedliwość, ale to, co tam po sąsiedzku przytrafić się przytrafi --- czy kiej gadzina spyszcze w sadzie, czy baby się poswarzą abo dzieciaki się pobiją, jak to różnie się zdarzy... Dyć wesele od tego, bych zawziętość stajała i braterstwo a zgoda rosły między ludźmi!</akap>
 
 <akap_dialog>--- Choćby jeno na ten czas weselny, na dzień jeden!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A jutro samo przyjdzie! Hej! Nie uciekniesz przed dolą, chyba pod tę świętą ziemię; przyjdzie, za łeb ułapi, jarzmo na kark włoży, biedą popędzi i ciągnij, narodzie, a potem i krwią się oblewaj, swego bacz, z garści nie popuszczaj ni na to oczymgnienie, byś się pod koła nie zaplątał!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204792217873' /><motyw id='m1204792217873'>Kłótnia, Szatan</motyw>--- Na braci Pan Jezus stworzył ludzi, a wilkami są la siebie!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204792217873"/><motyw id="m1204792217873">Kłótnia, Szatan</motyw>--- Na braci Pan Jezus stworzył ludzi, a wilkami są la siebie!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Nie wilkami, nie, to jeno bieda podjudza, kłyźni i jednych na drugich rzuca, że gryzą się jak te psy o gnat objedzony!</akap_dialog>
 
@@ -6174,9 +6174,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Prawda, prawda, i dmucha w duszę kiej w to zarzewie przygasłe, aż chciwość i złość, i wszystkie grzechy rozdmucha!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Juści, któren głuchy jest na przykazania, ten ochotniej słucha piekielnej muzyki!<end id='e1204792217873' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Juści, któren głuchy jest na przykazania, ten ochotniej słucha piekielnej muzyki!<end id="e1204792217873"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204794711989' /><motyw id='m1204794711989'>Chłop, Szlachcic, Własność, Żyd</motyw>--- Drzewiej nie tak bywało! Posłuch był, poszanowanie starszych i zgoda!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204794711989"/><motyw id="m1204794711989">Chłop, Szlachcic, Własność, Żyd</motyw>--- Drzewiej nie tak bywało! Posłuch był, poszanowanie starszych i zgoda!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- I grontu każden miał, co ino mógł obrobić, a pastwisk, a łąk, a boru.</akap_dialog>
 
@@ -6184,26 +6184,26 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Abo drzewo kupował kto?... Jechał do boru i brał, ile komu było potrza, a choćby i tę najlepszą sosnę czy dęba!... Co było dziedzicowe, było i chłopskie.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A teraz ni dziedzicowe, ni chłopskie --- żydoskie jest abo i kogo gorszego.<end id='e1204794711989' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A teraz ni dziedzicowe, ni chłopskie --- żydoskie jest abo i kogo gorszego.<end id="e1204794711989"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204792335414' /><motyw id='m1204792335414'>Alkohol, Zabawa, Zdrowie</motyw>--- Ścierwy! Piłem do was, pijcie do mnie! Usadziły się jakby na swojem --- pijcie no, dobre twoje, dobre i moje, bych sprawiedliwość we wszystkim była...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204792335414"/><motyw id="m1204792335414">Alkohol, Zabawa, Zdrowie</motyw>--- Ścierwy! Piłem do was, pijcie do mnie! Usadziły się jakby na swojem --- pijcie no, dobre twoje, dobre i moje, bych sprawiedliwość we wszystkim była...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Dziedzice parszywe! W wasze ręce! Gorzałka nie grzech, byle jeno przy godnym sposobie i z bratami, to na zdrowie idzie, krew czyści i choróbska odciąga!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Jak pić, to już całą kwartą, jak się weselić, to już całą niedzielę.<end id='e1204792335414' /> A masz, człowieku, robotę? --- pilno rób, kulasów nie żałuj i szczerze się przykładaj! A zdarzy się na ten przykład okazja --- wesele, chrzciny abo i zamrze się komu --- pofolguj sobie, odpoczywaj, obserwuj i uciechę miej! --- A źle wypadnie --- kobieta się zmarnuje, bydle ci zdechnie, pogorzel przyjdzie --- wola boska, nie przeciw się, bo i cóż, chudziaku, poredzisz krzykaniem a płaczem? --- nic; spokojności się ino zbędziesz, że nawet to jadło pokrzywą ci się w gębie wyda! --- Cierp przeto i dufaj w Panajezusowe miłosierdzie... Przyjdzie gorsze, kostucha ułapi cię za grdykę i w ślepie zajrzy --- nie próbuj się wypsnąć, nie twoja moc --- bo wszystko jest w boskim ręku...</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Jak pić, to już całą kwartą, jak się weselić, to już całą niedzielę.<end id="e1204792335414"/> A masz, człowieku, robotę? --- pilno rób, kulasów nie żałuj i szczerze się przykładaj! A zdarzy się na ten przykład okazja --- wesele, chrzciny abo i zamrze się komu --- pofolguj sobie, odpoczywaj, obserwuj i uciechę miej! --- A źle wypadnie --- kobieta się zmarnuje, bydle ci zdechnie, pogorzel przyjdzie --- wola boska, nie przeciw się, bo i cóż, chudziaku, poredzisz krzykaniem a płaczem? --- nic; spokojności się ino zbędziesz, że nawet to jadło pokrzywą ci się w gębie wyda! --- Cierp przeto i dufaj w Panajezusowe miłosierdzie... Przyjdzie gorsze, kostucha ułapi cię za grdykę i w ślepie zajrzy --- nie próbuj się wypsnąć, nie twoja moc --- bo wszystko jest w boskim ręku...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Juści, kto tam wymiarkuje, kiej Jezus rzeknie: ,,Do tela twoje --- od tela moje, człowieku."</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Tak to, tak! <begin id='b1204792424484' /><motyw id='m1204792424484'>Polak</motyw>Górą, kiej to błyskanie, lecą boskie przykazy, a nikt, żeby ksiądz, żeby najmądrzejszy, ich nie przejrzy przódzi, aż padną na naród ziarnem dojrzałym!</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Tak to, tak! <begin id="b1204792424484"/><motyw id="m1204792424484">Polak</motyw>Górą, kiej to błyskanie, lecą boskie przykazy, a nikt, żeby ksiądz, żeby najmądrzejszy, ich nie przejrzy przódzi, aż padną na naród ziarnem dojrzałym!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A ty, człowieku, masz tylko jedno wiedzieć --- byś swoje robił i żył, jak przykazania święte nakazują, a przed się nie wyglądał... Pan Jezus wszystkim zasługi szykuje i wypłaci rzetelnie, co ino komu przypadnie...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Tym ci polski naród stojał --- to i tak ma być aż po wiek wieków. Amen!<end id='e1204792424484' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Tym ci polski naród stojał --- to i tak ma być aż po wiek wieków. Amen!<end id="e1204792424484"/></akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A cierpliwością i bramy piekielne przemoże.<end id='e1196687526864' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A cierpliwością i bramy piekielne przemoże.<end id="e1196687526864"/></akap_dialog>
 
 
-<akap>Tak sobie pogwarzali, gęsto przepijając, a każdy wypowiadał, co miał na sercu i co mu dawno ością stało w grdyce! A najwięcej i najgłośniej gadał Jambroży, juści, że go niewiela słuchali, bo kużden mówił i swojego chciał dowieść, mało bacząc na drugich...<end id='e1196687645364' /> <begin id='b1196687957817' /><motyw id='m1196687957817'>Chłop, Muzyka, Obyczaje, Pijaństwo, Taniec, Wesele, Wieś</motyw>W izbie wrzało już i kotłowało się coraz bardziej, gdy Ewka z Jagustynką weszły, niosąc przed sobą z wielką paradą przystrojoną warząchew. Muzykant, który szedł za nimi, przygrywał na skrzypkach, a one śpiewały:</akap>
+<akap>Tak sobie pogwarzali, gęsto przepijając, a każdy wypowiadał, co miał na sercu i co mu dawno ością stało w grdyce! A najwięcej i najgłośniej gadał Jambroży, juści, że go niewiela słuchali, bo kużden mówił i swojego chciał dowieść, mało bacząc na drugich...<end id="e1196687645364"/> <begin id="b1196687957817"/><motyw id="m1196687957817">Chłop, Muzyka, Obyczaje, Pijaństwo, Taniec, Wesele, Wieś</motyw>W izbie wrzało już i kotłowało się coraz bardziej, gdy Ewka z Jagustynką weszły, niosąc przed sobą z wielką paradą przystrojoną warząchew. Muzykant, który szedł za nimi, przygrywał na skrzypkach, a one śpiewały:</akap>
 
 
 <poezja_cyt>
@@ -6244,16 +6244,16 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Ale nie potrza ich było długo naganiać, hurmą się sypnęli do izby, bo skrzypki tak niewoliły do tańca, że już same nogi niesły --- na darmo jednak, parobcy czuli się jeszcze przyciężko po wieczerzy, pokręcił się zdziebko jeden i drugi i wnet uciekali do sieni zakurzyć papierosa abo i te ściany mocne podpierać.</akap>
 
 
-<akap>Jagnę wprowadziły kobiety do komory, Boryna na przyzbie z Dominikową siedział, a co starsi zalegli ławy i kąty i poredzali, że ino <begin id='b1204792739854' /><motyw id='m1204792739854'>Zabawa</motyw>na izbie dziewczyny ostały i prześmiewały się między sobą, ale że im się to zmierziło rychło, zarządziły zabawę w gry różne, bych prędzej chłopaków rozruchać.</akap>
+<akap>Jagnę wprowadziły kobiety do komory, Boryna na przyzbie z Dominikową siedział, a co starsi zalegli ławy i kąty i poredzali, że ino <begin id="b1204792739854"/><motyw id="m1204792739854">Zabawa</motyw>na izbie dziewczyny ostały i prześmiewały się między sobą, ale że im się to zmierziło rychło, zarządziły zabawę w gry różne, bych prędzej chłopaków rozruchać.</akap>
 
 
 <akap>Najpierw zabawiali się w ,,Chodzi lis koło drogi, nie ma ręki ani nogi".</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204794645318' /><motyw id='m1204794645318'>Głupiec, Śmiech</motyw>Na lisa przebrali w kożuch do góry wełną Jaśka, z przezwiska Przewrotny --- gap to był, niedojda i prześmiewisko całej wsi. Parob już wyrosły, a z otwartą gębą chodził, z dziećmi się zabawiał, do wszystkich dziewczyn się zalecał, a mocno głupawy, ale że to jedynak na dziesięciu morgach, to go wszędy prosili --- zajączkiem zaś była Józia Borynianka.</akap>
+<akap><begin id="b1204794645318"/><motyw id="m1204794645318">Głupiec, Śmiech</motyw>Na lisa przebrali w kożuch do góry wełną Jaśka, z przezwiska Przewrotny --- gap to był, niedojda i prześmiewisko całej wsi. Parob już wyrosły, a z otwartą gębą chodził, z dziećmi się zabawiał, do wszystkich dziewczyn się zalecał, a mocno głupawy, ale że to jedynak na dziesięciu morgach, to go wszędy prosili --- zajączkiem zaś była Józia Borynianka.</akap>
 
 
-<akap>Śmieli się też, śmieli, mój Jezus!<end id='e1204794645318' /></akap>
+<akap>Śmieli się też, śmieli, mój Jezus!<end id="e1204794645318"/></akap>
 
 
 <akap>Co krok, to Jasiek się rozczapierzał i bęc jak ta kłoda na ziemię, że mu to i nogi podstawiali, a Józia tak utrafnie kicała, stawała słupka i wargami ruchała, niczym żywy zając.</akap>
@@ -6268,16 +6268,16 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>I w ,,Świnkę" się zabawiali.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204792976602' /><motyw id='m1204792976602'>Ptak</motyw>A na ostatek któryś z drużbów, widzi mi się, Tomek Wachnik, bociana pokazywał; w płachtę na głowę się przyokrył, a spod niej za dziób długi kij wypuścił i klekotał tak zmyślnie, kiej bociek prawdziwy, aż Józia, Witek i co młodsze zaczęły za nim gonić i krzyczeć:</akap>
+<akap><begin id="b1204792976602"/><motyw id="m1204792976602">Ptak</motyw>A na ostatek któryś z drużbów, widzi mi się, Tomek Wachnik, bociana pokazywał; w płachtę na głowę się przyokrył, a spod niej za dziób długi kij wypuścił i klekotał tak zmyślnie, kiej bociek prawdziwy, aż Józia, Witek i co młodsze zaczęły za nim gonić i krzyczeć:</akap>
 
 
 <poezja_cyt>
-       <strofa><wers_wciety typ="2"><begin id='b1204793013992' /><motyw id='m1204793013992'>Dziecko, Jedzenie, Matka, Obowiązek</motyw>Kle, kle, kle,</wers_wciety>/
+       <strofa><wers_wciety typ="2"><begin id="b1204793013992"/><motyw id="m1204793013992">Dziecko, Jedzenie, Matka, Obowiązek</motyw>Kle, kle, kle,</wers_wciety>/
        Twoja matka w piekle!/
        Co ona tam robi?/
        Dzieciom kluski drobi./
        Co złego zrobiła?/
-       Dzieci pomorzyła.<end id='e1204793013992' /><end id='e1204792976602' /></strofa>
+       Dzieci pomorzyła.<end id="e1204793013992"/><end id="e1204792976602"/></strofa>
 </poezja_cyt>
 
 
@@ -6287,7 +6287,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Izba aż się trzęsła od tych śmiechów, krzykań i przegonów.</akap>
 
 
-<akap>Z dobrą godzinę trwała zabawa, gdy starszy drużba dał znak, by przycichli.<end id='e1204792739854' /></akap>
+<akap>Z dobrą godzinę trwała zabawa, gdy starszy drużba dał znak, by przycichli.<end id="e1204792739854"/></akap>
 
 
 <akap>Kobiety wyprowadzały z komory Jagusię nakrytą białą płachtą i usadziły ją w pośrodku na dzieży pokrytej pierzyną --- druhny porwały się niby to ją odbić, ale starsze i chłopi bronili, więc się zbiły naprzeciw i smutno, jakby z płakaniem w głosach zaśpiewały:</akap>
@@ -6351,10 +6351,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Pijcie, sąsiedzi!... pijta, ludzie kochane, braty rodzone!... Jakobym zwiesnę w sercu miała... za Jagusine zdrowie... jeszcze ten kieliszek... jeszcze... --- a za nią kowal przepijał z drugimi i chłopaki z osobna --- boć narodu była gęstwa niemała; Jaguś znowu dziękowała od siebie za dobrość i co starszych podejmowała za kolana!...</akap_dialog>
 
 
-<akap>Zawrzało w izbie, bo i kieliszki gęsto szły z rąk do rąk, i gorącość buchała ze wszystkich, i uciecha! Twarze się rumieniły, oczy połyskiwały i serca się rwały do serc, po bratersku, po sąsiedzku. <begin id='b1204793446457' /><motyw id='m1204793446457'>Kondycja ludzka, Śmierć, Zabawa, Obraz świata</motyw>Hej! Raz kozie śmierć, tyle człowiekowego, co użyje z bratami, co się poweseli i zabaczy o świecie całym! Ino kostucha bierze każdego z osobna, a na wesela trza chodzić kupą i radować się kompanią całą. Kupami też zalegali izbę, przepijali i raili wesoło, a każden swoje głośno przekładał, że już i jeden drugiego nie słyszał, ale nic to, bo i tak jedno czuli, i jedna radość ich sprzęgała do kupy i wskroś przenikała!</akap>
+<akap>Zawrzało w izbie, bo i kieliszki gęsto szły z rąk do rąk, i gorącość buchała ze wszystkich, i uciecha! Twarze się rumieniły, oczy połyskiwały i serca się rwały do serc, po bratersku, po sąsiedzku. <begin id="b1204793446457"/><motyw id="m1204793446457">Kondycja ludzka, Śmierć, Zabawa, Obraz świata</motyw>Hej! Raz kozie śmierć, tyle człowiekowego, co użyje z bratami, co się poweseli i zabaczy o świecie całym! Ino kostucha bierze każdego z osobna, a na wesela trza chodzić kupą i radować się kompanią całą. Kupami też zalegali izbę, przepijali i raili wesoło, a każden swoje głośno przekładał, że już i jeden drugiego nie słyszał, ale nic to, bo i tak jedno czuli, i jedna radość ich sprzęgała do kupy i wskroś przenikała!</akap>
 
 
-<akap>A któren masz smutki, na jutro je ostaw, dzisiaj się zabawiaj, przyjacielstwa używaj, duszę ciesz! Jako tej świętej ziemi Pan Jezus daje odpoczywanie po letnim rodzeniu, tak i człowiekowi godzi się wypocząć jesienią, kiej w polu obrobił. A kiej masz, człowieku, brogi pełne i stodoły pełne ważnego jako to złoto zboża, co ino na cepy czeka, to se używaj za letnie trudy, za harowanie, za mitręgi!<end id='e1204793446457' /></akap>
+<akap>A któren masz smutki, na jutro je ostaw, dzisiaj się zabawiaj, przyjacielstwa używaj, duszę ciesz! Jako tej świętej ziemi Pan Jezus daje odpoczywanie po letnim rodzeniu, tak i człowiekowi godzi się wypocząć jesienią, kiej w polu obrobił. A kiej masz, człowieku, brogi pełne i stodoły pełne ważnego jako to złoto zboża, co ino na cepy czeka, to se używaj za letnie trudy, za harowanie, za mitręgi!<end id="e1204793446457"/></akap>
 
 
 <akap>Tak sobie poredzali jedni, a inni znowu różne swoje żale i sprawy wywodzili przed sobą; drudzy zasie, co to nie tylko krowi ogon widzieli abo te babie wszy, koło starego Szymona się kupili i pogadywali o czasach dawnych, świeżych krzywdach, podatkach i sprawach gromady całej, a z cicha mówili, ile że i o wójtowych sprawkach.</akap>
@@ -6405,9 +6405,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>...Basy pohukiwały do taktu i buczały drygający niby bąki, a flet wiódł wtór i pogwizdywał wesoło, świegotał, figle czynił jakby na sprzeciw bębenkowi, któren ucieszny wyskakiwał, brzękadłami wrzaskliwość niecił, baraszkował i trząsł się jako ta żydowska broda na wietrze, a skrzypice więdły, szły na przedzie, niby ta najlepsza tanecznica, śpiewały zrazu mocno a górnie, jakby głosu próbowały, a potem jęły zawodzić szeroko, przenikliwie, smutnie, kieby rozstajami płacze sieroce kwiliły, aż zakręciły w miejscu i spadły z nagła, nutą krótką, migotliwą, ostrą, jakby sto par trzasnęło hołubcami i sto chłopa zakrzykało z pełnej piersi, aż dech zapierało i dreszcz szedł po skórze, i wnet jęły kołować, pośpiewywać, zawracać, drobić, przeskakiwać a śmiać się i weselić, że ciepło do serca szło i ochota do łbów biła kiej gorzałka... to znowu śpiewały tą nutą ciągliwą, żałosną i płakaniem kiej rosą osutą; tą nutą naszą, kochaną, serdeczną, pijaną mocą wielką i kochaniem, i wiedły w tan ostry, zapamiętały, mazowiecki.</akap>
 
 
-<sekcja_swiatlo />
-<separator_linia />
-<sekcja_swiatlo />
+<sekcja_swiatlo/>
+<separator_linia/>
+<sekcja_swiatlo/>
 
 
 <akap>Świt już się stawał coraz jaśniejszy, że światła bladły i izbę zalewał brudny, zmącony mrok, a jeszcze się zabawiali ze wszystkiego serca, a komu mało było poczęstunku, do karczmy po gorzałkę słał, kompanił się i na umor pił.</akap>
@@ -6431,7 +6431,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 </poezja_cyt>
 
 
-<akap>Ale nikt ich nie słuchał!<end id='e1196687957817' /></akap>
+<akap>Ale nikt ich nie słuchał!<end id="e1196687957817"/></akap>
 
 
 
@@ -6449,16 +6449,16 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Już na samym świtaniu Witek, umęczony zabawą i wyganiany przez Jagustynkę, pobiegł do chałupy.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196684528801' /><motyw id='m1196684528801'>Wieś, Zima</motyw>Wieś spała jeszcze na dnie mroków, co słały się nisko nad ziemią grubym, rzednącym zwałem, staw leżał martwy, przygnieciony mroczną gęstwą drzew obrzeżnych i tak utopiony w ciemnicy, że ledwie ku środkowi wyleniał się z nocy i majaczył brzaskami niby to oko zasnute bielmem.</akap>
+<akap><begin id="b1196684528801"/><motyw id="m1196684528801">Wieś, Zima</motyw>Wieś spała jeszcze na dnie mroków, co słały się nisko nad ziemią grubym, rzednącym zwałem, staw leżał martwy, przygnieciony mroczną gęstwą drzew obrzeżnych i tak utopiony w ciemnicy, że ledwie ku środkowi wyleniał się z nocy i majaczył brzaskami niby to oko zasnute bielmem.</akap>
 
 
-<akap>Przymrozek brał mocny, przeciągał zimny wiatr, że skrzepłe powietrze raziło nozdrza i dech zapierało, ziemia dzwoniła pod nogami i zmarzłe kałuże siniały na drodze niby szkła potrzaskane i oślepłe, a świat się z wolna rozbielał świtaniem, wychylał z mroków oszroniały i ogłuchły przemarzła cichością, psy ino kajś niekaj naszczekiwały sennie, młyn hurkotał w oddali, a weselna wrzawa buchała z chałupy i rozkrążała się szeroko, na dobre śmignięcie kamieniem.<end id='e1196684528801' /></akap>
+<akap>Przymrozek brał mocny, przeciągał zimny wiatr, że skrzepłe powietrze raziło nozdrza i dech zapierało, ziemia dzwoniła pod nogami i zmarzłe kałuże siniały na drodze niby szkła potrzaskane i oślepłe, a świat się z wolna rozbielał świtaniem, wychylał z mroków oszroniały i ogłuchły przemarzła cichością, psy ino kajś niekaj naszczekiwały sennie, młyn hurkotał w oddali, a weselna wrzawa buchała z chałupy i rozkrążała się szeroko, na dobre śmignięcie kamieniem.<end id="e1196684528801"/></akap>
 
 
 <akap>W Borynowej izbie tliło się jeszcze światełko maleńkie jako ten robaczek świętojański, aż Witek zajrzał przez okno; stary Roch siedział przy stole i z książki pośpiewywał pobożne pieśnie.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196684571035' /><motyw id='m1196684571035'>Pies</motyw>Chłopak cicho przesunął się do obory i jął macać skobla, gdy naraz z wrzaskiem odskoczył, bo pies jakiś rzucił mu się na piersi ze skowytem.</akap>
+<akap><begin id="b1196684571035"/><motyw id="m1196684571035">Pies</motyw>Chłopak cicho przesunął się do obory i jął macać skobla, gdy naraz z wrzaskiem odskoczył, bo pies jakiś rzucił mu się na piersi ze skowytem.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Łapa! Łapa! Wróciłeś to, piesku, wróciłeś, biedoto! --- wykrzykiwał rozeznawszy psa i aż przysiadł na progu z radości. --- Głodnyś, chudziaku, co?</akap_dialog>
 
@@ -6468,10 +6468,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Głodziły cię, biedoto, i wygnały we świat! --- szeptał otwierając drzwi do obory i zaraz, jak stał, rzucił się na wyrko. --- Już ja cię teraz bronił będę i starunek o tobie miał... --- mruczał zakopując się w słomę, a pies legł w podle, warkał i polizywał go po twarzy.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Rychło obaj zasnęli.<end id='e1196684571035' /></akap>
+<akap>Rychło obaj zasnęli.<end id="e1196684571035"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196684672942' /><motyw id='m1196684672942'>Choroba, Cierpienie</motyw>A ze stajni obok położonej wołał Kuba słabym, schorzałym głosem, wołał długo, ale Witek spał jak kamień, dopiero Łapa, poznawszy głos, jął zajadle szczekać i targać za kapotę, aż przecknął.</akap>
+<akap><begin id="b1196684672942"/><motyw id="m1196684672942">Choroba, Cierpienie</motyw>A ze stajni obok położonej wołał Kuba słabym, schorzałym głosem, wołał długo, ale Witek spał jak kamień, dopiero Łapa, poznawszy głos, jął zajadle szczekać i targać za kapotę, aż przecknął.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Czego? --- mamrotał przez sen.</akap_dialog>
 
@@ -6486,7 +6486,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Łapa! --- szepnął macając w ciemności za psim łbem, a Łapa wyskakiwał, szczekał i darł się na wyrko.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Witek, załóż koniom siana, bo dzwonią zębami o pusty żłób, a ja się poruszyć nie mogę. <begin id='b1204795257167' /><motyw id='m1204795257167'>Wesele</motyw>Tańcują jeszcze? --- pytał po chwili, gdy chłopak stoczył ze stropu siano i zakładał je za drabiny.</akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Witek, załóż koniom siana, bo dzwonią zębami o pusty żłób, a ja się poruszyć nie mogę. <begin id="b1204795257167"/><motyw id="m1204795257167">Wesele</motyw>Tańcują jeszcze? --- pytał po chwili, gdy chłopak stoczył ze stropu siano i zakładał je za drabiny.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Cheba na połednie skończą, a tak się niektóre popiły, że na drodze leżą.</akap_dialog>
 
@@ -6506,7 +6506,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A dzisiaj na odwieczerzy.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Użyją se jeszcze, nacieszą się... Mój Jezu, myślałech, że jaką kosteczkę ogryzę i podjem se choć raz do sytu, a tu leż, zdychaj i nasłuchuj, jak się drugie zabawiają.<end id='e1204795257167' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Użyją se jeszcze, nacieszą się... Mój Jezu, myślałech, że jaką kosteczkę ogryzę i podjem se choć raz do sytu, a tu leż, zdychaj i nasłuchuj, jak się drugie zabawiają.<end id="e1204795257167"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Witek poszedł spać.</akap>
@@ -6519,13 +6519,13 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Niech im ta pójdzie na zdrowie, niech choć oni żyją... --- myślał pogładzając psi łeb.</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204795140138' /><motyw id='m1204795140138'>Modlitwa, Sen</motyw>Gorączka mroczyła go coraz bardziej, więc jakby na odegnanie zaczął szeptać pacierz i Panu Jezusowemu miłosierdziu oddawał się gorąco na wolę i niewolę, ale zapominał słów, sen nań spadał raz po raz, a ciąg szeptów, nabrzmiałych prośbą i łzami, rwał się i rozsypywał niby czerwone paciorki, że chciał je zgarniać, tak widno toczyły się po kożuchu; zapominał jednak o wszystkim, zasypiał...</akap>
+<akap><begin id="b1204795140138"/><motyw id="m1204795140138">Modlitwa, Sen</motyw>Gorączka mroczyła go coraz bardziej, więc jakby na odegnanie zaczął szeptać pacierz i Panu Jezusowemu miłosierdziu oddawał się gorąco na wolę i niewolę, ale zapominał słów, sen nań spadał raz po raz, a ciąg szeptów, nabrzmiałych prośbą i łzami, rwał się i rozsypywał niby czerwone paciorki, że chciał je zgarniać, tak widno toczyły się po kożuchu; zapominał jednak o wszystkim, zasypiał...</akap>
 
 
 <akap>Budził się czasami, wodził pustym wzrokiem i nic nie rozeznawszy zapadał znowu, leciał w martwą, trupią ćmę.</akap>
 
 
-<akap>To znowu jęczał i tak krzyczał przez sen, aż konie z chrapaniem rwały się na łańcuchach, trzeźwiał nieco i unosił głowy.<end id='e1204795140138' /></akap>
+<akap>To znowu jęczał i tak krzyczał przez sen, aż konie z chrapaniem rwały się na łańcuchach, trzeźwiał nieco i unosił głowy.<end id="e1204795140138"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Jezus, żeby choć dnia doczekać! --- jęczał trwożnie i wybiegał oczyma przez okienko, we świat, za dniem; słońca szukał po niebie szarym, ostygłym i poprzebijanym blednącymi gwiazdami...</akap_dialog>
 
@@ -6538,7 +6538,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Już nie zasypiał, bo bóle nań przyszły nowe, wślizgiwały się w nogę niby sękate kije i tak rozpierały, tak wierciły, tak piekły, jakby kto żywym ogniem rany przysypywał, że zerwał się nagle i zaczął ze wszystkich sił krzyczeć, aż Witek się obudził i przybiegł.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Zamrę już! Zamrę! Tak mnie boli, tak we mnie choroba rośnie i dusi... Witek, bieżyj po Jambroża... o Jezus, albo Jagustynki zawołaj... może co poredzą, bo już nie wydzierżę... już ta ostatnia godzina na mnie idzie... ten czas ostatni... --- buchnął strasznym płaczem, zarył twarz w słomę i łkał żałością a strachem.<end id='e1196684672942' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Zamrę już! Zamrę! Tak mnie boli, tak we mnie choroba rośnie i dusi... Witek, bieżyj po Jambroża... o Jezus, albo Jagustynki zawołaj... może co poredzą, bo już nie wydzierżę... już ta ostatnia godzina na mnie idzie... ten czas ostatni... --- buchnął strasznym płaczem, zarył twarz w słomę i łkał żałością a strachem.<end id="e1196684672942"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>A Witek mimo rozespania pobiegł na wesele.</akap>
@@ -6561,7 +6561,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Dopiero kiej coś niecoś zepchnęła roboty, zajrzała do Kuby.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204795633352' /><motyw id='m1204795633352'>Ksiądz</motyw>--- Dopomóżcie, poredźcie --- prosił cicho.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204795633352"/><motyw id="m1204795633352">Ksiądz</motyw>--- Dopomóżcie, poredźcie --- prosił cicho.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- A to się ożeń z młódką, a wnet się wylekujesz! --- zaczęła wesoło, ale skoro się przyjrzała jego twarzy sinej i obrzękłej, spoważniała prędko. --- Księdza ci więcej potrzeba niźli dochtora! Cóż ja ci poredzę? Co? Zamówiłabym, okadziła, a bo to pomoże?... Widzi mi się, żeś ty już chory na śmierć, na czystą śmierć...</akap_dialog>
 
@@ -6581,7 +6581,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Głupiś jak ten baran! --- cisnęła ramionami i poszła.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Sama głupia, ani wie, co powiada... --- mruknął oburzony srodze, opadł ciężko na barłóg i długo jeszcze rozmyślał. --- Zachciało się babie... hale, dobrodziej kochany po pokojach se chodzi... z książek poczytuje... z Panem Bogiem rozmawia... i do mnie by go wołać?... te kobiety to ino aby ozorem mleć... głupia...<end id='e1204795633352' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Sama głupia, ani wie, co powiada... --- mruknął oburzony srodze, opadł ciężko na barłóg i długo jeszcze rozmyślał. --- Zachciało się babie... hale, dobrodziej kochany po pokojach se chodzi... z książek poczytuje... z Panem Bogiem rozmawia... i do mnie by go wołać?... te kobiety to ino aby ozorem mleć... głupia...<end id="e1204795633352"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>I tak już pozostał sam, bo jakby o nim zapomnieli.</akap>
@@ -6593,9 +6593,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Juści, miała po co, bo tam się już zabawiali niezgorzej, muzyka huczała przez ściany i krzyki szły wesołe a śpiewania.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196684808895' /><motyw id='m1196684808895'>Pies, Koń</motyw>A Kuba leżał cicho, bo jakoś z rzadka chwytały go bolenia, więc ino nasłuchiwał i rozeznawał, jak się tam zabawiają, a pogadywał z Łapą, któren nie opuścił go ani na chwilę, i pojadali se społecznie Józiny placek; albo cmokał na konie i przemawiał do nich. Rżały radośnie i odwracały od żłobów łby, a nawet źróbka urwała się z uździenicy i przychodziła do wyrka baraszkować i tulić wilgotne a cieple chrapy do jego twarzy.</akap>
+<akap><begin id="b1196684808895"/><motyw id="m1196684808895">Pies, Koń</motyw>A Kuba leżał cicho, bo jakoś z rzadka chwytały go bolenia, więc ino nasłuchiwał i rozeznawał, jak się tam zabawiają, a pogadywał z Łapą, któren nie opuścił go ani na chwilę, i pojadali se społecznie Józiny placek; albo cmokał na konie i przemawiał do nich. Rżały radośnie i odwracały od żłobów łby, a nawet źróbka urwała się z uździenicy i przychodziła do wyrka baraszkować i tulić wilgotne a cieple chrapy do jego twarzy.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Schudłaś, biedoto, schudłaś! --- Głaskał ją czule i całował po rozdętych nozdrzach. --- Nie bój się, wyzdrowieję rychło, to wnet ci boki podkrzepię, choćby i czystym owsem...<end id='e1196684808895' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Schudłaś, biedoto, schudłaś! --- Głaskał ją czule i całował po rozdętych nozdrzach. --- Nie bój się, wyzdrowieję rychło, to wnet ci boki podkrzepię, choćby i czystym owsem...<end id="e1196684808895"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Milknął wnet i patrzył bezmyślnie w poczerniałe sęki, z których sączyły się na ściany żywiczne strugi, niby łzy krwawe i zastygłe...</akap>
@@ -6604,10 +6604,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Słoneczny a przybladły dzień zaglądał przez szpary cichymi oczyma, drzwiami zaś wywartymi buchał szeroki potok jasności skrzącej, migotliwej, jako złote pajęczyny po ścierniskach, w których trzepały się muchy z sennym, omdlałym brzękiem.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204795582357' /><motyw id='m1204795582357'>Czas </motyw>Godziny przechodziły za godzinami i wlekły się wolno, jak te dziady ślepe i kulawe, po srogich piaskach idące z utrudzeniem a w cichości, albo jako ten kamień, co pada w topiel i leci, przepada, ginie, a nawet go oczy człowiecze nie chycą.<end id='e1204795582357' /></akap>
+<akap><begin id="b1204795582357"/><motyw id="m1204795582357">Czas </motyw>Godziny przechodziły za godzinami i wlekły się wolno, jak te dziady ślepe i kulawe, po srogich piaskach idące z utrudzeniem a w cichości, albo jako ten kamień, co pada w topiel i leci, przepada, ginie, a nawet go oczy człowiecze nie chycą.<end id="e1204795582357"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196684856817' /><motyw id='m1196684856817'>Wieś, Zwierzęta</motyw>Ino czasem wróble rozświegotane wrzaskliwą bandą wpadały do stajni i zuchwale rzucały się na żłoby...</akap>
+<akap><begin id="b1196684856817"/><motyw id="m1196684856817">Wieś, Zwierzęta</motyw>Ino czasem wróble rozświegotane wrzaskliwą bandą wpadały do stajni i zuchwale rzucały się na żłoby...</akap>
 
 <akap_dialog>--- Jakie to zmyślne juchy! --- szeptał. --- Takiemu ptaszkowi, a Pan Jezus rozum daje, że wie, gdzie pożywienie znaleźć. Cicho, Łapa, niech się pożywią i wspomogą biedoty, bo i na nich zima przyjdzie. --- Przyciszał, bo pies skoczył wypędzać rabusiów.</akap_dialog>
 
@@ -6617,12 +6617,12 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Wypędź, Łapa! Dziadaki jedne, wszystkiego im zawżdy mało!</akap_dialog>
 
 
-<akap>Po nich kury zakrzekorzyły przed progiem, a wielki, czerwony kogut ostrożnie zaglądał, cofał się, bił skrzydłami i krzykał, aż zuchwale wskoczył za próg, do kobiałki pełnej obroku, a za nim reszta, ale nie zdążyły się jeszcze najeść, bo <begin id='b1204795979556' /><motyw id='m1204795979556'>Kobieta, Ptak</motyw>wnet nadciągnęły rozgęganą gromadą gęsi, z sykiem migotały w progu czerwone dzioby i chwiały się białe, powyciągane szyje.</akap>
+<akap>Po nich kury zakrzekorzyły przed progiem, a wielki, czerwony kogut ostrożnie zaglądał, cofał się, bił skrzydłami i krzykał, aż zuchwale wskoczył za próg, do kobiałki pełnej obroku, a za nim reszta, ale nie zdążyły się jeszcze najeść, bo <begin id="b1204795979556"/><motyw id="m1204795979556">Kobieta, Ptak</motyw>wnet nadciągnęły rozgęganą gromadą gęsi, z sykiem migotały w progu czerwone dzioby i chwiały się białe, powyciągane szyje.</akap>
 
-<akap_dialog>--- Wygoń, piesku, wygoń! Swarzą się juchy kiej te baby!<end id='e1204795979556' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Wygoń, piesku, wygoń! Swarzą się juchy kiej te baby!<end id="e1204795979556"/></akap_dialog>
 
 
-<akap>Juści, że wnet się rozległ wrzask, pisk, łomotanie skrzydeł i pióra poleciały kieby z rozprutej pierzyny, bo Łapa nie żałował sobie uciechy; powrócił zziajany, z wywieszonym ozorem i skomlał radośnie.<end id='e1196684856817' /></akap>
+<akap>Juści, że wnet się rozległ wrzask, pisk, łomotanie skrzydeł i pióra poleciały kieby z rozprutej pierzyny, bo Łapa nie żałował sobie uciechy; powrócił zziajany, z wywieszonym ozorem i skomlał radośnie.<end id="e1196684856817"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Cicho no!</akap_dialog>
 
@@ -6632,7 +6632,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Gotują się do przenosin!</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1196684892832' /><motyw id='m1196684892832'>Wieś</motyw>Drogą ktoś niektoś przejeżdżał, ale z rzadka, a teraz zasie człapał się z piskiem wóz jakiś; Kuba rozeznawał pilnie.</akap>
+<akap><begin id="b1196684892832"/><motyw id="m1196684892832">Wieś</motyw>Drogą ktoś niektoś przejeżdżał, ale z rzadka, a teraz zasie człapał się z piskiem wóz jakiś; Kuba rozeznawał pilnie.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Kłębów wóz, w jednego konia i drabinami, pewnie po ściółkę do lasu. Juści, oś w przodku wytarta i bez to się piast przyciera i skrzypi.</akap_dialog>
 
@@ -6642,10 +6642,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Stary Pietras do karczmy idzie --- mruczał. --- Walentowa wykrzykuje... pewnie gąski czyje przeszły na jej stronę... Piekielnica nie baba! Kozłowa widzi mi się... juści... bieży i krzyczy... juści ona!... Pietrek Rafałów... rajcuje jucha, jakby miał kluski w gębie... księża kobyła po wodę jedzie, tak... postaje... zawadza kołami... jeszcze se kiedy kulasy połamie...</akap_dialog>
 
 
-<akap>I tak se z wolna rozpoznawał wszystko i myślami, i tym widzeniem czującym po wsi chodził, kłopotał się, zabiegał, turbował i żył życiem wsi całej, że ledwie spostrzegł, jak dzień przechodził z wolna; ściany przygasły, drzwi zbladły i stajnia mroczeć poczęła.<end id='e1196684892832' /></akap>
+<akap>I tak se z wolna rozpoznawał wszystko i myślami, i tym widzeniem czującym po wsi chodził, kłopotał się, zabiegał, turbował i żył życiem wsi całej, że ledwie spostrzegł, jak dzień przechodził z wolna; ściany przygasły, drzwi zbladły i stajnia mroczeć poczęła.<end id="e1196684892832"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196684971082' /><motyw id='m1196684971082'>Choroba, Cierpienie, Lekarz, Wieś, Miasto</motyw>Już pod sam wieczór przyszedł Jambroży, nie wytrzeźwiony do cna, bo się jeszcze potaczał i mówił tak prędko, że trudno było rozebrać.</akap>
+<akap><begin id="b1196684971082"/><motyw id="m1196684971082">Choroba, Cierpienie, Lekarz, Wieś, Miasto</motyw>Już pod sam wieczór przyszedł Jambroży, nie wytrzeźwiony do cna, bo się jeszcze potaczał i mówił tak prędko, że trudno było rozebrać.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Nogeś pono wykręcił?</akap_dialog>
 
@@ -6660,7 +6660,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- A to cię uszlachtowali! Pies ci łydkę wyżarł czy co? --- wykrzyknął zdumiony, bo łydka była poszarpana, zaropiała, noga spuchła jak konew.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204796535773' /><motyw id='m1204796535773'>Chłop, Kara, Szlachcic, Własność, Zwierzęta</motyw>--- To... ino nie powiadajcie nikomu... borowy me postrzelił... ino...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204796535773"/><motyw id="m1204796535773">Chłop, Kara, Szlachcic, Własność, Zwierzęta</motyw>--- To... ino nie powiadajcie nikomu... borowy me postrzelił... ino...</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Prawda... śruciny siedzą pod skórą kiej mak... z daleka do cię wygarnął? Ho, ho! Kulas widzi mi się na nic już... kosteczki chroboczą ano... Czemuś to zaraz mnie nie wołał?</akap_dialog>
 
@@ -6670,7 +6670,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Hale... szkody... niby to zające należą do kogo... ścierwa... zasadził się na mnie... już na polu byłem, a ten z obu luf strzelił... żeby cię, piekielniku... ino nic nie mówcie... do sądu by pozwały... strażniki... i zarno by i fuzję wzieny... a to nie moja... Myślałech, że samo przejdzie... pomóżcie, bo tak rwie, tak boli...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Takiś to majster! Taki se ścichapęk, lelum polelum, a z dziedzicem zajączkami się dzieli... Cie!... Ale kulasem za tę spółkę zapłacisz...<end id='e1204796535773' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Takiś to majster! Taki se ścichapęk, lelum polelum, a z dziedzicem zajączkami się dzieli... Cie!... Ale kulasem za tę spółkę zapłacisz...<end id="e1204796535773"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Obejrzał raz jeszcze i srodze się strapił.</akap>
@@ -6715,7 +6715,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Hale, będą ci się pytali, głupi!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204796652482' /><motyw id='m1204796652482'>Łzy, Rozpacz</motyw>--- Urżnąć i zaraz wyzdrowieje... --- powtarzał Kuba cicho po jego wyjściu.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204796652482"/><motyw id="m1204796652482">Łzy, Rozpacz</motyw>--- Urżnąć i zaraz wyzdrowieje... --- powtarzał Kuba cicho po jego wyjściu.</akap_dialog>
 
 
 <akap>Noga przestała go boleć po opatrunku, zdrętwiała tylko aż do pachwiny, a po całym boku czuł, jakby mrówki łaziły, nie zważał na to, bo się głęboko zamedytował.</akap>
@@ -6731,10 +6731,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Zaniósł się głębokim, żalnym płaczem, krzykiem niemocy, staczającej się w przepaść bez ratunku.</akap>
 
 
-<akap>Długo wył i szamotał się w męce, ale przez te łzy i rozpacze jęły mu się wić postanowienia jakieś, medytacje, przycichał z wolna, uspokajał się i tak zagłębiał w siebie, że nic nie słyszał; jak przez sen majaczyło mu się granie jakieś, śpiewy, wrzaski bliskie.<end id='e1204796652482' /><end id='e1196684971082' /></akap>
+<akap>Długo wył i szamotał się w męce, ale przez te łzy i rozpacze jęły mu się wić postanowienia jakieś, medytacje, przycichał z wolna, uspokajał się i tak zagłębiał w siebie, że nic nie słyszał; jak przez sen majaczyło mu się granie jakieś, śpiewy, wrzaski bliskie.<end id="e1204796652482"/><end id="e1196684971082"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196685037082' /><motyw id='m1196685037082'>Panna młoda, Mąż, Żona, Obyczaje, Wesele, Wieś</motyw>W ten sam czas wesele się ano przenosiło do Boryny.</akap>
+<akap><begin id="b1196685037082"/><motyw id="m1196685037082">Panna młoda, Mąż, Żona, Obyczaje, Wesele, Wieś</motyw>W ten sam czas wesele się ano przenosiło do Boryny.</akap>
 
 
 <akap>Robili przenosiny Jagusi do męża.</akap>
@@ -6755,7 +6755,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Młódź podśpiewywała czasami, to kuma jaka zawiedła, chłop któren wrzasnął: ,,da dana", ale wnet cichli, ochoty jeszcze nie było i ziąb wilgotny przejmował do żywego.</akap>
 
 
-<akap>Dopiero kiej nawrócili w Borynowe opłotki, <begin id='b1204797299659' /><motyw id='m1204797299659'>Kobieta, Kondycja ludzka, Los</motyw>druhny zaśpiewały:</akap>
+<akap>Dopiero kiej nawrócili w Borynowe opłotki, <begin id="b1204797299659"/><motyw id="m1204797299659">Kobieta, Kondycja ludzka, Los</motyw>druhny zaśpiewały:</akap>
 
 
 <poezja_cyt>
@@ -6767,14 +6767,14 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
        Że ci zawsze będą grać?.../
        Wczoraj trochę, dzisiaj trochę.../
        A na całe życie płacz.../
-       Da dana! A na całe życie płacz!<end id='e1204797299659' /></strofa>
+       Da dana! A na całe życie płacz!<end id="e1204797299659"/></strofa>
 </poezja_cyt>
 
 
 <akap>Na ganku przed progiem czekał już Boryna, kowalowie i Józka.</akap>
 
 
-<akap>Dominikowa wniosła przodem w węzełku skibkę chleba, soli szczyptę, węgiel, wosk z gromnicy i pęk kłosów poświęconych na Zielną, <begin id='b1204797347468' /><motyw id='m1204797347468'>Obrzędy, Zabobony</motyw>a gdy i Jaguś próg przestąpiła, kumy ciskały za nią nitki wyprute i paździerze, by zły nie miał przystępu i wiodło się jej wszystko<end id='e1204797347468' />.</akap>
+<akap>Dominikowa wniosła przodem w węzełku skibkę chleba, soli szczyptę, węgiel, wosk z gromnicy i pęk kłosów poświęconych na Zielną, <begin id="b1204797347468"/><motyw id="m1204797347468">Obrzędy, Zabobony</motyw>a gdy i Jaguś próg przestąpiła, kumy ciskały za nią nitki wyprute i paździerze, by zły nie miał przystępu i wiodło się jej wszystko<end id="e1204797347468"/>.</akap>
 
 
 <akap>Wraz też witali się, całowali a życzyli młodym szczęścia, zdrowia i co tam Pan Bóg da, a do izby szli, że wnet zawalili ławy wszystkie i kąty.</akap>
@@ -6789,10 +6789,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Ale zabawa szła nietęgo, juści, że nikt za kołnierz nie wylewał i od kieliszków nie stronił, przepijali nawet ze smakiem, ino że jakoś nie nabierali weselnego ducha i nie wiedli się do wrzątka, ledwie parkotali, jak ta woda na słabym ogniu; siedzieli osowiale, ruchali się ciężko, nieswojo, mało pogadywali i z cicha, a jaki taki ze starszych ziewał ukradkiem, przeciągał się, a tęskliwie myślał, by się co rychlej gdzie na słomę dostać.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204797424692' /><motyw id='m1204797424692'>Kobieta</motyw>Kobiety zaś, choć to nasienie najbardziej wrzaski i zabawę czyniące, rozwalały się ino po ławach, w kąty się kryły i mało wiele między sobą rajcowały.<end id='e1204797424692' /></akap>
+<akap><begin id="b1204797424692"/><motyw id="m1204797424692">Kobieta</motyw>Kobiety zaś, choć to nasienie najbardziej wrzaski i zabawę czyniące, rozwalały się ino po ławach, w kąty się kryły i mało wiele między sobą rajcowały.<end id="e1204797424692"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204797491366' /><motyw id='m1204797491366'>Córka, Matka, Miłość, Zazdrość, Gospodyni</motyw>Jagusia w mężowej komorze wnet się przestroiła w szmaty zwyczajne, tyla że świąteczne, i wyszła ugaszczać a przyjmować, ale matka do niczego się jej tknąć nie dała.</akap>
+<akap><begin id="b1204797491366"/><motyw id="m1204797491366">Córka, Matka, Miłość, Zazdrość, Gospodyni</motyw>Jagusia w mężowej komorze wnet się przestroiła w szmaty zwyczajne, tyla że świąteczne, i wyszła ugaszczać a przyjmować, ale matka do niczego się jej tknąć nie dała.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Wesela se zażyj, córuchno! Narobisz się jeszcze, natrudzisz! --- szeptała i raz wraz ją przygarniała do piersi, i z płaczem tuliła, aż to dziwno było niejednemu, boć nie we świat szła za chłopa, nie na drugą wieś i na biedę.</akap_dialog>
 
@@ -6806,15 +6806,15 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>I po całym domu się rozłaziły, a w każdą szparę wrażały zazdrosne oczy.</akap>
 
 
-<akap>Nie zazdrościć to losu takiego?...<end id='e1196685037082' /></akap>
+<akap>Nie zazdrościć to losu takiego?...<end id="e1196685037082"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196685134067' /><motyw id='m1196685134067'>Bogactwo, Dom, Wieś</motyw>Już sam dom najlepszy we wsi, duży, widny, wysoki, stancje kieby w jakim dworze, wybielone, z podłogami, czyste! A co sprzętów, co statków różnych, obrazów samych ze dwadzieścia i wszystkie ze szkłami! A tu jeszcze obory, stajnie, stodoła, szopa! A mało to lewentarza? Pięcioro samych krowich ogonów, nie licząc byka, któren profit daje niezgorszy! Trzy konie! A gdzie jeszcze grunt? Gdzie gęsi, świnie?...<end id='e1196685134067' /></akap>
+<akap><begin id="b1196685134067"/><motyw id="m1196685134067">Bogactwo, Dom, Wieś</motyw>Już sam dom najlepszy we wsi, duży, widny, wysoki, stancje kieby w jakim dworze, wybielone, z podłogami, czyste! A co sprzętów, co statków różnych, obrazów samych ze dwadzieścia i wszystkie ze szkłami! A tu jeszcze obory, stajnie, stodoła, szopa! A mało to lewentarza? Pięcioro samych krowich ogonów, nie licząc byka, któren profit daje niezgorszy! Trzy konie! A gdzie jeszcze grunt? Gdzie gęsi, świnie?...<end id="e1196685134067"/></akap>
 
 
 <akap>Wzdychały żałośnie i raz po raz któraś z cicha rzekła:</akap>
 
-<akap_dialog>--- Mój Boże, że to Pan Jezus daje takim, co i nie zasłużyły!<end id='e1204797491366' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Mój Boże, że to Pan Jezus daje takim, co i nie zasłużyły!<end id="e1204797491366"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Umiały sobie pomagać, umiały!</akap_dialog>
 
@@ -6832,7 +6832,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Bo wstydu nie ma.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1196685193051' /><motyw id='m1196685193051'>Wesele, Taniec, Kobieta, Mężczyzna</motyw>--- A dyć chodźcie --- wolał Jędrzych. --- Muzyka gra, a w izbie ani jednej kiecki, że nie ma z kim tańcować!</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1196685193051"/><motyw id="m1196685193051">Wesele, Taniec, Kobieta, Mężczyzna</motyw>--- A dyć chodźcie --- wolał Jędrzych. --- Muzyka gra, a w izbie ani jednej kiecki, że nie ma z kim tańcować!</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Jaki ochotny, a pozwoli ci to matka?</akap_dialog>
 
@@ -6846,10 +6846,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Jędrzych zaklął ino, chycił pierwszą z brzega i powiódł, nie słuchając, co za nim brzęczało.</akap>
 
 
-<akap>W izbie już tańcowali, z wolna jeszcze i jakby od niechcenia; jedna Nastka Gołębianka hulała ostro z Szymkiem Paczesiem. Umówili się przódzi, więc skoro muzyka zagrała, zwarli się mocno i tańcowali rzetelnie a długo; to na odpocznienie brali się wpół i nosili po izbie, aże ich ciągotki brały do siebie, to pogadywali wesoło, śmiali się w glos i biedro w biedro chodzili, aż Dominikowa z niepokojem naglądała do syna.<end id='e1196685193051' /></akap>
+<akap>W izbie już tańcowali, z wolna jeszcze i jakby od niechcenia; jedna Nastka Gołębianka hulała ostro z Szymkiem Paczesiem. Umówili się przódzi, więc skoro muzyka zagrała, zwarli się mocno i tańcowali rzetelnie a długo; to na odpocznienie brali się wpół i nosili po izbie, aże ich ciągotki brały do siebie, to pogadywali wesoło, śmiali się w glos i biedro w biedro chodzili, aż Dominikowa z niepokojem naglądała do syna.<end id="e1196685193051"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196685327395' /><motyw id='m1196685327395'>Obyczaje, Panna młoda, Wesele</motyw>Ale dopiero gdy nadszedł wójt --- spóźnił się, bo musiał rekrutów odstawiać do powiatu --- rozruchali się ludzie, bo skoro wszedł, skoro przepił raz i drugi, wziął rozprawiać z gospodarzami i przekpiwać się z ,,młodych".</akap>
+<akap><begin id="b1196685327395"/><motyw id="m1196685327395">Obyczaje, Panna młoda, Wesele</motyw>Ale dopiero gdy nadszedł wójt --- spóźnił się, bo musiał rekrutów odstawiać do powiatu --- rozruchali się ludzie, bo skoro wszedł, skoro przepił raz i drugi, wziął rozprawiać z gospodarzami i przekpiwać się z ,,młodych".</akap>
 
 <akap_dialog>--- Pan młody kiej ściana, a młoducha niby to sukno czerwone.</akap_dialog>
 
@@ -6871,19 +6871,19 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Wnet się wrzawa wzmogła i wesołość ogarniała duszę, wójt pomógł rzetelnie, ale i gorzałka zrobiła swoje. Boryna nie żałował i flachę puszczał częstą kolejką; tańce też szły raźniejsze i gęstsze, śpiewać już poczynali, przytupywać i coraz większym kołem taczać po izbie.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204798039035' /><motyw id='m1204798039035'>Alkohol, Kobieta, Mężczyzna, Mąż, Żona</motyw>A na to już zjawił się Jambroży, przysiadł zaraz, nieledwie przy progu, a łakomymi oczyma wodził za flachą.</akap>
+<akap><begin id="b1204798039035"/><motyw id="m1204798039035">Alkohol, Kobieta, Mężczyzna, Mąż, Żona</motyw>A na to już zjawił się Jambroży, przysiadł zaraz, nieledwie przy progu, a łakomymi oczyma wodził za flachą.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Wam ino tam głowę wykręca, gdzie kieliszki dzwonią! --- rzucił wójt.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Brzękliwe są; a któren spragnionego napoi, zasługę ma! --- odparł poważnie.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204798202335' /><motyw id='m1204798202335'>Woda</motyw>--- Naści wody, worku skórzany.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204798202335"/><motyw id="m1204798202335">Woda</motyw>--- Naści wody, worku skórzany.</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Co smakuje bydlęciu, szkodzi człowiekowi! Powiedają: ,,Kogo woda zbawi, to zbawi, a gorzałka kużdego na nogi postawi."</akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- To pijże okowitkę, kiejś taki kalkulant.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Przepijcie, wójcie! Powiedają i to: ,,Chrzest przyjmuj wodą, ślub polewaj wódką, a śmierć płakaniem."<end id='e1204798202335' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Przepijcie, wójcie! Powiedają i to: ,,Chrzest przyjmuj wodą, ślub polewaj wódką, a śmierć płakaniem."<end id="e1204798202335"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Dobrze powiadają, pijcie drugi...</akap_dialog>
 
@@ -6904,7 +6904,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Gorzałkę lubi i pyskata tak samo --- dodawały drugie.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Powiedają: ,,Chłop robotny i żona pyskata, to wezmą choćby i pół świata."<end id='e1204798039035' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Powiedają: ,,Chłop robotny i żona pyskata, to wezmą choćby i pół świata."<end id="e1204798039035"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Wójt przysiadł obok niego, a drugie w podle, gdzie kto mógł ławy zachwycić, a zbrakło miejsca, przystawali i cisnęli się do kupy, pół izby zajęli bez mała, nie bacząc na tańcujących.</akap>
@@ -6913,7 +6913,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Wnet zasię poczęły iść przekpinki, wymysły różne, gadki, wesołe powiedania, przypowiastki, aż się izba trzęsła od śmiechów, a najbarzej Jambroży dowodził, zmyślał jucha i cyganił w żywe oczy, ino tak sprawnie i uciesznie, że się pokładali od śmiechu; a z kobiet Wachnikowa nie dała się nikomu przegadać i w pierwszą gębę grała, wójt też basował, ile mu ino baczenie na urząd pozwalało.</akap>
 
 
-<akap><begin id='b1204798352453' /><motyw id='m1204798352453'>Żyd</motyw>Muzyka rżnęła od ucha, siarczyście, młódź hulała raźno, krzykała i obcasami ostro biła, a oni się tak zabawiali społecznie i wesoło, że o Bożym świecie zapominali, aż któryś dojrzał w sieni Jankla. Wciągnęli go wnet do izby. Żyd czapkę zdjął, kłaniał się i ze wszystkimi przyjaźnie witał nie bacząc, że mu przezwiska jak kamienie latają koło uszów.</akap>
+<akap><begin id="b1204798352453"/><motyw id="m1204798352453">Żyd</motyw>Muzyka rżnęła od ucha, siarczyście, młódź hulała raźno, krzykała i obcasami ostro biła, a oni się tak zabawiali społecznie i wesoło, że o Bożym świecie zapominali, aż któryś dojrzał w sieni Jankla. Wciągnęli go wnet do izby. Żyd czapkę zdjął, kłaniał się i ze wszystkimi przyjaźnie witał nie bacząc, że mu przezwiska jak kamienie latają koło uszów.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Żółtek! Niechrzczony! Kobyli syn!</akap_dialog>
 
@@ -6926,7 +6926,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Zostańcie, Jankiel, nie streficie się! Hej! Muzykanty, zagrajcie ,,żydowskiego"! Niech Jankiel potańcuje! --- wołali ze śmiechem.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- Mogę potańcować, to nie grzech!<end id='e1204798352453' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- Mogę potańcować, to nie grzech!<end id="e1204798352453"/></akap_dialog>
 
 
 <akap>Ale nim grajkowie zrozumieli wołania, Jankiel wysunął się cicho do sieni i zniknął w podwórzu, poszedł do Kuby odbierać strzelbę.</akap>
@@ -6946,9 +6946,9 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Jambroży ino cyganią, aż się kurzy, i myślą, że mu kto wierzy...</akap_dialog>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204798470519' /><motyw id='m1204798470519'>Głupiec</motyw>--- Jasiek, coć dadzą w pysk, bierz, bo twoje, ale mnie nie ruchaj, nie uredzisz.</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204798470519"/><motyw id="m1204798470519">Głupiec</motyw>--- Jasiek, coć dadzą w pysk, bierz, bo twoje, ale mnie nie ruchaj, nie uredzisz.</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A spróbujmy się! --- odkrzyknął parob, że to głupawy był i słowa nie wyrozumiał.<end id='e1204798470519' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A spróbujmy się! --- odkrzyknął parob, że to głupawy był i słowa nie wyrozumiał.<end id="e1204798470519"/></akap_dialog>
 
 <akap_dialog>--- Wół tak samo poredzi albo i lepiej.</akap_dialog>
 
@@ -6957,7 +6957,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Wpuść cielę do kościoła, a też ino ogon wyniesie! Głupia! --- mruknął zeźlony.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Bo to matka Jaśkowa chciała bronić syna. <begin id='b1204798625560' /><motyw id='m1204798625560'>Jedzenie, Gospodyni</motyw>Ruszył też pierwszy do stołów, a za nim insi jęli zajmować miejsca, a spiesznie, bo już kucharki wnosiły dymiące miski i smaki wiały po izbie.</akap>
+<akap>Bo to matka Jaśkowa chciała bronić syna. <begin id="b1204798625560"/><motyw id="m1204798625560">Jedzenie, Gospodyni</motyw>Ruszył też pierwszy do stołów, a za nim insi jęli zajmować miejsca, a spiesznie, bo już kucharki wnosiły dymiące miski i smaki wiały po izbie.</akap>
 
 
 <akap>Usadzili się po starszeństwie i jak przystało na przenosinach, z Dominikową i jej chłopakami w pośrodku; druhny i drużbowie zasiedli razem, przy sobie, a Boryna z Jagusią ostali na izbie, by posługiwać i mieć baczenie na wszystko.</akap>
@@ -6973,10 +6973,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap_dialog>--- Gospodyni moja kochana! A dyć, kiej ta dworska pani, tak se godnie poczynasz i radzisz!</akap_dialog>
 
-<akap_dialog>--- A bom to nie gospodyni! Idźcie no do izby, Gulbas z Szymonem czegoś odęci siedzą i mało co pojadają. Przepijcie do nich!...<end id='e1204798625560' /></akap_dialog>
+<akap_dialog>--- A bom to nie gospodyni! Idźcie no do izby, Gulbas z Szymonem czegoś odęci siedzą i mało co pojadają. Przepijcie do nich!...<end id="e1204798625560"/></akap_dialog>
 
 
-<akap>Juści, że jej słuchał i robił, co chciała! A Jagusi było dziwnie wesoło na duszy i ochotnie. Gospodynią się poczuła i nie byle jaką, panią prawie, to i rządy same jej jakoś w ręce szły, a z nimi i powaga w niej rosła, i harność pełna mocy a spokojności! Nosiła się po izbach swobodnie, doglądała wszystkiego bystro i tak mądrze kierowała, jakby już nie wiada od kiela na swoim gospodarzyła.<end id='e1196685327395' /></akap>
+<akap>Juści, że jej słuchał i robił, co chciała! A Jagusi było dziwnie wesoło na duszy i ochotnie. Gospodynią się poczuła i nie byle jaką, panią prawie, to i rządy same jej jakoś w ręce szły, a z nimi i powaga w niej rosła, i harność pełna mocy a spokojności! Nosiła się po izbach swobodnie, doglądała wszystkiego bystro i tak mądrze kierowała, jakby już nie wiada od kiela na swoim gospodarzyła.<end id="e1196685327395"/></akap>
 
 <akap_dialog>--- Jaka jest, wnet stary rozpozna i jego to rzecz, ale widzi mi się, że gospodyni będzie z niej sielna --- szepnęła Ewka do Jagustynki.</akap_dialog>
 
@@ -7034,7 +7034,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Leżał spokojnie i ani krzyknął, gdy mu Jambroży nogę składał, mył i krępował w zmoczone szmaty.</akap>
 
 
-<akap>Roch na klęczkach przyświecał latarnią i modlił się tak gorąco, aż mu łzy ciekły po twarzy, a <begin id='b1204798884646' /><motyw id='m1204798884646'>Dziecko</motyw>Kuba ino się uśmiechał radośnie, tkliwo jakoś i rzewnie, jak to dzieciątko w polu porzucone, które nim pozna, że bez matki, raduje się do traw, co nad nim szumią, za słońcem patrzy, do przelatujących ptaszków rączki wyciąga i po swojemu gada ze wszystkim, i cieszy się, tak ci i on czuł się teraz; dobrze mu było, spokojnie i nieboleśnie, a tak na duszy lekko i wesoło, że za nic sobie miał chorobę<end id='e1204798884646' />, ino się z cicha przechwalał... jako siekierę dobrze wyostrzył... nogę ułożył na progu... i dziabnął w samo jabłko... zabolało, ale noga od jednego razu nie puściła... więc drugi raz dziabnął ze wszystkiej mocy... i oto nic go teraz nie boli, pomogło widać... że niechby tylko miał więcej mocy, to nie gniłby dłużej na wyrku, a na wesele szedł... do tańca się brał... i podjadłby nieco, bo jeść mu się chce...</akap>
+<akap>Roch na klęczkach przyświecał latarnią i modlił się tak gorąco, aż mu łzy ciekły po twarzy, a <begin id="b1204798884646"/><motyw id="m1204798884646">Dziecko</motyw>Kuba ino się uśmiechał radośnie, tkliwo jakoś i rzewnie, jak to dzieciątko w polu porzucone, które nim pozna, że bez matki, raduje się do traw, co nad nim szumią, za słońcem patrzy, do przelatujących ptaszków rączki wyciąga i po swojemu gada ze wszystkim, i cieszy się, tak ci i on czuł się teraz; dobrze mu było, spokojnie i nieboleśnie, a tak na duszy lekko i wesoło, że za nic sobie miał chorobę<end id="e1204798884646"/>, ino się z cicha przechwalał... jako siekierę dobrze wyostrzył... nogę ułożył na progu... i dziabnął w samo jabłko... zabolało, ale noga od jednego razu nie puściła... więc drugi raz dziabnął ze wszystkiej mocy... i oto nic go teraz nie boli, pomogło widać... że niechby tylko miał więcej mocy, to nie gniłby dłużej na wyrku, a na wesele szedł... do tańca się brał... i podjadłby nieco, bo jeść mu się chce...</akap>
 
 <akap_dialog>--- Leż spokojnie i nic się nie ruchaj, jadła dostaniesz rychło, powiem Józi.</akap_dialog>
 
@@ -7118,10 +7118,10 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 
 <akap>Klacz zarżała przeciągle i rzuciła się na uwięzi, aż łańcuch zabrzęczał.</akap>
 
-<akap_dialog><begin id='b1204799604782' /><motyw id='m1204799604782'>Jedzenie</motyw>--- Podjem se choć raz do syta! Dostaniesz, piesku, swoje, dostaniesz, nie skomlij ino...</akap_dialog>
+<akap_dialog><begin id="b1204799604782"/><motyw id="m1204799604782">Jedzenie</motyw>--- Podjem se choć raz do syta! Dostaniesz, piesku, swoje, dostaniesz, nie skomlij ino...</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1196685599160' /><motyw id='m1196685599160'>Śmierć</motyw>Wziął się ostro do kiełbasy, ale nie mógł, nie chciało mu się zupełnie, rosło mu w ustach.</akap>
+<akap><begin id="b1196685599160"/><motyw id="m1196685599160">Śmierć</motyw>Wziął się ostro do kiełbasy, ale nie mógł, nie chciało mu się zupełnie, rosło mu w ustach.</akap>
 
 <akap_dialog>--- Mój Jezus, tyle kiełbasy, tyle mięsa... a nie mogę... całkiem nie mogę.</akap_dialog>
 
@@ -7136,7 +7136,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Potem se zjem, odpocznę nieco i bal se sprawię --- pomyślał.</akap_dialog>
 
 
-<akap>Ale i potem nie mógł, zapadał w sen, nie popuszczając kiełbasy z garści, nie czując jednak, że Łapa mu ją po cichu obgryzał...<end id='e1204799604782' /></akap>
+<akap>Ale i potem nie mógł, zapadał w sen, nie popuszczając kiełbasy z garści, nie czując jednak, że Łapa mu ją po cichu obgryzał...<end id="e1204799604782"/></akap>
 
 
 <akap>Otrzeźwiał nagle, bo po wieczerzy muzyka gruchnęła w chałupie z taką mocą, aż ściany stajni drygały i przestraszone kury gdakały z chlewów.</akap>
@@ -7159,7 +7159,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap_dialog>--- Ceśka, Ceś, Ceś!</akap_dialog>
 
 
-<akap><begin id='b1204799370787' /><motyw id='m1204799370787'>Duch, Zaświaty</motyw>Ale już dusza wychodziła z niego powoli i niesła się we światy, jako ten ptaszek Jezusowy, kołowała jeszcze błędnie, oderwać się nie mogła jeszcze, że przywierała czasami do ziemie świętej, by odpocząć z utrudzenia, utulić swój płacz sierocy we wrzawie ludzkiej; między kochane zachodziła, wśród żywe szła, do bratów wołała żałośnie i u serc prosiła pomocy, aż mocą Jezusową skrzepiona i miłosierdziem, niesła się na jakieś pola wiośniane, na te Boże ugory ogromne, nieobjęte, wieczną światłością oprzędzone i weselem wiecznym.</akap>
+<akap><begin id="b1204799370787"/><motyw id="m1204799370787">Duch, Zaświaty</motyw>Ale już dusza wychodziła z niego powoli i niesła się we światy, jako ten ptaszek Jezusowy, kołowała jeszcze błędnie, oderwać się nie mogła jeszcze, że przywierała czasami do ziemie świętej, by odpocząć z utrudzenia, utulić swój płacz sierocy we wrzawie ludzkiej; między kochane zachodziła, wśród żywe szła, do bratów wołała żałośnie i u serc prosiła pomocy, aż mocą Jezusową skrzepiona i miłosierdziem, niesła się na jakieś pola wiośniane, na te Boże ugory ogromne, nieobjęte, wieczną światłością oprzędzone i weselem wiecznym.</akap>
 
 
 <akap>I wyżej leciała, dalej, dalej, aż tam...</akap>
@@ -7174,15 +7174,15 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>...Tam zaś, gdzie ino ciche modlenie płynie i dymy pachnące wleką się cięgiem, jako te mgły, dzwonki brzęczą i organy cicho grają, i święta ofiara odprawuje się ciągle, i naród już bezgrzeszny, i aniołowie, i święci pośpiewują spólnie chwałę Pańską, w ten kościół święty, nieśmiertelny, Boży! Gdzie ino duszy człowiekowej modlić się a wzdychać, a płakać z radości i weselić się z Panem w wiek wieków.</akap>
 
 
-<akap>Tam się ano rwała dusza umęczona i odpocznienia tęskliwa, Kubowa dusza.<end id='e1204799370787' /><end id='e1196685599160' /></akap>
+<akap>Tam się ano rwała dusza umęczona i odpocznienia tęskliwa, Kubowa dusza.<end id="e1204799370787"/><end id="e1196685599160"/></akap>
 
 
-<sekcja_swiatlo />
-<separator_linia />
-<sekcja_swiatlo />
+<sekcja_swiatlo/>
+<separator_linia/>
+<sekcja_swiatlo/>
 
 
-<akap><begin id='b1196685622145' /><motyw id='m1196685622145'>Obyczaje, Wesele, Taniec</motyw>Dom zaś tańcował wciąż i weselił się całym sercem, ochotniej nawet niźli wczoraj, bo poczęstunek był sutszy i barzej niewolili gospodarze. Wodzili się też w tanach do upadłego.</akap>
+<akap><begin id="b1196685622145"/><motyw id="m1196685622145">Obyczaje, Wesele, Taniec</motyw>Dom zaś tańcował wciąż i weselił się całym sercem, ochotniej nawet niźli wczoraj, bo poczęstunek był sutszy i barzej niewolili gospodarze. Wodzili się też w tanach do upadłego.</akap>
 
 
 <akap>Wrzeli już niby ten ukrop na mocnym ogniu, a co przysłabli zdziebko, muzyka grzmiała z nową siłą, że jako łan, uderzony wichurą, ino się przyginali, brali rozmach, niecili rum nogami i z krzykiem szli w nowy tan, ze śpiewami, a huczno, tłumno i ogniście.</akap>
@@ -7191,16 +7191,16 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 <akap>Że już im dusze całkiem stajały od gorącości, krew kipiała warem, rozum odchodził, serca się zapamiętały w hulance, a każdy nerw dygotał do taktu, każdy ruch był tańcem, każdy krzyk śpiewem, a każde oczy weselem się jarzyły i radością.</akap>
 
 
-<akap>I tak szło przez całą noc, do samego świtania!<end id='e1196685622145' /></akap>
+<akap>I tak szło przez całą noc, do samego świtania!<end id="e1196685622145"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196685670317' /><motyw id='m1196685670317'>Zima</motyw>A dzień podnosił się ciężko i cicho, porankowe brzaski siały na świat posępne, nieprzeniknione zwały chmur, a już przed samym wschodem słońca zamroczyło się z nagła i pociemniało, zaczął padać śnieg. Polatywał zrazu z rzadka i kołujący, jak to igliwo w dzień wietrzny, aż się i potem rozśnieżyło na dobre.</akap>
+<akap><begin id="b1196685670317"/><motyw id="m1196685670317">Zima</motyw>A dzień podnosił się ciężko i cicho, porankowe brzaski siały na świat posępne, nieprzeniknione zwały chmur, a już przed samym wschodem słońca zamroczyło się z nagła i pociemniało, zaczął padać śnieg. Polatywał zrazu z rzadka i kołujący, jak to igliwo w dzień wietrzny, aż się i potem rozśnieżyło na dobre.</akap>
 
 
-<akap>Śnieg sypał jakby przez gęste sito, padał prosto, równo, jednostajnie, bez szelestu i pokrywał dachy, drzewa, płoty i ziemię całą jakby podbielonym, szarawym przędziwem albo tym pierzem niedartym.<end id='e1196685670317' /></akap>
+<akap>Śnieg sypał jakby przez gęste sito, padał prosto, równo, jednostajnie, bez szelestu i pokrywał dachy, drzewa, płoty i ziemię całą jakby podbielonym, szarawym przędziwem albo tym pierzem niedartym.<end id="e1196685670317"/></akap>
 
 
-<akap><begin id='b1196685720770' /><motyw id='m1196685720770'>Obyczaje, Śmierć, Wesele</motyw>Rychtyk i wesele się skończyło, mieli się jeszcze wieczorem zebrać w karczmie na poprawiny, ale teraz już poczęli rozchodzić się do domów.</akap>
+<akap><begin id="b1196685720770"/><motyw id="m1196685720770">Obyczaje, Śmierć, Wesele</motyw>Rychtyk i wesele się skończyło, mieli się jeszcze wieczorem zebrać w karczmie na poprawiny, ale teraz już poczęli rozchodzić się do domów.</akap>
 
 
 <akap>Tylko drużbowie z druhnami i muzyką na czele zebrali się kupą przed gankiem i zaśpiewali wraz jednym głosem ostatnią piosneczkę:</akap>
@@ -7215,12 +7215,12 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
 </poezja_cyt>
 
 
-<sekcja_swiatlo />
-<separator_linia />
-<sekcja_swiatlo />
+<sekcja_swiatlo/>
+<separator_linia/>
+<sekcja_swiatlo/>
 
 
-<akap>A Kuba w ten sam czas składał duszę swoją pod święte Panajezusowe nóżki.<end id='e1196685720770' /></akap>
+<akap>A Kuba w ten sam czas składał duszę swoją pod święte Panajezusowe nóżki.<end id="e1196685720770"/></akap>
 
 
 <extra><!--</tekst_glowny>--></extra>