Removed txt book files from repository.
[wolnelektury.git] / books / krasicki_satyry2_pochwala_glupstwa.txt
diff --git a/books/krasicki_satyry2_pochwala_glupstwa.txt b/books/krasicki_satyry2_pochwala_glupstwa.txt
deleted file mode 100644 (file)
index 723784d..0000000
+++ /dev/null
@@ -1,127 +0,0 @@
-
------
-Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
-Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
-Źródło:
------
-
-AUTOR: 
-TYTUŁ: 
-
-
-
-
-
-
-Ignacy Krasicki
-
-Satyry, Część druga
-
-Pochwała głupstwa
-
-
-
-
-
-
-
-„A ja mówię, że głupstwo niezłym jest podziałem”.
-„Mądrość przecież zaszczytem, nierozum zakałem”.
-„Nie wchodzę ja w dysputę, rzecz jest niby jawna,
-Maksyma teraźniejsza tak jako i dawna
-Każe szukać mądrości, a głupstwa się chronić.
-Umieli zawżdy ludzie od dobrego stronić,
-A że głupstwo jest dobrem, stronili od niego.
-Patrz na mędrca — tetryka, głupca — wesołego:
-Tu pryska z twarzy zdrowie, tam zapadłe oczy,
-Wlecze się chuda mądrość, spasłe głupstwo toczy.
-A co lepsza, kto głupi, mądrością jest dumny,
-A co gorsza, kto mądry, zna, że mniej rozumny.
-Nasz pan Paweł, choć w głupstwie dni swoje postradał,
-Skoro wszedł, wszystkich zgłuszył, Michała przegadał,
-Michała, co wiek z księgą trawi w gabinecie.
-Prawda, Paweł raz po raz nic do rzeczy plecie,
-Ale żwawo i głośno, więc go zgraja słucha,
-Zmiłuje się na koniec, przecie udobrucha,
-Da mówić Michałowi, który w kącie wzdycha,
-Zaczyna, dobrze mówi, ale mówi z cicha,
-Aż w śmiech, co go słuchali, więc milczy, zlękniony;
-Dopieroż tym tryumfem głupiec uwielbiony
-Łże, bredzi, decyduje, a w zgrai nacisku
-Odbiera plauz mądrości i ma sławę w zysku.
-Ale — rzeczesz — pan Paweł nie probuje rzeczy,
-Że czasem przykład jeden doświadczeniu przeczy,
-Nie idzie, żeby zawżdy podobne bywały.
-Prawda, ale w tej mierze dowód okazały,
-Pawłów jest tysiącami, a rzadki w złym stanie.
-Każdy w podobnym sobie ma upodobanie,
-Więc głupi prędko znajdzie, komu się podoba.
-Mędrzec, wieku okrasa i kraju ozdoba,
-Laur ma, prawda, ale ten ni grzeje, ni tuczy,
-Głupstwo go jawnie nęka, zazdrość w kącie mruczy.
-Półmędrków rodzaj zjadły z bliska i z daleka,
-Gdy nie może ukąsić, jak szczeka, tak szczeka.
-Sroga bitwa, a o co — o liść lub kadzidła.
-Bogdaj to w bractwie głupich! Tam szczęścia prawidła,
-Tam korzyści, tam rozkosz coraz żywsza z wiekiem,
-Każdy kontent, bo czuje, że jest wielkim człekiem.
-Fraszka sława na potem, co teraz, to moje.
-O Pawle, niech ogłoszę uwielbienie twoje!
-Pozwól — śmieje się — wielkiś — śmieje się i wierzy,
-A że szczodrym wydziałem łaski swoje mierzy,
-Za to żem winny jemu szacunek oznaczył,
-Lekkim głowy skinieniem obdarzyć mnie raczył;
-Tak Jowisz u Homera utwierdzał wyroki.
-Choć stopień uwielbienia posiada wysoki,
-Zniża się czasem Paweł, kiedy tego godni
-Jurgieltowi chwalacze, autorowie głodni,
-Ci, których niezmazana w sądzeniu rzetelność
-Gotowa za grosz patent dać na nieśmiertelność,
-A przypisując dzieło temu, co druk płaci,
-Pieniężnym bohatyrem kronikę bogaci.
-Indy, Persy i Medy, Party, Baktryjany
-Zwyciężył Aleksander. Więcej zawołany
-Nasz mecenas, bohater, zdziałał i dokazał,
-Zapłacił szczodrobliwie, dawne dzieje zmazał.
-On sam sławy posiadacz, a prawem dziedzicznym,
-Bo się przodków szeregiem zaszczycając licznym,
-Pomimo Niesieckiego sławny antenaty
-Stryjeczne i cioteczne licząc majestaty,
-Tam gdzie słońce zapada, gdzie powstaje zorza,
-Sławny z dzieł, z krwi, z talentów od morza do morza.
-Co druk głosi, to prawda: od czegoż by służył?
-Płaci on wielkim mężom, w czym się świat zadłużył.
-Płaci sławą, a że się wszystko w świecie płaci,
-Głupi możny, głodnego gdy mędrca bogaci,
-Staje się jeszcze większym i mędrszym nad niego.
-Po sławie cóż nad zdrowie jest pożądańszego?
-A może i przed sławą? To dobro jedyne.
-Cóż po tym, w życiu niezdrów, że po śmierci słynę,
-Co mi po dobrym mieniu, gdy użyć nie mogę,
-Co po wszystkim, gdy słabość wznieca śmierci trwogę.
-Tam, kędy zdrowia nie masz, jaki zysk powabi?
-Rycerstwo króci życie, mądrość zmysły słabi,
-Praca siły wywnętrza, skrzętność zbyt zaprząta,
-Wszędzie gorycz w pośrodku korzyści się pląta;
-Zgoła w zysku bez zdrowia musiemy szkodować.
-Jakże siły utrzymać? Jak czerstwość zachować?
-Próżno krzyczy Hipokrat, próżno Galen szepta,
-Głupstwo, głupstwo, o bracia, jedyna recepta!
-Skarbie nie dość wielbiony! Choć wielu bogacisz,
-Nie przebierzesz się nigdy, ceny nie utracisz.
-Obdarzasz, lecz niewdzięcznych; choć miła spuścizna,
-Głupców tłumy niezmierne, a nikt się nie przyzna,
-Wszyscy mądrzy — nikt siebie prawdziwie nie widzi,
-Czym nie jest, tym być pragnie, czym jest, tym się brzydzi.
-Pełno w świecie obłudy, wkrada się i w fraszki.
-Wewnątrz skryta osoba, z wierzchu same maszki.
-Zrzućmy je, niech odkrycie głupstwo światem włada,
-Sławę, honor, bogactwa, rozkoszy posiada.
-Czemuż się szczęścia wstydzić? — Dzień po nocy wschodzi,
-Zrzucił świat uprzedzenia, wiek złoty się rodzi.
-Niechaj mądrość, jakie chce, przepisy stanowi,
-Próżne są. — Mądrzy sławni, ale głupi zdrowi”.
-
-
-
-