Removed txt book files from repository.
[wolnelektury.git] / books / kochanowski_piesni1_XXV.txt
diff --git a/books/kochanowski_piesni1_XXV.txt b/books/kochanowski_piesni1_XXV.txt
deleted file mode 100644 (file)
index 8e05c26..0000000
+++ /dev/null
@@ -1,92 +0,0 @@
-
------
-Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
-Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
-Źródło:
------
-
-AUTOR: 
-TYTUŁ: 
-
-
-
-
-Jan Kochanowski
-
-Pieśni, Księgi pierwsze
-
-Pieśń XXV
-
-
-
-Użałuj się, kto dobry, a potłucz zawiasy
-I mnie same wrzuć w ogień; bo prze te niewczasy
-Dobrze już nie szaleję ja, furta strapiona;
-Jednak mię ten bezmierny niepokój dokona.
-
-Że to żadna boża noc nigdy nie minęła,
-Abych kiedy okrutnych razów nie podjęła
-Od tych sprośnych pijanic; nie mówię o słowa,
-Łatwiejsza to, kiedy by cała była głowa.
-
-Co tu za mej pamięci powrozów stargano,
-Wrzeciądzów ukręcono, młotków skołatano;
-Teraz już głowicami łotrostwo mię tłucze,
-A ubogi gospodarz kryje pod się klucze.
-
-To nie tajna, że cierpię nie za swoją winą,
-Ale wszeteczna pani wszystkiego przyczyną,
-Która, nie wiem, na jaki żywot się udała,
-Że i wstydu i dobrej sławy zapomniała.
-
-Ja, to Bóg wie, przestrzegam swojej powinności,
-A taję, ile mogę, jej zbytków i złości;
-Cóż po tym, kiedy ludzie na zęby ją wzięli?
-Ona wie, jeśli fałszu czy prawdy się jęli.
-
-Ale jeśli mię, smutną, ciężkie razy bolą,
-Nie mniejszą mam przed owym nędznikiem niewolą,
-Co tu noc pole nocy płacze mi nad głową
-Ani mi spać dopuści swą żałosną mową.
-
-„Furto (powiada) sroższa niżli pani twoja,
-Mnie to na złość trzymasz się tak mocno podwoja,
-Czemu mię w dom, smutnego, nie puścisz; gdyż mojej
-Skrytej prośby nie umiesz odnieść paniej swojej?
-
-Tak że ja, biedny człowiek, w swym ciężkim frasunku
-Nie mam uznać na wieki żadnego ratunku?
-I już mię nocleg potkać uczciwszy nie może,
-A ten zimny próg muszę przyjmować za łoże?
-
-Mych niewczasów litują nocy nieprzespane,
-Litują pełne gwiazdy, wiatry niewytrwane;
-Ty sama nie chcesz baczyć ludzkich doległości,
-A swym tylko milczeniem wiecznie zbywasz gości.
-
-Gdzież to namniejsze słówko przez skałę przepadło,
-A na zapamiętałym uchu paniej siadło,
-By kamień, by żelazo w sercu swym chowała,
-Nie wierzę temu, żeby westchnąć raz nie miała.
-
-Teraz na szczęsnej ręce u drugiego leży,
-A moja próżna mowa precz za wiatry bieży;
-Ale ty, coś przyczyną tych wszystkich trudności.
-Furto, mówię, niewdzięczna moich uczynności,
-
-Tobiem ja złego słowa nie rzekł jako żywo,
-Co drugi rad uczyni, gdy mu miejsce krzywo,
-Żebyś mi tę niewdzięczność okazować miała,
-A mnie całą noc płakać pod niebem niechała.
-
-Alem cię rychlej nowym rymem udarował
-I twoje niskie progi wdzięcznie ucałował,
-Com się razów obrócił u twego podwoja,
-Obiatami szukając u świętych pokoja.”
-
-To tego i co lepiej oni tam umieją,
-Całą bożą noc będzie, aż kury odpieją.
-Takżeć mię, smutną, to złe paniej obyczaje,
-To tego płacz frasuje, aż mię ledwie staje.
-
-