From: Marek Stępniowski Date: Wed, 3 Sep 2008 19:18:33 +0000 (+0200) Subject: Added new, merged books to repository. X-Git-Url: https://git.mdrn.pl/wolnelektury.git/commitdiff_plain/108807f6196a3d1b7a57f75b7f0967483ab0465f?ds=sidebyside Added new, merged books to repository. --- diff --git a/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_czwarta.xml b/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_czwarta.xml new file mode 100644 index 000000000..6a4c3f645 --- /dev/null +++ b/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_czwarta.xml @@ -0,0 +1,264 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki i przypowieści (4) + Bajki i przypowieści + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Bajki i przypowieści. Część czwarta + + + + + + + 1. Pszczoły i mrówki + Państwo, WrógW sąsiedztwie bliskim były dwie rzeczpospolite:/ +Pszczoły w ulach, w mrowisku mrówki pracowite./ +A że przyjaźń sąsiedzka dumy nie umniejsza,/ +Często były dysputy: która z nich rządniejsza?/ +Przyszły czasy jesienne, aż na pszczoły strachy:/ +Poderżnął skrzętny bartnik wykształcone gmachy,/ +Powypędzał mieszkańców, wyprzątnął spiżarnie:/ +Poznały wtenczas pszczoły, że zbierały marniezbierały marnie --- zbierały na marne, na próżno../ +A mrówki widząc smutne ich zbiorów ostatki/ +Rzekły: ,,UmiarkowanieLepsza jest mierność niż zbytnie dostatki". + 2. Daremna praca + PracaNie chcąc się Jędrzej uczyć, zmazał abecadło;/ +Widząc się szpetnym, potłukł w kawałki zwierściadłozwierściadło --- zwierciadło.;/ +Słysząc się złym, chciał stłumić wieść przemysłyprzemysły --- (dawna forma narzędnika l.mn.) --- przemysłami, tj. pomysłowymi wybiegami. swymi:/ +Nie mógł się zrobić głuchym, a drugich niemymi. + 3. Jagnię i wilcy + Przemoc, SprawiedliwośćZawżdyZawżdy --- zawsze. znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie./ +Dwóch wilków jedno w lesie nadybalinadybali --- zdybali, przyłapali. jagnię;/ +Już go mieli rozerwać; rzekło: ,,Jakim prawem?"/ +,,Smacznyś, słaby i w lesie!" --- Zjedli niezabawemniezabawem --- niebawem, wkrótce.. + 4. Żółw i mysz + DomÅ»e zamknięty w skorupie niewygodnie siedział,/ +Å»ałowała mysz żółwia; żółw jej odpowiedział:/ +,,Miej ty sobie pałace, ja mój domek ciasny;/ +Prawda, nie jest wspaniały --- szczupły, ale własnyciasny... ale własny --- wyrażenie to weszło do przysłów.". + 5. Doktor i zdrowie + Choroba, LekarzRzecz ciekawą, lecz trudną do wierzenia powiem:/ +Jednego razu doktor potkał się ze zdrowiem;/ +On do miasta, a zdrowie z miasta wychodziło./ +Przeląkł się, gdy go postrzegł, lecz że blisko było,/ +Spytał go: ,,Dlaczegóż to tak spieszno uchodzisz?/ +Gdzie idziesz?" Zdrowie rzekło: ,,Tam, gdzie ty nie chodzisz". + 6. Fiałek i trawa + ZazdrośćW cieniu drzew rozłożystych na pięknej murawie/ +Zeszedł razu jednego fijałek przy trawie./ +Ta się bujno wzmagała; on, przejęty strachem,/ +Krył się, jak mógł; na koniec wydany zapachem./ +Gdy się z zguby sąsiada, zazdrosna, weseli,/ +Kosarze i fijałki, i trawę podcięli. + 7. Wilk pokutującyMotyw wilka pokutującego pojawia się w wielu bajkach, m. in. u Desbillonsa, Abstemiusa, P. Neveleta, B. Imberta, P. L. Belloya, G. E. Lessinga (Górski, s.208; Kleiner, 1956, s.178). + Przemoc, Wyrzuty sumieniaWzięły wilka skrupuły. Wiódł łotrowskie życie,/ +Więc ażeby pokutę zaczął należycie,/ +Zrzekł się mięsa. Jarzyną żyjąc przez dni kilka,/ +Znalazł na polowaniu znajomego wilka./ +Trzeba pomóc bliźniemu! Za pracę usłużną/ +Zjadł kawał mięsa --- gardzić nie można jałmużną./ +GrzechSpotkał jagnię nazajutrz samopas idącyjagnię (...) idący (dawna forma) --- jagnię idące samotnie.,/ +Chciał upomnieć, nastraszyć, zabił go niechcący,/ +Nazajutrz widząc cielę, że z krową nie chodzi,/ +Zabił go --- takich grzechów cierpieć się nie godzi./ +Nazajutrz, gdy się pasły z krowami pospołu:/ +,,Niech się dłużej nie męczy!" --- zjadł starego wołu./ +I tak cierpiąc przykładne z dóbr świata wyzucie,/ +Chudy, gdy był grzesznikiem, utył na pokucie. + 8. Paw i orzeł + Próżność, Ptak Umiarkowanie, ZwierzętaPaw się dął, szklniąceszklniące --- lśniące jak szkło. pióra gdy wspaniale toczył./ +Orzeł górnie bujając, gdy go w locie zoczył,/ +Rozśmiał się i przeleciał. Wrzasnął paw --- w śmiech ptacy./ +,,Nie znają się --- powtarzał --- na rzeczach prostacy"./ +,,Znają się --- rzekł mu orzeł --- (wdzięk cenić umieją,/ +Ale gardzą przysadąprzysada --- nadmiar. i z dumnych się śmieją". + 9. Chleb i szabla + Chleb, Chłop, Przemoc, Szlachcic, WojnaChleb przy szabli gdy leżał, oręż mu powiedział:/ +,,Szanowałbyś mnie bardziej, gdybyś o tym wiedział,/ +Jak ja na to pracuję i w wieczór, i rano,/ +Å»eby twoich bezpiecznie darów używano"./ +,,Wiem ja --- chleb odpowiedział --- jakim służysz kształtemkształt --- tu: sposób.:/ +Jeśli mnie często bronisz, częściej bierzesz gwałtem". + 10.PodróżnyWedług notatki Krasickiego we francuskim przekładzie bajek (Bernacki, s.497) wiersz ten jest tłumaczeniem: ,,Le Voyageur --- traduction", w którym rozpoznano autorstwo Ch. P. Gellerta (Bernacki, s.502); niemiecki tytuł bajki: Der Reisende. + DeszczGniewał się wędrujący i przeklinał bogi,/ +Å»e mu deszcz ustawiczny przeszkadzał do drogi./ +Tymczasem z boku czuwałczuwał --- tu: czatował, czyhał. nań rozbójnik chciwy./ +Puścił strzałę; ale że przemokły cięciwy,/ +Padła bez żadnej mocy. Zrazu przestraszony,/ +Kiedy poznał, że deszczem został ocalony,/ +Przestał bogi przeklinać, nie złorzeczył słocie./ +Często, co złe z pozoru, dobre jest w istocie. + 11. Król i pisarzeIstnieje współzależność bajki i felietonu Krasickiego O trefnisiach czyli błaznach ogłoszonego dopiero w XIX w. ("Biblioteka Warszawska" 1850, t. 1, s. 163), w którym Harun--al--Raszyd spytawszy swego błazna, ilu jest w mieście błaznów, otrzymał odpowiedź: ,,Długo by trzeba rachować; ale dla skrócenia czasu pozwól, iżbym pierwej rozumnych spisał; to nie zabawi, a z reszty poznasz wiele masz błaznów w Bagdadzie" (Bernacki, s.501). Źródłem tego apologu jest Anecdotes arabes et musulmanes (Paris 1772, s. 353---354). + Mądrość, SzczęścieKról jeden, pełen myśli i projektów dumnych,/ +Kazał spisać szczęśliwych regestr i rozumnych./ +Ten, co pisał szczęśliwych, znalazł bardzo mało;/ +Pisarzowi rozumnych papieru nie stało. + 12. SynogarlicaPierwowzoru bajki upatrywano (Górski, s.261; Kleiner, 1956, s.175) w opowiadaniu M--me de Ville--Dieu, w którym piękny gołąb pocieszył owdowiałą synogarlicę (La Tourterelle et le Ramier; Oeuvres, Paris 1741, t. 1, s. 337). Według tradycji ludowej synogarlice żyją w związkach monogamicznych i po śmierci samca samica dochowuje mu wierności. + Grzech, Kobieta, Małżeństwo, MiastoDobrze czyni, kto zawżdy z dobrymi obcuje;/ +I najlepszego miejsce nieprawe zepsuje./ +Smutną synogarlicę na zdradnej zasadzce/ +Złapał ptasznik przemyślny i osadził w klatce/ +Trzy dni w mieście siedziała, czwartego uciekła;/ +A co niegdyś powtórnych związków się wyrzekła,/ +Śmielsza w kroku i z przeszłej śmiejąc się ofiary,/ +Za jedną utraconą znalazła dwie pary. + 13. Chart i kotka + Kot, Pies, Sługa, Wolność, ZwierzętaChart widząc kotkę, że mysz jadła na śniadanie,/ +Wymawiał jej tak podły gust i polowanie./ +Rzekła kotka, wymówką wcale nie zmieszana:/ +,,Wolę ja mysz dla siebie niż sarnę dla pana". + 14. Człowiek i wilk + Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę./ +,,Znaj z odzieży --- rzekł człowiek --- co jestem, co mogę"./ +Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człekuczłeku --- człowiekowi. wilk ponury:/ +,,Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry". + 15. Prawda, satyryk i panegirystaTytuł: satyryk i panegirysta --- w wypowiedziach na temat istoty satyry Krasicki nie dość wyraźnie rozdzielił satyrę od paszkwilu. Panegiryk, według definicji Krasickiego odnotowanej w Zbiorze potrzebniejszych wiadomości, s. v. Panegiryk, to ,,mowa na pochwałę osoby znamienitej doskonałością, cnotami lub urzędem". Zganiony w bajce panegirysta w kategorii tej się nie mieści, lecz oznacza taniego chwalcę. + Kłamstwo, Literat, PrawdaRzadko kłamca z swojego rzemiosła korzysta./ +ZeszliZeszli --- tu: spotkali. Prawdę satyryk i panegirysta./ +Chcieli od niej nadgrody za podjętą pracę:/ +,,Jakeście zasłużyli --- rzekła --- tak zapłacę"./ +Wtem radośni, od Prawdy wzięli w podarunku/ +Każdy pełne naczynie przyprawnego trunku./ +Jaki był, skosztowawszy poznali po szkodzie:/ +Pierwszy znalazł truciznę w żółci, drugi w miodzie. + 16. Atłas i kitaj + Mieszczanin, Pieniądz, Pozycja społeczna, SzlachcicAtłas w sklepie z kitajukitaj --- kitajka, tanie cienkie płótno bawełniane. żartował do woli;/ +Kupił atłas pan sędzicsędzic --- syn sędziego., kitaj pan podstolipodstoli --- pierwotnie jeden z urzędów stołu królewskiego, zastępca stolnika, później również jeden z urzędów ziemskich. W dyskursywnej powieści Pan Podstoli Krasicki dał portret rządnego szlacheckiego gospodarza swoich czasów../ +A że trzeba pieniędzy dać było kupcowi,/ +Kłaniał się bardzo nisko atłas kitajowi./ +Gdy przyszło dług zapłacić, a dłużnik się wzbraniał,/ +Co rok się potem kitaj atłasowi kłaniałW ,,Monitorze" z 1766 (nr 28) przedstawiono kupca, który m. in. mówi: ,,Strasznie nie lubię moim sukniom kłaniać się, aby mi za nie zapłacono", co odniósł do bajki Krasickiego J. Kleiner, 1955, s. 508.. + 17. Zwierściadło podchlebneWedług informacji Krasickiego bajka jest przekładem: ,,Le Miroir --- traduction" (Bernacki, 498); podstawy tłumaczenia nie odnaleziono. + Kobieta, Obyczaje, Próżność, ZazdrośćPatrząc się we zwierściadłozwierściadło --- zwierciadło., a widząc się białą,/ +Lubiła go smaglawasmaglawa --- kobieta o smagłej cerze, ciemnej karnacji; w owych czasach za piękne uważano kobiety o białej cerze., że jej podchlebiało./ +Przyszła do niej znajoma, nierównie czarniejsza./ +Gdy postrzegła, że i tej szpetności umniejsza,/ +Zła, że i jej sąsiadce do; gustu przypadło ---/ +Stłukła w drobne kawałki podchlebne zwierściadło. + 18. Ptaki i osiełBajki o ośle, który zagłusza słowika odnaleziono u J. W. Gleima (1719---1803) (Der Esel und die Nachtigall) i Auberta (L'Ane et le Rossignol, II 2) (Górski, s.221; Kleiner, 1956, s.174). Krasicki miał w bibliotece zbiorek Auberta: Fables nouvelles divisées en huit livres, Paris 1773. + Artysta, Przemoc, Ptak, SztukaBył dyskurs o słowiku: "Wdzięk jego śpiewania ---/ +Rzekł czyżyk --- tak jest miły, że aż do świtania/ +Od zmroku gotów jestem słuchać jego pieśni"./ +Toż samo powtarzali śpiewaczkowie leśni,/ +Toż samo i zwierzęta. Osieł, mało dbały,/ +Gryzł chwasty na ustroniu; więc się go spytały:/ +,,A ciebie czy ten jego głos wdzięczny poruszył?"/ +,,Mnie?... Jakem się odezwał, zarazem go zgłuszył". + 19. DobroczynnośćPodobny motyw znajduje się u Abstemiusa, P. Neveleta i J. L. Camerariusa (Górski, s.222). Tytuł: Dobroczynność / Owca i lis AF. + UmiarkowanieChwaliła owca wilka, że był dobroczynny;/ +Lis to słysząc spytał ją: W czymże tak uczynny?"/ +,,I bardzo --- rzecze owca --- niewiele on pragnie./ +ModeratModerat --- osobnik umiarkowany, powściągliwy.! Mógł mnie zajeśćzajeść ---- zagryźć., zjadł mi tylko jagnię". + 20. SkąpyPodobny koncept ,,śmierci bez kosztów" odnajdujemy u Lafontaine'a: Le Tresor et les deux Hommes, IX 16 (Kleiner, 1956, s.172). + Samobójstwo, Skąpiec, ŚmierćChciał się skąpy obwiesić, że talara stracił./ +Å»eby jednak za powróz dwóch groszy nie spłacił,/ +Ukradł go po kryjomu. Postrzegli sąsiedzi./ +Kiedy więc, osądzony na śmierć, w jamiew jamie --- tu: w lochu więziennym. siedzi,/ +Rzekł, (gdy jedni żałują, a drudzy go cieszącieszą --- tu: pocieszają.:/ +,,To szczęście, że mnie przecież bez kosztu powieszą". + 21. Pan i kotkaW bajce pobrzmiewa opracowanie Fedrusa Mustela et homo (I 22). + Kot, Przyjaźń,,Nie masz prawej przyjaźni" --- mówiła do pana/ +Kotka syta połowem i za to głaskana./ +,,Jak to nie masz przyjaźni?" pan na to odpowie./ +,,Pieścisz mnie --- rzecze kotka --- bo ci myszy łowię"./ +,,Łowić myszy --- pan rzecze --- przysługi to znaczne./ +Ale dlaczego łowisz?... Dlatego, że smaczne". + 22. Człowiek i suknia + PrzemocBrał się pewien do pręta chcąc wytrzepać suknię;/ +Ta, widząc się w złym raziew złym razie --- w trudnej sytuacji., żwawieżwawie --- szybko. go ofuknie:/ +,,A ,takaż to jest pamięć na usługi --- rzecze ---/ +Bijesz tę, co cię zdobi, niewdzięczny człowiecze!"/ +Rzekł człowiek: ,,Ja nie biję, lecz otrząsam z prochu./ +Zakurzyłaś się wczoraj, dziś trzepię po trochu,/ +Wybacz, z przykrych sposobów, kto musi, korzysta;/ +Gdybyś nie była bita, nie byłabyś czysta". + 23. Szczurek i matkaW bajce jest wyraźna reminiscencja lafontainowskiej bajki o myszce, kocie i kogucie przełożonej przez Trembeckiego (tytuł francuski: Le Cochet, le Chat et le Souriceau, VI 5)(Kleiner, 1956, s.172). Tytuł: Szczurek i matka / Szczurek młody i matka AF. + PrzemocWidząc, że z myszą igra, chwalił szczurek kota./ +Rzekła matka do niego: ,,Fałszywa to cnota;/ +Na pozór on jest grzeczny, a wewnątrz jad mieści"./ +Najokrutniejszy taki, co gryzie, a pieści. + 24. Sąsiedztwo + SąsiadZeszło żyto na ziemi leżącej odłogiem:/ +Cóż po tym, kiedy zewsząd otoczone głogiem./ +Grunt był dobry, chociaż go pług nigdy nie ruszył;/ +Byłoby z niego zboże --- głóg wszystko zagłuszył./ +Szczęśliwy, kto z równymi o granicę siedzi!/ +Zły głód, wojna, powietrze; gorsi źli sąsiedzi. + 25. WyszydzającyMotyw takiej samej zarozumiałości kalek znajduje się w bajkach Desbillonsa (Gibberorum civitas, IX 13) i Ch. F. Gellerta (Le Pais de Boiteux; tytuł niemiecki: Das Land der Hinkenden) (Górski, s.221). + Å»artował, a od śmiechu trzymał się za boki,/ +Na ślepego kompana patrząc, jednooki./ +Nadszedł, co krzywo patrzyłco krzywo patrzył --- tu: zezowaty.: śmiał się. Nadszedł stary:/ +I ten się śmiał włożywszy na nos okulary./ +Przyszedł na koniec jeden z dobrze patrzających,/ +Å»ałował i wyśmianych, i wyśmiewających. + 26. Mądry i głupiW dialogu bogatego prostaka i ubogiego mędrca w bajce Lafontaine'a (L'Avantage de la Science, VIII 19) ten ostatni nagabywany, na co rozum zda się --- milczał, bowiem za wiele miał do powiedzenia (Górski, s.220; K1einer, 1956, s.172). + Głupota, MądrośćPytał głupi mądrego: ,,Na co rozum zda się?"/ +Mądry milczał: gdy coraz bardziej naprzykrza się,/ +Rzekł mu: ,,Na to się przyda, według mego zdania,/ +Å»eby nie odpowiedać na głupie pytania". + 27. Jastrząb i sokół + Ptak, Walka, WrógNiech zważa, z kim ma sprawę, kto chce być junakiem./ +Jastrząb, że się z niejednym dobrze spotkałspotkał się --- tu: w bezpośredniej walce. ptakiem,/ +Chciał sokoły wojować; śmiał się sokół lotny./ +Na koniec z zuchwałości takowej markotnymarkotny --- tu: rozgniewany.,/ +Porwał go; a gdy ostre szpony wskroś przebodły,/ +Rzekł: ,,Daruję cię życiem, boś dla mnie zbyt podły"podły --- lichy, marny../ +Szpecą sławę zwycięstwa mdłemdłe --- tu: nędzne, słabe. nieprzyjacioły;/ +Jastrzębie na przepiórki, orły na sokoły. + 28. Woły krnąbrne + Kara, Praca, Sługa, ZwierzętaMiłe złego początki, lecz koniec żałosny,/ +Nie chciały w jarzmie chodzić woły podczas wiosny;/ +W jesieni nie woziły zboża do stodoły;/ +W zimie chleba nie stało, zjadł gospodarz woły. + 29. Wilk i owce Bajka podejmuje stary motyw przygody lisa, który wpadł do dołu (Lafontaine, Le Renard et le Bouc, III 5), przetworzonej przez A. Mickiewicza w znanej bajce Lis i kozieł, lecz transponuje ten przypadek na wilka i odmienia jej pozostałych bohaterów (Kleiner, 1956, s.179). + Głupota, Przemoc, ZdradaWilk, chociaż to ostrożny, przecie że żarłoczny,/ +Postrzegł ścierwo, chciał dostać i wpadł w dół pobocznydół poboczny --- pułapka z przynętą, wykopany na poboczu, w ostępie../ +Siedzi w jamie a wzdycha; wtem owieczki słyszy./ +Patrzą w dół, aż wilk w jamie siedzi, ledwo dyszy./ +Odezwał się na koniec, rzekł do nich powolnie:/ +,,Nie wpadłem, za pokutę siedzę dobrowolnie:/ +Trzeba czynić pokutę za boje, za groźby,/ +Za to, żem was pożerał..." Owce zatem w prośby:/ +,,Wynidź z dołu!..." ,,Nie wyjdę!..." ,,My będziem podnosić.../ +Droży się wilk, na koniec dał się im uprosić./ +Jęły się więc roboty i tak pracowały,/ +Å»e go ze dna samego jamy wydostały./ +Wyszedł, a zawdzięczajączawdzięczając --- tu: odwdzięczając się. nierozumnej kupie,/ +Pojadł, pogryzł, podusił wszystkie owce głupie. + + + + + diff --git a/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_druga.xml b/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_druga.xml new file mode 100644 index 000000000..736e69025 --- /dev/null +++ b/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_druga.xml @@ -0,0 +1,235 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki i przypowieści (2) + Bajki i przypowieści + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Bajki i przypowieści. Część druga + + + + + + + 1. Jowisz i owce + Bóg, Kondycja ludzka, LosNaprzykrzały się bogom częstymi prośbami/ +Owce, chcąc wiedzieć, co się stanie z jagniętami./ +Rzekł im Jowisz: ,,Lepiej to dla was, że nie wiecie./ +Ale kiedy koniecznie przyszłość dociec chcecie,/ +Godna kary ciekawość w uporze zacięta:/ +I was ludzie wygubią, i wasze jagnięta"./ +W ścisłym kręgu ciekawość naszą trzeba mieścić:/ +Wie niebo, co nam taić; wie, co nam obwieścićWie niebo, co nam taić; wie, co nam obwieścić. --- Odpowiednikiem tej maksymy jest myśl Pitagorasa odnotowana przez Krasickiego w Zdaniach filozofów z Diogenesa Laercjusza: ,,Przepisować bóstwu w modlitwach, co nam dać ma, nie rzecz, bo to lepiej wie, czego nam potrzeba niż my" (Uwagi [w:] Dzieła, t. 6, s. 210).. + 2. Rolnik + Chciwość, UmiarkowanieGospodarz, we dwójnasób chcąc zyskowaćzyskować --- dziś popr.: zyskać. z roli,/ +Dobry grunt raz i drugi uprawiał do woli./ +A chcąc nadto zyskować, sam sobie zaszkodził:/ +Zamiast zboża zszedł kąkol i chwast się urodziłW AF: Grunt, że nadto uprawny, chwast tylko urodził.. + 3. Nocni stróżeJako źródło tej bajki podał Krasicki Ch. F. Gellerta Les deux Crieurs(Bernacki, s. 489); niemiecki tytuł bajki: Die beiden Wächter. + Próżność, WładzaMałe złego początki wzrastają z uporu;/ +Zawżdy ludzi omamia płochy punkt honorupłochy punkt honoru --- nieuzasadnione ambicje../ +MiastoMiasto jedno w ustawnej zostawało trwodze:/ +Jędrzej, Piotr, nocni stróże, zawzięli się srodze./ +Więc rozruch w domach, w karczmach, na każdej ulicy;/ +Piotra wójt utrzymywał, Jędrzeja ławnicyławnik --- w miastach lokowanych na prawie niemieckim był obierany spośród rajców i sprawował m. in. władzę sądowniczą na czele sądu wójtowskiego wraz z ławnikami, którzy mieli prawo sprzeciwu wobec jego wniosków; sądom tym w mieście podlegały ważniejsze sprawy cywilne i kryminalne../ +Za mężami szły żony, za starszymi dzieci,/ +Przeniósł się wreszcie rozruch od mieszczan do kmieci./ +KonfliktWojna zatem, i oto przez lat kilkanaście ---/ +Piotr krzyczał: ,,Gaście ogień!" Jędrzej: ,,Ogień gaście!" + 4. FilozofBajka miała poprzedniczkę w apologu Ch. F. Gellerta Der Freigeist, drwiącym z nawrócenia filozofa w chorobie (Kleiner, 1956, s. 175). Temat ten znajdował się również w monitorowym felietonie F. Bohomolca, w liście rzekomego Robinsona, który pisał: ,,Nie mało takich znalazłem, którzy inaczej wierzą będąc zdrowymi, a inaczej w chorobie, zwłaszcza niebezpiecznej " ("Monitor" 1768, nr 50), co odnotował Kleiner, 1955, s. 507---508). + Choroba, Filozof, Kondycja ludzka, ReligiaZaufany filozof w zdaniach przedsięwziętychw zdaniach przedsięwziętych --- w sądach niesprawdzonych doświadczeniem, powziętych z góry, a priori./ +Nie wierzył w Pana Boga, śmiał się z wszystkich świętych./ +Bóg, MędrzecPrzyszła słabość, aż mędrzec, co firmament mierzył,/ +Nie tylko w Pana Boga --- i w upiry wierzył. + 5. Zwierzęta i niedźwiedź + WładzaPod lwem starym ustawną prowadziły wojnę;/ +Młody że panowanie obiecał spokojne,/ +Cieszyły się zwierzęta. Młodość Niedźwiedź cicho siedział,/ +Spytany, czego milczy, wręcz im odpowiedział:/ +,,Zatrzymajmy się jeszcze z tą wieścią radosną,/ +Aż młodemu lewkowi pazury urosną"Pointa bajki wzięta została (Górski, s. 205; Kleiner, 1956, s. 172) z doświadczeń lisa radzącego lampartowi, by pozyskał lub zabił małego lewka, zanim mu urosną zęby i pazury (u Lafontaine'a: Lion XI 1).. + 6. Strumyk i fontannyPodobną rozmowę chełpliwej fontanny ze strumykiem, który jej tłumaczy, że wymaga ciągle nowej siły podtrzymującej i że słabnie zawsze bez sztucznego nacisku, odnaleziono u Dardene'a (Oeuvres posthumes, Marseille 1767, t. 1)(Kleiner, 1956, s. 174). + Natura, Sztuka , Woda ZazdrośćImpet wody w fontannach gdy ogromnie huczał,/ +Strumyk blisko płynący zazdrościł i mruczał./ +Pękły rury, co wody hojnie dodawały:/ +Strumyk płynął jak pierwej, fontanny ustały./ +Nastąpiła po żalu radość niewymowna:/ +Poznał, że kunszt naturze nigdy nie wyrówna. + 7. Skarb + Kondycja ludzka, LosZnalazł skarb człek bogaty, widział to ubogi;/ +Gdy więc bluźni Opatrzność, skarży się na bogi,/ +Rzekł mu Jowisz: ,,Poczekaj, co się dalej stanie!"/ +Bogactwo, Choroba, ŚmierćWtem ów bogacz skończywszy skarbów odkopanie/ +Przenosił je do domu; a że dźwigał w nocy,/ +Wpadł w chorobę z niewczasuz niewczasu --- z braku odpoczynku. i umarł z niemocy./ +„Bierz tę zdobycz --- rzekł Jowisz --- a nie sądź z pozoru!/ +Karze czasem Opatrzność, gdy przyczynia zbioru". + 8. Talar i czerwony złotytalar i czerwony złoty --- srebrna moneta obiegowa wartości 8 złotych polskich; czerwony złoty --- zwany częściej dukatem, złota moneta obiegowa o wartości dwukrotnie wyższej niż talar, tj. 16 złotych polskich. + Pieniądz, PróżnośćTalar, zwierzchnią postacią swoją okazały,/ +Gardził czerwonym złotym, dlatego że mały./ +Gdy przyszło do zmieniania, nie patrzano miary:/ +Złoty pieniądz, choć mały, wart był dwa talary. + 9. Niedźwiedź i liszka + Rozumiejąc, że będzie towarzyszów bawił,/ +Niedźwiedź, według zwyczaju, nic do rzeczynic do rzeczy --- bez sensu. prawił./ +Znudzeni tymi bajki, gdy wszyscy drzymalidrzymali --- dziś popr.: drzemali.,/ +PrzemocGniewał się wilk na liszkę, że niedźwiedzia chwali./ +Rzekła liszka: ,,Mnie idzie o ochronę skóry:/ +Niezgrabną ma wymowę, lecz ostre pazury". + 10. PieniaczeKrasicki, który literackie opracowanie polskich obyczajów sądowniczych i plagi pieniactwa dał w pierwszej księdze Mikołaja Doświadczyńskiego przypadków (1776), pisał w felietonie Pieniactwo: ,,Małe sprawy o lada fraszkę niszczyły i niszczą dostatnie familie nie dla wartości rzeczy (bo ta częstokroć i części wykładów nie warta), ale dlatego jedynie, iżby przeprzeć stronę przeciwną i, mimo jej największą usilność, dokazać tego, co się raz przedsięwzięło" (Uwagi, s. 397). + Konflikt, SzlachcicPo dwudziestu dekretachdekret (z łac.) --- termin prawny znaczący wyrok zwierzchności., trzynastu remisachremis (albo remisja) --- odłożenie sprawy sądowej na inną sesję.,/ +Czterdziestu kondemnatachkondemnata (z łac.) --- termin prawny oznaczający nieposłuszeństwo w stawieniu się przed sądem, po odebraniu pozwu, w terminie rozprawy. Otrzymanie kondemnaty czyni ukaranego niezdolnym do wszelkich funkcji publicznych., sześciu kompromisach/ +Zwyciężył Marek Piotra; a że się zbogacił,/ +Ostatnie trzysta złotych za dekret zapłacił./ +ŚmierćUmarł Piotr, umarł Marek, powróciwszy z grodu;/ +Ten, co przegrał, z rozpaczy; ten, co wygrał, z głodu. + 11. Lew i zwierzęta + Próżność, ZwierzętaGdy się wszystkie zwierzęta u lwa znajdowały,/ +Był dyskurs: jaki przymiot w zwierzu doskonały./ +Słoń roztropność zachwalał; żubr mienił powagę;/ +Wielbłądy wstrzemięźliwość, lamparty odwagę,/ +Niedźwiedź moc znamienitą, koń ozdobną postać;/ +Wilk staranie przemyślne, jak zdobyczy dostać,/ +Sarna kształtną subtelność, jeleń piękne rogi,/ +Ryś odzienie wytworne, zając rącze nogi;/ +Pies wierność, liszka umysł w fortele obfity;/ +Baran łagodność, osieł żywot pracowity./ +Rzekł lew, gdy się go wszyscy o zdanie pytali:/ +,,Według mnie, ten najlepszy, co się najmniej chwali". + 12. Trzcina i chmiel + Chmiel się wił wkoło trzciny, miał jej dopomagać./ +Wspierał ją; ale kiedy zbyt się zaczął wzmagać,/ +Rzekła trzcina: ,,Daj pokój, już ja mocno stoję,/ +Już i bez twego wsparcia wiatrów się nie boję"./ +,,Mylisz się --- chmiel jej rzecze --- przyjdą wiatry gorsze"./ +Więc gdy coraz gałązki rozpościerał wsporsze,/ +Przyszło wreszcie do tego: wiatr trzcinę ocalił,/ +A chmiel, co miał podeprzeć, złamał i obalił. + 13. Owieczka i pasterz + PracaStrzygąc pasterz owieczkę nad tym się rozwodził,/ +Jak wiele prac ponosi, żeby jej dogodził./ +Å»e milczała: ,,Niewdzięczna!" --- żwawieżwawie --- szybko. ją ofuknie./ +Więc rzekła: ,,Bóg ci zapłać... a z czego te suknie?" + 14. Szkatuła ze złotem, wór z kaszą + Bogactwo, Próżność, PrzemijanieSzkatuła pełna złota śmiała się raz z wora./ +Tegoż właśnie złodzieje do skarbcudo skarbcu --- do skarbca, a właściwie skarbczyka, pomieszczenia służącego do przechowywania cenniejszego dobytku; tu pełniącego również funkcję spichlerza. wieczora/ +Wkradli się; zamek zdarli, zawiasy odkuli/ +I żeby złota dostać, szkatułę popsuli./ +Widząc wór, który z kaszą odpoczywał w oknie,/ +Å»e w kawałki rozbita na podwórzu moknie,/ +Rzekł do niej: ,,Jam ocalał mając tylko kaszę./ +Nie trzeba się wynosić z tego, co nie nasze". + 15. MałżeństwoKrasicki wskazał źródło w bajce Ch. F. Gellerta Le Mariage; tytuł niemiecki: Die glückliche Ehe (Bernacki, s. 491). + Małżeństwo, MążChwałaż Bogu! Widziałem małżeństwo niemodne,/ +Stadło wielce szczęśliwe, uprzejme i zgodne;/ +Stateczna była miłość z podziwieniem wielu ---/ +To szkoda, że mąż umarł w tydzień po weselu! + 16. Łakomy i zazdrosnyPara ta występuje w bajkach zbiorów J. L. Camerariusa, P. Neveleta i in. (Górski, s. 222; Kleiner, 1956, s. 179). + Chciwość, ZazdrośćPorzuciwszy ojczyznę i żony, i dzieci/ +Szedł łakomy z zazdrosnym, Jowisz z nimi trzeci./ +Gdy kończyli wędrówkę, bożek im powiedział:/ +,,Jestem Jowisz i żeby każdy o tym wiedział,/ +Proście mnie, o co chcecie: zadosyć uczynię/ +Pierwszemu, a drugiemu w dwójnasób przyczynię"./ +Nie chce być skąpy pierwszym i stanął jak wryty;/ +Nie chce mówić zazdrosny, równie nieużyty./ +Na koniec, kiedy przeprzećprzeprzeć --- pokonać, przezwyciężyć. łakomcę nie może:/ +,,Wyłup mi jedno oko --- rzecze --- wielki boże!"/ +Stało się. I co mieli zyskać w takiej dobie,/ +Stracił jedno zazdrosny, a łakomy obieobie --- forma ta w odniesieniu do rzeczownika oczy jest reliktem dawnej formy podwójnej.. + 17. Dwa psyIstnieje podobieństwo miedzy dialogiem psów a rozmową osła i wołu w bajce L'Asne (I 7) u A. Houdara de la Motte'a (Kleiner, 1956, s. 173). Ściślejsza zależność zachodzi między tą bajką a apologiem L. E. Billardona de Sauvigny (Le Chien de basse Cour et le petit Chien, III 17), z którego Krasicki dwukrotnie powtórzył tekst dosłownie. + Pies, Sługa,,Dlaczego ty śpisz w izbie, ja marznę na mrozie?" ---/ +Mówił mopsumopsu --- dziś popr.: mopsowi. tłustemu kurtakurta --- pies z uciętym ogonem, zwłaszcza kundel. na powrozie./ +,,Dlaczego? Ja ci zaraz ten sekret wyjawię ---/ +Odpowiedział mops kurcie --- ty służysz, ja bawię". + 18. PrzyjacielKrasicki we francuskim autoprzekładzie bajek wskazał jako źródło obszerną, gawędziarską bajkę Ch. F. Gellerta: ,,L'Ami --- de Gellert"; tytuł niemiecki: Der Freundschaftsdienst (Bernacki, s. 491; por też: Górski, s. 202---203, 212). + ,,Uciekam się --- rzekł Damon --- AryścieDamon, Aryst --- konwencjonalne imiona nadużywane przez bardzo częste powtarzanie w utworach literackich XVII i XVIII w., zwłaszcza w sielankach dworskich oraz w satyrach i komediach., do ciebie,/ +Małżeństwo, Miłość, PrzyjaźńRatuj mnie, przyjacielu, w ostatniej potrzebie:/ +Kocham piękną Irenę. Rodzice i ona/ +Jeszcze na moje prośby nie jest nakłoniona"./ +Aryst na to: ,,Wiesz dobrze, wybrany z wśród wielu,/ +Jak tobie z duszy sprzyjam, miły przyjacielu./ +Pójdę do nich za tobą!" Jakoż się nie lenił:/ +Poszedł, poznał Irenę i... sam się ożenił. + 19. Gospodarz i drzewaW pierwowzorze (B. Imberto, L'Homme et l'Espalier, III 7) i wcześniejszej wersji bajki w AF zaznaczona została paralela między postępowaniem ogrodnika z drzewem a "uprawą" ludzkich namiętności (Bernacki, s. 470), z czego w ostatecznej redakcji Krasicki zrezygnował. + Drzewo, PrzemocGospodarz, o ozdobie myśląc i wygodzie,/ +Zbyt obcinał gałęzie drzew w swoim ogrodzie./ +Jesień, WiosnaPrzyszła jesień; daremnie na wiosnę pracował ---/ +I szpaleruszpaler --- rząd gęsto sadzonych drzew, z gałęziami przystrzyżonymi na podobieństwo ściany; charakterystyczny dla renesansowych i barokowych założeń ogrodowych. nie zrobił, i drzewa popsował. + 20. Filozof i orator + Chłop, Filozof, Literat, Mądrość, Sztuka Filozof dysputował o prym z oratorem./ +Gdy się długo męczyli mniej potrzebnym wsporem,/ +Nadszedł chłop. ,,Niech nas sądzi!" --- rzekli razem oba./ +,,Co ci się --- rzekł filozof --- bardziej upodoba?/ +Czy ten, który rzecz nową stwarza i wymyśla,/ +Czy ten, co wymyśloną kształcikształci --- tu: nadaje piękną formę. i określa?"/ +,,My się na tym --- chłop rzecze --- prostacy, nie znamy,/ +Wolałbym jednak obraz aniżeli ramy". + 21. Człowiek i zdrowie + Choroba, Kondycja ludzka, Młodość , Starość W jedną drogą szli razem i człowiek, i zdrowie./ +Na początku biegł człowiek; towarzysz mu powie:/ +,,Nie spiesz się, bo ustaniesz". Biegł jeszcze tym bardziej./ +Widząc zdrowie, że jego towarzystwem gardzi,/ +Szło za nim, ale z wolna. Przyszli na pół drogi:/ +Aż człowiek, że z początku nadwerężył nogi,/ +Zelżył kroku na środku. Za jego rozkazem/ +Przybliżyło się zdrowie i odtąd szli razem./ +Coraz człowiek ustawał, mając w pogotowiu/ +Zbliżył się: ,,Iść nie mogę, prowadź mnie" --- rzekł zdrowiuInna wersja: Coraz człowiek ustawał, a że się zadyszą: / ,,Prowadź mnie, iść nie mogę" --- rzekł do towarzysza../ +,,Było mnie zrazu słuchać" --- natenczas mu rzekło;/ +Chciał człowiek odpowiedzieć... lecz zdrowie uciekło. + 22. Konie i furman + KońKoniom, co szły przy dyszlu, powtarzał woźnica:/ +,,Nie dajcie się wyprzedzić tym, co są u licaco są u lica --- tj. lejcowe, poprzedzające parę dyszlową w czterokonnym zaprzęgu."./ +Goniły się pod wieczórpod wieczór --- tu: do wieczora., zacząwszy od rana./ +Przywódca, WładzaWtem jeden z przechodzących rzecze do furmana:/ +,,Cóż ci stąd, że cię słucha głupich bydląt rzesza?"/ +A furman: ,,Konie głupie, ale wóz pospiesza". + 23. Słowik i szczygieł + SprawiedliwośćPtakO prym, kto lepiej śpiewa, szedł szczygieł z słowikiem;/ +Stanęli więc obydwa przed sędzią czyżykiem./ +Wygrał szczygieł: zadziwił wszystkich dekret taki./ +Zleciały się natychmiast do słowika ptaki:/ +,,Å»ałujem cię, żeś przegrał, czyżyk sędzia zbłądził"./ +,,A ja tego --- rzekł słowik --- który mnie osądził". + 24. Komar i muchaWzorcem była bajka Der Tod der Fliege und der Mücke Ch. F. Gellerta (Bernacki, s. 502); ściślejsze pokrewieństwo istnieje z bajką B. Imberta Le Papillon et la Mouche (II 8) (Kleiner, 1956, s. 174). Tytuł: Komar i mucha Dm / Motyl i mucha BP, AF. + Bezpieczeństwo, Umiarkowanie,,Mamy latać, latajmyż nie górnie, nie nisko"./ +Komar muchy tonącej mając widowisko,/ +Å»e nie wyżej leciała, nad nią się użalił,/ +Gdy to mówił, wpadł w świecę i w ogniu się spalił. + + + + + diff --git a/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_pierwsza.xml b/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_pierwsza.xml new file mode 100644 index 000000000..7577a9b62 --- /dev/null +++ b/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_pierwsza.xml @@ -0,0 +1,249 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki i przypowieści (1) + Bajki i przypowieści + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Bajki i przypowieści. Część pierwsza + + + + + + + 1. Abuzei i TairJako wzór bajki została wskazana (Bernacki, s. 501) licząca 18 w. bajka M. Guillemarta Abusey i Thair z antologii Blin de Sainmore'a i Luneau de Boisjermaina (Elite de Poesies fugitives, Londres 1770, t. V, s. 137). Istnieją zależności niektórych bajek od zbiorku L. E. Billardona de Sauvigny (Apologues orientaux, Paris 1764), który Krasicki miał w bibliotece, i odnalazł tu również bajkę Abuzei i Thair (III 12) pisaną prozą, która według niego posłużyła Krasickiemu jako bezpośredni wzór, na co wskazują ściślejsze niż z opracowaniem M. Guillemarta relacje tekstowe (Mikulski, s. 192--194). W obu pierwowzorach imię Thair nosi ojciec, w bajce polskiej nadane synowi, natomiast w tekście Krasickiego tytułowe imię drugiego bohatera wcale nie zostało użyte. Pierwotnie bajka ta nosiła prawdopodobnie tytuł Projekta. + Los, Ojciec, Przemijanie, Syn,,Winszuj, ojcze --- rzekł Tair --- w dobrym jestem stanie./ +Jutrom szwagier sułtana i na polowanie/ +Z nim wyjeżdżam". Rzekł ojciec: ,,Wszystko to odmienne./ +Łaska pańska, gust kobiet, pogody jesienne"Wszystko to odmienne./ +Łaska pańska, gust kobiet, pogody jesienne. --- Dwuwiersz ten wszedł do repertuaru przysłów polskich../ +Jakoż zgadł, piękny projekt wcale się nie nadał:/ +Sułtan siostrę odmówił, cały dzień deszcz padał. + 2. Potok i rzekaZdaniem badaczy (Górski, s. 212--213; Kleiner,1956, s. 173) A. Houdar de la Motte, teoretyk i bajkopisarz francuski (1672--1731) pobudził Krasickiego do ukształtowania kilku bajek, m. in. przeciwstawienie dwóch źródeł (Les deux Sources, III 7) przetworzył poeta polski w bajce o potoku i rzece --- por. również drugą bajkę o tym samym tytule (BP III, 13). Krasicki posiadał w bibliotece dzieła zebrane de la Motte'a (Oeuvres, Paris 1754 t. 1--10). Podobne przeciwieństwo znał również Lafontaine (Le Torrent et la Riviere, VIII 23). + Woda Potok z wierzchołka góry lecący z hałasem,/ +Śmiał się z rzeki; spokojnie płynęła tymczasem./ +Nie stało wód u góry, gdy śniegi stopniały,/ +Aż z owego potoka strumyk tylko mały./ +Co gorsza: ten, co zaczął z hałasem i krzykiem,/ +Wpadł w rzekę i na koniec przestał być strumykiem. + 3. Papuga i wiewiórka + PtakMłoda jedna papuga, piękna, okazała,/ +Lepiej jeszcze od pani swojej szczebiotała./ +Stąd plotki: bo co tylko zdrożnego postrzegła,/ +Zaraz z nową powieściąz powieścią --- tu: z informacją, doniesieniem. do jejmości biegła./ +Była tam i wiewiórka wychowana z ptaszkiz ptaszki (dawna forma narzędnika l. mn.) --- z ptaszkami.,/ +Ta tylko pilnowała skoków i igraszki./ +Å»yły w zgodzie, co rzadka, zwłaszcza przez czas długi,/ +Obyczaje, SługaPani ptaka kochała, a wiewiórkę sługi./ +Widząc, że jej nie lubią, raz papuga rzekła:/ +,,Rada bym tej niechęci przyczyny dociekła"./ +Rzecze na to wiewiórka: ,,Przyczyny nie badaj,/ +Tak rób jak ja: baw panią, a niewiele gadaj". + 4. Lis młody i stary + Bezpieczeństwo, Młodość , StarośćMłody lis, nieświadomy myśliwych rzemiosła,/ +Cieszył się, że szerśćszerść --- sierść. nowa na zimę odrosła./ +Rzekł stary: ,,Bezpieczeństwo tych ozdób nie lubi;/ +Nie masz się z czego cieszyć, ta nas piękność gubi". + 5. Kulawy i ślepyMotyw spółki kulawego i ślepego ma bardzo rozległą tradycję w bajkopisarstwie, zarówno wschodnią, jak i grecką, w kilku wszakże wariantach. Z opracowań późniejszych odnajdujemy ją m.in u Ch. F. Gellerta (L'Aveugle et le Boiteux; tytuł niemiecki Der Blinde und der Lahme), którego zbiorek miał Krasicki również w bibliotece (Fables et contes, Strasbourg 1750, s. 48--50). W Polsce przypowieść tę opracowali literacko: M. Rej w Zwierzyńcu, S. Klonowic w Worku Judaszów, W. Potocki w Ogrodzie fraszek (I 221) i in. Por. J. Krzyżanowski, ,,Niósł ślepy kulawego..." [w:] Paralele. Studia porównawcze z pogranicza literatury i folkloru, Warszawa 1961, s. 266--276. + Bezpieczeństwo, Przywódca, WładzaNiósł ślepy kulawego, dobrze im się działo;/ +Ale że to ślepemu nieznośno się zdało,/ +Iż musiał zawżdy słuchać, co kulawy prawi,/ +Wziął kij w rękę: ,,Ten --- rzecze --- z szwanku nas wybawi"./ +Idą; a wtem kulawy krzyknie: ,,Umknij w lewo!"/ +Ślepy wprost i, choć z kijem, uderzył łbem w drzewo./ +Idą dalej; kulawy przestrzega od wody;/ +Ślepy w bród; sakwysakwy --- torby, bagaże. zmaczał, nie wyszli bez szkody./ +Na koniec, przestrzeżony, gdy nie mijał dołu,/ +I ślepy, i kulawy zginęli pospołu./ +GłupotaBezpieczeństwoI ten winien, co kijem bezpieczeństwo mierzył,/ +I ten, co bezpieczeństwa głupiemu powierzył. + 6. Orzeł i jastrząb + Pozycja społeczna, Przemoc, PtakOrzeł, nie chcąc się podłym polowaniempodłym polowaniem --- tu: polowaniem na ptasi drobiazg niegodny orła. bawić,/ +Postanowił jastrzębia na wróble wyprawić./ +Przynosił jastrząb wróble, jadł je orzeł smacznie;/ +ZaprawionyZaprawiony --- rozłakomiony. na koniec przysmaczkiem nieznacznie,/ +Kiedy go coraz żywszy apetyt przenika ---/ +Zjadł ptaszka na śniadanie, na obiad ptasznikaPor. w. 6 w AF morał: Bywa bajka do ludzi, bywa i do stanu, / Mci panie Celniku, kłaniam się waspanu.. + 7. Ojciec łakomyłakomy --- tu skąpiec, chciwiec., syn rozrzutny + Ojciec, Skąpiec, Syn, Syn marnotrawnyZawżdy się zbytek kończy doświadczeniem smutnym./ +Płakał ojciec łakomy nad synem rozrzutnym./ +Umarli oba z głodu, każdy z nich zasłużył:/ +Syn, że nadto używał, ojciec, że nie użył. + 8. Szczur i kotLiterackiego źródła bajki doszukiwano się (Górski, s. 202; Kleiner, 1956, s. 178.) w zbiorze księcia L. J. Manciniego de Nivernais (1716---1798; Fables, Berlin 1797, t. 1---2) wydanym wprawdzie dopiero u schyłku wieku, lecz którego bajki znane były dość powszechnie wcześniej, w bajce Le Rat et le Idole (I 3), w której szczur ukazany jest w dymie kadzideł (nb. Krasicki miał ten zbiór w bibliotece). Pierwowzór utworu widziano też (Mikulski, s. 198--201) w apologu L. E. Billardona de Sauvigny L'Homme qui se meconnoit (I 15). + Bezpieczeństwo, Próżność,,Mnie to kadzą" --- rzekł hardziehardzie --- hardo, dumnie. do swego rodzeństwa/ +Siedząc szczur na ołtarzu podczas nabożeństwa./ +Kot, PodstępWtem, gdy się dymem kadzidłkadzidł --- dziś popr.: kadzideł. zbytecznychzbytecznych --- zbyt obfitych. zakrztusił ---/ +Wpadł kot z boku na niego, porwał i udusił. + 9. Ocean i Tagus rzekaŹródła tej bajki dotychczas nie wskazano, niemniej jej tematyka wiążąca się z rzeką Tagus z Półwyspu Iberyjskiego (w tytule przy nazwie Tagus, która dla polskiego czytelnika była pustym brzmieniem, dodał Krasicki bliższe określenie ,,rzeka") wskazuje, iż autor sięgnął do gotowej fabuły. We francuskim przekładzie bajka otrzymała polskie realia: Wisłę i Bałtyk zamiast rzeki Tagus i Oceanu (Bernacki, s. 487). + Praca organicznaWoda Ocean, niezmiernością swoją zbyt zuchwały,/ +Gardzić począł rzekami, które weń wpływały./ +,,Przestańcie --- mówił do nich --- dodawać mi wody"./ +Rzekł Tagus: ,,Daj nam pokój; dla twojej wygody,/ +Dla twojej wspaniałości żyzną ziemię porzemporzem --- przeorywamy, prujemy.:/ +Gdybym ja nie był rzeką, nie byłbyś ty morzem". + 10. Źrebiec i koń staryŹródło bajki wskazano (Górski, s. 216; Kleiner, 1956, s. 175, 182) w apologu Ch. F. Gellerta Le Poulain (tytuł niem.: Das Fullen), który przedstawia źrebca za późno oceniającego wartość ozdoby niewolniczej. W posiadanym przez Krasickiego francuskim zbiorku bajek Ch. F. Gellerta w tłumaczeniu Boulangera de Rivery nie wszystkie bajki ze wskazanych również przez samego autora się znajdują. O niemieckim bajkopisarzu pisał poeta polski z uznaniem. + Dorosłość, Młodość , Niewola, ObowiązekGdy starszych przybierano w pozłacane rzędypozłacane rzędy --- rząd ---sprzęt służący do dosiadania konia wierzchowego i kierowania nim, składający się z uzdy, siodła i czapraka.,/ +Gniewał się młody źrebiec na takowe względy./ +Przyszła kolej na niego; z początku był hardy,/ +Aż kiedy w pysku poczuł munsztukmunsztuk --- (z niem.) wędzidło. nader twardy,/ +Gdy jeźdźca przyszło dźwigać, znosić rzemień tęgi,/ +Gdy go ściskać poczęły dychtownedychtowne --- ściśle i mocno opinające. popręgipopręgi --- pasy mocujące siodło.,/ +CierpienieW płacz nieborak; a stary: ,,Na co ten płacz zda się?/ +Chciałeś --- cierpże. Å»al próżny, kiedy poniewczasie"Na co ten płacz zda się? Chciałeś --- cierpże... --- Morał bajki w tej postaci utrwalił się jako przysłowie.. + 11. Dwa żółwieŹródło widziano w bajce B. Imberta (1747---1790; Fables nouvelles, Paris 1773), który w bajce Les deux Tortues (II 17) opowiedział o wyścigu dwu żółwi, kończąc pouczeniem: ,,Lecz pierwej niż biegać nauczcie się chodzić" (Kleiner, 1956, s. 173). + Nie żałując sił własnych i ciężkiej fatygi,/ +Dwa żółwie pod zakładem poszli na wyścigi./ +Nim połowę do mety drogi ubieżeliubieżeli --- przeszli.,/ +SpektatorowieSpektatorowie --- widzowie. poszli, sędziowie zasnęli./ +Więc rzekła im jaskółka: ,,Lepiej się pogodzić;/ +Pierwej niżeli biegać, nauczcie się chodzić". + 12. Pszczoła i szerszeńŹródło rozmowy pszczoły i szerszenia widziano (Górski, s. 213---214; Kleiner, 1956, s. 173) w bajce F. Fenelona; może to być również adaptacja bajki B. Imberta Les Fourmis et le Cloporte (II 10). + Bieda, Praca,,Idź precz od nas, próżniaku, niegodzien żywienia!" ---/ +Mówiła, żądłem grożąc, pszczoła do szerszenia./ +,,Prawdę mówisz --- rzekł szerszeń --- i mnie to obchodzi;/ +Ale żeś pracowitsza, czyż się łajać godzi?/ +Jestem w nędzy, lepiej się nade mną użalić,/ +Niżeli żądłem straszyć i samej się chwalić". + 13. Baran dany na ofiaręBajka korzysta zapewne z wzorca wschodniego, na co wskazuje jej temat: obyczaj składania zwierząt na ofiarę i związany z tym okazjonalny ceremoniał, m. in. złocenia rogów i zdobienia wieńcami. Pierwotnie, tj. w zapisie fromborskim (Bernacki, s. 464) bohaterem bajki był Wół oddany na ofiarę, co autor zmienił, być może ze względu na osobę króla, który miał w herbie wołu --- ,,ciołka", czego nadużywali wszyscy niemal antykrólewscy paszkwilanci do niewybrednych porównań. Na motyw tej zmiany zwrócił uwagę A. M. Kurpiel (Nieznane bajki..., s. 78). + PróżnośćWidząc, że wieńce kładą, że mu rogi złocą,/ +Pysznił się tłusty baran, sam nie wiedział o co./ +Los, PrzemocAż gdy postrzegł oprawcę, a ten powróz bierze,/ +Aby go poniewolnieponiewolnie --- wbrew woli, pod przymusem. ciągnął ku ofierze,/ +Poznał swój błąd; rad nierad wypełnił los srogi./ +Nie pomogły mu wieńce i złocone rogi. + 14. DoktorMotyw niekompetentnego lekarza występował bardzo często w twórczości literackiej, zwł. od czasów renesansu; u Krasickiego pojawiał się również wielokrotnie. W bajkach nadto: Doktor i zdrowie (BP IV, 5), Chłop i cielę (BN II, 13) oraz w wierszu Do doktora. + LekarzDoktor widząc, iż mu się lekarstwo udało,/ +Chciał go często powtarzać; cóż się z chorym stało?/ +Za drugim, trzecim razem bardzo go osłabił,/ +Za czwartym jeszcze bardziej, a za piątym zabił. + 15. Strzelec i pies + SługaPiesUciekł wyżeł od strzelca, błąkał się dni kilka,/ +Na koniec znalazł pana i przystał do wilka./ +Gonił sarny, zające, do kaczek się skradał;/ +Ale co tylko zdobył --- wszystko to pan zjadał./ +,,Zła to służba --- rzekł zatem --- gdzie korzyść nie czeka:/ +Bił pan dawny, lecz karmił; wróćmy się do człeka". + 16. Bryła lodu i kryształBajka jest zwięzłym ujęciem obszernego apologu L. E. Billardona de Sauvigny La Glace et le Soleil (II 2) o charakterze powiastki w typowej scenerii wschodniej (Mikulski, s. 201---204). + Kondycja ludzka, PrzemijanieZazdrośćBryła lodu spłodzona z kałuży bagnistej/ +Gniewała się na kryształ, że był przeźroczysty./ +Modli się więc do słońca. Słońce zajaśniało,/ +Szklni się bryła, ale jej coraz ubywało;/ +LosI tak, chcąc los polepszyć niewczesnym kłopotemniewczesnym kłopotem --- niefortunnym zabiegiem.,/ +Stajała, wsiąkła w bagno i stała się błotem. + 17. Stary pies i stary sługaMotyw starego psa znany jest już w humanistycznych zbiorach bajek J. L. Camerariusa (1500---1574) i P. Neveleta (zm. 1610), chociaż tam pies nie był łączony ze starym sługą (Górski, s. 268---269; Kleiner, 1956, s. 176). + Pies, Sługa, Starość Póki gonił zające, póki kaczki znosił,/ +KasztanKasztan --- nazwa psa wzięta od kasztanowatej maści (dawana zazwyczaj koniom)., co chciał, u pana swojego wyprosił./ +ZstarzałZstarzał --- dziś popr.: zestarzał. się; aż z owego pańskiego pieścidła/ +Psisko stare, niezdatne, oddano do bydła./ +Widząc, że pies, nieborak, oblizuje kości,/ +Å»ywił go stary szafarzszafarz --- oficjalista dworski nadzorujący gospodarstwo domowe., niegdyś podstarości.podstarości --- zwany również karbowym, był w majątkach ziemskich pomocnikiem ekonoma i do obowiązków jego należało bezpośrednie doglądanie prac, zwłaszcza w polu.. + 18. Syn i ojciec + Młodość , Ojciec, Starość , SynKażdy wiek ma goryczy, ma swoje przywary:/ +Syn się męczył nad książką, stękał ojciec stary./ +Ten nie miał odpoczynku, a tamten swobody:/ +Płakał ojciec, że stary; płakał syn, że młody. + 19. Osieł i baran + LosKlął osieł los okrutny, że marznął na mrozie./ +Rzekł mu baran trzymany tamże na powrozie:/ +,,Nie bluźń bogów, w żądaniach płochy i niebaczny!/ +Widzisz przy mnie rzeźnika? Dziękuj, żeś niesmaczny". + 20. Mysz i kotEdukowana mysz, która chce zawrzeć z kotem przymierze, występuje także w zbiorze bajek J. L. Camerariusa: Mures et felis (Górski, s. 253; Kleiner, 1956, s. 176). + Mądrość, PróżnośćMysz, dlatego że niegdyś całą książkę zjadła,/ +Rozumiała, iż wszystkie rozumy posiadła./ +Rzekła więc towarzyszkom: ,,Nędzę waszą skrócę:/ +KotSpuśćcie się tylko na mnie, ja kota nawrócę!"/ +Posłano więc po kota; kot, zawżdy gotowy,/ +Nie uchybił minuty, stanął do rozmowy./ +PrzemocZaczęła mysz egzortęegzorta --- krótkie kazanie okolicznościowe.; kot jej pilnie słuchał,/ +PodstępWzdychał, płakał... Ta widząc, iż się udobruchał,/ +Jeszcze bardziej wpadała w kaznodziejski zapał,/ +Wysunęła się z dziury --- a wtem ją kot złapał. + 21. Ptaszki w klatceMotyw ptaka w rozterce, postawionego przed wyborem między opieką i wygodami, jakie daje klatka, a powabami wolności powtarza się w bajkopisarstwie często (Górski, s. 217---218). Wiersz Krasickiego odczytywany bywał dość powszechnie w XIX w. jako otwarta aluzja do porozbiorowego losu Polaków. G. Puzynina np. w 1825 r. przekraczając granicę imperium i Królestwa Polskiego między Brześciem i Terespolem pisała: ,,Most na Bugu po połowie był malowany w czarne i pąsowe pasy od Rosji i w białe z karmazynem od strony Królestwa. A gdy my, już nawykłe, jak ,,czyżyk młody", do czarnych szczebelek klatki, obojętnie prawie witaliśmy jaśniejsze barwy, matka moja, która urodziła się wolną, płakała z rozrzewnieniem na widok barw znanych w jej młodości" (W Wilnie i w dworach litewskich. Pamiętnik z lat 1815---1843, Wilno 1928, s. 79). + Bezpieczeństwo, Młodość , Niewola, Starość , Szczęście, WolnośćPtak,,Czegóż płaczesz? --- staremu mówił czyżyk młody ---/ +Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody"./ +,,Tyś w niej zrodzon --- rzekł stary --- przeto ci wybaczę;/ +Jam był wolny, dziś w klatce --- i dlatego płaczę". + 22. Osieł i wółIstnieje przypuszczenie (Kleiner, 1956, s. 173), że myśl, by wół pouczał osła przejął Krasicki z bajki A. Houdara de la Motte'a L' Asne (I 7). + Osieł podczas upału szukając ochłody/ +Postrzegł, iż pasterz bydło prowadził do wody./ +Zbudował się z takowej dobroci człowieka,/ +A gdy przyczyn postępku tego nie docieka,/ +Rzekł mu wół: ,,Cudzy przykład niechaj cię nauczy:/ +Siebie on, nie nas kocha --- żeby zarżnął, tuczy". + 23. Dąb i dyniaMotyw dębu przeciwstawionego dyni znajduje się w bajkach zbiorów L. B. Abstemiusa (XV w.) i P. Neveleta (Górski, s. 219; Kleiner, 1956, s. 176). + Czas , Obraz świata, PrzemijanieKiedy czas przyzwoityprzyzwoity --- tu: stosowny, właściwy. do dojźrzeniadojźrzenia --- dojrzenia. nastał,/ +DrzewoPytała dynia dębadęba --- dziś popr. dębu, jak też długo wzrastał?/ +,,Sto lat". ,,Jam w sto dni zeszła taką, jak mnie widzisz" ---/ +Rzekła dynia. Dąb na to: ,,Próżno ze mnie szydzisz;/ +PozoryPięknaś, prawda, na pozór, na pozór też słyniesz:/ +Jakeś prędko urosła, tak też prędko zginiesz". + 24.Derwisz i uczeńPierwowzór prozą został rozpoznany (Mikulski, s. 196--197) w bajce Le Disciple qui veut surpasser son maitre L. E. Billardona de Sauvigny (I 7). + Mądrość, Nauczyciel, Uczeń, WodaPewien derwiszderwisz --- mnich mahometański. uczony rano i w południe/ +Co dzień pił świętą wodę z Mahometa studnieMahometa studnia --- źródło Zeusen w Mekce, mające, według wierzeń mahometan, cudowne właściwości../ +Postrzegł to uczeń, a chcąc większym być doktorem,/ +Czerpał z tej studni rano, w południe, wieczorem./ +MędrzecCóż się stało? Gdy mniemał, że już mędrcem został ---/ +I nic się nie nauczył, i puchliny dostał. + 25. Podróżny i kalekaPrzypuszczano, że bezpośrednim źródłem bajki była jakaś antologia francuska, za praźródło zaś uznano Szirazu Gulistan to jest Ogród różany Saadiego (Kleiner, 1955, s. 510), przełożony (ok. 1610---1625) po raz pierwszy w Europie (?) przez Samuela Otwinowskiego (po 1575---po 1650) poemat perski z XIII w., w którym znajduje się m. in. taka opowieść: ,,Nigdym się na skarżył [...] z wyjątkiem jednego razu, gdym zmuszony był chodzić boso. Wszedłem do meczetu z sercem pełnym smutku. Tam ujrzałem człowieka, który nie miał nóg. Dzięki złożyłem Bogu za jego dobroć dla mnie i cierpliwie znosiłem brak butów". Tytuł: Podróżny i kaleka / Kontent z siebie ZPP. + Bieda, Choroba, Cierpienie, Kondycja ludzkaNie skarżyłem na ludzi, nie skarżył na losy,/ +Choć musiałem iść w drogę ubogi i bosy./ +Wtem, gdy razu jednego do kościoła wchodzę,/ +Å»ebrakPostrzegłem: leży żebrak bez nogi na drodze./ +Nauczył mnie tym bardziej milczeć ów ubogi:/ +Lepiej mnie bez obuwia niż jemu bez nogi. + 26. Lew i zwierzętaBajkę tę wiązano (Kleiner, 1956, s. 180) z motywem apologu o tzw. lwim dziale --- por. Lew, koza, owca i krowa (BN P 1 i obj.), co nie znajduje odpowiedników tekstowych. + Przemoc, Przywódca, WładzaLew, ażeby dał dowód, jak wielce łaskawy,/ +Przypuszczał konfidentów do swojej zabawy./ +Polowali z nim razem, a na znak miłości/ +On jadł mięso, kompanom ustępował kości./ +Gdy się więc dobroć taka rozgłosiła wszędy,/ +Chcąc im jawnie pokazać większe jeszcze względy,/ +Ażeby się na jego łasce nie zawiedli,/ +Pozwolił, by jednego spośród siebie zjedli./ +Po pierwszym poszedł drugi i trzeci, i czwarty./ +Widząc, że się podpaśli, lew, choć nie obżartynie obżarty --- nie żarłoczny; tu: w funkcji ironicznej wobec wstępnej deklaracji lwa. Por. podobne użycie tego wyrażenia w postaci niezaprzeczonej w bajce Lew i osieł (BN IV 13): ,,lwu obżartemu" --- tj. żarłocznemu.,/ +KaraÅ»eby ująć drapieży, a sobie zakałużeby ująć (...) sobie zakału --- żeby zapobiec złej sławie.,/ +Dla kary, dla przykładu, zjadł wszystkich pomału. + 27. Rybka mała i szczupakRybka zazdrości tu szczupakowi tak, jak w bajce A. Houdara de la Motte'a jaszczurka jeleniowi (Les deux Lezards, I 12), a gdy psy rozszarpują jelenia, poznaje swój błąd mówiąc: ,,Niech żyje życie w cieniu. Nam małym nie grożą wielkie niebezpieczeństwa" (Kleiner, 1956, s. 173). + ZazdrośćWidząc w wodzie robaka rybka jedna mała,/ +Å»e go połknąć nie mogła, wielce żałowała./ +Nadszedł szczupak, robak się przed nim nie osiedział,/ +Połknął go, a z nim haczyk, o którym nie wiedział./ +Gdy rybak na brzeg ciągnął korzyśćkorzyść --- tu: zdobycz. okazałą,/ +Rzekła rybka: ,,Dobrze to czasem być i małą". + + + + + diff --git a/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_trzecia.xml b/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_trzecia.xml new file mode 100644 index 000000000..1ee6c632e --- /dev/null +++ b/books/Bajki_i_przypowiesci_Czesc_trzecia.xml @@ -0,0 +1,247 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki i przypowieści (3) + Bajki i przypowieści + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Bajki i przypowieści. Część trzecia + + + + + + + 1. Słoń i pszczoła + Obraz świata, Pozycja społecznaNiechaj się nigdy słaby na mocnych nie dąsa!/ +Zaufana tym pszczoła, że dotkliwie kąsa,/ +Widząc, iż słoń ogromny na łące się pasie,/ +A na nią nie uważa, choć przybliżyła się,/ +Chciała go za to skarać. Gdy kąsać poczęła,/ +Cóż się stało? Słoń nie czuł, a pszczoła zginęła. + 2. Lis i osieł + Przyjaźń, SprawiedliwośćLis stary, wielki oszust, sławny swym rzemiosłem,/ +Å»e nie miał przyjaciela, narzekał przed osłem./ +,,Sameś sobie w tym winien --- rzekł mu osieł na to ---/ +Jakąś sobie zgotował, obchodź się zapłatą"./ +Głupi ten, co wniść w przyjaźń z łotrem się ośmiela:/ +Umiej być przyjacielem, znajdziesz przyjacielaZ maksym na temat przyjaźni, wśród wynotowanych przez Krasickiego ze Zdań filozofów, najbliższe poincie bajki jest zdanie Epikura: ,,Największą jest słodyczą życia przyjaciel wierny; znaleźć go największe szczęście" (Uwagi, s. 211).. + 3. Oracze i JowiszTemat jest pokrewny z bajką Lafontaine'a Jupiter et le Métayer (VI 4)(Górski, s.217; Kleiner, 1956, s.172); jest to jedyne pełniejsze zapożyczenie od bajkopisarza francuskiego w zbiorze Bajek i przypowieści. + Natura, ReligiaPosiał jeden na górze, a drugi na dole./ +Rzekł pierwszy: ,,Pragnę deszczu"; drugi: ,,Suszą wolę"./ +Kiedy się więc z prośbami poczęli rozwodzić,/ +Jowisz, chcąc obu żądzy obficie dogodzić,/ +Ustawicznie niziny suszył, góry moczył./ +Przyszło zbierać, aż każdy poznał, że wykroczył:/ +Bo zboże, traktowane w kontrw kontr --- przeciwnie. swojej naturze,/ +Spaliło się w nizinie, wymokło na górze. + 4. Dziecię i ojciecBajka jest być może ,,celowo skonstruowanym pendant do bajki Lafontaine'a o służebnicach i kogucie [La Vieille et les deux Servantes, (V 6) świeżo przyswojonej przez Trembeckiego [Pani i dziewki], w której dwie służebnice duszą koguta, który je co dzień budzi wczesnym rankiem, ale przez to pogarszają swój los: stara a skąpa chlebodawczyni budzi je teraz jeszcze wcześniej"(Kleiner, 1956, s.180). + Kondycja ludzka, Los, Dziecko, Ojciec, PrzemocBił ojciec rózgą dziecię, że się nie uczyło;/ +Gdy odszedł, dziecię rózgę ze złości spaliło./ +Wkrótce znowu Jaś krnąbrny na plagi zarobił,/ +Ojciec rózgi nie znalazł; --- i kijem go obił. + 5. Diament i kryształ + Nieśmiertelność, Pozycja społeczna, PróżnośćDarmo tym być, do czego kto się nie urodził./ +Kryształ brylantowanybrylantowany --- imitujący brylant dzięki odpowiedniej obróbce szlifierskiej.wielu oczy zwodził;/ +Gdy się więc nad rubiny i szmaragiszmaragi (dawna oboczna postać) --- szmaragdy. drożyłdrożyć się --- tu: cenić się, wynosić.,/ +Ktoś prawdziwy dyjament z nim obok położył./ +Zgasł kryształ; a co niegdyś jaśniał u obrączki,/ +Ledwo go potem złotnik chciał zażyć do sprzączkido sprzączki --- chodzi o sprzączkę u trzewika; ozdoby te były wykonywane z pośledniejszych kamieni ze względu na łatwość ich zniszczenia lub zgubienia.. + 6. DewotkaByć może pomysł dewotki znalazł Krasicki w bajce Ch. F. Gellerta Die Betschwester (Górski, s.211; Kleiner, 1956, s.175); Wolno się w niej dopatrzeć również rozwiniętej charakterystyki molierowskiej z Mizantropa (akt III, sc. 5): ,,Jest skrajnie skrupulatna w dobrym odmawianiu modlitwy, ale bije służbę i nie płaci jej wcale"(Kleiner, 1956, s.160). + Obyczaje, Religia, Sługa, ŚwiętoszekDewotce służebnica w czymsiś przewiniła/ +Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła./ +Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,/ +Mówiąc właśnie te słowa: ,,...i odpuść nam winy,/ +Jako my odpuszczamy", biła bez litości./ +Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności! + 7. Bogacz i żebrak + Bieda, Bogactwo, Los, ObyczajeÅ»ebrak panu tłustemu gdy się przypatrował,/ +Płakał; tegoż wieczora tłusty zachorował:/ +Pękł z sadła. Dziedzic po nim gdy jałmużny sypiegdy jałmużny sypie --- obyczaj rozdawania jałmużny (w gotowiźnie) w czasie uroczystości żałobnych był powszechny zarówno na pogrzebach królewskich, jak też szlachty, zwłaszcza bogatszej../ +Śmiał się żebrak nazajutrz i upił na stypieupił [się] na stypie --- nadużywanie trunków podczas stypy było zjawiskiem powszechnym.. + 8. KsięgiBajka jest przetworzeniem apologu B. Imberta L'Infolio et l'Almanach (I 15)(Górski, s.251---252; Kleiner, 1956, s.174 i 182). + HistoriaW pewnej bibliotece, gdzie była, nie pomnę,/ +Powadziły sięPowadziły się --- pokłóciły się. księgi; a że niezbyt skromne,/ +Łajały się do woli różnymi języki./ +Wchodzi bibliotekarz, pyta się kronikikronika --- gatunek historiograficzny uprawiany szeroko aż po wiek XVI, do którego myśl historyczna oświecenia odnosiła się krytycznie.:/ +,,Dlaczego takie wrzaski?" --- ,,Dlatego się swarzemswarzem --- swarzymy, kłócimy.,/ +Iżeś mnie śmiał położyć obok z kalendarzemz kalendarzem --- kalendarze XVIII--wieczne celowały m.in. w prognostykach, a więc przepowiedniach nie tylko pogody, ale wszelkich klęsk elementarnych, wpływu ciał niebieskich na losy i zdrowie ludzi, wieściły różne nadzwyczajne przypadki. Do najbardziej znanych kalendarzy należały wydawane przez S. Duńczewskiego, profesora Akademii Zamojskiej. Kalendarze tego typu były przedmiotem ostrej nieraz krytyki ludzi oświecenia."./ +,,Wszystko się tu porządnie --- rzekł jej --- posadziło:/ +On zmyśla to, co będzie, ty zmyślasz, co było". + 9. HipokrytKrasicki oznaczył, że bajka jest przekładem: Hipocrite --- traduit(Bernacki, s.493); literackich opracowań tematu hipokryty wskazano kilka: najbliższą Krasickiemu jest bajka J. J. Boisarda Le Bonze et le Chien, III 23 (Fables, Paris 1777)(Górski, s.214; Kleiner, 1956, s.174). Tytuł: Hipokryt --- Krasicki używał obocznych postaci tego rzeczownika: hipokryt, hipokryta; tytuł w rękopisie fromborskim brzmi: Hipokryta. + Obyczaje, ZemstaMniej szkodzi impet jawny niźli złość ukryta./ +Ukąsił idącego brytan hipokryta./ +Rzekł nabożniś: ,,Psa obić nie bardzo się godzi,/ +Zemścijmy się inaczej, lepiej to zaszkodzi"./ +Jakoż widząc, że ludzie za nim nadchodzili,/ +Krzyknął na psa, że wściekły; w punkcie go zabili. + 10. Dąb i małe drzewka + Drzewo, Kondycja ludzkaOd wieków trwał na puszczy dąb jeden wyniosły;/ +W cieniu jego gałęzi małe drzewka rosły./ +A że w swojej postaci był nader wspaniały,/ +Å»e go doróść nie mogły, wszystkie się gniewały./ +Przyszedł czas i na dęba pełnić srogie losypełnić srogie losy --- zakończyć życie.;/ +Słysząc, że mu fatalnefatalne --- złowieszcze, złowróżbne, tu: zgubne. zadawano ciosy,/ +Cieszyły się niewdzięczne. Wtem upadł dąb stary,/ +Połamał małe drzewka swoimi konary. + 11. Wilk i owceTraktat wilka z owcami był w bajkopisarstwie motywem obiegowym; Górski wskazał m. in. zbiory J. L. Camerariusa i P. Neveleta oraz u Lafontaine'a bajkę Les Loups et les Brebis (III 13)(Górski, s.207). + Cierpienie, Przemoc, Sprawiedliwość, ZdradaChoć przykro, trzeba cierpieć; choć boli, wybaczyć,/ +Skoro tylko kto umie rzecz dobrze tłumaczyć./ +Wszedł wilk w traktat z owcami. O co? O ich skórę;/ +Szło o rzeczSzło o rzecz --- szło o wielką, ważną sprawę.. Widząc owce dobrą koniunkturę/ +Tak go dobrze ujęły, tak go opisałyopisały --- tu: ujęły w odpowiednie punkty traktatu.,/ +Iż się już odtąd więcej o siebie nie bały./ +W kilka dni ten, co owczej skóry zawżdy pragnie,/ +WidocznieWidocznie --- tu: na widoku, na oczach wszystkich., wśród południa, zjadł na polu jagnię./ +Owce w krzyk! A wilk na to: ,,Po cóż narzekacie./ +Wszak nie masz o jagniętach i wzmianki w traktacie"./ +Udusił potem owcę: krzyk na wilka znowu;/ +Wilk rzecze: ,,Ona sama przyszła do połowu"przyszła do połowu --- dała się złapać../ +NiezabawemNiezabawem --- niebawem. krzyk znowu i skargi na wilkaPor. w. 12 w AF: Nowy kazus do nowej rozprawy przymusił: / ,,Traktat pisze bym nie gryzł, jam owce udusił"./ +Wprzód jedną, teraz razem zabił owiec kilka./ +,,Drudzy rwali --- wilk rzecze --- jam tylko pomagał"./ +I tak, kiedy się coraz większy hałas wzmagał,/ +Czyli szedł wstępnym bojem, czy się cicho skradał,/ +Zawżdy się wytłumaczył --- a owce pozjadał. + 12. KartownikKartownik --- karciarz. Jeżeli Krasicki był czytelnikiem L. P. Buirette de Belloya (1727---1775), to znalazł w jego wierszach schemat wyzyskany w Kartowniku: ,,pijak apostrofujacy gwałtownie butelkę, kończy wezwaniem, by dała mu się napić" (Oeuvres complétes, Paris 1787, t. 6 ; tytuł: L'lvrogne et la Bouteille(Kleiner, 1956, s.175). Ten sam schemat zastosowany został w bajce Pijak (BP P 2) odpowiadającej bezpośrednio wskazanemu wzorcowi, czego Kleiner nie posiadający kompletu bajek i przypowieści w jednej edycji nie uwzględnił. Tytuł: Kartownik / Szuler AF. + Zgrał się szuler w chapankęchapanka --- gra w karty popularna w Polsce w XVIII w., a siedząc przy stole,/ +Zdarł pamfila z kinalem, spalił pancerolępamfil (także panfil), kinal, pancerola --- nazwy kart w chapance (pochodzenie franc. i wł.), które w układzie atutowym odpowiadały waletowi treflowemu, waletowi kierowemu i szóstce pikowej.,/ +Uspokoiwszy zatem rozjuszone żądze,/ +Zebrawszy w małej reszcie ostatnie pieniądze,/ +Zaczął kartom złorzeczyć, słuchaczom probowaćprobować --- dowodzić, przekonywać.,/ +Jak wiele mogą w kunszciekunszt --- sztuka, tu: zabawa. przemierzłym szkodowaćszkodować --- ponosić straty.;/ +Jak gubi młodych, starych pożądliwość taka./ +Skończył, wziął karty w ręce i... zaczął tryszakatryszak --- dawna hazardowa gra w karty.. + 13. Potok i rzeka + Czas, Los, Woda Potok szybko bieżący po pięknej dolinie/ +Wymawiał wielkiej rzece, że pomału płynie./ +Rzekła rzeka: ,,Nim zejdą porankowe zorzazorza --- l. mn. od dawnej formy l.p. zorze.,/ +Ty prędko, ja pomału wpadniemy do morza" + 14. Lis i wilkMotyw lisa w jamie, znany zwłaszcza z bajki Lafontaine'a Le Renard et le Bouc (III 5), uzyskał tu zupełnie odmienne opracowanie: lis zamiast otrzymać pomoc, usłyszał morał; por. Wilk i owce (BP IV, 29). + Wpadł lis w jamę, wilk nadszedł, a widząc w złym stanie,/ +Oświadczył mu żal szczery i politowanie./ +,,Nie żałuj --- lis zawołał --- chciej lepiej ratować"./ +,,Zgrzeszyłeś, bracie lisie, trzeba pokutować"./ +I nadgrodanadgroda --- nagroda., i kara zarówno się mierzy:/ +Kto nikomu nie wierzył, nikt temu nie wierzy. + 15. Wino i woda + Chłop, Szlachcic, Wino, WodaPrzymawiało jednego czasu wino wodzie:/ +,,Ja panom, a ty chłopom jesteś ku wygodzie"./ +,,Nie piłoby cię państwo --- rzecze woda skromnie ---/ +Gdyby nie chłop dał na cię, co chodzi pić do mnie". + 16. Pan i piesHistoria obitego psa mogła być znana Krasickiemu z bajki księcia L. J. Manciniego de Nivernais Le Chien battu (VI 3)(Górski, s.213; Kleiner, 1956, s.175). + Sługa, ZwierzętaPies szczekał na złodzieja, całą noc się trudził;/ +Obili go nazajutrz, że pana obudził,/ +Spał smaczno drugiej nocy, złodzieja nie czekał;/ +Ten dom skradłskradł --- tu: okradł.; psa obili za to, że nie szczekał. + 17. Wół ministerPrawzory tej bajki w zakresie charakterystyki bohaterów (podobnie jak bajki Lew, wół, lis, BN I, 10) można odnaleźć u Pilpaja, którego Krasicki znał z wydań posiadanych w bibliotece (Górski, s. 204); por. Gołębie (BN II, l). + WładzaKiedy wół był ministrem i rządził rozsądnie,/ +Szły, prawda, rzeczy z wolna, ale szły porządnie./ +Jednostajność na koniec monarchę znudziła;/ +Dał miejsce woła małpie lew, bo go bawiła./ +Dwór był kontent, kontenci poddani --- z początku;/ +Ustała wkrótce radość --- nie było porządku./ +Pan się śmiał, śmiał minister, płakał lud ubogi./ +Kiedy więc coraz większe nastawały trwogi,/ +Zrzucono z miejsca małpę. Å»eby złemu radziłŻeby złemu radził --- żeby zaradził złemu.,/ +Wzięto lisa: ten pana i poddanych zdradził./ +Nie osiedział się zdrajca i ten, który bawił:/ +Znowu wół był ministrem i wszystko naprawił. + 18. Lew pokorny + WładzaŹle zmyślać, źle i prawdę mówić w pańskim dworzeKrytyka pańskiego dworu zawarta we wstępnej maksymie tej bajki była przedmiotem wielu wypowiedzi literackich Krasickiego, zwłaszcza w satyrach../ +Lew, chcąc wszystkich przeświadczyć o swojej pokorze,/ +Kazał się jawnie ganić. Rzekł lis: ,,Jesteś winny,/ +Boś zbyt dobry, zbyt łaskaw, zbytnie dobroczynny"./ +Owca widząc, że kontent, gdy liszka ganiła,/ +Rzekła: ,,Okrutnyś, żarłok, tyran". --- Już nie żyła. + 19. Mądry i głupi + Nie nowina, że głupi mądrego przegadał;/ +Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał,/ +Tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł;/ +Na koniec, zmordowany, gdy sobie odpoczął,/ +Rzekł mądry, żeby nie był w odpowiedzi dłużny:/ +,,Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz jest próżny"Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz jest próżny. --- aforyzm zawarty w tym wierszu stał się obiegowym zwrotem przysłowiowym.. + 20. Orzeł i sowaBajka ta jest (ze zmianą postaci) naśladowaniem utworu A. Houdara de la Motte'a Le Linx; et la Taupe (III 20), w którym bajeczny ostrowidz żałujący kreta, że jest ślepy, ginie od strzały, której świst kret usłyszał (Kleiner, 173). + Na jednym drzewie orzeł gdy z sową nocował,/ +Å»e tylko w nocy widzi, bardzo jej żałował./ +Dziękowała mu sowa za politowanie./ +Wtem, uprzedzając jeszcze zorzazorza --- zorze (zob. BP III, 13). i świtanie,/ +Wkradł się strzelec pod drzewo; sowa to postrzegła/ +I do orła natychmiast z przestrogą pobiegła./ +Uszli śmierci; a wtenczas rzekł orzeł do sowy:/ +,,Gdybyś nie była ślepą, nie byłbym ja zdrowy". + 21. Kałamarz i pióroInspirację bajki widziano (Górski, s.215; Kleiner, 1956, s.174) w utworze B. Imberta o piórze literata (La Plume d'un Bel--esprit, II 3), które pyszni się tym, że napisało książkę i dopiero fotel pisarza uświadamia mu fałszywość tego przekonania. + PróżnośćPowadził się kałamarz na stoliku z piórem,/ +Kto świeżo napisanej księgi był autorem./ +Nadszedł ten, co ją pisał, rozśmiał się z bajarzów./ +Wieleż takich na świecie piór i kałamarzów. + 22. Groch przy drodze + Oszukany gospodarz turbował się srodze:/ +Zjedli mu przechodzący groch zeszłyzeszły --- wzeszły, tu: wzrosły. przy drodze./ +Chcąc wetowaćwetować --- powetować, wyrównać stratę. i pewnym cieszyć się profitemprofit --- korzyść, zysk.,/ +Drugiego roku wszystek groch posiał za żytem./ +Przyszło zbierać; gdy mniemał mieć korzyść obfitą,/ +Znalazł i groch zjedzony, i stłoczone żyto./ +UmiarkowanieNiech się miary trzymają i starzy, i młodzi:/ +I ostrożność zbyteczna częstokroć zaszkodzi. + 23. Słowik i szczygieł + Rzekł szczygieł do słowika, który cicho siedział:/ +,,Szkoda, że krótko śpiewasz". Słowik odpowiedział:/ +,,Co mi dała natura, wypełniam to wiernie./ +Lepiej krótko, a dobrze, niż długo, a miernie." + Praca24. Wól i mrówki + Wół się śmiał widząc mrówki w małej pracy skrzętne;/ +Wtem usłyszał od jednej te słowa pamiętne:/ +,,Z umysłuz umysłu --- ze sposobu pojmowania. pracujących szacunekszacunek --- tu: ocena. roboty!/ +Ty pracujesz, bo musisz; my mrówki --- z ochoty". + Pozycja społeczna, Przyjaźń25. Tulipan i fiałek + Tulipan okazały patrzał na to krzywo,/ +Å»e fijałek w przyjaźni zostawał z pokrzywą./ +Nadszedł pan do ogrodu tegoż właśnie rana;/ +Widząc, że pięknie zeszedłzeszedł --- wzeszedł, tu: wzrósł., urwał tulipana./ +A gdy się do bukietu i fijałek zdarzył,/ +Chciał go zerwać, ale się pokrzywą oparzył./ +Patrzał na to tulipan, mądry poniewczasie,/ +I poznał, że przyjaciel, choć nierówny, zda się. + 26. Furman i motylKrasicki wskazał jako źródło przekładu bajkę Ch. F. Gellerta Le Papillon et le Voiturier (Bernacki, s.496), której w zbiorach bajek tego pisarza nie odnaleziono. Kleiner twierdził --- dość dowolnie --- że bajka ,,pewne rysy zawdzięcza" Lafontaine'owi (Le Coche et la Mouche, VII 9)(Kleiner, 1956, s.172). + Wyrzuty sumieniaUgrzązł wóz, ani ruszyć już się nie mógł w błocie;/ +Ustał furman, ustały i konie w robocie./ +Motyl, który na wozie siedział wtenczas prawie,/ +Sądząc, że był ciężarem w takowej przeprawie,/ +Pomyśli sobie: ,,Litość nie jest złym nałogiem"./ +Zleciał i rzekł do chłopa: ,,Jedźże z Panem Bogiem!" + + + + + diff --git a/books/Bajki_nowe_Czesc_czwarta.xml b/books/Bajki_nowe_Czesc_czwarta.xml new file mode 100644 index 000000000..408bc3c88 --- /dev/null +++ b/books/Bajki_nowe_Czesc_czwarta.xml @@ -0,0 +1,520 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki nowe (4) + Bajki nowe + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Bajki nowe. Część czwarta + + + + + + + 1. Kruk i Lis + + z EzopaBajka Ezopa---Fedrusa Vulpes et corvus (I, 13) jedna z najpopularniejszych w literaturze polskiej, znajduje się również w zbiorze Lafontaine'a: Le Corbeau et le Ranard (I, 2). + + Pochlebstwo, Podstęp, PróżnośćBywa często zwiedzionym,/ +Kto lubi być chwalonym./ +Kruk miał w pysku ser ogromny;/ +Lis, niby skromny,/ +Przyszedł do niego i rzekł: ,,Miły bracie,/ +Nie mogę się nacieszyć, kiedy patrzę na cię!/ +Cóż to za oczy!/ +Ich blask aż mroczy!/ +Czyż można dostać/ +Takową postać?/ +A pióra jakie!/ +Szklniące, jednakie./ +A jeśli nie jestem w głędzie,/ +Pewnie i głos śliczny będzie."/ +Więc kruk w kantatyw kantaty --- zaczął śpiewać; od kantata (z wł.) --- utwór muzyczno-wokalny o charakterze uroczystym, tu w znaczeniu żartobliwym.; skoro pysk rozdziawił,/ +Ser wypadł, lis go porwał i kruka zostawił. + 2. Dudek + + z FedraBohaterem bajki w oryginale Ezopa---Fedrusa Gracculus supperbus et pavo (I 3),podobnie jak a Lafontaine'a (Le Gaei paré des plumes du Paon, IV 9) jest sójka, co respektował również przekład J. E. Minasowicza z Fedrusa: Sójka pyszna i paw (13). + + Klęska, Maska, Pozory, Pozycja społecznaŹle ten czyni, kto cudzą rzecz sobie przyswoił./ +W pióra się pawie dudek ustroił/ +I w tej postawie/ +Wszedł między pawie./ +Poznały zdrajcy świeże rozboje:/ +Postradał cudze i stracił swoje./ +Z tej więc pobudki/ +Wrócił, gdzie dudki,/ +A te w śmiech z niego:/ +,,Chciałeś cudzego,/ +Dobrze ci tak i nikt cię żałować nie może ---/ +Kiedyś stworzeń na dudka, bądź dudkiem, niebożę!" + 3. Słońce i żaby + + z tegożW zbiorze Fedrusa bajka ma tytuł Ranae ad solem (I 6), tłumaczona była również przez Lafontaine'a (Le Soleil et les Grenouilles, VI 12).; + + Rodzina, Ślub, ZłodziejSąsiad Ezopa, złodziej, się żenił,/ +Ezop do bajki; tak rzecz wymienił:/ +Słońce chciało mieć żonę./ +Å»aby, strwożone,/ +Tak wrzeszczały,/ +Iż się słyszeć Jowiszowi dały./ +Pyta się, o co/ +Tak się kłopocą./ +Rzekła z nich jedna: ,,Jak nie narzekać,/ +Gdy teraz samo może dopiekać/ +I suszyć bagna, które nas chłodzą;/ +Niechże się z niego inne rozrodzą,/ +A z panem ojcem razem wyruszą,/ +Bagna i rzeki, i nas wysuszą". + 4. Workiworki --- mieszki, sakiewki na pieniądze. Bajka Worki drukowana w LP zyskała dla cyklu Bajek nowych odmienną redakcję z wiersza sylabicznie regularnego na nieregularny. Poniżej bajka według LP: ,,Worek piękny, a pusty spotkał się w podróży / Z niepięknym, ale pełnym. ,,Kto u kogo służy?" --- / Pierwsze było pytanie: ,Według mego stanu --- / Rzekł piękny --- usługuję wspaniałemu panu". / ,,A ja u bogatego" --- rzekł worek skórzany. / ,,Å»al mi cię --- rzekł mu piękny --- w złąś służbę oddany". / ,,Mnie ciebie --- rzekł skórzany --- żeś piękny, a głupi; / Nie ten dobry, co błyszczy, ale ten, co kupi." + Głupota, Mądrość, Pozory, Pozycja społecznaNie patrzajmy na wzorkiwzorki --- na postać zewnętrzną../ +Zeszły się raz dwa worki:/ +Pozłacany/ +I skórzany,/ +Pozdrowiwszy się wdzięcznie,/ +Rzekł złoty: ,,To niezręcznieniezręcznie --- tu: nieładnie, niestosownie.,/ +Iżeś skórzany/ +I obszarpany,/ +Gdy patrzę na cię,/ +Å»al mi cię, bracie"./ +Dworzanin, Mieszczanin,,Choć ja u kupca, ty między pany ---/ +Rzekł mu skórzany ---/ +Ani się troszczę,/ +Ani zazdroszczę./ +Owszem, mnie cię żal, bracie, żeś choć złoty, głupi./ +Nie ten dobry, co błyszczy, ale ten, co kupi". + 5. Kot i kogutMotyw znany już u Ezopa, a także P. Neveleta i J. L. Camerariusa (Górski, s. 241). + Kot sprawiedliwy koguta dławił/ +Za to, iż się czynami zbyt złymi osławił./ +A te czyny były takie:/ +Budził zwierzęta wszelakie,/ +A budzić się nie godzi,/ +Sen przerwany zdrowiu szkodzi./ +MałżeństwoMałżeńskiej wiary koty wielbiciele ---/ +On miał żon wiele;/ +A co gorzej nieprzykładnie,/ +Szkaradnie,/ +Bez względu na pokrewieństwa/ +Wchodził w małżeństwa./ +Dławiącemu,/ +Jak mógł, rzekł po swojemu/ +DławnyDławny --- dławiony.:/ +,,Sędzio sławny!/ +Przykładny kocie!/ +Wiem ja o twojej żarliwej cnocie/ +I kiedy się jej dziwię,/ +Pozwól, niech się też usprawiedliwię:/ +Mój ród jeśli rozpładzam,/ +Ludziom przeto dogadzam,/ +Piejąc budzę do pracy:/ +I majętni, i żebracy/ +Dlatego mnie chowają"./ +,,Na tobie się nie znają ---/ +Rzekł kot. --- Przemoc, SprawiedliwośćA że ja głodny,/ +Więc ty życia niegodny". + 6. Motyl i chrząszcz + Dziecko, FilozofCzasem złą się być zdaje bardziej, niż jest, chwila./ +Złapało dziecko chrząszcza, filozof motyla./ +Musiał się chrząszcz po kijku kręcić naokołopo kijku kręcić naokoło --- jak w zabawie dzieci, uwiązujących chrząszcza (tu zapewne: chrabąszcza) nitką do kijka, wokół którego kręci się on i brzęczy.,/ +Motyl, pielęgnowany, poglądał wesoło/ +I żałował kompana. Puściło go dziecię./ +Wsadzony motyl za szkło kiedy kończył życie,/ +Rzekł: ,,Teraz znam, jak zmienne w pozorach istoty!/ +Lepsze prostych dziwactwo niż mądrych pieszczoty". + 7. Szczep winnyMotyw ten ma bardzo dawną i rozległą tradycję literacką poświadczoną w wielu opracowaniach. ,,Monitor" (1783, nr 29) odnotował w wariancie Gesta romanorum następującą wersję bajki: ,,Å»ydowscy rabinowie uważają, iż gdy Noe latorośli szczepił, wziął z sowy, małpy i lwa krwi, korzenie u latorośli polał. Stąd dzieje się, iż gdy ludzie zatapiają się w winie, niektórzy sowy naśladują, po całych nocach nie śpią jedząc, gryząc, inni małpy głupstwo, inni lwa srogość wyrażają". Ścisły pierwowzór bajki Krasickiego (pochodzenia arabskiego) odnotował Damiri (1349---1405), zoolog średniowieczny (Mikulski, s. 224---225). + WinoMówią Araby, iż gdy szczep winny/ +Adam posadził, diaboł, zbyt czynny,/ +Podlał krwią pawia, co Adam szczepił./ +A gdy się w zroście szczep coraz krzepił/ +I listki wydał,/ +Diaboł krew małpią do pierwszej przydał./ +Zeszły jagody, skropił lwią juchą,/ +A gdy dojźrzały, a było sucho,/ +Skropił je wszystkie posoką świniąposoką świnią --- krwią świńską../ +Cóż teraz czynią?/ +Oto gdy wina szklankę kto łyknie,/ +Jak paw się nadmie, po drugiej krzyknie,/ +Skacze jak małpa, gdy szklanki mnoży,/ +Po piątej, szóstej jak lew się sroży;/ +A kiedy coraz więcej przyczyniaprzyczynia --- dodaje.,/ +Z pawia, lwa, małpy staje się świnia. + 8. Wilczek + Wilczek chowany zrobił się grzecznym,/ +BezpiecznymBezpiecznym --- nie zagrażającym bezpieczeństwu (tu: domowników)../ +Jegomość pieścił, jejmość go pasła,/ +Przywykł do mleka i masła./ +Hoży, dogodnydogodny --- powolny, posłuszny.,/ +Wilczek był modny./ +Nieszczęściem kurczę zaszło mu drogę./ +Konflikt wewnętrznyChęć: zjem to kurczę; skrupuł: nie mogę./ +Więc chciwy, trwożny a czuły,/ +Gdy się biedził ze skrupuły,/ +Jakoś w tej walce gorącej/ +Zjadło się kurczę niechcący./ +Po kurczęciu kogutek, po kogucie kura ---/ +Przemogła rozum natura./ +ZresztąZresztą --- wreszcie. poszedł do lasa, a wpadłszy w manowce/ +Ów wilczek stał się wilkiem, gryzł gęsi i owce;/ +Aż go na koniec w jamie dostali./ +Najciężej zacząć, pójdzie się dalej. + 9. Młynarz, syn jego i osieł + + z francuskiego, La FontaineKrasicki o Lafontainie, którego jako źródło wskazał tu po raz pierwszy (tytuł bajki francuskiej: Le Meunier, son Fils, et l'Ane, III 1), pisał zawsze z najwyższym uznaniem. + + Nie wiem, gdzie ja to czytał, ale mniejsza o to./ +Miał jeden młynarz osła; tak zmęczył robotą,/ +Iż nie wiedząc, co robić,/ +Wolał przedać niż dobić./ +Woła syna wyrostka, co go w domu chował,/ +I rzecze: ,,Å»eby się nasz osieł nie zmordował/ +W długiej drogi przeciągu,/ +Zanieśmy go na drągu"./ +Dźwiga stary i stęka, chłopiec jeszcze gorzej,/ +Im szli dalej, im szli sporzej,/ +Tym srożej trud uciemiężał,/ +Tym bardziej im osieł ciężał./ +Gdy to postrzegli,/ +Ludzie się zbiegli./ +Śmiechy się wzniosły:/ +,,Wzdyć to trzy osły!/ +A ten najmniej, co na drągu"./ +Niekontent młynarz z zaciąguzaciąg --- przedsięwzięcie.,/ +Rozumu się poradził,/ +Syna na osła wsadził./ +Aż pierwsi, co napotkał, nuż się gniewać o to:/ +,,Ty na ośle, niecnoto! ---/ +Rzekli do chłopca --- a stary pieszo!"/ +Więc do kijów gdy się spieszą,/ +Aby ich złość nie uniosła,/ +Zsadził syna, siadł na osła./ +Przechodziły dziewczęta, mówi jedna do drugiej:/ +,,Patrz, biedny chłopiec, jak do wysługi/ +Ten stary go używa!/ +Dziecię z pracy omdlewa,/ +A dziad niemiłosierny/ +W taki upał niezmierny/ +Pieszo go iść przymusza"./ +To starego gdy wzrusza,/ +Wsadził chłopca za siebie./ +Å»e dogodził potrzebie,/ +Jedzie kontent z wynalazku,/ +Ledwo co wyjechał z lasku,/ +Znowu krzyk: ,,Jacy to głupi!/ +A kto od nich osła kupi?/ +Podróżą go udręczą,/ +Ciężarem go zamęczą;/ +Chyba skórę przedadzą!"/ +,,Nieźle oni coś radzą ---/ +Rzekł młynarz --- chociaż i łają"./ +Więc z synem z osła zsiadają,/ +Aż znowu mówią przechodnie:/ +,,A któż to widział, aby wygodnie/ +Osieł szedł wolno, a młynarz za mim./ +Wybacz, bracie, że cię ganim;/ +Głupota, Mądrość, ObyczajeKażdy z ciebie śmiać się będzie,/ +Jak się nie poprawisz w błędzie"./ +,,Nie poprawię --- rzekł młynarz --- dość przymówek zniosłem;/ +Chciałem wszystkim dogodzić i w tym byłem osłem./ +Odtąd, czy kto pochwali, czy mnie będzie winił,/ +Nie będę dbał nic o to; co chcę, będę czynił"./ +Co rzekł, to się ziściło/ +I dobrze mu z tym było. + 10. FejerwerkFajerwerki w XVIII w. były bardzo częstym sposobem uświetniania uroczystości na dworach. + W lesie w noc ciemną/ +Zapalony fejerwerk miał postać przyjemną./ +Więc kontenci puszkarzepuszkarz --- tu: specjalista wyrabiający i puszczający ognie sztuczne.,/ +Chcąc rzecz zlepszyć w zamiarze,/ +Ku milszemu upominkuupominek --- wspomnienie, upamiętnienie./ +Odprawili rzecz na rynku./ +Ten, gdy się własnym oświeceniem krasił,/ +Fejerwerk zgasił./ +Zawiódł skorych w czynieniu./ +Trzeba światłu być w cieniu. + 11. Rzepa + PracaKulawy, głuchy, stary i ślepy/ +Zeszli wór rzepy./ +Chciało się podjeść, bo jeść nie mieli./ +Lecz gdy szło o to, jakby ją wzięli,/ +Powiedział stary: ,,Ja nie ugryzę"./ +Powiedział chromy: ,,Ja ledwo lezę"./ +Ślepy: ,,Nie widzę, jej, towarzysze"./ +Głuchy: ,,A ja was, bracia, nie słyszę"./ +I tak gdy ciągle spór z sobą wiedli,/ +Została rzepa i nic nie jedli./ +Jak u nich rzepa tak u nas mienie ---/ +Każdy ma swoje wyrozumienie./ +Gdy o zysk idzie, chcemy zarobić,/ +A kiedy na zysk, nikt nie chce robić. + 12. Umbrelka Wschodnie akcesoria bajki wskazują wyraźnie, że Krasicki korzystał z jakiegoś wzoru dotychczas wszakże nie rozpoznanego. + Prosił braminbramin --- kapłan religii bramińskiej w Indiach, znawca ksiąg nabożnych. pobożny oświecenia z góry./ +Wtem duch stanął, a wpośród pełnej grzmotów chmury/ +Wzniósł się głos: ,,W tym, co znajdziesz, jest nauka wszelka!"/ +Duch zniknął. Wspojźrzy bramin, aż przed nim umbrelka./ +Jeżeli się przestraszył, bardziej jeszcze zdziwił;/ +Å»eby się jednak górnej woli nie sprzeciwił./ +Wziął rzecz, której zdatności dotąd był nie wiedział,/ +Gdy więc smutny i w myślach zatopiony siedział,/ +Nie wiedząc, czy los wielbić, czyli nań narzekać,/ +Tak niezwyczajnie słońce zaczęło dopiekać,/ +Iż nie mając wśród pola żadnego schronienia,/ +Z rozpostartej umbrelki zyskał pomoc cienia./ +Wtem zbierały się chmury i wiatry powstały;/ +Lubo w tej porzew tej porze --- w tych okolicznościach. bramin cierpliwy i trwały,/ +Przecież widząc, co zyskał, rzekł sobie: ,,Duch zdarzył./ +Kto wie, może w tym darze i inne skojarzył?"/ +Gdy mu więc wiatr był przykrym mocą swoją wielką,/ +Zastawił się i zyskał schronienie umbrelką./ +Po wietrze deszcz się puścił i gdy pola moczył,/ +Bramin, kiedy narzędzie dane sobie zoczył,/ +Rzekł: ,,Ukryję się pod tym, co mi dały duchy"./ +Wzniósł nad siebie i został wśród ulewy suchy./ +Więc patrząc na tak zdatną żądz dogodzicielkę/ +Wielbił dawcę i chwalił dogodną umbrelkę./ +Wtem słyszy odgłos w grzmocie: ,,Ucz się z małej rzeczy,/ +Co masz czynić, jak czynić i co mieć na pieczy./ +Mądrość, UmiarkowanieWiatry są namiętności dzielne i burzliwe,/ +Deszcz rzęsisty, --- przygody życia nieszczęśliwe,/ +Zbytnie słońca upały --- pomyślność gdy wielka;/ +Uczyni to roztropność, co teraz umbrelka". + 13. Lew i osieł + + z FedraTytuł bajki u Ezopa---Fedrusa: Asinus et leo venantes (I 11), u Lafontaine'a: Le Lion et l'Ane chassant (II 19). + + Głupota, PróżnośćKiedy dmiedmie --- nadyma się, pyszni się. głupi, śmiech z wzgardą zyska./ +Wziął raz lew osła do stanowiskastanowisko --- tu: miejsce, w którym myśliwy oczekuje zwierzyny w czasie polowania./ +I okrył liściem,/ +Å»eby za przyściem/ +Zwierzęta go nie poznały,/ +A gdy ryknie, uciekały,/ +A on je miał brać wówczas, utajony./ +Co miał czynić, nauczony,/ +Jak jął śpiewać po swojemu,/ +Taki dał połów lwu obżartemu,/ +Iż mu za to podziękował./ +,,I masz za co --- rzekł osieł --- bom ja sam polował"./ +,,Å»ebyś nie był tak głupim, nie byłbyś zuchwały ---/ +Rzekł zwierz wspaniały ---/ +Zażyłemzażyć --- użyć, posłużyć się. cię dlatego, iż jesteś straszydło,/ +Skryłem postać obrzydłą;/ +A żeś jest hardy, z tego teraz wniosłem:/ +Iż osieł, choć z lwem, przecież zawżdy osłem". + 14. Szczygieł i kos + Niewola, WolnośćPonad wrzosem/ +Szczygieł z kosem/ +Powadzili się o to, kto z nich lepiej śpiewa./ +Koło drzewa/ +Widząc, iż się przymyka,/ +Zdali sąd na ptasznika./ +Ten, przyjaźni zadatki/ +Chcąc dać, prosił do klatki./ +Ale i kos, i szczygieł powiedzieli mu na to:/ +,,Lepsza zwada na dworze niźli zgoda za kratą". + 15. Filozof i chłopBajka jest przetworzeniem przypowieści prozą J. Gaya Le Berger et le Philosophe (wstęp do bajek poza numeracją; zob. Górski, s.257.) + Chłop, Filozof, Mądrość, NaukaWielki jeden filozof, co wszystko posiadałwszystko posiadał --- tu: posiadał całą wiedzę.,/ +Co bardzo wiele myślał, więcej jeszcze gadał,/ +Dowiedział się o drugim, który na wsi mieszkał./ +Nie omieszkał/ +I kolegę odwiedzieć,/ +I od niego się dowiedzieć,/ +Co umiał i skąd była ta jego nauka,/ +Znalazł chłopa nieuka,/ +Bo i czytać nie umiał, a więc książek nie miał./ +Oniemiał./ +A chłop w śmiech: ,,Moje księgi --- rzekł --- wszystkie na dworze:/ +Wół, co orze,/ +Sposobi mnie do pracy, uczy cierpliwości,/ +Pszczoła pilności,/ +Koń, jak być zręcznym,/ +Pies, jak wiernym i wdzięcznym,/ +A sroka, co na płocie ustawicznie krzeczy,/ +Jak lepiej milczyć niźli gadać nic do rzeczy". + 16. KuglarzeBajka jest przeróbką J. Gaya Les Jongleurs (I 41; por. Górski, s.240). Wcześniejsze tłumaczenie tej bajki, dokonane przez Albertrandiego, ogłosiły ,,Zabawy Przyjemne i Pożyteczne" (1770, t. 1, cz. 2, s. 315---320) pt. O wykrętach występku albo kuglarz, satyra według antologii L'Abeille du Parnasse, co wskazała I. Turowska-Barowa (Zabawy Przyjemne i Pożyteczne (1770---1777). Ze studiów nad literaturą stanisławowską, Kraków 1933, s. 14, ,,Prace Historyczno-Literackie", nr 40). Wzorzec lafontainowski tej bajki (Le Charlatan, VI 19) jest znacznie odleglejszy niż J. Gaya, chociaż Krasicki bajkę kilkakrotnie przerabiał, nim otrzymała postać przeznaczoną do publikacji. + Dosyć się to często zdarza:/ +Bywa kuglarz nad kuglarza./ +Jeden z nich a jest niemało,/ +Å»wawo i śmiało/ +Pokazywał co może:/ +Zjadał łyżki i noże,/ +Z gałek ciasta robił grosze,/ +Karty przemieniał w kokosze;/ +Co chciał, stawiał, i co chciał, zmykałzmykać --- tu: ściągać, ukrywać, usuwać.,/ +Usta kłódkami zamykał,/ +Kuropatwy robił z chleba;/ +Zgoła był takim jak trzeba:/ +Bawił, dziwił od tygodnia./ +Wszedł drugi i powiedział: ,,Ja się zowie zbrodnia"./ +Rzekł zatem do pierwszego: ,,Kolego i bracie!/ +Na rzemiośle się nie znacie!/ +A wy, co mnie widzicie,/ +Patrzcie, cuda ujźrzycie,/ +Oto zwierściadło,/ +Co wszystko zgadło"./ +Zbliżył się szpetny --- ujźrzał postać miłą,/ +Przyszedł garbaty, i garbu nie było;/ +Każdy z pociesznympocieszny --- tu: pocieszający. odszedł zadatkiem:/ +Kto nie miał zębów --- znalazł dostatkiem,/ +Poczerniałe/ +Były białe;/ +Stara baba będąc młodą/ +Pocieszyła się urodą./ +Wszyscy sprawcę uwielbiali,/ +Wszyscy razem zawołali:/ +,,Oto zwierściadło,/ +Co wszystko zgadło"./ +Dał lichwiarzowi w rękę pełen kaszy garnek:/ +Skoro wziął, tyle groszy było, ile ziarnek:/ +Glina postać przybrała okutej szkatułki:/ +Otworzył stratnystratny --- utracjusz, marnotrawca., znalazł pozew i pigułkipigułki --- tu: z trucizną.,/ +Rzucił; porwał ją złodziej i brzęczała złotem,/ +Ale gdy odbił zamek z niezmiernym łoskotem,/ +Przestraszył go natychmiast widok niespodziany:/ +Złoto znikło, znalazł się stryczek i kajdany./ +Stawił butelek parę szampańskich;/ +,,Oto --- rzekł –-- ekstraktekstrakt (z łac.) --- wyciąg, streszczenie, tu: treść, istota. obietnic pańskich"./ +Zrazu nic w nich nie było. Coś się potem zjawiło./ +A to coś jak się zaczęło burzyć,/ +Mieszać, przewracać, pienić i kurzyć,/ +Szelest zrobił się wielki,/ +Pękły obie butelki.../ +I znowu nic nie było./ +Gdy to wszystkich dziwiło,/ +Jakieś dziwackie jął odprawiać szepty,/ +Jak grad na stolik leciały receptyW innym wydaniu skreślono czterowiersz: Były jedne malowane, / Były drugie wyzłacane, / Kształtne, sztuczne i poważne, / A choć papier, jednak ważne../ +Wziął jedną zdrowy, czytał i słabo mu było:/ +Wziął chory, nic nie znalazł i to uleczyło./ +SpazmatycznaSpazmatyczna --- chora na spazmy, słabość modną w XVIII w., która dostarczyła m. in. W. Bogusławskiemu materii do komedii Spazmy modne napisanej i wystawionej we Lwowie w 1797 r., co tam stała,/ +To na swojej wyczytała:/ +,,Chcesz nie być chora,/ +Strzeż się doktora!"W innym wydaniu dopisany jest czterowiersz, który Krasicki usunął dokładnie go przemazując: Przyniósł książkę i wcale nową postać miała, / Wzgłąbż, wszerz, w podłuż równą się być okazowała. / Dmuchnął: w okrąg się wzdęła, jęk się ozwał z płaczem, / Co miało być nauką, stało się kartaczem./ +Zmienił modne kornety w worek wypróżniony,/ +Zrobił pierścień z pszenicy, a kufel z karbonykarbona --- skarbona../ +Zadziwili się wszyscy, on rzekł: ,,To jest fraszka!"/ +Dał młodemu trzos złota, została się flaszka./ +Postrzegł w ciżbie dworaka, dał mu pęcherz z złotem,/ +Kazał ścisnąć, natychmiast, niespodzianym zwrotem/ +Odmieniwszy postawę prostąprosty --- tu: prostacki, pośledni. i obrzydłą,/ +Wystrzelił jak z harmaty i wydał kadzidło./ +Wziął fascykułfascykuł --- zwój papierów, dokumentów. od jurysty,/ +Dmuchnął --- został piasek czysty./ +Z piasku owego zaraz bicz ukręcił,/ +Z bicza kałamarz, a gdy w nim coś zmęcił,/ +Ujźrzeli w rękach swoich za taką robotą:/ +Ten, co miał sprawę --- piasek, co w niej gadałco w niej gadał --- tu: obrońca sądowy. --- złoto./ +Sędziemu dwa pęcherze dał od zapozwanych,/ +Obydwa były pełne papierów pisanych./ +Pękł, co był ubogiego, skoro go wymienił,/ +Bogacza w ważny wekselważny weksel --- weksel wiele ważący, tj. na wielką sumę. zaraz się przemienił./ +A wszyscy zawołali z daleka i bliska:/ +,,To mi to pęcherz, gdy kto na nim zyska!"/ +,,Chcecie wiedzieć --- rzekł dalej --- jak przemysł rzecz mnoży?/ +Niech z was każdy w ten worek pieniądze położy"./ +Stosując się do rozkazu/ +Napełnili go do razu./ +On się pokłonił, podskoczył, wykrzyknął,/ +Brzęknął pieniędzmi, rozśmiał się i zniknął. + 17. PszczołyNad w. 1 z prawej strony, równolegle do tytułu, dopisany ręką Krasickiego dwuwiersz, który, być może, miał być umieszczony po w. 22 (?): A że się przedtem dzieło okrutnie, / Do współki puścić osy i trutnie. + Rozum się rozpościera, to przywilej wiekuprzywilej wieku --- zwanego rozumnym lub oświeconym.,/ +I nie tylko w człowieku,/ +Ale już i zwierzęta, chociaż pism nie kryślą,/ +Głęboko myślą./ +Pszczoła do mędrca zawędrowała,/ +A gdy go mówiącego żarliwie słyszała,/ +Zapomniawszy o kwiatkach, co na oknie stały,/ +Na to swój umysł natężyła cały,/ +Aby pojąć, co on gada./ +Z nauki rada,/ +Bez miodu, lecz z rozumem do roju przybyła/ +I jako mądra, tym się zatrudniła,/ +Jakby go to polepszyć, lepiej usposobićlepiej usposobić --- udoskonalić.,/ +Zgoła nową rzecz zrobić./ +Gdy się więc zeszły, na pierwszym wniosku/ +Radziła nie robić wosku./ +Bo i wiele kosztuje, i człek go podrzyna./ +Druga odmiany przyczyna,/ +Å»e miód zbyt słodki wydarza stratywydarzyć --- wyrządzać. ---/ +Omijać kwiaty;/ +Z ziół się obejść użytkiem ---/ +Rzeczpospolite niszczą się zbytkiem./ +,,A nowość im bardziej szkodzi ---/ +Rzekła matka --- niech was to nie zwodzi,/ +Co próżne mędrków roją mozoły ---/ +Bez miodu, wosku nie będą pszczoły. +Próżna jest i szkodliwa na człowieka zmowa./ +Prawda, my go karmiemy, ale on nas chowa./ +Niech więc tak będzie, jak było od wieka:/ +Człowiek dla pszczoły, pszczoła dla człowieka". + 18. Słońce, obłoki, ziemia + Skarżyła się przed słońcem ziemia na obłoki:/ +,,Cóż po tym, że po świecie lot wiedziesz wysoki,/ +Kiedy cię obłok kryje i wilgoć zachmurza?/ +Dopieroż kiedy z chmury uczyni się burza,/ +Noc ze dnia!" Słońce rzekło: ,,Darmo się rozwodzisz;/ +Nie skarż się na obłoki, ty je sama rodzisz". + 19. Lwica i macioraIstnieje wiele bajek w zbiorach ezopowych i wschodnich, w których jest mowa o lwie wywyższonym nad wszystkich (zob. Górski, s.204), m. in. liczne bajki u Desbillonsa. Krasicki dał tej bajce najpierw tytuł ,,Lwica i świnia", poczem przekreślił ,,świnia" i dopisał ,,maciora". + Źle to, gdy się podli szczycą./ +Zeszła się raz świnia z lwicą,/ +Więc w dyskursa. W tych przewlekła,/ +Z żalem świnia lwicy rzekła:/ +,,Å»al mi ciebie, luboś godna,/ +Luboś zacna, żeś mniej płodna./ +Patrz na moją zgraję świnków:/ +Co tu córek, co tu synków!/ +A wszystkie jednym pomiotem"./ +Rzekła lwica: ,,Wiem ja o tem./ +Dziecko, MatkaRódź ty dziesięć, cztery, dwa,/ +Ja jednego, ale lwa". + 20. MalarzePierwowzorem jest bajka J. Gaya Le Peintre qui contente et mécontente tout le Monde (I 18; zob.Górski, s. 216--217). + Artysta, Bogactwo, PochlebstwoDwaj portretów malarze słynęli przed laty:/ +Piotr dobry, a ubogi, Jan zły, a bogaty./ +Piotr malował wybornie, a głód go uciskał,/ +Jan mało i źle robił, więcej jednak zyskał./ +Dlaczegóż los tak różny mieli ci malarze?/ +Piotr malował podobne, Jan piękniejsze twarze. + 21. Koniec + A jeszcze jedną! Albo to przychodzą/ +Bajki na rozkaz? Gdy zechcą, się rodzą,/ +A kiedy nie chcą, --- wołaj, wrzeszcz jak czajka,/ +Nie przyjdzie bajka./ +Tak jak nasz Józio, co go pieści matka,/ +Postrzegł opłatkaopłatek --- gatunek ciasta pszennego cienko wylewanego na formy./ +Postrzec, naprzeć się --- (to u niego jedno./ +Więc matkę biedną/ +Nuż męczyć: ,,Daj go!" A opłatek zjadła./ +,,Dam --- rzekła --- ale, Józiu, ucz się abecadła"./ +PorozumiałPorozumiał --- zrozumiał, domyślił się. to Józio, za co go tak łechce,/ +Więc rzekł: ,,Schowaj opłatek; kiedy każesz, nie chcę!" + + + + + diff --git a/books/Bajki_nowe_Czesc_druga.xml b/books/Bajki_nowe_Czesc_druga.xml new file mode 100644 index 000000000..63f8a0d86 --- /dev/null +++ b/books/Bajki_nowe_Czesc_druga.xml @@ -0,0 +1,392 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki nowe (2) + Bajki nowe + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Bajki nowe. Część druga + + + + + + + 1. Gołębie + + z indyjskiego, PilpajaAutor oznaczony przez Krasickiego w podtytule: Pilpaj (albo Bidpai) --- filozof i pisarz bramiński, któremu przypisuje się autorstwo zbioru bajek zwierzęcych. W XII w. przełożono jego bajki na łacinę, a na początku XVIII w. A. Galland opracował ich przekład francuski za pośrednictwem wersji tureckiej. Krasicki posiadał edycję A. Gallanda (Les Contes et Fables indiennes de Bidpai et de Lokman, Paris 1724), z której korzystał też przy opracowaniu bajki Les deux Pigeons (Mikulski, s. 214---216). Popularność bajki zaświadcza wiele innych przekładów, m.in. Lafontaine'a (tytuł: jw., IX 2) --- choć znacznie różny od bajki Krasickiego, A. Houdara de la Motte'a (tytuł: jw., III 4), a na gruncie polskim Trembeckiego, W. Miera, J. Ursyna Niemcewicza. + + Przyjaźń, PtakDwa gołąbki razem żyły/ +I szczęśliwe sobą były./ +Jeden się zwał Bezendech, Newazendech drugi/ +W jednym jadły korytku, z jednej piły strugi./ +Razem po polach bujały,/ +Razem do domu wracały./ +Zgoła czy w wieczór, czy rano,/ +Zawżdy je razem widziano./ +Nie masz w świecie rzeczy stałej!/ +Zażyłości poufałej/ +Nie najdłuższe było trwanie./ +Bezpieczeństwo, Dom, Podróż, SzczęścieMimo prośby, odradzanie/ +Bezendech chciał świat odwiedziećodwiedzieć --- zwiedzić.,/ +Uprzykrzyło się na miejscu siedzieć,/ +I poleciał... Miło było,/ +Co obaczył, to bawiło./ +Gdzie siadł, nowe widowiska./ +Wtem, gdy już noc była bliska,/ +A odpocząć sam gdzie nie wie,/ +Usiadł na drzewie./ +Nadeszła burza, grad i ulewa;/ +Spuścił się z wierzchołka drzewa./ +I tak jeszcze gorzej było./ +Wspomniał więc sobie, jak miło/ +Spokojnej chwili używać,/ +W gołębniku odpoczywać./ +Po smutnej porze/ +Nastały zorze./ +Deszcz, grad, grzmoty ustały./ +Wskroś przemokły, zmartwiały,/ +Widząc już rzeczy postać okazalsząokazalszą --- tu: lepszą, korzystniejszą.,/ +Otrzepawszy skrzydełka wziął lot w drogą dalszą./ +A gdy coraz nowymi widoki się cieszy,/ +WrógWalkaPostrzegł, że ktoś za nim spieszy./ +Był to jastrząb w pędzie lotny./ +Gołąb zwrotny,/ +Jak mógł, uciekał.../ +Wtem orzeł z góry,/ +Straszny pazury,/ +Padł na jastrzębia; i gdy walczyli,/ +Korzystając z dobrej chwili,/ +Przecież tę miał pociechę,/ +Iż się dostał pod strzechę./ +NiewolaNazajutrz, gdy dzień nastał pogodny,/ +Letki, bo głodny,/ +Postrzegł gołębia: a on się pasie./ +,,I to zda się!"/ +--- Pomyślał sobie; więc się z nim wita./ +Strawa obfita,/ +Potrzebna zdrowiu,/ +Na pogotowiu./ +NiewolaNiedługo myśląc jął się do jadła./ +Wtem sieć zapadła/ +I wraz z kolegą został w więzieniu./ +Gdy więc w srogim utrapieniu/ +Płakał stroskany,/ +Postrzegł, iż tamten był uwiązany./ +LosWięc mu złorzeczył, mądry po stracie,/ +A ów: ,,Nie krzycz, bracie,/ +Płacz tu i krzyk nie pomoże!/ +Jakeś wpadł, tak i siedź, niebożę./ +I mnie się to przydałoprzydało --- przydarzyło, przytrafiło../ +Lecz poweźmy myśl wspaniałą!/ +Kto wie, czy wspólni/ +Nie będziem wolni?"/ +Jakoż tyle pracowali,/ +Iż się z więzów wydostali/ +I każdy w swoją poleciał stronę./ +Bezendech, kontent, iż miał ochronę,/ +DomNie mówiąc nic nikomu/ +Powędrował do domu./ +Już widział z bliska/ +Miłe siedliska,/ +Już do swojego domku się spieszył,/ +Gdy strzelec skrzydło strzałą wskroś przeszył./ +Wpadł w studnią i ostatnia ginęła otucha;/ +Szczęściem niespodziewanym studnia była sucha./ +Więc kiedy się ocucił,/ +A do lotu jak powrócił,/ +A raczej gdy sił zdobywał,/ +Ponad ziemię podlatywał,/ +Pełen wesela,/ +Znalazł dom i przyjaciela./ +PodróżA doznawszy, jak podróż i trudzi, i smuci,/ +Przysiągł, iż więcej do niej nie powróci. + 2. PlatonBajka korzysta z J. Gaya (L' Homme et la Puce I 48), wybierając z wielu przedstawionych tam relacji ostatnią o pchle, która ,,sądzi, że w niej ma wszechświat cały swą ostateczną przyczynę" (Górski, s. 215). Platon, jako symbol świata filozofii, został tu potraktowany żartobliwie, jakkolwiek Krasicki bardzo cenił greckiego filozofa, co zaświadczył w Zbiorze potrzebniejszych wiadomości, s. v. Platon: ,,Księgi jego pełne nauki doskonałej, pisane stylem wybornym, po większej części doszły do teraźniejszych wieków, i mimo nowe w naukach wynalazki, zawżdy swój szacunek w potomności mieć będą". + Filozof, Kondycja ludzka, Mędrzec, ZwierzętaUczeńPlaton, raz swoje zgromadziwszy ucznie,/ +Wybornie, sztuczniesztucznie --- tu: w sposób wykwintny, misterny./ +Dowodził, jak to mędrzec panuje nad światy,/ +Sam dzielny, sam bogaty,/ +Jemu się ziemia sili, jemu wschodzą zorze,/ +Pieni się morze:/ +I powietrze, i gwiazdy, i słońce, i nieba/ +Dają, co trzeba./ +Å»ywiołyOn lotem nieścignionym wybujałej myśli/ +Czy co działa, czy kryślikryśli --- wyznacza, zamierza, kreśli plany.,/ +Zawiaduje żywiołmi, ziemią, oceanem,/ +Zwierząt, ludzi jest panem./ +A pchła, co go w nos gryzła, nie zważając nic na to/ +Rzekła: ,,To dla Platona, ale dla mnie jest Plato". + 3. Myszy + Bezpieczeństwo, PrzemocKotKażdy się swoim zatrudnia kłopotem:/ +Myślały myszy, co tu robić z kotem./ +Mówiły jedne: ,,Darami go skusić!"/ +Mówiły drugie: ,,Lepiej go udusić!"/ +Wtem się odezwał szczur szczwany, bo ,stary:/ +,,Próżne tu groźby, próżne i ofiary./ +I dary weźmie, i przysięgi złamie!/ +UmiarkowanieNajlepiej cicho siedzieć sobie w jamie,/ +A opatrzywszy zewsząd bez łoskotuopatrzywszy... bez łoskotu --- zabezpieczywszy się bez hałasu, po cichu./ +Ani być z kotem, ani przeciw kotu". + 4. Noga i but + Cierpienie, Pozycja społecznaWiedli wojnę i srogą/ +But z nogą./ +Ten ją winował,/ +Å»e się na niej psował;/ +Tamta, iż ją uciskał./ +Wdał się w to szewc, co zyskał;/ +A w pokorze i trwodze/ +Kłaniający się nodze./ +Gromiąc buta rzekł, groźno wstrząsając narzędzie:/ +,,Szanuj nogę, choć cię drze --- but bez niej nie będzie". + 5. Pasterz i owceMotyw występujący również u Lafontaine'a w bajce Le Berger et son Troupeau (IX 19). + Owca na wilka/ +Płakała dni kilka:/ +Młode jagnię/ +Zagryzł w bagnie./ +I pasterz, co go hodował,/ +Å»ałował;/ +Zgoła płakali oboje/ +Jak swoje./ +Widząc to koza rzekła do drugiej:/ +,,Patrz, co to człowiek czyni usługi!/ +Zasila w życiu, żałuje w zgubie;/ +Jakże go lubię!"/ +,,Siebie on lubi --- rzekła jej druga ---/ +Chytra to czułość, chytra usługa./ +Nie płacze jagnięNie płacze jagnię (dawna forma dopełniacza) --- nie opłakuje jagnięcia.!/ +On mięsa pragnie!" + 6. Lew choryBajki o podobnej ekspozycji znajdują się w zbiorach Ezopa, P. Neveleta i u Lafontaine'a: Le Lion malade et le Renard, VI 14 (Górski, s. 206). + Choroba, ZwierzętaI panowie chorują, czemuż lwy nie mogą?/ +Boleścią srogą/ +Lew zdjęty ryczał; niebożęta,/ +Drżały zwierzęta./ +Te, co na dworze króla jegomości,/ +W żałości/ +Przymilały się panu. LekarzA że gdzie chory,/ +Tam i doktory:/ +Niedźwiedź mimo powagę wraz z lisem kolegą/ +Natychmiast biegą./ +W radę: niedźwiedź po prostu/ +Na niestrawność życzył postu;/ +I zdławion za to./ +Lis, przelękły zapłatą,/ +Kiedy się go pytano, co brać na chorobę,/ +JedzenieRzekł: ,,Pan chory na wątrobę./ +Moja rada o tej dobieo tej dobie --- w takich okolicznościach./ +Podjeść sobie:/ +Komu post miły, niech gryzie śledzia,/ +Pan zje niedźwiedzia"./ +Nadgrodzony obficie, że dogodnie życzył,/ +Nowym kunsztem chorego doktorem uleczył. + 7. Młot z kowadłem + Praca, WładzaRaz zagadło/ +Młot kowadło:/ +,,Czemu w robocie,/ +Młocie, Choć się też raz nie znudzisz/ +I mnie darmo dokuczasz, i sam próżno się trudzisz?/ +,,Alboż z ochoty/ +Pracują młoty? ---/ +Rzekł zagadniony ---/ +Nie ja mam być winiony;/ +Ten nas nagli, co robi./ +A gdy oręż sposobi/ +Kara, ZemstaW pracy, trzasku, pożarze,/ +My się mściemy, on karze."My się mściemy, on karze. --- miecz jest tu narzędziem kary, a młot zemsty.. + 8. Rumak i źrebiecBajkę tę przesłał Krasicki J. Ursynowi Niemcewiczowi w liście z 29 kwietnia 1792 r. Podobny temat pojawił się w przypowieści o koniu korzystającym z opieki człowieka wyjętej z listu Horacego do Arystiusza i ogłoszonej w przekładzie w ,,Monitorze" (1768, nr 17): ,,Jeleń konia bitniejszy z wspólnych łąk gdy zgonił, / Koń, w długiej bitwie słabszy, pod człeka się schronił, / A gdy ludzkiej pomocy zmordowany szuka, / Twardego na się przyjął niewolę munsztuka. / Lecz gwałtowna wygrana źle mu się powiodła, / Z ust wędzideł, a z grzbietu nie mógł pozbyć siodła." (List X, Urbis amatorem Fuscum salvere iubemus...). + Bogactwo, Niewola, Próżność, WolnośćKońKoń w rzędzie sutym, zewsząd szklniącyszklniący --- błyszczący, lśniący. złotem,/ +Rżąc deptał ziemię pod jeźdźcem zuchwałym,/ +Źrebiec bez uzdy posuwisty lotem/ +Uginał trawy w pędzie wybujałym./ +Razem ku sobie zbliżyły się oba./ +Rzekł rumak: ,,Patrzaj, jaka moja postać!/ +Siodło, rząd złoty jak ci się podoba?/ +Przyznaj, bez jeźdźca trudno tego dostać./ +Na wspaniałości wcale się nie znacie,/ +Tułacze w łąkachw łąkach --- na łąkach. jak nikczemne bydło"./ +,,Prawda --- rzekł źrebiec --- jednakże, mój bracie,/ +Chociaż to złoto, przecież to wędzidło". + 9. Przyjaciele Bajka czerpie z Le Lievre et ses Amis J. Gaya (I 49)(Górski, s. 203, 222); była inspiracją dla A. Pługa do napisania trzyaktowej komedii: Przyjaciele. Bajka Krasickiego dialogowana (Lwów 1870, Biblioteka Mrówki, nr 23). + Przyjaźń, WrógGrzeczność, Młodość , ZwierzętaZajączek jeden młody/ +Korzystając z swobody/ +Pasł się trawką, ziółkami w polu i ogrodzie,/ +Z każdym w zgodzie./ +A że był bardzo grzeczny, rozkoszny i miły,/ +Bardzo go inne zwierzęta lubiły./ +I on też, używając wszystkiego z weselem,/ +Wszystkich był przyjacielem./ +Raz, gdy wyszedł w świtanie i bujał po łące,/ +Słyszy przerażające/ +Głosy trąb, psów szczekania, trzask wielki po lesie./ +Stanął... Słucha... Dziwuje się.../ +A gdy się coraz zbliżał ów hałas, wrzask srogi,/ +Zając w nogi./ +Wspojźrzy się poza siebie: aż tuż psy i strzelce!/ +Strwożon wielce,/ +Przecież wypadł na drogę, od psów się oddalił./ +KońSpotkał konia, prosi go, iżby się użalił:/ +,,Weź mnie na grzbiet i unieś!" Koń na to: ,,Nie mogę,/ +Ale od innych będziesz miał pewną załogęzałoga --- tu: pomoc."./ +Jakoż wół się nadarzył. ,,Ratuj, przyjacielu!"/ +Wół na to: ,,Takich jak ja zapewne niewielu/ +Znajdziesz, ale poczekaj i ukryj się w trawie,/ +Jałowica mnie czeka, niedługo zabawię./ +A tymczasem masz kozła, co ci dopomoże"./ +Kozieł: ,,Å»al mi cię, niebożę!/ +Ale ci grzbietu nie dam, twardy, nie dogodzi:/ +Oto wełniasta owca niedaleko chodzi,/ +Będzie ci miętko siedzieć". Owca rzecze:/ +,,Ja nie przeczę,/ +Ale choć cię uniosę pomiędzy manowce,/ +Psy dogonią i zjedzą zająca i owcę:/ +Udaj się do cielęcia, które się tu pasie"./ +,,Jak ja ciebie mam wziąć na się,/ +Kiedy starsi nie wzięli?" --- cielę na to rzekło/ +I uciekło./ +Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły,/ +Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadłyWśród serdecznych przyjaciół... --- zdanie to weszło do repertuaru przysłów.. + 10. Konwersacja + Nie tylko to w Paryżu, nie tylko to w Warszawie/ +Śni się ludziom na jawie./ +Mają też i zwierzęta posiedzenia modne,/ +Swobodne,/ +Wygodne,/ +Płodnepłodne --- w dowcip płodne../ +Zeszły się raz w pół lasaw pół lasa --- w połowie lasu, w środku lasu.; był dyskurs o człeku:/ +A jak zwyczaj w tym wieku,/ +Tyle o nim gadano,/ +Tak się z niego naśmiano,/ +Z takim sławy ujęciem,/ +Iż ledwo był zwierzęciem./ +Na koniec, gdy raz nierychło/ +Posiedzenie ucichło,/ +Ktoś zagadł małpę co by w nim dociekłaco by w nim dociekła --- jak by go oceniła.?/ +Rzekła:/ +,,Chciałby on to coś znaczyć, ale mi się tak zdaje,/ +Iż źle małpy udaje". + 11. Wyżeł i brytan + Bezpieczeństwo, Pies, Pozycja społeczna, PracaPan strzelił, trafił kaczkę, pies dostał i dobił,/ +A gdy postrzegł brytana, który nic nie robił,/ +Zgrzytnął zębami:/ +,,My tylko sami,/ +Wyżły legawe,/ +Dajem wam strawę,/ +A wy śpicie, leniuchy"./ +,,Patrz na moje łańcuchy ---/ +Rzekł brytan, stróż domowy ---/ +Gdy ty idziesz na łowy,/ +Ja nic wprawdzie nie robię;/ +Ale gdy w nocnej dobie/ +Do wczasu się sposobisz/ +I nic wówczas nie robisz,/ +Ja, uwolnion z łańcucha,/ +Czyniąc urząd podsłucha,/ +Gdy wyręczam kolegę,/ +Pana, ciebie, dom strzegę". + 12. Czapla, ryby i rakJest to przeróbka bajki Lafontaine'a Les Poissons et le Cormoran (X 4). + ZdradaStarośćCzapla stara, jak to bywa,/ +Trochę ślepa, trochę krzywa,/ +Gdy już ryb łowić nie mogła,/ +Na taki się koncept wzmogłaNa taki się koncept wzmogła --- zdobyła się na taki pomysł./ +Rzekła rybom: ,,Wy nie wiecie,/ +A tu o was idzie przecie"./ +Więc wiedzieć chciały,/ +Czego się obawiać miały./ +,,Wczora/ +Z wieczora/ +Wysłuchałam, jak rybacy/ +Rozmawiali: wiele pracy/ +Łowić wędką lub więcierzemwięcierz --- inaczej żak; specjalny rodzaj sieci do łowienia ryb rozpiętej na drewnianych obręczach i zakładanej w wodach stojących lub wolno płynących.;/ +Spuśćmy staw, wszystkie zabierzem./ +Nie będę mieć otuchy,/ +Skoro staw będzie suchy"./ +Ryby w płacz, a czapla na to:/ +,,Boleję nad waszą stratą;/ +Lecz można złemu zaradzić/ +I gdzie indziej was osadzić./ +Jest tu drugi staw blisko,/ +Tam obierzcie siedlisko./ +Chociaż pierwszy wysuszą./ +Z drugiego was nie ruszą"./ +,,Więc nas przenieś" --- rzekły ryby./ +PodstępWzdrygała się czapla niby;/ +Dała się na koniec użyć,/ +Zaczęła służyć./ +Brała jedną po drugiej w pysk, niby nieść mając/ +I tak pomału zjadając;/ +Zachciało się na koniec, skosztować i raki./ +ZemstaJeden z nich widząc, iż go czapla niesie w krzaki,/ +Postrzegł zdradę, o zemstę zaraz się pokusił./ +ZdradaTak dobrze za kark ujął, iż czaplę udusił./ +Padła nieżywa:/ +Tak zdrajcom bywa. + 13. Chłop i cielę Analogiczny temat i rozwiązanie istnieje w bajce Le Chien mal scouru, ou le Combat de Nuit (I 2) księcia L. J. Manciniego de Nivernais(Górski, s. 265). + Choroba, LekarzNie sztuka zabić, dobrze zabić sztuka ---/ +Z bajki nauka./ +Szedł chłop na jarmark, ciągnąc cielę na powrozie./ +W lesie, w wąwozie,/ +W nocy burza napadła, a gdy wiatry świszczą,/ +Wśród ciemności postrzegł wilka po oczach, co błyszczą./ +Więc do pałki; jak jął machać nie myślawszy wiele,/ +Zamiast wilka, który uciekł, zabił swoje cielę./ +Trafia się to i nie w lesie, panowie doktorzy!/ +Leki--- pałka, wilk --- choroba, a cielęta --- chorzy. + 14. Jodła i jabłońPodobny temat z bajką Malus expoliata (II 1) Desbillonsa (Górski, s. 216); obok ogołoconej jesienią przez ludzi jabłoni nie ma tam wszakże jodły. + Drzewo, PróżnośćJabłoń rzekła sąsiadce: ,,O ponura jodło!/ +Po cóż blisko mnie wzrastasz, gdy jesteś tak podłą?/ +Patrz, do moich owoców jak się każdy spieszy!/ +Patrz, jak widząc, że kwitnę, każdy się ucieszy!"/ +Spadły kwiaty, za czasemza czasem --- po jakimś czasie., owoce zerwano/ +Spadły liście, a zatemzatem --- potem. o jabłoń nie dbano./ +Widząc to rzekła jodła: ,,Sąsiadko zbyt harda,/ +Osądź teraz, czy słuszna była twoja wzgarda?/ +O tym, co było zewnątrz, trzymałaś wysoce:/ +Nie ciebie ludzie czcili, lecz twoje owoce". + 15. PodróżnyWedług ustalenia I. Turowskiej (Źródło jednej bajki Krasickiego, ,,Ruch Literacki" R. VI: 1931, s. 192) bajka miała pierwowzór w zbiorze F. Blancheta (Apologues et contes orientaux, Paris 1784) w apologu L'Arabe affamé (12). + Bogactwo, Chleb, Głód, PieniądzPodróżArab jeden, gdy go noc w podróży zapadłazapadła --- tu: zaskoczyła.,/ +A był dwa dni wśród stepuwśród stepu --- tu zapewne: w pustyni. bez wody, bez jadła,/ +Postrzegł worek na drodze; wziął, rozweselony,/ +A w blasku gwiazd chcąc widzieć, czym był napełniony,/ +Jęknął i rzekł niezmierną boleścią przejęty:/ +,,Jam rozumiał, że kasza, a to dyjamenty!" + 16. Bocian i jeleńKrasicki korzystał z wzoru bajki La Cigogne et le Cerf (I 2) L. E. Billardona de Sauvigny (Mikulski, s. 207---209). + Choroba, Miasto, Natura, WieśBocian, miasta mieszkaniec, mówił jeleniowi:/ +,,Ty kunsztu lekarstw nie znasz"./ +Jeleń mu odpowie: ,,Prawdę mówisz, bocianie, lekarstw nie rozumiem,/ +Ale ty leczysz, a ja chorować nie umiem"./ +Mędrzec, ŚmierćUmarł mędrzec w lat dziesięć na dachu przy mieście:/ +Umarł prostak na puszczy, żył tylko lat dwieście. + + + + + diff --git a/books/Bajki_nowe_Czesc_pierwsza.xml b/books/Bajki_nowe_Czesc_pierwsza.xml new file mode 100644 index 000000000..0836a8627 --- /dev/null +++ b/books/Bajki_nowe_Czesc_pierwsza.xml @@ -0,0 +1,411 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki nowe (1) + Bajki nowe + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Bajki nowe. Część pierwsza + + + + + + + 1.Alegoria + Wszędzie się znajdzie rozum, byle tylko szukać,/ +A nawet i jegomość, kiedy zacznie fukać,/ +I jejmość, gdy rozprawia,/ +I nasz ksiądz, gdy przymawia,/ +Mają go podostatkiempodostatkiem --- wystarczająco dużo, pod dostatkiem. i pięknie, i wiele./ +Jakoż się ,to wydało w Przewodnią Niedzielę./ +Gadał ksiądz o Adamie,/ +I o bramie,/ +I o wężu, i o Ewie,/ +I o jabłku, i o drzewie.../ +Po kazaniu do karczmy rzecz się wytoczyła./ +Pan wójt, co to ma rozum i nauki siła:/ +,,A wiecie, co ksiądz prawił? --- rzekł całej gromadzie ---/ +Oto u nas są sady, a drzewa są w sadzie,/ +A na drzewach są jabłka w wielkiej obfitości:/ +Adam --- pan, Ewa --- jejmość, a wąż --- podstarości". + 2. Wierzba i lipa + Choroba, Drzewo, RoślinyMówiła wierzba lipie: ,,Źle się masz, sąsiadko,/ +A co się, zwłaszcza w lesie, trafia dosyć rzadko,/ +Choć wiosna, liść twój więdnie". Ta odpowiedziała:/ +,,Alboś chrząszczów, gąsienic nigdy nie widziała?/ +Kondycja ludzkaI tobie się wydarzyć może pora taka./ +Każde drzewo, sąsiadko, ma swego robaka." + 3. Słonecznik i fiałek + Pozycja społeczna, WolnośćJeden wielki, drugi mały:/ +Słonecznik wzrostem wspaniały,/ +Fijałek skromny postacią,/ +Jak to bywa między bracią,/ +Na koniec się powadzili./ +O co?... Raz w razRaz w raz --- raz po raz, tu: stale. z sobą byli:/ +A być razem, a być w zgodzie/ +Ciężko nawet w jednym rodzie./ +Szło o słońce, a hardy z swojego nazwiska,/ +Ten, co jaskrawym blaskiem się połyska/ +I za słońcem się obraca,/ +Gardził drugim, iż się zwracasię zwraca --- tu: odwraca się, kryje przed słońcem./ +I kryje pomiędzy trawą./ +Gdy więc nań powstawał żwawo,/ +Rzekł fijałek: ,,Miły bracie,/ +Å»al mi cię, gdy patrzę na cię./ +Chociaż jaśnie oświecony,/ +A ja do blasku niezdolny,/ +Twój zwrot jednak przymuszony;/ +Ja w ukryciu, ale wolny". + 4. Pasterz i morze + + z FedraWskazanej przez Krasickiego (w podtytule) bajki w zbiorze Fedrusa brak; bajka Ezopa (49) pod tym tytułem posiada ścisły odpowiednik u Desbillonsa: Pastor et mare (IV 3), opracowana była także przez Lafontaine'a (Le Berger et la Mer, IV 2). + + Ponad skały i rzeczki/ +Pędził pasterz owieczki./ +Gdy zeszło zorze/ +A ujźrzał morze,/ +Jak wspaniałe, dostojne,/ +Jak w zaciszu spokojne,/ +Jak się szklniłyszklniły --- szkliły, lśniły jak szkło. po wodzie/ +Blaski słońca przy wschodzie ---/ +Zakochał się w żywiole./ +Więc rzekł: ,,Płynąć ja wolę,/ +Niż się tułać po ziemi/ +Z owieczkami mojemi"./ +Przedał je więc i z stratą,/ +A za to/ +Nakupował daktylów, na okręt zgromadził./ +Płynął morzem, a gdy go wiatr przeciwny zdradził,/ +W złą chwilę/ +Stracił okręt i daktyle./ +Więc do owiec nieborak: a gdy je pasł znowu,/ +Zoczył morze. Wspomniawszy na korzyść z obłowuz obłowu --- tu: z rzekomych korzyści.,/ +Rzekł kłaniając się nisko raz, drugi i trzeci:/ +,,Mówię to i powtarzam z przysięgą waszeci,/ +Bądź jeszcze pozorniejszepozorniejsze --- tu: wyglądające zewnętrznie zachęcająco.,/ +Bądź jeszcze spokojniejsze,/ +Szklnij się, jak chcesz, w pogodzie,/ +I w zachodzie, i w wschodzie;/ +Wiem ja, co cię łagodzi,/ +Wiem ja, o co tu chodzi!/ +Chciałoby się daktylów?... Nie uda się sztuka!/ +Panie morze! Ostrożny, kto się raz oszuka". + 5.Chmiel + Chmiel chciał się ziemią sunąć, bo mu to niemiło/ +Było,/ +Iż musiał szukać wsparcia i pomocy./ +Szedł więc o swojej mocy/ +I rozciągnął się dosyć ... Ale cóż się stało?/ +Liście żółkniało,/ +Kwiat był wąski,/ +Schły gałązki;/ +Już i drzeńdrzeń (stp.) --- rdzeń. od wilgoci zaczynał się psowaćpsować --- psuć../ +Trzeba się było ratować:/ +Gdzież się piąć? Były żerdzie, ale je ominął;/ +Jął się chwastu --- i zginął. + 6. PuchaczeCharakterystykę puchaczy (i sów) jako zaślepionych rodziców zawierają bajki: Abstemiusa, P. Neveleta i Lafontaine'a (L'Aigle et le Hibou, V 18) (Górski, s. 246). + Dziecko, Matka, PróżnośćMałżonka puchaczowa, męża swego godna,/ +A więc płodna,/ +Urodziła sześć sowiąt, puchaczków też nieco;/ +Zrazu słabe, dalejdalej --- tu: po jakimś czasie. lecą./ +Raz, gdy na zwykłe igrzyska/ +Ponad puste stanowiskastanowisko --- tu: miejsce przebywania dzikich zwierząt./ +Nabujawszy się do sytu,/ +Wróciły do swego bytudo swego bytu --- do miejsca swego bytowania, siedliska.,/ +To jest w dziurę przy kominie,/ +Pani matka, w córce, synie,/ +Wnukach, wnuczkach spoważnionaspoważniona --- uhonorowana../ +Przyjmując do swego łona,/ +Jak to zawsze panie matki,/ +Rzekła: ,,Cóż tam, moje dziatki?/ +Cóż tam słychać?"/ +A więc wzdychać:/ +,,Za naszych czasów wszystko coś szło sporzejsporzej --- lepiej.,/ +Teraz raz w raz coraz gorzej"./ +W tej tak wielkiej troskliwości/ +Najmłodsze puchaczątko, faworyt jejmości,/ +Ozwało się: ,,Jakeśmy tylko wylecieli,/ +Wszystkie ptaki zaniemieli,/ +W kąty każdy jął się cisnąć,/ +Å»aden nie śmiał ani pisnąć:/ +My tylko same bujały./ +Coś tam w krzaczkach ptaszek mały,/ +Co go to zowią słowikiem,/ +Odzywał się smutnym krzykiem;/ +Ale i ten nie śmiał mruczyć,/ +Skoro my zaczęły huczyć"./ +Po sercu, jak to mówią, matkę pogłaskało,/ +Å»e się tak pięknie udało;/ +Najbardziej, iż pieszczoszek, tak dzielnie wymowny./ +Myśląc jednak, iż trzeba dać obrokobrok --- paszę, karmę, strawę. duchowny,/ +Rzekła: ,,Choć wasz głos piękny, chociaż lot tak spory,/ +Uczcie się, miłe dziatki, i z tego pokory./ +Dobrze to jest, iż cudzą ułomność przebaczem:/ +Nie każdemu dał Pan Bóg rodzić się puchaczem". + 7. Ziemia i potok + Potok nagle wezbrany z szumem się zapieniał,/ +A gdy groble przerywał, drzewa wykorzeniał,/ +Zalewał pola,/ +Wzmogła się rola./ +Po hałasie,/ +W krótkim czasie,/ +Kiedy mu wody coraz ubywało,/ +Z rzeki stał się strużką małą;/ +I ów, co huczał,/ +Mruczał/ +I wymawiał niewdzięczność z siebie sprawnej roliz siebie sprawnej --- użyźnionej przez siebie.,/ +Iż go nie żałowała w tak srogiej niedoli./ +,,Prawda, żeś mnie zasilił, kiedym była spiekła ---/ +Rzekła ---/ +Lecz przypadkiem wspomogłeś rwąc brzegi twą wodą./ +Nie jest to dobrodziejstwem, co jest z cudzą szkodą". + Młodość 8. Jaś + Starość Nieźle to i posłuchać, gdy mówią staruszki./ +Szedł Jaś na gruszki,/ +A ojciec widząc, jak pełen zapału,/ +Rzekł: ,,Trząś gruszki, mój Jasiu, ale trząś, pomału!"/ +Jeszcze nie skończył, a już Jaś w sadzie./ +Posłuszny radzie,/ +Strząsnął drzewem pomału... i gruszka nie pada./ +Zła rada!/ +Więc strząsnął mocniej, nie padła znowu./ +Chciwy połowu:/ +,,Nie trząść tu, widzę, trzeba --- rzekł --- lecz rwać należy"./ +Po drabinę więc bieży,/ +A gdy nie znalazł i w prawo, i w lewo,/ +Piął się na drzewo./ +I to wskórał, iż zleciał i potłukł się srodze./ +Jednak, choć w bólu i trwodze/ +Smutną miał postać,/ +Przemyśliwał Jaś przecież, jak to gruszek dostać./ +Więc sporym, który leżał koło drzewa, klocem/ +Rzucił, przełamał gałąź i padła z owocem./ +Porwie, gryźniegryźnie --- ugryzie., aż gruszka twarda i ladaco./ +Gdy więc wrócił do ojca z nadaremną pracą,/ +Rzekł smutnemu po szkodzie Jasiowi staruszek:/ +Czas , Drzewo, Rośliny,,Gdy nie padną trzęsione, nie trzeba rwać gruszek". + 9. Chłop i Jowisz + Bogactwo, Chłop, ChorobaChłop stojący zazdrościł siedzącemu panu/ +Lepszego stanu:/ +I lżył niebiosy/ +Za takie losy/ +Myślą zuchwałą,/ +Iż jednym nadto dają, drugim nadto mało,/ +Rzekł wtem Jowisz: ,,On chory, a ty jesteś zdrowy,/ +Lecz masz wybór gotowy./ +Chcesz bogactw? Będziesz je miał, lecz pedogrępedogra (także podagra) --- choroba stawów nóg. razem"./ +Uszczęśliwion wyrazemwyrazem --- tymi słowami, zapewnieniem.,/ +Przyjął chłop złoto, ale legł kulawy./ +Wesół był zrazu, lecz gdy ból żwawy/ +Coraz bardziej dokuczał,/ +Chłop narzekał i mruczał,/ +A winując się o to,/ +Rzekł:,,Jowiszu, wróć zdrowie, a weź sobie złoto!"/ +Z uskutecznieniem Jowisz się nie bawił,/ +Odjął bogactwa, pedogrę zostawił. + 10. Lew, wół, lisIstnieją wyraźne analogie między tą bajką a Le Lion, l'Ours et le Renard (IV 19) księcia L. J. Manciniego de Nivernais (Górski, s. 206). + Przemoc, WładzaLew zjadł był woła./ +Strach dookoła/ +Powstał niezmierny,/ +Bo wół był wierny,/ +Źle łask nie użył,/ +Poczciwie służył./ +Jeszcze by to znośniejsza, gdyby był lew zrzędził,/ +Wypędził;/ +Ale stracić i skórę, i łaskę to wiele./ +Przyjaciele,/ +(Bo ich miał, choć minister, nieboszczyk) płakali:/ +Lis raz w raz chwali/ +Najjaśniejszego króla jegomości/ +Dzieła pełne dobroci, pełne łaskawości./ +Nieznośno to wszystkim było,/ +A na koniec i lwu się słuchać uprzykrzyło./ +Więc biorąc na się postać ponurą i hardą,/ +Rzekł z gniewem, z wzgardą:/ +,,Lisie! Czym jesteś, z tym się nie wydawaj,/ +Jeżeliś głupi, nie chwal; mądry, nie przymawiaj". + 11. Fiałki + GłupotaŹle, gdzie umysł jest miałkimiałki --- tu: płytki, ograniczony, powierzchowny../ +Skarżyły się fijałki/ +Na swe losy niezręczneniezręczne --- tu: niekorzystne.,/ +Iż choć wonne i wdzięczne,/ +Względem kwiatów, co bliskie,/ +Zbyt ukryte i niskie./ +Gdy się wrzask nie ucisza,/ +Doszły skargi Jowisza,/ +A ten wyrok dał taki:/ +,,Zbyt natrętne żebraki!/ +Narzekacie, a przecie,/ +Co wam zdatno, nie wiecie!/ +To, na które skarżycie,/ +Ocala was ukrycie". + Filozof, Mędrzec12. FilozofFilozof oznacza tu w ogóle uczonego. Natomiast opisana w bajce pracownia należała, jak sądzić można z wyposażenia, do alchemika, astronoma lub przyrodnika. + Po stryju filozofie wziął jeden spuściznę,/ +Nie gotowiznę,/ +Tam, gdzie duch buja nad ciało,/ +Takich sprzętów bywa mało,/ +Ale były na szafach, w szafach słojków szyki,/ +AlembikiAlembiki --- naczynia do destylacji płynów.,/ +Papierów stósystósy --- pochylonego ,,ó" użyto dla rymu.,/ +Globusy/ +I na stoliku/ +Szkiełek bez liku,/ +A w końcu ławy/ +Worek dziurawy./ +Wziął jedno szkiełko, patrzy, aż wór okazały./ +Wziął drugie, a woreczek nikczemnynikczemny --- tu: nędzny, mizerny. i mały./ +Westchnął zatem nieborak i rzekł: ,,Wiem, dlaczego/ +Były pustki w dziurawym worku stryja mego:/ +Gdyby był okiem, nie szkłem, na rzeczy poglądał,/ +I on by użył, i ja znalazłbym, com żądał". + 13. Małpy + Małpa, wielki samochwał, co człeka udaje,/ +Zwiedziła cudze kraje,/ +Bo była z lasaz lasa --- dziś popr. z lasu. wyszła i wlazła pod strzechę./ +Wielką pociechę/ +Przyniosła za powrotem i siostrom, i braci./ +Koligaci,/ +Krewni i przyjaciele, tak świezi jak przeszli,/ +Wszyscy się zeszli./ +A ta każdemu, co słucha,/ +To w głos, to do ucha/ +Opowiada,/ +Jedno łże, drugie zgadazgada --- zgaduje, zmyśla.,/ +Zgoła aż słuchać miło,/ +Jak to pięknie pod strzechą i zabawnie było./ +Przyszło spać, nie masz strzechy, a jak spać bez dachu?/ +Małpy w strachu./ +Więc w pośpiechy/ +Szukać strzechy ---/ +I znalazły,/ +Pod dach wlazły./ +Słysząc szelest gospodarz szedł z świecą na górę,/ +Małpy w nogi... Zatkał dziurę,/ +Ledwo jedna,/ +Zbita biedna,/ +Skąd przyszła, chyżo do lasa uciekła;/ +A gdy pytano, gdzie są drugie, rzekła:/ +,,Pięknieć to, prawda, lecz straszy i więzi./ +Kiedyśmy małpy, śpijmy na gałęzi". + 14. Wilczki + Bezpieczeństwo, Próżność, WrógPstry jeden, czarny drugi, a bury najmniejszy,/ +Trzy wilczki wadziły się, który z nich piękniejszy./ +Mówił pierwszy: „Ja rzadki!"/ +Mówił drugi: ,,Ja gładki!"/ +Mówił trzeci: ,,Ja taki jak i pani matka!"/ +Trwała zwadkazwadka --- kłótnia../ +Wtem wilczyca nadbiegła;/ +Gdy w niezgodzie postrzegła:/ +,,Cóż to --- rzecze --- same w lesie/ +Wadzicie się!"/ +Więc one w powieśćw powieść --- do opowieści., jak się rzecz działa./ +Gdy wysłuchała:/ +,,Idzie tu wam o skórę --- rzekła --- miłe dzieci,/ +Która zdobi, która szpeci./ +Nasłuchałam się tego już to razy kilka,/ +Nie przystoi to na wilka/ +Wcale./ +Ale/ +Jak będziecie tak w kupie/ +Dysputować sięDysputować się --- prowadzić dysputę, kłócić się., głupie,/ +Wiecie, kto nie zbłądzi?/ +Oto strzelec was pozwie, a kusznierz was osądzi". + 15. Dzieci i żabyAutokomentarz do tej bajki i jej przekład prozą zawarł Krasicki w jednym z felietonów monitorowych: ,,Są ludzie płochego umysłu --- pisał --- którzy dla szczebietliwości i nieuwagi gotowi słowem nieostrożnym wziąść sławę bliźniemu, pismem uwłoczyć honorowi i reputacji, nie dlatego aby o szkodę przywiedli, ale jedynie aby konwersacji dać żywość, w pismach zaostrzyć ciekawość czytelnika albo, jak ów satyryk Boileau, który dla kadencji wiersza ludzi kilku na sławie zgubił. Tacy niech wiedzą, iż wstrzemięźliwość nie tylko w uczynkach, ale w mówieniu i pisaniu nader chwalebna, iż lepiej być mniej dobrym mówcą lub wierszopisem, niżeli doskonałym oszczercą i paszkwilantem. Jeżeli, na koniec, bawi ich satyra, niech przeczytają, a z uwagą, tę prostą bajeczkę: ,,Chłopcy, stojąc nad bagnem, upatrywali żab, a skoro się która pokazała, rzucali na nią kamykami; gdy tego długo było, jedna z odważniejszych, wydobywszy łeb z kałuży, rzekła: Chłopcy! jeżeli to was bawi, wiedzcie, iż tu idzie o nasze życie" ("Monitor" 1772, nr 5). Jest to przeróbka umieszczonego w ,,Spektatorze" (1, 17) apologu Rogera I'Estrange, najprzód prozą, a następnie wierszem, co wskazali: L. Siemienski, Pamflet i paszkwil [w:] Dzieła, Warszawa 1881, t. 2, s. 263) oraz I. Chrzanowski, Z dziejów satyry polskiej XVIII wieku, Warszawa 1909, s. 181). Ten sam wątek fabularny występuje u A. Houdara de la Motte'a (Les Grenouilles et les Enfantes, III 5), księcia L. J. Manciniego de Nivernais i Desbillonsa (Górski, s.214). + PrzemocKoło jeziora/ +Z wieczora/ +Chłopcy wkoło biegały/ +I na żaby czuwały:/ +Skoro która wypływała,/ +Kamieniem w łeb dostawała./ +Jedna z nich, śmielszej natury,/ +Wystawiwszy łeb do góry,/ +Rzekła: ,,Chłopcy, przestańcie, bo się źle bawicie!/ +Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie". + 16. SkowronekBajka przesłana J. Ursynowi Niemcewiczowi w liście z 7 lutego 1790 r. M. in. J. I. Kraszewski sugerował, że Niemcewicz jest bohaterem tytułowym utworu. + W czasy gorące/ +Na łące/ +Pasły się społem/ +Osieł z wołem:/ +Tamten chwastem ten trawą;/ +A pomiędzy murawą,/ +Tam gdzie kwiaty i ziółka ---/ +Pszczółka./ +Chwytający motylki, zbierający robaczki/ +Bujał skowronek nad krzaczki./ +Na jednej łące wszystko się działo./ +Pszczółka brzęcząc w ul niosła zdobycz okazałą,/ +Chwast z trawą to użyczał;/ +Osieł beczał, wół ryczał./ +Skowronek, wzbijając się, czule i radośnie/ +Dawał wdziękDawał wdzięk --- dodawał uroku. wiośniePo w. 16 w innej zachowanej wersji (Rubrycela w Bibliotece Ossolineum sygn. 1127/I) następuje dwuwiersz: Tak rozum z cicha, a głupstwo z hukiem / Wychodzą drukiem.. W redakcji przekazanej do druku autor zrezygnował z puenty. + 17. Konie + Koń, Nauka, Szkoła, WolnośćKoń maneżowyKoń maneżowy (od maneż --- pomieszczenie do nauki konnej jazdy, ujeżdżalnia koni) --- wierzchowiec ujeżdżony na maneżu. zszedł się z stadniczymstadniczy --- żyjący w stadzie, dziki.,/ +Rzekł: ,,Tyś jest niczym./ +Jeżeli mnie będziesz prosić,/ +Nauczę cię człeka nosić:/ +Jak suwać rowysuwać rowy --- skakać przez rowy.,/ +Jak biec na łowy,/ +Jak stąpać w ciągu,/ +Jak być w zaprzągu"./ +,,A ja, nieuk --- rzekł stadny --- o to cię nie proszę;/ +Może źle, że nie umiem --- lepiej, że nie noszę". + 18. Wróbel + Próżność, PtakWróbel pstry, iż był cudem pomiędzy szaremi,/ +Ledwo się tykał ziemi,/ +Tak był zhardział; rozumiał bowiem, iż nad niego/ +Piękniejszego/ +Natura wydać nie zdoła/ +Nie tylko wróbla, ale i sokoła./ +Gdy więc wszystkimi gardził, rzekł mu jeden z szpaków:/ +,,Kto jest pierwszym wśród wróblów, nie jest pierwszym z ptaków". + 19. DialogBajka, przesłana w liście z 24 czerwca 1790 r. do F. K. Dmochowskiego (?), miała autokomentarz Krasickiego, stosujący ją m. in. do podjętych bez powodzenia przez szlachtę galicyjską w tymże roku pertraktacji z dworem austriackim w sprawach politycznych: ,,Przyłączam bajeczkę --- pisał Krasicki --- którą po spełzłej sławnej komisji lwowskiej Wielmożnemu memu bratu, jednemu z komisarzów posyłam; moralność w wielu okolicznościach przydać się może"(Korespondencja..., t. 2, s. 464). Tekst wg autografu w Cz. Tytuł: Dialog / w Cz. tytuł obcą ręką: Zbytek przygotowania szkodliwy; dialog --- prosta forma sceniczna uprawiana w teatrach konwiktów zakonnych; po r. 1750 na ziemiach polskich już prawie nie spotykana. + Ksiądz, Praca, UmiarkowanieKsiądz majstermajster --- tu: magister, mistrz w konwikcie zakonnym. jezuita chcąc ojców zabawić/ +Starał się bardzo piękny dyjalog wyprawić;/ +A że właśnie do rzeczy było z karnawałem,/ +Przedsięwziął diabła bitwę dać z świętym Michałem./ +Za czym dla archanioła zgotowano skrzydła;/ +Å»eby zaś diabła postać stała się obrzydła/ +I tym większym zwycięzca mógł wsławić się plonem,/ +Diabła z sześciołokciowym klejono ogonem./ +Gdy przyszło rzecz wyprawiać, Michał, skrzydły skory,/ +Wyleciał chyżym lotem z majstrowej komory./ +A diabeł, skrępowany potrójnym łańcuchem,/ +Z nadto długim ogonem, z nadto grubym brzuchem,/ +Uwiązł we drzwiach nieborak... i pęknął na progu./ +Gdzie nadto przygotowań, tam nic z dyjalogu. + + + + + diff --git a/books/Bajki_nowe_Czesc_trzecia.xml b/books/Bajki_nowe_Czesc_trzecia.xml new file mode 100644 index 000000000..368f883c9 --- /dev/null +++ b/books/Bajki_nowe_Czesc_trzecia.xml @@ -0,0 +1,301 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki nowe (3) + Bajki nowe + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Bajki nowe. Część trzecia + + + + + + + 1. Trzoda Motyw nierozsądnych sojuszy słabych z silniejszymi i przebiegłymi partnerami odnajdujemy w bajce Lafontaine'a Les Loups et les Brebis (III 13); por. również Wilk i owce (BP III,11). + Głupota, Pies, Sprawiedliwość, ZdradaPies wierny, owca prosta, ale dobre zwierzę,/ +Z wilkiem i lisem raz weszły w przymierze:/ +Lis, aby od kur stronił,/ +Wilk, aby owce bronił,/ +Jednak, iż był lis zdradny, wilk w siłę zamożnyw siłę zamożny --- obdarzony siłą.,/ +Pies był ostrożny./ +Gdy szły w manowce,/ +Pilnował owce,/ +A na odwodziena odwodzie --- w straży tylnej./ +Czuwał przy trzodzie./ +Raz gdy się kury, gęsi, owce w radę zeszły,/ +Przybył tam i rzekł do nich lis w lata podeszły:/ +,,Próżno się zgromadzacie już to razy kilka;/ +Zawsze jest podejźrzenie na lisa i wilka:/ +Na wilka, co was broni, kochane jagnięta,/ +Na lisa, co was strzeże, kury i gąsięta!/ +Pies was w to podejźrzenie ku nam przyprowadza,/ +Pies was zdradza"./ +Więc wyrok zgromadzenia psa odejść przymusił./ +Cóż zatem? Wilk zgryzł owce, lis kury wydusił/ +I tak to zawsze bywa, gdy się zejdą w kupie/ +Pilnujący roztropni, pilnowane głupie. + 2. Wyżeł i brytanPierwowzór bajki dostrzeżono (Górski, s. 211) u J. Gaya: Le Chien couchant et le Dogue (I, 26). + Kłamstwo, Pochlebstwo, Sługa, ZdradaWyżeł, czołgacz podchlebny, zdrajca skryty w duchu,/ +Chcąc się panu przymilić stawał na podsłuchu/ +I nosił raz w raz plotki, układny i tajny,/ +Jak to jemu podobnych obyczaj zwyczajny,/ +Obowiązek, PiesWtem złodziej, co na dobrą porę w nocy czekał,/ +Nakarmił wyżła skrycie i wyżeł nie szczekał;/ +A gdy i brytanowi przysmaczka użyczył,/ +Rzucił wierny pieczenia, złodzieja skaleczył./ +Uciekł ten; wyżeł pobiegł tymczasem do pana,/ +Dzikim, wściekłym zabójcą mianował brytana./ +I wypchnięto go z domu; a złodziej skradłskradł --- okradł, tu: dom. w nocy./ +Poznał pan poniewczasie, jak był ku pomocy/ +Ów, którego wypędził, więc nazad powrócił,/ +A wyżeł zdrajca, co się lizał, bałamucił,/ +Gdy na nowo zamyślał, jak kogo uwięziuwięzi --- tu: uwikła, usidli za pomocą intrygi.,/ +KaraZyskał, czego był godzien: uwiązłuwiązł --- tu: zawisł. na gałęzi. + 3. Cesarz chiński i syn jego + + z dziejów tamtejszychTemat tej bajki wzięty został z dziejów cesarza chińskiego z VII w. n.e. Tai-Tsonga (Tai-Tsunga). Obszerną, pozytywną charakterystykę Tai-Tsonga zawarł Krasicki w zbiorze Å»ycia zacnych mężów na wzór Plutarcha (Dzieła, t. 10, s. 153---163), gdzie przytoczył następującą anegdotę, będącą osnową tej bajki: ,,Czuły o dobro poddanych monarcha przykładny oraz małżonek nie zaniedbywał obowiązków prawego ojca. Nie spuszczał się na mistrze i nauczyciele, lubo ich jak najdoświadczeńszych dobierał, a z każdej okoliczności biorąc wstęp i pochop ku zbawiennym przestrogom, gdy razu jednego płynął z nimi po rzece, rzekł: Widzicie, dzieci, jak woda nasz czołn unosi, ale go i pogrążyć może. Miejcież to na pamięci, iż lud jest podobnym do wody, a rządca do czółna". Przypowieść tę z kolei wziął Krasicki z posiadanego we własnej bibliotece dzieła J. B. Du Halde' a, Description [...] de l'Empire de la Chine, Paris 1735, t. I, s. 442, co ustalił Mikulski, s. 218---221. + + MądrośćChińczyki mają rozum, choć daleko siedzą,/ +I bajki wiedzą./ +Jeden z nich, a co większa, Król, Nauka, Ojciec, Syncesarz tego ludu,/ +Nie szczędził trudu,/ +Aby pan syn, następca jego, nie był osłem./ +Raz płynął z nim po wodzie, a gdy robił wiosłem/ +I płynąc nucił,/ +W brzeg uderzył i łódki ledwo nie wywrócił:/ +Obadwa się przestraszyli./ +Korzystając ojciec z chwili/ +Rzekł: ,,Patrz, jak przez niebaczność złem sobie poradził,/ +Gdybym nie śpiewał, o brzeg byłbym nie zawadził./ +Państwo, Przywódca, WładzaZ mojego czynu/ +Naucz się synu:/ +Łódka tron, lud jest woda i nosi ją snadno;/ +Kiedy sternik niebaczny, łódka idzie na dno". + 4. Kogut + Dworzanin, Dwór, Przemijanie, Ptak, SługaKogut, iż piał na odmianę,/ +Zyskał życie pożądane./ +W szczęśliwej porze/ +Osiadł we dworze./ +Skoro raz pan umieścił,/ +Każdy sługa go pieścił:/ +Zażywając do rady/ +Pan, panięta, sąsiady,/ +Uwielbiali proroka/ +W pół roka./ +Zapiał był raz po deszczu: --- Odmiana!/ +Więc zaraz z rana/ +Gospodarz w pole,/ +Sąsiad na rolę/ +Szli zaufale;/ +Ale/ +Wpośród roboty/ +Nadeszły słoty./ +Kogut winien --- więc na niego!/ +On sprawcą wszystkiego złego!/ +On źle poradził,/ +On grad sprowadził,/ +On czas oziębił,/ +On zasiew zgnębił,/ +On zepsuł pole,/ +On zniszczył rolę!/ +Idąc na śmierć, rzekł nieborak:/ +,,Dobrze mi tak, żem był dworak". + 5. Wóz z sianem + Głupota, PracaKońPrzy powrozie/ +Na wozie/ +Wielki ciężar konie wlekły,/ +Więc sobie rzekły:/ +,,Aby naszą pracę skrócić:/ +Starajmy się wóz wywrócić"./ +I tak się stało:/ +Siano się w wodzie zmaczało./ +Ale czego nie dociekły,/ +Cięższe, bo zmokłe, do domu przywlekły./ +GłódA nim wyschło bywszy w wodzie,/ +Pracowały trzy dni w głodzie. + 6. Komar + Brzęczał komar wesoło, bo się dobrze napił./ +Gdy się więc kwapił,/ +Aby się to jeszcze stało,/ +Co mu się już raz udało,/ +Źle w tym sobie poradził:/ +Brzękiem własnym się zdradził./ +I gdy próżno się trudził,/ +A śpiącego obudził,/ +Czatowany po głosie,/ +Skończył życie na nosie./ +I cóż z tego wybadać?/ +Lepiej milczeć niż gadać. + 7. ZajączekWiersz ogłoszony był w ,,Co tydzień" (1799, nr 2) w kontekście odpowiedzi na list czternastoletniej panny, skarżącej autora dawniejszego felietonu noworocznego o przymówki, iż panny na każdy nowy rok szpetnieją. Po tekście bajki dopisany był następujący morał ad personam: ,,Å»eby więc w jesieni, to jest w dojźrzałym wieku, nie narzekać, trzeba na wiosnę, to jest w czternastym roku, który się w wigilią ś. Agnieszki zacznie, po trawkach niewiele skakać, po łączkach nie bardzo igrać". Bajka --- według Górskiego, s. 220 --- bliska jest konceptowi bajki o żabach Desbillonsa: Ranunculus et rana (VI 8). + WiosnaJuż pora miła/ +Wiosny wschodziła;/ +Młode gałązki/ +Szły na zawiązkiSzły na zawiązki --- wypuszczały pączki.,/ +Czas , Młodość , Przemijanie, StarośćTrawki bujały:/ +Zajączek mały/ +Cieszył się wiosną./ +Mruczał jednak na trawki, że tak prędko rosną./ +Bo dla takiej odmiany/ +I widzieć nie mógł, i nie był widziany./ +Gdy je więc wydeptywał, po łące igrając,/ +Rzekł stary zając:/ +,,Zetną trawki, ty wzrośniesz i gdy się czas zmieni,/ +JesieńNa to, co w wiośnie pragniesz, zapłaczesz w jesieni". + 8. Koń i wielbłąd + + z LessingaGotthold Ephraim Lessing (1729---1781) --- niemiecki dramatopisarz, krytyk literatury i filozof, napisał m. in. około stu bajek prozą; w rozprawie o bajce (Abhandlungen über die Fabel, 1759) postulował zwięzłość i jasność oraz prostotę. + + ChciwośćMało dla nas, co mamy, więcej chcemy jeszcze./ +KońA że to prawda, powieść o koniu umieszczę./ +Skarżył się przed Jowiszem, hardy i zuchwały/ +Iż choć wspaniały,/ +Chociaż rześki, ozdobnyozdobny --- tu: piękny, okazały.,/ +Choć do skoków sposobny,/ +Chociaż stąd bywa powszechnie chwalonym,/ +,,Przecież się mniemał być upośledzonym./ +,,W czymże to? --- rzekł mu Jowisz --- mów, na czym ci zbywa?"/ +,,Oto kark niezbyt wzniosły, a zbyt gęsta grzywa./ +Nogi nie dość wysokie,/ +Piersi nie dość szerokie;/ +Każesz nosić człowieka, a siodła nie dałeś"./ +,,Ujźrzysz, co chciałeś" ---/ +Rzekł Jowisz i natychmiast postawił wielbłąda./ +Koń gdy pogląda:/ +,,Oto masz z małą grzywą --- rzekł Jowisz --- kark wzniosły,/ +Siodło --- garb wyniosły,/ +Piersi, jak chciałeś,/ +Nogi długie, jakowych do chodu żądałeś./ +Godzien byś za zuchwałość, porównanyporównany --- zrównany, postawiony na równi. z bydłem,/ +Został straszydłem./ +Strach Ale głupstwu wybaczam; lecz na ukaranie/ +Wielbłąd zostanie"./ +Jakoż skoro go ujźrzy z daleka czy z bliska,/ +Drży koń z strachu, rżę trwożny, zżyma się i pryskapryska --- tu: parska.. + 9. GęsiWedług podań staroitalskich podczas najazdu Gallów na Rzym (w IV w. p.n.e.) gęsi kapitolińskie poświęcone Junonie, w chwili gdy nieprzyjaciel skradał się pod mury tej twierdzy, obudziły krzykiem obrońców miasta przyczyniając się w ten sposób do jego uratowania. + PtakGęsi, iż Rzym uwolniły,/ +Wielbione były;/ +A że się to i w nocy, i krzyczeniem działo,/ +Ujęte chwałą,/ +Szły na radę i stanęło,/ +Aby zacząć nowe dzieło:/ +W krzyczeniu się nie szczędzić,/ +Lisy z lasa wypędzić,/ +Więc wspaniałe a żwawe/ +Poszły w nocy i wrzawę/ +W lesie zrobiły,/ +Lisy zbudziły:/ +A te, gdy z jam wypadły./ +Zgryzły gęsi i zjadły. + 10. WabikWabik --- instrument naśladujący głosy ptaków używany przez myśliwych podczas polowania. + ZwierzętaWabił strzelec tak dobrze, iż zwodził zwierzęta;/ +Szły na głos albo raczej na śmierć niebożęta./ +On zaś gubiąc i zwierza, i ptaszęta liche/ +Jeszcze się z nich naśmiewał i podnosił w pychę./ +Trafiło się, iż gdy raz z wabikiem polował,/ +Drugi strzelec, co także ma ptaszki czatował,/ +Głos słysząc, gdy na ten krzyk strzelić się ośmielił,/ +Zamiast ptaszka kompana swojego postrzelił./ +I to może być nauką:/ +Gubi się frantfrant --- człowiek przebiegły, chytry, spryciarz, szalbierz. swoją sztuką. + 11. Góra i dolina + BezpieczeństwoJak to zwyczaj, wyższy, hardy./ +Doznawając zwykłej wzgardy/ +Rzekła raz dolina górze:/ +,,Ty się wznosisz, ja się nurzę,/ +Jednak bym się nie mieniała"./ +Góra, szczytem swym zuchwała,/ +Pogroziła dolinie;/ +Ale w tejże godzinie/ +DrzewoOsiadł tumantuman --- gęsta mgła, chmura. na górze,/ +A z nim wiatry i burze:/ +Wiatr liść dębów pomiotał,/ +Cedry piorun zdruzgotał. + 12. Pszczółka + Składała pszczółka na wiatrskładała pszczółka na wiatr --- Zdanie eliptyczne. Domyślnie: pszczółka zrzucała winę., ale to podobno/ +Chciało się żyć osobno:/ +Zgoła jak się wyprawiła,/ +Przez trzy dni w domu nie była./ +Cukier jej zasmakował; chciała się sposobić,/ +Jakby go zrobić./ +Choć się wiele pracowało,/ +Kiedy się to nie udało,/ +Po kryjomu/ +Wróciła do domu./ +A szerszenie tymczasem,/ +Bujające za lasem,/ +W ul się zakradły/ +I miód jej zjadły./ +I nie pszczółkom to bywa!/ +Kto ma niechaj używa!/ +ChciwośćChciwość żądze podnieca, zbytnie żądze źle wiodą:/ +Dobry rozum po szkodzie, lepszy rozum przed szkodąDobry rozum po szkodzie, lepszy rozum przed szkodą --- wiersz ten wszedł do repertuaru przysłowiowego.. + 13. Człowiek i gołębie + Ptak, ZwierzętaW gołębniku chowane na wyniosłym dębie/ +Skarżyły się na ludzi niewinne gołębie;/ +Skarżyły się, i słusznie, strapione, zwierzęta,/ +Iż szły dla nich na jadło młode gołębięta./ +Wtem szła matka na strawęna strawę --- na poszukiwanie pożywienia.; postrzegł jastrząb chciwy,/ +Więc w biegu wybujałym kiedy zapalczywy/ +Już ją tylko miał ująć, w czasie, co ugnębia,/ +Postrzegł strzelec gonitwę i zabił jastrzębia./ +Ocalona, lot nagły pomału zelżyłazelżyła --- tu: zwolniła.,/ +A kiedy do gniazdeczka i dzieci przybyła,/ +A przybyła z radością, uczuciem i drżeniem,/ +Rzekła: ,,I człowiek jednak niezłym jest stworzeniem" + 14. Wyrok + Młodość , StarośćCzy nos dla tabakiery, czy ona dla nosa,/ +Była wielka dysputa ze starym młokosa,/ +Na złotnika sąd przyszedł; bezwzględny a szczery/ +Dał wyrok nieodwłocznie: ,,Nos dla tabakiery!" + 15. Pochodnia i świeca + PróżnośćŚwieca blisko pochodni raz stawiona była,/ +Więc harda wielkim blaskiem gdy się wynosiła,/ +Rzekł ktoś: ,,Cudzej jasności małaś uczestniczka:/ +Zna każdy, co pochodnia; zna każdy, co świéczka". + 16. Wino szampańskieK. Koźmian wspomniał w Pamiętnikach (Wrocław 1972, t. 3, s. 94), że bajka była odczytywana jako aluzja do niewczesnych działań --- zapewne wojennych 1792 i 1794 r. --- mających uwolnić kraj od obcych najazdów. Pisał on w jednoznacznym kontekście: ,,Krasicki, arcybiskup gnieźnieński był niepodejrzanym patriotą. Po ostatnim jednak podziale Polski napisał bajkę, którą tu właściwie przypomnieć można". Dalej następował tekst bajki cytowanej in extenso. Taką samą interpretację bajki podejmowali niektórzy badacze. + Niezłe to bywa czasem, co przymusi./ +Mruczało wino, iż gogo --- pojawiająca się czasem u Krasickiego męska forma zaimka w miejsce nijakiej je. czopek dusi,/ +I żwawe wielce,/ +Wrzało w butelce./ +I póty wrzało, aż go się pozbyło./ +Ale cóż się wydarzyło?/ +Przez połowę wyleciało,/ +Co zostało, wywietrzało:/ +Aż na koniec własnym czynem/ +Poszło w ocet, bywszy winem. + + + + + diff --git a/books/Dusiolek.xml b/books/Dusiolek.xml new file mode 100644 index 000000000..accb18ae4 --- /dev/null +++ b/books/Dusiolek.xml @@ -0,0 +1,92 @@ + + + + + Leśmian, Bolesław + Dusiołek + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Młoda Polska + Dwudziestolecie międzywojenne + Liryka + Epika + Ballada + Wiersz + Wiersz sylabotoniczny + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Dusio%C5%82ek + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=7336&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Bolesław Leśmian (1877-1937), Łąka, Wydawnictwo Mortkowicza, Warszawa, 1920 + Domena publiczna - Bolesław Leśmian zm. 1937 + 1937 + xml + text + text + 2008-01-11 + G + L + pol + + + + + + + Bolesław Leśmian + Dusiołek + + + + + + + Szedł po świecie Bajdała,/ + Co go wiosna zagrzała, ---/ + Oprócz siebie --- wiódł szkapę, oprócz szkapy --- wołu,/ + Tyleż tędy, co wszędy, szedł z nimi pospołu. + SenZachciało się Bajdale/ + Przespać upał w upale,/ + Wypatrzył zezem ściółkę ze mchu popod lasem,/ + Czy dogodna dla karku --- spróbował obcasem. + Poległ cielska tobołem/ + Między szkapą a wołem,/ + Skrzywił gębę na bakier i jęzorem mlasnął/ + I ziewnął w niebogłosy i splunął i zasnął. + Nie wiadomo dziś wcale,/ + Co się śniło Bajdale?/ + Lecz wiadomo, że, szpecąc przystojność przestworza,/ + Wylazł z rowu Dusiołek, jak półbabek z łoża. + Pysk miał z żabia ślimaczy, ---/ + (Å»e też taki żyć raczy!) ---/ + A zad tyli, co kwoka, kiedy znosi jajo./ + Milcz, gębo nieposłuszna, bo dziewki wyłają! + Ogon miał ci z rzemyka,/ + Podogonie zaś z łyka./ + Siadł Bajdale na piersi, jak ten kruk na snopie, ---/ + Póty dusił i dusił, aż coś warkło w chłopie! + Warkło, trzasło, spotniało!/ + Coć się stało, Bajdało?/ + Dmucha w wąsy ze zgrozy, jękiem złemu przeczy, ---/ + Słuchajta, wszystkie wierzby, jak chłop przez sen beczy! + Sterał we śnie Bajdała/ + Pół duszy i pół ciała,/ + Lecz po prawdzie nie długo ze zmorą marudził, ---/ + Wyparskał ją nozdrzami, zmarszczył się i zbudził. + ZwierzętaRzekł Bajdała do szkapy:/ + Czemu zwieszasz swe chrapy?/ + Trzebać było kopytem Dusiołka przetrącić,/ + Zanim zdążył mój spokój w całem polu zmącić! + Rzekł Bajdała do wołu:/ + Czemuś skąpił mozołu?/ + Trzebać było rogami Dusiołka postronić,/ + Gdy chciał na mnie swej duszy paskudę wyłonić! + BógRzekł Bajdała do Boga:/ + O, rety --- olaboga!/ + Nie dość ci, żeś potworzył mnie, szkapę i wołka,/ + Jeszcześ musiał takiego zmajstrować Dusiołka? + + + + + diff --git a/books/Dziewczyna.xml b/books/Dziewczyna.xml new file mode 100644 index 000000000..bc84424e1 --- /dev/null +++ b/books/Dziewczyna.xml @@ -0,0 +1,87 @@ + + + + + Leśmian, Bolesław + Dziewczyna + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Młoda Polska + Dwudziestolecie międzywojenne + Liryka + Epika + Ballada + Wiersz + Wiersz sylabotoniczny + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Dziewczyna + Bolesław Leśmian (1877-1937), Napój cienisty, Wydawnictwo Mortkowicza, Warszawa, 1936 + Domena publiczna - Bolesław Leśmian zm. 1937 + 1937 + xml + text + text + 2008-01-11 + G + L + pol + + + + + + + Bolesław Leśmian + Dziewczyna + + + + + + + Kondycja ludzka, Marzenie, Miłość, TajemnicaDwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,/ + A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony. + I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,/ + I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie... + Mówili o niej: ,,Łka, więc jest!” --- I nic innego nie mówili,/ + I przeżegnali cały świat, --- i świat zadumał się w tej chwili... + PracaPorwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!/ + I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem? + ,,O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!” ---/ + Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze. + ŚmierćAle daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!/ + Oddali ciała swe na strwoń owemu snowi, co ich kusił! + Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną.../ + I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną! + Czas , Duch, Praca, ZaświatyLecz cienie zmarłych --- Boże mój! --- nie wypuściły młotów z dłoni!/ + I tylko inny płynie czas --- i tylko młot inaczej dzwoni... + I dzwoni wprzód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!/ + I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem? + ,,O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!”/ + Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze. + ŚmierćLecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!/ + I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera... + I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!.../ + I znikła treść --- i zginął ślad --- i powieść o nich już skończona! + Lecz dzielne młoty --- Boże mój! --- mdłej nie poddały się żałobie!/ + I same przez się biły w mur, huczały spiżem same w sobie! + Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!/ + I nie wiedziała ślepa noc, czem bywa młot, gdy nie jest młotem? + ,,O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!” ---/ + Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze. + I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!/ + Klęska, Marzenie, PracaLecz poza murem --- nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny! + Niczyich oczu, ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!/ + Bo to był głos i tylko --- głos, i nic nie było, oprócz głosu! + Nic --- tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!/ + Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata? + Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów./ + Potężne młoty legły w rząd na znak spełnionych godnie trudów. + I była zgroza nagłych cisz! I była próżnia w całem niebie!/ + A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie? + + + + + diff --git a/books/Fraszki_Ksiegi_pierwsze.xml b/books/Fraszki_Ksiegi_pierwsze.xml new file mode 100644 index 000000000..a4266a206 --- /dev/null +++ b/books/Fraszki_Ksiegi_pierwsze.xml @@ -0,0 +1,736 @@ + + + + + Kochanowski, Jan + Fraszki - Księgi 1 + Fraszki + Krzyżanowski, Julian + Otwinowska, Barbara + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Renesans + Liryka + Fraszka + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=1499&from=editionindex&dirids=1 + Kochanowski, Jan (1530-1584), Dzieła polskie, tom 1, Państwowy Instytut Wydawniczy, wyd. 8, Warszawa, 1976 + Domena publiczna - Kochanowski zm. 1584 + 1584 + xml + text + text + 2007-09-07 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Jan Kochanowski + Fraszki. Księgi pierwsze + + + Fraszki tym książkom dzieją: kto się puści na nie/ + Uszczypliwym językiem, za fraszką nie stanie. + + + + + + + + + 1. Do gościaDo gościa --- czyli do czytelnika. + Jeśli darmo masz te książki,/ +A spełna w wackuw wacku --- w woreczku. pieniążki,/ +Chwalę twą rzecz, gościu-bracie,/ +Bo nie przydziesz ku utracie;/ +Ale jeśliś dał co z taszkitaszka --- sakiewka.,/ +Nie kupiłeś, jedno fraszki. + 2. Na swoje księgi + Nie dbają moje papiery/ +O przeważneprzeważne --- tu: bardzo ważnych; odważnych. bohatery;/ +Nic u nich Mars, chocia srogi,/ +I Achilles prędkonogiMars... Achilles --- tu przywołani jako wyraz tematyki poważnej, wojenno-historycznej: Mars jest bogiem wojny, a Achilles występuje w eposie Homera, Iliadzie.;/ +Ale śmiechy, ale żarty/ +Zwykły zbierać moje karty./ +Pieśni, tańce i biesiady/ +Schadzają się do nich radyrade --- zadowolone../ +Statek tych czasów nie płaciStatek tych czasów nie płaci --- stateczność jest w tych czasach nieopłacalna.,/ +Pracą człowiek próżno traci./ +Przy fraszkach mi wżdy naleją,/ +A to wniwecz, co się śmieją. + Kondycja ludzka, Przemijanie, Theatrum mundi3. O żywocie ludzkim + Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,/ +Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;/ +Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczyPor.: ,,Wszystko to marność nad marnościami" (Vanitas vanitatum et omnia vanitas), Księga Koheleta. W tej starotestamentowej księdze Kohelet snuje rozważania nad sensem ludzkiego życia. Próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie o szczęście, ale mu się to nie udaje. Jedyny wniosek, jaki płynie z tych rozmyślań, to to, że wszystko marność. Już na samym wstępie czytamy: ,,Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami --- wszystko marność" (Koh 1:2). Kohelet jest przy wszystkich tych, którzy cierpią i nie ma ich kto pocieszyć. Jedyną pociechą --- jakże przewrotną --- jest to, że (jak mówi Kohelet) smutek jest lepszy niż śmiech, bo przy smutku serce jest dobre i mądre (Koh 7:3-4).,/ +Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy./ +Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,/ +Wszystko to minie jako polna trawaW Księdze Izajasza czytamy: ,,Wszelkie ciało to jakby trawam a cały wdzięk jego to niby kwiat polny. Trawa usycha, więdnie kwiat" (Iz 40:6-7).;/ +Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,/ +Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkomWemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom --- wsadzą nas do worka jak kukiełki (marionetki) po przedstawieniu. + Miłość, Poezja4. Z AnakreontaAnakreontowi, lirykowi z VI w. p.n.e., mylnie przypisywano autorstwo wydanego w r. 1554 przez paryskiego księgarza-humanistę, Henri Etienne'a, zbioru drobnych poezji greckich, odznaczających się błahą treścią i beztroskim nastrojem (topika miłosna, taniec, piękno, wino. itd.). W rzeczywistości najwcześniejsze spośród owych „anakreontyków", ogromnie popularnych i często naśladowanych w w. XVI--XVIII, pochodzą z pierwszych lat naszej ery. + Ja chcę śpiewać krwawe boje,/ +Łuki, strzały, miecze, zbroje;/ +Moja lutnia --- Kupidyna,/ +Pięknej Afrodyty syna. + Jużem był porwał bardonybardony --- struny basowe nadające się do pieśni wojennych./ +I nawiązał nowe strony;/ +Jużem śpiewał MeryjonaMeryjona --- Merion, jeden z greckich bohaterów w wojnie trojańskiej./ +I prędkiego Sarpedona;Sarpedona --- Sarpedon, syn Jowisza, król Likii, sprzymierzeniec Trojan w wojnie z Grekami. Zginął w walkach pod Troją. + Lutnia swym zwyczajem g'woli/ +O miłości śpiewać woli./ +Bóg was żegnaj, krwawe boje,/ +Nie lubią was strony moje. + Kochanek, Miłość5. O Hannie + Serce mi zbiegło, a nie wiem inaczej,/ + Jedno do Hanny, tam bywa naraczejnaraczej --- najchętniej../ +Tom był zakazał, by nie przyjmowała/ +W dom tego zbiega, owszem, wypychała./ +Pójdę go szukać, lecz się i sam boję/ +Tam zostać. Wenus, powiedz radę swoje! + 6. Na hardego + Nie chcę w tej mierze głowy psować sobie,/ +Bych się, mój panie, miał podobać tobie;/ +Widzę, żeś hardy --- mnie też na tym małomnie też na tym mało --- mało mi zależy.,/ +Kiedy się tobie tak upodobało. + Kobieta, Miłość, Przemijanie, Starość 7. Na starą + Teraz by ze mną zygrywaćzygrywać --- bawić się. się chciała,/ +Kiedyś, niebogo, sobie podstarzała./ +Daj pokój, prze Bóg!prze Bóg --- w imię Boga. Sama baczysz snadniesnadnie --- z łatwością.,/ +Å»e nic po cierniu, kiedy róża spadnie. + 8. Z Anakreonta + Próżno się mam odejmowaćodejmować --- bronić się przed tym.,/ +Widzę, że muszę miłować./ +Miłość mi dawno radziła,/ +Lecz ja, jako prawy wiłaprawy wiła --- prawdziwy szaleniec.,/ +Nie chciałem słuchać jej rady,/ +Aż namanama --- nam (liczba podwójna). przyszło do zwady./ +Bo sajdaksajdak --- pokrowiec na łuk i strzały. z łukiem porwała,/ +A mnie na rękę wyzwałana rękę wyzwała --- wyzwała na pojedynek../ +Ja też, jako Hektor zasięzasię --- zaś.,/ +Wziąwszy karacenękaracena --- rodzaj skórzanej zbroi z żelaznymi łuskami. na się,/ +Tarcz i szablę jako brzytwę,/ +Stoczyłem z Miłością bitwę./ +Ona ku mnie ciągnie rogiciągnie rogi --- naciąga łuk; rogi --- wygięte końce łuku z nacięciami do cięciwy.,/ +A ja co nadalej w nogi./ +A gdy wszytkich strzał pozbyła,/ +Sama się w bełtbełt --- strzałę. obróciła/ +I prosto mi w serce wpadła,/ +A mnie zaraz moc odpadła./ +Próżno tedy noszę zbroję,/ +Próżno za pawęząpawęzą --- podłużna tarcza. stoję:/ +Bo kto mię ma bić na górzena górze --- tu: na zewnątrz ciała.,/ +Kiedy nieprzyjaciel w skórze? + Miłość9. Do Hanny + Chybaby nie wiedziała, co znaczy twarz blada/ +I kiedy kto nie g'rzeczy, Hanno, odpowiada,/ +Często wzdycha, a rzadko kiedy się rozśmieje ---/ +Tedy nie wiesz, że prze cię moje serce mdleje? + 10. Do Pawła + Pawle, rzecz pewna, u twego sąsiada/ +Możesz długiego nie czekać obiada,/ +Bo w mej komorze szczera pajęczyna,/ +W piwnicy także coś na schyłku wina./ +Ale chleb (według przypowieści) z solą/ +Każę położyć prze cię z dobrą wolą./ +Muzyka, PoezjaMuzyka Muzyka będzie, pieśni też dostanie,/ +A k'temu płacić nie potrzeba za nie,/ +Bo się tu ten żmij rodzi tak okwito,/ +Lepiej daleko niż jęczmień, niż żyto./ +Przeto siądź za stół, mój dobry sąsiedzie,/ +Boś dawno bywał przy takiej biesiedzie,/ +Gdzie śmiechu więcej niż potraw dawają:/ +Ale poetom wszytko przepuszczają. + 11. Na utratneFraszka jest okazem tzw. emblematu, obrazka alegorycznego: Kochanowski przełożył ją z Alciata, twórcy tego gatunku (Emblemata, 1531). Inny przekład Niedbałego figura sporządził Rej w Zwierzyńcu (1562, rozdz. IV, nr 22). + Na przykrej skale, gdzie nikt nie dochodzi,/ +Zielone drzewo słodkie figi rodzi,/ +Których z wronami krucy zażywają,/ +Ludzie żadnego pożytku nie mają;/ +Takżeć nie wiem, z kim wszytko drudzy zjedzą,/ +A ludzie godni gdzieś na stronie siedzą. + Miłość, Sen12. Sen + Uciekałem przez sen w nocy,/ +Mając skrzydła ku pomocy,/ +Lecz mię miłość poimała,/ +Choć na nogach ołów miała./ +Hanno, co to znamionuje?/ +Podobno mi praktykuje,/ +Å»e ja, będąc uwikłany/ +Tymi i owymi pany,/ +Wszytkich inszych łatwie zbędę ---/ +Tobie służyć wiecznie będę. + Kobieta, Poeta, Poezja13. Do paniej + Pani jako nadobna, tak też i uczciwa!/ +Patrząc na twą wdzięczną twarz, rymów mi przybywa,/ +Które jeśli się ludziom kiedy spodobają,/ +Nie więcej mnie, niż tobie, być powinne mają. + Bogactwo, Cnota, Kobieta, Miłość14. RakiNazwa wiersza, który daje się czytać na wspak. Fraszka tak odczytana daje sens wręcz przeciwny, zawiera bowiem naganę kobiet. Å»art poetycki polega na tym, że w środku wiersza stoi „nie", które zaprzecza albo drugą, albo pierwszą jego połowę, oraz na podwójnych rymach, końcowych i początkowych. Wiersz czytany na wspak brzmi: Ma rada, sobie nie paniom folgujmy, / Przysada w nich jest nie wiernie miłujmy / Cnota tu za nic nie trzeba godności, / Złota tu pragną nie pragną miłości. + Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;/ +Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada./ +Godności trzeba nie za nic tu cnota,/ +Miłości pragną nie pragną tu złota./ +Miłują z serca nie patrzają zdrady,/ +Pilnują prawdy nie kłamają rady./ +Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą,/ +W miarę nie nazbyt ciągnąć rzemień każąciągnąć rzemień --- zwrot utarty: wydawać pieniądze ze skórzanego, rzemiennego mieszka../ +Wiecznie wam służę nie służę na chwilę,/ +Bezpiecznie wierzcie nierad ja omylę. + Kot, Przemoc15. O kocie + Słychał kto kiedy, jako ciągną kota?ciągną kota --- kara ośmieszająca: winnego przeciągano przez wodę lub błoto, okręcając go powrozem, na którego drugim końcu uwiązywano kota. Stąd później w przenośni: wystawianie na pośmiewisko./ +Nie zawżdy szuka wody ta robota,/ +Ciągnie go drugi nadobnie na suszy./ +Sukniej nie zmacza, ale wżdy mdło duszy. + Kobieta16. Na nieodpowiedną + Odmów, jeślić nie po myśli; daj, masz li dać wolą;/ +Słuchając słów niepotrzebnych aż mię uszy bolą. + 17. Na pieszczone ziemiany + Gniewam się na te pieszczone ziemiany,/ +Co piwu radzi szukają przygany./ +Nie pij, aż ci się pierwej będzie chciało,/ +Tedyć się każde dobrym będzie zdało. + Kobieta, Kochanek18. Na niesłowną + Miałem nadzieję, że mi zyścić miano,/ +Tak jako było z chucią obiecano;/ +Ale co komu rzecze białagłowa,/ +Pisz jej na wietrze i na wodzie słowa. + Kobieta, Miłość19. Do paniej + Co usty mówisz, byś w sercu myśliła,/ +Barzo byś mię tym, pani, zniewoliła;/ +Ale kiedy mię swym miłym mianujesz,/ +Podobno dawnym zwyczajom folgujesz. + 20. O chmielu + Co to za sałata rana,/ +Rózynkami posypana?Z rodzynkami przyrządzano zarówno sałatę z młodych pędów chmielu, jak i polewkę piwną, podawaną często na śniadanie./ +Chmiel, jeśli dobrze smakuję;/ +Przetociem go w głowie czuję. + Kobieta, Świętoszek21. Na nabożną + Jeśli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,/ +Czego się, miła, tak często spowiadasz? + Starość 22. Na grzebień + Nowy to fortel a mało słychany:/ + Na srebrną brodę grzebień ołowianygrzebień ołowiany --- służył do czernienia siwych włosów.. + Walka, Wróg23. Ofiara + Łuk i sajdak twój, FebeFebe (Febus) --- promienny, jeden z przydomków Apollina., niech będzie, lecz strzały/ +W sercach nieprzyjacielskich w dzień boju zostały. + 24. O sobie + Dopiero chcę pisać żarty/ +Przegrawszy pieniądze w karty;/ +Ale się i dworstwo zmieni,/ +Kiedy w pytlu hrosza neniw pytlu hrosza neni --- w sakiewce nie ma grosza. Czechizm użyty dla efektu komicznego.. + 25. Na konrata + Milczycie w obiad, mój panie Konracie;/ +Czy tylko na chleb gębę swą chowacie? + 26. Do Mikołaja Firleja + Mało na tym, że moje fraszki masz pisane,/ +Lecz je chcesz, Mikołaju, mieć i drukowane;/ +Ku ćci czy hańbie mojej? --- Cóż, nie wierzysz temu/ +Å»eś i sam w nich? Ba, jesteś, już wierz słowu memu/ +A tak rozmyśl się na to, trefno li to będzie,/ +Gdy we fraszkach kasztelankasztelan --- Mikołaj Firlej mianowany został kasztelanem wiślickim na sejmie Unii Lubelskiej (1569). drukowany siędzie?/ +Jać wytrwam, choć mię będą fraszkopisem wołać,/ +Bom nie mógł ani bojom, ani mężom zdołać. + 27. O Łazickim a BarzymImiona: Łazicki od łażenia, w sensie nieprzyzwoitym; Barzy (czyt. Bar-y) --- szybki, prędki. + Łazićki z Barzym, gospodarzu miły,/ +Jeśliś nieświadom, jakowej są siły,/ +Chciej same tylko uważyć imiona,/ +A masz li rozum, niech spać idzie żona! + Kobieta, Kochanek, Miłość28. O Jędrzeju + Z sercam się rozśmiał Jędrzeja słuchając,/ +Kiedy do domu przyszedł narzekając/ +,,A kat jej prosi, by się ku mnie miała,/ +Teraz się, małpa, z podchłopia wyrwała." + Poeta, Władza29. Do Jósta + Wiesz, coś mi winien; miejże się do taszkiJak wkazuje aluzja do „taszki", adresatem utworu jest zapewne skarbnik królewski Jost Ludwik Decjusz (młodszy, zm. 1567).,/ +Bo cię wnet włożę, Jóstcie, między fraszki! + 30. Do Jakuba + Å»e krótkie fraszki czynię, to, Jakubie, winisz?/ +Krótsze twoje nierówno, bo ich ty nie czynisz. + Kondycja ludzka, Przemijanie, Śmierć31. Epitafium Kosowiepitafium --- napis nagrobkowy. + Z żalem i z płaczem, acz za twe nie stoi,/ +Mój dobry Kosie, towarzysze twoi/ +W ten grób twe ciało umarłe włożyli,/ +Którzy weseli wczora z tobą byli./ +Śmierć za człowiekiem na wszelki czas chodzi;/ +Niech zdrowie, niech nas młodość nie uwodzi,/ +Bo ani wzwiemy, kiedy wsiadać każą,wsiadać --- domyślne: do łodzi Charona, umierać./ +A tam ani płacz, ani dary ważą. + Przemijanie, Śmierć32. O tymże + Wczora pił z nami, a dziś go chowamy;/ +Ani wiem, czemu tak hardzie stąpamy?/ +Śmierć nie zna złota i drogiej purpury,/ +Mknie po jednemu jako z kojca kury. + Bogactwo, Mądrość33. O zazdrości + Ani przyjaciel, ani wielkość złota,/ +Ani uchowa złej przygody cnota;/ +Przeklęta Zazdrość dziwnie się frasuje,/ +Kiedy u kogo co nad ludzi czuje./ +Więc jeśli nie zje, tedy przedsię szczeka,/ +A ustawicznie na twoje złe czeka./ +To na nię fortel: nic nie czuć do siebienic nie czuć do siebie --- nie poczuwać się do niczego./ +A wszytko mężnie wytrzymać w potrzebie. + Chłop, Kobieta, Szlachcic34. O dobrym panie + Dobry pan jakiś, jadąc sobie w drogę,/ +Ujźrzał u dziewki w polu bossą nogę./ +,,Nie chodź --- powiada --- bez botów, ma rada,/ +Bo macierzyzna tak zwietrzeje rada."/ +,,Łaskawy panie, nic jej to nie wadzi,/ +Chyba, żebyście pijali z niej radzi." + Miłość35. O Kachnie + Kachna się każe w łaźni przypatrować,/ +Jeslibych ją chciał nago wymalować;/ +A ja powiadam: gdzie nas dwoje siędzie,/ +Tam pewna łaźnia, mówię, łaźnia będzie. + 36. Do gościa + Nie pieść się długo z mymi książeczkami,/ +Gościu, boć rzeką: ,,Bawisz się fraszkami." + Kobieta, Starość 37. Na BarbaręFraszka o temacie u Kochanowskiego pospolitym (zob. I 7 Na starą). Dowcip polega na sztuczce rymowej, wiersze bowiem parzyste zamiast wyrazu oczekiwanego wprowadzają całe zwroty, rzekomo maskujące drwiny z podstarzałej zalotnicy. Owe wyrazy oczekiwane to: babo, lata, wnuki, dupia, do domu, legaj, szalej, młody, paciorki, stary, za tobą, szydzą, matka. + Jakoś mi już skaczesz słabo,/ +Folguj sobie, miła Barbaro, proszę cię./ +Czart rozskakał tego swata,/ +Nie dba nic, choć kto ma lada co przed sobą./ +Okazuje swoje sztuki,/ +Alboć nie ,,wie, że masz w NuremberkuNuremberk --- Norymberga. towar?/ +KsiądzAle ty wżdy nie bądź głupia,/ +Nieznajomym nie daj dudkować przed sobą./ +Nie zwierzaj się leda komu,/ +Nie puszczaj mnichów do dobrego mieszkania./ +I kapłanów się wystrzegaj,/ +Raczej sama zawżdy letanije śpiewaj!/ +A chcesz li mię słuchać dalej,/ +Moja Barbaro, nie szacuj dobrych ludzi!/ +Zawżdy raczej szukaj zgody,/ +Niech za cię skacze, kto młotem dobrze robi./ +Możesz odpruć i te wzorki,/ +Czyście tak nama z paciorkowym biczykiem./ +A nie dufaj w żadne czary,/ +I pod pierzem szpetny staroświetski bieret./ +Wiedzże, co masz czynić z sobą,/ +Bo lisi ogonLisi ogon nosił u spodni błazen. za towar nie uchodzi./ +A łotrowie, co to widzą,/ +W oczy pięknie, w kącie szykują swe draby./ +Domyślajże się ostatka,/ +Dziecko, MatkaWszakeś już swym dziatkom marcypan rozdała. + 38. Do Walka + Wałku mój, tym mię nie rozgniewasz sobie,/ +Å»e się me fraszki kiepstwem zdadzą tobie./ +Bych ja też w nich był baczył statek jaki,/ +Wierz mi, nie byłby tytuł na nich taki. + Przemijanie, Śmierć, Zaświaty39. Epitafium Krysztofowi Sienieńskiemu + Tylko cię tu na ziemię szczęście ukazało,/ +Dalej cię mieć, Krysztofie, na świecie nie chciało./ +Czy to gorzej, czy lepiej? --- Wy sami widzicie,/ +Którzy tego i tego świata smak pomnicie. + Bogactwo, Miłość40. Z Anakreonta + Ciężko, kto nie miłuje, ciężko, kto miłuje,/ +Naciężej, kto miłując łaski nie zyskuje./ +Zacność w miłości za nic, fraszka obyczaje,/ +Na tego tam naraczej patrzają, kto daje./ +Bodaj zdechł, kto się naprzód złota rozmiłował,/ +Ten wszytek świat swoim złym przykładem popsował./ +Stąd walki, stąd morderstwa; a co jeszcze więcej,/ +Nas, chude, co miłujem, to gubi napręcej. + Miłość41. Na poduszkę + Szlachetne płótno, na którym leżało/ +Owo tak piękne w oczu moich ciało,/ +Przecz tego smutny u Fortuny sobie/ +Zjednać nie mogę, aby głowie obie/ +Pospołu na twym wdzięcznym mchu leżały,/ +A zobopólnych rozmów używały?/ +Więcej nie śmiem rzec, bo i tak się boję,/ +Å»e z tych słów Zazdrość myśl rozumie moje. + Pijaństwo, Sługa42. Na frasownego + Nie frasuj się na sługi, żeć się pożarli;/ +Trzeźwi słudzy z trzeźwimi pany pomarli. + Rodzina43. Na stryjaFraszka skierowana Jest do stryja poety, Filipa Kochanowskiego. Jako właściciel połowy Czarnolasu gospodarował on w majątku podczas nieobecności Jana Kochanowskiego, a w latach 1562--1563 miał z nim proces. + Nie bądź mi stryjemPrzysłowie łacińskie: „Nie obchodź się ze mną jak z wyrodnym bratankiem", przytacza Horacy (Satyry II 3, 87)., Rzymianie mawiali,/ +Kiedy się komu karać nie dawali./ +Bądź ty mnie Stryjem przedsię po staremu,/ +Jedno nic nie bierz synowcowi swemu. + Ksiądz44. Na Świętego OjcaFraszka Jest przekładem końcowego dystychu epigramatu humanisty węgierskiego Jana z Panonii (1433--1490), skierowanego do Pawła II. + Świętym cię zwać nie mogę, ojcem się nie wstydzę,/ +Kiedy, wielki kapłanie, syny twoje widzę. + 45. Do Mikołaja MieleckiegoMikołaj Mielecki (zm. 1585) --- starosta chmielnicki (1557), później wojewoda podolski i hetman, przyjaciel Kochanowskiego. + Nie dar jaki kosztowny, ale co przemogę,/ +Dam ci parę wirszyków, Mielecki, na drogę:/ +Boże daj, być się dobrze na wszytkim wodziło,/ +Byś we zdrowiu oglądał, na co patrzać miło./ +Na mię bądź łaskaw, jakoś zawżdy okazował;/ +Nie był ten łaskaw, kto do końca nie miłował. + Bogactwo, Mądrość, Skąpiec46. Na łakome + Na umyśle prawdziwe bogactwa zależą;/ +Pod nim srebro i złoto, i pieniądze leżą;/ +A temu bogatego imię będzie służyć,/ +Który szczęścia swojego umie dobrze użyć./ +Ale kto ustawicznie leży nad liczmany,/ +Tylko tego słuchając, gdzie przedajne łany,/ +Ten równie jako pszczoła plastry w ul układa,/ +A drugi nic nie robiąc miód gotowy jada. + 47. Na niesłownego + Powiem ci prawdę, że rad obiecujesz,/ +A obiecawszy, potym się nie czujesz;/ +Fraszką by cię zwać, lecz to jeszcze mniejsza:/ +Jest w moich książkach fraszka stateczniejsza. + 48. Do Pawełka + Kiedy żorawie polecą za morze,/ +Nie bywaj często, Pawełku, na dworze,/ +Aby na tobie nie pokiwali skóry,/ +Mnimając, żeś ty z Pigmeolówz Pigmeolów --- z Pigmejów, karzełków, z którymi wedle podań greckich żurawie prowadziły wojnę. który. + 49. Na Matusza + ,,Matusz wąsów" lepiej rzec; bo wielką kładziemy/ +Rzecz pod małą, kiedy ,,wąs Matuszów" mówiemy. + Ksiądz50. Na posła papieskiego + Pośle papieski rzymskiego narodu,/ +Uczysz nas drogi, a sam chybiasz brodu./ +NawracajNawracaj --- w podwójnym znaczeniu tego wyrazu leży istota fraszki, podrwiwającej sobie z któregoś nuncjusza. lepiej niżli twój woźnica,/ +Strzeż nas tam zawieźć, gdzie płacz i tęsknicapłacz i tęsknica --- płacz i zgrzytanie zębów w piekle (wg Św. Mateusza XXII 13).. + Pijaństwo51. Na pijanego + Nie darmo Bakcha z rogami malują,/ +Bo pijanego i dzieci poczują./ +Niech głowa, niech mu służą dobrze nogi ---/ +Sama postawa ukazuje rogipostawa ukazuje rogi --- skłonność do awantur, stąd wyrażenie: rogata natura.. + 52. Na gospodarza + Posadziłeś mię wprawdzie nie nagorzejPosadziłeś... nienagorzej --- tj. na miejscu bliskim gospodarza.,/ +Aleby trzeba mięsa dawać sporzej;/ +Przed tobą widzę półmisków niemało,/ +A mnie się ledwie polewki dostało./ +Diabłu się godzi takowa biesiada!/ +Gościem czy świadkiem ja twego obiada! + 53. Na matematyka + Ziemię pomierzył i głębokie morze,/ +Wie, jako wstają i zachodzą zorze;/ +Wiatrom rozumie, praktykuje komu,/ +A sam nie widzi, że ma kurwę w domu. + Ksiądz54. O księdzu + Z wieczora na cześć księdza zaproszono,/ +Ale mu na noc małpę przywiedziono./ +Trwała tam chwilę ta miła biesiada,/ +Aż ksiądz zamieszkał i mszej, i obiada! + Kobieta, Kochanek, Mąż, Å»ona55. O gospodyniejAnegdota cytowana przez Poggia Braccioliniego w utworze De facto cuiusdam iusto sed bruto. + Proszono jednej wielkimi prośbami,/ +Nie powiem o co, zgadniecie to sami./ +A iż stateczna była białagłowa,/ +Nie wdawała się z gościem w długie słowa,/ +Ale mu z mężem do łaźniej kazała,/ +Aby mu swoje myśl rozumieć dała./ +Wnidą do łaźniej, a gospodarz miły/ +Chodzi by w raju, nie zakrywszy żyły./ +A słusznie, bo miał bindasz tak dostały,/ +Å»eby był nie wlazł w żadne famurały./ +Gość poglądając dobrze żyw, a ono/ +Barzo nierówno pany podzielono./ +Nie mył się długo i jechał tym chutniej:/ +Nie każdy weźmie po BekwarkuBekwark (Walenty Greff, 1507--1576) --- rodem z Siedmiogrodu, kompozytor i słynny lutnista na dworze Zygmunta Augusta. Pointa fraszki zacytowana została przez Piotra Statoriusza Stojeńskiego w gramatyce, co pozwala stwierdzić, że utwór powstał przed lipcem 1576 (data przedmowy gramatyki). lutniej. + 56. Na butnego + Już mi go nie chwal, co to przy biesiedzie/ +Z zwycięstwy na plac i z walkami jedzie;/ +Takiego wolę, co zaśpiewać może/ +I co z pannami tańcować pomoże. + Pijaństwo, Obraz świata57. Za pijanicami + Ziemia deszcz pije, ziemię drzewa piją,/ +Z rzek morze, z morza wszytki gwiazdy żyją./ +Na nas nie wiem, co ludzie upatrzyli,/ +Dziwno im, żeśmy trochę się napili. + Ksiądz58. O prałacie + I to być musi do fraszek włożono,/ +Jako prałata jednego uczczono./ +Białychgłów młodych i panów niemało/ +Za jednym stołem pospołu siedziało./ +Siedział też i ten, com go już mianował,/ +Bo dobrej myśli nigdy nie zepsował./ +Mnich wedle niego, a po drugiej ręce/ +Pani co starsza. Słuchajże o męce:/ +Na pirwszym miejscu pannę całowano,/ +Także do końca podawać kazanopannę całowano, także do końca podawać kazano --- zabawa w ,,podaj dalej"../ +Więc tego nie raz, ale kilka było,/ +A prałatowi by kąska niemiłoby kąska niemiło --- ani trochę nie jest przyjemnie.,/ +Bo co raz to go baba pocałuje,/ +A on zaś mnicha; więc mu się styskuje./ +Miał czyściec prawy jeszcze na tym świecie,/ +Bodaj wam taki, co go mieć nie chcecieco go mieć nie chcecie --- protestanci odrzucali wiarę w czyściec.. + 59. Do Marcina + A więc by ty, Marcinie, przed tym nie ugonił,/ +Co to siedzi jako wróbl, a oczy zasłonił;/ +Niech on chwali Å»mudzinki, że bywają trwałe;/ +By miał madzie jako sam, tedy przedsię małe. + 60. Na miernika + Kiedyście się tych pomiarów tak dobrze uczyli,/ +Å»e wiecie, ilekroć koło obróci się w mili,/ +Zgadnicież mi, wiele razów, niż jeden raz minie,/ +Magdalena pod namiotem żywym duszą kinie. + Kochanek61. O chłopcu + Pan sobie kazał przywieść białągłowę,/ +Aby z nią mógł mieć tajemną rozmowę./ +Czekawszy chłopca dobrze długą chwilę,/ +Tak żeby drugi uszedł był i milę,/ +Pojźrzy pod okno, a ci sobie radzi!/ +I rzecze z góry do onej czeladzi:/ +,,Po diable, synku, folgujesz tej paniej:/ +Jam kazał przywieść, a ty jedziesz na niej." + Miłość, Natura62. O Hannie + Tu góra drzewy natkniona,/ +A pod nią łąka zielona;/ +Tu zdrój przeźroczystej wody/ +Podróżnemu dla ochłody;/ +Tu zachodny wiatr powiewa,/ +Tu słowik przyjemnie śpiewa ---/ +Ale to wszytko za jajejaje --- niewarte (wyjedzonego) jajka./ +Kiedy Hanny nie dostaje. + Kochanek63. Do Stanisława + Co mi Sybilla prorokuje ninie?/ +,,Źle trzem --- powiada --- o jednej pierzynie."/ +Znać, Stanisławie, że się ta pieśń była/ +Mym towarzyszom dobrze w głowę wbiła./ +Bom ja sam jeden został z tej drużyny,/ +Co pociągali na się yej pierzyny./ +Oni już tylko legają po parze,/ +Ja przedsię ziębnę samotrzeć do zarze. + Å»ałoba64. Epitafium Wojciechowi KryskiemuWojciech Kryski (zm. 1566) --- prawnik, dyplomata, dworzanin Zygmunta Augusta, sportretowany przez Górnickiego w Dworzaninie jako znawca zwyczajów renesansowych. + Płaczą cię starzy, płaczą cię i młodzi,/ +Dwór wszystek w czerni prze cię, Kryski, chodzi,/ +Abowiem ludzkość i dworstwo przy tobie/ +W jednymże za raz pochowano grobie. + Obywatel, Å»ałoba65. Drugie Temuż + Hiszpany, Włochy i Niemce zwiedziwszy,/ +Królowi swemu cnotliwie służywszy/ +Umarłeś, Kryski, i leżysz w tym grobie;/ +Mnieś wielki smutek zostawił po sobie./ +A iż płacz próżny i żałość w tej mierze,/ +Tym więtszą i płacz, i żałość moc bierze. + Sługa, Szlachcic66. Na pany + Ciężko mi na te teraźniejsze pany:/ +Siebie nie baczą, a ganią dworzany./ +,,W on czas --- pry --- czystych zapaśników było,/ +Szermierzów, gońców, aż i wspomnieć miło./ +A dziś co młodzi pachołcy umieją?/ +Jedno w się wino jako w beczkę leją."/ +Prawda, że wielka w sługach dziś odmiana,/ +Ale też trudno o takiego pana,/ +O jakich nam więc starszy powiadali;/ +Oni się w męstwie, w dzielności kochali,/ +Dziś leda Å»yda z workiem pieprzu wolą ---/ +Nie dziw, że rzadko za tarczami kolą. + Kochanek, Miłość67. Do gospodyniej + Ciebie zła lwica w ogromnej jaskini/ +Nie urodziła, moja gospodyni,/ +Ani swym mlekiem tygrys napawała;/ +Gdzieżeś się wżdy tak sroga uchowała,/ +Å»e nie chcesz baczyć na me powolności/ +Ani mię wspomóc w mej wielkiej trudności?/ +O którą samażeś mię przyprawiła,/ +Å»e chodzę mało nie tak jako wiła./ +Wprawdzie żeć się już nie wczas odejmować;/ +Ja ciebie muszę rad nierad miłować./ +Ty się w tym pomni, masz li mię mieć g'woli/ +Z mej dobrej chęci czyli po niewoli. + 68. O Staszku + Gdy co nie g'rzeczy usłyszy mój Staszek,/ +To mi wnet każe przypisać do fraszek./ +Bracie, by się to wszytko pisać miało,/ +Już by mi dawno papieru nie zstało. + 69. Do Kachny + Pewnie cię moje zwierciadło zawstydzi,/ +Bo się w nim, Kachno, każdy szpetny widzi. + Miłość70. O liście + Nie wiem, by ta niemoc była,/ +Co by się nie przyrzuciła./ +Wczora mi pani pisała,/ +Å»e po trzy nocy nie spała./ +Od tych czasów mi nie śmieszno/ +I sam nie śpię, co mię teszno. + Pijaństwo, Zbrodnia71. Epitafium Jędrzejowi Å»elisławskiemu + W jegoż gospodzie o wieczornej chwili/ +Å»elisławskiego niewinnie zabili/ +Swowolni ludzie; kto chce słowo miłe/ +Dać temu grobu, przeklinaj opiłe! + 72. Do Baltazera + Nie dziw, żeć głowa, Baltazarze, chora;/ +Siedziałeś wedle głupiego doktora. + 73. Do Pawła StępowskiegoPaweł Stępowski (zm. 156 tak w tekście!!) --- przyjaciel Kochanowskiego, sekretarz królewski, dyplomata i poeta. + Sam pannę ściskasz, sam się zakazujesz,/ +Sam w ucho szepcesz, sam, Pawle, całujesz,/ +Wszytkoś sam zabrał, ani się dasz pożyć ---/ +A jeszcze by cię do fraszek nie włożyć? + 74. O gospodyniej + Starosta jednej paniej rozkazał objawić,/ +Å»e legata rzymskiego u niej miał postawić./ +,,Ba, toć --- pry --- legat prawy, co go stawiać trzebaGospodyni wyraz „legat" (z łac.: poseł), wiąże z polskim „legać”.,/ +Ale w mym domu takim nie dawają chleba." + Wino75. Na hardego + Nie bądź mi hardym, chociaś wielkim panem,/ +Jam nie starostą ani kastellanem,/ +Ale gdy namniej podweselę sobie,/ +Siła mam w głowie panów równych tobie. + Bogactwo, Miłość, Śmierć76. Z Anakreonta + Kiedy by worek bogatego złota/ +Mógł człowiekowi przysporzyć żywota:/ +I sam bych się już jął pieniędzy chować,/ +Å»ebych się miał czym śmierci odkupować./ +Ale jeśli nikt kupnem nie przyczyni/ +Å»ywota sobie, zaż nie głupie czyni,/ +Kto się frasuje, a żywie w kłopocie?/ +Jeśli masz umrzeć, a cóż ci po złocie?/ +Ja dobrej myśli zawżdy chcę używać,/ +Ja z przyjacioły chcę pospołu bywać./ +A jeśli Wenus od tego nie będzie,/ +I Bogumiła niechaj się przysiędzie! + Śmierć bohaterska77. Na Sokalskie mogiły + TuśmyTuśmy --- tu, tj. pod Sokalem w bitwie z Tatarami w r. 1519. się mężnie prze ojczyznę bili/ +I na ostatek gardła położyli./ +Nie masz przecz, gościu, złez nad nami tracić,/ +Taką śmierć mógłbyś sam drogo zapłacić. + Miłość, Przemijanie78. Do JanaFraszka niewątpliwie o sobie samym. + Radzę, Janie, daj pokój przedsięwzięciu swemu,/ +Bo bądź krótko, bądź długo, przedsię przydzie k'temu,/ +Å»e się człowiek obaczy, a co mu dziś miło,/ +Tomu będzie za czasem wstyd w oczu mnożyło./ +Tę rozkosz, którą teraz tak drogo szacujesz,/ +Puścisz taniej po chwili, gdy prawdę poczujesz./ +A tak, co ma czas przynieść, uprzedź go ty raczej,/ +Odmień swój bieg, a żagle nakręć w czas inaczej!/ +Świadomeś słów łaskawych i pięknej postawy,/ +Zdradę widzisz, znajże więc, co przyjaciel prawy!/ +A ty, o morska Wenus, chluśni z raz tej paniej,/ +A pomści się wzdychania i moich z łez na niej! + Pijaństwo79. O Doktorze HiszpanieBohaterem tej fraszki jest Piotr Rojzjusz (właśc.: Ruiz de Moroszm, 1571) --- z pochodzenia Hiszpan, uczony humanista, poeta i pisarz łaciński, w latach 1541--1550 profesor prawa na Uniwersytecie Krakowskim, dworzanin i doradca prawny Zygmunta Augusta. + ,,Nasz dobry doktor spać się od nas bierze,/ +Ani chce z nami doczekać wieczerze."/ +,,Dajcie mu pokój! najdziem go w pościeli,/ +A sami przedsię bywajmy weseli!"/ +,,Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!"/ +,,Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana."/ +,,Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!"/ +Doktor nie puścił, ale drzwi puściłydrzwi puściły --- bo je wyważono../ +,,Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie!"/ +,,By jeno jedna" --- doktor na to powie./ +Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,/ +A doktorowi mózg się we łbie mąci./ +,,Trudny --- powiada --- mój rząd z tymi pany:/ +Szedłem spać trzeźwo, a wstanę pijany." + Przemijanie, Szlachcic80. O ślachcicu polskim + Jeden pan wielomożny niedawno powiedział:/ +,,W Polszcze ślachcic jakoby też na karczmie siedział;/ +Bo kto jedno przyjedzie, to z każdym pić musi,/ +A żona, pościel zwłócząc, nieboga się krtusi." + Dziecko, Ojciec, Śmierć81. Epitafium dziecięciu + Ojcze, nade mną płakać nie potrzeba,/ +Moja niewinność wniosła mię do nieba;/ +Bodaj tak wiele tobie przyczyniła,/ +Ile mnie sroga śmierć lat ukrzywdziła. + Młodość 82. Na młodość + Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli,/ +Którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli. + Starość 83. Na starość + Biedna starości, wszyscy cię żądamy, +A kiedy przydziesz, to zaś narzekamy. + Śmierć84. Na śmierć + Obłudny świecie, jakcoć się tu widzi,/ +Doszedłem portu; już więc z inszych szydzi! + Kondycja ludzka, Los85. Na frasowne + Przy jednym szczęściu dwie szkodzie Bóg daje./ +Głupi nie widzi, więc Fortunie łaje;/ +Baczny, co dobrze, to na wirzch wykłada,/ +A co nie g'myśli, to pilnie przysiada. + Los, Mądrość86. Na FortunęChodzi tu o Pogodę (gr. Kairos, łac. Occasio), boginię uosabiającą sposobną chwilę, sprzyjającą porę. Przedstawiano ją z długimi włosami na przedzie głowy, z tyłu nagiej na znak, że kto nie korzysta z chwili (nie chwytając jej jakby za włosy), ten, gdy się od niego odwróci, już jej nie złapie. + W tym się Fortuny radzić nie potrzeba:/ +Chowaj swe dobrze, coć Bóg życzyłżyczył --- tu: użyczył. z nieba;/ +A kiedy będziesz miał pogodę na co,/ +Łapaj jej z przodku, z tyłu nie masz za co. + 87. O fraszkach + Najdziesz tu fraszkę dobrą, najdziesz złą i srzednią,/ +Nie wszytkoć mury wiodą materyją przednią;/ +Z boków cegłę rumieńszą i kamień ciosany,/ +W pośrzodek sztuki kładą i gruz brakowany. + Miłość88. Do miłości + Chyba w serce, Miłości, proszę, nie uderzaj,/ +Ale na każdy członek inszy śmiele zmierzaj! + 89. O śmierci + Śmiesznie to rzekła jedna białagłowa/ +Słuchając pieśni, w której są te słowa:/ +,,Rada bym śmierci, by już przyszła na mię";/ +--- Proszę, kto śmiercią, niech go też mam znamięniech go też mam znamię --- niech go poznam.. + Obyczaje90. Na ucztę + Szeląg dam od wychodu, nie zjem, jeno jaje:/ +Drożej sram, niźli jadam; złe to obyczaje. + 91. Do ChmuryChmura --- zapewne dworzanin królewski, upamiętniony również przez Piotra Rojzjusza w zbiorze Carmina. + Mówiłem ja tobie, Chmura,/ +Å»e przy kuchni bywa dziura;/ +Aleś mnie ty nie chciał wierzyć,/ +Wolałeś swym grzbietem zmierzyć. + 92. O tymże + Wierzę, od początku świata/ +Nie były tak suche lata;/ +Oczy nasze to widziały:/ +Chmury się w rzekach kąpały. + Dziecko, Ojciec, Śmierć93. Epitafium dziecięciu + Byłem ojcem niedawno, dziś nie mam nikogo,/ +Co by mię tak zwał, takem w dzieci zniszczał srogo./ +Wszytki mi śmierć pożarła; jedno śmierć połknęło,/ +Haftkę lichą połknąwszy, tak swój koniec wzięło. + Kondycja ludzka, Los94. Do Pawła + Dobra to, Pawle (możesz wierzyć), szkoła,/ +Gdzie każą patrząc na poślednie koła./ +Człowiek, gdy mu się wedle myśli wodzi,/ +Mnima, że prosto nie po ziemi chodzi;/ +Ale nietrwała rozkosz na tym świecie,/ +Upadnie jako kwiat za kosą lecie. + 95. Na Ślasę + Stań ku słońcu, a rozdziew gębę, panie Ślasa,/ +A już nie będziem szukać inszego kompasakompas --- zegar słoneczny.:/ +Bo ten nos, coć to gęby już ledwe nie minie,/ +Na zębach nam okaże, o której godzinie. + Młodość , Śmierć96. Epitafium WysockiemuPrawdopodobnie chodzi tu o Marcina Wysockiego (zm. 1568), dworzanina Zygmunta Augusta. + Urodziłem się w Prusiech, Wysockim mię zwano,/ +Umarłem w młodym wieku i tu mię schowano./ +U śmierci w tejże cenie młody co i stary,/ +Napadnie li jej na raz, nie da doróść miary. + Miłość, Poezja, Przemijanie97. Do paniej + Imię twe, pani, które rad mianuję,/ +Najdziesz w mych rymiech często napisane,/ +A kiedy będzie od ludzi czytane,/ +Masz przed inszymi, jeśli ja co czujęMasz przed inszymi, jeśli ja co czuję --- przewyższasz innych, jeśli ja trafnie to czuję.. + Bych cię z drogiego marmoru postawił,/ +Bych cię dał ulać i z szczerego złota/ +(Czego uroda i twa godna cnota),/ +Jeszcze bych cię czci trwałej nie nabawił. + I mauzolea, i egiptskie grody/ +Ostatniej śmierci próżne być nie mogąOstatniej śmierci próżne być nie mogą --- nie mogą ostatecznie być wolne od zagłady.;/ +Albo je ogień, albo nagłe wody,/ +Albo je lata zazdrościwe zmogą; + Sława z dowcipuSława z dowcipu --- sława oparta na talencie poetyckim. sama wiecznie stoi,/ +Ta gwałtu nie zna, ta się lat nie boi. + Miłość98. O miłości + Próżno uciec, próżno się przed miłością schronić,/ +Bo jako lotny nie ma pieszego dogonić? + 99. Na kogoś + Wyganiasz psa z piekarniej --- ba, raczej sam wynidź,/ +Bo tu jednak masz diabłamasz diabła --- nic nie masz. u kucharek czynić. + 100. O fraszkach + Komu sto fraszek zda się przeczyść mało,/ +Ten siła złego wytrwać może cało. + Bóg, Kondycja ludzka, Los, Theatrum mundi101. O żywocie ludzkim + Wieczna MyśliWieczna Myśli --- filozoficzne określenie Boga, obojętnego na sprawy doczesne., któraś jest dalej niż od wieka,/ +Jeśli cię też to rusza, co czasem człowieka,/ +Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawymięsopust prawy --- prawdziwe widowisko karnawałowe (zapustne), w czasie którego między gawiedź uliczną rzucano przysmaki, co wywoływało bójki./ +Patrząc na rozmaite świata tego sprawy./ +Bo leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,/ +W taki treter, że z sobą wyniesiem i śmieci./ +Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci;/ +Drugi tej krotochwile i włosy przypłacikrotochwile i włosy przypłaci --- zabawę przypłaci włosami wydartymi mu w bójce../ +Na koniec niefortuna albo śmierć przypadnie,/ +To drugi, choćby nierad, czacz porzuci snadnie./ +Panie, godno li, niech tę rozkosz z Tobą czuję:/ +Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję. + + + + + diff --git a/books/Fraszki_Ksiegi_trzecie.xml b/books/Fraszki_Ksiegi_trzecie.xml new file mode 100644 index 000000000..3e9022801 --- /dev/null +++ b/books/Fraszki_Ksiegi_trzecie.xml @@ -0,0 +1,949 @@ + + + + + Kochanowski, Jan + Fraszki - Księgi 3 + Fraszki + Krzyżanowski, Julian + Otwinowska, Barbara + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Renesans + Liryka + Fraszka + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=1499&from=editionindex&dirids=1 + Kochanowski, Jan (1530-1584), Dzieła polskie, tom 1, Państwowy Instytut Wydawniczy, wyd. 8, Warszawa, 1976 + Domena publiczna - Kochanowski zm. 1584 + 1584 + xml + text + text + 2007-09-07 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Jan Kochanowski + Fraszki. Księgi trzecie + + + Fraszki tym książkom dzieją: kto się puści na nie/ + Uszczypliwym językiem, za fraszką nie stanie. + + + + + + + + + Carpe diem, Młodość, Ojczyzna, Podróż, Starość1. Do gór i lasówFraszka autobiograficzna powstała ok. r. 1573, w pierwszych latach pobytu w Czarnym Lesie. + Wysokie góry i odziane lasy!odziane lasy --- pokryte lasami (Góry Świętokrzyskie) lub może: lasy piękne (liściaste)./ +Jako rad na was patrzę, a swe czasy/ +Młodsze wspominam, które tu zostały,/ +Kiedy na statek człowiek mało dbałyna statek człowiek mało dbały --- mało stateczny (w dzieciństwie i młodości)../ +Gdziem potym nie był? Czegom nie skosztował?/ +Jażem przez morze głębokie żeglował,/ +Jażem Francuzy, ja Niemce, ja Włochy,/ +Jażem nawiedził Sybilline lochySybilline lochy --- groty pod Neapolem../ +Dziś żak spokojny, jutro przypasany/ +Do miecza rycerzprzypasany do miecza rycerz --- Kochanowski brał udział w wyprawie inflanckiej z r. 1568 (por. Pieśni, I 13); tutaj powtarza żart Cycerona o wojowniku małego wzrostu. dziś miedzy dworzany/ +W pańskim pałacu, jutro zasię cichy/ +Ksiądz w kapitulecichy Ksiądz w Kapitule --- proboszcz poznański mający prawo zasiadać w radzie biskupiej., tylko że nie z mnichy/ +W szarej kapicy a z dwojakim płatemdwojaki płat --- szkaplerz zakonny: część habitu zbliżona krojem do ornatu; tylko że nie z mnichy w szarej kapicy a z dwojakim płatem --- zagadkowa wzmianka o zabiegach o jakieś opactwo. Próbę rozwiązania zagadki podjął Julian Krzyżanowski w studium O paru fraszkach Kochanowskiego („Odrodzenie i Reformacja w Polsce", 1964). Usiłował tam wyjaśnić, iż poeta zabiegał o godność komendatariusza, tj. przełożonego zakonu Bożogrobców w Miechowie, inaczej opata, że jednak starania te z powodu śmierci Zygmunta Augusta do skutku nie doszły. Klucza do rozwiązania zagadki dostarcza list Kochanowskiego do Stanisława Fogelwedera (t. II, s. 288).;/ +I to czemu nicczemu nic --- czemu nie., jesliże opatem?/ +Taki był ProteusProteus --- bóg mórz południowych, wieszczek. Pasł on Neptunowi stada cieląt (według innych wersji fok). Miał dar przemieniania się w różne postaci, zwierzęta i przedmioty., mieniąc się to w smoka,/ +To w deszcz, to w ogień, to w barwę obłoka./ +Dalej co będzie? Srebrne w głowie nici,/ +A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci. + Bóg, Kondycja ludzka2. Do pana + Bóg tylko ludzkie myśli wiedzieć może/ +I ku dobremu samże dopomoże;/ +Ale cokolwiek przeciwnego Jemu,/ +Dobrze nie padnie, by więc najmędrszemu./ +Wszytko wiesz, Panie: zgub, co przeciw Tobie,/ +A zdarz, jako Pan, coś ulubił sobie. + 3. Do gościa + Gościu, własną twarz widzisz przeważnej Dydony,/ +Obraz pozorny, obraz pięknie wystawiony./ +Takam była; ale myśl różna od tej sławy,/ +Która mię zła potkała za me chwalne sprawy./ +Bom Eneasza jako żywa nie widziała/ +Anim w trojańskie burdy Afryki poznała,/ +Ale uchodząc łoża Ijarby srogiego/ +Puściłam się na ostrość miecza śmiertelnego./ +Kto cię na mię podburzył, Maro niechutliwy,/ +Å»eś swym kłamstwem śmiał zelżyć żywot mój cnotliwy? + Bogactwo, Przyjaźń, Wino4. Z Anakreonta + Nie dbałem nigdy o złoto,/ +Alem tylko prosił o to,/ +Aby kufel stał przede mną,/ +A przyjaciel pijał ze mną,/ +A tymczasem robotnicy/ +Pieczą mieli o winnicy./ +To wszytko moje staranie,/ +To skarb, złoto i zebranie./ +Ani dbam o kasztelana,/ +Trzymając się mocno dzbana. + Wino, Wojna5. Z Anakreonta + Skoro w rękę wezmę czaszę,/ +Wnet ze łba troski wystraszę;/ +Więc iż mnimam, że mam wiele,/ +Stąd mi łacno o wesele./ +Wieniec musi być na głowie,/ +A fraszka wszyscy panowie./ +Kto się chce bić, obuj zbroję,/ +Ja przy kuflu przedsię stoję,/ +Bo tak mnimam, iż upitym/ +Lepiej leżeć niż zabitym. + Drzewo, Poezja6. Na lipę + Uczony gościu! Jeśli sprawą mego cienia/ +Uchodzisz gorącego letnich dni promienia,/ +Jeślić lutnia na łonie i dzban w zimnej wodzie/ +Tym wdzięczniejszy, że siedzisz i sam przy nim w chłodzie:/ +Ani mię za to winem, ani pój oliwą,/ +Bujne drzewa nalepiej dżdżem niebieskim żywą;/ +Ale mię raczej daruj rymem pochwalonym,/ +Co by zazdrość uczynić mógł nie tylko płonym,/ +Ale i płodnym drzewom; a nie mów: ,,Co lipie/ +Do wirszów?" --- skaczą lasy, gdy OrfeusOrfeus --- syn Muzy Kaliope i Apollina, śpiewem swym i grą na lutni poskramiał dzikie zwierzęta, wzruszał drzewa i kamienie, uspokajał burze morskie i wiatry. skrzypie. + Drzewo, Poezja7. Na lipę + Przypatrz się, gościu, jako on list mój zielony/ +Prędko uwiądł, a już mię przejźrzeć z każdej strony./ +Co, mnimasz, tej przygody nagłej za przyczyna?/ +Ani to mrozów, ani wiatrów srogich wina,/ +Lecz mię złego poety wirsze zaleciały,/ +Tak iż mi tylko prze smród włosy spaść musiały. + 8. O MikoszuAnegdotę cytuje również Górnicki w II księdze Dworzanina polskiego. + Mikosz kota przeciągnął, Jan się rzezał w koszuJan się rzezał w koszu --- ośmieszająca kara: winny, zawieszony w koszu nad rzeką lub błotem, chcąc się uwolnić musiał przeciąć sznury i wpaść wraz z koszem do wody.;/ +I rzecze ten pośledni: ,,Powiedz mi, Mikoszu,/ +Wonczas gdyś kota ciągnął abo snąć kot ciebie,/ +Gdzieś był stryczków tak prędko dostał ku potrzebie?"/ +Mikosz na to: ,,Dadzą mnie powrozów, gdy proszę,/ +Bo, pięknie wysuszywszy, cało je odnoszę;/ +Lecz ty, bracie, inaczej z ludźmi się sprawujesz,/ +Pożyczywszy porzeżesz wszytko i popsujesz." + Cierpienie, Miłość9. O miłości + Ma już pokój PrometeusPrometeus --- Prometeusz, olbrzym z rodu tytanów, wykradł na użytek ludzi ogień z nieba, za co Jowisz kazał przykuć go do skały Kaukazu, gdzie orzeł szarpał mu odrastającą wciąż wątrobę. Wybawcą jego był Herkules., lecz ja miasto niego/ +Jestem przybit na rogu Kaukazu śnieżnego./ +Mnie orlica serce żrze, które na swe męki/ +Odrasta i żywi zwierz łakomy przezdzięki./ +Ma pokój AndromedaAndromeda --- córka króla Etiopii, Cefeusza (syna Jowisza), i Kasjopei, oddana na pożarcie smokowi morskiemu, wielorybowi (pustoszącemu kraj za bluźnierstwo Kasjopei, która twierdziła, że jest piękniejsza od nereid). Ocalił Andromedę Perseusz, który poślubił ją zabiwszy potwora., lecz ja, przykowany/ +Do skały, prze cudzy grzech podejmuję rany./ +Do mnie płynie wieloryb rozdarwszy paszczekę./ +Gdzie ja mam rady szukać? Gdzie się ja uciekę?/ +Ratuj, mężny Herkules, ratuj, Perseu sławny,/ +A odnów (jedno by w czas) na mnie przykład dawny! + Miłość10. Do miłości + Długoż masz, o Miłości, frasować me lata?/ +Czy podobno przed czasem chcesz mię zgładzić z świata?/ +Nie tegoć zasłużyły wdzięczne rymy moje,/ +Które od umarzłego morza imię twoje/ +Rozniosły aż do brzegu murzyńskiej graniceod umarzłego morza... do brzegu murzyńskiej granice --- od bieguna do równika./ +Gdzie wieczny znój panuje i wieczne cieplice./ +A ty mię za to zabij, o rozbój ca srogi,/ +Aby nie tylko Orfeus wysławiając bogi/ +Był piorunem trozębym z wysoka przerażonWedług jednego z mniej znanych podań greckich, Orfeusz zginął od pioruna za zdradzenie tajemnicy bogów.,/ +Ale i ja od ciebie za swoje chęć skażon./ +Jednak: abo nie każda krwawa twoja rana,/ +Abo znośna niewola u wdzięcznego pana./ +Tak li ty chcesz, tak li to niesie szczęście moje,/ +Nie chcę przeć; mam czym cieszyć smutne serce swoje./ +A ty, przebóg, nie zajrzy; gniew li to twój czuję,/ +Łaskę li, niech do śmierci tę jedne miłuję! + Miłość11. Do miłości + Gdzie teraz ono jabłko i on klinot drogi,/ +Który mógł zahamować nieścignione nogi/ +Pierzchliwej Atalantyono jabłko... pierzchliwej Atalanty --- Atalanta, słynna z piękności córka króla Scyru. Warunkiem otrzymania jej ręki była wygrana w wyścigach z nią w biegu. Udało się to Hippomenesowi, który ścigając się z królewną rzucał po drodze otrzymane od Wenus złote jabłka, a Atalanta zatrzymywała się, aby je podnosić.? Gdzie taśma szczęśliwataśma szczęśliwa --- przepaska Wenery rozbudzająca miłość.,/ +Która serca i myśli upornych dobywa?/ +Ciebie na pomoc wzywam, ciebie, o Miłości./ +Której z wieku używa świat dobrotliwości,/ +Która spornych żywiołów gniew spinasz łańcuchem,/ +Dna morskiego i nieba sięgasz swoim duchem,/ +Lwom srogość odejmujesz i żubrom północnym,/ +Użyte serce dajesz bohatyrom mocnym./ +Ty mię ratuj, a swoją strzałą uzłoconą/ +Ugodź w serce, a okróć myśl nieunoszoną/ +Zapamiętałej dziewki, której ani skokiem/ +Człowiek dogonić może, ledwe zajźrzeć okiem. + Cierpienie, Mądrość, Miłość12. Do dziewki + Jeśli to rada widzisz, a życzysz mi tego,/ +Abych prze cię używał frasunku wiecznego,/ +Cóż ci rzec, dziewko sroga? Po prawdzie jam tobie/ +naczej to zadziałał, a co dziś na sobie/ +Odnoszę, dzieje mi się nad moje zasługi;/ +Ledwe taki na świecie niefortunny drugi./ +Czego dalej chcesz po mnie? Czy jeszcze wątpliwa/ +Moja chęć przeciw tobie? Noc w myślach teskliwa/ +I te ogniste gwiazdy, rozsiane po niebie,/ +Świadkiem, że nic milszego nie mam okrom ciebie./ +Czy zgoła niechcesz, abyś sługę ze mnie miała?/ +Po prawdzie, by się miłość z rozumem sprzągała,/ +Wzgarda by miała ruszyć każdego, a już by/ +Lepiej się odrzec za raz i pana, i służby./ +Ale co potym? Miłość ma swe obyczaje,/ +Zna, co lepiej, a przedsię przy gorszym zostaje./ +A ty, jeśli nadzieję chcesz o łasce swojej/ +Zgasić we mnie, już dawno pragniesz śmierci mojej. + Miłość13. Do miłości + Matko skrzydlatych Miłościskrzydlatych Miłości --- Amorków.,/ +Szafarko trosk i radości,/ +Wsiądź na swój wóz uzłocony,/ +Białym łabęciom zwierzonywóz... białym łabęciom zwierzony --- Wenus wyobrażano na wozie zaprzężonym w gołębie lub łabędzie.!/ +Puść się z nieba w snadnym biegu,/ +A staw się na wiślnym brzegu,/ +Gdzie ku twej ćci ołtarz nowy/ +Stawię swą ręką darnowy./ +Nie dam ci krwawej ofiary,/ +Bo co mają srogie dary/ +U boginiej dobrotliwej/ +Czynić i światu życzliwej?/ +Ale dam kadzidło wonne,/ +Które nam kraje postronne/ +Posyłają; dam i śliczne/ +Zioła w swych barwach rozliczne./ +Masz fijołki, masz leliją./ +Masz majeran i szałwi ją,/ +Masz wdzięczny swój kwiat różany,/ +To biały, a to rumiany./ +Tym cię błagam, o królowa/ +Bogatego Cypru, owa/ +Abo różne serca zgodzisz,/ +Abo i mnie wyswobodzisz./ +Ale raczej nas oboje/ +Wzów pod złote jarzmo swoje;/ +W którym niechaj ci służywa,/ +Póki ja i ona żywa./ +Przyzwól, o matko Miłości,/ +Szafarko trosk i radości!/ +Tak po świecie niechaj wszędzie/ +Twoja władza wieczna będzie! + Natura, Poezja, Wieś14. Do poetów + Jako Chiron, ze dwojej natury złożony,/ +Wzgórę człowiek, a na dół koń nieobjeżdżony,/ +Rad był, kiedy przyjmował do swej leśnej szopy/ +Nauczonego syna pięknej Kalijopysyna pięknej Kalijopy --- Orfeusza, który brał udział w wyprawie argonautów do Kolchidy po złote runo, „po kożuch barani".,/ +Naonczas gdy do Kolchów rycerze wybrani/ +Pławili się przez morze po kożuch barani:/ +Równiem wam i ja tak rad, zacni poetowiezacni poetowie --- przypuszczać można, że chodzi tu o przyjaciół dworzan, wspomnianych we Fraszkach: Górnickiego, Trzecieskiego, Rojzjusza, Porębskiego, którzy odwiedzali Kochanowskiego w Czarnym Lesie.!/ +A jeśli u Chirona cni bohatyrowie/ +Przyjmowali za wdzięczne wieczerzą ubogą,/ +Bo tam wszytka cześć była mleko z świnią nogą:/ +Nie gardźcie i wy tym, co dom ubogi niesie,/ +Bo jako Chiron takżeć i ja mieszkam w lesie./ +Będzie ser, będzie szołdra, będą wonne śliwy;/ +Każecie li też zagrać, i na tom ja chciwy./ +Owa prosto będziecie ze mnie mieć Chirona,/ +Tylko że ja nie włóczę za sobą ogona. + Ksiądz, Obyczaje15. Do opata + Wiedzże po tym, opacie, jako grać z biskupy:/ +Bo bacząc, żeć wygranej ubywało kupy,/ +Pokryłeś dudki w gębę, czyniąc tę postawę,/ +Å»eś przegrał; lecz z rachunku miał ksiądz inszą sprawę./ +A płaci kryć? Więc ci też dosiągł pięścią gęby,/ +Å»e z niej dudki wypadły. Dziękuj, że nie zęby! + 16. O kołnierzu + Poradźmy się rady czyjej:/ +Kołnierz li to u delijej/ +Czy delija u kołnierza/ +Na grzbiecie cnego rycerza? + Ksiądz, Poeta, Poezja, Wino17. O swych rymiech + Ja inaczej nie piszę, jeno jako żyję;/ +Pijane moje rymy, bo i sam rad piję,/ +Nie mierzi mię biesiada, nie mierżą mię żarty,/ +Podczas i czepiec; więc też pełne tego karty./ +Co po sykofancyjej? --- Chcesz mię miary w życiu/ +Naczyć, a sam, księże, nosisz diabła w kryciu. + 18. Do sąsiada + Rozśmiej się, dobry sąsiedzie!/ +Lisowaty przy biesiedzie/ +Pił z kusza prawie sporego,/ +Tak iż tylko brodę z niego/ +Widać było krokosową./ +Wyrwał się ktoś z prędką mową:/ +,,Towarzysze! Kto to naszę/ +Lisem obramował czaszę?" + Kochanek, Miłość19. Do ReinyReina (z łac. regina) --- królowa. + Królewno moja (wszak cię też tak zową),/ +Iż się nie mogę zobopólną mową/ +Umawiać z tobą, rad i nierad muszę/ +Zlecić to pismu, a tym cieszyć duszę/ +Swą jakokolwiek, tusząc jednak sobie,/ +Å»e ta moja chuć będzie wdzięczna tobie./ +Szczęśliwa karto --- ciebie ona swymi/ +Piastować będzie rękoma ślicznymi,/ +Ciebie obejźrzy wdzięcznym okiem swoim;/ +A ocz podobno próżno drudzy stoim,/ +Ty tak możesz być szczęsna, że cię swymi/ +Wdzięcznie całuje usty różanymi./ +Gdzież to człowiek mógł naleźć jakie czary,/ +Å»eby się umiał przewirzgnąć w swe dary? + 20. Do Jana + Janie, cierp, jako możesz! Przyjdzie ta godzina,/ +Å»e ludziom złym będzie swa zapłacona wina,/ +A Bóg pomści niecnoty i fałesznej zdrady,/ +Którąś odniósł za swą chęć świeżymi przykłady./ +Czyś ludzi nie znał? Czyś tak rozumiał, niebożę,/ +Å»e czernie inszy owoc niż tarnki dać może?/ +Albo wilk nie miał szkodzić rogatemu stadu,/ +Albo wąż miał za czasem przestać swego jadu?/ +Daremnąś pracą podjął czyniąc dobrze złemu,/ +Bo się on nie odejmie przyrodzeniu swemu./ +A ty sam siebie winuj, bo co cię dziś boli,/ +Stąd idzie, iżeś ludziom obłudnym był g'woli,/ +Dla których coś ty czynił, a ci też czym ci to/ +Płacili, niechaj wszytko światu będzie skryto!/ +I sam byś mógł zapomnieć, snąć by lepiej było,/ +Bo serce swymże żalem często się zwalczyło./ +Na koniec, masz dróg wiele krzywdy swej wetować,/ +A to bych wolał, niż się ustawnie frasować./ +Ale mężem być trzeba, ani dbać na owe/ +Zmyślone skargi, bo to łzy krokodylowełzy krokodylowe --- przysłowiowe łzy fałszywego współczucia.. + 21. Do kogoś + Już to, jako to kiedyś zdrów, a pijesz do mnie,/ +Podobnoć i ja mogę podpić sobie skromnie./ +Ale kiedy ty puszczasz krew, czemu ja piję?/ +A nie obeszło mię to, ażem nalał szyję. + Religia22. Na heretyki + Po co wy, heretycy, w kościele bywacie,/ +Kiedy ceremonije za śmiech sobie macie?/ +Jeśli zła w oczu waszych msza i procesyja,/ +Aza lepsze łakomstwo i ta ambicyja?/ +Wyjmi, niebożę, bierzmo pierwej z oka swego,/ +A potym ździebłka sięgaj w oczach u drugiegoPrzysłowie oparte na Ewangelii św. Mateusza (Mt 7:3).!/ +Chwalisz, jako w twym zborze dobrze nauczają,/ +A przedsię tam się ciśniesz, kędy rozdawająa kędy rozdawają --- fraszka wymierzona jest przeciw tym protestantom, którzy dla korzyści materialnej udawali stronników kościoła panującego../ +A jeśli jeszcze z niczym odjedziesz do żony,/ +Jakobyś wodę święcił albo też krzcił dzwonywodę święcił albo też krzcił dzwony --- święcenie wody i chrzczenie dzwonów nie dawało dochodu księdzu.. + Bogactwo, Cnota23. Do Pawła + Pawle, nie bądź tak wielkim panem do swej śmierci,/ +Byś mię kiedy znać nie miał, choć w tej niskiej sierci,/ +Bom ja tobie rad służył jeszcze w stanie mniejszym./ +A choć to śmieszno będzie tym ludziom dworniejszym,/ +Obyczaje, Pozycja społeczna, Å»ydJa szczęście tak szacuję, że ućciwym cnotom/ +Czynię cześć więtszą niżli bogatym klinotom./ +A czemu? Bo pieniędzy i źli dostawają,/ +A z cnotą sami tylko dobrzy spółek mają./ +A jeślibyśmy kłaniać pieniądzom się mieli,/ +Pewnie by tego po nas i Å»ydowie chcieli. + Bogactwo, Państwo, Szlachcic24. Do St. WapowskiegoStanisław Wapowski (zm. ok. 1564) --- podkomorzy sanocki, dworzanin i dyplomata. + Nie przez pochlebstwo ani złote dary,/ +Jako te lata zwykły teraźniejsze,/ +Ale przez cnotę na mieśce ważniejsze,/ +Godzisz, Wapowski, jako zwyczaj stary. + Szczęśliwe czasy, kiedy giermak szarygiermak szary --- zwykły strój szlachecki./ +Był tak poćciwy jako ty dzisiejsze/ +Jedwabne bramyJedwabne bramy --- wystawną odzież bramowano jedwabiem lub futrem. co raz kosztowniejsze;/ +Wprawdzieć nie było kosztu na maszkarymaszkary --- tu: strojne przebrania.,/ +Ale był zawżdy koń na staniuna staniu --- w stajni. rzeźwi,/ +Drzewo, tarcz pewna i pancerz na ścienie,/ +Szabla przy boku, sam pachołek trzeźwi. + Nie szukał pierza, wyspał się na sienie,/ +A bił się dobrze. Bodaj tak uboga/ +Dziś Polska była i poganom sroga! + 25. Z greckiego + Samy do swej obory woły rozpuszczone/ +Przybiegły z gór, gwałtownym deszczem umoczone,/ +A ubogi Tirimach pod wysokim dębem/ +Spi wieczny sen, piorunem uśpiony trozębem. + Kobieta, Kochanek, Miłość, Starość 26. O Necie + Harda Neta, iż gładkość swą do siebie czuje,/ +Więc kiedy ją pozdrowię, ani podziękuje,/ +A zawieszę li wieniec u niej przede drzwiami,/ +Wdepce go zawżdy w ziemię hardymi nogami./ +O zmarski, o starości, bywajcie co pręcej!/ +Owa wasze namowy będą ważyć więcej. + 27. O HektorzeNierozstrzygnięty pojedynek Hektora z Ajaksem (bohaterem greckim, uczestnikiem wojny trojańskiej) zakończył się wymianą darów, które w niedalekiej przyszłości przyniosły przeciwnikom nieszczęście: pasem Ajaksa zwycięski Achilles przywiązał zwłoki Hektora do swego wozu; Ajaks zaś przebił się mieczem Hektora. Stąd greckie przysłowie: dary nieprzyjaciół przynoszą nieszczęście. + Hektor dał miecz Ajaksowi,/ +Ajaks dał pas Hektorowi ---/ +Hektor pasem uwiązany,/ +Bystrymi końmi targany;/ +Ajaks także, popędliwy,/ +Wraził w się miecz nieszczęśliwy./ +Tak między nieprzyjacioły/ +Upad niesie i dar goły. + Kobieta, Miłość28. Do Magdaleny + Ukaż mi się, Magdaleno, ukaż twarz swoje, +Twarz, która prawie wyraża różą obojeróżą oboje --- białą i czerwoną../ +Ukaż złoty włos powiewny, ukaż swe oczy,/ +Gwiazdom równe, które prędki krąg nieba toczy./ +Ukaż wdzięczne usta swoje, usta różane,/ +Pereł pełne, ukaż piersi miernie wydane/ +I rękę alabastrową, w której zamknione/ +Serce moje. O głupie, o myśli szalone!/ +Czego ja pragnę? O co ja, nieszczęsny, stoję?/ +Patrząc na cię, wszytkę władzą straciłem swoje;/ +Mowy nie mam, płomień po mnie tajemny chodzi,/ +W uszu dźwięk, a noc dwoista oczy zachodzi. + Poeta, Poezja29. Do fraszek + Fraszki nieprzepłacone, wdzięczne fraszki moje,/ +W które ja wszytki kładę tajemnice swoje,/ +Bądź łaskawie Fortuna ze mną postępuje,/ +Bądź inaczej, czego snąć więcej się najduje./ +Obrałliby się kiedy kto tak pracowity,/ +Å»eby z was chciał wyczerpać umysł mój zakryty:/ +Powiedzcie mu, niech próżno nie frasuje głowy,/ +Bo się w dziwny Labiryntw dziwny Labirynt --- fraszki przyrównane są tu do labiryntu. i błąd wda takowy,/ +Skąd żadna AryjadnaAryjadna --- córka króla Krety Minosa, zakochana w Tezeuszu, dała mu kłębek nici, dzięki któremu młodzieniec zabiwszy potwora Minotaura, wydostał się z labiryntu., żadne kłębki tylne/ +Wywieść go móc nie będą, tak tam ścieżki mylne./ +Na koniec i sam cieślasam cieśla --- budowniczy labiryntu, Dedal, który wraz z synem Ikarem uciekał z Krety na skrzydłach sporządzonych z piór i wosku., który to mistrował,/ +Aby tu rogatego chłopobyka chował,/ +Nie zawżdy do wrót trafi, aż pióra szychtuje/ +Do ramienia, toż ledwe wierzchem wylatuje. + 30. Do Jana + CnotaJeśli stąd jaką rozkosz ma człowiek cnotliwy,/ +Gdy wspomina na przeszły wiek swój świętobliwy,/ +Å»e ani wiary zgwałcił, ani jako żywo/ +Ku krzywdzie ludzkiej przysiągł na Bóg żywy krzywo:/ +Wieleś ty, Janie, sobie pozyskał radości/ +Na czas potomny z tej to niewdzięcznej miłości;/ +Bo co jedno kto komu abo mówić dobrze,/ +Abo i czynić może, obojeś to szczodrze/ +Wypełnił, czego serce niewdzięczne przechować/ +Nie mogło. A tak przecz się dalej masz frasować?/ +Owszem, umysł swój utwierdź, odejm się swej woli,/ +A szczęściu na złość nie bądź dłużej w tej niewoli./ +Choroba, Cierpienie, Miłość, NiewolaTrudno nagle porzucić miłość zastarzałą,/ +Trudno, lecz się już na to udaj myślą całą./ +To samo zdrowie twoje, na tym wszytko tobie:/ +Możno abo nie możno, przełom to na sobie./ +Panie, jeśli należy Tobie się zmiłować,/ +A możesz i w ostatnim zginieniu ratować,/ +Wejrzy na mię, smutnego, a jeśli cnotliwy/ +Å»ywot mój, oddal ten wrzód ode mnie szkodliwywrzód... szkodliwy --- cierpienie.,/ +Który, wkradszy się, jako gnuśność, w skryte kości,/ +Wygnał mi wszytki prawie z serca me radości./ +Już nie o to ja stoję, by mię miłowała,/ +Albo, co niepodobno, cnotliwą być chciała,/ +Sam zdrów być pragnę, a ten ciężki wrzód położyć./ +Panie, za mą pobożność chciej mi to odłożyć! + Miłość31. O miłości + Głód a praca miłość kazi,/ +A ostatek czas wyrazi;/ +Komu to więc nie pomoże,/ +Do powroza mieć się może. + 32. O tejże + Jako ogień a woda różno siebie chodzą,/ +Tak miłość a powaga nigdy się nie zgodzą./ +Dobrze by się nie kłaniać nieprzyjacielowi,/ +Ale tym sakiem Miłość już o płatne łowiAle tym sakiem Miłość już o płatne łowi --- miłość łowi siecią nie na żarty, lecz naprawdę../ +A im się kto chce mężniej popisać w tej mierze,/ +Tym więcej śmiechu na się i błazeństwa bierze./ +A przedsię abo musim porzucić ten statek,/ +Abo nam (to rzecz pewna) szaleć na ostatek./ +Telefów rozumTelefów rozum --- Telefos, raniony przez Achillesa, za radą wyroczni wyleczył niegojącą się ranę rdzą tego oszczepu, którym była zadana. chwalę i przy tym zostanę,/ +Bo ten, czym był postrzelon, tymże goił ranę. + 33. Do miłości + Jam przegrał, ja, Miłości! --- Tyś plac otrzymała,/ +Tyś mię prawie do zimnej wodydo zimnej wody --- do samobójstwa. już dognała./ +Widzę swój błąd na oko i próżne nadzieje,/ +A przed wstydem i żalem serce prawie mdleje./ +Ku temuś mię kresowi swym pochlebstwem wiodła,/ +Abyś mię czasu swego tak haniebnie zbodła./ +Zbodłaś mię, a ten zastrzał twój nielitościwy/ +Mnie być pamiętny musi, pókim jedno żywy./ +Acz i żywot w twych ręku, a jeśli litości/ +Twej nade mną nie będzie, jam zginął, Miłości!/ +Zginąłem, a łzy moje dokonać mię mają/ +Które mi z oczu płynąć nigdy nie przestają./ +Postaw słup marmórowy, znak zwycięstwa twego,/ +Na nim zawieś zewłoki poimania swegozewłoki poimania swego --- zwłoki swego niewolnika.,/ +Zewłoki, jakie widzisz, i korzyść ubogą,/ +Bo w tyraństwie twym ludzie zbogacieć nie mogą./ +Cokolwiek jest, twój łup jest: weźmi naprzód z głowy/ +Na poły już przewiędły wieniec fijołkowy./ +Potym lutnią, a przy niej pieśni żałościwe,/ +Na Jakie się zdobyło serce nieszczęśliwe;/ +To też nocny przewodnik, świeca opalona,/ +I broń w późnych przygodach nieraz doświadczona./ +Jest co więcej ? Facelet łzami napojony,/ +W nim obrączka ze złota, upominek płony,/ +A nawet mieszek próżny; toć wysługa moja,/ +A na ten czas, Miłości, ze mnie korzyść twoja,/ +Na której przestań, proszę, a mnie nieszczęsnego/ +Z uszyma puść do domu, jako z targu złegoz uszyma puść do domu... --- staropolskie przysłowie: „Ze złego targu --- z uszyma do domu" o znaczeniu: z awantury (bójki) wyjść możliwie cało.! + 34. O duszy + Powiem, chocia nie g'rzeczy zda się rozumowi,/ +Trudno wytrwać o jednej duszy człowiekowi:/ +Bo jedna ma być w ciele, a druga w kalecie ---/ +Krom tej trudno, krom owej źle żyć, jako wiecie. + 35. Do ŁaskŁaski (trzy Gracje) były służebnicami Wenus i Apollina. + Wam swe nieszczęsne rymy, wam swe smutne strony,/ +Zgodne Łaski, oddawam, żalem zwyciężony./ +Taki upad w mym sercu miłość uczyniła,/ +Å»e mię tylko cień został, samego zniszczyła. + 36. Do doktoraÅ»artobliwy ton każe przypuszczać, iż adresatem wierszyka jest Jakub Montanus (por. przyp. do fr. II 49). + Fraszka a doktor --- to są dwie rzeczy przeciwne;/ +Przeto u mnie, doktorze, twe żądanie dziwne,/ +Å»e do mnie ślesz po fraszki, tak daleko k'temu;/ +Ja jednak dosyć czynię rozkazaniu twemu./ +Ty strzeż swojej powagi, nie baw się fraszkami,/ +Ale mi je odeśli prędkimi nogami,/ +A nie dziwuj się, że je tak drogo szacuję,/ +Bo chocia fraszki, przedsię w nich doktory czuję. + Bóg, Kondycja ludzka37. Na dom w Czarnolesie + Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje;/ +Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje!/ +Inszy niechaj pałace marmórowe mają/ +I szczerym złotogłowem ściany obijają,/ +Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym,/ +A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym,/ +Pożywieniem ućciwym, ludzką życzliwością,/ +Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą starością. + 38. Do pana + Panie, co dobrze, raczy dać z swej strony,/ +Lubo proszony, lubo nie proszony;/ +A złe oddalaj od człowieka wszędzie,/ +Choć go kto prosić nieobacznie będzie. + 39. O fraszkach + Fraszki tu niepoważne z statkiem się zmieszały;/ +Komu by drugie rzeczy więc nie smakowały,/ +Wziąwszy swą część, ostatek drugim niech podawa;/ +Ty to wolisz, a ów zaś przy owym zostawa./ +A ja, jako bogaty kupiec w sklepie wielkim,/ +Rozkładam swe towary cudzoziemcom wszelkim:/ +Tu bisior, tu koftery, tu włoskie zaponki,/ +Sam dalej półhatłasie i czarne pierścionki. + Kobieta, Obyczaje40. Do Kachny + Po sukni znam żałobę, znam i po podwice./ +Kasiu, to nie żałoba --- ubielone lice! + Obyczaje41. O łaziebnikach + Łaziebnicy a kurwy jednym kształtem żyją,/ +W tejże wannie i złego, i dobrego myją. + 42. Do Pawła + Chciałem ci ,,pomagabóg" kilkakroć powiedzieć,/ +Lecz kiedy czas do ciebieLecz kiedy czas do ciebie --- czy pora dla ciebie dogodna., trudno, Pawle, wiedzieć;/ +O którym jeśli jeszcze i dziś się nie dowiem,/ +Com miał rzec: ,,pomagabóg", toć ,,bógżegnaj" powiem. + 43. Do wojewody + Zamieszkałem do stołu twego, Wojewoda,/ +Z czego zarazem dwoją potkała mię szkoda:/ +Jedna, iżem doma jadł; druga, że się boję,/ +Byś nie rzekł, żem wzgardził chęć i wieczerzą twoje. + Kochanek44. Do Kachny + Choć znasz uczynność moje i chęć prawą czujesz,/ +Przedsię ty mnie szpetną twarz, Kachno, ukazujesz. + 45. Do Stanisława + Kto pija do północy, bracie Stanisławie,/ +Jeśli jest czas do niegoJeśli jest czas do niego --- czy w porę właściwą., może się nieprawie/ +Człowiek pytać; boby on swój wczas umiłował,/ +Pewnie by się raniej kładł ani tak wiłował. + 46. Do PryszkiPryszko --- imię utworzone może od łac. prisca (stara, dawna). + Długo się w wannie parzysz, Pryszko pochodzona./ +Czy chcesz jako PelijasPelijas (właśc. Pelias) --- król Jolkos w Tesalii. Zabiły go własne córki zwiedzione przez Medeę, która dała im zioła mające jakoby po wygotowaniu w nich ciała Peliasa przywrócić mu młodość. odmłodnąć warzona? + 47. Do Zofijej + Nie tyś to, o Zofija, nie ty na mą wiarę,/ +Której ja przed siedmią lat pomnie w sercu miarę!/ +Ono była nadobna, ono wdzięczna była;/ +A wszytko jej przystało, cokolwiek czyniła./ +Jej żart każdy był trefny, a gdy co kazała,/ +Zawżdy wielką powolność po każdym poznała./ +Ciebie nie wiem, jako zwać: co poczniesz, nie g'rzeczy,/ +Postawa szalonego, głos ledwe człowieczy;/ +Å»artom nikt się nie śmieje, na gniew nic nie dbają,/ +A jeśli słowo rzeczesz, jeszczeć i nałają./ +Na koniec krom imienia nie masz nic dawnego;/ +Bierzmuj sięBierzmuj się --- przy bierzmowaniu otrzymuje się nowe imię. Nim to podstarzała Zofia powinna zastąpić imię chrzestne., prościeproście --- potoczny skrót: proszę cię., prze Bóg, a zbądź już i tego!/ +O lata zazdrościwe, wszytko precz niesiecie;/ +Zofija nie Zofiją, kiedy wy przypniecie. + 48. Epitafium Erazmowi Kroczewskiemu kuchmistrzowiErazm Kroczewski (zm. ok. 1570) --- kuchmistrz koronny za Zygmunta Augusta. + Ten proporzecTen proporzec --- w XVI i XVII w. zamiast nagrobka umieszczano w kościele kosztowną chorągiew żałobną z nazwiskiem i herbem zmarłego nad zimnym grobem zawieszony/ +Świadczy, że tu Kroczewski leży pogrzebiemy,/ +Nagle zmarły. Dla Boga! Co tu mieć na pieczy?/ +Na słabej nici wiszą wszytki ludzkie rzeczy. + Śmierć bohaterska49. Nagrobek Stanisławowi StrusowiStanisław Strus, opłakiwany również wierszem Mikołaja Sępa Szarzynskiego, poległ w r. 1571 w bitwie z Tatarami nad Rastawicą na Ukrainie. + Nie nowina to Strusom na wszelaką trwogę/ +Ciały swymi zawalać złym pohańcom drogę;/ +Tak dziad zginął, tak ociec, tak moi stryjowie;/ +Tenże upad i mojej naznaczon był głowie,/ +Bom legł we krwi pogańskiej, a kto mię żałuje,/ +Znać, że nie wie, jako śmierć ućciwa smakuje./ +Stanisław Struś tu leżę; nie wchodź, poganinie!/ +Sprawiedliwa waśń i po śmierci nie ominie. + 50. Do gościa + Gościu, tak jakoś począł, już do końca czytaj,/ +A jeśli nie rozumiesz, i mnie się nie pytaj!/ +Onać to część kazania, część niepospolita,/ +Słuchaczom niepojęta, kaznodziei skryta. + 51. Do Lubomira + Idąc mimo libraryjąmimo libraryją --- koło księgarni.,/ +Kędy mądre księgi biją,/ +LubimirLubimir --- Kochanowski nazywa tchórza ironicznie Lubimirem, tj. miłośnikiem miru (pokoju). miedzy tytuły/ +Przeczytał: Bitwa u HułyBitwa u Huły --- zapewne pieśń o bitwie nad Ułą (1564), gdzie Mikołaj Radziwiłł rozbił wojsko moskiewskie../ +Zlękł się i padł. Hej, panowie,/ +Moskiewscy bohatyrowie,/ +Dla Boga, nie zabijajcie,/ +Raczej żywo poimajcie! + Kot, Zwierzęta52. Nagronek kotowi + Pókiś ty, bury kocie, na myszach przestawał,/ +A w insześ się myślistwo z jastrząbyjastrząb --- z jastrzębiami, z którymi tępił gołębie. nie wdawał,/ +Byłeś w łasce u ludzi i głaskanoć skórę,/ +A tyś mrucząc podnosił twardy ogon wzgórę./ +Teraz, jakoś ku myszom chciał mieć i półmiskipółmiski --- wyszukane potrawy.,/ +I łaziłeś po ptaki w gołębiniec bliski,/ +Dałeś gardło, niebożę, i wisisz na dębie;/ +A twej śmierci i myszy rady, i gołębie. + 53. Epitafium Jóstowi GlacowiJost Glac --- kupiec krakowski, potem lwowski, zapewne skarbnik królewski za Zygmunta Augusta, zmarł w r. 1575. + Jóst Glac tu leży, szafarz wierny panu swemu,/ +Królowi na północy niezwyciężonemu./ +Teraz ma liczbę czynićliczbę czynić --- wyliczać się. przed panem groźniejszym,/ +Gdzie każdy winien, by też był naniewinniejszym:/ +Pokryj swym miłosierdziem, Panie, nasze złości,/ +Bośmy zginęli według Twej sprawiedliwości. + 54. Na zdrowie + Ślachetne zdrowie,/ +Nikt się nie dowie,/ +Jako smakujesz,/ +Aż się zepsujesz./ +Tam człowiek prawie/ +Widzi na jawie/ +I sam to powie,/ +Å»e nic nad zdrowie/ +Ani lepszego,/ +Ani droższego;/ +Bo dobre mienie,/ +Perły, kamienie,/ +Także wiek młody/ +I dar urody,/ +Mieśca wysokie,/ +Władze szerokie +Dobre są, ale ---/ +Gdy zdrowie w cale./ +Gdzie nie masz siły,/ +I świat niemiły./ +Klinocie drogi,/ +Mój dom ubogi/ +Oddany tobie/ +Ulubuj sobie! + Kobieta, Pijaństwo, Starość, Wino, Å»ałoba55. Nagronek Rózynie + Tu syta wieku leży Rózyna;/ +Lecz tylko wieku, ale nie wina,/ +Nie stoi o mszą ani o dzwony,/ +Wolałaby dzban piwa zielony. + Ksiądz, Å»ona56. O kapłanie + Prawo jest, aby kapłan nie mógł pojąć żony;/ +Tenże nie ma być w żadnym członku uszczerbiony./ +Jeśli nie miał mieć żony, moglić go zostawić/ +Przy uszu, ale jajec lepiej było zbawić. + 57. Nagrobek Piotrowi + Pamięć myślistwa twego, Piętrze ucieszony,/ +Stoję tu, słup kamienny, twardo usadzony./ +Przy grobie masz naczynie wszytko postawione:/ +Koń, strzały, psy, potyczy, sieci rozciągnione./ +Wszytko, biada mnie, kamień; a zwierz tuż bezpieczny/ +Ociera się imo cię, a ty sen spisz wieczny. + 58. O błaźnie + Płeszki (błazen powiada), to mię podnosicie,/ +Ale ja świecę zgaszę, że mię nie ujźrzycie. + 59. O Marku + Płacze Marek nie przeto, że świat zostawuje,/ +Ale że dzwonnikowi grosz jeden gotuje;/ +A żeby jednym kosztem odprawić co więcej,/ +Kazał synowi umrzeć po sobie co pręcej. + 60. Do starosty + Strzeżesz się moich fraszek, mój dobry starosta,/ +A ja tobie zaś na to tak powiadam sprosta:/ +Kto w mych fraszkach, już może nie zaźrzeć by kąska/ +Biskupom, którzy stoją u świętego FrąckaBiskupom... u świętego Frącka --- biskupom krakowskim, których portrety wiszą w krużgankach kościoła Franciszka.. + Ksiądz61. Do kaznodzieja + Za twym długim kazaniem, księże kaznodzieja,/ +Gody chciał mieć gospodarz, ale go nadzieja/ +Omyliła, bo obiad nie chciał pojąć żonyobiad nie chciał pojąć żony --- obiad nie chciał połączyć się z wieczerzą.;/ +Owa wieczerza przedsię i obiad zjedzony. + 62. Do gospodarza + Nie bądź gościem u siebie, wiedz, co się w cię wleje;/ +Wedle tegoż swe sprawy miarkuj i nadzieje! + 63. Epitafium Grzegorzowi Podlodowskiemu, staroście radomskiemuGrzegorz Podlodowski (zm. ok. 1581) --- starosta radomski, był szwagrem Jana Kochanowskiego. + By wedla cnót i godności/ +Grzebiono umarłych kości,/ +Przyszłoby dziś leżeć tobie/ +W złotym, Podlodowski, grobie./ +Teraz cię licha mogiła/ +Znacznego męża przykryła,/ +Ale sława sięga nieba;/ +Nie z grobu cię sądzić trzeba. + 64. Do Wacława OstrorogaWacław Ostroróg (zm. 1574) --- kasztelan kaliski, zwolennik i protektor braci czeskich. + Próżno przeć: upiłem się; winem czy-li rymy?/ +Jeśli winem, subtelne tego wina dymy./ +Wiesz, co mi się teraz zda, Wacławie cnotliwy?/ +Zda mi się, że maluję swój obraz właściwy,/ +Który między biskupy zawieszę zacnymi,/ +Nie wsiami światu znaczny, ale rymy swymi./ +Wszyscy pijani, widzę, a pijan-em i ja./ +Kto szczęściem, a ja winem. Odpuść, Adrastyja!Adrastyja --- Adrastia (Nemezis), bogini sprawiedliwości, personifikacja doli ludzkiej, przeznaczenia. + 65. Małemu wielkiej nadzieje RadziwiłłowiFraszka adresowana do Mikołaja Radziwiłła (1574--1577) --- zmarłego w dzieciństwie syna hetmana Krzysztofa Pioruna Radziwiłła i Katarzyny Anny Sobkówny. + Tak róśćróść --- rośnij., mały Michniku, jakobyś mógł sławnych/ +Przodków swych doróść, onych Radziwiłłów dawnych;/ +Abyś nie tylko imię i bogate włości/ +Brał od nich, lecz dziedziczył w męstwie i w dzielności./ +A to wszytko zaś podał potomkowi swemu,/ +Co weźmiesz od rodziców, a on zaś drugiemu;/ +Abyś u swych był wdzięcznym i miłym w pokoju,/ +A pohańcom zaś srogi i straszliwy w boju./ +Tak róść, piękny Michniku, jakobyś pospieszył/ +Wiekiem, a oczy jeszcze dziadowskieoczy... dziadowskie --- Mikołaja Radziwiłła, wojewody wileńskiego. nacieszył/ +Siedząc na dzielnym koniu i łukiem władając/ +Albo kopiją gładką w pierścień ugadzającw pierścień ugadzając --- ćwiczenie wojskowe we władaniu kopią./ +A potym i prędkiego strzelca Tatarzyna,/ +Co mężnym Radziwiłłom twoim nie nowina./ +Taki wiek, o ludzkiego żywota szafarki,/ +Temu dziecięciu przędźcie, sprzyjaźliwe Parki!Parki --- boginie losu (trzy siostry) przędące nić życia i ucinające ją w chwili śmierci. + 66. Nagrobek jej M. P. wojewodzinej lubelskiejZofia Firlejowa z Bonerów (zm. po 1563) --- żona wojewody lubelskiego Jana, którego dworzaninem był młody Kochanowski. + Tu różą, tu fijołki, tu mieccie leliją!/ +Ten marmór świętobliwy zamyka Zofiją,/ +Zofiją Bonarównę, której żywot święty/ +Godzien, aby wszem paniom za przykład był wzięty. + 67. Drugi + Mężu mój, o mój mężu, śmierć nielutościwa/ +Mnie smutną z tobą dzieli, a pod ziemię wzywa,/ +Do niskiej Prozerpiny ciemnego pokója./ +Bóg cię żegnaj, ja żywa i umarła twoja! + 68. Na Sklenicę + Służyłam wojewodom krakowskim przed laty,/ +Zdobiąc krasną urodą swą ich stół bogaty./ +Teraz czas przyniósł, żem jest GłoskowskiemuStanisław Głoskowski --- od r. 1576 dworzaninowi Zygmunta Augusta, a potem jego następców. dana;/ +Nie mogłam mieć lepszego po swym piecu pana. + 69. Do Jadama Konarskiego biskupa poznańskiegoAdam Konarski (zm. 1574) --- biskup, humanista, wielokrotnie posłował do różnych krajów w misjach dyplomatycznych. W r. 1573 był członkiem poselstwa, które towarzyszyło Walezemu z Francji do Polski. + Tobie, zacny biskupie, tobie, jeśli komu,/ +Ten piękny klejnot służy cnych Habdanków domu,/ +Bo ty, służąc ojczyźnie przodków swych przykłady,/ +Nie pierścień, aleś wszytki wylał swe pokładyAluzja do legendy o pochodzeniu klejnotu, tj. herbu Habdank, związanej z posłowaniem Jana z Góry od Bolesława Krzywoustego do cesarza Henryka V. Gdy cesarz przechwalał się swymi skarbami, Jan wrzucił do nich własny pierścień mówiąc, że Polacy ufają żelazu. Z odpowiedzi cesarza: ,,Hab Dank --- dziękuję" wywodzono nazwę herbu. + Prze sławę domu swego, prze pożytek Rzeczy/ +Pospolitej, którą ty zawżdy masz na pieczy./ +Ciebie posłem papieskie pałace widały,/ +Ciebie Rzesza i uszy cesarskie słuchały. + Świeżo i król francuski sławny, z której strony/ +Przywiodłeś nam monarchę pod zimne Tryjonypod zimne Tryjony --- do kraju północnego./ +Miej tedy i dziś dziękę, biskupie cnotliwy,/ +Å»eś Pospolitej Rzeczy służyć tak chętliwy./ +Lepiej tym dom swój zdobisz, niżby wsi skupował,/ +Bo kto dobry nad złoto sławy nie szacował? + 70. O koźle + Miłośnicy mądrościMiłosnicy mądrości --- filozofowie, przyrodnicy. tak nam powiedają,/ +Å»e niemowne zwierzęta rozumu nie mają,/ +Lecz kozieł taką sztukę niedawno wyprawił,/ +Å»e na wszystek świat znacznie rozum swój objawił./ +Zjadł piskorza żywego; piskorz niecierpliwy/ +Strawienia nie czekając przepadł przezeń żywy./ +Kozieł go w rzyć drugi raz; on drugi raz z rzyci,/ +By z Labiryntu Tezeus po świadomej nici./ +Koźle, prędko wżdy trawisz; znowu z nim do saku,/ +Piskorz też dawnej ścieżki nie uchybił znaku./ +Myśli kozieł, co czynić? Broda doktorowska,/ +Przypatrzże się, jeśli też i rada żakowska?/ +Piskorza połknął, a rzyć przycisnął do ściany/ +I tak gońca poimał trzykroć przejechany. + 71. Nagrobek Hannie Spinkowej od mężaHanna Spinkowa --- córka Anny Kobylińskiej, 2. voto Bzickiej (por. fr. II 28), zmarła między kwietniem 1570 a czerwcem 1572. + Jeśli człowiek po śmierci słyszy albo czuje,/ +Hanno, o Hanno moja, twój cię mąż mianuje./ +Pókiś na świecie była, pókiś używała/ +Wdzięcznych darów niebieskich, mam za to, żeś znała/ +Moje uprzejmość i chęć szczerą przeciw sobie;/ +Teraz, kiedyś w tym zimnym położona grobie,/ +Czym cię inszym mam ućcić --- jeno płaczem swoim,/ +Który-m ja wieczny winien wielkim cnotom twoim. + Bóg, Natura72. Modlitwa o deszcz + Wszego dobrego Dawca i Szafarzu wieczny,/ +Tobie ziemia, spalona przez ogień słoneczny,/ +Modli się dżdża i smętne zioła pochylone,/ +I nadzieja oraczów, zboża upragnione. + Ściśni wilgotne chmury świętą ręką swoją,/ +A ony suchą ziemię i drzewa napoją/ +Ogniem zjęte; o, który z suchej skały zdroje/ +Niesłychane pobudzasz, okaż dary swoje! + Ty nocną rossę spuszczasz, Ty dostatkiem hojnym/ +Å»ywej wody dodawasz rzekom niespokojnym./ +Ty przepaści nasycasz i łakome morze,/ +Stąd gwiazdy żywność mają i ogniste zorze./ +Kiedy Ty chcesz, wszytek świat powodzią zatonie,/ +A kiedy chcesz, od ognia jako pióro wspłonie. + 73. Do Mikołaja Firleja + Mało na tym, że moje fraszki masz pisane,/ +Lecz je chcesz, Mikołaju, mieć i drukowane;/ +Ku ćci czy hańbie mojej? --- Cóż, nie wierzysz temu/ +Å»eś i sam w nich? Ba, jesteś, już wierz słowu memu/ +A tak rozmyśl się na to, trefno li to będzie,/ +Gdy we fraszkach kasztelankasztelan --- Mikołaj Firlej mianowany został kasztelanem wiślickim na sejmie Unii Lubelskiej (1569 r.). drukowany siędzie?/ +Jać wytrwam, choć mię będą fraszkopisem wołać,/ +Bom nie mógł ani bojom, ani mężom zdołać. + Wino74. Do starosty muszyńskiegoAdresatem fraszki był zapewne Stanisław Kempiński, starosta muszyński w latach 1579--1589. + O starosta na Muszyniena Muszynie --- Muszyna leży pod Nowym Sączem na ważnym szlaku handlowym wiodącym na Węgry.,/ +Ty się znasz dobrze na winie;/ +Znasz i masz, bo tylko z góry/ +Spuściwszy wóz, aliż UhryUhry (z czes.) --- Węgry./ +Okaż swój smak staradawny,/ +Starosto muszyński sławny,/ +A niech go ja też skosztuję,/ +Boć i ja smak w beczce czuję!/ +A nie żal mi, żem poetą;/ +Jest coś umieć alfę z betąumieć alfę z betą --- być uczonym; znać język grecki./ +Tym ludziom ty, Stanisławie,/ +Chcesz li się zachować prawiesię zachować prawie --- naprawdę zdobyć ich względy.,/ +Nie szafirem, nie rubinem,/ +Ale je ćci dobrym winem;/ +A stąd to będziesz miał w zysku,/ +Å»e coś dziś obłoków blisku,/ +To cię pijanymi rymy/ +Aż do nieba wprowadzimy. + Zwierzęta, Å»ałoba75. Nagrobek koniowi + Tym cię marmórem ućcił twój pan żałościwy/ +Pomniąc na twoje dzielność, Glinko białogrzywy!/ +A tyś był dobrze godzien, nie podlegwszy skazie,/ +Świecić na wielkim niebie przy lotnym Pegaziena... niebie przy... Pegazie --- Pegaz, skrzydlaty rumak Muz i poetów (symbol natchnienia poetyckiego), przeniesiony na firmament tworzył gwiazdozbiór Pegaza../ +Ach, niebożę, toś ty mógł z wiatry w zawód biegać,/ +A nie mogłeś nieszczęsnej śmierci się wybiegać! + Bóg, Kondycja ludzka, Theatrum mundi76. Człowiek boże igrzysko + Nie rzekł jako żyw żaden więtszej prawdy z wieka,/ +Jako kto nazwał bożym igrzyskiem człowieka./ +Bo co kiedy tak mądrze człowiek począł sobie,/ +Å»eby się Bóg nie musiał jego śmiać osobie?/ +On, Boga nie widziawszy, taką dumę w głowie/ +Uprządł sobie, że Bogu podobnym się zowie./ +On miłością samego siebie zaślepiony,/ +Rozumie, że dla niego świat jest postawiony;/ +On pierwej był, niżli był; on, chocia nie będzie,/ +Przedsię będzie; próżno to, błaznów pełno wszędzie. + 77. Do Mikołaja WolskiegoMikołaj Wolski (1550--1630) --- miecznik koronny, a za Zygmunta III marszałek wielki, miłośnik sztuki i literatury, po którym zachował się w Bibliotece Jagiellońskiej duży zbiór książek hiszpańskich, podróżował wiele po Europie, zwłaszcza w młodości. Odbywał poselstwo m.in. do papieża Klemensa VIII. + Owa jedziesz precz od nas, mieczniku drogi!/ +Gdzież to mnie też mieć było życzliwsze bogi,/ +Å»ebych był towarzystwa twego mógł zażyć,/ +Przy tobie i do Kolchów śmiałbym się ważyć/ +Przez morskie Symplegady płynąć, gdzie śmiały/ +Jazon ledwe mógł uwieść swój korab cały./ +Przy tobie ja, cnotliwy starosto, mogę/ +Wszytkę Lartijadego objechać drogę,/ +Trący ją, Lotofagi i jednookie/ +Cyklopy, i możnego dwory wysokie/ +Eola, Antyfata, i jędzę zioły/ +Możną ludzi przetwarzać to w psy, to w woły;/ +Piekło, syreny, Scyllę, Charybdę srogą/ +I czabany słoneczne, potrawę drogą,/ +Nimfy morskie, tyrany szerokowładne,/ +Wszytko to rzeczy wytrwać przy tobie snadne./ +Ale mnie (czego taić zgoła nie mogę)/ +Niewiasta smutna trzyma, której gdy drogę/ +Wspomionę, wnet twarz blednie, oczy łzy leją,/ +A mnie patrząc i serce, i członki mdleją,/ +Å»e już ani w omacmie pruć się brzytwami,/ +Ani pomyślę szachów grać z Sybillami./ +A tak jedź sam w dobry czas, mnie zostawiwszy,/ +A potym, świat wedle swej myśli zwiedziwszy,/ +Bodaj w sławie i w dobrym zdrowiu do Polski/ +Przyjechał, dobrych ojców cnotliwy Wolski! + 78. Gadka + Jest źwierzę o jednym okuzwierzę o jednym oku --- lufa muszkietu, opieranego na widłach, lub armaty osadzonej na lawecie.,/ +Które zawżdy stoi w kroku;/ +Ślepym bełtem w nie strzelająŚlepym bełtem --- okrągłą kulą, a nie ostrą strzałą; dowcip zagadki polega na jej dwuznacznym rozwiązaniu: na pierwszy rzut oka chodzi tu o zadek, naprawdę o broń palną.,/ +A na oko ugadzają./ +Głos jego by piorunowy,/ +A zalot nieprawie zdrowy. + Å»ałoba79. Nagrobek Gąsce + Już nam, Gąska niebożę, nie będziesz błaznował,/ +Już ,,Pod Operyjaszem"„Pod Operyjaszem" --- winiarnia krakowska z winem węgierskim z Eperies. nie będziesz harcował/ +Ani glótówglótów --- kulek ołowianych. z rękawa sypał na chłopięta,/ +Kiedy cię więc opadną jakoby szczenięta./ +Jużeś leciał za morze, Gąsko, jużeś w dolew dole --- w podziemiu zmarłych, królestwie Persefony./ +A czarnej Persefonie szpaczkujesz przy stole,/ +A duszyce się śmieją, że ten, co by g'rzeczy/ +Słowa wyrzec nie umie, nowy cień człowieczy./ +Więc my też, pamiętając na jego zabawki,/ +Nowej mu nie żałujmy usypać rękawkirękawki --- kopca mogilnego. Nazwa wywodzi się od kopca Krakusa. Kopiec ten według legendy lud usypał znosząc ziemię w rękawach. Później nazwa święta ludowego, zapewne pamiątka dawnej uroczystości obchodzonej przez Słowian.!/ +Nad nią miasto proporca suknią szachowanąsuknią szachowaną --- tzw. domino, szata błaznów./ +Zawieśmy, a na grobie gęś twardo kowanątwardo kowaną --- wykutą z kamienia; zwrot mieści w sobie aluzję zarówno do nazwiska zmarłego błazna, jak i do jego zawodu w związku z przysłowiem o krainie głupców, gdzie podkuwa się gęsi.,/ +A to, żeby mógł każdy, kto tędy pobieży,/ +Domyślić się zarazem, że tu Gąska leży. + 80. Temuż + Ośmdziesiąt lat (a to jest prawy wiek człowieczy)/ +Czekała śmierć, żeby był Gąska mówił g'rzeczy;/ +Nie mogła się doczekać, błaznem go tak wzięła/ +I tąż drogą, gdzie mądre zajmuje, pojęła./ +Gąska, błaznuj ty przedsię; imię twe nie zginie,/ +Póki dzika i swojska gęś na świecie słynie. + Kondycja ludzka, Mądrość, Szaleniec81. O mądrości + Nie to mądrość mądrym być albo wielkość świata/ +Rozumem chcieć ogarnąć: krótkie ludzkie lata;/ +Gonić w nich wielkie rzeczy, a dać gotowemu/ +Upływać, podobno to barzo szalonemu. + 82. Do dziewki + Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa, +Z twoją rumianą twarzą moja broda siwa +Zgodzi się znamienicie; patrz, gdy wieniec wiją, +Å»e pospolicie sadzą przy różej leliją. + Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa, +Serceć jeszcze niestare, chocia broda siwa; +Choć u mnie broda siwa, jeszczem niezganiony, +Czosnek ma głowę białą, a ogon zielony. + Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy, +Tym, pospolicie mówią, ogon jego twarszy; +I dąb, choć mieścy przeschnie, choć list na nim płowy, +Przedsię stoi potężnie, bo ma korzeń zdrowy. + 83. Nagrobek dwiema braciej + Tu Jadam i Mikołaj, dwa bracia rodzeni/ +Czerni, w jednymże grobie leżą położeni./ +Ten na wojnie gardło dał, ów zginął w pokoju:/ +Nie masz przymierza z śmiercią, zawżdy my z nią w boju. + 84. Na słup kamienny + Jest coś na świecie (kto chce pilno wejźrzeć w rzeczy),/ +Z czego się dowcip wypleść nie może człowieczyczego się dowcip... --- z czego pomysłowość ludzka nie może znaleźć wyjścia../ +Co rozumowi barziej, proszę cię, przystało,/ +Jeno żeby się złym źle, dobrym dobrze działo?/ +W czym tak częsta omyłka, że ten to sąd boży/ +Niejednemu sumnienie i serce zatrwoży./ +Przedsię żyjmy pobożnie g'woli samej cnocie,/ +Której cena jednaż jest w szczęściu i w kłopocie. + 85. Marcinowa powieść + Ba, jeszcze raz, Marcinie! --- Więc powiem, tak było:/ +Kilka osób na jedne salę się złożyło./ +Każdy z żoną. Wieczerzą potym odprawiwszy/ +Szli spać. Ledwie się składli, kiedy co waśniwszy/ +Na drugie tak zawoła: ,,Panowie, czas wsiadać!"/ +A ci też (ale o tym nie trzeba powiadać)./ +Po małej chwili zasię tenże się ozowie,/ +Co i pierwej straż trzymał: ,,Czas wsiadać, panowie!"/ +A panowie do siodeł. Ujechawszy milę,/ +Posłuchali onego: ,,Postój koniom chwilę!"/ +A jeden zatym usnął. On znowu: ,,Panowie, Czas wsiadać!"/ +Wszyscy inszy stali przedsię w słowie,/ +A tego żona budzi: ,,Miły, nie słyszycie?/ +Już tam drudzy wsiadają, wierę, rychło spicie!"/ +A ten chrapi, choć nie spi. ,,Miły, ba, słuchajcie,/ +Już tam drudzy wsiadają." ,,Ej, jużże wsiadajcie,/ +Aż was diabli pobiorą!" Ali drudzy: ,,Szkoda/ +Odjeżdżać towarzysza; wielka rzecz przygoda!/ +Pomóżmy mu w złym razie, a załóżmy swoje."/ +,,Diabeł cię niechaj prosi, niech już ciągną moje."/ +,,Miła, ty się nie przeciw! pokarmiwszy koni,/ +A jutro rano wstawszy, będziem tam, gdzie oni." + Kochanek, Mąż, Obyczaje, Å»ona86. O flisie + Ze Gdańska flis wędrując, gdy sobie nadchodził,/ +Stąpił we wsi do karczmy, aby się ochłodził./ +Ale miasto ochłody jeszcze się zapalił,/ +Bo mu Kupido młodą gospodynią schwalił./ +Więc każe piwa nosić, a gospodarz baczy,/ +Å»e mu do żony z wiosłem flis przymierzać raczy./ +Da pokój: za gościów grosz miło mu się napić,/ +Nie każe się do łoża gospodyniej kwapić./ +Flis ma swą rzecz na pieczy, a gospodarz nie mniej./ +Słuchajcież, kto tu sztukę wyprawi foremniej./ +Kiedy gospodarz nie mógł już przesiedzieć flisa:/ +,,Nie tu --- pry --- łgać"; wzniózwszy gzła nakrył dłonią cisa./ +Usnął ściany się wsparwszy. Flis ku paniej godzi./ +Onej też nie od tego, ręka tylko szkodzi./ +,,Namniejsza to" --- rzecze flis; także między spary/ +W grosz ugodził dobywszy krzoski z szarawary. + + + + + diff --git a/books/Fraszki_Ksiegi_wtore.xml b/books/Fraszki_Ksiegi_wtore.xml new file mode 100644 index 000000000..c5396b5d8 --- /dev/null +++ b/books/Fraszki_Ksiegi_wtore.xml @@ -0,0 +1,733 @@ + + + + + Kochanowski, Jan + Fraszki - Księgi 2 + Fraszki + Krzyżanowski, Julian + Otwinowska, Barbara + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Renesans + Liryka + Fraszka + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=1499&from=editionindex&dirids=1 + Kochanowski, Jan (1530-1584), Dzieła polskie, tom 1, Państwowy Instytut Wydawniczy, wyd. 8, Warszawa, 1976 + Domena publiczna - Kochanowski zm. 1584 + 1584 + xml + text + text + 2007-09-07 + G + L + pol + + + Jan KochanowskiFraszki. Księgi wtóre + Fraszki tym książkom dzieją: kto się puści na nie/ + Uszczypliwym językiem, za fraszką nie stanie. + Cnota, Nieśmiertelność, Poeta, Poezja1. Ku MuzomPanny, które na wielkim Parnasiena... Parnasie --- Parnas poczytywano za siedzibę Muz. mieszkacie,Uwspółcześniono pisownię, było: ,,Parnazie"./ +A ippokreńską rosąippokreńską rosą --- wodą ze źródła Hipokreny. włosy swe maczacie,/ +Jeślim się wam zachował jako żyw statecznie,/ +Ani mam wolej z wami rozłączyć się wiecznie;/ +Jeśli królom nie zajźrzę pereł ani złota,/ +A milsza mi daleko niż pieniądze cnota;/ +Jeśli nie chcę, żebyście komu pochlebiały/ +Albo na mię u ludzi niewdzięcznych żebrały:/ +Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną,/ +Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!Miłość2. Do JadwigiWróć mi serce, Jadwigo, wróć mi, prze Boga,/ +A nie bądź przeciwko mnie tak barzo sroga,/ +Bo po prawdzie z samego serca krom ciała/ +Nie baczę, żebyś jaki pożytek miała;/ +A ja trudno mam być żyw, jesliże muszę/ +Stracić lepszą część siebie, a owszem, duszę./ +Przeto uczyń tak dobrze: albo wróć moje,/ +Albo mi na to miejsce daj serce swoje!Dziewictwo, Ksiądz, Małżeństwo, Mąż, Å»ona3. O rozwodzieUtwór zacytowany przez Piotra Statoriusa-Stojeńskiego w jego gramatyce, powstać musiał przed lipcem 1567.Przyszedł chłop do biskupa chcąc się rozwieść z żoną./ +Pytają go: ,,Czemuż tak w oczu twych mierzioną?"/ +,,Atolim jej nie zastał dziewicą, ksze miły!"/ +A biskup mu zaś powie: ,,O błaźnie opiły,/ +Przychodzi to na króle i wysokie stanyPrzychodzi to na króle --- przydarza się to królom.,/ +A nie przynoszą takich plotek przed kapłany./ +I ty, chłopie, jeslić się tak dziewice chciało,/ +Mogłeś do Kolnado Kolna --- do Kolonii: humanistyczna drwina z średniowiecznej wiary w relikwie: w Kolonii pokazywano kości jedenastu tysięcy dziewic, towarzyszek św. Urszuli, rzekomo wymordowanych przez Hunów. jechać: tam ich jest niemało."Bogactwo4. Do PlutaPlutos --- bóg pieniędzy i bogactwa.Ten próżny wacek, Pluto, poświęciłem tobie,/ +Już tam miej i pieniądze, i ten wacek sobie./ +Dziwna rzecz, jako ciężko czczą nosić kaletę,/ +A dziwniej, jako cięży wydawszy monetę.Bogactwo5. Epitafium SobiechowiUtwór odnosi się zapewne do Stanisława Sobka, podskarbiego koronnego i kasztelana sandomierskiego (zm. 1569), do którego w sprawach pieniężnych zwracał się m.in. Piotr Rojzjusz w swoich Carmina, II 69.Wszyscy ludzie, którzy cię za żywota znali,/ +Siła o twych pieniądzach, Sobiechu, trzymali;/ +Alem ja tego doznał w twej własnej potrzebie,/ +Å»e nie tyś miał pieniądze --- ony miały ciebie.Drzewo, Natura6. Na lipęGościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!/ +Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,/ +Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie/ +Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie./ +Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,/ +Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają./ +Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły/ +Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły./ +A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,/ +Å»e człowiekowi łacno słodki sen przypadnie./ +Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie/ +Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadziew hesperyskim sadzie --- w ogrodzie Hesperyd rosły, według podań greckich, drzewa o złotych owocach..Miłość, Młodość 7. Na wieniecTen wianeczek ruciany piękna Greta wiła,/ +Aby weń nadobnego Klimka przystroiła./ +A jako wieniec tak się miłość jej zieleni,/ +A chocia wieniec zwiędnie, miłość się nie zmieni.Kobieta, Miłość, Młodość , Przemijanie8. Na różąNadobny sobie kwiat Wenus obrała,/ +Kiedy by jego krasa dłużej trwała;/ +Lecz co zakwitnie, jako słońce wznidzie,/ +To zasię spadnie, ledwie wieczór przydzie./ +Rwi, panno, różą za nowego kwiata,/ +A pomni, że tak bieżą twoje lata!9. Do paniejSłyszcie, pani! Te fraszki, co teraz czytacie,/ +Jeśli podlejsze waszych, jeszcze nie wygracie./ +Mam ja drugie, co je rad na sztych puszczę z wami,/ +A moim być na wirzchu, to ujrzycie sami.Bogactwo, Władza10. Na łakomegoNie nagorzej tego Bóg oddzielił, któremu/ +Nie dawszy państwa, nie dał, by zajźrzał drugiemu,/ +Ale dał taki umysł, że na swym przestawa,/ +A dla lepszego mienia w trudność się nie wdawa./ +Ów się w dziale, mym zdaniem, dał oszukać marnie,/ +Co nigdy syt nie będzie, chocia zewsząd garnie.Kochanek, Miłość11. Do PetryłaDawnoć nie stoi owa rzecz, Petryło,/ +A przedsięć igrać z niewiastami miło./ +Wyjadłeś wszytki recepty z apteki/ +Dla tej ociętnej i niestałej deki./ +Wielka część ludzi nie będzie wierzyła,/ +Å»e co nie stojąc --- przedsię stoi siłastoi siła --- kosztuje dużo..Walka, Wojna, Rycerz Å»ołnierz12. Z greckiegoNie znam się ku tymNie znam się ku tym --- nie przyznaję się do tych. łupom: kto li to, szalony,/ +W Marsowym domuW Marsowym domu --- w świątyni Marsa. przybił ten dar niezdarzony?/ +Widzę całe szyszaki, tarcze nie skrwawione,/ +Widzę drzewa i groty nic nie naruszone./ +Gore mi twarz przed wstydem, a pot przez mię bije./ +Raczej gmach i łożnicę tym niechaj obije,/ +A mój kościół przyszlachci łupy skrwawionymi;/ +Srogi Mars rychlej się da ubłagać takimi.Kobieta13. Do przyjacielaNie frasuj sobie, przyjacielu, głowy,/ +Chociaś zawiedzion omylnymi słowy;/ +Poczekaj jeszcze, a przypatrz się pilnie,/ +Jeśli prawdziwie czy mówię omylnie,/ +Å»e białegłowy na to się ćwiczyły,/ +Aby nas za nos, prostaki, wodziły./ +Ja nic nie twirdzę, ale mi ty powiesz,/ +Kiedy się też sam pewnej rzeczy dowiesz./ +A ja przestanę na twoim wyroku,/ +Jako mam trzymać o tej kości z boku.Kot14. Do tegożAlbo z nas szydzisz, albo sam wiłujesz,/ +Kota się boisz, a kotkę miłujesz./ +Więc kota nie chcesz, a chcesz ciągnąć kotkę,/ +Wierę cię ludzie będą mieć za plotkę.15. Do Stanisława MeglewskiegoStanisław Meglewski --- dworzanin Firlejów, u których zetknął się z Janem Kochanowskim.Meglewski, na mą duszę,/ +Zawżdy się rozśmiać muszę/ +Wspomniawszy na naszego/ +Gospodarza dobrego./ +Ja sobie brząkam w stronę,/ +Pieśń przyśpiewając onę:/ +,,A dla twojej ochoty/ +Jeszczem tu od soboty."/ +,,Panie, nie życz mi szkody,/ +Jeszcześ tu ode śrzody."Pijaństwo16. O KoźleFraszka, wspomniana przez Górnickiego w Dworzaninie polskim, powstać musiała przed r. 1565.Kozieł, kto go zna, piwszy do północy,/ +Nie mógł do domu trafić o swej mocy;/ +Ujźrzawszy kogoś: ,,Słuchaj, panie młody,/ +Proszę cię, nie wiesz ty mojej gospody?"/ +A ten: ,,Niech cię znam, tedy się dowiewatedy się dowiewa --- wtedy się dowiecie."/ +,,Jam --- pry --- jest Kozieł." ,,Idźże spać do chlewa!"17. Na PiotraNie przeto pytam, Pietrze, gdzie się chcesz przechodzić,/ +Abych się miał na jednę drogę z tobą zgodzić./ +Ale gdziekolwiek ty chcesz, to mnie tam nie w drogę,/ +Bo twego kiepstwa słuchać już dalej nie mogę.Cnota, Kondycja ludzka, Los, Mądrość18. Do JanaJanie, mój drużba,/ +Jeslić się służba/ +Dobrze nie płaci,/ +Nie jużci traci/ +Cnota swe myto;/ +Ale sowitosowito --- sowicie, hojnie. Bóg zwykł nagradzać/ +Temu, kto zdradzać/ +Nie zwykł nikogo./ +Przeto choć srogo/ +Szczęście się z tobą/ +Obchodzi, sobą/ +Nic nie trwóż, ale/ +Trwaj rowienrowien --- równy, niezmienny. skale,/ +Której nie mogą/ +Nawiętszą trwogą/ +Poruszyć waływały --- fale.,/ +Kiedy powstały/ +Na morzu wielkim./ +Także we wszelkim/ +Nieszczęściu i ty/ +Bądź niepożyty,/ +A trwaj statecznie,/ +Bo nie już wiecznie/ +Fortuna służy,/ +Komu podrużykomu podruży --- z kim się zaprzyjaźni.,/ +Ani porzuci,/ +Kogo zasmuci.Ksiądz, Pijaństwo19. O kapelanieKrólowa do mszej chciała, ale kapelana/ +Dorna nie naleziono, bo pilnował dzbana./ +Przyjdzie potym nierychło w czerwonym ornacie./ +A królowa: ,,Ksze miły, długo to sypiacie!"/ +A mój dobry kapelan na ono łajanie:/ +,,Jeszczem ci się dziś nie kładł, co za długie spanie?"Ksiądz20. O drugimCo się wam widzi ten drugi?/ +,,Księże, nie bądź ze mszą długi!"/ +,,Ba, to łacno odniesiecie,/ +Nie będzie jej, jeśli chcecie."Obyczaje, Religia, Starość , Śmierć21. OfiaraTę sieć Mikołaj świętym ofiaruje,/ +Bo mniej w starości co dzień mocy czuje./ +Teraz pod wodą grajcie, ryby, śmiele,/ +Mikołaj zdycha, sieć wisi w kościele!Obyczaje22. Do doktoraDo Jakuba Montana (zm. 1580). Włoch, doktor medycyny i filozofii, kanonik krakowski, lekarz biskupa Padniewskiego, później archidiakon lubelski. W kapitule krakowskiej sprawował urząd prokuratora.Nie trzeba mi się wiele dowiadować,/ +Kędy ty chodzisz, doktorze, miłować,/ +Bo która z tobą wieczór pobłaznuje,/ +Każda nazajutrz piżmem zalatujepiżmem --- lekarz sam przyrządzał lekarstwa, do których używano również pachnącego piżma.Pijaństwo23. Do gospodarzaRad się widzę u ciebie, gospodarzu miły!/ +Ale wypić tak wiele nie mej słabej siły;/ +A gdy mi każesz pełnić sobie albo komu,/ +Jakobyś rzekł: ,,Nie chcę cię mieć długo w tym domu."Ojczyzna, Walka24. Z greckiegoNie z Messany, nie z Arguz Messany... z Argu --- Messana, Argos --- miasta w płd. Grecji. tu, zapaśnik, stoję,/ +Spartę sławną ja mienię za ojczyznę swoję./ +To fortelni; ja, jako słusze na krew miłą/ +Lacedemońskich synów, mam zwycięstwo siłą.Ksiądz, Obyczaje25. O kaznodzieiPytano kaznodzieje: ,,Czemu to, prałacie,/ +Nie tak sami żywiecie, jako nauczacie?"/ +(A miał doma kucharkę.) I rzecze: ,,Mój panie,/ +Kazaniu się nie dziwuj, bo mam pięćset na nie;/ +A nie wziąłbych tysiąca, mogę to rzec śmiele,/ +Bych tak miał czynić, jako nauczam w kościele."Młodość , Podróż26. Do Piotra KłoczowskiegoPiotr Kłoczowski (zm. 1580) --- towarzysz Kochanowskiego w podróży do Włoch w r. 1556, później kasztelan zawichojski.Nie chcę cię, Pietrze, do Włoch drugi raz prowadzić./ +Trafisz sam; a mnie też czas o sobie poradzić,/ +Jeśli mi w rewerendzie czy lepiej w sajanie,/ +Jeśli mieszkać przy dworze czy na swoim łanie?/ +Ty będziesz w czas do tego, a dokądeś młody,/ +Użyj świata za czasu i pięknej swobody!/ +Co wadzi, póki lata nie zajdą leniwe,/ +Widzieć szeroki Dunaj, widzieć Alpy krzywe/ +Albo gdzie wpośrzód morza sławne miasto leżywpośrzód morza sławne miasto --- Wenecja.,/ +Albo gdzie pod dawny mur bystry Tyber bieżygdzie pod dawny mur bystry Tyber bieży --- w Rzymie../ +Dojedź i Partenopyu Partenopy --- w Neapolu., a ujźrzysz te lasy,/ +Gdzie złotej rózgi szukał Eneasz przed czasy./ +Tamże i piekło będzie, i ogromna skała,/ +Z której wieszcza Sybilla odpowiedź dawałaAluzja do początku VI księgi Eneidy: Eneasz udaje się za wskazówką wieszczki Sybilli, uzbrojony w złotą różdżkę, do Hadesu --- „piekła”../ +Jedź w dobry czas, abych cię zaś oglądał zdrowo,/ +A donieś to mojemu Jędrzejowimojemu Jędrzejowi --- Andrzejowi Nideckiemu (por. przyp. do fr. II 34). Ponieważ Nidecki bawił we Włoszech w r. 1559, wówczas zapewne powstała fraszka Do Kłoczowskiego, a więc bezpośrednio po powrocie poety do kraju. słowo,/ +Å»e dokąd go nie widzę, musi mię być teszno,/ +A tak, łaskaw li na mię, niechaj bywa spieszno!Los, Mądrość27. Epitafium Andrzejowi Bzickiemu, kasztelanowi chełmskiemuAndrzej Bziki --- kasztelan chełmski, posłował do Turcji w r. 1557, znawca prawa.Możem się nie owszejki skarżyć na te lata;/ +Jakokolwiek, jest przedsię godności zapłata./ +Jędrzej Bzicki w tym grobie leży położony,/ +Który acz nie w majętnym domu urodzony,/ +Jednak za dowcipem swym, którym go był hojnie/ +Bóg obdarzył, a on im szafował przystojnie,/ +Był wziętym u wszech ludzi, siedział w pańskiej radziew pańskiej radzie --- w senacie, do którego należał, jako kasztelan./ +Co mu więtszą cześć niosło niż złoto w pokładzie./ +Do Turek posłem chodził, labirynty prawne,/ +Jeśli jednemu w Polszcze, jemu były jawne./ +Umarł prawie na ręku u życzliwej żonyBzicki nie żył już 23 czerwca 1567./ +I leży pod tym zimnym marmorem zamkniony.Kobieta, Rodzina, Śmierć28. Tegoż małżonceAnnie z Pileckich, żonie Mikołaja Kobylińskiego, kasztelana rozpierskiego, a następnie Andrzeja Bzickiego (zmarła w 1576 r.).Anna z Piłce, dwu mężu zacnych pochowawszy/ +I dwu synudwu synu --- Krzysztof, podkomorzy wieluński, poeta łaciński (zm. 1565) i Jan (zm. 1568). jako dwu źrzenic opłakawszy,/ +I z mężów kasztelanka, i z rodu, w tym grobie/ +Leży, który za zdrowia gotowała sobie;/ +Białagłowa uczciwa i serca wielkiego ---/ +By u śmierci okrutnej było co ważnego!29. Do fraszekFraszki moje (coście mi dotąd zachowały)coście mi dotąd zachowały --- czegoście dotąd przestrzegały.,/ +Nie chcę, żebyście kogo źle wspominać miały./ +Lecz jeśli wam nie g'myśli cudze obyczaje,/ +Niechaj karta występom, nie personom łaje!/ +Chcecie li chwalić kogo, chwalcież, ale skromnie,/ +By pochlebstwa jakiego nie uznano po mnie./ +To też wiedzcie, że drudzy swej się chwały wstydzą/ +Podobno, że chwalnego w sobie nic nie widzą.Kobieta, Miłość, Obyczaje30. OfiaraPafijejPafijej --- Pafia, przydomek Wenus od miasta Pafos (jednego z głównych siedlisk jej kultu); Lais (IV w. p.n.e.) --- słynna z piękności kurtyzana grecka. swe zwierciadło Lais poświęciła./ +Nie chce się widzieć, czym jest; nie może, czym była.31. Na tożGładkość od ciebie, Wenus, ale nie trwa w mierze,/ +Bo co ty dasz, to zasię z nienagła czas bierze./ +Ponieważ tedy widzę, że mię twój dar mija,/ +Weźmiż i świadka daru swego, o Pafija!32. Z greckiegoW tym grobie piękna Timas leży pogrzebiona,/ +Którą przed ślubem wzięła czarna Persefona./ +Na jej mogile wszytki rowiennice razem/ +Swe lube włosy ostrym ustrzygły żelazemW starożytnej Grecji na znak żałoby obcinano włosy..Kobieta, Miłość, Przemijanie, Starość 33. Do dziewkiDaj, czegoć nie ubędzie, byś nawięcej dała;/ +Daj, czego próżno dawać potym będziesz chciała,/ +Kiedyć zmarski twarz zorzą, a gładkie zwierciadło/ +Okaże to na oko, że cię siła spadło./ +Już tam służyć nie będą te pieszczone słowa:/ +,,Stachniczku, duszo moja!" --- rychlej: ,,Bądź mi zdrowa,Maryja, łaski pełna!" --- a w ręku pacierze,/ +Na jakie przy kościele baba pieniądz bierze./ +Teraz możesz leliją piękny włos otoczyć,/ +Teraz możesz zaśpiewać, możesz w tańcu skoczyć;/ +Po chwili przydzie druga, którą przejdziesz laty,/ +I rzeczeć: ,,Weźm ty kądziel; przystojniej mnie z swaty."34. Do Jędrzeja PatrycegoTo nie g'rzeczy, Jędrzeju, że zarazem i ty/ +Na febrę stękasz, i ja łeb noszę zawity;/ +Lepszy fortel rodzeni Lakonowie mają,/ +Co sobie jednej dusze wzajem pożyczają./ +Czemu nam też Bóg takiej zgody nie pozwoli,/ +Aby wżdy jeden cieszył, gdy drugiego boli?35. Do doktoraÅ»artobliwy ton każe przypuszczać, iż adresatem wierszyka jest Jakub Montanus (por. przyp. do fr. II 49).Fraszka a doktor --- to są dwie rzeczy przeciwne;/ +Przeto u mnie, doktorze, twe żądanie dziwne,/ +Å»e do mnie ślesz po fraszki, tak daleko k'temu;/ +Ja jednak dosyć czynię rozkazaniu twemu./ +Ty strzeż swojej powagi, nie baw się fraszkami,/ +Ale mi je odeśli prędkimi nogami,/ +A nie dziwuj się, że je tak drogo szacuję,/ +Bo chocia fraszki, przedsię w nich doktory czuję.36. Do WojtkaPytasz, nie teszno li mię tak samego siedzieć?/ +Teszniej mię, Wojtku, z tobą, kiedyś to chciał wiedzieć.Sen, Śmierć37. Do snuŚnie, który uczysz umierać człowieka/ +I ukazujesz smak przyszłego wieka,/ +Uśpi na chwilę to śmiertelne ciało,/ +A dusza sobie niech pobuja mało!/ +Chce li, gdzie jasny dzień wychodzi z morza,/ +Chce li, gdzie wieczór gaśnie pozna zorza/ +Albo gdzie śniegi panują i lody,/ +Albo gdzie wyschły przed gorącem wody./ +Wolno jej w niebie gwiazdom się dziwować/ +I spornym biegomspornym biegom --- różnorodnym ruchom ciał niebieskich. z bliska przypatrować,/ +A jako koła w społecznym mijaniu/ +Czynią dźwięk barzo wdzięczny ku słuchaniukoła... czynią dźwięk --- według wyobrażeń filozofa greckiego Pitagorasa, uznawanych aż do przyjęcia nauki Kopernika, wszechświat był zbudowany z dziewięciu kręgów, „kół", a raczej półkul (sfer), umieszczonych jedna nad drugą; półkule te obracały się wydając dźwięczne głosy, tzw. harmonię sfer../ +Niech się nacieszy nieboga do woli,/ +A ciało, które odpoczynek woli,/ +Niechaj tym czasem tęsknice nie czuje,/ +A co to nie żyć, w czas się przypatruje.38. Z greckiegoBy się wszytka nawalność morska poruszyła,/ +By wszytek Ren zebrana moc niemiecka piła,/ +Nigdy nie będą mogli rzymskiej sile szkodzić,/ +Dokąd cesarz przeważny wojsko będzie wodzić./ +Tak i dęby korzenia swego się trzymają,/ +A suchy, nikczemny list wiatry obijają.39. Na fraszkiA cóż czynić? Pijaństwo zbytnie zdrowiu szkodzi;/ +Gra też częściej z utratą niż z zyskiem przychodzi;/ +A nadzieje zaś nie masz wzajemnej miłości,/ +A owa na swą szkodę suszy barzo kości./ +Wy tedy, co kto lubi, moi towarzysze,/ +Pijcie, grajcie, miłujcie --- Jan fraszki niech pisze!40. Do WojtkaI owszem, miły Wojtku, zjednaj się z tą panią,/ +Niech nie woła za tobą ani też ty za nią!/ +Chwalę cię, że tam w sercu nie chcesz nic zostawić,/ +Ale zaraz przyjaźni skutkiem chcesz poprawić./ +Idź co rychlej, boć wieczór; a tego jednania,/ +Ile po rzeczy baczę, będzie do świtania.41. O proporcyjejAtoli patrząc na swe jajca silne,/ +Myśliłem rzeczy moim zdaniem pilne:/ +Jeśli mię chce mieć szczęście w tym nierządzie,/ +Niech mi da wedle proporcyjej mądzie.Mąż, Obyczaje, Starość , Å»ona42. O starymStary miał priapismumpriapismum (łac.) --- chorobliwy stan ciągłego podniecenia erotycznego u mężczyzny., nieukładną mękę./ +Lecz była młodej żenie ta niemoc na rękę,/ +Bo się pan często parzył w przyrodzonej wannie,/ +Co więcej niżli jemu pomagało Hannie./ +Potym go uleczyli mądrzy doktorowie,/ +A pani w płacz nieboga: ,,Biadaż mojej głowie!/ +Kiedyś ty, mężu, stękał, jam się dobrze miała,/ +A kiedyś ty zasię zdrów, ja będę chorzała."43. O gościuGość napisał na murze, że coś paniej czynił;/ +Drugi, źle wyczytawszy, jako złego winił:/ +,,Otóż widzisz --- powiada --- czyńże dobrze komu,/ +A to tu drugi snąć bił gospodynią w domu."/ +A sługa stojąc za nim: ,,Przypatrzcie się, panie!/ +Widzi mi się, że swad zbił stoi tam na ścianie."44. Do fraszekFraszki, za wszeteczne was ludzie poczytają/ +I dlatego was pewnie uwałaszyć mają./ +A tak ja upominam: Nie mówcie plugawie,/ +Byście potym nie były z wałachy na trawie;/ +Ale mówcie przykładem mego Mikołajca:/ +,,Co to niesiesz?" --- ,,Gospodze, z odpuszczeniem: jajcaGospodze --- pani (wołacz); z odpuszczeniem --- za przeproszeniem.."45. Do BartoszaBartoszu łysy, a z hiszpańską brodą,/ +Godzien by łaski za swoją urodą;/ +Ale panienki na cię niełaskawy,/ +Tak powiadają, żeś nogieć wąchawy;/ +Co jeśli tak jest, szkodać i urody,/ +I tej łysiny, i tej czystej brody.Miłość, Nieśmiertelność, Poezja, Wino46. Do AnakreontaAnakreon, zdrajca stary,/ +Nie masz w swym łotrostwie miary!/ +Wszytko pijesz, a miłujesz/ +I mnie przy sobie zepsujesz./ +Już cię moje strony znają/ +I na biesiadach śpiewają;/ +Dobra myśl nigdy bez ciebie./ +A tak, słyszysz li co w niebie,/ +Śmiej się: bo twe imię dawne/ +I dziś miedzy ludźmi sławne.47. Na obraz Andrzeja PatrycegoNa wszytkim Patrycemu ten obraz jest równy,/ +Chyba to, że ten milczy, a owo wymowny.48. Na zachowanieCo bez przyjaciół za żywot? Więzienie,/ +W którym niesmaczne żadne dobre mienie./ +Bo jeslić się co przeciw myśli stanie,/ +Już jako możesz, sam przechowaj, panie!/ +Nikt nie poradzi, nikt nie pożałuje;/ +Takżeć, jeslić się dobrze poszańcuje,/ +Å»aden się z tobą nie będzie radował,/ +Sam sobie będziesz w komorze smakował./ +Co ludzi widzisz, wszytko podęjźrzani,/ +W oczy cię chwali, a na stronie gani./ +Nie słyszysz prawdy, nie słyszysz przestrogi,/ +Być wierę miały uróść na łbie rogi./ +Uchowaj Boże takiego żywota,/ +Daj raczej miłość, a chocia mniej złota!ObyczajeDo doktora49. Do Jakuba Montana (zm. 1580) --- Włocha, doktora medycyny i filozofii, kanonika krakowski, lekarz biskupa Padniewskiego, później archidiakon lubelski. W kapitule krakowskiej sprawował urząd prokuratora.Nie trzeba mi się wiele dowiadować,/ +Kędy ty chodzisz, doktorze, miłować,/ +Bo która z tobą wieczór pobłaznuje,/ +Każda nazajutrz piżmem zalatujepiżmem --- lekarz sam przyrządzał lekarstwa, do których używano również pachnącego piżma.50. Z greckiegoAni w młodej rozkoszy, ani w starej widzę;/ +Owej prosto żałuję, a tej się zaś wstydzę./ +Złe niedoszłe, ale też złe przestałe grona,/ +Nalepsze, gdy doźrzeją; także też i żona.51. OfiaraTen pas Greta, podstarzawszy sobie,/ +Poświęciła, można Wenus, tobie./ +Tomku złoty, twoja wie kaleta,/ +Skąd dostała tego pasa Greta!52. O łazarzowych księgachFraszka nawiązuje do średniowiecznej legendy, według której wskrzeszony przez Chrystusa Łazarz miał opisać swe pośmiertne wrażenia.Coć wymyślili ci heretykowie?/ +(Bo tak filozof luterana zowie.)/ +Łazarz on święty, kiedy znowu ożył,/ +Napisał księgi, w które wszytko włożył,/ +Cokolwiek widział albo co i słyszał/ +Na onym świecie, gdy pod ziemią dyszał./ +Ale ich nie chciał pokazać nikomu,/ +Ani obcemu, ani swoim w domu./ +Aż gdy miał umrzeć, natenczas tam wskazał/ +Po filozofawskazał po filozofa --- wezwał filozofa. i temuż ukazał/ +One swe księgi, ale zawiązanezawiązane --- książki w XVI w. miały często okładki zaopatrzone w klamry lub rzemyki do zawiązywania./ +I nadto jeszcze zapieczętowane./ +I rzecze k'niemu: ,,Ja śmierć bliską czuję,/ +A tak cię tymi księgami darujęA tak cię tymi księgami daruję --- słowa zacytowane przez Piotra Statoriusa-Stojeńskiego w gramatyce świadczą, że utwór powstał przed lipcem 1567.,/ +Gdziem wszytko włożył, com widział i słyszał/ +Na onym świecie, gdym pod ziemią dyszał./ +Ale cię proszę, byś ich nie otwierał,/ +Aż kiedy także sam będziesz umierał./ +Bo tam nic nie masz, czego żywym trzeba:/ +Wszytko się plecie coś około nieba./ +Przeto tymczasem inszych rzeczy pytaj,/ +A moje księgi przy skonaniu czytaj!/ +A przeczytawszy oddasz je drugiemu/ +Filozofowi także uczonemuTen pas Greta, podstarzawszy sobie,/ +Poświęciła, można Wenus, tobie./ +Tomku złoty, twoja wie kaleta,/ +Skąd dostała tego pasa Greta!,/ +I tak do końca niech się podarzająniech się podarzają --- niech będą darowywanie.,/ +A przed skonaniem tylko je czytają!"/ +Tamże przywiedzion mój filozof k'temu./ +Å»e przysiągł dosyć uczynić wszytkiemu./ +Łazarz w tym skonał; wziął filozof księgi,/ +Dawno by w nich był, by nie dla przysięgiDawno by w nich był, by nie dla przysięgi --- dawno by je przeczytał, gdyby nie przysięga.;/ +Owa tak długo leżał w tym rosolew tym rosole --- w kłopocie.,/ +Å»e one księgi rozłożył po stole,/ +Pocznie wartować, ali papier goły:/ +,,Ba to --- pry --- pismo nie z głębokiej szkoły."/ +Więc, jako czytał, tak też trzymał o tym/ +I podał drugim filozofom potym.53. Do JędrzejaFraszka zwraca się albo do Nideckiego (por. przyp. do fr. II 34), albo do Andrzeja Trzecieskiego (por. przyp. do fr. II 80), z którym Kochanowski również bardzo się przyjaźnił.A cóż radzisz, Jędrzeju? (Wszak mogę w twe uszy/ +Beśpiecznie wszytko włożyć, co mi serce kruszy.)/ +I sam już baczyć możesz, że moje posługi/ +U tej paniej nieważne, które zna czas długi/ +I stateczne, i wierne; a kiedy by chciała/ +Prawdę mówić, rychlej z nich cześć niż lekkość miała./ +Jakiem ja dary dawał? Jakiem rymy składałJakiem rymy składał --- chodzi o wiersze miłosne.?/ +A dziś mię wstyd: bom więcej, niż było, przykładał./ +Równałem często jej płeć ku rumianej zarzy,/ +A ona kramną barwękramną barwę --- róż nabyty w kramie, barwiczkę. nosiła na twarzy./ +Chwaliłem jej niegodne chwały obyczaje,/ +Więc mi też mą nieprawdę fałszem dziś oddaje./ +Przeto póki gniew świeży w mym sercu panuje,/ +Póki człowiek swą krzywdę i wzgardzenie czuje,/ +Ratuj mię, jako możesz, a wyrwi z niewoli!/ +Nie wiesz, jako niewdzięczna miłość w sercu boli.54. Z greckiegoNie sądź mię za umarłą, gościu mój miły,/ +Śpiewaczki mityleńskiej z tej to mogiłyśpiewaczki mityleńskiej --- Safony, lirycznej poetki greckiej (ur. ok. 600 r. p.n.e.); z tej to mogiły --- widocznie zapuszczonej czy zrujnowanej../ +Człowieczych to rąk sprawa, a taka praca/ +Rada się w krótkim czasie wniwecz obraca./ +Lecz jeśli mię chcesz pytać o rymy mojerymy --- wiersze. Safonie przypisywano wprowadzenie do poezji lirycznej zwrotek, z których jedna często pojawia się u Kochanowskiego. Nadto przełożył Kochanowski jeden z wierszy poetki greckiej.,/ +Którym boginie dary przydały swoje,/ +Wiedz, iżem śmierci znikła, a póki słynie/ +Lutnia i mowne gęśli, Safo nie zginie.55. Do JóstaAdresatem fraszki jest zapewne Jost Ludwik Decjusz (por. przyp. do fr. I 29).Twój mi brat, Jóstcie, powiada o tobie,/ +Å»eś łaskaw na mię; czego życzę sobie,/ +Bo twoja przyjaźń, którego zwyczaje/ +U ludzi chwalne, świadectwo mi daje,/ +Å»em dobry człowiek; ani ty miłujesz,/ +Jedno w kim cnotę i stateczność czujesz./ +Przeto żebyś też wiedział serce moje,/ +Ślę te do ciebie krótkie rymy swojedo ciebie krótkie rymy --- Fraszki były bardzo poczytne wśród dworzan. Kochanowski sam je partiami rozsyłał w podarunku znajomym i przyjaciołom.,/ +Które miej jako pewny zakład jaki,/ +Å»em jest i chcę być twój na czas wszelaki.56. Nagrobek Pawłowi ChmielowskiemuPaweł Chmielowski, archidiakon lubelski, sekretarz Zygmunta Augusta, zginął w czasie podróży do Szwecji (1562).,,Wiatry z północnym morzem na mię się zmówiły,/ +Aby mię, niewinnego, gardła pozbawiły,/ +I na koniec dowiodły swego, bo, stargawszy/ +Białe żagle i okręt w kęsy zdruzgotawszy,/ +Przybiły mię do brzegu pustego na desce;/ +Tamżem został, bo wyszcia nie dawało miesce./ +A ty, co tędy płyniesz po głębokiej wodzie,/ +Umiej o Chmielowskiego powiedzieć przygodzie!57. Do Stanisława PorębskiegoStanisław Porębski, przyjaciel Kochanowskiego, studiował prawo w Padwie, prawdopodobnie był także dworzaninem Zygmunta Augusta.Jeśli co ważne jest świadectwo moje,/ + Porębski złoty, ,,Skotopaski" twojeSkotopaski (od: skot --- bydło) --- pieśni pasterskie, sielanki, których mistrzem był poeta grecki Teokryt (III w. p.n.e.). Utworów Porębskiego, niestety, nie znamy./ +W tej wadze u mnie, żeby się mógł do nich/ +Teokryt przyznać, tak ja trzymam o nich.58. Z greckiegoAlkonA1kon --- mityczny bohater grecki, znakomity łucznik, celnym strzałem zabił węża, który oplatał już jego syna, a strzała nawet nie drasnęła chłopca. patrząc na syna, kiedy go smok srogi/ +W poły trzymał, wyciągnął, acz z bojaźnią, rogiwyciągnął... rogi --- naciągnął łuk./ +I nie uchybił celu; bo strzała zwierzęciu/ +Prawie w gardle utknęła przy samym dziecięciu;/ +A sprawiwszy, co myślił, wedle dębu tego/ +Łuk zawiesił, znak szczęścia i oka miernego.59. Do MarcinaFilozofi, co nad nas uszy lepsze mają,/ +O dziwnie wdzięcznych głosiechO... głosiech w niebie --- o harmonii sfer (por. przyp. do fr. II 37). w niebie powiadają./ +Którym ja, jako prostak, we wszem wiarę dawam,/ +Ale na twej muzyce, MarcinieMarcin --- był to może nadworny muzyk królewski w latach 1555--1571, Marcin z Jędrzejowa., przestawam.60. Do nieznajomegoNie masz, o co stać, bych cię wpisał w swoje karty,/ +Bo tam statku niewiele, a snąć wszytko żarty,/ +Ale możesz li wytrwać, gdy będą kpić z ciebie,/ +Powiedz imię co rychlej, chcę cię mieć u siebie.61. Do JędrzejaFraszka zwrócona do Andrzeja Trzecieskiego (por. przyp. do fr. II 80) albo Nideckiego (fr. II 34).Który mój nieprzyjaciel i człowiek tak srogi/ +Trzymał cię po te czasy, Jędrzeju mój drogi,/ +Kiedym cię ja nabarziej, smutny, potrzebował,/ +Abyś mię był w mym ciężkim frasunku ratował?/ +Serce mi bowiem żarły troski nieuspione,/ +Jakie nie leda komu mogą być zwierzone./ +By mi cię wżdy na koniec odesłał był cało,/ +Nie tak by mię nieszczęście moje frasowało;/ +Ale cię na żal więtszy tak do mnie wyprawił,/ +Å»e i serce, i duszę przy sobie zostawił./ +Co nie wiem, jeśli czujesz: ale to czuć próżno,/ +Kiedy serce i dusza od człowieka różno./ +Com się tedy nadziewał pociechy od ciebie,/ +To cię sam cieszyć muszę zapomniawszy siebie,/ +A lekarstwa inszego nie wiem tej chorobie,/ +Jeno gdzieś zgubę stracił, tam jedź po nię sobie./ +A tego się wystrzegaj, byś chcąc serca dostać/ +Nie musiał tam na koniec i sam potym zostać.62. Do StanisławaPowiedz mi, gdzie się chowasz, bracie Stanisławiebracie Stanisławie --- chodzi o któregoś z bliskich przyjaciół, może Stanisława Fogelwedera (por. przyp. do Listu do Stanisława Fogelwedera, t. II, s. 288.,/ +Bom cię tak długo szukał, ażem ustał prawie;/ +Jakożeś mię był prosił na obiad do siebie,/ +Takżem cię ani widział i jadam bez ciebie.63. O BekwarkuBy lutnia mówić umiała,/ +Tak by nam w głos powiedziała:/ +,,Wszyscy inszy w dudy grajcie,/ +Mnie Bekwarkowi niechajcie!"64. Do WędyMiło patrząc na łąki, kiedy się odzieją,/ +Miło patrząc na zdroje, kiedy wodę leją;/ +Dobra lecie śmiotana, dobra szołdra zimie,/ +Kiedy uschnie na wietrze albo w gęstym dymie;/ +Dobry wieniec bluszczowy --- nad wszytko multanki,/ +Kiedy grasz, Węda, w lesie, zabywając Hanki.65. O AleksandrzechAleksander sławną Troję skaziłAleksander --- tu: Parys.,/ +Aleksander Persy z państwa zraziłAleksander --- tu: Aleksander Wielki (356--323 p.n.e.).,/ +Aleksander ufrasował żakiAleksander de Villa Dei (Villedieu) --- w r. 1209 ułożył gramatykę łacińską dla uczniów, Doctrinale puerorum, która aż do r. 1514 uważana była za najważniejszy podręcznik.,/ +Aleksander powadził PolakiAleksander --- tu: Aleksander Jagiellończyk. Chodzi tu zapewne o sejm z r. 1505, na którym król w oparciu o szlachtę począł ograniczać władzę magnatów..Kochanek, Miłość66. Do HannyNa palcu masz dyjament, w sercu twardy krzemień,/ +Pierścień mi, Hanno, dajesz, już i serce przemień!67. Nagrobek Mikołajowi TrzebuchowskiemuKości twe, Trzebuehowski, zamknęła w tym grobie/ +Å»ona, którąś zostawił w żałości po sobie;/ +Pamięć twoja w jej sercu zawżdy będzie trwała,/ +Póki teskliwa dusza nie odbieży ciała.68. TemużBy Bóg duszę za duszę chciał od nas przyjmować,/ +A mógł człowiek swym zdrowiem cudze odkupować./ +Ile mi kolwiek wieku naznaczono w niebie,/ +Dałabych była wszytko, mężu mój, dla ciebie./ +Lecz iż na taki frymark śmierć nierada zwolina taki frymark śmierć nierada zwoli --- na taką zamianę (handel) śmierć niechętnie pozwoli.,/ +A zachować swą srogość jednostajnie woli,/ +Muszę trwać w ciężkim żalu i trosce po tobie,/ +A moja wszytka radość legła z tobą w grobie.69. Do doktora MontanaPierwszą, wtóra i trzecią, czwartą wieś i piątą,/ +Szóstą także i siódmą, ósmą i dziewiątą,/ +Nie wiem, miły doktorze, w której masz krainie,/ +Jam tylko był w Dziesiątej, która przy LublinieDziesiątej --- niegdyś wieś, dzisiaj przedmieście Lublina. Montanus dostał ją jako kanonik lubelski po śmierci Chmielowskiego w grudniu 1562 (por. Nagrobek Pawłowi Chmielowskiemu, II 58)..Pijaństwo70. Nagrobek opiłej babie,,Czyj to grób?" --- ,,Bodaj zdrów pił." --- ,,Czyja to mogiła?"/ +,,Jeno rychło, już bych dwie tymczasem wypiła."/ +,,Nie chcewa się rozumieć." --- ,,Nalejże mnie sporzej!"/ +,,Wściekła babo, nie pijęć do ciebie." --- ,,Tym gorzej."/ +,,Imię twoje chcę słyszeć." --- ,,A szatan ci po tym:/ +Wiedzieć, kto w tamtym grobie albo kto w owo tym?"/ +,,Miejże się tedy dobrze!" --- ,,A jako bez piwa?"/ +,,Przyuczaj się!" --- ,,Nie byłam trzeźwią jako żywa!"71. Do WeneryWenus, nie odnawiaj mi już przeszłej nadzieje,/ +Niech się mój nieprzyjaciel (wszak wiesz kto) nie śmieje!/ +Bo lepsza pewna wolność niż rozkosz wątpliwa,/ +Ta za wżdy ze mną, a z tej często nic nie bywa,/ +A nasze troski wniwecz, wniwecz i staranie,/ +Którym to sfałszowane kupujem kochanie./ +Podejźrzany mi twój śmiech i twe słodkie słowa/ +Boję się, by nie była znowu jaka zmowa./ +Jako chcesz; aleć tego pełne będą karty,/ +Chociać mój płacz u ciebie śmiech tylko a żarty.Kochanek72. Do dziewkiA co wiedzieć, gdzie chodzisz, moja dziewko śliczna/ +A mnie tymczasem trapi teskność ustawiczna;/ +Jakoby słońce zaszło, kiedy nie masz ciebie,/ +A z tobą i w pół nocy zda się dzień na niebie.73. O rozkoszyRozkoszy na świat szczerej nie podano,/ +Ale do każdej żółci przymieszano./ +Skąd cię potyka, co twej duszy miło,/ +Masz przyjąć i to, co nie g'myśli było.74. Na historyją trojańskąOpowiadanie prozą Historyja trojańska, z którego Kochanowski zaczerpnął pewne szczegóły do Odprawy posłów greckich, pojawiło się w druku w r. 1563.Nie dopiero to wiedzą, że dobrze miłować./ +Ważył się przedtym Parys przez morze żeglować/ +Dla nadobnej Heleny, którą jemu była/ +Za złote jabłko piękna Wenus namieniła./ +Nie dbał, chocia pogonią miała być za nimi,/ +Choć miał tego przypłacić braty rodzonymi,/ +Na koniec swym upadem i wszytkiego domu./ +Smakowała mu miłość, nie wiem, jako komu.75. Nagrobek Adrianowi doktorowiŚmierci, to nie śmiech! Już nam bierzesz i doktory;/ +A jakoż tu może być dobrej myśli chory?/ +Bóg żegnaj, Adryjanie! Nie pomogą zioła,/ +Komu się na śmierć bierze, musi wsiadać zgoła.76. Do swych rymówRymy głupie, rymy nieobaczne,/ +W których jako we źwierciedle znaczne/ +Me szaleństwo, idźcie w ogień wszytki,/ +A zatłum'cie mój postępek brzydki,/ +Za który się długo wstydać muszę./ +Serdecznego żalu tu nie ruszę,/ +Bo ten w twardym dyjamencie ryto,/ +Aby wiecznie trwał, czego mnie lito./ +O przyczynę, prze Bóg, nie pytajcie/ +Ani mi tej rany odnawiajcie!/ +Niewdzięczność mię ludzka potępiła,/ +Bodaj się źle wrychle zapłaciła!77. Do AnnyWczora, czekając na twe obietnice/ +I zabywając niejako tęsknice,/ +Napisałem ci krom rozmysłu wszego/ +Ten rym niegładki, skąd byś serca mego/ +Frasunk poznała i myśl utrapioną,/ +Anno, twoimi słowy zawiedzioną,/ +Bom ustawicznie rachował godziny/ +A szukał twego mieszkania przyczynymieszkania przyczyny --- przyczyny spóźnienia się./ +Chciałem li czytać, tom nic nie rozumiał;/ +Chciałem li zagrać, tom począć nie umiał./ +Na koniec wziąwszy we mdłą rękę piórko/ +Pisałem: ,,Ojca prawdziwego córko/ +Nieprawie słowna!" --- a w tym mię sen zmorzył,/ +Gniew upokoił, nadzieję umorzył.78. Do przyjacielaJednego chcieć i nie chcieć to społeczność prawa;/ +Gdzie się myśli nie zgodzą, tam przyjaźń dziurawa./ +Iż tedy na mym zdaniu ty przestać nie raczysz,/ +Przestanę ja na twoim: owa się obaczysz.79. Do boginiejBogini, która miłością szafujesz,/ +A ludzkie serca według swej frasujesz/ +I cieszysz myśli, jeśli niewdzięczności/ +I ty nie lubisz w uprzejmej miłości,/ +Sfolguj mi mało; owa się wyłamię/ +Z tej niepobożnej niewolej, która mię/ +Tak sfrasowała, że i zdrowia nie mam,/ +I o rozumie toż na koniec mniemam./ +Już mię nie wracaj ku pierwszej wolności,/ +Bo nie wiem, bych żyć umiał bez miłości./ +Tylko pan inszy niech mi rozkazuje,/ +Jednaż ta, co jest uprzejmość, nie czuje./ +A ja, gdy zbędę jarzma tak ciężkiego,/ +Na znak twej łaski i ulżenia swego/ +Postawię palmę złotą w twym kościele,/ +Która ten napis poniesie na czele:/ +,,Tobie, o można Wenus, jestem dana,/ +Å»eś zbyć pomogła niewdzięcznego pana."80. Do Andrzeja TrzecieskiegoAndrzej Trzecieski (zm. 1583) --- poeta polsko-łaciński, tłumaczpsalmów, działacz reformacyjny. Był on autorem biografii Reja i wierszy na śmierć Kochanowskiego. Pozostawił po sobie bogatą bibliotekę.Bógżeć zapłać, Jędrzeju, żeś mię dziś upoił,/ +Boś we mnie niepotrzebne troski upokoił,/ +Które mi serce gryzły, jako to być musi,/ +Gdy człowieka niewdzięczność opętana dusi./ +Wiem dobrze, że niedługo ze mną tej rozkoszy,/ +Bo to wszytko po chwili trzeźwią myśl rozpłoszy,/ +Ale witaj mi ta noc wolna od frasunku!/ +Któż wiedział, by tak wiele należałonależało --- leżało, kryło się. w trunku?81. Na rym nierozmyślnyKto mi każe rym pisać nierozmyślnie, taki/ +Ma wolą przyjąć, chocia będzie leda jaki.82. O GąsceGąska, bardziej znany jako Stańczyk, sławny błazen.Albo Staś, albo GąskaAlbo Staś, albo Gąska --- czy go nazwiesz Stasiem, czy Gąską., przedsię ktoś niemądry,/ +Częstował panią (nie wiem, jako to rzec) jądry./ +Trafił się tam do tego, co jej też rad służył,/ +Ale jeszcze był tego bytu z nią nie użył./ +Ujźrzawszy poszedł nazad. Błazen za nim z lochu:/ +,,Nie gniewajcie się, będzieć i wam, panie Włochu."83. Na pszczoły budziwiskieBudziwiszki (właśc. Bujwidiszki, pod Wilnem) --- należały do wojewody wileńskiego, Mikołaja Radziwiłła (zm. 1565). Dedykowany mu utwór powstać musiał przed tą datą.Do Jego Mił. P. Wojewody WileńskiegoPatrzaj, jako płodnych pszczół niesłychane roje/ +Okładły, zacny panie, miodem ściany twoje./ +Dobry to znak, jeśli Bóg dał wieszczą myśl komu,/ +Å»e dostatek i wieczne potomstwo w twym domu.84. Do gościanaglowek_rozdzial> + +PBądź ptaka, bądź zająca szukasz po tym boru,/ +Gościu, słuchaj mej rady, stąp mało do dworu;/ +Pewniejsza tu zwierzyna, gdzie pełne piwnice/ +Albo gdzie pszczoły noszą miód za okiennice.strofa>P + + + + + + + + + +Zwierzęta85. Do pszczółPowiedzcie, piękne pszczoły, wszak wam na tym mało,/ +Co was tu mimo ule do izby wegnało?86. OdpowiedźDla pijanie źle się z tym odkryć leda komu,/ +Tobie w ucho powiemy: ,,Czujem tu miód w domu."Obyczaje87. Do doktoraArcydoktorem cię zwać każdy może śmiele,/ +Bo ty nie tylko umiesz zleczyć niemoc w ciele,/ +Ale i na dobrą myśl masz fortelów wiele:/ +Wino, lutnią, podwikę; to mi to wesele.88. O fraszkachPróżno mnie do dziewiąci lat swe fraszki chowaćdo dziewiąci lat --- Horacy, w Liście do Pizonów (tzw. Sztuka poetycka), w. 338 pisze: „...niech rękopis będzie schowany w głębi skrzyni i tam pilnowany do dziewiątego roku" (tł. T. Sinko).,/ +Jako ksiąg mądrzy ludzi zwykli poprawować,/ +Bo tu moją pilnością już nic nie przybędzie:/ +Bych kreślił i nadkreślił, fraszka fraszką będzie.89. O nowych fraszkachNic teraz po mych fraszkach, bo insze nastałyinsze nastały --- przywileje wystawiane przez kancelarię królewską; zaopatrywano je w pieczęć z orłem, przywieszoną do pergaminu na jedwabnym sznurze.,/ +Których poczet na każdy dzień widzę niemały./ +Więc je na pargaminie nadobnie pisano,/ +A niektóre i złotym prochem posypanozłotym prochem --- nim zaczęto używać bibuły (w poł. w. XVII), pismo osuszano posypując je drobnym piaskiem../ +U każdej orzeł i pstra czysta sznura długa./ +Spytajże ArystarchaArystarcha --- surowego krytyka tekstów, jakim był ten filolog aleksandryjski z II w. p.n.e. Oczyścił on m.in. z błędów i naleciałości tekst Iliady i Odysei.: fraszka jako druga.90. Z AnakreontaPodgórski źrzóbku, czemu, patrząc krzywo/ +Oczyma na mię, uciekasz pierzchliwo?/ +Mnimasz, żem prostak? Ja na cię osobny/ +Rząd myślę włożyć i muńsztuk ozdobny,/ +A potym wsiadwszy zatoczyć na dworze./ +Ty się tam pasiesz, nie wiem gdzie, po borze,/ +Skacząc samopas od mieśca do mieśca,/ +Bo jeszcze nie masz po swym piecu jeścapo swym piecu jeśca (zwrot przysł.) --- mieć coś po piecu, tj. mleć rzecz właściwą, dostosowaną do ramienia (barku); tu więc: odpowiedniego jeźdźca..Kobieta, Miłość91. Do AnnyKrólowi rówien, a jeśli się godzi/ +Mówić co więcej, i króla przechodzi,/ +Anno, kto siedząc prawie przeciw tobie,/ +Przypatruje się coraz twej osobie/ +I słucha twego śmiechu przyjemnego,/ +Co wszytkich zmysłów zbawia mię, smutnego,/ +Bo skoro namniej wzrok skłonię ku tobie,/ +Słowa nie mogę domacać się w sobie;/ +Język mi zmilknie, płomień się w mię kradnie,/ +W uszu mi piszczy, noc przed oczy padnie,/ +Pot przez mię bije, drżę wszytek i bladnę,/ +Tylko że martwy przed tobą nie padnę.92. O PelopieFraszka nawiązuje do mitu o Tantalu, który zaprosiwszy bogów na ucztę (chcąc wypróbować ich wszechwiedzę) podał im pieczeń z własnego syna. Tylko bogini Demeter (która utraciła dar jasnowidzenia) zjadła łopatkę. Bogowie odkryli podstęp. Jowisz wskrzesił chłopca i wstawiwszy mu łopatkę z kości słoniowej zabrał na Olimp, Tantala zaś strącił do Tartaru, gdzie dręczony był przez głód i pragnienie bez możliwości zaspokojenia ich.0 Pelopie ten głos był, że go ociec srogi/ +Uwarzył i dał na stół, gdy częstował bogi./ +I zjedli mu tam byli miedzy sobą ramię,/ +Czego, kiedy zaś ożył, miał widome znamię./ +Ale PindarusPindarus --- Pindar (520--442 w. p.n.e.), najwybitniejszy przedstawiciel greckiej liryki chóralnej. W pieśniach jego tradycyjne wątki mitologiczne ulegały niejednokrotnie przeróbce w duchu zachowawczej moralistyki. nie chce zwać obżercą boga,/ +Bo sprośna mowa pewna do upadu droga,/ +I powiada: ,,Gdy bogi Tantalus częstował,/ +Wtenczas mu się Neptunus syna rozmiłował/ +I uniósł go do nieba, gdzie potym i drugi/ +Był przyniesion Trojańczykdrugi... Trojańczyk --- Ganimedes. Por. przyp. do Brody(Fragmenta [XXXII]), wers 41, t. II, s. 263. Fraszka podrwiwa sobie z uczonych objaśnień, którymi humaniści zaopatrywali dzieła pisarzy starożytnych. dla tejże posługi."/ +Wiem, co posługą zowiesz: zły mu był warzony,/ +Tak że chciał spatrzyć, jako smakuje pieczony.Małżeństwo, Mąż, Miłość, Å»ona93. Nagrobek mężowi od żonyMężu mój miły, ty już leżysz w grobie,/ +A ja trwam jeszcze na świecie po tobie./ +Ale co żywe, umrzeć bym wolała,/ +Bom tylko na płacz wieczny tu została.94. O miłościKto naprzód począł Miłość dziecięciem malować,/ +Może mu się zaprawdę każdy podziwować;/ +Ten widział, że to ludzie bez rozumu prawie,/ +A wielkie dobra tracą przy tej głupiej sprawie./ +Tenże nie darmo przydał do ramienia pierze,/ +Bo tam częsta odmiana; to gniew, to przymierze./ +Strzały znaczą, że nagle człowieka ugodzi,/ +A z onej rany żaden zdrowo nie odchodzi./ +We mnie strzały mieszkają i ten bożek mały,/ +Ale mu pewnie wszytki pióra wypadały,/ +Bo się nie da wypłoszyć nigdziej z serca mego/ +Ani mi odpoczynku pozwoli żadnego./ +Co za rozkosz masz mieszkać w suchych kościach moich?/ +Å»aby już nie czas przenieść gdzie indziej strzał swoich?/ +Lepiej swej mocy na tych nieukach skosztujesz,/ +Bo już nie mnie, ale mój tylko cień frasujesz,/ +Który jeśli zatracisz, kto tak śpiewać będzie?/ +Z moich tych prostych rymów jesteś sławnym wszędzie,/ +Które rumianej twarzy i oka czarnego/ +Nie zamilczą u paniej, i chodu snadnegochodu snadnego --- kroków lekkich, elastycznych..95. O RzymieJako wszytki narody Rzymowi służyły,/ +Póki mu dostawało i szczęścia, i siły,/ +Także też, skoro mu się powinęła noga,/ +Ze wszytkiego nań świata uderzyła trwoga./ +Fortunniejszy był język, bo ten i dziś miły:/ +Tak zawżdy trwalszy owoc dowcipuowoc dowcipu --- zdolności umysłowych, talentu. Tą pochwałą trwałości języka łacińskiego wydrukował Kochanowski w słowniku łacińsko-polskim Mączyńskiego, wydanym w Królewcu w r. 1564. niż siły.96. Do doktoraNie mam ci zacz dziękować, mój miły doktorze,/ +Å»eś mię samego z gośćmi zostawił w komorze,/ +Bom się im żadną miarą nie mógł wykuglować,/ +Musiałem się, jako bóbr, jajcy odkupowaćMusiałem się, jako bóbr, jajcy odkupować --- zwrot przysłowiowy, związany z anegdotą myśliwską: ścigany przez myśliwca bóbr odgryza sobie jądra, z których sporządzano cenne lekarstwa. Poeta okupił się zapewne nieprzyzwoitymi fraszkami..97. Na ChmuręPróżno Chmurę szczujecie mymi wirszykami,/ +O tym właśnie rzeczono: karmion ten wronamikarmion ten wronami --- spryciarz. Zwrot przysłowiowy ma tutaj podkład anegdotyczny, jak świadczy epigram Rojzjusza (Carmina II 183) stwierdzający, że Chmura, oszukany przez kucharza, zjadł w pochmurny dzień wronę zamiast kapłona..Kobieta, Obyczaje, Śmierć, Å»ałoba98. Nagrobek AnnieZa twoje dobrą wolą, którąś w domu swoim/ +Zawżdy okazowała, Anno, gościom twoim,/ +Za dobrą myśl i one ućciwe biesiady/ +Godna byś przetrwać była trzystoletne dziady./ +Ale nam tych rozkoszy sroga śmierć zaźrzała,/ +A ciebie prawie z naszych rąk nagle porwała./ +I chodzisz teraz brzegiem niepamiętnej wodyniepamiętnej wody --- Lety; woda te] rzeki miała tę własność, że cienie ludzkie, które ją piły wstępując do Hadesu, traciły pamięć o wszystkich rzeczach minionych.,/ +A my nieszczęścia płaczem i swej znacznej szkody./ +Miećcie kwiatki na ten grób, panny i młodzieńcy,/ +A jej szlachetne kości przyodziejcie wieńcy!99. Do Mikołaja MieleckiegoMikołaj Mielecki (zm. 1585) --- starosta chmielnicki (1557 r.), później wojewoda podolski i hetman, przyjaciel Kochanowskiego.Nie dar jaki kosztowny, ale co przemogę,/ +Dam ci parę wirszyków, Mielecki, na drogę:/ +Boże daj, być się dobrze na wszytkim wodziło,/ +Byś we zdrowiu oglądał, na co patrzać miło./ +Na mię bądź łaskaw, jakoś zawżdy okazował;/ +Nie był ten łaskaw, kto do końca nie miłował.100. Do wojewodyZamieszkałem do stołu twego, Wojewoda,/ +Z czego zarazem dwoją potkała mię szkoda:/ +Jedna, iżem doma jadł; druga, że się boję,/ +Byś nie rzekł, żem wzgardził chęć i wieczerzą twoje.101. Do MontanaJako Lais zwierciadło Pafijej oddała,/ +Kiedy prze lata pierwszej gładkości stradała,/ +Tak Jan tobie, Montanie, słojki twe oddawa,/ +Bo co mu po nich, kiedy piżma w nich nie zstawa?102. Nagrobek Stanisławowi Zaklice z CzyżowaStanisław Zaklika, kasztelan połaniecki, zmarł ok. 1564 r.Tu Stanisław Zaklika położył swe kości,/ +Nie tylko z przodków swoich, lecz i z swej dzielności/ +Dobrze znaczny, bo w krajach postronnych strawiwszy/ +Młodość swoje i królom, panom swym, służywszy,/ +Ostatek wieku swego Pospolitej Rzeczy/ +Oddał; której, swych utrat nie mając na pieczy,/ +Darmo zawżdy rad służył; bo jako nagrody/ +Od tej, od której wszytko, chcieć za swoje szkody?/ +Cnota na ćci ma dosyć; tą Zaklika słynie,/ +Wszytko insze jako dym albo mgła przeminie.103. Dorocie z Michowa, żenie jegoNie chciałam cię, mężu mój, zostać, twoja żona,/ +Ale i w ziemi leżę z tobą pogrzebiona./ +Nigdy, nigdy prawdziwa miłość nie umiera,/ +Lecz i w ogień włożona, do kości przywiera./ +Dziatki, miejcie się dobrze, mnie z mym miłym wszędy/ +Mężem dobrze być musi, bez niego nikędy.104. Do drużbyZarijadres królewic, jako żyw nie zna wszy,/ +Tylko piękną Odatę przez sen raz widziawszy,/ +Miłował ją serdecznie i tak chodził o tym,/ +Å»e musiała być jego poślubioną potymHistorię miłości Zariadresa i Odaty podaje pisarz hellenistyczny, Ateneus, w XIII księdze encyklopedycznego dzieła Uczta mędrców (po r. 192 p.n.e.), stanowiącego kopalnię cytat, anegdot i szczegółów obyczajowych./ +Toż się i mnie przydało, drużba mój cnotliwydrużba mój cnotliwy --- być może fraszka zwraca się do Jana Januszowskiego, drukarza-humanisty, wyraz drużba bowiem oznaczał imiennika.,/ +Å»e nigdy cię nie znawszy, zawżdym był chętliwy/ +Do twego towarzystwa; a nie mam w pamięci,/ +Bych cię (co też niemała pobudka do chęci)/ +I przez sen kiedy widział; ale pismo twoje,/ +To ciebie oznajmiło i przed oczy moje/ +Przyniosło, żem cię w głowę lepiej wlepił sobie,/ +Niżby mi cię był posłał w twej własnej osobie/ +Wroty sen rogowymiW roty sen rogowymi --- starożytni Grecy, opierając się na podobieństwie dźwiękowym w języku greckim wyrazów: róg i spełniać oraz kość słoniowa i łudzić, wierzyli, że sny spełniające się wychodzą z krainy snów bramą rogową, a złudne bramą z kości słoniowej., gdy poczyna świtać,/ +A Tytan>Tytan --- Helios, bóg słońca i światła dziennego, przemierzający sklepienie niebieskie na rydwanie zaprzężonym w ogniste rumaki. swoje konie w łąkach każe chwytać./ +Przeto tego bądź pewien, że cię z tymi liczę,/ +Którym ja sercem prawym wszego dobra życzę./ +A to węzeł jest mocny i nad insze trwały,/ +Który pięknej Pamięci córkipięknej Pamięci córki --- Muzy. zawiązały.Podróż105. Do FranciszkaDo Franciszka Masłowskiego --- pisarza ziemskiego, uczonego, tłumacza Demetriusza z Faleronu, przyjaciela Kochanowskiego z Padwy. Masłowski wiele podróżował, umarł w Padwie.Ani Ulisses, ani JazonJazon --- bohater tzw. „wyprawy argonautów" po złote runo do Kolchis (płd.-wsch. wybrzeże Morza Czarnego). młody,/ +Choć o nich siła starzy nabajali,/ +Tak wiele ziemie snąć nie objechali,/ +Jako ty, który od Tybrowej wodyod Tybrowej wody --- z Włoch; podróżował zapewne jako dyplomata.Szedłeś, Franciszku, przez różne narody,/ +Aż tam, gdzie nigdy lata nie uznali/ +I ogniów palić ludzie nie przestali,/ +Prze mróz gwałtowny i prze wieczne lody.Więc i w to nie wierz, aby w tej krainie/ +Medea jaka i Circe nie byłaMedea jaka i Circe --- tu: zbrodnicze czarodziejki. Medea, córka króla Kolchidy, pomogła Jazonowi w zdobyciu złotego runa. Uciekła z Grekami porywając brata swego Absyrta, którego następnie zamordowała i --- aby zatrzymać pogoń ojca --- wrzucała poćwiartowane zwłoki w morze. Circe, córka Heliosa, znająca na równi z Medeą wszelkie trucizny. Gdy Ulisses przybił (w czasie swej tułaczki po morzach) do jej wyspy, zamieniła towarzyszy jego w wieprze dając im w potrawach odurzające zioła.,/ +Która by ludzi obracała w świnie./ +Tak się tu dobrze druga wyćwiczyła,/ +Å»eby tę sarnę, co tak bardzo słynie,/ +W niedźwiedzia Circę łatwie obróciła.Miasto, Woda , Å»ywioły106. Na most warszewskiNieubłagana Wisło, próżno wstrząsasz rogirogi --- rogami.,/ +Próżno brzegom gwałt czynisz i hamujesz drogi;/ +Nalazł fortel król AugustNalazł fortel król August --- most rozpoczęto budować w r. 1568, ukończono po śmierci króla w r. 1573. Otwarcie mostu nastąpiło 5 kwietnia 1573., jako cię miał pożyć,/ +A ty musisz tę swoje dobrą mayśl położyćdobrą myśl położyć --- wyrzec się swawoli.,/ +Bo krom wioseł, krom prumów już dziś suchą nogą/ +Twój grzbiet nieujeżdżony wszyscy deptać mogą.Miasto, Państwo, Woda , Å»ywioły107. Na tenżeTo jest on brzeg szczęśliwy, gdzie na czasy wieczne/ +Litwa i Polska mają sejmy mieć społecznegdzie... Litwa i Polska mają sejmy mieć społeczne --- uchwałą sejmu lubelskiego z r. 1569 wyznaczono Warszawę na stałe miejsce zebrań sejmu „obojga narodów", tzn. Polski i Litwy../ +A ten, który to wielkim swym staraniem sprawił,/ +Aby już więc żadnego wstrętu nie zostawił,/ +Wisłę, która nie zawżdy przewoźnika słucha,/ +Mostem spętał; bród wielki, ale droga sucha.Czas , Miasto, Wino108. Na tenżeNie woła dziś przewoźnik: ,,Wsiadaj, kto ma wsiadać!/ +Niebezpieczno się wozić, gdy mrok pocznie padać."/ +Słysz, mam ja zegar w mieszku, który póki bijezegar w mieszku, który... bije --- pieniądze zastępują zegar, pozwalają bowiem pić tak długo, póki ich starczy.,/ +Póty też i gospodarz, co go nosi, pije./ +A ty spi, przewoźniku, nie dbając na goście;/ +Byś i darmo chciał przewieźć, ja wolę po moście. + diff --git a/books/Fraszki_dodane.xml b/books/Fraszki_dodane.xml new file mode 100644 index 000000000..23fdd1e0b --- /dev/null +++ b/books/Fraszki_dodane.xml @@ -0,0 +1,118 @@ + + + + + Kochanowski, Jan + Fraszki - Utwory dodane + Fraszki + Krzyżanowski, Julian + Otwinowska, Barbara + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Renesans + Liryka + Fraszka + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=1499&from=editionindex&dirids=1 + Kochanowski, Jan (1530-1584), Dzieła polskie, tom 1, Państwowy Instytut Wydawniczy, wyd. 8, Warszawa, 1976 + Domena publiczna - Kochanowski zm. 1584 + 1584 + xml + text + text + 2007-09-07 + G + L + pol + + + + + + + Jan Kochanowski + Fraszki dodane + + + + + + + Na Leliwę TarnowskichFraszka wydrukowana w 1. wydaniu Szachów z ozdobionym herbem Tarnowskich (gwiazda nad półksiężycem), zawiera przepowiednię niespełnioną, młody bowiem Tarnowski „zszedł" rychło po ojcu, hetmanie. + Nastań szczęśliwie ty, Miesiącu nowy,/ +Z taką pogodą i tak ludziom zdrowy/ +Jako ten przeszły, po którym ty wschodzisz,/ +A niech się cieszym, że nierychło schodzisz. + Na słownik Mączyńskiego + Å»ebyś do szkoły nie po wszytko chodził,/ +Ale sam czasem drugiemu pogodził,/ +Wielką mieć pomoc z tych ksiąg, gościu, będziesz,/ +Gdy nad łacińskim językiem usiędziesz./ +UczeńNie bądźcie hardzi swym żakom, mistrzowie,/ +Wszystko tu najdzie, co wy macie w głowie. + Nagrobek Stanisławowi GrzepskiemuStanisław Grzepski (1524--1570) --- profesor filozofii na Uniwersytecie Krakowskim, autor pierwszego podręcznika geometrii w języku polskim (1566). + To miejsce, w którym ciało twoje pochowano,/ +Godna rzecz, Grzepski, aby łzami obmywano./ +Nauka, cnota, rozum i postępki święte/ +Tam z tobą w ten grób za raz z pośrodka nas wzięte./ +Świat, jesliże dobrze znał te przymioty w tobie,/ +Mógłby nie rok ani dwa czernić się w żałobie/ +Po twym zejściu. Lecz poty, póki sam stać będzie,/ +Niech się twe imię sławi i zawsze, i wszędzie. + Pijaństwo, PrzyjaźńŹle dopijać się przyjaciela + Chcecie li słuchać, powiem wam swe zdanie,/ +Na czym zależy dobre zachowanie./ +Ale w czas wiedzcie, że nie dzierżę z tymi,/ +Którzy przyjaciół szukają pełnymi./ +Trudno by się tam miłość rodzić miała,/ +Gdzie swar, gdzie zwada gniazdo swe usłała./ +Trudno ma uróść, co kiedy niebacznie/ +I bez rozmysłu szumna głowa zacznie./ +Cnota nad wszystko, a skarbu więtszego/ +Nad przyjaciela nie masz uprzejmego;/ +Kto się w taki skarb dobrze zapomoże,/ +Póki żyw, upaść w ubóstwo nie może./ +Ale począwszy od stworzenia świata/ +Aż po te nasze ostateczne lata/ +Ledwe par kilka w dziejach opisano,/ +Które za prawe przyjacioły miano./ +A my się tego piwem dopić chcemy?/ +Zaprawdę lekce przyjaźń szacujemy. + ObyczajePełna prze zdrowie + Prze zdrowie gospodarz pije,/ +Wstawaj, gościu! A prze czyje?/ +Prze królewskie. Powstawajmy/ +I także ją wypijajmy!/ +Prze królowej. --- Wstać się godzi/ +I wypić; ta za tą chodzi./ +Prze królewny. --- Już ja stoję!/ +A podaj co rychlej moje!/ +Prze biskupie. --- Powstawajmy/ +Albo raczej nie siadajmy!/ +Ta prze zdrowie marszałkowe. ---/ +Owa, gościu, wstań na nowe!/ +Ta prze hrabie. --- Wstańmy tedy!/ +Odpoczniemże nogom kiedy?/ +Gospodarz ma w ręku czaszę,/ +My wiedzmy powinność nasze!/ +Chłopię, wymkni ławkę moje,/ +Już ja tak obiad przestoję. + Chłop, Szlachcic, WinoPrzymówka chłopska + ,,Pijże, włodarzu!" --- ,,Panie, jużem podpił sobie"./ +,,Pij ty przedsię!" --- ,,Dziękuję jako panu tobie:/ +Mało już nie mam za swe, a człowiek się boi,/ +By słówkiem nie wyleciałBy słówkiem nie wyleciał --- przysłowie zanotowane już przez Rysińskiego: „Słówko wróblem wyleci, a wołem się wraca"., co więc chmiel rad broi"./ +,,Pij ty, włodarzu, i mów, coć się będzie zdało,/ +Prosto, jako za naszych ojców więc bywało!"/ +,,Takci bywało, panie, pijaliśmy z sobą,/ +Ani gardził pan kmiotka swojego osobą;/ +Dziś wszytko już inaczej, wszytko spoważniało;/ +Jako mówią: postawy dosyć, wątku mało". + + + + + diff --git a/books/Moralnosc_pani_Dulskiej.xml b/books/Moralnosc_pani_Dulskiej.xml new file mode 100644 index 000000000..316b9d766 --- /dev/null +++ b/books/Moralnosc_pani_Dulskiej.xml @@ -0,0 +1,1062 @@ + + + + + Zapolska, Gabriela + Moralność pani Dulskiej + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Modernizm + Dramat + Tragifarsa + Komedia + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Moralno%C5%9B%C4%87+pani+Dulskiej + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=582&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Zapolska, Gabriela (1857-1921), Moralność pani Dulskiej: komedya w trzech aktach, Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów, Warszawa, 1907 + Domena publiczna - Gabriela Zapolska, herbu Korwin, właśc. Maria Gabriela Korwin-Piotro, zm. 17 grudnia 1921 + 1921 + xml + text + text + 2007-11-10 + G + L + pol + + + Gabriela ZapolskaMoralność Pani DulskiejKomedia w trzech aktachOSOBY:PANI DULSKAPAN DULSKIZBYSZKO DULSKIHESIAMELAJULIASIEWICZOWA Z DULSKICHLOKATORKAHANKATADRACHOWARzecz dzieje się w mieścieAKT I---yMieszczaninScena przedstawia salon w burżuazyjnym domu. --- Dywany --- meble solidne --- na ścianach w złoconych ramach premia i Bóg wie jakie obrazy. --- Rogi obfitości --- sztuczne palmy --- landszaft haftowany za szkłem. --- Pomiędzy tym stara, piękna serwantka mahoniowa i empirowy ekranik.---Lampa z abażurem z bibuły --- stoliki, a na nich fotografie. --- Rolety pospuszczane --- na scenie ciemno. --- Gdy zasłona się podnosi, zegar w jadalni bije godzinę szóstą.--- W czasie pierwszych scen powoli rozwidnia się --- wreszcie rozwidnia się zupełnie, gdy story podniosą.SCENA IChwilę scena pozostaje pusta. Kobieta, DomSłychać za kulisami szłapanie pantofli. Z lewej (sypialnia małżeńska) wchodzi Dulska w stroju niedbałym. Papiloty --- z tyłu cienki kosmyk --- kaftanik biały wątpliwej czystości --- halka włóczkowa krótka, poddarta na brzuchu. Idzie, mrucząc --- świeca w ręku. Stawia świece na stole --- idzie do kuchni.DULSKAKucharka! Hanka! wstawać!...Mruczenie w kuchni.Co? jeszcze czas? Księżniczki! Nie z waszym nosem, a już wstałam... Cicho kucharka --- nie rezonować. Palić pod kuchnią. Hanka! chodź palić w piecu w salonie. A żywo!...idzie ku drzwiom na prawoHeśka! Mela! wstawać! lekcje przepowiedzieć --- gammygammy --- dziś popr.: gamy. do grania... prędzej... nie gnić w łóżkach!...Chwilę chodzi po scenie, mrucząc. Idzie do pierwszych drzwi na prawo --- zagląda --- łamie race, wchodzi do pokoju ze świecą.SługaSCENA IIDulska --- HankaHanka bosa --- spódnica ledwo zawiązana, koszula, kaftanik narzucony --- niesie smolaki i trochę węgli. Przykuca przy piecu --- rozpala --- podciąga nosem --- wzdycha. Wchodzi Dulska zła.MieszczaninDULSKAJak palisz? jak palisz? skaranie Boże z tym tłomokiem. Do krów, do krów, nie do pańskich pieców. Czego niszczysz tyle smolaków! Czekaj, ustąp się, ty do niczego --- ja ci pokażę.przykuca sama i pali w piecuRuszaj zbudzić panienki, a jak nie zechcą wstać, to pościągaj kołdry.Hanka idzie do pokoju dziewcząt, Dulska pali w piecu i dmucha, jaskrawy płomień oświetla jej twarz tłustą i nalaną --- wraca Hanka.Cóż panny? wstają?HANKAPościągałam kołdry. Panna Hesia kopnęła mnie w brzucho.DULSKAWielka afera --- zgoi się do wesela.Chwila milczenia.HANKAProszę wielmożnej pani...DULSKAWidzisz, jak się w piecu pali?HANKAProszę wielmożnej pani...DULSKAJa o wszystkim myśleć muszę. Niedługo przez was to zejdę do grobu.MiastoHANKAcałuje ją w rękęProszę wielmożnej pani! Ja chciałam prosić, że ja już od pierwszego pójdę sobie.DULSKACo? jak?HANKAciszejPójdę sobie.DULSKAAni mi się waż. Ja za ciebie zapłaciłam w kantorze. Musisz dalej służyć. A to mi się podoba!HANKAJa dam na swoje miejsce.DULSKAPatrzcie ją! jak się odgryzła. Już jej się w głowie przewróciło. O! już miasto na nią działa... Może na pannę służącą się śpieszy? co?HANKAProszę wielmożnej pani, to... przez panicza.DULSKAA...HANKATak... ja nie chcę --- bo to...DULSKAZnowu?HANKACiągle --- a to to --- a to tak... a ja przecież...DULSKAnie patrząc na niąNo --- dobrze. Ja mu powiem.HANKAProszę wielmożnej pani --- to na nic. Przecież wielmożna pani już nie raz, nie dwa mówiła, że mówiła...DULSKANo --- ale teraz to pomoże.KsiądzHANKABo ksiądz mówił żeby odejść.DULSKACzy ty u księdza służysz, czy u mnie?HANKAAle ja księdza muszę słuchać.DULSKAIdź po mleko i po bułki.HANKAIdę, proszę wielmożnej paniwychodziCórka, Dom, Matka, Mąż, Syn, Å»onaDULSKAidzie ku drzwiom sypialni małżeńskiejFelicjanie! Felicjanie! wstawaj!... spóźnisz się do biura...idzie do drzwi sypialni córekHesia! Mela! spóźnicie się na pensję...GŁOS HESIMamuńciu, tak zimno! troszkę ciepłej wody...DULSKAJeszcze czego? Hartujcie się... Felicjan! wstajesz? Wiesz? ten błazen, twój syn, nie wrócił jeszcze do domu! Co? nic nie mówisz? naturalnie. Ojciec toleruje. Niedaleko padło jabłko od jabłoni. Ale jak będą dłużki małe --- nie zapłacę.HANKAuchyla drzwi od kuchniProszę wielmożnej pani --- stróż przyszedł o meldunki tych państwa, co się sprowadzili.DULSKAIdę! Hesia! Mela! Felicjan! a to śpiąca familia. No! no! z torbami poszlibyśmy, żeby nie ja...wchodząc do kuchniDlaczego stróż zostawia na dziedzińcu nową miotłę? Deszcz leje...Zamyka drzwi. Głos ginie.Córka, Dorosłość, Dziecko, SiostraSCENA IIIHesia --- MelaHesia, Mela wybiegają ze swego pokoju --- krótkie spódniczki jednakowe --- barchanowe kaftaniki --- włosy rozpuszczone --- biegną do pieca --- przykucają przed drzwiczkami.HESIAChodź! chodź!MELANie ma jej?HESIANie ma --- słyszysz przecież, jak myje głowę stróżowi. Ha! jak miło ogrzać się trochę.MELANo! nie pchaj się --- ja także...HESIACzekaj... poprawię. A teraz daj grzebień, to cię uczeszę.MELADaj spokój! Jak zobaczy, będzie krzyk.HESIANiech krzyczy. Ja się nie boję.MELAAle ja się boję. To tak nieprzyjemnie, jak kto głośno krzyczy.SługaHESIABo ty jesteś sentymentalna. Ty się wdałaś w ojca. Lelum polelum...MELASkąd ty wiesz, jaki jest ojciec? przecież ojciec nic nie mówi.HESIAE! już ja wiem. Zresztą masz jego nos.MELATo dziwne.HESIAczesze jąCo?GrzechMELANiby że dziecko podobne do ojca albo do matki. Jak to się dzieje?HESIAA ja wiem! a ja wiem...MELAnieśmiałoWiesz?... powiedz...HESIANie ma głupich --- nie powiem --- ale wiem.MELAKto ci powiedział?HESIAKucharka.MELAO! kiedy?HESIAWczoraj --- jak mama poszła do teatru, a nas nie wzięła, bo to niemoralna sztuka. Poszłam do kuchni i tam Anna mi powiedziała! och! Melu!... och, Melu!...tarza się po dywanie, śmiejąc sięMELAHesia! Ja myślę, że to grzech.HESIACo?MELAMówić z kucharką o takich rzeczach.HESIAKiedy to prawda. Tak jest naprawdę.Dziecko, MatkaMELAGdyby to mama wiedziała.HESIANo to co? Krzyczałaby --- ona wiecznie krzyczy.MELApo chwiliA mnie nie powiesz?HESIANie. Nie chcę cię brać na swe sumienie. Nie gorsz malutkich!...Chwilę milczą. Hesia wstaje i na palcach idzie do sypialni Zbyszka --- zagląda i wraca do pieca --- wpół drogi spotyka ją Mela --- siadają: Hesia na fotelu, a Mela zaplata jej włosy w warkocze.No! zrób teraz ze mnie dziewczę z czarną kosą spod wiejskiej strzechy...MELATo nie kręć się.Brat, SługaHESIAWiesz! Zbyszko znów poszedł na lumpkę.MELANie ma go?HESIANie ma. Coś bym ci powiedziała, ale przysięgnij się, że nikomu nie powiesz... nachyl się... Zbyszko lata za Hanką.MELAPo co?...HESIAE... bo ty... co z tobą gadać!... no, powiedz sama, czy można z tobą gadać?MELANo, bo mówisz, że lata.HESIANo --- lata --- czy zaczepia --- czy kocha się --- czy jak...MELAOch, Hesiu! Zbyszko?HESIANo co? nie byłaś na Halce? nie wiesz, jak to się dzieje? Panicz, no i nieszczęsna Halka gwałtem tu idzie...śmieje się serdecznieMELAAle to na scenie... potem, to było wtedy, jak takie kontusze nosili --- ale Zbyszko... och, Hesiu!...Wchodzi Hanka --- klęka przy piecu.HESIAO, Hanka!... ja się jej zapytam. Zobaczysz, czy ja kłamię.MELAze strachemHesiu! nie pytaj się --- ja... proszę!...HESIADlaczego? to swoja rzecz... zresztą mama nie słyszy.MELAHesiu!... mnie czegoś przed Hanką wstydMilczenie.HESIAcichoNo, to się nie będę pytać, ale ja widziałam wczoraj, jak on ją tu a tu szczypał.MELAA mówisz, że się w niej kocha.HESIANo... no właśnie.MELAPrzecież gdyby się w niej kochał, to by ją nie szczypał.HESIAWiesz co? ciebie pod klosz... no! no!MELAZa co, Hesiu, pod klosz.HESIAZa twoją głupotę!Chwila. Nagle.Ach! chciałabym wiedzieć, gdzie ten Zbyszko tak nocami chodzi?MELAnaiwnieMoże do parku na spacer --- teraz tak ładnie...HESIAGłupia jesteś...nagle do HankiSługaHanka! nie wiesz ty, gdzie tak panowie po nocach chodzą?HANKASkądże ja?...HESIANo --- tak, jak pan Zbyszko... do rana prawie co dzień.HANKAA no musi gdzieści...HESIAPytałam się go --- mówił: na lumpkę --- a kucharka śmiała się także i mówiła, że to do nocnych kawiarni. Ach, Boże! kiedy ja się już naprawdę czegoś porządnie dowiem! kiedy ja już będę duża! kiedy nie będzie przede mną tajemnic.MELAA ja tak wolę.HESIACo?MELANie wiedzieć o niczym. To tak jakoś miło. Ja wolę nic nie wiedzieć.HESIATuman!...SCENA IVTeż same --- DulskaPrzez scenę jak huragan przelatuje Dulska.Córka, Matka, SługaDULSKACzego wy tu? co to? ubierać się... Hanka sprzątać... Mela gammy!... Felicjanie!...wpada do sypialni małżeńskiejHESIAdo MeliZostań jeszcze --- już wicher przeleciał. Felicjanie!MELAHesiu!...HESIACo? rodzicielka! e!... przesądy.MELAzgorszonaHesiu! patrz, Hanka się śmieje.HESIANo to co? Niech się śmieje? Cóż to ja nie mam własnego sądu?do HankiCzego się śmiejesz, idiotko? --- sprzątaj! Albo czekaj. Byłaś kiedy w nocnej kawiarni?HANKAHi! hi! panienka też. Ja nawet nie wiem, gdzie to jest.HESIABoś głupia. Kucharka była, jak była młoda. Mówi, że tam panowie siedzą, piją likiery i że tam bardzo wesoło. Kucharka mówiła, że tam są młode, ładne panny i że...MELACicho, Hesia! Jeszcze mama usłyszy.Hanka wychodzi.HESIAIdź! idź! to nie dlatego, że mama, tylko że ty nie chcesz, żeby ci się w głowie rozświetliło.MELAMówiłam ci --- wolę nie wiedzieć.HESIAPrzed chwilą się sama pytałaś.MELAO co?HESIAO te... dzieci...MELATo co innego.HESIADlaczego?MELABo tamto o dzieciach to ciekawe, a to... brzydkie.HESIAWcale nie --- to jeszcze ciekawsze.MELAMoże być --- ale mnie to zaraz potem smutno.HESIAO!... idzie lump!...SCENA VBrat, Obyczaje, Rodzina, SiostraHesia --- Mela --- ZbyszkoZbyszko --- kołnierz podniesiony, twarz zmięta, zmarznięty, skrzywiony. Młode to, a już niemożliwe, choć chwilami coś w głębi źrenic się przewija.HESIAGdzie byłeś? gdzie byłeś?ZBYSZKOodsuwa ją laskąPoszła!...HESIAGdzie byłeś? lumpowałeś się? mój złoty, powiedz... powiedz... ja nic nie powiem mamie.ZBYSZKOPoszła...HESIAŁadnie się wyrażasz... Nie powiesz --- a ja wiem. W nocnej kawiarni byłeś --- likiery piłeś --- ładne panny były... tak ładnie śmierdzisz cygarami... u, u!... jak ja to lubię...ZBYSZKOMówię ci... poszła!MELAHesiu! daj spokój!HESIATak? to tak ze mną? poczekaj! ja też dorosnę --- ja też pójdę na lumpę --- ja też będę chodziła po kawiarniach i będę pić likiery... po nocnych kawiarniach, jak ty --- jak ty!skacze przed nim na jednej nodzeZBYSZKOŁadna edukacja!... ślicznie się zapowiadasz...HESIAA teraz, żeby cię nauczyć grzeczności w kole rodzinnym...wołaMamciu! Mamciu!... Zbyszko powrócił...ZBYSZKOCicho bądź!DULSKAwpada jak bombaJesteś?ZBYSZKOJestem i znikam. Idę się przespać przed biurem.DULSKANie! --- zostaniesz tu. Mam z tobą do pomówienia.ZBYSZKOA!... lecę z nóg.DULSKAsurowoWierzę!...Córka, Kobieta, Matkado dziewczątProszę iść się ubrać. Mela do gamm.MELAJuż nie ma czasu.DULSKAPięciopalcówki --- na to starczy. Hesia znów podarła kalosze.ZBYSZKONie ma tu gdzie czarnej kawy?DULSKANie ma, mój panie! Hesia nic nie szanuje. Nigdy z ciebie nie będzie kobieta jak należy.Dziewczęta wybiegają.ZBYSZKONie ma czarnej kawy w tym zakładzie?Kobieta, Matka, Mężczyzna, SynDULSKAGdzie byłeś?ZBYSZKOHe?DULSKAGdzie byłeś do tej pory?ZBYSZKOGdybym mamci powiedział, to by mamcia tak skakała.DULSKAO!...ZBYSZKONajlepiej więc nie pytać.DULSKAJestem matką.ZBYSZKOWłaśnie dlatego.DULSKAMuszę wiedzieć, na czym trawisz czas i zdrowie.ZBYSZKOWidzi mamcia, co mam pod nosem? Wąsy a nie mleko --- a więc...DULSKAłamiąc ręceJak ty wyglądasz!ZBYSZKOE!DULSKAJesteś zielony.ZBYSZKOTo modny kolor. Mamcia kazała także balkony i okna pomalować na zielono.DULSKAKtóra panna cię weźmie, jak będziesz tak wyglądał.ZBYSZKOJeszcze gorszych biorą. Nie ma czarnej kawy w tym zakładzie?ObyczajeDULSKAWyrażaj się inaczej. Ciągle myślisz, że jesteś w towarzystwie kokocic.ZBYSZKOTakie dobre towarzystwo, jak i inne. A potem co mamcia wydziwia na kokotki. Niby to i u nas nie ma kokot w kamienicy. Sama mamcia wynajmowała tej z pierwszego piętra.DULSKAz godnościąAle się jej nie kłaniam.ZBYSZKOAle pieniążki za czynsz mamcia bierze od niej, że aż ha...DULSKAPrzepraszam, to ja takich pieniędzy dla siebie nie biorę.ZBYSZKOA co mamcia z nimi robi?DULSKAmajestatyczniePodatki nimi płacę.ZBYSZKOHa... no... A ja idę spać.DULSKACzy ty się przestaniesz lampartować?ZBYSZKOJamais!Jamais! (fr.) --- nigdy!DULSKAJa --- długów płacić nie będę.ZBYSZKOE! to już o tym później.DULSKAZbyszko! Zbyszko! na tom cię mlekiem swym karmiła, żebyś nasze uczciwe i szanowane nazwisko po kawiarniach i spelunkach włóczył.ZBYSZKOByło mnie chować mączką Nestle'a --- podobno doskonała.Dulska siada przy stole, zgnębiona. Zbyszko podchodzi, siada na stole i mówi do niej poufale.No... nie martwiuchny się, pani Dulska. Ale co mamcia chce, żebym ja tu z wami w domu robił? Nikt nie bywa... żyjemy jak ostatnie sobki.DULSKACiężkie czasy --- nie ma na przyjęcia.ZBYSZKOE! człowiek jest zwierzęciem towarzyskim. Musi od czasu do czasu myśl wymienić. O! widzi mamcia, myśl --- to wielkie słowo. Choć ono się stąd gna, to przecież tu i ówdzie się jeszcze kręci...DULSKAJa tam nie mam czasu myśleć...ZBYSZKOWłaśnie, właśnie. Więc też ja myk z domu, bo w domu właściwie cmentarz. A czego? Myśli --- swobodnej, szerokiej myśli.DULSKAA więc do kawiarni, do...ZBYSZKOTak --- tak! do... Co mamcia może wiedzieć, którymi to drogami chadza ludzka myśl, nawet takiego jak ja kołtuna.DULSKAJesteś głupi. Ty i twój ojciec --- to jedna dusza. On co dzień w cukierni, a ty --- Bóg wie gdzie...Mąż, Å»onaSCENA VIIDulska --- Dulski --- ZbyszkoDulski, zasuszony urzędnik, wchodzi ubrany bardzo porządnie, do wyjścia --- czyści kapelusz.DULSKANo, wreszcie...DULSKIpoprawia kołnierzyk przed lustremZBYSZKODzień dobry ojcu!DULSKIgestem wita synaDULSKAdo mężaDziś fasujesz!DULSKIkiwa głowąDULSKAA uważaj, żebyś nie zgubił. Na co czekasz? A! cygaro... Zbyszko --- daj cygaro ojcu znad pieca.DULSKIbierze cygaro, które Zbyszko zdjął znad pieca --- próbuje jeDULSKAA czy wiesz, o której twój synek do domu wrócił?DULSKIwzrusza ramionami, że mu to obojętne, i wychodzi środkowymi drzwiamiDULSKAZwariować można z tym człowiekiem.ZBYSZKOTak go mama wychowała.DULSKANie --- to już zanadto.ZBYSZKODobranoc. Idę się zdrzemnąć.DULSKAA biuro?ZBYSZKOziewającNie ucieknie.DULSKAzatrzymując goZbyszko! przyrzeknij mi, że się poprawisz.ZBYSZKONigdy --- wolę raczej zdać egzamin państwowy.Wychodzi do swego pokoju.SCENA VIIIDulska --- Hanka --- potem ZbyszkoSługaDULSKAZetrzyj fortepian --- popraw w piecu. Czy kucharka ubrana do miasta?HANKATak, proszę pani.Dulska wychodzi do kuchni. Hanka chwilę sprząta. --- Zbyszko wychyla się ze drzwiZBYSZKOHanka? jesteś sama?HANKADaj mi pan spokój!ZBYSZKOCóż ci za mucha na nos siadła?HANKAmilczyZBYSZKOChodź tu! pokaż mordeczkę! czegoś zła?...HANKAmilczy, tylko coraz energiczniej sprząta --- widać w niej walkę wewnętrznąZBYSZKOTaka jesteś brzydka, jak się nadmiesz.HANKAnaglePewnie... te panny, co pan od nich wraca, to ładniejsze.ZBYSZKOA! tędy cię wiedli. O to ci chodzi.HANKAMnie o nic nie chodzi --- tylko nie chcę, żeby mnie pan sekował.ZBYSZKOJak będziesz dla mnie lepsza, to będę w domu siedział.HANKAJa ta nie potrzebuje. Może se pan iść do tych pannów.ZBYSZKOAlbo to prawda! Aż się za mną trzęsiesz.HANKANiech pan idzie, bo jeszcze starsza pani wejdzie.ZBYSZKOAle o... Pocałuj pana w rękę, za to, żeś go rozgniewała.HANKAśmiejąc sięFiga!uderza go po łapieZBYSZKOA ty szelmo...Chce ją objąć --- wchodzi Mela, która wydaje lekki okrzyk --- potem zaczerwieniona, z oczyma spuszczonymi idzie do fortepianu --- Hanka ucieka --- Mela siada i gra ćwiczenia pięciopalcowe. Gdy Mela zostaje sama, chwilką gra --- potem wstaje, idzie do pokoju Zbyszka i puka.MELAZbyszko!ZBYSZKOwychyla głowę ze drzwi --- nieubranyCzego?MELAtajemniczoNie bójcie się... ja nic mamci nie powiem.ZBYSZKONa czysto zwariowała.MELABo przecież to nie wasza wina.ZBYSZKOCo?MELAnieśmiałoNo... Hanka i ty... jeżeli wy...ZBYSZKOA fe! mówić o takich rzeczach? Wstydź się... majtki widać, a --- taka popsuta...MELAJa? ależ Zbyszko --- ja właśnie myślę przeciwnie... ja...ZBYSZKODaj mi spokój!Chowa się. Mela stoi smutna i zamyślona --- podchodzi do fortepianu i zaczyna grać --- w tej chwili wpada Hesia w płaszczyku i kapeluszu. Taki sam płaszczyk i kapelusz ma w ręku dla Meli --- na ziemię rzuca książki w paskach.SCENA IXMela --- Hesia --- Dulska --- HankaCórka, ObyczajeHESIAUbieraj się, Ofelio! żywo! już chłopcy idą do szkoły.MELAwstaje --- kładzie płaszczyk i kapeluszHesiu! ty nie będziesz tak strzelała oczami na tego wysokiego studenta.HESIABędę robiła, co mi się podoba.MELAMnie za ciebie wstyd.HESIATo się wstydź! A spróbuj co powiedzieć przed mamą, to ja zaraz powiem, że ty zamiast spać w nocy, wzdychasz. Mama się będzie za to więcej gniewała, jak za studenta.MELATo wątpię.HESIAAle ja nie. Mama mnie zna i wie, że ja znam granice i że ja się nie zapomnę...MELAJak ty to rozumiesz?HESIAJa już wiem, co mówię, o lelijo z pól rodzinnych!DULSKAHanka! chodź odprowadzić panienki.HANKAw kuchniIdę!DULSKAMacie parasol? iść prosto --- nie oglądać się. Pamiętać: skromność --- skarb dziewczęcia.do HesiNie garb się...SługaHanka wchodzi w chustce.HESIArzuca jej książkiBierz, ciużmo pokręcona. Dowidzenia mamci!Dziewczęta wychodzą z Hanką. Dulska chodzi, ściera prochy --- wzdycha --- dzwonek w przedpokoju --- Dulska idzie otwierać ostrożnie --- zobaczywszy lokatorkę, cofa się.SCENA XLokatorka --- DulskaDULSKAPrzepraszam... jestem nieubrana. Proszę panią --- zaraz wrócę.LOKATORKAJa tylko na chwilkę. Niech się pani gospodyni nie krępuje.DULSKATak --- tak --- wrzucę tylko co na siebie.biegnie do swego pokoju. Lokatorka wchodzi powoli. Jest bardzo blada i smutna. Widocznie przeszła jakąś ciężką chorobę i moralne zmartwienie. Siada na najbliższym krześle --- patrzy w ziemię i siedzi nieruchoma. Po chwili wchodzi Dulska, odziana w barchanowy, dostatni szlafrok.Proszę panią na kanapę.LOKATORKADziękuję. Tylko parę słów. Dostałam list pani...urywa. Milczenie.SamobójstwoDULSKAPani już zupełnie wyszła ze szpitala?LOKATORKATak. Pozawczoraj mnie mama przywiozła.DULSKAWidzę, że pani zdrowa.LOKATORKAze smutnym uśmiechemO! jeszcze daleko!DULSKAKobietaOch! w domeczku swoim wróci pani szybko do sił. Dla kobiety nie ma jak dom. Ja zawsze to powtarzam.LOKATORKATak, skoro ktoś ma ten dom.DULSKAWszakże pani ma męża, stanowisko.LOKATORKATak... ale...milczenie. Z wysiłkiem.Proszę pani. Czy to rzeczywiście konieczne, ażebym na przyszłego pierwszego się wyprowadziła?DULSKAProszę pani... ja mieszkania pani koniecznie potrzebuję dla krewnych.LOKATORKAWolałabym pozostać. Trudno będzie znaleźć w zimie.DULSKAAch, to niemożliwe. Powtarzam pani, niemożliwe.LOKATORKAPrzecież przy dobrej woli. Wiem, że pani kazała kartę na mieszkanie wywiesić, a więc krewni pani się nie sprowadzają.DULSKAsznurując ustaAch! niech pani nie zmusza mnie do sprawienia jej przykrości.LOKATORKACzy pani ma mi co do zarzucenia?DULSKAz wybuchemA! proszę pani, to już przechodzi granice! A skandal, który pani przez swe otrucie wywołała!LOKATORKAA więc o to chodzi?DULSKAA o cóż innego? Płacili mi państwo czynsz --- dzieci i psów nie mieli, ostatecznie tyle co o te ranne trzepanie dywanów się rozchodziło. I mogliby państwo mieszkać nadal, aż tu... skoro o tym pomyślę, pąsy na mnie biją. Pogotowie ratunkowe przed moją kamienicą!!! Pogotowie! jak przed szynkiem, gdzie się pobiją.LOKATORKAAleż, proszę pani, wypadek może się zdarzyć wszędzie.DULSKAW porządnej kamienicy wypadki się nie trafiają. Czy pani widziała kiedy przed hrabską kamienicą Pogotowie? Nie! A potem ta publika w gazetach! Trzy razy wymienione nazwisko Dulskiej --- nazwisko moich córek przy takim skandalu...LOKATORKAAleż, proszę pani --- chyba pani zna przyczyny i...Kobieta, Małżeństwo, Mąż, Mężczyzna, Obyczaje, Å»onaDULSKAWielka afera, że pani mąż, no i ta dziewczyna... to swoja rzecz...LOKATORKAAleż to była moja sługa. To szkaradztwo. Ja tego znieść nie mogłam. Skoro się przekonałam...DULSKAZażyła pani zapałek... taka trywialna trucizna... Ludzie się śmieli. I jeszcze jak się to skończyło. Cała komedia --- gdyby pani była umarła --- no...LOKATORKASama żałuję.DULSKANie mówię dlatego --- tylko że to niby śmierć, to zawsze coś niby... ale tak... no... powiadam pani, śmieli się. Kiedyś jadę tramwajem --- przejeżdżamy koło mej kamienicy, bo przystanek trochę dalej --- a jacyś dwaj panowie pokazują na mój dom i mówią --- patrz! to ten dom, co się ta zazdrosna żona truła... I zaczęli się śmiać. Myślałam, że tam na miejscu zostanę w tym tramwaju.LOKATORKApokornieJa panią bardzo przepraszam za te nieprzyjemności.DULSKAE! moja pani --- publika została publiką.LOKATORKAJa bardzo to przechorowałam. Zresztą ja nie wiedziałam co robię. Ja byłam wtedy jak szalona...płacze cichoDULSKAPewnie, moja pani. Każdy samobójca musi być szalony i stracić poczucie moralności i wiary w obecność Boga. To, to jest tchórzostwo. Tak jest --- tchórzostwo. A potem zagłada własnej duszy. Dobrze, że samobójców chowają osobno. Niech się nie pchają między porządnych ludzi. Zabijać się!... I dla kogo? Dla mężczyzny. A żaden mężczyzna, moja pani, nie jest wart, aby przez niego iść na potępienie wieczne.LOKATORKAProszę pani, to nie chodziło o mężczyznę, ale o męża.DULSKAE!LOKATORKANie mogłam ścierpieć tego pod moim dachem.DULSKALepiej pod swoim, niż pod cudzym. Mniejsza publika. Nikt nie wie.LOKATORKAAle ja wiem.DULSKAMoja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Rozwłóczyć je po świecie, to ani moralne, ani uczciwe. Ja zawsze tak żyłam, ażeby nikt nie mógł powiedzieć, iż byłam powodem skandalu. Kobieta powinna przejść przez życie cicho i spokojnie. Ta już to jest tak i żadne nic nie pomoże.LOKATORKAGdyby jednak pan Dulski zapomniał się ze sługą...DULSKAFelicjan ? --- to niemożliwe. Pani go nie zna. A potem... to już pani rzecz. Ja muszę strzec siebie i swoich od publiki. Pani może znów taką bezbożność popełnić, bo to podobno taki szał to wraca. Więc...LOKATORKAwstającRozumiem. Wyprowadzę się. Chciałam pani jednak powiedzieć, że kazać mi teraz szukać mieszkania, to ani dobre, ani uczciwe... Jestem taka osłabiona.MieszczaninDULSKAobrażona wstajeUczciwości mnie pani nie nauczy! Ja wiem co uczciwość. Pochodzę z zacnej, zasiedziałej rodziny i ja publiki nie wywołuję.LOKATORKAhamując sięNie wątpię. Jednak może się pani nie obawiać. Drugi raz truć się nie będę. Na to trzeba wiele odwagi, pomimo tego, że pani to nazywa tchórzostwem... A potem trzeba wiele cierpieć. Na to już nie mam sił i... już bym tak nie potrafiła cierpieć raz jeszcze. Zresztą --- rozstaję się z mężem, więc to najlepsza gwarancja, że już zazdrosna nie będę...uśmiecha się smutnieDULSKARozstaje się pani z mężem? Bardzo pani źle robi. To nowa publika i nikt pani racji nie przyzna. Nawet z tej przyczyny nie mogłabym pani dłużej wynajmować mieszkania w mej kamienicy. Kobiety samotne to nie tego... to... no, pani rozumie.LOKATORKAironicznieTak, rozumiem. Jednak ta pani z pierwszego piętra, która po nocach wraca...DULSKAz godnościąTo jest osoba żyjąca z własnych funduszów i zachowująca się nadzwyczaj skromnie. Ta mi jeszcze Pogotowia przed dom nie sprowadziła.LOKATORKAironicznieTylko gummy i automobile.DULSKAStają zawsze kilka kamienic dalej. A potem zdaje się, iż ja nie mam obowiązku zdawać sprawy z mego postępowania przed panią.LOKATORKAZapewne, zawiodłoby nas to za daleko. Å»egnam panią.DULSKAA proszę tych, co będą oglądać mieszkanie, nie zrażać...LOKATORKAwychodzącPowiem, że jest wilgoć, bo rzeczywiście jest wilgoć.DULSKANa to jest sąd, łaskawa pani.LOKATORKATak mi każe moje sumienie. Å»egnam panią.We drzwiach staje Juliasiewiczowa.DULSKAwzburzonaManiu! słyszysz? --- będziesz świadkiem. Pani mówi, że...LOKATORKAÅ»egnam panią.wychodziSCENA XIDulska --- JuliasiewiczowaDULSKAwściekłaA to... a to... takie coś, takie...JULIASIEWICZOWANiechże się ciocia uspokoi.DULSKAJak tak dalej pójdzie, to będę musiała w lecie jechać do Karlsbadu i tam sztrudel pić!JULIASIEWICZOWAJa z ciocią pojadę.DULSKAObejdzie się.Małżeństwo, Mąż, Obyczaje, Rodzina, Skąpiec, Å»onaJULIASIEWICZOWAO cóż poszło? Zdaje mi się, że to lokatorka z parteru, ta co się truła.DULSKATak... tak... ta sama. Wyszła ze szpitala. Skandal! Przecież po czymś podobnym trzymać ją w kamienicy nie mogę. Sama byłaś świadkiem. Jak ją wynosili, to była prawie naga. Horendum! Wymówiłam jej mieszkanie.JULIASIEWICZOWATak? A to się dobrze składa. Nam właśnie podwyższyli. My chętnie to mieszkanie weźmiemy.DULSKAObejdzie się.JULIASIEWICZOWAPrzecież mogłaby to ciocia zrobić dla nas, jako dla krewnych.DULSKAZa ciężkie czasy na zbytki.JULIASIEWICZOWARozumiem. Ciocia przypuszcza, że nie będziemy płacili.DULSKAJa tam nic nie przypuszczam. Tylko... wiem, że żyjecie nad stan.JULIASIEWICZOWANo... no...DULSKAChodzicie do teatru.surowoI to na same masowe sztuki.JULIASIEWICZOWATrudno przecież...DULSKAPrenumerujecie pisma...JULIASIEWICZOWATo już ciocia daruje, ale...DULSKAJa zawsze pożyczę i wystarcza. Nie pożyczę, to się świat nie zawali, że tam drukowanych bajd nie będę czytała. Przyjmujecie gorącą kolacją...JULIASIEWICZOWATo konieczne.DULSKAHa, no! jak konieczne, to się nie skarż, że ci nie wystarcza.JULIASIEWICZOWANie możemy żyć jak...DULSKAironicznieJak my? Zobaczymy, jak będziecie śpiewali na starość. Ja i Felicjan mamy inne pod tym względem zasady.JULIASIEWICZOWAMój mąż nie umie się oszczędzać, ja także.DULSKASkoro miałaś takie usposobienie, trzeba było iść za tego aptekarza z Bobrki, co się o ciebie starał. Namawiałam cię.JULIASIEWICZOWAPrzecież on rok temu umarł na suchoty.DULSKAWłaśnie. Miałabyś kamienicę i byłabyś wdową!JULIASIEWICZOWAO!...DULSKANie ma co --- o!... byt zabezpieczony, to podstawa życia. A co do męża, można go uchodzić. Pensję zabierać, gdy zaferuje --- co dzień dwie szóstki na kawę do łapy, a cygara samej kupować i suszyć na piecu. Inaczej, taki pan może cię zrujnować.SCENA XIIZbyszko --- Dulska --- JuliasiewiczowaZBYSZKOTaki terkot, że spać nie można.DULSKATym lepiej. Pójdziesz może do biura.ZBYSZKOE!...do JuliasiewiczowejJak się masz, stara.JULIASIEWICZOWAJak się masz, pokrako!ZBYSZKOpatrzy w lustro, potem do JuliasiewiczowejBardzom zielony?JULIASIEWICZOWACóż to, oświadczasz się dzisiaj?ZBYSZKOTakże... tylko ten stary --- no wiesz, radca, będzie znów na mnie zgniłym okiem patrzał. A tam fury kawałków... fury...DULSKAZalegaj! zalegaj!...ZBYSZKOTo nie ja zalegam, ale strony.opiera się o piec i grzejeSkąpiecDULSKAzdejmuje szlafrok i zostaje w spódnicy i kaftanieDarujesz, moja droga, ale będę ścierać kurze, więc muszę oszczędzać szlafroka.JULIASIEWICZOWAAle proszę... niech się ciocia nie krępuje.DULSKAściera kurze i z furią od czasu do czasu patrzy na ZbyszkaZBYSZKOTo mama naprawdę wyrzuca tę, co się otruła, z kamienicy?DULSKAA tobie co do tego?ZBYSZKOTak... słyszałem piąte przez dziesiąte. Byłem zbudowany mamusinym serduszkiem. Potem, ona mi jest bardzo sympatyczna, ta kobieta.DULSKAZupełnie wierzę. Szkandalistka.Mąż, Miłość, Obyczaje, Å»onaZBYSZKOZrobiła to z miłości dla męża. To w guście mamy. Miłość małżeńska...DULSKAAha, prawda była --- za tym mężem. Ja tam w tę miłość nie wierzę. Szumi jedwabiami pod spodem...ZBYSZKOCóż to dowodzi?DULSKATo, że nie jest uczciwą kobietą. Dla męża, mój panie, kobieta się nie potrzebuje pod spodem stroić. A takie co szumią --- to...ZBYSZKOdo JuliasiewiczowejSiedźże spokojnie, bo i ty szumisz. A zresztą, co do tej z parteru, to ja ręczę, że uczciwa.DULSKAA ty skąd wiesz?ZBYSZKOobojętnieBom się do niej brał i dostałem po nosie.DULSKAMógłbyś też zostawić choćby lokatorki w spokoju. Usuń się... jak długo będziesz sterczał tu pod piecem!z pasjąMatka, SiostraGdy patrzę na ciebie, to chwilami wierzyć mi się nie chce, że jesteś moim dzieckiem.ZBYSZKONo --- jeśli mama ma wątpliwości...DULSKAdo JuliasiewiczowejPowiadam ci --- nie miej nigdy dzieci.JULIASIEWICZOWAO! my się nie staramy o to.DULSKAdo ZbyszkaNie --- ty jesteś wyrodek --- ty nie jesteś moim synem.ZBYSZKOJestem, mamciu! jestem, niestety! i to właśnie cała moja tragedia...idzie do fortepianu i stojąc, zaczyna grać bardzo wprawnieDULSKASłyszałaś? mówi --- niestety!ZBYSZKOSpodziewam się. Być Dulskim --- to katastrofa.JULIASIEWICZOWADoprawdy, Zbyszko --- zanadto sobie pozwalasz...ZBYSZKODaj ty mi spokój!DULSKAdo JuliasiewiczowejÅ»adnej moralności, żadnych zasad...ZBYSZKOÅ»adnego płaszczyka teoretycznego, jak mamcia.DULSKATo się na tym skończy, że jeszcze do socjalistów przystanie.ZBYSZKOzamykając fortepianZa głupi jestem na to.JULIASIEWICZOWAśmiejąc sięNa socjalistę nie trzeba zdawać egzaminu.ZBYSZKOWłaśnie że trzeba... i to najtrudniejszy egzamin.JULIASIEWICZOWAPrzed kim?ZBYSZKOPrzed swym sumieniem i własną duszą, słodki aniele.DULSKANa socjalistę nie trzeba mieć przede wszystkim Boga w sercu.ZBYSZKOJest --- --- --- dawno nie było mowy o Bogu w tym domu.SCENA XIIICiż sami --- HankaHANKAz kuchniProszę wielmożnej pani parasol.DULSKAPozostaw w przedpokoju... a potem idź zamieć przedpokój. Czy kucharka wróciła?HANKAwraca z przedpokoju --- idzie do kuchniJuż.DULSKAJa tylko na chwileczkę...wybiega do kuchniJULIASIEWICZOWAdo ZbyszkaRzeczywiście --- ciocia ma rację. Mógłbyś się trochę ustatkować. Wyglądasz jak śmierć angielska.ZBYSZKOTy także ładnie wyglądasz...JULIASIEWICZOWAJa? Ja wczoraj z domu nie wychodziłam.ZBYSZKOTo znaczy --- że ja się lumpowałem za domem, a ty w domu.Kobieta, Mężczyzna, SługaJULIASIEWICZOWAśmiejąc sięJesteś niemożliwy...ZBYSZKOJak kiedy...Hanka przechodzi przez pokój z łopatką i ze szczotką, Zbyszko patrzy na nią.JULIASIEWICZOWAdo ZbyszkaCóż tak patrzysz za Hanką?ZBYSZKOBo mi się podoba.JULIASIEWICZOWASługa?ZBYSZKOA cóż to? nie kobieta? Zaręczam ci, że nawet bardzo...JULIASIEWICZOWAWiesz już coś o tym?ZBYSZKOCo ci do tego.JULIASIEWICZOWAMyślałam, że masz gust wykwintniejszy.ZBYSZKOGłupia jesteś z twoją kołtuńską estetyką. A zresztą, ja jestem jak pianista. Gdy zobaczy fortepian, musi zaraz passażpassaż --- dziś popr.: pasaż....JULIASIEWICZOWATak... ale fortepianu nie...ZBYSZKOMoja droga --- każda kobieta to fortepian --- tylko trzeba umieć grać... Ach!... jaki ja śpiący...Mieszczanin, RodzinaJULIASIEWICZOWACzego ty po tych knajpach się włóczysz?ZBYSZKOA gdzież się będę włóczył? Gdzieś muszę.JULIASIEWICZOWAJa na twoim miejscu starałabym się o jaką znajomość... solidną... no... Tyle mężatek co --- Boże.ZBYSZKODziękuję. Mam dosyć kołtunerii w domu i w... samym sobie.JULIASIEWICZOWADlaczegóż jesteś... kołtunem?ZBYSZKOBom się urodził po kołtuńsku, aniele! bo w łonie matki już nim byłem --- bo żebym skórę zdarł z siebie, mam tam pod spodem, w duszy, całą warstwę kołtunerii, której nic wyplenić nie zdoła. Coś taki nowy, taki inny walczy z tym podstawowym --- szarpie się, ciska. Ale ja wiem, że to do czasu --- że ten kołtun rodzinny weźmie mnie za łeb, że przyjdzie czas, gdy ja będę Felicyanem, będę odbierał czynsze, będę... no... Dulskim, pra---Dulskim, ober---Dulskim --- że będę rodził Dulskich, całe legiony Dulskich --- będę miał srebrne wesele i porządny nagrobek, z dala od samobójców. I nie będę zielony, ale nalany tłuszczem i nalany teoriami i będę mówił dużo o Bogu...urywa --- idzie do fortepianu i gra nerwowoJULIASIEWICZOWApodchodzi za nimZ kołtuństwa można się wyswobodzić.ZBYSZKONieprawda. Tobie się zdaje, że jesteś wyzwolona, bo masz trochę politury po wierzchu. Ale ty jesteś tylko zrobiona na mahoń --- jak twoje secesyjne meble i twoje malowane włosy. To jest piętno... pani radczyni... piętno...Kobieta, Mężczyzna, SługaJULIASIEWICZOWAgrając z nim jedną rękąCzy ty się uczyłeś grać?ZBYSZKOJa? nie znam ani jednej nuty. To tak we mnie coś gra... We mnie tłucze się także coś... ale to się wszystko z czasem zatłucze... e! co tam...obejmuje jąWiesz co... jesteś wcale... wcale...JULIASIEWICZOWAśmiejąc sięDajże mnie spokój!ZBYSZKOśmieje sięPassaże, moja droga... passaże...Hanka przechodzi przez pokój i rzuca ponure spojrzenie na nich oboje --- wchodzi do kuchni.JULIASIEWICZOWApatrzy za nią uważnieA wiesz, to ciekawe.ZBYSZKOCo takiego?JULIASIEWICZOWATa dziewczyna. Gdybyś widział, jak ona na nas popatrzyła... Ja na twojem miejscu...ZBYSZKOJa też jak będę miał czas...JULIASIEWICZOWANie rozumiesz mnie. Ja bym się właśnie daleko od niej trzymała.ZBYSZKOE!JULIASIEWICZOWAJest zazdrosna. Będzie ci robić awantury.ZBYSZKOTo by było kopalne.SCENA XIVCiż sami --- DulskaDULSKAdo ZbyszkaJeszcze jesteś tutaj? Czy ci nie wstyd? Ojciec twój pracuje, ja pracuję --- siostry...ZBYSZKOidzie do przedpokoju --- bierze palto, kapelusz --- wraca i ubiera sięMamciu! mamciu! czy się pracuje --- czy nie, to wszystko idzie do jednego celu.DULSKANieprawda --- my ludzie pracy, a próżniacy to...ZBYSZKOA przecież i my, i wy jednako...DULSKACo? co?ZBYSZKOWyciągniemy kopytka... pa!do JuljasiewiczowejPa, lalu!...wychodziSCENA XVMatka, SynDULSKAStraszne rzeczy... straszne... słyszałaś, jak on mówi! a to najgorsze, że taki zdolny --- taki utalentowany! ta żeby chciał, to przed nim kariera --- no... ale nie chce, nie chce... zaraz dadzą drugie śniadanie!... Nie chce, mówię ci... nie, nie. Tylko lumpuje i lumpuje. Jak weźmie te parę reńskich w biurze, tak ginie. I jak tu wygląda!... Nic, tylko kawiarnie i spódnice.Hanka wnosi tacę z wódką, serem i zakąską.Proszę cię --- moja droga!JULIASIEWICZOWADziękuję cioci.siadają do jedzeniaOn jest jakiś podrażniony... niezadowolniony...DULSKAz wybuchemCzy on sam wie, czego chce! Powinien Bogu dziękować --- prosty, zdrów... Za twoje.pije kieliszeczekMatka, Sługa, SynHanka!... idź posprzątaj u panicza.Hanka wychodzi.JULIASIEWICZOWApatrzy za niąKontenta ciocia z Hanki?DULSKATak sobie.JULIASIEWICZOWAcichoNiech ją ciocia odprawi.DULSKAA to... czemu?JULIASIEWICZOWAJa coś dostrzegłam.DULSKAKradnie.JULIASIEWICZOWANie... gorzej...DULSKANo... no...JULIASIEWICZOWAZdaje mi się, że Zbyszko się do niej bierze...DULSKAniechętnieE!... to...JULIASIEWICZOWAWiem, co mówię. Niech ciocia ją odprawi, póki czas.DULSKAMoja kochana, pewnie ci się zdawało... A potem...patrząc w bokwobec tego, co się dzieje, że niby... no... rozumiesz... to piwo co szumi.JULIASIEWICZOWAA!DULSKASłowem... że... rozumiesz?JULIASIEWICZOWALepiej w domu?DULSKAJa nie mówię... ale...JULIASIEWICZOWAA wie ciocia --- może ciocia ma rację...Chwila milczenia --- przez scenę przechodzi w milczeniu Hanka i znika w kuchni --- obie panie patrzą za nią.JULIASIEWICZOWATrzeba jednak przyznać, że mężczyźni mają szczególny gust.DULSKAA! niech tam!... byle się nie włóczył i nie tracił zdrowia... Trzeba być matką, aby zrozumieć jaki to ból patrzeć jak syn marnieje.JULIASIEWICZOWADziękuję. Ale żeby ona potem...DULSKAOna? także! będzie kontenta... to takie wszystko bez czci i wiary. Pokażę ci tok, co sobie kazałam przerobić.idzie do przedpokoju --- wraca z tokiem z fiołków i białych piór --- kładzie go na głowę, co przy kaftanie barchanowym i halce wywołuje dziwny efektDobrze?JULIASIEWICZOWAWcale... wcale...DULSKAw tokuMuszę się oszczędzać... przerabiam stare łachy.JULIASIEWICZOWANo --- na cioci wszystko się dobrze wyda. Mieszczanin, PieniądzCzy ciocia w tym roku podwyższa?DULSKASpodziewam się. Muszę. Wszyscy podwyższają. Pokażę ci szpejscettelszpejscettel --- menu, karta dań (z niem. Speise --- danie, Zettel --- kartka); tu: wykaz rachunkowy..JULIASIEWICZOWANo... no...DULSKAwydobywa z szufladki papier, opiera się o stół --- obie z zajęciem pochylają się nad papieremSuteryny całe w rumelw rumel --- wszystko razem, bez wyjątku. o dwadzieścia... do sieni wstawię magle...JULIASIEWICZOWACiasno. Zęby sobie powybijają.DULSKATo mi wszystko jedno. Ja tamtędy nigdy nie chodzę. Oba partery po pięć --- pierwsze piętro, kokocica, o dziesięć...JULIASIEWICZOWAKokocica? To za mało. Ja bym podwyższyła co najmniej o dwadzieścia...DULSKATak myślisz?JULIASIEWICZOWAśmieje sięNaturalnie... ma pieniądze, lekko jej przychodzą... niech płaci.DULSKArozjaśnionaNiech płaci...JULIASIEWICZOWAśmiejąc sięNiech płaci!...DULSKAA więc --- kokotka o dwadzieścia, radca o dziesięć... drugie piętro...Obie zacietrzewione, pochylone nad stołem, czytają. --- Kurtyna wolno spada.AKT II---giTa sama dekoracja co w akcie poprzednim. --- Ściemnia się powoli --- długie cienie liliowo szare padają przez zamarzłe szyby.--- Po scenie, jak zwierz w klatce, tam i z powrotem automatycznym ruchem chodzi Dulski w szlafroku z zegarkiem w ręku.--- Zamyka oczy i chodzi tak jak lalka drewniana. Wreszcie ustaje. --- Zaraz otwierają się drzwi sypialni małżeńskiej i ukazuje się Dulska w gorsecie i spódnicy.SCENA IMąż, Å»onaDulska --- Dulski --- HesiaDULSKAFelicjan! Felicjan!DULSKIbudzi się i patrzy na niąDULSKAChodź! czemu nie chodzisz? Jeszcze niema dwóch kilometrów. Ja tam rachuję.DULSKIpokazuje jej zegarek.DULSKACo mi zawracasz głowę zegarkiem! Ja mam najlepszy zegar w głowie. Nie chodź! nie chodź! Dobrze --- powiem doktorowi. Umyślnie ci każę w pokoju chodzić na Wysoki Zamek, a nie po ulicy, żeby mieć nad tobą oko czy nie szachrujesz... a ty... zresztą to twoja rzecz.Chowa się za drzwi --- Dulski zaczyna znów automatycznie chodzić --- wpada Hesia, ubrana strojnie jasnoniebiesko, pantofelki, błękitne pończoszki --- całuje ojca w mankiet.HESIAOjciec idzie na Wysoki Zamek?DULSKIkiwa głowąHESIAA jeszcze ma ojciec daleko?DULSKIpokazuje 5 palcówHESIAPięćset ?DULSKIkiwa głowąHESIATo ojciec już koło Teatyńskiej?DULSKImruczyHESIAśmieje sięAle tak! ale tak... a niech ojciec prędko idzie, bo tunel rozbijają.DULSKIpatrzy na nią surowo i wzrusza ramionamiHESIAwskakuje na kanapę i przegląda się w lustrzeDULSKIpodchodzi do niej i ściąga ją z kanapyHESIAMama nie widzi!...biegnie do drzwi pokoju dziewczątMela! Mela!...GŁOS DULSKIEJHesiu! czy Mela ubrana?HESIAJeszcze się pichci.DULSKIstaje zgorszony i mruczy cośHESIAOjciec nie rozumie? No... stroi się. Za ojca czasów tak nie mówiono? No to co? Teraz mówią...Córka, Mąż, Å»onaDULSKAwychyla się, ubrana odświętnieFelicjan! przestań chodzić --- już jesteś na Wysokim Zamku. Jutro pójdziesz do KaiserwalduZnika. --- Hesia idzie do okna i chucha na szybę.HESIAśpiewaPozamarzało... jakby w jakim zlewie...Dulski ogląda się i cicho idzie do pieca, wyłazi na krzesło i kradnie cygaro --- w tej samej chwili Hesia się odwraca i widzi to --- Dulski chrząka, idzie do przedpokoju --- odziewa się --- wraca --- podchodzi do drzwi Dulskiej --- stuka --- ona wychyla sięDULSKAJuż cię niesie do kawiarni? No... masz swoje dwadzieścia centów. Teraz będę co dzień dawać po dwadzieścia centów. Tygodniowo --- nie... na nic. Zaraz wszystko przetrącasz z koleżkami. A wracaj na kolację!Znika. --- Dulski chwilę stroi się przed lustrem --- wreszcie wychodzi. --- Hesia biegnie natychmiast do pieca --- włazi na krzesło i kradnie cygaro.SCENA IIWchodzi Mela --- ubrana jak Hesia --- jest blada i chora.MELAzatrzymuje się we drzwiach, zgorszona --- po czym biegnie ku Hesi, która pokazuje jej język i ucieka ku kanapieCórka, OjciecHesiu!... pokaż... coś ty wzięła?HESIANo... cygara... wielka afera.MELAUkradłaś?HESIAOch!... przed chwilą ojciec kradł także. Jak taki kamienicznik może to robić, czemu ja nie mogę?MELAPo co tobie cygara?HESIAPo co? Wy---pa---lę.MELAOch! Kiedy?HESIAJak będzie galówka. A potem pojadę...MELAGdzie?HESIANad Bałtyk. Albo nie --- dam cygaro kochankowi kucharki. Powiadam ci --- widziałam go. Jest pucerem. No --- rozumiesz? u lejtnanta, bardzo, bardzo...MELAJak ty możesz się przyglądać takim.HESIACzemu? Czemu?... Cóżeś taka blada?MELAGłowa mnie strasznie boli.HESIAMoże i ty buchnęłaś cygaro?MELAOch!... nie!... ja ciągle jestem taka słaba --- tylko bym spała.HESIALepiej spróbuj ze mną chasseschasses (z fr.) --- chodzi zapewne o figury taneczne: chasse/--croise/, czyli wymijanie się, zmiana miejsc. --- moja złota, ja ciągle zapominam z której nogi --- moja droga --- znów ten nauczyciel będzie mnie wstydził... Sługamasz... rozwiązał mi się pantofel... Hanka! Hanka!...Wchodzi Hanka blada, zmieniona.SCENA IIIMela --- Hesia --- HankaHESIAZawiąż trzewik. Cóż znów i ty jesteś chora? Patrz Mela, jak ta wygląda.HANKAPanience się tylko zdaje...HESIAAle --- ledwo się włóczysz. A teraz możesz iść...Hanka wychodzi.HESIAkręci głowąMELATo nic dziwnego. Ja wiem, dlaczego ona taka zmieniona.HESIAWiesz? powiedz!MELANic, Hesiu! to jej tajemnica. Mnie nie wolno nic powiedzieć --- przynajmniej do czasu.HESIAJak chcesz --- taka tam ma tajemnice... no --- no... daj łapę... jak to chasses --- un, deux --- un, deuxun, deux (fr.) --- raz, dwa.gwiżdżeKobieta, MężczyznaMELAHesiu, nie gwiżdż!HESIAAha! ziemia się trzęsie --- co ? --- no, a teraz walca --- moja brylantowa.obejmuje ją --- walcująMELADlaczego mnie tak ściskasz?HESIAtańczącBo ja jestem mężczyzna.MELAAle ja nie mogę oddychać.HESIAWłaśnie --- a jak za kobietę, to tak! o!przerzuca się na ręką Meliomdlewająco! omdlewająco! a potem w oczy... w oczy... Ja tak zawsze robię...MELATy?!HESIAJa! powiadam ci --- studenty czerwienią się, jak buraki.MELAPuść mnie...HESIACo tobie?MELANie wiem... ale..HESIANo, to zagraj --- cichutko, żeby mama nie przyszła. Ja nie mogę wpaść w tempo...popycha Melę do fortepianuWalca...Mela gra cichutko --- Hesia chce tańczyć --- robi paspas (fr.) --- krok, tu: krok taneczny. --- śmieje się --- wpada w cake walkacake walk --- taniec towarzyski o żywym tempie, łączący kroki polki, marsza i two--stepa oraz ruchy ciała naśladujące tańce murzyńskie, na przełomie XIX i XX wieku popularny początkowo w Stanach Zjednoczonych, a następnie w Europie..Mela! cake walka!...Mela gra cake walka cichutko --- Hesia skacze --- wchodzi Zbyszko.SCENA IVTeż same --- ZbyszkoZBYSZKOA to co?HESIAtańczącCake walk! Cake walk! Cake walk! A co? źle... prawda, że jest we mnie materiał na szansę?ZBYSZKONa dwie, nie na jedną.HESIAtriumfującoA co?ZBYSZKOSkąd ty to umiesz?HESIAIgnania mnie nauczyła. No wiesz --- Ignania Olbrzycka. Jej brat ciągle w tinglach siedzi, więc ją nauczył, a ona mnie.ZBYSZKOironicznieMyślałem, że cię twoja kucharka nauczyła.HESIAOna?ZBYSZKOPrzecież dopełnia twojej edukacji.BógHESIACo znowu? Jak Bozię kocham --- nie.ZBYSZKOz pasjąJak to kłamie. Ech! tu wszyscy kłamią. Ale Boga to choć zostaw w spokoju ty przynajmniej.HESIAZnów się złościsz? a byłeś już jakiś lepszy. No... Mela jeszcze trochę... Powiedz, Zbyszko, czy dobrze? mój królu!... Tak?tańczyZBYSZKOAleż nie --- przegnij się... trochę jeszcze.HESIAJak? jak?...tańczą obojeJak dobrze, jak miło --- jakby po powietrzu się latało.SCENA VBrat, Córka, Kobieta, Matka, Mężczyzna, SiostraCiż sami --- DulskaDULSKAwpadaCo się tu dzieje? Co to za balet?ZBYSZKODopełniam edukacji mej siostry.DULSKAHesia! jak możesz tak?... co to...do ZbyszkaZ tobą to też jest krzyż pański. Albo chodzisz jak dzik, albo wyprawiasz wariacje i dziewczyny w to wciągasz.ZBYSZKODobrze już, dobrze. Po co tyle słów! Gdzież to was niesie w takiej paradzie?DULSKAPrzede wszystkim nie niesie.ZBYSZKONogi was nie niosą?DULSKATo jest nieprzyzwoite i o tym się nie mówi.ZBYSZKOA to przyzwoite ubrać dziewczęta jak baletniczki? O! jakie ażury!DULSKATo są dzieci, im wolno.ZBYSZKOŁadne dzieci! Pannice, aż ha.DULSKAWszystkie panienki z dobrych domów tak na lekcje tańca chodzą.ZBYSZKONiech się zaprawiają... niech się zaprawiają...DULSKADo czego? Do czego?ZBYSZKOJak dorośniesz, będziesz się dekoltować na bal od góry --- teraz, jako dziecię naiwne, od dołu.DULSKAZbyszko!... milcz!... Jak śmiesz?do MeliCóżeś taka blada?ZBYSZKOCóż dziwnego? zmarzła.Ściemnia się.MELAGłowa mnie strasznie boli. Mamusiu! ja bym nie poszła.DULSKAPokaż język! Biały. Znów coś zjadłaś.przykłada jej rękę do głowyRozpalona. No, z tobą... to też... może cię kłuje? co?MELATu mnie boli.DULSKAW lewej łopacie? Połóż sobie regolo. Jest tam używane, takie co ojciec przykładał. I rozbierz się.ZBYSZKOZ czego? ona już rozebrana. Niech się raczej ubierze.DULSKAHesia --- płaszczyk! rękawiczki...ZBYSZKOPiechotą idziecie? Ona --- tak? Jeszcze was zaaresztują.DULSKARany boskie, nie wytrzymam. A lampy jeszcze nie zapalać.do ZbyszkaWychodzisz?ZBYSZKONie.DULSKATo przypilnuj pieca. My wrócimy za godzinę. Mela, idź się przebrać...Hesia i Dulska wychodzą --- Mela do swego pokoju.SCENA VIZbyszko sam --- później Hanka. Zbyszko chwilę stoi nieruchomy --- potem wyciąga ręce leniwym, znużonym ruchem przed siebie --- zwraca się do pieca --- otwiera drzwiczki kopnięciem nogi, przysuwa sobie fotel --- siada i siedzi tak spokojnie z papierosem przylgniętym do ust, z ręką opuszczoną na dół. --- Światło czerwonawe go oświetliło. Jest znużony i smutny. --- Drzwi się otwierają cicho, wsuwa się Hanka --- widzi go --- przybliża się --- przyklęka i delikatnie, z jakąś psią pokorą, całuje go w rękę. --- On głaszcze ją po głowie --- czyni to machinalnie, nie patrząc na nią.ZBYSZKONo już dobrze... dobrze...HANKAProszę pana... ja...ZBYSZKOCo? czego?HANKAJa idę... tam, gdzie pan kazał.ZBYSZKOA... tak. Idź! idź!... A nie bój się --- tylko mów śmiało i wyraźnie, jak i co.HANKA klęczy nieruchoma, otulona w fałdy chustkiZBYSZKONo... czemu nie idziesz?HANKAA bo ja wiem --- tak mi jakoś...ZBYSZKOAch, nie marudź... idź... bo wrócą.HANKA wstającPójdę!wychodzi powoli --- słychać jak zatrzaskuje za sobą ciężko drzwiSCENA VIIZbyszko --- MelaW kaftaniczku --- głowa związana. Podchodzi cicho do Zbyszka i siada na małym stołeczku naprzeciw niego.MELAnieśmiałoZbyszko!ZBYSZKONie położyłaś się?MELANie mogę. Jeszcze mi gorzej. Czy ci nie przeszkadzam?ZBYSZKONie. Ty jeszcze z całej familii jesteś najmożliwsza. Może dlatego, że jesteś chora, więc jest w tobie coś milszego, coś innego, jak u tamtych.MELACoś innego? i czy myślisz, że dlatego że jestem chora?ZBYSZKOTak. Nie masz dużo sił życiowych, więc nie idziesz, rozbijając łokciami, przez życie --- ale się... skradasz. Rozumiesz? co?MELATak. Mnie się także zdaje, że ja się wszystkim usuwam, że mnie lada chwila ktoś potrąci, że...ZBYSZKOTo źle. Panna Dulska powinna iść naprzód tak... rozumiesz. Ktoś potrąci --- ty jego... to powinna być nasza zasada. Jak najwięcej miejsca. Für die obere zehn tausend milionen kołtunen!MELApatrzy na niego chwilęZbyszko! dlaczego ty nas wszystkich tak nie lubisz?ZBYSZKOZa mało „nie lubisz”. Ja was wszystkich nienawidzę i siebie razem z wami.MELASiebie nienawidzisz także... A ja to znowu... Pozwól mi trochę z tobą porozmawiać. Dobrze? Jak szara godzina nadejdzie, to ja dałabym wszystko, żeby móc z kimś dobrze, cicho, spokojnie porozmawiać. Tylko że u nas to niepodobna. Jak w tartaku. Mama mówi, że się pracuje. Ale przecież można i myślą popracować. Prawda Zbyszku?osuwa się przed nim tak, że światło z pieca oświetla grupą tych dwojga smutnych i zgnębionychZBYSZKOMów... mów...MELATy siebie nienawidzisz, a ja to siebie żałuję. Strasznie. Nie dzieje mi się nic złego. Mam ojca, mamcię, was, chodzę na pensję --- jestem prosta, dbają o mnie, dają mi żelazo, nacierają wodą --- uczę się wszystkiego, a przecież, przecież, Zbyszko, mnie się zdaje, że mi się dzieje jakaś krzywda --- że mnie ktoś więzi, że mi ściśnięto gardło, że... Ja ci tego opowiedzieć nie mogę, ale...ZBYSZKOTo źle, Melo, że ty tak czujesz --- źle. Najlepiej pozbądź się tych sensacji. Niedługo wyrośniesz, pójdziesz dobrze za mąż i będziesz świat rozbijać łokciami.MELANie --- ja pójdę do klasztoru.ZBYSZKOGadanie. Głębsza warstwa weźmie górę. Będziesz taka, jak mama.MELAOjciec przecież łokciami ludzi nie roztrąca.ZBYSZKOBo ojciec wybrał dogodniejszą drogę. Mama za niego łokciami się przez świat przepycha, a on za nią.MELApo chwiliTo wszystko bardzo jakieś smutne.ZBYSZKOKoń by zapłakał.MELATy ze wszystkiego się śmiejesz.ZBYSZKOTak śmieją się wisielce.Chwila milczenia.MELAnieśmiałoZbyszko!ZBYSZKOCo jeszcze?MELAChciałam ci coś powiedzieć... ale... nie będziesz krzyczał? To widzisz z najlepszego serca. --- Bo... wtedy... jak ja widziałam...ZBYSZKOCo?MELAciszejCiebie i Hankę. Tak mnie skrzyczałeś strasznie, a ja właśnie...ZBYSZKOCzego ty o tym mówisz?MELABo mi żal i ciebie, i Hanki. Ja ciągle o was myślę. Ja się nawet za was modlę. Bo wy musicie być bardzo nieszczęśliwi.ZBYSZKOMy? dlaczego?MELAJakże? ona prosta sługa, ty urzędnik z prokuratorii skarbu... jakże... i kochacie się... To bardzo smutne. Mamcia będzie się bardzo sprzeciwiać.ZBYSZKOSprzeciwiać?MELANo, jak się będziecie pobierać.ZBYSZKOCzyś ty oszalała? ja z Hanką?MELACóż z tego, że ona niby niżej. Przecież Zygmunt August i Barbara...ZBYSZKOTy jesteś jeszcze głupsza, jak myślałem.MELAProszę cię... tylko mi nie wymyślaj. Ja będę po waszej stronie. Ja nauczę Hankę mówić po ludzku i jeść widelcem, i będę ją uczyć tego, co umiem, aż ona będzie taka, jak my. Ja wam dopomogę.ZBYSZKOTy jesteś okaz.MELATylko jest coś, co mnie bardzo martwi. Nie wiem, czy ci to powiedzieć...ZBYSZKONo --- wyduś.MELATylko ty Hance tego nie mów. Daj słowo. Oto... Hanka ma na wsi... narzeczonego. Tak, tak. Ale się nie martw. Ona go nie kocha. To finanz wach. Ja znalazłam korespondentkę od niego do Hanki. Tam było ślicznie napisane. Panno Haniu, Szanowna Pani! --- Gołębiem ślę tę kartę pod nóżki panny i pytam czemu pisanie od niej takie rzadkie... Tak było. O! gołębiem... to ładnie. Choć na tej kartce nie było gołębia, tylko była różowa świnka i cztery prosięta, ale on zawsze tak z serca to napisał. I on ją musi kochać. Tylko że ona mu odpisuje, i to źle z jej strony, bo on tam pisze...ZBYSZKOProszę cię o jedno. Nie wtrącaj ty się w te sprawy. Głowa cię boli. Idź --- połóż się.MELAJa tylko tak z dobrego serca.ZBYSZKOJa wiem.MELAwstaje --- nieśmiałoI... nie gniewasz się?ZBYSZKONie. Chodź --- pocałuj mnie.MELAcałuje goTo... ty mnie nie nienawidzisz?ZBYSZKOgłaszcze jąNie. Teraz nie.MELADziękuję ci. Tak miło, kiedy ktoś łagodnie mówi... Dziękuję ci, Zbyszko.Wychodzi cichutko do swego pokoju. --- Zbyszko wstaje --- idzie do okna, skąd pada światło zapalonej latarni --- opiera czoło o szyby i tak zostaje. --- Wchodzi Hanka spłakana, otulona chustką --- przystępuje do Zbyszka i mówi cicho.SCENA VIIIZbyszko --- HankaHANKAProszę pana...ZBYSZKOI co? i co?HANKATak jest jak ja mówiłam.zanosi się cicho od płaczuZBYSZKOŁadna historia! a to pech!zaczyna chodzić po pokoju --- Hanka pozostaje przy oknie w smudze światła --- tragiczna w fałdach swej czarnej chustkiHANKACo ja teraz zrobię!ZBYSZKOJedź do domu.HANKAAle... żeby mnie tatko skórę zdarli. Nie pojadę.ZBYSZKOZresztą nie becz. Jeszcze daleko. Może się jeszcze co zmieni.HANKAAle... takim jak ja, to cygany los wyklną. Mnie zawsze najgorsze się trafi. Potrzebne mi to było. Boże! Boże!... To chyba się utopić.ZBYSZKODużo by ci pomogło.HANKAŚmierć na wszystko pomoże.ZBYSZKOGłupia jesteś.HANKAAle!...płaczeZBYSZKOCicho bądź! nie płacz, bo mnie diabli wezmą...HANKA zakrywa się chustką i stara się stłumić łkanie.Długa chwila milczenia.Proszę pana, co ja teraz zrobię?ZBYSZKO patrzy na nią przez chwilę --- potem wychodzi do swego pokojuA to pech! a to pech!...Hanka wybucha spazmatycznym płaczem, tuląc się do ściany --- na palcach ze swego pokoju wysuwa się Mela.SCENA IXMela --- HankaMela podchodzi do Hanki i staje przed nią zafrasowana.MELAHanka! Ja słyszałam, że się Zbyszko o coś na ciebie gniewał. Prawda?HANKANie.MELAAle słyszałam. I boję się, że to przeze mnie. Pewnie o tego narzeczonego, co go masz na wsi. Ale dlaczego Hanka się z tym kryła. Tylko teraz to już trzeba przestać do niego pisać. Co się tak na mnie patrzysz. Ja wszystko wiem...HANKApatrzy na nią przerażonaMELANo, wszystko co się ciebie i Zbyszka dotyczy --- rozumiesz?HANKAzakrywa twarz chustkąMELAI nie trzeba się bać. Ja będę z wami. Ojca też na waszą stronę przekabacę. Wszystko się zmieni i gdy już ślub się odbędzie...HANKATa co panienka mówi. Któż by się ze mną teraz ożenił?MELAJak to? kto?HANKAA no któż by cudze dziecko wziął?MELAzdziwionaCudze dziecko? O czym ty mówisz, Hanka? A może ty już wdowa, że masz dziecko? I tego Zbyszkowi nie mówisz...HANKApo chwiliCóż panienka mówi, że wszystko wie!MELANo... niby ty i Zbyszko. To będzie mezalians, ale trudno...HANKAmilczy, gryzie róg chustki i patrzy w ziemięMELADlaczego nic nie mówisz, Hanka? Dlaczego ciągle płaczesz? Przecież ja do ciebie z najlepszą intencją. Nie płacz!... to się jakoś ułoży.HANKAryczącNic się nie ułoży... pomsta na mnie... nieszczęście... och, czemu się ja rodziłam...MELABoże... nie płacz, Hanka...HANKAA żebym nogi połamała, nimem tu nastała!MELAHanka! nie płacz, bo mnie serce pęknie.pochyla się nad niąHANKANiech mnie panienka puści!...SCENA XMela --- Hanka --- JuliasiewiczowaJULIASIEWICZOWAJest tu kto? W kuchni drzwi otwarte...spostrzega Melę i HankęCóż wy tu robicie po ciemku?Hanka ucieka.Co Mela ma za konszachty ze sługą?MELApodnieconaTo nie żadne konszachty, tylko to całkiem co innego. Hanka jest bardzo nieszczęśliwa, a ja ją pocieszam.JULIASIEWICZOWANajlepiej zapal lampę.Mela zapala lampę.I dlaczegóż to Hanka taka nieszczęśliwa?MELAOch! to straszna historia.JULIASIEWICZOWANiech mi ją Mela powie.MELANie mogę, ciociu... nie mogę... ale to jest okropne... to może się strasznie skończyć.JULIASIEWICZOWANajlepiej mi powiedzieć --- może ja znajdę jaką radę.MELATo prawda. Ciocia taka mądra, to najlepiej potrafi z mamcią sobie poradzić.Siadają przy stole pod lampą.JULIASIEWICZOWAA cóż tu mama będzie mieć do czynienia?MELAJak to? ona głównie.po chwiliJa cioci powiem --- wszystko jak na spowiedzi --- ale ciociu, jak ciocia mnie zdradzi, że to ja... to... już nie wiem co. Ciociu, ciociu!... tu stało się nieszczęście. Zbyszko zakochał się w Hance.JULIASIEWICZOWAparska śmiechemTylko tyle?MELACiociu! niech się ciocia nie śmieje. To Bóg wie co z tego może być, bo mama nie pozwoli na to małżeństwo. Zobaczy ciocia.JULIASIEWICZOWANajprzód --- skąd to wiesz?MELAJa... podpatrzyłam. Niechcący! Jak Bozię kocham. Ja zaraz potem oczy zamknęłam.JULIASIEWICZOWALepiej było przedtem. Cóżeś widziała?MELACiociu! oni się muszą pobrać... Oni się już całują!JULIASIEWICZOWA śmieje sięNo, skoro się już całują...MELATak, tak. Ja odkąd to zobaczyłam, to sypiać nie mogę już zupełnie. Co sobie przypomnę, to mną coś tak dziwnie zatarga. I płakać mi się chce, i smutno, i miło... Ale to ja. A mama to z pewnością Zbyszka przeklnie.JULIASIEWICZOWANie bój się, cielątko. Mama Zbyszka za to nie przeklnie.MELAÅ»eby to jeszcze tylko --- ale jest jeszcze dużo, dużo komplikacji. Jest jeszcze finanz wach tam na wsi i potem to już nie wiem... jest jeszcze cudze dziecko.JULIASIEWICZOWACudze dziecko?MELANo tak. Hanka mówiła.JULIASIEWICZOWA zainteresowanaNo... no... jak mówiła?MELAJa jej mówię --- pójdziesz za mąż --- niby za Zbyszka ja ciągle myślałam. A ona nie płacze, ale ryczy, i woła --- a! kto mnie teraz z cudzym dzieckiem weźmie!JULIASIEWICZOWATak powiedziała?MELACiociu, ja nigdy nie kłamię. Tylko... ja tego wszystkiego ani weź pokombinować nie mogę. A ciocia co rozumie?JULIASIEWICZOWARozumiem! Rozumiem!MELA opierając się o stółNiech mi ciocia wytłumaczy. Moja najdroższa...JULIASIEWICZOWANie, panienko. Ja ci tego nie wytłumaczę. Tylko niech Mela pamięta. Trzymać języczek za zębami. Ani słowa o tym do nikogo! Ani słowa. I dalej nie podpatrywać... Jakby się co znów zobaczyło --- oczy zamknąć.MELAA ciocia się tym zajmie.JULIASIEWICZOWAMoże...MELAMoja ciociu święta. Oni się jeszcze wykradną albo zabiją. Tak było w Kijowie... Cicho... Zbyszko!SCENA XITeż same --- ZbyszkoUbrany jak do wyjścia.JULIASIEWICZOWAJak się masz. Wychodzisz?ZBYSZKOTak.JULIASIEWICZOWAZnów się puszczasz?ZBYSZKOZnów.JULIASIEWICZOWASiedziałeś przecież częściej już w domu.ZBYSZKOWidocznie mam już dosyć.JULIASIEWICZOWASzkoda --- lepiej wyglądasz. Utyłeś trochę.MELAZbyszko --- zaraz wrócą wszyscy --- będzie herbata.ZBYSZKONie czekajcie na mnie.MELAMama będzie znów zła.Kobieta, MężczyznaZBYSZKODajcie mi spokój!JULIASIEWICZOWAMógłbyś być grzeczniejszy.ZBYSZKOPo co?JULIASIEWICZOWAChoćby ze mną... tak się zachowujesz...ZBYSZKOMoja droga --- raz chcesz, aby ci uchybiać i aż prosisz się o to, to znów aby cię szanować. Wybierz już raz --- matrona czy kokota.JULIASIEWICZOWA wściekłaNajlepiej zrobię, jeśli z takim brutalem mówić nie będę.ZBYSZKONajlepiej. A przestań się malować, bo wyglądasz jak kamienica odnowiona na przyjazd cesarza. Bądź zdrowa...JULIASIEWICZOWATak!... ej, żebyś nie pożałował twojej brutalności.ZBYSZKOJa nigdy niczego nie żałuję!wychodziMELAOn znów taki zły, jak dawniej. I z Hanką się tak kłócili! tak kłócili! O! mamcia idzie przez kuchnię.SCENA XIIDulska --- Hesia --- Juliasiewiczowa --- Mela --- później DulskiSkąpiecDULSKA do JuliasiewiczowejJak się masz... Cała jestem wzburzona.JULIASIEWICZOWAO cóż chodzi.DULSKAW tramwaju. Znów awantura. Jak Hesia siedzi, to przecież wygląda na dziecko, co nie ma metra wysokości. Mówię jej --- skurcz się...HESIAE! proszę mamy...DULSKAOna na złość się wyciąga i zaraz potem z konduktorem secessja --- wszyscy się patrzą...JULIASIEWICZOWAAch! bo o ten cent, czy dwa.DULSKAKto nie szanuje grosza, ten nie wart... Hanka, nakrywaj! My tu pijemy herbatę teraz, bo piec w jadalni coraz gorszy.JULIASIEWICZOWACzemu go ciocia nie poprawi?DULSKAAlbom ja głupia? I tak na przyszły rok nie będę tu mieszkać, tylko wynajmę. Wtedy mi lokator piec poprawi. Idę włożyć szlafrok. Hesia, przebrać się --- Mela, zajmij się herbatą.Wychodzi --- Hanka nakrywa --- Juliasiewiczowa obserwuje Hankę.HESIADziś była marna lekcja --- dobrze zrobiłaś, że cię nie było. Same sztubaki...wybiegaJULIASIEWICZOWAHanka! cóżeś tak zmizerniała?HANKAZęby mnie bolą.JULIASIEWICZOWAZęby?Wchodzi Dulska.DULSKA w szlafrokuÅ»ywo samowar! bułki... wypijesz z nami herbatę?JULIASIEWICZOWADobrze.Wchodzi Mela --- niesie książkę i koszyk z robotą --- później Hesia z zeszytami i książkami --- siadają przy stole --- Dulska i Juliasiewiczowa siadają także przy frontowej stronie stołu.DULSKASzczęśliwa jestem, że już jestem w domu. Dla kobiety nie ma jak dom. Ja to zawsze powtarzać będę. Zawołajcie Zbyszka.MELAZbyszko wyszedł.DULSKAWyszedł?MELAAle pewnie zaraz wróci.JULIASIEWICZOWAA mówiła ciocia, że się poprawił.DULSKABo też tak jest. Przekonał się, że nie ma jak dom i rodzina. Musiało mu coś wypaść.JULIASIEWICZOWAWcale nie. Mówił, że mu już zbrzydł ten dom i ta rodzina.DULSKAMówił?JULIASIEWICZOWATak. Przed chwilą. Zresztą nie mówił tak wyraźnie. Co mu tam zbrzydło... nie wiem. Dość że poszedł.HESIABędzie się znów lumpował.DULSKAPatrz swego nosa. Z tym chłopcem już nie ma rady. Już mu tak dogadzam, żeby go tylko w domu przytrzymać.JULIASIEWICZOWA znaczącoE! proszę, cioci --- może właśnie to dogadzanie osiąga przeciwny cel.DULSKANie rozumiem. Przecież gdzie może być mu lepiej jak w rodzinnym kole?JULIASIEWICZOWAHm!...DULSKA do MeliCo ty za miny do ciotki wyprawiasz?JULIASIEWICZOWADo mnie? Zdaje się cioci. A co do tego rodzinnego koła...DULSKACo ty wiedzieć możesz o tym. Wiecznie tylko gdzieś latasz. I przyznam ci się nawet, że zaczynają coś o tobie mówić.JULIASIEWICZOWAO każdym mówią.Córka, Dziecko, Kobieta, MatkaDULSKAO tobie mówią to, co sama chcesz, aby mówili.JULIASIEWICZOWANa przykład?DULSKAÅ»e jesteś kokietka.JULIASIEWICZOWAE!DULSKAWywołujesz taką opinię. Dlaczego o mnie tego nikt nie powie.JULIASIEWICZOWApodrażnionaMogłaby ciocia przy dziewczynkach nauk mi nie dawać.DULSKATo są dzieci, więc nie rozumieją. A potem niech nawet słyszą. To będzie dla nich nauką na przyszłość --- to ich nauczy, gdzie zaprowadzić może lekkomyślność i chęć przypodobania się.Wchodzi Dulski --- wita się z Juliasiewiczową skinieniem ręki --- wyjmuje z kieszeni gazetę i siada koło stołu. Zaczyna czytać.JULIASIEWICZOWAcoraz więcej podrażnionaDoprawdy, że ciocia dziwnie pojmuje gościnność...DULSKAMoja droga. Ja przede wszystkim pojmuję moralność i tę mam na względzie, czy tu w domu, czy...JULIASIEWICZOWATo znaczy, że moje życie jest niemoralne?DULSKANa zewnątrz... Ciągle cię widzą na ulicy.JULIASIEWICZOWANie mogę chodzić po dachach.Kobieta, ObyczajeDULSKAUfarbowałaś włosy na rudo. Gdzie widziałaś uczciwą kobietę z rudymi włosami?JULIASIEWICZOWANo... tego już nadto.DULSKAWczoraj na przykład --- Krężlowa mówiła.JULIASIEWICZOWAwstającE! już dosyć tego. Doprawdy --- ciocia uwzięła się, aby mnie denerwować. Ja do cioci spraw nie zaglądam. A może także niejedno dałoby się powiedzieć.DULSKAProszę, proszę. Moje sumienie jest czyste i nie boję się dnia białego.JULIASIEWICZOWANo... już lepiej tu w biały dzień nie zaglądać... Dopatrzyć by się tu można nie jednego. A zresztą niech mnie ciocia nie wyzywa, bo doprawdy...DULSKAwyzywającoProszę --- proszę powiedzieć, proszę się nie krępować.JULIASIEWICZOWAMam wzgląd na dzieci.DULSKAHesia, Mela --- proszę wyjść! Felicjan, i ty zabieraj się także...Hesia, Mela wychodzą --- Dulski bierze gazetę, idzie do sypialni.Proszę cię --- jesteśmy same. Mów, co mi masz powiedzieć.JULIASIEWICZOWADoprawdy, że ciocia zasługuje na to, ażeby się dowiedziała. I to cioci powiem, że jeżeli ciocia do mego domu zagląda, to przede wszystkim ciocia powinna swój z brudów oczyścić.DULSKAU mnie nic brudnego się nie dzieje. A przynajmniej po ulicach mój dom nie jest głośny.JULIASIEWICZOWABędzie, będzie... jak się porządnie rozkrzyczy w swoim czasie.DULSKACóż to za iluzje?JULJASIEWICZOWAWytłumaczę, jak mnie ciocia na chrzciny poprosi.DULSKAMoja pani! niesmaczne żarty. Ja i Felicjan dawno już głupstwa wybiliśmy sobie z głowy.SługaJULIASIEWICZOWAJa też nie mówię, że ciocia będzie matką ale --- babką.DULSKACo? jak?JULIASIEWICZOWAZbyszko się o to postarał.DULSKAZbyszko? Zbyszko?JULIASIEWICZOWAI... Hanka.DULSKAJezus, Maria! Co? jak? Kłamiesz --- kłamiesz. Chcesz mnie chyba zabić! Strach! Nie dość, że mnie delożowali stróża, jeszcze takie coś wymyślają.JULIASIEWICZOWAJa? kłamię? Najlepiej niech ciocia sama się Hanki zapyta.DULSKASzkandal!... Hanka!... Hanka!... chodź tu w tej chwili...JULIASIEWICZOWAJa wolę tego nie słyszeć. Idę do dziewcząt. A jak ciocia się przekona, że nie skłamałam, to mnie ciocia przeprosi.DULSKAJutro rano! Hanka! Hanka!Juliasiewiczowa wychodzi szybko --- wpada Hanka z bielizną do magla.SCENA XIIIDulska --- HankaHANKAWielmożna pani wołała? Ja do magla...DULSKAHanka! odpowiadaj --- ale tak jak przed księdzem. Czy to prawda, że ty... że ty jesteś... że...Hanka cofa się pod ścianę i stoi nieruchoma z oczyma szeroko otwartymi --- Dulska naprzeciw niej, groźnie w nią wpatrzona.DULSKAOdpowiadaj!HANKAz wysiłkiemTak... proszę wielmożnej pani...DULSKAMoże kłamiesz? może chcesz naciągnąć.HANKANie kłamię.DULSKAJak Boga chcesz mieć przy skonaniu?HANKAJak Boga chcę mieć przy skonaniu!Długa chwila milczenia --- Hanka stoi nieruchoma, oparta plecami o ścianę. Po jej twarzy płyną duże ciężkie łzy.DULSKApo chwiliOddam ci książeczkę --- zapłacę do pierwszego i wynoś się.HANKAJa wolę pójść zaraz.DULSKAopamiętywując sięTak będzie lepiej. Pakuj się... połóż bieliznę. Ja takich dziewczyn, co o swoją dobrą sławę nie dbają, nie mogę u siebie trzymać. Wyniesiesz się zaraz... Idę po książeczkę.Wychodzi do sypialni --- Hanka stoi nieruchoma chwilę, wreszcie ociera twarz i kieruje się do kuchni --- Juliasiewiczowa wychodzi z pokoju dziewcząt.SCENA XIVJuliasiewiczowa --- Hanka --- później Mela --- ZbyszkoJULIASIEWICZOWAHANKAHanka! Co?JULIASIEWICZOWACo się stało?HANKAz wybuchem płaczuWielmożna pani wyrzuca mnie...JULIASIEWICZOWAZobacz się z panem Zbyszkiem.HANKAAle... co mi tam! niech ich za moją krzywdę!wypada do kuchniMELACiociu! ciociu! i co? i co? ja się tak boję!JULIASIEWICZOWAIdź do siebie. Nie pokazuj się.MELABoże mój! Ciociu, niech ich ciocia nie opuszczaJuliasiewiczowa wpycha ją do pokoju dziewcząt --- wchodzi Zbyszko.ZBYSZKOdo JuliasiewiczowejTy tutaj? to dziwne... tam twój oficer spaceruje przed bramą i czeka.JULIASIEWICZOWAA tobie co do tego? Patrz lepiej, żebyś tu nie miał to, na coś zasłużył.ZBYSZKOCóż to za ton?JULIASIEWICZOWATo ty zmień twój ton. Będziesz ty inaczej za chwilę śpiewał. Wydały się twoje sprawki z Hanką.ZBYSZKOA... psia krew!JULIASIEWICZOWAAha! klnij. Dużo ci pomoże. Matka Hankę teraz wypędza. Ciekawa jestem, co twój honor uwodziciela każe ci teraz zrobić dla twej... ofiary.Śmieje się ironicznie.ZBYSZKOchwyta za kapeluszÅ»mija!JULIASIEWICZOWAByłam pewna. Kapelusz w rękę i fiut! Najlepszy punkt wyjścia.ZBYSZKOMilcz! Nie doprowadzaj mnie do pasji.SCENA XVDulska --- Juliasiewiczowa --- ZbyszkoDULSKAw ręku książeczka. + +Hanka! A ty tu? Nie wychodź!... Mam z tobą porachunek.ZBYSZKOTak, tak. Wiem już o co chodzi. I... pokazałaby mama wiele taktu, gdyby o tym nie mówiła.DULSKATaktu? taktu? Ty śmiesz mówić o takcie? ty, który taki skandal wywołałeś pod rodzicielskim dachem. Jak się to rozniesie po ulicy, to chyba dom sprzedać i wynieść się do Bruchowic, czy na Zamarstynów.ZBYSZKOTo moja rzecz.DULSKABezwstydnik! do tego doprowadzić, żeby mi potem byle kto oczy tym wykalał.JULIASIEWICZOWAO, przepraszam! tym byle kto --- to mam być ja?... Tego już zanadto. I to ciocia tak mówi? A czy wie ciocia, że ja potrzebuję tylko dwa słowa powiedzieć, aby ta śliczna historia inaczej wyglądała.DULSKACo powiesz, to będzie kłamstwo. Takiej jak ty nikt nie uwierzy.JULIASIEWICZOWAJaka ja jestem, to jestem. Ale nigdy nie dopuściłabym się tego, czego się tu dopuszczono.do ZbyszkaWiedz o tem, że ciocia o Hance od początku wiedziała.DULSKANieprawda.JULIASIEWICZOWAAha!... nieprawda. Przez palce się patrzyło... przez palce... dopiero teraz, jak grozi głośny skandal, to na Zbyszka --- na Hankę...ZBYSZKOA to ładna historia. I w jakim celu?JULIASIEWICZOWAÅ»ebyś w domu siedział...ZBYSZKOA! rozumiem!DULSKAOna kłamie!ZBYSZKOOna prawdę mówi. To bardzo na maminą moralność patrzy.DULSKAbije pięścią w stół. + +Kłamie!JULIASIEWICZOWAtak samoNie kłamię!ZBYSZKOtak samoPrawdę mówi. Ja to czuję! Ja to wiem! To jest to, co tu pełza tak brudno, tak ohydnie --- co to za ścianę byle nie wyszło. Ale kto wiatr sieje, ten burzę zbiera!biegnie do kuchniHanka!Mela i Hesia ukazują się na progu.DULSKAZbyszek!Małżeństwo, Matka, Mieszczanin, Obyczaje, Pozycja społeczna, Sługa, SynZBYSZKOA chce mama wiedzieć co zrobię? chce mama wiedzieć? Ja się z Hanką ożenię!DULSKAJezus, Maria! Szlak mnie trafi.MELAMamo! przebacz im! błogosław!DULSKAOdczep się!Zbyszko wciąga Hankę.ZBYSZKOHanka! rzuć te łachy! zostaniesz tutaj na zawsze.HANKAKiedy mi pani wypowiedziała.ZBYSZKOZostaniesz! Ja się z tobą żenię.HANKARany boskie!DULSKAJa nie pozwolę.ZBYSZKOTo się na nic nie zda.JULIASIEWICZOWAZbyszko! opamiętaj się!...DULSKAdo Dulskiego, który wszedł i patrzy zdumionyFelicjan! widzisz!... jaką twój syn daje nam synową?Dulski zainteresowany podchodzi.No... ruszże się... ty ojciec... przeklnij go, czy co, może się upamięta.ZBYSZKOTo na nic. Tak będzie... Niech raz taka szpetota unurza się we własnem błocie.DULSKARany boskie! Jak mi się kto spyta, jak moja synowa z domu...ZBYSZKOTo powie mama, że nie z domu, ale z chałupy. To będzie najgorsza kara... Hanka, padnij do nóg i proś o błogosławieństwo...HANKAProszę wielmożnej pani... ja... przecież...DULSKAIdź precz!... Felicjan, odezwij się!DULSKIA niech was wszyscy diabli!!!odchodzi do sypialniDULSKApada na kanapęNie wytrzymam --- daję słowo --- nie wytrzymam.ZBYSZKOSiadaj, Hanka --- siadaj rzędem obok mamy. Teraz tu twoje miejsce...sadza gwałtem Hankę na kanapęJULJASIEWICZOWAZbyszko!Dzwonek --- Hanka się zrywa i chce biegnąć otworzyć.ZBYSZKOSiedź! nie ruszaj się.HANKAJa chcę otworzyć...HESIAKtoś idzie.ZBYSZKO sadza gwałtem Hankę --- i, stając na progu przedpokoju, mówiNiech kucharka idzie otworzyć i powie, że obie panie Dulskie przyjmują!Zasłona spada.AKT III---ciScena przedstawia ten sam pokój. --- Ranek --- story podniesione --- szare światło dnia zimowego --- pod nierozpalonym piecem drzemie na stołeczku niskim Hanka, owinięta w chustkę czarną. Za podniesieniem zasłony słychać wicher, łopoczący o szyby. --- Chwila milczenia. Słychać tylko jak Hanka oddycha ciężko i od czasu do czasu jęczy: „Jezus!” --- drzwi otwierają się --- wchodzi cichutko Mela w barchanowej spódniczce białej, koszulce i narzuconym na plecy barchanowym kaftaniku. Włosy ma rozpuszczone. W rękach bułka i garnuszek z kawą. Chwilę waha się. --- Biegnie do drzwi sypialni małżeńskiej --- słucha --- wreszcie wraca --- pochyla się nad Hanką i delikatnie, ostrożnie budzi ją.SCENA IMela --- Hanka --- później HesiaMELAAndziu! Andziu!... zbudź się.HANKAHa? co?...MELAZbudź się --- moja biedna Andziu!...Małżeństwo, Mieszczanin, Pozycja społeczna, SługaHANKAA!... to wielmożna panienka... ja zaraz... po mleko...trze oczyMELANie --- nie. Ty już teraz nie pójdziesz po mleko. Już kucharka przyniosła. Ja się śniadaniem zajęłam.HANKAA wielmożna pani?MELAMama słaba --- leży... Masz trochę kawy. Napij się. I bułkę zjedz.HANKAprzypomina sobieA... tak... tak... Zapomniałam, teraz już wiem.zaczyna płakaćO Jezu! Jezusieczku!MiłośćMELACzego płaczesz? Teraz wszystko na najlepszej drodze. Najgorsze przeszło. Już mamcia wie o wszystkim. Nie chce pozwolić --- ale musi. Tylko teraz ty i Zbyszko musicie być stałymi i przemóc wszystko swoją miłością. Mama sama będzie wzruszona...HANKAJa pójdę w piecach palić.MELANie... nie. Daj spokój. Lepiej żebyś już się do niczego nie mieszała. Bo jak zaczniesz znów być służącą, to będzie jeszcze gorzej. Siedź tu spokojnie i czekaj co będzie.HANKAA bielizna niezmaglowana...MELANie turbuj się. Teraz się przyjmie pokojową i ona już za ciebie to wszystko zrobi. Ty teraz jesteś narzeczona Zbyszka, to przecież nie możesz chodzić do magla ani w piecach palić. Pij kawę... moja złota...HANKADziękuję panience --- nie mogę. Mnie tak od tego wczorajszego, że aż no... ha...pociera nosO Jezu!...MELAprzykuca przed niąMoja Andziu --- ja wiem, że to przykre przejścia, ale to trudno. Zobaczysz, że jeszcze będziesz bardzo szczęśliwa za Zbyszkiem. Ubierzesz się inaczej --- natrę ci ręce gliceryną --- nauczę cię ładnie pisać --- nie będziesz nic robić.HANKAE! gnić bez roboty...MELAHa --- będziesz mieć inne zajęcie. Potem ja będę zawsze z tobą i przy tobie. Ja za mąż nie pójdę, bo ja nie mam zdrowia, a mamcia mówi, że do zamążpójścia to trzeba mieć końskie zdrowie. I właśnie chciałam ci powiedzieć, że... co do tego jakiegoś dziecka, coś ty mówiła, a co ja nie rozumiem... to jeżeli ty już byłaś zamężna i boisz się, że niby podobno mężczyźni niechętnie się żenią z wdowami, co mają dzieci... to nie bój się. Ja się tym dzieckiem zajmę --- wychowam. A co by mi mamcia dała na wyprawę czy na posag, to dla dziecka oddam... Ja sobie tak umyśliłam dziś w nocy. Ja chciałam iść do klasztoru, bo tam cicho i tak miło musi być za murami, jak dzwonek rano dzwoni w maju. Ale przecież i na świecie można mieć ciszę.. I wolę się dla ciebie poświęcić. No... jedz bułkę... jedz... A ty za to musisz być dla mnie bardzo dobra i mówić do mnie --- moja złota, dobra, kochana Melu... no... powtórz...HANKACo też panienka... co też panienka...MELAMów mi Melu --- a ja tobie... Andziu.HANKAKiedy ja Hanka.MELANie, jak Zbyszkowa żona --- to Andzia.HESIAwpada --- w jednej pończoszce --- skacze na jednej nodzePycha... dziewiąta blisko --- w domu cisza --- pensja się wściekła na dziś... pycha!...MELACicho! mamcia chora.HESIADziś cały dom chory. Nikt nie idzie do roboty, tylko tatko naturalnie.do HankiCóż ty? Belle soeurBelle soeur (fr.) --- bratowa.! a!... hi... hi... Serwus, czupiradło!MELAHesiu, jakże tak można.HESIACóż ty to na serio bierzesz? Przecież to cała komedia. Gzy, nic więcej. Hu... zimno tu... W piecu nie palą. Co to są --- zaburzenia familijne.nagle siada przy HancePowiedz!... czy ty pierwsza zaczepiałaś Zbyszka, czy on ciebie?HANKAÅ»e też się panienka Boga nie boi...HESIAO! już się nauczyłaś Boga wzywać nadaremno. Jeszcze do naszej familii nie należysz. Hi! hi! Czy ty sobie wyobrażasz, ciućmo jedna, że się Zbyszko z tobą naprawdę ożeni?HANKApłaczeMELAHesia --- nie rób jej przykrości.HESIAAle nie --- nie. Przyobiecuję być nawet drużką i powieść do ołtarza uroczą oblubienicę. Patrz, Mela, jak mi nogi urosły od wczoraj.MELAZaziębisz się.SCENA IITeż same --- DulskaBlada, w szlafroku --- głowa związana.DULSKACo się tu dzieje? Wy tutaj? Nie na pensji?HESIANie ma nas kto odprowadzić.HANKAJa pójdę.DULSKATy? --- odprowadzać panienki? no! no!... idźcie się ubierać.HESIAAle z pensji nici, mamciu.DULSKANaturalnie. Wszystko tak i to przez...Mela całuje matkę, w rękę.Czego chcesz?MELAMamciu złota, daruj im! nie gniewaj się! już ona ci całe życie...DULSKAProszę się do tego nie mieszać.Mela odchodzi do swego pokoju ze spuszczoną głową.do HankiTy idź do pokoiku, gdzie się składa brudną bieliznę. Tam siedź --- nie ruszaj się, aż cię zawołam. Z kucharką ani słowa, ani z nikim. Rozumiesz? Twoja matka chrzestna, ta Tadrachowa, co prała dwa razy, zawsze mieszka na Św. Józefa?HANKATak, proszę wielmożnej pani.DULSKADobrze --- a teraz idź!Hanka odchodzi do sypialni małżeńskiej.do HesiPosłałaś list do ciotki?HESIAPosłałam. I powiedziałam, żeby stróż prosił, że mamcia prosi żeby ciocia zaraz przyszła.Dulska siada zgnębiona.Proszę mamci --- może prochy pościerać?Dulska robi gest, że jej wszystko jedno. --- Chwila milczenia.Małżeństwo, ObyczajeProszę mamci... czy Zbyszko naprawdę się z tym czymś ożeni?DULSKADaj ty mi spokój!HESIAJa też myślałam, że to niemożliwe. Choćby ze względu na nas. Czy kto porządny później starałby się o mnie, albo o Melę.DULSKADaj ty mi spokój.HESIAZresztą Mela to mniejsza, bo ona i tak idzie na starą pannę, ale ja...DULSKAA ja ci mówię, daj ty mi spokój, bo się na tobie skrupi.HESIATylko proszę mamy... ja nie rozumiem, jak mamcia tego nie widziała. Ja to już od dawna wypenetrowałam... ja...SCENA IIIDulska --- Hesia --- ZbyszkoBrat, Mąż, Miłość romantyczna, Siostra, SługaZBYSZKOubrany jak do wyjścia --- kręci się chwilę po pokojuGdzie Hanka?milczeniePytam się, gdzie Hanka?HESIAOblubienica z LammermooruOblubienica z Lammermooru --- ironiczne nawiązanie do powieści Waltera Scotta Narzeczona z Lammermoor, traktującej o romantycznej miłości. rondle myje.ZBYSZKOProszę więcej jej nie używać do kuchennych posług. Gdzie Hanka dziś spała?milczeniePytam się, gdzie Hanka dziś spała?HESIANa stołeczku pod piecem --- ręce w małdrzyk, a buzia w ciupręce w małdrzyk, a buzia w ciup --- trawestacja kwestii z powieści Sienkiewicza, ujmującej sentencjonalnie pożądaną postawę skromnej i porządnej panny (o Zosi w Panu Wołodyjowskim)..ZBYSZKOTrzeba inaczej się nią zająć.milczenieBo... jeżeli... no... zresztą --- ja wychodzę, za chwilę wrócę. Muszę jakiś porządek zrobić.HESIAśmieje sięPostaw łoże pod baldachimem w salonie...ZBYSZKOMilcz!HESIANie chce mi się... nie chce mi się... Cake walk! cake walk!robi kilka pasHanuś, słodka narzeczona... --- dziewczę z buzią jak malina...ZBYSZKOIdź... ty...wychodzi szybkoHESIAStrach!... jeszcze czegoś podobnego, jak długo żyję, nie widziałam.nadsłuchujeStróż jest. w kuchni. Dowiem się. Tylko wie mamcia, ja wątpię, czy ciocia przyjdzie, bo strasznie była wczoraj naindyczona.DULSKAIdź no, idź...Wychodzi Hesia --- Dulska zawiązuje mocniej głowę --- słyszy trzepanie dywanów --- nadsłuchuje --- porywa się --- biegnie do okna --- otwiera i krzyczy całkiem innym głosem.Nie wolno... na dziedzińcu się trzepie... nie wolno!...wracaHESIACiocia powiedziała, że przyjdzie zaraz.DULSKATeraz idź, ubierz się.HESIAA potem żeby trochę na spacer? co?DULSKACo ci w głowie? tu taki szkandał za pasem, a ona na spacer?HESIANo dobrze... dobrze... już idę!Wybiega do siebie.SCENA IVDulska --- JuliasiewiczowaJULIASIEWICZOWAw płaszczu na matince --- z godnościąCiocia mnie wezwała?DULSKATak.JULIASIEWICZOWAWłaściwie nie powinnam przyjść po tak dotkliwej obrazie, ale w nieszczęściu powinno darować się winy. Cóż zatem ciocia sobie życzy?Obyczaje, SługaDULSKAz nagłym wybuchemZlituj się! ratuj!... wybaw mnie z tego położenia. Przecież taki ożenek dla Zbyszka to ostatnia zguba. Jak ja ludziom w oczy spojrzę?JULIASIEWICZOWAMoja ciociu... sama ciocia piwa nawarzyła. Ja radziłam --- odprawić Hankę.DULSKAAle kiedy ci wytłumaczyłam, dlaczego ją trzymam, sama się zgodziłaś, że tak lepiej. Ja to przecież zrobiłam dla jego dobra. Patrzeć już nie mogłam, jak się wisusował. To się nieraz robi. Ja nie pierwsza i nie ostatnia.JULIASIEWICZOWATak... zapewne...DULSKARadź! ratuj! ty masz doskonały złodziejski spryt --- ty coś wymyślisz. Przede wszystkim --- weź tę, tę Hankę, do siebie. Wyrzucić jej nie mogę, bo obniesie nas po mieście. U ciebie będziesz ją pilnować, żeby z nikim nie pyskowała.JULIASIEWICZOWAA już co to --- to nie... Dziękuję za taki mebel. Nigdy nie wiadomo z takimi co w trawie piszczy. Ale trzeba rzeczywiście coś zrobić, bo i dla nas samych to bardzo nieprzyjemne. Mój mąż aż jeść kolacji nie mógł, jak się o tym dowiedział. Czy ona ma jaką rodzinę?DULSKAMa tu tylko matkę chrzestną --- praczkę...JULIASIEWICZOWATrzeba ją tu sprowadzić.DULSKAPosłałam po nią kucharkę.Matka, SynJULIASIEWICZOWAMoże się wyda coś o tej Hance... może ona już dobrze tam na wsi się bawiła. Jeżeli się Zbyszko dowie... choć według mego przekonania, Zbyszko jedynie tylko na złość cioci to wszystko zrobił.DULSKAz wybuchemNa złość mnie? matce?... i miej tu dzieci! Takem go chowała. Woziłam się z nim do Rabki --- jak była ta matura, to niby... no... pokierowałam go do Prokuratorii Skarbu... a tu... a tu...płaczeJULIASIEWICZOWAProszę cioci się uspokoić. To nic nie pomoże. Tu trzeba radzić energicznie. Co ona mówi?DULSKAA cóż ona może mówić. Nic.JULIASIEWICZOWATo jeszcze całe szczęście, że ona zdaje się głupia --- bo jakby tak wzięła na kieł. Niech jej ciocia da wódki i chleba z masłem.DULSKACo?JULIASIEWICZOWAJuż ja wiem co mówię. Miodem się muchy bierze, nie octem.SCENA VDulska --- Juliasiewiczowa --- TadrachowaPozycja społecznaTADRACHOWANiech będzie pochwalony Jezus Chrystus.DULSKAA to wy!...do JuliasiewiczowejTa praczka.TADRACHOWARączki całuję wielmożnej pani gospodyni. A cóż to, będzie znów duże pranie?JULIASIEWICZOWANiech mnie ciocia pozwoli!do TadrachowejNie, moja dobra kobieto --- my tu was zawezwali całkiem o co innego.TADRACHOWARączki całuję...JULIASIEWICZOWATu chodzi o Hankę...TADRACHOWAA...JULIASIEWICZOWAWidzicie, tak się stało. Hance trafia się doskonały mąż.DULSKACóż ty...JULIASIEWICZOWAZaraz ciociu --- doskonały mąż. Otóż, ponieważ to jest poczciwy rzemieślnik --- wychowanek cioci, więc my chcemy naprzód wiedzieć, jaka też to uczciwość Hanczyna, bo to w takiej małej mieścinie, to rozmaicie, jak to pani Tadrachowa wie...TADRACHOWANo, no... tak, wielmożna pani... niby... to swoja rzecz.JULIASIEWICZOWAWłaśnie... więc co do Hanki. Jak się ona tam sprawiała w domu. Tylko niech Tadrachowa powie pod przysięgą --- jak na spowiedzi, bo to ważna sprawa.TADRACHOWANiby... co do Hanki? A, wielmożna pani --- to dziewczyna była jak szklanka. Nawet rysy nie było.JULIASIEWICZOWAMoglibyście na to przysiąc?TADRACHOWAPrzed Przenajświętszym Sakramentem. Za nią, jak za siebie.JULIASIEWICZOWANo... a ten finanz wach?TADRACHOWATo insza inszość. On się z nią zaręczył. Ale co do tamtego --- to o!... tylko że nie było pieniędzy, niby na gospodarstwo, więc bez to się to ślimaczy. Ale to całkiem uczciwie i honorowo --- to sam ksiądz proboszcz może poświadczyć.JULIASIEWICZOWANo... a tu, w mieście?TADRACHOWAA... to już... chyba wielmożna pani gospodyni wie, bo przecie dziewczyna niby tu... jakby pod opieką...Chwila milczenia.ObyczajeJULIASIEWICZOWAMoże się pani Tadrachowa wódki napije.TADRACHOWARączki całuję wielmożnej pani --- ja przysięgłam od wódki.śmieje sięJULIASIEWICZOWAśmiejąc sięAle od likierku?TADRACHOWANo... chyba...JULIASIEWICZOWAdo DulskiejDaj, Anielko, coś słodkiego.Dulska wychodzi.Małżeństwo, ObyczajePani Tadrachowa myśli, że Hanka może z czystym sumieniem iść za tego, co jej się trafia?TADRACHOWAProszę wielmożnej pani, jak się jemu podoba, to chyba nie będzie taki skrupulant. To u państwa takie wymysły. A potem, czy ja wiem.Dulska wraca z kieliszkiem likieru i stawia przed Tadrachową.JULIASIEWICZOWAPijcie!...TADRACHOWARączki całuję --- rączki całujępijehi, hi, hi...JULIASIEWICZOWADobre?TADRACHOWAAż mgli, takie dobre.JULIASIEWICZOWAWięc...SCENA VITeż same --- ZbyszkoKobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Obyczaje, Pozycja społecznaTADRACHOWARączki całuję wielmożnemu młodemu panu gospodarzowi... rączki całuję...ZBYSZKOCzekajcie no... to wyście mi kiedyś nosili ubranie do krawca?TADRACHOWAJa, wielmożny panie --- po ostatnim praniu.ZBYSZKOWy jesteście krewna Hanki?TADRACHOWAMatka chrzestna.ZBYSZKOA to się doskonale składa. Muszę was zawiadomić, że ja się z Hanką żenię.TADRACHOWAWielmożny pan ze mnie głupią robi!ZBYSZKOÅ»enię się!patrzy na Dulskążenię się i to bardzo prędko. Chodziłem się dowiedzieć, jakie formalności. Gdzie Hanka chrzczona? Trzeba prędko jej metrykę. Rozumiecie? Zresztą przyjdźcie jutro, to się wszystko ułoży.wychodzi do siebieTADRACHOWAW imię Ojca i Syna... chyba wielmożny młody gospodarz jest pomylony, albo bardzo na honorze delikatny.JULIASIEWICZOWAJak wy to rozumiecie?TADRACHOWAA no... proszę wielmożnych pań... ta ja ślepa nie jestem. Ja przecie wiedziałam co i jak jest. Dość było popatrzeć jak to Hanka przymizerniała. A beczy po kątach --- a do mnie wpadała... Ja jej zawsze mówiłam: Nie becz --- pan jest godny, z rodziców świętych, pan cię zabezpieczy. Ale żeby się aż żenił...DULSKAA cóż wy myślicie, że ja pozwolę na to małżeństwo!PieniądzTADRACHOWAA, broń mnie Boże! Bez błogosławieństwa mamusi my ta do ołtarza nie pójdziemy. Ale chyba wielmożna pani gospodyni nie będzie dęba stawać, żeby się uczciwa rzecz nie stała... Skoro młody pan tak chce, to już od Boga natchniony, aby sierocie krzywdy nie robić. Bogactwo, DziewictwoCałe jej wiano była ta uczciwość, a dziś nikt jej nie weźmie, bo bogactwem swego pohańbienia nie przykryje, a jeno jeszcze pieniędzami ludziom oczy mydlić można...JULIASIEWICZOWATak... macie rację... pieniędzmi... Może jeszcze kieliszeczek? --- Anielciu!DULSKANie mam więcej.JULIASIEWICZOWAodprowadza DulskąCiociu! może ofiarować pewną summę...DULSKAJezus, Maria --- tylko się za kieszeń trzymaj!JULIASIEWICZOWA +Trudno. + + +DULSKA +Pomów ty jeszcze ze Zbyszkiem --- moja droga --- może on ciebie usłucha. Bój się Boga... płacić... Jak on powie, że nie chce, to wszystko się ułoży. Pomów z nim!... + + +JULIASIEWICZOWA +Dobrze. Ale wie ciocia, że to będzie twardo.do TadrachowejWięc powiadacie, że pieniądze... + + +TADRACHOWA +To grunt, wielmożna pani. Taki już teraz świat. Jeden Judasz drugiego za pieniądze sprzeda. Oj czasy! czasy nastały. Ani paszy dla bydła, ani uczciwości ludzkiej. + + +JULIASIEWICZOWA +Macie rację. My tu jeszcze z panią gospodynią chcemy się naradzić. + + +Pozycja społecznaTADRACHOWA +Co do Hanki? Jakaż tu rada? Młodzi chcą jedno drugie. Wielmożna pani nie będzie twarda. Przecie dzieje się to i po hrabskich domach, że się z niższymi żenią, a Hanka znów jest i ślubna, i znowu nie takie tam co, bo też z familii zasiedziałej, choć stanu murarskiego. + + +DULSKA +Idźcie no tylko do jadalni i czekajcie aż was zawołamy. + + +TADRACHOWA +Całuję rączki pani gospodyni. Idę już --- Panu Jezusowi oddaję --- całuję rączki. A niech mamusia nie będzie twarda...wychodzi + + + + + +SCENA VII + + + + + +Dulska --- Juliasiewiczowa --- Mela + + +DULSKA +Słyszałaś?... mamusia? jak to sobie prędko taka pani pozwala... Dusi mnie formalnie... No! no + + +JULIASIEWICZOWA +Będę mówić ze Zbyszkiem. Niechże ciocia idzie do swego pokoju --- proszę cioci. + + +Małżeństwo, Matka, Obyczaje, Syn, SzantażDULSKA +Zlituj się... rób wszystko, co można... powiedz, że ja i Felicjan tego nie przeżyjemy --- że się go wydziedziczy... że złamanego centa nie dostanie nigdy --- że... + + +JULIASIEWICZOWA +Dobrze, dobrze --- już wiem. Tylko niech ciocia mnie zostawi samą. + + +DULSKA +Idę... idę... mojaś ty, zrób wszystko... ja już z sił opadam!wychodzi + + +MELA +we drzwiach + +Pst... pst... ciociu!... + + +JULIASIEWICZOWA +A! czego chcesz? + + +MELA +Cóż mama? pozwala? + + +JULIASIEWICZOWA +Proszę Meli iść do siebie i nie pokazywać się tutaj! + + +MELA +Ach, Boże! Boże! co to będzie!znika + + + + + +SCENA VIII + + + + + +Juliasiewiczowa --- Zbyszko + + +Kobieta, Mężczyzna, ObyczajeJULIASIEWICZOWA +chwilę się waha --- potem podchodzi do drzwi Zbyszka + +Zbyszko! proszę cię tu na chwilę. + + +ZBYSZKO +O co chodzi? + + +JULIASIEWICZOWA +No... wejdź--że tu. Trudno ażebym ja do ciebie wchodziła. Jestem na to i za stara... i za młoda. + + +ZBYSZKO +we drzwiach + +Właściwie czego chcesz. + + +JULIASIEWICZOWA +Przede wszystkim --- nie patrz na mnie jak na wroga, bo ja twoim wrogiem nie jestem, mimo twego obchodzenia się ze mną. Mnie się zdaje, że ty nawet będziesz rad pomówić z kimś, kto ma zdrowy rozsądek i z boku patrzy na twoje postępowanie. Chodź--no tu... nie ciskaj się. Przecież o wszystkim można podyskutować. + + +ZBYSZKO +wchodząc do pokoju + +Jeżeli o Hance, to nie ma żadnej dyskusji. Tak będzie i basta. + + +JULIASIEWICZOWA +Naturalnie. I nie wyobrażaj sobie, że ja jestem przeciwna twemu projektowi. Owszem. Skoro chcesz „naprawiać” --- tylko namawiać cię na to należy. Kobieta, ObyczajeCiocia chciała, żebym twoją narzeczoną wzięła do siebie --- ale... + + +ZBYSZKO +No? + + +JULIASIEWICZOWA +Odmówiłam. + + +ZBYSZKO +Czemu? + + +JULIASIEWICZOWA +Mam męża i... c'est le premier pas qui coutec'est le premier pas qui coute --- najtrudniejszy pierwszy krok. --- a tam, gdzie nie ma zmysłu moralnego, jak u takiej dziewczyny --- to nigdy nie wiadomo co i jak. + + +ZBYSZKO +Czy to mi miałaś do powiedzenia? + + +JULIASIEWICZOWA +Ach, czekaj!... coś z Hanką trzeba zrobić. Na nową służbę nie pójdzie. Na „stancję” ją oddasz --- Boże drogi! --- takie milieumilieu --- środowisko. to ostatnia zgnilizna i rozpusta... a przy takich instynktach do dnia ślubu. Może na pensję... ale wątpię, czy wezmą, a potem... + + +ZBYSZKO +To są wszystko drwiny. + + +Kuszenie, ObyczajeJULIASIEWICZOWA +Wątpię, czy mamcia ją będzie mogła długo trzymać w składziku... Cóż więc zrobisz? + + +ZBYSZKO +chodzi po pokoju i milczy + + +JULIASIEWICZOWA +patrzy za nim + +Naturalnie --- już o jakichkolwiek relacjach ze światem mowy być nie może. + + +ZBYSZKO +Gwiżdżę na świat. + + +JULIASIEWICZOWA +Masz rację. I ja także. Ale... żyjemy w ciągłym kontakcie. + + +ZBYSZKO +Pluję na kontakt!... + + +JULIASIEWICZOWA +Naturalnie. Tylko... musicie sobie sami wystarczyć. Nie znam jej --- musi mieć dużą inteligencję wrodzoną. + + +ZBYSZKO +milczy + + +JULIASIEWICZOWA +Ty to rozwiniesz --- więc z moralnej strony nie ma obawy. Tylko materialna. + + +ZBYSZKO +Mam ją w pięcie. + + +Dom, PieniądzJULIASIEWICZOWA +Tak się mówi. Ale ty masz pensji 60 złr. I oprócz tego masę długów. Kondykt w powietrzu. Z tego we troje --- to nędza. Hanka nie zarobi nic, chyba że będzie u siebie samej sługą... no, ale i to... a ty przyzwyczajony do puszczania pieniędzy swoich i nie swoich... + + +ZBYSZKO +siada na fotelu + +Tak będzie, jak powiedziałem. + + +JULIASIEWICZOWA +Tak. Ale głównie o te pieniądze. Bo niby z czego żyć? Wieczorami możesz pisać. Mój mąż ci da jakie kawałki do odrabiania w domu... ale... i to... + + +ZBYSZKO +Daj ty mi spokój. + + +JULIASIEWICZOWA +Bądźmy logiczni. Mieszkanie już jeden pokój z kuchenką 25 do 30---tu. Na życie --- gulden, co jest nędzą. Ale --- skoro się kochacie... To już cała pensja. A gdzież reszta? + + +ZBYSZKO +Będę robił długi. + + +JULIASIEWICZOWA +Mamcia ogłosi --- nikt centa nie da. A rodzice jeszcze żyć mogą i trzydzieści lat. Będziesz nędzarzem długo, bardzo długo... no --- ale... + + +ZBYSZKO +Daj ty mi spokój. + + +JULIASIEWICZOWA +Boże drogi! gdyby to można tak życiu powiedzieć --- daj mi spokój --- ale ono włazi na kark, jak hydra, i zdławi.podchodzi do niego i siada na poręczy fotelaZbyszko! popatrz mi w oczy. Ty żałujesz tego, coś zrobił. + + +ZBYSZKO +Puść mnie! + + +JULIASIEWICZOWA +Nie puszczę... Tu się rozchodzi o coś więcej, jak o głupie na złość... matce. + + +Bunt , KlęskaZBYSZKO +To nie na złość... Ja chciałem raz zetrzeć w proch to podłe, to czarne, co tu jest duszą złych czynów w tych ścianach. Chciałem raz wziąć się za bary z tym czymś nieuchwytnym i... + + +JULIASIEWICZOWA +I wziąłeś się za bary --- szamotałeś --- pokazałeś kły, a teraz musisz ulec. + + +ZBYSZKO +Nie muszę... nie ulegnę... + + +JULIASIEWICZOWA +Masz siły do takiej ciągłej walki? + + +ZBYSZKO +milczy + + +JULIASIEWICZOWA +Aha! aha!... nawet nie odpowiadasz. Ty jesteś zupełnie już wyczerpany. Ciebie ta jedna noc zmogła, a cóż dopiero całe takie życie... + + +ZBYSZKO +Ach ty! ach ty!... + + +JULIASIEWICZOWA +Cóż ja? Ciocia powiedziała, że ja mam złodziejski spryt. Tak! Bo zgodziłam się z życiem i kradnę to, co jest najmilszego. To jest szczyt mądrości. Walczyć? Don Kiszot!... Śmieszne... zresztą, sam powiedziałeś --- wyciągniemy kopytka. + + +ZBYSZKO +Ty umiesz budzić we mnie kołtuna... + + +JULIASIEWICZOWA +Ależ on na chwilę w tobie nie zasnął. Ty się z nim nie borykaj. To na nic. Wiesz sam. MatkaZresztą, co ty od cioci chcesz? Ona cię kocha. Dała ci życie. + + +ZBYSZKO +Ha! ha!... ja się na świat nie prosił. + + +JULIASIEWICZOWA +To komunał. Wychowała cię, według niej, najlepiej. + + +ZBYSZKO +Najlepiej!... to zgroza słuchać co ty mówisz. + + +JULIASIEWICZOWA +Według niej. Wszystko to zrobiła przez miłość dla ciebie. I teraz ona płacze, Zbyszku... ona płacze... + + +ZBYSZKO +E! + + +JULIASIEWICZOWA +Nie --- e!... to jest... matka. + + +ZBYSZKO +siada na fotelu zgnębiony + + +JULIASIEWICZOWA +podchodzi + +No... i co będzie, Zbyszko? + + +ZBYSZKO +milczy + + +JULIASIEWICZOWA +No... no... + + +ZBYSZKO +Jest jeszcze czas. + + +JULIASIEWICZOWA +Nie, nie --- takie rzeczy przecina się od razu. Raz, dwa... Zobaczysz --- odetchniesz, jak z tym skończysz. + + +ZBYSZKO +cicho + +Ale jak? + + +JULIASIEWICZOWA +Już my na to poradzimy. + + +ZBYSZKO +Będzie skandal. + + +JULIASIEWICZOWA +A widzisz! a mówiłeś, że ci o świat nie chodzi!chwila milczeniaWięc nie będziesz się żenił? + + +ZBYSZKO +milczy + + +JULIASIEWICZOWA +I przeprosisz matkę? + + +ZBYSZKO +Za co? + + +JULIASIEWICZOWA +Zrób to --- obraziłeś ją bardzo. Ona chora, ona biedna.biegnie do drzwiCiociu! + + +ZBYSZKO +Ale... krzywda się jej nie stanie. + + +JULIASIEWICZOWA +Proszę cię, już ja w tym będę. Ciociu. + + + + + +SCENA IX + + + + + +Zbyszko --- Dulska --- Juliasiewiczowa + + +JULIASIEWICZOWA +Ciociu! Zbyszko cofa, co powiedział. Powrócił do rozumu... i przeprasza ciocię. + + +DULSKA +płacze + + +ZBYSZKO +podchodzi ku niej --- całuje ją w rękę i mówi cicho + +Przepraszam mamę za to... a! psia krew... psia krew! + + +DULSKA +do Juliasiewiczowej + +No widzisz... znów klnie. + + +JULIASIEWICZOWA +Ach, to głupstwo. To nie ma znaczenia. + + +ZBYSZKO +z wybuchem + +Ma! ma! znaczenie... ma! + + +JULIASIEWICZOWA +Cofasz się? + + +UpadekZBYSZKO +Tak... tak... będę tym, kim byłem!... a! możecie być dumni.z wybuchem nerwowymAch! jak ja się będę teraz łotrował! jak ja się będę łotrował!... + + +JULIASIEWICZOWA +Dopóki się nie ożenisz... dobrze nie ożenisz... z panną fajną, z dobrego domu. + + +ZBYSZKO +Dopóki się dobrze nie ożenię... z posagiem, z kamienicą --- z diabłem --- z czortem...wybiega do swego pokoju + + +DULSKA +Boże! Boże! + + +JULIASIEWICZOWA +Niech ciocia pozwoli mu wyburzyć się. Główna rzecz zrobiona. Teraz trzeba się wziąć do niej. Ciocia mi daje carte blanchecarte blanche (fr.) --- dosł. białą kartę; dawać carte blanche, oznacza dawać wolną rękę.? + + +DULSKA +Nie rozumiem. + + +JULIASIEWICZOWA +dochodzi do drzwi + +Tadrachowa! + + + + + +SCENA X + + + + + +Też same --- Tadrachowa + + +TADRACHOWA +Rączki całuję... jestem... jestem... + + +JULIASIEWICZOWA +Moja Tadrachowa, zaszły tu pewne zmiany. Młody pan żenić się z Hanką nie chce. + + +TADRACHOWA +Jakże to! sam mi to godnie oświadczył. + + +JULIASIEWICZOWA +Ale się namyślił. + + +TADRACHOWA +Tak niby --- mir nichts, dir nichtsmir nichts, dir nichts (niem.) --- mnie nic, tobie nic.? + + +DULSKA +Pod błogosławieństwem matki. + + +TADRACHOWA +To duże słowo. Obyczaje, SługaNo, ale to krzywda dla Hanki, a ja przecie dziecka, com go do Chrztu świętego podawała, ukrzywdzić nie dam. + + +JULIASIEWICZOWA +Nikt jej ukrzywdzić nie chce. Pani gospodyni jest bardzo zacna osoba i może tam coś nie coś... Hance da jako odszkodowanie. + + +DULSKA +cicho + +Nie galopuj się. + + +Tadrachowa milczy. + + +JULIASIEWICZOWA +No... czy ja wiem co i jak... + + +Małżeństwo, PieniądzTADRACHOWA +Proszę wielmożnej pani --- święty związek małżeński, a pieniądze to całkiem insza inszość. + + +JULIASIEWICZOWA +No... tak. Ale dobre i to. Każda inna matka to by dziewczynę wygnała bez dobrego słowa. A tu się jeszcze troszczą i chcą coś dodać... No, moja Tadrachowa --- przyznajcie, że takich ludzi to mało na świecie. + + +TADRACHOWA +Ja zawsze mówiłam, że to święte państwo. Ale... krzywda krzywdą... + + +PieniądzJULIASIEWICZOWA +E! samiście mówili, że pieniądze wszystko kryją. Jak Hanka mieć będzie coś w SparkasieSparkasa (z niem.) --- kasa oszczędnościowa., to ani się nikt o resztę nie spyta. + + +TADRACHOWA +Może być. + + +JULIASIEWICZOWA +Jak myślicie --- co i jak? + + +TADRACHOWA +Proszę wielmożnej pani --- to już Hanki rzecz. Trzeba mi z nią pogadać... + + +JULIASIEWICZOWA +Naturalnie. Zaraz wam Hankę przyślemy. Chodźmy, ciociu. + + +TADRACHOWA +Całuję rączki wielmożnym paniom. + + +Dulska wychodzi. + + +JULIASIEWICZOWA +I... miejcie rozum. Bo to tylko dobre serce pani, a żaden mus. Rozumiecie? + + +TADRACHOWA +Niby... + + +Wchodzi Hanka --- Juliasiewiczowa wychodzi. + + + + + + +SCENA XI + + + + + +Tadrachowa --- Hanka + + +TADRACHOWA +ogląda się + +Chodź tu!... chodź! + + +HANKA +Jak się macie. + + +TADRACHOWA +A to ci dopiero! a to ci dopiero! + + +HANKA +Wiecie? no! + + +TADRACHOWA +A jakże... chciał się żenić. + + +HANKA +A!... + + +TADRACHOWA +A teraz nie chce. + + +Małżeństwo, Pozycja społeczna, SługaHANKA +A niech go pokręci z jego żenieniem. Co mi tam po takim ożenku. Ja do tego, czy co? Poniewierajom mną już od wczoraj. Myśleli, że wielki cymes. + + +TADRACHOWA +Zawszeć to --- honorowo. + + +HANKA +E!... + + +TADRACHOWA +I byłabyś panią --- kamieniczną. + + +HANKA +E!... + + +TADRACHOWA +Lepiej, jak za tego twego finansa. Bo choć to niby coś, ale zawsze trybelulka. + + +HANKA +To moja rzecz. Ale by mną nikt nie poniewierał. Każden ma swój honor. + + +TADRACHOWA +To ty nie obstajesz, żeby się pan z tobą żenił? + + +HANKA +Powiedziałam --- co mi taki morowicz. Niech ta będzie moja krzywda. + + +TADRACHOWA +Oni cię ta nie ukrzywdzą. Chcą ci dać coś na rękę. + + +HANKA +płacze + +Daj ta matka chrzestna spokój... daj ta matka chrzestna spokój... + + +PieniądzTADRACHOWA +Ty jesteś durna --- durna. Młoda jesteś i nie wiesz, co to świat. Jak będziesz mieć pieniądze, to będziesz mocarna... Ta czego beczysz? Ta już tamto przepadło. Teraz jeno żeby cię nie skrzywdzili. + + +HANKA +jak wyżej + +Daj ta matka chrzestna spokój... + + +TADRACHOWA +Ta to żadna łaska --- ja już za ciebie będę gadać... ja cię skrzywdzić nie dam. + + +HANKA +podrażniona + +Daj ta matka chrzestna spokój. + + + + + +SCENA XII + + + + + +Też same --- Dulska --- Juliasiewiczowa + + +JULIASIEWICZOWA +No i cóż? naradziłyście się? Trzeba się spieszyć, bo już późno. Czas iść do miasta. + + +TADRACHOWA +z innego tonu + +Proszę wielmożnych pań --- to tak. Hanka gada, że wielmożny pan sam obiecywał ożenek... + + +JULIASIEWICZOWA +Pan żartował. Hanka tego na serio nie myśli. + + +TADRACHOWA +Byli świadkowie, proszę łaski wielmożnej pani. + + +DULSKA +Kto? + + +TADRACHOWA +Wielmożna pani gospodyni. + + +DULSKA +To bezczelność. + + +JULIASIEWICZOWA +Zaraz, zaraz. Tu już mowy nie ma o ożenku. Pan żartował, powtarzam wam! Hanka dobrze wiedziała, co robi. + + +TADRACHOWA +Ja za nią, jak za siebie... + + +JULIASIEWICZOWA +A że ciocia chce coś z łaski zrobić, to powinniście być wdzięczni... Więc ja tak myślę, że... + + +DULSKA +cicho + +Nie galopuj się. + + +JULIASIEWICZOWA +No... kilkadziesiąt koron... + + +Nagle Hanka podstępuje do stołu i staje zuchwale pomiędzy nimi. + + +Obyczaje, Pieniądz, Sługa, WalkaHANKA +Ja ta będę gadać. + + +TADRACHOWA +Hanuś, czekaj... ja. + + +HANKA +Daj ta matka chrzestna spokój. Jak chcą mi moją krzywdę płacić --- niech płacą!!! + + +DULSKA +Patrzcie, jak się rozzuchwaliła. + + +SprawiedliwośćHANKA +A ino... płaćcie! płaćcie!... A nie --- to chodź matka chrzestna, i tak zapłacą. Są sądy i alimenta, a ja przysięgnę... + + +DULSKA +Jezus, Maria! tego tylko brakuje. + + +JULIASIEWICZOWA +Dziewczyno! i ty miałabyś sumienie? + + +HANKA +O! a ze mną to mieli sumienie zrobić to, co zrobili? Jak nie mieli sumienia, to niech teraz płacą! + + +TADRACHOWA +Hanka... ta nie krzycz. + + +HANKA +Daj ta matka chrzestna spokój! Ja się sama za moją krzywdę upomnę. A Jagusia Wajdówna nie wyprawowała to u nas alimentów? co? Jak kto był bez sumienia nade mną, to i ja nad nim sumienia mieć nie będę. + + +DULSKA +do Juliasiewiczowej + +Zlituj się --- daj jej, co chce --- tylko nie dopuść do skandalu... + + +JULIASIEWICZOWA +Ileż chcesz? + + +HANKA +Dajcie tysiąc koron. + + +DULSKA +Co? + + +HANKA +Tysiąc koron. + + +Chwila milczenia --- kobiety mierzą się długiemi spojrzeniami. + + +JULIASIEWICZOWA +cicho + +Niech ciocia da, bo będzie skandal. + + +DULSKA +Boże mój drogi!...do HankiCóż ty ze skóry mnie chcesz obedrzeć? + + +HANKA +A mnie tu w tym domu nie obdarli z uczciwości. Ja prosiłam się, żeby mnie puścić. Chodźcie, matko chrzestna! + + +DULSKA +Czekajcie... Ale musicie się podpisać że nie macie do nas żadnego żalu i że jesteście załagodzeni. + + +HANKA +ponuro + +Podpiszę! + + +DULSKA +I nigdy się nas czepiać nie będziesz? + + +HANKA +Ja nigdy. Ale co ta ono zrobi jak dorośnie, to już jego rzecz i Pana Boga. + + +DULSKA +Do tej pory ja już żyć nie będę. Chodźcie!... + + +Wychodzą do sypialni. + + + + + +SCENA XIII + + + + + +Juliasiewiczowa --- Mela + + +MELA +Ciociu! + + +JULIASIEWICZOWA +we drzwiach + +Czego? + + +MELA +Ciociu, co się dzieje? Hesia, cały czas podsłuchuje i tak się śmieje... co się dzieje?... + + +JULIASIEWICZOWA +Nic. Wszystko w porządku. + + +MELA +Chwała Bogu!... + + +Juliasiewiczowa wchodzi do sypialni --- po chwili wychodzi Hanka, Tadrachowa, Dulska. + + + + + +SCENA XIV + + + + + +Hanka --- Tadrachowa --- Dulska --- Juliasiewiczowa --- później Zbyszko --- Hesia --- Mela + + +Pozycja społeczna, SługaDULSKA +A teraz kuferek i jazda --- żeby mi was w minutę nie było. + + +TADRACHOWA +Idziemy, proszę łaski pani. Całujemy rączki. + + +HANKA +Ta chodźcie, matko chrzestna, ta co się kłaniacie.wychodzi z Tadrachową + + +DULSKA +Ach!...upada na sofęJezus, Maria! co za dzień!... no!... ledwo żyję... przecież to straszne, co ja przejść musiałam. Tysiąc koron!... + + +JULIASIEWICZOWA +Widziała ciocia, że był nóż na gardle. + + +DULSKA +Tak, tak... + + +Rodzina, SkąpiecJULIASIEWICZOWA +Do widzenia cioci. Idę do siebie. I ja dostałam migreny z tego wszystkiego. Ale... może teraz ciocia mogłaby nam mieszkanie wynająć? + + +DULSKA +Nigdy... u mnie dom spokojny, moja droga... potem, możecie nie zapłacić, a ja teraz muszę odbić to, co mi wydarli. + + +JULIASIEWICZOWA +Ciocię to nic już nie nauczy... + + +Bóg, MieszczaninDULSKA +wyniośle + +A czegóż to ma mnie uczyć i kto? Ja sama, dzięki Bogu, wiem co i jak się należy. + + +Juliasiewiczowa wzrusza ramionami i wychodzi --- Dulska biegnie do drzwi Zbyszka. + + +Zbyszko --- idź do biura!do dziewczątHesia, kurze ścierać... Mela, gammy...do sypialniFelicjan... do biura... + + +Wpada Hesia. + + +Å»ywo... Mela!... + + +Wchodzi Mela. + + +Otwieraj fortepian... no! będzie znów można zacząć żyć po Bożemu... + + +Wybiega do kuchni --- w głębi przez przedpokój widać jak Tadrachowa z Hanką przenoszą kufer. + + +MELA +biegnie ku nim + +Andziu! Andziu! gdzie ty idziesz? Ty idziesz całkiem! + + +SługaHANKA +Całuję rączki panience... jedna panienka tu co warta. Niech się ta panience powodzi... a innym to niech...robi groźny gest ręką + + +MELA +biegnie do drzwi Zbyszka + +Zbyszko! Hanka się wyprowadza!... Zamknął się... Zbyszko! + + +HESIA +Mela! zwariowałaś!... + + +Słychać ciężkie zamknięcie drzwi. + + +MELA +Mama ją wyrzuca, Zbyszko!... Już drzwi się za nią zamknęły.biegnie do oknaNie widać jej... o!... idzie --- niesie kuferek... Gdzie ona idzie? Taki śnieg!... znikła za rogiem. Boże mój!płacze + + +HESIA +śmiejąc się + +A ja wiem! a ja wiem! wszystko słyszałam --- co to? świeci się coś... papierek...na czworakach pełza pod fortepian + + +MELA +stoi przy oknie, oparta o framugę + +Gdzie ona tak poszła? ona była zapłakana... + + +HESIA +tarza się po scenie i śmieje się + +A ja wiem! a ja wiem! + + +MELA +Hesia, nie śmiej się... Zbrodniatu stało się coś bardzo złego. Jakby kogoś zabili... Hesia! Ona się jeszcze utopi! + + +HESIA +przewracając się po podłodze + +Ona się nie utopi!... wzięła tysiąc koron i pójdzie za swojego finanz wacha! + + +MELA +z jakąś tragiczną rozpaczą + +Cicho, Hesia! Cicho! nie śmiej się, Hesia! + + +HESIA +jak wyżej + +Ona wzięła tysiąc koron! i pójdzie za swego finanz wacha. + + +Kurtyna zapada. + + + + + + + diff --git a/books/Poeta.xml b/books/Poeta.xml new file mode 100644 index 000000000..e4ea02213 --- /dev/null +++ b/books/Poeta.xml @@ -0,0 +1,86 @@ + + + + + Leśmian, Bolesław + Poeta + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Młoda Polska + Dwudziestolecie międzywojenne + Liryka + Wiersz + Wiersz sylabotoniczny + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Poeta + Bolesław Leśmian (1877-1937), Napój cienisty, Wydawnictwo Mortkowicza, Warszawa, 1936 + Domena publiczna - Bolesław Leśmian zm. 1937 + 1937 + xml + text + text + 2008-01-11 + L + pol + + + + + + + Bolesław Leśmian + Poeta + + + + + + + Zaroiło się w sadach od tęcz i zawieruch ---/ + PoetaZ drogi! --- Idzie poeta --- niebieski wycieruch!/ + Zbój obłoczny, co z światem jest --- wspak i na noże!/ + Baczność! --- Nic się przed takim uchronić nie może!/ + Słońce --- w cebrze, dal --- w szybie, świt --- w studni, a zwłaszcza/ + Wszelkie dziwy zza jarów --- prawem snu przywłaszcza./ + BógRad Boga między żuki wmodlić --- do zielnika,/ + Gdzie się z listem miłosnym sam jelonek styka!.../ + Świetniejąc łachmanami --- tym żwawszy, im golszy ---/ + Nie bez wróżb się uśmiecha do grabu i olszy, ---/ + TaniecI widziano w dzień biały tego obłąkańca,/ + Jak wierzbę sponad rzeki porywał do tańca!/ + A tak zgubnie porywać, mimo drwin i zniewag, ---/ + Zdoła tylko z otchłanią sprzysiężony śpiewak./ + Poeta, Å»onaÅ»ona jego, żegnając swój los znakiem krzyża,/ + Na palcach --- pełna lęku do niego się zbliża./ + Stoi... Nie śmie przeszkadzać... On słowa nawleka/ + Na sznur rytmu, a ona płochliwie narzeka:/ + --- ,,Giniemy... Córki nasze --- w nędzy i rozpaczy.../ + A wiadomo, że jutro nie będzie inaczej.../ + Wleczesz nas w nieokreślność... Spójrz --- my tu pod płotem/ + Mrzemy z głodu bez jutra, a ty nie wiesz o tem!” ---/ + Wie i wiedział zawczasu!... I ze łzami w gardle/ + Poeta, PoezjaWiersz układa pokutnie --- złociście --- umarle, ---/ + Za pan brat ze zmorami... Treść, gdy w rytm się stacza,/ + Póty w nim się kołysze, aż się przeinacza./ + Chętnie łowi treść, w której łzy prawdziwe płoną, ---/ + Ale kocha naprawdę tę --- przeinaczoną.../ + I z zachłanną radością mąci mu się głowa,/ + Gdy ujmie niepochwytność w dwa przyległe słowa!/ + A słowa się po niebie włóczą i łajdaczą ---/ + I udają, że znaczą coś więcej, niż znaczą!... + Artysta, Bóg, Kondycja ludzkaI po tym samym niebie --- z tamtej ułud strony ---/ + Znawca słowa --- Bóg płynie --- w poetę wpatrzony./ + Widzi jego niezdolność do zarobkowania/ + I to, że się za snami tak pilnie ugania!/ + Stwierdza z zgrozą, że w chacie --- nędza i zagłada, ---/ + A on w szale występnym wiersz śpiewny układa!/ + Obłok, PtakI Bóg, wsparty wędrownie o srebrzystą krawędź/ + Obłoku, co się wzburzył skrzydłami, jak łabędź, ---/ + Z łabędzia --- do poety, zbłąkanego we śnie, ---/ + Uśmiecha się i pięścią grozi jednocześnie! + + + + + diff --git a/books/Przydatek_do_Bajek_i_przypowiesci.xml b/books/Przydatek_do_Bajek_i_przypowiesci.xml new file mode 100644 index 000000000..b939549e5 --- /dev/null +++ b/books/Przydatek_do_Bajek_i_przypowiesci.xml @@ -0,0 +1,120 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki i przypowieści (5) - przydatek + Bajki i przypowieści + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Przydatek do Bajek i przypowieści + + + + + + + Pozycja społeczna1. Snycerz i statuaBajka była bardzo szeroko kolportowana w odpisach (począwszy od września 1776 r.) i interpretowana jako epigramat na Ksawerego Branickiego. Opatrzona została komentarzem, w którym mowa była o tym, że Branicki, który z kasztelana brasławskiego został łowczym koronnym, następnie generałem artylerii Wielkiego Księstwa Litewskiego, a wreszcie hetmanem wielkim koronnym, używał swej władzy despotycznie i, okazując niewdzięczność, wykorzystywał swoją pozycję przeciwko królowi Stanisławowi Augustowi. Z tego powodu na sejmie warszawskim 1776 roku odebrano mu władzę hetmańską i wszystkie przywileje związane z urzędami. Wykładnia bajki była więc taka, że snycerz to król, a kloc --- hetman Branicki. Jako odpowiedź Branickiego krążył epigram z pogróżką: Niech się ów Snicerz lęka tego kloca przecie, / Bo jak się znajdzie drugi rzemieślnik na świecie, / Co te odcięte ręce klocowi przyprawi, / Pewnie Snicerza ręki i dłota pozbawi. (por. L. Bernacki, Krasiciana, [w:] Studia staropolskie. Księga ku czci A. Bruecknera, Lwów 1928, s. 9---10) + Snycerz za to, że nieraz na klocu odpoczął,/ +Statuę Herkulesa robić z niego począł./ +Jeszcze rąk nie dokończył, już rycerz zuchwały/ +Niekontent, że był w sieniach, chciał osiąśćosiąść --- tu: zająć. dom cały./ +Zląkł się snycerz nad takim wdzięczności owocem ---/ +Uciął ręce i nogi; kloc został się klocem. + 2. PijakSchemat bajki o pijaku apostrofującym butelkę i kończącym wezwaniem, by dała mu się napić, dostrzeżony w bajce P. L. Belloya Ivrogne et la Bouteille dostrzeżono w Kartowniku (BP III, 12) (Kleiner, 1956, s.175). Podobny koncept został też zastosowany przez Krasickiego w zakończeniu satyry Pijaństwo. + PijaństwoTrawiąc niegdyś nad flaszką nocy i poranki,/ +Chory pijak stłukł wszystkie kieliszki i szklanki;/ +Klął miód, piwo znieważał, wino zwał tyranem./ +Przyszedł potem do zdrowia i odtąd... pił dzbanem. + 3. Szkapa i rumakPierwowzorem bajki miał być utwór Ch. F. Gellerta Das Kutschpferd (Bernacki, s.502). + PracaPogardzał rumak szkapą, która co dzień rano/ +Woziła mu do stajni i obrok, i siano./ +Rzekła mu więc: ,,Gdyby mną obrok nie wożono,/ +Skromniejszy byłbyś pewnie, nie brykałbyś pono". + 4. MatedoryBajka ta była, podobnie jak Snycerz i statua (por. wyżej BP P 1) kolportowana pod różnymi tytułami w rękopiśmiennych powieleniach, począwszy od 1776 r. i odczytywana jako epigramat na Adama Ponińskiego, znanego karciarza i hulakę, wzbogaconego m. in. przez grabież dóbr pojezuickich, który szczególną niesławą okrył się jako marszałek sejmu rozbiorowego (stąd bajce nadawano też tytuł Na sejmu dokończenie). Wiersz akcentuje relatywność wartości zależnych od przyjętej konwencji, a w odniesieniu do Ponińskiego wyrażałby życzenie, aby Fortuna odwróciła się od tego, kto w niechlubny sposób, nie własną zasługą zdobył władzę. Nie można uznać, że nadanie bajce takiego aktualnego podtekstu politycznego było zamiarem samego Krasickiego. Tytuł: Matedory / Chapanka ZPP; matedory (lub matadory) --- najstarsze karty atutowe. + Pozycja społeczna, WładzaPóki trwała chapanka między kartowniki,/ +Bił kinalchapanka, kinal --- por. BP III, 12. z pancerolą króle i wyźnikiwyźnik --- w chapance nazwa damy../ +Skończyła się chapanka, zaczęto grę inną ---/ +Aż owa pancerola szóstką tylko winną./ +Tym smutniejszy był koniec, im milsze początki:/ +Biła króle, biły ją potem i dziewiątki. + 5. Dzwon + PróżnośćCzęstokroć samochwalcy przykrości doznają./ +Mówił dzwon: ,,Gdy ja wołam, wszyscy mnie słuchają",/ +,,Prawda --- rzekł mu ktoś z boku --- ale przydaj i to:/ +Nigdy byś nie zadzwonił, gdyby cię nie bito". + Pozycja społeczna6. Sułtan w piekle + Na miętkiejmiętkiej --- miękkiej. gdy rozkosznie spoczywał pościeli,/ +Śniło się sułtanowi, że go diabli wzięli./ +Przeląkł się; a gdy w piekle szuka towarzysza,/ +Postrzegł najsamprzódnajsamprzód --- najpierw. ojca, a potem derwisza./ +Pyta go: ,,Za coś tu jest?" Rzekł derwisz spytany:/ +,,Myśliłem po sułtańsku, i za tom skarany"./ +,,A ty, ojcze, dlaczego? powiedz, niech cię słyszę!"/ +,,Dlatego, żem tak myślał jak moi derwisze". + 7. Brytan w obroży + Bogactwo, Niewola, Pies, Próżność, WolnośćNiech się nikt z powierzchownej ozdoby nie srożysrożyć się --- tu: pysznić się../ +Brytan z srebrno--złocistej pysznił się obroży./ +Zazdrościli koledzy w wieczór; patrzą rano,/ +Aż brytana za srebrną obroż uwiązano./ +,,Pyszńże się teraz, bracie!" --- do brytana rzekli;/ +Gryzł łańcuch nadaremnie, a oni uciekli. + 8. Człowiek i zwierściadła + Prawda, UmiarkowanieW zwierściadłozwierściadło --- zwierciadło., co powiększa, wspojźrzałwspojźrzał --- spojrzał. człowiek mały:/ +Ucieszył się niezmiernie, że tak okazały./ +Mniemał już być olbrzymem; gdy się więc nasrożył,/ +Ktoś zwierściadło, co zmniejsza, przed niego położył./ +Stłukł obydwie i odtąd zwierściadłom nie wierzył./ +Poznał prawdę na koniec, gdy się piędziąpiędzią zmierzył --- tu w znaczeniu: zastosował właściwą sobie miarę; piędź oznaczała miarę długości od końca kciuka do końca palca środkowego rozpostartej dłoni, zmierzył. + 9. Drzewo + DrzewoWielbił drzewo grzejąc się człowiek przy kominie./ +Rzekło drzewo: ,,Cóż po tym! --- grzeje, ale ginie". + 10. Koniec + Zmordował się na koniec ten, co bajki prawił,/ +Å»eby więc do ostatka słuchaczów zabawił,/ +Rzekł: ,,Powiem jeszcze jedną, o której nie wiecie:/ +PrawdaBajka poszła w wędrówkę; wędrując po świecie/ +Zaszła w lasy głębokie; okrutni i dzicy/ +Napadli ją z hałasem wielkim rozbójnicy,/ +A widząc, że ubrana bardzo podle była,/ +Zdarli suknie --- aż z bajki Prawdaz bajki Prawda --- zgodnie z poznawczą koncepcją bajki, pod jej zawoalowaną postacią wypowiadane są tylko prawdy. Bajka objawiająca się jako naga Prawda (nuda veritas u Horacego), ponieważ prawdę mówi się bez osłonek, przedstawiana była w alegorycznych obrazach, jak np. na sztychowanym frontispisie Fables nouvelles dedié au Roi A. Houdara de la Motte'a z 1720 r., w sposób następujący: do siedzącego na tronie króla (bez korony), obok którego stoi Minerwa, zwraca się w pokłonie poeta z kaduceuszem w lewej ręce wskazując ręką prawą na unoszącą się w rozświetlonym obłoku Prawdę wyobrażoną jako nagą kobietę. W perspektywie rysunku postaci Prawdy, Minerwy i poety odpowiadające sobie wymiarami są znacznie większe od króla., się odkryła" + 11. [Po pniu i po bocianie...]Bajka jest kontynuacją apologu Ezopa---Fedrusa, który Krasicki ogłosił w ,,Co tydzień" w 1798 r. (nr 11), pt. Å»aby i bocian (BN P 2). W AF tytułu brak. + WładzaPo pniu i po bocianie żaby nędzne, słabe,/ +Chciały jeszcze trzeciego. Dał im Jowisz żabę./ +,,Przecież swoja!" --- krzyknęły. Zmierziły i swoją;/ +Kiedy więc nowe bunty i projekta roją,/ +Rzekł im Jowisz: ,,A chcecie być pod nowym panem?/ +Dam takiego, co będzie i pniem, i bocianem". + + + + + diff --git a/books/Przydatek_do_Bajek_nowych.xml b/books/Przydatek_do_Bajek_nowych.xml new file mode 100644 index 000000000..84e7f04b0 --- /dev/null +++ b/books/Przydatek_do_Bajek_nowych.xml @@ -0,0 +1,158 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki nowe (5) - przydatek + Bajki nowe + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP2 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Przydatek do Bajek nowych + + + + + + + 1. Lew, koza, owca i krowa + + z FedraJest to bajka o tzw. lwim dziale, jedna z popularniejszych w bajkopisarstwie i mająca szczególnie rozległą tradycję. Tytuł bajki u Fedrusa: Vacca et capella, ovis et leo (I 5), przełożonej również przez Lafontaine'a: Le Lion en Société avec la Génisse, la Chévre et la Brebis (I 6). + + ZwierzętaKiedy mocny z słabym w kupie,/ +Towarzystwo takie głupie./ +Lew idący na łowy/ +Miał wspołeczeństwowspołeczeństwo --- towarzystwo. kozy, owcy, krowy/ +I dostalidostali --- tu: upolowali, złowili. jelenia:/ +Gdy przyszło do podzielenia,/ +Głód, Jedzenie, WładzaLew rzekł: ,,Pierwsza część dla mnie, bo się lwem nazywam,/ +Druga, bo lepiej niż wy dokazywam;/ +Trzecia, bo sam jestem wart więcej niż wy troje;/ +Czwarta, bo się mnie boicie, a ja się nie boję"./ +A że piątej nie było, towarzystwo zgodne/ +Powąchawszy przysmaczka wróciło się głodne. + 2. Å»aby i bocianBajka według Ezopa, który pomysł zaczerpnął z Fedrusa (Ranae regem petentes, I 2) tłumaczona również przez Lafontaine'a (Le Grenouilles qui demandent un Roi, III 4). Bajka ta ma kontynuację we wcześniej zamieszczonej bajce w Przydatku do Bajek i przypowieści: [Po pniu i po bocianie...] (BP P 11). + Król, Niewola, Przemoc, Władza, WolnośćDobrze było w Atenach, kiedy wolność była./ +Ale gdy się w rozwiązłość z czasem przemieniła,/ +A każdy z nich jedynie na zysk własny godził,/ +Posiadł władzę PizystratPizystrat (600--527 p.n.e.) --- tyran Aten; w czasie sprawowania przez niego władzy Ateny zyskały podstawę swojej wielkości. i wszystkich pogodził./ +Więc w rozpacz, lecz poniewczasie,/ +Niewola uprzykrzyła się./ +A gdy się o tym Ezop dowiedział,/ +Taką im bajkę powiedział:/ +Zachciało się żabom pana./ +Od wieczora więc do rana/ +Do Jowisza krzeczały,/ +Å»eby króla dostały./ +Dał im pieniek --- padł z hałasem./ +Przestraszone, nawiasemnawiasem --- bokiem, okrążając./ +Z początku się przybliżały,/ +Ażeby króla poznały,/ +I znalazły z podziwieniem,/ +Iż król jegomość był pieniembył pieniem (dawna forma narzędnika) --- był pniem../ +Skoro się to rozgłosiło,/ +Co tylko w bagnie żab było,/ +Dogadzając ciekawości/ +Szły do króla jegomości./ +Zrazu przystąpić się bały,/ +Dalej na niego skakały./ +Gdy do woli wyszydziły,/ +O innego Jowisza prosiły./ +Dał im bociana; a ten, niesłaby,/ +Jak się zawinął pomiędzy żaby,/ +Na przywitanie zjadł z pół tuzina./ +Gdy się wrzask z płaczem żab nędznych wszczyna,/ +Rzekł Jowisz: ,,Pogardzając zbyt dogodnym stanem,/ +Skakałyście na pieniek --- skaczcież przed bocianem". + 3. Wilk i baranWiersz przejął motyw bajki Ezopa, który pomysł zaczerpnął z Fedrusa Lupus et agnus (I 1), o tytule tak samo brzmiącym u Lafontaine'a (Le Loup et l'Agneau, I 10), przełożonej współcześnie z wersji francuskiej również przez Trembeckiego pt. Wilk i baranek. + Konflikt, PrzemocPragnieniem przymuszeni, raz do jednej strugi/ +Pierwszy wilk pić był przyszedł, a baranek drugi;/ +Stanął po nim. Wilk: ,,Po co ty mi mącisz wodę?"/ +Baranek: ,,Do mnie płynie". Wilk: ,,Ja ci dowiodę,/ +Å»eś przed sześciu miesięcy..." ,,Mam tylko pół czwarta"./ +,,Może, lecz twoja matka na wilki zażarta". I zjadł go./ +Kiedy przemoc do niecnoty zajdzie,/ +Grzech się uświątobliwi i przyczyna znajdzie. + 4. Słońce i obłokiBajka ta, egzemplifikująca u Krasickiego, s. 453---454 bajkopisarstwo J. Gaya, jedyny raz wskazuje na bezpośrednie zapożyczenie u tego pisarza (Le Persan, le Soleil et la Nue, I, 27). John Gay (1685---1732), poeta i bajkopisarz angielski oceniony był przez Krasickiego jak następuje: ,,Niepospolite trzyma miejsce między rymotwórcami dla dowcipnych i kształtnie pisanych bajek swoich". Krasicki posiadał w bibliotece francuski przekład bajek J. Gaya: Fables de [...] suivies du Poeme de L'éventail, le tout traduit de l'Anglois, par M. de Keralio, Londres 1759. + Cnota, PrawdaCzciciel słońca, a raczej tego, co go stworzył,/ +Przed wschodzącym wspaniale kiedy się pokorzył,/ +Obłok go skrył. A tym hardy,/ +Rzekł czczącemu: ,,Godzien wzgardy,/ +Kto się blaskiem uwodzi;/ +Jeżeli się czcić godzi,/ +Mnie się kłaniaj, co blask gaszę"./ +Rzekł mu czciciel: ,,Znam czczośćczczość --- nicość, pustka wewnętrzna. waszę;/ +Czym jesteście, dociekam;/ +A niech tylko poczekam,/ +Zbyt zuchwali tułacze,/ +Czym jesteście, obaczę"./ +Jakoż wiatr spędził chmurę zgęstwiałą;/ +Znikła, słońce zajaśniało./ +Próżne zjadłych są kroki,/ +Pełzną jak czcze obłoki./ +Choć przyćmi cnotę złość, gdy ją uciśnie,/ +Wzmoże się sama i żywiej zabłyśnie. + 5. Listy + Przemiana , Przemijanie, Ślub, Śmierć, Wesele, Å»ałobaZeszli się jakoś w zapustną niedzielę/ +List, co prosił na pogrzeb, z tym, co na wesele./ +A jak to między sąsiady,/ +Od rozmów przyszło do zwady./ +Szło o pierwszeństwo; żałobny, szlubny/ +Równie był chlubny./ +Udali się do trzeciego, aby je rozsądził;/ +Ten rzekł: ,,Każdy z was zbłądził,/ +Nie macie się z czego wynosić/ +Przecie i o sąd prosić:/ +Po tobie zaczną płakać i będą się śmialii będą się śmiali --- zapewne w czasie stypy.,/ +Po tobie śmiać się zaczną, a będą płakali". + 6. Nadzieja i bojaźńBajka wzięta z Krasickiego, s. 402, gdzie występuje jako jeden z dwóch wierszy poety niemieckiego F. Hagedorna (1708---1754), o którym Krasicki pisał tamże: ,,W roku 1738 wydał bajki, które, ile pierwsze tym sposobem w języku ojczystym pisane, stały się wzorem następnym". + Kiedy myśl zdatna, kiedy ostrożna,/ +Jak powiadają, i zmyślać można;/ +Mogą to drudzy, i ja też mogę./ +Bogactwo, NaukaW jedne szły drogę,/ +Nie wiem czy razem, czyli koleją/ +Bojaźń z nadzieją./ +Dziwne się rzeczy naówczas działy,/ +Bo skoro tylko gdzie zawitały,/ +Nagle, dziwacznie,/ +Wszystkie się rzeczy działy opacznie./ +Ubóstwo, że ma wszystko, mniemało,/ +Bogactwo, że nic nie ma, płakało./ +Skądże przyczyna błędu takiego?/ +Oto dlatego:/ +Nadziei przychód był uroczysty/ +Do alchimisty./ +A bojaźń, skąpych strzegąc zbiór czule,/ +Była w szkatule. + + + + + diff --git a/books/Romeo_i_Julia.xml b/books/Romeo_i_Julia.xml new file mode 100644 index 000000000..0509b0dab --- /dev/null +++ b/books/Romeo_i_Julia.xml @@ -0,0 +1,2310 @@ + + + + + Shakespeare, William + Romeo i Julia + Paszkowski, Józef + Jabłkowska, Róża + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Renesans + Dramat + Dramat szekspirowski + Tragedia + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Romeo+i+Julia + http://www.polona.pl/Content/3719 + Shakespeare, William (1564-1616), Romeo i Julia, Państwowy Instytut Wydawniczy, wyd. 5, Warszawa, 1975 + Domena publiczna - tłumacz Józef Paszkowski zm. 1861 + 1861 + xml + text + text + 2007-08-31 + G + L + pol + + + William ShakespeareROMEO I JULIAOSOBYnaglowek_listy> + ESKALUS --- książę panujący w WeroniePARYS --- młody Weroneńczyk szlachetnego rodu, krewny księciaMONTEKIKAPULETSTARZEC --- stryjeczny brat KapuletaROMEO --- syn MontekiegoMERKUCJO --- krewny księciaBENWOLIO --- synowiec MontekiegoTYBALT --- krewny Pani KapuletLAURENTY --- ojciec franciszkaninJAN --- brat z tegoż zgromadzeniaBALTAZAR --- służący RomeaSAMSONGRZEGORZABRAHAM --- służący MontekiegoAPTEKARZTRZECH MUZYKANTÓWPAŹ PARYSAPIOTRDOWÓDCA WARTYPANI MONTEKI --- małżonka MontekiegoPANI KAPULET --- małżonka KapuletaJULIA --- córka KapuletówMARTA --- mamka JuliiObywatele weroneńscy, różne osoby płci obojej, liczącej się do przyjaciół obu domów, maski, straż wojskowa i inne osoby.Rzecz odbywa się przez większą część sztuki w Weronie, przez część piątego aktu w Mantui.PROLOGPaszkowski nie przetłumaczył dwu prologów, rozpoczynających akt I oraz akt II sztuki.Przełożył Jan KasprowiczKonfliktDwa rody, zacne jednako i sławne ---/ +Tam, gdzie się rzecz ta rozgrywa, w Weronie,/ +Do nowej zbrodni pchają złości dawne,/ +Plamiąc szlachetną krwią szlachetne dłonieZ łon tych dwu wrogów wzięło bowiem życie,/ +Pod najstraszliwszą z gwiazd, kochanków dwoje;/ +Po pełnym przygód nieszczęśliwych bycie/ +Śmierć ich stłumiła rodzicielskie boje.Tej ich miłości przebieg zbyt bolesny/ +I jak się ojców nienawiść nie zmienia,/ +Aż ją zakończy dzieci zgon przedwczesny,/ +Dwugodzinnego treścią przedstawienia,Które otoczcie cierpliwymi względy,/ +Jest w nim co złego, my usuniem błędy...AKT PIERWSZYSCENA PIERWSZAPlac publiczny. Wchodzą SamsonW oryg. Sampson, nazwisko, nie imię. W tej scenie Paszkowski tekst nieco zmienił, u Szekspira widać wyraźnie, że to Kapuleci oraz ich służba są agresywni i skłonni do bijatyki. i Grzegorz uzbrojeni w tarcze i miecze.SAMSONSługaDalipan, Grzegorzu, nie będziem darli pierza.GRZEGORZMa się rozumieć, bobyśmy byli zdziercami.SAMSONAle będziemy darli koty, jak z nami zadrą.GRZEGORZKto zechce zadrzeć z nami, będzie musiał zadrżeć.SAMSONMam zwyczaj drapać zaraz, jak mię kto rozrucha.GRZEGORZTak, ale nie zaraz zwykłeś się dać rozruchać.SAMSONTe psy z domu Montekich rozruchać mię mogą bardzo łatwo.GRZEGORZRozruchać się tyle znaczy co ruszyć się z miejsca; być walecznym jest to stać nieporuszenie: pojmuję więc, że skutkiem rozruchania się twego będzie - drapnięcie.SAMSONTe psy z domu Montekich rozruchać mię mogą tylko do stania na miejscu. Będę jak mur dla każdego mężczyzny i każdej kobiety z tego domu.GRZEGORZTo właśnie pokazuje twoją słabą stronę; mur dla nikogo niestraszny i tylko słabi go się trzymają.SAMSONPrawda, dlatego to kobiety, jako najsłabsze, tulą się zawsze do muru. Ja też odtrącę od muru ludzi Montekich, a kobiety Montekich przyprę do muru.GRZEGORZSpór jest tylko między naszymi panami i między nami, ich ludźmi.SAMSONMniejsza mi o to, będę nieubłagany. Pobiwszy ludzi, wywrę wściekłość na kobietach: rzeź między nimi sprawię.GRZEGORZRzeź kobiet chcesz przedsiębrać?SAMSONNie inaczej: wtłoczę miecz w każdą po kolei. Wiadomo, że się do lwów liczę.GRZEGORZTym lepiej, że się liczysz do zwierząt; bo gdybyś się liczył do ryb, to byłbyś pewnie sztokfiszemsztokfisz --- z niem. stockfish: suszona ryba, najczęściej z rodziny dorszowatych.. SługaWeź no się za instrumentinstrument --- miecz., bo oto nadchodzi dwóch domowników Montekiego.Wchodzą Abraham i BaltazarSłużba należąca do obu skłóconych domów nosiła specjalne oznaki na kapeluszach, stąd łatwo ich było dostrzec i rozpoznać z daleka..SAMSONMój giwergiwer --- lub: gwer oznacza broń; tu: miecz. już dobyty: zaczep ich, ja stanę z tyłu.GRZEGORZGwoli drapania?SAMSONNie bój się.GRZEGORZJa bym się miał bać z twojej przyczyny!SAMSONMiejmy prawo za sobą, niech oni zaczną.GRZEGORZMarsa im nastawięMarsa... nastawię --- Marsem spojrzeć, patrzeć gniewnie i groźnie. W oryg.: przygryzam kciuk; był to gest prowokujący do bójki. przechodząc; niech go sobie,jak chcą, tłumaczą.SAMSONNie jak chcą, ale jak śmią. Ja im gębę wykrzywię; hańba im, jeśli to ścierpią.ABRAHAMSkrzywiłeś się na nas, mości panie?SAMSONNie inaczej, skrzywiłem się.ABRAHAMCzy na nas się skrzywiłeś, mości panie?SAMSONdo GrzegorzaBędziemyż mieli prawo za sobą, jak powiem: tak jest?GRZEGORZNie.SAMSONNie, mości panie; nie skrzywiłem się na was, tylko skrzywiłem się tak sobie.GRZEGORZdo AbrahamaZaczepki waść szukasz?ABRAHAMZaczepki? nie.SAMSONJeżeli jej szukasz, to jestem na waścine usługi. Mój pan tak dobry jak i wasz.ABRAHAMNie lepszy.SAMSONNiech i tak będzie.Benwolio ukazuje się w głębi.GRZEGORZna stronie do SamsonaPowiedz: lepszy. Oto nadchodzi jeden z krewnych mego pana.SAMSONNie inaczej; lepszy.ABRAHAMKłamiesz.SAMSONDobądźcie mieczów, jeśli macie serca. Grzegorzu, pamiętaj o swoim pchnięciu.BENWOLIOOdstąpcie, głupcy; schowajcie miecze do pochew. Sami nie wiecie, co robicie.Rozdziela ich swoim mieczem. Wchodzi Tybalt.TYBALTCóż to? krzyżujesz oręż z parobkami?/ + Do mnie, Benwolio! pilnuj swego życia.BENWOLIOPrzywracam tylko pokój. Włóż miecz nazad/ + Albo wraz ze mną rozdziel nim tych ludzi.TYBALTWrógZ gołym orężem pokój? Nienawidzę/ + Tego wyrazu, tak jak nienawidzę/ + Szatana, wszystkich Montekich i ciebie./ + Broń się, nikczemny tchórzu.Walczą. Nadchodzi kilku przyjaciół obu partii i mieszają się do zwady; wkrótce potem wchodzą mieszczanie z pałkami.PIERWSZY OBYWATELHola! berdyszów! pałek!berdyszów! pałek! --- w oryg. wymienione są trzy rodzaje kijów i mieczów, noszonych przez miejską straż w Anglii; straż tym właśnie zawołaniem wzywała do rozejścia się w wypadkach ulicznych zamieszek. Berdysz --- kij z siekierą o kształcie halabardy. Dalej po nich!/ + Precz z Montekimi, precz z Kapuletami!Wchodzą Kapulet i Pani KapuletPrzy słowach: ,,Wchodzą Kapulet i Pani Kapulet", opuszczono: ,,Pan Kapulet w sukni" (było to okrycie na ulicę). Przy braku dekoracji takie zmiany ubioru od razu sugerowały widzom zmianę miejsca akcji.KAPULETCo za hałas? Podajcie mi długi/ + Mój miecz! hej!PANI KAPULETRaczej kulę; co ci z miecza?KAPULETWrógMiecz, mówię! Stary Monteki nadchodzi./ + I szydnieszydnie --- szyderczo. swoją klingą mi urąga.Wchodzą Monteki i Pani Monteki.MONTEKIHa! nędzny Kapulecie!do żonyPuść mnie, pani.PANI MONTEKINie puszczę cię na krok, gdy wróg przed tobą.Wchodzi Książę z orszakiem.KSIĄŻĘZapamiętali niesforni poddani,/ + Bezcześciciele bratniej stali! Cóż to,/ + Czy nie słyszycie? Ludzie czy zwierzęta,/ + Co wściekłych swoich gniewów żar gasicie/ + W własnych żył swoich źródle purpurowym;/ + Pod karą tortur wypuśćcie natychmiast/ + Z dłoni skrwawionych tę broń buntowniczą/ + I posłuchajcie tego, co niniejszym/ + Wasz rozjątrzony książę postanawia./ + Domowe starcia, z marnych słów zrodzone/ + Przez was, Monteki oraz Kapulecie,/ + Trzykroć już spokój miasta zakłóciły,/ + Tak że poważni wiekiem i zasługą/ + Obywatele werońscy musieli/ + Porzucić swoje wygodne przybory/ + I w stare dłonie stare ująć miecze,/ + By zardzewiałym ostrzem zardzewiałe/ + Niechęci wasze przecinać. KaraJeżeli/ + Wzniecicie kiedyś waśń podobną,/ + Zamęt pokoju opłacicie życiem./ + A teraz wszyscy ustąpcie niezwłocznie./ + Ty, Kapulecie, pójdziesz ze mną razem;/ + Ty zaś, Monteki, przyjdziesz po południu/ + Na ratusz, gdzie ci dokładnie w tym względzie/ + Dalsza ma wola oznajmiona będzie./ + Jeszcze raz wzywam wszystkich tu obecnych/ + Pod karą śmierci, aby się rozeszli.Książę z orszakiem wychodzi. Podobnież Kapulet, Pani Kapulet, Tybalt, obywatele i słudzy.MONTEKIKto wszczął tę nową zwadę? Mów, synowcze,/ + Byłżeś tu wtedy, gdy się to zaczęło?BENWOLIOKonflikt, Sługa, Walka, WrógNieprzyjaciela naszego pachołcy/ + I wasi już się bili, kiedym nadszedł;/ + Dobyłem broni, aby ich rozdzielić:/ + Wtem wpadł szalony Tybalt z gołym mieczem,/ + I harde zionąc mi w uszy wyzwanie,/ + Jął się wywijać nim i siec powietrze,/ + Które świszczało tylko szydząc z marnych/ + Jego zamachów. Gdyśmy tak ze sobą/ + Cięcia i pchnięcia zamieniali, zbiegł się/ + Większy tłum ludzi; z obu stron walczono,/ + Aż książę nadszedł i rozdzielił wszystkich.PANI MONTEKIDziecko, Matka, SynLecz gdzież Romeo? Widziałżeś go dzisiaj?/ + Jakże się cieszę, że nie był w tym starciu.BENWOLIOGodziną pierwej, nim wspaniałe słońce/ + W złotych się oknach wschodu ukazało,/ + Troski wygnały mię z dala od domu/ + W sykomorowysykomorowy... gaj --- sykomory to drzewa z rodziny figowych o niezwykle twardym drewnie. ów gaj, co się ciągnie/ + Ku południowi od naszego miasta./ + Tam, już tak rano, syn wasz się przechadzał./ + Ledwiem go ujrzał, pobiegłem ku niemu;/ + Lecz on, spostrzegłszy mię, skrył się natychmiast/ + I w najciemniejszej ukrył się gęstwinie./ + Pociąg ten jego do odosobnienia/ + Mierząc mym własnym (serce nasze bowiem/ + Jest najczynniejsze, kiedyśmy samotni),/ + Nie przeszkadzałem mu w jego dumaniach/ + I w inną stronę się udałem, chętnie/ + Stroniąc od tego, co rad mnie unikał.Dziecko, Ojciec, SynMONTEKINieraz o świcie już go tam widziano/ + Łzami poranną mnożącego rosę,/ + A chmury - swego oblicza chmurami,/ + Aliści ledwo na najdalszym wschodzie/ + Wesołe słońce sprzed łoża AuroryAurora --- jutrzenka./ + Zaczęło ściągać cienistą kotarę,/ + On, uciekając od widoku światła,/ + Co tchu zamykał się w swoim pokoju;/ + Zasłaniał okna przed jasnym dnia blaskiem/ + I sztuczną sobie ciemnicę utwarzał./ + W czarne bezdroża dusza jego zajdzie,/ + Jeśli się na to lekarstwo nie znajdzie.BENWOLIOSzanowny stryju, znaszże powód tego?MONTEKINie znam i z niego wydobyć nie mogę.BENWOLIOWybadywałżeś go jakim sposobem?MONTEKIWybadywałem i sam, i przez drugich,/ + Lecz on jedyny powiernik swych smutków./ + Tak im jest wierny, tak zamknięty w sobie,/ + Od otwartości wszelkiej tak daleki/ + Jak pączek kwiatu, co go robak gryzie,/ + Nim światu wonny swój kielich roztoczył/ + I pełność swoją rozwinął przed słońcem./ + Gdybyśmy mogli dojść tych trosk zarodka,/ + Nie zbrakłoby nam zaradczego środka.Romeo ukazuje się w głębi.BENWOLIOOto nadchodzi. Odstąpcie na stronę;/ + Wyrwę mu z piersi cierpienia tajone.MONTEKIObyś w tej sprawie, co nam serce rani,/ + Mógł być szczęśliwszym od nas! Pójdźmy, pani.Wychodzą Monteki i Pani Monteki.BENWOLIOPrzyjaźńDzień dobry, bracie.ROMEOJeszczeż nie południe?BENWOLIODziewiąta biła dopiero.ROMEOJak nudnie/ + Wloką się chwile. Moiż to rodzice/ + Tak spiesznie w tamtą zboczyli ulicę?BENWOLIOTak jest. Lecz cóż tak chwile twoje dłuży?ROMEONieposiadanie tego, co je skraca.BENWOLIOMiłość więc?ROMEOBrak jej.BENWOLIOJak to? brak miłości?ROMEOBrak jej tam, skąd bym pragnął wzajemności.BENWOLIOMiłośćNiestety! Czemuż, zdając się niebianką,/ + Miłość jest w gruncie tak srogą tyranką?ROMEONiestety! Czemuż, z zasłoną na skroni,/ + Miłość na oślep zawsze cel swój goni!/ + Gdzież dziś jeść będziem? Ach! Był tu podobno/ + Jakiś spór? Nie mów mi o nim, wiem wszystko./ + W grze tu nienawiść wielka, lecz i miłość./ + O! wy sprzeczności niepojęte dziwa!/ + Szorstka miłości! nienawiści tkliwa!/ + Coś narodzone z niczego! Pieszczoto/ + Odpychająca! Poważna pustoto!/ + Szpetny chaosie wdzięków! Ciężki puchu!/ + Jasna mgło! Zimny żarze! Martwy ruchu!/ + Śnie bez snu! Taką to w sobie zawiłość,/ + Taką niełączność łączy moja miłość./ + Czy się nie śmiejesz?BENWOLIONie, płakałbym raczej.ROMEONad czym, poczciwa duszo?BENWOLIONad uciskiem,/ + Poczciwej duszy twojej.ROMEOCierpienie, MiłośćA więc strzała/ + Miłości nawet przez odbitkę działa?/ + Dość mi już ciężył mój smutek, ty jego/ + Brzemię powiększasz przewyżką twojego;/ + Współczucie twoje nad moim cierpieniem/ + Nie ulgą, ale nowym jest kamieniem/ + Dla mego serca. Miłość, przyjacielu,/ + To dym, co z parą westchnień się unosi;/ + To żar, co w oku szczęśliwego płonie;/ + Morze łez, w którym nieszczęśliwy tonie./ + Czymże jest więcej? Istnym amalgamemamalgam --- tu: plaster zmiękczający.,/ + Żółcią trawiącą i zbawczym balsamem./ + Bądź zdrów.Chce odejść.BENWOLIOPrzyjaźńZaczekaj! krzywdę byś mi sprawił,/ + Gdybyś mą przyjaźń z kwitkiem tak zostawił.ROMEOAch! ja nie jestem tu, nie jestem sobą;/ + To nie Romeo, co rozmawia z tobą.BENWOLIOKogóż to kochasz? mów!ROMEOPrzestań mię dręczyć./ + Mamże wraz jęczyć i mówić?BENWOLIONie jęczyć,/ + Tylko mi klucz dać do tego problemu,/ + Kogóż to kochasz? Powiedz.ROMEOKaż choremu/ + Pisać testament: będzież to wezwanie/ + Dobre dla tego, kto jest w tak złym stanie?/ + A więc, kobietę kocham.BENWOLIOCelniem mierzył,/ + Gdym to pomyślał, nimeś mi powierzył.ROMEOBiegle celujesz. I ta, którą kocham,/ + Jest piękna.BENWOLIOW piękny cel trafić najłatwiej.ROMEOKobieta, Kochanek, MiłośćA właśnieś chybił. Niczym tu kołczany/ + KupidaKupido --- bożek miłości.; ona ma naturę DianyDiana --- boginiksiężyca i łowów, niezłomna dziewica.;/ + Pod twardą zbroją wstydliwości swojej/ + Grotów miłości wcale się nie boi;/ + Szydzi z nawału zaklęć oblężniczych;/ + Odpiera szturmy spojrzeń napastniczych;/ + Nawet jej złota wszechwładztwo nie zjedna./ + Bogata w wdzięki, w tym jedynie biedna,/ + Å»e kiedy umrze, do grobu z nią zstąpi/ + Całe bogactwo, którego tak skąpi.BENWOLIOWiecznież chce sama zostać z swym bogactwem?ROMEOCierpienie, MiłośćTak jest; i skąpstwo to jest marnotrawstwem,/ + Bo piękność, którą własna srogość strawia,/ + Całą potomność piękności pozbawia./ + KobietaZbyt ona piękna, zbyt mądra zarazem;/ + Zbyt mądrze piękna: stąd istnym jest głazem./ + Przysięgła nigdy nie kochać i dzięki/ + Temu skazanym - wieczne cierpieć męki.BENWOLIOJest na to rada: przestań myśleć o niej.ROMEODoradźże także, jakim bym sposobem/ + Mógł przestać myśleć.BENWOLIODając oczom wolność/ + Rozpatrywania się w innych pięknościach.ROMEOTo byłby tylko sposób przywołania/ + Jej cudnych wdzięków tym żywiej na pamięć./ + Maska kryjąca lica pięknej damyMaska... pięknej damy --- modne damy nakładały maski, wychodząc na ulicę.,/ + Choć czarna, nęci nas, bo przeczuwamy/ + Pod nią zbiór ponęt; ten, co wzrok postradał,/ + Zapomniż kiedy, jaki skarb posiadał?/ + Pokaż mi jaki ideał dziewczęcy,/ + Będzież on dla mnie w istocie czym więcej/ + Jak przypomnieniem, że jest piękność inna,/ + Przed którą ta by uklęknąć powinna?/ + Bądź zdrów, niewczesną podajesz mi radę.BENWOLIONajpraktyczniejszą - życie w zastaw kładę.Wychodzą.SCENA DRUGAUlica. Wchodzą Kapulet i Parys, za nimi Służący.KAPULETPodobną jak mnie karą zagrożono/ + I Montekiemu; ależ w wieku naszym/ + Spokojnie siedzieć, rzecz nietrudna.PARYSOba/ + Szanownych szczepów jesteście odrośle;/ + Tym ci żałośniej, że od tyla czasu/ + Å»yjecie w takim rozdwojeniu z sobą./ + Cóż mówisz, panie, na moje zabiegi?KAPULETOjciecCórka, DzieckoTo samo, co już dawniej powiedziałem:/ + Mojemu dziecku świat jest jeszcze obcy,/ + Ledwie czternastu lat wysnuła przędzę;/ + Parę jej wiosen jeszcze przeżyć trzeba,/ + Nim małżeńskiego zakosztuje chleba.PARYSZ młodszych bywały nieraz szczęsne matki.KAPULETLecz prędko więdną przedwczesne mężatki./ + Ziemia schłonęła wszystkie me nadzieje:/ + Oprócz tej jednej; Córka, Dziecko, Ojciecona jest, Parysie,/ + Przyszłą, jedyną moich ziem dziedziczką./ + Staraj się jednak, skarb sobie jej serce,/ + Chęć ma z jej chęcią nie będzie w rozterce;/ + Jeśli cię przyjmie, głos ojca w tym względzie/ + Jej pozwolenia echem tylko będzie./ + ObyczajeDaję dziś wieczór, na który niemało/ + Gości sprosiłem; gdyby ci się dało/ + Być jednym więcej, w nader miły sposób/ + Zwiększyłbyś przez to zbiór miłych mi osób./ + W biednym mym domu, jednocześnie z nocą,/ + Takie dziś gwiazdy ziemskie zamigocą,/ + Å»e od ich blasku blask niebieski zblednie./ + Uciechy, młodym ludziom odpowiednie,/ + Podobne do tych, jakie kwiecień sprawia,/ + Gdy w starym progu zimy się pojawia;/ + Takie uciechy, w całej swojej mocy,/ + Wśród hożych dziewic staną się tej nocy/ + Udziałem twoim w domu Kapuletów./ + Przyjdź, przejrzprzejrz --- dziś poprawnie: przejrzyj. i wybierz sobie z tych bukietów/ + Kwiat najpiękniejszy. I mój kwiat tam luby/ + Wejdzie do liczby, choć nie do rachuby./ + Idźmy.Sługado SługiA wasze obejdź w krąg Weronę,/ + Wynajdź osoby tu wyszczególnioneoddaje mu papierI powiedz każdej: że mój dom otworem/ + Na ich usługi stanie dziś wieczorem.Wychodzą Kapulet i Parys.SŁUŻĄCYMam wynaleźć osoby tu wyszczególnione: to się znaczy według tego, co tu napisano... A cóż tu napisano? Oto: że szewc ma pilnować łokcia, a krawiec kopyta; rybak pędzla, a malarz więcierza. Jakże wynajdę osoby tu wyszczególnione, kiedy nie mogę wynaleźć środka na wyczytanie tego, co osoba pisząca tu wyszczególniła? Kazano mi jednak; muszę się udać do uczonych. Oto jacyś ichmoście. W samą porę nadchodzą.Wchodzi Romeo i Benwolio.BENWOLIOTak, bracie, płomień spędza się płomieniempłomień spędza się płomieniem --- dawniej oparzenie ,,leczono", trzymając oparzone miejsce nad ogniem.,/ + Ból dawny nowym leczy się cierpieniem;/ + Kręć się na odwrót, gdy masz zawrót głowy;/ + Klin wyrugujesz, klin wbijając nowy;/ + Zaczerpnij nowej zarazy do łona,/ + A jad dawniejszej niewątpliwie skona.ROMEOLiść pokrzywiany wyborny jest na to.BENWOLIONa cóż to, proszę?ROMEONa oparzeliznę;/ + Spróbuj no tylko.BENWOLIOPowiedz mi, Romeo,/ + Czyś ty oszalał?ROMEOCierpienieNie, nie oszalałem;/ + Lecz wpadłem w gorszy stan niż szalonego;/ + W loch się dostałem, jestem pastwą głodu,/ + Chłost i mąk... SługaDobry wieczór, przyjacielu.SŁUŻĄCYNawzajem, panie. Czy umiesz pan czytać?ROMEONiestety! umiem w moim przeznaczeniu/ + Czytać niedolę.SŁUŻĄCYTego się bez książki/ + Można nauczyć; ale ja się pytam,/ + Czy pan pisane rzeczy umie czytać?ROMEOMałej mi rzeczy do tego potrzeba,/ + To jest znać tylko język i litery.SŁUŻĄCYSłusznie pan mówisz, bądźże zdrów i wesół.Chce odejść.ROMEOCzekaj no, wasze, umiem czytać.czyta,,SiniorSinior --- z wł. signor(e): pan,szlachetnie urodzony, dostojnik. Martino, jego małżonka i córki. Hrabia Anzelm ze swymi pięknymi siostrami. SinioraSiniora --- z wł. signora: pani,szlachetnie urodzona. wdowa po Witruwiuszu. Sinior Placentio i jego miłe siostrzenice. Merkucjusz i jego brat Walenty. Mój stryj Kapulet z małżonką i córkami. Moja śliczna siostrzenica, Rozalina, Liwia, Sinior Valentio i nasz kuzyn Tybalt. Lucjusz i nadobna Helena." Wspaniałe grono! (oddaje kartę) Gdzież oni przyjść mają?SŁUŻĄCYOwdzie.ROMEOGdzie?SŁUŻĄCYDo naszego pałacu, na wieczerzę.ROMEODo czyjego pałacu?SŁUŻĄCYMojego pana.ROMEOW istocie powinienem się był przede wszystkim spytać, kto nim jest.SŁUŻĄCYOznajmię to panu bez pytania: moim panem jest możny, bogaty Kapulet; jeżeli panowie nie jesteście z domu Montekich, to was zapraszam do niego na kubek wina. Bądźcie weseli. Wychodzi.BENWOLIONa tym wieczorze Kapuleta będzie/ + Bożyszcze twoje, piękna Rozalina,/ + Obok najpierwszych piękności werońskich./ + Pójdź tam i okiem bezstronnym porównaj/ + Jej twarz z obliczem tych, które ci wskażę:/ + Wnet nowe bóstwo ślad dawnego zmaże.ROMEOKobieta, Kochanek, MiłośćGdyby rzetelny mój wzrok tak fałszywe/ + Miał dać świadectwo, łzy, stańcie się żarem!/ + Wy, zalewane wciąż, a jeszcze żywe/ + Przezrocza, spłońcie pod kłamstwa nadmiarem!/ + Zatrzeć jej wdzięki! Nigdy wszechwidzące/ + Równej piękności nie widziało słońce.BENWOLIOWielbisz ją, boś ją jedną na oboich/ + Ważył dotychczas szalach oczu swoich,/ + Lecz umieść na tej wadze kryształowej/ + Obok niej inną, którą ci gotowy/ + Będę dziś wskazać; a ręczę, że owa/ + Nieporównana w kąt się przed tą schowa.ROMEOPójdę tam, ale z obojętnym okiem,/ + Jednej wyłącznie poić się widokiem.Wychodzą.SCENA TRZECIAPokój w domu Kapuletów. Wchodzi Pani Kapulet i MartaMarta --- w oryg. nurse, niania, piastunka, nazywa się u Szekspira Angeliką. Dlaczego Paszkowski nazwał ją Martą, nie wiadomo.PANI KAPULETCórka, Dziecko, MatkaGdzie moja córka? Idź ją tu przywołać.SługaMARTANa moją cnotę do dwunastu wiosen ---/ + Już ją wołałam. Pieszczotko, biedronko!/ + Julciu! pieszczotko moja! moje złotko!/ + Boże, zmiłuj się! Gdzież ona jest? Julciu!Wchodzi Julia.JULIACzy mnie kto wołał?MARTAMama.JULIAJestem, pani;/ + Co mi rozkażesz?PANI KAPULETSłuchaj. Odejdź, Marto;/ + Mam z nią sam na sam coś do pomówienia./ + Marto, pozostań; przychodzi mi na myśl,/ + Å»e twa obecność może być potrzebna./ + Julka ma piękny już wiek, wszakże prawda?MARTABa, mogę wiek jej policzyć na palcach.PANI KAPULETCzternaście ma już lat, jak mi się zdaje.MARTACzternaście moich zębów w zakład stawię/ + (Chociaż właściwie mam ich tylko cztery),/ + Å»e jeszcze nie ma. Rychłoż będzie święto/ + Piotra i Pawła?PANI KAPULETZa parę tygodni/ + Mniej więcej.MARTAMniej czy więcej, czy okrągło,/ + Ale dopiero w wieczór na świętego/ + Piotra i Pawła skończy lat czternaście./ + Ona z Zuzanką, Boże, zbaw nas grzesznych!/ + Były rówieśne. Zuzanka u Boga ---/ + Byłże to anioł! ale jak mówiłam,/ + Julcia dopiero na świętego Piotra/ + i Pawłana świętego Piotra i Pawła --- w oryg. Lammas. Było to święto Chleba, obchodzone 1 sierpnia; składano wtedy w ofierze chleby upieczone ze świeżej mąki. Julia urodziła się w wigilię święta, czyli 31 lipca. skończy spełna lat czternaście./ + Tak, tak; pamiętam dobrze. Mija teraz/ + Rok jedenasty od trzęsienia ziemiRok jedenasty od trzęsienia ziemi --- aluzja do aktualnego trzęsienia ziemi w Anglii z 6 kwietnia 1580 r.;/ + Właśnie od piersi była odsądzona,/ + Spomiędzy wszystkich dni bożego roku/ + Tego jednego nigdy nie zapomnę./ + PiołunemPiołun --- napar lub wywar z rośliny o tej samej nazwie, bardzo gorzki, stosowany w leczeniu różnych dolegliwości. sobie wtedy pierś potarłam,/ + Siedząc na słońcu tuż pod gołębnikiem./ + Państwo byliście tego dnia w Mantui./ + A co? mam pamięć? Ale jak mówiłam,/ + Skoro pieszczotka moja na brodawce/ + Poczuła gorycz, trzeba było widzieć,/ + Jak się skrzywiła, szarpnęła od piersi;/ + Gołębnik za mną: skrzyp! a ja co żywo/ + Na równe nogi: hyc! nie myśląc czekać,/ + Aż mi kto każe. Upłynęło odtąd/ + Lat jedenaście. Umiała już wtedy/ + 0 własnej sile stać, co mówię, biegać,/ + Dyrdać. Dniem pierwej zbiła sobie czoło./ + Mój mąż, świeć Panie jego duszy! podniósł/ + Z ziemi niebogę; był to wielki figlarz./ + ,,Plackiem - rzekł - padasz teraz, a jak przyjdzie/ + Większy rozumek, to na wznak upadniesz,/ + Nieprawdaż, Julciu?" A ten mały łotrzyk/ + Jak mi Bóg miły! przestał zaraz krzyczeć/ + I odpowiedział: ,,tak". Chociażbym żyła/ + Tysiąc lat, nigdy tego nie zapomnę./ + ,,Nieprawdaż, Julciu - rzekł - że padniesz wznak?"/ + A mały urwismały urwis --- w oryg. pretty fool, mały głuptas, lepiej odpowiada tekstowi. odpowiedział: ,,tak".PANI KAPULETDość tego, Marto, skończ już tę historię./ + Proszę cię.MARTADobrze, miłościwa pani./ + Ale nie mogę wstrzymać się od śmiechu,/ + Kiedy przypomnę sobie, jak to ona/ + Przestała krzyczeć i odpowiedziała:/ + ,,Tak". Miała jednak guz jak kurze jaje,/ + Siniec porządny i płakała gorzko;/ + Ale gdy mąż mój rzekł: ,,Plackiem dziś padasz,/ + A jak dorośniesz, to na wznak upadniesz,/ + Nieprawdaż Julciu?", tak i niebożątko/ + Zaraz ucichło i odrzekło:,,tak".JULIAUcichnij też i ty, proszę cię, nianiu.MARTAJużem ucichła przecie. Pan Bóg z tobą!/ + Ty jesteś perłą ze wszystkich niemowląt,/ + Jakie karmiłam. Gdybym jeszcze mogła/ + Patrzeć na twoje zamęście!...Córka, MatkaPANI KAPULETMałżeństwoZamęście!/ + To jest punkt właśnie, o którym chcę mówić./ + Powiedz mi, Julio, co myślisz i jakie/ + Są chęci twoje we względzie małżeństwa?JULIAO tym zaszczycie jeszcze nie myślałam.MARTAO tym zaszczycie! Gdybym nie ja była/ + Twą karmicielką, rzekłabym, żeś mądrość/ + Wyssała z mlekiem.PANI KAPULETMałżeństwo, ObyczajeMyślże o tym teraz./ + Młodsze od ciebie dziewczęta z szlachetnych/ + Domów w Weronie wcześnie stan zmieniają;/ + Ja sama byłam już matką w tym wieku,/ + W którym tyś jeszcze panną. Krótko mówiąc,/ + Waleczny Parys stara się o ciebie.MARTATo mi kawaler! panniuniu, to brylant/ + Taki kawaler: chłopiec gdyby z woskuchłopiec gdyby z wosku --- popularne powiedzenie: zgrabny, urodziwy, jak ulepiony z wosku.!PANI KAPULETNie ma w Weronie równego mu kwiatu.MARTACo to, to prawda: kwiat to, kwiat prawdziwy.PANI KAPULETCóż, Julio? Będziesz mogła go kochać?/ + Dziś w wieczór ujrzysz go wśród naszych gości./ + Wczytaj się w księgę jego lic, na których/ + Pióro piękności wypisało miłość;/ + Przypatrz się jego rysom, jak uroczo,/ + Zgodnie się schodzą z sobą i jednoczą;/ + A co w tej księdze wyda ci się mrocznym,/ + To w jego oczach stanieć się widocznym./ + Do upięknienia tej, zaprawdę rzadkiej,/ + Edycji męża brak tylko okładki./ + Roślina w ziemi, ryba w wodzie żyje;/ + Miło, gdy piękną treść piękny wierzch kryje;/ + I tym wspanialsza, tym więcej jest warta/ + Złota myśl w złotej oprawie zawarta./ + Tak więc z nim wszystką jego właśćwłaść --- własność. posiędziesz/ + I w niczym sama ujmy mieć nie będziesz.MARTAUjmy? Ba, owszem przyrost, boć to przecie/ + Zawżdy z mężczyzną przybywa kobiecie.PANI KAPULETChceszże go? powiedz krótko, węzłowato.JULIAZobaczę, jeśli patrzenia dość na to;/ + Nie głębiej jednak myślę w tę rzecz wglądać,/ + Jak tobie, pani, podoba się żądać.SługaWchodzi Służący.SŁUŻĄCYPani, goście już przybyli; wieczerza zastawiona, czekają na panie, pytają o pannę Julię, przeklinają w kuchni panią Martę; słowem, niecierpliwość powszechna. Niech panie raczą pośpieszyć.Wychodzi.PANI KAPULETPójdź, Julio; w hrabi serce tam dygoce.MARTAIdź i po błogich dniach błogie znajdź noce.Wychodzą.SCENA CZWARTAUlica. Wchodzą Romeo, Merkucjo i Benwolio w towarzystwie pięciu czy sześciu masek. Ludzie z pochodniami i inne osoby.ROMEOObyczajeMamyż przy wejściu z przemową wystąpićGości niezaproszonych poprzedzał służący z kurtuazyjnymi przeprosinami (często w przebraniu, np. bożka miłości Kupidyna), a następnie już oni sami przy wejściu wygłaszali mowę na cześć gościnności pana domu albo pod adresem znajdujących się dam. Jak widzimy z tekstu, zwyczaj ten wtedy wyszedł już w Anglii z mody./ + Czy też po prostu wejść?BENWOLIOWyszły już z mody/ + Te ceremonie; nie będziemy z sobą/ + Wiedli Kupida z opaską na skroni,/ + Łuk malowany z gontu niosącego/ + I straszącego dziewczęta jak ptaki,/ + Ani też owych prawili oracji,/ + Mdło za suflerem cedzonych na wstępie./ + Niech sobie o nas pomyślą, co zechcą;/ + Wejdziem, pokręcim siępokręcim się --- w oryg. measure, oznaczające uroczysty taniec rozpoczynający zabawę. i znikniem potem.ROMEOKręćcie się, kiedy chcecie, jam do tego/ + Dziś niesposobny.MERKUCJOKochany Romeo,/ + Musisz potańczyć także.ROMEOCierpienie, MiłośćNie, doprawdy./ + Wy macie lekkie trzewiki, to tańczcie;/ + Mnie ołów serce tłoczy, ledwie mogę/ + Ruszyć się z miejsca.MERKUCJOZakochany jesteś;/ + Pożycz strzelistych od Kupida skrzydeł/ + I wznieś się nimi nad poziomą sferę.ROMEONie mnie, tkniętemu srodze jego strzałą,/ + Strzeliście wzbijać się na jego skrzydłach;/ + Nie mnie się wznosić nad poziom, co nosząc/ + Brzemię miłości, na poziom upadam.MERKUCJOA gdybyś upadł z nią, ją byś obrzemiłobrzemił --- obciążył brzemieniem../ + Tak delikatną rzecz przygniótłbyś srodze.ROMEONazywasz miłość rzeczą delikatną?/ + Zbyt, owszem, twarda, szorstka i koląca.MERKUCJOTwardali dla cię, bądź i dla niej twardy;/ + Kol ją, gdy kole, a zwalisz ją łatwo./ + Hola! podajcie mi na twarz pokrowiec!/ + Maskę na maskę!wkłada maskęNiechaj sobie teraz/ + Ciekawe oko nicuje mą szpetność!/ + Ta larwaNazwę tę dawano karykaturalnym maskom, które aktorzy nakładali na twarze. za mnie będzie się rumienić.BENWOLIOIdźmy, panowie; zadzwońmyIdźmy, panowie; zadzwońmy --- w oryg.: knock and enter, czyli zastukajmy kołatką i wejdźmy; dzwonków wtedy jeszcze nie używano., a potem/ + Ostro już tylko polećmy się nogom.ROMEONiech trzpioty łechcą nieczułą posadzkę!/ + Pochodni dla mnie! bom ja dziś skazanyja dziś skazany --- Romeo bierze w rękę pochodnię na znak, że nie będzie tańczył, tylko z dala wzdychał do Rozaliny, której, nawiasem mówiąc, poeta wcale nie wprowadza na scenę.,/ + Jak ów pachołek, co świeci swej pani,/ + Stać nieruchomie i martwym być widzem.MERKUCJOStój, jak chcesz, byleś tylko nie stał o to,/ + Co cię tak martwi, a w czym (z całym winnym/ + Uszanowaniem dla twojej miłości),/ + Jak w błocie, widzę, po uszy zagrzązłeś./ + Nuże, nie palmy świec w dzień.ROMEOPalmyż teraz./ + Bo noc jest.MERKUCJOMniemam, panie, że czas tracąc/ + Zarówno psujem świece bez potrzeby,/ + Jak w dzień je paląc. Przyjmij tę uwagę;/ + Bo w niej pięć razy więcej jest logiki/ + Niż w naszych pięciu zmysłach.ROMEOUważamy/ + Za rzecz stosowną pójść tam na ten festyn,/ + Chociaż logiki w tym nie ma.MERKUCJODlaczego?ROMEOSenMiałem tej nocy marzenie.MERKUCJOJa także;ROMEOCóż ci się śniło?MERKUCJOTo, że marzyciele/ + Najczęściej zwykli kłamać.ROMEOPrzez sen w łóżku,/ + Gdy w gruncie marzą o rzeczach prawdziwych.MERKUCJOSnadź się królowa MabRomeo zaczyna opowiadać swój sen, ale przerywa mu Merkucjo barwną opowieścią o ,,akuszerce wróżek", maleńkiej, często złośliwej nimfie, która ludziom przynosi marzenia, przejeżdżając nad śpiącymi swoim niezwykłym, miniaturowym powozem. Nazwa ta, etymologicznie nie wyjaśniona, pojawia się po raz pierwszy dopiero u Szekspira, po nim wymieniają królową Mab Michael Drayton i Ben Jonson. Służy ona za tytuł do poematu pióra romantycznego poety Percy Bysshe Shelleya; staje się tam władczynią ludzkich myśli. widziała z tobą;/ + Ta, co to babi wieszczkom i w postaci/ + Kobietki mało co większej niż agat/ + Na wskazującym palcu aldermanaaldermana --- rajcy miejskiego; nosili oni pierścienie z agatem na znak swego stanowiska.,/ + Ciągniona cugiem drobniuchnych atomów,/ + Tuż, tuż śpiącemu przeciąga pod nosem./ + Szprychy jej wozu z długich nóg pajęczych,/ + Osłona z lśniących skrzydełek szarańczy;/ + SprzężajSprzężaj --- uprząż. z plecionych nitek pajęczyny;/ + Lejce z wilgotnych księżyca promykówz wilgotnych księżyca promyków --- według dawnych pojęć promienie księżyca były wilgotne, ponieważ miał on w swym władaniu przypływy i odpływy morza.;/ + Bicz z cienkiej żyłki na świerszcza szkielecie;/ + A jej forszpanemforszpan --- zaprzęg. mała, szara muszka/ + Przez pół tak wielka jak ów krągły owad,/ + Co siedzi w palcu leniwej dziewczyny;/ + Wozem zaś próżny laskowy orzeszek;/ + Dzieło wiewiórki lub majstra robaka,/ + Tych z dawien dawna akredytowanych/ + Stelmachów wieszczek. W takich to przyborach/ + Co noc harcują po głowach kochanków,/ + Którzy natenczas marzą o miłości;/ + Albo po giętkich kolanach dworaków,/ + Którzy natenczas o ukłonach marzą;/ + Albo po chudych palcach adwokatów,/ + Którym się wtedy roją honoraria;/ + Albo po ustach romansowych damul,/ + Którym się wtedy marzą pocałunki;/ + Często atoli Mab na te ostatnie/ + Zsyła przedwczesne zmarszczki, gdy ich oddech/ + Za bardzo znajdzie cukrem przesycony./ + Czasem też wjeżdża na nos dworakowi:/ + Wtedy śnią mu się nowe łaski pańskie;/ + KsiądzCzasem i księdza plebana odwiedzi,/ + Gdy ten spokojnie drzemie, i ogonem/ + Dziesięcinnego wieprzaDziesięcinnego wieprza --- wieprza składanego w dziesięcinie, czyli w podatku kościelnym stanowiącym dziesiątą część zbiorów. w nos go łechce:/ + Wtedy mu nowe śnią się beneficjabeneficja --- ziemie, z których duchowny pobierał dożywotnio dochody./ + Å»ołnierzCzasem wkłusuje na kark żołnierzowi:/ + Ten wtedy marzy o cięciach i pchnięciach,/ + O szturmach, breszach bresze --- wyłomy w murze zdobywanego miasta., o hiszpańskich klingach/ + Czy o pucharach, co mają pięć sążnisążeń --- dawna jednostka długości, wynosząca ok. 2m, wyznaczana rozpiętością ramion.;/ + Wtem mu zatrąbi w ucho: nasz bohater/ + Truchleje, zrywa się, klnąc zmawia pacierz/ + I znów zasypia. KobietaTaka jest Mab: ona,/ + Ona to w nocy zlepia grzywy koniom/ + I włos ich gładki w szpetne kudły zbija,/ + Które rozczesać niebezpiecznie; ona/ + Jest ową zmorą, co na wznak leżące/ + Dziewczęta dusi i wcześnie je uczy/ + Dźwigać ciężary, by się z czasem mogły/ + Zawołanymi stać gospodyniami./ + Ona to, ona...ROMEOSkończ już, skończ, Merkucjo,/ + Prawisz o niczym.MERKUCJOPrawię o marzeniach,/ + Które w istocie niczym innym nie są/ + Jak wylęgłymi w chorobliwym mózgu/ + Dziećmi fantazji; ta zaś jest pierwiastku/ + Tak subtelnego właśnie jak powietrze;/ + Bardziej niestała niż wiatr, który już to/ + Mroźną całuje północ, już to z wstrętem/ + Rzuca ją, dążąc w objęcia południa.BENWOLIOCoś ten wiatr zawiał, zdaje się, i na nas,/ + Wieczerza stoi, spóźnimy się na nią.LosROMEOBoję się, czyli nie przyjdziem za wcześnie;/ + Bo moja dusza przeczuwa, że jakieś/ + Nieszczęście, jeszcze wpośród gwiazd wiszące,/ + Złowrogi bieg swój rozpocznie od daty/ + Uciech tej nocy i kres zamkniętego/ + W mej piersi, zbyt już nieznośnego, życia/ + Przyśpieszy jakimś strasznym śmierci ciosem./ + Lecz niech Ten, który ma ster mój w swym ręku,/ + Kieruje moim żaglem! Dalej! Idźmy!BENWOLIOUderzcie w bębny!WychodząWychodzą --- w oryg. ,,chodzą dookoła sceny" - była to umowna zmiana miejsca akcji..SCENA PIĄTASala w domu Kapuletów. Wchodzą muzykanci i słudzy.SługaPIERWSZY SŁUGASługaGdzie Potpan?Skrócone potcompanion, kuchcik. Czemu nie pomaga sprzątać? Gęsi mu paść, nie służyć.DRUGI SŁUGATak to, kiedy ważne obowiązki lokaja powierzają ludziom złej maniery; na diabła się to zdało.PIERWSZY SŁUGAPowynoście stołki! usuńcie na bok bufet! Pozbierajcie srebra! Schowaj no tam dla mnie, braciszku, kawałek marcepana i szepnij na ucho odźwiernemu, żeby wpuścił Zuzannę Grindstone i Nelly; jak mię kochasz! Antoni! Potpan!DRUGI SŁUGADobrze, chłopcze, gotowe.PIERWSZY SŁUGAWołają was, czekają na was i niecierpliwią się w wielkiej sali.TRZECI SŁUGANie możemy być tu i tam razem. Dalej, chłopcy! pohulajmyż dzisiaj! Kto umie czekać, wszystkiego się doczeka.Oddalają się. Kapulet i inni wchodzą z gośćmi i maskami.KAPULETObyczaje, Starość, MłodośćWitaj, cna młodzi! KobietaWolne od nagniotków/ + Damy rachują na waszą ruchawość,/ + Śliczne panienki, któraż z was odmówi/ + Stanąć do tańca? O takiej wręcz powiem,/ + Å»e ma nagniotki. A co? Tom was zażył!/ + Dalej, panowie! I ja kiedyś także/ + Maskę nosiłem i umiałem szeptać/ + W ucho pięknościom jedwabne powieści,/ + Co szły do serca; przeszło to już, przeszło./ + Nuże, panowie! Grajki, zaczynajcie!/ + Miejsca! rozstąpmy się! dalej, dziewczęta!Muzyka gra. Młodzież tańczy.Hej! więcej światła! Wynieście te stołyWynieście te stoły --- stoły składały się z blatu opieranego na krzyżakach, w razie potrzeby stawiano je na bok, aby nie zabierały miejsca, i tak jest w oryginale.!/ + I zgaście ogień, bo zbyt już gorąco./ + Starość Siadajże, siadaj, bracie Kapuleciebracie Kapulecie --- jak wynika z zaproszenia (I, 2), jest on stryjem ojca Julii.!/ + Dla nas dwóch czasy pląsów już minęły./ + Jakże to dawno byliśmy obydwaj/ + Po raz ostatni w maskach?DRUGI KAPULETBędzie temu/ + Lat ze trzydzieści.KAPULETCo? Co! Nie tak dawno/ + Było to, pomnę, na godach Lucencja;/ + Na te Zielone Świątki, da Bóg dożyć,/ + Będzie dwadzieścia pięć lat.DRUGI KAPULETDawniej, dawniej,/ + Wszak już syn jego jest trzydziestoletni.KAPULETCo mi waść prawisz? Przede dwoma laty/ + Syn jego nie był jeszcze pełnoletni.ROMEOdo jednego z sługMiłość, KochanekCo to za dama, co w tej chwili tańczy/ + Z tym kawalerem?SŁUGANie wiem, jaśnie panie.ROMEOOna zawstydza świec jarzących blaski;/ + Piękność jej wisi u nocnej opaskiPiękność jej... --- w oryg. poetyczniej: piękność Julii ,,wisi na policzku nocy", jaśnieje jak księżyc na tle czarnego nieba./ + Jak drogi klejnot u uszu Etiopa./ + Nie tknęła ziemi wytworniejsza stopa./ + Jak śnieżny gołąb wśród kawek tak ona/ + Świeci wśród swoich towarzyszek grona./ + Zaraz po tańcu przybliżę się do niej/ + I dłoń mą uczczę dotknięciem jej dłoni./ + Kochałżem dotąd? O! zaprzecz, mój wzroku!/ + Boś jeszcze nie znał równego uroku.Grzech, Obyczaje, Przemoc, WrógTYBALTSądząc po głosie, z Montekich to któryś./ + Daj no mi rapir, chłopcze. Jak się waży/ + Ten łotr tu wchodzić i kłamaną larwą/ + Szyderczo naszej urągać zabawie?/ + Na krew szlachetną, co mi wzdyma serce,/ + Nie będzie grzechu, jeśli go uśmiercę./ + KAPULETTybalcie, co ci to? Czego się zżymasz?TYBALTKonflikt, WrógUjmy tej, stryju, pewno nie wytrzymasz:/ + Jeden z Montekich, twych śmiertelnych wrogów,/ + Śmie tu znieważać gościnność twych progów./ + KAPULETCzyż to Romeo?TYBALTTak, ten to nikczemnik.KAPULETObyczajeDaj mu waść pokój, nie wychodzi przecie/ + z granic wytkniętych dobrym wychowaniem/ + I prawdę mówiąc, cała go Werona/ + Ma za młodzieńca pełnego przymiotów;/ + Nie chciałbym za nic w świecie w moim domu/ + Czynić mu krzywdy. Uspokój się zatem,/ + Miły synowcze, nie zważaj na niego,/ + Taka ma wola; jeśli ją szanujesz,/ + Okaż uprzejmość i spędź precz z oblicza/ + Ten mars niezgodny z weselem tej doby.TYBALTTaki gość w domu nabawia choroby;/ + Nie ścierpię go tu.KAPULETChcę go mieć cierpianym./ + Cóż to, zuchwalcze? Mówię, że chcę! Cóż to?/ + Czy ja tu jestem, czy waść jesteś panem?/ + Waść go tu nie chcesz ścierpieć! Boże odpuść!/ + Waść mi chcesz gości porozpędzać? kołki/ + Na łbie mi strugać? przewodzić w mym domu?TYBALTStryju, to hańba!KAPULETCicho! burdą jesteś./ + Z tą porywczością doigrasz się waszmość./ + Zawsze mi musisz się sprzeciwiać! - Brawo,/ + Kochana młodzi! - Urwipołeć z waści!/ + Siedź cicho albo... Hola! Więcej światła! -/ + Ja cię uciszę. Patrz go! - Å»wawo, chłopcy!TYBALTGniew dobrowolny z flegmą przymuszoną/ + Na krzyż się schodząc wstrząsają mi łono./ + Muszę ustąpić; wkrótce się atoli/ + W gorzką żółć zmieni ta słodycz wbrew woli.Oddala się.ROMEOdo Juliido Julii --- Pierwsza ich rozmowa napisana jest w formie sonetu.MiłośćJeśli dłoń moja, co tę świętość trzyma,/ + Bluźni dotknięciem: zuchwalstwo takowe/ + Odpokutować usta me gotowe/ + Pocałowaniem pobożnym pielgrzyma.JULIAdo RomeoMości pielgrzymie, bluźnisz swojej dłoni,/ + Która nie grzeszy zdrożnym dotykaniem;/ + Jestli ujęcie rąk pocałowaniem,/ + Nikt go ze świętych pielgrzymom nie broni.ROMEOjak pierwejNie mająż święci ust tak jak pielgrzymi?JULIAjak pierwejMają ku modłom lub kornej podzięce.ROMEONiechże ich usta czynią to co ręce;/ + Moje się modlą, przyjm modły ich, przyjmij.JULIANiewzruszonymi pozostają święci,/ + Choć gwoli modłów niewzbronne ich chęci.ROMEOZiść więc cel moich, stojąc niewzruszenie./ + I z ust swych moim daj wziąć rozgrzeszenie.Całuje ją.JULIAMoje więc teraz obciąża grzech zdjęty.ROMEOZ mych ust? O! grzechu, zbyt pełen ponęty!/ + Niechże go nazad rozgrzeszony zdejmie!/ + Pozwól.Całuje ją znowu.JULIAJak z książki całujesz pielgrzymie.MARTAPanienko, jejmość pani matka prosi.ROMEOKtóż jest jej matką?MARTASługaJej matką? Bajbardzo!/ + Nikt inny, jeno pani tego domu;/ + I dobra pani, mądra a cnotliwa./ + Ja byłam mamką tej, coś z nią pan mówił./ + Smaczny by kąsek miał, kto by ją złowił./ + ROMEOKonflikt, WrógA więc Kapulet! O dolo zbyt sroga!/ + Å»ycie me jest więc w ręku mego wroga.BENWOLIOWychodźmy, wieczór dobiega już końca.ROMEONiestety! z wschodem dla mnie zachód słońca.KAPULETdo rozchodzących się gościEjże, panowie, pozostańcie jeszcze;/ + Mają nam wkrótce dać małą przekąskęNa zakończenie tańców podawano lekkie potrawy i ciasta../ + Chcecie koniecznie? Muszę więc ustąpić./ + Dzięki wam, mili panowie i panie./ + Dobranoc. Światła! Idźmyż spać.do Drugiego KapuletaBraciszku,/ + Zapóźniliśmy się; idę wypocząć.Wychodzą wszyscy prócz Julii i Marty.JULIACzy nie wiesz, nianiu, kto to jest ten pan?MARTATen,tu?/ + To syn starego Tyberia.JULIAA tamten,/ + Co właśnie ku drzwiom zmierza?MARTATo podobno/ + Młody Petrycy.JULIAA ów, tam na prawo,/ + Co nie chciał tańczyć?MARTANie wiem.JULIASpytaj, proszę,/ + Jak się nazywa. Jeżeli żonaty,/ + Całun mnie czeka zamiast ślubnej szaty.MARTAZwie się Romeo, jest z rodu Montekich,/ + Synem waszego największego wroga.JULIAKonflikt, Miłość, WrógJako obcego za wcześnie ujrzałam!/ + Jako lubego za późno poznałam!/ + Dziwny miłości traf się na mnie iści,/ + Å»e muszę kochać przedmiot nienawiści./ + MARTACo to jest? co to takiego?JULIATo wiersze,/ + Których mię jeden tancerz dziś nauczył.MARTAPójdź spać, waćpanna.Głos za sceną: ,,Julio!"Dalej! dalej!/ + Wołają pannę i pusto już w sali.Wychodzą.AKT DRUGISenPROLOGPrzełożył Jan KasprowiczCHÓRKonflikt, Miłość, RodzinaDawna namiętność już w całunach leży,/ +W jej miejscu władniewładnie --- włada. siła żądzy nowej;/ +Piękną przestała być przy Julii świeżej/ +Piękność, dla której umrzeć był gotowy.Dziś jest Romeo kochany i kocha,/ +W oczach obojga żar jednaki płonie;/ +Lecz on, w niej wroga przypuszczając, szlocha,/ +A ona miłość z wędki grozy chłonie.On się nie zbliży i przed nią nie złoży/ +Przysiąg serdecznych, uważan za wroga;/ +I jej, choć w łonie namiętność się sroży,/ +Zejścia się z lubym zamkniętą jest droga.Lecz w żądzy siła: po wielkich katuszach/ +Wielką im radość czas zgotuje w duszach.SCENA PIERWSZAPusty plac przytykający do ogrodu Kapuletów. Wchodzi Romeo.ROMEOMamże iść dalej, gdy tu moje serce?/ + Cofnij się, ziemio, wynajdź sobie centrum!ziemio, wynajdź sobie centrum! --- Romeo nazywa siebie ziemią, Julia jest jej środkiem, bo u niej znajduje się jego serce. Zatrzymuje się, jest niezdecydowany, czy iść, czy pozostać, wybiera to drugie.Wchodzi na mur i spuszcza się do ogrodu. Wchodzą Merkucjo i Benwolio.BENWOLIORomeo! bracie! Romeo!MERKUCJOMa rozum;/ + Powietrze chłodne, więc dyrnął do łóżka.BENWOLIOPobiegł tą drogą i przelazł przez parkan./ + Wołaj, Merkucjo!KochanekMERKUCJOUżyję nań zaklęć;/ + Romeo! gachu! cietrzewiu! wariacieRomeo! gachu!... --- w oryg. poetyczniej: Romeo, humours, madman, passion, lover!, czyli: Romeo! Zmienniku! wariacie! namiętności! kochanku! Ponieważ Romeo uciekł towarzyszom, Merkucjo żartobliwymi zaklęciami chce wywołać jego ducha. Jak widzimy w następnej scenie, Romeo słyszał ich z ukrycia.!/ + Ukaż się w lotnej postaci westchnienia,/ + Powiedz choć jeden wiersz, a dość mi będzie;/ + Jęknij: ach! połącz w rym: kochać i szlochać;/ + Szepnij Wenerze jakie piękne słówko;/ + Daj jaki nowy epitet ślepemu/ + Jej synalkowi, co tak celnie strzelał/ + Za owych czasów, gdy król Kofetua/ + W zaloty chodził do córki żebraczejAluzja do znanej ballady ludowej; za sprawą Kupidyna król ten zakochał się w żebraczce../ + Nie słucha; ani piśnie, ani trunieani trunie --- ani odezwie się./ + Zdechł robakZdechł robak --- w oryg. the ape is dead --- małpa jest martwa (małpka biorąca udział w przedstawieniu kuglarzy udaje nieżywą)., muszę zakląć go inaczej./ + Klnę cię na żywe oczy Rozaliny,/ + Na jej wysokie czoło, krasne usta,/ + Wysmukłe nóżki i toczone biodra/ + Z przyległościami, abyś się przed nami/ + W właściwej sobie postaci ukazał.BENWOLIOGniewać się będzie, jeśli cię usłyszy.MERKUCJOCo się ma gniewać? Mógłby się rozgniewać,/ + Gdyby za sprawą mojego zaklęcia/ + W zaczarowane koło jego paniDuch, którego wzywano, miał się ukazać w wyrysowanym uprzednio kole./ + Inny duch wkroczył i stał tam dopóty,/ + Dopóki by go nie zmogła: to byłby/ + Powód do uraz; moja inwokacja/ + Jest przyjacielska i godziwa razem,/ + Bo wywołuje w imię jego pani/ + Jego jedynie naturalną postać.BENWOLIOMiłośćPójdź! skrył się owdzie pomiędzy drzewami,/ + By się tam zbratał z tajemniczą nocąz tajemniczą nocą --- w oryg.: humorous night --- wilgotna, czyli zmienna noc.---/ + Ślepym w miłości ciemność jest najmilsza.MERKUCJOKobieta, KochanekMożeż w cel trafić miłość będąc ślepą?/ + Teraz usiądzie sobie pod jabłonką/ + I będzie wzdychał, by jego kochanka/ + Była owocem, który młode panny,/ + Kiedy są same - nazywają figą./ + Oby, Romeo, była, oby była + Taką otwartą figą, a ty chłopcze,/ + Obyś był gruszką! Dobranoc, Romeo!/ + Idę lec w moim łóżku za kotarą,/ + Bo to polowepolowe --- dotyczy łóżka, chodzi o spanie na ziemi. tu dla mnie za chłodne./ + Czy idziesz także?BENWOLIOIdę; próżno szukać/ + Takiego, co być nie chce znaleziony.Wychodzą.SCENA DRUGAOgród Kapuletów. Wchodzi Romeo.ROMEOCierpienie, Kochanek, MiłośćDrwi z blizn, kto nigdy nie doświadczył rany.Julia ukazuje się w oknie.Lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna!/ + Ono jest wschodem, a Julia jest słońcem!/ + Wnijdź, cudne słońce, zgładź zazdrosną lunę,/ + Która aż zbladła z gniewu, że ty jesteś/ + Od niej piękniejsza; o, jeśli zazdrosna,/ + Nie bądź jej służką! Jej szatkę zieloną/ + I bladą noszą jeno głupcyszatkę zieloną i bladą noszą jeno głupcy --- aktorzy grywający rolę błazna nosili ubrania dwukolorowe, biało-zielone (por. Makbet, I, 7).. Zrzuć ją!/ + To moja pani, to moja kochanka!/ + O! gdyby mogła wiedzieć, czym jest dla mnie!/ + Przemawia, chociaż nic nie mówi; cóż stąd?/ + Jej oczy mówią, oczom więc odpowiem./ + Za śmiały jestem; mówią, lecz nie do mnie./ + Dwie najjaśniejsze, najpiękniejsze gwiazdy/ + Z całego nieba, gdzie indziej zajęte,/ + Prosiły oczu jej, aby zastępczo/ + Stały w ich sferach, dopóki nie wrócą./ + Lecz choćby oczy jej były na niebie,/ + A owe gwiazdy w oprawie jej oczu:/ + Blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy/ + Jak zorza lampę; gdyby zaś jej oczy/ + Wśród eterycznej zabłysły przezroczy,/ + Ptaki ocknęłyby się i śpiewały,/ + Myśląc, że to już nie noc, lecz dzień biały./ + Patrz, jak na dłoni smutnie wsparła liczko!/ + O! gdybym mógł być tylko rękawiczką,/ + Co tę dłoń kryje!JULIAAch!ROMEOCicho! coś mówi./ + o! mów, mów dalej, uroczy aniele;/ + bo ty mi w noc tę tak wspaniale świecisz/ + jak lotny goniec niebios rozwartemu/ + od podziwienia oku śmiertelników,/ + które się wlepia w niego, aby patrzeć,/ + jak on po ciężkich chmurach się przesuwa/ + i po powietrznej żegluje przestrzeni.JULIAKonflikt, Miłość, RodzinaRomeo! Czemuż ty jesteś Romeo!/ + Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę!/ + Lub jeśli tego nie możesz uczynić,/ + To przysiąż wiernym być mojej miłości,/ + A ja przestanę być z krwi Kapuletów.ROMEOMamże przemówić czy też słuchać dalej?JULIAKonflikt, Miłość, RodzinaNazwa twa tylko jest mi nieprzyjazna,/ + Boś ty w istocie nie Montekim dla mnie./ + Jestże Monteki choćby tylko ręką,/ + Ramieniem, twarzą, zgoła jakąkolwiek/ + Częścią człowieka? O! weź inną nazwę!/ + Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą,/ + Pod inną nazwą równie by pachniało;/ + Tak i Romeo bez nazwy Romea/ + Przecież by całą swą wartość zatrzymał./ + KochanekRomeo! porzuć tę nazwę, a w zamian/ + Za to, co nawet cząstką ciebie nie jest,/ + Weź mię, ach! całą!ROMEOBiorę cię za słowo:/ + Zwij mię kochankiem, a krzyżmokrzyżmo --- olej z balsamu i oliwy używany przy niektórych sakramentach i uroczystościach kościelnych. chrztu tego/ + Sprawi, że odtąd nie będę Romeem.JULIAKtoś ty jest, co się nocą osłaniając,/ + Podchodzisz moją samotność?ROMEOZ nazwiska/ + Nie mógłbym tobie powiedzieć, kto jestem;/ + Nazwisko moje jest mi nienawistne,/ + Bo jest, o! święta, nieprzyjazne tobie;/ + Zdarłbym je, gdybym miał je napisane.JULIAJeszcze me ucho stu słów nie wypiło/ + Z tych ust, a przecież dźwięk już ich mi znany./ + Jestżeś Romeo, mów? jestżeś Monteki?ROMEONie jestem ani jednym, ani drugim,/ + Jednoli z dwojga jest niemiłe tobie.JULIAJakżeś tu przyszedł, powiedz, i dlaczego?/ + Mur jest wysoki i trudny do przejścia,/ + A miejsce zgubne; gdyby cię kto z moich/ + Krewnych tu zastał...ROMEOMiłośćNa skrzydłach miłości/ + Lekko, bezpiecznie mur ten przesadziłem,/ + Bo miłość nie ma żadnych tam i granic;/ + A co potrafi, na to się i waży;/ + Krewni więc twoi nie trwożą mię wcale.JULIAZabiliby cię, gdyby cię ujrzeli.ROMEOAch! więcej groźby leży w oczach twoich/ + Niż w ich dwudziestu mieczach; patrz łaskawie,/ + A będę silny przeciw ich gniewowi.JULIANa Boga! niech cię oni tu nie ujrzą!ROMEOCiemny płaszcz nocy skryje mię przed nimi./ + Lecz niech mię znajdą, jeśli ty mię kochasz./ + Lepszy kres życia skutkiem ich niechęci/ + Niż przedłużony zgon w braku twych uczuć.MiłośćJULIAKto ci dopomógł znaleźć to ustronie?ROMEOMiłość, co mi go doradziła szukać;/ + Ona mi instynkt, ja jej oczy dałem./ + Nie jestem sternik, gdybyś jednak była/ + Równie daleko jak ów brzeg, którego/ + Morze najdalsze podmywa krawędzie,/ + Śmiało po taki klejnot bym popłynął.JULIAGdyby nie ciemność, co mi twarz maskuje,/ + Widziałbyś na niej rozlany rumieniec/ + Po tym, co z ust mych słyszałeś tej nocy./ + Rada bym form się trzymać, rada cofnąć/ + To, co wyrzekłam; ale precz, udanie!/ + MiłośćCzy ty mię kochasz? Wiem, że powiesz: tak jest;/ + I jać uwierzę; mimo przysiąg jednak/ + Możesz mię zawieść. Z wiarołomstwa mężczyzn/ + Śmieje się, mówią, Jowisz. O! Romeo!/ + Jeśli mię kochasz, wyrzecz to rzetelnie;/ + Lecz jeśli masz mię za podbój zbyt łatwy,/ + To zmarszczę czoło i przewrotną będę,/ + I na miłosne twoje oświadczenia/ + Powiem: nie, w innym razie za nic w świecie./ + Za czuła może jestem, o! Monteki,/ + Stąd możesz sądzić me obejście płochym;/ + Ufaj mi jednak, będę ja wierniejsza/ + Od tych, co bieglej umieją się drożyć./ + Byłabym ja się była, prawdę mówiąc,/ + Także drożyła, gdybyś był tajnego/ + Głosu miłości mojej nie podchwycił./ + Nie wiń mię przeto ani też przypisuj/ + Płochości tego wylania mych uczuć,/ + Które zdradziła noc ciemna.ROMEOO! Julio,/ + Przysięgam na ten księżyc, co wspaniale/ + Powleka srebrem tamtych drzew wierzchołki...MiłośćJULIAO! nie przysięgaj na księżyc, bo księżyc/ + Co tydzień zmienia kształt swej pięknej tarczy;/ + I miłość twoja po takiej przysiędze/ + Mogłaby również zmienną się okazać.ROMEONa cóż mam przysiąc?JULIANie przysięgaj wcale;/ + Lub wreszcie przysiąż na samego siebie:/ + Na ten uroczy przedmiot mych uwielbień,/ + To ci uwierzę.ROMEOJeśli szczera miłość/ + Mojego serca...JULIADaj pokój przysięgom./ + Lubo się cieszę z twojej obecności,/ + Te nocne śluby nie cieszą mnie jakoś,/ + Za nagłe one są, za nierozważne,/ + Podobne niby do blasku, co znika,/ + Nim człowiek zdąży powiedzieć: ,,Błysnęło"./ + Dobranoc, luby! Oby nam ten wonny/ + Miłości pączek przyniósł kwiat niepłonny!/ + Bądź zdrów! i zaśnij z tak błogim spokojem,/ + Jaki, z twej łaski, czuję w sercu mojem.ROMEOTakże mam odejść nie zaspokojony?JULIAJakiegoż więcej chcesz zaspokojenia?ROMEOZamiany twoich zapewnień za moje.JULIAJużem ci dała je, nimeś zażądał;/ + Rada bym jednak one mieć na powrót.ROMEOChciałaż byś cofnąć je? Dlaczego? luba!JULIAAżebym mogła oddać ci je znowu./ + A przecież jest to żądanie zbyteczne;/ + Miłość, Woda Bo moja miłość równie jest głęboka/ + Jak morze, równie jak ono bez końca;/ + Im więcej ci jej udzielam, tym więcej/ + Czuję jej w sercu.Słychać w pokojach głos Marty.Wołają mię. --- Zaraz./ + Bądź zdrów, kochanku drogi! --- Zaraz, zaraz./ + --- Najmilszy, pomnij być stałym! --- Zaczekaj,/ + Zaczekaj trochę, powrócę za chwilę.Wychodzi.ROMEOBłogosławiona, o! błogosławiona/ + Po dwakroć nocy! Ale czy to wszystko,/ + Dziejąc się w nocy nie jest marą tylko?/ + Co tak lubego możeż być istotnym?JULIAukazując się znowuJeszcze słów parę, a potem dobranoc,/ + Drogi Romeo! jeśli twoja skłonność/ + Jest prawą, twoim zamiarem małżeństwo:/ + To mię uwiadom jutro przez osobę,/ + Którą do ciebie przyślę, gdzie i kiedy/ + Zechcesz dopełnić obrzędu; a wtedy/ + Całą mą przyszłość u nóg twoich złożę/ + I w świat za tobą pójdę w imię boże.MARTAza scenąPanienko!JULIAIdę. --- Lecz jeśli mię zwodzisz,/ + To cię zaklinam...MARTAza scenąJulciu!JULIAZaraz idę./ + --- Jeśli mię zwodzisz, o! to cię zaklinam,/ + Skończ te zabiegi i zostaw mię żalom./ + --- Jutro więc przyślę.ROMEOJak pragnę zbawienia...KochanekJULIAPo tysiąc razy dobranoc.Odchodzi.ROMEOPo tysiąc/ + Razy niedobra tam, gdzie ty nie świecisz./ + Jak żak, gdy rzuca książkę, tak kochanek/ + Do celu swego pospiesza wesoły;/ + A gdy nadejdzie z kochanką rozstanekrozstanek --- rozstanie.,/ + Wlecze się smutnie, jak ów żak do szkoły.Odchodzi.JULIAukazuje się znowuPst! pst! Romeo! O, gdybym mieć mogła/ + Głos sokolnika, by tego maiżamaiż --- lub: maisz, młody ptak łowny, najczęściej sokół, którego w pierwszym roku życia przyuczano do polowania./ + Nazad przywołać! Przymus jest ochrypły,/ + Nie może głośno mówićPrzymus... nie może głośno mówić --- Julia musi mówić cicho w obawie, aby jej nikt oprócz Romea nie usłyszał., gdyby nie to,/ + WstrząsłabymWstrząsłabym --- poprawnie: wstrząsnęłabym. góry, gdzie się echo kryje,/ + I głos bym jego zrobiła chrapliwszy/ + Niż mój od rozbrzmień imienia Romeo!Kochanek, MiłośćROMEOMoja to dusza dzwoni imię moje,/ + Jak srebrny dźwięk ma nocą głos kochanki!/ + I jestże słodsza muzyka na świecie?JULIARomeo!ROMEOLuba!JULIAO której godzinie/ + Jutro mam przysłać?ROMEOO dziewiątej.JULIADobrze./ + Dwudziestoletni to termin. Nie pomnę,/ + Po com tu ciebie znowu przywołała.ROMEOPozwól mi czekać, aż sobie przypomnisz.JULIAZapomnę znowu, po co czekasz, pomnąc/ + O twojej tylko lubej obecności.ROMEOA ja wciąż czekać będę, abyś ciągle/ + Zapominała, sam zapominając,/ + Å»e mam gdzie inny dom jak tutaj.JULIAWkrótce/ + Dnieć będzie: rada bym, żebyś już odszedł;/ + Nie dalej jednak jak ów biedny ptaszek,/ + Co go swawolna dziewka z rąk wypuszcza/ + I wnet, zazdroszcząc mu krótkiej wolności,/ + Jak niewolnika trzymanego w więzach/ + Jedwabnym sznurkiem przyciąga na powrót.ROMEOChciałbym być biednym ptaszkiem w twoim ręku.JULIAO! ja bym zbytkiem pieszczot cię zabiła./ + Dobranoc, luby! jeszcze raz dobranoc!/ + Smutek rozstania tak bardzo jest miły,/ + Å»e by dobranoc wciąż usta mówiły.Odchodzi.Kochanek, SenROMEOSen na twe oczy, pokój w pierś niech spłynie;/ + Obym był nimi w tej błogiej godzinie!/ + Spieszę do ojca Laurentego celi,/ + On mi pomocy i rady udzieli.Wychodzi.SCENA TRZECIACela Ojca Laurentego. Wchodzi Ojciec Laurenty z koszykiem w ręku.OJCIEC LAURENTYSzary poranek spędza mrok ponury/ + Pasami światła znacząc wschodnie mury/ + I noc się na bok chyli jak pijana/ + Z dróg dnia ubitych kołami Tytanakołami Tytana --- w mitologii gr. tytan Hyperion był przed Apollinem woźnicą słonecznego rydwanu../ + Nim oko słońca pełnym blaskiem strzeli,/ + Rosę wypije i świat rozweseli,/ + Natura, RoślinyMuszę uzbierać w ten koszyk z sitowia/ + Roślin tak zbawczych, jak zgubnych dla zdrowia,/ + Ziemia jest matką natury i grobem,/ + Grzebie i życia obdziela zasobem./ + I mnóstwo dzieci jej łona widzimy/ + Ciągnących pokarm z jej piersi rodzimej;/ + Niejedno w skutkach swoich wyśmienite,/ + Każde do czegoś, wszystko rozmaite./ + O! moc to pełna cudów, co się mieści/ + W sokach ziół, krzewów, w martwej kruszców treści!/ + Obraz świataBo nie ma rzeczy tak podłych na ziemi,/ + Aby nie mogły stać się przydatnemi;/ + Ni tak przydatnych, aby zamiast służyć/ + Nie zaszkodziły pod wpływem nadużyć./ + Wszakże i cnota może zajść w bezdroże,/ + A błąd się czynem uszlachetnić może./ + W mdłym kwiatku, w ziółku jednym i tym samem/ + Ma nieraz miejsce jad wespół z balsamem,/ + Co zmysły razi i to, co im sprzyja,/ + Bo jego zapach rzeźwi; smak zabija./ + Podobnie sprzeczna i w człowieku gości/ + Dwójca pierwiastków: dobroci i złości;/ + A kędy górę gorsza weźmie stroma,/ + Tam śmierć przychodzi i roślina kona.Wchodzi Romeo.ROMEODzień dobry, ojcze mój.OJCIEC LAURENTYBenedicite!Benedicite! --- kościelna łacińska formuła powitania, pożegnania i błogosławieństwa./ + Cóż to za ranny głos tak mnie pozdrawia!/ + Młody mój synu, zły to znak, kto łoże/ + Próżne zostawia o tak wczesnej porze./ + Troska odbywa straż w oczach starego,/ + A sen tych mija, których troski strzegą;/ + Młodość Ale gdzie czerstwa, wolna od kłopotów/ + Młódź głowę złoży, sen zawżdy przyjść gotów./ + To więc tak ranne tu przybycie zdradza/ + Jakiś niepokój, któremu snu władza/ + Ulec musiała. Czy tylko się kładłeś?/ + Możeś do łóżka i nie zajrzał?ROMEOZgadłeś;/ + Milej niż w łóżku przeszły mi godziny.OJCIEC LAURENTYGrzeszniku, pewnieś był u Rozaliny.ROMEOU Rozaliny? Nie, ojcze; to imię/ + W pamięci mojej wiecznym snem już drzemie.OJCIEC LAURENTYBrawo, mój synu! Lecz gdzieżeś to bywał?ROMEOZaraz ci powiem: próżno byś zgadywał;/ + Konflikt, MiłośćByłem na balu w domu mego wroga,/ + Gdziem został ranny, lecz zbójczyni sroga/ + Czuje cios wzajem przeze mnie zadany,/ + Tak że na nasze obopólne rany/ + Święty wpływ tylko twej, ojcze, opieki/ + Poradzić zdoła i dać zbawcze leki./ + Po chrześcijańsku, jak widzisz, przemawiam,/ + Skoro się nawet za mym wrogiem wstawiam.OJCIEC LAURENTYMów jaśniej, synu; zagadkowa spowiedź,/ + Dwuznaczną także znajduje odpowiedź.ROMEOKobieta, Małżeństwo, MiłośćDowiedz się zatem, że anioł kobieta,/ + Którąm ukochał, jest z krwi Kapuleta./ + Jego to dziecko i nadzieja cała;/ + Jak ja ją, tak mnie ona ukochała./ + I do jedności, która nas już splata,/ + Brakuje tylko, byś nas ty dla świata/ + Stułą zjednoczył. Gdzie, o jakiej dobie/ + Dozgonną miłość przysięgliśmy sobie,/ + Powiem ci idąc, czcigodny kapłanie;/ + Błagam cię tylko, niech się to dziś stanie.OJCIEC LAURENTYKochanek, Młodość Święty Franciszku! Cóż to za przemiana!/ + Toż Rozalina, owa ukochana,/ + Niczym już dla cię? Miłość więc młodzieży/ + W oczach jedynie, a nie w sercu leży?/ + Jezus! Maryja! Ileż to solanki/ + Ściekło z twych oczu dla owej kochanki!/ + I nadaremnie, bowiem twe zapały/ + Wciąż zalewane, wciąż się powiększały./ + Jeszcze twych westchnień nie rozwiał FawoniFawoni --- nazwa wiosennego wiatru zachodniego (łac).;/ + Jeszcze twój dawny jęk w uszach mi dzwoni,/ + I na twych licach, bladością pokrytych,/ + Widoczny jeszcze ślad łez nie obmytych,/ + Wszystko, coś cierpiał z miłosnej przyczyny,/ + Cierpiałeś tylko gwoli Rozaliny./ + A teraz! nie dziw, gdy mdła płeć upadnie,/ + Kiedy mężczyźni szwankują tak snadnie.ROMEOGdym kochał tamtą, takżeś nie pochwalał.OJCIEC LAURENTYNie, żeś ją kochał, lecz żeś za nią szalał.ROMEOPogrześć tą miłość kazałeś.OJCIEC LAURENTYNie w grobie/ + By tę pochować, a inną wziąć sobie.ROMEONie łaj mnie, proszę; ta, co mi dziś luba,/ + Miłość mą płaci miłością cheruba;/ + Z tamtą inaczej było.OJCIEC LAURENTYBo odgadła,/ + Å»e w rzeczach serca nie znasz abecadła,/ + Tylko z rutyny czytasz. Pójdź, wietrzniku;/ + Do sankcjiDo sankcji --- do tolerowania. tego nowego wybryku/ + Jeden i jeden tylko wzgląd mię skłania:/ + To jest, że może z tego zawiązania/ + Wyniknie węzeł, który wasze rody/ + Zawistne złączy w piękny łańcuch zgody.ROMEOO! prędzej! pilno mi!OJCIEC LAURENTYFestina lenteFestina lente --- Spiesz się powoli (łac.)!/ + Zdradne są kroki za spiesznie podjęte.Wychodzą.SCENA CZWARTAUlica. Wchodzą Merkucjo i Benwolio.MERKUCJOGdzież, u diabła, ugrzązł Romeo! Czy był tej nocy w domu?BENWOLIONie w domu swego ojca przynajmniej; mówiłem z jego służącym.MERKUCJOTa blada sekutnica Rozalinasekutnica Rozalina --- Rozalina ślubowała dziewictwo bogini miłości i dlatego ze wzgardą traktuje zaloty Romea; w oryg. pale hard-hearted wench, czyli: blada o nieczułym sercu dziewczyna./ + Na wariata go wnet wykieruje.BENWOLIOTybalt, starego Kapuleta krewny,/ + Pisał do niego list.MERKUCJOZ wyzwaniem, ręczę.BENWOLIORomeo mu odpowie.MERKUCJOKażdy człowiek/ + Piśmienny może na list odpowiedzieć.BENWOLIOOn mu odpowie odpowiednio, jak człowiek wyzwany.MERKUCJOCierpienie, Kochanek, MiłośćBiedny Romeo! Już trup z niego! Zakłuty czarnymi oczyma białogłowy; przestrzelony na wskroś uszu romansową piosnką; ugodzony w sam rdzeń serca postrzałem ślepego malca łucznika; potrafiż on Tybaltowi stawić czoło?BENWOLIOA cóż to takiego Tybalt?MERKUCJOCoś więcej niż książę kotówksiążę kotów --- Tybalt to imię kota w romansie średniowiecznym o lisie (Reynard--Lis, przedstawiającym wady i cechy ludzkie na przykładach zwierząt), dlatego Merkucjo nazywa Tybalta Kapuleta kotem.; możesz mi wierzyć! Nieustraszony rębacz, bije się jak z nut, zna czas, odległość i miarę; pauzuje w sam raz jak potrzeba: raz, dwa, a trzy to już w pierś. Å»aden jedwabny guzik nie wykręci mu się od śmierci. DuelistaDuelista --- pojedynkoman, od franc. duel --- pojedynek. to, duelista pierwszej klasy. Owe nieśmiertelne passado! Owe punto reverso! owe hai!passado... punto reverso... hai! --- włoskie terminy w szermierce: passado --- pchnięcie z wypadem, punto reverso --- cios zadany zwróconym w dół rapierem; hai --- sztych (od włoskiego ai --- a masz!). Merkucjo drwi z nadużywania terminów stosowanych w fechtunku, podkreślając w ten sposób, że Tybalt zna się na walce na szpady tylko z lekcji szermierki.BENWOLIOCo takiego?MERKUCJONiech kaci porwą to plemię śmiesznych, sepleniących, przesadnych fantastyków, z ich nowo kutymi terminami! Na Boga, doskonała klinga! Dzielny mąż! Wspaniała dziewka! Nie jestże to rzecz opłakana, że nas obsiadły te zagraniczne muchy, te modne sroki, te pardonnez moipardonnez moi --- wybacz., którym tak bardzo idzie o nową formę, że nawet na starej ławce wygodnie siedzieć nie mogąModnisie nosili bufiaste pikowane spodnie suto od wewnątrz wykładane inną materią, stąd na ławach trzeba było żłobić okrągłe wgłębienia, aby mogli siedzieć wygodnie.; te bąki, co bąkają: bon! bon!bon! bon! (franc.) --- dobrze! dobrze!Wchodzi RomeoBENWOLIOOto Romeo, nasz Romeo idzie.PrzyjaźńMERKUCJOBez mlecza, jak śledź suszony. O! człowieku! jakżeś się w rybę przedzierzgnął! Teraz go rymy Petrarki rozczulają. Laura naprzeciw jego bóstwa jest prostą pomywaczką, lubo tamta miała kochanka, co ją opiewał; Dydona flądrą; Kleopatra Cyganką; Helena i Hero szurgotami i otłukami; TyzbeDydona... Kleopatra --- Sławne heroiny romansów miłosnych starożytności: Dydona --- królowa Kartaginy, ukochana księcia trojańskiego Eneasza, Kleopatra --- królowa Egiptu, ukochana wodzów rzymskich, Cezara i Antoniusza, Helena --- królowa Sparty, ukochana królewicza trojańskiego Parysa, Hero --- ukochana Leandra, Tyzbe --- ukochana Pirama. kopciuchem lub czymś podobnym, ale zawsze niedystyngowanym. Bon jourBonjour --- fr. dzień dobry., sinior Romeo! Oto masz francuskie pozdrowienie na cześć twoich francuskich pantalonów. Pięknie nas zażyłeś tej nocy.ROMEODzień dobry wam, moi drodzy. Jakże to was zażyłem?MERKUCJOPokazałeś nam odwrotną stronę medalu, odwrotną stronę swego medalu.ROMEOTo się znaczy, żem wam zdezerterował. Wybacz, kochany Merkucjo; miałem pilny interes, a w takim przypadku człowiek może zgrzeszyć na polu uprzejmości.MERKUCJOTo się znaczy, że w takim przypadku człowiek może być zniewolony zgiąć kolana.ROMEOMa się rozumieć --- z uprzejmości.MERKUCJOBardzoś zgrabnie trafił w sedno.ROMEOA ty bardzoś zgrabnie to wyłożył.MERKUCJOJa bo jestem kwiatem uprzejmości.ROMEOKwiatem kwiatów.MERKUCJORacja.ROMEOJeżeliś ty kwiatem, to moje trzewiki są w kwitnącym stanietrzewiki... w kwitnącym stanie --- Romeo nosi modne wówczas różowe trzewiki, dziurkowane i przybrane kwiatami ze wstążek..MERKUCJOBrawo! pielęgnuj mi ten dowcip; ażeby, skoro ci się do reszty zedrze podeszwa u trzewików, twój dowcip mógł po prostu figurować.ROMEOO! godny zdartej podeszwy dowcipie! O! figuro pełna prostotyfiguro pełna prostoty --- w oryg. solely singular for the singleness, gra słów: single znaczy słaby, pozbawiony pointy, wysilony dowcip. Cały następny urywek jest zmieniony w polskim przekładzie. z powodu swego prostactwa!MERKUCJONa pomoc, Benwolio! moje koncepta dech tracą.ROMEOPejcza je i pejcza! Biczem i ostrogą, inaczej nazwę je hetkamihetka --- szkapa..MERKUCJOJeżeli twój dowcip poluje na dzikie gęsipoluje na dzikie gęsi --- w oryg. run the wild-goose chase, rodzaj wyścigów konnych przypominający lot dzikich gęsi; jeden z dwóch ścigających się wyznaczał drugiemu bieg kursu i mógł go wodzić, gdzie chciał. Obecnie popularny ten zwrot oznacza: szukać wiatru w polu, wrócić z niczym., to kapituluję; bo on ma więcej kwalifikacji ku temu niż wszystkie moje umysłowe władze. Czy ja ci się zdaję na to, żebym miał z gęsiami do czynienia?ROMEOTyś mi się nigdy na nic nie zdał, wyjąwszy, kiedy miałem do czynienia z gęsiami.MERKUCJOZa ten koncept ugryzę cię w ucho.ROMEOChyba udziobiesz!MERKUCJOTwój dowcip jest gorzką konfiturą, diabelnie ostrym sosem.ROMEOStosownym do gęsi.MERKUCJOTo koncept z koźlej skórki, której cal da się rozciągnąć tak, że nim opaszesz całą głowę.ROMEORozciągnę go do wyrazu ,,głowę", który połączywszy z gęsią, będziesz miał gęsią głowę.MERKUCJONie jestże to lepiej niż jęczeć z miłości? Teraz to co innego; teraz mi jesteś towarzyski, jesteś Romeem, jesteś tym, czym jesteś; Miłośćmiłość zaś jest podobna do owego gapia, co się szwenda wywiesiwszy język, szukając dziury, gdzie by mógł palec wścibić.ROMEOStój! Stój!MERKUCJOChcesz, aby się mój dowcip zastanowił w samym środku wenyaby się... dowcip zastanowił --- tu: w kulminacyjnym punkcie natchnienia.?ROMEOZ obawy, abyś tej weny zbyt nie rozszerzył.MERKUCJOMylisz się, właśnie byłem bliski ją ścieśnić, bo jużem był doszedł do jej dna i nie miałem zamiaru dłużej wyczerpywać materii.ROMEOPatrzcie, co za dziwadła!Wchodzi Marta z Piotrem.MERKUCJOÅ»agiel! żagiel! żagiel!żagiel! --- okrzyk w porcie na widok okrętu.BENWOLIODwa, dwa: spodnie i spódnicaspodnie i spódnica --- w oryg. shirt and smock, koszula męska i koszula damska, Marta jest zapewne osobą otyłą.MARTAPiotrze.PIOTRSłucham.MARTAPiotrze, gdzie mój wachlarzPiotrze, gdzie mój wachlarz --- w przechadzce po mieście Marcie towarzyszył służący, niosąc przed nią płaszcz z kapturem lub wachlarz, zależnie od pogody.?MERKUCJOProszę cię, mój Piotrze, zakryj wachlarzem twarz jejmości; bo z dwojga tego, jej wachlarz jest piękniejszy.MARTAÅ»yczę panom dnia dobrego.MERKUCJOÅ»yczymy ci dobrego południa, piękna sinjoro.MARTACzy to już południe?MERKUCJONie inaczej; bo nieczysta ręka wskazówki na kompasie trzyma już południe za ogon.MARTAChryste Panie! Cóż to za człowiek z waćpana?ROMEOCzłowiek, którego Pan Bóg skazał na zepsucie.MARTADobrześ pan powiedział, na poczciwość! Nie wie też czasem który z panów, gdzie bym mogła znaleźć młodego Romea?ROMEOJa wiem czasem, ale młodego Romea znajdziesz waćpani starszym, niż był, kiedyś go szukać zaczęła. Jestem najmłodszy z tych, co noszą to imię w braku gorszego.MARTAAch, to dobrze!MERKUCJOMożeż być dobrym to, co jest gorszym?MARTAJeżeli waćpan nim jesteś, to rada bym z nim pomówić sam na sam.BENWOLIOZaprosi go na jakąś wieczorynkę.MERKUCJOPośredniczka to Wenery. Huź, ha!Huź, ha! --- Merkucjo jest zawołanym myśliwym, używa zwrotu z polowania na zające.ROMEOCóż to, czyś kotakota --- zająca. upatrzył?MERKUCJOKotlinę, panie, nie kota; i to w starym piecu, nie w polu.Bodaj to kotlina,/ + Gdzie siedzi kocina,/ + Ta nie osmali.../ + Lecz zmykaj, chudzino,/ + Przed taką kotliną,/ + Gdzie diabeł pali!Romeo, czy będziesz u ojca na obiedzie? My tam idziemy.ROMEOPośpieszę za wami.KobietaMERKUCJODo widzenia, starożytna damo; damo, damo, damo, damodamo, damo... --- Jest to refren ze starej ballady.!Wychodzą Merkucjo i Benwolio.MARTATak, tak, do widzenia! Co to za infamisinfamis --- niegodziwiec, człowiek bez czci., proszę pana, co się tak poważył rozpuścić cugle swemu grubiaństwu?ROMEOJest to panicz zakochany w swym języku, zdolny wypowiedzieć więcej w ciągu jednej minuty niż milczeć przez cały miesiąc.MARTAJeżeli on na mnie co powiedział, dam ja mu, chociażby był zuchwalszy, niż jest, i miał ze sobą dwudziestu sobie podobnych drabów; a jeżeli mi ujdzie, to znajdę takich, co to potrafią. A hultaj! czy to ja jestem jego kochanką, jego poniewieradłem! (do Piotra) I ty tu stałeś także i mogłeś ścierpieć, żeby mnie lada gbur używał wedle upodobania za przedmiot swych bezwstydnych żartów?PIOTRNie widziałem jeszcze, żeby kto używał jejmości wedle upodobania; gdybym był to widział, byłbym był pewnie zaraz giwer wydobył, ręczę za to. Umiem się najeżyć tak dobrze jak kto inny, kiedy mam sposobność po temu i prawo za sobą.MARTADlaboga! tak jestem rozdrażniona, że się wszystko we mnie trzęsie. A hultaj! Otóż, proszę pana, tak jak powiedziałam, młoda moja pani kazała mi się wywiedzieć o panu; co mi kazała powiedzieć, to sobie zachowuję; ale przede wszystkim oświadczam panu, że jeżelibyś ją osadził na koszu, jak to mówią, bo panienka, o której mówię, jest młoda, i dlatego, gdybyś ją pan wywiódł w pole, byłoby to tak ciężkim psikusem, jaki tylko młodej panience można wyrządzić.ROMEOPozdrów ją, waćpani, ode mnie i powiedz, że jej daję rendez-vousrendez-vous --- randka, spotkanie....MARTAPoczciwości! oświadczę jej to, oświadczę. Niebożę, nie posiądzie się z radości.ROMEOCo jej waćpani chcesz oświadczyć? Nie wiesz, co mówić miałem.MARTAOświadczę jej, że pan dajesz randewu; co jest, jeżeli się nie mylę, ofiarą godną prawdziwego szlachcica.ROMEOPowiedz jej, aby pod pozorem spowiedzi przyszła za parę godzin do celi ojca Laurentego, tam ślub weźmiemy. Oto masz waćpani za swoje trudy.MARTANie, panie; ani grosika.ROMEONo, no, bez ceremonii.MARTAZa parę godzin więc; dobrze, nie zaniedba się stawić.ROMEOWaćpani staniesz za murem klasztornym,/ + Tam ci mój człowiek przyniesie drabinkędrabinkę --- w oryg. bliższe elżbietańczykom a tackled stair, czyli schody sznurowe używane na okręcie. Dalszy ciąg tego samego marynarskiego obrazu, który wprowadził wyraz ,,żagiel". Także w oryg. zamiast ,,do szczytu mego szczęścia" jest ,,do najwyższego masztu". Paszkowski te zwroty, znane żeglarskiej Anglii, zmienił, ponieważ taka terminologia nie przemawiałaby do czytelników jego pierwszych przekładów./ + Z sznurków skręconą, która mi w noc późną/ + Do szczytu mego szczęścia wstęp ułatwi./ + Bądź zdrowa! Wierność twa znajdzie nagrodę,/ + Poleć mię swojej młodej pani.MARTANiech wam Bóg błogosławi! Ale, ale...ROMEOCóż mi waćpani jeszcze powiesz?MARTACzy człowiek pański dobry do sekretu?/ + Bo gdzie się skrycie prowadzą układy,/ + Tam dwóch już, mówią, za wiele do rady.ROMEORęczę za niego: jest to wierność sama.SługaMARTAA więc wszystko dobrze. Co też za miłe stworzenie ta moja panienka! Co to nie wyprawiało, jak było małym! Chryste Panie! Ale, ale, jest tu na mieście jeden pan, niejaki Parys, ten ma na nią diabli apetyt; ale ona, poczciwina, wolałaby patrzeć na bazyliszkabazyliszek --- legendarny płaz podobny do jaszczurki, który miał zabijać wzrokiem. niż na niego. Przekomarzam się z nią nieraz i mówię, że ten Parys to wcale przystojny mężczyzna; wtedy ona, powiadam panu, za każdym razem aż blednie, zupełnie tak jak pąsowa chusta na słońcu. Proszę też pana, czy rozmarynrozmaryn --- symbol ludzkiej pamięci. i Romeo nie zaczyna się od takiej samej litery?ROMEONie inaczej: jedno i drugie od R.MARTAKpiarz z waszmości. To psie imiępsie imię --- Ben Jonson, sławny komediopisarz angielski współczesny Szekspirowi, w swej Gramatyce angielskiej nazywa ,,r" ,,psią literą": której dźwięk wibruje, ,,warczy".. To litera dla... Nie, tamto zaczyna się od innej litery. Co też ona o tym prawi, to jest o rozmarynie i o panu: rada bym, żebyś pan to słyszał.ROMEOPoleć jej służby moje.Wychodzi.SługaMARTAUczynię to, uczynię po tysiąc razy. --- Piotrze!PIOTRJestem.MARTAPiotrze, naścinaści --- weź. mój wachlarz i idź przodem.Wychodzą.SCENA PIĄTAOgród Kapuletów. Wchodzi Julia.JULIADziewiąta biła, kiedym ją posłała;/ + MiłośćPrzyrzekła wrócić się za pół godziny./ + Nie znalazła go może? nie, to nie to;/ + Słabe ma nogi. Heroldem miłości + Powinna by być myśl, która o dziesięć/ + Razy mknie prędzej niż promienie słońca,/ + Kiedy z pochyłych wzgórków cień spędzają./ + Nie darmo lotne gołębie są w cugach/ + Bóstwa miłości i nie darmo Kupid/ + Ma skrzydła z wiatrem idące w zawody./ + Już teraz słońce jest w samej połowie/ + Dzisiejszej drogi swojej; od dziewiątej/ + Aż do dwunastej trzy już upłynęły/ + Długie godziny, a jeszcze jej nie ma./ + Gdyby krew miała młodą i uczucia,/ + Jak piłka byłaby chyżą i lekką,/ + I słowa moje do mego kochanka,/ + A jego do mnie w lot by ją popchnęły;/ + Starość Lecz starzy wcześnie są jakby nieżywi;/ + Jak ołów ciężcy, zimni, więc leniwi.Wchodzą Marta i Piotr.Ha! otóż idzie. I cóż, złota nianiu?/ + Czyś się widziała z nim? Każ odejść słudze.MARTAIdź, stań za progiem Piotrze.Wychodzi Piotr.JULIAMów, droga, luba nianiu! Ależ przebóg!/ + Czemu tak smutno wyglądasz? Chociażbyś/ + Złe wieści miała, powiedz je wesoło;/ + Jeśli zaś dobre przynosisz, ta mina/ + Fałszywy miesza ton do ich muzyki.MARTATchu nie mam, pozwól mi trochę odpocząć;/ + Ach! moje kości! To był harc nie lada!JULIAWeź moje kości, a daj mi wieść swoją./ + Mówże, mów prędzej, mów, nianiuniu droga.MARTACo za gwałt! Folguj, dlaboga, choć chwilkę,/ + Czyliż nie widzisz, że ledwie oddycham?JULIALedwie oddychasz; kiedy masz dość tchnienia/ + Do powiedzenia, że ledwie oddychasz?/ + To tłumaczenie się twoje jest dłuższe/ + Od wieści, której zwłokę nim tłumaczysz;/ + Maszli wieść dobrą czy złą? niech przynajmniej/ + Tego się dowiem, poczekam na resztę;/ + Tylko mi powiedz: czy jest zła, czy dobra?MARTATak, tak, pięknyś panna wybór zrobiła! pannie właśnie męża wybierać. Romeo! żal się Boże! Co mi to za gagatek! Ma wprawdzie twarz gładszą niż niejeden, ale oczy, niech się wszystkie inne schowają; co się zaś tyczy rąk i nóg, i całej budowy, chociaż o tym nie ma co wspominać, przyznać trzeba, że nieporównane. Nie jest to wprawdzie galant całą gębą, ale słodziuchny jak baranek. No, no, dziewczyno! Bóg pomagaj! A czy jedliście już obiad?JULIANie. Ale o tym wszystkim już wiedziałam./ + Cóż o małżeństwie naszym mówił? powiedz.Kobieta, Starość MARTAAch! jak mnie głowa boli! tak w niej łupie,/ + Jakby się miała w kawałki rozlecieć./ + A krzyż! krzyż! biedny krzyż! niechaj waćpannie/ + Bóg nie pamięta, żeś mię posyłała./ + Aby mi przez ten kurs śmierci przyśpieszyć.JULIADoprawdy, przykro mi, że jesteś słaba./ + Nianiu, nianiuniu, nianiunieczku droga./ + Powiedz mi, co ci mówił mój kochanek?MARTAMówił, jak dobrze wychowany młodzian,/ + Grzeczny, stateczny, a przy tym, upewniam,/ + Pełen zacności. Gdzie waćpanny matka?JULIAGdzie moja matka? Gdzież ma być? Jest w domu./ + Co też nie pleciesz, nianiu, mój kochanek/ + Mówił, jak dobrze wychowany młodzian,/ + Gdzie moja matka?MARTAO mój miły Jezu!/ + Takżeś mi aśćka w ukropie kąpana!/ + I takąż to jest maść na moje kości?/ + Bądźże na przyszłość sama sobie posłem.JULIAO męki! Co ci powiedział Romeo?MARTAMasz pozwolenie iść dziś do spowiedzi?JULIAMam je.MARTASpiesz więc do celi ojca Laurentego;/ + Tam znajdziesz kogoś, coć pojmie za żonę./ + Jak ci jagódki pokraśniały! Czekaj!/ + Zaraz je w szkarłat zmienię inną wieścią:/ + Idź do kościoła, ja tymczasem pójdę/ + Przynieść drabinkę, po której twój ptaszek/ + Ma się do gniazdka wśliznąć, jak się ściemni./ + Jak tragarz, muszę być ci ku pomocy;/ + Ty za to ciężar dźwigać będziesz w nocy./ + Idź: trza mi zjeść co po takim zmachaniu.JULIAIdę raj posiąść. AdieuAdieu --- z fr. żegnaj., złota nianiu.Wychodzą.SCENA SZÓSTACela Ojca Laurentego. Ojciec Laurenty i RomeoOJCIEC LAURENTYMałżeństwoOby ten święty akt był miły niebu/ + I przyszłość smutkiem nas nie ukarała.ROMEOAmen! lecz choćby przyszedł nawał smutku,/ + Nie sprzeciwważyłby on tej radości,/ + Jaką mię darzy jedna przy niej chwila./ + Złącz tylko nasze dłonie świętym węzłem;/ + Niech go śmierć potem przetnie, kiedy zechce,/ + Dość, że wprzód będę mógł ją nazwać moją.Ksiądz, MiłośćOJCIEC LAURENTYGwałtownych uciech i koniec gwałtowny;/ + Są one na kształt prochu zatlonegozatlonego --- zapalonego, tlącego się.,/ + Co wystrzeliwszy gaśnie. Miód jest słodki,/ + Lecz słodkość jego graniczy z ckliwością/ + I zbytkiem smaku zabija apetyt./ + Miarkuj więc miłość twoją; zbyt skwapliwy/ + Tak samo spóźnia się jak zbyt leniwy.Wchodzi Julia.Otóż i panna młoda. Mech najcieńszy/ + Nie ugiąłby się pod tak lekką stopą./ + Kochankom mogłyby do jazdy służyć/ + Owe słoneczne pyłki, co igrają/ + Latem w powietrzu; tak lekką jest marność.JULIACzcigodny spowiedniku, bądź pozdrowion.OJCIEC LAURENTYRomeo, córko, podziękuje tobie/ + Za nas obydwu.JULIAPozdrawiam go również,/ + By dzięki jego zbytnimi nie były.ROMEOO! Julio, jeśli miara twej radości/ + Równa się mojej, a dar jej skreślenia/ + Większy od mego: to osłódź twym tchnieniem/ + Powietrze i niech muzyka ust twoich/ + Objawi obraz szczęścia, jakie spływa/ + Na nas oboje w tym błogim spotkaniu.JULIACzucie bogatsze w osnowę niż w słowa/ + Pyszni się z swojej wartości, nie z ozdób;/ + Å»ebracy tylko rachują swe mienie./ + Mojej miłości skarb jest tak niezmierny,/ + Å»e i pół sumy tej nie zdołam zliczyć.Ksiądz, Małżeństwo, MiłośćOJCIEC LAURENTYPójdźcie, załatwim rzecz w krótkich wyrazach,/ + Nie wprzód będziecie sobie zostawieni,/ + Aż was sakrament z dwojga w jedno zmieni.Wychodzą.AKT TRZECISCENA PIERWSZAPlac publiczny. Wchodzą Benwolio, Merkucjo, Paź i słudzy.KonfliktBENWOLIOOddalmy się stąd, proszę cię, Merkucjo,/ + Dzień dziś gorący, Kapuleci krążą;/ + Jak ich zdybiemy, nie unikniem zajścia,/ + Bo w tak gorące dni krew nie jest lodem.MERKUCJOPodobnyś do owego burdy, co wchodząc do winiarni rzuca szpadę i mówi: ,,Daj Boże, abym cię nie potrzebował!", a po wypróżnieniu drugiego kubka dobywa jej na dobywacza korków bez najmniejszej w świecie potrzeby.BENWOLIOMasz mię za takiego burdę?MERKUCJOMam cię za tak wielkiego zawadiakę, jakiemu chyba mało kto równy jest we Włoszech; bardziej zaiste skłonnego do breweryj niż do brewiarza.BENWOLIO Cóż dalej?MERKUCJOKonfliktGdybyśmy mieli dwóch takich, to byśmy wkrótce nie mieli żadnego, bo jeden by drugiego zagryzł. Tyś gotów człowieka napastować za to, że ma w brodzie jeden włos mniej lub więcej od ciebie. Tyś gotów napastować człowieka za to, że piwo pije, bo w tym upatrzysz przytyk do swoich piwnych oczu; chociaż żadne inne oko, jak piwne, nie upatrzyłoby w tym przytyku. W twojej głowie tak się lęgną swary jak bekasy w ługubekas --- ptak błotny, kszyk; ług --- woda stojąca, bagienna. Tu Paszkowski sięgnąwszy do polskiego powiedzenia upiększył porównanie. W oryg. jest prozaicznie as an egg is full of meat, jak jajko pełne swojej zawartości., toś też nieraz za to beknął i głowę ci zmyto bez ługu. Pobiłeś raz człowieka za to, że kaszlnął na ulicy i przebudził przez to twego psa, który się wysypiał przed domem. Nie napastowałżeś raz krawca za to, że wdział na siebie nowy kaftan w dzień powszedni? kogoś innego za to, że miał stare wstążki u nowych trzewików? I ty mię chcesz moralizować za kłótliwość?BENWOLIOGdybym był tak skory do kłótni, jak ty jesteś, nikt by mi życia na pięć kwadransów nie zaręczył.MERKUCJOÅ»ycie twoje przeszłoby zatem bez zaręczyn.Wchodzi Tybalt z poplecznikami swymi.BENWOLIOKonfliktPatrz, oto idą Kapuleci.MERKUCJOZamknij oczy! Co mi do tego!TYBALTdo swoichPójdźcie tu, bo chcę się z nimi rozmówić.do tamtychMości panowie, słowo.MERKUCJOSłowo tylko?/ + I samo słowo? Połącz je z czymś drugim;/ + Z pchnięciem na przykład.TYBALTZnajdziesz mię ku temu/ + Gotowym, panie, jeśli dasz okazję.MERKUCJOSam ją wziąć możesz bez mego dawania.TYBALTPan jesteś w dobrej harmonii z Romeem?MERKUCJOW harmonii? Maszli nas za muzykusów!/ + Jeśli tak, to się nie spodziewaj słyszeć/ + Czego innego, jeno dysonanse./ + Oto mój smyczek; zaraz ci on gotów/ + Zagrać do tańca. Patrzaj go! w harmonii!BENWOLIOJesteśmy w miejscu publicznym, panowie;/ + Albo usuńcie się gdzie na ustronie,/ + Albo też zimną krwią połóżcie tamę/ + Tej kłótni. Wszystkich oczy w nas wlepione.MERKUCJOOczy są na to, ażeby patrzały;/ + Niech robią swoje, a my róbmy swoje.Wchodzi Romeo.TYBALTZ panem nic nie mam do omówienia. Oto/ + Nadchodzi właśnie ten, którego szukam.MERKUCJOJeżeli szukasz guza, mogę ręczyć,/ + Å»e się z nim spotkasz.LosTYBALTRomeo, nienawiść/ + Moja do ciebie nie może się zdobyć/ + Na lepszy wyraz jak ten: jesteś podły.ROMEOTybalcie, powód do kochania ciebie,/ + Jaki mam, tłumi gniew słusznie wzbudzony/ + Taką przemową. Nie jestem ja podły;/ + Bądź więc zdrów. Widzę, że mię nie znasz.TYBALTSmyku./ + Nie zatrzesz takim tłumaczeniem obelg/ + Mi uczynionych: stań więc i wyjm szpadę.ROMEOKlnę się, żem nigdy obelg ci nie czynił;/ + Sprzyjam ci, owszem, bardziej, niżeś zdolny/ + Pomyśleć o tym, nie znając powodu./ + Uspokój się więc, zacny Kapulecie,/ + Którego imię milsze mi niż moje.MERKUCJOSpokojna, nędzna, niegodna submisjosubmisja --- uległość, pokora.!/ + Alla stoccataAlla stoccata --- Włoski termin zaczerpnięty z szermierki: pchnięcie. wnet jej kres położy.dobywa szpadyPójdź tu, Tybalcie, pójdź tu, dusiszczurze!dusiszczurze --- Nowa aluzja do imienia Tybalta i imienia kota ze wspomnianego poematu Reynard-Lis.TYBALTCzego ten człowiek chce ode mnie?MERKUCJONiczego, mój ty kocikrólu, chcę ci wziąć tylko jedno życie spomiędzy dziewięciu, jakie maszjedno życie spomiędzy dziewięciu --- wierzono wtedy, że kot przeżywa dziewięć kolejnych istnień., abym się nim trochę popieścił; a za nowym spotkaniem uskubnąć ci i tamte ośm, jedno po drugim. Dalej! wyciągnij za uszy szpadę z powijaka, inaczej moja gwiźniegwiźnie --- popr. gwizdnie. ci koło uszu, nim wyciągniesz swoją.TYBALTSłużę waćpanu.Dobywa szpady.ROMEOMerkucjo, schowaj szpadę, jak mnie kochasz.MERKUCJOPokaż no swoje passado.Biją się.ROMEOBenwolio,/ + Rozdziel ich! Wstydźcie się, moi panowie!/ + Wybaczcie sobie. Tybalcie! Merkucjo!/ + Książę wyraźnie zabronił podobnych/ + Starć na ulicach. Merkucjo! Tybalcie!Tybalt odchodzi ze swoimi.MERKUCJOZranił mię. Kaduk zabierz wasze domy!/ + Nie wybrnę z tego. Czy odszedł ten hultaj/ + I nie oberwał nic?BENWOLIOJesteś raniony?MERKUCJOTak, tak, draśniętym trochę, ale rdzennie./ + Gdzie mój paź? Chłopcze, biegnij po chirurga.Wychodzi Paź.ROMEOZbierz męstwo, rana nie musi być wielka.MERKUCJOZepewne, nie tak głęboka jak studnia/ + Ani szeroka tak jak drzwi kościelne,/ + Ale wystarcza w sam raz, ręczę za to/ + Znajdziesz mię jutro spokojnym jak trusia./ + Już się dla tego świata na nic nie zdam./ + Bierz licho wasze domy! Å»eby taki/ + Pies, szczur, kot na śmierć zadrapał człowieka!/ + Taki cap, taki warchoł, taki ciura./ + Co się bić umie jak z arytmetykiCo się bić umie jak z arytmetyki --- zna fechtunek tylko z teorii, z książek.!/ + Po kiego czorta ci się było mieszać/ + Między nas! Zranił mię pod bokiem twoim.ROMEOChciałem, Bóg widzi, jak najlepiej.MERKUCJOBenwolio, pomóż mi wejść gdzie do domu./ + Słabnę. Bierz licho oba wasze domy!/ + One mię dały na strawę robakom;/ + Będę nią, i to wnet. Kaduk was zabierz!Wychodzą Merkucjo i Benwolio.ROMEOPrzyjaźń, RodzinaTen dzielny człowiek, bliski krewny księcia/ + I mój najlepszy przyjaciel, śmiertelny/ + Poniósł cios za mnie; moją dobrą sławę/ + Tybalt znieważył; Tybalt, który nie ma/ + Godziny jeszcze, jak został mym krewnym./ + O Julio! wdzięki twe mię zniewieściły/ + I z hartu zwykłej wyzuły mię siły.Benwolio powraca.BENWOLIOŚmierćRomeo, Romeo, Merkucjo skonał!/ + Mężny duch jego uleciał wysoko/ + Gardząc przedwcześnie swą ziemską powłoką.ROMEODzień ten fatalny więcej takich wróży;/ + Gdy się raz zacznie złe, zwykle trwa dłużej.Tybalt powraca.BENWOLIOOto szalony Tybalt wraca znowu.ZemstaROMEOOn żyw! W tryumfie! A Merkucjo trupem!/ + Precz, pobłażliwa teraz łagodności!/ + Płomiennooka furio, ty mną kieruj!/ + Tybalcie, odbierz nazad swoje ,,podły";/ + Zwracam ci, co mi dałeś! Duch Merkucja/ + Wznosi się ponad naszymi głowami/ + Dopominając się za swoją twojej./ + Ty lub ja albo oba musim legnąć.TYBALTNikczemny chłystku, tyś mu tu był druhem,/ + Bądźże i owdzie.ROMEOTo się tym rozstrzygnie.Walczą. Tybalt pada./ + + +Zbrodnia, ZbrodniarzBENWOLIORomeo, uchodź, oddal się, uciekaj!/ + Rozruch się wszczyna i Tybalt nie żyje./ + Nie stój jak wryty; jeśli cię schwytają,/ + Książę cię na śmierć skaże; chroń się zatem!ROMEOJestem igraszką losu!BENWOLIOPrędzej! prędzej!Romeo wychodzi. Wchodzą obywatele itd.PIERWSZY OBYWATELGdzie on? Gdzie uszedł zabójca Merkucja?/ + Zabójca Tybalt w którą uszedł stronę?BENWOLIOTybalt tu leży.PIERWSZY OBYWATELZa mną, mości panie;/ + W imieniu księcia każęć być posłusznym.Wchodzą Książę z orszakiem, Monteki i Kapulet z małżonkami swymi i inne osoby.SprawiedliwośćKSIĄŻĘGdzie są nikczemni sprawcy tej rozterki?BENWOLIODostojny książę, ja mogę objaśnić/ + Cały bieg tego nieszczęsnego starcia./ + Oto tu leży, przez Romea zgładzon,/ + Zabójca twego krewnego, Merkucja.Siostra, Zbrodnia, Zemsta, Å»onaPANI KAPULETTybalt! Mój krewny! Syn mojego brata!/ + Boże! Tak marnie zgładzony ze świata!/ + O mości książę, błagam twej opieki,/ + Niech za krew naszą odda krew Monteki.KSIĄŻĘBenwolio, powiedz, kto ten spór zapalił?BENWOLIOTybalt, którego Romeo powalił./ + Romeo darmo przekładał, jak próżną/ + Była ta kłótnia, przypominał zakaz/ + Waszej książęcej mości, ale wszystkie/ + Te przedstawienia, uczynione grzecznie,/ + Spokojnym głosem, nawet w korny sposób,/ + Nie mogły wpłynąć na zawzięty umysł/ + Tybalta. Zamiast skłonić się do zgody/ + Zwraca morderczą stal w Merkucja piersi,/ + Który, podobnież uniesiony, ostrze/ + Odpiera ostrzem i uszedłszy śmierci,/ + Śle ją nawzajem Tybaltowi: ale/ + Bez skutku, dzięki zręczności tamtego./ + Romeo woła: ,,Hola! przyjaciele!/ + Stójcie! odstąpcie!", i ramieniem szybszym/ + Od słów rozdziela skrzyżowane klingi,/ + Wpadając między nich; lecz w tejże chwili/ + Cios wymierzony z boku przez Tybalta/ + Przeciął Merkucja życie. Tybalt zniknął:/ + Wkrótce atoli ukazał się znowu,/ + Kiedy Romeo już był zemstą zawrzał./ + Starli się w okamgnieniu i nim szpadę/ + Wyjąć zdołałem, by wstrzymać tę zwadę,/ + Już mężny Tybalt wskroś poległ przeszyty/ + Z ręki Romea, a Romeo uszedł./ + Tak się rzecz miała: jeżelim się minął/ + Z prawdą, bodaj em ciężką śmiercią zginął.PANI KAPULETRodzinaOn jest Montekich krewnym, przywiązanie/ + Czyni go kłamcą, nie wierz mu, o panie!/ + Ich tu przynajmniej ze dwudziestu było;/ + Dwudziestu przeciw jednemu walczyło./ + Sprawiedliwości, panie! Kto śmierć zadał,/ + Słuszna, by śmiercią za to odpowiadał.KSIĄŻĘTybalt ją zadał wprzód Merkucjuszowi,/ + Romeo jemu; któż słusznie odpowie?MONTEKINie mój syn, panie; o, nie wyrzecz tego!/ + On był Merkucja najlepszym kolegą/ + I przyjacielem; w tym jedynie zgrzeszył,/ + Å»e Tybaltowi nieprawnie przyspieszył/ + Rygoru prawa.KSIĄŻĘKaraI za ten to błąd/ + Banitujemy go na zawsze stąd./ + Z bliska mię wasze dotknęły niesnaski,/ + Skoro mój własny dom cierpi z ich łaski;/ + Ale ja takie znajdę środki na nie,/ + Å»e wam spór każdy obmierzłym się stanie,/ + Wszelkie wykręty na nic się nie zdadzą:/ + Ni łzy, ni prośby winnym nie poradzą,/ + Uprzedzam! Niechaj Romeo ucieka,/ + Bo gdy schwytany będzie, śmierć go czeka./ + Każcie stąd zabrać te zwłoki: Łaskawość/ + Zbrodnią jest, kiedy oszczędza nieprawość.Wychodzą.SCENA DRUGAPokój w domu Kapuletów. Julia sama.Miłość, Å»onaJULIAPędźcie, ognistokopyte rumakiPędźcie... --- monolog Julii oparty został na bardzo popularnej w czasach Szekspira pieśni weselnej (tzw. epithalamion).,/ + Ku państwom Feba; oby nowy jaki/ + FaetonFaeton --- w mitologii gr. syn Heliosa (mitologii rzym. Feba). Uprosił on ojca, boga słońca, aby pozwolił mu wyjechać na niebo rydwanem słońca, lecz wyjechawszy stracił panowanie nad rumakami i został przez Zeusa strącony do rzeki Pad. dodał wam bodźca i rączej/ + Pognał was owdzie, gdzie się szlak dnia kończy!/ + Wierna kochankom nocy, spuść zasłonę,/ + By się wznieść mogły oczy w dzień spuszczone/ + I w te objęcia niedostrzeżonego/ + Sprowadź, ach! sprowadź mi Romea mego!/ + Miłości świeci pod twą czarną krepą/ + Jej własna piękność, a jeśli jest ślepą,/ + Tym stosowniejszy mrok dla niej. O nocy!/ + Cicha matrono, w ciemnej twej karocy/ + Przybądź i naucz mię niemym wyrazem,/ + Jak się to traci i wygrywa razem/ + Wśród gry niewinnej dwojga serc dziewiczych;/ + Skryj w płaszcza twego zwojach tajemniczychSkryj w płaszcza twego zwojach --- w oryg. terminologia zapożyczona z sokolnictwa, dotycząca oswajania sokołów, używanych do polowania./ + Krew, co mi do lic bije z głębi łona;/ + Aż nieświadoma miłość, ośmielona,/ + Za skromność weźmie czyn swej świadomości./ + Przyjdź, ciemna nocy! Przyjdź, mój dniu i w ciemności!/ + To twój blask, o mój luby, jaśnieć będzie/ + Na skrzydłach nocy, jak pióro łabędzie/ + Na grzbiecie kruka. Wstąp, o, wstąp w te progi!/ + Daj mi Romea, a po jego zgonie/ + Rozsyp go w gwiazdki! A niebo zapłonie/ + Tak, że się cały świat w tobie zakocha/ + I czci odmówi słońcu. Ach, jam sobie/ + Kupiła piękny przybytek miłości,/ + A w posiadanie jego wejść nie mogę;/ + Nabytą jestem także, a nabywca/ + Jeszcze mię nie ma! Dzień ten mi nieznośny/ + Jak noc, co święto jakowe poprzedza,/ + Niecierpliwemu dziecku, które nowe/ + Dostało szaty, a nie może zaraz/ + W nie się przystroić. A! niania kochana.Wchodzi Marta z drabinką sznurową w ręku.Niesie mi wieści o nim, a kto tylko/ + Wymienia imię Romea, ten boski/ + Ma dar wymowy. Cóż tam, moja nianiu?/ + Co to masz? Czy to ta drabinka, którą/ + Romeo przynieść kazał? MARTATak, drabinka!Rzuca ją.JULIADlaboga! czego załamujesz ręce?MARTAAch! on nie żyje, nie żyje! nie żyje!/ + Biada nam! biada nam! wszystko stracone!/ + On zginął! on nie żyje! on zabity!JULIAMożeż być niebo tak okrutne?SamobójstwoMARTANiebo/ + Nie jest okrutne, lecz Romeo; on to,/ + On jest okrutny. O Romeo! któż by/ + Się był spodziewał! Romeo! Romeo!JULIACóżeś za szatan, że tak mię udręczasz?/ + Taki głos w piekle by tylko brzmieć winien./ + Czyliż Romeo odjął sobie życie?/ + Powiedz: tak! a te trzy litery gorszy/ + Jad będą miały niż wzrok bazyliszka./ + Jeżeli takie ,,tak" istnieje, Julia/ + Istnieć nie będzie; zawrą się na zawsze/ + Te usta, które to ,,tak"tak --- w oryg. piękna retoryczna figura oparta na słowie ,,ja". wywołały./ + Zginąłli, powiedz: tak, jeżeli nie - nie;/ + W krótkich wyrazach zbaw albo mnie zabij.Rozpacz, Å»ałobaMARTAWidziałam ranę na me własne oczy,/ + Boże, zmiłuj się nad nim, tu, tu oto,/ + Tu w samym środku mężnej jego piersi./ + Straszny trup! straszny trup! blady jak popiół;/ + Cały zbroczony, cały krwią zbryzgany,/ + Zgęstłą krwią: ażem wzdrygnęła się patrząc.Miłość, ŚmierćJULIAO pęknij, serce! pęknij w tym przeskoku/ + Z bogactw do nędzy! Do więzienia, wzroku!/ + Już ty nie zaznasz swobody uroku./ + Jak nas na ziemi złączył jeden ślub,/ + Tak niech nas w ziemi złączy jeden grób.MARTATybalcie! mój najlepszy przyjacielu!/ + Luby Tybalcie! dziarski, walny chłopcze!/ + Czemuż mi, czemuż przyszło przeżyć ciebie?JULIACóż to za wicher dmie z dwóch stron przeciwnych?/ + Romeo zginął? i Tybalt zabity?/ + Ogłoś więc, straszna trąbo, koniec świata!/ + Bo gdzież są żywi, gdy ci dwaj nie żyją?MARTATybalt nie żyje, Romeo wygnany,/ + Romeo zabił go, jest więc wygnany.ZdradaJULIABoże! Romeo przelał krew Tybalta?MARTAOn to, niestety, on, on to uczynił.JULIAO serce żmii pod kwiecistą maskąserce żmii pod kwiecistą maską --- Julia posługuje się tu ozdobnymi zestawieniami stylistycznymi, używając dwu sprzecznych pojęć (tzw. oksymoron).!/ + Kryłże się kiedy smok w tak pięknym lochu?/ + Luby tyranie, anielski szatanie!/ + Kruku w gołębich pierzach! Wilku w runie!/ + Nikczemny wątku w niebiańskiej postaci!/ + We wszystkim sprzeczny z tym, czym się wydajesz./ + Szlachetny zbrodniu! Potępieńcze święty!/ + O, cóżeś miała do czynienia w piekle,/ + Naturo, kiedyś taki duch szatański/ + W raj tak pięknego ciała wprowadziła?/ + Byłaż gdzie książka tak ohydnej treści/ + W oprawie tak ozdobnej? Trzebaż, aby/ + Fałsz zamieszkiwał tak przepyszny pałac?!PijaństwoMARTANie ma czci, nie ma wiary, nie ma prawdy,/ + Nie ma sumienia w ludziach; sama zmienność,/ + Sama przewrotność, chytrość i obłuda./ + Pietrze! daj no mi trochę akwawityakwawita (łac. aqua vitae) --- woda życia, okowita, wódka../ + Te smutki, te zgryzoty, te cierpienia/ + Robią mię starą. Małżeństwo, Rodzina, Å»onaPrzeklęty Romeo!/ + Hańba mu!JULIABodaj ci język oniemiał/ + Za to przekleństwo! Romeo nie zrodzon/ + Do hańby; hańba by wstydem spłonęła/ + Na jego czole! bo ono jest tronem,/ + Na którym honor śmiało by mógł zostać/ + Koronowany na monarchę świata./ + O, jakże mogłam mu złorzeczyć!MARTAChceszże/ + Zbójcę krewnego twego uniewinniać?JULIAMamże potępiać mojego małżonka?/ + O biedny! któż by popieścił twe imię,/ + Gdybym ja, od trzech godzin twoja żona,/ + Miała je szarpać? Ależ, niegodziwy,/ + Za co ty mego zabiłeś krewnego!/ + Za to, że krewny niegodziwy zabić/ + Chciał mego męża. Precz, precz, łzy niewczesne!/ + Spłyńcie do źródła, które was wydało;/ + Dań waszych kropel przypada żalowi,/ + A nie radości, której ją płacicie./ + Mój mąż, co Tybalt go chciał zabić, żyje,/ + A Tybalt, co chciał zabić mego męża,/ + Śmierć poniósł; w tym pociecha. Czegóż płaczę?/ + Ha! doszło moich uszu coś gorszego/ + Niż śmierć Tybalta; co mię wskroś przeszyło./ + Chętnie bym o tym zapomniała, ale/ + To coś wcisnęło się tak w moją pamięć/ + Jak karygodny czyn w umysł grzesznika./ + Tybalt nie żyje - Romeo wygnany!/ + To jedno słowo: wygnany, zabiło/ + Tysiąc Tybaltów. Śmierć Tybalta była/ + Sama już przez się dostatecznym ciosem;/ + Jeśli zaś ciosy lubią towarzystwo/ + I gwałtem muszą mieć za sobą świtę,/ + Dlaczegóż w ślad tych słów: Tybalt nie żyje!/ + Nie nastąpiło: twój ojciec nie żyje/ + Lub matka, albo i ojciec, i matka?/ + Å»al byłby wtenczas całkiem naturalny,/ + Lecz gdy Tybalta śmierć ma za następstwo/ + To przeraźliwe: Romeo wygnany!/ + O, jednocześnie z tym wykrzykiem Tybalt,/ + Matka i ojciec, Romeo i Julia,/ + Wszyscy nie żyją. Romeo wygnany!/ + Z zbójczego tego wyrazu płynąca/ + Śmierć nie ma granic ni miary, ni końca/ + I żaden język nie odda boleści,/ + Jaką to straszne słowo w sobie mieści./ + Gdzie moja matka i ojciec?MARTAPrzy zwłokach/ + Tybalta jęczą i łzy wylewają./ + Chcesz tam panienka iść, to zaprowadzę.JULIANie mnie oblewać łzami jego rany:/ + Moich przedmiotem Romeo wygnany./ + Weź tę drabinkę. Biedna ty plecionko!/ + Ty zawód dzielisz z Romea małżonką:/ + Obie nas chybił los oczekiwany,/ + Bo on wygnany, Romeo wygnany!/ + Ty pozostajesz spuścizną jałową,/ + A ja w panieńskim stanie jestem wdową./ + Pójdź, nianiu, prowadź mię w małżeńskie łoże,/ + Nie mąż, już tylko śmierć w nie wstąpić może.MARTACzekaj no, pójdę sprowadzić Romea,/ + By cię pocieszył. Wiem, gdzie on jest teraz./ + Nie płacz; użyjem jeszcze tych plecionek/ + I twój Romeo wnet przed tobą stanie.JULIAO, znajdź go! daj mu w zakład ten pierścionek/ + I na ostatnie proś go pożegnanie.Wychodzą.SCENA TRZECIACela Ojca Laurentego. Wchodzi Ojciec Laurenty i Romeo.OJCIEC LAURENTYwchodzącRomeo! Pójdź tu, pognębiony człeku!/ + Smutek zakochał się w umyśle twoim/ + I poślubiony jesteś niefortunnie.ROMEOCóż tam, cny ojcze? Jakiż wyrok księcia?/ + I jakaż dola nieznana ma zostać/ + Mą towarzyszką?OJCIEC LAURENTYZbyt już oswojony/ + Jest mój syn drogi z takim towarzystwem,/ + Przynoszęć wieści o wyroku księcia.ZesłaniecROMEOJakiż by mógł być łaskawszy prócz śmierci?OJCIEC LAURENTYZ ust jego padło łagodniejsze słowo:/ + Wygnanie ciała, nie śmierć ciała, wyrzekł.ROMEOWygnanie? Zmiłuj się, jeszcze śmierć dodaj!/ + Wygnanie bowiem wygląda okropniej/ + Niż śmierć. Zaklinam cię, nie mów: wygnanie.OJCIEC LAURENTYWygnany jesteś z obrębu Werony./ + Zbierz męstwo, świat jest długi i szeroki.ROMEOZewnątrz Werony nie ma, nie ma świata,/ + Tylko tortury, czyściec, piekło samo!/ + Stąd być wygnanym jest to być wygnanym/ + Ze świata; być zaś wygnanym ze świata/ + Jest to śmierć ponieść; wygnanie jest zatem/ + Śmiercią barwioną. Mieniąc śmierć wygnaniem,/ + Złotym toporem ucinasz mi głowę,/ + Z uśmiechem patrząc na ten cios śmiertelny.OJCIEC LAURENTYO ciężki grzechu! O niewdzięczne serce!/ + Błąd twój pociąga z prawa śmierć za sobą:/ + Książę, ujmując się jednak za tobą,/ + Prawo życzliwie usuwa na stronę/ + I groźny wyraz: śmierć - w wygnanie zmienia,/ + Łaska to, i ty tego nie uznajesz?Kobieta, Kochanek, Miłość, ZwierzętaROMEOKatusza to, nie łaska. Tu jest niebo,/ + Gdzie Julia żyje; lada pies, kot, lada/ + Mysz marna, lada nikczemne stworzenie/ + Å»yje tu w niebie, może na nią patrzeć,/ + Tylko Romeo nie może. Mdła mucha/ + Więcej ma mocy, więcej czci i szczęścia/ + Niźli Romeo; jej wolno dotykać/ + Białego cudu, drogiej ręki Julii/ + I nieśmiertelne z ust jej kraść zbawienie;/ + Z tych ust, co pełne westalczej skromności/ + Bez przerwy płoną i pocałowanie + Grzechem być sądzą; mucha ma tę wolność,/ + Ale Romeo nie ma; on wygnany./ + Filozof, Mądrość, Rozpacz, SzaleniecI mówisz, że wygnanie nie jest śmiercią?/ + Nie maszli żadnej trucizny, żadnego/ + Ostrza, żadnego środka nagłej śmierci,/ + Aby mię zabić, tylko ten fatalny/ + Wyraz --- wygnanie? O księże, złe duchy/ + Wyją, gdy w piekle usłyszą ten wyraz:/ + I ty masz serce, ty, święty spowiednik,/ + RozgrześcaRozgrześca --- rozgrzeszający z win. grzechów i szczery przyjaciel,/ + Pasy drzeć ze mnie tym słowem: wygnanie?OJCIEC LAURENTYStój, nierozumny szaleńcze, posłuchaj!ROMEOZnowu mi będziesz prawił o wygnaniu.OJCIEC LAURENTYDam ci broń przeciw temu wyrazowi;/ + Balsamem w przeciwnościach --- filozofiaBalsamem w przeciwnościach --- filozofia --- w rozmowie ojca Laurentego i Romea Szekspir ironizuje na temat nadużywania modnej w czasach elżbietańskich maksymy Boecjusza, że filozofia jest lekarstwem na wszystko.;/ + W tej więc otuchę czerp będąc wygnanym.ROMEOWygnanym jednak! O, precz z filozofią!/ + Czyż filozofia zdoła stworzyć Julię?/ + Przestawić miasto? Zmienić wyrok księcia?/ + Nic z niej; bezsilna ona, nie mów o niej.OJCIEC LAURENTYSzaleni są więc głuchymi, jak widzę.ROMEOJak mają nie być, gdy mądrzy nie widzą.OJCIEC LAURENTYDajże mi mówić; przyjm słowa rozsądku.ROMEONie możesz mówić tam, gdzie nic nie czujesz./ + Bądź jak ja młodym, posiądź miłość Julii,/ + Zaślub ją tylko co, zabij Tybalta,/ + Bądź zakochanym jak ja i wygnanym,/ + A wtedy będziesz mógł mówić; o, wtedy/ + Będziesz mógł sobie z rozpaczy rwać włosy/ + I rzuć się na ziemię,jak ja teraz,/ + Na grób zawczasu biorąc sobie miarę.Rzuca się na ziemię. Słychać kołatanie.OJCIEC LAURENTYCicho, ktoś puka; ukryj się, Romeo.ROMEONie; chyba para powstała z mych jęków,/ + Jak mgła, ukryje mię przed ludzkim wzrokiem.Kołatanie.OJCIEC LAURENTYSłyszysz? pukają znowu. Kto tam? Powstań,/ + Powstań, Romeo! Chcesz być wziętym? Powstań;Kołatanie.Wnijdź do pracowni mojej. Zaraz, zaraz./ + Cóż to za upór!Kołatanie.Idę, idę, któż to/ + Tak na gwałt puka? Skąd wy? Czego chcecie?MARTAzewnątrzWpuśćcie mię, wnet się o wszystkim dowiecie./ + Julia przysyła mię.OJCIEC LAURENTYWitajże, witaj.Wchodzi Marta.MARTAO! świątobliwy ojcze, powiedz, proszę,/ + Gdzie jest mąż mojej pani, gdzie Romeo?OJCIEC LAURENTYTu, na podłodze, łzami upojony.MARTAAch, on jest właśnie w stanie mojej pani,/ + Właśnie w jej stanie. Nieszczęsna sympatio!/ + Smutne zbliżenie! I ona tak leży/ + Płacząc i łkając, szlochając i płacząc./ + Powstań pan, powstań, jeśli jesteś mężem!/ + O, powstań, podnieś się przez wzgląd na Julię!/ + Dlaczego dać się przygnębiać tak srodze?ROMEOMarto!MARTAŚmierćAch, panie! Wszystko na tym świecie/ + Kończy się śmiercią.Małżeństwo, Obowiązek, SamobójstwoROMEOMówiłaś o Julii?/ + Cóż się z nią dzieje? O, pewnie mię ona/ + Ma za mordercę zakamieniałego,/ + Kiedym mógł naszych rozkoszy dzieciństwo/ + Splamić krwią, jeszcze tak bliską jej własnej./ + Gdzie ona? Jak się miewa i co mówi/ + Na zawód w świeżo błysłym nam zawodzie?MARTANic, tylko szlocha i szlocha, i szlocha;/ + To się na łóżko rzuca, to powstaje,/ + To woła: ,,Tybalt!", to krzyczy: ,,Romeo!"/ + I znowu pada.ROMEOJak gdyby to imię/ + Z śmiertelnej paszczy działa wystrzelone/ + Miało ją zabić, tak jak jej krewnego/ + Zabiła ręka tego, co je nosi./ + O! powiedz, powiedz mi, ojcze, przez litość,/ + W którym zakątku tej nędznej budowy/ + Mieszka me imię; powiedz, abym zburzył/ + To nienawistne siedlisko. Dobywa miecza.OJCIEC LAURENTYKobietaStój! Wstrzymaj/ + Dłoń rozpaczliwą! czy jesteś ty mężem?/ + Postać wskazuje twoja, że nim jesteś;/ + Łzy twe niewieście; dzikie twoje czyny/ + Cechują wściekłość bezrozumną zwierza./ + W pozornym mężu ukryta niewiasto!/ + Zwierzu, przybrany w pozór tego dwojga!/ + SkąpiecTy mnie w zdumienie wprawiasz. Jakem kapłan!/ + Myślałem, że masz więcej hartu w sobie./ + Tybaltaś zabił, chcesz zabić sam siebie/ + I przez haniebny ten na siebie zamach/ + Zabić chcesz także tę, co żyje tobą?/ + Przecz tak uwłaczasz swemu urodzeniu,/ + Niebu i ziemi, skoro urodzenie,/ + Niebo i ziemia ci się śmieją? Wstydź się!/ + Krzywdzisz swą postać, swą miłość, swój rozum,/ + Boś ty jak lichwiarz bogaty w to wszystko,/ + Ale niczego tego nie używasz/ + W sposób mogący te dary ozdobić./ + Kształtna twa postać jest figurą z wosku,/ + Skoro nie z męską cnotą idzie w parze;/ + Miłość twa w gruncie czczym krzywoprzysięstwem,/ + Skoro chcesz zabić tę, którejś ją ślubił./ + Twój rozum, chluba kształtów i miłości,/ + Niezręczny w korzystaniu z tego dwojga,/ + Jest jak proch w rożku płochego żołnierza,/ + Co się zapala z własnej jego winy/ + I razi tego, którego miał bronić./ + Kondycja ludzka, SzczęścieOtrząśOtrząś --- popr. otrząśnij. się, człeku! Julia twoja żyje;/ + Julia, dla której umrzeć byłeś gotów;/ + W tymeś szczęśliwy. Tybalt chciał cię zabić,/ + Tyś jego zabił: w tym szczęśliwyś także./ + Prawo, grożące ci śmiercią, zamienia/ + Śmierć na wygnanie, i w tymeś szczęśliwy./ + Stosy na głowie błogosławieństw dźwigasz,/ + Szczęście najwabniej wdzięczy się do ciebie,/ + A ty, jak dziewka zepsuta, kapryśna,/ + Dąsasz się na tę szczodrotę fortuny./ + Strzeż się, bo tacy marnie umierają./ + Terazże idź do żony, jak to było/ + Wprzód umówione, i pociesz niebogę./ + Pomnij wyjść jednak przed wart rozstawieniem;/ + Bo później przejść byś nie mógł do Mantui,/ + Gdzie masz przebywać tak długo, aż znajdziem/ + Czas do odkrycia waszego małżeństwa,/ + Do pojednania waszych nieprzyjaciół,/ + Do przebłagania księcia, na ostatek/ + Do sprowadzenia cię nazad, z radością/ + Dziesięciokroć sto tysięcy razy większą/ + Niż teraźniejszy twój smutek. Waćpani,/ + Idź naprzód; pozdrów ode mnie swą panią/ + I każ jej naglić wszystkich do spoczynku,/ + Ku czemu żal ich ułatwi namowę./ + Romeo przyjdzie niebawem.MARTAO panie!/ + Mogłabym całą noc stać tu i słuchać,/ + Co też to może nauczoność! Biegnę/ + Uprzedzić moją panią, że pan przyjdziesz.ROMEOIdź, proś ją, niech się gotuje mię zgromić.MARTAOto pierścionek, który mi kazała/ + Doręczyć panu. Śpiesz się pan, już późno.Wychodzi Marta.ROMEOO, jakże mi ten dar dodał otuchy!OJCIEC LAURENTYIdź już, dobranoc! a pamiętaj, synu,/ + Wyjść jeszcze dzisiaj, nim zaciągną warty,/ + Albo w przebraniu wyjść jutro o świcie./ + Osiądź w Mantui. Jeden z naszych braci/ + Nosić ci będzie od czasu do czasu/ + Zawiadomienie o każdym wypadku,/ + Jaki na twoją korzyść tu się zdarzy./ + Daj rękę, późno już, bądź zdrów, dobranoc.ROMEOGdyby nie radość, co mię czeka, wczesny/ + Ten rozdział z tobą byłby zbyt bolesny./ + Å»egnam cię, ojcze.Wychodzą.SCENA CZWARTAPokój w domu Kapuletów. Wchodzą Kapulet, Pani Kapulet i Parys.KAPULETTak smutny dotknął nas, panie, wypadek./ + Å»eśmy nie mieli czasu mówić z Julią./ + Krewny nasz, Tybalt, był jej nader drogim,/ + Nam także, ale rodzim się, by umrzeć./ + Dziś ona już nie zejdzie, bo już późno./ + Gdyby nie twoje, hrabio, odwiedziny,/ + Ja sam bym w łóżku był już od godziny.PARYSPora żałoby nie sprzyja zalotom;/ + Dobranoc, pani, poleć mnie swej córce.PANI KAPULETNajchętniej, zaraz jutro ją wybadam;/ + Na dziś zamknęła się, by żal swój spłakać.KAPULETCórka, DzieckoHrabio, za miłość naszego dziecięcia/ + Mogę ci ręczyć; mniemam, że się skłoni/ + Do mych przełożeń, co więcej, nie wątpię./ + Pójdź do niej, żono, nim się spać położysz;/ + ObyczajeOznajm jej cnego Parysa zamiary/ + I powiedzże jej, uważasz, iż w środę.../ + Zaczekaj, cóż to dzisiaj?PARYSPoniedziałek.KAPULETA! poniedziałek! Za wcześnie we środę;/ + Odłóżmy to na czwartek; w ten więc czwartek/ + Zostanie żoną szlachetnego hrabi./ + Będzieszli gotów? Czy ci to dogadza?/ + Cicho się sprawim: jeden, dwóch przyjaciół.../ + Gdybyśmy bowiem po tak świeżej stracie/ + Bardzo hulali, ludzie, widzisz, hrabio,/ + Mogliby myśleć, że za lekko bierzem/ + Zgon tak bliskiego krewnego; dlatego/ + Wezwiem przyjaciół z jakie pół tuzina/ + I na tym koniec. Cóż mówisz na czwartek?PARYSRad bym, o panie, żeby już był jutro.KAPULETTo dobrze. Bądź nam zdrów. A więc we czwartek./ + Wstąpże do Julii, żono, nim spać pójdziesz,/ + Przygotuj ją do ślubu. Bądź zdrów, hrabio./ + Światła! hej! światła do mego pokoju!/ + Tak już jest późno, żebyśmy nieledwie/ + Mogli powiedzieć: tak rano. Dobranoc.Wychodzą.SCENA PIĄTAPokój Julii. Wchodzą Romeo i Julia.JULIAChcesz już iść? Jeszcze ranek nie tak bliski,/ + Słowik to, a nie skowronek się zrywa/ + I śpiewem przeszył trwożne ucho twoje./ + Co noc on śpiewa owdzie na gałązce/ + Granatu, wierzaj mi, że to był słowik.ROMEOSkowronek to, ów czujny herold ranku,/ + Nie słowik; widzisz te zazdrosne smugi,/ + Co tam na wschodzie złocą chmur krawędzie?/ + Pochodnie nocy już się wypaliły/ + I dzień się wspina raźnie na gór szczyty./ + Chcąc żyć, iść muszę lub zostając --- umrzeć.JULIAOwo światełko nie jest świtem; jest to/ + Jakiś meteor od słońca wysłany,/ + Aby ci służył w noc na przewodnika/ + I do Mantui rozjaśnił ci drogę,/ + Zostań więc, nie masz potrzeby się śpieszyć.ROMEONiech mię schwytają, na śmierć zaprowadzą,/ + Rad temu będę, bo Julia chce tego./ + Nie, ten brzask nie jest zapowiedzią ranka,/ + To tylko blady odblask lica luny;/ + To nie skowronek, co owdzie piosenką/ + Bijąc w niebiosa wznosi się nad nami./ + Więcej mię względów skłania tu pozostać/ + Niż nagle odejść. O śmierci, przybywaj!/ + Chętnie cię przyjmę, bo Julia chce tego./ + Cóż, luba? prawda, że jeszcze nie dnieje?JULIAO, dnieje, dnieje! Idź, spiesz się, uciekaj!/ + Głos to skowronka grzmi tak przeraźliwie/ + I niestrojnymi, ostrymi dźwiękami/ + Razi me ucho. Mówią, że skowronek/ + Miło wywodzi; z tym się ma przeciwnie,/ + Bo on wywodzi nas z objęć wzajemnych./ + Skowronek, mówią, z obrzydłą ropuchą/ + Zamienił oczySkowronek... ropuchą zamienił oczy --- Popularne powiedzenie; według wierzeń ludowych śpiew skowronka zapowiadał dzień, wtedy rechot żabi milknął. Lepiej, aby Romeo miał oczy żabie i nie dostrzegał nadejścia dnia (Uważano także, że oczy żabie były ładniejsze od oczu skowronka.); o, rada bym teraz,/ + Å»eby był także i głos z nią zamienił,/ + Bo ten głos, w smutnej rozstania potrzebie,/ + Dzień przywołując, odwołuje ciebie./ + Idź już, idź: ciemność coraz to się zmniejsza.ROMEOA dola nasza coraz to ciemniejsza!Wchodzi Marta.MARTAPst! pst!JULIACo?MARTAStarsza pani tu nadchodzi,/ + Dzień świta: baczność, bo się narazicie.Wychodzi.JULIAO okno, wpuśćże dzień, a wypuść życie!ROMEOwychodząc przez oknoBądź zdrowa! Jeszcze jeden uścisk krótki.JULIACzas , MiłośćJuż idziesz; o mój drogi! mój milutki!/ + Muszę mieć co dzień wiadomość o tobie;/ + A każda chwila równą będzie dobie./ + Zgrzybieję licząc podług tej rachuby,/ + Nim cię zobaczę znowu, o mój luby.ROMEOIlekroć będę mógł, tylekroć twoję/ + Drogą troskliwość pewnie zaspokoję.Znika za oknem.JULIAJak myślisz, czy się znów ujrzymy kiedy?ROMEONie wątpię o tym, najmilsza, a wtedy/ + Wszystkie cierpienia nasze kwiatem tkaną/ + Kanwą do słodkich rozmów nam się staną.JULIABoże! przeczuwam jakąś ciężką dolę;/ + Wydajesz mi się teraz tam na dole/ + Jak trup, z którego znikły życia ślady./ + Czy mię wzrok myli? Jakiżeś ty blady!ROMEOI twoja także twarz jak pogrobowa./ + Smutek nas trawi. Bądź zdrowa! bądź zdrowa!LosJULIAodstępując od oknaO losie! ludzie mienią cię niestałym;/ + Toż więc przez zawiść tylko prześladujesz/ + Tych, co kochają stale? Bądź niestały,/ + Bo wtedy będę mogła mieć nadzieję,/ + Å»e go niedługo będziesz zatrzymywał/ + I wrócisz nazad.PANI KAPULET za scenąJulio! czyś już wstała?JULIAKtóż to mię woła! Głosże to mej matki?/ + Nie spałaż ona czy wstała tak rano?/ + Jakiż niezwykły powód ją sprowadza?Wchodzi Pani Kapulet.PANI KAPULETJak się masz, Julciu?JULIANiedobrze mi, matko!Å»ałobaPANI KAPULETZemstaWciąż jeszcze płaczesz nad stratą Tybalta?/ + Chceszże go łzami dobyć z grobu? Choćbyś/ + Dopięła tego, wskrzesić go nie zdołasz./ + Przestań więc; pewien żal może dowodzić/ + Wielkiej miłości, ale wielkość żalu/ + Dowodzi pewnej płytkości pojęcia.JULIATrudno na taką stratę nie być czułą.PANI KAPULETTak, ale płacząc czujesz tylko stratę,/ + Nie tego, po kim płaczesz, moje dziecko.JULIATak czując stratę, mogę tylko płakać.PANI KAPULETPrzyznaj się jednak, że nie tyle płaczesz/ + Nad jego śmiercią, jako raczej nad tym,/ + Å»e jeszcze żyje ten łotr, co go zabił.JULIAJaki łotr, pani?PANI KAPULETTen ci łotr Romeo.JULIAna stronieOn i łotr żyją daleko od siebie.głośnoPrzebacz mu, Boże, tak jak ja przebaczam,/ + A przecież nie ma na świecie człowieka,/ + Który by bardziej ciężył mi na sercu.PANI KAPULETÅ»e mimo swoich niecnot jeszcze żyje.JULIAÅ»e go nie mogę dosiąc tym ramieniem,/ + Rada bym sama móc się na nim zemścić.PANI KAPULETDozna on zemsty; nie troszcz się i nie płacz,/ + Zlecę ja pewnej osobie w Mantui,/ + Gdzie ten wygnany renegat się schronił,/ + Dać mu traktamenttraktament --- poczęstunek; tu chodzi o truciznę. tak zniewalający,/ + Å»e wnet pospieszy za Tybaltem.Wtedy/ + Będziesz, spodziewam się, zaspokojona.JULIANie zaspokoi mnie Romeo nigdy,/ + Dopóki tylko żyć będzie; tak silnie/ + Boleść po krewnym rozjątrza mi serce./ + O pani, jeśli tylko znajdziesz kogo,/ + Co się podejmie podać mu truciznę,/ + Ja ją przyrządzę, by po jej wypiciu/ + Romeo zasnąć mógł jak najspokojniej./ + Jakże mię korci słyszeć jego imię/ + I nie móc zaraz dostać się do niego,/ + By przywiązaniu memu do Tybalta/ + Dać odwet na tym, co go zamordował.PANI KAPULETZnajdź ty sposoby, ja znajdę człowieka,/ + Córka, Małżeństwo, Matka, Obyczaje, OjciecTerazże mam ci udzielić, dziewczyno,/ + Wesołych nowin.JULIAWesołe nowiny/ + Pożądanymi są w tak smutnych czasach./ + Jakaż tych nowin treść, kochana matko?PANI KAPULETMasz troskliwego ojca, moje dziecię;/ + On to, ażeby smutek twój rozproszyć,/ + Umyślił i wyznaczył dzień na radość/ + Tak dla cię, jak i dla mnie niespodzianą.JULIACóż to za radość, matko? mogęż wiedzieć?PANI KAPULETTa, a nie inna, że w ten czwartek z rana/ + Piękny, szlachetny, młody hrabia Parys/ + Ma cię uczynić szczęśliwą małżonką/ + W Świętego Piotra kościele.JULIABunt Na kościół/ + Świętego Piotra i Piotra samego!/ + Nigdy on, nigdy tego nie uczyni!/ + Zdumiewa mię ten pośpiech. Mam iść za mąż,/ + Nim ten, co moim ma być mężem, zaczął/ + Starać się o mnie, nim mi się dał poznać?/ + Proszę cię, matko, powiedz memu ojcu,/ + Å»e jeszcze nie chcę iść za mąż, a gdybym/ + Koniecznie miała iść, to bym wolała + Pójść za Romea, który, jak wiesz dobrze,/ + Jest mi z całego serca nienawistny,/ + Niż za Parysa. Ha! to mi nowina!Wchodzi Kapulet i Marta.PANI KAPULETOto twój ojciec, powiedz mu to sama;/ + Zobaczym, jak on przyjmie twą odpowiedź.KAPULETKiedy dzień kona, niebo spuszcza rosę;/ + Ale po skonie naszego krewnego/ + Pada ulewny deszcz. Cóż to, dziewczyno?/ + Czy jesteś cebrem? Ciągle jeszcze we łzach?/ + Ciągłe wezbranie? W małej swej istocie/ + Przedstawiasz obraz łodzi, morza, wiatru:/ + Bo twoje oczy, jakby morze, ciągle/ + Falują łzami: biedne twoje ciało/ + Jak łódź żegluje po tych słonych falach./ + Wiatrem na koniec są westchnienia twoje,/ + Które ze łzami walcząc, a łzy z nimi,/ + Jeżeli nagła nie nastąpi cisza,/ + Strzaskają twoją łódkę. I cóż, żono?/ + Czyś jej zamiary nasze objawiła?PANI KAPULETTak, ale nie chce i dziękuje za nie,/ + Bodajby była z grobem zaślubiona!KAPULETKobieta, MądrośćCo? Jak to? Nie chce? Nie chce? Nie chce, mówisz?/ + Nie jest nam wdzięczna? Nie pyszni się z tego?/ + Nie poczytuje sobie za szczyt szczęścia,/ + Niegodna, żeśmy jej najgodniejszego/ + Z werońskich chłopców wybrali na męża?JULIANie pysznam z tego, alem wdzięczna za to/ + Pyszna, zaiste, nie mogę być z tego,/ + Co nienawidzę; lecz wdzięczna być winnam/ + I za nienawiść w postaci miłości.Przemoc, SzaleniecKAPULETCóż to znów? cóż to? Logika w spódnicy!/ + Pysznam i wdzięcznam, i zasię nie wdzięcznam,/ + Jednak nie pysznam! Słuchaj, świdrzygłówkoświdrzygłówko --- w oryg. chop--logic odpowiednik polskiego: ja jedno słowo, a ona dziesięć.,/ + Nie dziękuj wdzięcznie ni się pyszń z niepyszna,/ + Lecz zbierz swe sprytne klepki na ten czwartek,/ + By pójść z Parysem do Świętego Piotra,/ + Albo cię każę zawlec tam na smyczy./ + Rozumiesz? ty blednicoblednico... --- Julia ma białą ze smutku twarz, ty tłumoku;/ + Lalko łojowałojek --- bielidło, maść do twarzy.!PANI KAPULETWstydź się! czyś oszalał?JULIABłagam cię, ojcze, na klęczkach cię błagam,/ + Pozwól powiedzieć sobie tylko słowo.KAPULETPrecz, wszetecznico! dziewko nieposłuszna!/ + Ja ci powiadam: gotuj się w ten czwartek/ + Iść do kościoła lub nigdy, przenigdy/ + Na oczy mi się więcej nie pokazuj./ + Nic nie mów ani piśnij, ani trunij:/ + Palce mię świerzbią. Myśleliśmy, żono,/ + Å»e nas za skąpo Bóg pobłogosławił/ + Dając nam jedno dziecko; teraz widzę,/ + Å»e i to jedno jest jednym za wiele/ + I że w niej mamy bicz boży. Precz, pluchoplucho --- flądro, brudasie.!/ + CygankoCyganko --- w znaczeniu stereotypu: oszukanico. jakaś!MARTABłogosław jej Boże!/ + Jegomość grzeszy, tak fukając na nią.KAPULETDoprawdy! Czy tak sądzi wasza mądrość?/ + Idźże pytlować gębą z kumoszkami.MARTANie mówię bluźnierstw.KAPULETTerefere kuku!MARTACzyż mówić zbrodnia?KAPULETMilcz, stara trajkotko!/ + Schowaj swój rozum na babskie sejmiki./ + Tu niepotrzebny.PANI KAPULETZa gorący jesteś.KAPULETNa miłość boską, to trzeba oszaleć!/ + W dzień, w noc, wieczorem, rano, w domu, w mieście,/ + Sam, w towarzystwie, we śnie i na jawie/ + Ciągle i ciągle ot, rozmyślam tylko/ + O jej zamęściu; i teraz, gdym znalazł/ + Dlań oblubieńca książęcego rodu,/ + Pana rozległych majątków, młodego,/ + Ukształconego, uposażonego/ + Dokolusieńka, jak mówią, w przymioty,/ + Jakich się może od mężczyzny żądać;/ + Trzeba, ażeby mi jedna smarkata,/ + Mazgajowata gęś odpowiedziała:/ + Nie chcę iść za mąż, nie mogę pokochać,/ + Jestem za młoda, wybaczcie mi, proszę./ + Nie chcesz iść za mąż? a to nie idź, zgoda,/ + Ale mi nie właź w oczy; żeruj sobie,/ + Gdzie tylko zechcesz, byle nie w mym domu./ + Zważ to, pamiętaj, nie zwykłym żartować./ + Czwartek za pasem; przyłóż dłoń do serca;/ + Namyśl się dobrze; będzieszli powolna,/ + Znajdziesz dobrego we mnie przyjaciela,/ + A nie, to marniej, żebrz, jęcz, mrzej pod płotem;/ + Bo jak Bóg w niebie, nigdy cię nie uznam/ + Za moje dziecko i z mojego mienia/ + Nawet źdźbło nigdy ci się nie oberwie./ + Możesz się na to spuścić, jestem słowny.Wychodzi.JULIANie masz litości w niebie, która widzi/ + Całą głębokość mojego cierpienia?/ + Ty mię przynajmniej nie odpychaj, matko!/ + Zwlecz to małżeństwo na miesiąc, na tydzień/ + Albo mi pościel oblubieńcze łoże/ + W tymże grobowcu, w którym Tybalt leży.PANI KAPULETNie mów nic do mnie, nic ci nie odpowiem;/ + Rób, co chcesz, wszystko mi to obojętne.Wychodzi.JULIAO Boże! O ty, moja karmicielko!/ + Poradź mi, powiedz, jak temu zaradzić?/ + Mój mąż na ziemi, moja wiara w niebie;/ + Jakżeż ta wiara ma na ziemię wrócić,/ + Nim mój mąż sam mi ją powróci z nieba/ + Po opuszczeniu ziemi? Daj mi radę./ + Niestety! Å»e też nieba mogą nękać/ + Tak mdłą istotę jak ja! Nic nie mówisz?Zdrada/ + Nie maszże żadnej pociechy, żadnego + Na to lekarstwa?MARTAMam ci, a to takie:/ + Romeo na wygnaniu i o wszystko/ + Można iść w zakład, że cię już nie przyjdzie/ + Nagabać więcej, chybaby ukradkiem./ + Ponieważ tedy rzecz tak stoi, sądzę,/ + Å»e nic lepszego nie masz do zrobienia/ + Jak pójść za hrabię. Dalipan, to wcale,/ + Co się nazywa, przystojny mężczyzna./ + Romeo kołek przy nim; orzeł, pani,/ + Nie ma tak pięknych, żywych, bystrych oczu/ + Jak Parys. Nazwij mię hetką-pętelką,/ + Jeśli nie będziesz z kretesem szczęśliwa/ + W tym nowym stadle, bo ono jest stokroć/ + Lepsze niż pierwsze; a choćby nie było,/ + To i tak tamten pierwszy już nie żyje;/ + Tak jakby nie żył; przynajmniej dla ciebie,/ + Skoro, choć żyje, nie masz zeń pożytku.JULIACzy z serca mówisz?MARTABa, i z duszy całej!/ + Jeśli nie z serca i nie z duszy, to je/ + Przeklnij oboje.JULIAAmen!MARTANa co amen? JULIABardzoś mi przez to dodała otuchy,/ + Idźże i powiedz teraz mojej matce,/ + Å»e, naraziwszy się na gniew rodzica,/ + Poszłam do celi ojca Laurentego/ + Odprawić spowiedź i wziąć rozgrzeszenie.MARTAO, idę! to mi pięknie i roztropnie.Wychodzi.JULIAStara niecnoto! Zdradziecki szatanie!/ + Cóż jest niegodniej, cóż jest większym grzechem:/ + Czy tak mię kusić do krzywoprzysięstwa?/ + Czy lżyć małżonka mego tymiż usty,/ + Którymi tyle razy go pod niebo/ + Wznosiłaś chwaląc? Precz, uwodzicielko!/ + Serce me odtąd zamknięte dla ciebie./ + Pójdę poprosić ojca Laurentego,/ + By mi dał radę, a jeśli żadnego/ + Na tę przeciwność nie będzie sposobu,/ + Znajdę moc w sobie wstąpienia do grobu.Wychodzi.AKT CZWARTYKsiądz, ZaświatySCENA PIERWSZACela Ojca Laurentego. Ojciec Laurenty i Parys.OJCIEC LAURENTYW ten czwartek zatem? To bardzo pośpiesznie.PARYSMój teść, Kapulet, życzy sobie tego;/ + A ja powodu nie mam, by odwlekać.OJCIEC LAURENTYObyczaje, Å»ałobaNie znasz pan, mówisz, uczuć swojej przyszłej;/ + Krzywa to droga, ja takich nie lubię.PARYSBez miary płacze nad śmiercią Tybalta,/ + Małom jej przeto mówił o miłości,/ + Bo Wenus w domu łez się nie uśmiecha./ + Ojciec jej, mając to za niebezpieczne,/ + Å»e się tak bardzo poddaje żalowi,/ + W mądrości swojej przyśpiesza nasz związek,/ + By zatamować źródło tych łez, które/ + W odosobnieniu cieką za obficie./ + A w towarzystwie prędzej mogą ustać./ + Znasz teraz, ojcze, powód tej nagłości.OJCIEC LAURENTYna stronieObym mógł nie znać powodów do zwłoki!głośnoPatrz, hrabio, oto twa przyszła nadchodzi.Wchodzi Julia.PARYSSzczęsny traf dla mnie, piękna przyszła żono!JULIAByć może, przyszłość jest nieodgadniona.PARYSTo ,,może" ma być już w ten czwartek z rana.JULIACo ma być, będzie.OJCIEC LAURENTYPrawda to zbyt znana.Ciało, Kobieta, MiłośćPARYSPrzyszłaś się, pani, spowiadać przed ojcem?JULIAMówiąc to, panu bym się spowiadała.PARYSNie zaprzecz przed nim, pani, że mię kochasz.JULIAÅ»e jego kocham, to wyznam i panu.PARYSWyznasz mi także, tuszę, że mnie kochasz.JULIAGdyby tak było, większą by to miało/ + Wartość wyznane z daleka niż w oczy.PARYSBiedna! łzy bardzo twarz twą oszpeciły.JULIANiewielkie przez to odniosły zwycięstwo;/ + Dosyć już była uboga przed nimi.PARYSTym słowem bardziej ją krzywdzisz niż łzami.JULIANie jest to krzywda, panie, ale prawda,/ + I w oczy sobie ją mówię.PARYSTwarz twoja/ + Do mnie należy, a ty jej uwłaczasz.JULIANie przeczę; moja bowiem była inna./ + Maszli czas teraz, mój ojcze duchowny,/ + Czyli też mam przyjść wieczór po nieszporach?OJCIEC LAURENTYNie brak mi teraz czasu, smętne dziecię./ + Racz, panie hrabio, zostawić nas samych.PARYSNiech mię Bóg broni świętym obowiązkom/ + Stać na przeszkodzie! Julio, w czwartek z rana/ + Przyjdę cię zbudzić. Bądź zdrowa tymczasem/ + I przyjm pobożne to pocałowanie.Wychodzi.JULIAO! zamknij, ojcze, drzwi; a jak je zamkniesz,/ + Przyjdź płakać ze mną. Nie ma już nadziei!/ + Nie ma ratunku! Nie ma ocalenia!Los, SamobójstwoOJCIEC LAURENTYAch, Julio! Znam twą boleść; mnie samego/ + Nabawia ona prawie odurzenia,/ + Słyszałem, i nic tego nie odwlecze,/ + Å»e w przyszły czwartek wziąć masz ślub z tym hrabiąJULIANie mów mi, ojcze, że o tym słyszałeś;/ + Chyba, że powiesz, jak tego uniknąć,/ + Jeżeli w swojej mądrości nie znajdziesz/ + Å»adnego na to środka, to przynajmniej/ + Postanowienie moje nazwij mądrym,/ + A w tym sztylecie zaraz znajdę środek./ + Bóg złączył moje i Romea ręce,/ + Ty nasze dłonie; i nim ta dłoń, świętą/ + Pieczęcią twoją z Romeem spojona,/ + Inny akt stwierdzi, nim to wierne serce/ + W zdradzieckim buncie odda się innemu,/ + To ostrze zada śmierć sercu i dłoni./ + Daj mi więc jaką radę, zaczerpniętą/ + Z długoletniego doświadczenia twego,/ + Albo bądź świadkiem, jak ten nóż rozstrzygnie/ + Sprawę pomiędzy mną a moim losem,/ + Wnet zaradzając temu, czego ani/ + Wiek, ani rozum nie mógł doprowadzić/ + Do rozwiązania zgodnego z honorem./ + Mów prędko; pilno mi wstąpić do grobu,/ + Jeśli mi powiesz, że nie ma sposobu.OJCIEC LAURENTYStój, córko! Mam ja w myśli pewien środek,/ + Wymagający równie rozpaczliwej/ + Determinacji, jak jest rozpaczliwe/ + To, czemu chcemy zapobiec. Jeżeli,/ + Dla uniknięcia małżeństwa z Parysem,/ + Masz siłę woli odjąć sobie życie,/ + To się odważysz snadź na coś takiego,/ + Co będąc tylko podobnym do śmierci/ + Uwolni cię od hańby, jakiej chciałaś/ + Ujść przez zadanie jej sobie naprawdę./ + Maszli odwagę, toć wskażę ten środek.JULIAO! każ mi, zamiast być żoną Parysa,/ + Skoczyć ze szczytu wieży; w rozbójniczych/ + Gościć jaskiniach, w legowiskach wężów,/ + Zamknij mię w jedną klatkę z niedźwiedziami/ + Albo mię wepchnij nocą do kostnicy,/ + Zewsząd pokrytej szczątkami szkieletów,/ + Poczerniałymi kośćmi i czaszkami,/ + Każ mi wejść żywcem w grób świeżo kopany/ + I w jeden całun z trupem się obwinąć;/ + Wszystko to dawniej dreszcz budziło we mnie,/ + Ale bez trwogi uczynię to zaraz,/ + Bylebym tylko pozostała czystą/ + Małżonką mego lubego kochanka.OJCIEC LAURENTYSłuchaj więc; idź do domu, bądź wesoła,/ + Przystań na związek z hrabią. Jutro środa;/ + Staraj się jutro na noc zostać sama,/ + Niech Marta nie śpi ten raz w twym pokoju./ + SenMasz tu flaszeczkę; weźmiesz ją do łóżka/ + I filtrowany likwor ten wypijesz;/ + A wnet po wszystkich żyłach cię przebiegnie/ + Usypiający dreszcz, który owładnie/ + Wszelką żywotną funkcją; wszystkie pulsa/ + Wstrzymają w tobie swe zwyczajne bicie;/ + Ni dech, ni ciepło nie wskaże, że żyjesz./ + Róże ust twoich i policzków zbledną/ + Jak popiół; oczu zasłony zapadną,/ + Jak gdy dłoń śmierci zakrywa dzień życia;/ + Każdy twój członek pozbawiony władzy/ + Zdrętwieje, stęgniestęgnie --- zastygnie, zesztywnieje., zziębnie jak u trupa./ + I w tym pozornym stanie nagłej śmierci/ + Zostawać będziesz czterdzieści dwie godzin,/ + Wtedy się ockniesz jak ze snu błogiego./ + Gdy więc nazajutrz z rana narzeczony/ + Przyjdzie cię zbudzić, znajdzie cię umarłą;/ + Po czym, jak każe zwyczaj, przystrojona/ + W godowe szaty, w odsłoniętej trumnie,/ + Złożoną będziesz pod owym sklepieniem,/ + Gdzie leżą wszyscy ze krwi Kapuletów./ + Uwiadomiony tymczasem przeze mnie/ + O naszym planie, Romeo przybędzie;/ + Wraz ze mną czekać będzie w owym lochu/ + Na twe ocknienie i tej samej nocy/ + Uprowadzi cię skrycie do Mantui./ + KobietaTo cię uchroni od hańby grożącej;/ + Jeśli brak woli lub niewieścia bojaźń/ + Od wykonania tego cię nie wstrzyma.JULIAO, daj mi, daj mi! nie mów o bojaźni!OJCIEC LAURENTYMasz, idź, bądź niewzruszona i szczęśliwa/ + W tym przedsięwzięciu! Wyprawię natychmiast/ + Jednego z naszych braci do Mantui/ + Z listem do twego męża.JULIAO nadziejo!/ + Ty mi bądź bodźcem, a hasłem Romeo!/ + Bądź zdrów, mój ojcze!Odchodzi.SCENA DRUGAPokój w domu Kapuletów. Wchodzą Kapulet, Pani Kapulet, Marta i słudzy.SługaKAPULETdo SłużącegoProś te osoby, co tu są spisane.Służący wychodzi.A waść dwudziestu biegłych zbierz kucharzy.DRUGI SŁUŻĄCYNie będzie zły ani jeden, jaśnie panie, bo się przekonam wprzód o każdym, czy umie sobie oblizywać palce.KAPULETA to na co?DRUGI SŁUŻĄCYZły to kucharz, jaśnie panie, co nie oblizuje sobie palcówZły to kucharz... --- popularne powiedzenie o kucharzu, który dobrze gotuje; por. polskie: palce lizać., o którym się więc przekonam, że tego nie umie, tego nie sprowadzę.KAPULET Ruszaj!Wychodzi Służący.Wątpię, czy wszystko na czas wygotujem./ + Córka, Ksiądz, Obyczaje, OjciecBodaj cię! Prawdaż to, że Julia poszła/ + Do ojca Laurentego?MARTAPoszła, panie.KAPULETTo dobrze; może on co dla niej wskóra./ + Cięta, uparta to skóra na buty.Wchodzi Julia.MARTAPatrz pan, jak raźnie wraca od spowiedzi.KAPULETNo, sekutnico, gdzieżeś to bywała?JULIAGdzie mię żałować nauczono, panie,/ + Za grzech uporu i nieposłuszeństwa/ + Naprzeciw woli twojej. Świątobliwy/ + Kapłan Laurenty kazał mi się rzucić/ + Do twych nóg i o przebaczenie prosić./ + Przebacz mi, ojcze! będę już uległa.KAPULETNiech tam kto pójdzie prosić pana hrabię:/ + Jutro mieć muszę spleciony ten węzeł.JULIASpotkałam hrabię w celi Laurentego/ + I okazałam mu miłość, jak mogłam,/ + Nie przekraczając granicy skromności.KAPULETTo co innego; tak, to dobrze, powstań;/ + Tak być powinno, tak córce przystoi./ + Prosić tu hrabię, żeby przyszedł zaraz./ + Dalipan, święty to człek z tego mnicha;/ + Słusznie mu całe miasto cześć oddaje.JULIAMarto, pójdź ze mną do mego pokoju./ + Wszak mi pomożesz przymierzyć przyborów,/ + Jakie na jutro uznasz za stosowne?PANI KAPULETPo co dziś? jutro będzie dosyć czasu.KAPULETIdź z nią, idź, jutro pójdziem do kościoła.Julia z Martą wychodzi.PANI KAPULETNie wiem, czy zdążym z przygotowaniami;/ + Już wieczór.KAPULETNie troszcz się; dojrzę wszystkiego/ + I wszystko będzie dobrze, za to ręczę./ + Idź do Juleczki, pomóż jej się przebrać./ + Ja się tej nocy nie położę; będę/ + Na ten raz pełnił urząd gospodyni./ + SługaHej, służba! Cóż to? wszyscy się rozeszli?/ + Mniejsza z tym, pójdę sam hrabię uprzedzić/ + O zaszłej zmianie. Córka, OjciecLekko mi na sercu,/ + Å»e się ten kozioł przecie opamiętał.Wychodzą.SCENA TRZECIAPokój Julii. Wchodzi Julia i Marta.JULIATak, ten strój wezmę. Ale, Grzechzłota nianiu,/ + Proszę cię, zostaw mię na tę noc samą,/ + Bo dużo muszę pacierzy odmówić/ + Dla uproszenia sobie względów niebios/ + Nad moim stanem, jak wiesz, pełnym grzechu.Wchodzi Pani Kapulet.PANI KAPULETTakeś zajęta? Mamże ci dopomóc?JULIANie, pani; jużeśmy we dwie wybrały,/ + Co mi na jutro może być potrzebne./ + Pozwól, bym teraz sama pozostała,/ + I niechaj Marta spędzi tę noc z tobą./ + Pewnam, że wszyscy macie dość roboty + Przy tym tak nagłym obchodzie.PANI KAPULETDobranoc!/ + Połóż się, spocznij; potrzebujesz tego.Wychodzą Pani Kapulet i Marta.JULIADobranoc! Bóg wie, kiedy się zobaczym./ + Zimny dreszcz trwogi na wskroś mię przejmuje/ + I jakby mrozi we mnie ciepło życia./ + Zawołam na nie, by mnie pokrzepiły;/ + Sen, ŚmierćNianiu! I po cóż tu ona? Straszliwy/ + Ten czyn wymaga właśnie samotności./ + Ha! pójdź, flakonie!/ + Gdyby jednakże ten płyn nie skutkował?/ + Miałażbym gwałtem z hrabią być złączona?/ + Nie, nie, ucieczka w tym: leż tu w odwodzie.kładzie na stole sztyletKładzie... sztylet --- w tamtych czasach kobiety nosiły przy sobie albo sztylet, albo nóż.KsiądzA gdyby też to miała być trucizna,/ + Którą mi ksiądz ten zręcznie śmierć chce zadać,/ + By ujść zarzutu, że dał ślub kobiecie,/ + Którą już pierwej zaślubił z kim innym?/ + To by być mogło; ale nie, tak nie jest,/ + Bo jego świętość jest wypróbowana,/ + I nawet myśli tej nie chcę przypuszczać./ + GotycyzmLecz gdybym w grobie się ocknęła pierwej,/ + Nim mię Romeo przyjdzie oswobodzić?/ + To byłoby okropnie!/ + Nie udusiłażbym się wśród tych sklepień,/ + Gdzie nigdy zdrowe nie wnika powietrze,/ + I nie umarłażbym wprzód, nim Romeo/ + Przyjdzie na pomoc? A choćbym i żyła,/ + Czyliżby straszny wpływ nocy i śmierci,/ + Którą dokoła będę otoczona,/ + Obok wrażenia, jakie sprawić musi/ + Samaż miejscowość tego sklepionego/ + Starożytnego lochu, w którym kości/ + Zmarłych mych przodków od lat niepamiętnych/ + Nagromadzone leżą, kędy świeżo/ + Złożony Tybalt gnije pod całunem;/ + I kędy nocą, o pewnych godzinach,/ + Duchy, jak mówią odbywają schadzki;/ + SzaleniecNiestety! czyliżby prawdopodobnie/ + To wszystko, gdybym wcześniej się ocknęła,/ + A potem zapach trupi, Roślinykrzyk podobny/ + Do tego, jaki wydaje ów korzeń/ + Ziela pokrzykukrzyk... --- pokrzyk (mandragora) jest rośliną o działaniu usypiającym; wg starych wierzeń jej korzeń (w kształcie człowieka) wyrwany z ziemi krzyczy tak przeraźliwie, że ludzie słyszący jego wrzaski wpadają w obłęd., gdy się go wyrywa,/ + Krzyk wprawiający ludzi w obłąkanie,/ + Czyliżby wszystko to, w razie ocknienia -/ + Nie pomieszało mi zmysłów? Czyliżbym/ + Po szalonemu nie igrała wtedy/ + Z kośćmi mych przodków? nie poszła się pieścić/ + Z trupem Tybalta? i w tym rozstrojeniu/ + Nie rozbiłażbym sobie rozpaczliwie/ + Głowy piszczelą którego z pradziadów/ + Jak pałką? Patrzcie! patrzcie! zdaje mi się,/ + Å»e duch Tybalta widzę ścigający/ + Romea za to, że go wygnał z ciała./ + Stój! stój, Tybalcie!przytyka flakon do ustDo ciebie, mój luby,/ + Spełniam ten toast zbawienia lub zguby.Wypija napój i rzuca się na łóżko./ + + + + + +SCENA CZWARTASala w domu Kapuletów. Wchodzą Pani Kapulet i Marta.PANI KAPULETWeź te półmiski i wydaj korzenie.MARTAPiekarz o pigwy woła i daktyle.Wchodzi Kapulet.KAPULETSpieszcie się, śpieszcie! Już drugi kur zapiał;/ + Poranny dzwonek ozwał się: to trzeciaPoranny dzwonek --- mowa o curfew--bell, czyli dzwonie, który o 8 lub 9 wieczorem wzywał do gaszenia ognia i dzwonił ponownie o czwartej rano, zezwalając na rozpalenie ognia. Czwarta była bardziej zwyczajową godziną niż trzecia.,/ + Dojrzyj ciast, moja Marto, nie szczędź przypraw.MARTACo to za wścibstwowścibstwo --- w oryg. cot--quean, babski król,mężczyzna mieszający się do domowego gospodarstwa.? Idźże się pan przespać./ + Dalipan, jutro się nam rozchorujesz/ + Z tego niewczasu.KAPULETAni krzty! Do licha!/ + Nie wysypiałem się dla spraw mniej ważnych,/ + A przecież nigdy nie zachorowałem.PANI KAPULETWiem ci ja dobrze, wiem, umiał jegomość/ + Swojego czasu myszkować; lecz teraz/ + Ja czuwam nad tym, abyś pan nie czuwał.Wychodzą Pani Kapulet i Marta.KAPULETZazdrosna sztuka!SługaWchodzą słudzy z rożnami, koszami i drzewem.Hej! co tam niesiecie?PIERWSZY SŁUGARzeczy do kuchni, ale nie wiem jakie.KAPULETSpiesz się.Wychodzi Służący.Idź, wasze, suchszych szczap narąbać;/ + Piotr ci kloc wskaże po temu.DRUGI SŁUGAJeżeli/ + O kloca idzie, to dość mnie samego;/ + Nie potrzebuję się zwracać do Piotra.Wychodzi.KAPULETMasz słuszność; żywo! Wesołe ladaco!/ + Sam będziesz klocem. Dalipan, już dnieje/ + I hrabia będzie tu zaraz z muzyką./ + Tak przyrzekł.Słychać muzykę.Otóż idzie; już go słychać./ + Hej! Å»ono! Marto! Chodźcie tu! Hej! Marto!Wchodzi Marta.Idź, obudź Julkę, ubierz ją co żywo./ + Ja pogawędzę tymczasem z Parysem./ + Spiesz się, nie marudź; pan młody już przyszedł./ + Co tchu się zwijaj.Wychodzi.SCENA PIĄTAPokój Julii. Julia w łóżku. Wchodzi Marta.ŚmierćMARTACiało, Małżeństwo, SenPanienko! Julciu! Jak się to zaspało!/ + Wstawaj gołąbku! Wstawaj! Wstydź się, śpiochu!/ + Panienko! duszko! rybko! Ani mrumru!/ + Chcesz, widzę, wyspać się za cały tydzień./ + Jakbyś wiedziała, że ci hrabia Parys/ + Następnej nocy nie da oka zmrużyć./ + Odpuść mi, Panie, amen! Jak śpi smacznie!/ + Muszę ją jednak zbudzić. Julciu! Julciu!/ + Niech no cię hrabia Parys tak zastanie,/ + To się dopiero zerwiesz. Cóż to? w sukni?/ + Jużeś ubrana i znów się pokładłaś?/ + Dosyć już tego! Julciu! Panno Julio! -/ + PijaństwoHa! przez Bóg żywy! Na pomoc! na pomoc!/ + Ona nie żyje! O, ja nieszczęśliwa!/ + Po co mi było się rodzić? Na pomoc!/ + Choć trochę akwawity! Panie! Pani!Wchodzi Pani Kapulet.PANI KAPULETCo za hałas?MARTAO dniu niefortunny!PANI KAPULETMów, co się stało?MARTAPatrz, pani.PANI KAPULETO nieba!/ + O moje dziecię! o moja pociecho!/ + Wstań! odżyj albo umrę razem z tobą!/ + Na pomoc! wołaj pomocy!Wchodzi Kapulet.KAPULETCo za guzdralstwo! Pan młody już czeka.MARTAOna nie żyje; rozstała się z życiem!/ + O dniu żałosny!PANI KAPULETO dniu opłakany!/ + Ona nie żyje, nie żyje, nie żyje!KAPULETCórka, OjciecPuśćcie mię, niech zobaczę... Jak lód zimna;/ + Krew w niej zastygła; członki jej zdrętwiały.../ + Dawno już życie z tych ust uleciało./ + Śmierć ją zwarzyła, jak mróz najpiękniejszy/ + Pierwiosnek w maju. Nieszczęsny ja starzec!MARTAO niefortunny dniu!PANI KAPULETO dniu boleści!OjciecKAPULETŚmierć ta, niszcząca wszystkie me nadzieje,/ + Głos mi tamuje i zamyka usta.Wchodzi Ojciec Laurenty i Parys z muzykantami.OJCIEC LAURENTYCzy panna młoda już jest w pogotowiu/ + Iść do kościoła?KAPULETIść, ale nie wrócić;/ + O synu, w wilię dnia twojego ślubu/ + Śmierć zaślubiła twą oblubienicę./ + Patrz, oto leży ten kwiat w jej uścisku./ + Śmierć jest mym zięciem, śmierć jest mym dziedzicem./ + Umrę i wszystko jej oddam, bo wszystko + Oddaje śmierci, kto oddaje ducha.PARYSTak dawnom wzdychał do tego poranku/ + I takiż widok czekał mię u mety!MatkaPANI KAPULETDniu nienawistny, przeklęty! ohydny,/ + Stokroć obmierzły, jakiemu równego/ + W obiegu swoim czas jeszcze nie widział!/ + Jedno mieć tylko, jedno biedne dziecko,/ + Jedną uciechę i jedną pociechę./ + I tę zabiera śmierć nielitościwa!MARTAO smutny, smutny dniu! o dniu żałosny!/ + Najopłakańszy, najniefortunniejszy,/ + Jaki widziałam w życiu kiedykolwiek!/ + O dniu! o smutny dniu! O dniu żałosny!/ + Nie było nigdy jeszcze dnia takiego./ + O! stokroć smutny dniu, stokroć żałosny!PARYSOkrutna, sroga świętokradzka śmierci!/ + Tyś mię podeszła, obdarła, zgnębiła./ + Przez ciebiem niebo stracił, okrutnico!/ + O Julio! luba! życie! już nie życie./ + Nie mniej jednakże luba i po śmierci!KAPULETLos, OjciecZawistny, twardy, niecny, zbójczy losie!/ + Po cóż ci, po co było tak tyrańsko/ + Wniwecz obracać naszą uroczystość!/ + O moje dziecko! raczej duszo moja,/ + Nie moje dziecko, bo dziecko jest trupem;/ + I wraz z nim cała pociech mych ostoja,/ + Cały wdzięk życia stał się śmierci łupem!OJCIEC LAURENTYPrzestańcie! Rozpacz nie leczy rozpaczy./ + Nadobne dziecię to było własnością/ + Zarówno nieba, jak i waszą, niebo/ + Zabrało swoją część; tym lepiej dla niej,/ + Wyście nie mogli waszej części ziemskiej/ + Ustrzec od śmierci, ale część jej lepszą/ + Niebo zachowa w wiekuistym życiu./ + Jej wywyższenie było szczytem waszych/ + Å»yczeń i dążeń. W nim zakładaliście/ + Swój raj na ziemi i płaczecie teraz,/ + I rozpaczacie, widząc ją wzniesioną/ + Ponad obłoki do istnego raju?/ + O, zła to miłość jęczeć z żalu wtedy,/ + Kiedy tym, których kochamy, jest dobrze./ + Małżeństwo, Å»onaNie ta dziewica dobrze poszła za mąż,/ + Co długie lata przeżyła w zamęściu,/ + Lecz ta, co młodo zamężną umiera./ + Połóżcie tamę łzom i umaiwszy/ + To piękne ciało liśćmi rozmarynu,/ + Każcie je, wedle zwyczaju, niebawem/ + W świątecznych szatach zanieść do kościoła./ + Å»ałobaŚwiętymi wprawdzie są boleści prawa,/ + Przecież rozsądek z łez się naigrawa.KAPULETMałżeństwoCośmy na gody poprzysposabiali,/ + To musi teraz posłużyć na pogrzeb;/ + Weselna uczta zamieni się w stypę,/ + Dźwięk strun w jęk dzwonów, pieśni w smętne treny,/ + Mirtowy wieniec martwą skroń otoczy,/ + Słowem, wszystko się w opak przeistoczy.OJCIEC LAURENTYWyjdźcie stąd, państwo, i ty, hrabio, także./ + Niech się gotuje każdy odprowadzić/ + Te piękne zwłoki na wieczny spoczynek./ + Snadź niebo na was o coś zagniewane;/ + Nie jątrzcież jego gniewu jeszcze gorzej/ + Oporem przeciw świętej woli bożej.Wychodzą Kapulet, Pani Kapulet, Parys i Ojciec Laurenty.Muzyka, SługaPIERWSZY MUZYKANTTrzeba nam podobno schować dudy w miech i wynieść się za drzwi.MARTATak, tak, schowajcie swoje instrumentainstrumenta --- popr. instrumenty.,/ + Poczciwi ludzie, nie ma tu co robić.DRUGI MUZYKANTMożeć się jeszcze co znajdzie.Wchodzi Piotr.PIOTRZagrajcie mi na basetli, panowie muzykanci, zagrajcie mi na basetli, jeżeli mi dobrze życzycie.PIERWSZY MUZYKANTDlaczego na basetli?PIOTRBo moja dusza gra teraz na drumlidrumla --- mały, prymitywny instrument muzyczny, należący do idiofonów (tj. drgających całą powierzchnią). Składa się z elastycznej sztabki metalowej oprawnej w żelazną ramkę w kształcie podkowy. Do ramki przymocowana jest skórka albo sprężynka, za pociągnięciem której instrument zaczyna drgać, wydając w zasadzie jeden tylko dźwięk. Grający trzyma drumlę w ustach i odpowiednio modulując ich układ potrafi wzbogacać ten dźwięk o różne tony.. Zagrajcie mi co smętnie skocznego dla rozweselenia.PIERWSZY MUZYKANTDaj nam waść pokój; nie pora teraz do gędźbygędźba --- akompaniament muzyczny do recytacji lub śpiewu; również samo granie lub śpiewanie..PIOTRNie chcecie zatem?PIERWSZY MUZYKANTNie.PIOTRCzekajcie, zapłacę wam za to.PIERWSZY MUZYKANTCzym takim?PIOTRNie brzęczącą monetą, jak mi Bóg miły! ale bitą monetą; monetą godną rzępołów.PIERWSZY MUZYKANTTo my się waćpanu równą monetą odpłacimy; monetą godną lokajów.PIOTRWprzód ja wam lokajską klingą zagram po brzuchu.DRUGI MUZYKANTSchowaj, waćpan, swój rożen, a wydobądź lepiej swój dowcip.PIOTRStrzeżcie się ostrza mego dowcipu, bo was przeszyje na wylot. Baczność!śpiewaGdy z piersi płynie jęk,/ + A serce żal zakrwawią,/ + Muzyki srebrny dźwięk...Dlaczego srebrny dźwięk? Dlaczego muzyki srebrny dźwięk? Cóż waść na to, mości Barania Kiszko?PIERWSZY MUZYKANTJużci dlatego, że srebro ma dźwięk miły.PIOTRPleciesz! a waść co na to, mości Klawicymbale?DRUGI MUZYKANTDlatego sądzę, że muzykanci grają za srebro.PIOTRPleciesz także! A waść co o tym sądzisz, mości Kaleczyuchu?TRZECI MUZYKANTNie wiem doprawdy, co o tym sądzić.PIOTRO, przepraszam, zapomniałem, że jesteś śpiewakiem. No, to ja powiem za ciebie: ,,Muzyki srebrny dźwięk" mówi się dlatego, że muzykanci rzadko kiedy złoto za muzykę dostają.wychodzi śpiewającMuzyki srebrny dźwięk/ + Natychmiast ulgę sprawia.PIERWSZY MUZYKANTCóż to za bezczelny łotr z tego hultaja!DRUGI MUZYKANTPal go kaci! Zejdźmy tam na dół wmieszać się między orszak żałobny i czekać, rychło co spadnie z półmiska.Wychodzą.AKT PIĄTYSCENA PIERWSZAMantua. Ulica. Wchodzi Romeo.LosROMEOSen, PrzeczucieJeżeli można ufać sennym wróżbom,/ + Wkrótce mię czeka jakaś wieść radosna./ + Król mego łonaKról mego łona --- serce. oddycha swobodnie/ + I duch mój przez dzień cały niezwyczajnie/ + Lekkim nad ziemię wznosi się polotem:/ + Śniłem, że moja ukochana przyszła/ + I że znalazła mię nieżywym (dziwny/ + Sen, co pozwala myśleć umarłemu!),/ + Lecz ona swymi pocałowaniami/ + Tyle tchu wlała w martwe moje usta,/ + Å»em nagle odżył i został cesarzem./ + Ach, jakże słodką jest miłość naprawdę,/ + Kiedy jej mara taką rozkosz sprawia!Wchodzi Baltazar.Wieści z Werony! - Cóż tam, Baltazarze?/ + Czy mi przynosisz list od Laurentego?/ + Co robi Julia? Czy zdrów jest mój ojciec?/ + Jak się ma Julia? Po raz drugi pytam./ + Bo nie ma złego, jeśli jej jest dobrze.BALTAZARŚmierćWszystko więc dobrze, bo jej już źle nie jest;/ + Ciało jej leży w lochach Kapuletów,/ + A duch jej gości między aniołami./ + Widziałem, jak ją złożono do sklepień,/ + I wziąłem pocztę, aby o tym panu/ + Donieść czym prędzej. Przebacz pan, że taką/ + Złą wieść przynoszę; wszakże uwiadomić/ + Pana o wszystkim byłem w obowiązku.ROMEORozpaczMaż to być prawdą? Drwię sobie z was, gwiazdy!Drwię sobie z was, gwiazdy! --- Romeo wierzy, iż gwiazdy, rządzące jego życiem skazały go na bezgraniczne cierpienie; drwina z gwiazd jest więc zapowiedzią samobójstwa, buntem przeciw losowi./ + Wszak wiesz, gdzie mieszkam? Przynieś mi papieru/ + I atramentu, idź potem na pocztę/ + Zamienić konie. Wyjeżdżam tej nocy.BALTAZARBłagam cię, panie, zachowaj cierpliwość;/ + Wyglądasz blado, ponuro i wzrok twój/ + Coś niedobrego zapowiada.ROMEOCicho./ + Mylisz się; zostaw mię, zrób, com rozkazał./ + Czy nie masz listu od księdza?BALTAZARNie, panie.ROMEOMniejsza więc o to. Idź zamówić konie;/ + Wkrótce pospieszę za tobą.Wychodzi Baltazar.Tak Julio!/ + Tej jeszcze nocy spocznę przy twym boku:/ + O środek tylko idzie. O, jak prędko/ + Zły zamiar wnika w myśl zrozpaczonego!/ + Gdzieś niedaleko stąd mieszka aptekarz:/ + Przed paru dniami widziałem go, pomnę,/ + Jak zasępiony, w podartym odzieniu,/ + Przebierał zioła; zapadłe miał oczy./ + Ciało od wielkiej nędzy jak wiór wyschłe./ + W nikczemnym jego sklepiku żółw wisiał;/ + Wypchany aligatorWypchany aligator --- lub krokodyl stanowił nieodzowny rekwizyt sklepu aptekarza. obok szczątków/ + Dziwnego kształtu ryb; na jego półkach/ + Leżała tu i ówdzie zbieranina/ + Próżnych flasz, słojów, zielonych czerepów,/ + Pęcherzów, stęchłych nasion; resztki sznurków/ + I zapleśniałe kawałki lukrecji./ + Na widok tego pomyślałem sobie:/ + ObyczajeKomu by była potrzebna trucizna,/ + Której w Mantui sprzedaż gardłem karzą,/ + Niechajby przyszedł do tego hołysza,/ + On by dostarczył mu jej. Myśl ta była,/ + Niestety! wróżbą mej potrzeby własnej;/ + Sam w niej dziś jestem i tenże sam człowiek/ + Z potrzeby będzie musiał jej zaradzić./ + Jeżeli się nie mylę, tu on mieszka;/ + Z powodu święta kram jego zamknięty ---/ + Hej! aptekarzu!Wchodzi Aptekarz.APTEKARZKtóż to woła takim/ + Donośnym głosem?Bieda, Samobójstwo, ŚmierćROMEOZbliż się tu, człowieku,/ + Widzę, że jesteś w niezamożnym stanie;/ + Weź te czterdzieści dukatów, a daj mi/ + Drachmę trucizny takiej, co by mogła/ + Po wszystkich żyłach rozejść się od razu/ + I nienawistne życie odjąć temu,/ + Co jej zażyje; co by tak gwałtownie/ + Wygnała oddech z piersi, jak gwałtownie/ + Lontem dotknięty proch wypędza pocisk/ + Z czeluści działa.APTEKARZMam ja taki środek;/ + Ale w Mantui prawo śmiercią karze/ + Każdego, co się waży go udzielić.ROMEOTak bardzo jesteś biedny, tak cię srodze/ + Los upośledza i boisz się umrzeć?/ + Głód z twych lic, z oczu patrzy niedostatek;/ + Łatana nędza wisi na twym grzbiecie;/ + Świat ci nie sprzyja ani prawo świata,/ + Bo świat nie dajeć prawa być bogatym;/ + Drwij więc z praw, przyjm to i przestań być biednym.APTEKARZUbóstwo, a nie chęć skłania mnie ulec.ROMEOUbóstwo twoje też, nie chęć opłacam.APTEKARZWeź pan to, rozczyń w jakimkolwiek płynie/ + I płyn ten wypij, a choćbyś miał siłę/ + Dwudziestu ludzi, wnet wyzioniesz ducha!ROMEOOto masz złoto, tę truciznę zgubną/ + Dla duszy ludzkiej, która więcej zabójstw/ + Na tym obmierzłym świecie dokonywa/ + Niż owe marne preparatapreparata --- popr. preparaty, mikstury., których/ + Pod karą śmierci sprzedać ci nie wolno./ + Nie ty mnie, ja ci sprzedałem truciznę./ + Bądź zdrów: kup strawy i odziej się w mięso./ + Kordiale, nie trucizno, pójdź mi służyć/ + U grobu Julii, bo tam cię mam użyć.Rozchodzą się.SCENA DRUGACela Ojca Laurentego. Ojciec Laurenty sam.BRAT JANza scenąOtwórz, wielebny ojcze franciszkanie.OJCIEC LAURENTYToć nie czyj inny głos, jak brata Jana.otwiera drzwiWitaj z Mantui! Cóż Romeo? Maszli/ + Ustną odpowiedź jego czy na piśmie?Wchodzi Brat Jan.BRAT JANKiedy za jednym bosym zakonnikiem/ + Naszej reguły, który miał iść ze mną/ + I był przy chorym, poszedłem na miasto/ + I jużem znalazł go, miejscy pachołcy/ + Podejrzewając, żeśmy byli w domu/ + Tkniętym zarazą, opieczętowali/ + Drzwi i nie chcieli nas puścić na zewnątrzopieczętowali drzwi --- był to zwyczaj stosowany w Anglii w okresie zarazy, przy czym czynności tej dokonywał urzędnik hrabstwa zwany konstablem../ + Nie mogłem się więc udać do Mantui.OJCIEC LAURENTYKtóż tedy zaniósł mój list do Romea?BRAT JANNikt go nie zaniósł --- oto jest; nie mogłem/ + Ani go posłać do Mantui, ani/ + Wam go odesłać, tak nas pilnowano.OJCIEC LAURENTYNieszczęsny trafie! ten list był tak ważny!/ + Niedoręczenie go może fatalne/ + Skutki sprowadzić. Biegnij, bracie Janie;/ + Postaraj no się gdzie o drąg żelazny/ + I tu go przynieś.BRAT JANNatychmiast przyniosę.OJCIEC LAURENTYMuszę czym prędzej spieszyć do grobowca./ + W ciągu trzech godzin Julia się przebudzi./ + Gniewać się na mnie będzie, żem Romea/ + Nie uwiadomił o tym, co się stało;/ + Ale napiszę do niego raz jeszcze/ + I tu ją skryję do jego przybycia./ + Biedny ty prochu: w grobie już za życia!Wychodzi.SCENA TRZECIACmentarz, na nim grobowiec rodziny Kapuletów. Wchodzi Parys z Paziem, niosącym kwiaty i pochodnię.PARYSSługaDaj mi pochodnię, chłopcze, i idź z Bogiem,/ + Lub zgaś ją, nie chcę, żeby mię widziano./ + Idź się położyć owdzie pod cisami/ + I ucho przyłóż do ziemi, a skoro/ + Usłyszysz czyje kroki na cmentarzu,/ + Którego ryty grunt łatwo je zdradzi,/ + Wtedy zagwizdnij na znak, że ktoś idzie./ + Daj mi te kwiaty. Idź, zrób, jakem kazał.PAŹStraszno mi będzie pozostać samemu/ + Wpośród cmentarza; jednakże spróbuję.Oddala się.PARYSDrogi mój kwiecie, kwieciem posypuję/ + Twe oblubieńcze łoże. Baldachimem/ + Twym są, niestety, głazy i proch marny,/ + Które ożywczą wodą co noc zroszę/ + Lub, gdy jej braknie, łzami mej rozpaczy/ + I tak co nocy na twoją mogiłę/ + Kwiat będę sypał i gorzkie łzy ronił.Paź gwiżdże.Chłopiec mój daje hasło; ktoś się zbliża./ + Czyjaż to stopa śmie nocą tu zmierzać/ + I ten żałobny mój przerywać obrzęd?/ + Z pochodnią nawet! Odstąpmy na chwilę.Oddala się. Wchodzi Romeo i Baltazar z pochodnią, oskardem itp.SługaROMEOPodaj mi oskard i drąg. Weź to pismo;/ + Oddasz je memu ojcu jak najraniej./ + Daj no pochodnię. Co bądź tu usłyszysz/ + Albo zobaczysz, pamiętaj, jeżeli/ + Miłe ci życie, pozostać z daleka/ + I nie przerywać biegu mej czynności./ + W to łoże śmierci wejść chcę częścią po to,/ + Aby zobaczyć tę, co w nim spoczywa,/ + Lecz głównie po to, aby zdjąć z jej palca/ + Szacowny pierścień, który mi do czegoś/ + Ważnego nieodbicie jest potrzebny./ + Idź więc, zastosuj się do moich życzeń./ + Gdybyś zaś, płochą zdjęty ciekawością,/ + Wrócił podglądać dalsze moje kroki,/ + Na Boga, wszystkie kości bym ci roztrząsł/ + I posiał nimi ten niesyty cmentarz./ + Umysł mój dziko jest usposobiony,/ + Niepowstrzymaniej i nieubłaganiej/ + Niż głodny tygrys lub wzburzone morze.BALTAZAROdejdę, panie, i będęć posłuszny.ROMEOOkażesz mi tym przyjaźń. Weź ten worek,/ + Poczciwy chłopcze, bądź zdrów i szczęśliwy.BALTAZARna stronieBądź jak bądź, stanę tu gdzie na uboczu,/ + Bo mu zły jakiś zamiar patrzy z oczu.Oddala się.ŚmierćROMEOCzarna pieczaro, o! ty wnętrze śmierci,/ + Tuczne najdroższym na tej ziemi szczątkiem,/ + Otwórz mi swoją zardzewiałą paszczę,/ + A ja ci nową żertwę rzucę za to.Odbija drzwi grobowca.PARYSZbrodniarzTo ten wygnany, zuchwały Monteki,/ + Co zamordował Tybalta, po którym/ + Å»al, jak mniemają, sprowadził śmierć Julii;/ + I on tu przyszedł knuć jeszcze zamachy/ + Przeciw umarłym; muszę go powstrzymać,postępuje naprzódSpuść świętokradzką dłoń, niecny Monteki!/ + Możeż się zemsta aż za grób rozciągać?/ + SzaleniecSkazany zbrodniu, aresztuję ciebie;/ + Bądź mi posłuszny i pójdź; musisz umrzeć.ROMEOMuszę, zaprawdę, i po tom tu przyszedł./ + Młodzieńcze, nie drażń człowieka w rozpaczy;/ + Zostaw mię, odejdź; pomyśl o tych zmarłych/ + I zadrżyj. Błagam cię na wszystkie względy,/ + Nie wal nowego grzechu na mą głowę,/ + Przyprowadzając mię do pasji; odejdź!/ + Na Boga, życzę ci lepiej niż sobie;/ + Bom ja tu przyszedł przeciw sobie zbrojny./ + O! odejdź, odejdź! żyj i powiedz potem:/ + ,,Z łaski szaleńca cieszę się żywotem."ŚmierćPARYSZa nic mam wszelkie twoje przełożenia/ + I aresztuję cię jako złoczyńcę.ROMEOWyzywasz moją wściekłość, broń się zatem.SługaWalczą.PAŹO nieba! biją się, biegnę po wartę.Wychodzi.PARYSpadającZabity jestem. O, jeśli masz litość,/ + Otwórz grobowiec i złóż mnie przy Julii.Umiera.ROMEOStanieć się zadość. Lecz któż to jest taki?/ + To hrabia Parys, Merkucja plemiennik!/ + Cóż to mi w drodze prawił mój służący?/ + Lecz wtedy moja nieprzytomna dusza/ + Uwagi na to nie zwróciła; Parys,/ + Mówił, podobno miał zaślubić Julię./ + Czy on to mówił? czy mi się to śniło?/ + Czyli też jestem w obłąkaniu myśląc,/ + Å»e jego wzmianka o Julii tak brzmiała?/ + Daj mi uścisnąć twą dłoń, o ty, w jedną/ + Księgę niedoli ze mną zapisany!/ + Złożę twe zwłoki w tryumfalnym grobie./ + W grobie? nie, młoda ofiaro, nie w grobie,/ + W latarni raczejlatarnia --- nazywano tak wieżyczki o licznych okienkach, przez które sączyło się światło do kościoła., bo tu Julia leży;/ + A blask jej wdzięków zmienia to sklepienie/ + W przybytek światła. Spoczywaj w spokoju,/ + Trupie, rękami trupa pogrzebany!składa ciało Parysa w grobowcuMówią, że nieraz ludzie bliscy śmierci/ + Miewali chwile wesołe; ich stróże/ + Zwą to ostatnim przedśmiertnym wybłyskiem;/ + Coś podobnego i u mnie się zdarza?/ + Miłość, Miłość silniejsza niż śmierć, RozpaczJulio! kochanko moja! moja żono!/ + Śmierć, co wyssała miód twojego tchnienia,/ + Wdzięków twych zatrzeć nie zdołała jeszcze./ + Nie jesteś jeszcze zwyciężoną: karmin,/ + Ten sztandar wdzięków, nie przestał powiewać/ + Na twoich licach i bladej swej flagi/ + Zniszczenie na nich jeszcze nie zatknęło./ + SamobójstwoTybalcie, tyż to śpisz pod tym całunem?/ + Mogęż czym lepszym zadość ci uczynić,/ + Jak że tą ręką, co zabiła ciebie,/ + Przetnę dni tego, co był twoim wrogiem?/ + Przebacz mi, przebacz, Tybalcie! GotycyzmAch, Julio!/ + Jakżeś ty jeszcze piękna! Mamże myśleć,/ + Å»e bezcielesna nawet śmierć ulega/ + Wpływom miłości? że chudy ten potwór/ + W ciemnicy tej cię trzyma jak kochankę?/ + Bojąc się tego, zostanę przy tobie/ + I nigdy, nigdy już nie wyjdę z tego/ + Pałacu nocy; tu, tu mieszkać będę/ + Pośród twojego orszaku - robactwa./ + Tu sobie stałą założę siedzibę,/ + LosGdy z tego ciała znużonego światem/ + Otrząsnę jarzmo gwiazd zawistnych. Oczy,/ + Spojrzyjcie po raz ostatni! ramiona,/ + Po raz ostatni zegnijcie się w uścisk!/ + A wy, podwoje tchu, zapieczętujcie/ + Pocałowaniem akt sojuszu z śmiercią/ + Na wieczne czasy mający się zawrzeć!/ + Pójdź, ty niesmaczny, cierpki przewodniku!/ + Blady sterniku, pójdź rzucić o skały/ + Falami życia skołataną łódkę!/ + Do ciebie, Julio!pijeWalny aptekarzu!/ + Płyn twój skutkuje: całując --- umieram.Umiera. Wchodzi Ojciec Laurenty z przeciwnej strony cmentarza, z latarnią, drągiem żelaznym i rydlem.OJCIEC LAURENTYŚwięty Franciszku, wspieraj mię! Jak często/ + O takiej porze stare moje stopy/ + O głazy grobów potrącały! Kto tu?BALTAZARPrzyjaciel, który was dobrze zna, ojcze.OJCIEC LAURENTYBóg z tobą! Powiedz mi, mój przyjacielu,/ + Co znaczy owa pochodnia świecąca/ + Chyba robakom i bezoczym czaszkom?/ + Nie tlejeż ona w grobach Kapuletów?SługaBALTAZARTam właśnie; jest tam i mój pan, któremu/ + Sprzyjacie, ojcze.OJCIEC LAURENTYKto taki?BALTAZARRomeo.OJCIEC LAURENTYJak dawno on tam jest?!BALTAZAROd pół godziny.OJCIEC LAURENTYPójdź ze mną, bracie, do tych sklepień.BALTAZARNie śmiem;/ + Bo mi pan kazał odejść i straszliwie/ + Zagroził śmiercią, jeśli tu zostanę/ + I kroki jego ważę się podglądać.OJCIEC LAURENTYZostań więc, ja sam pójdę. Drżę z obawy,/ + Czy się nie stało co nieszczęśliwego.BALTAZARGdym drzymał, leżąc owdzie pod cisami,/ + Marzyło mi się, że mój pan z kimś walczył/ + I że pokonał tamtego.OJCIEC LAURENTYpostępując naprzódRomeo!/ + Na miłość boską, czyjaż to krew broczy/ + Kamienne wnijście do tego grobowca?/ + Czyjeż to miecze samopas rzucone/ + Leżą u tego siedliska pokoju?wchodzi do grobowcaLosRomeo! blady! - Parys! i on także!/ + I krwią zalany? Ach! cóż za fatalność/ + Tak opłakany zrządziła wypadek! ---/ + Miłość silniejsza niż śmierćJulia się budzi.JULIAbudząc się i podnoszącO pocieszycielu!/ + Gdzie mój kochanek? Wiem, gdzie być powinnam/ + I tam też jestem; lecz gdzie mój Romeo?Hałas za sceną.OJCIEC LAURENTYCóż to za hałas? LosJulio, wyjdźmy z tego/ + Mieszkania śmierci, zgrozy i zniszczenia./ + Potęga, której nikt z nas się nie oprze,/ + Wniwecz zamiary nasze obróciła./ + Pójdź; twój mąż leży martwy obok ciebie./ + I Parys także. Pójdź; pójdź; zaprowadzęć/ + Do monasteru świętych sióstr zakonnych./ + Nie zwłócz, nie pytaj, bo warta nadchodzi./ + Pójdź, biedna Julio!Znowu hałas.Nie mogę już czekać.Wychodzi.JULIAIdź z Bogiem, starcze; idź, ja tu zostanę./ + SkąpiecCóż to jest? Czara w zaciśniętej dłoni/ + Mego kochanka? Truciznę więc zażył!/ + O skąpiec! Wypił wszystko; ani kropli/ + Nie pozostawił dla mnie! Przytknę usta/ + Do twych kochanych ust, może tam jeszcze/ + Znajdzie się jaka odrobina jadu,/ + Co mię zabije w upojeniu błogim.całuje goTwe usta ciepłe.DOWÓDCA WARTYza scenąGdzie to? pokaż, chłopcze.SamobójstwoJULIAIdą, czas kończyć.chwytając sztylet RomeaZbawczy puginale!/ + Tu twoje miejsce.przebija sięTkwij w tym futerale.Pada na ciało Romea i umiera. Wchodzi warta z Paziem Parysa.PAŹTu, tu w tym miejscu, gdzie płonie pochodnia.DOWÓDCA WARTYZiemia zbroczona; obejdźcie w krąg cmentarz/ + I przytrzymajcie, kogo napotkacie.Wychodzi kilku ludzi z warty.Smutny widoku! tu hrabia zabity,/ + Tu Julia we krwi pływa, jeszcze ciepła,/ + Tylko co zmarła; ona, co przed dwoma/ + Dniami w tym grobie była pochowana./ + Idźcie powiedzieć o tym księciu; śpieszcie,/ + Wy do Montekich, wy do Kapuletów,/ + A wy odbądźcie przegląd w innej stronie.Wychodzi kilku innych wartowników.Widzimy miejsce, gdzie zaszła ta zgroza,/ + Lecz w jaki sposób ona miała miejsce,/ + Tego nie możem pojąć bez objaśnień.Wchodzi kilku innych wartowników z Baltazarem.PIERWSZY WARTOWNIKOto Romea sługa, znaleźliśmy/ + Go na cmentarzu.DOWÓDCANiech będzie pod strażą,/ + Dopóki książę nie nadejdzie.Wchodzi kilku innych wartowników, prowadząc Ojca Laurentego.DRUGI WARTOWNIKOto mnich jakiś drżący i płaczący;/ + Odebraliśmy mu ten drąg i rydel,/ + Kiedy się bokiem cmentarza wykradał.DOWÓDCATo jakiś ptaszek; trzymajcie go także.Wchodzi Książę ze swym orszakiem.Co za nieszczęście o tak rannej porze/ + Sen nasz przerwało i aż tu nas wzywa?Wchodzi Kapulet, Pani Kapulet i inne osoby.KAPULETJakiż być może powód tego zgiełku?PANI KAPULETLud po ulicach wykrzykuje: ,,Julia!/ + Parys! Romeo!" i jedni przez drugich/ + Tłumnie tu dążą do naszego grobu.KSIĄŻĘCóż to za postrach rozruch ten sprowadza?!/ + Odpowiadajcie!DOWÓDCAMiłościwy Panie!/ + Oto zabity leży hrabia Parys!/ + Romeo martwy i Julia, wprzód zmarła,/ + A teraz ciepła z puginałem w piersi.KSIĄŻĘSzukajcie, śledźcie sprawców tego mordu.DOWÓDCAOto mnich jakiś i Romea sługa,/ + Których tu moi ludzie przytrzymali/ + I którzy mieli przy sobie narzędzia/ + Do odbijania grobów.KAPULETO nieba! żono, patrz, jak ją krew broczy!/ + Puginał zbłądził z drogi; oto bowiem/ + Pochwa od niego wisi przy Montekim;/ + Zamiast w nią trafić, trafił w pierś mej córki.Matka, Starość , ŚmierćPANI KAPULETNiestety! widok ten, jak odgłos dzwonu,/ + Ostrzega starość mą o chwili zgonu.Wchodzi Monteki i inne osoby.KSIĄŻĘMonteki, wcześnie wstałeś, aby ujrzeć/ + Nadziei swoich wcześniejszy upadek!Matka, SynMONTEKIAch! miłościwy książę, żona moja/ + Zmarła tej nocy z tęsknoty za synem;/ + Jakiż cios jeszcze niebo mi przeznacza?KSIĄŻĘPatrz, a zobaczysz!Ojciec, SynMONTEKIO niedobry synu!/ + Jak się ważyłeś w grób uprzedzić ojca?KSIĄŻĘZamknijcie usta żalowi na chwilę,/ + Póki zagadki tej nie rozwiążemy/ + I nie zbadamy jej źródła i wątku:/ + Wtedy sam stanę na skarg waszych czele/ + I będę waszej boleści heroldem./ + Do samej śmierci. Proszę was o spokój/ + I niech ulegnie zły los cierpliwości./ + Stawcie, na kogo pada podejrzenie.OJCIEC LAURENTYJa to, o panie! lubo najmniej zdolny/ + Do popełnienia czegoś podobnego,/ + Jestem, ze względu na okoliczności,/ + Poszlakowany najprawdopodobniej/ + O dzieło tego okropnego mordu./ + Staję więc jako własny oskarżyciel/ + I jako własny obrońca w tej sprawie,/ + By się potępić i usprawiedliwić.KSIĄŻĘMów, czegoś świadom.MałżeństwoOJCIEC LAURENTYZwięźle rzecz opowiem./ + Bo tchnień mych pasmo krótsze jest zaiste/ + Niż długa powieść. Romeo, którego/ + Zwłoki tu leżą, był małżonkiem Julii,/ + A Julia była prawą jego żoną;/ + Jam ich zaślubił, a dniem tajemnego/ + Ich połączenia był ów dzień nieszczęsnej/ + Tybalta śmierci, która nowożeńca/ + Wygnała z miasta; i ten to był powód/ + Cierpienia Julii, nie żal po Tybalcie.do KapuletówWy, chcąc oddalić od niej chmury smutku,/ + Zaręczyliście ją i do małżeństwa/ + Z hrabią Parysem chcieliście ją zmusić./ + W tej alternaciealternata --- zmiana biegu wypadków. przyszła ona do mnie/ + I nalegała usilnymi prośby/ + O doradzenie jej jakiego środka,/ + Co by od tego powtórnego związku/ + Mógł ją uwolnić; w przeciwnym zaś razie/ + Chciała w mej celi życie sobie odjąć./ + Dałem jej tedy, ufny w mojej sztuce,/ + Usypiające krople, których skutek/ + Bynajmniej mię nie zawiódł, bo jej nadał/ + Pozór umarłej. Napisałem przy tym/ + List do Romea, wzywając go, aby/ + Dzisiejszej nocy, o tej porze, w której/ + Działanie owych kropel miało ustać,/ + Zszedł się tu ze mną dla wyswobodzenia/ + Tej, co mu dała taki dowód wiary,/ + Z tymczasowego jej grobu. Traf zrządził,/ + Å»e brat Jan, który z listem był wysłany,/ + Nie mógł się z miasta wydostać i wczoraj/ + List ten mi zwrócił. O godzinie zatem/ + Na jej ocknienie ściśle naznaczonej/ + Sam pospieszyłem wyrwać ją z tych sklepień,/ + Chcąc ją następnie umieścić w mej celi,/ + Póki Romeo nie przybędzie; ale/ + RozpaczKiedym tu przyszedł (na niewiele minut/ + Przed jej zbudzeniem), już szlachetny Parys/ + Leżał bez duszy i Romeo także./ + Ona się budzi, jam się jął przekładać,/ + By poszła ze mną i to dopuszczenie/ + Nieba przyjęła z korną uległością,/ + Gdy wtem zgiełk nagły spłoszył mię od grobu,/ + A ona, głucha na moje namowy,/ + Rozpaczą zdjęta, pozostała w miejscu/ + I, jak się zdaje, cios zadała sobie./ + Oto jest wszystko, co wiem; o małżeństwie/ + Marta zaświadczy. Jeśli to nieszczęście/ + Choć najmniej z mojej nastąpiło winy,/ + Niech mój sędziwy wiek odpowie za to,/ + Na kilka godzin przed bliskim już kresem,/ + Wedle rygoru praw jak najsurowszych.KSIĄŻĘJako mąż święty zawsześ nam był znany./ + Gdzie jest Romea sługa? Cóż on powie?BALTAZARZaniosłem panu wieść o śmierci Julii;/ + Wraz on wziął pocztę i z Mantui przybył/ + Prosto w to miejsce, do tego grobowca./ + Ten list mi kazał rano oddać ojcu;/ + I w grób wstępując zagroził mi śmiercią,/ + Jeśli nie pójdę precz lub nazad wrócę.KSIĄŻĘDaj mi to pismo, przejrzę je --- a teraz,/ + Gdzie paź hrabiego, co wartę sprowadził?/ + Co twój pan, chłopcze, porabiał w tym miejscu?PAŹPrzyszedł kwiatami ubrać grób swej przyszłej;/ + Kazał mi stanąć z dala, com też zrobił;/ + Wtem ktoś ze światłem przyszedł grób otwierać/ + I mój pan dobył szpady przeciw niemu;/ + Co zobaczywszy, pobiegłem po wartę.KSIĄŻĘList ten potwierdza słowa zakonnika,/ + Bieg ich miłości i Romea rozpacz./ + Biedny młodzieniec pisze oprócz tego,/ + Å»e sobie kupił gdzieś u aptekarza/ + Trucizny, którą postanowił zażyć/ + W tym tu grobowcu, by umrzeć przy Julii./ + Kara, Konflikt, Miłość tragiczna, ŚmierćRzecz jasna! Gdzie są ci nieprzyjaciele?/ + Patrzcie, Monteki! Kapulecie! Jaka/ + Chłosta spotyka wasze nienawiści,/ + Niebo obrało miłość za narzędzie/ + Zabicia pociech waszego żywota;/ + I ja za moje zbytnie pobłażanie/ + Waszym niesnaskom straciłem dwóch krewnych./ + Wszyscy jesteśmy ukarani.Miłość silniejsza niż śmierć, PrzyjaźńKAPULETMonteki, bracie mój, podaj mi rękę;/ + Niech to oprawąoprawa --- część należna żonie z majątku męża, wynosząca zwykle podwójną wartość jej posagu. Tu oprawą Julii po mężu ma być zgoda obu zwaśnionych rodów. będzie dla mej córki;/ + Więcej nie mogę żądać.MONTEKILecz ja mogę/ + Więcej dać tobie nad to: każę bowiem/ + Posąg jej ulać ze szczerego złota,/ + By się nie znalazł szacowniejszy pomnik/ + Po wszystkie czasy istnienia Werony/ + Jak ten, pamięci Julii poświęcony.KAPULETTak i Romeo stanie przy swej żonie;/ + Dzieląc za życia, złączmy ich po zgonie.KSIĄŻĘPonurą zgodą ranek ten skojarzył;/ + Słońce się z żalu w chmur zasłonę tuli;/ + Smutniejszej bowiem los jeszcze nie zdarzył,/ + Jak ta historia Romea i JuliiPaszkowski zamykając tą piękną i tradycyjną już dziś strofą smutną opowieść o Romeo i Julii pominął dwa poprzednie wiersze, wzmiankę księcia: ,,Chodźmy stąd, by pomówić o tych smutkach / Jednym wybaczę, a drugich ukarzę".Wychodzą. + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Do_krola.xml b/books/Satyry_Cz1_Do_krola.xml new file mode 100644 index 000000000..3d632810b --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Do_krola.xml @@ -0,0 +1,164 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (1) Do króla + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Do króla + + + + + + + Pozycja społeczna, Prawda, WładzaIm wyżej, tym widoczniej; chwale lub naganieIm wyżej, tym widoczniej --- im kto wyżej wyniesiony w społecznej hierarchii, tym baczniejszej poddany jest obserwacji./ +Podpadają królowie, najjaśniejszy panie!/ +KrólSatyra prawdę mówi, względów się wyrzeka./ +Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka./ +Gdy więc ganię zdrożności i zdania mniej bacznemniej baczne --- pochopne, nierozważne, nierozsądne.,/ +Pozwolisz, mości królu, że od ciebie zacznę./ +KrewJesteś królem, a czemu nie królewskim synemStanisław August był synem kasztelana krakowskiego, Stanisława Poniatowskiego.?/ +To niedobrze; krew pańska jest zaszczyt przed gminemGminem nazywa Krasicki, zależnie od okoliczności, zarówno pospólstwo wiejskie i miejskie, jak i ogół szlachty; tu mowa o gminie szlacheckim../ +Kto się w zamku urodził, niech ten w zamku siedzi;/ +Z tegoć powodu nasi szczęśliwi sąsiedzi./ +Natura, Pozycja społecznaBo natura na rządczych pokoleniachrządcze pokolenia --- dynastie panujących. zna się:/ +Inszym powietrzem żywi, inszą strawą pasie./ +Stąd rozum bez nauki, stąd biegłość bez pracy;/ +Mądrzy, rządni, wspaniali, mocarze, junacy ---/ +Wszystko im łatwo idzie; a chociażby który/ +Odstrychnął się na moment od swojej natury,/ +Znowu się do niej wróci, a dobrym koniecznie/ +Być musi i szacownymszacowny --- wielce ceniony, poważany. w potomności wiecznie./ +Poeta, PochlebstwoBo od czegóż poeci? Skarb królestwa drogidrogi --- tu: wielki, bogaty.,/ +Rodzaj możny w aplauzyaplauz --- pochwała, poklask., w słowa nieubogi,/ +Rodzaj, co umie znaleźć, czego i nie było,/ +A co jest, a niedobrze, żeby się przyćmiło,/ +I w to oni potrafią; stąd też jak na smyczy/ +Szedł chwalca za chwalonym, zysk niosąc w zdobyczy,/ +A choć który fałsz postrzegł, kompana nie zdradził;/ +Ten gardził, ale płacił, ów śmiał się, lecz kadził./ +Król, Państwo, Polak, Szlachcic, WładzaTyś królem, czemu nie ja? Mówiąc między nami,/ +Ja się nie będę chwalił, ale przymiotami/ +Niezłymi się zaszczycam. Jestem Polak rodem,/ +A do tego i szlachcic, a choćbym i miodem/ +Szynkował, tak jak niegdyś ów bartnik w Kruszwicybartnik w Kruszwicy --- legendarny Piast.,/ +Czemuż bym nie mógł osieść na twojej stolicy?/ +Jesteś królem --- a byłeś przedtem mości panem;/ +To grzech nieodpuszczony. Każdy, który stanem/ +Przedtem się z tobą równał, a teraz czcić musi,/ +Nim powie: ,,najjaśniejszy”, pierwej się zakrztusimości pan --- przyjęty powszechnie skrót tytułu grzecznościowego ,,miłościwy pan”, który przysługiwał każdemu szlachcicowi. Znana powszechnie w XVIII w. anegdota mówi, że Karol Radziwiłł, zwany ,,Panie Kochanku”, w czasie spotkania ze Stanisławem Augustem nie chciał tytułować go ,,najjaśniejszym panem”.;/ +I choć się przyzwyczaił, przecież go to łechce:/ +Usty cię czci, a sercem szanować cię nie chce./ +I ma słuszne przyczyny. Wszak w LacedemonieLacedemon --- Sparta./ +Zawżdy siedział TesalczykTesalczyk --- mieszkaniec Tesalii, jednego z państewek starożytnej Grecji. na LikurgaLikurg --- półlegendarny twórca spartańskiego ustroju państwowego, który ukształtował się około VII w. p. n. e. tronie,/ +Greki archontówarchontowie --- ,,urzędnicy najwyżsi Rzeczypospolitej Ateńskiej postanowieni po dobrowolnej za ojczyznę śmierci ostatniego ich króla Kodrusa. [...] Urząd archontów był roczny, nie tylko zaś w Atenach, ale i w innych wielu miastach Grecji i Azji podobni urzędnicy ustanowieni byli”. (I. Krasicki, Zbiór potrzebniejszych wiadomości, Warszawa 1781--1783). swoich od Rzymianów brali,/ +Rzymianie dyktatorówdyktator --- w starożytnym Rzymie republikańskim nadzwyczajny urzędnik obdarzony pełnią władzy, mianowany na przeciąg 6 miesięcy w razie wielkiego niebezpieczeństwa. od Greków przyzwaliStanisław August w uwagach skierowanych do autora (w liście z 4 III 1779) nie zrozumiał ironii w przytoczonej przez Krasickiego bałamutnej, pseudohistorycznej argumentacji na poparcie tezy o konieczności pochodzenia króla z obcego domu panującego. Pisał on: ,,Ta asercja [twierdzenie] dwoista nie wiem, jak z historii może być dowiedzioną” (I. Krasicki, Pisma wybrane, Warszawa 1954, t. IV, s. 248).;/ +Zgoła, byle był nie swój, choćby i pobłądził,/ +Zawżdy to lepiej było, kiedy cudzy rządził./ +Czyń, co możesz, i dziełmi sąsiadów zadziwiaj,/ +Szczep nauki, wznoś handel i kraj uszczęśliwiaj ---/ +Choć wiedzą, chociaż czują, żeś jest tronu godny,/ +Nie masz chrztu, co by zmazał twój grzech pierworodny./ +Skąd powstał na Michała ów spisek zdradziecki?/ +Stąd tylko, że król Michał zwał się Wiszniowiecki./ +Do Jana, że Sobieski, naród nie przywyka,/ +Król Stanisław dług płaci za pana stolnikaza pana stolnika --- Stanisław August był przed elekcją, w latach 1755--1764, stolnikiem litewskim. Po w. 52 w redakcji satyry przesłanej królowi znajdowały się następujące dwa wiersze: ,,Los się u nas na królów rodowitych sroży, / Nikt prorokiem w ojczyźnie, wyrok to jest boży." (I. Krasicki, Satyry i listy, s. 61). W pierwotnej redakcji satyry ww. 49--50 brzmiały: ,,Co sprawiło gołębski ów spisek zdradziecki, / Jeśli nie to, że Michał zwał się Wiszniowiecki." (I. Krasicki, Satyry i listy, wydanie krytyczne Ludwika Bernackiego, Lwów 1908, s. 60--61). Dwuznaczność pierwszego z nich o konfederacji gołębskiej usunął Krasicki na życzenie króla, wobec czego pod ,,spiskiem zdradzieckim" można rozumieć jedynie konfederację szczebrzeszyńską. Została ona zawiązana w r. 1672, pod przewodnictwem Jana Sobieskiego, wówczas hetmana w. koronnego, przeciw Michałowi Korybutowi, wyniesionemu na tron przez popleczników dworu austriackiego. Podobnie jak późniejsza opozycja przeciw Janowi III, związanemu ze stronnictwem francuskim, była ona raczej, nie jak chce Krasicki --- wystąpieniem szlachty przeciwko królowi--rodakowi, ale wyrazem walki o władzę między stronnictwami magnackimi, szukającymi poparcia u dworów zagranicznych. Krasicki robi tu oczywistą aluzję do tarć między stronnictwem Czartoryskich, które przeprowadziło wybór Stanisława Poniatowskiego na króla, a zwolennikami kandydatury saskiej./ +Czujesz to --- i ja czuję; więc się już nie troszczę,/ +Pozwalam ci być królem, tronu nie zazdroszczę./ +Źle to więc, żeś jest Polak; źle, żeś nie przychodzień;/ +To gorsza (luboć, prawda, poprawiasz się co dzień) ---/ +Przecież muszę wymówić, wybacz, że nie pieszczę ---/ +Starość, KrólPowiem więc bez ogródki: oto młodyś jeszcze./ +Pięknież to, gdy na tronie sędziwość się mieści;/ +Tyś nań wstąpił mający lat tylko trzydzieścimający lat tylko trzydzieści --- gdy Stanisław August obrany został w r. 1764 królem, liczył 32 lata.,/ +Bez siwizny, bez zmarszczków: zakałzakał --- wada, przywara. to nie lada./ +Wszak siwizna zwyczajnie talenta posiada,/ +Wszak w zmarszczkach rozum mieszka, a gdzie broda siwa,/ +Tam wszelka doskonałość zwyczajnie przebywa./ +Nie byłeś, prawda, winien temu, żeś nie stary;/ +Młodość, czerstwość i rześkość piękneż to przywary,/ +Przecież są przywarami. Aleś się poprawił:/ +Już cię tron z naszej łaski siwizny nabawił./ +Poczekaj tylko, jeśli zstarzeć ci się damy,/ +Jak cię tylko w zgrzybiałym wieku oglądamyoglądamy --- ujrzymy, zobaczymy.,/ +Będziem krzyczeć na starych, dlatego żeś stary./ +To już trzy, com ci w oczy wyrzucił, przywary./ +A czwarta jaka będzie, miłościwy panie?/ +Król, Przemoc, WładzaO sposobie rządzenia niedobre masz zdanie./ +Król nie człowiek. To prawda, a ty nie wiesz o tym;/ +Wszystko ci się coś marzy o tym wieku złotymci się coś marzy o tym wieku złotym --- aluzja do ambitnych planów Stanisława Augusta, którego dążeniem było zrealizowanie ,,złotego wieku” kultury polskiej na wzór Oktawiana Augusta, pierwszego cesarza starożytnego Rzymu../ +Nie wierz bajkom! Bądź takim, jacy byli drudzy./ +Po co tobie przyjaciół? Niech cię wielbią słudzy./ +Chcesz, aby cię kochali? Niech się raczej boją./ +Cóżeś zyskał dobrocią, łagodnością twoją?/ +Zdzieraj, a będziesz możnym, gnęb, a będziesz wielkim;/ +Tak się wsławisz a przeciw nawałnościom wszelkim/ +Trwale się ubezpieczysz. Nie chcesz? Tym ci gorzej:/ +Przypadać będą na cię niefortunyniefortuna --- niepowodzenie, nieszczęście. sporzej./ +Zniesiesz mężnie --- cierpże z tym myślenia sposobem;/ +Wolę ja być KrezusemKrezus (VI w. p.n.e.) --- ostatni król Lidii (w Azji Mniejszej), ze względu na swe olbrzymie bogactwa uważał się za najszczęśliwszego z ludzi. aniżeli JobemJob --- Hiob, postać biblijna, człowiek przyjmujący z całkowitą rezygnacją najcięższe doświadczenia zsyłane nań przez Boga. ,,Przykład cierpliwości” --- pisze o nim Krasicki, (Zbiór potrzebn. wiad.). Po w. 86 następowały cztery wiersze: ,,Co po tym, że po śmierci pochwałę zamruczą, / Kiedy mnie w życiu zhańbią, zmartwią i dokuczą, / Z tych, co na tronie rzymskim rząd trzymali świata, / Å»ył Neron lat piętnaście, a Tytus dwa lata." (I. Krasicki, Satyry i listy, s. 62) W przesłanym królowi odpisie ww. 1--2 zostały opuszczone, natomiast ww. 3--4 usunął Krasicki na skutek uwagi adresata satyry, który pisał: ,,Podobno lepiej opuścić wcale te dwa wiersze, bo lubo i tu kawałek żartu jest zawarty, ale jednak coś niemiło igrać z imieniem obrzydłym Nerona, którego los tu się skazuje niby za pożądańszy nad los Tytusa”. (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. IV, s. 248)../ +Świadczysz, a na złe idą dobrodziejstwa twoje./ +Czemuż świadczysz, z dobroci gdy masz niepokoje?/ +Bolejesz na niewdzięczność --- alboż ci rzecz tajna,/ +Å»e to w płacy za łaski moneta zwyczajna?/ +KorzyśćPo co nie brać szafunku starostw, gdy dawano?/ +Po tym ci tylko w Polszcze króle poznawano./ +A zagrzane wspaniałą miłością ojczyzny,/ +Kochały patryjoty dawcę królewszczyznykrólewszczyzny --- ,,Królewszczyzny, dobra niegdyś stołu królewskiego, obrócone na nadgrodę zasług i stąd pospolicie nazwane panis bene merentium (chleb dobrze zasłużonych). Dwojakiej były natury: jedne z jurysdykcją (tzw. starostwa), drugie żadnego nie mają obowiązku i te się tenutami albo dzierżawami nazywały. Przedtem według upodobania król jednej osobie kilka królewszczyzn bez jurysdykcji nadawał [...]. Starostowie pograniczni, choć bez jurysdykcji, zamków i granic strzec powinni. Lustracja królewszczyzn co lat 5 być powinna i kwarta z nich sprawiedliwa, to jest czwarta część dochodów do skarbu publicznego idzie”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Na sejmie rozbiorowym w r. 1775 rozdawnictwo starostw i królewszczyzn wyjęte zostało spod praw przysługujących królowi../ +Mądrość, Mędrzec, Nauka, PrzemocKsięgi lubisz i w ludziach kochasz się uczonych;/ +I to źle. Porzuć mędrków zabałamuconych./ +KsiążkaÅ»aden się naród księgą w moc nie przysposobił:/ +Mądry przedysputował, ale głupi pobił./ +Ten, co niegdyś potrafił floty duńskie chwytać ---/ +Król Wizimierzkról Wizimierz --- w Kronice wszytkiego świata Marcina Bielskiego (Kraków 1551) znajduje się wzmianka o Wizimierzu, synu Lecha, legendarnym królu polskim, zwycięzcy floty duńskiej. Postać Wizimierza spotykamy u Krasickiego również w Historii. --- nie umiał pisać ani czytaćNiektórzy historycy literatury (np. J. Kleiner) interpretują te wiersze (97-100) jako rzeczywisty zarzut Krasickiego wobec króla. Zapewne i współcześnie panowała taka opinia, bo w artykule pt. O stanie rycerskim Krasicki broni się przeciw niej i wyjaśnia właściwą intencję aluzji: ,,mniemają źle rzecz biorący, iż żart, umyślnie na poparcie przeciwnego zdania wyrzeczony, ściśle za prawdę brać należy. Znać, iż bez uwagi czytali pismo, inaczej poznaliby, do czego zmierza. Zmierza zaś do wyśmiania dawnych przesądów, które były skutkiem grubej i dzikiej niewiadomości”. (I. Krasicki, Dzieła prozą, Warszawa 1803--1804, t. VI, s. 426; w cyklu Uwagi)../ +Waszej królewskiej mości nie przepręprzeprzeć --- przekonać., jak widzę,/ +W tym się popraw przynajmniej, o co ja się wstydzę./ +Król, Władza, StrachDobroć serca monarchom wcale nie przystoi:/ +To mi to król, co go się każdy człowiek boi,/ +To mi król, co jak wspojźrzy, do serca przeniknie./ +Kiedy lud do dobroci rządzących przywyknie,/ +Bryka, mościwy królu, wzgląd wspacznie obróciwzgląd wspacznie obróci --- przychylność zrozumie opacznie.:/ +Zły, gdy kontent, powolnypowolny --- zgodny, uległy., kiedy się zasmuci./ +Nie moje to jest zdanie, lecz przez rozum bystry/ +Dawno tak osądziły przezorne ministry:/ +Wiedzą oni (a czegóż ministry nie wiedzą?),/ +Przy sterze ustawicznie, gdy pracują, siedzą,/ +Dociekli, na czym sekret zawisł panujących./ +Z tych więc powodów, umysł wskroś przenikających,/ +SerceNie trzeba, mości królu, mieć łagodne serce:/ +Zwycięż się, zgaś ten ogień i zatłum w iskierce./ +Å»eś dobry, gorszysz wszystkich, jak o tobie słyszę,/ +I ja się z ciebie gorszę i satyry piszę;/ +Bądź złym, a zaraz kładąc twe cnoty na szalę,/ +Za to, żeś się poprawił, i ja cię pochwalę. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Gracz.xml b/books/Satyry_Cz1_Gracz.xml new file mode 100644 index 000000000..8156ee0a7 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Gracz.xml @@ -0,0 +1,194 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (12) Gracz + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Gracz + + + + + + + Słusznie niżnik czerwiennyniżnik czerwienny --- walet kierowy., a kinalkinal --- walet atutowy. z nazwiska,/ +Uczczony matedorstwemmatedorstwo --- starszeństwo w kartach; matador --- najstarsza karta atutowa.. Jemu kart igrzyska/ +Winniśmy; a walecznym dumne bohatyrem,/ +Wyszły na świat szulery pod wodzem LahiremLahir --- Etienne de Vignoles (1390--1433), znany bardziej pod nazwiskiem La Hire, jeden z przywódców wojsk króla francuskiego Karola VII; nazwiskiem jego ochrzczono we Francji waleta kierowego. Tradycyjne przypisywanie La Hire'owi wynalezienia kart do gry nie jest zgodne z prawdą historyczną../ +Tak się zwał ten, co pierwszy dla zabawnej współki/ +Pod różnymi barwami zebrał cztery pułki/ +I każąc się bić lalkom, głupiego gdy bawił,/ +Wszystkim jego następcom kunszt zacny objawił./ +Weszły karty w potrzebę tak jak innych wiela,/ +0 których dziwacki wymysł gdy ludziom udziela,/ +Płaciemy haracz modzie. Stąd tyrany nowe,/ +Króle winne, czerwienne, żołędne, dzwonkoweKróle winne, czerwienne... --- staropolskie nazwy kolorów w kartach, obok których w XVIII w. wprowadzono nazwy francuskie: pik, kier, trefl, karo.,/ +Bez względu na poddanych majątku ostatki/ +Coraz cięższe wkładają jarzma i podatki./ +Łask pańskich (jak zazwyczaj) rywale, rywalki,/ +Dworzany --- niżnikowie, faworytki --- kralkikralka --- dama kierowa.,/ +Zawżdy w wojnie, a z nimi i ich adherenciadherent --- stronnik, poplecznik.,/ +Biją wszystkich, skoro się ich kolor wyświęcikolor wyświęci się --- zostanie kolorem atutowym../ +Król najstarszy u innych; nasz jarzmu niezdolny,/ +Pod tuzemtuz --- as w kartach. jak pod prawem sadza go lud wolny./ +Bije więc wstępnym bojem i króle, i kralki,/ +A my głupi, co gramy, płaciemy za lalki./ +I lalki nam też płacą. Co ziemi i piędzi/ +Nie miał przedtem, dziś Marek hrabia na żołędziMarek hrabia na żołędzi --- tj. na treflu, bo zdobył majątek szulerską grą w karty. Ironiczny tytuł hrabiego na żołędzi wystylizowany jest na wzór ówczesnych tytułów rodowych, np. Jacek hrabia Fredro na Pleszowicach i Hoczwi../ +Z łaski malowanego króla jegomości/ +Posiada sumy, weksle, fanty, majętności./ +Jako strumyk, co z letka po kamyczkach ścieka,/ +Nim się z niego tak znaczna ustanowi rzeka,/ +Iż ją majtek w żegludze żartkim porzeporze --- pruje. wiosłem,/ +Tak szedł Marek do zbiorów szulerskim rzemiosłem./ +Podłe są grów wspaniałych pierwsze towarzyszki,/ +Chcesz przyjść do faraonafaraon --- hazardowa gra w karty, niezwykle popularna w Polsce od czasów saskich., trzeba zacząć w pliszkipliszki --- gra polegająca na rzucaniu czterech rozłupanych drewienek z gałęzi. Wygrana zależała od tego, czy ktoś rzucił do pary, tj. dwa drewienka na stronę płaską, białą i drugie dwa na stronę półokrągłą lub wszystkie cztery na jedną stronę.,/ +Trzeba skrzętnym staraniem, gdy pora użycza,/ +Próbować różnych losów i w rusarus --- gra w karty, w której ten wygrywał, kto miał trzy kolejne karty starsze lub jednego koloru, i w biczabicz --- rodzaj popularnej gry karcianej.,/ +A zacząwszy w ciskankęciskanka --- gra pieniędzmi lub liczmanami: ,,orzeł czy reszka”. z chłopcy, po miesiącu/ +Kończyć z pany wśród luster grając po tysiącu./ +Najśmielej wódz takowy do zwycięstwa zmierza,/ +Który się od prostego dosłużył żołnierza./ +O wy, dusze wyborne i większe nad prawo!/ +Wspaniały punkt honoru co trzymając żwawo,/ +Zaufani, że na was cios kary nie natrze,/ +Na bankowym fortunę stawiacie teatrze,/ +A szacownej wolności stawając się wzorem,/ +Domy wasze stawiacie szulerstwu otworem./ +Pozwólcie, dusze wielkie, dusze uwielbione,/ +Niechaj igrzysk Fortuny uchylę zasłonę./ +AsambleAsamble --- bale, reduty były miejscem szczególnie wysokiej gry w karty.. Niosą karty i sztonysztony --- liczmany, znaczki metalowe lub kościane zastępujące umownie pieniądze w grze., i marki,/ +A jako bankierowie na walne jarmarkibankierowie na walne jarmarki --- kontrakty, wielkie doroczne zjazdy szlachty dla dokonywania transakcji handlowych. Na kontraktach bywali również przedstawiciele bankierów warszawskich, zwanych także wekslarzami.,/ +Zasiadają szulery w wielkie dzieła wprawne,/ +Koło nich jak na smyczy pacyjenty sławne./ +Ten nowy kabalista zaczyna kwerendykwerendy --- poszukiwania, badania.,/ +Stawił na piątkę z asem połowę arendyKitowicz pisze: ,,Zrobił się z tej gry wielom stopień do fortuny, wielom do upadku, gdy w profesją [zawód] szulerów, przedtem wzgardzoną i tylko między małym ludem zachowanie mającą [...] weszli ludzie dystyngwowani, a nawet najwięksi panowie stali się szulerami, ogrywając jedni drugich nie tylko z gotowych pieniędzy, ale nawet z nieruchomych substancji, z dóbr, z klejnotów i całej fortuny. Kiedy na jedną kartę wolno było stawić i tysiąc czerwonych złotych, i sto tysięcy, i przez jedne noc możno było miernie majętnemu lub synowi szlachcica, wyprawionemu do dworu albo do palestry, ograć się do koszuli”. (J. Kitowicz, Opis obyczajów, s. 577).,/ +Tamten, zazdrosnym okiem patrząc na kolegę,/ +Sypie na kralkę pełną pszenicy komięgękomiega --- statek rzeczny do spławiania zboża../ +przegrał niżnik, ów niżnik, co się był tak wsławił,/ +Zgniótł Antoni złoczyńcę i w komin wyprawił./ +Marcin damie łeb urwał za dwa łasztyłaszt --- dawna miara towarów sypkich, równa około 3840 l. żyta,/ +Klnie Jędrzej nieszczęśliwy i zębami zgrzyta,/ +A że sąsiad na takąż jak on kartę stawia,/ +Dąsa się na sąsiada, mruczy i przymawia./ +I ów przegrał i westchnął, a Jędrzej się cieszy./ +Coraz więcej zgromadza zysk szulerskiej rzeszy:/ +Los, Pieniądz, ZabobonyZłoto brzęczy, ten daje, a tamten odbiera,/ +Ów, że przegrał, za siebie coraz się obziera,/ +Ktoś mu przyniósł nieszczęście. Piotr przegrał na kralkę,/ +Byłby i więcej przegrał, szczęściem postrzegł balkęszczęściem postrzegł balkę --- według rozpowszechnionego wśród karciarzy przesądu miejsce pod belką w suficie przynosi nieszczęście w grze.,/ +Posunął się, a miejsca gdy lepszego siąga,/ +Już nietrwożny, jak siedzi, zgrał się do szeląga./ +Zgrał się, a nowy Tytannowy Tytan --- według mitologii starożytnej walczący z Zeusem Olbrzymi (już w starożytności myleni często z Tytanami) spiętrzyli szczyt Pelion na górze Ossie, aby dostać się na Olimp., zjadłością rozżarty,/ +Jak Ossę i Pelijon rzucił w górę karty;/ +Wyzywa, a w perorachperora --- długie rozwlekle przemówienie. żwawo rozpoczętych/ +Bluźni żywych, umarłych i grzesznych, i świętych./ +Piotr więcej jeszcze przegrał, przecież się uśmiecha,/ +Śmiech w uściech, a łzy w oczach, więc tajemnie wzdycha./ +Å»al dokucza, wstyd broni; trójka nieszczęśliwa,/ +Trójka niegdyś pomyślna, a teraz zdradliwa,/ +Poczwórnym złym padnieniem zgubiła go marnie,/ +Osierocone złoto chciwy bankier garnie./ +Nie masz czasu i żegnać miłe towarzysze,/ +Poszedł smutny, siadł w kącie i satyry pisze./ +Pisz, bracie! dobre będą, piękne i zbawienne./ +W drugim kącie, na losy płaczący odmienne,/ +Klęska, LosCo największą pociechą strapionego gracza,/ +Znalazł Łukasz nieszczęsnych awantur słuchacza./ +Za nic Rzymu i Aten sławne oratory,/ +Naówczas kiedy szuler płaczliwe perory/ +Rozpoczyna wybornym sposobem i kształtem:/ +Jakim los rozjuszony niesłychanym gwałtem/ +Srożył się, jak tylekroć szczęsne i wygrane,/ +Owe karty z kabały, karty doznawane,/ +Odmieniły się wszystkie, odmieniły nagle,/ +A gdy dął wiatr pomyślny w rozpuszczone żagle,/ +Gdy już okręt ku mecie dążył w bystrym biegu,/ +Gdy już portu dotykał, rozbił się na brzegu./ +Rozbił się! --- Umilkł mówca --- westchnął, głową kiwnął,/ +Rozbił! --- powtórzył słuchacz i żałośnie ziewnął./ +Wrzask. --- O co? --- Jak nie wrzeszczyć. Zyski oczywiste/ +Stracił Jan. Wielkim głosem wotumwotum --- ślubowanie, przysięga. uroczyste,/ +Co w zaklęciu wskroś serce słyszących przenika,/ +Czyni, że grać nie będzie... i stawia niżnika./ +Stawia zdrajcę, co tyle złota na bank wegnał,/ +Stawia na pożegnanie; przegrał... nie pożegnał,/ +A losów nieszczęśliwych dopełniając miarki,/ +Pozbywszy gotowizny gra teraz na marki./ +Źle rzecz sądzić z pozoru. O marki, o sztony!/ +Któż by zgadł, żeście czasem warte milijony./ +Spytaj Jana, opowie, kościanymi znakikościane znaki --- sztony, liczmany z kości./ +Jak z sług pany, a z panów stały się żebraki./ +Piotr kontent. Piotr, co wczoraj trzysta nie żałował./ +Dziś wziął rewanż; trzy wygrał, do kieszeni schował./ +Oszukał, bo grać przestał, tych, co wczoraj zgralizgrali --- zgrali się.,/ +Jęczą nad srogą zemstą, więc się ich użali:/ +Niech wygrane odbiorą. Stawił --- przegrał, drugą ---/ +I ta poszła. Nie bawiąc z odgrywaniem długo,/ +Co chciał pocieszyć niby zawstydzone franty,/ +Dał pięćset w gotowiźnie, a tysiąc na fantyna fanty --- w zastaw../ +Bogactwo, Pan, Sługa, SkąpiecPrzegrał, lecz pięknie przegrał, nie oszczędza zbioruzbiór --- majątek.,/ +Ale przegrał na słowo, a to dług honoru./ +Niech głód mrągłód mrą --- umierają z głodu.. niech klną pana służący niepłatni,/ +Å»ebrak on na potrzeby, na zbytki dostatni./ +Pierwszy dług kart u niego niż zasług, niż cnoty,/ +Woli płacić za kralkę niż wspomóc sieroty./ +Nie kazał tak król polski, lecz kazał czerwienny,/ +A zbytek, coraz w głupich zapędach odmienny,/ +W tym tylko jest stateczny, że niecnotę wdzięczy./ +To nie honor zapłacić, gdy sierota jęczy,/ +Kiedy płacze rzemieślnik, sługa strawion pracą,/ +A honor, gdy się zbytki i niecnoty płacą?/ +Jan objął po rodzicach majętność dostatnią,/ +Wjechał w miasto, a wpadłszy w filutowską matnią,/ +W takie go facyjendyfacjenda --- spekulacja, afera. wprawił kunszt łotrowski,/ +Å»e w rok poszły intraty i sumy, i wioski./ +Cóż teraz czyni? Oto widząc w worku pustki,/ +Z szóstek robi siódemki, a z siódemek szóstki./ +Å»yje więc jeszcze lepiej, niż kiedy był panem,/ +A teraźniejszym dobrze dyrygując stanem,/ +Kto wie, jeśli co przegrał, nazad nie odkupi./ +A jak zdradę postrzegą? Albo to Jan głupi;/ +Wyćwiczył się on nieźle. Są mistrze uczeni,/ +Co kiedy zechcą, żołądź uczynią z czerwieni,/ +Co pamfila skinaląpamfila skinalą --- waleta treflowego zamienią w atutowego (kinala)., a gdy karta zmyka,/ +Z króla kralkę uczynią, a z tuza niżnika./ +Świat się przepolerował. Bogdajby był dziki,/ +Bogdaj wiecznie przepadły tuzy i niżniki!/ +Upadek, ZabawaDla głupich się zaczęły, mądrzy je przejęli/ +I co by się kartami bawić tylko mieli,/ +Tracą na nich czas drogi, majątek i cnotę,/ +A zbrodni filutowskich przejmując ochotę,/ +Oszukani, utratni, zdrajcę i oszusty/ +Płacą głupstwu dań zdzierstwa, zbytków i rozpusty. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Marnotrawstwo.xml b/books/Satyry_Cz1_Marnotrawstwo.xml new file mode 100644 index 000000000..d537e7233 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Marnotrawstwo.xml @@ -0,0 +1,168 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (5) Marnotrawstwo + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Marnotrawstwo + + + + + + + Bieda, Bogactwo,,Znałeś dawniej Wojciecha?” ,,Któż nie znał! Co teraz/ +Bez sług, ledwo w opończyopończa --- obszerny płaszcz bez rękawów, służący szczególnie na czas słoty. brnie po błocie nieraz,/ +Niegdyś w karecie, z której dął się i umizgał,/ +Takich, jakim jest dzisiaj, roztrącał i bryzgał./ +Ustępowali z drogi wielmożnemu panu/ +Lepsi i urodzeniem, i powagą stanu;/ +Nieraz ten, który przedtem od filuta stronił,/ +Westchnął skrycie natenczas, gdy mu się ukłonił./ +Musiał czcić; czegóż złoto nie potrafi dzielne?/ +Niedługo przecież trwały te czasy weselne,/ +Na złe wyszła wspaniałość. Przyjaciele kuchni,/ +Junacy heroiczni, wzdychacze miluchni,/ +Filozof i na koniec, jak pustki postrzegli,/ +Z maksymami, z wdziękami, z junactwem odbiegli./ +Został się niedostatek, z nim wstyd dawnej pychy;/ +A co niegdyś wystrząsał kufle i kielichy,/ +Co szampańskim, węgierskimszampańskim, węgierskim --- wina szampańskie i węgierskie należały do najdroższych i pojawiały się na stołach tylko bardzo zamożnej szlachty i magnatów. pyszne stoły krasił,/ +Wiadrem potem u studni pragnienie ugasił”./ +,,Jak to przyszło?” ,,Nieznacznie. Los, PieniądzŁakome są żądze,/ +Pełen jest świat oszustów, toczą się pieniądze./ +Zyskał Wojciech szalbierstwem, stracił wszystko zbytkiem;/ +A niedługo się ciesząc niecnoty pożytkiem,/ +Nawet tego nie doznał, gdy nic nie dochował,/ +Å»eby zdrajcę, bankruta któżkolwiek żałował./ +To gorsza, kiedy młody dziedzic wielkiej włości/ +Zysk zasług przodków swoich, cnoty, poczciwości/ +Niszczy, podły odrodek. Znałeś Konstantyna?”/ +,,Alboż widzieć odrodków u nas jest nowina?/ +Znałem go, ale w nędzy”. ,,Jam znał w dobrym stanie./ +Bogactwo, Chciwość, Młodość, SzlachcicMłodo zaczął wspaniałe swoje panowanie,/ +Młodo skończył. Rodzice dzieckiem odumarli,/ +Opiekunowie najprzód (jak zazwyczaj) zdarli,/ +Dorwał się panicz rządów. Natychmiast do razudo razu --- od razu.,/ +Jedni z sławy, ci z zysku, a tamci z rozkazu,/ +Dworzanie, pokojowi, krewni, asystenciasystent --- tu: dworzanin, członek świty.,/ +Przyjaciele, sąsiedzi i plenipotenci,/ +I ta wszystka niesyta stołowników zgraja,/ +Co się zyskiem obłudy karmi i opaja,/ +Natarli wstępnym bojem. Rad pan wszystkim w domu,/ +Wrota jego nie były zamknięte nikomu:/ +Niech zna świat, jak pan możny, dzielny i bogaty./ +Grzmią bębny na dziedzińcuGrzmią bębny na dziedzińcu --- za wzorem dworów magnackich zwyczaj utrzymywania własnego wojska rozprzestrzenił się tak bardzo, że ambicją prawie każdego szlachcica posesjonata było posiadanie własnych żołnierzy, których funkcje ograniczały się do czysto reprezentacyjnych, jak np. dawanie ognia w czasie uczt, oddawanie honorów panu i jego gościom w czasie wizyt., na wałach harmaty,/ +Å»aki prawią peroryÅ»aki prawią perory --- powszechnie przyjętym zwyczajem na prowincji były popisy uczniów szkół, zwłaszcza jezuickich i pijarskich, przed panem, który był ich protektorem. Wygłaszane na cześć pana wiersze to przede wszystkim panegiryki., ksiądz prefektksiądz prefekt --- nauczyciel w szkole zakonnej, często będący równocześnie zarządzającym drukarnią. Drukarnie prowincjonalne za czasów saskich i jeszcze w początkach panowania Stanisława Augusta należały przeważnie do zakonów. za nimi/ +Drukiem to wyprobowałwyprobować --- dowieść., że dzieły wielkimi/ +Pan, Szlachcic, ZabawaPrzeszedł pan przodków swoich, godzien krzesełkrzeseł --- urzędu senatorskiego., tronów,/ +Prawnuk Piastów po matce, z ojca JagiellonówPrawnuk Piastów... --- aluzja do manii wywodzenia przez szlachtę fantazyjnych genealogii, zwłaszcza od władców obcych, głównie starożytnych, i polskich../ +»Wiwat pan!« brzmią ogromnym hasłem okolice,/ +Jedzenie, WinoDymy z kuchni jak z EtnyEtna --- czynny wulkan na Sycylii., a sławne piwnice,/ +Co dziad, pradziad szacownym napełniał likworemlikwor --- płyn, trunek. W Panu Podstolim Krasicki pisze: ,,iż te trunki, które ojcowie nasi po prostu nazywali gorzałką, potem wódką, my teraz ochrzciliśmy likworami”. (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. III, s. 246).,/ +Pełne, zgrai ochoczej stanęły otworem./ +»Wiwat pan! niech wiekuje szczęśliwy i zdrowy!«/ +Objął sienie, przysionki zapach dryjakwowyzapach dryjakwowy --- tu: zapach starego wina. W liście pisanym z Berlina 17 II 1796 prosi Krasicki brata Antoniego, by przysłano mu wina: ,,starego, wytrawionego, driakwią pachnącego, choćby i 100 dukatów kosztowało, beczkę lub dwa antały”. (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. IV, s. 310)../ +Wala się, wadzi, wrzeszczy rozpojona tłuszcza,/ +Pan rad, w domu każdego do siebie przypuszcza./ +Ten wziął konia z siedzeniemsiedzenie --- siodło, kulbaka., tamten za przysługę/ +Nieboszczyka pradziada z lamusulamus --- niewielki budynek, zazwyczaj zabezpieczony od ognia, służący jako skarbiec, ale częściej będący składem rupieci lub spiżarnią. czeczugęczeczuga --- krótka szabla tatarska, używana w Polsce w XVII w.,/ +Ów wlecze złoty dywan, co w skarbcu spoczywał,/ +Dywan, co stół naddziada--ministra okrywał,/ +Gdy w usłudze publicznej pracował lub sądził;/ +Śmieją się z starych gratów, a jak by pobłądził,/ +Wyszydzają wiek dawny, nowy rzesza chwali./ +Liczne przodków portrety wyrzucono z saliPan Podstoli opowiada swemu gościowi o podobnym wydarzeniu: ,,Aż mi łzy stanęły w oczach, gdym postrzegł z sali wyrzucone portrety owych zawołanych w ojczyźnie mężów, przodków jego [modnego kawalera]. Pytałem się więc troskliwie, gdzie ich myślał pomieścić. Odpowiedział, iż te obrazy bardzo były już stare, zakopciałe, [...] stroje dziwackie, z brodami, wąsami, czuprynami, w ferezjach jak stangreci; kazał więc ich wyrzucić. Tknięty do żywego, tylem wymógł, iż rozkazał ich szukać; znaleziono pod strychem”. (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. III, s. 326).,/ +Natychmiast, że zbyt wielka, ścieśniają gmachgmach --- pokój, komnata. stary:/ +Cztery z niej gabinetygabinet --- pokój męski do przyjmowania gości. i dwa buduarybuduar --- ozdobny pokoik kobiecy.,/ +Å»e w nich były Starego dzieje Testamentu,/ +Nie cierpiano szpalerówszpaler --- ozdobne obicie ścian, gobelin. jednego momentu,/ +Wziął je sąsiad za wyżła, a za dwie papugi/ +Zyskał zbroję złocistązłocista --- pozłacana. w zamian sąsiad drugi./ +SługaOd czasów nieboszczyka jeszcze jegomości/ +Płaczą w kącie z szafarzemszafarz --- klucznik, sługa doglądający gospodarstwa domowego. stary podstarościpodstarości --- włodarz, rządca majątku../ +Pan kontent. Skoro w rannej porze słońce błyśnie,/ +Już się przez przedpokoje ledwo kto przeciśnie;/ +Ten ustawia pagodypagody --- modne w osiemnastowiecznych salonach porcelanowe figurki chińskie, poruszające głowami. chińskie na kominieTen ustawia pagody chińskie... --- egzotyzm wschodni pojawia się w Polsce jako moda czasów stanisławowskich. Oddziałują tu wyraźnie wpływy francuskie, a również stosunki handlowe z Anglią. Modne są wówczas drobne ozdoby figuralne sprowadzane z Chin, w ogrodach wznoszone są domki chińskie; w literaturze pojawiają się coraz częściej tematy wschodnie.,/ +Ten perskie gerydonygirydon --- stolik okrągły o jednej nodze., ów japońskie skrzynie,/ +Pełno muszlów zamorskich, afrykańskich ptaków,/ +Wrzeszczą w klatkach papugi, krzyk szczygłów, świst szpaków,/ +Bije zegar kurantyBije zegar kuranty --- melodia wygrywana przez mechanizm ukryty w zegarze; tu: precyzyjnie skonstruowana aparatura fletowa wygrywająca melodię rokokowego tańca dworskiego --- menueta., a misterne flety/ +Co kwadrans, co godzina dudlą menuety./ +Bogactwo, Pan, PochlebstwoWchodzi pan, pasie oczy nowymi widoki,/ +Zewsząd gładkie podchlebstwa i ukłon głęboki;/ +Znają się na wielkości i pan na niej zna się,/ +A chociaż do mówienia z gminem uniża się,/ +Zna, czym jest. Wszyscy »wiwat« skoro tylko kichnie./ +Na kogo okiem rzuci, każdy się uśmiechnie,/ +Kontent z pańskich faworów. Wtem nowe kredensekredens --- zastawa stołowa.,/ +Dwa mniemane WandykiWandyk --- Anthonis Van Dyck (1599--1641), sławny malarz flamandzki; uprawiał głównie dworskie malarstwo portretowe. ,,Portrety jego w rodzaju swoim są najcelniejsze” --- czytamy w Zbiorze potrzebn. wiad. i cztery RubensePeter Paul Rubens (1577--1640) --- wielki malarz flamandzki, reprezentant dworskiego malarstwa wczesnobarokowego. ,,Obrazy jego zaleca najbardziej wytworność ułożenia albo kompozycja i żywość farb przedziwna. Najcelniejsze Europy galerie obrazami jego zagęszczone są”. (Zbiór potrzebn. wiad.)./ +Niosą w pakach hajdukihajduk --- służący ubrany na wzór piechoty węgierskiej. Ochocki, po opisaniu bardzo dokładnym ubioru hajduków, dodaje: ,,Na hajduka dobrze zrobić odzienie było wielkim kunsztem; dobierano zwykle na nich jak najlepiej zbudowanych ludzi. [W kościele] hajduk trzymał przy panu pałasz, kiedy nie było wielkiego festu, w uroczyste bowiem dni wszyscy szli do kościoła przy pałaszach”. (J. D. Ochocki, Pamiętnik, Wilno 1857, t. I, s. 96--97).; wyjmują, gmin cały/ +Złoto ważne uwielbia, czci oryginały./ +A pan wszystkich naucza, jak Rubens w marmurze/ +Jeszcze lepiej rznął twarze, a w architekturze,/ +Co to wszystkich patrzących dziwi i przenika,/ +Nie było celniejszego mistrza nad WandykaA pan wszystkich naucza... --- ironiczny przytyk do nieuctwa szlachty, bowiem Rubens nie zajmował się rzeźbą, a Van Dyck architekturą../ +»To to pan! --- krzyczy zgraja --- to wiadomość rzeczy!«/ +Wtem, gdy wszyscy w aplauzach, a żaden nie przeczy/ +Wpośród ciżby wielbiącej, rejestrzykrejestrzyk, lub: regestrzyk --- zdrobniale: rachunek. podaje/ +Bogactwo, Pan, Polak, NiemiecSnycerz, malarz, tapicer, których cudze kraje/ +Na to do nas zesłały, aby według stanu/ +Dogadzali wytwornie wspaniałemu panu./ +Nie czytał pan regestrów. Kto regestra czyta?/ +Podpisał; niech zna Niemiec, jak Polska obfita./ +Tak ów, co po jałmużnę niegdyś do Włoch spieszył,/ +Złoto rzucał, nic nie wziął, a dumą rozśmieszyłTak ów, co po jałmużną... --- mowa o Jerzym Ossolińskim, który w czasie poselstwa do Rzymu w r. 1633 zadziwił cudzoziemców świetnością i bogactwem orszaku, ale oburzył szlachtę przyjęciem wysokich tytułów cudzoziemskich i częściową tylko realizacją instrukcji poselskiej, przede wszystkim zaś tym, że nie przywiózł z Rzymu zakazu nabywania dóbr ziemskich przez duchowieństwo../ +Lecą dnie w towarzystwie dobranych współbraci,/ +A że wojażwojaż --- podróż. nowymi talenty zbogaci,/ +Jedzie do cudzych krajów. Z projektu kontenci,/ +Wysłani na kontraktykontrakty --- zjazdy szlachty na doroczne jarmarki dla celów handlowych i towarzyskich. Szczególnym powodzeniem cieszyły się kontrakty lwowskie, dubieńskie i kijowskie. już plenipotenci,/ +Ten przedaje wpół darmo, a wdzięczen ochocie,/ +Dał ułomek kradzieży kupiec w dożywocieDał ułomek kradzieży... --- część zysku odstąpił plenipotentowi, który umożliwił mu przeprowadzenie zyskownego interesu.,/ +Ten zastawia za bezcen, ów fałszuje akty:/ +Tak to robią szczęśliwych zyskowne kontrakty!/ +Wraca się przecież cząstka do tego, co zdarli,/ +Wdzięczen, że go w potrzebie nieuchronnej wsparli;/ +Wyjeżdża, niesie haracz niszczącej nas modzie,/ +A weksel lichwopłatny mając na powodziena powodzie --- luźno uwiązany na postronku; tu: ciągnący się za nim.,/ +Polak, Próżność, Szlachcic, UpadekDziwi kraje sąsiedzkie nierozumnym zbytkiem/ +I z tym swojej podróży powraca użytkiem,/ +Å»e co panem wyjechał przystojnym i godnym,/ +Wraca grzecznym filutem i żebrakiem modnym./ +Nie ganię ja podróże, ale niech nie niszczą./ +Co po guście, dłużnicy gdy płaczą i piszczą?/ +Co po fantach, za które poszły wsie dziedziczne?/ +Bogaciemy, ubodzy, kraje okoliczne;/ +A zbytek, co się tylko czczym pozorem chlubił,/ +Okrasił nas powierzchniepowierzchnie --- powierzchownie, pozornie., a w istocie zgubił”. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Oszczednosc.xml b/books/Satyry_Cz1_Oszczednosc.xml new file mode 100644 index 000000000..7f87caf13 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Oszczednosc.xml @@ -0,0 +1,188 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (6) Oszczędność + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Oszczędność + + + + + + + ,,Obyczaje, SzlachcicNaucz, panie Aleksy, jak to zostać panem./ +Nie o takim ja mówię, co wysokim stanem/ +I wspaniałym tytułem dumnie najeżony,/ +Albo jaśnie wielmożny, albo oświeconyoświecony --- tytuł ,,jaśnie oświeconego” przysługiwał książętom oraz senatorem i ministrom.,/ +Co tydzień daje koncert, co dzień bal w zapusty,/ +A woreczek w kieszeni maleńki i pusty;/ +SkąpiecAle o takim mówię, co w czarnym żupanieżupan --- długi kaftan męski, noszony zazwyczaj pod kontuszem; bogatsza szlachta stroiła się we wzorzyste żupany z kosztownych materii./ +I w bekieszcebekiesza --- długie okrycie wierzchnie węgierskiego kroju ze stojącym kołnierzem. wytartej, rano na śniadanie/ +Skosztowawszy z garnuszka piwa z serem ciepło/ +Lub wczorajszą pieczonkę przypaloną, skrzepłą,/ +Na saneczkach łubianychłubianych --- zrobionych z łubu, czyli twardej kory; tu: sanki z budką lubianą. do Lwowa się wlecze,/ +Trwożny, czy z prowizyjkąprowizja --- procent, zazwyczaj lichwiarski, od pożyczonej sumy. panicz nie uciecze,/ +A tymczasem w szkatule dębowej okuty/ +Nowy więzieńNowy więzień --- pieniądze wiezione przez skąpca na pożyczki dla paniczów trwoniących je na balach i redutach. pospiesza na pańskie redutyreduty --- popularne w większych miastach od czasów saskich zabawy maskowe. ,,Zabawa redut była trojaka: taniec, gra w karty i przypatrywanie się jedni drugim” --- czytamy u Kitowicza. (J. Kitowicz, Opis obyczajów, Wrocław 1951, Bibl. Nar. Seria I. Nr 88, s. 584)../ +Jam mniemał, że to wielkich włości dziedzic będzie,/ +Ma wieś jedną w zastawie, a dwie na arendzie./ +Skądże jemu te zbiory? Czy jadących złupił?/ +Czy skarb znalazł, że tyle pożyczył i kupił?"/ +,,Nie”. ,,Może jakim szczęśliwym przypadkiem/ +Po nieboszce małżonce wziął majętność spadkiem?”/ +,,I to nie”. ,,To zapewne, pieniając zuchwale,/ +Wygrał w ziemstwieziemstwo --- ,,Ziemskie sądy składają się z urzędników mających jurysdykcją, obranych przez zgromadzoną szlachtę na sejmikach elekcyjnych”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Sądy ziemskie zajmowały się sprawami cywilnymi szlachty osiadłej. fortunę albo w trybunaletrybunał --- ,,trybunał w Polszcze jest najwyższą zwierzchnością sądową, ultimae instantiae, w sprawach ziemskich”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Krasicki był w r. 1765 prezydentem trybunału małopolskiego.?”/ +,,I to nie”. ,,Może, żeby zbiorów przysposobił,/ +Wynalazł alchimistę, co mu złoto robił?”/ +,,Nie”. ,,Skądże ta szkatuła, co niosą na drągachco niosą na drągach --- ponieważ jest ciężka, wypakowana pieniędzmi.?”/ +,,Zgadnij”. ,,Nie wiem. Skąd przecie?” ,,Znał się na szelągach”./ +,,Cóż stąd?” ,,Oto stąd wszystko”. ,,Pewnie bił w mennicyPewnie bił w mennicy --- chaos systemu monetarnego w Polsce ułatwiał fałszowanie pieniędzy, zwłaszcza, że przywilej bicia ich wydzierżawiano osobom prywatnym aż do r. 1764, kiedy to sejm przywrócił królowi wyłączny przywilej menniczy i uchwalił nową stopę menniczą.?”/ +,,Ale nie, wszak jej nie masz w całej okolicy”. ,,To...”/ +,,Nie to. Bądź cierpliwym albo nic nie powiem”./ +,,Słucham, już będę milczał, niech się tylko dowiem”./ +,,Wszak w groszu trzy szelągi?” ,,Cóż stąd?” ,,Ale proszę,/ +Wszak w groszu trzy szelągi?" ,,W trojakutrojak --- drobna moneta obiegowa wartości 3 groszy, początkowo srebrna, a od r. 1765 miedziana. trzy grosze”./ +,,Ale nie, nie to mówię, zamilknę, albowiem/ +Kto mi nie da dokończyć, ja mu nic nie powiem”./ +,,Już milczę”. ,,Więc zaczynam. Bogactwo, Praca, SzczęścieNie każdy bogatym/ +Urodził się, lecz szczęście nie zawisło na tym;/ +Owszem, według mnie, zawżdy szczęśliwi są tacy,/ +Których nie los zbogacił, ale skutek pracy./ +SkąpiecTen, co jechał do Lwowa na saniach łubianych,/ +Ażeby dostał zysku bogactw pożądanych,/ +Zbyt je drogo zapłacił. Na co sobie szkodzić?/ +Na co zbiory, jeżeli nie mają dogodzić?/ +Dla nas są, nie my dla nich. Niech dogodzą mierniemiernie --- w miarę, umiarkowanie, trochę../ +Ten, co żądze w zapędach rozpuszcza niezmiernie,/ +Światem się nie nasyci, jak ów, który stękał,/ +Å»e nie stało narodów, które by ponękałów, który stękał --- według legendy, Aleksander Macedoński, podbiwszy prawie cały znany ówcześnie świat, narzekał, że nie ma z kim wojować. O ,,niezmiernych żądzach” Aleksandra czytamy w wierszu Krasickiego Do księdza plebana: ,,Ów głupi, co świat posiadł, a posiadłszy płacze, / Bo już nie miał co posiąść! Niechby Jowisz zatem, / Chcąc go więcej szczęśliwym czynić i bogatym, / Stworzył jeszcze świat drugi, a właśnie dla niego, / Posiadłby go i płakał, iż nie masz trzeciego." (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. II, s. 139--140)../ +Mówmy więc, o czym pierwsze mówienie się wszczęło./ +Zostać panem, największe, prawda, to jest dzieło./ +Cnota teraz za złotem”. ,,Tak i przedtem było”./ +,,Ale nie, nie tak złoto jak teraz mamiło./ +Cokolwiek bądź, powtarzam, com mówił, a zatem/ +Bogactwo, PieniądzPoznaj się na szelągach, a będziesz bogatym./ +Z małych się rzeczy wielkie sklecają i wznoszą;/ +Z szelągów się, nie złota, ubodzy panosząpanoszyć się --- bogacić się, wychodzić na panów../ +Nim się skleci z odrobin małych pieniądz złoty,/ +Nad miedzią zastanowić trzeba się nam poty,/ +Póki ten lichy kruszec srebru nie wyrówna./ +Od srebra aż do złota, praca niewymowna./ +Pierwsze kroki najcięższe. Skoro złoto błyśnie,/ +Do kruszca wybornego podlejszy się ciśnie,/ +Łatwo już reszta idzie. Tak początek mały/ +Z pracą, czuciem, staraniem rośnie w kapitały./ +Trzeba więc czcić szelągi; nieznaczne wydatki,/ +Potocznepotoczne --- powszednie, codzienne. ujścia te są utraty zadatki./ +Zbierał Piotr, z arend Å»ydów przenosił i zsadzał;/ +Ten ciemiężył poddanych, ten w percepcjepercepcja --- dochód, wpływ pieniężny. zdradzał./ +Niedbały na rozkazy ścisłe jegomości,/ +Wziął pięćdziesiąt gumiennygumienny --- dozorca robót w obejściu gospodarskim., sto plag podstarości./ +Nieustannie powtarzał, co rano przykazał,/ +Co dzień nowe rozkazy i pisał, i mazał./ +Do gumien, obór, stodół porozsyłał sługi,/ +Chodził rano i wieczór, gdzie orały pługi./ +Jedne zyski wyprosił, a drugie wyfukał;/ +Zwiózł wcześnie, przedał dobrze i kupca oszukał./ +Rok się skończył, perceptę gdy z ekspensąekspensą --- ekspens, wydatki, rozchody. liczył,/ +Poszedł handel z intratąintrata --- zysk, dochód. i jeszcze pożyczył”./ +,,To pewnie były zbytki?” ,,Źle jadł, źle się nosił”./ +,,Pewnie w święta?” ,,I to nie, w dom gości nie prosił”./ +,,Może jejmość?” ,,Ta zawżdy siedziała nad przędzą,/ +Przy niej kapłony tuczą i pieczenie wędzą”./ +,,Cóż tę stratę przyniosło?” ,,Szelągi i grosze./ +Nie znał się na nich, dawał, upuszczał po trosze,/ +Zrobiły się z nich złote, tynfytynf --- dawny srebrny pieniądz polski wartości 18 groszy, wycofany z obiegu uchwałą sejmu z r. 1766; nazwa pochodzi od nazwiska Andrzeja Tumpe, zarządcy mennicy w r. 1663. i talarytalar --- ,,Mamy największą sztukę monetalną srebrną, 8 złotych wartującą, taler bity albo twardy pospolicie zwaną, i ten jest pierwszą i najwyższą monetą srebrną”. (Zbiór potrzebn. wiad. s. v. ,,Moneta”).:/ +I tak za małe fraszki, za drobne towary/ +Wyszła suma; a ten, co poddanych uciskał,/ +Pracując stracił jeszcze, zamiast co by zyskał./ +Nie tak czynił pan Michał”. ,,Jakże?” ,,Ale proszę,/ +Proszę mi nie przeszkadzać. Znał pan Michał grosze,/ +Znał szelągi". ,,Któż nie zna?” ,,Ale nie, nie znacie;/ +Nie jest to znać, kto małej nie zabiega stracie./ +Bogactwo, Pieniądz, SkąpiecPan Michał, nim dał szeląg, pierwej się zatrzymał,/ +Obejźrzał go dwa razy, a chociaż się zżymał,/ +Choć już rękę wyciągnął, nazad w kieszeń schował:/ +Został szeląg z drugimi, w grosz się porachował,/ +Przyszło więcej, woreczek coraz się dął spory,/ +Aż na koniec z woreczka zrobiły się wory./ +PieniądzPierwszy szeląg schowany, co się w grosz pomnożył,/ +Ten grunt milijonowej fortuny założył./ +Złoto się samo strzeże, miedź wstrzymać należy,/ +Czerwony złotyCzerwony złoty --- nazywany również dukatem moneta złota o wartości 16 złp. siedzi, ale szeląg bieży./ +Trzeba go mieć na oku, a gdy zbieg uciecze,/ +Zwracać nazad, bo drugich za sobą wywlecze./ +Tak mówił nasz pan Michał, co krocie rachował”./ +,,Nic też nie jadł”. ,,Bogactwo, UmiarkowanieJadł dobrze, sobie nie żałował,/ +Å»ył uczciwie, wygodnie, chociaż nie wspaniale;/ +Lepsze miał wino w kubku niż drugi w krysztale,/ +Tuczniejszy jego kapłon niż pańskie bażanty./ +Wydawał on, gdzie trzeba, ale nie na fanty,/ +Nie na fraszki, co z wierzchu szklnią sięszklnić się --- lśnić., wewnątrz puste,/ +Nie na zbytki kosztowne lub modną rozpustę./ +SzczęścieBrał rzeczy, jak brać trzeba, i cenił istotą:/ +Znał on, co jest pozłota, znał, co szczere złoto./ +Tym sposobem zgromadził, wspomógł się i użył,/ +Godzien szczęścia, bo na nie gruntownie zasłużył./ +Nad nasz polor prostotę ja dawną przenoszę./ +Niegdyś za naszych ojców rachowano grosze,/ +Trzymały się też lepiej, szły w liczbie na kopyszły w liczbie na kopy --- dawny zwyczaj liczenia groszy na kopy datował się od czasów Wacława, króla polskiego i czeskiego (pocz. XIV w.), kiedy to z grzywny srebra (103 g.) bito 60 sztuk groszy.,/ +Bogatsze były pany, majętniejsze chłopy./ +Ojczyzna, Religia, Korzyść, ZdradaTeraz modniejszą jakąś przywdzialiśmy cnotę,/ +Rachujem na talary, na czerwone złote;/ +Nie masz ich też, a jeśli niekiedy zabrzęczą,/ +Napłaczą się poddani pierwej i najęczą./ +Wstydziemy się szelągów, złota trzosy nosim,/ +Cóż po tym, kiedy z lichwą ledwo je uprosim/ +Albo czyniąc bezwstydną zyskowi ofiarę,/ +Przedajemy za złoto ojczyznę i wiarę./ +Złoty to handel, o bracia! Nikt na nim nie zyska;/ +Choć ostatnia potrzeba gnębi i przyciska,/ +CnotaLepiej być i żebrakiem, ale żebrać z cnotą,/ +Niż siebie i kraj wieczną okrywać sromotą./ +Zbytek nas w to wprowadził, z nim duma urosła:/ +Ta z kraju krwawą pracę poddanych wyniosła,/ +Ta panów ogołaca, ta poddanych gnębi,/ +Ta naród w przepaścistej klęsk zanurza głębi./ +Pozory, Próżność, PrzebranieChcieć być, czym być nie możem, duma to jest podła,/ +Bieda, Bogactwo, UmiarkowanieChcemy bogactw, wróćmy się do dawnego źródła:/ +Niechaj się każdy zbytków niepotrzebnych strzeże;/ +Nie szpeci wstrzemięźliwość i proste odzieże./ +PieniądzLepszy szeląg z intraty, chociaż jest miedziany,/ +Niż pieniądz złotostemplny, ale pożyczany./ +Takimi się ojcowie nie obciąży wali,/ +Po szelągu, po groszu oni rachowali/ +I mieli co rachować. My, z pozoru drodzydrogi --- majętny, bogaty.,/ +Choć tysiące rachujem, przecieśmy ubodzy”. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Palinodia.xml b/books/Satyry_Cz1_Palinodia.xml new file mode 100644 index 000000000..ff8d0a286 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Palinodia.xml @@ -0,0 +1,170 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (13) Palinodia + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + PalinodiaPalinodia --- grecka nazwa utworu odwołującego wszystkie stawiane komuś zarzuty. Przykładem odwołania jest Pieśń 16 z ks. I Horacego, w której stara się on zjednać kochankę obrażoną uprzednio złośliwą satyrą: ,,Nad piękną matkę gładsza jeszcze córo! / Znam, żem przewinił wolnym rymem; którą / Chcesz włóż nań karę: czy komina warty, / Czy, by po morzu błędne gonił karty. / (.........) / Poprzestań żalów; i mnie w wieku młodym, / Niebacznym bystra krew była powodem; / Kiedym się gniewnym uniesiony błędem, / Rzucił za piórka ostrego zapędem. // Już ci przyrzekam na sumnienie moje, / Å»e jadowite żądło mu przykroję / I wziętą z zyskiem przywrócę ci sławę, / Rzuć tylko na mnie oczy twe łaskawe." (Przekład A. Naruszewicza, tytuł: Do Panny [w książce:] A. Naruszewicz, Dzieła, Warszawa 1778, t. IV, s. 17--18). Tytuł Palinodia (w wyd. Dmochowskiego tytuł Odwołanie) jest użyty przez Krasickiego w sensie ironicznym i jak cały utwór nie jest odwołaniem. + + + + + + + Na co pisać satyry? Choć się złe zbyt wzniosło,/ +Przestańmy. Świat poprawiać --- zuchwałe rzemiosło./ +Pochlebstwo, PrawdaNa złe szczerość wychodzi, prawda w oczy kole;/ +Więc już łajać przestanę, a podchlebiać wolę./ +Których więc grzbiet niekiedy, mnie rozum nawróciłKtórych więc grzbiet... nawrócił --- tj. chłosta.,/ +Przystępujcież, filuty, nie będę was smucił./ +Ciesz się, Piętrze, zamożny, ozdobnyozdobny --- strojny, wykwintny. i sławny,/ +Dobrym kunsztem urosłeś, nie złodziej, lecz sprawny,/ +Nie szalbierzu, lecz dzielny umysłów badaczu,/ +Nie zdrajco, ale z dobrej pory korzystaczu,/ +Nie rozpustny, lecz w grzeczne krotofile płodny,/ +Przystąp, Piętrze, bezpiecznie, boś pochwały godnyW brulionie satyry przekreślił Krasicki dalszy ciąg charakterystyki filuta: ,,Dogodziłeś twym żądzom, a gdyś sztucznie szeptał, / Choć (jak mówią niektórzy) wszystkieś względy zdeptał, / Ja nie wierzę. Statysto, zacny i ostrożny! / Wielkim jesteś człowiekiem, boś jaśnie wielmożny." (I. Krasicki, Satyry i listy, s. 120)../ +OjczyznaCiesz się, Pawle. Oszukać to kunszt doskonały,/ +Tyś mistrz w kunszcie, więc winne odbieraj pochwały./ +Fraszka Machijawelów wykręty i sztukiMachijawelów wykręty i sztuki --- Niccolo Machiavelli (1469--1527), polityk i historyk florencki, ,,sławny przez swoje polityczne, ale wykrętne i rzetelności przeciwne pisma”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Jako teoretyk władzy absolutnej zalecał panującym zręczność, przebiegłość i bezwzględność, nie krępowaną żadnymi normami etycznymi.,/ +Przeniosłeś głębokością tak zacnej nauki/ +Wytworność przeszłych wieków. Uczniów ci przybywa,/ +Winszuję ci, ojczyzno moja, bądź szczęśliwa./ +Janie zacny, coś ojców majętność utracił,/ +Fraszka złoto, masz sławę, masz tych, coś zbogacił./ +Brzmi wdzięczność, miło słuchać, choćby i o głodzie./ +O szczęśliwa ojczyzno! szczęśliwy narodzie!/ +Masz umysły wyborne, dusze heroiczne,/ +Zewsząd wielkie przykłady, wspaniałe i liczne,/ +Zewsząd... Po cóż te śmiechy? Niech ZoilZoil --- ,,krytyk niepomiarkowany, oszczerca swego wieku ludzi uczonych. Jego imię stało się powszechną nomenklaturą nieprawych krytyków. Å»ył za czasów Ptolomeusza Philadelfa, króla Egiptu”. (Zbiór potrzebn. wiad.). uwłacza,/ +Niechaj zjadliwe pióro w żółci coraz macza,/ +Nie przeprze. Ci, co satyr udali się drogą,/ +Mszczą się na wielkich, że być wielkimi nie mogą./ +Ta pobudka, co bardziej niż żarliwość wzrusza,/ +Wzbudziła JuwenalaJuwenal --- Iunius Decimus Iuvenalis, satyryk rzymski z I w. n. e., słynny z krytyki warstwy rządzącej ówczesnego Rzymu. ,,Pisarz ten satyr, wszystkich innych w zwięzłości i wytworze przewyższył” --- mówi o nim Krasicki w dziele O rymotwórstwie i rymotwórcach, nazywając go równocześnie ,,żarliwym obyczajów strażnikiem i obrońcą”. (I. Krasicki, Dzieła prozą, t. III, s. 176). i HoracjuszaHoracjusz --- Quintus Horatius Flaccus (63 p. n. e.---8 n. e.), poeta rzymski, autor liryk, satyr i listów, o którym Krasicki powiedział, że jest ,,najsławniejszy w rodzaju swoim rymotwórca”. (Zbiór potrzebn. wiad.)../ +Kiedy pod pretekstami obyczajów zdrożnych/ +Targali się wśród Rzymu na jaśnie wielmożnych,/ +Gdy szydzili z konsulówkonsul --- ,,w czasie Rzeczypospolitej Rzymskiej najwyższa władza do roku tylko trwająca; dwóch zaś corocznie konsulów obierano”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Asystą konsulów było 12 liktorów, o których por. Pan niewart sługi, przyp. do ww. 103--104. mimo ich topory,/ +A co skarb (jak zazwyczaj) okradły kwestorykwestor --- w starożytnym Rzymie urzędnik zarządzający skarbem państwa.,/ +Choć nie kradli otwarcie, byli połajani./ +AuguryAugury --- ,,u Rzymian zwali się kapłani, którzy z lotu ptaków czynili wieszczbiarstwa. Rozciągały się te wieszczby [...] do sposobu jedzenia lub krzyków ptaszych. Zabobonność ta powszechna prawie była u wszystkich narodów. [...] Augures u Rzymian z najznamienitszych obywatelów wybierani bywali”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Wróżb nadużywali często augurzy do celów osobistych i politycznych., z charakteru chociaż poważani,/ +Chociaż w mocy, w kredyciekredyt --- zaufanie, wiara. bywali ustawnie,/ +Kara, Pozycja społeczna, SprawiedliwośćChoć ostrożnie grzeszyli, łajano ich jawnie./ +Nie wiedzieli prostacy, że co lud obchodzico lud obchodzi --- co lud oburza.,/ +Å»e co małym nie wolno, to wielkim się godzi,/ +Nie chcieli raczej wiedzieć; a zajadłość wściekła,/ +Skoro się w pierwsze stopnie zuchwale zaciekła,/ +Nie patrząc na osoby, lecz ścigając zdrajcę,/ +Z wśród kościoła, senatu brała winowajcę./ +Ale też z mody wyszli, mało je kto czyta,/ +A co komu do tego, kto był hipokryta,/ +Kiedy żył Juwenalis, na przymówki skory,/ +Co stąd PersjuszowiPersjusz --- Aulus Persius Flaccus (34--62 n. e.), satyryk rzymski z okresu cesarstwa. Piętnował zepsucie moralne i obyczajowe współczesnego Rzymu i przeciwstawiał mu starorzymską cnotę. ,,Satyry jego wiadomości wieków naszych doszły i między wyborniejszymi rzymskimi autorami dały mu miejsce” (Zbiór potrzebn. wiad.). Wiersze satyry dotyczące Persjusza nie są zgodne z rzeczywistością. (S. Skimina, Persjusz w Polsce, Toruń 1952, s. 55)., że kradły kwestory?/ +Źle czynił, że się na nie z satyrą ośmielił;/ +Kto wie, milcząc czyby się z nimi nie podzielił./ +Jak naówczas, tak teraz mało kogo wzrusza,/ +Å»e augury gorszyły za Horacyjusza,/ +To przywilej urzędu. Dumny a bogaty,/ +Nie dla wróżkiwróżka --- wróżba. żył augur, ale dla intraty./ +Sędzia, Korzyść, Poeta, PrawdaPretorPretor --- ,,urzędnik Rzeczypospolitej Rzymskiej, najpierwszy w dostojeństwie po konsulach, jego obowiązek był sądzić sprawy obywatelów”. (Zbiór potrzebn. wiad.). że w trybunale niekiedy pobłądził,/ +Tym gorzej przegranemu; kto wygrał, osądził,/ +Å»e pretor sprawiedliwy. A poeta za co/ +Głos podniósł? Nieźle milczeć, czasem za to płacą./ +Tak by nam czynić; ale łatwiej z paszczy wilczej/ +Łup wyrwać niż dokazać, że poeta zmilczy./ +Więc gdy milczeć nie mogę, tak jak przedsięwziąłem,/ +Każdego w szczególności, wszystkich chwalę wspołem./ +Jak Piotr, Paweł z osobna, mnogimi orszaki/ +Przystępujcie, szulery, oszusty, pijaki,/ +Hipokryty, pieniacze; niech każdy przychodzi,/ +StratniStratni --- utracjusze, marnotrawcy., skępcy, filuci, i starzy, i młodzi,/ +Zgoła, kogom ukrzywdził; ile tylko zdołam,/ +Przychodźcie, com niebacznie powiedział, odwołam./ +Cnota, Kobieta, UpadekDo czegoś w polerownym tym wieku przywykła,/ +Płci piękna, czyń krok pierwszy. Cóż wstyd? --- Marność znikłaznikły --- znikomy, nietrwały../ +Co honor? --- Mistrz dziwaczny i tyran ponury./ +Oswoiłyście cnotę, już innej natury:/ +Zgodziła się z wdziękami, a co niegdyś dzika,/ +Już pieszczotom niesprzeczna i modzie przy wyka./ +Pijaństwo, Król, Państwo, SzczęścieBogdaj ów czas szczęśliwy nigdy był nie mijałBogdaj ów czas szczęśliwy... --- aluzja do panowania Sasów, a szczególnie Augusta II, który urządzał orgie pijackie w czasie rozjazdów po kraju dla skaptowania sobie stronników w czasie walki o tron ze Stanisławem Leszczyńskim.,/ +Kiedy się król ze trzema stanamitrzy stany --- król, stan senatorski i rycerski. upijał!/ +Nie byłoć, prawda, rządów, lecz było wesoło./ +Wróćcie się, dobre wieki, niech pogodne czoło/ +Oznacza wnętrzną radość. Trunek troski goi,/ +Trunek serca orzeźwia, trwogę uspokoi/ +I będziemy szczęśliwi. Dobrej chwile dawce,/ +Bierzcie, co wam należy, chwałę, marnotrawce;/ +Dobroć serca w was mieszka, czynicie szczęśliwych,/ +Na cóż ranę rozjątrzać w pismach uszczypliwych?/ +Dusze słodkie, dość kary. Śmiech krótki, płacz trwały,/ +Nie satyr, lecz pociechy godniście i chwały./ +BogactwoStracił Tomasz majętność, lecz kraj przyozdobił;/ +Pałac został, tapicer na meblach zarobił./ +Przeniósł pysznym ogrodem Francuzy i WłochyZakładanie wielkich modnych ogrodów było bardzo kosztowne i przyczyniało się niejednokrotnie do ruiny gospodarcze] nierozważnych amatorów ogrodnictwa.,/ +Nie miał, prawda, pszenicy, ale miał karczochykarczochy --- delikatna jarzyna, podawana jako potrawa luksusowa../ +Zgoła pięknie z nim było. SkąpiecŹle z skąpymi wszędzie,/ +Przecież i tych nie gańmy, a choć w zdrożnych rzędzie/ +Górne miejsce trzymają, choć dzicy, nieczuli,/ +Z wstydu, względów i cnoty chociaż się wyzuli,/ +Przecież się czasem zdadzą. PłużnePłużne --- pracujące bardzo ciężko, jak przy pługu. te bydlęta/ +Orzą, kto inny zbiera. Stąd hojne panięta,/ +Co spasłe głodem ojców, na dowód wdzięczności/ +Śmieją się z fundatorów swojej wspaniałości. / +Niech się śmieją do woli; równie to los dzieli,/ +Przyjdzie czas, gdy się i z nich drudzy będą śmieli,/ +Ja chwalę. W czym złe karty? Kto przegrał, ten gani./ +Ci, co do tego stanu nie są powołani,/ +Próżno bluźnią. Å»e dobre, wypróbuję snadnie;/ +Wojciech, ów sławny Wojciech, kiedy gra, nie kradnie./ +Niechby grał, niechby grali oszusty, matacze,/ +Hipokryty, złodzieje, rozpustni, pieniacze,/ +Mniej by było szkarady. Dwór, IroniaDwór? To źródło cnoty,/ +Dwór cechacecha --- próba (wyznaczająca wartość metali szlachetnych)., gdzie się wielkie próbują przymioty,/ +Dwór szkoła uczciwości, skarbnica poloru,/ +Zgoła, cokolwiek dobrze, to wszystko u dworu:/ +Więc grzeczne Sokratesy, Platony dorodne,/ +Pełne wdzięków Seneki, Cycerony modne,/ +Solony manijernemanijerny --- elegancki, wytworny., Epiktety/ sprawnesprawny --- zręczny.,/ +Tacyty żartobliwe, Katony zabawnegrzeczne Sokratesy... --- wymienionym tu postaciom starożytnych filozofów, mężów stanu, uczonych i pisarzy przypisuje Krasicki ironiczne cechy wprost przeciwne tym, którymi się odznaczali się zgodnie z przekazana tradycją./ +U dworów się wylęgły; a nas, prostych, rzesza/ +Na hołd tym wielkim duszom zdziwiona pospiesza/ +I ja biegnę za gminem, ile mogę zdołać./ +Lecz nie dosyć przeprosić, nie dosyć odwołać./ +Niechaj pozna świat cały z daleka i z bliska;/ +Kiedym ganił, taiłem ganionych nazwiska./ +Chwalę, niech będą jawni... Rumieniec?... Nie chcecie?/ +Zacny wstydzie! Osiadłeś na tych czołach przecie./ +Cóż czynić? Nieznajomych czy w dwójnasób sławić?/ +Mówić? --- czyli umilknąć? Taić? --- czy objawić?/ +Milczą. Szacowna skromność zdobi wielkie dusze./ +Niechże sądzi potomność, a ja pióro kruszę. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Pan_niewart_slugi.xml b/books/Satyry_Cz1_Pan_niewart_slugi.xml new file mode 100644 index 000000000..4101f67d8 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Pan_niewart_slugi.xml @@ -0,0 +1,166 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (11) Pan niewart sługi + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Pan niewart sługi + + + + + + + Pan, Sługa, Kara,,I wziął tylko pięćdziesiątpięćdziesiąt --- domyślnie: plag.”. ,,Wieleż miał wziąść?” ,,Trzysta./ +Tak to z dobrego pana zły sługa korzysta”./ +,,A za cóż te pięćdziesiąt?” ,,Psa trącił”. ,,Cóż z tego?”/ +,,Ale psa--faworyta jegomościnego”./ +,,Prawda, wielki kryminałkryminał --- zbrodnia., ale i plagplagi --- baty, razy; chodzi o wymierzanie chłosty. wiele”./ +,,To łaska, że pięćdziesiąt”. ,,I nieprzyjaciele/ +Taką łaskę wyświadczą”. ,,On najlepszy z panów,/ +On sto plag nigdy nie dał”. ,,Mów lepiej z tyranów,/ +Co dom czynią katownią, a na płacz nieczuli,/ +Z wnętrzności się człowieczych ku sługom wyzuli./ +SzlachcicTen, co gdy był sam sługą, dobre miewał pany,/ +Porzuciwszy niedawno podłe pasamanypasamany --- galony, tu: liberia.,/ +Co się niegdyś pokornie nazywał Maciejem,/ +Dziś jest jaśnie wielmożnym mości dobrodziejem./ +Zza karety, gdzie stawałZza karety, gdzie stawał --- jako hajduk., przesiadł się w karetę,/ +W mundurmundur --- mundury wojewódzkie albo obywatelskie nosiła szlachta pełniąca funkcje poselskie i urzędowe mocą uchwały sejmu z r. 1776; mundury poszczególnych województw różniły się kolorem kontuszów i żupanów. barwębarwa --- liberia sługi dworskiego. zamienił, a nader obfite/ +Mając zacności swojej próbypróba --- dowód. oczewiste,/ +I herb znalazł, i przodków, i panegirystę./ +Niech ziółko w krzaczek idzie, choćby w dąb urosło;/ +Los, Pozycja społecznaWolno igrać Fortunie, jej to jest rzemiosło;/ +Cudotworna, na krzesła przerabia warsztatyna krzesła przerabia warsztaty --- na krzesła senatorskie zamienia warsztaty rzemieślnicze. ,,Cudotworność” Fortuny określa tu autor przy pomocy poetyckiej przenośni; w XVIII w. bowiem uzyskanie godności senatorskiej przez mieszczanina było niemożliwe.”./ +Chłop, Szlachcic,,Maciej chłop”. ,,I cóż z tego? ale że bogaty,/ +Maciej szlachcic”. ,,Niech będzie, ja nie chcę kadukaja nie chcę kaduka --- nie chcę otrzymać majątku Macieja, oskarżając go jako nieszlachcica o bezprawne nabycie dóbr ziemskich. Kadukiem nazywano majątek pozostawiony bez testamentu i prawnych spadkobierców lub dobra skonfiskowane wyrokiem sądu, które otrzymywał zwykle oskarżający.”./ +Bogactwo,,Ale Maciej łakomy i złych zysków szuka;/ +Nie pracą, lecz podejściem majętność pomnożył,/ +ZłodziejAle nie kładł, gdzie trzeba, wziął, gdzie nie położył,/ +Ale Maciej niewdzięczny tym, u których służył,/ +Ale Maciej bogactwa na złe tylko użył,/ +Kara, Maska, Literat, PoetaAle Maciej nieludzki --- to satyra karze./ +Nie dba ona, kto w jakiej zostaje maszkarzemaszkara --- maska, kostium.,/ +Odrzuca czczą wielmożność, a gdy z chłostą czeka,/ +Nie szlachcica, nie chłopa ściga, lecz człowieka./ +Pan, Sługa, Kara, Przemoc Śpi jegomość w południe, choć pracy nie użył,/ +Nie śpi Marcin, noc całą i oka nie zmrużył./ +Wolno panom i nadto, zbytek im nie wadzi,/ +Choć mało, nie godzi się ubogiej czeladzi./ +Obudził się jegomość. Marcin, co czułczuł --- czuwał. pilnie,/ +Krząta się, chce, jak może, dogodzić usilnie,/ +Nadaremne starania! Któż panom dogodzi?/ +Jak legł, tak wstał niekontent jegomość dobrodziej,/ +Wszystko mu nie do gustu; noc na kartach strawił,/ +Wszystko źle; zgrał się wczoraj, klejnoty zastawił./ +Przyszedł kupiec z regestrem, termin przypomina,/ +Trzeba oddać, a nie masz: sto plag dla Marcina!/ +Płacze w kącie, więc krnąbrny po plagach się schował,/ +Dali drugie w dwójnasób, za coza co --- czemu, dlaczego. nie dziękował,/ +Więc dziękuje, a płacze; opłonąłopłonąć --- ochłonąć. pan przecie/ +I Marcin, że po drugich nie przyszły i trzecie./ +Katów waszych, nie panów, zjadłości igrzyska,/ +Nędzni! bydlęta z pracy, a sługi z nazwiska./ +I płakać wam nie wolno, mówić jeszcze gorzej./ +Przyjdzie kara za słowem okrutna tym sporzej./ +Paweł skąpy na czeladź, na zbytki utratnyutratny --- rozrzutny.,/ +Za to, że od pół roka służący niepłatny/ +Prosił go o posiłek, łaknący czas długi,/ +Dał plag dwieście za strawnestrawne --- wypłata służbie na wyżywienie., a sto za zasługi./ +Hojny pan! stemastema --- setką, stoma; domyślnie: plagami. karze, a płaci dziesiątkiem./ +Nieźle zapomożony sługa takim wziątkiemwziątek --- tu: zapłata./ +ZłodziejMilczy, a widząc, że się nie doprosi snadniesnadnie --- łatwo.,/ +Co widoczniewidocznie --- jawnie. nie zyskał, po cichu ukradnie./ +Zasmakuje rzemiosło, ażci złodziej w domu./ +Zaprawił się na małej kwocie po kryjomu,/ +Pójdzie dalej; z początku trwożny i przelękły,/ +Ośmieli się: już kłódki, już zawiasy pękły;/ +Skradł skarbiec, zniknął z oczu, a odmienny stanem,/ +Przez kradzież (jak to teraz) zostanie i panem”./ +,,A któż to teraz okradł?” ,,Nie odpowiem snadnie,/ +Raczej pytaj, mój bracie, kto teraz nie kradnie./ +Stracił ten kunszt odrazę, przemyślnych oświecaoświeca --- nadaje blasku.,/ +Dla głupich, dla ubogich tylko szubienica;/ +Inaczej o tych rzeczach świat mądry rozumie,/ +Nie karzą, że kto okradł, lecz że kraść nie umie./ +Ale to nie o sługach. Dwór, SzlachcicZwyczajne u dworu/ +Są stopnie: jedne zysku, a drugie honoru./ +Jaśnie wielmożny tyran, bożek okoliczny,/ +Dla większej wspaniałości raczy mieć dwór liczny./ +Stąd wyższe urzędniki, niższe posługacze:/ +Pan koniuszy, co bije, masztalerz, co płacze,/ +Pan podskarbi, co kradnie, piwniczny, co zmykazmykać --- ściągać, kraść.,/ +Sługa pieszy, dworzanin, co ma pacholika,/ +Pokojowiec przez zaszczyt wspaniałemu sercu,/ +A dlatego że szlachcic, bierze na kobiercu,,Pokojowi była to służba pałacowa, jednakowo ubrana, zawsze przy pałaszach, stojąca za panem, panią i gośćmi z talerzami u stołu; tym się często trafiało leżeć na kobiercach”. (J. D. Ochocki, Pamiętniki, s. 93). Chłostę na kobiercu odbierali pokojowi w odróżnieniu od chłopów, którym taki przywilej nie przysługiwał.;/ +Pan architekt, co planty bez skutku wymyśla,/ +Pan doktor, co zabija, sekretarz, co zmyśla,/ +Pan rachmisrz, co łże w liczbie, gumiennygumienny, co w mierze --- do obowiązków gumiennego należało kontrolowanie miary dostawianych lub wydzielanych z pańskiego spichrza plonów., co w mierze,/ +Plenipotent, co w sądzie, komisarzkomisarz --- administrator, urzędnik do specjalnych zleceń., co bierze/ +Więcej jeszcze, jak daje, a złodziejów mniejszych/ +Kradnąckraść --- okraść., sam jest użyty do usług ważniejszych;/ +Łowczy, co je zwierzynę, a w polu nie bywa,/ +Stary szafarz, co zawżdy panu potakiwa./ +Pan kapitan, co Å»ydów drze, kiedy się proszą,/ +Å»ołnierze, co potrawy na stół w galegala --- uroczystość dworska, biesiada. noszą,/ +Kapral, co więcej jeszcze kradnie niż dragani,/ +I dobosz, co pod okna capstrych tarabani,/ +A kiedy do kościoła jedzie z gronem gości,/ +Bije w dziurawy bęben werbel jegomościZwyczajne u dworu... --- magnaci urządzali swoje dwory na wzór dworu królewskiego, ustanawiając szereg urzędów. Obok oficjalistów, którzy byli płatni, hierarchia dworska obejmowała również nie obarczonych żadnymi stałymi funkcjami dworzan, z których część związana była jednak z dworem służbowo, przeważnie na całe życie, i pobierała wynagrodzenie zależnie od ilości posiadanej służby i koni. Cały dwór, liczący niekiedy kilkaset osób, dzielił się zasadniczo na dwie części: właściwy dwór szlachecki i służbę pochodzenia plebejskiego. I tak np. oficjalnie zarządzał stajnią pańską koniuszy, w rzeczywistości wyręczający się masztalerzami, starszymi stajennymi. Pośrednie stanowisko na dworze zajmowali specjaliści, np. architekci, lekarze, muzycy, którzy jako przeważnie cudzoziemcy nie byli szlachtą, korzystali jednak z przywilejów dworzan./ +Mają króle marszałków; co być królem może,/ +Jak ma być bez marszałka? Gale i podrożę/ +Szlachci dumny urzędnikSzlachci dumny urzędnik --- wzorem dworu królewskiego marszałek na dworze pańskim był mistrzem ceremonii biesiad i przyjęć. ,,Marszałek dworu musiał być koniecznie posesjonatem i jakim urzędnikiem powiatowym lub wojewódzkim; on zastępował gospodarza domu, pod jego dependencją byli dworzanie, w ścisłym bardzo dozorze pokojówce, paziowie, cała barwa (tak wówczas zwano liberią) i kuchnie”. (J. D. Ochocki, Pamiętniki, s. 94); szlachcic --- upiększać, wywyższać., namiestnik powagi,/ +Pan, Przemoc, Sługa, WładzaWicetyran. Bez niego i chłosty, i plagi/ +Nie miałyby zaszczytuzaszczyt --- powaga, szacunek.. On kary rozdawca,/ +On rozrządziciel męczeństw, on katowni sprawca./ +A jak niegdyś przed rzymskim konsulem topory/ +Niosły kar wykonacze, bezwzględne liktory,,Liktorowie, rodzaj woźnych i sług przedniejszych urzędników rzymskich, nosili je [tzw. fasces --- pęk rózg około drzewca toporowego uwiniony] w ręku przed urzędnikami. Å»e zaś ci liktorowie byli egzekutorami sentencji kryminalnych, a według zwyczaju rzymskiego winowajcy przed egzekucją rózgami byli bici [...], naówczas odwiązywał liktor pęk rózg od topora na smaganie winowajcy, toporem zaś głowę ucinał”. (Zbiór potrzebn. wiad., s. v. Fasces).,/ +Tak przed srogim marszałkiem sążniste pajukipajuk --- bogato ubrany służący. ,,Służby tej używano tylko w domu, w pokojach; dobierano do niej ludzi wysokiego wzrostu, pleczystych, z dużymi wąsami”. (J. D. Ochocki, Pamiętniki, s. 96.)/ +Niosą skórom pamiętne boćkowskie kańczukinahajki, dyscypliny, wyrabiane w podlaskim miasteczku Boćki, znane współcześnie pod nazwą ,,boćkowskiego monitora”../ +Wchodzi. Zewsząd jęczenia i płacze się wznoszą,/ +Oprawcy gdy rozkazy srogie nędznym głoszą./ +Dom się wrzaskiem napełnia; płacz sług pana cieszy;/ +Wspaniały jękiem nędznych, płaczem służnej rzeszy,/ +Rzuca groźnym wspojźrzeniem nieszczęśliwe losy,/ +Karmią słuch neronowski płaczliwe odgłosy;/ +A w powszechnym nieszczęsnej czeladzi ucisku,/ +Gdy przeklęstw, narzekania dań odnosi w zysku,/ +Czuje, że pan, bo gnębi. Jestże usłużony?/ +Bynajmniej, szczęścia tego nie znały Nerony./ +Los, Niewola, Pan, SługaSłuży wiernie, kto kocha, nie ma sług, kto dręczy,/ +Niewolnik, co pod jarzmem obelżywym jęczy,/ +Dźwiga ciężar w przeklęstwie na tego, co włożył./ +Klnie los, co się tym zjadlej dla niego nasrożył,/ +Tym dotkliwszym, odjąwszy wolność, skarał stanem,/ +Gdy kazał temu służyć, co nie wart być panem”. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Pijanstwo.xml b/books/Satyry_Cz1_Pijanstwo.xml new file mode 100644 index 000000000..8e89e0352 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Pijanstwo.xml @@ -0,0 +1,143 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (7) Pijaństwo + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Pijaństwo + + + + + + + +,,Skąd idziesz?” ,,Ledwo chodzę”. ,,Słabyś?” ,,I jak jeszcze./ +Wszak wiesz, że się ja nigdy zbytecznie nie pieszczę,/ +Ale mi zbyt dokucza ból głowy okrutny”./ +,,Pewnieś wczoraj był wesół, dlategoś dziś smutny./ +Przejdzie ból, powiedzże mi, proszę, jak to było?/ +JedzeniePo smacznym, mówią, kąsku i wodę pić miło”./ +,,Oj, nie miło, mój bracie! bogdaj z tym przysłowiem/ +Przepadł, co go wymyślił; jak było, opowiem./ +Upiłem się onegdaj dla imienin żony;/ +Nie żal mi tego było. Dzień ten obchodzony/ +Musiał być uroczyście. Dobrego sąsiada/ +Nieźle czasem podpoić; jejmość była rada,/ +WinoWina mieliśmy dosyć, a że dobre było,/ +Cieszyliśmy się pięknie i nieźle się piło./ +Trwała uczta do świtu. ChorobaW południe się budzę,/ +Cięży głowa jak ołów, krztuszę się i nudzęnudzić się --- mieć nudności.;/ +Jejmość radzi herbatę, lecz to trunek mdlący./ +Jakoś koło apteczkiapteczka --- ,,w domach szlacheckich osobna izdebka na schowanie korzeni kuchennych, wódek, likworów i lekarstw domowych”. (Linde, Słownik języka polskiego, Lwów 1854). przeszedłem niechcący,/ +HanyżekHanyżek --- wódka anyżówka. mnie zaleciał, trochę nie zawadzi./ +Napiłem się więc trochę, aczejaczej --- a może, a nuż. to poradzi:/ +Nudno przecie. Ja znowu, już mi raźniej było,/ +Gość, ObyczajeWtem dwóch z uczty wczorajszej kompanów przybyło./ +Jakże nie poczęstować, gdy kto w dom przychodzi?/ +Jak częstować, a nie pić? i to się nie godzi;/ +Więc ja znowu do wódki, wypiłem niechcący:/ +Omne trinum perfectumOmne trinum perfectum --- przysłowie łacińskie: każda trójca tworzy doskonałość., choć trunek gorący,/ +Dobry jest na żołądek. Jakoż w punkciew punkcie --- natychmiast. zdrowy,/ +Ustały i nudności, ustał i ból głowy./ +Zdrów i wesół wychodzę z moimi kompany,/ +Wtem obiad zastaliśmy już przygotowany./ +Siadamy. WinoChwali trzeźwość pan Jędrzej, my za nim,/ +Bogdaj to wstrzemięźliwość, pijatykę ganim,/ +A tymczasem butelka nietykana stoi./ +Pan Wojciech, co się bardzo niestrawności boi,/ +Po szynce, cośmy jedli, trochę wina radzi:/ +Kieliszek jeden, drugi zdrowiu nie zawadzi,/ +A zwłaszcza kiedy wino wytrawione, czyste./ +Przystajem na takowe prawdy oczywiste./ +Idą zatem dyskursa tonem statystycznymton statystyczny --- wzorowany na statystach, mężach stanu.:/ +O miłości ojczyzny, o dobru publicznym,/ +O wspaniałych projektach, mężnym animuszu;/ +Kopiem górygóry --- kopalnie. Sprawa uruchomienia znanych od XIII w. olkuskich kopalni srebra i ołowiu, wchodzących w skład królewszczyzn, a zrujnowanych na skutek rabunkowej gospodarki dzierżawców--cudzoziemców i polskich magnatów oraz wojen szwedzkich, była w XVIII wieku przedmiotem wielu uchwał na sejmikach i sejmach. W r. 1779 powstała spółka akcyjna dla odbudowy kopalni, a Komisja Skarbowa wyznaczyła nagrodę za projekt ich odwodnienia. Do wznowienia eksploatacji jednak nie doszło, wymagało ono bowiem olbrzymich kapitałów inwestycyjnych. dla srebra i złota w Olkuszu,/ +Odbieramy InflantyInflanty --- kraj nadbałtycki przyłączony do Polski w 1561 r. Na mocy pokoju oliwskiego (1660) część Inflant przypadła Szwecji, pozostała przy Polsce reszta ziem przeszła na rzecz Rosji przy pierwszym rozbiorze (1772). Wielu spośród szlachty posiadało tytuły urzędów ziemskich z Inflant, stąd stałe i liczne głosy domagające się odebrania tych ziem. i państwa multańskiepaństwa multańskie --- Mołdawia i Wołoszczyzna, księstwa naddunajskie, zhołdowane za Władysława Jagiełły Polsce, która jednak utraciła tu wszelkie wpływy na rzecz Turcji od czasu klęski cecorskiej (1620).,/ +Liczemy owe sumy neapolitańskiesumy neapolitańskie --- 430 tysięcy dukatów neapolitańskich pożyczonych przez Bonę królowi hiszpańskiemu i neapolitańskiemu, Filipowi II, i nigdy, mimo stale ponawianych zabiegów, nie odzyskanych; do sprawy zwrotu sum neapolitańskich powracano niejednokrotnie na sejmikach. Ochocki wspomina najbardziej typowe instrukcje poselskie zalecane posłom: ,,Na sejmikach podpisywano laudum dla posłów --- windykowanie sum neapolitańskich przez królową Bonę wywiezionych, nalegania o odkrycie gór olkuskich, prośby o parę beatyfikacji do Rzymu [...]. Na koniec popiła się szlachta, porąbała mocniej jeszcze i niejeden do jejmości swej z pohaftowanym policzkiem powrócił”. (J D. Ochocki. Pamiętniki, s. 60).,/ +Reformujemy państwo, wojny nowe zwodzim,/ +Tych bijem wstępnym bojemwstępnym bojem --- w pierwszym starciu., z tamtymi się godzim,/ +A butelka nieznacznie jakoś się wysusza./ +Przyszła druga; a gdy nas żarliwość porusza,/ +Pełni pociech, że wszyscy przeciwnicy legli,/ +Trzeciej, czwartej i piątej aniśmy postrzegli./ +Poszła szósta i siódma, za nimi dziesiąta,/ +Naówczas, gdy nas miłość ojczyzny zaprząta,/ +Pan Jędrzej, przypomniawszy żórawińskie klęskiżórawińskie klęski --- traktat zawarty z Turkami przez Jana Sobieskiego w Żórawnie (nad Dniestrem) w r. 1676, pozostawiający Turcji znaczną część Ukrainy. Oburzał on szczególnie szlachtę posiadającą tam duże majątki.,/ +Nuż w płacz nad królem Janem: »Król Jan był zwycięski!«/ +Krzyczy Wojciech: »Nieprawda!« A pan Jędrzej płacze./ +Ja gdy ich chcę pogodzić i rzeczy tłumaczę,/ +Pan Wojciech mi przymówił: »Słyszysz waśćwaść --- skrócone ,,wasza miłość”, zwrot o odcieniu lekceważącym, używany w stosunku do szlachty szaraczkowej i mieszczan.« --- mi rzecze./ +Jak to waść! Nauczę cię rozumu, człowiecze./ +On do mnie, ja do niego, rwiemy się zajadli,/ +Trzyma Jędrzej, na wrzaski służący przypadli,/ +Nie wiem, jak tam skończyli zwadę naszą wielką,/ +Ale to wiem i czuję, żem wziął w łeb butelką./ +PijaństwoBogdaj w piekło przepadło obrzydłe pijaństwo!/ +Cóż w nim? Tylko niezdrowie, zwady, grubijaństwo./ +Oto profitprofit --- korzyść, zysk.: nudności i guzy, i plastry”./ +,,Dobrze mówisz, podłej to zabawa hałastry,/ +Brzydzi się nim człek prawy, jako rzeczą sprośną:/ +Z niego zwady, obmowy nieprzystojne rosną,/ +Pamięć się przez nie traci, rozumu użycie,/ +Zdrowie się nadweręża i ukraca życie./ +Patrz na człeka, którego ujęła moc trunku,/ +Człowiekiem jest z pozoru, lecz w zwierząt gatunku/ +Godzien się mieścić, kiedy rozsądek zaleje/ +I w kontrw kontr --- przeciwko. naturze postać bydlęcą przywdzieje./ +Umiarkowanie, WinoJeśli niebios zdarzenie wino ludziom dało/ +Na to, aby użyciem swoim orzeźwiało,/ +Użycie darów bożych powinno być w mierze./ +ZwierzętaZawstydza pijanice nierozumne zwierzę,/ +Potępiają bydlęta niewstrzymałość naszą,/ +Trunkiem według potrzeby gdy pragnienie gaszą,/ +Nie biorą nad potrzebę; człek, co nimi gardzi,/ +Gorzej od nich gdy działa, podlejszy tym bardziej./ +Mniejsza guzy i plastry, to zapłata zbrodni,/ +RozumWiększej kary, obelgi takowi są godni,/ +Co w dzikim zaślepieniu występni i zdrożni,/ +Rozum, który człowieka od bydlęcia rożni,/ +Śmią za lada przyczyną przytępiać lub tracić./ +Jakiż zysk taką szkodę potrafi zapłacić?/ +Jaka korzyść tak wielką utratę nadgrodzi?/ +Zła to radość, mój bracie, po której żal chodziradość, ... po której żal chodzi --- po której następuje (nieuchronnie) żal../ +Ci, co się na takowe nie udają zbytki,/ +Patrz, jakie swej trzeźwości odnoszą pożytki:/ +Zdrowie czerstwe, myśl u nich wesoła i wolna,/ +Moc i raźność niezwykła i do pracy zdolna,/ +Majętność w dobrym stanie, gospodarstwo rządne,/ +Dostatek na wydatki potrzebnie rozsądne:/ +Te są wstrzemięźliwości zaszczyty, pobudki,/ +Te są”. ,,Bądź zdrów!” ,,Gdzież idziesz?” ,,Napiję się wódki”. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Przestroga_mlodemu.xml b/books/Satyry_Cz1_Przestroga_mlodemu.xml new file mode 100644 index 000000000..a658fa9a4 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Przestroga_mlodemu.xml @@ -0,0 +1,198 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (8) Przestroga młodemu + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Przestroga młodemu + + + + + + + Wychodzisz na świat, Janie. Przy zaczęciu drogi/ +Żądasz zdania mojego i wiernej przestrogi;/ +Dam, na jaką się może zdobyć moja możnośćmożność --- tu: stan wiedzy, doświadczenie.,/ +W krótkich ją słowach zamknę: miej, Janie ostrożność!/ +Wchodzisz na świat. Krok pierwszy stawić nie jest snadnosnadno --- łatwo.,/ +Zewsząd cię zbójcy, zdrajcy, filuty opadną;/ +Zewsząd łowcy przebiegli, kształtnąkształtny --- przyjemny. biorąc postać,/ +Będą czuwać, jak by cię w sidła swoje dostać;/ +Wpadniesz, jeśli się pierwej dobrze nie uzbroisz./ +Słusznie się więc twych kroków pierwiastkowychpierwiastkowych --- pierwszych. boisz./ +Rzadki na świat przychodzień, który by obfito/ +Nie zapłacił na wstępie oszukania mytomyto --- opłata, podatek../ +UmiarkowanieStrzeż się, nie żebyś grzeszył zbytnim nieufaniem,/ +Roztropna jest ostrożność; Piotr szedł za jej zdaniem./ +Średniej się drogi trzymał i tak kroki zmierzał,/ +Å»e ani zbytnie ufał, ani nie dowierzał;/ +Piotr ocalał i chociaż podejścia nie szukał,/ +Choć szedł drogą poczciwych, filutów oszukał./ +A to jak? Tak jak ślepy; ten, gdzie się obraca,/ +Nim stąpi, kijem pierwej bezpieczeństwa maca./ +Miej się na ostrożności, nikt cię nie oszuka./ +Znajdziesz Pawła na wstępie, co przychodniów szuka;/ +Stary to mistrz i profesprofes --- zakonnik, który złożył ostatnie, uroczyste śluby. w filutów zakonie,/ +Zna on nie tylko panów, ale psy i konie,/ +Układa się i łasi, powierzchownie grzeczny,/ +Z miny, z gestów poczciwy, uprzejmy, stateczny,/ +Temu rady dodaje, z tym się towarzyszy,/ +Tamtemu niby wierzawierzać --- powierzać, zwierzać w zaufaniu., co od drugich słyszy:/ +Trwożny, czy kto nie patrzy, czy kto nie podsłucha,/ +Za wżdy ma coś w rezerwie i szepcze do ucha,/ +Rai, strzeże, poznaje i godzi, i rożnirożni --- różni, doprowadza do poróżnienia się stron, do kłótni.;/ +Korzyść, Pochlebstwo, ZdradaPrzeszli przez jego ręce szlachetni, wielmożni,/ +Przeszli, a z tych, co zdradnie całował i ściskał,/ +Å»adnego nie wypuścił, żeby co nie zyskał./ +Znajdziesz po nim Macieja, co już resztą goni./ +Przechodzi dotąd wszystkich wytwornością koni,/ +Ekwipaż po angielskuEkwipaż po angielsku --- już w końcu panowania Augusta III coraz modniejsze stawały się angielskie karety, które sprowadzali przeważnie tylko magnaci., z francuska lokaje,/ +A choć do dalszych zbytków sposobu nie staje,/ +Choć nikt borgowaćborgować --- pożyczać na kredyt. nie chce, przykrzą się dłużnicy,/ +Przecież Maciej paradnie jedzie po ulicy,/ +Przecież laufry przed końmi, Murzyn za karetąza karetą --- ,,u kozła tylniego wisiał stopień [...] na paskach rzemiennych, po którym lokaje na kozioł wstępowali, hajducy zaś i pajucy, gdzie nie było hajduków, na tym stopniu plac swój za karetą mieli”. (J. Kitowicz, Opis obyczajów, s. 531). Obowiązkiem hajduków w czasie podróży było otwieranie drzwi karety i ustawianie przed nią stopnia. Zgodnie z ówczesną modą na egzotykę do dobrego tonu należało mieć służącego Murzyna..Ochocki zanotował w Pamiętnikach: ,,W r. 1786 zastałem jeszcze w Warszawie wiele pańskich domów, jeżdżących z kawalkatą ekwipażami”. Ową ,,kawalkatę” stanowił orszak sług, do których należeli laufrowie, biegnący przed karetą, których zadaniem było trzaskać z harapów na znak, że wszyscy powinni ustąpić z drogi; ,,laufrów odziewano z hiszpańska, w lekkie materie, w trzewiki, z kaszkietem na głowie z herbem pańskim i piórami strusimi, którego nie zdejmowali nigdy ani w kościele, ani w sali posługując do stołu”. (J. D. Ochocki, Pamiętniki, s. 97, 93)./ +Chcesz widzieć tajemnicę przed światem ukrytą?/ +Nauczysz się, bylebyś tym szedł, co on torem,/ +Bylebyś się pożegnał z cnotą i honorem,/ +Bylebyś czoło straciłczoło stracić --- wyzbyć się wstydu., dojdziesz przedsięwzięcia./ +Zbądź się wstydu, a język trzymaj od najęciajęzyk trzymaj od najęcia --- bądź płatnym chwalcą.,/ +Korzyść, PochlebstwoCzołgaj się, a gdy podłość rozpostrzesz najdalej,/ +Dokażesz, że przed tobą będą się czołgali./ +Zyskasz korzyść niecnotą; ale to zysk podły;/ +Nie tymi prawe szczęście obwieszcza się źrodły;/ +Strzeż się więc takich zdobyczzdobycz --- dawny dopełniacz liczby mnogiej., co czynią zelżywym./ +Młodość, NaukaJesteś w wiośnie młodości, w tym wieku szczęśliwym,/ +Co do wszystkiego zdatny. Do użycia wzywa/ +Rozkosz miła z pozoru, w istocie zdradliwa;/ +UwdzięczaUwdzięcza --- nadaje wdzięku, powabu. bite ślady, lecz choć mile pieści,/ +Kładzie żółć przy słodyczy, ciernie z kwiaty mieściWszystkie teksty podają zgodnie ten wiersz w brzmieniu: ,,Kładzie żółć przy goryczy, ciernie z kwiaty mieści”. W miejsce niewłaściwego ,,przy goryczy”, co jest oczywistym przepisaniem się Krasickiego, wprowadzono koniekturę wydawcy: ,,przy słodyczy”.,/ +Omamia nieostrożnych zdradnymi kompany./ +Będziesz na pierwszym wstępie uprzejmie wezwany/ +Od rzeszy grzeczno--modnej, rozpustnie wytwornej./ +Tam się nauczysz w szkole przebiegłej, wybornej,/ +Jak grzecznie rozposażyćrozposażyć --- porozdzielać, porozdawać. zbiory przodków skrzętne,/ +A ślady wspaniałości stawiając pamiętne,/ +Niesłychanymi zbytki i treścią rozpusty/ +Zawstydzać marnotrawców i dziwić oszusty./ +Nauczysz się, jak prawom można się nie poddać,/ +Jak dostać, kiedy nie masz, dostawszy nie oddać,/ +Jak zwodzić zaufanych a śmiać się z zwiedzionych,/ +Jak w błędzie utrzymywać sztuczniesztucznie --- umiejętnym podejściem, chytrze. omamionych,/ +Jak się udać, gdy trzeba, za dobrych i skromnych,/ +Jak podchlebiać przytomnymprzytomny --- obecny., śmiać się z nieprzytomnych,/ +Jak cnocie, gdzie ją znajdziesz, dać zelżywą postać,/ +Jak deptać wszystkie względy, byle swego dostać,/ +Jak wziąwszy grzeczną tonu modnego postawę,/ +Dla żartu dowcipnego szarpać cudzą sławę,/ +Jak się chlubić z niecnoty, a w wyrazach sprośnych/ +Mieszać fałsz z zuchwałością w tryumfach miłosnych./ +Taka to nasza młodzież! Jesień, WiosnaPo skażonej wiośnie/ +Jaki plon, jaki owoc w jesieni urośnie?/ +Rzuć okiem na Tomasza: słaby, wynędzniały,/ +Dwudziestoletni starzec. Poszły kapitały,/ +Poszły wioski, miasteczka, pałace, ogrody,/ +Jęczy nędzarz, a pamięć niepowrotnej szkody/ +Truje resztę dni smutnych, co je wlecze z pracąz pracą --- z trudem, mozołem.:/ +Taka korzyść rozpusty, tak się zbytki płacą./ +Uszedłeś marnotrawców, wpadniesz w otchłań nową./ +Kochanek, MiłośćCi to są, co z romansów zawróconą głową,/ +Bohatyry miłosne, żaki teatralniżaki teatralni --- zgrywające się młokosy.,/ +Trawią wiek u nóg bogiń przy ich gotowalni./ +Westchnienia ich kunsztowne do FilidówFilida, Filis, Tyrsys --- konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich. modnych,/ +KaloandryKaloander --- aluzja do bohatera popularnego wówczas romansu włoskiego poety Giovanni Ambrogio Mariniego pt. Calloandro sconosciuto (1640), przetłumaczonego na język polski, którego pełny tytuł brzmi: Kolloander wierny Leonildzie przyjaźni dotrzymujący, przy różnych nienawiści wojennych awanturach i przypadkach, z okazji niedotrzymania słowa między Poliartem, cesarzem konstantynopolitańskim, Enceladona synem, i między Tygryndą, królową trabizońską, Tygranora króla córką, albo historia polityczna, kawalerskie ich dzielności i skrytą miłość przez Hymeneusz dożywotniej przyjaźni między nimi zakończone opisująca. O romansach pisał Krasicki w Zbiorze potrzebn. wiad.: ,,rodzaj ten pisma, zbyt teraz rozpleniony zabawką momentalną, nie nadgradza nieskończonego uszczerbku w obyczajach młodzieży”. w afektach wiernych a dowodnych/ +Jęczą nad srogim losem, a boginie cudne,/ +Raz uprzejme, drugi raz dzikie i obłudne,/ +Czy się zechcą nasrożyć, czy wdzięcznie uśmiechać,/ +Dają im tylko wolność rozpaczać i wzdychać./ +Czas, Kobieta, Miłość, WolnośćStrzeż się matni zdradliwych, w które płochych mieści/ +Zbyt czuły na podstępy zawżdy kunszt niewieści;/ +Strzeż się sideł powabnych, w które młodzież wabią./ +Choć sztuką zdradę skryją, pęta ujedwabią,/ +Przecież w nich wolność ginie, czas się drogi traci,/ +Zysk wdzięcznych sentymentów w cnoty nie bogaci;/ +A FilidaFilida, Filis, Tyrsys --- konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich. tymczasem, gdy ją statekstatek --- stałość. smuci,/ +Dla nowego TyrsysaFilida, Filis, Tyrsys --- konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich. dawnego porzuci./ +Skacz ze skały, w miłosnych pętach niewolniku,/ +Albo siadłszy w zamysłachw zamysłach --- w zamyśleniu, w zadumie. przy krętym strumyku,/ +Gadaj z echem płaczącym na płonne nadzieje;/ +Twoja FilisFilida, Filis, Tyrsys --- konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich. tymczasem z głupiego się śmieje./ +Nie masz tego w romansach --- ale jest na jawie;/ +KochanekKtokolwiek się tej płochej poświęcił zabawie,/ +Nie inszą korzyść żądań zniewieściałych zyska;/ +Czyli politowania wart, czy pośmiewiska,/ +Niech boginie osądzą. --- Ty zważ, co cię czeka./ +Boginie są, mój Janie; czcij je, lecz z dalekaBogatszą charakterystykę ,,bogini” odnajdujemy w nieukończonej satyrze, ogłoszonej przez L. Bernackiego w krytycznym wydaniu satyr i listów (s. 232--233): ,,Dla wdzięków bojaźliwa, a dla mody chora, / Jęczy, wzdycha wsparta na sofach piękna Leonora [!]. / Jęczy, wzdycha, niesyta szczęściem, nowych zysków łaknie [!], / W tym, co tylko mieć może, a ma, czegoś braknie. / Im więcej zgromadziła, tym bardziej ubywa, / Piękna, młoda, dostatnia, przecież nieszczęśliwa. / Gdzie jest --- nudno, gdzie nie jest --- tam miłe momenta. / Więc tam leci, gdzie pragnie; doszła --- niekontenta. / Skąd nudność? Zbyt myśl wzniosła, zbyt się umysł żarzy, / Co usłyszy, co zoczy --- mniej, niż sobie marzy. / Świat szczupły na te głowy, dopieroż kraj cały!./ +Nie, żebyś był odludkiem. KobietaZnajdziesz nawet w mieście,/ +Co umysł mając męski, powaby niewieście,/ +Szacowne bardziej cnotą niż blaskiem urody,/ +Mimo zwyczaj powszechny, mimo przepis mody/ +Śmią pełnić obowiązki, a proste SarmatkiSarmatki --- tu: Polki przestrzegające dawnych obyczajów, wprowadzone do satyry jako przeciwstawienie kobiet modnych.,/ +Są i żony poczciwe, i starowne matki;/ +Romans je w obowiązkach nigdy nie rozgrzesza./ +Z takich gniazd, jeśli znajdziesz, szukaj towarzysza;/ +I znajdziesz. Niech odszczeka, co je trzy rachowałNiech odszczeka, co je trzy rachował --- aluzja do zjadliwego ustępu satyry Boileau (satyra X, ww. 43--44): ,,Ba, i dziś nawet podług tak sławnego wzoru / Można znaleźć małżonkę wierną nie z pozoru. / Prawda. Ja sam w Krakowie, jeśli się nie mylę, / Trzy takie bym wymienił." (Boileau, Satyry wierszem polskim przełożone, z przystosowaniem do polskich rzeczy przez J. Gorczyczewskiego, Warszawa 1805, I. 90. Tu jest to satyra IX, ww. 43--46)../ +Nie będę ja zbyt ostrą satyrą brakowałbrakować --- tu: piętnować../ +Są, a często, choć pozór przeciwnie obwieszcza,/ +W uściech płochość, a cnota w sercu się umieszcza./ +FilozofWojciech --- mędrzec ponury, łapie młodzież żywą,/ +A najeżony miną poważnie żarliwą,/ +Nową rzeczy postawą gdy dziwi i cieszy,/ +Same wyroki głosi zgromadzonej rzeszy./ +Za nic dawni pisarze, stare księgi --- fraszki,/ +Dzieła wieków to płonne u niego igraszki;/ +Filozof, jednym słowem, i miną, i cerącera --- ułożenie twarzy, mina.,/ +Unosi się nad podłą gminu atmosferą,/ +Depce miałkośćmiałkość --- powierzchowność. uprzedzeń, a dając, co nie ma,/ +Stwarza nowy rząd rzeczyStwarza nowy rząd rzeczy --- daje pogląd na siły, które rządzą światem. Po w. 134 znajdował się w brulionie, następnie zarzucony przez autora fragment: ,,Tli się ogień szkodliwy, zajęty w iskierce, / Powabne jego słowa wkradają się w serce, / W bluźnierskich żartach, grzeczną mądrość kiedy mieści, / Doktor płochych umysłów, apostoł niewieści, / Wszystko, co jest, on pojął, co było, on wiedział. / Rzekł słowo, a choć reszty ani dopowiedział, / Rozśmiał się lub zasępił --- misternie a sztucznie, / Umieją to tłumaczyć omamione ucznie." (I. Krasicki, Satyry i listy, s. 95--96). i wiary systema./ +Z daleka od tej szkoły, z daleka, mój Janie!/ +Powabne tam jest wejście, wdzięczne przywitanie,/ +Ale powrót fatalny. Rozum, Pobożność, CnotaZły to rozum, bracie,/ +Co się na cnoty, wiary zasadza utracie./ +Ochełznajochełznać --- okiełznać, stłumić. dumne zdania pokory munsztukiemmunsztukiem --- wędzidem; za jego pomocą powściąga się zapędy konia; tu: umysłu.,/ +Bóg, Cnota, Mądrość, Rozum, ReligiaWierz, nie szperaj, bądź raczej cnotliwym nieukiem/ +Niż mądrym, a bezbożnym. Tacy byli dawni,/ +Równie, a może więcej naukami sławni,/ +Przodki twoje poczciwe, co Boga się bali./ +Co mogli, co powinni, oni roztrząsali,/ +Umieli dzielić w zdaniu, o czym sądzić można,/ +Od tego, w czym nauka próżna i bezbożna./ +Na co rozum, dar boży, jeśli bluźni dawcę?/ +Mijaj, Janie, bezbożnych maksym prawodawcę,/ +Mijaj mądrość nieprawą. Ta niech tobą rządzi,/ +Co do cnoty zaprawia, w nauce nie błądzi,/ +Co prawe obowiązki bezwzględnie określa,/ +Co zna ludzką ułomność, w zdaniach nie wymyśla,/ +Co cię łącząc z poczciwym, staropolskim gminem,/ +Nie każe ci się wstydzić, żeś chrześcijaninem. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Swiat_zepsuty.xml b/books/Satyry_Cz1_Swiat_zepsuty.xml new file mode 100644 index 000000000..7b3918b2b --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Swiat_zepsuty.xml @@ -0,0 +1,125 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (2) Świat zepsuty + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Świat zepsuty + + + + + + + +Wolno szaleć młodzieży, wolno starym zwodzić,/ +Wolno się na czasna czas --- czasowo, na pewien czas. żenić, wolno i rozwodzić,/ +Godzi się kraść ojczyznę łatwą i powolną;/ +A mnie sarkać na takie bezprawia nie wolno?J. Kleiner wskazuje na wyraźne pokrewieństwo tych wierszy z odpowiednimi wierszami pierwszej satyry Juwenalisa, który pisze: ,,Jaż tego nie uznam za godne oświetlenia lampą wenuzyńską (Horacjuszową)? Jaż tego nie miałbym poruszyć?” (J. Kleiner, Pierwszy cykl ,,Satyr” Krasickiego, [w książce:] O Krasickim i o Fredrze. Dziesięć rozpraw, Wrocław 1956, s. 59)./ +PrawdaNiech się miota złość na cię i chytrość bezczelna ---/ +Ty mów prawdę, mów śmiało, satyro rzetelna./ +Ojciec, SynGdzieżeś, cnoto? gdzieś, prawdo? gdzieście się podziały?/ +Tuście niegdyś najmilsze przytulenie miały./ +Czciły was dobre nasze ojcy i pradziady,/ +A synowie, co w bitebite --- ubite, utarte. wstąpaćwstąpać --- wstępować. mieli ślady,/ +Szydząc z świętej poczciwych swych przodków prostoty,/ +Za blask czczego poloruczczy polor --- zewnętrzna, pozorna ogłada, elegancja. zamienili cnoty./ +UpadekSłów aż nadto, a same matactwa i łgarstwa;/ +Wstrętwstręt --- tu: odraza, opór wobec zła. ustał, a jawnego sprośność niedowiarstwa/ +Śmie się targać na święte wiary tajemnice;/ +Jad się szerzy, a źródło biorąc od stolice,/ +Grozi dalszą zarazą. Pełno ksiąg bezbożnych,/ +Pełno mistrzów zuchwałych, pełno uczniów zdrożnych;/ +KobietaA jeśli gdzie się cnota i pobożność mieści,/ +Wyśmiewa ją zuchwałość, nawet w płci niewieściej,/ +Wszędzie nierząd, rozpusta, występki szkaradne./ +Gdzieżeście, o matrony święte i przykładne?/ +Gdzieżeście, ludzie prawi, przystojna młodzieży?/ +Oślep tłuszcza bezbożna w otchłań zbytków bieży./ +Co zysk podły skojarzył, to płochość rozprzęże;/ +Wzgardziły jarzmem cnoty i żony, i męże,/ +Zapamiętałe dzieci rodziców się wstydzą,/ +Wadzą się przyjaciele, bracia nienawidzą,/ +Rwą krewni łup sierocy, łzy wdów piją zdrajce,/ +Oczyszcza wzgląd nieprawywzgląd nieprawy --- niesprawiedliwa opinia. jawne winowajcę./ +Zdobycz wieków, zysk cnoty posiadają zdzierce,/ +Zwierzchność bez poważenia, prawo w poniewierce./ +Zysk serca opanował, a co niegdyś tajnatajna --- tajona, ukrywana.,/ +Teraz złość na widokuna widoku --- jawna, publiczna., a cnota przedajna./ +Duchy przodków, nadgrody cnót co używacie,/ +Na wasze gniazdo okiem jeżeli rzucacie,/ +Jeśli odgłos dzieł naszych was kiedy doleci,/ +Czyż możecie z nas poznać, żeśmy wasze dzieci?/ +Jesteśmy, ale z gruntu skażeni, wyrodni,/ +Jesteśmy, ależ tego nazwiska niegodni./ +To, co oni honorem, poczciwością zwali,/ +My prostotąprostota --- prostactwo. ochrzcili; więc co szacowali,/ +My tym gardziem, a grzecznośćgrzeczność --- układność. przenosząc nad cnotę,/ +Dzieci złe, psujem ojców poczciwych robotę:/ +Dobra była uprawa, lecz złe ziarno padło,/ +Stądci teraz FeniksemFeniks --- niezwykłe, rzadkie zjawisko. Feniks był to mityczny ptak Egipcjan, który w pewnych odstępach czasu miał przelatywać z Arabii do Heliopolis (Egipt), aby w świątyni bożka słońca spłonąć na stosie, a następnie odrodzić się z popiołów. ,,O nim powiadano, jakoby ze wszystkich ptaków był najpiękniejszy i jeden szczególnie w swoim rodzaju”. (P. Chompre, Słowik mytologiczny [...] w polskim języku [...] od ks. Dominika Szybińskiego, wyd. 2, Warszawa 1784). prawie zgodne stadło:/ +MałżeństwoZysk małżeństwa kojarzy, żartem jest przysięga,/ +Lubieżność wspaja węzły, niestatek rozprzęgaKrasicki wskazuje na niebezpieczeństwo dość powszechnego współcześnie rozkładu instytucji małżeństwa. W czasach stanisławowskich niepomiernie rozmnożyły się rozwody, jeszcze w XVII w. dość rzadkie. Karpiński w Pamiętnikach tak zobrazował ówczesną sytuację obyczajową: ,,Rozpusta miasta Warszawy do tego stopnia przyszła, że w mieście tym (śmiało powiedzieć można) dziesięć razy więcej rozwodów było niżeli w Polsce i Litwie całej. Nawet już w zwyczaj między możniejszymi przy pisaniu ślubnych intercyz weszło, ażeby się która by strona rozwodzić chciała, to drugiej pewną sumę płacić obowiązaną była”. (F. Karpiński, Pamiętniki, Poznań 1844, s. 87).,/ +Młodzież próżna naukipróżna nauki --- nie posiadająca nauk, niewykształcona., a rozpusty chciwa,/ +Skora do rozwiązłości, do cnoty leniwa./ +Zapamiętałezapamiętałe --- niebaczne. starcy, zhańbione przymioty,/ +Śmieje się zbrodnia syta z pognębionej cnoty./ +Wstyd ustał, wstyd, ostatnia niecnoty zapora;/ +Złość zaraźna w swym źródle, a w skutkach zbyt sporaspora --- prędka.,/ +Przeistoczyła dawny grunt ustaw poczciwych;/ +Chlubi się jawna kradzież z korzyści zelżywych./ +Nie masz jarzma, a jeśli jest taki, co dźwiga,/ +Nie włożyła go cnota --- fałsz, podłość, intryga./ +Płodzie szacownych ojców noszący nazwiska!/ +Zewsząd cię zasłużona dolegliwość ściska;/ +Sameś sprawcą twych losów. Zdrożne obyczaje,/ +Klęska, PaństwoKrnąbrność, nierząd, rozpusta, zbytki gubią kraje./ +Próżno się stanstan --- państwo. mniemaną potęgą nasrożył,/ +Który na gruncie cnoty rządów nie założył./ +Próżno sobie podchlebia. Ten, co niegdyś słynął,/ +Rzym cnotliwy zwyciężał, Rzym występny zginął./ +Nie Goty i Alany,,Alani --- naród Scytii. [...] Prokopiusz nazywa ich Gotami. [...] Naród ten dziki najwięcej pod namiotami przebywał, nauk i kunsztów nie znał, obyczajów był grubych, chciwości niepohamowanej. W wojnie byli biegłymi i nad zwyczaj podobnych sobie umieli karność i porządek zachowywać”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Koczownicze te plemiona barbarzyńskie przez najazdy i podboje prowincji cesarstwa rzymskiego (I--V w.) przyczyniły się do jego upadku. do szczętu go zniosły:/ +Zbrodnie, klęsk poprzedniki i upadków posły,/ +Te go w jarzmo wprawiły; skoro w cnocie stygnął,/ +Upadł --- i już się więcej odtąd nie podźwignął./ +Był czas, kiedy błąd ślepy nierządem się chlubiłbłąd ślepy nierządem się chlubił --- aluzja do głoszonego przez szlachtę, szczególnie w epoce saskiej, hasła: ,,Polska nierządem stoi”../ +Ten nas nierząd, o bracia, pokonał i zgubił,/ +Ten nas cudzym w łup oddał, z nas się złe zaczęło;/ +Dzień jeden nieszczęśliwyDzień jeden nieszczęśliwy --- mowa zapewne o zatwierdzeniu pierwszego rozbioru Polski przez sejm w dniu 30 IX 1773 r. zniszczył wieków dzieło./ +Padnie słaby i leżeleże --- polegnie, zginie. --- wzmoże się wspaniały:/ +Rozpacz --- podział nikczemnychpodział nikczemnych --- udziałem słabych, niedołężnych.!/ Ojczyzna, Burza, Obowiązek, Odwaga, WalkaWzmagają się waływały --- fale,/ +Grozi burza, grzmi niebo; okręt nie zatonie./ +Majtki zgodne z żeglarzem, gdy staną w obronie;/ +A choć bezpieczniej okręt opuścić i płynąć,/ +Poczciwej być w okręcie, ocalić lub zginąć. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Szczesliwosc_filutow.xml b/books/Satyry_Cz1_Szczesliwosc_filutow.xml new file mode 100644 index 000000000..80099455f --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Szczesliwosc_filutow.xml @@ -0,0 +1,146 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (4) Szczęśliwość filutów + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Szczęśliwość filutów + + + + + + + ,,Rok się skończył, winszować tej pory należy”./ +,,Komu?” ,,Wszystkim”. ,,Niech Jędrzej z winszowaniem bieży;/ +Jędrzej, co to zmyśloną wziąwszy na się postać,/ +Szuka, gdzie by się wkręcić lub zysk jaki dostać,/ +A przedajnym językiem, drogi albo tani,/ +Jak zgodzą, jak zapłacą, tak chwali lub gani./ +Albo Szymon, miłośnik ludzkiego rodzaju,/ +Co złych i dobrych współem chwaląc dla zwyczaju,/ +Gdy cnotę i występki równą szalą mierzy,/ +Tyle zyskał w rzemiośle, że mu nikt nie wierzy./ +Niechaj tacy winszują; ja milczę”. ,,Źle czynisz./ +Alboż wszystkich zarówno potępiasz i winisz?/ +Alboż wszystkim źle życzysz?” ,,Owszem, dobrze życzę./ +Są cnotliwi; a chociaż niewiele ich liczę,/ +Chociaż ledwo ten rodzaj w złych się stokustok --- stek, zbiorowisko. zmieści,/ +Są dobrzy i w płci męskiej, są i w płci niewieściej”./ +,,Więc im winszuj!” Cnota, Los, Szczęście,,A jakaż winszować przyczyna?”/ +,,Stary się rok zakończył, a nowy zaczyna”./ +,,Cóż mam dobrym powiedzieć? W starym ucierpieli,/ +I w przyszłym cierpieć będą zapewne musieli./ +Nie kończy się poczciwych niefortunaniefortuna --- niepowodzenie. z rokiem,/ +Rzadko się cnota szczęsnym ucieszy wyrokiem./ +Do was więc mowę zwracam, sztucznisztuczny --- chytry, przebiegły., a ostrożni,/ +Filuty oświecone i jaśnie wielmożni,/ +Wielmożni i szlachetni z zgrają waszą całą,/ +Winszuję, że w tym roku dobrze się udało./ +Coście tylko pragnęli, wszystko wam los zdarzył,/ +Wyście się tam ogrzali, gdzie się drugi sparzył./ +FortunaFortuna --- ,,bogini szafująca złem i dobrem, szczęściem i nieszczęściem. Wyobrażają Fortunę ślepą i łysą, nigdy nie siedzącą, ale skwapliwą do biegu, mającą skrzydła u nóg, jedną nogą stojącą na kole szybko obracającym się, drugą na powietrzu”. (P. Chompre, Słownik mytologiczny)., której koło ustawnieustawnie --- nieustannie. się toczy,/ +Była ślepą dla innych, dla was miała oczy./ +Więc winszuję wszem wobec, każdemu z osobna,/ +Tobie najprzód, którego dziś postać ozdobna,/ +Którego oko śmiałe, a czoło jak z miedziczoło jak z miedzi --- wytarte, bezwstydne.,/ +W twoich progach los spoczął i Fortuna siedzi,/ +Płyną ci dni pomyślne, a przędziarka KlotoKloto --- jedna z trzech Park (Moir). ,,Prządkami ich życia ludzkiego czyniła starożytność pod alegorią wyrażając, iż najstarsza z nich Klotho trzyma w ręku kądziel i pasmo wije życia ludzkiego”. (Zbiór potrzebn. wiad.)./ +Pasmo życia nawija na jedwab i złoto./ +Gdzie stąpisz, wszystko w kwiecie, gdzie wspojźrzysz, w owocach,/ +A gdy bierzesz spoczynek w twych rozkosznych nocach,/ +Ty śpisz, a szczęście czujeczuć --- czuwać.. Brzęczą złota trzosy,/ +Wrzask cię chwały otacza, a podchlebne głosy,/ +Im bardziej natężone, im ogromniej wrzeszczą,/ +Tym wdzięczniej słuch twój mocniąmocnić --- wzmacniać., uszy twoje pieszczą./ +Umiesz słyszeć, coć miło, na przymówkę głuchy,/ +A gdy czasem mniej wdzięczne zalecą podsłuchy,/ +Umiesz i niedosłyszeć. Talent dziwny, rzadki!/ +Takie więc szczęścia twego gdy widzę zadatki,/ +Winszuję ci. A najprzód, żeś ocalał zdrowo;/ +Wieluż za mniej los srogi ukarał surowo,/ +A bardziej sprawiedliwość, której wiek zepsuty/ +Nie zna teraz, a przeto szczęśliwe filuty./ +Winszuję, jak ty inszym, że tobie nie mierzą;/ +Winszuję, żeś choć zdradził, przecież jeszczeć wierzą;/ +Winszuję, żeś choć okradł, nie każą ci wracać,/ +Możesz łupu zdartego, na co chcesz, obracać;/ +Jest więc czego winszować. A tobie, Konstanty,/ +Coś się zgrał na wsie, weksle, pieniądze i fantyfanty --- cenne przedmioty, tu: dane w zastaw.,/ +Przecież grasz, czego srogi los niegdy pozbawił,/ +Przemysł sztucznyprzemysł sztuczny --- przemyślność, spryt. to zleczył, fortunę poprawił,/ +Odzyskałeś, coś przegrał, już brzękasz wygraną,/ +Winszuję, że cię na złym dziele nie złapano./ +A tobie, panie Pawle, jest czego winszowaćA tobie, panie Pawle... --- w ,,niejasnym” sformułowaniu zarzutu możemy się domyślać, że mowa tu o nowobogackich w rodzaju kamerdynera królewskiego Ryxa, który za intymne usługi oddane królowi został krociowym panem i starostą piaseczyńskim.:/ +Przed rokiem musiałeś się o szelągszeląg --- drobna moneta z miedzi wartości 1/3 grosza. turbować,/ +Teraz kroćmi rachujesz. Jak to przyszło? --- Sztuka!/ +Zyskałeś, cóżeś zyskał? Nowa to nauka!/ +Nie powiem. I satyra nie ma być zbyt jasną./ +Tak to nowe światełka wschodzą, stare gasną./ +Panie Pietrze, a waszeć coś wskórał w tym roku?/ +Utyłeś, więc winszuję dobrego obroku. A jak?/ +Mamże powiedzieć czyli mam zasłaniać?/ +Zasłonię; proszę jednak jejmości się kłaniaćproszę jednak jejmości się kłaniać --- aluzja do żony nowobogackiego, która zapewne przysporzyła mężowi fortuny zdobywając dla niego względy możnych../ +A waść, panie Wincenty, coś majętność kupił/ +Nie dawszy i szeląga? Czyś okradł, czyś złupił,/ +Dość, że wioska już twoja. Niechaj płacze głupi;/ +Po co nie był ostrożnym, już jej nie odkupi./ +Zły też to był gospodarz, grunt leżał odłogiem,/ +Pola były zarosły chwastem, łąki głogiem;/ +Ty przemysłem naprawisz, coś zyskał fortelem,/ +I tak się wysłużonym już obywatelem/ +Staniesz twojej ojczyźnie. Tak pięknej przysługi/ +Winszuję, a choćby się zgorszył może drugi,/ +Å»e gardzisz skrupułami, winszuję i tego:/ +Znak to jest mocnej duszy, umysłu wielkiego./ +Gmin podły wnętrzna trwoga i sumnienie straszy./ +Mędrcy! Wam dziękujemy, nauki to waszej/ +Jest dzieło, że z nas każdy pozbył się wędzidła;/ +Stawia dowcip przemyślny, śmiało teraz sidła,/ +Kto w nie wpadnie, tym gorzej, że był nieostrożny:/ +Śmieje się, co oszukał, a umysł nietrwożny,/ +Wsparty kunsztem dowcipnym wygodnej nauki,/ +Na dalsze się natęża i sidła, i sztuki./ +Winszuję więc wam, ucznie dzisiejsi i przeszli,/ +Winszuję, żeście nawet mistrzów waszych przeszli./ +A wam co mam powiedzieć, cnotliwa hołotocnotliwa hołoto --- w ten sposób nazywa tu Krasicki, zapożyczając ironicznie terminu ze słownika filutów, ogół szlachty realizującej czynnie program obozu reform.?/ +Dobrzy! Cierpieć wasz podział, ale cierpieć z cnotą./ +Modnej maksym nauki że się nie trzymacie,/ +Trzódko mała wśród łotrów, niewiele zyskacie./ +Nie rozpaczajcie jednak. LosPatrzajcie, jak dalej/ +Los tych, których rozpieścił, wesprze i ocali./ +Rzadko się niepoczciwość tak, jak zacznie, kończy,/ +CnotaA cnota, co się nigdy z chytrością nie łączy,/ +Choć jej często dokuczą troski, niepokoje,/ +Później, prawda, lecz lepiej wychodzi na swoje”. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Zlosc_ukryta_i_jawna.xml b/books/Satyry_Cz1_Zlosc_ukryta_i_jawna.xml new file mode 100644 index 000000000..7ad291757 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Zlosc_ukryta_i_jawna.xml @@ -0,0 +1,182 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (3) Złość ukryta i jawna + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Złość ukryta i jawna + + + + + + + FircykŁatwiej nie łgać poetom, ministrom nie zwodzić,/ +Łatwiej głupiego przeprzećprzeprzeć --- przekonać., wodę z ogniem zgodzić/ +Niż zrachować filutyfiluty --- mianem filutów określa Krasicki charakterystycznych dla powstającego wówczas w Polsce życia wielkomiejskiego, wszelkiego rodzaju frantów, szulerów, lichwiarzy. Do tej samej grupy obyczajowej zalicza (mimo że nie posługuje się tym wyrazem) ,,fircyków”, modnych lekkoduchów, wytwór kosmopolitycznej kultury salonowej. Fircyka zwalczała satyra i komedia obyczajowa (np. Franciszek Zabłocki, Fircyk w zalotach, 1781). Zasadnicze cechy fircyka pokazuje Naruszewicz w szkicu satyrycznym Fircyk: Fircyk grzeczny kawaler --- każdy mi powiada. / Znam go. Je smaczno, pije dobrze, wiele gada. / A na czymże ta grzeczność fircyka zależy? / Czy że mu dziwnym kształtem fryzura się jeży? / Czy że jaki wygwiżdże włoski kancik kusy? / Czy że wonnymi cały pachnie spirytusy? / Na piatach się wykręca, lata jak sparzony / Udając Arlekina z lisimi ogony? / Czy że się rozwaliwszy grądal na kanapie / W przytomności zacniejszych jako wielbłąd sapie? / Czy że swą przed zwierciadłem piękność rozpościera? / Cukrowe kartki pisze i sam je odbiera? / Czy że się coraz w modne suknie stroi ładnie? / Gładko tnie w maryjasza, gładzej karty kradnie? / Bluzga, co ślina niesie, nie ma w gębie tamy, / Gorsząc młodzież niewinną i uczciwe damy? / Czy że z wielkim rękawem, z buczną miną chodzi, / Przymawia i przeprasza, łże i ludzi zwodzi? / Bierze wszystko na kredyt, a gdy mu dopiecze / Pan dłużnik, incognito z miasta gdzieś uciecze? / Czy że się sam powozi lub gdy zima stanie, / Trzaska biczem misternie usiadłszy za sanie? / Och, kiedyż fircyk grzecznym kawalerem takiem, / Któż będzie sowiźrzałem, głupcem i pustakiem? / Zabawy Przyjemne i Pożyteczne, 1771, t. III, cz. I, s. 175--176).: ciżba, wojsko spore./ +Skąd zacząć? Spośród tłumu na hazardna hazard --- na ślepo, na chybił trafił. wybiorę./ +ZdradaWojciech jadem zaprawny, co go wewnątrz mieści,/ +Zdradnie wita, pozdrawia, całuje i pieści,/ +W oczy ściska, w bok patrzy, a gdy łudzi wdzięcznie,/ +Cieszy się wewnątrz zdrajca, że oszukał zręcznie./ +Czyni źle, bo gust w samej upatruje złości./ +Zdradza, byleby zdradził, a ten zysk chytrości/ +Stawia mu z cudzych trosków wdzięczne widowiska./ +ŁzyNajmilszy jego napój łza, którą wyciska./ +Co słowo --- sztuka zdradna, co krok --- podstęp nowy;/ +Zdrajca czynmi, gestami, milczeniem i słowy./ +Na kogo tylko wspojźrzy, stawia zaraz sidła,/ +A gdy się coraz wzmaga złość jego obrzydła,/ +Jak pająk, co snuł z siebie, rozpostarłszy sieci,/ +Czuwa wśród pasm zawiłych, rychło w nie kto wleci./ +Uśmiech jego nieprawy zmyka sięzmykać się --- pełzać, ślizgać się. po twarzy,/ +W oczach skra zajadłości błyszczy się i żarzy:/ +Spuszcza je na blask cnoty, a zjadlezjadle --- jadowicie, zabójczo. pokorny,/ +Sili się swej niecnocie kształt nadać pozornypozorny --- wspaniały, świetny../ +Próżna praca. MaskaSama się złość z czasem odkrywa./ +Spada maszkamaszka --- maska; por. maszkaron., a zdrajca, co pod nią przebywa,/ +Tym jeszcze wszeteczniejszy, im dłużej był tajny./ +Ten, co ma umysł zwrotnyzwrotny --- przewrotny., a język przedajny,/ +Idzie za nim Konstanty, szczęśliwy, że wygrał,/ +A co w pierwszych początkach żartował i igrał,/ +Czyniąc jak od niechcenia, gdy sztuczniesztucznie --- przebiegle, chytrze. się czaił,/ +Tak kunszt zdradnych podstępów dowcipnie utaił,/ +Iż ten, co oszukany, nie wie, jak wpadł w pęta;/ +Wpadł jednak, a fortelnie sztuka przedsięwzięta/ +Tego, co ją dokazał, uczyniła sławnym./ +A poczciwość? Ten przymiot służył czasom dawnym;/ +A kto wie, czy i służył? Każdy wiek miał łotrów,/ +A co my teraz mamy i Pawłów, i Piotrów./ +Miał Rzym swoje WerresyWerres --- Gaius Verres (ok. 119---ok. 43 p. n. e.) jako wysoki urzędnik w Rzymie i prowincjach rzymskich zasłynął z nadużyć i gwałtów; ,,[...] przeciw niemu o zdzierstwa stawał Cicero imieniem miast i obywatelów Sycylii, oracje, które miał, powszechnym nazwiskiem mianują się Verrinae”. (Zbiór potrzebn. wiad.), swoje KatylinyKatylina --- Lucius Sergius Catilina (ok. 10--62 p. n. e.) --- zrujnowany arystokrata rzymski, organizator spisku przeciw republice, odkrytego i udaremnionego przez Cicerona. Dla Krasickiego był Katylina typem politycznego warchoła.,/ +Był ten czas, kiedy KatoKato --- Marcus Portius Cato, zwany Młodszym (95--46 p. n. e.), nieprzejednany obrońca ginącego ustroju republikańskiego. Kato zwalczał dyktaturę Juliusza Cezara, a nie chcąc mu ulec odebrał sobie życie., z poczciwych jedyny,/ +Silił się przeciw zdrajcom sam i padł w odporze./ +Cnota, UpadekNie w tak dzikim już teraz jest cnota humorzeNie w tak dzikim... jest cnota humorze --- cnota nie jest już tak bezkompromisowa.,/ +Umie ona, gdy trzeba, zyskowi dogadzać:/ +Grzeczność, Kłamstwo, PozoryCzłowiek grzeczno--poczciwy, kiedy kraść i zdradzać/ +Nakaże okoliczność, zdradzi i okradnie,/ +Ale zdradzi przystojnieprzystojnie --- przyzwoicie, porządnie. i zedrze przykładnie,/ +Ale wdzięcznie oszuka, kształtnie przysposobi,/ +Ochrzci cnotą szkaradę i złość przyozdobi,/ +A choć zraża sumnieniezraża sumnienie --- sumienie go odstręcza., niebo straszy gromem,/ +Śmieje się, zdradza, kradnie --- i jest galantomemgalantom (z franc. galant homme) --- człowiek przyzwoity, bez zarzutu, w salonowym, dworskim rozumieniu tych wyrazów../ +Więc poczciwych aż nadto. Bóg, Obyczaje, Pieniądze, Religia, ŚwiętoszekPaweł trzech mszówmszów --- mszy. słuchał,/ +Zmówił cztery różańce, na gromnice dmuchał,/ +Wpisał się w wszystkie bractwa, dwie godziny klęczał,/ +Krzywił się, szeptał, mrugał i wzdychał, i jęczał,/ +A pieniądze dał w lichwę. Święte są pacierze,/ +Zdatne bractwabractwa --- stowarzyszenia religijno--dobroczynne, które rozmnożyły się niepomiernie u schyłku XVII w., stając się ośrodkami dziwacznej, obłudnej dewocji., lecz temu, co daje, nie bierze./ +Syp fundusze, a kradnij, Bóg ofiarą wzgardzi./ +Tacy byli, mniemaną pobożnością hardzi,/ +Owi faryzeuszefaryzeusze --- polityczno--religijne konserwatywne stronnictwo żydowskie w Palestynie, odznaczające się formalistycznym stosunkiem do starych praw i obyczajów religijnych, a w wyniku tego fałszywą, uprawianą na pokaz pobożnością. Wbrew utartemu zwyczajowo przekonaniu, znajdującemu odzwierciedlenie i u Krasickiego, że byli przeciwnikami Jezusa i jego uczniów, wielu faryzeuszy znalazło się wśród chrześcijan (m.in. św. Paweł). i wyschli, i smutni,/ +A w łakomstwie niesyci, w dumie absolutni,/ +Mściwi, krnąbrni, łakomi, nieludzcy, oszczerce./ +Próżne, Pawle, ofiary, gdzie skażone serce:/ +Krzyw się, mrugaj, bij czołem, klęcz, szeptaj i dmuchaj,/ +Zmów różańców bez liku, bez liku mszów słuchaj,/ +Jeśliś zdrajca, obłudnik, darmo kunsztukunszt --- podstęp, fortel. szukasz,/ +Możesz ludzi omamić, Boga nie oszukasz./ +Obyczaje, Religia, UpadekBrzydzi się niecnotliwym Jędrzej hipokrytą,/ +A natychmiast zbyt szczery, nie już złością skrytą,/ +Ale jawnym wzgorszeniem zaraża i trujejawnym wzgorszeniem zaraża i truje --- jako przeciwstawienie obłudnego świętoszka pokazuje tu Krasicki młodego franta, pozbawionego wszelkich norm etycznych, szermującego nadto hasłami antyreligijnymi.,/ +Pyszny mnóstwem szkarady, hańbą tryumfuje./ +Zrzucił szacowną cnoty i wstydu zaporę,/ +A widząc skutki jadu i łatwe, i spore,/ +Stał się mistrzem bezbożnych. Ma uczniów bez liku./ +Leżą grzecznychgrzeczny --- wytworny. bluźnierców dzieła na stoliku;/ +Gotowalniane mędrcy, tajemnic badacze,/ +Przewodniki złudzonych, wieków poprawiaczegrzeczni bluźniercy, gotowalniani mędrcy, wieków poprawiacze --- rekrutują się z pilnych czytelników rozwiązłych romansów, o których Krasicki tak pisze: ,,Za ostatni rodzaj romansów kłaść należy te, które się obyczajności istotnie sprzeciwiają, a którymi na nieszczęście zarzuceni jesteśmy. Apulejusz i Petroniusz pierwsze trzymają miejsce w tych pismach co do czasu. W nieuczciwości i niewstydzie teraźniejszy wiek trzyma pierwszeństwo; zraża się pióro na określenie i obwieszczenie dzieł takowych, gdzie z jawnym bluźnierstwem mieści się bezczelna rozwiązłość. Z tego to czytelnictwa płeć nawet, którą niegdyś wstydliwą zwano, nauczyła się nie rumienić. Brakuje na polorze modnym mędrcom, gdy ksiąg takowych nie są wiadomi, a przynajmniej gdy ich w zbiorze bibliotek swoich nie mieszczą; już i po gotowalniach ukazywać się zaczynają, a z tego czytelnictwa jakowy pożytek, każdy z tego, co widzi i słyszy, domyśleć się może”. (I. Krasicki, Dzieła prozą, t. VI, s. 392. Artykuł: Romanse w cyklu Uwagi).,/ +Co w zuchwałych zapędach chcąc rzeczy dociekać,/ +Śmieją prawdzie uwłoczyć i na jawność szczekać;/ +Czcze światła, dymy znikłeznikłe --- przemijające, znikome.... Lecz z widoków sprośnych/ +Zwróćmy oczy. Już nadto tych scen zbyt żałosnych./ +SzlachcicDumny Jan pokrewieństwem i Litwy, i Polski,/ +Å»e go uczcił NiesieckiNiesiecki Kasper --- jezuita, autor herbarza polskiego (wyd. 1728--1743), o którym Krasicki pisze: ,,Dzieło to ze wszech miar szacowne, erudycją niezmierną i pracę nadzwyczajną w autorze obwieszcza. Pisać albowiem jednemu dzieło, zgromadzenia całego usilności potrzebujące, dowieść je do stopnia takowego, iż osobliwie co do krytyki, prym innym księgom tymi czasy wydanym bierze, rzecz jest podziwienia, a przeto słusznego uwielbienia godna”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Krasicki uzupełniał dzieło Niesieckiego., Paprocki, OkolskiBartosz Paprocki, Szymon Okolski --- autorzy herbarzy polskich w XVI i XVII w.,/ +Rozumie, iż za zmową ugodną i wspólną/ +Wszystkim cierpieć należy, jemu szaleć wolno./ +Rozumie, iż gdy tytuł zaczyna od ,,jaśnie”tytuł zaczyna od ,,jaśnie” --- w dawnej Polsce każdy urząd, choćby nominalny, dawał prawo do tytułu ,,jaśnie wielmożny”.,/ +Przy tym blasku i rozum, i cnota przygaśnie;/ +Nadstawia sięnadstawia się --- pyszni się, wywyższa. i gardzi. Bogactwo, Pieniądz, Pozycja społecznaMikołaj bogaty,/ +Choć go jaśnie wielmożne nie czczą antenaty,/ +Śmieje się z oświeconych, co złotem nie świecą./ +To u niego zacności i szczęścia skarbnicą,/ +To rozum, to nauka, w tym się wszystko mieści:/ +SzóstakSzóstak --- srebrna moneta wartości 6 groszy miedzianych; złoty liczył 4 grosze srebrne, a 30 miedzianych. groszy dwanaście, a złoty trzydzieści./ +Jakże zebrał? Dość, że ma; czy ukradł, czy zdradził./ +Mieszczanin, SzlachcicMikołaj pan, choć filut, bo skarby zgromadził,/ +Bo posiada po panach folwarki i włości;/ +Jak zechce, przyjdzie i do jaśnie wielmożności./ +Woli być mości panem, a z sum pożyczonych/ +Brać lichwę od dłużników jaśnie oświeconych./ +Dumą wewnątrz nadęci, zbytkiem podupadli,/ +Nie wstydzą się ci żebrać u tych, co je skradlije skradli --- okradli ich.;/ +Oszukani, klną na dal, a łaszą się z bliska,/ +Śmieje się pan Mikołaj, a majętność zyska./ +Za jedną, która poszła, w rok idzie i druga,/ +Aż ów lichwiarz pokorny, uniżony sługa,/ +Większy pan niż jegomość, którego wielmożniwielmożnić --- tytułować ,,jaśnie wielmożnym”.;/ +Tak lecą w zdradne sidła młodzi, nieostrożni./ +Omamiony nieprawym polorem i gustem,/ +Podstęp, Przyjaźń, SzlachcicPiotr, co zaczął być stratnymstratny --- utracjusz, marnotrawca., jest teraz oszustem./ +Gdy nie ma wsi na zastaw, dopieroż pieniędzy,/ +Chcąc uniknąć i głodu, i zimna, i nędzy,/ +Istotną dolegliwość gdy, jak może, tai,/ +Wiąże się z towarzyszmi, podchlebia i rai,/ +Czatuje, jak by ze wsi domatora dostać,/ +A uprzejmego biorąc przyjaciela postać,/ +Zaczyna rządy w domu, częstuje i sprasza,/ +Dobry gust gospodarza wielbi i ogłasza,/ +W spółce jest do wszystkiego, choć pieniędzy nie ma,/ +I poty w więzach tego, co usidlił, trzyma,/ +Aż go sobie we wszystkim uczyni podobnym./ +Więc ten, co niegdyś oczy pasł gustem ozdobnymgustem ozdobnym --- przedmiotami wytwornymi i dekoracyjnymi.,/ +Wraca do domu zdarty, smutny, po kryjomu,/ +Albo i nie powraca nie miawszy już domu./ +Próżno więc, jak to mówią, po szkodzie korzystapo szkodzie korzysta --- domyślnie: z doświadczenia../ +Franciszek, przedtem pieniaczpieniacz --- zaciekły procesowicz. Powszechne zjawisko pieniactwa poddawał Krasicki wielokrotnie literackiemu opracowaniu (np. Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki, komedia Pieniacz). W Uwagach powiedział krótko, że jest to jedna z groźniejszych przywar, wynikająca z nadmiaru ambicji, a przynosząca wielkie straty pieniaczowi; alchimista --- uprawiający alchemię, o której czytamy w Zbiorze potrzebn. wiad.: ,,Zawisł ten kunszt 1--mo na jak najdoskonalszym oczyszczeniu i przyprawieniu kruszców; 2--do na sposobie przeistoczenia onych; 3--tio na wydystylowaniu esencji i spirytusów kruszcowych i zielnych. Å»e ten kunszt będąc zapalonej imaginacji płodem, omamieniu najbardziej podlega [...], że wielu zwiódł, doświadczenie nauczyło; że do tego czasu znajdują się tacy, którzy w kamień filozofski i inne podobne matactwa wierzą, rzecz równie podziwienia i politowania godna”. W drugiej połowie XVIII w. znanym alchemikiem w Polsce był August Fryderyk Moszyński; głośnym echem odbił się również pobyt w Warszawie słynnego alchemika i szarlatana, Włocha Cagliostro, który w ciągu niespełna dwóch miesięcy wyłudził od ciekawych za swoje praktyki magiczne wielkie sumy i uciekł., teraz alchimista,/ +Dmucha coraz na węgle, przy piecyku siedzi,/ +Zagęszcza i rozwilża, przerzadza i cedzi./ +Pełne proszków chimicznych szafy i stoliki,/ +Wszędzie torty, retorty, banie, alembikitorty, retorty, banie, alembiki --- naczynia ze szkła lub metalu służące do doświadczeń chemicznych../ +Już postrzegł w ogniu gwiazdę, a kto gwiazdę zoczyJuż postrzegł w ogniu gwiazdę --- alchemicy przypisywali gwiazdom wpływ na przekształcanie metali nieszlachetnych w złoto. Dalej Krasicki kpi z maniackich praktyk i przywidzeń alchemików./ +Albo głowę MeduzyMeduza --- mitologiczny potwór z wężami zamiast włosów, którego spojrzenie zamieniało ludzi i zwierzęta w kamienie., albo ogon smoczy,/ +Już ten wygrał. Winszuję, ale nie zazdroszczę./ +To mniejsza, że Franciszek o złoto się troszcze;/ +Niech dmucha, a nie kradnie. Choćby złoto zrobił,/ +Swoje stracił, na swoim niechby i zarobił./ +Pieniądz, Szczęście, CnotaNie złoto szczęście czyni, o bracia, nie złoto!/ +Grunt wszystkiego poczciwość, pobożność i z cnotą./ +Obyczaje, Obywatel, Ojczyzna, Państwo, PolakPadnie taka budowla, gdzie grunt nie jest stały./ +Chcemy nasz stan, stan kraju, ustanowić trwały,/ +Odmieńmy obyczaje, a jąwszy sięjąwszy się --- od: jąć się czegoś, zabrać się za, wziąć do czegoś (tu: do pracy). pracy,/ +Niech będą dobrzy, będą szczęśliwi Polacy. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Zona_modna.xml b/books/Satyry_Cz1_Zona_modna.xml new file mode 100644 index 000000000..17719c9ff --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Zona_modna.xml @@ -0,0 +1,217 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (9) Å»ona modna + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Å»ona modna + + + + + + + Małżeństwo,,A ponieważ dostałeś, coś tak drogo cenił,/ +Winszuję, panie Pietrze, żeś się już ożenił”./ +,,Bóg zapłać”. ,,Cóż to znaczy? Ozięble dziękujesz,/ +Alboż to szczęścia swego jeszcze nie pojmujesz?/ +Czyliż się już sprzykrzyły małżeńskie ogniwa?”/ +,,Nie ze wszystkim, luboć to zazwyczaj tak bywa,/ +Pierwsze czasy cukrowe”. ,,Toś pewnie w goryczy?”/ +,,Jeszczeć!” Kobieta, Władza,,Bracie, trzymaj więc, coś dostał w zdobyczy!/ +Trzymaj skromnie, cierpliwie, a milcz tak jak drudzy,/ +Co to swoich małżonek uniżeni słudzy,/ +Z tytułu ichmościowie, dla oka dobrani,/ +A jejmość tylko w domu rządczyna i pani./ +Pewnie może i twoja?” Miasto, Å»ona,,Ma talenta śliczne:/ +Wziąłem po niej w posagu cztery wsie dziedziczne,/ +Piękna, grzeczna, rozumna”. ,,Tym lepiej”. ,,Tym gorzej./ +Wszystko to na złe wyszło i zgubi mnie wsporzejwsporzej --- szybciej.;/ +Piękność, talent wielkie są zaszczytyzaszczyt --- tu: zaleta. niewieście,/ +Cóż po tym, kiedy była wychowana w mieście”./ +,,Alboż to miasto psuje?” ,,A któż wątpić może?/ +Bogdaj to żonka ze wsi!” ,,A z miasta?” ,,Broń Boże!/ +Źlem tuszyłtuszyć --- mniemać, sądzić., skórom moją pierwszy raz obaczył,/ +Ale żem to, co postrzegł, na dobre tłumaczył,/ +Wdawszy się już, a nie chcąc dla damy ohydyohyda --- wstyd, niesława.,/ +Wiejski Tyrsys, wzdychałem do mojej Filidy./ +Maska, MiłośćDziwne były jej gestagesta --- sposób poruszania się. i misterne wdzięki,/ +A nim przyszło do ślubu i dania mi ręki,/ +Szliśmy drogą romansówSzliśmy drogą romansów --- postępowaliśmy jak bohaterowie romansów., a czym się uśmiechał,/ +Czym się skarżył, czy milczał, czy mówił, czy wzdychał,/ +Widziałem, żem niedobrze udawał aktora,/ +Korzyść, Mąż, ŚlubModna Filis gardziła sercem domatora./ +I ja byłbym nią wzgardził; ale punkt honoru,/ +A czego mi najbardziej żal, ponęta zbioruzbiór --- majątek, bogactwo.,/ +Owie wioski, co z mymi graniczą, dziedziczne,/ +Te mnie zwiodły, wprawiły w te okowy śliczne./ +Przyszło do intercyzyintercyza --- umowa przedślubna ustalająca stosunki majątkowe pomiędzy przyszłymi małżonkami.. Punkt pierwszy: że w mieście/ +Jejmość przy doskonałej francuskiej niewieście,/ +Co lepiej (bo Francuzka) potrafi ratować,/ +Będzie mieszkać, ilekroć trafi się chorować./ +Punkt drugi: chociaż zdrowa czas na wsi przesiedzi,/ +Co zima jednak miasto stołeczne odwiedzi./ +Punkt trzeci: będzie miała swój ekwipaż własny./ +Punkt czwarty: dom się najmie wygodny, nieciasny,/ +To jest apartamenta paradne dla gości,/ +Jeden z tyłu dla męża, z przodu dla jejmości./ +Punkt piąty: a broń Boże! --- Zląkłem się. A czego?/ +Małżeństwo»Trafia się --- rzekli krewni --- że z zdania wspólnego/ +Albo się węzeł przerwie, albo się rozłączy!«/ +»Jaki węzeł?« »Małżeński«. Rzekłem: »Ten śmierć kończy«./ +Rozśmieli się z wieśniackiej przytomni prostoty./ +I tak płacąc wolnością niewczesne zaloty,/ +Po zwyczajnych obrządkach rzecz poprzedzających/ +Jestem wpisany w bractwo braci żałujących./ +Wyjeżdżamy do domu. Jejmość w złych humorach:/ +»Czym pojedziem?« »Karetą«. »A nie na resorachA nie na resorach --- powszechnie pudła karet zawieszone były nisko na pasach. Już przy końcu panowania Augusta III moda ta zaczęła się zmieniać. ,,Majstrowie zagraniczni wymyślili karety na resurach, to jest na sztabach żelaznych gibkich, wysoko osadzone”. (J. Kitowicz, Opis obyczajów, s. 532--533). Karety sprowadzane z Anglii uchodziły za najwytworniejsze.?«/ +DaliżDaliż --- dalejże. ja po resory. Szczęściem kasztelanic,/ +Co karetę angielską sprowadził z zagranic,/ +Zgrał się co do szeląga. Kupiłem. Czas siadać./ +Jejmość słaba. Więc podróż musiemy odkładać./ +Zdrowsza jejmość. Zajeżdża angielska kareta./ +Siada jejmość, a przy niej suczka faworyta./ +Kładą skrzynki, skrzyneczki, woreczki i paczki,/ +Te od wódek pachnącychwódki pachnące --- pachnidła, perfumy., tamte od tabaczki,/ +Niosą pudło kornetówkornet --- wysoki, ozdobny czepiec., jakiś kosz na fanty;/ +ZwierzętaW jednej klatce kanarek, co śpiewa kuranty,/ +W drugiej sroka, dla ptaków jedzenie w garnuszku,/ +Dalej kotka z kocięty i mysz na łańcuszku./ +Chcę siadać, nie masz miejsca; żeby nie zwlec drogi,/ +Wziąłem klatkę pod pachę, a suczkę na nogi./ +Wyjeżdżamy szczęśliwie, jejmość siedzi smutna,/ +Ja milczę, sroka tylko wrzeszczy rezolutna./ +Przerwała jejmość myśli: »Masz waćpan kucharza?«/ +»Mam, moje serce«. »A pfe, koncept z kalendarzakoncept z kalendarza --- osiemnastowieczne, szczególnie saskie jeszcze kalendarze, jedyna lektura ciemnej prowincjonalnej szlachty, podawały bałamutne wiadomości, prognostyki pogody, przepowiednie wypadków historycznych i klęsk żywiołowych. Pełne były również niewybrednych żartów i konceptów.«,/ +Moje serce! Proszę się tych prostactw oduczyć!«/ +Zamilkłem. Trudno mówić, a dopieroż mruczyć./ +Więc milczę. SługaJejmość znowu o kucharza pyta./ +»Mam, mościa dobrodziejko«. »Masz waćpan stangreta?«/ +»Wszak nas wiezie«. »To furman. Trzeba od parady/ +Mieć inszego. Kucharza dla jakiej sąsiady/ +Możesz waćpan ustąpić«. »Dobry«. »Skąd?« »Poddany«./ +»To musi być zapewne nieoszacowany,/ +Musi dobrze przypiekać reczuszki, łazanki,/ +Do gustu pani wojskiejwojskiej --- żony wojskiego. ,,Wojski, urząd wojewódzki na doglądanie bezpieczeństwa publicznego, gdy stan szlachecki na koń siada w pospolitym ruszeniu”. (Zbiór potrzebn. wiad.)., panny podstolanki./ +Ustąp go waćpan; przyjmą pana Matyjasza,/ +Może go i ksiądz pleban użyć do kiermaszakiermasz --- uroczysty obchód rocznicy poświęcenia kościoła połączony z odpustem i najczęściej z jarmarkiem../ +A pasztetnik?« »Umiałci i pasztety robić«./ +»Wierz mi waćpan, jeżeli mamy się sposobić/ +Do uczciwego życia, weźże ludzi zgodnych,/ +Kucharzy cudzoziemców, pasztetników modnych,/ +Trzeba i cukiernika. Serwis zwierciadlany/ +Masz waćpan i figurki piękne z porcelanyWygląd takiej zastawy stołowej opisuje Ochocki: [...] ubierano stoły w tafle zwierciadlane z pięknymi, złoconymi galeryjkami i kryształowymi ozdobami. Te kładziono wzdłuż przez cały stół, a na nich stawiano figurki porcelanowe, koszyki i inne cacka misterne, żyrandoliki z kryształowymi wisidełkami do świec, itp. Na wielkie obchody wysypywali w pośrodku stołu cukiernicy kolorami herby osób, które fetowano, wkoło tafel z obu stron ustawiano konfitury, blanmanże [galaretki migdałowe] galarety, owoce i co do deseru należało. Nie mógł być stół piękniej i dla oka powabniej ubrany, osobliwie wieczorem przy świecach ślicznie się to wydawało”. (J. D. Ochocki, Pamiętniki, s. 102).?«/ +»Nie mam«. »Jak to być może? Ale już rozumiem/Jedzenie +I lubo jeszcze trybu wiejskiego nie umiem,/ +Domyślam się. Na wetyNa wety... --- na deser; w mniej zamożnych domach szlacheckich, gdzie nie używano serwisów i zastaw cukrowych, a stoły były bardzo wąskie (na półtora łokcia), ustawiano koło stołów półki, na których podawane były słodycze. zastawiają półki,/ +Tam w pięknych piramidach krajanki, gomółki,/ +Tatarskie zieletatarskie ziele --- tatarak. w cukrze, imbier chiński w miodzie,/ +Zaś ku większej pociesze razem i wygodzie/ +W ładunkach bibułowych kmin kandyzowanyW ładunkach bibułowych kmin kandyzowany --- kmin obsmażany w cukrze podawany był w tutkach z kolorowego papieru.,/ +A na wierzchu toruński piernik pozłacanytoruński piernik pozłacany --- pierniki toruńskie, których wyrób osiągnął szczytowy poziom w XVIII w., słynęły z wybornego smaku i bogatej ornamentyki. Często powlekane były dla ozdoby złotą farbą../ +Szkoda mówić, to pięknie, wybornie i grzecznie,/ +Ale wybacz mi waćpan, że się stawię sprzecznieże się stawię sprzecznie --- że się przeciwstawię../ +Jam niegodna tych parad, takiej wspaniałości«./ +Zmilczałem, wolno było żartować jejmości./ +Wjeżdżamy już we wrota, spojźrzała z karety:/ +»A pfe, mospanie! parkan, czemu nie sztakiety?«/ +Sługa, Å»onaWysiadła, a z nią suczka i kotka, i myszka;/ +Odepchnęła starego szafarza Franciszka,/ +Łzy mu w oczach stanęły, jam westchnął. W drzwi wchodzi./ +»To nasz ksiądz pleban!« »Kłaniamkłaniam --- forma pozdrowienia mająca odcień lekceważenia.«. Zmarszczył się dobrodziej./ +Sługa»Gdzie sala?« »Tu jadamy«. »Kto widział tak jadać!/ +Mała izba, czterdziestu nie może tu siadać«./ +Aż się wezdrgnął Franciszek, skoro to wyrzekła,/ +A klucznica natychmiast ze strachu uciekła./ +Jam został. Idziem dalej. »Tu pokój sypialny«./ +»A pokój do bawienia?« »Tam gdzie i jadalny«./ +»To być nigdy nie może! A gabinet?« »Dalej./ +Ten będzie dla waćpani, a tu będziem spali«./ +»Spali? Proszę, mospanie, do swoich pokojów./ +Ja muszę mieć osobne od spania, od strojów,/ +Od książek, od muzyki, od zabaw prywatnych,/ +Dla panien pokojowychDla panien pokojowych --- w bogatszych dworach szlacheckich prócz płatnej służby przyjmowano dziewczęta z chudopacholskich rodzin szlacheckich, pełniące funkcje pośrednie między damą do towarzystwa a służebną., dla służebnic płatnych./ +Ogród, SielankaA ogród?« »Są kwaterykwatera --- działka w ogrodzie. z bukszpanu, ligustru«./ +»Wyrzucić! Nie potrzeba przydatniego lustru./ +To niemczyzna. Niech będą z cyprysów gaiki,/ +Mruczące po kamyczkach gdzieniegdzie strumyki,/ +Tu kioskkiosk --- altanka w kształcie chińskiej świątyni; holenderskie wanny --- prawdopodobnie baseny wokół fontann wykładane ozdobnymi kafelkami holenderskimi., a tu meczecik, holenderskie wanny,/ +Tu domek pustelnika, tam kościół Dyjannykościół Dyjanny --- pawilon ogrodowy w kształcie świątyni greckiej../ +Wszystko jak od niechcenia, jakby od igraszki,/ +BelwederekBelwederek --- budynek na wzniesieniu z rozległym widokiem na okolicę. maleńki, klateczki na ptaszki,/ +A tu słowik miłośnie szczebioce do ucha,/ +Synogralica jęczy, a gołąbek gruchaA ogród --- jeszcze na początku panowania Stanisława Augusta modne były ogrody ,,francuskie”, odznaczające się symetrią i sztucznością doprowadzoną czasem do dziwactwa. Krasicki tak o nich pisze w Listach o ogrodach: ,,Nie dość było kunsztownej sztuce holenderskich zwłaszcza i niemieckich ogrodników czynić z drzew słupy, obeliski i piramidy, ledwo pojętym wysileniem przeistaczali je w posągi: ,,Grał na cytrze Apollo z jodły złotowłosy, / Ceres z szyszek borowych piastowała kłosy, / Błyszczał Neptun trójzębny od bzowego lustru, / Jowisz w zapale rzucał pioruny z ligustru, / Mars z figi, rozjuszony zabójczym rzemiosłem, / Bachus na tyce chmielu z Sylenem i osłem, Wenus / wdzięczna jałowcem z uśmiechu i giestu, Gracyje / porzeczkowe, Kupido z agrestu”. / (I. Krasicki, Dzieła prozą, t. V, s. 393). Nowa moda, związana z sentymentalizmem, zastąpiła ogród ,,francuski” ,,angielskim”, który miał naśladować swobodną i dziką naturę. Gust francuskiego rokoka wprowadził do ogrodów ,,angielskich” architekturę sielanki dworskiej. Całe urządzenie ogrodu żony modnej, a więc belwederki, meczeciki, domki pustelnika, świątynie Diany spotykamy w opisach słynnych wówczas ogrodów, jak Solca Kazimierza Poniatowskiego, brata królewskiego, czy Arkadii Heleny Radziwiłłowej.,/ +A ja sobie rozmyślam pomiędzy cyprysy/ +Nad nieszczęściem PameliPamela --- tytułowa bohaterka sentymentalnego romansu (1740) angielskiego pisarza Samuela Richardsona. albo HeloisyHeloiza --- bohaterka powieści czołowego przedstawiciela sentymentalizmu Jean---Jacques Rousseau, pt. Nowa Heloiza (1761). W szkicu O romansach Krasicki zaliczy przecież między ,,obyczajne” i Pamelę Richardsona: ,,Mieści się w rodzaju tych dzieł uczciwych i Pamela; ale choć z wielu miar te księgi godne szacunku, mogą ich miejsce inne w pierwiastkowej panien edukacji zastąpić”. (I. Krasicki, Dzieła prozą, t. VI, s. 390)....«/ +Uciekłem, jak się jejmość rozpoczęła zżymać,/ +Już też więcej nie mogłem tych bajek wytrzymać./ +Uciekłem. Dom, Przemiana, Å»onaJejmość w rządy. Pełno w domu wrzawy,/ +Trzy sztafetysztafeta --- posłaniec konny. w tygodniu poszło do Warszawy;/ +W dwa tygodnie już domu i poznać nie można./ +Jejmość w plantyplanta --- plan, pomysł. obfita, a w dziełach przemożna,/ +Z stołowej izby balki wyrzuciwszy stareZ stołowej izby balki wyrzuciwszy stare --- w większych domach szlacheckich ozdabiano pułap belkami, wypełniając barwnymi ornamentami kwadraty powstałe przy skrzyżowaniu. Nowa moda wprowadza sufit gładki, ozdobiony malowidłami często o tematyce mitologicznej.,/ +Dała sufit a na nim Wenery OfiaręWenery ofiara --- obraz przedstawiający boginię miłości, Wenerę, składającą parę gołębi na ofiarę../ +Już alkowaalkowa --- sypialnia bez okien łącząca się z drugim pokojem. złocona w sypialnym pokoju,/ +Gipsem wymarmurzonyGipsem wymarmurzony --- ozdobiony gipsowymi sztukateriami. gabinet od stroju./ +Poszły słojki z apteczki, poszły konfitury,/ +A nowym dziełem kunsztu i architektury/ +Z półek szafy mahoniszafy mahoni --- szafy mahoniowe., w nich książek bez likuW przekreślonych po w. 145 wierszach brulionu pozorne zainteresowanie się książkami wyraża autor z dosadniejszą ironią: Jejmość moja uczona; nawet na stoliku, / Nawet na gotowalni swoje księgi mieści. / (I. Krasicki, Satyry i listy, s. 102).,/ +A wszystko po francusku; globus na stoliku./ +Buduar szklni się złotem, pełno porcelany,/ +Stoliki marmurowe, zwierściadlane ściany./ +Zgoła przeszedł mój domek warszawskie pałace,/ +A ja w kącie nieborak, jak płaczę, tak płaczę./ +To mniejsza, lecz gdy hurmem zjechali się goście,/ +Wykwintne kawalery i modne imoście,/ +ZabawaBal, maszki, trąby, kotły, gromadna muzyka,/ +Pan szambelan za zdrowie jejmości wykrzyka,/ +Pan adiutant wypija moje stare wino,/ +A jejmość, w kącie siedząc z panią starościną,/ +Kiedy się ja uwijam jako jaki sługa,/ +Coraz na mnie pogląda, śmieje się i mruga./ +Po wieczerzy fajerwerkPo wieczerzy fajerwerk --- sztuczne ognie, rzecz często bardzo kosztowna, były ulubionym sposobem uświetniania większych uroczystości bogatej szlachty i magnaterii.. Goście patrzą z sali;/ +Wpadł szmermelszmermel --- fajerwerk o wężykowatych skrętach, który przed zgaśnięciem daje wystrzał. między gumnagumno --- podwórze między zabudowaniami gospodarskimi., stodoła się pali./ +Ja wybiegam, ja gaszę, ratuję i płaczę,/ +A tu brzmią coraz głośniej na wiwat trębacze./ +Powracam zmordowany od pogorzeliska,/ +Nowe żarty, przymówki, nowe pośmiewiska./ +Siedzą goście, a coraz więcej ich przybywa,/ +Przekładam zbytni ekspens, jejmość zapalczywa/ +Z swoimi czterma wsiami odzywa się dwornie./ +»I osiem nie wystarczy« --- przekładam pokornie./ +»To się wróćmy do miasta«. Zezwoliłem, jedziem;/ +Już tu od kilku niedziel zbytku jem i siedziem./ +MałżeństwoJuż... ale dobrze mi tak, choć frasunek bodzie,/ +Cóż mam czynić? Próżny żal, jak mówią, po szkodzie”. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz1_Zycie_dworskie.xml b/books/Satyry_Cz1_Zycie_dworskie.xml new file mode 100644 index 000000000..bb3d7a323 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz1_Zycie_dworskie.xml @@ -0,0 +1,188 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 1 - (10) Å»ycie dworskie + Sekuła, Aleksandra + Hernas, Marcin + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Å»ycie dworskie + + + + + + + Dorosłość, StarośćJoachimie! Już młodość porywcza uciekła/ +I wieku dojźrzałego już pora dociekładociec --- dobiec.,/ +Ta pora, w której żądze słabieć zaczynają./ +Dworzanin, DwórStrawiłeś lata twoje między dworską zgrają./ +Zrazu młodzian, dojźrzalszy potem, profes teraz,/ +Zyskający, zdradzony, oszukany nieraz,/ +Zgoła dworak. Więc naucz, świadom znamienicie,/ +Na czym zawisło, jakie u dworu jest życie?/ +Milczysz? Znać, żeś jest dworak. Ja, wieśniak, opowiem./ +Najprzód (trzeba te rzeczy brać z letka), albowiem/ +Obraziłbym i wielu, gdybym prawdę szczerą/ +Objawiał, a nie zwykłą dworom manijerą./ +Dworzanin, Dwór, GrzecznośćGrzeczność --- talent nie lada, ten rad w dworach gości,/ +Ten kształci oświecone jasne wielmożności,/ +Ten jest cechą każdego, co się dworu ima,/ +Co pozoru ma nazbyt, a istoty nie ma,/ +Zgoła co jest dworakiem. Panie Joachimie,/ +Cnota, PrawdaPowiedz, co tam w ohydzie, a co tam w estymieestyma --- poważanie, szacunek.?/ +Cnota. Waszmość żartujesz. Kunsztem wielorakiem/ +Umiałeś żyć u dworu i jesteś dworakiem./ +A ja prostak, a przecież chciałbym z tego torutor --- tu: sposób postępowania./ +Coś pojąć i określić, jak żyją u dworu./ +Źlem się udał, daremniem staranie postradał;/ +A któż się u dworaków o prawdzie wybadał?/ +Więc coś nie opowiedział, choć wiesz, a wiesz ściśle,/ +Ja, co nie wiem, na domysł powiem i określę./ +Dwór, Grzeczność, PrawdaDwór jest to wybór ludzi, tak mówi świat grzecznygrzeczny --- wytworny.,/ +Ale świat pospolity zdaniu temu sprzeczny./ +Kto z nich lepiej osądził? Grzeczny mówi wdzięcznie:/ +Cnotę, dowcip, talenta, umieszczone zręcznie,/ +Dwór najlepiej obwieszcza. Fałsz, Kłamstwo, ZłodziejŚwiat prosty a szczery,/ +Jak z łupin człeka łuszcząc z dobrej manijery,/ +Gdy nie patrzy, kto czyni, lecz o co rzecz chodzi,/ +Wszystko zwie po imieniu: Piotr kradł, więc Piotr złodziej./ +To prawda, lecz niegrzeczna, wyrazwyraz --- wyrażone, określone. zbyt dosadnie./ +Jakże to pięknie nazwać, kiedy Piotr okradnie?/ +Można prawdę powiedzieć, ale tonem grzecznym:/ +Piotr się wsławił w rzemiośle trochę niebezpiecznym,/ +Piotr zażyłzażył --- tu: wziął, przywłaszczył., a nie swoje, kunsztownie pożyczył. ---/ +Zgoła tyle sposobów grzecznych będziesz liczył,/ +Tak fałsz będziesz uwieńczał, do prawdy sposobił,/ +Å»e na to wreszcie wyjdzie: Piotr kradł, dobrze zrobił./ +PozoryFałsz grzeczny to styl dworów i moneta w kursie,/ +Wszędzie on się tam mieści, w dziełach i w dyskursie,/ +I choć na kształt liczmanówliczman --- znaczek umownej wartości zastępujący pieniądze przy grze karcianej. z siebie nic nie ważyz siebie nic nie waży --- sam nie stanowi żadnej wartości.,/ +Nadali mu panowie walorwalor --- cena, wartość. do przedaży./ +Więc ten fant wielce zdatny i każdy go chowa;/ +Stąd grzeczne oświadczenia, stąd pieszczone słowa,/ +Stąd ostrożna nienawiść i podejścia sztuczne,/ +Stąd łaski, oświadczenia łaknącym nietucznenietuczne --- nietuczące, niesycące.,/ +Stąd zgoła wszystko pozór, a mało istoty,/ +Fałszywe słowa, dzieła, dobrodziejstwa, cnoty,/ +Stąd... ale dość już tego. Chciwy o puściznę,/ +Wlecze się Piotr z poranku na dzienną pańszczyznę./ +Uprzedził go Mikołaj. Ściskają się oba:/ +,,Jak się masz, przyjacielu? Jak ci się podoba/ +Dzień dzisiejszy?” ,,Pogodny”. ,,Cieszę się”. ,,Ja wzajem”./ +Idzie dyskurs uprzejmy zwykłym obyczajem./ +Fałsz, PlotkaJuż się sobie zwierzyli, o czym i nie myślą./ +Więc obcych wizerunki malują i kreślą./ +,,Jan?” --- ,,To oszust”. ,,Bartłomiej?” --- ,,To szuler wierutny”./ +,,Jędrzej?” --- ,,Mędrek”. ,,Wincenty?” --- ,,Dziwak bałamutny”./ +,,Franciszek?” --- ,,On ma rozum tylko przy kieliszku”./ +Wchodzi. Aż ci do niego: ,,Witajże, braciszku!”/ +A braciszek, co właśnie z nich czynił igrzyska:/ +,,Witajcież, kochankowie”. Całuje i ściska./ +Już ciżbaciżba --- tłum.; ci w dyskursach, ci szepcą do ucha,/ +Ten niby z drugim gada, a trzeciego słucha;/ +Tamten łże, a co słuchaa co słucha --- a ten, co słucha, słuchający., łżącemu nie wierzy./ +Tomasz stoi, a z boku układa i mierzy:/ +Jędrzej mu nie do krojubyć do kroju --- przypaść do upodobania., więc Jędrzej ladaco./ +Stawia sidła, a dzienną nie zwątlony pracą,/ +PlotkaPatrzy w ciżbę, gdzie natrzeć; jakoż się już wtłoczył,/ +Już świeżego wśród zgrai domatora zoczył,/ +Już przyjaciel serdeczny, sekretów się zwierza,/ +A na znak poufałych afektów przymierza/ +Zmyślił piękną nowinę, szeptając do ucha./ +Ten już przedał, co kupił; wieść nie lada grucha./ +Dopieroż w politykę. Nim pan wszedł do sali,/ +Już jedne państwa znieśli, drugie rozebrali:/ +Jędrzej zyskał Neapol za królową Bonę,/ +Marek ojcu świętemu darował Lizbonę,/ +Nie masz Turków, rwą Persy, strach koło Japonów./ +Pan, Pochlebstwo, Pozycja społecznaDrzwi się z nagła otwarły. Aż tysiąc ukłonów./ +Wchodzi pan; już umilkła świegotliwa zgraja,/ +Każdy się inszym kształtem łasi i przyczaja./ +Każdy patrzy na pana, a z wzroku docieka,/ +Czego albo się chroni, albo na co czeka./ +Wszystkie się usta śmieją, ciągną wszystkie szyje,/ +Ten się pcha, ten potrąca, ten się jak wąż wije,/ +Wszyscy na to, kogo by pan gestem oznaczył;/ +Wspojźrzał pan na Szymona, dniem dobrym uraczyłdniem dobrym uraczył --- powiedział mu ,,dzień dobry”.:/ +Ażci Szymon w promieniach śmieje się i mruga./ +Jan go kocha serdecznie, Piotr najniższy sługa,/ +Bartłomiej go uwielbia, a Krzysztof go ściska,/ +Wszyscy hurmem do niego z daleka i z bliska,/ +A Szymon pełen wdzięków i niby pokorny,/ +Mając zaraz na przedaż uśmiech i gest dworny,/ +Tym go daje w dwójnasób, a tym przez połowę./ +Łapią w lot, a już szczęścia stąd biorąc osnowę,/ +Ten, który trzema słowy Szymona się szczycił,/ +Gardzi tym, który tylko półtora uchwycił./ +Piotr dostał pół uśmiechu, Jędrzej ćwierć wspojźrzenia./ +Szczęśliwy, kto z przyjaznej fortuny zdarzenia/ +Tyle zyskał czekając przez niejeden tydzień,/ +Å»e wypadł z ust Szymona dla niego dobrydzień./ +I nie próżno, bo mniejszych choć faworfawor --- łaska, życzliwość. nie szczyci,/ +Są z łaski faworytów wicefaworyci;/ +Dwór, DrzewoUrząd to niewysoki, lecz przecie wygodny,/ +A przemysłprzemysł --- przemyślność, przebiegłość. dworu, zawżdy w kunszta nowe płodny,/ +Dzieląc fawor jak wilgoć w drzewie przez zawiązki,/ +Z pnia w konary, z konarów przesącza w gałązki./ +O barwiebarwa --- liberia służby, odmienna kolorem w każdym domu magnackim. faworytów niech się nikt nie pyta./ +Poznać z miny zuchwałej sługę faworyta./ +Theatrum mundiChoć nierówne teatrumteatrum --- ulubiona metafora w. XVIII: ,,teatr życia ludzkiego”., gdzie są umieszczeni,/ +Co pan w izbie, to słudzy dokazują w sieni./ +Pozycja społeczna, SługaPaweł, co w dworskiej służbie lat strawił trzydzieści,/ +Śwista z szpakiem ministra, z psem się jego pieści,/ +Podchlebuje lokajom, z lauframi się wita,/ +Dobrze mu się też każda nadaje wizyta;/ +Jemu szwajcar otwiera drzwi z wdzięcznym uśmiechem,/ +Jemu lokaje służyć gotowi z pośpiechem,/ +A co większa, ów pański strzelec poufały/ +Raczy słuchać te, co mu opiewa, pochwały;/ +FlirtNawet jejmość (nie jejmość, jak to pierwej zwali/ +Ci, co z prosta tak pańskie żony mianowali),/ +Ale jejmość afektów, jejmość wdzięcznej chęci,/ +Jejmość miłosnowładna na dowód pamięci/ +Uszczypnęła go w ramię. Kontent, głodny czeka,/ +Już ujźrzał perspektywę szczęścia, choć z daleka./ +Wkrótce bowiem skutecznej łaskę uprzejmości/ +Zyskał: przez garderobę wchód do jegomości./ +W pierwiastkach nieświadomy Rzym praktyk faworu,/ +Stawiał cnoty przysionek przed domem honoruRzym... stawiał cnoty przysionek przed domem honoru --- w mitologii Cnota ,,miana jest za boginią i czczona w ubiorze poważnej matrony, a częstokroć szędziwej, na kamieniu czworogranistym siedzącej. Tej Markus Marcellus wspaniały poświęcił kościół, przy którym zaraz i Honorowi bazylikę wystawić postarał się, ale tak żeby przez kościół Cnoty do bazyliki Honoru było przejście, czym chciał pokazać, iż inaczej do honoru wstąpić nie można, tylko przez cnotę”. (F. Pomey, Pantheum mithicum, albo bajeczna bogów historia, Warszawa 1768, s. 352--353)../ +Przyszły pany, upadły szacowne świątnice,/ +A przybytków Fortuny dumne okolice/ +Objął przysionek podchlebstw, matactwa i datków./ +Otóż dwór, Joachimie, z skutków i zadatków;/ +Tymi ścieżki iść musi, kto dworu się trzyma./ +WieśWsi swobodna! Szczęśliwy, kto ciebie się ima./ +Niekształtne twoje zyski, prawda, ale trwałe./ +Niech dwór stawia złudzonym widoki wspaniałe,/ +Niechaj cieszy nadzieją, niźli się ta ziści./ +Lepsze małe, lecz pewne, wieśniackie korzyści. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz2_Czlowiek_i_zwierz.xml b/books/Satyry_Cz2_Czlowiek_i_zwierz.xml new file mode 100644 index 000000000..7a78c41ff --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz2_Czlowiek_i_zwierz.xml @@ -0,0 +1,162 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 2 - (5) Człowiek i zwierz + Sekuła, Aleksandra + Sobczyński, Mariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Człowiek i zwierz + + + + + + + Głupota, Koń, Zwierzęta,,Koń głupi”. ,,Nie koń”. ,,Osieł”. ,,Nie osieł, mój bracie”./ + ,,Któreż więc zwierzę od nich głupsze jeszcze znacie?”/ + ,,Człowiek”. ,,A, już to nadto!” ,,Nie nadto, lecz mało,/ + Gdyby się razem głupstwo człowiecze zebrało,/ + Poszedłby w rodzaj muszlów albo wśród ślimaki./ + Słuchaj tylko cierpliwie: Kondycja ludzkaKtóryż zwierz jest taki,/ + Iżby wiedząc, co czynić, nie czynił, co trzeba?/ + Mądrość, RozumZwierzom instynkt, nam, ludziom, rozum dały nieba;/ + Przecież patrząc, co czyniem my, rozumem dumni,/ + Zda się, że ludzie głupi, zwierzęta rozumni./ + Sroży się lew nad sarną, więc nagany godny,/ + Ale dlaczego sroży? Dlatego że głodny./ + Skoro głód uspokoił, rzuca polowanie,/ + Wilk żarłoczny, lis zdradny ustawne czuwanie/ + Jeżeli czynią, muszą --- tym sposobem żyją./ + Natura, Umiarkowanie, ZwierzętaZgoła weź ptaka, rybę, zwierzęcia lub żmiją,/ + Każde ma swoją miarę i według niej działa,/ + Jeśli im przymiot zdatny natura przydała,/ + Idą do tego celu, do którego zmierza./ + Zgoła czym są z potrzeby, są z natury zwierza./ + Sługa, ZwierzętaPan ich człowiek, lecz głupszy, lecz gorszy nad sługi./ + Nie nowina to w panach. Z ich zdatnej usługi/ + Korzysta, a, niewdzięczny, pędzi wolne w pęta,/ + Dla niego silą zdatność jarzmowe zwierzęta,/ + Dla niego wół pracuje, chlebem go uracza,/ + Więc, że niby to mędrszy nad swego oracza,/ + Wywnętrza goWywnętrza go --- wykorzystuje, wyzyskuje go. i pasie, żeby się spasł na nim./ + Mędrcy! Chwalemy wierność, niewdzięczności ganim./ + Któż nad nas nie wdzięczniejszy? Lecz i to przebaczę./ + KsiądzPulchne gnuśnym drzymaniem tuczą się prałaty,/ + Ksiądz wikary ma prace, ksiądz proboszcz intraty./ + Tak chciało przyrodzenie; Jedzenie, Umiarkowanieścierwa pożeracze/ + Pasiem się łupem zwierząt, przynajmniej byprzynajmniej by --- przynajmniej żeby... (ale --- w domysle tak nie jest, że człowiek się ,,pasie" w sposób umiarkowany). w mierze./ + NiewolaInsze niech porównanie człek z zwierzęty bierze!/ + Gdzież takie, co rozmyślnie samo się niewoli,/ + A sposobiąc swe barki ku jarzmu po wolipo woli --- tu: powolnie, bez oporu.,/ + W poddaństwie sławy szuka? PtakOrzeł, pan nad ptaki,/ + Lecz czy go ptaków innych rodzaj wieloraki/ + Podłym czci uniżeniem? Wspaniały, ochotny,/ + Wyżej jeszcze nad niego buja sokół lotny,/ + Ani się zwraca z pędu na straszne odgłosy./ + Nie powaga, lecz dzielność wzbija pod niebiosy./ + Człowiek, wybór natury, świata prawodawca,/ + Zdrada, ZwierzętaCzłowiek, praw stanowiciel, a przestępstwa sprawca,/ + Sam łamie obowiązki, co wznawia i kleci./ + Któraż lwica jęczała na niewdzięczne dzieci?/ + Któryż żubr żubra zdradził? W przychylnej postaciW przychylnej postaci --- tu: przy pozorach przychylności./ + Zmówiliż się na wilka wilcy koligacikoligaci --- krewniacy.?/ + Trułże doktór lis lisa? Gdy sprzeczka zmówiona,/ + Brałże jastrząb jastrzębia w sprawie za patrona?/ + I żeby z nieprawego korzystał narzędzia,/ + Dla zysku kruk krukowi stałże się zły sędzia?/ + Praca, Złodziej, ZwierzętaTowarzystwaTowarzystwo --- społeczeństwo. przykładzie, pracowite pszczoły!/ + Wpośród waszych zabiegów i skrzętnej mozoły,/ + Któraż, chociaż ma porę dokazania snadnie,/ + Miód z pracą od sąsiadki zbierany ukradnie?/ + Nasz to tylko przywilej, więc bądźmy nim dumni,/ + ZwierzętaZwierzęta złe i głupie, my dobrzy, rozumni./ + O, gdyby mogły mówić, tak jak myśleć mogą,/ + Wstydem, hańbą okryci, sromotą i trwogą,/ + Cóż byśmy usłyszeli? Wzgardę i nauki./ + KońKoń, od nas zniewolony tęgimi munsztuki,/ + Koń, co nam nóg pożycza, jak byśmy nie mieli,/ + Koń, na którego grzbiecie, zuchwali i śmieli,/ + Ścigamy inne zwierza albo nam podobnych ---/ + Ten koń, lubo nie w słowach wdzięcznych i ozdobnych,/ + Jakich zwykliśmy zażyć, gdy omamić chcemy,/ + Rzekłby z prosta: wy mocni, a my was nosiemy?/ + Rzekłby wół: ja chleb daję, wprzężony do pługa,/ + Cóż zyskam? Śmierć okrutną --- istotna przysługa./ + Któż z was ma na nas względy? Kto o nas pamięta? ---/ + Rzekłyby na rzeź dane owce i bydlęta./ + PiesOn pies znędzniały wiekiem, leżący u płota,/ + Ów stróż, sługa, przyjaciel, którego ochota/ + Tyle ci zysków niosła, wierny a niepłatny,/ + Wiekiem, pracą, bliznami do usług niezdatny,/ + Niewdzięczności ofiara w okropnej zaciszy,/ + Wpółmartwy, jeszcze czuje, gdy głos pana słyszy,/ + Słyszy, nędzny, i czuje; nie czuje, co wołanie czuje, co woła --- nie czuje ten, który woła../ + Kondycja ludzkaJak ma czuć taki, który bez serca, bez czołabez czoła --- bezczelny, bezwstydny.,/ + Sam siebie czyniąc celem wyuzdanych chęci,/ + Statek, wierność, usługę wyrzucił z pamięci?/ + Nie na to tyle darów natura nam dała;/ + Duma w próżnych zapędach nieczuła, zuchwała,/ + Kryje błąd pod postacią, którą jej dajemy;/ + Na cóż przymiot czułości, jeśli nie czujemy?/ + RozumNa co światło rozumu, jeśli ciemność miła?/ + Czyż się dzielność natury w darach wysiliła?/ + Nie bluźńmy, zbyt zuchwali, tego, co ją nadał./ + Nasz występek przymioty szacowne postradał./ + Ten sięgnął ku bydlętom. CnotaNie bajką wiek złoty,/ + Był on, będzie, jest może, gdzie siedlisko cnoty;/ + W naszej mocy świat równym uszczęśliwić wiekiem./ + Niechaj człowiek pamięta na to, że człowiekiem,/ + Wzniesie się nad zwierzęta lotem siebie godnym./ + Niegdyś mędrzec ponury piórem zbyt swobodnym,/ + W złej sprawie sam patronem zostawszy i sędzią,/ + Zapędzał człeka w lasy i chciał paść żołędzia./ + Znalazł uczniów; któryż błąd nie znachodził ucznie?/ + Omamiał wdziękiem pisma dość dzielnie i sztucznie,/ + Nowość była ponętą, a wdziękiem zuchwałośćNiegdyś mędrzec ponury... --- Jean--Jacques Rousseau, filozof francuski głoszący hasła powrotu do natury, ucieczki od szkodliwych wpływów cywilizacji, która nakłada na człowieka więzy zależności i nierówności społecznej../ + Nie na tym się zasadza człecza doskonałość,/ + Towarzystwo cel jego, do niego stworzony,/ + Rodzice, dzieci, bracia i męże, i żony./ + Święte węzły natury, które nasz błąd targa,/ + Błąd zuchwały, płód jego bluźnierstwo i skarga,/ + Odgłos ślepoty, głupstwa, dumy, niewdzięczności./ + Człowiek w ścisłym obrębie nadanej istności,/ + W ścisłym, lecz przyzwoitym przez zrządzenie boże,/ + Chcąc mieć więcej, niż zdoła, mniej ma, niż mieć może./ + Stąd rozpacz, a w uporze żądza zbyt zacięta,/ + Chcąc wznieść człeka nad człeka, zniża pod bydlęta./ + Stworzenie, Obraz świata, UmiarkowanieStwórca rzeczy cel dziełu swojemu położył/ + I choć go w niezliczonych rodzajach pomnożył,/ + Każdemu nadał istność, dał istnościom dary,/ + Darom dzielność, dzielnościom przymioty i miary./ + Tych się trzymać --- nasz podział, brać korzyść --- staranie,/ + Powinność --- znać szacunek i być wdzięcznym za nie”. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz2_Klatki.xml b/books/Satyry_Cz2_Klatki.xml new file mode 100644 index 000000000..24b741a6d --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz2_Klatki.xml @@ -0,0 +1,153 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 2 - (6) Klatki + Sekuła, Aleksandra + Sobczyński, Mariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Klatki + + + + + + + + ,,Zgodzić przeciwne rzeczy cud, mówią, w naturze;/ + Wierzę, ale nie u nas. W każdej koniunkturze/ + My mamy coś nad innych. Łzy, ŚmiechRzadkim przywilejem/ + Obdarzeni, gdzie inni płaczą, my się śmiejem,/ + Więc gdzie się drudzy śmieją, my płakać gotowi./ + Ten przywilej czy sławę, czy hańbę stanowi,/ + Nie moja rzecz objawiać, a choćbym objawił,/ + Któż by wierzył? Więc nad tym nie będę się bawił,/ + Lecz coraz nowe czyniąc do satyr zaciągi,/ + Na widok dla ciekawych stawię dziwolągi./ + Cóż to są za straszydła? Cóż to za ród przecie?/ + Rzadki i oprócz naszych cud prawie na świecie./ + Panie Pawle, wchodź waszeć! Patrzcie, jak się dąsa,/ + Grozi, ręce zaciera, tylko co nie kąsa,/ + Rwie się. --- Trzymać go. --- Puścić. --- Aż nasz Paweł luby,/ + A cośmy się od niego spodziewali zguby,/ + Bądźmy teraz bezpieczni, pan Paweł nas kocha./ + Skądże takowa dobroć, odmiana tak płocha?/ + Skryjmy się. Patrzcież teraz, jakie miny stroi,/ + Niechże się kto z nas wyda, że się śmiałka boi,/ + Zaraz męstwo przypadnie jakby na powodziena powodzie --- uwiązane na postronku, na sznurku.,/ + Lubią sławę takowi, ale nie o szkodzie./ + Wróć waszeć, panie Pawle, a strasz, gdzie się uda./ + Cóż to za nowy widok i jakież to cuda?/ + Pozycja społeczna, SzlachcicIdzie Piotr albo raczej wspaniale się toczy:/ + Do nóg, do nóg, na pana nie podnoście oczy,/ + To pan jaśnie wielmożny, jaśnie oświecony,/ + To pan z panów: u niego mitry i korony,/ + Berła, laski, infuły, klucze i pieczęcimitry, korony, berła, laski, infuły, klucze, pieczęci --- oznaki godności biskupiej (książęcej), królewskiej, marszałkowskiej, szambelańskiej i kanclerskiej; takimi dygnitarzami wśród swych przodków szczyci się przedstawiony tu bohater satyry, Piotr. ---/ + Inwentarskie narzędziaInwentarskie narzędzia --- przedmioty codziennego użytku, powszednie.. SędziaPrzesławnej pamięci/ + Dziady jego, pradziady siedzieli w senacie”./ + ,,Upadam do nóg panu”. ,,Kłaniam, panie bracie”./ + ,,Pójdźmy stąd! --- Lecz ktoś, widzę, do pana przychodzi./ + A to co? Pada do nóg jegomość dobrodziejPada do nóg --- o względy wybieranych co roku sędziów trybunalskich (tzw. deputatów) ubiegali się nawet wielcy panowie./ + Pokorny. Któż to sprawił ten cud zbyt widoczny?”/ + ,,Jest to jaśnie wielmożny sędzia tegoroczny./ + Pan ma sprawę”. ,,Rozumiem. A w tym gabinecie/ + Kto to pisze?” Korzyść, Pieniądz, Skąpiec,,To rachmistrz największy na świecie:/ + On wszystko skalkulował --- gospodarz nie lada ---/ + Nowe planty wymyśla, rachuje, układa”./ + ,,Więc bogacz?” ,,Więc ubogi”. ,,Jak to?” ,,Patrz, co pisze”./ + ,,Milijon, to skarb”. ,,To dług; on i towarzysze/ + Nie chcąc na miernym zysku przestawać dość sytnie/ + Nic nie mają”. ,,Dlaczego?” ,,Bo pragną mieć zbytnie”./ + Pieniądz, Świętoszek,,To święty; pacierz szepce i w dół spuścił oczy”./ + ,,Pokaż no tylko worek, wnet on tu przyskoczy”./ + ,,Fundusz zrobiłFundusz zrobił --- złożył fundusz na cele dobroczynne.; to dzieło bliźniemu usłużne”./ + ,,Ale ukradł trzy części, czwartą dał w jałmużnę”./ + ,,Zamknijmy go na haczyk, bo i nas okradnie./ + Jużci ten siedzi, widzę, spokojnie, przykładnie,/ + PrawnikCóż to jest za jegomość?” ,,To sławny jurysta”./ + ,,Czy nie z tych, co to z prawnych wybiegów korzysta?/ + Co to kradną z pandektówpandekty --- zbiór fragmentów z pism prawników rzymskich sporządzony na rozkaz cesarza bizantyjskiego Justyniana, zatwierdzony przez niego w r. 533, włączony do obowiązującego kodeksu praw.kradną z pandektów --- wykorzystują przestarzałe sformułowania prawnicze sprzed wielu wieków.?” ,,On z nich nic nie kradnie”./ + ,,Dlaczego?” ,,Bo ich nie zna; bierze, co napadnieco napadnie --- co popadnie.,/ + Ale bierze po prostu. Krzyczy poza kratypoza kraty --- co oznaczało kratę na sali sądowej, wyjaśnia Koźmian: ,,Na drugiej stronie stołu od drzwi, w małym ustępie, na trzech wyniosłych stopniach, miejsce wszerz całego stołu dla mecenasów, to jest obrońców prawników, które to miejsce nazywano kratką, że wyniosłością swoją przed ich piersiami półka przesłaniała ich od sędziów” (K. Koźmian, Pamiętniki, Warszawa 1907, cz. I, s. 30).;/ + Najsławniejszy on w sądzie na prejudykatyprejudykat --- w dawnym prawodawstwie wyrok sądowy miarodajny dla następujących po nim wyroków w podobnej sprawie.,/ + Na biało sto, na czarno gotów tylo dwojetylo dwoje --- dwa razy tyle.”./ + ,,Schowajże go do klatki, bo ja się go boję;/ + A tego jeszcze bardziej. Korzyść, Mędrzec, PieniądzCóż to za wspaniałość?”/ + ,,Jest to mędrzec, co posiadł wszystką doskonałość;/ + On poprawia, w czym dawne pobłądziły wieki”./ + ,,Skądże jemu ta biegłość?” ,,Od gminu daleki,/ + Nie będzie z nami gadał”. ,,Niechże i nie gada./ + Ale któż z niego mądrość tak wielką wybada?”/ + ,,Nikt”. ,,Pewnie skryty”. ,,Jawny”. ,,Jakże to?” ,,Opowiem:/ + Najprzód trzeba o mędrcach to wiedzieć, albowiem/ + Nie tacy oni prości, jacy dawni byli,/ + Co skarbnice nauki wszystkim otworzyli./ + Nasi kryją, a w ścisłym rzecz trzymając karbiew ścisłym rzecz trzymając karbie --- w ścisłym porządku, obrachunku.,/ + Nic nie dają”. ,,Dlaczego?” ,,Bo nie masz nic w skarbie”./ + Książka, Sława,,A to kto?” ,,To człek wielki”. ,,Pewnie bitwy zwodził?”/ + ,,Nie”. ,,Pewnie wielu zawziętych pogodził?”/ + ,,Nie”. ,,Pewnie nędznym w przygodzie usłużył?”/ + ,,Nie”. ,,Pewnie w pismach wiele pracy użył?”/ + ,,Nie”. ,,Pewnie skarby dla kraju wydostał?”/ + ,,Dał na druk i w przemowie wielkim człekiem zostałPor. satyra Pochwała głupstwa.!”/ + Literat,,A ten zaś?” ,,To jest autor”. ,,O czym pisał?” ,,O tym,/ + Jak to się trzeba rządzić!” ,,Cóż się stało potem?”/ + ,,Oto, aby się swemu krajowi przysłużył,/ + Pisał o gospodarstwie, a sam się zadłużył”./ + ,,Dobrze mu tak, trzeba tych ichmościów oduczyć”./ + Nauka, Sędzia,,Ten nic prawa nie umiał, a chciał się go uczyć:/ + Więc aby skarb nauki dla siebie wydostał,/ + Znalazł sposób”. ,,A jaki?” ,,Oto sędzią zostałTen nic prawa nie umiał... --- sędziowie w Polsce nie posiadali w XVIII w. wykształcenia zawodowego, dopiero w trakcie pełnionego obowiązku przyswajali sobie wiedzę prawniczą. W związku z tym popełniano mnóstwo omyłek../ + Ten nic nie miał, a dobra za milijon kupił”./ + ,,Pewnie znalazł pieniądze?” ,,Nie znalazł”. ,,Więc złupił?”/ + ,,Nie złupił”. ,,Pewnie okradł?” ,,Nie okradł”. ,,Sfrymarczył?”/ + ,,I to nie”. ,,Jakże kupnu takiemu wystarczył?”/ + ,,Ugodził się z dziedzicem, co już prawie żebrał”/ + ,,A to jak?” ,,Ten nic nie dał, tamten nie odebrałTen nic nie dał, tamten nie odebrał --- prawdopodobnie chodzi tu o podwójne oszustwo, kiedy zadłużony właściciel majątku, aby pozbyć się wierzycieli, rzekomo odsprzedawał podstawionej przez siebie osobie majątek i jako nie posiadający własności stawał się niewypłacalny, przy czym fikcyjny, ale prawny właściciel przywłaszczał sobie często ten majątek../ + Ojczyzna, UrzędnikTen zbyt kochał ojczyznę”. ,,Statuę wystawić!”/ + ,,Godzien by, gdyby zbytek w dobrym można sławić,/ + Służył ojczyźnie prawie całym swoim życiem,/ + A chcąc się plennychplenny --- obfity. darów podsycić użyciem,/ + Korzyść, Pieniądz, ZłodziejWiedząc, że pani dobra, ale mniej ostrożna,/ + Kradł ją, a kradł tak dobrze, jak tylko kraść można”./ + ,,Alboż kocha, kto kradnie?” ,,Pytaj jegomości;/ + Insi kradli dla zysku, on ją kradł z miłości./ + Brał, bo szacowne dary, gdy kochamy dawcę,/ + Brał, bo wiedział, że względy ma na prawodawcę,/ + Brał dlatego, ażeby mniej godni nie brali,/ + Brał, aby się do usług drudzy zachęcali,/ + Brał, bo to honor pana, gdy sługa bogaty,/ + Brał, bo daje”. ,,Wiedziałże, jakie jej intraty?”/ + ,,Jużci wiedział, kiedy kradł”. ,,Mało klatka za to”./ + ,,Ci dalsi słuszną teraz cieszą się zapłatą!”/ + ,,Którzyż to?” ,,Słyszysz dalej, jak pełno hałasu?”/ + ,,Bądź zdrów, klatek aż nadto, a ja nie mam czasu”. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz2_Malzenstwo.xml b/books/Satyry_Cz2_Malzenstwo.xml new file mode 100644 index 000000000..4c1e283af --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz2_Malzenstwo.xml @@ -0,0 +1,130 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 2 - (8) Małżeństwo + Sekuła, Aleksandra + Sobczyński, Mariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Małżeństwo + + + + + + + ,,Chcesz się żenić, winszuję, ale nie zazdroszczę,/ + To więc, co potem poznasz, a co cię dziś troszczę,/ + Ja opowiem: Małżeństwo, Å»onaÓw Adam, ów najpierwszy człowiek,/ + Zasnął; gdy się obudził, za otwarciem powiek/ + Postrzegł”. ,,Co?” ,,Oto Ewę, dobro nieskończone,/ + Bóg wyjął mu kość z boku i zrobił z niej żonę./ + Gdybyć to tak i teraz. Próżne korowodów/ + Byłyby nasze stadła, a stąd mniej rozwodów./ + Ale się świat zestarzał. Adamowe wnuki,/ + Porzuciwszy dziadowskie poczciwe nauki,/ + Niby to rozumniejsi, źli męże, złe żony./ + A nasz wiek osiemnasty, niby oświecony,/ + A w samej rzeczy głupi, cóż zrobił? Małżeństwo, Mąż, Å»onaZłe stadłastadło --- małżeństwo.:/ + Jegomość nadto dobry, jejmość zbyt rozjadła,/ + A kiedy jejmość dobra, jegomość jak jędza./ + Jak ma być dobre pasmo, gdy zepsuta przędza?/ + Cóż więc jest stan małżeński? Rzecz w opisie trudna,/ + Rzecz z jednej strony wdzięczna, z drugiej strony nudna,/ + Konieczna jednak. Muszą być żony i męże;/ + Jarzmo jest: tych zysk, miłość tamtych kiedy sprzęże,/ + Muszą dźwigać. Chcesz i ty, odwaga nie lada;/ + Ale że dosyć liczna kompanów gromada,/ + Idziesz śmiało. --- Poczekaj, nie będę ja bawiłbawić --- zwlekać.,/ + Kto wie, może dla ciebie los się ułaskawił,/ + Może za nader szczęsną wyroków spuścizną/ + Będzie tobie lekarstwem, co drugim trucizną./ + Możeś jeden z tysiąca, ale liczbę zmniejszę ---/ + Choćby też i fałszywe, niech będą grzeczniejsze/ + Wyrazy mojej rady: szanujmy płeć piękną. ---/ + Miłość, RycerzJakaż jest twoja Filis?” ,,Niech wszystkie uklękną!”/ + ,,Toś amantToś amant --- kochanek; żartobliwa aluzja do fantastycznych poematów rycerskich., siądź więc na koń, a ująwszy pikę,/ + Nowy Roland, głoś światu twoją AngielikęRoland, Angelika --- to bohaterowie jednego z najsłynniejszych poematów rycerskich, Orlanda szalonego (1516), wielkiego poety włoskiego --- Ariosta../ + Ścinaj karły, olbrzymy, smoki, czarownice,/ + Niech zna każdy, nad twoją iż oblubienicę/ + Piękniejszej w świecie nie masz. Tak romanse każą,/ + Ale nie rozum zdrowy. Ten, pod swoją strażą,/ + Jeśli chcesz, by cię trzymał, posłuchaj, co radzi:/ + Uwaga w każdym dziele nigdy nie zawadzi./ + Więc zdatna i w miłości --- namyśl się, mój bracie,/ + Lepsza przykrość przed stratą niźli żal po stracie./ + KobietaPiękne twojej powaby, lecz to zwierzchne wdzięki;/ + To, co wewnątrz, istotne, więc dobrej poręki/ + Trzeba na to, co wewnątrz; wdzięczna, hoża, ładna,/ + Ale mylą pozory, a piękna płeć zdradna./ + Å»onaPrzejdzie rozkosz, nastąpi sytość po użyciu,/ + Znikną wdzięki, a w dalszym natenczas pożyciu,/ + Jeśli węzły wzajemne nie wzmocni szacunek,/ + Nastąpi umartwienie, nudność i frasunek./ + Dopieroż kiedy jejmość, coć się w serce wkradła,/ + Stanie się podejrzliwa i przykra, i zjadła,/ + Kiedy się co dzień z nowym humorem popisze/ + I coraz inne w domu ujźrzysz towarzysze,/ + Kiedy w zwięzłych przymówkach do serca przegryzie,/ + A to, co ci przyniosła w swojej intercyzie,/ + Stokroć na dzień wymówi; odpowiedzieć trudno,/ + Bić --- niegrzecznie, zamilczeć --- i przykro, i nudnoZ niedokończonej satyry, której tematem jest zły mąż w różnych odmianach, cytujemy dla uzupełnienia charakterystyk fragment: Paweł wzdychał, podchlebiał, ustawnie się trudził, / Więc amant letkowiernych rodziców ułudził, / Zyskał żonę, z nią posag, bo na niego godził. / Amant miły; skoro mąż, jakby się odrodził; / Serce w żywych zapałach po weselu skrzepło: / Kiedy jejmości zimno, jegomości ciepło; / Jejmość w prawo, on w lewo, mówi, każe ciszej; / Milczy jejmość, jegomość zły, że jej nie słyszy. / Czyta; po co czytanie, ustawicznie pyta. / Rzuca książkę, ten łaje, że księgi nie czyta; / Wesoła --- nie do gustu płochość jegomości; / Źle, kiedy goście w domu, źle znowu bez gości; / Zgoła źle czyli siedzi, stoi, czy się ruszy. / Anna, pełna przymiotów i ciała, i duszy, / Trafiła na Andrzeja, czego sobie życzył. / Skoro bogaty wnusek zważył i przeliczył, / Zamknął go, a z nim serce miłosne z przymusu, / Nie towarzysz małżonki, ale stróż lamusu. / Sam sobie sługa, kucharz, szafarz, podstarości, / A wynędzniała małżonka i w niedzielę pości. [!] / Sporych trzosów posagu niesyty pożytkiem, / Co dla drugich potrzebą ścisłą, dla niej zbytkiem, / Więc uboga w bogactwie, wiek swój trawi w nędzy../ + Filozof, Święty, MążO święty Sokratesie! tak cię Erazm mieniłtak cię Erazm mienił... --- w rozmowie Convivium religiosum pisze Erazm z Rotterdamu: ,,ledwo się wstrzymać mogę, iżbym nie rzekł: Święty Sokratesie, módl się za nami”.,/ + Nie byłbyś nigdy świętym, gdybyś się nie żenił./ + Zyskałeś uwielbienie, zyskał świątobliwość;/ + Któż cię świętym uczynił? --- Małżeńska cierpliwość./ + Dajmy jednak, iż twoja nie w KsantypówKsantypa --- żona Sokratesa, według tradycji kobieta swarliwa i niezgodna. rzędzie,/ + Dobra, cicha, powolna, wstrzemięźliwa będzie;/ + Pokorna jak dewotka, wstydliwa jak mniszka,/ + Jednym słowem, jak owa w teatrach Agnieszka./ + A wiesz, co się z Agnieszki oblubieńcem stało?/ + Wielu się na pozorach płonnych oszukało:/ + O Arnolfy nie trudno. Aleś ty szczęśliwy;/ + Wierzę, że twojej pozór szczery i prawdziwy./ + Dobry towar, a ja go, choćbym mógł, nie kupię./ + Wiesz dlaczego? AgnieszkiAgnieszka, Arnolf --- bohaterowie komedii Moliera L'Ecole des femmes (Szkoła żon, 1662), grywanej współcześnie w teatrze narodowym. Arnolf, opiekun Agnieszki usiłuje wychować ją sobie na głupią i uległą żonę. Agnieszka okazuje się jednak tylko pozornie potulna, wywodzi bowiem Arnolfa w pole i zostaje żoną młodego Horacego., kiedy nie złe --- głupie”./ + ,,Tym lepiej”. ,,Owszem, gorzej, grubo taki błądzi,/ + Który głupstwo przymiotem dla żony być sądzi./ + Najlepiej środek obrać; dumne animuszem,/ + Umieją mądre kornet czynić kapeluszemUmieją... kornet czynić kapeluszem --- modą ówczesną kobiety nosiły kornety, rodzaj wysokich czepców, kapelusze natomiast spotykało się tylko u mężczyzn../ + Å»onaNiech będzie oświecona, rozum nie zawadzi,/ + Ale rozum powolny, co powinność radzi,/ + Rozum, co zna podległość --- może to niegrzecznie ---/ + Przecież żony podległe muszą być koniecznie”./ + ,,To się lepiej nie żenić”. ,,Czyż kupiec frymarczyćfrymarczyć --- handlować, kupczyć./ + Nie powinien dlatego, gdy zysk wydostarczyćwydostarczyć --- wystarczyć./ + W jednym handlu nie może? W innym zysku szuka./ + Złe stadło, nieszczęśliwe --- dla drugich nauka,/ + Zła małżonka --- treść nędzy, lecz kiedy poczciwa,/ + W dwójnasób szczęścia, pociech natenczas przybywa./ + Jedno słowo --- los życia; nieznośny po stracie,/ + Najszczęśliwszy, gdy z zyskiem; żeńże się, mój bracie!” + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz2_Medrek.xml b/books/Satyry_Cz2_Medrek.xml new file mode 100644 index 000000000..7d61a86a0 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz2_Medrek.xml @@ -0,0 +1,152 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 2 - (7) Mędrek + Sekuła, Aleksandra + Sobczyński, Mariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Mędrek + + + + + + + Sława,,A to co za jegomość?” ,,Jegomość dobrodziej./ + On nie tak, jak to drudzy, i gada, i chodzi”./ + ,,Jakże mówi? jak stąpa?” ,,Oto jak człek wielki./ + Skoro wyszedł z opieki jejmość rodzicielki,/ + Zaraz znać było, jaki człowiek z niego będzie./ + Jakoż nigdy się w takich nie chciał mieścić rzędzie,/ + Co tak czynią jak drudzy, szedł zawżdy nawiasemnawiasem --- bokiem, okrążając.,/ + Zgoła z pracą, pilnością i kunsztem, i czasem/ + Do tego stopnia przyszedł, iż człek zawołany”./ + ,,Skądże to zawołaniezawołanie --- sława.?” ,,Stąd: panie i pany/ + Zgodzili się powszechnie, że to człowiek wielki,/ + Więc za nimi powtarzać musi człowiek wszelki,/ + A kto by nie powtarzał, ten zysk sobie kupi,/ + Iż będzie osądzonym, że dziwak i głupi./ + Ciężka, mówią, rzecz człeku na sławę zarobić,/ + A ja mówię, że lekka, byle rzecz sposobić,/ + Byle umieć ulegać tym, co wsławić mogą./ + Alboż inszą Konstantyn uwielbiony drogą?/ + Wszedł na świat --- kto go zoczył, przestraszył się, zdumiał”./ + ,,Dlaczego?” ,,Bo zgadł wszystko”. ,,Więc wiedział?”/ + ,,Nie umiał”. ,,Jakże zgadł?” ,,Tak jak teraz”. ,,A jakże to teraz?”/ + ,,Mój bracie, widzęś prostak, jam bo bywał nieraz/ + Tam, gdzie to jest świat wielki". ,,I jam--ci na świecie”./ + ,,Nie na wielkim, on inszy, wy tego nie wiecie,/ + MędrzecCo to jest ten świat wielki, więc go wam opiszę./ + Świat wielki, gdzie są mędrcy i ich towarzysze,/ + Gdzie są umysły raźne, a pojęcia żywsze,/ + Gdzie uczucia dzielniejsze, wyrazy prawdziwsze,/ + Zgoła gdzie lepiej, piękniej niźli między wami”./ + ,,Któż tak osądził?” ,,Zgadnij”. ,,Nie wiem”. ,,Oni sami”./ + ,,Któż w swojej sprawie sędzią?” ,,Bałamuctwo stare;/ + Inszą wiek polerowny ma cechęcecha --- próba (wyznaczająca wartość metali szlachetnych). i miarę,/ + Insze czucia, rozmysły, sposoby, narzędzia,/ + W swojej sprawie i patron, i strona, i sędzia./ + Więc wyroki pomyślne, a pospólstwo wierzy;/ + SzlachcicNie pospólstwo, co kupczy, co płaci, co mierzy,/ + Lecz gmingmin --- mowa o gminie szlacheckim., co moda szlachci, a umysł poniża./ + Mądrość, RozumSkąd rozum? --- Od SzwajcarówOd Szwajcarów --- aluzja do popularyzujących się coraz bardziej, a często wypaczanych koncepcji filozoficznych Rousseau pochodzącego z Genewy.. Skąd dowcip? --- Z Paryża./ + Więc po rozum, po dowcip trzeba za granicę./ + Niegdyś bywał on wszędy, dziś ma dwie stolice./ + Nie uwłaczam ja cudzym, ale zbytek ganię,/ + Talent granic nie cierpi, jego panowanie/ + Nie od kraju zawisło --- przemysłprzemysł --- cywilizacja i kultura. znamienity/ + Zdobił Greki, lecz mieli mędrce nawet Scytymieli mędrce nawet Scyty --- ma tu Krasicki na myśli zapewne Anacharsisa, mędrca scytyjskiego z VI w. p. n. e., o którym tak pisze: ,,Filozof, rodem był z Scytii. Zwiedził greckie państwa dla nabycia tam większej doskonałości; jakoż wielce się wsławił wytwornością nauki i dowcipu w rozmowach, które miał z rozmaitymi mędrcami [...]. O nim powiadają, iż prawa porównywał do pajęczyny, w której tylko muchy więzną”. (Zbiór potrzebn. wiad.); Scytowie --- koczowniczy lud barbarzyński zamieszkujący w starożytności północne wybrzeża Morza Czarnego../ + Matka, NaturaNatura wszystkim matką, nikomu macochą./ + Praca, SławaCi więc, co się uwodzą częścią sławy płochą,/ + Przeświadczenia poddani, choć go w inszych ganią,/ + Chcieliby drogi towar kupić, ale tanio./ + Doskonałość niełatwa, trzeba pracy przecie;/ + Mądrość, Mędrzec, Głupota, GłupiecZa jednego mądrego sto głupich na świecie,/ + A kto wie, czy nie tysiąc; wiele to, czy mało?/ + Niechaj kto chce doświadcza, mnie gdy się tak zdało,/ + Nie upieram się w zdaniu, a wracam do rzeczy./ + SzczególneSzczególne --- pojedyncze. i powszechne doświadczenie przeczy,/ + Iżby można być wielkim i prędko, i łatwo./ + Mieszczanin, PracaRzemieślnik lata strawi nad dłutem, nad dratwą,/ + A przecie rzadki dobry, choć proste rzemiosło./ + Drzewo, Mądrość, Młodość, StarośćDrzewo nim w pień, w konary, gałęzie urosło,/ + Nim kwiat zszedł, owoc dojźrzał, długie pory przeszły./ + Doświadczenia nabywa wiek w lata podeszły./ + A to mistrz najpewniejszy, więc mędrce bezbrodnibezbrodni --- bez bród, młokosy./ + Albo cudem natury lub wiary niegodni”./ + ,,Lecz się to jednak trafia”. ,,Bywać i śnieg w maju./ + Rzecz bolesna korzyści modnego zwyczaju,/ + Algebra od kolebek, żaki prawią cuda,/ + Dźwięk mami, lecz na przyszłość szkodliwa obłuda./ + Filozof, Głupota, Mędrzec, SławaDawnych praca --- nam korzyść, lecz korzyść, co szpeci/ + Zbierających rodziców marnotrawne dzieci./ + Cytując bez rozsądku maksymy i strofy,/ + Śmiałość głupstwa dumnego czyni filozofy./ + Dawni, myślami, trudem, nauką wybledli,/ + Albo żywot odludny, albo ostry wiedli;/ + Nasze mędrki rubaszne i pulchne, i hoże./ + Przemieniły się w sofy cynikówcynicy --- grecka materialistyczna szkoła filozoficzna reprezentująca plebejski nurt filozofii starożytnej. Najpopularniejszym jej przedstawicielem był Diogenes z Synopy (IV w. p. n. e.), który głosząc, że szczęście polega na uniezależnieniu się od istniejącego porządku społecznego, propagował wyrzeczenie się majątku i wszelkich wytworów cywilizacji i ograniczenie się do zaspokajania elementarnych potrzeb człowieka zgodnie z prawami natury. Krasicki pisze o nim krytycznie w Zbiorze potrzebn. wiad.: ,,wódz sekty filozofickiej cyników, ubóstwo dobrowolne obrał i zamiast domu miał beczkę na spoczynek. [...] Zdaje się, iż ten filozof pod pokrywką wstrzemięźliwości taił nienasyconą żądzę ambicji, chcąc się bardziej osobliwością niźli cnotą od innych różnić”. rogoże,/ + Pełno Dyjogenesów nie w beczce, lecz z beczką./ + Sławni wielbieniem własnym i krzykliwą sprzeczką,/ + Czytają, a nie myślą, sądzą ślepym zdaniem,/ + A gmin czci dumne głupstwo owczym powtarzaniem./ + Stąd wziętośćwziętość --- popularność., a jak niegdyś płaszcz i gęsta broda,/ + Tak i teraz, gdy śmiałość wspaniałości doda,/ + Lada osieł w lwiej skórze przestrasza bydlęta./ + Konstantyn o tej bajceo tej bajce --- bajka o ośle z Kume, który włożywszy lwią skórę chciał udawać lwa. Bajkę o ośle w lwiej skórze opublikował Krasicki w »Monitorze« (1766, nr 24). wcale nie pamięta,/ + Zamyśla się ustawnieustawnie --- nieustannie., wznosi oczy w górę,/ + Niechaj wspojźrzy na siebie, postrzeże lwią skórę./ + Jakoż chcieć być uczonym, a mało się uczyć,/ + Siebie tylko wysławiać, a na innych mruczyć,/ + Dawać pismom stąd wybórwybór --- pierwszeństwo, wyróżnienie., iż je każą palićkażą palić --- wiele pism filozofów Oświecenia godzących w podstawy systemu feudalnego i przygotowujących grunt rewolucji burżuazyjnej palono na stosie, a autorów i drukarzy prześladowano.,/ + Mądrość, PozoryGanić to, co chwalono, co ganiono --- chwalić,/ + Nowość tylko uwielbiać, zniżać czasy dawne,/ + Czynić łotry sławnymi, podlić męże sławne,/ + Rozsądnych gminem nazwać, na błędy narzekać,/ + Czego dociec nie można, na pozór dociekać,/ + Za dowody żart dawać, gdy prawda dokucza:/ + Tym dzielna nowa mądrość, tych kunsztów naucza./ + Czyż ją wielbić? Niech wielbi, któremu błąd miły;/ + ŚwiatłoNie są światłem błyszczenia, co ledwo się szklniły,/ + I owszem, gdy zagasną, większa po nich ciemność./ + Miła w kunsztownym żarcie wyrazów przyjemność,/ + Ale żart, ale wdzięki po co zwać nauką?/ + Czy błąd idzie podstępem, czyli inną sztuką,/ + Zawżdy tym jest, tym będzie, czym z natury --- błędem./ + Więc, nasz panie Konstanty, co tak żwawym pędem/ + Doszedłeś celu rzeczy, jak ci się to zdaje?/ + Nie rozumiej, że ja ci przymawiam, że łaję;/ + Malarz musi malować takie, jak są, twarze./ + Chcesz, aby te ustały, jak zowiesz, potwarze,/ + Błazen, Mędrzec, NauczycielNie dmij, gdy mało umiesz, mędrszym nie dokuczaj./ + Jeśli masz dar bawienia, baw, a nie nauczaj”. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz2_Pochwala_glupstwa.xml b/books/Satyry_Cz2_Pochwala_glupstwa.xml new file mode 100644 index 000000000..e67940069 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz2_Pochwala_glupstwa.xml @@ -0,0 +1,140 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 2 - (3) Pochwała głupstwa + Sekuła, Aleksandra + Sobczyński, Mariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Pochwała głupstwaPochwała głupstwa (1509) to tytuł satyry jednego z najsłynniejszych humanistów, Erazma z Rotterdamu, w której krytyka stosunków średniowiecznych ujęta została w ironiczną formę niby panegiryku. Przesyłając królowi autograf wiersza, pisał Krasicki w liście z 7 IX 1781 r.: ,,Poprzednikiem moim w tej mierze był Erazm; żart jego dowcipny zdał mi się być sposobną materią do satyry”. (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. IV, s. 267). + + + + + + + Głupota, Mądrość,,A ja mówię, że głupstwo niezłym jest podziałem”./ + ,,Mądrość przecież zaszczytem, nierozum zakałemzakałem --- wadą.”./ + ,,Nie wchodzę ja w dysputę, rzecz jest niby jawna,/ + Maksyma teraźniejsza tak jako i dawna/ + Każe szukać mądrości, a głupstwa się chronić./ + Umieli zawżdy ludzie od dobrego stronić,/ + A że głupstwo jest dobrem, stronili od niego./ + Głupiec, MędrzecPatrz na mędrca --- tetrykatetryk --- człowiek zrzędliwy, marudny, ponury, schorowany., głupca --- wesołego:/ + Tu pryska z twarzy zdrowie, tam zapadłe oczy,/ + Wlecze się chuda mądrość, spasłe głupstwo toczy./ + A co lepsza, kto głupi, mądrością jest dumny,/ + A co gorsza, kto mądry, zna, że mniej rozumny./ + Nasz pan Paweł, choć w głupstwie dni swoje postradał,/ + Skoro wszedł, wszystkich zgłuszył, Michała przegadał,/ + Michała, co wiek z księgą trawi w gabinecie./ + Prawda, Paweł raz po raz nic do rzeczy plecie,/ + Ale żwawo i głośno, więc go zgraja słucha,/ + Zmiłuje się na koniec, przecie udobrucha,/ + Da mówić Michałowi, który w kącie wzdycha,/ + Zaczyna, dobrze mówi, ale mówi z cicha,/ + Aż w śmiech, co go słuchali, więc milczy, zlękniony;/ + Dopieroż tym tryumfem głupiec uwielbionyuwielbiony --- wywyższony, podniesiony./ + Łże, bredzi, decyduje, a w zgrai naciskunacisk --- natłok, ciżba./ + Odbiera plauzplauz --- aplauz. mądrości i ma sławę w zysku./ + Ale --- rzeczesz --- pan Paweł nie próbuje rzeczynie próbuje rzeczy --- jeden przykład nie stanowi wystarczającej próby.,/ + Å»e czasem przykład jeden doświadczeniu przeczy,/ + Nie idzie, żeby zawżdy podobne bywały./ + Prawda, ale w tej mierze dowód okazały,/ + Pawłów jest tysiącami, a rzadki w złym stanie./ + Głupiec, Głupota, Mądrość, MędrzecKażdy w podobnym sobie ma upodobanie,/ + Więc głupi prędko znajdzie, komu się podoba./ + Mędrzec, wieku okrasa i kraju ozdoba,/ + Laur ma, prawda, ale ten ni grzeje, ni tuczy,/ + Głupstwo go jawnie nęka, zazdrość w kącie mruczy./ + Półmędrków rodzaj zjadłyzjadły --- zajadły, zaciekły. z bliska i z daleka,/ + Gdy nie może ukąsić, jak szczeka, tak szczeka./ + Sroga bitwa, a o co --- o liśćliść --- domyślnie: laurowy. lub kadzidła./ + PochlebstwoBogdaj to w bractwie głupich! Tam szczęścia prawidła,/ + Tam korzyści, tam rozkosz coraz żywsza z wiekiem,/ + Każdy kontent, bo czuje, że jest wielkim człekiem./ + Fraszka sława na potem, co teraz, to moje./ + O Pawle, niech ogłoszę uwielbienie twoje!/ + Pozwól --- śmieje się --- wielkiś --- śmieje się i wierzy,/ + A że szczodrym wydziałemwydział --- rozdział. łaski swoje mierzy,/ + Za to żem winny jemu szacunek oznaczyłoznaczyć --- zaznaczyć, wyrazić.,/ + Lekkim głowy skinieniem obdarzyć mnie raczył;/ + Tak Jowisz u Homera utwierdzał wyrokiTak Jowisz u Homera utwierdzał wyroki --- w Iliadzie (ks. I, w. 436--439) tak mówi Zeus (Jowisz) do błagającej go o łaskę bogini Tetydy: ,,Prośbę twoja mam w sercu wyrytą głęboko. / Skłonię głowę, byś pewna była mojej chęci; / Tej na stwierdzenie słowa używam pieczęci, / Przed bogi i przed ludźmi znak ten jest konieczny." (Homer, Iliada, przekład Fr. Ks. Dmochowskiego, Wrocław 1950, B.N. Seria II, nr 17, wyd. 7, s. 21)../ + Choć stopień uwielbienia posiada wysoki,/ + Zniża się czasem Paweł, kiedy tego godni/ + JurgieltowiJurgieltowi --- płatni, pozostający na żołdzie. chwalacze, autorowie głodni,/ + PieniądzCi, których niezmazana w sądzeniu rzetelność/ + Gotowa za grosz patent dać na nieśmiertelność,/ + A przypisując dzieło temu, co druk płaci,/ + Pieniężnym bohatyrem kronikę bogaciA przypisując dzieło... --- w czasach saskich i we wczesnym Oświeceniu pisarze, których nie stać było na wydanie książek własnym nakładem, ubiegali się o nakładców wśród bogatej szlachty i magnaterii, w zamian wypisując im szumne, panegiryczne dedykacje../ + WładzaIndyIndy --- mieszkańcy Indii, których północno--zachodnią część podbił Aleksander Macedoński., Persy i Medy, Party, BaktryjanyMedy, Party, Baktryjany --- mieszkańcy Medii, Partii, Baktrii, krain wchodzących w skład starożytnego państwa perskiego, podbitego przez Aleksandra Wielkiego. Mało znane ówcześnie egzotyczne narody i wielkie czyny historyczne były to najczęściej używane realia w panegirykach./ + Zwyciężył Aleksander. Więcej zawołanyzawołany --- sławny./ + Nasz mecenasmecenas --- opiekun i protektor sztuk pięknych, nauk i literatury; nazwa pochodzi od nazwiska Gaiusa Maecenasa (ok. 67 r. p.n.e.--ok. 8 r. n.e.), możnego przyjaciela i protektora najsławniejszych poetów rzymskich: Horacego, Owidiusza, Wergiliusza., bohater, zdziałał i dokazał,/ + Zapłacił szczodrobliwie, dawne dzieje zmazał./ + On sam sławy posiadacz, a prawem dziedzicznym,/ + Bo się przodków szeregiem zaszczycając licznym,/ + Pomimo NiesieckiegoPomimo Niesieckiego... --- chociaż nie figurują w wydanym w latach 1728--1743 herbarzu Kaspra Niesieckiego. sławny antenatysławny antenaty --- sławny swymi antenatami, tzn. sławny z powodu swoich przodków./ + Stryjeczne i cioteczne licząc majestaty,/ + Tam gdzie słońce zapada, gdzie powstaje zorza,/ + Sławny z dzieł, z krwi, z talentów od morza do morza./ + Co druk głosi, to prawda: od czegóż by służył?/ + Płaci on wielkim mężom, w czym się świat zadłużył./ + Płaci sławą, a że się wszystko w świecie płaci,/ + Głupiec, MędrzecGłupi możny, głodnego gdy mędrca bogaci,/ + Staje się jeszcze większym i mędrszym nad niego./ + Choroba, KonfliktPo sławie cóż nad zdrowie jest pożądańszego?/ + A może i przed sławą? To dobro jedyne./ + Cóż po tym, w życiu niezdrów, że po śmierci słynę,/ + ŚmierćCo mi po dobrym mieniu, gdy użyć nie mogę,/ + Co po wszystkim, gdy słabość wznieca śmierci trwogę./ + Tam, kędy zdrowia nie masz, jaki zysk powabi?/ + Rycerstwo kroci życie, mądrość zmysły słabi,/ + Praca siły wywnętrza, skrzętność zbyt zaprząta,/ + Wszędzie gorycz w pośrodku korzyści się pląta;/ + Zgoła w zysku bez zdrowia musiemy szkodować./ + GłupotaJakże siły utrzymać? Jak czerstwość zachować?/ + Próżno krzyczy HipokratHipokrat --- Hipokrates (ok. 460--ok. 380 r. p.n.e.), najwybitniejszy lekarz starożytnej Grecji, twórca medycyny naukowej, wiedzę lekarską opierał na doświadczeniu i obserwacji; ,,wódz lekarzów [...]. Księgi jego dotąd są ozdobą i prawidłem lekarskiej nauki” --- pisał Krasicki w Zbiorze potrzebnych wiadomości., próżno GalenGalen --- Claudius Galenus (131--ok. 200 r.), wybitny lekarz--praktyk, badacz naukowy i eksperymentator. Dzieła jego, w których dał syntezę ówczesnych poglądów medycznych, były aż do XVII w. uważane za podstawę wiedzy lekarskiej. szepta,/ + Głupstwo, głupstwo, o bracia, jedyna recepta!/ + Skarbie nie dość wielbiony! Choć wielu bogacisz,/ + Nie przebierzesz sięprzebrać się --- wyczerpać się. nigdy, ceny nie utracisz./ + Obdarzasz, lecz niewdzięcznych; choć miła spuścizna,/ + GłupiecGłupców tłumy niezmierne, a nikt się nie przyzna,/ + Wszyscy mądrzy --- nikt siebie prawdziwie nie widzi,/ + Czym nie jest, tym być pragnie, czym jest, tym się brzydzi./ + MaskaPełno w świecie obłudy, wkrada się i w fraszki./ + Wewnątrz skryta osoba, z wierzchu same maszkimaszki --- maski; dawn. maszkaron../ + Zrzućmy je, niech odkrycie głupstwo światem włada,/ + Sławę, honor, bogactwa, rozkoszy posiada./ + Czemuż się szczęścia wstydzić? --- Mądrość, Mędrzec, GłupiecDzień po nocy wschodzi,/ + Zrzucił świat uprzedzenia, wiek złoty się rodzi./ + Niechaj mądrość, jakie chce, przepisy stanowi,/ + Próżne są. --- Mądrzy sławni, ale głupi zdrowi”Z brulionu satyry przytaczamy porzucony później przez autora fragment o złocie i bogactwie: ,,Bogactwo, mówią mędrcy, że to jest rzecz podła. / Nie wierzcie --- z tego teraz wszystko płynie źródła --- / Rzecz znikoma, a przecie świat jej cały szuka, / Przydatek wielkie dzieła, przydatek nauka, / Złoto grunt, złoto cecha przymiotów i cnoty, / Dobra sława i talent, lepszy kruszec złoty." (I. Krasicki, Satyry i listy).. + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz2_Pochwala_wieku.xml b/books/Satyry_Cz2_Pochwala_wieku.xml new file mode 100644 index 000000000..9f73fbef2 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz2_Pochwala_wieku.xml @@ -0,0 +1,166 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 2 - (2) Pochwała wieku + Sekuła, Aleksandra + Sobczyński, Mariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Pochwała wieku + + + + + + + Czas, Przemiana, Rozum, Ojciec, Syn ,,Lepiej teraz niż przedtem”. ,,Dlaczego?” ,,Bo lepiej./ + To dowód oczywisty. Świat się coraz krzepi./ + Nabrał z laty rozumu, a im bardziej stary,/ + Tym dzielniej zeszłyTym dzielniej zeszły --- tym radykalniej zniknęły., co go szpeciły, przywary”./ + ,,Ale dlaczego lepiej?” ,,Dlatego że byli/ + Lepsze syny od ojców, co nas poprawili”./ + ,,Więc zmyślał ów HoracyWięc zmyślał ów Horacy --- zapewne uwaga Krasickiego odnosi się do ww. 45--48 p. 6 z III ks. Pieśni Horacego: ,,Z upłynnym czasem wszystko na dół leci: / Gorsi po dziadach nastali rodzice, / Rodziców jeszcze przepisują dzieci, / A nasi, nie wiem, czym będą dziedzice." (Przekład A. Naruszewicza, [w książce:] A. Naruszewicz, Dzieła, Warszawa 1778, t. IV, s. 87).?” ,,Zmyślał”. ,,Toć i wierzę”./ + ,,Człowiek przedtem był prosty i dziki jak zwierzę,/ + Dziś jest istność rozumna, ale jak rozumna!/ + Z szkół, z obozu, z warsztatu, nawet i od gumna/ + Wszystko tchnie wytwornością, wszystko się zwiększyłozwiększyć się --- wydoskonalić się../ + Zgoła zawżdy dziś lepiej, niźli wczoraj było”./ + Lato, Zima,,Ale przecież o świecie zła się wieść roznosi,/ + Powiadają, że się coś popsuło u osisię coś popsuło u osi --- współczesne kalendarze (por. satyrę Å»ona modna.) zamieszczały przy bałamutnych przepowiedniach pogody obszerne komentarze na temat rzekomego odchylenia się osi ziemskiej, co miało być przyczyną zaburzeń atmosferycznych, m. in. i w Polsce./ + Stąd już lato nie lato, a zima nie zima”.,/ + ,,Bajki, powieści godne mamek lub pielgrzyma,/ + Nawet i kalendarza; ale to ogólnie./ + Chcesz, abym lepszość naszą dowodził szczególnie?”/ + ,,Zgoda”. ,,Więc... ale skądże wywodzić pochwały,/ + Na przykład nasze pisma --- to oryginały./ + I choć czasem zdaje się, iż dawnych skradamy,/ + Gdy im czyniem ten honor, wtenczas poprawiamy./ + SenDrzemał Homer niekiedyDrzemał Homer niekiedy --- aluzja do słów Horacego z Listu do Pizonów (w. 359): Czasem i Homerowi zdrzymać się przychodzi, / Lecz w długiej dzieła pracy zasnąć się też godzi. --- tzn., że nawet największym talentom zdarzają się momenty zniżenia lotu. (Q. Horatius Flaccus, De arte poetica [...] przekład Onufrego Korytyńskiego, Warszawa 1770, s. 19). --- fraszka zadrzemanie,/ + My nie drzemiem, ale śpiem, lecz to nasze spanie/ + Roi sny, których różność, wdzięki i wspaniałość/ + W samej treści zawiera wszystką doskonałość./ + Nauka, RozumŻółwim krokiem szły przedtem nauki kłopotne./ + My, orły wybujałe, orły bystrolotne,/ + Wzbiwszy pod same nieba rozpostarte skrzydła,/ + Z góry patrząc widziemy treści i prawidła./ + Darmo się matka rzeczymatka rzeczy --- natura. z swym działaniem kryła ---/ + Bystrość nasza zakąty ciemne wyśledziła;/ + Darmo wyrok najwyższy granice oznaczył ---/ + Przeszedł człek, zdarł zasłonę i jawnie obaczył,/ + Co było wiekom tajno. Więc sędzie dobrani,/ + Każdy, co jest, wychwala, a co było, gani,/ + Przewraca dawnych mozół działania na nice,/ + A rozpostarłszy bystre pojęciapojęcie --- pojmowanie, wiedza. granice,/ + W taki się lot zapuszcza, iż można by myślić,/ + Jak co lepiej wynaleźć alboli określić./ + Ten jest odgłos zbyt częsty, ale czyli bacznychbaczny --- rozsądny, mądry.,/ + MądrośćCzy prawdy głosicielów, czy błędów dziwacznych,/ + Niech ci sądzą, co myślą, a myślą, jak trzeba./ + Pamięć, bystrość, pojęcie są to dary nieba./ + Ale ten skarb dzierżących nie zawżdy bogaci,/ + Użycie go powiększa, użycie go traci./ + Czytał Szymon, wie, co, jak i kiedy się działo./ + Lecz na tym zasadzony zbyt dumnie, zbyt śmiało,/ + Czyli się w piśmie uda do prozy, czy wierszy,/ + Za siebie tylko patrzy i mniema, że pierwszy./ + Stąd wyroki i w stylu, i w zdaniach opacznych,/ + Stąd nowe wynalazki systemów dziwacznych,/ + Stąd starymi pogardza, innych mało ceni ---/ + Nauka, PracaNie tak czynili, czynią prawdziwie uczeni./ + Wiek mało dla nauki, pomału przychodzi,/ + Długo trzeba pracować, nim prace nadgrodzi,/ + Ale też, choć niespieszna, obfita nadgroda./ + Czas, Pozory, PrzemijanieCo powie prawy mędrzec, wiek wiekowi poda./ + A te nasze światełka, co błyszczą dość jasno,/ + Jak się w punkciew punkcie --- natychmiast. rozświecą, tak w punkcie i zgasną./ + MędrzecTłum mędrców; przedtem ledwo znaleźć było w tłumieprzedtem ledwo znaleźć było w tłumie --- domyślnie: mędrca../ + NaukaCzyż się nowe przymioty odkryły w rozumie?/ + Czyli wspacznym obrotemwspacznym obrotem --- przez wsteczny obrót ziemi i czasu (pisze o tym Platon w Kritonie). wrócił się wiek złotywiek złoty --- złoty wiek rozkwitu nauk i sztuk.?/ + Czy świat dzielniejszą zyskał istność i obroty?/ + Też same, co i pierwej, jest tak, jak i było,/ + Lecz co się wszerz zyskało, wzgłąbszwzgłąbsz --- w głąb. się utraciło./ + Handel, NaukaPoszła w handel nauka, kramnicą drukarnie,/ + Literat, UpadekGłód kładzie pióro w rękę, zysk do pisma garnie./ + Mają dowcip na zbyciu w ten jarmark otwarty,/ + Jak kramarze na łokciełokieć --- dawna miara długości., autory na kartyJak kramarze na łokieć, autory na karty --- na czasy stanisławowskie przypada w Polsce zjawisko występowania zawodowych literatów, usiłujących żyć z pióra.,/ + A że Handelw handlu rzemiosło wkrada się łotrostwo,/ + Stąd owe, co nas gnębi, ksiąg rozlicznych mnóstwo,/ + W których rozum, naukę, dowcip, wynalazki/ + Zastępuje druk, papier, pozłota, obrazki./ + Stąd, niby gazą kryte, wyrazy wszeteczne,/ + Stąd fałsze modnym tonem, stąd bluźnierstwa grzeczne,/ + Stąd Nudaowe nudne Muzy, a niezmiernie płodne,/ + Stąd zbiory anekdotów czytania niegodne,/ + Stąd --- pod nazwiskiem żartów dowcipnych --- potwarze,/ + Bajki w rząd abecadła, stąd dykcyjonarzeBajki w rząd abecadła... dykcjonarze --- słowniki encyklopedyczne bardzo rozpowszechnione w XVIII w. Znane są z tych czasów dykcjonarze filozoficzne, mitologiczne, starożytności, przyrodnicze, historyczno--geograficzne i inne. Zapewne w rząd bajek zalicza Krasicki arcybałamutne Nowe Ateny Benedykta Chmielowskiego.,/ + Zgoła pisma niewarte nawet ksiąg nazwiskapisma niewarte nawet ksiąg nazwiska --- w wersach 72--81 Krasicki krytykuje współczesne mu niepokojące zjawisko. O niezmiernym rozprzestrzenianiu się w druku miernot literackich pisał również Węgierski w dedykacji Organów Krasickiemu: ,,Zbytek, który nas zgubił, do wierszy się nawet rozciąga; nie masz aż do ostatniego żaczka, który by ich nie robił, pewien zakon najbardziej w nich jednak przesadza i sądząc z pozoru, zdaje się, że wszystkie członki jego na złych się poetów poświęciły. Nie masz święta, uroczystości, wesela, urodzin, pogrzebu, stypy, żebyśmy na nie z magazynu tego wierszy nie mieli; z czasem na wszystkie dni roku dostaniemy. Szczęśliwy WKsMość jesteś, że od tych parnaskich bredni wolne masz uszy; my nimi zupełnie przywaleni jesteśmy. To szaleństwo już wszystkie ogarnęło stany, Poważne nawet piszą wiersze kasztelany. U których, jako dawna przypowieść nam niesła, Ani głowa do rady, ani tył do krzesła”. (T. K. Węgierski, Organy, oprac. J. W. Gomulicki, Warszawa 1956, s. 8)../ + O FauścieFaust --- Johann Faust (lub Fust, zm. 1466), mieszczanin z Moguncji uważany wraz z Gutenbergiem za współwynalazcę sztuki drukarskiej.! z twojej łaski druk głupstwa wyciska,/ + Dałeś łatwość naukom, dowcipowi cechęDałeś... dowcipowi cechę --- stempel, powagę, którą nadaje druk.,/ + Ma świat, prawda, z przemysłu twojego pociechę,/ + Lecz z tych skarbnic mądrości nieprzerachowanych/ + Za jedno dobre pismo --- sto głupstw drukowanych./ + ZabobonyBajkami się lud bawi, drukarnia bogaci./ + Nim diabła Bohomolec dał w swojej postacidiabła Bohomolec dał w swojej postaci --- mowa o dziele Jana Bohomolca Diabeł w swojej postaci z okazji pytania, jeśli są upiory (Warszawa 1772), zwalczającym powszechne jeszcze wówczas przesądy i zabobony.,/ + Wieleż książek, powieści o strasznych poczwarach,/ + O wróżkach, zabobonach, upierach i czarach/ + Trwożyły nasze ojce. Czary, Przemoc, WładzaUjąwszy gromnice/ + Palił ławnik z burmistrzem w rynku czarownice,/ + Chcąc jednak pierwej dociec zupełnej pewności,/ + Pławił ją na powrozie w stawie podstarościZabobonność i wiara w czary była nagminnym zjawiskiem nie tylko wśród ciemnej szlachty (bo o niej pisze Krasicki), lecz również wśród magnaterii. Podejrzani o czary, sądzeni przez sądy grodzkie, które w większości województw składały się z sędziego głównego, zwanego podstarostą, sędziego grodzkiego i pisarza, poddawani byli zazwyczaj torturom, którym asystował wójt (burmistrz) z jednym lub dwoma ławnikami i pisarz miejski. Jedną z najpospolitszych praktyk było tzw. pławienie: podejrzane o czary kobiety wrzucano do wody wierząc, że niewinnie oskarżona tonie, czarownica natomiast utrzymuje się na powierzchni. O opętanych wspomina Stanisław Wodzicki: ,,Za moich czasów u dominikanów w Krakowie, w kaplicy św. Jacka, spuszczano chorągiew tego patrona na klęczących opętanych, a ci wijąc się po ziemi, okropne wycia wydawali. Pokazywano mi także wytłuczone szyby w kościele, którymi zwyciężony egzorcyzmem diabeł wylatywał, opętany zaś nic na tym nie tracił, ponieważ wedle ich rozumienia nie jeden czart siedział w ciele komornem i każdy innym przemawiał językiem i inne nosił nazwisko”. (St. Wodzicki, Wspomnienia przeszłości, Kraków 1873, s. 121--122). Oświecenie wydało czarom stanowczą wojnę. Sejm r. 1776 zakazał tortur i kary śmierci za czary; mimo tej uchwały wypadki pławienia i palenia rzekomych czarownic zdarzały się jeszcze do końca XVIII w.../ + Zdejmowały uroki stare baby dziecku,/ + Skakał na pustej baszcie diaboł po niemieckudiaboł po niemiecku --- diabła wyobrażano sobie często w obcisłym stroju niemieckim.,/ + Krzewiły się kołtunykołtun --- choroba powstała na skutek niechlujstwa, wywołująca skręcenie i zlepianie się włosów; kołtun przypisywano urokom. czarami nadane,/ + Gadały po francusku baby opętane,/ + A czkając po kruczgankachkruczgankach --- krużganek to galeria okalająca wewnętrzny dziedziniec, często na każdym z pięter budynku. na miejscach cudownych,/ + Nabawiały patrzących strachów niewymownych./ + Co zbytnim dowierzaniem upłodził wiek przeszły,/ + W teraźniejszym podlące te przywary zeszły,/ + Ale też zbyt porywczym zaciekłszy sięzaciec się --- zapędzić się, zagalopować. pędem,/ + Często, gdy błąd poprawia, śmie prawdę zwać błędem./ + UmiarkowanieRoztropną zdania nasze szalą trzeba mierzyć,/ + Źle jest nadto dowierzać, gorzej nic nie wierzyć./ + Å»e się obrzaskobrzask --- kwaśny smak sfermentowanego wina. pokaże w źle chowanym winie,/ + Nie likwor temu winien, ale złe naczynie./ + Trafia się płód odrodny, choć cnotliwej matki,/ + A dzikich latorośli poziome ostatkipoziome ostatki --- ścielące się po ziemi pędy./ + Gdy ucina ogrodnik, drzewu to nie szkodzi./ + Owszem, piękniej wybuja, lepszy owoc rodzi./ + Rozum, UmiarkowanieJest granica, za którą przechodzić nie wolno./ + Mając porę, ochotę i sposobność zdolnązdolny --- stosowny, odpowiedni.,/ + Dociekajmy, co możem, co dociec się godzi./ + Czas Wiek nasz w wielu odkryciach dawniejsze przechodzi./ + Dzień dniu prawdę obwieszcza, godzinom godziny;/ + Z pracy ojców szczęśliwe korzystają syny,/ + A do zdatnegozdatny --- tu: umiejętny. rzeczy stosując użycia,/ + Nowe wiekom późniejszym gotują odkrycia”./ + ,,Więc lepiej rzeczy idą, bo żywiej, bo sporzej”./ + ,,Sądź, jak chcesz, może lepiej, może też i gorzej". + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz2_Pochwaly_milczenia.xml b/books/Satyry_Cz2_Pochwaly_milczenia.xml new file mode 100644 index 000000000..7fa0c465f --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz2_Pochwaly_milczenia.xml @@ -0,0 +1,136 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 2 - (1) Pochwały milczenia + Sekuła, Aleksandra + Sobczyński, Mariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Pochwały milczenia + + + + + + + SłowoCo nie jest do istnościCo nie jest do istności --- to, czego nie możemy zaliczyć do rzeczy istniejących; to, czego się nie da wymierzyć ani zliczyć., co brak w liczby rzędzie,/ + Tym mniemamy milczenie --- i jesteśmy w błędzie./ + Pozór gogo --- je: milczenie. tak osądził, ale pozór zdradny./ + Jest w nim przymiot istotny, jest przymiot dokładny;/ + Zgoła jest rzeczą dobrą, zdatną, pożyteczną./ + Pisarze i gadacze, znam waszą myśl sprzeczną,/ + Przecież na was powstanę. Ty, co ci się marzy,/ + Ty, co bredzisz, co zmyślasz, czasem ci się zdarzy,/ + Å»e utrudzony krzykiem, którym drugich nudzisz,/ + Umilkniesz, a że płochą powieścią nie trudzisz,/ + Å»eś dał uszom spoczynek, wielbią cię słuchacze,/ + Oddawaj hołd milczeniu. KłamstwoWy, sławni matacze,/ + Wy, szalbierze z rzemiosła, wy, zdrajcy z urzędu,/ + Profesy dzieł nieprawych, wy, niegodni względu,/ + Wy, co słowem, co piórem umiecie kaleczyć,/ + Wy, których dziełem, trudem: łgać, zdradzać, złorzeczyć,/ + Zbyt poznaniZbyt poznani --- przejrzani., milczycie, a głupi wam wierzy./ + Hipokryty! wśród waszych wzdychań i pacierzy/ + Zdradne milczenie wtenczas, gdy cnota nie milczy,/ + Pod jagnięcym pozorem ukrywa jad wilczy./ + CnotaWiecie, jak zdradniej milczyć niźli jawnie szczekać;/ + Wiecie, a cnota jęczy: stąd zasługi tajnetajne --- zatajone przed społeczeństwem.,/ + Stąd talenta w pogardzie, stąd dusze przedajne,/ + Stąd nieszczęście poczciwych, a przeciw naturze/ + Cnota w podłej siermiędze, występek w purpurze./ + Dworzanin, Maska, Podstęp, PozoryDworaki! w nieprawości wyćwiczeni szkole,/ + Wy, co w sztucznej a zdradnej podstępów mozole/ + Kładniecie cały polor, strzeżcie się widoku./ + MaszkaMaszka --- maska; dawniej: maszkaron., coście przywdziali, patrzających wzroku/ + Nie osłabi, odkryją zdradę omamienia./ + Dusze podłe, nurzcie się w otchłaniach milczenia!/ + Trwożliwa jest poczciwość: nie jest jej kunszt głuszyćnie jest jej kunszt głuszyć --- nie trudno zmusić ją do milczenia.,/ + Jakże ją z zaniedbanych kryjówek wyruszyćwyruszyć --- wydobyć na światło dzienne.?/ + Mógłbyś, Pawle, bo czujesz, choć pełen szkarady,/ + Mógłbyś, bo masz czołgaczów, coś wysłał na zwiady,/ + Mógłbyś, bo w twoim ręku los prawego człeka;/ + CnotaCzegóż się cnota, Pawle, od ciebie doczeka?/ + Milczeniem ją przytłumisz, więc skromna i cicha,/ + Nieznajoma u dworów, narzeka i wzdycha./ + Wzdycha nie tak o siebie, bo sobie wystarczy,/ + Ale gdy na nią podstęp niegodziwy warczy,/ + Gdy wydziera sposobność, aby zdatną była./ + Jęczy, iż chcąc nie może, by uszczęśliwiła./ + Obywatel, OjczyznaNiegdyś służyć ojczyźnie hasłem było człeka./ + Święte hasło, gdzieżeś jest? Zmilczane od wieka./ + Odgłosie serc poczciwych, niezmazanejniezmazanej --- czystej, niepokalanej. duszy,/ + Już się o nasze płoche nie obijasz uszy./ + Dobrze milczyć, bo płacą; szukaj wpośród wiela ---/ + Jest gmin, ale kto znajdzie w nim obywatela?/ + Ksiądz, Obowiązek, Odwaga, PrawdaO wy, których powinność prawdę mówić jawnie,/ + MocnićMocnić --- umacniać. słowo przykładem dzielnie a ustawnie,/ + Milczenie was potępia, gdy myśl świecka trwoży:/ + ReligiaŚwiętą śmiałość, bezwzględną, niesie zakon boży./ + Zbyt trwożliwą roztropność nie godzicie z stanem:/ + Znać, czuć, mówić, dać przykład --- to jest być kapłanem./ + Milczenie, w skutkach bywasz złe, lecz nie w istocie;/ + Zrzuć barwębarwa --- tu: cecha, znamię., co cię podli, a towarzysz cnocie ---/ + W świetnym się blasku wydasz. --- Pochlebstwo, WładzaO świętowymowne/ + Wtenczas, gdy uszy podchlebstw wdziękom niewarowne,/ + Niebezpieczeństwo, SłowoUszy pieszczone panów, do pochwał przywykłe,/ + Za korzyść biorąc brzęki łudzące i znikłe,/ + Słyszą pochwałę zbrodni, jak by cnotą była:/ + Wieleż dzielnośćdzielność --- władza, siła. milczenia zbrodni poprawiła!/ + Zdało się być przystępne, lecz umysł, co błądził,/ + Świętą niemotę z czasem, czym była, osądził./ + Serc niewinnych okraso, skromności i wstydzie,/ + Nie daj się szerzyć słowom ku twojej ohydzie,/ + Wznoś żądzeżądza --- żądanie. ku milczeniu, ażeby cię strzegło./ + Mniej od miecza rażonych na placu poległo/ + Niż tych, co w jadzie dzielne, w złych skutkach zamożnezamożne --- przemożne, potężne.,/ + Zgubiło jedno słowo, wolnewolne --- swobodnie wypowiedziane, niehamowane., nieostrożne./ + Upadek, Śmiech, ZbrodniaNiegdyś zbrodnią to było, co dziś żartem mienią./ + Kobieta, UpadekPłochość z głupstwem nie znają, co wielbią i cenią:/ + Nieszczęśliwie uwolnion od cnotliwej dziczy,/ + Przywykł sprośnym wyrazom słuch czujny, dziewiczy./ + Stąd młodsze gdy w ubite starszych wchodzą tropy,/ + Pełno widziem MesalinMesalina --- słynna z rozpusty żona cesarza rzymskiego Klaudiusza, ,,dla niepowściągnionej rozwiązłości śmiercią ukarana od męża swego". (Zbiór potrzebnych wiadomości)., rzadkie PenelopyPenelopa --- żona Odyseusza, jednego z głównych bohaterów Iliady i Odysei Homera, wzór wierności małżeńskiej.W zaniechanej później brulionowej redakcji satyry odczytujemy odmienny fragment zakończenia: Czyta modny literat sprośne w wierszach strofy, / Bluźnią grzecznie a śmiało modne filozofy, / A ciekawość niewieścia, którą wstyd nie tłumi, / Chwali sprośność i bluźni to, co nie rozumie. / Równe stanów i związków najświętszych koleje: / Córka z matki, syn z ojca, mąż z żony się śmieje, / Natrząsa się brat z brata, a kiedy go ściska, / Myśli wtenczas, skąd pochop wziąć na pośmiewiska. (I. Krasicki, Satyry i listy../ + ZbrodniaŚwięta niemoto, gdybyś opanować chciała/ + Te usta, z których zbrodnia szkaradna, zuchwała,/ + Jak z źródła, gdy obficie w zarazie wytryska,/ + Śmie z świętości żart czynić, a z cnoty igrzyska./ + Wznieś porę pożądaną i wiekom pamiętną!/ + ZdradaNiech zdrajcy, co mądrości znieważyli piętnopiętno --- cecha, właściwość.,/ + Piętno właściwe cnocie, które nienawidzą,/ + Niech poznają, co szpecą, i niechaj się wstydzą;/ + A jeśli głos wznieść śmieją, daj tego doczekać,/ + Niech mają dar mówienia, ażeby odszczekać./ + MądrośćMilczenie, sprawco myśli! w twoim łonie, żywa,/ + Wznosi się, działa, krzewi, poznaje, odkrywa,/ + Z twych łożysk buja; wolna od zmyślnejzmyślnej --- wymyślnej. katuszy,/ + Wywyższona, poznaje, jaka dzielność duszy;/ + Szuka celu, choć widzi wyższy nad jej silność,/ + Nie objęty żądaniem, tłumiący usilność,/ + Przecież się lotem wzmaga, a w zapędy płodna,/ + Poznaje przyszłą istność, czuje, czego godna. + + + diff --git a/books/Satyry_Cz2_Podroz.xml b/books/Satyry_Cz2_Podroz.xml new file mode 100644 index 000000000..03e8d0bcc --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz2_Podroz.xml @@ -0,0 +1,150 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 2 - (9) Podróż + Sekuła, Aleksandra + Sobczyński, Mariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Podróż + + + + + + + Dom, PodróżMiał rozum, w domu siedząc kto się śmiał z podróży./ + Jeśli więc ten mu zaszczyt sprawiedliwie służy,/ + Jak zwać tych, co się raz wraz ustawicznie włóczą?/ + Oto --- ale zaczekam, aczejaczej --- a nuż, może. się oduczą./ + Jeszczeć można wybaczyć, gdy ostatnia nędza/ + Z domów, jeśli je mają, ubogie wypędza,/ + Ale kiedy bogaty puszcza się w podróże,/ + Ja o jego rozumie, iżby miał, nie wróżę./ + Zdrowie, życie nieść na szwank po przykrej przeprawiepo przykrej przeprawie --- przez rzeką.,/ + Głód znosić, snu nie użyć, spoczywać na ławie,/ + Albo się dusić w dymie lub marznąć na dworze,/ + Słuchać świerkiświerk --- świerszcz., wrzask dziecek, w spróchniałej komorze/ + Robactwu się opędzać --- może kto zaprzeczy,/ + Iż gdzie indziej nie jest tak --- i tam nic do rzeczy,/ + Albo żeby treść myśli objawić wytwornie,/ + Jeśli u nas niedobrze, indziej niewybornie./ + Droga zawżdy jest drogą pomimo wygody,/ + Rzadka obejść się caleRzadka [rzecz] obejść się cale --- wyjść cało, bez szwanku., znaleźć się bez szkody,/ + A choćby innej w ciągłych podróżach nie było,/ + Gdy się czas marnie strawił, wiele się straciło./ + Przepłynąwszy przez morza i zwiedziwszy ziemie,/ + Dajmy to, iż kto poznał wszystkie ludzkie plemię./ + Cóż poznał? --- To, co w domu miał na pogotowiu./ + Pieniądz, PodróżMoże jazdą, płynieniem mógł usłużyć zdrowiu,/ + Bo lekarze tak mówią; ale syty z wzorkuz wzorku --- z doświadczenia.,/ + Zapytajmy pielgrzyma, co mówi o workuo worku --- o sakiewce z pieniędzmi../ + Pewnie mu nie usłużył --- a źle, gdy nie służy./ + To nic jeszcze: gdy mówiem ściśle o podróży,/ + Å»e się zlepszenia zdrowia w niej znajdzie przyczyna,/ + Większa, ważniejsza jeszcze i pilniejsza wszczyna,/ + Woda Trzeba jechać koniecznie. --- Gdzie? --- jechać do wodydo wody --- do wód, do uzdrowiska../ + Służyła ona przedtem tylko do ochłody,/ + Teraz większa usługa. --- Jaka? --- Å»yć nie można,/ + Jeśli pilność o zdrowie czuła a ostrożna/ + Nie zapędzi tam, gdzie jest saletra i siarka. ---/ + A nam co po saletrze? --- Jeśli onej miarka/ + I z częściami hałunuhałun --- ałun., a najbardziej z rana,/ + Dobrze trafiona --- zdrowie! lecz ze źródła brana,/ + Gdzie ją chwytać należy, żeby moc nie zgasła./ + Jeżeli więc na takie ozdrowienia hasła/ + Nie wzbudzi się chęć jechać, pożegnaj się z życiem ---/ + Jużci, ale i z workiem. Za takim użyciem/ + Umiarkowanie, ZdrowieDroższe widzę, niż przedtem było, teraz zdrowie./ + Å»yli dłużej niźli my, nasi pradziadowie:/ + Za krzepkość z ojców wziętą, nie płacąc nikomu,/ + Od zdrowych wzięte zdrowie zachowali w domu./ + Cnotliwej roztropności urządzeni miarką,/ + Nie znali się z hałunem, saletrą i siarką./ + Czerstwa starość poważne ich zmarszczki wdzięczyła,/ + LekarzByło zdrowie, bo święta wstrzemięźliwość była./ + Lepsza ona od siarki i skuteczniej zdrowizdrowi --- uzdrawia.,/ + Niż co kreślą lekarze i starsi, i nowi,/ + Którym (bo mają rozum), frymarczących bólem,/ + Wody siarką zaprawne stały się PatolemPaktol --- rzeka w Lidii, w Azji Mniejszej, niegdyś złotodajna. Według mitologii, król Frygii Midas otrzymał od Bachusa dar zamieniania wszystkiego, czego dotknął, w złoto. Gdy jednak potrawy i napoje również za jego dotknięciem stawały się złotem, prosił Midas Bachusa, by ten odebrał mu drogocenny dar. ,,Zezwala łaskawie Bacchus i aby się w Paktolu, rzece lidyjskiej obmył, rozkazuje. I od tego to czasu, którego się Midas w paktolskich kąpał wodach, złote ta rzeka poczęła mieć piaski”. (F. Pomey, Pantheum mithicum, s. 65)../ + Filozof, Mądrość, Pielgrzym, PodróżPitagoras i Tales, i Platon, i inni,/ + Za których wielkim zdaniem poszli ludzie gminni,/ + Niżeli swej nauki cuda rozpostarli,/ + W kraju się właściwego cieśni nie zawarli,/ + Lecz chcąc ludzi oświecić w błędach, w których trwali,/ + Do innych się, najdalszych, w pielgrzymstwo udali./ + Tam, czerpając u źródła, w wiadomość bogaci,/ + Z niezmiernym nauk trzosem wrócili do braci./ + Pitagoras powiedział: Nie trzeba jeść bobuNie trzeba jeść bobu --- Pitagoras (VI w. p. n. e.), matematyk i filozof grecki, założyciel arystokratycznego związku religijno--politycznego, miał jakoby zakazywać jedzenia bobu, narodowej potrawy Greków, ze względu na to, że ten kiełkując przybierał święty kształt falliczny../ + A niekontent z greckiego rządzenia sposobu,/ + Nową rzeczpospolitą mądry Plato skleciłNową rzeczpospolitą --- dialog Platona Rzeczpospolita był pierwszą w literaturze utopią polityczną.,/ + I tak dowodnie onej pożytek zalecił,/ + Iż się dotąd na jawie jeszcze nie skleciła./ + Woda Woda, według Talesa, wszystko sporządziłaWoda, według Talesa, wszystko sporządziła --- Tales z Miletu (VII--VI w. p.n.e.), filozof grecki, przyjmował, że woda jest pramaterią świata../ + SzczęścieWzmogli się niewiadominiewiadomi --- nieuczeni, nieoświeceni. wynalazki tymi,/ + A szczęśliwi zostali jeszcze szczęśliwszymi./ + Nie mogę ja tak wielkiej oprzeć się powadze,/ + Jednak się zbyt daleko zapędzać nie radzę./ + RozumOstatnia to po rozum za granice jeździć;/ + Jeśli on się pod własnym dachem nie chciał gnieździć,/ + Darmo go indziej szukać. Mimo górne wzory,/ + Wzory sławne Talesa albo Pitagory,/ + Wzory zbyt uwielbione przez swoje wzniesienia,/ + Trzymajmy się po prostu skutków doświadczenia./ + Mądrość, RozumDobry rozum, ale źle rozumem przesadzać;/ + Czuje to świat, ja światu nie będę doradzać,/ + Ale gdybym był takim, iżbym mógł dać radę,/ + Rzekłbym: Książka, Mądrość, Nauka, PieniądzŚwiecie, miej baczność na każdą przyjadęprzyjadę --- przesadę.,/ + Nie wierz łbom zagorzałym, które robią księgi,/ + Ani książek działaczom; ich umysł nietęgi/ + Zabawnie bałamucąc nabawił cię nędzą./ + Nieszczęśliwe się chwile w światłym wieku pędzą,/ + I pisarz, i czytelnik za naukę płacą./ + Dobrze im tak --- a kiedy zwodziciele tracą,/ + Cnota, Dom, Nuda, Rozum, Sąsiad, Sługa, SzczęścieRozsądny, co się ustrzegł takiego pogromu,/ + Niech się strzeże podejściapodejścia --- podstępu. i zasklepi w domu./ + Ale w nim raz wraz siedzieć rzecz jest niepodobna./ + Choćby rzecz najwdzięczniejsza, ciągła a osobna,/ + Sprawi sytość, a tej jest skutkiem unudzenie./ + Zarzut nowy --- więc innych okolic zwiedzenie,/ + A z nim odmiana rzeczy lekarstwem nudności./ + Nie nudzi się, kto kontent, lecz tej szczęśliwości/ + Rozum tylko i cnota są sprawicielami;/ + Z tymi, choćby wśród stepów, nie będziemy sami./ + Cóż dopiero, gdy dzieci i poczciwa żona,/ + I uprzejmość sąsiedzka, prawa, doświadczona,/ + Słodycz losu poddanych, któryśmy sprawili,/ + I myśl lat przeszłych, cośmy poczciwie przebyli:/ + Piękne to towarzystwo i nigdy nie znudzi./ + Dom, PodróżSwoich znając, po co nam nowych szukać ludzi?/ + Miłe to przeświadczenie do tego nas wiedzie,/ + Iż dobrze w domu siedzieć. --- Kto nie chce, niech jedzie! + + + + + + diff --git a/books/Satyry_Cz2_Wzietosc.xml b/books/Satyry_Cz2_Wzietosc.xml new file mode 100644 index 000000000..ed291b019 --- /dev/null +++ b/books/Satyry_Cz2_Wzietosc.xml @@ -0,0 +1,118 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Satyry - Część 2 - (4) Wziętość + Sekuła, Aleksandra + Sobczyński, Mariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Satyra + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3761&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Satyry i listy, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wyd. 1, Wrocław, 1958 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2008-02-12 + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + WziętośćWziętość --- popularność. + + + + + + + Bogactwo, PrzebranieBył niejakiś pan Łukasz, co chciał wiele dostać./ + Cóż on czynił? Najsamprzód zmyślił sobie postać;/ + Chciał oszukać, oszukał, bo to nie są cuda,/ + I niezgrabne szalbierstwo częstokroć się uda,/ + A dopieroż gdy sztucznesztuczne --- przebiegłe, umiejętne.. Patrzał Łukasz pilnie,/ + Jak to się drudzy wznoszą --- i zgadł nieomylnie./ + Zgadł sekret. A ten jaki? --- Do możniejszych przystać,/ + Strzec się słabych, śmiać z cnoty, a z głupstwa korzystać./ + Przykład wszystkim widoczny rzecz wyłuszczy z prosta./ + Gdy widzisz, senatorem że został starostasenatorem że został starosta --- starostowie nie mieli prawa zasiadania w senacie, aby więc zostać senatorem, starosta musiał otrzymać któryś z wyższych urzędów: kasztelana, wojewody, ministra.,/ + Patrz, jak się zsenatorzył. Był filut, jest możny,/ + Wczoraj ledwo mościom panWczoraj ledwo mościom pan --- tytuł grzecznościowy ,,mości pan” obowiązywał w stosunku do każdego szlachcica, natomiast każdy sprawowany urząd dawał prawo do tytułu ,,jaśnie wielmożny”., dziś jaśnie wielmożny./ + LosTo gra, los działa szczęście, lecz mu dopomaga/ + Czoło bezwstydne, podłość, w niecnocie odwaga./ + Zdrada, Ojczyzna, KaraMały złodziej wart chłosty, lecz ten, co kraj zdradza,/ + Lubo tyle za sobą hańb, sromot sprowadza,/ + Iż owe sławne sosny z nadbrzezia Pilicysosny z nadbrzezia Pilicy --- sławne masztowe sosny z lasów nadpilickich./ + Jeszcze małe do składuskład --- budowa. jego szubienicy,/ + Przecież filut wisielec, na co patrzyć zgroza,/ + Wstęgi nosi na szyi, co warta powroza./ + Nie dopieroNie dopiero --- nie od dziś. występek z cnotą walkę wszczyna:/ + Z Cyceronem w senacie siedział KatylinaZ Cyceronem... --- Marcus Tullius Cicero (106--43 p. n. e.), słynny mówca i mąż stanu rzymski, gorący obrońca republiki, zdemaskował spisek Katyliny (por. satyra Złość ukryta i jawna), a oskarżając go w senacie, wygłosił słynne cztery mowy, zwane katylinarkami../ + Wzdrygał się świat na sprośność, była sprośność przecieW pierwotnej redakcji satyry po w. 23 znajdował się pięćdziesięciowierszowy, całkiem odmienny wariant utworu, którego autor nie włączył do ostatecznej redakcji.,/ + Alboż to w jednym zbrodnie rodzaju na świecie?/ + Ów celnik, co wytartym odziany kontuszem,/ + Zaczął sławne rzemiosło z świętym Mateuszemz świętym Mateuszem --- apostoł Mateusz był z zawodu celnikiem (poborcą ceł).,/ + Przeszedł i apostoła: ten wrócił, co zyskał,/ + Nasz wziął, schował, zarobił i jeszcze uciskał:/ + Zgoła stał się najpierwszym w rachmistrzowskiej sztuce,/ + A coraz postępując w tak wielkiej nauce,/ + Doszedł tego, iż dziesięć od sta znaczna strata!/ + Bogactwo, OjczyznaKradzieżą oczywistą wzniosła się intrataintrata --- zysk, majątek../ + Kraj zdarł, kradł go bez wstrętu, a wyszedł jak święty./ + O kunszcie krasomówskikunszt krasomówski --- sztuka pięknego i umiejętnego przemawiania. w skutkach niepojęty!/ + Kunszcie, co możesz bielić to, co było czarnym,/ + Nieprzepłacony w twoim zapędzie niemarnymniemarny --- nieidący na marne, skuteczny.,/ + Sprawiłeś (a kunszt lepszy jeszcze dopomagał),/ + Iż Urzędnik, Złodziej, Å»ebrakten, co niegdyś chlebem żebraczym się wzmagał,/ + A w usłudze krajowej zyskał milijona,/ + Samym tylko nazwiskiem różny od Katonaod Katona --- Marcus Portius Cato (234--149 p. n. e.), polityk rzymski, obrońca interesów arystokracji; jako nieubłagany wróg wpływów greckich, którym przeciwstawiał surowy obyczaj starorzymski, stał się w tradycji symbolem cnót obywatelskich; ,,w zepsutych czasach, dawnej rzymskiej wstrzemięźliwości przykład”. (I. Krasicki, Zbiór potrzebnych wiadomości)../ + Dobry folwark na zyski skarb publicznej rzeczypublicznej rzeczy --- rzeczypospolitej../ + Pieniądz, Å»ołnierzObroną się wojsk swoich kraj każdy bezpieczybezpieczy --- zabezpiecza.,/ + Sili się na obrońcę, drodzy są rycerze,/ + Ten najdroższy, co niewart być płatnym, a bierze,/ + Co pierśmi kraju swego mający być murem,/ + Å»e żołnierz --- samym tylko wydatny munduremsamym tylko wydatnym mundurem --- jeszcze za czasów Stanisława Augusta anarchia odziedziczona po czasach saskich była w wojsku polskim zjawiskiem normalnym. Towarzysze pancerni i husarscy tylko nominalnie byli żołnierzami, ponieważ w czasie wojny najczęściej pozostawali w domu wysyłając na swoje miejsce płatnych zastępców../ + Przywódca, RycerzSławny wiekom Czarniecki w baranim kożuchu/ + Gromił Szwedy, Duńczyki wśród klęsk i rozruchu,/ + Gromił, bo dusza wielka, co się nad gmin wzniosła,/ + Sławę, cnotę stawiała za zyski rzemiosła./ + Był wielkim, bo czuł, czym był, a co czuł, to czynił./ + Nie czuł nasz pan Mikołaj i chociaż przewinił,/ + Grzech mały według niego, on ledwo nie świętym./ + Nowy przeto teolog, kunsztem niepojętym,/ + Bezpłatny kraju sędziaBezpłatny kraju sędzia --- w dawnej Polsce sędzia nie pobierał żadnego wynagrodzenia., przestawając na tym,/ + Sądził, karał, doradzał i stał się bogatym./ + SprawiedliwośćŚlepa, mówią, jest TemisTemis --- ,,Córka Nieba i Ziemi, bogini sprawiedliwości. Wyrażenie jej bywa w osobie poważnej matrony mającej zawiązane oczy i trzymającej w ręku szalę z wagami równo z obu stron stojącymi". (P. Chompre, Słownik mytologiczny). --- bajka, Temis widzi./ + Nasz pan sędzia, co z dawnych błędów mądrze szydzi,/ + Znając jak przeświadczenieprzeświadczenie --- opinia publiczna. mądrości uwłoczy,/ + Wypróbował dowodnie, iż ma bystre oczy./ + Fraszka sądem bezwzględnymbezwzględny --- bezstronny, nie znający szczególnych wzgędów dla nikogo. trybunał ozdobić,/ + Mógł to i CzartoryskiCzartoryski --- Adam Kazimierz Czartoryski (1734--- 1823), generał ziem podolskich, będąc w 1781--1782 r. marszałkiem trybunału litewskiego, zasłynął z bezstronnych wyroków, co było wówczas rzadkością. Głośny był współcześnie wydany przez Czartoryskiego wyrok skazujący na własnego ojca., lecz sądząc zarobić,/ + Więcej wygrać niż strona, co zyskała dekretdekret --- wyrok. ---/ + To treść bystrych dowcipów, to sędziowski sekret./ + Mają go i patronypatron --- obrońca sądowy w dawnej Polsce. (nazwisko poważne),/ + Ale pod nim fortele w zyskach wieloważnewieloważny --- wiele ważący, wartościowy.,/ + Czyniąc wykręt dowodem, a prawność matactwem,/ + Panoszą stron obrońcę surowym żebractwemsurowym żebractwem --- natrętnym, nieustępliwym wyłudzaniem pieniędzy od klienta. Po wierszu tym znajdowało się w brulionie satyry odmienne zakończenie utworu: ,,Wszystkie władze szczególnym co dała ojczyzna, / W ręku prostych utrata, w dowcipnych spuścizna / Niepłatny płaci sobie, płatny więcej zyska, / Czyliż ojczyzna matka z samego nazwiska? / Czyż kto służy dla próżnej sławy, będzie żebrać? / Biorą, którzy nie służą, służąc czemu nie brać. / Zdobi wziątek dowcipny, podła kradzież szpeci,/ Jeśli matką ojczyzna, niechże żywi dzieci. / Czemu nie brać, gdy wziątek i skrycie, i snadnie, / Kto roztropny korzysta, głupi tylko kradnie. / Taki teraz jest statut zbyt w projekta płodnych, / Nowych obywatelów i statystów modnych. / Król Kazimierz był prostak, Aleksander drugi, / Klecili oni prawa dla kraju usługi. / Sobie służyć to koncept, staropolskie cnoty / Skutkiem były dziczyzny i grubej prostoty.". ---/ + Świat się wypolerował i my też za światem./ + Ja, co jestem dotychczas mości panem bratemPo w. 70: ,,Już Maciej nie mościwym i panem, i bratem. / Zjaśniewielmożniał Maciej, drugich teraz braci; / A gdy go płatny wielbiacz górnie koligaci, / Stryjeczny Bolesławów i Piastów, i Wazów, / Zna szacunek krwi wielkiej i respekt wyrazów.",/ + Bogactwo, Kara, Pozycja społeczna, Sprawiedliwość, ZłodziejPatrzę z kąta na drugich, widzę drogi snadnesnadne --- łatwe.,/ + Chciałbym i ja też uróść; cóż --- kiedy nie kradnę./ + Straszy mnie szubienica, jak spojrzę na sosnę,/ + Więc Piotr rośnie, Jan urósł, a ja nie urosnę. + + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_00_Motto_i_dedykacja.xml b/books/Sonety_krymskie_00_Motto_i_dedykacja.xml new file mode 100644 index 000000000..c4efc709a --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_00_Motto_i_dedykacja.xml @@ -0,0 +1,54 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (00) Motto i dedykacja + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Sonety krymskie. Motto i dedykacja + + + + + + + + Wer den Dichter will verstehen,/ + Muss in Dichter's Lande gehen. + + Goethe im Chuld Nameh.W r. 1819 wydał Goethe zbiór poezyj wschodnich, tj. tworzonych na wzór poetów perskich, p.t.: West--östlicher Divan i zaopatrzył go w obszerne uwagi. Na czele tych »Noten und Abhandlungen zu besseren Verstandniss des West--östlichen Divans« położył sędziwy poeta czterowiersz: Wer das Dichten will verstehen, / Muss ins Land der Dichtung gehen; / Wer den Dichter will verstehen, / Muss in Dichters Lande gehen. Co znaczy: Kto chce zrozumieć poemat, musi jechać do kraju poematu; kto chce zrozumieć poetę, musi jechać do kraju poety. + + TOWARZYSZOM/ + PODRÓŻY KRYMSKIEJPODRÓŻ KRYMSKĄ trwającą od 29/VlII do 27/X, odbył poeta w towarzystwie pp. Sobańskich, H. Rzewuskiego, jenerała Witta i niejakiego Kałusowskiego, dzierżawcy dóbr Sobańskich, którego poeta polubił dla jego szlacheckiej jowialności i tężyzny, i podstępnie zatrzymawszy na okręcie, nieprzygotowanego do odbycia podróży zmusił. Wylądowawszy w Sebastopolu, ruszono lądem do Kozłowa (Eupatoria) i tam rozbito kwaterę, skąd poeta, sam albo w towarzystwie Rzewuskiego i Kałusowskiego, odbywał bliższe i dalsze wycieczki, wracając zawsze jako do punktu stałego do Eupatorji, gdzie bawiła reszta towarzystwa (Aër, I. c. str. 152)./ + AUTOR + + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_01_Stepy_akermanskie.xml b/books/Sonety_krymskie_01_Stepy_akermanskie.xml new file mode 100644 index 000000000..8434eaac7 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_01_Stepy_akermanskie.xml @@ -0,0 +1,101 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (01) Stepy akermańskie + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Stepy akermańskieStepy akermańskie otwierają cykl Sonetów krymskich, choć do nich właściwie nie należą. Nie jest to bowiem produkt wrażeń i spostrzeżeń z wycieczki po Krymie, ale powstał znacznie wcześniej, pod wpływem podróży poety do Akermanu. Zawieziony tam przez K. Marchockiego, obywatela z Podola, poznanego u Sobańskich, napisał Mickiewicz w jego stepowym futorze w Lubomile ów sonet naddniestrzański, nie myśląc jeszcze wówczas zgoła ani o podróży krymskiej, ani o cyklu utworów opisowo--lirycznych nazwanych Sonetami krymskimi (Dubiecki, str. 406). Dopiero gdy te były już gotowe i do druku porządkowane według pewnego systemu logicznego, topograficznego i chronologicznego, sonet o podróży do Akermanu stał się fikcyjnym wstępem do całości, będącej syntezą wspomnień czarnomorskich.Stepy akermańskie rozciągają się na płd. zachód w odległości kilku kilometrów od Odessy, przy ujściu Dniestru do Morza Czarnego. Nazwa pochodzi od miasta Akerman, stolicy b. guberni bessarabskiej, na prawej stronie limanu Dniestru. + + + + + + + Pielgrzym, PodróżWpłynąłem na suchego przestwór oceanu,/ +Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,/ +Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,/ +Omijam koralowe ostrowy burzanuostrowy burzanu --- na Ukrainie i Pobereżu nazywają burzanami wielkie krzaki ziela, które w czasie lata kwiatem okryte nadają przyjemną rozmaitość płaszczyznom.ostrów --- wyspa, kępa; burzany --- rodzaj wielkich ostów kwitnących na czerwono.. + Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanukurhanu --- kurhanami nazywają na Ukrainie wyniosłości, kopce usypane ręką ludzką, według jednych dla celów wojennych, aby z ich wysokości śledzić ruchy skradającego się wroga, wedle innych dla celów orientacyjnych jako znaki drogowe, wedle zaś wiary ludu są to mogiły bohaterów.;/ +Patrzę w niebo, gwiazd szukam przewodniczek łodzi;/ +Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzenka wschodzi?/ +To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanulampa Akermanu --- latarnia morska w Akermanie.. + Stójmy! --- Jak cicho! --- Słyszę ciągnące żurawie,/ +Których by nie dościgły źrenice sokoła;/ +Słyszę, kędy się motyl kołysakołysa --- zamiast „kołysze”, forma stale używana przez Mickiewicza w Sonetach. W liście do Lelewela z dn. 19.08.1827 poeta, odpowiadając na różne zarzuty czynione z okazji Sonetów przez wszelakiego rodzaju krytyków oświadcza, że ten „grzech gramatyczny popełniony z namysłem i nieprędko chyba skruchę uczuję. Odwykłem od dźwięków mowy ojczystej, kołysa i kląska milsze dla mnie aniżeli sze i szcze. Może się potem poprawię, ale dotąd muszę się swojego ucha radzić i jemu zaufać”. na trawie, + Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła./ +W takiej ciszy --- tak ucho natężam ciekawie,/ +Å»e słyszałbym głos z Litwy. --- Jedźmy, nikt nie woła! + WARIANTYDwie redakcje tego sonetu rzucają niezmiernie ciekawe światło na twórczy trud poety, pozwalają z bliska wejrzeć w jego pracownię i śledzić we wszystkich etapach misterium poetyckiego tworzenia, każą wreszcie podziwiać drobiazgową, sumienną pracę artysty, który jak najtroskliwiej wyszukuje i dobiera słowa, oddające najlepiej myśl jego (Gubrynowicz, Miscelanea Mick. Rok Mick. str. 274). Oto np. pierwszy zaraz wiersz sonetu ulega pięć razy przeróbce, dopóki nie otrzymał właściwego tonu i polotu: I. Poznałem stepowego podróż oceanu II. Å»eglowałem i w suchych stepach oceanu III. ,,Wjechałem na suchego stepy oceanu IV. Okrążyły mnie stepy na kształt oceanu V. (ostateczna) Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu. Podobnej przeróbce uległa i reszta sonetu, którego pierwsza redakcja najeżona jest wprost poprawkami, przekreśleniami i mnogością pomysłów.przypis wieloakapitowy - skan 50 + Redakcja pierwsza + Poznałem stepowego podróż oceanu:/ +(Kiedy wóz mój)Wiersze i słowa ujęte w nawias są w autografie przez poetę przekreślone. Nadto dołączone są do niego liczne poprawki i pomysły. nurtami zielonemi brodzi,/ +(Śród szumnej)/ +Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi/ +Widać gdzie niegdzie krasne ostrowy burzanu./ +Noc mię zaszła w obszarach niezmiernego łanu/ +Patrzę w niebo, gwiazd szukam (przewodni) dla kierunku łodzi:/ +Tam zdala błyszczy niebo, jakaś gwiazda wchodzi,/ +To błyszczy Dniestr, to wschodzą lampy Akermanu./ +W głuchem milczeniu nocy słychać lot powolny/ +Dzikich gęsiorów, drżących przebudzić sokoła,/ +(Słychać, co swej kochance szepce konik polny)/ +I co kochance w ucho szepce konik polny,/ +I gdzie wąż śliską piersią (ob) dotyka się zioła./ +(Ja drzemię w)/ +Jak lubo drzemać, patrzyć i słuchać dokoła,/ +(Rozkosz snu i czuwania zarazem czuć zdolny)/ +(Wpół senny, wpół na jawie czuć i marzyć zdolny)/ +Senny i czujny razem, czuć i marzyć zdolny,/ +(Stójmy, jak cicho! słychać ciągnące żórawic,/ +Których by nie dojrzały źrenice sokoła,/ +Słyszę (gdzie się) kędy się motylek kołysa na trawie/ +(Lub wąż s)/ +I gdzie wąż śliskiem licem pocałuje zioła.../ +W takiej ciszy, tak ucho natężam ciekawie,/ +Å»e słyszałbym głos z Litwy... jedźmy, nikt nie woła). + Redakcja druga + Okrążyły mię stepy na kształt oceanu,/ +Pocztowa łódź nurtami zielonemi brodzi,/ +Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,/ +Mijam zatoki zboża i wyspy burzanu. + Już mrok zapada; nigdzie drogi ni kurhanu./ +Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi,/ +Tam zdała błyszczy obłok, jakaś gwiazda wschodzi,/ +To błyszczał Dniestr, to weszła lampa Akermanu. + Stójmy! jak cicho! słyszę ciągnące żórawie,/ +Których by nie dojrzała źrenica sokoła,/ +Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,/ +Kędy wąż śliskiem licem pocałował zioła;/ +W takiej ciszy, tak ucho natężam ciekawie,/ +Ze słyszałbym głos Litwy --- jedźmy, nikt nie woła. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_02_Cisza_morska.xml b/books/Sonety_krymskie_02_Cisza_morska.xml new file mode 100644 index 000000000..74f38cd94 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_02_Cisza_morska.xml @@ -0,0 +1,59 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (02) Cisza morska + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Cisza morskaZ tym sonetem dopiero rozpoczyna się cykl właściwych Sonetów krymskich. Wyróżnić możemy wśród nich kilka grup, --- nie na podstawie czasu i kolei powstawania, bo te nie dadzą się oznaczyć ani w przybliżeniu, nie na podstawie też rzeczywistej ruty turystycznej, bo tej się poeta bynajmniej nie trzymał, układając w Sonetach wrażenia tak, »jak się one ostatecznie w jego głowie ułożyły, a nie tak, jak ich sam podczas podróży krymskiej doświadczał (Windakiewicz, str. 623). Za jedynie pewną podstawę podziału można przyjąć ich treść i pokrewieństwo obrazów. Grupa więc pierwsza, obejmująca sonet II, III i IV, opiewa różne stany morza i odpowiednio do nich różne nastroje psychiczne poety, różne stany jego serca; jest to także pierwszy etap jego podróży, zbliżającej go dopiero do »ponurego, nieużytego i chropawego świata«. --- Ogólny jego widok i pierwsze wywołane nim wrażenie odtwarza sonet V, po czym cztery następne (VI--IX) błądzą po stolicy chanów, Bakczysaraju, snując melancholijne refleksje nad znikomością potęgi i szczęścia ludzkiego. Z sonetem X rozpoczyna się dalsza grupa; poeta, jakby pragnął otrząsnąć z siebie brzemię smutnych myśli i przygnębiających wrażeń, wyrywa się na szeroki świat, »w lasy, doliny«, by »odurzyć się, upić tym wirem obrazów«. I oto od sonetu X do XIV przesuwają się przed oczyma naszymi, jakby w czarodziejskim kalejdoskopie, widoki krainy podgórskiej Krymu, by następnie od sonetu XV do XVIII »wdzierać się na groźne szczyty górskie, przebywać trudne przejścia, wzrok zapuszczać w bezdenne przepaści, deptać chmury« (Komarnicki, str. 217). + Na wysokości TarkankutTarkankut --- jest to najdalej na zachód wysunięty przylądek Krymu. + + + + + + + Morze Już wstążkę pawilonupawilon (z franc.) --- oznacza tutaj flagę, banderę okrętową. wiatr zaledwie muśnie,/ +Cichemi gra piersiami rozjaśniona woda;/ +Jak marząca o szczęściu narzeczona młoda,/ +Zbudzi się, aby westchnąć, i wnet znowu uśnie. + Å»agle, na kształt chorągwi gdy wojnę skończono,/ +Drzemią na masztach nagich; okręt lekkim ruchem/ +Kołysa się, jak gdyby przykuty łańcuchem;/ +Majtek wytchnął, podróżne rozśmiało się grono. + O morze! pośród twoich wesołych żyjątek/ +Jest polip,polip --- ogólna nazwa morskich zwierzątek niższego typu, tzw. jamochłonów, opatrzonych znaczną ilością kończyn, służących im za narzędzia do zdobywania sobie pokarmu. Przytwierdzone do jednego miejsca, bezustannie poruszają długimi mackami i chwytają nimi drobne żyjątka, które pochłaniają. co śpi na dnie, gdy się niebo chmurzy,/ +A na ciszę długiemi wywija ramiony. + Cierpienie, Samotnik, WspomnieniaO myśli! w twojej głębi jest hydra pamiątek,/ +Co śpi wpośród złych losów i namiętnej burzy;/ +A gdy serce spokojne, zatapia w niem szpony. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_03_Zegluga.xml b/books/Sonety_krymskie_03_Zegluga.xml new file mode 100644 index 000000000..3413dbf32 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_03_Zegluga.xml @@ -0,0 +1,59 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (03) Å»egluga + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798 - 1855) Poezje, Tom 2, Wiersze z lat 1825 - 1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2, popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków 1928 + OPIS STANU PRAWNEGO TEKSTU + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + POZIOM NAUCZANIA + POZIOM NAUCZANIA + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Å»egluga + + + + + + + Morze , PodróżSzum większy, gęściej morskie snują się straszydła,/ +Majtek wbiegł na drabinę: gotujcie się dzieci!/ +Wbiegł, rozciągnął się, zawisł w niewidzialnej sieci,/ +Jak pająk, czatujący na skinienie sidła. + Wiatr! --- wiatr! --- Dąsa się okręt, zrywa się z wędzidła,/ +Przewala się, nurkuje w pienistej zamieci,/ +Wznosi kark, zdeptał fale, i skroś niebios leci,/ +Obłoki czołem sieka, wiatr chwyta pod skrzydła. + I mój duch masztu lotem buja śród odmętu,/ +Wzdyma się wyobraźnia, jak warkocz tych żagli,/ +Mimowolny krzyk łączę z wesołym orszakiem; + Wyciągam ręce, padam na piersi okrętu,/ +Zdaje się, że pierś moja do pędu go nagli:/ +Lekko mi! rzeźwo! lubo! wiem co to być ptakiem. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_04_Burza.xml b/books/Sonety_krymskie_04_Burza.xml new file mode 100644 index 000000000..dcff753d7 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_04_Burza.xml @@ -0,0 +1,58 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (04) Burza + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Burza + + + + + + + Burza, Morze, Å»ywiołyZdarto żagle, ster prysnął, ryk wód, szum zawiei,/ +Głosy trwożnej gromady, pomp złowieszcze jęki,/ +Ostatnie liny majtkom wyrwały się z ręki,/ +Słońce krwawo zachodzi, z niem reszta nadziei. + Samotnik, Śmierć, WiatrWicher z tryumfem zawył; a na mokre góry,/ +Wznoszące się piętrami z morskiego odmętu,/ +Wstąpił geniusz śmierci i szedł do okrętu,/ +Jak żołnierz, szturmujący w połamane mury. + Kondycja ludzkaCi leżą napół martwi, ów załamał dłonie,/ +Ten w objęcia przyjaciół żegnając się pada,/ +Ci modlą się przed śmiercią, aby śmierć odegnać. + Jeden podróżny siedział w milczeniu na stronie/ +I pomyślił: szczęśliwy, kto siły postrada,/ +Albo modlić się umie, lub ma z kim się żegnać. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_05_Widok_gor_ze_stepow_Kozlowa.xml b/books/Sonety_krymskie_05_Widok_gor_ze_stepow_Kozlowa.xml new file mode 100644 index 000000000..5011d4e52 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_05_Widok_gor_ze_stepow_Kozlowa.xml @@ -0,0 +1,64 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (05) Widok gór ze stepów Kozłowa + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + WIdok gór ze stepów Kozłowastepy Kozłowa --- Kozłów, małe miasteczko leżące na zachodnim wybrzeżu Krymu. Trzy mile od niego znajduje się zatoka Achmaczecka, która była wówczas pierwszą przystanią dla okrętów płynących z Odessy do Krymu. Cała ta przestrzeń aż po Tarkankut nazywa się »stepami Kozłowa« i z tych to stepów Mickiewicz ujrzał po raz pierwszy góry krymskie, pośród których najwspanialej zarysowuje się w formie namiotu Czatyrdah« (Rzętkowski, str. 172). + Pielgrzym i Mirza + + + + + + + PIELGRZYM + Tam!... czy Allah postawił ścianą morze lodu?/ +Czy aniołom tron odlał z zamrożonej chmury?/ +Czy DiwyDiwy --- podług starożytnej mitologii Persów złośliwe geniusze, które niegdyś panowały na ziemi, potem wygnane przez aniołów, mieszkają teraz na końcu świata, za górą Kaf. Obszerniej o tym u Hammera, skąd poeta przejął powyższe objaśnienie. z ćwierci lądu dźwignęli te mury,/ +Aby gwiazd karawanę nie puszczać ze wschodu? + Na szczycie jaka łuna!Na szczycie jaka łuna!... --- wierzchołki Czatyrdahu po zachodzie słońca, skutkiem odbijających się promieni, przez czas jakiś zdają się być w ogniu. pożar Carogrodu!/ +Czy Allah, gdy noc chylat rozciągnęła burychylat --- suknia honorowa, którą sułtan obdarza wielkich urzędników państwa.noc chylat rozciągnęła... --- cały ten zwrot utworzony jest na wzór obrazowych wyrażeń poezji arabskiej, którą poeta poznał w przekładach i przykładach zebranych w dziele Hammera.,/ +Dla światów, żeglujących po morzu natury,/ +Tę latarnię zawiesił śród niebios obwodu? + MIRZA + Tam? --- Byłem: zima siedzi; tam dzioby potoków/ +I gardła rzek widziałem, pijące z jej gniazda./ +Tchnąłem, z ust mych śnieg leciał; pomykałem kroków, + Gdzie orły dróg nie wiedzą, kończy się chmur jazda,/ +Minąłem grom, drzemiący w kolebce z obłoków,/ +Aż tam, gdzie nad mój turban była tylko gwiazda./ +To Czatyrdah!To Czatyrdah --- najwyższa w paśmie gór krymskich na brzegu południowym; daje się widzieć zdaleka, niemal na 200 wiorst, z różnych stron, w postaci olbrzymiej chmury sinawego koloru.Czatyrdah nie jest najwyższą górą półwyspu krymskiego, lecz wskutek szczęśliwego położenia jest zewsząd widzialny i imponująco się przedstawia. Odosobniony od reszty gór taurydzkich, ciągnących się jednym pasmem wzdłuż morza, od Bałakławy aż do Teodozji, wznosi między Symferopolem a Ałusztą potężny swój trzon granitowo--wapienny w trzech kondygnacjach na wysokość 1661 m. nad p. morza, w kształcie olbrzymiego trapezu, o wierzchołku zupełnie podobnym do rozpiętego namiotu, skąd poszła jego nazwa (czatyr --- namiot, dah --- góra). Z pieczar, w które obfituje Czatyrdah, wypływa rzeka Salhir, wspomniana w sonecie XIV. Okrzyk »Aa!!« zamykający sonet, wedle wyjaśnienia poety »wyraża tylko zadziwienie pielgrzyma nad śmiałością Mirzy i dziwami, które on oglądał na górze. Orientalnie trzeba by powiedzieć, że pielgrzym na te słowa włożył w usta palec zadziwienia«. + PIELGRZYM + Aa!! + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_06_Bakczysaraj.xml b/books/Sonety_krymskie_06_Bakczysaraj.xml new file mode 100644 index 000000000..cfe782ae1 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_06_Bakczysaraj.xml @@ -0,0 +1,58 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (06) Bakczysaraj + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + BakczysarajW dolinie, otoczonej ze wszech stron górami, leży miasto Bakczysaraj, niegdyś stolica Girajów, chanów krymskich.Bakczysaraj (Pałac ogrodów), gniazdo i skarbnica tatarszczyzny, leży w kotlinie przerżniętej rzeczki Czuruk--su (Zatęchła woda), podobny położeniem do czeskiego Karlsbadu. Na końcu głównej ulicy wznosi się fantastyczny pałac chanów, o kolorowych oknach, osłoniętych bukietami liści. W niszach ciągną się kamienne, ławy, jakby podsienia, gdzie interesanci małej rangi wyczekiwali na przejście księcia. Na parterze głównego korpusu pałacowego, w przedpokoju sali sądowej, znajduje się słynna Selsebil, czyli Fontanna łez. Składa się ona z wielu kamiennych zbiorników, piętrzących się w kształcie piramid. Urocza kaskada spada z najwyższego basenu w następny, i ściekając tak kolejno z jednego w drugi, w coraz to subtelniejszych strugach, spada wreszcie w ostatnią jakby kroplami łez. Stąd nazwa tego zabytku... Na pustym rozdrożu rozchodzących się uliczek, na nierównym placyku poza obrębem dworca, stoi wielka, okrągła, kopułą zakończona kaplica, z krzyżem w półksiężycu. To grób M. Potockiej, legendarnej branki polskiej, której poeta poświęci osobny sonet. Z jej pamięcią związane są w Bakczysaraju: kapliczka z krzyżem zatkniętym w półksiężyc, owa fontanna i mauzoleum. Zaraz za meczetem wznosi się okrągła budowa z kopułą. Tam pod grobowcami z marmuru spoczywają popioły zmarłych chanów (Rzętkowski). + + + + + + + RuinyJeszcze wielka, już pusta Girajów dziedzinaGirajów dziedzina --- dynastia chanów tatarskich, panująca w Krymie od r. 1479, kiedy sułtan turecki Mahomet II osadził na tronie Mengli--Gireja.! +Zmiatane czołem baszów ganki i przedsienia, +Sofy, trony potęgi, miłości schronienia, +Przeskakuje szarańcza, obwija gadzina. + Skroś okien różnofarbnych powoju roślina, +Wdzierając się na głuche ściany i sklepienia, +Zajmuje dzieło łudzi w imię przyrodzenia +I pisze Baltasara głoskami: RUINA.I pisze Baltasara głoskami »Ruina« --- „Tejże godziny wyszły palce ręki człowieczej, które pisały przeciwko świecznikowi na ścianie pałacu królewskiego, a król (Baltasar) widział część ręki, która pisała. Proroctwo Danielowe V, 5, 25, 26, 27, 28.„A toć jest --- powiada dalej Biblia --- pismo, które jest rozłożone: Mene, Thekel, Ufarsin, co prorok Daniel wytłumaczył królowi: policzone, zważone, rozdarte”. Baldasar, Belsarzar, zwany także Baltasarem, ostatni król babiloński. + W środku sali wycięte z marmuru naczynie; +To fontanna haremuharem --- wyraz arabskiego pochodzenia, oznacza u Turków i Tatarów mieszkanie niewiast, niedostępne dla nikogo obcego., dotąd stoi cało +I perłowe łzy sącząc, woła przez pustynie: + Kondycja ludzka, PrzemijanieGdzież jesteś, o miłości, potęgo i chwało! +Wy macie trwać na wieki, źródło szybko płynie, +O hańbo! wyście przeszły, a źródło zostało. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_07_Bakczysaraj_w_nocy.xml b/books/Sonety_krymskie_07_Bakczysaraj_w_nocy.xml new file mode 100644 index 000000000..ed99cac47 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_07_Bakczysaraj_w_nocy.xml @@ -0,0 +1,58 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (07) Bakczysaraj w nocy + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Bakczysaraj w nocy + + + + + + + Rozchodzą się z dżamidów pobożni mieszkańce,Rozchodzą się z dżamidów pobożni mieszkańce --- Mesdżid lub Dżiami, są to zwyczajne meczety. Zewnątrz, po rogach świątyni, wznoszą się cienkie, wystrzelone w niebo wieżyczki, które minaretami, menaré, zowią; są one w połowie swej wysokości otoczone galerią, szurfé, z której miuezzinowie, czyli oznajmiciele, zwołują lud na modlitwę. To zwoływanie, wyśpiewane z galerii, zowie się izanem. Pięć razy na dzień, w oznaczonych godzinach daje się słyszeć izan ze wszystkich minaretów, a czysty i donośny głos miuezzinów przyjemnie rozlega się w powietrzokręgu miast muzułmańskich, w których, z powodu nieużywania kołowych pojazdów, szczególniejsza cichość panuje (Sękowski, Collectanea. T. II, k. 65--68.)/ +Odgłos izanu w cichym gubi się wieczorze,/ +Zawstydziło się licem rubinowem zorze,/ +Srebrny król nocySrebrny król --- księżyc. Tak ta przenośnia, jak i cały obraz nocy, wzorowane są na poezji perskiej. Dowodem tego głośna w poezji perskiej kasyda, opiewająca urok nocy, poety Ferideddina Ahwala, zaczynająca się od słów: Höret das Abendgebet! es brausen die Wogen des Nachtmeers, / Fort ist das goldene Schiff, sieh da die silberne Tass’, / Auf den Wogen der Nacht erscheinen Tausend der Sterne / Wie im Ocean Schaaren befiederter Brut, a drugi poeta, Baba Sewdaji, wtóruje mu: Wenn der himmlischen Flur Springquellen enstromen von / Tritt in Hermelin silbern der König herein. (Hammer, I. c. str. 202). dąży spocząć przy kochance. + Błyszczą w haremie niebios wieczne gwiazd kagańce/ +Śród nich po safirowym żegluje przestworze/ +Jeden obłok, jak senny łabędź na jeziorze,/ +Pierś ma białą, a złotem malowane krańce. + Tu cień pada z menaru i wierzchu cyprysa,/ +Dalej czernią się kołem olbrzymy granitu,/ +Jak szatany, siedzące w dywaniedywan --- wyraz perski: zgromadzenie, rada państwa. Eblisaw dywanie Eblisa --- Eblis, albo Iblis lub Garazel, jest to Lucyper u Mahometanów.Olu, pominięty fragment przypisu z cytatem po niemiecku - skan 54. + Pod namiotem ciemności; niekiedy z ich szczytu/ +Budzi się błyskawica i pędem Farysapędem Farysa --- Farys, rycerz u Arabów Beduinów./ +Przelatuje milczące pustynie błękitu. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_08_Grob_Potockiej.xml b/books/Sonety_krymskie_08_Grob_Potockiej.xml new file mode 100644 index 000000000..ba6b84e2f --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_08_Grob_Potockiej.xml @@ -0,0 +1,58 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (08) Grób Potockiej + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Grób PotockiejGrób Potockiej --- niedaleko pałacu Chanów wznosi się mogiła, w guście wschodnim zbudowana, z okrągłą kopułą. Jest powieść między pospólstwem w Krymie, że ten pomnik wystawiony był przez Kerim Giraja dla niewolnicy, którą nadzwyczajnie kochał. Niewolnica miała być Polka, z domu Potockich. Autor uczenie i pięknie napisanej Podróży po Krymie, Murawjew--Apostoł, utrzymuje, że powieść ta jest bez zasady i że grobowiec kryje zwłoki jakiejś Gruzinki. Nie wiemy, na czem opiera swoje mniemanie; bo zarzut, iż Tatarowie w połowie ośmnastego wieku tak łatwo niewolnic z domu Potockich uprowadzać nie mogli, nie jest dostateczny. Wiadome są ostatnie zaburzenia kozackie na Ukrainie, skąd niemało ludu uprowadzono i przedano sąsiednim Tatarom. W Polsce liczne są familje szlacheckie imienia Potockich, i wspomniana branka niekoniecznie mogła należeć do możnego domu dziedziców Humania, który najazdom tatarskim lub rozruchom kozackim mniej był dostępnym. Z powieści gminnej o grobowcu bakczysarajskim poeta rossyjski Aleksander Puszkin z właściwym sobie talentem napisał powieść: Fontanna Bakczysarajska. + + + + + + + W kraju wiosny, pomiędzy rozkosznemi sady,/ +Uwiędłaś, młoda różo! bo przeszłości chwile,/ +Ulatując od ciebie jak złote motyle,/ +Rzuciły w głębi serca pamiątek owady. + Grób, Ojczyzna, TęsknotaTam na północ, ku Polsce, świecą gwiazd gromady,/ +Dlaczegóż na tej drodze błyszczy się ich tyle?/ +Czy wzrok twój, ognia pełen, nim zgasnął w mogile,/ +Tam wiecznie lecąc, jasne powypalał ślady? + Polko! --- i ja dni skończę w samotnej żałobie:/ +Tu niech mi garstkę ziemi dłoń przyjazna rzuci./ +Podróżni często przy twym rozmawiają grobie, + I mnie wtenczas dźwięk mowy rodzinnej ocuci:/ +I wieszcz, samotną piosnkę dumając o tobie,/ +Ujrzy bliską mogiłę, i dla mnie zanuci. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_09_Mogily_haremu.xml b/books/Sonety_krymskie_09_Mogily_haremu.xml new file mode 100644 index 000000000..d88a7a792 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_09_Mogily_haremu.xml @@ -0,0 +1,59 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (09) Mogiły haremu + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Mogiły HaremuMogiły Haremu --- W rozkosznym ogrodzie, wśród wysmukłych topoli i drzew morwowych, stoją grobowce z białego marmuru Chanów i Sułtanów, ich żon i krewnych; w pobliskich dwóch budowach leżą truny zwalone bez ładu; były one niegdyś bogato wybite; dziś sterczą nagie deski i szmaty całunu. + Mirza do Pielgrzyma + + + + + + + Grób, Kobieta, Niewola, ReligiaTu z winnicy miłości niedojrzałe grona/ +Wzięto na stół Allaha; tu perełki Wschoduperełki Wschodu --- młodociane piękności.,/ +Z morza uciech i szczęścia, porwała za młodu/ +Trunatruna --- trumna; tutaj przenośnie zamiast: śmierć., koncha wieczności, do mrocznego łona. + PrzemijanieSkryła je niepamięci i czasu zasłona;/ +Nad niemi turban zimnyturban zimny --- Muzułmanie nad grobami mężczyzn i niewiast stawią kamienne zawoje, innego dla obu płci kształtu. błyszczy śród ogrodu,/ +Jak buńczuk wojska cieniów, i ledwie u spodu/ +Zostały dłonią giauradłonią giaura --- Giaur, poprawniej Kiafir, znaczy „niewierny”. Tak muzułmanie nazywają chrześcijan. wyryte imiona. + O wy, róże edeńskie! u czystości stokuu czystości stoku --- żyjące w dziewiczej czystości./ +Odkwitnęły dniodkwitnęły dni --- minęło życie wasze pod wstydu liściamipod wstydu liściami --- pod strażą wstydu.,/ +Na wieki zatajone niewiernemu oku. + ObcyTeraz grób wasz spojrzenie cudzoziemca plamispojrzenie plami --- znieważą., ---/ +Pozwalam mu, --- darujesz, o wielki Proroku!/ +On jeden z cudzoziemców poglądał ze łzami. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_10_Bajdary.xml b/books/Sonety_krymskie_10_Bajdary.xml new file mode 100644 index 000000000..21e6c4a47 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_10_Bajdary.xml @@ -0,0 +1,58 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (10) Bajdary + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + BajdaryBajdary --- piękna dolina, przez którą zwykle wjeżdża się na brzeg południowy Krymu.Przewyższa ona, zdaniem turystów, wszystkie widoki krymskie pod względem czarodziejskiego uroku, słynie z urozmaicenia motywów, obfitości wód i bogatej roślinności; ze wszystkich stron otoczona pasmem gór, spośród których wypływają liczne strumienie (Klaczko, str. 163; Rzętkowski, str. 174). + + + + + + + Koń, PrzemijanieWypuszczam na wiatr konia i nie szczędzę razów;/ +Lasy, doliny, głazy, w kolei, w natłoku;/ +U nóg mych płyną, giną, jak fale potoku;/ +Chcę odurzyć się, upić tym wirem obrazów. + A gdy spieniony rumak nie słucha rozkazów,/ +Gdy świat kolory traci pod całunem mroku,/ +Jak w rozbiłem źwierciedle, tak w mem spiekłem oku,/ +Snują się mary lasów i dolin i głazów. + SenZiemia śpi, mnie snu niema. Morze Skaczę w morskie łona,/ +Czarny, wydęty bałwan z hukiem na brzeg dąży,/ +Schylam ku niemu czoło, wyciągam ramiona, + Pęka nad głową fala, chaos mię okrąży:/ +Czekam, aż myśl, jak łódka wirami kręcona,/ +Zbłąka się i na chwilę w niepamięć pogrąży. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_11_Aluszta_w_dzien.xml b/books/Sonety_krymskie_11_Aluszta_w_dzien.xml new file mode 100644 index 000000000..0add23d8e --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_11_Aluszta_w_dzien.xml @@ -0,0 +1,58 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (11) Ałuszta w dzień + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Ałuszta w dzieńAłuszta --- jedno z miejsc najrozkoszniejszych Krymu; tam już wiatry północne nigdy nie dochodzą, i podróżny w listopadzie szuka częstokroć chłodu pod cieniem ogromnych orzechów włoskich, jeszcze zielonych.Krańcowy punkt południowego Krymu, leży Ałuszta u wstępu iście rajskiej doliny. »Dwa okoliczne wąwozy stanowią jeden nieprzerwany ciąg ogrodów i winnic, urozmaiconych gdzieniegdzie grupami wysmukłych cyprysów i ogromnych włoskich topoli«. Dzisiejsza wieś Ałuszta stoi na gruzach zamku Alustan, zbudowanego w VI w. przez Justyniana I, i słynie z obfitości win i wybornych owoców (Rzętkowski, 183). + + + + + + + Już góra z piersi mgliste otrząsa chylatychylat --- w Turcji, Indiach, Persji suknia honorowa ofiarowywana osobie zasłużonej przez władcę.,/ +ReligiaRannym szumi namazemnamaz --- modlitwa muzułmańska, którą odprawiają siedząc i bijąc pokłony. »Każdy muzułman obowiązany jest co dzień pięć takich odprawiać namazów, w godzinach oznaczonych« (Sękowski, Collectanea t. I, str. 202). niwa złotokłosa,/ +Kłania się las i sypie z majowego włosa,/ +Jak z różańca chalifówchalif --- kalif; następca Mahometa, tytuł najwyższych władców świeckich i duchownych w swiecie muzułmańskim., rubin i granatyJak z różańca chalifów, rubin i granaty --- muzułmanie używają w czasie modłów różańca, który u znakomitych osób z kosztownych bywa kamieni. Granatowe i morwowe drzewa, czerwieniejące się rozkosznym owocem, są pospolite na całym brzegu południowym Krymu.. + Łąka w kwiatach, nad łąką latające kwiaty,/ +Motyle różnofarbne, niby tęczy kosa,/ +BaldakimemBaldakim --- jedwabna złocista zasłona nad krzesłem lub osłona noszona na drążkach nad znakomitą osobą, używana w czasie procesyj i uroczystych obchodów. Materie takie wyrabiano w mieście Bagdad, które w wiekach średnich nazywano Baldek; stąd nazwa: baldakim. z brylantów okryły niebiosa;/ +Dalej szarańcza ciągnie swój całun skrzydlaty. + Morze A kędy w wodach skała przegląda się łysa,/ +Wre morze i odparte z nowym szturmem pędzi;/ +W jego szumach gra światło, jak w oczach tygrysa, + Sroższą zwiastując burzę dla ziemskiej krawędzi;/ +A na głębinie fala lekko się kołysa,/ +I kąpią się w niej floty i stada łabędzi. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_12_Aluszta_w_nocy.xml b/books/Sonety_krymskie_12_Aluszta_w_nocy.xml new file mode 100644 index 000000000..512839223 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_12_Aluszta_w_nocy.xml @@ -0,0 +1,58 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (12) Ałuszta w nocy + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Ałuszta w nocy + + + + + + + Rzeźwią się wiatry, dzienna wolnieje posucha,/ +ŚwiatłoNa barki Czatyrdahu spada lampa światówspada lampa światów --- Słońce zachodzi za górę Czatyrdah.,/ +Rozbija się, rozlewa strumienie szkarłatów/ +I gaśnie. PielgrzymBłędny pielgrzym ogląda się, słucha: + Już góry poczerniały, w dolinach noc głucha,/ +Źródła szemrzą jak przez sen na łożu z bławatów,/ +Powietrze, tchnące wonią, tą muzyką kwiatów,/ +Mówi do serca głosem, tajemnym dla ucha. + Usypiam pod skrzydłami ciszy i ciemnoty:/ +Wtem budzą mię rażące meteoru błyski,/ +Niebo, ziemię i góry oblał potop złoty! + Nocy wschodnia! ty na kształt wschodniej odaliskiodaliska --- wyraz tureckiego pochodzenia (odalik), oznacza kobietę posługującą damom haremu sułtańskiego; w ogóle kobietę zalotną, namiętną.,/ +Pieszczotami usypiasz, a kiedym snu bliski,/ +Ty iskrą oka znowu budzisz do pieszczoty. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_13_Czatyrdah.xml b/books/Sonety_krymskie_13_Czatyrdah.xml new file mode 100644 index 000000000..502e5fa62 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_13_Czatyrdah.xml @@ -0,0 +1,59 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (13) Czatyrdah + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + CzatyrdahOdczucie Wschodu w tym sonecie zwróciło natychmiast uwagę znawców, o czym świadczy przetłumaczenie sonetu w r. 1826 przez Hafiza Topczy--Paszę na język perski. + Mirza + + + + + + + Drżąc muśliminmuślimin --- jest to właściwie l. mn. imiesłowu słowa arab. islam i oznacza tyle co: poddający się. Stąd wyrazy perskie muśliman i miusiulman; tę ostatnią formę, przyjętą przez Turków, myśmy przekształcili na muzułmanin. całuje stopy twej opoki,/ +Maszcie krymskiego statku, wielki Czatyrdahu!/ +O minarecie świata! o gór padyszachupadyszach --- tytuł sułtana tureckiego.!/ +Ty, nad skały poziomu uciekłszy w obłoki, + Siedzisz sobie pod bramą niebios, jak wysoki/ +Gabryjelwycięty przypis autorski i redaktorski - skan 56, pilnujący edeńskiego gmachu./ +Ciemny las twoim płaszczem, a janczaryjanczary --- groźna piechota turecka, tworzona z poturczonych dzieci chrześcijańskich. strachu/ +Twój turban z chmur haftują błyskawic potoki. + Nam czy słońce dopieka, czyli mgła ocienia,/ +Czy szarańcza plon zetnie, czy giaur pali domy, ---/ +Czartydahu, ty zawsze głuchy, nieruchomy, + Bóg, NaturaMiędzy światem i niebem jak drogmandrogman --- drogoman, tłumacz; wyraz arabskiego pochodzenia: tardżaman. stworzenia,/ +Podesławszy pod nogi ziemie, ludzi, gromy,/ +Słuchasz tylko, co mówi Bóg do przyrodzenia. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_14_Pielgrzym.xml b/books/Sonety_krymskie_14_Pielgrzym.xml new file mode 100644 index 000000000..00c085eae --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_14_Pielgrzym.xml @@ -0,0 +1,58 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (14) Pielgrzym + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Pielgrzym + + + + + + + Ojczyzna, Pielgrzym, TęsknotaU stóp moich --- kraina dostatków i krasy,/ +Nad głową niebo jasne, obok piękne liceobok piękne lice --- widocznie w wycieczce na Czatyrdah brała udział i p. Sobańska; ją tylko bowiem rozumieć można przez to określenie.;/ +Dlaczegóż stąd ucieka serce w okolice/ +Dalekie i --- niestety! jeszcze dalsze czasy? + Litwo! piały mi wdzięczniej twe szumiące lasy,/ +Niż słowiki BajdaruBajdaru --- Powinno być: Bajdarów, dolina bowiem nazywa się: Bajdary., Salhiry dziewiceSalhiry dziewice --- Salhir, rzeka w Krymie, wypływająca z pieczar Czatyrdahu.;/ +I weselszy deptałem twoje trzęsawicetrzęsawice --- bagna.,/ +Niż rubinowe morwy, złote ananasy. + Kochanek, WspomnieniaTak daleki, tak różna wabi mię ponęta;/ +Dlaczegóż roztargniony wzdycham bez ustanku/ +Do tej, którą kochałem w dni moich poranku? + Ona w lubej dziedzinie, która mi odjęta,/ +Gdzie jej wszystko o wiernym powiada kochanku,/ +Depcąc świeże me ślady czyż o mnie pamięta? + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_15_Droga_nad_przepascia_w_Czufut_Kale.xml b/books/Sonety_krymskie_15_Droga_nad_przepascia_w_Czufut_Kale.xml new file mode 100644 index 000000000..178ada2e8 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_15_Droga_nad_przepascia_w_Czufut_Kale.xml @@ -0,0 +1,61 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (15) Droga nad przepaścią w Czufut-Kale + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Droga nad przepaścią w Czufut--KaleCzufut--Kale --- miasteczko na wyniosłej skale; domy, na brzegu stojące, mają podobieństwo do gniazd jaskółczych, ścieżka, wiodąca na górę, jest przykra i nad przepaścią wisząca. W samem mieście ściany domów łączą się prawie ze zrębem skały; spojrzawszy przez okno, wzrok gubi się w głębi niezmiernej.Czufut--kale, zamieszkałe przez sektę żydowską Karaimów (Å»ydów nie uznających Talmudu), dziś niemal zupełnie opustoszałe. Niegdyś silna i niedostępna twierdza, obecnie w ruinie. + Mirza i Pielgrzym + + + + + + + MIRZA + Zmów pacierz, opuść wodze, odwróć na bok lica,/ +KońTu jeździec końskim nogom swój rozum powierzaTu jeździec końskim nogom swój rozum powierza --- koń krymski w trudnych i niebezpiecznych przeprawach zdaje się posiadać szczególniejszy instynkt ostrożności i pewności; nim krok postawi, trzymając na powietrzu nogę szuka kamienia i próbuje, czy bezpiecznie stąpić i ostać się może.;/ +Dzielny koń! patrz, jak staje, głąb okiem rozmierza,/ +Uklęka, brzeg wiszaruwiszar --- wikle, zarośle, zielsko rosnące zwieszając się ze skały. kopytem pochwyca, + I zawisnął. --- Tam nie patrz! tam spadła źrenica,/ +Jak w studni Al--Kahiruw studni Al--Kahiru --- Al--Kahir tyle co Kair. Sułtan Saladyn W. kazał wybić 88 m. głęboką studnię w górze Dżebel--Mokottam, znaną i istniejącą po dziś dzień pod nazwą »studni Józefa« (Reclus, Nouvelle Geogr. t. X str. 580). o dno nie uderza./ +I ręką tam nie wskazuj --- nie masz u rąk pierza;/ +I myśli tam nie puszczaj, Morze bo myśl, jak kotwica + Z łodzi drobnej ciśniona, w niezmierność głębiny/ +Piorunem spadnie, morza do dna nie przewierci,/ +I łódź z sobą przechyli w otchłanie chaosu. + PIELGRZYM + Kondycja ludzka, Śmierć, WizjaMirzo! a ja spojrzałem! Przez świata szczeliny/ +Tam widziałem... com widział, opowiem --- po śmierci,/ +Bo w żyjących języku niema na to głosu. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_16_Gora_Kikneis.xml b/books/Sonety_krymskie_16_Gora_Kikneis.xml new file mode 100644 index 000000000..19bbeb516 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_16_Gora_Kikneis.xml @@ -0,0 +1,101 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (16) Góra Kikineis + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Góra KikineisGóra Kikineis --- wioska Kikineis leży o 3 km na wschód od Bajdarów. + Mirza + + + + + + + Spojrzyj w przepaść --- Morze niebiosa leżące na dole,/ +To jest morze; --- śród fali, zda się, że ptak--góraTo jest morze; --- śród fali, zda się, że ptak--góra --- ptak--góra, znajomy z Tysiąca Nocy. Jest to sławny w mitologii perskiej, po wielokroć od poetów wschodnich opisywany, ptak Simurg. „Wielki on (powiada Firdussi w Szah--Name) jak góra, a mocny jak twierdza, słonia unosi w szponach swoich”, i dalej: „ujrzawszy rycerzy (Simurg) zerwał się jak chmura ze skały, na której mieszka, i ciągnął przez powietrze jak huragan, rzucając cień na wojska jeźdźców”.Olu, urwany trochę przypis autorski i brak przypisu redaktorskiego - skan 58.,/ +Piorunem zastrzelony, swe masztowe pióra/ +Roztoczył kręgiem, szerszym niż tęczy półkole, + I wyspą śniegu nakrył błękitne wód pole./ +Ta wyspa, żeglująca w otchłani --- to chmura!Ta wyspa, żeglująca w otchłani --- to chmura! --- z wierzchołka gór, wyniesionych nad krainę obłoków, jeżeli spojrzymy na chmury, płynące ponad morzem, zdaje się, że leżą na wodzie w kształcie wielkich wysp białych. Ciekawy ten fenomen oglądałem z Czatyrdahu./ +Z jej piersi na pół świata spada noc ponura;/ +Czy widzisz płomienistą wstążkę na jej czole? + To jest piorun! --- Lecz stójmy, otchłanie pod nogą,/ +KońMusim wąwóz przesadzić w całym konia pędzie;/ +Ja skaczę, ty z gotowym biczem i ostrogą, + Gdy zniknę z oczu, patrzaj w owe skał krawędzie:/ +Jeśli tam pióro błyśnie, to mój kołpak będzie;/ +Jeżeli nie, już ludziom nie jechać tą drogą. + Redakcja pierwszaSonet ten posiada w Albumie Moszyńskiego dwie redakcje, wykazujące bardzo znaczne i ciekawe różnice.: + Stąd jadłowcem najwyższe zdadzą się topole,/ +Koń, co tam bieży, zda się drobniejszy od szczura,/ +Tam orzeł, gdy najszerzej roztoczy swe pióra,/ +Zdaje się być komarem. Przez sine wód pole/ +Jedzie wyspa ogromna jak tęczy półkole,/ +Myślałbyś, że piorunem zabity Ptak--Góra/ +Rozpiął skrzydła masztowe, wiesz, co to jest? chmura!/ +Gdzież jesteśmy, gdy chmury szukamy na dole?/ +(Owa niebieska otchłań)Wiersze i wyrazy w nawiasie są przez poetę przekreślone./ +Ów niezmierny sklep niebios leżący na dole,/ +To jest morze! śród fali zda się, że ptak góra/ +Piorunem zastrzelony, swe masztowe pióra/ +Roztoczył kręgiem szerszym, niż tęczy półkole/ +I wyspą śniegu nakrył sklniące się wód pole!/ +Ta wyspa (tak pozioma) ku nam płynie, wiesz, co to jest? chmura!/ +(Od jej stóp na pół świata pada noc ponura)/ +(Jej pierś na czuby dachu a my na jej czole)/ +(Jej ramię góra dosięga,)/ +(Jej pierś na szczyt skał wierzchu na)/ +(okrywa skały a my na jej czole)/ +Od jej piersi ku morzu spada noc ponura./ +Czy widzisz tę ognistą wstęgę na jej czole?/ +(Słyszysz huk)/ +To jest piorun; lecz stójmy, otchłanie pod nogą. + Redakcja druga: + Kikineis droga nad przepaścią + Pielgrzym i murza + P. Siność błyszczy pomiędzy wąwozów roztwory.../ +M. To (morze) jest morze. P. po wodzie krążą śnieżne plamy.../ +M. To (są chmury) obłoki, na które z wierzchu poglądamy./ +P. A (nich) owe mchy na brzegu? M. mchy? (powiedz jawory.)/ +P. Gruz nam (dro) ścieżkę zawalił... M. Tu stały chutory/ +Burza je w głąb strąciła; jeszcze sterczą z jamy/ +Końce drzew zasypanych, meczetów odłamy,/ +A wkoło nich latają, myślisz, że komary?/ +To są orły!; lecz stójmy, otchłanie przed nogą,/ +Odjedźmy. Ja (wraz sad) wnet skaczę w całym konia pędzie/ +Ty z ukróconym cuglem, z gotową ostrogą,/ +Gdy zniknę z oczu, patrzaj tam, na skał krawędzie!/ +Jeżeli błyśnie pióro: to mój zawój będzie;/ +Jeśli nie! już ludziom nie jechać tą drogą. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_17_Ruiny_zamku_w_Balaklawie.xml b/books/Sonety_krymskie_17_Ruiny_zamku_w_Balaklawie.xml new file mode 100644 index 000000000..b4b9c05c0 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_17_Ruiny_zamku_w_Balaklawie.xml @@ -0,0 +1,58 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (17) Ruiny zamku w Bałakławie + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + Ruiny zamku w BałakławieNad zatoką tego imienia stoją gruzy zamku, zbudowanego niegdyś przez Greków, przychodniów z Miletu. Później Genueńczycy wznieśli na tem miejscu twierdzę Cembalo.Bałakława jest to małe miasteczko, wciśnięte między góry, o zatoce rozlewającej się wąską szyją między dwoma skałami. Na jednej z nich wznoszą się rozwaliny zamku obronnego, którego mury spuszczają się ze skały aż na sam brzeg morza. Wznieśli go najpierw Grecy, odbudowali i na stopie groźnej potęgi postawili następni panowie Bałakławy, Wenecjanie, później Genueńczycy, którzy też pierwotną nazwę zatoki Symbolon przekształcili na Cembalo a później na Bellachiave (Piękny klucz), co Tatarzy przerobili po swojemu na Bałakławę. W r. 1475 wypędzili Turcy Genueńczyków i zajęli pod swoje panowanie Bałakławę. Po nich zawładnęli w 1524 r. Krymem Tatarzy i dzierżyli go aż do zajęcia tej krainy przez Rosję w r. 1783, po zrzeczeniu się tronu przez ostatniego chana Schachin--Giraja. + + + + + + + Historia, Przemijanie, RuinyTe zamki, połamane w zwaliska bez ładu,/ +Zdobiły cię i strzegły, o niewdzięczny Krymie!/ +Dzisiaj sterczą na górach jak czaszki olbrzymie,/ +W nich gad mieszka, lub człowiek podlejszy od gadu. + SzczeblujmySzczeblujmy --- wyraz stworzony przez Trembeckiego, a przez Mickiewicza, wielbiciela jego języka, powtórnie użyty w znaczeniu wstępowania na wyższe stopnie. na wieżycę, szukam herbów śladu;/ +Jest i napis, tu może bohatera imię,/ +Co było wojsk postrachem, w zapomnieniu drzymie,/ +Obwinione jak robak liściem winogradu. + Tu Grek dłótowałdłótował --- dziś popr.: dłutował. w murach ateńskie ozdoby,/ +Stąd Italczyk Mongołom narzucał żelaza,/ +I mekkański przybylec nucił pieśń namaza. + ŚmierćDziś sępy czarnem skrzydłem oblatują groby,/ +Jak w mieście, które całkiem wybije zaraza,/ +Wiecznie z baszt powiewają chorągwie żałoby. + + + + + diff --git a/books/Sonety_krymskie_18_Ajudah.xml b/books/Sonety_krymskie_18_Ajudah.xml new file mode 100644 index 000000000..06f9dad91 --- /dev/null +++ b/books/Sonety_krymskie_18_Ajudah.xml @@ -0,0 +1,58 @@ + + + + + Mickiewicz, Adam + Sonety krymskie - (18) Ajudah + Sonety krymskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=editionindex&dirids=4 + Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wstęp i układ Józefa Kallenbacha, objaśn. zaopatrzył Jan Bystrzycki, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., druk. W. L. Anczyca, Kraków, 1928 + Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 + 1855 + xml + text + text + 2008-01-29 + L + pol + + + + + + + Adam Mickiewicz + AjudahAjudah --- Między Jałtą a Ałusztą na płd. wybrzeżu Krymu wznosi się na wysokość 200 stóp nad powierzchnię morza Góra Niedźwiedzia: Ajudah (aju --- niedźwiedź, dah --- góra). „Najoryginalniejszy, z przylądków płd. brzegu, niedźwiedź, który niegdyś na barkach dźwigał twierdze i kościoły, a teraz zdziczał i karłowatym lasem porosły, topi głowę aż po uszy w głębinach huczącego morza” (Pojata, Szkice z Krymu. Tyg. Illustr. 1871, str. 246). + + + + + + + Poeta, Samotnik, Å»ywiołyLubię poglądać wsparty na Judahu skale,/ +Morze Jak spienione bałwany, to w czarne szeregi/ +Ścisnąwszy się, buchają, to jak srebrne śniegi/ +W milionowych tęczach kołują wspaniale. + Trącą się o mieliznę, rozbiją na fale,/ +Jak wojsko wielorybów, zalegając brzegi,/ +Zdobędą ląd w tryumfie, i napowrót zbiegi,/ +Miecą za sobą muszle, perły i korale. + Podobnie na twe serce, o poeto młodyGustaw Olizar w pamiętnikach swych podaje, że sonet skierowany był do niego.!/ +Namiętność często groźne wzburza niepogody;/ +Lecz gdy podniesiesz bardon, ona bez twej szkody + Ucieka w zapomnienia pogrążyć się toni,/ +I nieśmiertelne pieśni za sobą uroni,/ +Z których wieki uplotą ozdobę twych skroni. + + + + + diff --git a/books/Swidryga_i_Midryga.xml b/books/Swidryga_i_Midryga.xml new file mode 100644 index 000000000..4639e1e6c --- /dev/null +++ b/books/Swidryga_i_Midryga.xml @@ -0,0 +1,107 @@ + + + + + Leśmian, Bolesław + Świdryga i Midryga + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Młoda Polska + Dwudziestolecie międzywojenne + Liryka + Wiersz + Wiersz sylabotoniczny + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/%C5%9Awidryga+i+Midryga + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=7336&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Bolesław Leśmian (1877-1937), Łąka, Wydawnictwo Mortkowicza, Warszawa, 1920 + Domena publiczna - Bolesław Leśmian zm. 1937 + 1937 + xml + text + text + 2008-01-11 + L + pol + + + + + + + Bolesław Leśmian + Świdryga i Midryga + + + + + + + TaniecTo nie konie tak cwałują i uszami strzygą,/ + Jeno tańczą dwaj opoje --- Świdryga z Midrygą. + A nie stęka tak stodoła pod cepów bijakiem,/ + Jak ta łąka, źgana stopą srożej niż kułakiem! + SobowtórZaskoczyła ich na słońcu Południca blada/ + I Świdrydze i Midrydze i tańcowi rada. + Zaglądała im do oczu chciwie, jak do żłobu./ + --- ,,Który w tańcu mię wyhula, bom jedna dla obu?” --- + --- ,,Moja będzie --- rzekł Świdryga --- ta pierś i ta szyja!” ---/ + A Midryga pięścią przeczy: ,,Moja, lub niczyja!” + Ten ją porwał za dłoń jedną, a tamten za wtórą/ + --- ,,Musisz obu nam nastarczyć, skąpico---dziewczuro!” + A ona im prosto w usta dyszy bez oddechu,/ + A ona im prosto w oczy śmieje się bez śmiechu. + I rozdwaja się porównu, rozszczepia się żwawo/ + Na dwie dziewki, na siostrzane --- na lewą i prawą. + --- ,,Dosyć ciała dwoistego mamy tu na łące!/ + ,,Tańcz--że z nami południami, dopóki jarzące! + ,,Jedna dziewka rąk ma czworo i cztery ma łydy!/ + ,,Niech upoją nas do reszty twe słodkie bezwstydy!” + Nasrożyli się do tańca, jak gdyby do boju, ---/ + Przysporzyli kwiatom zgiełku, łące --- niepokoju. + Więc Świdryga pląsał z prawą, więc Midryga --- z lewą,/ + Ten obcasem kurz zamiatał, a tamten --- cholewą. + Na odsiebkę, na odkrętkę i znów na odwrotkę, ---/ + Podeptali macierzankę, błyszczkę i tymotkę! + ŚmierćJeden wrzeszczał: ,,Konaj żywcem!” a drugi: ,,Wciornaści!”/ + Tańcowali aż do zdechu i aż do upaści! + Aż poczuli, że dziewczyna życie w tańcu traci,/ + I umarła jednocześnie we dwojej postaci. + Grób, Pogrzeb„Pochowajmy owo ciało nie bardzo samotne,/ + ,,Bo podwójne w tańcowaniu, a w śmierci dwukrotne. + ,,Pochowajmy na cmentarzu, gdzie za drzewem --- drzewo,/ + ,,Zmówmy pacierz obopólny --- za prawą i lewą.” + W dwóch ją trumnach ułożyli, ale w jednym grobie, ---/ + A już huczy echo ziemne --- tańczą trumny obie! + Tańczą, ciałem nakarmione, syte i hulaszcze,/ + Ukazując co raz w tańcu niedomkniętą paszczę + Tańczą, skaczą i wirują, klepką dzwonią w klepkę,/ + Na odkrętkę, na odwrotkę i znów na odsiebkę! + Aż się kręci razem z niemi śmierć w skocznych lamentach,/ + Aż się wzdryga wnętrznościami przerażony cmentach! + Aż się w sobie zatraciło błędne tańca koło,/ + Aż się stało popod ziemią huczno i wesoło! + Aż zmąciły się rozumy Świdrydze---Midrydze,/ + Jakby wicher je rozhulał na wiatraka śmidze! + I rozwiała się w ich głowach ta wiedza pomglona./ + Gdzie jest prawa strona świata, a gdzie lewa strona? + W jakiej trumnie lewa dziewka, w jakiej prawa leży?/ + I która z nich i do kogo po śmierci należy? + Tak im w oczach opętanych świat się cały miga,/ + Å»e nie wiedzą, kto Świdryga, a kto z nich Midryga? + Jeno ujrzą otchłań śmierci czarną od ogromu:/ + --- ,,A bądźcie tu, ludzie dobrzy, jak u siebie w domu! + ,,Jedna trumna dla jednego, dla drugiego --- druga,/ + ,,W jednej wieczność prawem okiem, w drugiej lewem mruga + Obłąkani nad przepaścią poklękali wzajem/ + I na klęczkach zatańczyli tuż, tuż nad jej skrajem. + Tańcowali na czworakach, tańcowali płazem,/ + Tak i nie tak --- i na opak --- razem i nie razem! + Aż wwichrzeni w mrok dwóch trumien, jak dwa błędne wióry/ + Powpadali w otchłań śmierci nogami do góry! + + + + + diff --git a/books/Urszula_Kochanowska.xml b/books/Urszula_Kochanowska.xml new file mode 100644 index 000000000..0d4f4ce7a --- /dev/null +++ b/books/Urszula_Kochanowska.xml @@ -0,0 +1,68 @@ + + + + + Leśmian, Bolesław + Urszula Kochanowska + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Młoda Polska + Dwudziestolecie międzywojenne + Liryka + Wiersz + Wiersz sylabotoniczny + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Urszula+Kochanowska + Bolesław Leśmian (1877-1937), Napój cienisty, Wydawnictwo Mortkowicza, Warszawa, 1936 + Domena publiczna - Bolesław Leśmian zm. 1937 + 1937 + xml + text + text + 2008-01-11 + G + pol + + + + + + + Bolesław Leśmian + Urszula Kochanowska + + + + + + + Bóg, Dziecko, Śmierć, ZaświatyGdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie,/ +Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie. + --- ,,Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz, jak żywa.../ +Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa”. + --- ,,Zrób tak, Boże --- szepnęłam --- by w nieb Twoich krasie/ +Wszystko było tak samo, jak tam --- w Czarnolasie!” --- + I umilkłam zlękniona i oczy unoszę,/ +By zbadać, czy się gniewa, że Go o to proszę? + Uśmiechnął się i skinął --- i wnet z Bożej łaski/ +DomPowstał dom kubek w kubek, jak nasz --- Czarnolaski. + I sprzęty i donice rozkwitłego ziela/ +Tak podobne, aż oczom straszno od wesela! + I rzekł: ,,Oto są --- sprzęty, a oto --- donice./ +Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice! + I ja, gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie,/ +Nieraz do drzwi zapukam, by odwiedzić ciebie!” + I odszedł, a ja zaraz krzątam się, jak mogę, ---/ +Więc nakrywam do stołu, omiatam podłogę --- + I w suknię najróżowszą ciało przyoblekam/ +I sen wieczny odpędzam --- i czuwam --- i czekam... + Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie,/ +Gdy właśnie słychać kroki i do drzwi pukanie... + Córka, Matka, Miłość, Miłość silniejsza niż śmierć, Ojciec, RodzinaWięc zrywam się i biegnę! Wiatr po niebie dzwoni!/ +Serce w piersi zamiera... Nie!... To --- Bóg, nie oni!... + + + + + diff --git a/books/W_malinowym_chrusniaku.xml b/books/W_malinowym_chrusniaku.xml new file mode 100644 index 000000000..313a77dc3 --- /dev/null +++ b/books/W_malinowym_chrusniaku.xml @@ -0,0 +1,253 @@ + + + + + Leśmian, Bolesław + W malinowym chruśniaku + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Młoda Polska + Dwudziestolecie międzywojenne + Liryka + Wiersz + Wiersz sylabotoniczny + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/W+malinowym+chru%C5%9Bniaku + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=7336&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Bolesław Leśmian (1877-1937), Łąka, Wydawnictwo Mortkowicza, Warszawa, 1920 + Domena publiczna - Bolesław Leśmian zm. 1937 + 1937 + xml + text + text + 2008-01-11 + G + L + pol + + + + + + + Bolesław Leśmian + W mailnowym chruśniaku + + + + + + + ********** + W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem/ +Zapodziani po głowy, przez długie godziny/ +Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny./ +Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem. + Rośliny, ZwierzętaBąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,/ +Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,/ +Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,/ +I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty. + Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,/ +A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,/ +Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni/ +Owoce, przepojone wonią twego ciała. + I stały się maliny narzędziem pieszczoty/ +Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie/ +Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,/ +I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty. + I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,/ +Å»eś dotknęła mi wargą spoconego czoła,/ +Porwałem twoje dłonie --- oddałaś w skupieniu,/ +A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła. + + + ********** + + + Kochanek, Miłość, Miłość spełnionaŚledzą nas... Okradają z ścieżek i ustroni,/ +Z trudem przez nas wykrytych. Gniew nasz w słońcu pała!/ +PożądanieSpieszno nam do łez szczęścia, do tchów naszych woni,/ +Chcemy pieszczot próbować, poznawać swe ciała. + Więc na przekór przeszkodom źrenicą bezradną/ +Chłoniemy się nawzajem, niby dwa bezdroża,/ +A, gdy powiek znużonych kotary opadną,/ +Czujemy, żeśmy wyszli z uścisków i z łoża. + Nikt tak nigdy nie patrzał, nie bywał tak blady,/ +I nikt do dna rozkoszy ciałem tak nie dotarł,/ +I nie nurzał swych pieszczot bezdomnej gromady/ +W takim łożu, pod strażą takich czujnych kotar! + + + ********** + + + OgródTaka cisza w ogrodzie, że się jej nie oprze/ +Å»aden szelest, co chętnie taje w niej i ginie./ +Czerwieniała wiewiórka skacze po sośninie,/ +Żółty motyl się chwieje na złotawym koprze. + JabłkoZ własnej woli, ze śpiewnym u celu łoskotem/ +Z jabłoni na murawę spada jabłko białe,/ +Łamiąc w drodze kolejno gałęzie spróchniałe,/ +Co w ślad za nim --- spóźnione --- opadają potem. + Chwytasz owoc, zanurzasz w nim zęby na zwiady/ +I podajesz mym ustom z miłosnym pośpiechem,/ +A ja gryzę i chłonę twoich zębów ślady,/ +Zębów, które niezwłocznie odsłaniasz ze śmiechem. + + + ********** + + + TajemnicaHasło nasze ma dla nas swe dzieje tajemne:/ +Lampa, gdy noc już zdąży świat mrokiem owionąć,/ +Winna zgasnąć w tej szybie, a w tamtej zapłonąć./ +Na znak ten oddech tracę. Już schody są ciemne. + Czekasz z dłonią na klamce i, gdy drzwi otwiera,/ +Tulę tę dłoń, co jeszcze ma chłód klamki w sobie,/ +A ty w zamian przyciskasz moje ręce obie/ +Do serca, które zawsze u drzwi obumiera. + Wchodzę ciszkiem, jak gdyby krok każdy knuł zbrodnię,/ +Między sprzęty, co dla mnie są sprzętami czarów./ +Sama ścielesz swe łóżko według swych zamiarów,/ +By szczęściu i pieszczotom było w nim wygodnie. + I zazwyczaj dopóty milczymy oboje,/ +Dopóki nie dopełnisz podjętego trudu./ +Ileż w dłoniach twych pieczy, miłości i cudu!/ +Kocham je, kocham za to, że piękne, że twoje. + + + ********** + + + ZazdrośćZazdrość moja bezsilnie po łożu się miota:/ +Kto całował twe piersi, jak ja, po kryjomu?/ +Czy jest wśród twoich pieszczot choć jedna pieszczota,/ +Której, prócz mnie, nie dałaś nigdy i nikomu? + Gniewu mego łza twoja wówczas nie ostudzi!/ +Poniżam dumę ciała i uczuć przepychy,/ +A ty mi odpowiadasz, żem marny i lichy,/ +Podobny do tysiąca obrzydłych ci ludzi. + Cierpienie, KobietaI wymykasz się naga. W przyległym pokoju/ +We własnym się po chwili zaprzepaszczasz łkaniu,/ +I wiem, że na skleconym bezładnie posłaniu/ +Leżysz, jak topielica na twardym dnie zdroju. + Biegnę tam. Łkania milkną. Cisza, niby w grobie./ +Zwinięta, na kształt węża, z bólu i rozpaczy/ +Nie dajesz znaku życia --- jeno konasz raczej,/ +Aż znienacka za dłoń mię pociągasz ku sobie. + Łzy, PocałunekJakże łzami przemokłą, znużoną po walce/ +Dźwigam z nurtów pościeli w ramiona obłędne!/ +A nóg twych rozemknione pieszczotami palce/ +Jakże drogie mym ustom i jakże niezbędne! + + + ********** + + + Z dłońmi tak splecionymi, jakbyś, klęcząc, spała,/ +W niedostępne mym oczom wpatrzona widzenie,/ +Płaczesz przez sen i wstrząsem wylękłego ciała/ +Błagasz o nagłą pomoc, o rychłe zbawienie. + Jeszcze płaczu niesytą do piersi cię tulę/ +A ty goisz się we mnie, niby lgnąca rana,/ +A ja płacz twój całuję, biodra i kolana/ +I ramię i zsuniętą z ramienia koszulę. + Lecz, karmiony ust twoich spłakanym oddechem,/ +Nie pytam o treść widzeń. Dopiero z porania/ +Zadaję ciemną nocą tłumione pytania./ +Odpowiadasz bezładnie --- ja słucham z uśmiechem. + + + ********** + + + Wyszło z boru ślepawe, zjesieniałe zmrocze,/ +Spłodzone samo przez się w sennej bezzadumie./ +Nieoswojone z niebem patrzy w podobłocze/ +I węszy świat, którego nie zna, nie rozumie. + Swym cielskiem kostropatym kąpie się w kałuży,/ +Co nęci, jak ożywczych jadów pełna misa,/ +Czołgliwymi mackami krew z kwiatów wysysa/ +I ciekliną swych mętów po ziemi się smuży. + Zwierzę, co trwać nie zdoła zbyt długo na świecie,/ +Bo wszystko wokół tchnieniem zatruwa i gasi,/ +Lecz, gdy ty białą dłonią głaszczesz je po grzbiecie,/ +Ono, mrucząc, do stóp twych korzy się i łasi. + + + ********** + + + SługaCzasami mojej ślepej posłuszny ochocie/ +Pragnę w tobie mieć czujną na byle skinienie/ +Sługę, co pieszczotami gasi me pragnienie,/ +A ty jesteś tak zmyślna i zwinna w pieszczocie! + Miłość spełnionaGdy twój warkocz, jak w słońcu wybujałe ziele,/ +Tchem rozwartych ogrodów mą duszę owionie,/ +Głowę twą, niby puchar, ujmuję w swe dłonie/ +I wargami w ślad dreszczu prowadzę po ciele. + I raduję się, śledząc tę wargę, jak zmierza/ +Do mej piersi kosmatej, widnej w niedomroczu,/ +W której marzę pierś w lesie ryczącego zwierza/ +I staram się, gdy pieścisz, nie tracić go z oczu. + + + ********** + + + Ty pierwej mgły dosięgasz, ja za tobą w ślady/ +Zdążam, by się w tym samym zaprzepaścić lesie,/ +I, tropiąc twoją bladość, sam się staję blady,/ +I, zdybawszy twój bezkres, sam ginę w bezkresie. + A potem wzieram w oczy, by zgadnąć, czy dość ci/ +Omdlenia, co się nogom udziela, jak szczęście,/ +PocałunekI twe dłonie, jak w pąki, mnę w zdrobniałe pięście,/ +By się w nich docałować twych chrząstek i kości. + A one wypukleją na dłoni przegibie,/ +Niby pestki owoców, zróżowionych znojem,/ +I nieśmiałym do ust mych garną się wyrojem,/ +Zatajone w swej ciepłej od pieszczot siedzibie. + Ich dotyk budzi wrzruszeń zaniedbanych krocie,/ +A ty, tuląc je w warg mych rozrzewnioną ciszę,/ +Dziecinniejesz w uścisku, malejesz w pieszczocie,/ +Chwila --- a już cię do snu z lat dawnych kołyszę. + + + ********** + + + CiałoZazdrośnicy daremnie chcą pochlebić pierwsi/ +Czarom, skrytym w twym ciele z moją o nich wiedzą!/ +Oczy, co się rzęsami nie tknęły twych piersi,/ +Czyliż pustym domysłem te czary wyśledzą? + Kto w chwili pocałunków nie zagrzał swej dłoni/ +Na twych bioder nawrzałej żądzą przegięcinie,/ +Nie potrafi określić upojeń tej woni,/ +Co z ciebie, jako z róży, snem potartej, płynie. + Kto ustami w nóg twoich nie wdumał się dreszcze,/ +Nigdy dość nie wysłowi twych oczu omdlenia,/ +A choćby je dzień cały badał bez wytchnienia,/ +Nie wypatrzy z nich tego, co ja z nich wypieszczę! + + + ********** + + + Zmienionaż po rozłące? O, nie, niezmieniona!/ +Lecz jakiś kwiat z twych włosów zbiegł do stóp ołtarzy,/ +A, choć brak tego zbiega nie skalał twej twarzy,/ +Serce me w tajemnicy przed twym sercem kona... + Ciało, NieśmiertelnośćDusza twoja śmie marzyć, że, w gwiezdne zamiecie/ +Wdumana, będzie trwała raz jeszcze i jeszcze, ---/ +Lecz ciało? Któż pomyśli o nim we wszechświecie,/ +Prócz mnie, co tak w nie wierzę i kocham i pieszczę? + I gdy ty, szepcząc słowa, w ust zrodzone znoju,/ +Dajesz pieszczotom ujście w tym szepcie, co pała,/ +Ja, zamilkły wargami u piersi twych zdroju,/ +Modlę się o twojego nieśmiertelność ciała. + + + + + diff --git a/books/Wstep_do_Bajek_i_przypowiesci.xml b/books/Wstep_do_Bajek_i_przypowiesci.xml new file mode 100644 index 000000000..baf3f7cd1 --- /dev/null +++ b/books/Wstep_do_Bajek_i_przypowiesci.xml @@ -0,0 +1,79 @@ + + + + + Krasicki, Ignacy + Bajki i przypowieści (0) - Wstęp + Bajki i przypowieści + Goliński, Zbigniew + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Gałecki, Dariusz + Fundacja Nowoczesna Polska + Oświecenie + Epika + Bajka + Przypowieść + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + LINK DO STRONY W SERWISIE WOLNELEKTURY.PL + http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=3044&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl + Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 + Domena publiczna - Ignacy Krasicki zm. 1801 + 1801 + xml + text + text + 2007-11-29 + SP1 + G + L + pol + + + + + + + Ignacy Krasicki + Bajki i przypowieści --- dedykacja + + + + + + + + Suspicione si quis errabit sua./ + Et rapiet ad se, quod erit commune omnium/ + Stulte nudabit animi conscientiam.Motto jest cytatem z wstępnego wiersza Fedrusa do księgi III bajek pt. Prologus ad Eutichum, który w tłumaczeniu J. E. Minasowicza (Phaedra Augusta cesarza wyzwoleńca bajek Ezopowych ksiąg V, Warszawa 1777, s. 29) brzmi: ,,Jeśli zaś w rozumieniu swym kto się pomyli. / I, co wszystkim powszechna, do siebie nachyli, / Głupie obnaży swoje sumienie [...]" (w. 47--49). + + PhaedrPhaedrus (ok. 15 p.n.e.--ok. 50 n.e.) --- pozostawił zbiór bajek w pięciu księgach przyswajający łacinie wiele apologów Ezopa w formie krótkiej, epigramatycznej; w Polsce tłumaczony był wielokrotnie. Krasicki przełożył z Fedrusa kilka bajek., Ad Eutich., lib. III + Do dzieciPrzypisanie zbioru Bajek i przypowieści, za wzorem wszystkich bajkopisarzy dawniejszych, określonemu odbiorcy nie może być tu odczytywane wprost; bajki Krasickiego nie były intencjonalnie kierowane do młodocianego czytelnika, lecz pod jego maską do świata dorosłych, nacechowanego w tym wierszu z góry ujemnie. + Dziecko, Kondycja ludzkaO wy, co wszystkie porzuciwszy względy,/ +Za cackiem bieżyć gotowi w zapędy,/ +Za cackiem, które zbyt wysoko leci,/ +Bajki wam niosę, posłuchajcie, dzieci. + Wy, których tylko niestatek żywiołem,/ +Co się o fraszki uganiacie wspołem,/ +O fraszki, których zysk maże i szpeciktórych zysk maże i szpeci --- których posiadanie przynosi ujmę i dyshonor.,/ +Bajki wam niosę, posłuchajcie, dzieci. + Wy, którzy marnemarne --- nędzne, liche. przybrawszy postaci,/ +Baśniami łudzić umiecie współbraci,/ +Baśniami, które umysł płochy kleci,/ +Bajki wam niosę, posłuchajcie, dzieci. + Wstęp do bajekWiersz ten --- (Kleiner, 1956, s. 171) wyzyskujący pomysł Pieśni ciarlatańskiej A. Naruszewicza (drukowanej w ,,Zabawach Przyjemnych i Pożytecznych" 1770, t. 1, cz. 2, s. 321--330), w której między cuda włożone zostały przypisania cech pozytywnych różnym postaciom o ujemnej w powszechnej opinii reputacji --- posłużył się zabiegiem przekornej charakterystyki, stosowanym przez Krasickiego również w innych utworach (np. w wierszu o charakterach narodów: Gdybym ja był Szwajcarem). Tytuł: Wstęp do bajek / Bajka AF. + Bogactwo, Literat, Młodość, Poeta, Starość, Władza, Å»ołnierzBył młody, który życie wstrzemięźliwie pędził;/ +Był stary, który nigdy nie łajał, nie zrzędził;/ +Był bogacz, który zbiorów potrzebnympotrzebny --- tu: potrzebujący, ubogi. udzielał;/ +Był autor, co się z cudzej sławy rozweselał;/ +Był celnik, który nie kradł; szewc, który nie pijał;/ +Å»ołnierz, co się nie chwalił; łotr, co nie rozbijał;/ +Był minister rzetelny, o sobie nie myślał;/ +Był na koniec poeta, co nigdy nie zmyślał./ +--- A cóż to jest za bajka? Wszystko to być może!/ +--- Prawda, jednakże ja to między bajki włożę. + + + + + diff --git a/books/asnyk_daremne_zale.xml b/books/asnyk_daremne_zale.xml new file mode 100644 index 000000000..fd2ebd5d7 --- /dev/null +++ b/books/asnyk_daremne_zale.xml @@ -0,0 +1,50 @@ + + + + + Asnyk, Adam + Daremne żale + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Pozytywizm + Liryka + Wiersz + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Daremne+%C5%BCale + http://www.polona.pl/Content/5164 + (Asnyk, Adam) El...y (1838-1897), Poezye, t. 3, Gebethner i Wolff, wyd. nowe poprzedzone słowem wstępnym St. Krzemińskiego, Warszawa, 1898 + Domena publiczna - Adam Asnyk zm. 1897 + 1897 + xml + text + text + 2007-09-06 + L + pol + + + + Adam Asnyk + + Przemijanie + Daremne żale + Daremne żale, próżny trud,/ +Bezsilne złorzeczenia!/ +Przeżytych kształtów żaden cud/ +Nie wróci do istnienia. + Świat wam nie odda, idąc wstecz,/ +Zniknionych mar szeregu:/ +Nie zdoła ogień ani miecz/ +Powstrzymać myśli w biegu. + Trzeba z Å»ywymi naprzód iść,/ +Po życie sięgać nowe:/ +A nie w uwiędłych laurów liść/ +Z uporem stroić głowę! + Wy nie cofniecie życia fal!/ +Nic skargi nie pomogą!/ +Bezsilne gniewy, próżny żal!/ +Świat pójdzie swoją drogą. + + + diff --git a/books/bogurodzica.xml b/books/bogurodzica.xml new file mode 100644 index 000000000..9df66694b --- /dev/null +++ b/books/bogurodzica.xml @@ -0,0 +1,92 @@ + + + + + Anonim + Bogurodzica + Sekuła, Aleksandra + Feicht, Hieronim + Woronczak, Jerzy + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Średniowiecze + Liryka + Hymn + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Bogurodzica + http://www.polona.pl/Content/3073 + Bogurodzica, Biblioteka Pisarzów Polskich, Seria A, Liryka Średniowieczna, t. 1, Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Wydawnictwo PAN, Wrocław, 1962 + Domena publiczna - Bogurodzica powstała we wczesnym średniowieczu, chociaż dokładna data jest nieznana. Przeważają hipotezy badaczy wskazujące na XI lub XII w. jako czas jej powstania. Pierwszy zapis tekstu jest późny, z początku XV w. (ok. 1407); wcześniejsze zapisy mogły zaginąć, ale też tekst mógł krążyć w obiegu ustnym. + 1407 + xml + text + text + 2007-09-06 + G + L + pol + + + + Bogurodzica + TEKSTY --- PRZEKAZ Ab/ +Transkrypcja + + Bóg, Kondycja ludzka, Matka Boska, Obraz świata, Religia + Bogurodzica dziewica, Bogiem sławiena Maryja,/ +U twego syna Gospodzina matko zwolena, Maryja!/ +Zyszczy nam, spuści nam./ +Kyrieleison. + Twego dziela Krzciciela, bożycze,/ +Usłysz głosy, napełni myśli człowiecze./ +Słysz modlitwe, jąż nosimy,/ +Oddać raczy, jegoż prosimy:/ +A na świecie zbożny pobyt,/ +Po żywocie rajski przebyt./ +Kyrieleison. + + Nieśmiertelność, Śmierć + Nas dla wstał z martwych syn boży./ +Wierzyż w to, człowiecze zbożny,/ +Iż przez trud Bog swoj lud/ +Odjął diablej strożej. + Przydał nam zdrowia wiecznego,/ +Starostę skował pkielnego,/ +Śmierć podjął, wspomionął/ +Człowieka pirwego. + Jenże trudy cirpiał zawiernie,/ +Jeszcze był nie prześpiał zaśmiernie,/ +Aliż sam Bog zmartwychwstał. + + Adamie, ty boży kmieciu,/ +Ty siedzisz u Boga [w] wiecu./ +Domieściż twe dzieci,/ +Gdzież krolują anjeli. + Tegoż nas domieściż, Jezu Kryste miły,/ +Bychom z tobą byli,/ +Gdzie sie nam radują szwe niebieskie siły. + Była radość, była miłość, było widzenie tworca/ +Anjelskie bez końca,/ +Tuć sie nam zwidziało diable potępienie. + Ni śrebrem, ni złotem nas diabłu odkupił,/ +Swą mocą zastąpił. + + Cierpienie + Ciebie dla, człowiecze, dał Bog przekłoć sobie/ +Ręce, nodze obie,/ +Kry święta szła z boka na zbawienie tobie. + Wierzyż w to, człowiecze, iż Jezu Kryst prawy/ +Cirpiał za nas rany,/ +Swą świętą krew przelał za nas krześcijany. + + O duszy o grzeszne sam Bog pieczą ima,/ +Diabłu ją otyma,/ +Gdzie to sam króluje, k sob[ie] ją przyma. + Maryja dziewice, prośmy synka twego,/ +Krola niebieskiego,/ +Haza nas huchowa ote wszego złego. + Amen tako Bog daj,/ +Bychom szli szwyćcy w raj. + + + diff --git a/books/morsztyn_do_motyla.xml b/books/morsztyn_do_motyla.xml new file mode 100644 index 000000000..7ac4b78de --- /dev/null +++ b/books/morsztyn_do_motyla.xml @@ -0,0 +1,50 @@ + + + + + Morsztyn, Jan Andrzej + Do motyla + Sekuła, Aleksandra + Kukulski, Leszek + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Barok + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Do+motyla + http://www.polona.pl/Content/5265 + Morsztyn, Jan Andrzej (1621-1693), 275 wierszy, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1977 + Domena publiczna - Jan Andrzej Morsztyn zm. 1693 + 1693 + xml + text + text + 2007-09-06 + L + pol + + + + + Miłość, Ogień , Śmierć, Zwierzęta + Jan Andrzej Morsztyn + DO MOTYLA + Sonet + Lekko, motylu! Ogień to szkodliwy!/ +Strzeż się tej świece i tej jasnej twarzy,/ +W której się skrycie śmierć ozdobna żarzy,/ +I nie bądź swego męczeństwa tak chciwy. + Sam się w grób kwapisz i w pogrzeb zdradliwy,/ +Sam leziesz w trunnę i tak ci się marzy,/ +Å»e cię to zbawi, co cię na śmierć sparzy./ +--- Ach! Jużeś poległ, gachu nieszczęśliwy! + Aleś w tym szczęśliw, że z pocałowaniem/ +I dokazawszy zawziętej rozpusty/ +Z twoją kochaną rozstałeś się świecą. + O! Gdybyż wolno równym powołaniem/ +Dla tej, której się ognie we mnie niecą,/ +Umrzeć, złożywszy pierwej usta z usty! + + + diff --git a/books/morsztyn_do_trupa.xml b/books/morsztyn_do_trupa.xml new file mode 100644 index 000000000..fa2da96b3 --- /dev/null +++ b/books/morsztyn_do_trupa.xml @@ -0,0 +1,51 @@ + + + + + Morsztyn, Jan Andrzej + Do trupa + Sekuła, Aleksandra + Kukulski, Leszek + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Barok + Liryka + Sonet + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Do+trupa + http://www.polona.pl/Content/5265 + Morsztyn, Jan Andrzej (1621-1693), 275 wierszy, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1977 + Domena publiczna - Jan Andrzej Morsztyn zm. 1693 + 1693 + xml + text + text + 2007-09-06 + G + L + pol + + + + + Cierpienie, Kochanek, Miłość, Niewola, Ogień , Śmierć + Jan Andrzej Morsztyn + DO TRUPA + Sonet + Leżysz zabity i jam też zabity,/ +Ty --- strzałą śmierci, ja --- strzałą miłości,/ +Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianości,/ +Ty jawne świece, ja mam płomień skryty. + Tyś na twarz suknem żałobnym nakryty,/ +Jam zawarł zmysły w okropnej ciemności,/ +Ty masz związane ręce, ja wolności/ +Zbywszy mam rozum łańcuchem powity. + Ty jednak milczysz, a mój język kwili,/ +Ty nic nie czujesz, ja cierpię ból srodze,/ +Tyś jak lód, a jam w piekielnej śreżodze. + Ty się rozsypiesz prochem w małej chwili,/ +Ja się nie mogę, stawszy się żywiołem/ +Wiecznym mych ogniów, rozsypać popiołem. + + + diff --git a/books/oppman_biala_dama.xml b/books/oppman_biala_dama.xml new file mode 100644 index 000000000..a8e4bd10f --- /dev/null +++ b/books/oppman_biala_dama.xml @@ -0,0 +1,187 @@ + + + + + Oppman, Artur + Biała Dama + Legendy warszawskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Modernizm + Epika + Legenda + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Bia%C5%82a+DamaL + http://www.polona.pl/Content/799 + Oppman, Artur (1867-1931), Legendy warszawskie, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, Warszawa [etc.], 1925 + Domena publiczna - Artur Oppman zm. 1931 + 1931 + xml + text + text + 2007-08-30 + SP2 + pol + + + + + + + Artur Oppman + Biała dama + + + + + + + + Przywódca, Walka, Władza, Wróg + I + Stanisław August siadł na tronie,/ + Głośne mu ,,Wiwat" lud wykrzykawykrzyka --- wykrzykuje.,/ + I miecz Batorych ujął w dłonie,/ + Lecz to nie dłonie wojownika. + Nie do pancerza pierś królewska,/ + Ani do hełmu białe czoło, ---/ + A tu się chmurzy toń niebieska/ + I groźne wichry szumią wkoło. + + Wróg + Czyha na Polską cudzoziemiec,/ + Słabnie potęga ojców stara,/ + W Rzeczpospolitej Moskal, Niemiec/ + Rządzi się właśnie, jak gęś szara. + Wprowadza wojska swoje wrażewraże --- obce.,/ + Wolność narodu pcha w mogiłę, ---/ + Niech Polak słucha, gdy on każe,/ + Za nic mu prawo, --- on ma siłę + + II + Stanisław August krzewi sztuki/ + I o oświatę dba narodu,/ + Ale kraj szarpią, jakby kruki,/ + Sąsiedzi z wschodu i zachodu. + + Wróg + Nie ma kto wydać hasła boju,/ + Z ,,Bogarodzicą" grzmiącą w nieba, ---/ + Taki król dobry w czas pokoju,/ + Teraz Sobieskich Polsce trzeba. + Z nim by poleciał lotem ptaka/ + Nasz orzeł w polu purpurowym,/ + Znów pod Grunwaldem zgnieść Prusaka,/ + Na łeb Moskala bić pod Pskowem! + + Lecz dobrze wiedzą źli sąsiedzi:/ + Król Jan w katedrze śpi krakowskiej,/ + A na warszawskim Zamku siedzi/ + Stanisław August Poniatowski. + III + Król Staś w komnacie swej bogatej/ + Coś tam rozważa, coś tam myśli:/ + Może mu śnią się sławy kwiaty,/ + Lub plan ,,Łazienek" nowych kreśli. + + Wojna + A tu zawzięte wrogi nasze/ + Ojczyznę dwakroć już rozdarły;/ + Huczą armaty, lśnią pałasze,/ + I dzwon grzmi Polsce, jak umarłej. + Kościuszko wzywa, by rwać pęta,/ + A z nim najlepsze w kraju męże ---/ + I wzwyż przysięga leci święta:/ + ,,Albo polegnę, lub zwyciężę!" + Lecz po Racławic bitwie chwackiej/ + Znowu się sypią klęski krwawe ---/ + I wojsk carowej tłum żołdacki/ + Wiedzie Suwarów na Warszawę. + + IV + + Ojczyzna, Śmierć bohaterska, Walka, Wojna + Na krwią zbroczonych Pragi wałach/ + Wre bój zacięty, bój ostatni,/ + Mrą kanoniery przy swych działach,/ + Ginie walecznych hufiec bratni. + Mężny Jasiński, Korsak dzielny/ + Już legli --- męże wiekopomni! ---/ + Nigdy ich sławy nieśmiertelnej/ + Wdzięczna ojczyzna nie zapomni! + Suwarów z setki armat wali,/ + Napiera podłych zbirów zgrają, ---/ + I lecą kule dalej, dalej,/ + W królewski Zamek uderzają. + + + Wizja, Wyrzuty sumienia + Zda się, mur Zamku się rozrywa,/ + Zda się, dygoce ziemia sama.../ + Król Staś padł w fotel, twarz zakrywa:/ + Stanęła przed nim --- Biała Dama. + V + Na piersiach ranę ma czerwoną,/ + Z której koralem krew się broczy,/ + I tak żałośnie drży jej łono,/ + I tak się łzami srebrzą oczy. + Z gorzkim wyrzutem patrzy w króla,/ + A jemu serce mrze od trwogi, ---/ + ,,Tam --- szepce widmo --- Moskal hula,/ + Po moich synach depcą wrogi! + We krwi się pławi ma kraina/ + I w każdem sercu tyle bólu!/ + Czyjaż to wina? Czyja wina?/ + Uderz się w piersi, słaby królu! + Mój naród w pęta dziś okuty,/ + Gdzie spojrzeć --- rozpacz, łza i blizna;/ + Iluż to trzeba lat pokuty,/ + By wolną była znów Ojczyzna!..." + + + VI + + Niewola, Powstanie + Polska w niewoli byt swój wlecze,/ + Trzech ją tyranów uciemiężą,/ + Rdzewieją w pochwach stare miecze ---/ + I niema pola dla oręża. + Ale się naród nie upodli/ + I łzę ukrywa, co z ócz ścieka,/ + Obój się z wrogiem co dzień modli/ + I na wolności jutrznię czeka. + A każdy poryw ku swobodzie,/ + Krwią bohaterów okupiony,/ + Skraca twej męki czas, narodzie,/ + Zbliża odrodzin świt wyśniony. + + + Ojczyzna, Wolność, Å»ołnierz + A gdy już zda się, zmartwychwstaje/ + Słońce wielkości, gloria chwały, ---/ + W warszawskim Zamku w oknie staje/ + Urocze widmo Damy Białej. + VII + Zapchany ludem plac Zamkowy,/ + A wszyscy patrzą w stronę Wisły,/ + Dumnie wzniesione wolnych głowy,/ + Bo się kajdany w proch rozprysły. + A tam od mostu pieśni biegą,biegą --- dziś popr.: biegną./ + Ach, nasze pieśni to bojowe! ---/ + I obok Zamku warszawskiego/ + Przeciąga wojsko narodowe + Jeden za drugim hufiec zbrojny,/ + Piechota, jazda, równym szykiem,/ + W mury stolicy wraca z wojny,/ + Z wojny zwycięskiej z bolszewikiem! + Serca w takt biją, wzrok się łzawi,/ + I triumfalna stoi brama, ---/ + A z okna Zamku błogosławi/ + Zwycięskim pułkom --- Biała Dama!... + + + + + + diff --git a/books/oppman_kosciol_panny_marii.xml b/books/oppman_kosciol_panny_marii.xml new file mode 100644 index 000000000..d5e873d4c --- /dev/null +++ b/books/oppman_kosciol_panny_marii.xml @@ -0,0 +1,252 @@ + + + + + Oppman, Artur + Kościół Panny Marii + Legendy warszawskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Modernizm + Epika + Legenda + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82+Panny+Marii + http://www.polona.pl/Content/799 + Oppman, Artur (1867-1931), Legendy warszawskie, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, Warszawa [etc.], 1925 + Domena publiczna - Artur Oppman zm. 1931 + 1931 + xml + text + text + 2007-08-30 + SP2 + pol + + + + + + + Artur Oppman + Kościół Panny Marii + + + + + + + I + Przed latami, przed dawnemi,/ + Pewien młynarz żył w tej ziemi,/ + A gdzie mieszkał? Prosta sprawa:/ + Tam gdzie stoi dziś Warszawa. + Domek miał nad Wisłą szarą,/ + Cieszył się koników parą,/ + Czwórką wołów pracowitych,/ + Kur i kaczek rozmaitych/ + Wielkiem mnóstwem... A miał przytem/ + Młyn zapchany zawsze żytem/ + I pszenicą... Z tego zboża,/ + Ani długo, ani krótko,/ + Młynarz mąkę mełł bielutką/ + I sprzedawał aż za morza. + Dobrze płacił cudzoziemiec,/ + Anglik, Francuz, Szwed, czy Niemiec,/ + Za tę mąkę życiodajną,/ + Taką smaczną, choć zwyczajną. + Polskie zboże żną parobcy,/ + Polski młynarz mąkę miele,/ + A z tej mąki mają obcy/ + Pszenny kołacz na niedzielę. + Więc nasz młynarz, z łaski nieba,/ + Å»e się trudził najgoręcej,/ + Miał dla siebie dosyć chleba,/ + Miał dla biednych jeszcze więcej;/ + A ponadto w kutej skrzyni/ + Co dzień się przybytek czyni. + Srebrny talar przy talarze/ + Leżą sobie w zgodnej parze,/ + Złoty dukat przy dukacie/ + Podzwaniają w cichej chacie. + Aż talarów i dukatów/ + Tyle razem się zebrało,/ + Ile wiosną w łąkach kwiatów ---/ + I to jeszcze pewnie mało! + Od Warszawy ku Gdańskowi/ + Można niemi szlak wymościć... + + Dziecko, Rodzina + Więc bogactwa młynarzowi/ + Mógłby książę pozazdrościć! + II + Szumi stary młyn nad rzeką/ + I trajkoce i terkoce./ + Młynarz patrzy, hen, daleko/ + I w źrenicach łza migoce. + Taka piękna, taka młoda,/ + Siedzi w izbie młynarzowa,/ + Czemuż ćmi się jej uroda?/ + Czemuż smutna, gdyby wdowa? + Skąd ten smutek i tęsknota?/ + Skąd te w oczach srebrne łezki,/ + Gdy w alkierzu tyle złota,/ + Gdy tak jasny strop niebieski? + Są na niebie dla nich chmurki:/ + Ni im syna, ni im córki! + I cóż przyjdzie z bogactw w domu/ + Choćbyś pereł wór zarobił,/ + Gdy zostawić niema komu,/ + Czego człek się pracą dobił. + Nic dziwnego, że się łzami/ + Zalewają młynarzowie,/ + Boć są sami, zawsze sami,/ + Czy w robocie, czy w alkowie! + Czy dzień zwykły, czy to święto,/ + Czy mrok idzie, czy blask świta,/ + Nikt ich buzią uśmiechniętą/ + Przez okienko nie powita. + Rozchylając ustek wiśnie,/ + Nie zagwarzy, jak to dzieci,/ + I tatusia nie uściśnie,/ + I do mamy nie przyleci. + Głucha cisza w długie noce/ + I w dzień cisza na dom spada,/ + Tylko stary młyn turkoce/ + I z wiślaną falą gada. + Gdybyż w domku życia kwiecie:/ + Jedno dziecię! Jedno dziecię! + + III + Po robocie całodziennej,/ + Hołd złożywszy świętym Pańskim,/ + Spać się kładzie młynarz senny/ + W swoim domku nadwiślańskim. + A nim do snu się ułoży,/ + Przed obrazem kornie klęka,/ + Gdzie z Dzieciątkiem w glorii Bożej/ + Przenajświętsza lśni Panienka. + I tak błaga i tak prosi/ + O dziecinę dla swej chaty,/ + Ku niebiosom głos podnosi,/ + I duch w niebo mknie skrzydlaty. + Zda się, płynie w pozaświecie/ + Swe zwierzając Bogu żale:/ + Daj mi, Panie, małe dziecię,/ + Bym je chował ku Twej chwale! + Noc gwieździsta dookoła/ + Szatą mroku świat osnuwa,/ + A pod domkiem straż anioła/ + Nad snem dobrych ludzi czuwa. + + Wizja + Śpi nasz młynarz utrudzony/ + A wtem: Boże! Jakież cuda!/ + Czy to niebios sen wyśniony?/ + Czy to tylko zmysłów złuda? + W płaszczu modrym, jak niebiosa,/ + Cała w blaskach, gdyby zorza,/ + Jasnooka, złotowłosa/ + Przed nim staje Matka Boża! + A gdy pada na kolana,/ + Wskroś radością wielką zdjęty,/ + Głos Jej słyszy: ,,Wielbij Pana,/ + Bo twój pacierz w niebo wzięty. + Wzięty w niebo, usłyszany,/ + Człecze dobry, pracowity,/ + Więc gdy wstanie świt różany/ + I wybłyśnie na błękity, + Idź po samym Wisły brzegu/ + Od swojego domku proga,/ + A gdzie ujrzysz wzgórek w śniegu,/ + Zbuduj kościół na cześć Boga. + Bo ci mówię w tej godzinie/ + I nasz Stwórca tak uczyni,/ + Å»e nim jeden rok upłynie,/ + Ochrzcisz synka w tej świątyni. + W prawdzie, w szczęściu, w łasce Bożej,/ + Mając w sercu cnót promienie,/ + Twoje plemię się rozmnoży/ + Po dziesiąte pokolenie." + Cudna postać się rozpływa,/ + Jak marzenie, jak mgła lekka,/ + Młynarz ze snu się porywa, ---/ + A już niebo świt obleka. + + IV + Idzie młynarz Wisły brzegiem,/ + W śpiewem ptaków ranek gwarny;/ + Gdzież tu wzgórek kryty śniegiem,/ + Gdy na świecie lipiec skwarny? + Fale zboża wietrzyk wzdyma,/ + Słonko parzy, świecąc cudnie,/ + Toć daleka jeszcze zima!/ + Toć na śniegi mroźne grudnie! + Ale w wierze niepożytej/ + Nie zawaha się na chwilę,/ + Bo, co spojrzy na błękity,/ + Coś mu w sercu szepce mile: + Niech cię trudność nie przeraża,/ + Kto nie sieje --- ten nie zbiera,/ + Szczera wiara cuda stwarza,/ + Góry nosi wiara szczera! + Już przybliża się południe,/ + Nagle: istne dziwowiska!/ + Patrz, młynarzu, jakże cudnie/ + Bliski wzgórek srebrem błyska. + Na szczyt wzgórza młynarz bieży/ + I przyklęka oniemiały,/ + A tam śniegu obrus leży,/ + Obrus śniegu, zimny, biały. + Cud się spełnił z woli nieba,/ + Więc ku czci Jej nieustannej,/ + Teraz prędko, prędko trzeba/ + Stawiać kościół Marii Panny! + V + Jakże pilnie się zwijają/ + Młynarzowi robotnicy!/ + Mija miesiąc --- mury stają,/ + Biegnie w niebo krzyż świątnicy. + Mija drugi w pracy Bożej, ---/ + Już i wieża w górę pnie się;/ + Każdy tydzień coś dołoży,/ + Każdy tydzień coś przyniesie. + Młynarz złota nie żałuje,/ + Hojnie sypie dukatami,/ + Sam pomaga, sam pilnuje,/ + Sam się trudzi z murarzami! + Aż przyjemnie patrzeć na to,/ + Aż człekowi serce rośnie!/ + Przeminęło śliczne lato,/ + Jesień wiatrem łka żałośnie. + Lecz robota wre na brzegu,/ + Choć i deszcze z nieba cieką,/ + Tam, gdzie widniał obrus śniegu,/ + Na pagórku ponad rzeką. + Mknie na Wisłę pieśń radosna,/ + Brzmi w tej pieśni Boża chwała,/ + A gdy przyszła nowa wiosna/ + I kwiatami świat ubrała, + W pewien złoty blask poranny,/ + W dzień Jej chwale poświęcony,/ + Stanął kościół Marii Panny/ + I zagrały z wieży dzwony. + VI + Od kościoła w dzień niedzieli/ + Idzie orszak rozśpiewany,/ + To nasz młynarz się weseli,/ + Radby prawie skoczyć w tany. + Uśmiechnięta młynarzowa/ + Dzieciąteczko śliczne tuli, ---/ + Niechże zdrowo im się chowa,/ + Niech ich kocha jak najczulej! + Wielkiem szczęściem błyszczą oczy,/ + Duch wzwyż leci, szczęściem zdjęty.../ + Tak się spełnił sen proroczy,/ + W dawnych czasach wiary świętej... + + + + + diff --git a/books/oppman_syrena.xml b/books/oppman_syrena.xml new file mode 100644 index 000000000..d069aa895 --- /dev/null +++ b/books/oppman_syrena.xml @@ -0,0 +1,157 @@ + + + + + Oppman, Artur + Syrena + Legendy warszawskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Modernizm + Epika + Legenda + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Syrena + http://www.polona.pl/Content/799 + Oppman, Artur (1867-1931), Legendy warszawskie, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, Warszawa [etc.], 1925 + Domena publiczna - Artur Oppman zm. 1931 + 1931 + xml + text + text + 2007-08-30 + SP2 + pol + + + + + + + Artur Oppman + Syrena + + + + + + + I + + Muzyka + --- A widzieliście ją, tę syrenę niby, kumie Szymonie? + --- Widzieć nie widziałem, kumie Mateuszu, bo drzewa przesłaniały źródełko, a bliżej podejść bałem się jakości, alem słyszał, jak śpiewa. + --- Alboż to syreny śpiewają ? + --- Jakże to? Nie wiecie o tym, kumie Mateuszu? śpiewają! I jak jeszcze! Głos to ci się tak rozchodził po Bugaju, po Wiśle, hen, aż za rzekę, jakoby właśnie dzwonek srebrzysty dzwonił. Słuchałbyś dniem i nocą. + --- No, i co dalej? Co dalej? + --- Ano, nic dalej. Słuchałem, słuchałem, lubość mi się jakowaś rozpływała po kościach, aż w końcu śpiewanie ucichło: widać syrena schowała się na nocleg w źródełku, bo już i słońce zachodziło, a ja powlokłem się do chaty, alem całą noc spać nie mógł, inom o tej syrenie rozmyślał. + --- Ciekawość! Warto by ją wypatrzeć, zobaczyć. + --- Ale jak? Toć, jeśli nas ujrzy, --- umknie i skryje się w wodzie. A zresztą, może to i grzech przyglądać się takowej stworze niechrzczonej i kuszącego jej śpiewania słuchać. + --- Grzech nie grzech, --- niewiadaniewiada --- nie wiadomo.! Najlepiej zapytać o to ojca Barnaby, pustelnika. To człek mądry i pobożny; on powie i nauczy, co czynić nam należy. + --- Rzetelnie mówicie, kumie Mateuszu, chodźmy do pustelnika Barnaby. + --- Ano, to i chodźmy! Ryby przez ten czas z Wisły nie uciekną, a my się od duchownej osoby przeróżności dowiemy. + Tak rozmawiali z sobą dwaj rybacy z nad Wisły w owych zamierzchłych czasach, gdy na miejscu dzisiejszej Warszawy, a właściwie jej Powiśla, leżała niewielka rybacka osada, otoczona gęstymi lasami, w których roiło się od grubego zwierza: łosi, turów, wilków i niedźwiedzi. + II + --- Więc powiadacie, że śpiewała? + --- A juści! śpiewała; gadałem przecie. + --- Hm! I często se tak podśpiewuje? + --- A co dnia! Jak tylko słoneczko Boże ma się ku zachodowi i czerwienią a złotem pomaluje Wisełkę, wraz ci się na Bugaju jej piosenka rozlega. + --- I długo też nuci? + --- Do zachodu. Jak się ino ciemno zrobi na świecie, już jej nie słychać. + --- To nocami nigdy ze źródła nie wychodzi? + --- Czy wychodzi, czy nie wychodzi, tego ja nie wiem, ale przepomniałemprzepomniałem --- zapomniałem. powiedzieć, że w pełnię miesiąca też śpiewa. Nieraz mnie ze snu budzi blask księżycowy, co do chałupy zagląda: siadam se na posłaniu, aż ci tu odgłos jakowyś dolata z daleka; jakby skowronek, jakby dzwonek, jakby skrzypeczki lipowe: to ona. + + --- O to mi chodziło właśnie. Więc trzeba tak zrobić... + Tu ojciec Barnaba zadumał się na długą chwilę, a obaj rybacy czekali w skupieniu, aż namyśli się, co poradzić. + Ojciec Barnaba był to starzec wysoki, chudy, siwobrody, łysy jak kolano, odziany w długą samodziałową opończę. Na pomarszczonym jego obliczu rysowały się powaga i dobroć. + + Lato, Zwierzęta + Wszyscy trzej siedzieli przed budką pustelnika, na ławie, uczynionej z dwóch pieńków, na których położono z gruba obciosaną deskę. Było to lipcowe popołudnie i cudnie było w boru, pachnącym żywicą i kwiatami. Ptaki śpiewały radośnie, pszczoły wesoło brzęczały, a zielony dzięcioł w czerwonym kapturku stukał dziobkiem, jak młotkiem, w korę rozłożystego dębu i wydłubywał robaki. + + A ojciec Barnaba namyślał się, namyślał, aż rzecze: + + Muzyka + --- Więc trzeba tak zrobić: w pełnię miesiąca wybierzemy się we trzech do źródełka; na odzienia nasze naczepić należy gałęzi świeżo zerwanych, najlepiej lipowych, kwiatem okrytych, żeby syrena człowieka nie poczuła, bo się nie pokaże; zaczaimy się przy samem źródle, a gdy wynijdzie i śpiewać zacznie, wtedy zarzucimy na nią sznur, spleciony z cienkich witek wierzbowych, święconą wodą skropiony, ile, że takiego żaden się czar nie ima; zwiążemy i miłościwemu księciu na Czersku zawieziemy w darze. Niech ją na zamku trzyma i niech mu wyśpiewuje. + Ale uszy woskiem musimy sobie zatkać, żeby jej narzekań i lamentów nie słyszeć, bo inaczej serce w nas tak zemdleje, że nie będziemy mieli mocy wziąć jej w niewolę. Srodze jest żałościwe syrenie śpiewanie. + --- Tak jest, jak mówicie, ojcze Barnabo; wiem ci ja o tern, bom te piosenki słyszał. Å»aden miód, by najprzedniejszy, tak człowieka nie upoi, jako on głos syreni. Więc tedy do pełni miesięcznej? + --- Tak jest, do pełni. + I rozeszli się w swoje strony. Rybacy nad Wisłę do zarzuconych sieci, a ojciec Barnaba na modlitwę. + III + Tam, gdzie dziś nad samem prawie wybrzeżem Wisły, poniżej starożytnych kamienic Starego Miasta, rozciąga się ulica, Bugaj zwana, przed wielu, wielu laty szumiał las zielony, odwieczny. + W lesie tym, z pagórka, wznoszącego się nad rzeką, tryskało źródło i rozlewało się w głęboki, bystro płynący potok. + Nad potokiem rosły białokore brzozy, wierzby pokrzywione maczały w nim długie gałęzie, kwitnęły polne róże, i niezapominajki haftowały niebieskimi kwiatkami zielony traw kobierzec. + W tym to potoku mieszkała właśnie syrena. + Była piękna, pogodna noc miesięczna. Srebrzysta pełnia żeglowała przez błękitne, usiane gwiazdami niebo i przyglądała się ziemi uśpionej, lasowi i źródłu. + Ale w lesie nie wszyscy spali. + Zza brzóz i wierzb, stojących na potokiem, widać było trzy skulone postacie. Przycupnęły one, wśród krzaków gęstych, i ciekawymi oczyma spozierały w wodę potoku, mieniącą się srebrzyście od blasków tarczy miesięcznej. Byli to dwaj rybacy, Szymon i Mateusz, i pustelnik, ojciec Barnaba. + Nagle z wody wynurzyła się przecudna postać. Była to dziewica nadziemskiej urody; w świetle miesięcznym widać ją było doskonale. Miała długie kruczoczarne włosy, pierścieniami spływające na białą, jak z marmuru wyrzeźbioną szyję; szafirowe jej oczy, wzniesione ku pełni, patrzyły dziwnie przejmująco i smutno, a ozdobiona lekkim rumieńcem twarzyczka takim tchnęła czarodziejskim urokiem, że przyglądającym się jej rybakom aż serca zamarły ze wzruszenia. + Syrena chwilę trwała w milczeniu, zapatrzona w niebo i w gwiazdy --- i oto w ciszy tej czarownej nocy zadźwięczał śpiew tak piękny, tak kryształowo czysty, że zdawało się, iż i księżyc, i gwiazd miliony, i ziemia, i niebo zasłuchały się w niego do niepamięci. + Wtem z krzaków, cicho, bez szelestu, wyskoczyły owe trzy postacie --- i nie tak szybko rzuca się ryś drapieżny na przebiegającą łanię, jak oni rzucili się na syrenę, skrępowali ją powrósłem, z witek wierzbowych splecionym, i wyciągnęli z wody na murawę. + Próżno się szamotała nieszczęsna, próżno ich ludzkim a cudnym zaklinała głosem. Głos ten wzruszyć ich nie mógł, gdyż, wedle rady ojca Barnaby, uszy mieli woskiem szczelnie zatkane. + --- Co teraz począć? Co z nią począć? --- jęli się pytać obaj rybacy zdyszanym, gorączkowym głosem. + --- Co począć? --- rzeknie pustelnik --- poczekajcie, zaraz wam powiem: + Nim ją do Jego Miłości księcia na Czersku zawieziem, a wieźć przecież nie będziem po nocy, zamkniemy syrenę w oborze, a pilnować jej będzie Staszek, pastuch gromadzkiego bydła. Skoro świt zaś, wóz drabiasty sianem wymościm i jazda do Czerska! Dobrze mówię? + --- Dobrze mówicie, ojcze Barnabo, mądrze mówicie! + Miesiąc świecił tuż nad polanką, gdzie rybacy złożyli skrępowaną syrenę, i widać ją było wybornie. Do pasa była to, jak się już rzekło, panna na podziw urodziwa, od pasa zasię ryba srebrzystą łuską błyszcząca. Leżała biedna bez ruchu, z zawartemi cudnemi oczyma, ręce wzdłuż ciała opuściwszy, i tylko rybi ogon, długi a giętki, uderzał kiedy niekiedy w ziemię, zupełnie jak u wyjętego z wody karpia lub szczupaka. + --- Czas nam w drogę --- przemówił pustelnik --- bierzcie ją! + Szymon i Mateusz dźwignęli syrenę i ponieśli ją w stronę wioski. + IV + --- Otwieraj, Staszku! + --- Otwierajno co prędzej! Cóż to? Zarżnęli cię zbóje, że się nie ruszasz? + --- Nie gramol się, gamoniu! skorzejskorzej --- szybciej; od: skoro --- szybko.! skorzej! + I rozległy się głośne uderzenia krzepkich pięści Szymona i Mateusza we wrota obory, oni to bowiem, wraz z pustelnikiem Barnabą, dobijali się uporczywie do wielkiego, drewnianego budynku, w którego ścianach, przez wyrzezane otwory, widać było rogate łby i mokre pyski licznych krów. + --- A co tam? Kto tam? Toć idę już, idę! A któż to tam tak łomoce po nocy? Pali się, czy co takiego? + Zaszurgał ktoś bosymi nogami, odezwało się szerokie ziewnięcie, w ciemnościach niepewna ręka szukała zawory, znalazła ją, otwarła, skrzypnęły wrota --- i z mroku wynurzyła się gibka, młodzieńcza postać pastucha Staszka, + --- Wszelki duch Pana Boga chwali! A czego to chceta, ojcze Barnabo i wy Szymonie i Mateuszu? + --- Cichaj! Syrena! O, widzisz? Syrena! Złapaliśmy ją! Niechaj tu przeleży do rana! O świcie do Czerska ją zawiezieni, do księcia! + --- Syrena? Jezusie, Maryjo! Prawda! Jakaż ona śliczna! + --- Nie prawiłbyś byle czego! Śliczna! Czarownica, wiadomo ! Taka ci najcudniejszą postać przybierze, aby tym łacniej otumanić chrześcijańską duszę. + --- Boże miły! Prawdę mówicie? To ona chrześcijańskie dusze tumani? I cóż ja mam z nią zrobić? + --- Pilnować do zorzy! Ale pilnuj bez ustanku. Nie zdrzemnij się. Uważaj, żeby postronków nie zerwała, bo ucieknie. + --- Ha! Każecie pilnować, to będę pilnował. A kiedyż po nią przyjdziecie? + --- Mówilim. Skoro świt. Teraz ją położym w oborze, niech leży. + --- A ty, Staszku, pamiętaj: oka z niej nie spuszczaj! Patrz i patrz! Na twoją głowę ją zdajem. + --- Już wy się nie bójta! Umiałem sobie dać rady z graniastym byczkiem, choć beskurcyja zły, jak sam diabeł, to i z syreną poradzę. + --- No, to bywaj zdrowy! Będziem tu z powrotem, ino patrzeć! + V + Staszek został sam na sam z syreną. Leżała ona pod ścianą obory, na wprost jednego z otworów okiennych, w przeciwległej ścianie wyciętych, a Staszek siadł naprzeciwko i tak, jak mu rozkazali, patrzył w nią bacznie, i oczu z dziwowiska nie spuszczał. + Miesiąc świecił w ten otwór ścienny mocnym blaskiem i osrebrzą! cudną twarzyczkę syreny, w której to twarzyczce jaśniały, jak gwiazdy, modre, wilgotne od łez, przesmutne oczy. + I nie cniło sięnie cniło się --- nie nudziło się. Staszkowi spozierać tak nieustannie na syrenę, bo nigdy, nigdy, jako żywo, nie widział podobnie urodziwego lica i źrenic równie głębokich, przepastnych i czaru zaziemskiego pełnych. + + Muzyka + I nagle --- syrena spojrzała na Staszka swymi czarodziejskimi oczami, uniosła przepiękną, opierścienioną zwojami czarnych włosów główkę, otworzyła koralowe usteczka i zaśpiewała. + Zaśpiewała jakąś piosenkę bez słów, piosenkę tak cudną, że drzewa za oborą przestały szumieć, a krowy łby ciężkie od żłobów zwróciły w jej stronę, żuć przestały i zasłuchały się w oszołamiającą pieśń syreny. + Staszek był na wpół przytomny. Jak żyje nie słyszał nic podobnego. Śpiew syreny grał na jego sercu tak, jak gra wiosna na sercu każdego człowieka. Uczuł, że dzieje się z nim coś dziwnego, że jest jakiś lepszy, jakiś mądrzejszy, że otwierają się przed nim światy, o których nigdy dotychczas nie pomyślał, światy pełne aniołów i cudów. + + A syrena nagle spojrzała wprost w oczy Staszka i rzekła: + --- Rozwiąż mnie! + Nie zawahał się ani na chwilę. Podszedł ku syrenie i kozikiem rozciął krępujące ją postronki. + A dziwowisko ślicznymi rączkami objęło go za szyję i szepnęło: + --- Otwórz wrota i chodź za mną. + Usłuchał. Otworzył wrota na ścieżajna ścieżaj --- na oścież. i czekał, co się stanie. + Nie czekał długo. MuzykaSyrena uniosła się ze słomy, na której leżała, i skacząc na swoim rybim ogonie, przeszła przez wrota i skierowała się w stronę Wisły. + Szła i śpiewała. Krowy wyciągnęły za nią łby i poczęły ryczeć żałośnie, drzewa szumiały do wtóru piosence syreniej, a szumiały tak smutnie, aż niebo drobnymi łzami sypać jęło i zachmurzyło się ponuro. A Staszek, jak urzeczony, szedł za nią, szedł za nią, bez woli, bez myśli. + Ustał deszcz, wybłysnęło słońce; z chałup wychodzili ludzie i ze zdumieniem patrzyli na widok tak nadzwyczajny. A syrena szła i śpiewała. + A gdy już była tuż, tuż nad brzegiem Wisły, odwróciła się, spojrzała ku wiosce i zawołała na głos cały: + --- Kochałam cię, ty brzegu wiślany, kochałam was, ludzie prości i serca dobrego, byłam waszą pieśnią, waszym czarem życia! + Czemuż wzięliście mnie w niewolę, czemuż chcieliście, abym w pętach, w więzieniu, na rozkaz książęcy śpiewała? + Śpiewałam wam, ludzie prości, ludzie serca cichego i dobrego, ale na rozkaz śpiewać nie chcę i nie będę. + Wolę skryć się na wieki w fale wiślane, wolę zniknąć z przed waszych oczu i tylko szumem rzeki do was przemawiać. + A gdy przyjdą czasy ciężkie i twarde, czasy, o których nie śni się, ani wam, ani dzieciom i wnukom dzieci waszych śnić się jeszcze nie będzie, wtedy, w lata krzywdy i klęski, szum fal wiślanych śpiewać będzie potomkom waszym o nadziei, o sile, o zwycięstwie. + + A tu tymczasem, pędem od wioski lecą ku brzegowi obaj rybacy i pustelnik stary i krzyczą: + --- Łapaj, trzymaj, nie puszczaj! + Ale! nie puszczaj! + Już ci syrena chlup! do wody, a za nią w te pędy Staszek. + Skoczył, wychynął z rzeki, rozejrzał się dokoła, zawołał: + --- Bóg z wami! + I zniknął. + + Minęły lata i wieki. Na miejscu wioski --- miasto powstało, ludne, bogate, warowne. + A miasto owo, później stolica, na pamiątkę dziwnej przygody z syreną, wzięło ją za godło swoje, i godło to po dzień dzisiejszy widnieje na ratuszu Warszawy. + + + + + diff --git a/books/oppman_wstep.xml b/books/oppman_wstep.xml new file mode 100644 index 000000000..22bba8f40 --- /dev/null +++ b/books/oppman_wstep.xml @@ -0,0 +1,99 @@ + + + + + Oppman, Artur + Wstęp + Legendy warszawskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Modernizm + Epika + Legenda + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Wst%C4%99p + http://www.polona.pl/Content/799 + Oppman, Artur (1867-1931), Legendy warszawskie, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, Warszawa [etc.], 1925 + Domena publiczna - Artur Oppman zm. 1931 + 1931 + xml + text + text + 2007-08-30 + SP2 + pol + + + + + + + Artur Oppman + Wstęp + + + + + + + + Ogień , Zima + Noc srebrna śniegiem, wiatr mroźny dmucha,/ + Na skrzypcach zimy gra zawierucha,/ + Kłębami śniegu w okna uderza,/ + To coś zaszepce, jakby z pacierza,/ + To się rozjęczy nutą żałosną,/ + Jakby tęskniła za cudną wiosną,/ + To znów na chwilę płacz swój uciszy/ + I gwiazd milionem błyśnie w tej ciszy. + Jakże to miło w wieczór zimowy/ + W cieple zacisznej siedzieć alkowy;/ + W piecu się ogień dopala właśnie,/ + W ciemnej czeluści mignie, to zgaśnie,/ + Sypie iskierki czerwone, złote,/ + W sercach nieznaną budzi tęsknotę/ + Za czemś minionem, za czemś dalekiemZa czemś minionem, za czemś dalekiem --- dziś poprawnie: Za czymś minionym, za czymś dalekim.,/ + Za dawnym światem, za dawnym wiekiem. + Zimową nocą w alkowie starej/ + Umarłych czasów snują się mary,/ + W wielkim fotelu, z przed stu lat może,/ + Wsłuchał się dziaduś w zamieć na dworze;/ + Jakby ustami jakiegoś ducha/ + Głos mu wichury gada do ucha,/ + 0 temO tem --- dziś popr.: o tym., co było, co się prześniło,/ + Co już --- od kiedy! --- śpi pod mogiłą... + + I nagle dziatwa przypadnie z wrzawą:/ + --- Powiedz nam, dziadziu, bajkę ciekawą!/ + --- Jak szedł Twardowski do piekieł bramy?/ + --- O, nie, dziadziusiu! Znamy to, znamy!/ + --- Więc o Madeju, co zbrodnie knował?/ + --- Ach, wiemy: Madej odpokutował!/ + --- To o Kopciuszku w zgrzebnej odzieży?/ + --- Na pamięć umiem, niech dziadziuś wierzy!/ + --- No, to już nie wiem, co rzec w tej sprawie!/ + --- Powiedz nam, dziadziu o... o Warszawie! + Pochylił dziaduś głowę zmęczoną,/ + Ale mu w oczach iskry zapłoną,/ + Strudzone serce mocniej kołata./ + Bo swej młodości przypomniał lata:/ + Jak to w ulicach starej Warszawy/ + Gonił za widmem rycerskiej sławy,/ + Jak każda cegła, każdy głaz w murze/ + Wskrzeszały przeszłość w zlocie, w purpurze. + Na szarej Wiśle, na mętnej fali/ + Piosnka syreny ulata wdali,/ + W zapadłych w ziemię lochach zwaliska/ + Zły bazyliszek ślepiami błyska,/ + Męczeńska Praga krwią się zalała,/ + W królewskim zamku łka Dama Biała.../ + A nad główkami dzieciaków grona/ + Cudowny Chrystus wznosi ramiona... + Dali mu malcy myśl do gawędy:/ + Starej Warszawy stare legendy... + + + + + diff --git a/books/oppman_zbojcy.xml b/books/oppman_zbojcy.xml new file mode 100644 index 000000000..44b96383b --- /dev/null +++ b/books/oppman_zbojcy.xml @@ -0,0 +1,81 @@ + + + + + Oppman, Artur + Zbójcy + Legendy warszawskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Modernizm + Epika + Legenda + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Zb%C3%B3jcy + http://www.polona.pl/Content/799 + Oppman, Artur (1867-1931), Legendy warszawskie, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, Warszawa [etc.], 1925 + Domena publiczna - Artur Oppman zm. 1931 + 1931 + xml + text + text + 2007-08-30 + SP2 + pol + + + + + + + Artur Oppman + Zbójcy + + + + + + + + Miasto + Dwieście lat temu Nowe Miasto warszawskie otoczone było wielkimi moczarami i gęstymi zaroślami, w których nierzadko ukrywał się zwierz dziki, tak, że zdarzało się nieraz, iż mroźną zimą głodne wilki przybiegały na rynek nowomiejski i wyły po nocach przed jatkami rzeźników. + + W czas takiej to właśnie zimy długotrwałej, w wieczór zawieruchą śnieżną dmący, do jednej z gospód, w pobliżu kościoła Panny Marji, przywlókł się stary, obdarty, skulony z zimna, dziad. Rozejrzał się po izbie obszernej, o gościnę pokornie poprosił, że to --- powiada --- nie ma się gdzie schronić, a głodny jest taki, iż nogi go już nosić nie zdołają. + Choć żebrakowi źle jakoś z oczu patrzało, miłosierni gospodarstwo nie odmówili mu przytułku. Jeść dali, pić dali i na ciepłym przypiecku przespać się pozwolili. + Wlazł ci dziadyga za piec, postękał, pokwękał i po krótkiej chwili zasnął widocznie, bo jął chrapać, aż grzmiało. + A że to noc już na świat boży zapadła, tedy i gospodarstwo, pobożnie odmówiwszy pacierze, do snu się ułożyli, a też i dziewczyna służebna, gdy statki zmyła i podłogę zamiotła, wlazła pod pierzynę do swojego łóżka i już, już sen jej padał na oczy, gdy, nagle a niespodziewanie, coś ją tknęło, coś jakby zaszeptało: ,,Nie śpij, dziewucho, czuwaj...". + Przelękła się dziewczynina, ale nic, czuwa, jak jej ten głos wewnętrzny rozkazał. Modli się po cichutku, w sobie, i czeka, co to z tego będzie. + Minęła tak dobra godzina, a może i więcej, aż ci tu słyszy dziewucha: ktoś się za piecem gramoli. Wyjrzała jednym okiem z pod pierzyny, niewiele widzi, bo ciemno, ale tak myśli, że to chyba dziad ów zza pieca wyłazi. + Jakoż tak było w istocie. Dziad to, przybłęda, na czworakach idzie cichuteńko, podszedł do stołu, podniósł się, świeczkę zapalił, postawił na stole i rozejrzał się wokoło. + Panie Boże miłosierny! Straszne rzeczy! Dziadzisko już nie skulone, nie takie stare, jak się wydawało. Wyprostował się teraz, zogromniał jakoś, nóż długi a ostry w ręku trzyma, ślepia mu błyszczą, jak wilkowi. Zbójca! + Dziewuszysko zatrzęsło się ze strachu, ale zaraz pomyślała sobie: jak zobaczy, że nie śpię, zabije mnie, trzeba leżeć cicho, ani tchnąć. + A wiedziała też dobrze dziewczyna, co to za świeczka taka: z trupiego łoju! Taka świeczka ma tę własność, że póki się pali, nikt ze śpiących w izbie ocknąć nie może; obudzi się dopiero, gdy świeca zgaśnie. Okropieństwo! + Rozejrzał się tedy ów zbójca, pomedytował chwilę i sunie bez szelestu, jak zły duch, naprzód do gospodarstwa, zobaczyć, czy śpią mocno? + Pochylił się nad nimi, a nóż wzniesiony w garści trzyma, popatrzył, posłuchał: spali. + + Cierpienie, Sługa + Więc lezie pomaleńku, wprost ku łóżku dziewczyny służebnej. Uniósł pierzynę z jej głowy, przygląda się, a dziewucha dech zataiła w sobie, ani drgnie. Coś się zbójowi w niej nie spodobało, coś widać, psi syn, zauważył takiego, że niedowierza; schylił się, nasłuchuje, czy równo oddycha: równo. + Ehe! Nie taki on głupi! Nie dosyć mu na tem! Uszczypnął ją w policzek: nic! Wyciągnął szpilkę z kapoty, ukłuł: nic! Jeszcze mu mało! + Wrócił się do stołu, wziął świeczkę, skrada się, a wciąż spoziera na twarz dziewczyny. No! niema co! śpi! + --- Czekaj, bestyjo --- powiada --- albo ty śpisz, albo nie śpisz; jeśli nie śpisz, to zaraz mi tu narobisz krzyku. + Stanął przy nogach łóżka i nuż bose stopy służącej przypiekać ona świeczką z trupiego łoju. Przypieka, aż skóra skwierczy, aż bąble wyskakują. Dziewucha, jak nieżywa; ani się ruszy. + --- Śpi, jak zarżnięta --- mruknął zbójca. --- Takiego bólu żaden człek bez wrzasku nie wytrzyma. + A ta dziewczyna taką siłę miała i taką wytrzymałość, iż ową mękę śmiało przeniosła, że to niby i jej życie i jej gospodarstwa poczciwych od udawania, jako śpi, zależało. + Uspokoił się zbójca, stawia świeczkę na nowo na stole, a sam drzwi cicho, cichutko otwiera i myk na dwór, po swoich kamratów. + Ale już dziewczyna zerwała się z łóżka, na bałykach, bo chodzić nie mogła od bólu okropnego, do furty się dowlokła i żelaznym drągiem ją zawarła. + + Jeszcze nie zdążyła wynijść z sieni, aż ci tu pięciu zbójów za drzwiami staje i chce furtę otworzyć. + Ale! gadaj mu tam! Otwieraj, kiedy zamknięte! A wyłamywać furtę bali się, bo kościół blisko i hałas mógłby kto ze służby kościelnej usłyszeć! + Słyszy dziewucha, jak gadają: + --- A mówiłeś, że otwarte. Czemuś nas zwiódł? + --- Nie zwiodłem! Było otwarte! Ino wiem, jak się to stało: to ta szelma dziewczyna nie spała i furtę zawarła. + --- Nie ona szelma, tylko ty szelma, żeś się nie poznał i dziewuchy nie zarżnął! + --- Ano, niema co gadać po próżnicy! Na nic dziś cała robota. Chodźmy do lasu! Ale dziewusze przy okazji odpłacim! + Poszli. A służąca wstała, świeczkę czarodziejską zgasiła, zażegła łuczywo, zbudziła gospodarstwo! opowiedziała im rzecz całą. + Chorowała długo, a gdy wyzdrowiała wreszcie, przeniosła się aż na Litwę, bojąc się zemsty owych zbójów przeklętych. + + + + + diff --git a/books/oppman_zlota_kaczka.xml b/books/oppman_zlota_kaczka.xml new file mode 100644 index 000000000..2485aa5ae --- /dev/null +++ b/books/oppman_zlota_kaczka.xml @@ -0,0 +1,124 @@ + + + + + Oppman, Artur + Złota kaczka + Legendy warszawskie + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Modernizm + Epika + Legenda + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Z%C5%82ota+kaczka + http://www.polona.pl/Content/799 + Oppman, Artur (1867-1931), Legendy warszawskie, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, Warszawa [etc.], 1925 + Domena publiczna - Artur Oppman zm. 1931 + 1931 + xml + text + text + 2007-08-30 + SP2 + pol + + + + + + + Artur Oppman + Złota kaczka + + + + + + + + Bogactwo, Cnota + I + Był sobie szewczyk warszawski. Nazywał się Lutek. Dobre było chłopczysko, wesołe, pracowite, ale biedne, jak ta mysz kościelna. Pracował ci on u majstra jednego, u majstra na Starem Mieście. Ale cóż? Majster, jak majster, grosz zbierał do grosza, z groszy ciułał talary i czerwonce, a u chłopaka bieda, aż piszczy. + Nibyto mu tam pożywienie dawał. Boże, zmiłuj się: wodzianka, kartofle --- i tyle! I odział go, mówi się, ale ta przyodziewa spadała z Lutka, boć to stare łachy majstrowskie, co ledwo się kupy trzymały. Dość, że w takim sianie i pies by nie wytrzymał, a cóż dopiero człowiek! Gadają mu: Miej cierpliwość, mityguj się, będzie lepiej, poczekaj ino! + Co to lepiej! Kiedy? Rok za rokiem mija, lata lecą, a tu wciąż nędza i nędza. + Znudziło mu się. Uciec chce. Do wojska --- powiada --- pójdę, żołnierzem będę, może się ta nowy Napoljon gdzie zjawi, to, jak nic marszałkiem zostanę, jenerałem wielkim, mocarzem. + No nic! cierpi jeszcze, czeka. + Aż ci tu kiedyś na wieczorynkę poszedł do czeladnika jednego, co się niedawno wyzwoliłwyzwolił --- uwolnił spod władzy majstra szewskiego. i wiodło mu się niezgorzej, bo grenadierskie buty szył, dla gwardii, dla panów oficerów. Wieczorynka aż milo! Jedzą, piją, gawędzą. Ni z tego, ni z owego, o bajkach ,,się zaczyna, o takich podaniach warszawskich + I mówi jeden stary szewc, kuternoga: + --- Ho! ho! u nas w Warszawie i o pieniądz łatwo i o sławę, tylko trza mieć odwagę i rozum we łbie, jak się patrzy. + Zaciekawił się Lutek, pyta: + --- Mówcie, co takiego? + --- Ano nic --- rzeknie kuternoga --- na Ordynackiem, w podziemiach starego zamku, jest królewna taka, zaklęta w złotą kaczkę. Kto do niej trafi, kto ją przydybie --- wygrał! Ona mu powie, jak skarby ogromne zdobyć, jak się stać możnym bogaczem, magnatem! + --- I gdzie to, mówicie? + --- Na Ordynackiem, w lochach starego zamczyska. + --- A kiedy? + --- W noc świętojańską. + Zapamiętał to sobie nasz Lutek, a do nocy świętojańskiej trzy dni trzeba czekać, nie więcej. + II + + Kobieta, Å»ołnierz + Wieczór spadł na gwarną Warszawę, gwiaździsty, ciepły, czerwcowy. Na ulicy ludzi, jak mrowia. Panienki takie śliczne spacerują, a przy nich kawaleria, młodzi panowie, a głównie --- wojskowi. + Tu ułan drugiego pułku, biały z granatem, tu strzelec konny gwardii w mundurze zielonym z żółtym, tu piechota liniowa, tu artylerzysta; hej! ostrogi dźwięczą, szable brzęczą, kity migają, aż lubo patrzeć! + + Idzie sobie nasz szewczyk Lutek Krakowskiem Przedmieściem, Nowym Światem, wszedł w Ordynacką, przeżegnał się: już blisko! + Spuszcza się Tamką, bo tam właśnie jest wnijście do lochów ordynackiego zamczyska, idzie, lezie, ale mu coś niesporo. + Nie to, żeby się bał: niech Bóg broni! nie lęka się on niczego; tylko tak jakoś, nie łacno mu, ze złym duchem może, wejść w komitywę. + Ano trudno! Raz się zdecydował: wejść trzeba! + Od Tamki, okienka nad ulicą dość nisko, szyb niema, ino kraty, ale taki chudzielec, jak wąż się przeciśnie. + Jazda! Wdrapał się po wystających cegłach do okna, raz, dwa, trzy! W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego! --- Wlazł do wnętrza. Ciemno! zapalił świeczkę --- idzie. Kurytarz długi, wąski, kręty, prowadzi niżej i niżej. Aż ci po kwadransie może takiej drogi wylazł szewczyk do piwnicy wielkiej, sklepionej, z jeziorkiem jakiemsiś pośrodku. + Przy mdłem światełku świeczki łojowej, którą trzymał w ręku, obaczyt Lutek owo jeziorko, --- a na niem --- Boże drogi! prawdę mówił szewc Kuternoga: złota kaczka pływa, piórkami szeleści. + --- Taś, taś! kaczuchno! + I nagle --- z kaczki czyni się przecudna dziewica: królewna. Włosy złote do ziemi, usta jak maliny, oczy jak gwiazdy, a buzia taka cudna, że --- klękajcie narody! + --- Czego chcesz ode mnie, chłopczyku? + --- Jaśniewielmożna królewno --- Lutek powiada, --- nic ci ja nie chcę, ino zrobię to, co ty chcesz, abyś rozkazała. + --- Dobrze --- odpowie księżniczka --- tedy ci powiem! Uzyskasz skarby, jakich nikt na świecie nie ma i mieć nie będzie, panem będziesz, bogaczem, jeśli spełnisz, co do joty, to, co ci powiem. + --- Słucham, jaśniewielmożna! + --- Oto masz kieskę, w niej sto dukatów; przez dzień jutrzejszy musisz je wydać, ale tylko na potrzeby własne, dla siebie samego; nic ci z tego złota dać nikomu nie wolno, ni grosza, ni grosza! Pamiętaj. + --- Ha! ha! ha! --- zaśmieje się Lutek --- i cóż to trudnego? Będę jadł, będę pił, będę hulał! Wydam sto dukatów --- a co potem? + --- A potem, skarby niezmierne otworem stać ci będą, kopalnie złota prawdziwe, bogactwa niezmierzone; ale pamiętaj: ni grosza nikomu! + --- Zgoda, królewno! daj kieskę! + Księżniczka kieskę Lutkowi wręczyła, zaśmiała się jakoś dziwnie --- i znikła. + Strach przejął szewczyka. Ledwo się do okna dogramolił, wylazł na Tamkę i smyrgnął na Stare Miasto. + III + Nazajutrz dzień od rana samego puszcza się Lutek na miasto. Co tu robić najsampierw --- myśli sobie --- chyba się odziać, jak panicz. + No, dobrze! racja! Poszedł na Świętojerską, do sklepów z odzieżą, kupił sobie kapelusz, ubranie, paletot. Szyk! Prawdziwy hrabia! + Idzie, pogwizduje, laseczką macha, bo i laseczkę se sprawił, nie wie co robić dalej. + Nie taka to łatwa sprawa wydać sto dukatów! + Sto dukatów! dla siebie samego! + Ha! trza pomyśleć! + A że to była już jakaś dziesiąta godzina, jeść mu się kaducznie zachciało. Jeść i jeść. Młody, zdrowy, to i nic dziwnego, że głodny. + Wstąpił do gospody. Każe sobie dać kiełbasy, kiszki, piwa, bułek. + Je, je, aż mu się uszy trzęsą. Najadł się tak, że mu chyba na trzy dni wystarczy. + --- Co się należy? + --- Dwa złote. + --- Dwa złote? Nie więcej? + --- Dwa złote, paniczu, i przydałoby się z dziesięć groszy napiwku. + Wydajże tu sto dukatów, bądź mądry! Ano trudno! Trza jakości ten pieniądz wydać. Pomyślimy! + Sypie ci Lutek na wycieczkę za miasto. Pojechał końmi do Wilanowa. Bryczkę wynajął na poczcie, koni czwórka, pocztylion gra na trąbce. Uciecha. + Przyjechał. Dał dukata odźwiernemu przy parku. Chodzi po ogrodzie. Napatrzył się, południe już minęło. Pora powracać! I znów jest w Warszawie. Co zrobić? Gdzie wydać pieniądze, boć wydał niespełna pięć dukatów. + Spojrzał. Afisz na rogu: Teatr Narodowy. Niema co! Chodźmy do teatru. + W teatrze zabawił się setnie. Nie był w nim nigdy. Bo i skądże? Rzecz droga: miejsce dwa złote. + Wyśmiał się, ucieszył, wychodzi. + Późna już pora. Czasu do wydania pieniędzy niewiele, a Bóg świadkiem --- nie wie Lutek, co z niemi zrobić? Idzie, rozmyśla. A gdy tak idzie, na rogu zaułka starzec stoi zgarbiony. + --- Panie --- powiada --- drugi dzień mija, gdy nic w ustach nie miałem. Starym żołnierz, paniczu, pod Sommosierrą byłem, pod Smoleńskiem, pod Moskwą, przy księciu Józefie pod Lipskiem --- poratuj mnie! + Pojrzy Lutek na starca: inwalida bez ręki, a na piersiach błyszczą mu wstążeczki orderowe: Legia honorowa i Virtuti militari. + Sięgnął do kieszeni, wyciągnął garść złota, dał starcowi. + --- Bóg---że ci zapłać, paniczu! Bóg ci zapłać! Będziesz szczęśliwy i bogaty! + Błysnęło! zagrzmiało! + Mignęła przed oczami Lutka księżniczka zaklęta. + --- Nie dotrzymałeś obietnicy, nie dla siebie wydałeś pieniądze! + I znikła. + Rozejrzy się szewczyk: dziad stoi, jak stał poprzednio --- i rzecze: + --- Nie dukat, paniczu, daje szczęście, ino praca i zdrowie. Ten pieniądz wart coś, co zarobiony, a darmocha na złe idzie. + Powrócił Lutek do domu rad i wesół. Ocknął się rankiem bez grosza w kieszeni. Wydał na siebie z dziesięć dukatów, a resztę oddał starcowi, ale też od tego czasu wiodło mu się, jak nigdy. Wyzwolił się wrychle na czeladnika, niebawem majstrem został, ożenił się z panienką piękną i zacną, dzieci wychował --- i żył długie lata w zdrowiu, w dostatku i w szczęściu. + A o złotej kaczce słuch zaginął. I dzięki Bogu! bo zła to musiała być boginka, kiedy za warunek stawiała: sobie, nie komu! + Nie tak! nie tak myśleć i czuć po polsku trzeba! My rządzimy się inaczej: naprzód biednemu, potem sobie! + A wtedy każdej pracy Pan Bóg dopomoże. + + + + + + diff --git a/books/slowacki_do_matki.xml b/books/slowacki_do_matki.xml new file mode 100644 index 000000000..faf3d7207 --- /dev/null +++ b/books/slowacki_do_matki.xml @@ -0,0 +1,46 @@ + + + + + Słowacki, Juliusz + Do matki + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Wiersz + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Do+matki + http://www.polona.pl/Content/4060 + Mazanowski, Antoni (1858-1916), Wypisy polskie na VII klasę gimnazyalną, [s.n.], Kraków, 1914 + Domena publiczna - Juliusz Słowacki zm. 1849 + 1849 + xml + text + text + 2007-09-06 + L + pol + + + + Juliusz Słowacki + Do Matki + Emigrant, Matka, OjczyznaZadrży ci nieraz serce, miła matko moja,/ +Widząc powracających i ułaskawionych./ +Kląć będziesz, że tak twarda była na mnie zbroja/ +I tak wielkie wytrwanie w zamiarach szalonych./ +Wiem, żebym ci wróceniem mojem lat przysporzył;/ +Mów, kiedy cię spytają, czy twój syn powraca,/ +Å»e syn twój na sztandarach, jak pies, się położył/ +I choć wołasz, nie idzie --- oczy tylko zwraca,/ +Oczy zwraca ku tobie... więcej nic nie może,/ +Tylko spojrzeniem tobie smutek swój tłomaczy;/ +Lecz woli konający --- nie iść na obrożę,/ +Lecz woli zamiast hańby --- choć czarę rozpaczy!/ +Przebaczże mu, o moja ty piastunko droga,/ +Å»e się tak zaprzepaścił i tak zaczeluścił;/ +Przebacz... bo gdyby nie to, że opuścić Boga/ +Trzebaby --- toby ciebie pewno nie opuścił. + + diff --git a/books/slowacki_hymn.xml b/books/slowacki_hymn.xml new file mode 100644 index 000000000..c33ea1c3d --- /dev/null +++ b/books/slowacki_hymn.xml @@ -0,0 +1,80 @@ + + + + + Słowacki, Juliusz + Hymn + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Wiersz + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Hymn + http://www.polona.pl/Content/4060 + Mazanowski, Antoni (1858-1916), Wypisy polskie na VII klasę gimnazyalną, [s.n.], Kraków, 1914 + Domena publiczna - Juliusz Słowacki zm. 1849 + 1849 + xml + text + text + 2007-09-06 + G + L + pol + + + + Juliusz Słowacki + Hymn o zachodzie słońca na morzu + Emigrant, Ojczyzna, TęsknotaSmutno mi, Boże! Dla mnie na zachodzie/ +Rozlałeś tęczę blasków promienistą;/ +Przede mną gasisz w lazurowej wodzie/ +Gwiazdę ognistą.../ +Choć mi tak niebo Ty złocisz i morze,/ +Smutno mi, Boże!/ +Jak puste kłosy z podniesioną głową,/ +Stoję rozkoszy próżen i dosytu.../ +Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,/ +Ciszę błękitu./ +Ale przed Tobą głąb serca otworzę:/ +Smutno mi, Boże!/ +Jako na matki odejście się żali/ +Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,/ +Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali/ +Ostatnie błyski,/ +Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,/ +Smutno mi, Boże!/ +Dzisiaj na wielkiem morzu obłąkany,/ +Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,/ +Widziałem lotne w powietrzu bociany/ +Długim szeregiem./ +Å»em je znał kiedyś na polskim ugorze,/ +Smutno mi, Boże!/ +Å»em często dumał nad mogiłą ludzi,/ +Å»em nie znał prawie rodzinnego domu,/ +Å»em był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi/ +Przy blaskach gromu,/ +Å»e nie wiem, gdzie się w mogiłę położę,/ +Smutno mi, Boże!/ +Ty będziesz widział moje białe kości,/ +W straż nieoddane kolumnowym czołom;/ +Alem jest jako człowiek, co zazdrości/ +Mogił... popiołom./ +Więc, że nieznane gotujesz mi łoże,/ +Smutno mi, Boże!/ +Kazano w kraju niewinnej dziecinie/ +Modlić się za mnie co dzień; a ja przecie/ +Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,/ +Płynąc po świecie./ +Więc, że modlitwa dziecka nic nie może,/ +Smutno mi, Boże!/ +Na tęczę blasków, którą tak ogromnie/ +Anieli twoi w niebie rozpostarli,/ +Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie/ +Patrzący --- marli./ +Nim się przed moją nicością ukorzę,/ +Smutno mi, Boże! + + diff --git a/books/slowacki_testament_moj.xml b/books/slowacki_testament_moj.xml new file mode 100644 index 000000000..ea4d129cb --- /dev/null +++ b/books/slowacki_testament_moj.xml @@ -0,0 +1,72 @@ + + + + + Słowacki, Juliusz + Testament mój + Sekuła, Aleksandra + Sutkowska, Olga + Fundacja Nowoczesna Polska + Romantyzm + Liryka + Wiersz + Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. + http://www.wolnelektury.pl/lektura/Testament+m%C3%B3j + http://www.polona.pl/Content/4060 + Mazanowski, Antoni (1858-1916), Wypisy polskie na VII klasę gimnazyalną, [s.n.], Kraków, 1914 + Domena publiczna - Juliusz Słowacki zm. 1849 + 1849 + xml + text + text + 2007-09-06 + G + L + pol + + + + Juliusz Słowacki + Testament mój + PoetaÅ»yłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami;/ +Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny:/ +Dziś was rzucam i dalej idę w cień --- z duchami,/ +A jak gdyby tu szczęście było, idę smętny./ +Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica/ +Ani dla mojej lutni, ani dla imienia:/ +Imię moje tak przeszło, jako błyskawica,/ +I będzie, jak dźwięk pusty, trwać przez pokolenia./ +Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,/ +Å»em dla ojczyzny sterał moje lata młode,/ +A póki okręt walczył, siedziałem na maszcie,/ +A gdy tonął, z okrętem poszedłem pod wodę.../ +Ale kiedyś, o smętnych losach zadumany/ +Mojej biednej ojczyzny, pozna, kto szlachetny,/ +Å»e płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,/ +Lecz świetnościami moich dawnych przodków świetny./ +Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą/ +I biedne serce moje spalą w aloesie,/ +I tej, która mi dała to serce, oddadzą:/ +Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie.../ +Niech przyjaciele moi siędą przy pucharze/ +I zapiją mój pogrzeb --- oraz własną biédę:/ +Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,/ +Jeśli Bóg mnie uwolni od męki, nie przyjdę.../ +ObowiązekLecz zaklinam: niech żywi nie tracą nadziei/ +I przed narodem niosą oświaty kaganiec;/ +A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,/ +Jak kamienie, przez Boga rzucane na szaniec!/ +Co do mnie --- ja zostawiam maleńką tu drużbę/ +Tych, co mogli pokochać serce moje dumne;/ +Znać, że srogą spełniłem, twardą Bożą służbę,/ +I zgodziłem się tu mieć niepłakaną trumnę./ +Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi/ +Iść?... taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?/ +Być sternikiem duchami napełnionej łodzi/ +I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?/ +NieśmiertelnośćJednak zostanie po mnie ta siła fatalna,/ +Co mi żywemu na nic, tylko czoło zdobi;/ +Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,/ +Aż was, zjadacze chleba --- w aniołów przerobi. + +