X-Git-Url: https://git.mdrn.pl/wolnelektury.git/blobdiff_plain/d3db8ba2750af385acc9f247da53ec3851637cba..0fd4355e7f1db0ef0f5095e8c4dd58c6617035ce:/books/mickiewicz_ballady_i_romanse_switez.xml diff --git a/books/mickiewicz_ballady_i_romanse_switez.xml b/books/mickiewicz_ballady_i_romanse_switez.xml deleted file mode 100755 index 545a8267f..000000000 --- a/books/mickiewicz_ballady_i_romanse_switez.xml +++ /dev/null @@ -1,283 +0,0 @@ - - - -Mickiewicz, Adam -Świteź -http://www.wolnelektury.pl/lektura/ballady-i-romanse -Sekuła, Aleksandra -Kallenbach, Józef -Sutkowska, Olga -Fundacja Nowoczesna Polska -Romantyzm -Liryka -Ballada -Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. -http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/ballady-i-romanse-switez -http://www.polona.pl/Content/2222 -Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 1 (Wiersze młodzieńcze - Ballady i romanse - Wiersze do r. 1824), Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 zwiększone, Kraków, 1922 -Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 -1855 -xml -text -text -2007-09-06 -SP2 -G -L -pol - - - - - -Adam Mickiewicz - -Ballady i romanse - -Świteź - -Do Michała Wereszczaki - - - -Woda Ktokolwiek będziesz w Nowogródzkiej stronie,w źródle nie ma wcięcia akapitowego/ -Do Płużyn ciemnego boru/ -Wjechawszy, pomnij zatrzymać twe konie,/ -By się przypatrzyć jezioru. - -Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona,/ -W wielkiego kształcie obwodu,/ -Gęstą po bokach puszczą oczerniona,/ -A gładka jak szyba lodu. - -Jeżeli nocną przybliżysz się dobą/ -I zwrócisz ku wodom lice:/ -Gwiazdy nad tobą i gwiazdy pod tobą/ -I dwa obaczysz księżyce. - -Niepewny, czyli szklanna spod twej stopy/ -Pod niebo idzie równina,/ -Czyli też niebo swoje szklanne stropy/ -Aż do nóg twoich ugina; - -Gdy oko brzegów przeciwnych nie sięga,/ -Dna nie odróżnia od szczytu:/ -Zdajesz się wisieć w środku niebokręga,/ -W jakiejś otchłani błękitu. - -Tak w noc, pogodna jeśli służy pora,/ -Wzrok się przyjemnie ułudzi.../ -CzaryLecz, żeby w nocy jechać do jeziora,/ -Trzeba być najśmielszym z ludzi. - -Bo jakie szatan wyprawia tam harce!/ -Jakie się larwylarwy --- straszydła. szamocą!/ -Drżę cały, kiedy bają o tém starce,/ -I strach wspominać przed nocą. - -Nieraz śród wody gwar jakoby w mieście,/ -Ogień i dym bucha gęsty,/ -I zgiełk walczących i wrzaski niewieście/ -I dzwonów gwałt i zbrój chrzęsty. - -Nagle dym spada, hałas się uśmierza,/ -Na brzegach tylko szum jodły,/ -W wodach gadanie cichego pacierza,/ -I dziewic żałośne modły. - -Co to ma znaczyć? różni różnie plotą:/ -Cóż, kiedy nie był nikt na dnie;/ -Biegają wieści pomiędzy prostotą,/ -Lecz któż z nich prawdę odgadnie? - -Pan na Płużynach, którego pradziady/ -Były Świtezi dziedzice,/ -Z dawna przemyślał i zasięgał rady,/ -Jak te zbadać tajemnice. - -Kazał przybory w bliskiem robić mieście,/ -I wielkie sypał wydatki:/ -Związano niewód, głęboki stóp dwieście,/ -Budują czółny i statki. - -Ksiądz, ReligiaJa ostrzegałem: że w tak wielkiem dziele/ -Dobrze, kto z Bogiem poczyna;/ -Dano więc na mszę w niejednym kościele,/ -I ksiądz przyjechał z CyrynaCyryn --- miasteczko w Nowogródzkiem, z kościołem parafialnym. Do parafii cyryńskiej należały Płużyny.. - -Stanął na brzegu, ubrał się w ornaty,/ -Przeżegnał, pracę pokropił;/ -Pan daje hasło: odbijają batybaty --- czółna.,/ -Niewód się z szumem zatopił. - -Topi się, pławkipławki (pławy, pławuki) --- kawałki kory przytwierdzane do górnej krawędzi sieci w celu utrzymania jej na wodzie. na dół z sobą spycha,/ -Tak przepaść wody głęboka;/ -Prężą się liny, niewód idzie z cicha,/ -Pewnie nie złowią ni okaPewnie nie złowią ni oka --- zwrot ludowy, używany na Białej Rusi i Podolu; oko --- waga trzech funtów.. - -Na brzeg oboje wyjęto już skrzydło,/ -Ciągną ostatek więcierzy:/ -Powiemże jakie złowiono straszydło?/ -Choć powiem, nikt nie uwierzy. - -Powiem jednakże. Nie straszydło wcale,/ -Żywa kobieta w niewodzie,/ -Twarz miała jasną, usta jak korale,/ -Włos biały skąpany w wodzie. - -Do brzegu dąży. A gdy jedni z trwogi/ -Na miejscu stanęli głazem,/ -Drudzy zwracają ku ucieczce nogi,/ -Łagodnym rzecze wyrazem: - -,,Młodzieńcy! wiecie, że tutaj bezkarnie/ -Dotąd nikt statku nie spuści:/ -Każdego śmiałka jezioro zagarnie/ -Do nieprzebrnionych czeluści. - -I ty, zuchwały, i twoja gromada/ -Wraz byście poszli w głębiniegłębinia (forma białorus.) --- głębina.:/ -Lecz, że to kraj był twojego pradziada,/ -Że w tobie nasza krew płynie; - -Bóg, ReligiaChoć godna kary jest ciekawość pusta,/ -Lecz, żeście z Bogiem poczęli,/ -Bóg wam przez moje opowiada usta,/ -Dzieje tej cudnej topieli. - -MiastoNa miejscach, które dziś piaskiem zaniosło,/ -Gdzie carcar --- podbiał (ziele). i trzcina zarasta,/ -Po których teraz wasze biega wiosło,/ -Stał okrąg pięknego miasta. - -Świteź, i w sławne orężem ramiona/ -I w kraśne twarze bogata,/ -Niegdyś od książąt Tuhanówod książąt Tuhanów --- aluzja do Tuhanowicz, wsi należącej do Wereszczaków, gdzie przebywała Maryla. rządzona,/ -Kwitnęła przez długie lata. - -Nie ćmił widoku ten ostęp ponury:/ -Przez żyzne wskroś okolice/ -Przywódca, Wojna, ŻołnierzWidać stąd było Nowogródzkie mury,/ -Litwy naówczas stolicę. - -Raz niespodzianie obiegł tam Mendoga/ -Potężnem wojskiem car z Rusi;/ -Na całą Litwę wielka padła trwoga,/ -Że Mendog poddać się musi. - -Nim ściągnął wojsko z odległej granicy,/ -Do ojca mego napisze:/ ---- »Tuhanie! w tobie obrona stolicy,/ -Śpiesz, zwołaj twe towarzysze«. --- - -Skoro przeczytał Tuhan list książęcy/ -I wydał rozkaz do wojny,/ -Stanęło zaraz mężów pięć tysięcy,/ -A każdy konny i zbrojny. - -Uderzą w trąby, rusza młódź, już w bramie/ -Błyska Tuhana proporzec,/ -Lecz Tuhan stanie i ręce załamie,/ -I znowu jedzie na dworzec. - -I mówi do mnie: --- »Jaż własnych mieszkańców/ -Dla obcej zgubię odsieczy?/ -Wszak wiesz, że Świteź nie ma innych szańców,/ -Prócz naszych piersi i mieczy. - -Anioł, Bóg, Córka, MiastoJeśli rozdzielę szczupłe wojsko moje,/ -Krewnemu nie dam obrony;/ -A jeśli wszyscy pociągniem na boje,/ -Jak będą córy i żony?« - ---- Ojcze, odpowiem, lękasz się niewcześnie,/ -Idź, kędy sława cię woła,/ -Bóg nas obroni: dziś nad miastem we śnie,/ -Widziałam jego anioła. - -Okrążył Świteź miecza błyskawicą,/ -I nakrył złotemi pióry,/ -I rzekł mi: póki męże za granicą,/ -Ja bronię żony i córy. --- - -Miasto, WalkaUsłuchał Tuhan, i za wojskiem goni;/ -Lecz gdy noc spada ponura,/ -Słychać gwar z dala, szczęk i tętent koni,/ -I zewsząd straszny wrzask: ura! - -Zagrzmią tarany, padły bram ostatki,/ -Zewsząd pocisków grad leci,/ -Biegą na dworzec starce, nędzne matki,/ -Dziewice i drobne dzieci. - -»Gwałtu! wołają, zamykajcie bramę,/ -Tuż, tuż, za nami Ruś wali./ -Ach! zgińmy lepiej, zabijmy się same,/ -Śmierć nas od hańby ocali«. - -Bóg, SamobójstwoNatychmiast wściekłość bierze miejsce strachu;/ -Miecą bogactwa na stosy,/ -Przynoszą żagwie i płomień do gmachu,/ -I krzyczą strasznemi głosy: - -»Przeklęty będzie, kto się nie dobije!«/ -Broniłam, lecz próżny opór:/ -Klęczą, na progach wyciągają szyje,/ -A drugie przynoszą topór. - -Gotowa zbrodnia... Czyli wezwać hordy/ -I podłe przyjąć kajdany,/ -Czy bezbożnemi wytępić się mordy?.../ -Panie, zawołam, nad pany: - -Jeśli nie możem ujść nieprzyjaciela,/ -O śmierć błagamy u Ciebie,/ -Niechaj nas lepiej Twój piorun wystrzela,/ -Lub żywych ziemia pogrzebie! - -Wtem, jakaś białość nagle mnie otoczy,/ -Dzień zda się spędzać noc ciemną:/ -Spuszczam ku ziemi przerażone oczy.../ -Już ziemi nie ma pode mną!... - -DziewictwoRoślinyTakeśmy uszły zhańbienia i rzezi./ -Widzisz to ziele dokoła,/ -To są małżonki i córki Świtezi,/ -Które Bóg przemienił w zioła. - -Białawem kwieciem, jak białe motylki,/ -Unoszą się nad topielą;/ -ListList (stpol.) --- liść (por.: listopad). ich zielony, jak jodłowe szpilki,/ -Kiedy je śniegi pobielą. - -Za życia cnoty niewinnej obrazy,/ -Jej barwę mają po zgonie,/ -W ukryciu żyją i nie cierpią skazy,/ -Śmiertelne nie tkną ich dłonie. - -Doświadczył tego car i ruska zgraja,/ -Gdy piękne ujrzawszy kwiecie,/ -Ten rwie i szyszak stalony umaja,/ -Ten wianki na skronie plecie: - -Kto tylko ściągnął do głębini ramie,/ -Tak straszna jest kwiatów władza,/ -Że go natychmiast choroba wyłamie,/ -I śmierć gwałtowna ugadza. - -Choć czas te dzieje wymazał z pamięci,/ -Pozostał sam odgłos kary,/ -Dotąd w swych baśniach prostota go święci,/ -I kwiaty nazywa Cary". --- - -To mówiąc, pani z wolna się oddala,/ -Topią się statki i sieci,/ -Szum słychać w puszczy, poburzona fala/ -Z łoskotem na brzegi leci. - -Jezioro do dna pękło na kształt rowu,/ -Lecz próżno za nią wzrok goni,/ -Wpadła i falą nakryła się znowu,/ -I więcej nie słychać o niéj. - -