X-Git-Url: https://git.mdrn.pl/wolnelektury.git/blobdiff_plain/b04ca1fa4810c0555ace62be67d7593b496d5647..fb52d042ed0aedb15729f4dcf2a8a2538a77243d:/books/morsztyn_do_swoich_ksiazek_dokad.txt?ds=sidebyside diff --git a/books/morsztyn_do_swoich_ksiazek_dokad.txt b/books/morsztyn_do_swoich_ksiazek_dokad.txt new file mode 100644 index 000000000..bf9f30fd9 --- /dev/null +++ b/books/morsztyn_do_swoich_ksiazek_dokad.txt @@ -0,0 +1,49 @@ + +----- +Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. +Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. +Źródło: +----- + +AUTOR: +TYTUŁ: + + + + + + + +Jan Andrzej Morsztyn + +Do swoich książek + + + +Dokąd się, moja lutni, napierasz skwapliwie? +Chcesz na świat i drukarskiej chciałabyś oliwie +Podać w nielutościwe swoje plotki prasy, +Wzgardziwszy słodkie mego kabinetu wczasy? +Ach, nie wiesz, czego-ć się chce! Różne w ludziach smaki, +I ciebie potka wilkum pewnie niejednaki. +Nie trzeba dymem śmierdzieć, kto się chce do dworu +Udać, jeszcześ ty godna kuchennego szoru: +Jeden, co lepiej pisze, znajdzie w tobie siła, +Co by cierpliwsza głowa jeszcze przekreśliła; +Drugi z zazdrości, która średnie mózgi żywi, +W oczy pochwali, ale z tyłu gębę skrzywi; +Inszy, choć z hipokreńskiej nie pił nigdy bani, +Żeby się coś zdał, czego nie umie, pogani. +Tak, coś ją w ciszy miała, utracisz powagę +I pójdziesz za sukienkę korzeniu na wagę +Albo cię, ważąc konfekt, podściele na szali +Aptekarz i Szot tobą tabakę podpali, +Albo kiedy krystera czyści brzuch zawarty, +Coraz, co krok do stolca, jednej zbędziesz karty. +Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy, +Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy, +I co go doznać możesz, nie poważasz sromu; +Idź tedy — ale lepiej było siedzieć w domu. + + +