X-Git-Url: https://git.mdrn.pl/wolnelektury.git/blobdiff_plain/3199cbfa76c763b4082b5a8d8f971d74f67e27c0..4f4229f72022d6e64c512767ce10695dafe8b9bd:/books/mickiewicz_reduta_ordona.xml diff --git a/books/mickiewicz_reduta_ordona.xml b/books/mickiewicz_reduta_ordona.xml index 2e15cc7f5..81e4ef63f 100644 --- a/books/mickiewicz_reduta_ordona.xml +++ b/books/mickiewicz_reduta_ordona.xml @@ -1,7 +1,8 @@ - + + + - + Mickiewicz, Adam Reduta Ordona @@ -13,7 +14,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/"> Liryka Wiersz Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. -http://www.wolnelektury.pl/lektura/Reduta+Ordona +http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/reduta-ordona http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=2223&from=&from=generalsearch&dirids=1&lang=pl Mickiewicz, Adam (1798-1855), Poezje, tom 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. 2 popr., W. L. Anczyc, Kraków, 1928 Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855 @@ -42,7 +43,7 @@ xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/"> Nam strzelać nie kazano. --- Wstąpiłem na działo/ -I spojrzałem na pole; Rosjanin, Wrógdwieście armat grzmiało./ +I spojrzałem na pole; Rosjanin, Wrógdwieście armat grzmiało./ Artyleryji ruskiéj ciągną się szeregi,/ Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi;/ I widziałem ich wodza; --- przybiegł, mieczem skinął,/ @@ -50,7 +51,7 @@ I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął./ Wylewa się z pod skrzydła ściśniona piechota/ Długą, czarną kolumną, jako lawa błota,/ Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy,/ -Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy./ +Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy./ Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona,/ Jak głaz, bodzący morze, reduta Ordona./ Sześć tylko miała harmat. Wciąż dymią i świecą;/ @@ -58,7 +59,7 @@ I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą,/ Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy,/ Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy. -Śmierć, Wojna, ŻołnierzPatrz, tam granat w sam środek kolumny się nurza,/ +Śmierć, Wojna, ŻołnierzPatrz, tam granat w sam środek kolumny się nurza,/ Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza;/ Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leci/ I ogromna łysina śród kolumny świeci./ @@ -69,39 +70,39 @@ Pali piersią, rwie zębem, oddechem zabija./ Najstraszniejszéj nie widać, lecz słychać po dźwięku,/ Po waleniu się trupów, po ranionych jęku:/ Gdy kolumnę od końca do końca przewierci,/ -Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł śmierci. +Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł śmierci. -Bóg, Król, Przywódca, Szatan, Władza, WrógGdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?/ +Bóg, Król, Przywódca, Szatan, Władza, WrógGdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?/ Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia?/ Nie, on siedzi o pięćset mil na swéj stolicy,/ Król wielki, samowładnik świata połowicy./ Zmarszczył brwi, --- i tysiące kibitek wnet leci;/ Podpisał, --- tysiąc matek opłakuje dzieci;/ Skinął, --- padają knuty od Niemna do Chiwy./ -Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy!/ -Bunt , Powstanie, Warszawa, WładzaGdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiżeGdy Turków za Bałkanem... --- aluzja do wojny rosyjsko--tureckiej w r. 1829, zakończonej pokojem adrianopolskim 14 września 1829; spiże --- przenośnie zam.: armaty.,/ +Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy!/ +Bunt , Powstanie, Warszawa, WładzaGdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiżeGdy Turków za Bałkanem... --- aluzja do wojny rosyjsko--tureckiej w r. 1829, zakończonej pokojem adrianopolskim 14 września 1829; spiże --- przenośnie zam.: armaty.,/ Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liżeGdy poselstwo paryskie... --- pogardliwy przytyk do zabiegów Ludwika Filipa o uznanie przez Rosję.:/ Warszawa jedna twojéj mocy się urąga,/ Podnosi na cię rękę i koronę ściąga,/ Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojéj głowy,/ -Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy! +Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy! Car dziwi się --- ze strachu drżą Petersburczany,/ Car gniewa się --- ze strachu mrą jego dworzany;/ -Rosjanin, ŻołnierzAle sypią się wojska, których Bóg i wiara/ -Jest Car. --- Car gniewny: umrzem, rozweselim Cara!/ +Rosjanin, ŻołnierzAle sypią się wojska, których Bóg i wiara/ +Jest Car. --- Car gniewny: umrzem, rozweselim Cara!/ Posłany wódz kaukaskiwódz kaukaski --- Paszkiewicz, zdobywca Warszawy we wrześniu1831 r.; odniósł on liczne zwycięstwa w Azji, Armenii, a więc za Kaukazem. z siłami pół--świata, Wierny, czynny i sprawny --- jak knut w ręku kata./ -Klęska, WrógUra! ura! Patrz, blisko reduty, już w rowy/ +Klęska, WrógUra! ura! Patrz, blisko reduty, już w rowy/ Walą się, na faszynę kładąc swe tułowyna faszynę kładąc swe tułowy --- faszyna są to wiązki gałęzi lub chrustu służące do urządzania tam, grobli i wałów obronnych.;/ Już czernią się na białych palisadach wałów./ Jeszcze reduta w środku, jasna od wystrzałów,/ Czerwieni się nad czernią: jak w środek mrowiska/ Wrzucony motyl błyska, --- mrowie go naciska, ---/ -Zgasł; --- tak zgasła reduta. Czyż ostatnie działo,/ +Zgasł; --- tak zgasła reduta. Czyż ostatnie działo,/ Śtrącone z łoża, w piasku paszczę zagrzebało?/ -Klęska, Polak, Rosjanin, Śmierć, Walka, ŻołnierzCzy zapałzapał --- lont. krwią ostatni bombardyjerbombardier --- najniższy stopień podoficerski w artylerii, idący zaraz po szeregowcu. zalał?/ +Klęska, Polak, Rosjanin, Śmierć, Walka, ŻołnierzCzy zapałzapał --- lont. krwią ostatni bombardyjerbombardier --- najniższy stopień podoficerski w artylerii, idący zaraz po szeregowcu. zalał?/ Zgasnął ogień. --- Już Moskal rogatkirogatki --- wrota. wywalał./ Gdzież ręczna broń? --- Ach, dzisiaj pracowała więcéj,/ Niż na wszystkich przeglądach za władzy książęcéjNiż na wszystkich przeglądach... --- W. Ks. Konstanty, naczelny wódz wojsk polskich w Król. Kongresowym (od 1816--30), lubował się w częstych paradach i przeglądach wojskowych.!/ @@ -118,9 +119,9 @@ Aż ręka w ładownicy długo i głęboko/ Szukała, nie znalazła --- i żołnierz pobladnął,/ Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął,/ I uczuł, że go pali strzelba rozogniona;/ -Upuścił ją i upadł; nim dobiją, skona!.../ -Takem myślił, --- Wróga w szaniec nieprzyjaciół kupa/ -Już lazła, jak robactwo na świeżego trupa. +Upuścił ją i upadł; nim dobiją, skona!.../ +Takem myślił, --- Wróga w szaniec nieprzyjaciół kupa/ +Już lazła, jak robactwo na świeżego trupa. Pociemniało mi w oczach; a gdym łzy ocierał,/ Słyszałem, że coś do mnie mówił mój Jenerał./ @@ -134,39 +135,40 @@ Czy go znam? --- Tam stał zawsze, to działo kierował./ Nie widzę --- znajdę --- dojrzę --- śród dymu się schował:/ Lecz śród najgęstszych kłębów dymu, ileż razy/ Widziałem rękę jego, dającą rozkazy.../ -Śmierć bohaterskaWidzę go znowu --- widzę rękę --- błyskawicę,/ +Śmierć bohaterskaWidzę go znowu --- widzę rękę --- błyskawicę,/ Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świécę,/ Biorą go --- zginął. --- O, nie --- skoczył w dół, do lochów!” ---/ ,,Dobrze --- rzecze Jenerał, --- nie odda im prochów”. -Tu blask, --- dym, --- chwila cicho --- i huk jak stu gromów!sprawdzić w innym papierowym wydaniu czy jest to osobna strofa +Tu blask, --- dym, --- chwila cicho --- i huk jak stu gromów!sprawdzić w innym papierowym wydaniu czy jest to osobna strofa Zaćmiło się powietrze od ziemi wyłomów:/ Harmaty podskoczyły i jak wystrzelone/ Toczyły się na kołach; lonty zapalone/ Nie trafiły do swoich panew. I dym wionął/ Prosto ku nam; i w gęstéj chmurze nas ochłonął./ -GróbI nie było nic widać, prócz granatów blasku,/ +GróbI nie było nic widać, prócz granatów blasku,/ I powoli dym rzedniał, opadał deszcz piasku./ Spojrzałem na redutę. --- Wały, palisady,/ Działa, i naszych garstka i wrogów gromady:/ Wszystko jako sen znikło! --- Tylko czarna bryła/ Ziemi niekształtnéj leży --- rozjemcza mogiła./ Tam i ci, co bronili, --- i ci, co się wdarli,/ -Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli;/ -Rosjanin, ŚmierćChoćby cesarz Moskalom kazał wstać: już dusza/ +Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli;/ +Rosjanin, ŚmierćChoćby cesarz Moskalom kazał wstać: już dusza/ Moskiewska, tam raz pierwszy, Cesarza nie słuszanie słusza --- forma staropolska obok słuchać (sluszać, ---sza, ---ał, np. ,,tedy dzieciom z oćcem (ojcem) słusza dział czynić” (Stat. wiśl. 1460).!/ Tam zagrzebane tylu set ciała, imiona:/ -Dusze gdzie? nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona/ -On będzie Patron szańców! --- Bóg, Kara, Koniec świataBo dzieło zniszczenia/ +Dusze gdzie? nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona/ +On będzie Patron szańców! --- Bóg, Kara, Koniec świataBo dzieło zniszczenia/ W dobréj sprawie jest święte, jak dzieło tworzenia:/ Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgińw skanach oba te słowa kursywą wyrzecze!/ Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,/ Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona/ Obleją, jak Moskale redutę Ordona:/ Karząc plemie zwycięzców zbrodniami zatrute,/ -Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutęBóg wysadzi tę ziemią, jak on swą redutę --- opinia o wysadzeniu reduty Nr. 54 przez Ordona była długo kwestią bezsporną. Pierwszą rysą w tym rycerskim rapsodzie było zjawienie się żywego Ordona, który po długiej tułaczce na obczyźnie zjawił się w kraju i począł sam pogłoski o swym czynie i zgonie prostować i za każdym razem szczegóły odmiennie przedstawiać. Skrupulatne badania K. Bartoszewicza, Oparte tak na sprzecznościach wynurzeń Ordona, jak na zeznaniach jen. Mierosławskiego (Bitwa warsz. Poznań 1887), a wreszcie na kategorycznym stwierdzeniu jen. Lewińskiego, zastępcy szefa sztabu, jen. Prądzyńskiego, zdegradowały ostatecznie Ordona z roli ,,patrona szańców”. Okazało się, że «gdy nieprzyjaciel wdarł się do reduty Nr. 54, kapitan piechoty Nowosielski wysadził ją w powietrze wraz z majorem, kilku oficerami i mnóstwem żołnierstwa rosyjskiego naturalnie, i że sam padł ofiarą swego bohaterstwa. Stwierdzenie tego faktu przez uczestniczącego w tej walce jenerała, akcentowane w jego Pamiętnikach z całą powagą i tą intencją, by położyć kres ,,okrutnej pomyłce”, wydzierającej ,,umarłemu pięknych i wielkich poświęceń zasługę)), przekreśla ostatecznie lwią część ordonowskiej legendy, odbierając jej najszczytniejszy moment: bohaterstwo dobrowolnej śmierci na straconej placówce (Bartoszewicz, Legenda o Ordonie, Tyg. Illustr. r. 1912, Nr. 46, str. 955; Bełza, Ordon czy Mickiewicz, Kurjer warsz. 1911 r., Nr. 327; Dybowski, Drobne sprostowania o reducie Ordona, Kurjer lwów. 1917 r.). +Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutęBóg wysadzi tę ziemią, jak on swą redutę --- opinia o wysadzeniu reduty Nr. 54 przez Ordona była długo kwestią bezsporną. Pierwszą rysą w tym rycerskim rapsodzie było zjawienie się żywego Ordona, który po długiej tułaczce na obczyźnie zjawił się w kraju i począł sam pogłoski o swym czynie i zgonie prostować i za każdym razem szczegóły odmiennie przedstawiać. Skrupulatne badania K. Bartoszewicza, Oparte tak na sprzecznościach wynurzeń Ordona, jak na zeznaniach jen. Mierosławskiego (Bitwa warsz. Poznań 1887), a wreszcie na kategorycznym stwierdzeniu jen. Lewińskiego, zastępcy szefa sztabu, jen. Prądzyńskiego, zdegradowały ostatecznie Ordona z roli ,,patrona szańców”. Okazało się, że «gdy nieprzyjaciel wdarł się do reduty Nr. 54, kapitan piechoty Nowosielski wysadził ją w powietrze wraz z majorem, kilku oficerami i mnóstwem żołnierstwa rosyjskiego naturalnie, i że sam padł ofiarą swego bohaterstwa. Stwierdzenie tego faktu przez uczestniczącego w tej walce jenerała, akcentowane w jego Pamiętnikach z całą powagą i tą intencją, by położyć kres ,,okrutnej pomyłce”, wydzierającej ,,umarłemu pięknych i wielkich poświęceń zasługę)), przekreśla ostatecznie lwią część ordonowskiej legendy, odbierając jej najszczytniejszy moment: bohaterstwo dobrowolnej śmierci na straconej placówce (Bartoszewicz, Legenda o Ordonie, Tyg. Illustr. r. 1912, Nr. 46, str. 955; Bełza, Ordon czy Mickiewicz, Kurjer warsz. 1911 r., Nr. 327; Dybowski, Drobne sprostowania o reducie Ordona, Kurjer lwów. 1917 r.). - + +