X-Git-Url: https://git.mdrn.pl/wolnelektury.git/blobdiff_plain/246f9be0865013c50893bdb55d41b3015a89b87e..88a1cd8bdc3da0baf43aa8c3f4f6095af5282348:/books/kochanowski_tren17.txt?ds=sidebyside diff --git a/books/kochanowski_tren17.txt b/books/kochanowski_tren17.txt deleted file mode 100644 index d2a478ae3..000000000 --- a/books/kochanowski_tren17.txt +++ /dev/null @@ -1,87 +0,0 @@ - ------ -Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. -Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. -Źródło: ------ - -AUTOR: -TYTUŁ: - - - - -Jan Kochanowski - -Treny - -Tren XVII - - - -Pańska ręka mię dotknęła, -Wszytkę mi radość odjęła: -Ledwie w sobie czuję duszę -I tę podobno dać muszę. - -Lubo wstając gore jaśnie, -Lubo padnąc słońce gaśnie, -Mnie jednako serce boli, -A nigdy się nie utoli. - -Oczu nigdy nie osuszę — -I tak wiecznie płakać muszę! -Muszę płakać! — O mój Boże, -Kto się przed Tobą skryć może? - -Próżno morzem nie pływamy, -Próżno w bitwach nie bywamy: -Ugodzi nieszczęście wszędzie, -Choć podobieństwa nie będzie. - -Wiodłem swój żywot tak skromnie, -Że ledwe kto wiedział o mnie, -A zazdrość i złe przygody -Nie miały mi w co dać szkody. - -Lecz Pan, który gdzie tknąć, widzi, -A z przestrogi ludzkiej szydzi, -Zadał mi raz tym znaczniejszy, -Czym-em już był bezpieczniejszy. - -A rozum, który w swobodzie -Umiał mówić o przygodzie, -Dziś ledwe sam wie o sobie: -Tak mię podparł w mej chorobie. - -Czasem by się chciał poprawić, -A mnie ciężkiej troski zbawić, -Ale gdy siędzie na wadze, -Żalu ruszyć nie ma władze. - -Próżne to ludzkie wywody, -Żeby szkodą nie zwać szkody; -A kto się w nieszczęściu śmieje, -Ja bych tak rzekł, że szaleje. - -Kto zaś na płacz lekkość wkłada, -Słyszę dobrze, co powiada; -Lecz się tym żal nie hamuje, -Owszem, więtszy przystępuje. - -Bo, mając zranioną duszę, -Rad i nierad płakać muszę, -Co snadź nie cześć, to ku szkodzie -I zelżywość serce bodzie. - -Lekarstwo to, prze Bóg żywy, -Ciężkie na umysł troskliwy! -Kto przyjaciel zdrowia mego, -Wynajdzi co wolniejszego! - -A ja zatym łzy niech leję, -Bom stracił wszytkę nadzieję, -By mię rozum miał ratować; -Bóg sam mocen to hamować. - -