Updated books in repository.
[wolnelektury.git] / books / krasicki_satyry2_pochwala_wieku.txt
diff --git a/books/krasicki_satyry2_pochwala_wieku.txt b/books/krasicki_satyry2_pochwala_wieku.txt
new file mode 100644 (file)
index 0000000..e094eb0
--- /dev/null
@@ -0,0 +1,153 @@
+
+-----
+Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
+Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
+Źródło:
+-----
+
+AUTOR: 
+TYTUŁ: 
+
+
+
+
+
+
+Ignacy Krasicki
+
+Satyry, Część druga
+
+Pochwała wieku
+
+
+
+
+
+
+
+„Lepiej teraz niż przedtem”. „Dlaczego?” „Bo lepiej.
+To dowód oczywisty. Świat się coraz krzepi.
+Nabrał z laty rozumu, a im bardziej stary,
+Tym dzielniej zeszły, co go szpeciły, przywary”.
+„Ale dlaczego lepiej?” „Dlatego że byli
+Lepsze syny od ojców, co nas poprawili”.
+„Więc zmyślał ów Horacy?” „Zmyślał”. „Toć i wierzę”.
+„Człowiek przedtem był prosty i dziki jak zwierzę,
+Dziś jest istność rozumna, ale jak rozumna!
+Z szkół, z obozu, z warsztatu, nawet i od gumna
+Wszystko tchnie wytwornością, wszystko się zwiększyło.
+Zgoła zawżdy dziś lepiej, niźli wczoraj było”.
+„Ale przecież o świecie zła się wieść roznosi,
+Powiadają, że się coś popsuło u osi
+Stąd już lato nie lato, a zima nie zima”.,
+„Bajki, powieści godne mamek lub pielgrzyma,
+Nawet i kalendarza; ale to ogólnie.
+Chcesz, abym lepszość naszą dowodził szczególnie?”
+„Zgoda”. „Więc... ale skądże wywodzić pochwały,
+Na przykład nasze pisma — to oryginały.
+I choć czasem zdaje się, iż dawnych skradamy,
+Gdy im czyniem ten honor, wtenczas poprawiamy.
+Drzemał Homer niekiedy — fraszka zadrzemanie,
+My nie drzemiem, ale śpiem, lecz to nasze spanie
+Roi sny, których różność, wdzięki i wspaniałość
+W samej treści zawiera wszystką doskonałość.
+Żółwim krokiem szły przedtem nauki kłopotne.
+My, orły wybujałe, orły bystrolotne,
+Wzbiwszy pod same nieba rozpostarte skrzydła,
+Z góry patrząc widziemy treści i prawidła.
+Darmo się matka rzeczy z swym działaniem kryła —
+Bystrość nasza zakąty ciemne wyśledziła;
+Darmo wyrok najwyższy granice oznaczył —
+Przeszedł człek, zdarł zasłonę i jawnie obaczył,
+Co było wiekom tajno. Więc sędzie dobrani,
+Każdy, co jest, wychwala, a co było, gani,
+Przewraca dawnych mozół działania na nice,
+A rozpostarłszy bystre pojęcia granice,
+W taki się lot zapuszcza, iż można by myślić,
+Jak co lepiej wynaleźć alboli określić.
+Ten jest odgłos zbyt częsty, ale czyli bacznych,
+Czy prawdy głosicielów, czy błędów dziwacznych,
+Niech ci sądzą, co myślą, a myślą, jak trzeba.
+Pamięć, bystrość, pojęcie są to dary nieba.
+Ale ten skarb dzierżących nie zawżdy bogaci,
+Użycie go powiększa, użycie go traci.
+Czytał Szymon, wie, co, jak i kiedy się działo.
+Lecz na tym zasadzony zbyt dumnie, zbyt śmiało,
+Czyli się w piśmie uda do prozy, czy wierszy,
+Za siebie tylko patrzy i mniema, że pierwszy.
+Stąd wyroki i w stylu, i w zdaniach opacznych,
+Stąd nowe wynalazki systemów dziwacznych,
+Stąd starymi pogardza, innych mało ceni —
+Nie tak czynili, czynią prawdziwie uczeni.
+Wiek mało dla nauki, pomału przychodzi,
+Długo trzeba pracować, nim prace nadgrodzi,
+Ale też, choć niespieszna, obfita nadgroda.
+Co powie prawy mędrzec, wiek wiekowi poda.
+A te nasze światełka, co błyszczą dość jasno,
+Jak się w punkcie rozświecą, tak w punkcie i zgasną.
+Tłum mędrców; przedtem ledwo znaleźć było w tłumie.
+Czyż się nowe przymioty odkryły w rozumie?
+Czyli wspacznym obrotem wrócił się wiek złoty?
+Czy świat dzielniejszą zyskał istność i obroty?
+Też same, co i pierwej, jest tak, jak i było,
+Lecz co się wszerz zyskało, wzgłąbsz się utraciło.
+Poszła w handel nauka, kramnicą drukarnie,
+Głód kładzie pióro w rękę, zysk do pisma garnie.
+Mają dowcip na zbyciu w ten jarmark otwarty,
+Jak kramarze na łokcie, autory na karty,
+A że w handlu rzemiosło wkrada się łotrostwo,
+Stąd owe, co nas gnębi, ksiąg rozlicznych mnóstwo,
+W których rozum, naukę, dowcip, wynalazki
+Zastępuje druk, papier, pozłota, obrazki.
+Stąd, niby gazą kryte, wyrazy wszeteczne,
+Stąd fałsze modnym tonem, stąd bluźnierstwa grzeczne,
+Stąd owe nudne Muzy, a niezmiernie płodne,
+Stąd zbiory anekdotów czytania niegodne,
+Stąd — pod nazwiskiem żartów dowcipnych — potwarze,
+Bajki w rząd abecadła, stąd dykcyjonarze,
+Zgoła pisma niewarte nawet ksiąg nazwiska.
+O Fauście! z twojej łaski druk głupstwa wyciska,
+Dałeś łatwość naukom, dowcipowi cechę,
+Ma świat, prawda, z przemysłu twojego pociechę,
+Lecz z tych skarbnic mądrości nieprzerachowanych
+Za jedno dobre pismo — sto głupstw drukowanych.
+Bajkami się lud bawi, drukarnia bogaci.
+Nim diabła Bohomolec dał w swojej postaci,
+Wieleż książek, powieści o strasznych poczwarach,
+O wróżkach, zabobonach, upierach i czarach
+Trwożyły nasze ojce. Ująwszy gromnice
+Palił ławnik z burmistrzem w rynku czarownice,
+Chcąc jednak pierwej dociec zupełnej pewności,
+Pławił ją na powrozie w stawie podstarości..
+Zdejmowały uroki stare baby dziecku,
+Skakał na pustej baszcie diaboł po niemiecku,
+Krzewiły się kołtuny czarami nadane,
+Gadały po francusku baby opętane,
+A czkając po kruczgankach  na miejscach cudownych,
+Nabawiały patrzących strachów niewymownych.
+Co zbytnim dowierzaniem upłodził wiek przeszły,
+W teraźniejszym podlące te przywary zeszły,
+Ale też zbyt porywczym zaciekłszy się pędem,
+Często, gdy błąd poprawia, śmie prawdę zwać błędem.
+Roztropną zdania nasze szalą trzeba mierzyć,
+Źle jest nadto dowierzać, gorzej nic nie wierzyć.
+Że się obrzask pokaże w źle chowanym winie,
+Nie likwor temu winien, ale złe naczynie.
+Trafia się płód odrodny, choć cnotliwej matki,
+A dzikich latorośli poziome ostatki
+Gdy ucina ogrodnik, drzewu to nie szkodzi.
+Owszem, piękniej wybuja, lepszy owoc rodzi.
+Jest granica, za którą przechodzić nie wolno.
+Mając porę, ochotę i sposobność zdolną,
+Dociekajmy, co możem, co dociec się godzi.
+Wiek nasz w wielu odkryciach dawniejsze przechodzi.
+Dzień dniu prawdę obwieszcza, godzinom godziny;
+Z pracy ojców szczęśliwe korzystają syny,
+A do zdatnego rzeczy stosując użycia,
+Nowe wiekom późniejszym gotują odkrycia”.
+„Więc lepiej rzeczy idą, bo żywiej, bo sporzej”.
+„Sądź, jak chcesz, może lepiej, może też i gorzej”.
+
+
+
+