Updated books in repository.
[wolnelektury.git] / books / kasprowicz_hymny_salome.txt
1
2 -----
3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
5 Źródło:
6 -----
7
8 AUTOR: 
9 TYTUŁ: 
10
11
12
13
14 Jan Kasprowicz
15
16 Hymny
17
18 Salome
19
20
21
22 O przyjdź!
23 O boski przyjdź proroku!
24 Salome ciebie woła z płomieniami w oku!
25 Na tę słoneczną miłości polanę,
26 pomiędzy żądz rozkwitłe czarodziejskie zioła
27 Salome cię woła!
28 O przyjdź!...
29 Salome, kłęby włosów rozwiawszy miedziane,
30 niby wieków pożaru krwawiące się łuny,
31 w złocistej harfy uderzyła struny
32 i śpiewa...
33 O przyjdź!...
34 O przyjdź, proroku blady!
35 Ogień żywy obleje twe liliowe skronie,
36 ogień żywy na licu-ć przygasłym zapłonie
37 od mych gorących warg!
38 Salome, białolistny kwiat Herodiady,
39 zerwany ręką grzechu z świadomości drzewa,
40 w pożarne wieków łuny rzuca pieśń swą krwawą,
41 swą nieskończoną pieśń —
42 i woła cię, proroku! Przyjdź!...
43 W królewskiej komnacie
44 kazałam służebnicom rozesłać kobierce,
45 utkane z miękkiej wełny owiec z Galaadu;
46 majestat ciężkich kotar otula me łoże,
47 moje łabędzie puchy!...
48 Ach! jak się trwożę!
49 Jak lęka się ma dusza, aby promyk złoty
50 nie przedarł się zuchwale do mojej tęsknoty!
51 By jakiś listek mirtowy,
52 gdy wiatr z kryjówek gaju ciche szumy płoszy,
53 nie zadrżał, posłyszawszy stłumione rozmowy
54 naszej mdlejącej rozkoszy!...
55 Nie wejdzie nikt, prócz ciszy, w ten przybytek głuchy,
56 prócz ciszy i prócz żaru mojego pragnienia,
57 co mi rozdźwięcza serce,
58 że śpiewa pieśń, idącą w wieków majestacie
59 przez świat, ogromny świat —
60 tę nieskończoną pieśń:
61 O przyjdź, proroku, przyjdź!...
62
63 Skąpałam swą dziewiczość w przejrzystym marmurze,
64 gdzie zdrój różanej wody z kształtnych dziobów tryska,
65 a słońce przez zazdrosne ciśnie się kryształy,
66 ażeby rozcałować mych biódr marmur biały,
67 mej piersi oroszone, wpółzamknięte róże...
68 Kazałam się namaścić maściami wonnymi,
69 a uśmiech ubezwładniał me rozwarte usta
70 w przeczuciu nieznanej pieszczoty,
71 gdy Jezabel, ta płocha, ta dziewczyna pusta,
72 namaszczająca me łono
73 i mleczną szyję mą,
74 szeptała mi do duszy, żem ja winne grono,
75 najwyborniejsze z gron!
76 Ach! złocę się w słonecznym, błękitnym przestworzu
77 i czekam na winnicach engaddyjskiej ziemi,
78 aż przyjdzie pragnący On,
79 aż przyjdzie żniwiarz wybrany
80 i niecierpliwą dłoń
81 wzniesie po owoc ten złoty...
82 Ach! przyjdź!...
83 Na oceany
84 niewyczerpanych żądz
85 rzuć swoich żagli płótna
86 i płyń!...
87 Ach! przyjdź!...
88 Czekam na ciebie smutna...
89 Ach! przyjdź!...
90 Czekam na ciebie wesoła, radosna
91 onym pragnieniem, co się spełnić ma,
92 jako ta kwieciem pękająca wiosna!
93 Ach! przyjdź!
94 Powieki mi się kładły na przepastne głębie
95 moich senliwych ócz,
96 gdy gdzieś, na dnie ich, wielkim, jak za krańcem świata
97 nieogarnięta oceanów toń,
98 kąpały się obrazy, rozkoszne, jak woń,
99 płynąca z Raju, gdzie — brat zabił brata!...
100 A były-ć w swej rozkoszy zabójcze, jak śmierć,
101 co na tę misę rzeźbioną
102 rzuciła mi w swym szale lubieżnym twą skroń,
103 owitą w włosów krucz,
104 ociekających krwią...
105 Ach przyjdź!...
106
107 Jak twe źrenice, choć umarłe, płoną!
108
109 O ty kochanku mój!
110 O mój jedyny kochanku!
111 Rozpalę w alabastrach kosztowne oleje,
112 otoczę światłościami jedwabiste łoże,
113 z nocy dzień biały stworzę!
114 Niech tych światłości zdrój
115 oblewa naszą miłość, by lśniła, jak zorze
116 konającego dnia!...
117 O Jezabel, ty płocha, ty dziewczyno pusta!
118 O Jezabel, przed tobą ma się dusza śmieje
119 i moje wargi drżą,
120 moje rozwarte usta!...
121 Lub zgaszę w drogich czarach płonące pochodnie,
122 szkarłatem, jak mrok gęstym, łożnicę osłonię,
123 promieniom gwiazd przystępu w ten kościół zabronię,
124 niech nasza miłość utonie
125 w wieczystej, nieodgadłej, niezgłębionej nocy!...
126 A z tajemniczych uścisków,
127 gdy dusza twa, proroku, mą duszę pochłonie,
128 gdy w oczach twych przymkniętych czar twojej Salomy
129 urośnie w niespodzianej rozkoszy ogromy,
130 gdy świat się cały zamknie w pragnienia wszechmocy,
131 a ty gdy cały zginiesz w nasyceń powodzi,
132 niech się zbawiciel narodzi
133 lub szatan, co po wszystkie globów widnokręgi
134 rozepnie wiekuistą, nieśmiertelną zbrodnię!...
135 Niech płynie głos triumfu po życia odmętach,
136 lub jęk i żal, w skazańców wychowany pętach,
137 niech bije w bramy śmierci swym rozpaczy młotem,
138 niech dźwiga się po krzyżach, szubienicach, palach,
139 ku niemym stropom niebios, w chmury czy błękity,
140 a ty, proroku, niesyty —
141 ty słuchaj mojej pieśni, nieskończonej pieśni,
142 rozbrzmiewającej po bezbrzeżnych dalach,
143 i przyjdź!
144 Niechaj się łamią potęgi,
145 niechaj się w gruzy rozpada
146 ten tron, na którym twórcza nieśmiertelność siada;
147 ta ziemia i te gwiazdy, słońca i księżyce
148 niech się rozprysną w mgławice;
149 niech sen wiekuistości jako sen się prześni,
150 ty słuchaj mojej pieśni
151 i przyjdź!
152 O ty kochanku mój!
153 O ty jedyny kochanku!...
154
155 Jak twe źrenice, choć umarłe, płoną!
156
157 A o poranku,
158 o świcie któż mnie budzi całowaniem w oczy?
159 To on, to prorok boży!
160 Kto pieści miedź złotawą rozwitych warkoczy
161 i budzi całowaniem z słodkich snów omdlenia?
162 To on, to prorok boży!
163 Któż głowę mą podnosi i do ust przyciska
164 i znowu ją na puchach jedwabnych położy
165 i budzi całowaniem i sen mój przemienia
166 w rozkoszną, słodką jawę?
167 To on, to prorok boży!
168 Ach! przyjdź!
169 Któż piersi me odsłania i z swego ogniska,
170 z ogniska żądnej duszy sypie iskry krwawe
171 na moje łono białe,
172 na moje włosy złotawe,
173 na oczy, z rozkosznego zdumienia rozwarte,
174 i budzi całowaniem zdumienie rozkoszy?
175 To on, to prorok boży!
176 Któż sen mi płoszy?
177 Któż sen mi całowaniem płoszy na wiek wieków,
178 ażebym wieki wieków tuląc twoją szyję
179 w uścisku drżących ramion i do twego łona,
180 jak jemioła do dębu, ciałem przylepiona
181 i duszą, z rozwartymi wciąż śniła oczyma,
182 że twoją duszę piję,
183 że twym się ciałem sycę!
184 Że duszę twą i ciało miłość moja trzyma,
185 ażeby nie wybiegły za przybytku progi,
186 gdzie ja, gdzie moja miłość ogniem ogniów skrzy się!
187 Gdzie ja, gdzie twoja luba, twa droga, wybrana,
188 twa jedna i jedyna ma swojego pana
189 i swego sługę w tobie, o luby, o drogi,
190 o słodki, o wybrany, o jeden jedyny,
191 o na złocistej położony misie
192 w czerwieni krwi najdroższej, krwi najkosztowniejszej!
193 Któż mnie, kochanku,
194 o srebrnym budzi poranku,
195 że mogę twoje blade rozcałować lice,
196 że mogę wyczesywać z włosów krew zakrzepłą!?
197 Że mogę tą źrenicą, z rozkoszy oślepłą,
198 spoglądać w twoje źrenice —
199 jak twe źrenice, choć umarłe, płoną!
200 Że mogę twe powieki rozwierać palcami,
201 tą ręką, którą krew twa przekosztowna plami,
202 i patrzeć w twoje źrenice —
203 jak twe źrenice, choć umarłe, płoną!
204 Jak one płoną ogromnie!
205 O moje wy służebne! przyjaciółki moje!
206 Na oścież otwierajcie pałacu podwoje!
207 Rozsuńcie nad posłaniem oponę czerwoną!
208 Kochanek zbliża się do mnie!
209 Uderzcie w lutnie i harfy!
210 Zatańczcie! niech radosny korowód się złoży!
211 Przy mnie kochanek mój!
212 Przy mnie jest prorok boży!
213 W tym wirze,
214 w którym ach! wszystek świat wiruje ze mną,
215 krew cieknie z misy, cieknie strugą ciemną!
216 Zedrzyjcie ze mnie te szarfy!
217 Zedrzyjcie drogie powłoki!
218 Niech krew ta cieknie po mym łonie białem!
219 Niech się spokrewni z mym ciałem
220 ten przekosztowny zdrój!
221 O święte objawienie mej boskiej urody!
222 Te oczy,
223 w które wpatrywać się będzie
224 ten mój kochanek młody,
225 aż mu się z szału wszystek świat zamroczy!
226 Ach! przyjdź!...
227 Te moje włosy miedziane,
228 w które on rękę zanurzy
229 i będzie na swej dłoni ich sypkość promienną
230 z rozkosznym ważył uśmiechem!
231 Ach! przyjdź!...
232 Te usta, szkarłatem zlane,
233 barwami od świtowych ros wilgotnej róży!
234 Ach! przyjdź!
235 Te moje piersi drzemiące!
236 Z parą łabędzi porówna je senną
237 i potem je pożarem całunków przebudzi,
238 aż spłomienieją od rozkosznych znamion!
239 Ach! przyjdź!...
240 Te biodra, które zamknie pierścieniem swych ramion!
241 Ach! przyjdź!...
242 Ach! przyjdź, kochanku, przyjdź!...
243
244 Dlaczego głos mój w pustym rozbrzmiewa przestworzu?
245 Dlaczego mu potężnym nie odpowie echem
246 głos twój, proroku, by wieścił przemianę
247 okręgów świata pod mocą
248 miłości mojej niesytej?
249 Proroku! niebios błękity
250 złączą się z ziemią, przez ciebie wezwane,
251 w tajemnic jeden cud
252 i ty objąłeś istotę stworzenia,
253 objąwszy miłość mą!
254 O! jakie blaski w twoich oczach drżą!
255 W jakąż muzykę głos się twój przemienia!
256 Jak rozkrysztala się w srebrnych oparach!
257 Jak z światów cudotwórczym zlewa się oddechem!
258 Głos twój, przy moich zająwszy się żarach,
259 błyskawicami moich żądz brzemienny,
260 huczący grzmotem namiętnego szału,
261 który od końca do końca
262 przenika głębie, moją przepełnione duszą,
263 wstrząśnie tej ziemi macierzystym łonem
264 i nowe siły wywiedzie z jej wnętrza.
265 Z przepaści ciemnie się ruszą
266 i jutrznie, owinięte obrzeżem czerwonem!
267 Do boju stanie dzień z nocą;
268 pomrok ucieknie, jak tchórz;
269 łyskliwe wody zagrają pieśń fal
270 pod tchnieniem rannych zórz,
271 pod lubieżnymi całunkami słońca,
272 które powstanie, rozbudzone głosem
273 twojej natchnionej, a mnie pełnej pieśni.
274 O wskrześnij, wiosno, o wskrześnij!
275 Po łąk kwitnących obszarach
276 rozpromienieją się rosy,
277 a ty je strącać będziesz stopy swemi,
278 przed siebie idąc z głową, wzniesioną w niebiosy,
279 dumny, że z stworzeń najpierwsza,
280 że ta najczystsza i ta najgorętsza
281 na niewolnika wzięła cię swej wielkiej,
282 swej wszechpotężnej miłości,
283 która jest jedną na niebie i ziemi,
284 która stworzyła te jutrznie, te zorze,
285 te słońca i te rosy słoneczne kropelki
286 i to rozkwitłe zboże,
287 uginające przed tobą swe kłosy...
288 Las się rozszumi, a ty, o proroku,
289 jeden na ziemi i niebie,
290 słuchać go będziesz i, idąc przed siebie,
291 wciąż zasłuchany w tę szumiącą dal,
292 zgłębisz tę głębię szumu,
293 ujrzysz w nim duszę Salomy
294 i śpiewać będziesz jej chwałę,
295 że była przedtem, nim w wierzchołkach drzew
296 ten tajemniczy zaszeleścił śpiew...
297 Przeze mnie, przeze mnie
298 przenikniesz wieków ciemnie
299 i rozsłonecznisz to, co legło w mroku!
300 Przeze mnie, przeze mnie
301 rozpoznasz związek pomiędzy obłoku
302 rozsłonecznioną urodą,
303 a szmaragdową jętką, co nad wodą,
304 nad szeleszczącą trzciną skrzydły przejrzystemi
305 lśni w promienistym słońcu
306 i nad wieczności zagadką przelata,
307 nad życiem i śmiercią ziemi.
308 Przeze mnie, przeze mnie
309 poznasz, co w gwiazd się kryje milionie,
310 a onym kurzu, który wiatr południa
311 wzrusza po drogach i rzuca na świeże,
312 po burtach rowów i miedzach rosnące
313 kępy krwawników i śniade szaleje!
314 Przeze mnie, przeze mnie
315 rozpoznasz związek pomiędzy spokojem
316 w tę północ letnią, a drganiem powietrza
317 nad rozległymi rżyskami
318 w sierpniowy skwar,
319 gdy słońce stanie na szczycie.
320 Przeze mnie, przeze mnie
321 rozpoznasz związek między pluskiem ryby,
322 zostawiającej kręgi na jeziorze,
323 a wulkanicznym ogniem, który w łonie
324 rodzącej ziemi płonie
325 i wre i huczy i lawy
326 wyrzuca potok krwawy,
327 że ziemia z grzmotem pęka i walą się miasta
328 i giną miłości nadzieje,
329 a w śmierci pełnej pustce rozpacza niewiasta!
330 I nic nie widzi, tylko oczu dwoje,
331 płonące ogniem wulkanu!
332 I nic nie słyszy, tylko wrzące tchnienie
333 swej rozszalałej piersi!
334 I nic nie liczy tylko one chwile,
335 kiedy na świata mogile
336 stanie z tą misą złocistą
337 i krąg szalony zatoczy —
338 ten krąg radości i bólu...
339 A ty, o królu Herodzie,
340 życia i śmierci barbarzyński królu:
341 w taniec przed tobą pójdzie wstyd dziewiczy,
342 tylko mi pozwól wziąć
343 głowę bożego proroka!...
344 A wy służebne! przyjaciółki moje!
345 Słuchajcie dźwięków mej harfy!
346 Zedrzyjcie ze mnie te szarfy!
347 Niech padnie ta droga powłoka,
348 niech barbarzyński król życia i śmierci
349 moim się ciałem upije!
350 Niech go powali ten taniec
351 zapamiętałych żywiołów!
352 Niech wie, że chociam z popiołów
353 i popiołami żyję,
354 przy mnie jest prorok boży,
355 przy mnie kochanek mój!
356
357 Czemu nie idziesz? czemu?
358 Salome, białolistny kwiat Herodiady,
359 zerwany ręką grzechu z świadomości drzewa,
360 pieśń żywiołów śpiewa...
361
362 Przyjdź!
363
364 Przyjdź!... Pośpieszymy
365 w miesięczną noc do gaju, gdzie cyprysów cienie
366 rosną pod srebrnym księżyca zaklęciem
367 w jakieś tajemne olbrzymy,
368 że po nich stopa człowieka
369 kroczyć się lęka...
370 Ale ode mnie trwoga jak daleka,
371 gdy twa powiedzie mnie ręka,
372 gdy przy mnie Salomy wybraniec
373 z księgą tajemnic, w której zapisano
374 w spełnienia rano,
375 co między cieniem cyprysu,
376 a między krągiem księżyca
377 zmieściło wielkie spełnienie!...
378 Albo się wspniemy na stromość opoki,
379 przeszywającej obłoki,
380 i, mając głębie mórz u naszych stóp,
381 opanujemy los świata...
382 I wielkie zbiorą się rzesze,
383 przyjdą mocarze i króle
384 z swojego życia zawrócą się dróg
385 i wszystkie skarby rozsypią przed tobą,
386 byś był, jak oni,
387 byś się w ich ubrał purpury
388 i na ich tronach siadł
389 i z niebotycznej rozkazywał góry,
390 byś opanował miecze i lemiesze
391 i dzierżył je do końca niezliczonych lat.
392 Byś serca z łon królewskich wydzierał skrwawione
393 i w swojej mocy
394 na misy je rzucał złociste!
395 A ty nad życia żałobą
396 i ponad życia radością,
397 nad jego blaskiem i wonią,
398 nad jego nocą i dniem
399 podniesiesz swą prorocką, niedosięgłą wzgardę
400 i, uderzywszy dłonią
401 w pomarłe głazy twarde,
402 że dźwięk wydadzą krwawy,
403 a dotąd niesłyszany w istnienia obrębie,
404 rozpoczniesz wieścić sprawy,
405 będące ponad istnieniem,
406 nad tym, co się mieści,
407 w rozkoszy czy boleści,
408 między cyprysu cieniem,
409 a krągiem srebrnego miesiąca.
410 A morze, nad bezdenne wychyliwszy głębie
411 swą rozwichrzoną, niepomierną głowę,
412 na której każdy włos,
413 srebrzystą pianą zlany,
414 dźwiga wieczności głośne oceany,
415 słuchać cię będzie z poszumem,
416 co najgłośniejszy ból światów przygłuszy!
417 Lecz ponad morza szum
418 pójdzie ten głos,
419 który się wyrwie z twej duszy...
420 Lewiatan się ruszy
421 i oczy swe globowe z zdumienia otworzy
422 i paszczę, która chłonie wieków straszny żer,
423 do twej wyciągnie Salomy.
424 Pragnie ją pożreć, że twemu wieszczeniu
425 dała tę wielką moc,
426 która nad wszystkie idzie Lewiatany!
427 Ale w szatańską noc,
428 gdy błyskawice i gromy
429 z krzykiem owijać będą swymi wstęgi
430 i żreć swoimi ogniami
431 wieczysty byt,
432 ona płomiennym mieczem swej potęgi,
433 która ci duszę rozżegła
434 do wieczystego płomienia,
435 odetnie głowę potwora
436 i na złocistej ją misie
437 przed tobą rozkosznie złoży,
438 o ty cyprysie,
439 cień rzucający olbrzymi!...
440 O ty proroku boży!
441 O ty kochanku mój!...
442 Ach przyjdź!
443
444 Czemu twe oczy umarłe tak płoną
445 w konającego dnia zorzę czerwoną?
446 Przyjdź!
447 Libijczyk, królewskiego strzegący pałacu,
448 śmiał ku mnie sięgnąć swym okiem!
449 Zakradał się z wieczora pod białe me ściany
450 aby, z westchnieniem głębokiem,
451 zobaczyć twojej wybranej
452 ten obnażony cud,
453 ścielący się na miękkie jedwabiów dywany,
454 pomiędzy rozsunięte miłości osłony,
455 na łoże płonących żądz.
456 Ach! przyjdź!
457 Libijczyk do przybytku wejdzie nieproszony,
458 westchnieniem miłość mą kupi,
459 na jego czaszce trupiej
460 me rozżarzone położą się ręce!
461 Do jego czarnej brody
462 przylgnie ten dziwny kwiat,
463 który w pożądań niweczącej męce
464 zabójczym mieczem wykwita
465 z mej twarzy młodej —
466 jak twe źrenice, choć umarłe, płoną
467 w cichej bladości na tej misie złotej!
468 Ach! przyjdź!
469 Przyjdźże z tym głosem bożym,
470 który rozbrzmiewa w świątyni
471 nad lud ten tłumny,
472 o marmurowe łamie się kolumny
473 i o sklepienia odbija się gromem
474 i jehowiczne łoskoty
475 na całopalne rozlewa ołtarze!
476 Libijczyk zwiędłoczoły opuści z mym sromem
477 mojego domu próg...
478 Ach! przyjdź!
479 Salome cię woła...
480 Salome, kłęby włosów rozwiawszy miedziane,
481 niby wieków pożaru krwawiące się łuny,
482 w wieczystej harfy uderzyła struny
483 i śpiewa —
484 i wzywa cię, proroku: przyjdź! ach! przyjdź! ach! przyjdź!
485 Weź mnie do swego kościoła!
486 W ręku trzymając palmy,
487 zerwane z wiosennego zmartwychwstania drzewa,
488 nucić będziemy psalmy,
489 wielbić będziemy Boga,
490 jako jest jeden Bóg,
491 który miłości pragnienie
492 w twoją Salome wlał.
493 Mirę będziemy sypać w trybularze,
494 do ognia dokładać drew,
495 niech Abrahama spełni się ofiara!
496 Niech głowa bożego proroka,
497 który ten zrodził śpiew,
498 ten śpiew wieczysty,
499 spocznie na misie złocistej!
500 Albo wszechmożny podniesiemy bunt!
501 Podważym świątynny mur —
502 niech runie u naszych stóp
503 wraz z Bogiem, który w piersi najprzedniejszej z cór
504 zbudził rozpaczny głos,
505 ciemny, jak grób,
506 rozbrzmiewający nad wielką nicością,
507 idący w zorzę czerwoną
508 konającego Żywota,
509 nad tymi oczy, co tak strasznie płoną!...
510
511 Miso wybrana! o miso ty złota!
512 wieczysta struno mej harfy!...
513
514 Ach! przyjdź, proroku, przyjdź!...
515 A wy, o moje służebne,
516 zedrzyjcie ze mnie te szarfy —
517 i tańczcie... i tańczcie!... i tańczcie!...
518
519 Miso wybrana! o miso ty złota!...
520
521