3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
19 Pieśń świętojańska o sobótce
27 Gdy słońce raka zagrzewa,
28 A słowik więcej nie spiewa,
29 Sobótkę, jako czas niesie,
30 Zapalono w Czarnym Lesie.
32 Tam goście, tam i domowi,
33 Sypali się ku ogniowi;
34 Bąki za raz troje grały
35 A sady się sprzeciwiały.
37 Siedli wszyscy na murawie;
38 Potym wstało sześć par prawie
39 Dziewek jednako ubranych
40 I belicą przepasanych.
42 Wszytki spiewać nauczone,
43 W tańcu także niezganione;
44 Więc koleją zaczynały,
45 A pierwszej tak począć dały:
53 Siostry, ogień napalono
54 I placu nam postąpiono;
55 Czemu sobie rąk nie damy,
56 A społem nie zaspiewamy?
58 Piękna nocy, życz pogody,
59 Broń wiatrów i nagłej wody
60 Dziś przyszedł czas, że na dworze
61 Mamy czekać ranej zorze.
63 Tak to matki nam podały,
64 Samy także z drugich miały,
65 Że na dzień świętego Jana
66 Zawżdy sobótka palana.
68 Dzieci, rady mej słuchajcie,
69 Ojcowski rząd zachowajcie:
70 Święto niechaj świętem będzie,
71 Tak bywało przed tym wszędzie.
73 Święta przed tym ludzie czcili,
74 A przedsię wszytko zrobili;
75 A ziemia hojnie rodziła,
76 Bo pobożność Bogu miła.
78 Dziś bez przestanku pracujem
79 I dniom świętym nie folgujem:
80 Więc też tylko zarabiamy,
81 Ale przedsię nic nie mamy.
83 Albo nas grady porażą,
84 Albo zbytnie ciepła każą;
85 Co rok słabsze urodzaje,
86 A zła drogość za tym wstaje.
88 Pracuj we dnie, pracuj w nocy,
89 Prózno bez Pańskiej pomocy;
90 Boga, dzieci, Boga trzeba,
91 Kto chce syt być swego chleba.
93 Na tego my wszytko włóżmy,
94 A z sobą sami nie trwóżmy;
95 Wrócąć się i dobre lata,
96 Jeszczeć nie tu koniec świata.
98 A teraz ten wieczór sławny
99 Święćmy jako zwyczaj dawny,
100 Niecąc ognie do świtania,
101 Nie bez pieśni, nie bez grania!
109 To moja nawiętsza wada,
110 Że tańcuję barzo rada;
111 Powiedzcież mi, me sąsiady,
112 Jest tu która bez tej wady?
114 Wszytki mi się uśmiechacie,
115 Podobno ze mną trzymacie;
116 Postępujmyż tedy krokiem,
117 Aleć nie masz jako skokiem.
119 Skokiem taniec nasnadniejszy,
120 A tym jeszcze pochodniejszy,
121 Kiedy w bęben przybijają,
122 Samy nogi prawie drgają.
124 Teraz masz czas, umiesz li co,
125 Mój nadobny bębennico!
126 Wszytka tu wieś siedzi wkoło,
127 A w pośrzodku samo czoło.
129 Żeby też tu ta nie była,
130 Która twemu sercu miła?
131 Każesz li, wierzyć będziemy,
132 Aleć insze rozumiemy.
134 Pomóż oto dobrej rzeczy,
135 A nasz taniec miej na pieczy;
136 Owa najdziesz i w tym rzędzie,
137 Coć za wszytki płatna będzie.
139 Ja się nie umiem frasować,
140 Toż radzę drugim zachować;
141 Bo w trosce człowiek zgrzybieje
142 Pierwej, niż się sam spodzieje.
144 Ale gdzie dobra myśl płuży,
145 Tam i zdrowie lepiej służy;
146 A choć drugi zajdzie w lata,
147 I tak on ujdzie za swata.
149 Za mną, za mną, piękne koło,
151 A ty się czuj, czyja kolej,
152 Nie masz li mię wydać wolej!
160 Za mną, za mną, piękne koło,
162 Czuję się, że moja kolej,
163 A ja nie mam wydać wolej.
165 Sam ze wszytkiego stworzenia
166 Człowiek ma śmiech z przyrodzenia;
167 Inszy wszelaki zwierz niemy
168 Nie śmieje się, jako chcemy.
170 Nie ma w swym szaleństwie miary,
171 Kto gardzi Pańskimi dary;
172 A bodaj miał płakać siła,
173 Komu dobra myśl niemiła.
175 Śmiejmy się! Czy nie masz czemu?
176 Śmiejże się przynamniej temu,
177 Że, nie mówiąc nic trefnego,
178 Chcę po was śmiechu śmiesznego.
180 Wystąp' ty, coś ciągnął kota,
181 A puść się na chwilę płota.
182 Uchowa cię dziś Bóg szkody
183 Bo tu opodal do wody.
185 Ciągnie go drugi na suszy
186 Tobie trzeba aż po uszy
187 Nieboże mój, kto cię zbłaźnił,
188 Żeś tak srogie zwierzę draźnił?
190 Nie znasz ludzi, co przed kotem
191 Pierzchają nawiętszym błotem?
192 A na jego głos straszliwy
193 Ledwe drugi będzie żywy
195 Głaszcz na nim, jako chcesz, skórę,
196 On przedsię ogonem wzgórę;
197 Zły z nim pokój, gorsza zwada;
198 Jeszcze i dziś strach sąsiada.
200 Czasem też i z dachu spadnie,
201 A przedsię na nogi padnie;
202 I chłop foremniejszy bywa,
203 Gdzie kot we łbie przemieszkiwa.
205 A to jako w nim szacować,
206 Że umie i praktykować?
207 A to tak wieszcza bestyja,
208 Że się zawżdy na deszcz myja.
210 Więc łowiec niepospolity
211 A w swych sprawach dziwnie skryty.
212 K'temu rzadko uśnie w nocy,
215 Kocie, wszytko to do czasu,
216 Strzeż wilka wyszczekać z lasu:
217 A może być i w tym stadzie,
218 Co już myśli o zakładzie.
226 Komum ja kwiateczki rwała,
227 A ten wianek gotowała?
228 Tobie, miły, nie inszemu,
229 Któryś sam mił sercu memu.
231 Włóż na piękną głowę twoję
232 Tę rozkwitłą pracą moję;
233 A mnie samę na sercu miej,
234 Toż i o mnie sam rozumiej.
236 Żadna chwila ta nie była,
237 Żebych cię z myśli spuściła;
238 I sen mię prace nie zbawi,
239 Spię, a myślę, by na jawi.
241 Tę nadzieję mam o tobie,
242 Że mię też masz za co sobie:
243 Ani wzgardzisz chucią moją,
244 Ale mi ją oddasz swoją.
246 Tego zataić nie mogę,
247 Co mi w sercu czyni trwogę;
248 Wszytki tu wzrok ostry mają
249 I co piękne, dobrze znają.
251 Prze Bóg, siostry, o to proszę,
252 Niech tej krzywdy nie odnoszę,
253 By mię która w to tknąć miała,
254 O com się ja utroskała.
256 O wszelaką inszą szkodę
257 Łacno przyzwolę na zgodę;
258 Ale kto mię w miłość ruszy,
259 Wiecznie będzie krzyw mej duszy!
267 Zwierzę-ć się, gromado moja,
268 Nie mam przed Szymkiem pokoja!
269 Za trzewik mi zastępuje,
270 A powiada, że miłuje.
272 Szymku, by to prawda była,
273 Dobrze bych Bogu służyła;
274 Ale ty rad z ludzi szydzisz,
275 Zwłaszcza gdy prostaka widzisz.
277 Tobie to wolno samemu,
278 Ale, wierę, nie inszemu;
279 Bo ty z tym nadobnie umiesz,
280 A gdzie kogo tknąć, rozumiesz.
282 I któraż by nie szła rada
283 Za tak gładkiego sąsiada?
284 Podajże jej kęs nadzieje,
285 Alić się już moja śmieje.
287 I samam tak głupią była,
288 Żem ci też kiedy wierzyła;
289 Dziś już nic i pókim żywa,
290 Znam cię, ziółko, żeś pokrzywa.
292 Ze mną sobie rzecz najdujesz,
293 Drugiej nogę przystępujesz;
294 Odpuść mi: silnyś przechyra,
295 A ja z takim nie mam mira.
297 Nie sprawujże się przez miarę,
298 Boć zaś ludzie dadzą wiarę;
299 A mało sobie poprawisz,
300 Że mię w nieprawdzie zostawisz.
308 Gorące dni nastawają,
309 Suche role się padają;
310 Polny świercz, co głosu sstaje,
311 Gwałtownemu słońcu łaje.
313 Już mdłe bydło szuka cienia
314 I ciekącego strumienia,
315 I pasterze, chodząc za niem,
316 Budzą lasy swoim graniem.
318 Żyto się w polu dostawa
319 I swoją barwą znać dawa,
320 Iż już niedaleko żniwo:
321 Miej się do sierpa co żywo!
323 Sierpa trzeba oziminie,
324 Kosa się zejdzie jarzynie;
325 A wy, młodszy, noście snopy,
326 Drudzy układajcie w kopy!
328 Gospodarzu nasz wybrany,
329 Ty masz mieć wieniec kłosiany,
330 Gdy w ostatek zboża zatnie
331 Krzywa kosa już ostatnie.
333 A kiedy z pola zbierzemy,
334 Tam dopiero odpoczniemy
335 Dołożywszy z wierzchem broga;
336 Już więc, dzieci, jedno Boga!
338 Wtenczas, gościu, bywaj u mnie,
339 Kiedy wszytko najdziesz w gumnie,
340 A jeśli ty rad odkładasz,
341 Mnie do siebie drogę zadasz.
349 Prózno cię patrzam w tym kole:
350 Twoja, miły, rozkosz pole;
351 A raczej zwierz leśny bijesz,
352 Niż tańcujesz albo pijesz.
354 Ja też, bym nabarziej chciała,
355 Trudno bym się zdobyć miała
356 Na lepszą myśl; bo po tobie
357 Serce zawżdy teskni sobie.
359 Wolałabym też tym czasem
360 Gdziekolwiek pod gęstym lasem
361 Użyć z tobą towarzystwa,
362 Pomogę ja i myślistwa.
364 Czego miłość nie przywyknie?
365 Już ja trafię, gdy pies krzyknie,
366 Gdzie zajeżdżać zającowi
367 Mając charty pogotowi.
369 A kiedy rzucisz sieć długą,
370 Jeslić się swoją posługą
371 Ni nacz więcej nie przygodzę,
372 Niech za tobą smycz psów wodzę!
374 Żadna gęstwa, żadne głogi
375 Nie przekażą mojej drogi;
376 Tak lato jako śrzeżogę
377 Przy tobie ja wytrwać mogę!
379 Albo, mój myśliwcze, tedy
380 Pokwap' się do domu kiedy;
381 Albo mnie ciężko nie będzie
382 Ciebie naszladować wszędzie!
391 Przy tym lesie chłodne zdroje
392 I łąka nieprzepasiona,
393 Kosą nigdy nie sieczona.
395 Tu wasza dziś pasza będzie;
396 A ja, mając oko wszędzie,
397 Będę nad wami siedziała
398 I tymczasem kwiatki rwała.
400 Kwiatki barwy rozmaitej,
401 Które na łubce obszytej
402 Usadzę w nadobne koło
403 I włożę na swoje czoło.
405 Tak dziewka, jako młodzieniec,
406 Nie proś mię nikt o mój wieniec!
407 Samam go swą ręką wiła,
410 Dałam wczora taki drugi;
411 Będzie mi go żal czas długi;
412 Bo mię za raz pobrać dano,
413 Czego mi czynić nie miano.
416 Wam płyną te chłodne zdroje;
417 Wam kwitnie łąka zielona,
418 Kosą nigdy nie sieczona!
426 Ja spiewam, a żal zakryty
427 Mnoży we mnie płacz obfity.
428 Spiewa więzień okowany
429 Tając na czas wnętrznej rany.
431 Spiewa żeglarz w cudze strony
432 Nagłym wiatrem zaniesiony;
433 I oracz ubogi spiewa,
434 Choć od pracej aż omdlewa.
436 Spiewa słowik na topoli,
437 A w sercu go przedsię boli
438 Dawna krzywda; mocny Boże,
439 Iż z człowieka ptak być może!
441 Nadobnać to dziewka była,
442 Póki między ludźmi żyła;
443 Toż niebodze zawadziło,
444 Bo każdemu piękne miło.
446 Zły a niewierny pohańcze,
447 Zbójca własny, nie posłańcze!
448 Miawszy odnieść siostrę żenie
449 Zawiodłeś ją w leśne cienie.
451 Próznoś jej język urzynał,
452 Bo wszytko, coś z nią poczynał,
453 Krwią na rąbku wypisała
454 I smutnej siestrze posłała.
456 Nie wymyślaj przyczyn sobie,
457 Pewnać już sprawa o tobie;
458 Nie składaj nic na źwierz chciwy,
459 Umysł twój krzyw niecnotliwy.
461 Siadaj za stół, jesliś głodzien,
462 Nakarmią cię, czegoś godzien;
463 Już ci żona warzy syna,
464 Nieprzejednanać to wina.
466 Nie wiesz, królu, nie wiesz, jaki
467 Obiad i co za przysmaki
468 Na twym stole; ach, łakomy,
469 Swe ciało jesz, niewiadomy!
471 A gdy go tak uraczono,
472 Głowę na wet przyniesiono;
473 Temu czasza z rąk wypadła,
474 Język zmilknął, a twarz zbladła.
476 A żona powstawszy z ławy:
477 „Coć się zdadzą te potrawy?
478 To za twą niecnotę tobie,
479 Zdrajca mój, synowski grobie!”
481 Porwie się mąż ku niej zatym,
482 Alić nasz dudkiem czubatym;
483 Sama się w jaskółkę wdała,
484 Oknem, łając, poleciała.
487 Obrosła w słowicze pióra;
488 I dziś wdzięcznym głosem cieszy,
489 Kto się kolwiek w drogę śpieszy.
491 Chwała Bogu, że te kraje
492 Niosą insze obyczaje,
493 Ani w Polszcze jako żywy
494 Zjawiły się takie dziwy.
496 Jednak ja mam, co mię boli;
497 A by dziś nie ludziom k'woli,
498 Co śpiewam, płakać bych miała,
499 Acz me pieśni płacz bez mała.
507 Owa u ciebie, mój miły,
508 Me prośby ważne nie były;
509 Próznom ja łzy wylewała
510 I żałosnie narzekała.
512 Przedsięś ty w swą drogę jechał,
513 A mnieś, nieszczęsnej, zaniechał
514 W ciężkim żalu, w którym muszę
515 Wiecznie trapić moję duszę.
517 Bodaj wszytkich mąk skosztował,
518 Kto naprzód wojsko szykował
519 I wynalazł swoją głową
520 Strzelbę srogą, piorunową.
522 Jakie ludzkie głupie sprawy:
523 Szukać śmierci przez bój krwawy!
524 A ona i tak człowieczy
525 Upad ma na dobrej pieczy.
527 Przynamniej by mi w potrzebie
528 Wolno stanąć wedla ciebie;
529 Przywykłabych i ja zbroi,
530 Bodaj przepadł, kto się boi!
532 Jednak ty tak chciej być śmiałym,
533 Jakoby się wrócił całym;
534 A nie daj umrzeć mnie, smutnej,
535 W płaczu i w trosce okrutnej.
537 A wiarę, coś mi ślubował,
538 Pomni, abyś przy tym chował;
539 Tę mi przynieś a sam siebie;
540 Dalej nie chcę nic od ciebie!
548 Skrzypku, by w tej pięknej rocie
549 Usłyszeć co o Dorocie,
550 Weźmi gęśle, jakoć miła,
551 A zagraj nie myśląc siła!
553 Nieprzepłacona Doroto,
554 Co między pieniędzmi złoto,
555 Co miesiąc między gwiazdami,
556 Toś ty jest między dziewkami!
558 Twoja kosa rozczosana
559 Jako brzoza przyodziana;
560 Twarz jako kwiatki mieszane
563 Nos jako sznur upleciony,
564 Czoło jak marmór gładzony;
565 Brwi wyniosłe i czarnawe,
566 A oczy dwa węgla prawe.
569 A zęby szczere perłowe;
570 Szyja pełna, okazała,
571 Piersi jawne, ręka biała.
573 Serce mi zakwitnie prawie
574 Przy twej przyjemnej rozprawie;
575 A kiedy cię pocałuję,
576 Trzy dni w gębie cukier czuję.
578 W tańcuś jak jedna bogini,
579 A co cię skutniejszą czyni:
580 Nie masz w tobie nic hardości,
581 Co więc rzadko przy gładkości.
583 Tymeś ludziom wszytkim miła
584 I mnieś wiecznie zniewoliła;
585 Przeto cię me głośne strony
586 Będą sławić na wsze strony.
594 Wsi spokojna, wsi wesoła,
595 Który głos twej chwale zdoła?
596 Kto twe wczasy, kto pożytki
597 Może wspomnieć za raz wszytki?
599 Człowiek w twej pieczy uczciwie
600 Bez wszelakiej lichwy żywie;
601 Pobożne jego staranie
602 I bezpieczne nabywanie.
604 Inszy się ciągną przy dworze
605 Albo żeglują przez morze,
606 Gdzie człowieka wicher pędzi,
607 A śmierć bliżej niż na piędzi.
609 Najdziesz, kto w płat język dawa,
610 A radę na funt przedawa,
611 Krwią drudzy zysk oblewają,
612 Gardła na to odważają.
614 Oracz pługiem zarznie w ziemię;
615 Stąd i siebie, i swe plemię,
616 Stąd roczną czeladź i wszytek
617 Opatruje swój dobytek.
620 Jemu pszczoły miód dawają;
621 Nań przychodzi z owiec wełna
622 I zagroda jagniąt pełna.
624 On łąki, on pola kosi,
625 A do gumna wszytko nosi.
626 Skoro też siew odprawiemy,
627 Komin wkoło obsiędziemy.
629 Tam już pieśni rozmaite,
630 Tam będą gadki pokryte,
631 Tam trefne plęsy z ukłony,
632 Tam cenar, [tam] i goniony
634 A gospodarz wziąwszy siatkę
635 Idzie mrokiem na usadkę
636 Albo sidła stawia w lesie;
637 Jednak zawżdy co przyniesie.
639 W rzece ma gęste więcierze,
640 Czasem wędą ryby bierze;
641 A rozliczni ptacy wkoło
644 Stada igrają przy wodzie,
645 A sam pasterz, siedząc w chłodzie,
646 Gra w piszczałkę proste pieśni;
647 A faunowie skaczą leśni.
649 Zatym sprzętna gospodyni
650 O wieczerzej pilność czyni,
651 Mając doma ten dostatek,
652 Że się obejdzie bez jatek.
654 Ona sama bydło liczy,
655 Kiedy z pola idąc ryczy,
656 Ona i spuszczać pomoże;
657 Męża wzmaga, jako może.
659 A niedorośli wnukowie,
660 Chyląc się ku starszej głowie,
661 Wykną przestawać na male,
662 Wstyd i cnotę chować w cale.
664 Dzień tu, ale jasne zorze
665 Zapadłyby znowu w morze,
666 Niżby mój głos wyrzekł wszytki
667 Wieśne wczasy i pożytki.