3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
23 Trąba dziwny dźwięk rozsieje,
24 ogień skrzepnie, blask ściemnieje,
25 w proch powrócą światów dzieje.
26 Z drzew wieczności spadną liście
27 na Sędziego straszne przyjście,
28 by świadectwo dać Psalmiście...
30 A ty, psalmisto Pański, nastrój harfę swoją
33 Grzech krwią czarną duszę plami...
34 Bez obrońcy staniem sami —
35 któż zlituje się nad nami?
38 O Boże! Ty bądź naszą łaską i obroną!
41 O Głowo, owinięta cierniową koroną,
42 gasnącym wieki wieków spojrzyj na nas okiem!
43 O spojrzyj na nas z tej głuszy,
44 która swym tchnieniem głębokiem
45 ogarnia światów bezmiary,
46 a którą ty wypełniasz swych bólów ogromem,
47 o Głowo, owinięta cierniową koroną!
49 Żałobna drogo nieochybnej kary,
50 broczącej we łzach i przy jęków wtórze
51 w ten pozbawiony końca
52 Pańskiego gniewu dzień,
53 w którym w pożarach spokojnego słońca
54 szatańskim chichotem płoną
55 świeże, niezwiędłe róże
60 tej Konieczności cień,
61 z której przepastnej głębiny,
62 z łona, pełnego niweczących tchnień,
63 nad boskiej woli złomem
64 wyrosły zabójcze kwiaty
65 w Pańskiego gniewu nieskończony dzień...
67 A Ewa jasnowłosa, matka gwiazd i ziemi,
68 upaja się ich wonią, schylona nad niemi.
70 Przez ciebie w proch nicości wracają Twe światy,
71 o Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!
73 Od Twego drzewa oderwany liść,
74 pędzi duch ludzki i naprzód i wstecz,
75 niby garść kurzu, porwana cyklonem:
76 przed nim i za nim płomienisty miecz
77 iskrzy się ostrzem czerwonem;
78 przed nim i za nim wstają z swych cmentarzy
79 upiory wieków, naznaczone sromem
81 i klną i bluźnią i płaczą,
84 od szaleńczego zamierają śmiechu
85 w ten Pańskich gniewów nieskończony dzień...
87 O Głowo, owinięta cierniową koroną,
88 Ty, co rozpierasz Swej męki ogromem
89 pierś Konieczności! O Głowo,
90 której źrenice, jako dwie pochodnie
92 nad krętą, pustą, nieskończoną drogą
93 i gasną, gasną, a zgasnąć nie mogą,
94 zawrzyj Swe oczy nad nami,
95 nie patrz na boleść i zbrodnię!...
97 Jedno jest tylko w przestworzach widomem,
98 jedno w zachodniej płomienieje zorzy
99 nad płomiennymi falami
101 i nigdy w ciemnię grobu się nie złoży
102 i nigdy ciężkich stóp swych nie poruszy,
105 jedno jest tylko Jednem,
106 grzmiącym miedzianą surmą archanioła
107 ponad pokoleń pokoleniem biednem
108 w Pańskiego gniewu nieskończony dzień:
109 wielki, wszechmocny Ból.
111 O Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!
112 Niech łaska Twoja winy nam odpuści...
114 do zimnych opok, do strzaskanych grani,
115 sterczących smutnie nad gardłem czeluści,
118 Surma jęczy, surma woła!
119 Giną w chmurach wirchów czoła;
120 wałem mżących mgieł dokoła
121 nieznany oddech miota,
122 jakieś potworne, dzikie kształty tworzy
123 i po dolinach rozpędza ich stada
124 i znów je skupia w przepastnej otchłani
125 i ku niebiosom wyrzuca ich kłąb
126 i w jakieś czarne rozsnuwa całuny
127 ten niewidzialny, dreszcz budzący Tkacz
128 i ciężką, mokrą tą przędzą pokrywa
132 Biada!... Pierś światów przed chwilą tak żywa,
133 kona pod strasznym ciężarem...
134 Olbrzymy świerków padają strzaskane;
135 las się położył na skalisty zrąb;
136 węże kosówek, wyprężywszy ciała
137 w kurczach śmiertelnych, drętwieją bezwładne;
138 wrzos na granitów podścielisku szarem
140 kozice stromą oblepiły ścianę
141 i patrząc trwożnie w bezmierny, daleki,
142 w ten nieskończony chaos mgieł i cieni,
143 runęły w żlebny grób...
144 Rozkrzyżuj silne ramiona
145 i paznokciami wpij się w twardy głaz
146 i odwróć oczy od onej przestrzeni,
147 w której rozsadza horyzontów krańce
148 ta Głowa, w cierń uwieńczona!
150 Nie patrz, gdzie siadła jasnowłosa Ewa,
151 wygnana z raju na wieczysty czas,
152 mająca zbrodnię u swych białych stóp,
153 wieczyście żarta płomienistą żądzą
156 O duszo, pełna miłości,
157 a którą nieustanne szarpią niepokoje!
158 Pańskiego gniewu zwalił się już dzień!
159 Trombita Sądu nad tobą rozbrzmiewa
160 piorunną mocą archanielskich tchnień
161 w Pańskiego gniewu nieskończony dzień...
165 tak, mnie, Adama, com na barki swoje
166 zabrał z Ogrodu to nadludzkie brzemię
168 i wieki wieków pnę się z tym ciężarem
170 i zbladłą nie śmiem odwrócić się twarzą
171 tam, ku tym zmrokom, co zaległy ziemię,
172 tam, ku piekielnej przełęczy,
173 na której siadła jasnowłosa Ewa
174 z padalcem grzechu u swych białych stóp...
177 opromienione okręgami tęczy,
178 z padolnych Styksów powstają głębiny
179 w Pańskiego gniewu nieskończony dzień
180 i rosną, rosną w jakiś straszny las,
181 co wierzchołkami swych bolesnych drzew
182 przeszywa wszystkie mgły
183 i wszystkie blaski, które lśnią nad mgłami,
184 wypływające z Wszechmocy Istnienia.
186 O Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!
187 Twojego gniewu nadszedł wielki czas,
188 głos już zagrzmiał hiobowy,
189 niebios walą się posowy,
190 z owiniętej cierniem Głowy
191 rzeką i morzem płynie ciepła krew,
192 w rzekę i morze krwi jej ból się zmienia...
194 W świątyni bożej zamilkł święty śpiew,
195 już się zasłona rozdarła na dwoje,
196 mur się już wali i skała już pęka...
197 A krew w tych morzach, w tych czerwonych rzekach
198 ścięła się w ciemny lód...
202 Ogromna, niesłychana, wiekuista męka,
203 z nieprzygasłymi oczyma,
204 milcząca, cicha i, jak zmierzch, pobladła,
205 na wklęsłych skroniach siadła,
206 na wpółotwartych powiekach
207 i na wydętych piersiach tych olbrzymich ciał,
208 które do krzyżów przybiła
210 W kleszczach je swoich trzyma,
211 wpija się w kąty ust,
212 ramiona w kabłąk gnie
213 dręcząca wieki niezmożona siła
214 i, jak śmiertelny szał,
215 zastygły, skamieniały w godzinie konania,
216 swoim ciężarem się wgniata
217 w zwiędłe, z przepasek odsłonięte brzuchy
218 i biodra spłaszcza, kolana rozsuwa
219 i pokrzywione, czarne palce nóg,
220 pokrytych siecią fioletowych żył,
221 w zamarłych kurczach wydłuża...
223 O widma, płynące w dal,
224 w ten przestwór ślepy i głuchy,
225 w wilgotny, mgławy pył,
226 w te ciemne wnętrza bezsłonecznych brył,
227 w potworne gmachy nadszczytowych chmur!
229 Jeszcze nie zapiał kur,
230 a na piekielnej przełęczy,
231 nad dnem Styksowych otchłani,
232 siedzi pod złomem niebotycznej grani
233 pramatka Grzechu, jasnowłosa Ewa,
234 z gadziną zdrady u swych białych stóp.
237 Straszny przed nami otworzyłeś grób...
239 I płyną, płyną te milczące krzyże
240 razem z ruchomym, wielkim trzęsawiskiem,
241 które swą rdzawą kałużą oblewa
243 Wszystko, co było dalekim i bliskiem,
244 co opadało w niedojrzaną głąb
245 i w niedojrzane wznosiło się wyże,
246 teraz tym wielkim, grząskim bagnem płynie
247 w Pańskiego gniewu ostatniej godzinie...
249 Światy pochłania nieprzebyty muł,
250 światy, od bożych odepchnięte bram.
252 A spod korzeni jadowitych ziół,
253 spod kęp sitowia i trzciny i traw,
254 z rowów, przepadlisk, wądolców i jam,
255 pokrytych opalowym szkliwem zgniłych wód,
256 zaczyna wypełzywać żmij skłębiony płód:
257 czarne pijawki, zielone jaszczury
258 wiją się naprzód wpław
259 i oplatają kręgami śliskiemi
260 męczeńskich krzyżów smutne miliardy,
261 z bagnistej wyrosłe ziemi,
262 zapadłe w bagnisty kał...
263 I oto głowy swoje, dziwne, ludzkie głowy,
264 świecące trupim tłuszczem zżółkłych, łysych czół,
265 o szczękach, otulonych kłębem czarnych bród,
266 kładą na łonach tych pomarłych ciał...
267 I skośne, mętne oczy podnoszą do góry
268 ku ich schylonym skroniom...
269 I biodra opasawszy w lubieżnym uścisku,
271 szepczą im słowa rozpusty...
273 O Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!
274 W królestwie Śmierci staje nagi szał.
275 W niedoścignionym błysku
276 tchnienie żywota przenika
277 to, co od wieków zagasło...
278 W Pańskiego gniewu ostatniej godzinie
280 z odrywających się od krzyżów rąk,
281 z odrywających się od krzyżów nóg...
282 I Głowa, owinięta cierniową koroną,
283 ta Głowa, która przestwór wypełnia bezbrzeżny,
284 podnosi ciężkie powieki i patrzy...
286 Jakaż to orgia dzika!
289 Idą na się zmartwychwstali,
290 ogniem wojny świat się pali,
291 tłumy w krwawej brodzą fali!
292 Adamie potępiony, zwróć się z strasznych dróg!
293 Zawiśnij na swym krzyżu, sterczącym w niebiosa,
294 i nie patrz, gdzie w spokoju Ewa jasnowłosa,
295 piekielny zająwszy próg,
296 do rozpustnego przytula się gada!
299 Idą na się zmartwychwstali —
300 w oku mściwy skrzy się gniew,
301 rozpaczy kurcz wypręża rozchylone wargi,
302 kroplisty pot oblewa policzki zapadłe,
303 kudły włosów zlepia gęsta krew.
304 Z wyciem hien, z rykiem lwów,
305 z psów szczekaniem, z rżeniem koni,
306 które cugli nie zaznały,
307 łkając, jęcząc, grożąc, klnąc,
308 poszarpane miecąc skargi,
309 pędzi tuman ludzkich żądz.
311 Ten upada, ten się broni,
312 temu dłoń ścisnęła krtań,
313 ten się w swojego brata paznokciami wrył,
314 a tamten zęby szczerzy, poszarpawszy ramię,
315 a ten olbrzyma ręką pochwycił dwie nogi
316 i rozdarł na dwie szczypy tułów Heraklowy
317 i w ciemną rzucił bezdeń, w Sądu straszną noc...
318 A z parą szklanych, martwych kul,
319 rozsadzających oczodoły,
320 biegnie bez końca, bez końca, bez końca,
321 gnając przed sobą bratobójczy huf,
322 niemy i głuchy Strach...
324 Zakryj błędne źrenice, ścigany Adamie!
325 Nad tobą tam! u szczytu
327 Jej grzechu ciężar zgniótł cię, stanąłeś wpół drogi
328 Zakryj błędne źrenice i na wieki wieków
329 rzuć się w przepastny żleb!...
331 Enoch i Eliasz z proroczymi księgi
332 przyszli obwieścić szalonemu światu
333 Pańskiego gniewu moc.
334 Lecz nim zdołali rozedrzeć swój płaszcz,
335 nim głos wytrysnął z przepełnionych łon,
336 padli w zamęcie spadających gwiazd,
338 na to wzniecone w przedpoczątkach bytu,
339 ażeby zgasły... Amen.
341 Szum się wielki stał dokoła,
342 kiedy surma archanioła
343 na Ostatni Sąd zawoła.
344 Głos rozlega się ponury,
345 jak grzmot leci złotopióry,
346 z dolinami równa góry.
347 Drży strwożona światów dusza,
348 a on głębie mórz wysusza,
349 kości wieków w grobach rusza.
350 Gwiazdy z orbit wytrąciła
351 archanielskiej trąby siła,
352 już rozwarła się mogiła.
353 Idą na się zmartwychwstali,
354 ogniem buntu świat się pali,
355 tłumy w krwawej broczą fali.
356 Z wyciem hien, z rykiem lwów,
357 łkając, jęcząc, grożąc, klnąc
358 pędzi tuman ludzkich żądz...
360 potężne Łono, przepotężnych łon,
363 Łaska łask i gniewów Gniew,
364 stanął nad skonem Żywota
365 i, rękę położywszy na głowie Boleści,
366 na niezmierzonej, cierniem opasanej Głowie,
367 wypełniającej wszechświatów przestwory,
370 a nad pioruny idzie Jego zew!
371 Ogrom bytu błyskawic wszystkich nie pomieści,
372 a Jego światłość złota
373 strzela nad pełnię, nad ogniste łuny
374 błyskawicowych potoków...
376 Czym jestem wobec Ciebie, ja, com z rajskich włości
377 zabrał z sobą, wygnaniec, tę łamiącą winę
379 od Wschodu do Zachodu tułacz nieszczęśliwy,
380 pod nieuchronnych wyroków
381 w początkach dnia i nocy wzniesionym obuchem?!
382 Stopę Swoją złożyłeś na pokoleń grzbiecie
383 i sądzisz! Kyrie elejson!
384 Płaczów i jęków słuchasz niesłyszącym uchem
385 i sądzisz! Kyrie elejson!
386 Na mękę wieków patrzysz niewidzącym okiem
387 i sądzisz! Kyrie elejson!
388 Niewiasta z rozpaczliwym krzykiem rodzi dziecię,
389 Ty jego duszę grzechu oblewasz hyzopem
390 i sądzisz! Kyrie elejson!
391 Wichr idzie po rozdrożach westchnieniem głębokiem
393 modlitwy niesie krwawe, przybite do krzyży,
394 Ty sądzisz! Kyrie elejson!
395 A kto mnie stworzył na to, ażebym w tej chwili,
396 odziany potępienia podartą żałobą,
397 kawałem kiru, zdjętym z mar Twojego świata,
398 wił się i czołgał przed Tobą,
399 i martwym, osłupiałym z przerażenia okiem
400 strasznego Sądu wyławiał płomienne,
401 świat druzgocące rozkazy?
402 A kto mi kazał patrzeć na te czarne głazy,
403 rozpadające się na gruz pod mocą
404 Twojego gniewu, przeraźliwy Boże —
405 na głazy te, gdzie straszny owoc Twego drzewa,
407 do piersi pierś padalca tuli obnażoną?...
409 O Głowo, przepasana cierniową koroną!...
410 Któż się nad dolą zlituje sierocą,
412 której, Boże, Twe ręce, z kajdan nie wyzwolą?
414 Patrzaj!... Kyrie elejson!
416 kładzie na jego skroń —
417 na trupią, zapadniętą, zżółkła skroń zleniałą...
419 I podczas, gdy Swe Sądy sprawiasz Ty, o morze
420 niewyczerpanych gniewów,
421 ona swym okiem patrzy w jego oczy —
425 palcami rozczesuje złoto swych warkoczy
426 i falą złocistych włosów
427 osłania jego nagość i pieści i pieści
428 ustami czerwonymi bladość jego ust.
430 Wężowe jego kręgi opasują biodra
431 rozlubieżnionej Boleści,
432 a ona, wyprężywszy swe rozpustne ciało,
433 nienasyconym oddycha pragnieniem.
435 Na łonie jej spoczęła czarna, lśniąca broda
437 co świat umierający okrył swoim cieniem,
439 w zbrodniczych pieszczot rozdawaniu szczodra,
440 zamknęła w drżące go biodra,
441 w nabiegłe żądzą ramiona...
443 Mą duszę pali wieczna, niezamknięta rana!
444 Któż mi lekarstwo poda?
445 Ojcze rozpusty! Kyrie elejson!
446 Nic, co się stało pod sklepem niebiosów,
447 bez Twej się woli nie stało!
449 O źródło zdrady! Kyrie elejson!
451 i zemsty i rozpaczy szaleńczego śmiechu!
455 Krusz światów posady,
456 rozżegnij wielki pożar w tlejącej iskierce,
457 na popiół spal Adama oszukane serce
459 Z nim razem płacz, kamienny, lodowaty Boże!
460 Niech Twa surma przeraźliwa
461 echem płaczu się odzywa
462 nad pokosem Twego żniwa...
465 Szatana o trzech grzbietach zwalczył w wielkim boju
466 archanioł pański, Michał, i zginął w otchłani. Amen.
468 I stał się koniec świata... O chwilo spokoju!
469 Zgasł płomienny głos proroka,
470 i wieczności noc głęboka
471 nieprzejrzaną jest dla oka.
472 A ja, wygnaniec z Raju, tułacz nieszczęśliwy,
473 zesłany, aby konać, na te ziemskie niwy,
474 i patrzeć, jak pod złomem niebotycznej grani
475 usiadła matka Śmierci, Ewa jasnowłosa,
476 pieszcząca węża Grzechu, posyłam w niebiosa,
477 opadłe nad wieczności tajemniczym mrokiem,
478 to moje wiekuiste, nieprzebrzmiałe: Amen!
481 W umarłych bytów milczeniu głębokiem
482 słychać jedynie Amen, moje straszne Amen.
484 O Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!
487 Przede mną przepaść, zrodzona przez winę,
488 przez grzech Twój, Boże!... Ginę! ginę! ginę!
490 A cóż powstanie ponad nicościami,
491 gdzie ongi były światy
492 i Ja, w chęć życia bogaty,
493 a dziś w umarłych postawiony rzędzie?
495 Niech nic nie będzie!
498 Bo cóż być może, jeślim ja zaginął?...
499 Na wszystko mrok nicości nieprzebyty spłynął —