9524a63a0ad6729ea28ed50ff8f7c4f6d7d56f21
[wolnelektury.git] / books / mickiewicz_ballady_i_romanse_lilje.txt
1
2 -----
3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
5 Źródło:
6 -----
7
8 AUTOR: 
9 TYTUŁ: 
10
11
12   
13   
14
15
16 Adam Mickiewicz
17
18 Ballady i romanse
19
20 Lilje
21
22 (z pieśni gminnej)
23
24
25
26 Zbrodnia to niesłychana,
27 Pani zabija pana.
28 Zabiwszy grzebie w gaju,
29 Na łączce przy ruczaju,
30 Grób liliją zasiewa,
31 Zasiewając tak śpiewa:
32 „Rośnij kwiecie wysoko,
33 Jak pan leży głęboko;
34 Jak pan leży głęboko,
35 Tak ty rośnij wysoko”.
36
37 Potem cała skrwawiona,
38 Męża zbójczyni żona,
39 Bieży przez łąki, przez knieje,
40 I górą, i dołem, i górą.
41 Zmrok pada, wietrzyk wieje;
42 Ciemno, wietrzno, ponuro.
43 Wrona gdzieniegdzie kracze,
44 I puchają puchacze.
45
46 Bieży w dół do strumyka,
47 Gdzie stary rośnie buk,
48 Do chatki pustelnika
49 Stuk stuk, stuk stuk!
50
51 „Kto tam?” Spadła zapora,
52 Wychodzi starzec, świeci;
53 Pani na kształt upiora
54 Z krzykiem do chatki leci.
55 Ha! ha! zsiniałe usta,
56 Oczy przewraca w słup,
57 Drżąca, zbladła jak chusta:
58 „Ha! mąż, ha! trup!”
59
60 — „Niewiasto, Pan Bóg z tobą!
61 Co ciebie tutaj niesie?
62 Wieczorną, słotną dobą,
63 Co robisz sama w lesie?”
64
65 — „Tu za lasem, za stawem,
66 Błyszczą mych zamków ściany,
67 Mąż z królem Bolesławem
68 Poszedł na Kijowiany.
69
70 Lato za latem bieży,
71 Nie masz go z bojowiska,
72 Ja młoda śród młodzieży,
73 A droga cnoty śliska!
74 Nie dochowałam wiary,
75 Ach! biada mojej głowie!
76 Król srogie głosi kary;
77 Powrócili mężowie.
78
79 Ha! ha! mąż się nie dowie!
80 Oto krew! oto nóż!
81 Po nim już, po nim już!
82 Starcze: wyznałam szczerze,
83 Ty głoś świętemi usty,
84 Jakie mówić pacierze,
85 Gdzie mam iść na odpusty?
86 Ach! pójdę aż do piekła,
87 Zniosę bicze, pochodnie,
88 Byleby moję zbrodnię
89 Wieczysta noc powlekła”.
90
91 „Niewiasto — rzecze stary —
92 Więc ci nie żal rozboju,
93 Ale tylko strach kary?
94 Idźże sobie w pokoju,
95 Rzuć bojaźń, rozjaśń lica,
96 Wieczna twa tajemnica.
97 Bo takie sądy Boże,
98 Iż co ty zrobisz skrycie,
99 Mąż tylko wydać może,
100 A mąż twój stracił życie”.
101
102 Pani z wyroku rada,
103 Jak wpadła, tak wypada.
104 Bieży nocą do domu,
105 Nic nie mówiąc nikomu.
106 Stoją dzieci przed bramą:
107 „Mamo — wołają — mamo!
108 A gdzie został nasz tato?”
109 „Nieboszczyk? co? wasz tato?”
110 — Nie wie, co mówić na to —
111 „Został w lesie za dworem,
112 Powróci dziś wieczorem”.
113
114 Czekają wieczór dzieci;
115 Czekają drugi, trzeci,
116 Czekają tydzień cały;
117 Nareszcie zapomniały.
118
119 Pani zapomnieć trudno,
120 Nie wygnać z myśli grzechu,
121 Zawsze na sercu nudno,
122 Nigdy na ustach śmiechu,
123 Nigdy snu na źrenicy!
124 Bo często w nocnej porze,
125 Coś stuka się na dworze,
126 Coś chodzi po świetlicy:
127 „Dzieci, — woła — to ja to,
128 To ja, dzieci, wasz tato!”
129
130 Noc przeszła, zasnąć trudno;
131 Nie wygnać z myśli grzechu,
132 Zawsze na sercu nudno,
133 Nigdy na ustach śmiechu!
134
135 „Idź, Hanko, przez dziedziniec:
136 Słyszę tętent na moście,
137 I kurzy się gościniec:
138 Czy nie jadą tu goście?
139 Idź na gościniec i w las,
140 Czy kto nie jedzie do nas?” —
141
142 — „Jadą, jadą w tę stronę,
143 Tuman na drodze wielki,
144 Rżą, rżą koniki wrone,
145 Ostre błyszczą szabelki,
146 Jadą, jadą panowie,
147 Nieboszczyka bratowie!” —
148
149 — „A witajże, czy zdrowa?
150 Witajże nam, bratowa.
151 Gdzie brat?” — „Nieboszczyk brat,
152 Już pożegnał ten świat”.
153 — „Kiedy?” — „Dawno, rok minął,
154 Umarł... na wojnie zginął”.
155 — „To kłamstwo, bądź spokojna,
156 Już skończyła się wojna;
157 Brat zdrowy i ochoczy,
158 Ujrzysz go na twe oczy”.
159
160 Pani ze strachu zbladła,
161 Zemdlała i upadła;
162 Oczy przewraca w słup,
163 Z trwogą dokoła rzuca:
164 „Gdzie on? gdzie mąż? gdzie trup?”
165 Powoli się ocuca;
166 Mdlała niby z radości
167 I pytała u gości:
168 „Gdzie mąż, gdzie me kochanie,
169 Kiedy przede mną stanie?”
170
171 — „Powracał razem z nami,
172 Lecz przodem chciał pospieszyć,
173 Nas przyjąć z rycerzami,
174 I twoje łzy pocieszyć.
175 Dziś, jutro, pewnie będzie,
176 Pewnie kędyś w obłędzie
177 Ubite minął szlaki.
178 Zaczekajmy dzień jaki,
179 Poszlemy szukać wszędzie,
180 Dziś, jutro, pewnie będzie”.
181
182 Posłali wszędzie sługi,
183 Czekali dzień i drugi;
184 Gdy nic nie doczekali,
185 Z płaczem chcą jechać daléj.
186
187 Zachodzi drogę pani:
188 „Bracia moi kochani,
189 Jesień zła do podróży,
190 Wiatry, słoty i deszcze,
191 Wszak czekaliście dłużéj,
192 Czekajcie trochę jeszcze”.
193
194 Czekają. Przyszła zima,
195 Brata nié ma i nié ma.
196 Czekają; myślą sobie:
197 Może powróci z wiosną?
198 A on już leży w grobie,
199 A nad nim kwiatki rosną,
200 A rosną tak wysoko,
201 Jak on leży głęboko.
202 I wiosnę przeczekali,
203 I już nie jadą daléj.
204
205 Do smaku im gospoda,
206 Bo gospodyni młoda;
207 Że chcą jechać, udają,
208 A tymczasem czekają,
209 Czekają aż do lata,
210 Zapominają brata.
211
212 Do smaku im gospoda,
213 I gospodyni młoda.
214 Jak dwaj u niej gościli,
215 Tak ją dwaj polubili.
216 Obu nadzieja łechce,
217 Obadwaj zjęci trwogą,
218 Żyć bez niej żaden nie chce,
219 Żyć z nią obaj nie mogą.
220 Wreszcie, na jedno zdani,
221 Idą razem do pani.
222
223 — „Słuchaj, pani bratowo,
224 Przyjm dobrze nasze słowo:
225 My tu próżno siedzimy,
226 Brata nie zobaczymy.
227 Ty jeszcze jesteś młoda,
228 Młodości twojej szkoda,
229 Nie wiąż dla siebie świata,
230 Wybierz brata za brata”.
231
232 To rzekli i stanęli.
233 Gniew ich i zazdrość piecze,
234 Ten, to ów okiem strzeli,
235 Ten, to ów słówko rzecze;
236 Usta sine przycięli,
237 W ręku ściskają miecze.
238
239 Pani ich widzi w gniewie,
240 Co mówić, sama nie wie.
241 Prosi o chwilkę czasu,
242 Bieży zaraz do lasu.
243 Bieży w dół do strumyka,
244 Gdzie stary rośnie buk,
245 Do chatki pustelnika
246 Stuk stuk, stuk stuk!
247 Całą mu rzecz wykłada,
248 Pyta się, co za rada?
249
250 „Ach, jak pogodzić braci?
251 Chcą mojej ręki oba;
252 Ten i ten się podoba,
253 Lecz kto weźmie? kto straci?
254 Ja mam maleńkie dziatki,
255 I wioski i dostatki;
256 Dostatek się zmitręża,
257 Gdy zostałam bez męża.
258 Lecz ach! nie dla mnie szczęście!
259 Nie dla mnie już zamęście!
260 Boża nade mną kara,
261 Ściga mnie nocna mara:
262
263 Zaledwie przymknę oczy,
264 Traf, traf, klamka odskoczy;
265 Budzę się: widzę, słyszę,
266 Jak idzie i jak dysze,
267 Jak dysze i jak tupa,
268 Ach, widzę, słyszę trupa!
269 Skrzyp, skrzyp, i już nad łożem
270 Skrwawionym sięga nożem,
271 I iskry z gęby sypie,
272 I ciągnie mnie i szczypie.
273 Ach! dosyć, dosyć strachu,
274 Nie siedzieć mnie w tym gmachu,
275 Nie dla mnie świat i szczęście,
276 Nie dla mnie już zamęście!”
277 „Córko — rzecze jej stary —
278 Nie masz zbrodni bez kary,
279 Lecz jeśli szczera skrucha,
280 Zbrodniarzów Pan Bóg słucha.
281 Znam ja tajnie wyroku,
282 Miłą ci rzecz obwieszczę:
283 Choć mąż zginął od roku,
284 Ja go wskrzeszę dziś jeszcze”.
285
286 — „Co, co? jak, jak? mój ojcze!
287 Nie czas już, ach, nie czas!
288 To żelazo zabójcze
289 Na wieki dzieli nas!
290 Ach znam, żem warta kary,
291 I zniosę wszelkie kary,
292 Byle się pozbyć mary.
293 Zrzekę się mego zbioru
294 I pójdę do klasztoru,
295 I pójdę w ciemny las.
296 Nie, nie wskrzeszaj, mój ojcze!
297 Nie czas już, ach, nie czas!
298 To żelazo zabójcze
299 Na wieki dzieli nas!”
300
301 Starzec westchnął głęboko,
302 I łzami zalał oko,
303 Oblicze skrył w zasłonie,
304 Drżące załamał dłonie:
305 „Idź za mąż, póki pora,
306 Nie lękaj się upiora.
307 Martwy się nie ocuci,
308 Twarda wieczności brama;
309 I mąż twój nie powróci,
310 Chyba zawołasz sama”.
311
312 — „Lecz jak pogodzić braci?
313 Kto weźmie, a kto straci?...”
314 — „Najlepsza będzie droga,
315 Zdać się na los i Boga.
316 Niechajże z ranną rosą
317 Pójdą i kwiecia zniosą.
318 Niech każdy weźmie kwiecie,
319 I wianek tobie splecie,
320 I niechaj doda znaki,
321 Żeby poznać, czyj jaki?
322 I pójdzie w kościół Boży,
323 I na ołtarzu złoży:
324 Czyj pierwszy weźmiesz wianek,
325 Ten mąż twój, ten kochanek”.
326
327 Pani z przestrogi rada,
328 Już do małżeństwa skora,
329 Nie boi się upiora;
330 Bo w myśli swej układa,
331 Nigdy w żadnej potrzebie
332 Nie wołać go do siebie.
333 I z tych układów rada,
334 Jak wpadła, tak wypada.
335 Bieży prosto do domu,
336 Nic nie mówiąc nikomu.
337 Bieży przez łąki, przez gaje,
338 I bieży i staje
339 I staje i myśli i słucha:
340 Zda się, że ją ktoś goni,
341 I że coś szepce do niéj
342 (Wokoło ciemność głucha):
343 „To ja, twój mąż, twój mąż!”
344
345 I staje i myśli i słucha;
346 Słucha, zrywa się, bieży,
347 Włos się na głowie jeży,
348 W tył obejrzeć się lęka,
349 Coś wciąż po krzakach stęka,
350 Echo powtarza wciąż:
351 „To ja, twój mąż, twój mąż!”
352
353 Lecz zbliża się niedziela,
354 Zbliża się czas wesela.
355 Zaledwie słońce wschodzi,
356 Wybiegają dwaj młodzi.
357 Pani, śród dziewic grona
358 Do ślubu prowadzona,
359 Wystąpi śród kościoła
360 I bierze pierwszy wianek,
361 Obnosi go dokoła:
362 „Oto w wieńcu lilije,
363 Ach! czyjeż to są, czyje?
364 Kto mój mąż, kto kochanek?”
365
366 Wybiega starszy brat,
367 Radość na licach płonie,
368 Skacze i klaszcze w dłonie:
369 „Tyś moja, mój to kwiat!
370 Między liliji kręgi
371 Uplotłem wstążek zwój:
372 To znak, to moje wstęgi!
373 To mój, to mój, to mój!”
374
375 „Kłamstwo! — drugi zawoła —
376 Wyjdźcie tylko z kościoła,
377 Miejsce widzieć możecie,
378 Kędy rwałem to kwiecie.
379 Rwałem na łączce, w gaju,
380 Na grobie przy ruczaju,
381 Okażę grób i zdrój:
382 To mój, to mój, to mój!”
383
384 Kłócą się źli młodzieńce,
385 Ten mówi, ten zaprzecza;
386 Dobyli z pochew miecza,
387 Wszczyna się srogi bój,
388 Szarpią do siebie wieńce:
389 „To mój, to mój, to mój!”
390
391 Wtem drzwi kościoła trzasły
392 Wiatr zawiał, świece zgasły,
393 Wchodzi osoba w bieli:
394 Znany chód, znana zbroja...
395 Staje, wszyscy zadrżeli,
396 Staje, patrzy ukosem,
397 Podziemnym woła głosem:
398 „Mój wieniec i ty moja!
399 Kwiat na mym rwany grobie:
400 Mnie, księże, stułą wiąż;
401 Zła żono, biada tobie!
402 To ja, twój mąż, twój mąż!
403 Źli bracia! biada obu!
404 Z mego rwaliście grobu,
405 Zawieście krwawy bój!
406 To ja, twój mąż, wasz brat,
407 Wy moi, wieniec mój,
408 Daléj na tamten świat!”
409
410 Wstrzęsła się cerkwi posada,
411 Z zrębu wysuwa się zrąb,
412 Sklep trzeszczy, w głąb zapada,
413 Cerkiew zapada w głąb.
414 Ziemia ją z wiérzchu kryje,
415 Na niéj rosną lilije,
416 A rosną tak wysoko,
417 Jak pan leżał głęboko.
418
419
420