3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
26 Nie masz nic tak złego, żeby się na dobre nie przydało. Bywa z węża dryjakiew, złe często dobremu okazyją daje.
45 Jeśli powyższe nie zadziała (klamra spinającą dworzan Cześnika, z objaśnieniem ”Cześnika”), to można złożyć i w ten sposób:
46 Dyndalski — marszałek Cześnika
47 Śmigalski — dworzanin Cześnika
48 Perełka — kuchmistrz Cześnika
49 Ale to naprawdę należy traktować jako ostateczność!
51 Mularze, hajduki, pachołki etc.
68 Pokój w zamku Cześnika, drzwi na prawo, lewo i w środku, stoły, krzesła etc, gitara angielska na ścianie.
76 Cześnik w białym żupanie, bez pasa i w szlafmycy — siedzi przy stole po prawej od aktorów stronie, okulary na nosie, czyta papiery — za stołem, trochę w głębi, stoi Dyndalski, ręce w tył założone.
88 Piękne dobra w każdym względzie —
89 Lasy — gleba wyśmienita —
90 Dobrą żoną pewnie będzie —
91 Co za czynsze! — To kobiéta!...
110 Cóż, polewki dziś nie dacie?
117 Długoż na czczo będę czekać?
121 Nie — nie trzeba rzeczy zwlekać —
125 Dyndalski, spotkawszy we drzwiach hajduka niosącego na tacy wazkę, talerz, chleb itd., odbiera od niego i wraca, zawiązuje serwetą pod szyją Cześnikowi, potem podaje talerz z polewką, co wszystko nie tamuje rozmowy.
129 Qua opiekun i qua krewny,
130 Miałbym z Klarą sukces pewny;
131 Ale Klara młoda, płocha,
132 Chociaż dzisiaj i pokocha,
133 Któż za jutro mi zaręczy!
144 Nikt rozumny, jaśnie panie,
152 obracając się ku niemu
157 Na toż bym się, mocium panie,
158 Kawalerstwa dziś wyrzekał,
164 By kto... niech go piorun trzaśnie!
165 Długo będzie na to czekał,
168 po krótkim milczeniu, biorąc talerz
171 Ma dochody wprawdzie znaczne —
172 Podstolina ma znaczniejsze;
173 Z wdówką zatem działać zacznę,
179 Bawi z nami — w domu Klary,
180 Bo krewniaczka jej daleka,
181 Ale mnie się wszystko zdaje...
188 Ona czegoś więcej czeka.
197 Ona czegoś... więcej... czeka...
198 A bodajże cię, Dyndalu,
199 Z tym konceptem! — Czegoś czeka!
205 Tfy!... jakżem się uśmiał szczerze!
206 Czeka! — bardzo temu wierzę.
209 jedząc i po krótkiej chwili
212 Jeszczeć młoda jest i ona,
213 Ależ wdowa — doświadczona —
214 Zna proporcją, mocium panie,
215 I nie każe fircykować,
216 Po kulikach balansować,
222 No — nie sekret, żem niemłody,
223 Alem także i niestary.
231 niekoniecznie przystając
264 skrobiąc się poza uszy
266 Tylko że to, jaśnie panie —
278 W małżeńskim ciężko stanie:
279 Pan zaś, mówiąc między nami,
304 Rumatyzmy jakieś łupią.
314 Ot, co powiesz, wszystko głupio. —
315 Ten mankament nic nie znaczy:
316 Wszak i u niej, co w ukryciu,
317 Bóg to tylko wiedzieć raczy;
318 I nikt pewnie się nie spyta,
319 Byle tylko w dalszym życiu
320 Między nami była kwita.
328 Cześnik, Dyndalski, Papkin
330 Papkin po francusku ubrany, przy szpadzie, krótkie spodnie, buty okrągłe do pół łydki; tupet i harcopf, kapelusz stosowany, pod pachą para pistoletów; zawsze prędko mówi.
339 Bóg z waszmością, mój Cześniku.
340 Pędząc cwałem na rozkazy
341 Zamęczyłem szkap bez liku;
342 Wywróciłem się sto razy,
343 Tak że z nowej mej kolaski
344 Gdzieś po drodze tylko trzaski.
353 A ja za to ręczyć mogę,
354 Że mój Papkin tu piechotą
355 Przywędrował całą drogę;
356 A na podróż dane złoto
357 Gdzieś zostawił przy labecie.
366 Patrz, Cześniku — poznasz przecie...
386 na stronie, odchodząc
395 Gdzie, do kogo, milczeć muszę,
396 Lecz nie karty są przyczyną,
397 Żem się w drodze spóźnił nieco.
398 Ani ziewnął, na mą duszę!
399 Tak z mej ręki wszyscy giną!
423 Waszmość nigdy nie dasz wiary.
428 Bom niegłupi, mocium panie.
433 Ach! co widzę, tu śniadanie.
446 Już to sześć dni i sześć nocy
447 Nic nie miałem na języku.
462 siada po drugiej stronie stołu, jak do siebie
464 Strzelam gracko, rzecz to znana.
472 Rzecz to znana, iż w mej mocy
473 Kazać zamknąć waszmość pana
474 Za wiadome dawne sprawki.
493 Czyż nie znajdziesz lepszej sobie?
499 Cicho! ciszej! Ja to mówię,
500 By odświeżyć w twej pamięci,
501 Nim powierzę moje chęci,
502 Coś mnie winien, a ja tobie.
510 Ach, co każesz, wszystko zrobię.
511 Byłbym zaraz dopadł konia...
512 Bom jest jeździec doskonały:
513 Niechaj będzie wzięty z błonia
514 Dzik to dziki, lew to śmiały —
515 W moim ręku jak owieczka,
516 Bom jest jeździec doskonały.
531 Kładłem nawet w strzemię nogę,
532 Kiedy nagle wielka sprzeczka
533 Przedsięwziętą spaźnia drogę;
534 A ta była w tym sposobie:
548 Zaraz... Szedłem sobie;
549 Mina tęga, włos w pierścienie,
550 Głowa w górę — a wejrzenie! —
551 Niech truchleje płeć zdradziecka!
566 A wtem jakaś księżna grecka;
567 Anioł! bóstwo! zerk z karety —
568 Giną za mną te kobiety! —
569 Zerk więc na mnie — zerk ja na nią,
570 Koniec końcem pokochała,
571 Zawołała et caetera...
572 Książę, tygrys, ludzi zbiera...
579 uderzając w stół, aż Papkin podskoczył w krześle
593 A bezbożny ty języku!
594 I tyrkotny, i kłamliwy.
603 Nadtoś żywy, mój Cześniku.
604 Gdybym także, równie tobie,
605 Namiętności nie brał w ryzy,
608 uderzając w rękojeść szpady
610 Ostrze mojej Artemizy...
612 uprzedzając uderzenie w stół Cześnika
625 Kupił ze wsią zamek stary...
632 Fiu! — mój ojciec miał ich dziesięć.
637 uderza w stół i mówi dalej
641 Tu mieszkamy, jakby sowy;
642 Lecz co gorsza, że połowy
643 Drugiej zamku — czart dziedzicem.
649 Czy inaczej? — Rejent Milczek —
650 Słodki, cichy, z kornym licem,
651 Ale z diabłem, z diabłem w duszy!
658 Jednak zgodnie, jak sąsiady...
665 Jeśli nie ja mymi psoty,
666 Nikt go stąd już nie wyruszy.
667 Nie ma dnia bez sprzeczki, zwady —
668 Lecz potrzebne i układy.
669 Pisać? — nie chcę do niecnoty.
670 Iść tam? — ślisko, mocium panie:
671 Mógłby otruć, zabić skrycie.
672 A mnie jeszcze miłe życie,
673 Więc dlategom wybrał ciebie:
674 Będziesz posłem tam w potrzebie.
683 Za ten honor ściskam nogi!
684 Wielki czynisz swemu słudze,
685 Ale nazbyt jestem srogi:
686 Zamiast zgody, wojnę wzbudzę,
687 Bo do rycerskiego dzieła
688 Matka w łonie mnie poczęła;
689 A z powicia ślub uniosłem,
690 Nigdy w życiu nie być posłem.
699 Czym ja zechcę, Papkin będzie,
700 Bo mnie Papkin słuchać musi.
709 Lecz porywczy w każdym względzie,
710 Jak sąsiada Papkin zdusi,
711 Jak mu kulą łeb przewierci,
712 Jak na bigos go posieka —
713 Któż natenczas sprawcą śmierci?
714 Kogóż za to kara czeka?
721 Biorę wszystko na sumienie.
734 Teraz inne dam zlecenie:
735 Mości Papkin — ja się żenię.
757 I w tę sprawę chętnie spieszę,
758 Powiedz, gdzie mam błysnąć chwałą;
759 Mamże zostać dziewosłębem?
760 Mamże zmusić zbyt zuchwałą?
761 Mamże skłonić zbyt nieśmiałą?,
762 Mamże, jeśli cudzą żoną,
763 Jej tyrana przeszyć łono?...
770 Cóż, u diabła, za szaleństwo!
775 Znasz, Cześniku, moje męstwo.
782 Słuchaj: mówiąc między nami,
783 Bez mej chluby, twej urazy,
784 Więcej niż ty, mój Papkinie,
785 Mam rozumu tysiąc razy.
788 Papkin chce przerwać, co Cześnik znakiem wstrzymuje.
791 Lecz rozprawiać z niewiastami,
792 Owe jakieś bałamutnie,
793 Afektowe świegotanie —
794 Niech mi zaraz łeb kto utnie,
795 Nie potrafię, mocium panie.
796 Ty więc musisz swą wymową...
805 Jest już twoją — daję słowo —
806 Chcesz, przysięgnę — masz już żonę,
807 Bo ja szczęście mam szalone:
808 Tylko spojrzę, każda moja,
809 A na każdą spojrzeć umiem.
847 Za godzinę jest gotowa.
856 Ja potrafię ci odwdzięczyć.
861 Za Cześnika można ręczyć.
874 Cześnik wulkan — aż niemiło.
875 Gdybym krótko go nie trzymał,
876 Nie wiem, co by z światem było.
882 Lecz nie będę ja tu drzymał
883 I w podzielę tak się zwinę:
884 Jemu oddam Podstolinę,
885 Malowidło nieco stare;
886 Sobie wezmę śliczną Klarę.
887 Już od dawna mam nadzieję,
888 Że jej serce mnie się śmieje.
889 Już by para z nas dobrana
890 Zaludniała Papkinami,
891 Gdyby Cześnik, jakby ściana,
892 Nie stał zawsze między nami.
898 Znak dać muszę, że tu jestem;
899 Niechaj lubym śpiew szelestem
900 W lube, drogie uszko wpadnie —
901 Ach, jak anioł śpiewam ładnie!
904 śpiewa przy angielskiej gitarze
907 „Córuś moja, dziecię moje, co u ciebie szepce?
908 Pani matko dobrodziejko, kotek mleko chłepce;
909 Oj kot, pani matko, kot, kot,
910 Narobił mi w pokoiku łoskot.
914 Córuś moja, dziecię moje, co u ciebie stuka?
915 Pani matko dobrodziejko, kotek myszki szuka;
916 Oj kot, pani matko, kot, kot,
917 Narobił mi w pokoiku łoskot.
921 Córuś moja, dziecię moje, czy ma ten kot nogi?
922 Pani matko dobrodziejko, i srebrne ostrogi;
923 Oj kot, pani matko, kot, kot,
925 Narobił mi w pokoiku łoskot..
934 Papkin, Podstolina ze drzwi prawych.
941 Wszak mówiłam — albo koty,
942 Albo Papkin nam się zjawił.
951 Żartobliwej pełna weny,
952 Podstolino! pół anioła!
953 Kolosalny wzorze cnoty
954 Pośród hemisfernej sceny,
955 Strojny w miłość, lubość, wdzięki!
956 Pozwól kornie ugiąć czoła
957 I na śniegu twojej ręki
958 Złożyć ustek wyciśnienie.
963 Sługa, służka uniżony.
969 Cóż sprowadza w nasze strony?
974 Miłe wszystkim nam zdarzenie.
996 Właśnie miałem szczęście
997 Mieć u siebie na wieczerzy
998 Lorda Pembrok, kilku panów,
999 Cały tuzin szambelanów,
1000 Dam niewiele, ale jakich!
1007 Któż z kim swata?...
1015 Za mąż idzie piękna Hanna.
1016 Ten zapewnia, ów nie wierzy,
1017 Ale każdy z ócz mych czyta.
1018 Wtem miledi bóg-kobieta,
1019 Lecz w zazdrości diablik mały,
1020 Wciąż mnie szczypiąc pod serwetą,
1021 Na pół z płaczem dwakroć pyta:
1022 „Skąd masz styczność z Hanny losem?”
1023 Ach, spokojną bądź w tej mierze
1024 — Szepnę w uszko wdzięcznym głosem —
1025 Przyjaciela Hanna bierze.
1032 Ależ kogo? powiedz, kogo?
1039 Wszyscy wybór chwalą zgodnie...
1040 Bo nie chwalić jakże mogą!
1056 I majętny, i stateczny.
1067 Od Cześnika ma zlecenie
1068 I zachodzi tak z daleka
1069 Tam, gdzie go się dawno czeka.
1082 Ona zerka, ona wzdycha —
1083 Czy nie myli się w osobie?
1084 Może we mnie... dałżem sobie!
1085 A to plaga, boska kara:
1086 Do mnie młoda, do mnie stara.
1087 Jeszcze zerka... czy szalona!
1088 Tu żartować nie ma czego —
1089 Zjadłbym śledzia z rąk patrona,
1090 A mnie po co, na co tego!
1091 To już dłużej trwać nie może.
1097 Pozwól pani: Cześnikowi
1098 Gratulację niechaj złożę.
1105 Więc to jego mam być żoną?
1112 Jakież czynisz zapytanie?
1113 Bajkęż by to rozgłoszono?
1128 Wkrótce prawdą — czy się mylę?
1135 Ciekawości skądże tyle?
1143 Gdyby Cześnik rozogniony,
1144 Wskroś przejęty twymi wdzięki,
1145 Drgnął miłością i rzucony
1146 Do nóg twoich, błagał ręki?
1153 Cieszyłby się z odpowiedzi.
1155 Odchodzi w drzwi prawe.
1164 A że w każdej diablik siedzi,
1165 Co pustoty rozpoczyna,
1166 Jeno wspomnisz zapowiedzi!
1167 Bo kto mądry, niech mi powie:
1168 Po kaduka Podstolina
1169 Daje rękę Cześnikowi?
1177 Papkin, Cześnik wychodzi ze drzwi lewych już ubrany.
1186 Cóż u czarta! ty spokojny,
1187 Kiedy Rejent mnie napada
1188 I otwartej żąda wojny?
1189 Lecz godnego ma sąsiada!
1190 Dalej żwawo! — niech, kto żyje,
1191 Biegnie, pędzi, zgania, bije!
1206 Mur graniczny, trzech murarzy!
1207 On rozkazał! on się waży!
1210 Trzech wybiję, a mur zburzę!
1211 Zburzę, zniszczę, aż do ziemi. —
1218 zmieszany, niechcący powtarza
1228 Zbierz więc ludzi — ruszaj z niemi!
1229 I jeżeli nie namową,
1230 To przemocą spędź z roboty —
1241 Ale czekaj — słuchaj wprzódy
1242 Mojej szczytnej, pięknej ody.
1256 Tak, ody do pokoju —
1258 Nie umilknie na głos Muzy...
1274 idzie za nim ze spuszczoną głową
1282 Odmiana sceny. Ogród, kawał muru całego, od lewej strony ku środkowi prosty, od środka w głąb sceny załamany i w połowie zburzony, przy tej części mularze pracują. Po lewej stronie zupełnie w głębi za częścią całego muru baszta albo róg mieszkania Rejenta, z oknem. Nieco na przodzie po prawej stronie podobny róg mieszkania Cześnika. Altana po lewej stronie na przodzie. Klara przechodzi scenę. Wacław, wszedłszy wyłomem, skrada się wzdłuż muru i pokazuje się powtórnie w altanie przy Klarze.
1293 Bliskie nasze pomieszkania,
1294 Bliższe serca — ach, a przecie
1295 Tak daleko na tym świecie.
1304 Jakież nowe dziś żądania
1305 Chmurzą jasność twego czoła?
1306 Nigdyż granic, nigdyż miary —
1307 Nicże wstrzymać cię nie zdoła,
1308 Nawet miłość twojej Klary?
1317 Widzieć ciebie jedną chwilę,
1318 Potem spędzić godzin tyle
1319 Bez twych oczu, twego głosu —
1320 I mam chwalić hojność losu?
1329 Wspomnij, wspomnij, mój kochanku,
1330 Jakie były twe wyrazy,
1331 Gdy zaledwie parę razy
1332 Zeszliśmy się na krużganku.
1333 „Pozwól, droga, kochać siebie,
1334 O nic więcej łzy nie proszą;
1335 Z mą miłością stanę w niebie
1336 Bogiem, będę żył rozkoszą!”
1343 Co mówiłem, nie wiedziałem.
1350 Kochaj — rzekłam — ja nie bronię;
1351 Ale wkrótce, gdyś z zapałem
1352 Cisnął w swoich moje dłonie:
1353 „Kochasz ty mnie, droga Klaro?” —
1354 Zawsześ mnie się, zawsze pytał,
1355 Chocieś w oczach dobrze czytał.
1364 Któż by nie chciał dać pół życia,
1365 By mógł wyssać do upicia,
1366 Wyssać duszą z ust twych słowa,
1367 Które jeszcze uśmiech chowa!
1376 Niech tak będzie — rzekłam w końcu:
1377 Kocham — bom też i kochała.
1383 „Co za szczęście, rozkosz, radość!
1384 Dzięki niebu, ziemi, słońcu!...”
1385 Tym życzeniom czyniąc zadość,
1387 Więcej dla cię nic nie miała.
1396 Prawda, wyznać się nie boję,
1397 Dopełniła wtenczas miary;
1398 Lecz gdy zwiększa miłość moję,
1399 Czyż nie winna zwiększać dary?
1408 Za dni parę rzekłeś luby:
1409 „Ach, to okno, ach, ta krata
1410 Będą źródłem mojej zguby.
1411 Patrz, jak różdżka różdżkę splata,
1412 Jak ku sobie kwiat się skłania,
1413 Któż nam, Klaro, tego wzbrania?”
1422 Miałżem w myśli mych zamęcie
1423 Zimną kratę brać w objęcie?
1432 Usłuchałam cię, Wacławie:
1433 Dzień w dzień schodzim się w altanie,
1434 Lecz i razem co dzień prawie
1435 Nowe od cię mam żądanie —
1436 Tobiem szczęście życia winna,
1437 Ty nawzajem — chętnie wierzę;
1438 Czemuż twoja miłość inna
1439 Coraz nową postać bierze?
1440 Kiedy rozkosz być przy tobie
1441 Aż przepełnia serce moje,
1442 Ty, niewdzięczny, w tejże dobie
1443 Tłumisz tylko niepokoje.
1452 Ach, obecność mnie zastrasza,
1453 Bo tak dotąd czynim mało,
1454 By zapewnić przyszłość całą —
1455 A przyszłością miłość nasza.
1456 Z twoim stryjem ojca mego
1457 Ciągłe sprawy, sprzeczki, kłótnie
1458 Nic nie wróżą nam dobrego;
1459 Raczej mówią, iż okrutnie
1460 Będziem kiedyś rozdzieleni,
1470 Dokończ — pokaż drogę;
1471 Ty czy ja tu pomóc mogę?
1480 Tylko twoja wola zmieni,
1481 Co się zdaje nie do zmiany.
1496 Że cię kocham nad te nieba,
1497 Że przy sobie żyć pragniemy,
1498 To oboje dobrze wiemy;
1499 Nie oboje, czego trzeba,
1500 Aby zniszczyć to ukrycie,
1501 W którym pełza nasze życie,
1502 I nie truchleć, czy dzień szczęścia
1503 Nie poprzedza dnia żałoby.
1520 O szalony, gdzież sposoby?
1533 W woli ojca, powiedz raczej.
1542 Co zawadza, to się mija,
1543 Gdy nie może być inaczej.
1552 A, rozumiem! — Nie, Wacławie,
1553 Gdzie mnie zechcesz, znajdziesz wszędzie
1554 Zawsze twoją — prócz w niesławie.
1562 Ależ, Klaro, moją żoną...
1569 Któż to, powiedz, wiedzieć będzie,
1570 Czyś poślubił wykradzioną...
1571 Co za hałas? — Słyszę kroki!
1572 Coraz bliżej!... idź bez zwłoki!
1589 Jak nie zmienisz, żyć przestanę.
1594 z czułością, jakby poprawiając
1596 Przestaniemy — jeśli zechcesz.
1601 Pomyśl tylko, Klaro droga...
1606 wytrącając go prawie
1608 Ale idźże, idź, dla Boga!
1617 Papkin, Śmigalski, kilku służących z kijami, później Rejent i Cześnik w oknach.
1624 Panie majster, proszę waści
1625 Przyzwoicie, grzecznie, ładnie,
1626 Nie murować tu z napaści,
1627 Bo mu na grzbiet co upadnie.
1630 po krótkim milczeniu
1633 Wy zaś drudzy, dobrzy ludzie,
1634 Którzy młotki, piony, kielnie
1635 W niepotrzebnym dzisiaj trudzie
1636 Używacie arcydzielnie,
1637 Idźcie wszyscy precz, do czarta!
1640 po krótkim milczeniu
1643 Będzie, widzę, rzecz uparta!
1644 Ta hołota, jakby głucha,
1645 Mego słowa ani słucha. —
1646 No, Śmigalski! Nie trać czasu —
1647 Ściągnij za kark! weź narzędzie!
1648 Grzecznie, ładnie, bez hałasu,
1649 Niech wszystkiemu koniec będzie.
1650 Nic się nie bój — ja za tobą.
1655 Śmigalski posuwa się ze służącymi ku mularzom, Papkin cofa się za róg domu.
1667 Stójcie! co to znaczy?
1674 Cześnik, pan mój, kazać raczy,
1675 Aby muru nie kończono.
1686 Tak jest, każę, bo mam prawo.
1687 Dalej naprzód, dalej żwawo!
1692 Śmigalski posuwa się naprzód, Papkin, który był wyszedł, znowu się cofa za róg domu
1705 Mur graniczny, tak zostanie.
1714 Ależ luby, miły panie,
1715 To szaleństwo z waszej strony —
1716 I mur będzie naprawiony.
1723 Wprzódy trupem go zaścielę.
1732 Kończcie śmiało, przyjaciele,
1733 Gardźcie ze mną próżnym krzykiem.
1748 Mój sąsiedzie, luby, miły,
1749 Przestań też być rozbójnikiem.
1756 Co! jak! — Żwawo! bij, co siły!
1759 Śmigalski ze swoimi ludźmi wstępuje na mur, mularze cofają się tak, że bójka zostaje zakryta częścią muru całego.
1766 Panie majster — ja w obronie.
1767 Nic się nie bój — niechaj bije,
1768 Kiedy go tam swędzą dłonie.
1769 Dobrze! dobrze! — po czuprynie —
1770 Ot-tak — lepiej! — co się wlezie! —
1771 Nic się nie bój! — niechaj bije,
1772 Niechaj bije! świat nie zginie!
1773 Ja Cześnika za to skryję,
1774 Gdzie nie widać ziemi, nieba!
1785 Hej! Serwacy! daj gwintówkę,
1786 Niechaj strącę tę makówkę —
1801 Ha, ha! fugas chrustas.
1802 No, Śmigalski! dosyć będzie,
1803 Daj półzłotka albo złoty
1804 Baserunku dla hołoty,
1805 Ale zabierz im narzędzie.
1806 Dosyć, dosyć na dziś będzie.
1811 Zamyka okno. Po odejściu wszystkich Papkin obejrzawszy się, że już nie ma nikogo, mówi ku murowi.
1820 Ha! hultaje, precz mi z drogi,
1821 Bo na miazgę was rozgniotę —
1822 Nie zostanie jednej nogi —
1823 A mam diablą dziś ochotę!
1824 Wielu was tam? chodź tu który!
1825 Nie wylezie żaden z dziury?
1826 O wy łotry! o wy tchórze!
1827 Jutro cały zamek zburzę.
1840 stanąwszy tuż za nim
1845 Papkin zdejmuje kapelusz.
1848 Mamże wracać w progi,
1849 Które pewnie z przyszłą dobą
1850 Zrówna z ziemią wyrok srogi? —
1851 Wolę jeńcem iść za tobą!
1858 wkładając kapelusz na bakier
1932 ...Komisarzem mego pana.
1949 Czy to, proszę, rzecz słychana!
1950 Ledwie szlachcic na wioszczynę
1951 Z pękiem długów się wydrapie —
1952 Już mieć musi komisarza.
1953 Dziw się potem, gdy się zdarza,
1954 Że wołają: „Sto tysięcy!
1956 A jak krzykną po raz trzeci,
1957 Jakby z procy szlachcic leci
1958 I do swego komisarza
1959 Idzie w służbę za szafarza.
1967 Wielką radość jeńcem sprawię,
1968 I zapewne do mnie powie,
1969 Gdy mu zdobycz mą przedstawię:
1970 „Niechaj Klara twą zostanie”.
1982 Pokój jak na początku aktu pierwszego. Cześnik siedzi przy stoliku.
1986 Cześnik, Papkin wchodzi, za nim Wacław, który zostaje przy drzwiach.
1992 rzucając się w krzesło
1996 A bierz licho takie znoje!
1997 Ledwie idę, ledwie stoję —
1998 Ależ bo to było żwawo!
1999 Diabłem gromił w lewo, w prawo —
2000 Ledwie żyję. — Każ dać wina,
2001 A starego. — Wyschła ślina —
2002 Pot strugami ciecze z czoła —
2003 Któż me dzieła pojąć zdoła!
2026 Gracko — z tyłu stałeś.
2033 Z tyłu, z przodu, nic nie znaczy,
2034 Dobry rycerz wszędzie straszny.
2049 Bezczelności trzeba było,
2050 Aby walczyć z taką siłą.
2057 Waszeć kłamiesz, mocium panie...
2064 Tylko słuchaj, słuchać warto:
2065 Chciałem zdobyć rusztowanie,
2066 Lecz skoczyłem tak zażarto,
2067 Żem się znalazł z drugiej strony,
2068 Przyciśnięty, otoczony
2069 Mularzami, pachołkami,
2070 Hajdukami, pajukami,
2071 A — kroć kroci! Jak się zwinę!
2072 Jak dwóch chwycę za czupryną!
2073 Dalej żwawo młynka z niemi —
2074 Jak cepami wkoło młócę.
2075 Ile razy się obrócę,
2076 Po dziesięciu ich na ziemi.
2077 Tak mi rosła wciąż mogiła,
2078 A gdy z murem równa była,
2079 Otworzyłem obie dłonie
2080 I stanąłem na tej stronie.
2095 Podziwienia rzecz jest warta,
2096 Że uniosłem z sobą jeńca —
2097 Teraz, panie, czekam wieńca.
2104 spostrzegłszy Wacława
2116 Pana Milczka w jasyr wziąłem.
2123 A to po co? — jakim czołem?
2128 Ja zabieram, co się zdarza.
2137 Waszeć z Bogiem ruszaj sobie
2138 I uwiadom swego pana,
2139 Że jak w jakim bądź sposobie
2140 Mnie zaczepka będzie dana,
2141 To mu taką fimfę zrobię,
2142 Iż, nim rzuci wkoło okiem,
2143 Wytnie kozła pod obłokiem. —
2144 Waść się wynoś szybkim krokiem.
2153 Poświęć się tu czyjej sprawie!
2154 Walcz jak Achil, radź jak Kato,
2155 Pozazdroszczą twojej sławie
2156 I sto czartów dadzą za to.
2169 Przebacz, panie, słów niewiele,
2170 Które wyrzec się ośmielę:
2171 Jesteś gniewny na sąsiada,
2172 Że ci czasem na zawadzie...
2189 Niech nie słyszę o tym gadzie.
2196 Czy nie byłoby sposobu,
2197 Ustąpiwszy ze stron obu,
2198 Zapomniawszy przeszłe szkody,
2199 Do sąsiedzkiej wrócić zgody?
2208 Ja z nim w zgodzie? — Mocium panie,
2209 Wprzódy słońce w miejscu stanie!
2210 Wprzódy w morzu wyschnie woda,
2211 Nim tu u nas będzie zgoda!
2219 Dzisiaj umysł niespokojny
2220 Za porywczo sąd wyrzeka...
2229 Od powietrza, ognia, wojny,
2230 I do tego od człowieka,
2231 Co się wszystkim nisko kłania,
2232 Niech nas zawsze Bóg obrania.
2239 Lepiej nisko niż nic wcale.
2261 Nie broń, panie, mieć nadziei...
2268 Bronię, do kroć sto tysięcy!
2269 I niech o nim nie wiem więcej,
2273 ironicznie zmierzając do Wacława
2277 Bo się obom, mocium panie,
2278 Jakem szlachcic, co dostanie.
2282 Odchodzi w drzwi środkowe.
2293 Diabeł pali w tym Cześniku.
2298 Chcieć ich zbliżyć czasu szkoda.
2303 Mało zysku, dużo krzyku.
2308 Tych dwóch ludzi — ogień, woda.
2313 Cóż, paniczu, będzie z nami?
2318 Ha, zostanę tu w niewoli.
2325 Brałem jeńców tysiącami,
2326 Co zawiśli od mej woli;
2327 Bom lat dziesięć toczył boje,
2328 Gdzie się lały krwawe zdroje,
2329 Tak że wkoło na mil cztery
2330 Jak czerwone było morze. —
2331 Tam zyskałem i ordery,
2333 Ale tego być nie może.
2334 Zbyt to szczytne dla nas wzory;
2335 Dziś utarczka jest igraszką,
2336 A twa wolność będzie fraszką.
2343 Ja w niewoli tu zostanę.
2350 Prawo wstrzymać jest mi dane,
2351 Alem zawsze był wspaniały,
2352 Przyjmę zatem okup mały.
2359 Ja w niewoli zostać muszę.
2366 Znaj więc wielką moją duszę:
2367 Jesteś wolny — idź do diaska.
2368 A za wolność dasz, co łaska.
2375 Ja zostanę tu w niewoli.
2380 Ale Cześnik nie pozwoli.
2385 Kto mnie ujął, niech mnie trzyma.
2392 Ale, bratku, sensu nié ma;
2393 Nie daj grosza, a idź sobie.
2400 I pół kroku stąd nie zrobię.
2405 Idź, bom gotów użyć broni.
2412 A ja tylko własnej dłoni.
2421 Cóż za człowiek, u kaduka!
2422 Samochcący guza szuka
2423 I mnie jeszcze go nagoni.
2428 Bój się Boga — idź do czarta.
2434 Nie, nie pójdę — tu zostanę.
2439 A to jakaś ćma uparta!
2444 pokazując na sakiewkę
2446 Ale patrz no, bratku, co to?
2476 Ale darmo nikt nie daje.
2483 Wielka prawda! — Cóż wypada,
2484 Abym zrobił? Gdyż zostaję
2485 W położeniu arcyciasnym:
2486 Za procentem moim własnym
2487 Trzeba jeździć jak w konkury,
2488 A w kieszeni, panie bracie,
2489 Albo pustki, albo dziury.
2508 I chcę zostać tu przy Klarze.
2530 Ale Cześnik w tym zamiarze
2531 Będzie pewnie działać sprzecznie.
2548 Niech mnie przyjmie.
2560 Tu początek, koniec w głowie.
2566 A jak Cześnik na mnie wsiędzie?
2582 I dla Klary — komisarza.
2596 O dla Boga! I w tym domu!
2597 Waszmość obu nas naraża,
2598 Oba idziem na praszczęta.
2601 Wacław brzęknął sakiewką.
2612 Jeśli w służbie tu zostanę.
2631 Lecz pamiętaj, że z mej wieży
2632 Szybko kulki na dół lecą —
2633 Fiut z wiatrówki — Papkin leży...
2634 Gdyby zdradzić chęć go jęła.
2643 W skrytym toku tego dzieła
2644 Tak postąpię, jak należy,
2645 Nie zważając na przymówkę.
2646 Ale, Waciu, jak mnie kochasz,
2647 Dzisiaj jeszcze spal wiatrówkę.
2664 Diabeł nadał tryumf taki!
2665 Coraz głębiej włażę w biedę.
2666 W moim jeńcu mam rywala —
2667 Przykro z bliska — gorzej z dala —
2668 Tamten zamknie, ten zastrzeli —
2669 A bodaj cię diabli wzięli!
2693 Papkin wychodzi środkowymi drzwiami.
2706 Co wyrabiasz, o mój Boże!
2707 Trzeba by mi być w rozpaczy,
2708 Żebym tylko czasu miała.
2715 Co się stało? co się dzieje?
2722 Jeszcze mi się w oczy śmieje!
2723 Ja wiem wszystko, bom słuchała —
2745 Kiedy już jest dowiedzione,
2746 Że rozsądku zwykłą drogą
2747 Niezawodnie połączone
2748 Losy nasze być nie mogą.
2749 Po cóż w dawnej trwać kolei?
2750 Dalej żwawo manowcami,
2751 Gdzie zadnieje brzask nadziei,
2752 Gdzie mniej ciemno jest przed nami!
2753 Nie rzucajmy na bok okiem,
2754 Bo przepaści pewnie wkoło,
2755 Ale w niebo wzniósłszy czoło,
2756 Śmiałym naprzód idźmy krokiem.
2757 A jeżeli stałość będzie
2758 Towarzyszyć w naszym pędzie,
2759 Mimo sporu, przeszkód wielu
2760 Dojdziem przecie kiedyś celu.
2769 Dobrze mówisz, idźmy śmiało!
2770 Prostą drogą zyszczym mało,
2771 Przekonałeś, przyjacielu;
2772 Lepiej mówisz niż dziś rano,
2773 Gdyś ucieczkę z sobą radził.
2774 Ale nużby cię poznano?
2775 Nużby Papkin ufność zdradził?
2784 Nie patrz w przepaść, moja droga,
2785 Tu do serca nachyl skronie:
2786 Prędko zniknie każda trwoga,
2787 Gdy w miłości wzrok utonie.
2796 Zostań zatem w imię Boże,
2797 Masz ode mnie pozwolenie.
2806 Twoje, Klaro, nie pomoże,
2807 Lubo z życiem równie cenię.
2816 I do stryja trafim może,
2817 A to wolą Podstoliny.
2818 Bo wiedz, iż w tej właśnie chwili
2819 Miłość sobie oświadczyli —
2820 Ona skromna, raczka spiekła,
2821 Ale rączkę mu przyrzekła.
2822 Ująć ci ją łatwo będzie,
2823 Pochlebiając w każdym względzie.
2824 Chwal bez miary rozum, cnoty,
2825 Piękność, kształtność jej osoby,
2826 A czym zechcesz, w naszym domu
2827 Tej zostaniesz jeszcze doby.
2836 Z komisarza na pisarza!
2837 Zły coś pozór stąd wynika!
2838 Ależ znowu, wszak się zważa
2839 Honor służby u Cześnika.
2848 Biegnę, powiem Podstolinie,
2849 Że ktoś z prośbą tu ją czeka.
2855 Miej nadzieję — złe przeminie —
2856 Chwila szczęścia niedaleka.
2861 Odchodzi w drzwi prawe.
2874 Przed godziną z trwogi mdleje,
2875 Za godzinę — wzorem męstwa.
2876 To nie widzi podobieństwa,
2877 To ma więcej niż nadzieję. —
2878 O płci piękna, luba, droga!
2879 Twoja radość, twoje żale
2880 To jeziora lekkie fale:
2881 Jedna drugą ciągle ściga,
2882 Ta się schyla, ta się dźwiga,
2883 Ale zawsze w blasku słońca,
2884 Zawsze czysta i bez końca! —
2885 A my dumni władcy świata,
2886 Mimo siebie pochwyceni,
2887 Za tym cieniem, co ulata,
2888 Całe życie, z chwili w chwilę,
2889 Przepędzamy jak motyle.
2896 Wacław, Podstolina z drzwi prawych
2904 Gdzież suplikant? — O cóż prosi?
2926 Zbyt się winnym może stanie,
2927 Iż tak śmiało wzrok podnosi...
2940 po krótkim milczeniu
2954 Nie wiem wprawdzie...
2964 Ty więc jesteś Podstoliną?
2981 Co tu mówić! — z jakiej roli? —
2989 Nie wiedziałżeś, że podstoli
2990 Czepiersiński, mąż mój trzeci,
2991 Niech nad duszą Bóg mu świeci,
2992 Zaślubiwszy mnie na wiosnę,
2993 Już w jesieni leżał w grobie?
3000 Tak, tak, przypominam sobie.
3005 Oddał ducha na mym łonie.
3012 Oddał? — tak, tak, oddał pewnie.
3019 Zapłakałam zrazu rzewnie:
3020 Nie mieć męża mocno boli;
3021 Lecz i smutek w czasie tonie.
3030 Więc utonął pan Podstoli...
3042 Dobrze. — Zatem odejść muszę.
3053 Co on myśli? co on gada?
3054 Ty szalejesz, na mą duszę!
3071 Ja cię zamknę, drogi książę.
3080 Ach, nie powtórz tego słowa!
3081 Patrz, jak wstydem cały płonę
3082 Za studenckie przewinienia.
3083 Ni tytułu, ni imienia
3084 Wacław dalej nie zachowa.
3107 Wszystko, co do joty.
3130 Szał młodości — chęć pustoty —
3131 Jednym słowem, coś bez celu
3132 Jak to każde głupstwo prawie.
3139 Ależ miłość twa, Wacławie?
3147 Siedźże teraz w wilczym dole!
3155 Ten rumieniec na twym czole
3156 Jak tłumaczyć? — Ja czekałam,
3157 W całej Litwie cię szukałam,
3158 Lecz o księciu Radosławie
3159 Nikt nie wiedział, nie mógł wiedzieć
3171 powtarzając ironicznie
3176 Ale biegły w swojej sztuce.
3205 Żem się zmienił, być to może;
3206 Trudnoż kochać nieustannie!
3207 Lecz gdy karcić mnie wypada,
3208 Cóż przystoi zmiennej Annie? —
3209 Nie szukałaś zbyt daleko,
3210 Nie czekałaś czas zbyt długi —
3211 Podstolemu spadło wieko,
3212 Już ci Cześnik na usługi,
3213 I niech dzisiaj Cześnik ziewnie,
3214 Jutro krajczy będzie pewnie.
3215 Ja wyrzutów ci nie robię,
3216 Owszem, owszem, szczęść ci Boże,
3217 Lecz co czynić wolno tobie,
3218 Niechże każdy czynić może.
3219 Gdym więc zmieniał czucia moje,
3220 Szedłem tylko w twoje ślady;
3221 I zdradzaliśmy oboje,
3222 Lub też wcale nie ma zdrady.
3229 Jestem wdową, mój Wacławie.
3234 Ja żonaty jestem prawie.
3239 Któż ty jesteś, ty zbyt znany?
3268 Jestem trwogą wskroś przejęta —
3269 W oczach ciemno — serce bije —
3270 Jak cię Cześnik tu odkryje!...
3271 Jak rywala pozna w tobie!...
3278 Ach, nie znajdzie go już we mnie.
3285 Nie zapieraj się daremnie:
3286 Wszak błagałeś Podstolinę,
3287 By do ciebie wyjść raczyła.
3298 Jeśli sam wiem. — Bywaj zdrowa!
3309 Zawsze jeszcze dawna głowa!
3322 Wziąłeś, wziąłeś mnie w niewolę!
3331 Tyś kochany był jedynie:
3332 Nad sto książąt ciebie wolę! —
3333 Do mych komnat chodź w ukrycie,
3334 Tam bezpieczny będziesz, luby,
3335 Bo cię broni moje życie,
3336 Bo z obrony szuka chluby.
3344 Podstolina, Wacław, Klara z drzwi prawych
3349 ujrzawszy Klarę, boleśnie
3390 Dobrze idzie — już z nim trzyma.
3394 Nie powinnam może wiedzieć?
3408 Jest interes jegomości,
3409 Działać trudno bez rozwagi.
3410 Zatem, proszę, nie mów słowa,
3411 Że o jego wiesz bytności —
3412 Później całą rzecz wyłuszczę.
3434 Proszę z sobą waszmość pana!
3435 Jego sprawa zawikłana,
3436 Muszę przejrzeć dokumenta.
3439 do Klary, całując ją w czoło
3442 A Klarunia niech pamięta
3443 Nie powiadać nic nikomu.
3450 Nikt się w tym nie dowie domu.
3457 Bo nad miarę nam zaszkodzi;
3458 Później powiem, o co chodzi.
3463 Odchodzi kiwnąwszy na Wacława, który ze spuszczoną głową odchodzi za nią w drzwi prawe.
3472 Śmieszniejszego cóż być może,
3473 Jak gdy zwodzić chce zwiedziony!
3474 Ach, jak Wacław w swej pokorze
3475 Zdał się wzywać jej obrony!
3476 Ledwiem, ledwie śmiech wstrzymała,
3477 Ale hola, hola, panno!
3478 Do tryumfu nie masz prawa;
3479 Choć początek dobry miała,
3480 Nie wygrana przeto sprawa.
3497 Jak w dezertej Arabiji
3498 Złotosiejny wzrok Febowy
3499 Niesie skwarem śmierć liliji,
3500 Aż nakłoni białej głowy;
3501 A zebrana na błękicie
3502 Płodorodna kropla rosy
3503 Wraca zwiędłej nowe życie
3504 I unosi pod niebiosy —
3505 Równo-władna, równo-czynna
3506 Prezencyja twoja miła,
3507 Starościanko miodopłynna,
3513 Dla twojego sługi była.
3514 Jużem bliski był zwiędnienia,
3515 Gdy twe oko wszystko zmienia.
3516 Oby kiedyś dały bogi,
3517 Abym niosąc odwet drogi,
3518 Nim czas raźniej machnie kosą,
3519 Był twym żarem, był twą rosą.
3528 ironicznie całą tę scenę, oddając niski ukłon
3532 Równie z rytmu jak z oręża
3533 Tak sławnego dostać męża
3534 Jest zaszczytem białogłowy;
3535 Ale każdy dziś młodzieniec
3536 Miłosnymi, czczymi słowy
3537 Zwykł przeplatać ślubny wieniec,
3538 Trudno zawsze dawać wiarę.
3547 Czyż nie wierzyć, wielkie nieba!
3548 Że się kocha piękną Klarę?
3549 Czyliż na to przysiąg trzeba?
3558 Że się kocha — nie potrzeba;
3559 A że zawsze równie będzie
3560 I przysięga nic nie znaczy.
3569 Ach, na serca mego grzędzie
3570 Niech twe ziarnko bujać raczy:
3571 A zadatek ten twój mały
3572 Puści korzeń wiecznotrwały.
3581 W dawnych czasach rycerz prawy,
3582 Lubo zdobion wieńcem sławy,
3583 Lubo staczał krwawe boje,
3584 Nim oświadczył miłość swoję —
3585 Ku czci drogiej swej kochanki
3586 W turniejowe wjeżdżał szranki,
3587 Tam na kopią dzielnie gonił,
3588 Po dziesięciu zsadzał z koni,
3589 I dopiero gdy się skłonił
3590 Wziąć nagrodę z lubej dłoni,
3591 Błagał, aby sercu miła
3592 Kochać mu się pozwoliła —
3593 By mu wolno pod jej barwą
3594 Kruszyć kopie, miecze ścierać,
3595 Dla niej tylko żyć, umierać!
3604 Z tego stroju i z tej broni
3605 Marsowego znać piastuna,
3606 Co w rycerskiej zbiegł pogoni
3607 Od bieguna do bieguna.
3609 Światu groźne to żelazo,
3610 Krwią jak gąbka napęczniałe,
3611 Przemówiło choć tą razą
3612 Wam na wiarę, mnie na chwałę —
3615 z coraz większym zapałem
3618 Gdzie na skale gród kamienny,
3619 Gdzie działami mur brzemienny,
3620 Gdzie bagnetów ostre wały,
3621 Gdzie sklepienie z dzid i szabli —
3622 Tam był Papkin — lew zuchwały!
3623 Strzelec boski! — rębacz diabli!
3624 Jęk, szczęk, krzyk, ryk, śmierć dokoła —
3625 Tu bezbronny pardon woła,
3626 Tu dziewica ręce łamie,
3627 Matka płacze, dziecię kwili,
3628 Ale spada moje ramię:
3629 Ci, co żywi, już nie żyli.
3632 Klara parska śmiechem.
3635 Przebacz zapał zgrozo-krwawy
3636 Rycerskiego uniesienia,
3637 Ale widzisz: dość mam sławy,
3638 Brak mi tylko pozwolenia,
3639 Bym w fortunnych stanął rzędzie,
3640 Których celem Klara będzie.
3661 Hola! teraz lata próby,
3662 W nich dowody posłuszeństwa,
3663 Wytrwałości i śmiałości.
3672 O królowo wszechpiękności!
3673 Ornamencie człowieczeństwa!
3674 Powiedz: „W ogień skocz, Papkinie” —
3675 A twój Papkin w ogniu zginie.
3686 Nie tak srogie me żądanie:
3687 Klejnot rycerskiego stanu
3688 Pastwą ognia nie zostanie.
3689 Lecz powtarzam waszmość panu:
3690 Posłuszeństwa, wytrwałości
3691 I śmiałości żądam próby.
3698 W każdej znajdę powód chluby.
3705 Posłuszeństwa chcąc dać miarę
3706 Milczeć trzeba sześć miesięcy.
3721 Wytrwałości zaś dam wiarę,
3722 Gdy o chlebie i o wodzie...
3729 Tylko, przebóg, niezbyt długo.
3746 Ale zawsze twoim sługą.
3754 Zaś śmiałości — w tym sposobie
3755 Da mi dowód, kto dać zechce:
3756 W oddalonej stąd krainie
3757 Jadowity potwór słynie,
3758 Najmężniejszym trwogą bywa,
3759 Krokodylem się nazywa.
3760 Niech go schwyci i przystawi,
3761 Moje oko nim zabawi;
3762 Bom ciekawa jest nad miarę
3763 Widzieć żywą tę poczwarę.
3764 To jest wolą niewzruszoną —
3765 A kto spełni, co ja każę,
3766 Ten powiedzie przed ołtarze,
3767 Tego tylko będę żoną.
3771 Ukłoniwszy się, odchodzi w drzwi prawe.
3789 Co za koncept, u kaduka!
3790 Pannom w głowie krokodyle,
3791 Bo dziś każda zgrozy szuka.
3792 To dziś modne, wdzięczne, ładne,
3793 Co zabójcze, co szkaradne! —
3794 Dawniej młoda panieneczka
3795 Mile rzekła kochankowi:
3796 „Daj mi, luby, kanareczka” —
3797 A dziś każda swemu powié:
3798 „Jeśli nie chcesz mojej zguby,
3799 Krrokodyla daj mi, luby!”
3802 po krótkim milczeniu
3805 Post, milczenie — wszystko fraszka,
3806 Straży przy mnie nie postawi. —
3807 Ale potwór nie igraszka,
3808 Czart, nie Papkin go przystawi.
3811 Idzie ku drzwiom prawym i spotyka się z wybiegającym Wacławem
3829 rzucając mu sakiewkę
3831 Masz — milcz, bo wiesz!
3841 Wacław odchodzi. Po krótkim milczeniu
3844 Wiem? — Nic nie wiem! — Czy zostaje,
3845 Czy odchodzi, za co daje,
3846 Nie wiem wcale. — Wiem, że złoto,
3847 Wiem, że dając zrobił ładnie,
3848 Ale nie wiem, od Cześnika
3849 Czy mi na kark co nie spadnie. —
3850 Wiem, jak zdradzę zalotnika,
3851 Że z wiatrówki dmuchnąć gotów,
3852 Ale nie wiem, nie wiem wcale,
3853 Czy na końcu z tych obrotów
3854 Od Cześnika łeb ocalę. —
3855 Wiem i nie wiem — sprawa diabla:
3856 Tutaj kulka, a tu szabla —
3857 Jednak dobrze rzekł pan Benet:
3860 podrzucając sakiewkę
3871 Papkin, Cześnik z drzwi środkowych.
3878 Winszuj, waszmość, mi sukcesu!
3879 Dzisiaj moje zrękowiny:
3880 Już finalnie, bez regresu
3881 Słowom dostał Podstoliny.
3891 Ja wiem, jak to przyszło drogo:
3892 Wszak ci moją to robotą.
3901 O! waściną! — Patrzcie no go!
3902 Mnie się waszeć pytaj o to.
3908 Tak mi się tam w dobrą chwilę
3909 Nawinęła snadnie, mile,
3910 Dała zezek, umizg taki,
3911 Żem posunął w koperczaki. —
3912 Ona dalej w ceregiele —
3913 Ni siak, ni tak, tędy, siędy,
3914 A ja sobie coraz bliżej,
3915 Śród chychotek, śród gawędy
3916 Bliżej... bliżej... cmok! nareszcie —
3922 A! zrobiłem wstyd niewieście;
3923 Jak alkiermes wskroś spłonęła —
3924 Mnie konfuzja ogarnęła —
3925 Tak że wziąwszy za pas nogi,
3926 Chciałem drapnąć za trzy progi. —
3927 Wtedy ona, mocium panie,
3928 Zawołała: „Stój, Macieju —
3929 Niech się twoja wola stanie,
3930 Ja przyjmuję ją w pokorze —
3931 Masz ten pierścień — szczęść nam Boże!”
3938 Daj go kaci! wielka sztuka!
3947 Z rewerencją, u kaduka,
3959 A zawsześ w gniewie skory.
3960 Jakie by to były spory,
3961 Gdybym nie miał krwi zimniejszej —
3962 Ale mówmy o ważniejszej
3977 Ów młodzieniec od Rejenta,
3978 Co mnie długo popamięta,
3979 Bardzo prosi, czy nie może
3980 Przy waszmości zostać dworze.
3981 Zdatny, zwinny, wierny będzie,
3989 Że za kołnierz nie wyleje.
3998 Nie wyleje czy wyleje —
3999 Miejsca u mnie nie zagrzeje:
4000 Bo nie będę z ziemi zbierał,
4001 Co Milczkowi z nosa spadnie...
4002 Chyba gdyby się opierał,
4003 Chciał zatrzymać samowładnie,
4004 Wtedy przyjmę na przekorę.
4005 Będziesz mógł to poznać snadnie,
4006 Bo imprezę inną biorę:
4007 Za dzisiejszą mą swawolę
4008 I że w murze gdzieś tam dziura,
4009 Gotów pieniać mnie szlachciura —
4010 Więc krzyżową skończyć wolę,
4011 Pójdziesz wyzwać, mocium panie;
4012 Circa quartam i niech mi stanie
4013 U trzech kopców w Czarnym Lesie,
4019 Jak mu utnę jedno ucho,
4020 A czej z drugim się wyniesie!
4035 Tam objaśnień, tam namowy,
4036 Tam potrzeba tęgiej głowy.
4045 Muszę przyznać się waszmości:
4046 Od ostatniej mej słabości
4071 Miejże, człeku, Boga w duszy,
4072 Nie wysyłaj nieboraka;
4073 Nim mu w lesie utniesz uszy,
4074 Mnie tam spotka hańba jaka —
4075 Wszakżeś mówił dzisiaj rano:
4076 „Miłe mi jest jeszcze życie,
4077 Gotów otruć, zabić skrycie”.
4083 Skrycie — nie, na boskim świecie!
4098 Mnie pod nosem łba nie utnie.
4115 Pokazując powieszenie
4127 Taką bym mu kurtę skroił!
4136 Diabliż mi tam po tej kurcie,
4137 Jak zadyndam gdzie na furcie.
4148 Wiesz co, Papciu — spraw się ładnie,
4149 A w kieszonkę grubo wpadnie.
4154 Całuje go w czoło i odchodzi w drzwi lewe, Papkin, ze skrzywioną twarzą i kiwając głową, w drzwi środkowe.
4165 Rejent siedzi przy stoliku i pisze. Dwóch mularzy przy drzwiach stoi.
4174 Mój majstruniu, mówcie śmiało,
4175 Opiszemy sprawę całą;
4176 Na te ciężkie nasze czasy
4177 Boskim darem takie basy
4178 Każdy kułak spieniężymy:
4179 Że was bito, wszyscy wiemy.
4208 Czegóż jeszcze wam nie stało?
4209 Bo machano dosyć raźnie.
4216 Ot, szturknięto tam coś mało.
4221 Któż tam za to skarżyć zechce!
4226 Lecz kto szturka, ten nie łechce?
4248 Porachują kości w grzbiecie,
4249 Ten jest bity — wszak to wiecie?
4250 A kto bity, ten jest zbity?
4260 Ha! dobrze pan powiada,
4271 To rzecz jasna, moi mili.
4278 Ta, już jakoś tak wypada.
4324 A drapnięcie, pewnie wiecie,
4325 Mała ranka, nic innego.
4340 Jednym słowem, rana wszelka
4365 Mieć więc ranę tyle znaczy,
4366 Co mieć ciało skaleczone:
4367 Że zaś raną jest drapnięcie,
4368 Więc zapewnić możem święcie,
4369 Że jesteście skaleczeni,
4370 Przez to chleba pozbawieni.
4385 Jesteś, bratku, i z przyczyny,
4386 Że ci nie dam okruszyny —
4392 Zatem, zatem skaleczeni,
4393 Przez to chleba pozbawieni,
4394 Z matką — żoną — czworgiem dzieci.
4413 Co? nie macie? — nic nie szkodzi —
4414 Mieć możecie — tacy młodzi.
4435 Teraz jeszcze zaświadczycie,
4436 Że nastawał na me życie.
4437 Stary Cześhik, jęty szałem,
4462 Wołał wprawdzie: „Daj gwintówki!”
4463 Lecz chciał strzelać do makówki.
4472 Do makówki... do makówki...
4473 No, no, dosyć tego będzie —
4474 Świadków na to znajdę wszędzie —
4475 Nie brak świadków na tym świecie,
4476 Teraz chodźcie — bliżej! bliżej! —
4477 Znakiem krzyża podpiszecie. —
4478 Michał Kafar trochę niżej —
4479 Tak, tak — Maciej Miętus — pięknie!
4480 Za ten krzyżyk będą grosze,
4481 A Cześniczek z żółci pęknie.
4490 Najpokorniej teraz proszę,
4491 Coś z dawnego nam przypadnie.
4498 Cześnik wszystko będzie płacił.
4503 Jakoś, panie, to nieładnie...
4508 Byleś wasze nic nie stracił.
4518 popychając ich ku drzwiom
4523 Bo się poznasz z moim progiem.
4530 Tu zapłata, każdy powie...
4535 popychając ku drzwiom
4537 Idź, serdeńko, bo cię trzepnę.
4554 Dobrzy ludzie, bądźcie zdrowi!
4560 Czapkę przedam, pas zastawię,
4561 A Cześnika stąd wykurzę;
4562 Będzie potem o tej sprawie
4563 Na wołowej pisał skórze.
4564 Lecz tajemne moje wieści,
4565 Jeśli wszystkie z prawdą zgodne,
4566 Tym, czym teraz serce pieści,
4567 Najboleśniej go ubodnę.
4583 Wczas przychodzisz, drogi synu,
4584 Pomówimy słówek parę. —
4587 Siada i daje znak synowi, aby usiadł.
4590 Z niejednego twego czynu
4591 Niezachwianą wziąłem wiarę,
4592 Iż wstępując w moje ślady,
4593 Pobożności kroczysz drogą;
4594 Że złe myśli, podłe rady
4595 Nigdy zwieść cię z niej nie mogą.
4596 Rade temu serce moje,
4597 Quandoquidem już przy grobie,
4598 Żyję tylko jeszcze w tobie.
4604 Sekatury gorzkie znoje,
4605 W nieustannej alternacie
4606 Składam kornie ciebie gwoli
4607 Przy Najwyższym Majestacie;
4608 Bo ja tylko, moje dziecię,
4609 Do fortunnej twojej doli
4610 Aspiruję jeszcze w świecie.
4619 Łaski ojca dobrodzieja,
4620 Acz nieczęsty, dowód drogi.
4629 W tobie jedna ma nadzieja,
4630 Lecz zazdroszczą mi jej wrogi;
4631 Syna z ojcem chcą rozdzielić,
4632 Chcą się smutkiem mym weselić.
4633 Złego ducha pną mamidła,
4634 Twej młodości stawią sidła.
4673 Jeśli była tajemnica,
4674 To dlatego, żem chciał wprzody
4675 Do sąsiedzkiej skłonić zgody.
4684 Mnie z Cześnikiem? — O mój Boże!
4685 Któż jej więcej pragnąć może
4686 Niż ja, człowiek bogobojny.
4693 Zezwól zatem, abym z Klarą...
4700 Być nie może żadną miarą;
4701 Cześnik burda, ja spokojny.
4710 Lecz cóż Klara temu winna,
4711 Że czasami stryj szalony?
4720 Czy tam winna, czy niewinna,
4721 Innej waści trzeba żony;
4722 I, serdeńko, będzie inna.
4729 Ach, mój ojcze, wyrok srogi...
4734 Nieodmienny, synku drogi.
4741 Moja dola, rzekłeś przecie,
4742 Jednym celem na tym świecie.
4749 Bóg to widzi i ocenia.
4766 Nie przeżyję rozłączenia.
4771 Ja się tego nie przestraszę.
4789 Co los spuści, przyjąć trzeba:
4790 Niech się dzieje wola nieba. —
4791 Lecz, serdeńko, gdyś tak stały,
4792 Gdzież dawniejsze twe zapały?
4800 Jak o wszystkim wie ten stary!
4815 Była quondam ta jedyna!
4816 Ta wybrana! Ta kochana!
4817 Teraz bawi u Cześnika.
4826 Zaręczona Cześnikowi.
4833 Póty temu nie uwierzę,
4834 Póki sama nie odpowie.
4842 Nie odpowie? Podstolina?
4849 Zapytałem ją w tej mierze;
4850 A jeżeli Bóg dozwoli,
4851 Przyjmie rękę mego syna.
4858 Lecz nie przyjmie syn jej ręki.
4865 Syn posłuszny, Bogu dzięki. —
4866 Intercyzę przyłączyłem,
4867 Gdzie dokładnie wyraziłem:
4868 Która zerwać zechce strona,
4869 Ta zapłaci sto tysięcy.
4876 Moje szczęście warte więcej.
4881 Szczęściem będzie taka żona.
4888 Wprzód mogiła mnie przykryje...
4889 Lecz i Cześnik jeszcze żyje,
4890 On nas spali w pierwszym pędzie.
4897 z flegmą, jak zawsze
4901 Ha! — to Cześnik wisieć będzie.
4902 Niech się dzieje wola nieba,
4903 Z nią się zawsze zgadzać trzeba.
4923 Topisz w sercu syna twego.
4930 Nie ma złego bez dobrego.
4945 rzucając mu się do nóg
4969 Nie, serdeńko, być nie może.
4974 Ja z rozpaczy oszaleję.
4981 Patrz, ja płaczę... ani słowa! —
4982 Cnota, synu, jest budowa,
4983 Jest to ziarno, które sieje...
4986 Wacław odchodzi. Po krótkim milczeniu
4988 Jeszcze diable młoda głowa.
5000 Co skłoniło Podstolinę,
5001 Wdówkę tantną, wdówkę gładką,
5002 Za takową iść gadzinę,
5003 To dotychczas jest zagadką;
5004 Ale wątpić nie wypada,
5005 Iż zamienić będzie rada.
5011 Acz i starość bywa żwawa,
5012 Wżdy wiek młody ma swe prawa.
5013 Ale Cześnik, gdy postrzeże,
5014 Iż na dudka wystrychnięty,
5015 Może... może... strach mnie bierze,
5016 Apopleksją będzie tknięty...
5017 Niech się dzieje wola nieba,
5018 Z nią się zawsze zgadzać trzeba.
5031 wsuwając się trwożliwie
5043 z najniższym ukłonem i nieśmiało
5047 Pana w domu i Rejenta
5048 Widzieć w godnej tej osobie
5049 Chluba wielka, niepojęta
5050 Spada na mnie w tejże dobie,
5051 Jak niemylnie pewnie wnoszę?
5062 Tak jest — sługa uniżony.
5063 Wolnoż mi się w odwet spytać,
5064 Kogom zyskał honor witać?
5075 Hm! pokorna coś szlachciurka,
5076 Z każdym słowem daje nurka —
5077 Niepotrzebne miałem względy.
5086 Rejent wskazuje z ukłonem krzesło na środku stojące. Papkin przypatruje się z uwagą Rejentowi, który jak zawsze z założonymi na piersiach rękoma, nieporuszenie w miejscu stoi. Papkin mówi dalej na stronie.
5092 Skończę wszystko bez pomocy.
5095 głośno, wyciągając się na krześle
5098 Jestem Papkin — lew północy,
5099 Rotmistrz sławny i kawaler —
5102 okazując gestem wstęgi orderowe
5105 Tak, siak, tedy i owędy.
5106 Mądry w radzie, dzielny w boju,
5107 Dusza wojny, wróg pokoju.
5108 Znają Szwedy, muzułmany,
5109 Sasy, Włochy i Hiszpany
5110 Artemizy ostrze sławne
5111 I nim władać ramię wprawne.
5112 Jednym słowem, krótko mówiąc,
5113 Kula ziemska zna Papkina —
5114 Teraz, bratku, daj mi wina.
5121 po krótkim wahaniu, na stronie
5124 Nemo sapiens, nisi patiens.
5128 Dostaje butelkę spod stolika kilimkiem nakrytego, patrzy w nią do światła, nalewa lampeczkę i podaje Papkinowi, który mówi, co następuje.
5138 O! Brat szlachcic tchórzem podszyt! —
5139 Po zleceniu od Cześnika
5140 Może sobie udrę łyka?
5143 nakrywa głowę — pije
5168 Istna lura, panie bracie,
5169 Cóż, lepszego tu nie macie?
5176 Wybacz, waszmość, lecz nie stało.
5182 Otóż to jest szlachta nasza!
5187 Siedzi na wsi - sieje, wieje —
5188 Zrzędzi, nudzi, gdera, łaje.
5189 A dać wina — to nie staje.
5193 Idzie do stolika, nalewa sobie. Rejent nieporuszony prowadzi go oczyma.
5197 Albo jeśli przyjdzie flasza,
5198 Samą maścią już przestrasza;
5199 Potem prosi: „Jeśli łaska” —
5200 Nie proś, nie nudź, hreczkosieju,
5201 A lepszego daj, u diaska!
5208 Ależ mości dobrodzieju...
5217 Mętne, kwaśne nad pojęcie —
5218 Istna lura, mój Rejencie!
5229 Cierpliwości wiele trzeba;
5230 Niech się dzieje wola nieba.
5239 Zwiedź piwnice wszystkie moje,
5240 Gdzie z pół świata masz napoje,
5241 Gdzie sto beczek stoi rzędem!
5242 Jeśli znajdziesz co takiego,
5243 Dam ci, bratku, konia z rzędem.
5254 Pozwól spytać, panie drogi,
5255 Gdyż nie znana mi przyczyna,
5256 Co w nikczemne moje progi
5257 Marsowego wiedzie syna?
5264 rozpierając się na krześle przy stoliku
5266 Co? Chcesz wiedzieć?
5278 Więc staję tu, wiedz, niecnoto,
5279 Z strony jaśnie wielmożnego
5280 Cześnika Raptusiewicza,
5281 Co go ranka dzisiejszego
5282 Twych służalców sprośna dzicza,
5283 Godna jednak pryncypała,
5284 W jego zamku napaść śmiała.
5293 Mówże, waszmość, trochę ciszej,
5294 Jego sługa dobrze słyszy.
5301 Mówię zawsze podług woli.
5306 Ależ bo mnie głowa boli.
5315 Że tam komu w uszach strzyka
5316 Albo że tam czyj łeb chory,
5317 Przez to nigdy w pieśń słowika
5318 Nie odmienia głos stentory.
5329 Ależ bo ja mam i ludzi.
5330 Każę oknem cię wyrzucić.
5334 Papkin w miarę słów Rejenta wstaje z wolna, zdejmując kapelusz.
5336 A tam dobry kawał z góry.
5356 Niech się pan nie trudzi.
5362 Pan jak piórko stąd wyjedzie.
5366 Czekać w czterech tam za drzwiami!
5374 Ale na cóż to, sąsiedzie,
5375 Tej parady między nami?
5383 Teraz słucham waszmość pana.
5385 sadzając go prawie gwałtem
5387 Bardzo proszę — bardzo proszę —
5389 siada blisko i naprzeciwko
5391 Jakaż czynność jest mu dana?
5395 Nie spuszcza z oka Papkina.
5401 Jesteś trochę nadto żywy:
5402 Nie wiedziałem, Bóg mi świadkiem,
5403 Że tak bardzo masz słuch tkliwy —
5404 Przestrzeż, proszę, gdy przypadkiem —
5405 Jakieś słówko głośniej powiem.
5412 Czy się prędko rzeczy dowiem?
5419 Zaraz — Cześnik bardzo prosi...
5432 na znak potakujący Rejenta mówi dalej
5436 To jest... raczej Cześnik wnosi,
5437 Że, by skończyć w jednej chwili
5438 Kontrowersją, co... zrobili...
5441 nie mogąc uniknąć wzroku Rejenta, miesza się coraz więcej
5444 Dobrze mówię... co zrobili...
5445 Kontrowersją... jak rzecz znana...
5446 Że tak... to jest... że... sprzy... sprzyja...
5449 odwracając się, na stronie
5452 A to jakiś wzrok szatana,
5453 Cały język w trąbkę zwija.
5462 Ja nie jestem pojąć w stanie,
5463 Waszmość prawisz zbyt zawiło.
5474 Bo to... bo te... wybacz, panie,
5475 Wino trochę mocne było.
5476 A nie jestem zbyt wymowny...
5481 Czy tych czterech jeszcze stoi?
5489 Jednym słowem — mój szanowny,
5490 Dobry sąsiad czego żąda?
5497 Lecz się poseł trochę —
5507 Bądź, serdeńko, bez obawy.
5516 Więc Cześnika prośba niesie,
5517 Abyś waszmość circa quartam
5518 U trzech kopców w Czarnym Lesie
5519 Stanął z szablą do rozprawy.
5528 Stary Cześnik jeszcze żwawy!
5537 Ba! To wszyscy wiedzą przecie,
5538 Że niemylne jego ciosy —
5539 Wszakże w całym już powiecie
5540 Pokarbował szlachcie nosy,
5553 oglądając się na drzwi
5557 Prawda, ciszej. — Cicho zatem
5558 Jego grzeczną prośbę wnoszę
5559 I dołączam moją własną
5560 O odpowiedź krótką, jasną.
5569 Tę listownie mu udzielę,
5570 Ale jakże się to zgadza:
5571 Wszak ci jutro ma wesele.
5582 Tamto temu nie przeszkadza:
5583 Rano pierścień — w pół dnia szabla —
5584 Wieczór kielich — w nocy...
5605 Ani mrumru. — Czy mnie licho
5606 Tu przyniosło w takie szpony!
5615 Wielkiż afekt przyszłej żony?
5622 Fiu! fiu! fiu! — Taż z miłości
5623 Trzykroć na dzień wpada w mdłości —
5624 Cześnik, także rozogniony,
5625 Jak gromnica ku niej pała —
5626 Będzie para doskonała.
5627 A że wierna w każdej sprawie,
5628 Ręce, nogi w zakład stawię.
5636 Rejent, Papkin, Podstolina
5643 Otóż jestem na wezwanie
5644 W twoim domu, mój Rejencie,
5645 Co dowodem niech się stanie,
5646 Żem zmieniła przedsięwzięcie.
5647 Nie straciłam na namyśle
5648 Niepotrzebnym czasu wiele —
5649 Bo ja rzadko kiedy myślę,
5650 Alem za to chyża w dziele —
5651 I nie mówiąc Cześnikowi:
5652 Mój staruszku, bądźcie zdrowi,
5653 Milsze od was są sąsiady —
5654 Podpisuję twe układy
5655 I w minucie tutaj staję. —
5658 oddając papier złożony
5661 Waszmość panu jeden daję,
5662 Drugi odpis u mnie będzie.
5663 Gdy więc pewność w każdym względzie
5664 I wzajemnie dane słowa,
5665 Witam ciebie jak synowa.
5674 Wielki splendor na mnie spływa,
5675 Moja pani miłościwa,
5676 I fortuna w złotej nawie
5677 Żagiel dla mnie swój rozpięła,
5678 Gdyś chętliwie i łaskawie
5679 W twoje skarbne serce wzięła
5680 Najkorniejsze prośby moje.
5681 Tak jest, pani miłościwa,
5682 Wielki splendor na mnie spływa;
5683 A na szczepu mego trzaski
5684 Jeszcze większy spłynąć może,
5685 Bo chcesz z arcywielkiej łaski
5686 Mego syna dzielić łoże.
5687 Niechże mi tu wolno będzie
5688 Na tej lichej, własnej grzędzie,
5689 Polecając waszmość pani
5690 Trwałej przychylności zdroje
5691 I powolne służby moje,
5692 Do maluczkich upaść nóżek,
5693 Jako sługa i podnóżek.
5706 Co ja słyszę! Co, u kata!
5707 Zdmuchnął żonę Cześnikowi
5708 I z nią syna swego swata!
5709 Wszak ci Cześnik, gdy się dowie,
5710 Jak szczupaka go rozpłata.
5719 Nie myśl jednak, mój Rejencie,
5720 Że to z gustu do odmiany
5721 Wzięłam inne przedsięwzięcie;
5722 Syn twój, Wacław, był mi znany,
5723 Bardzo znany — jednym słowem,
5724 Na cóż mam się kryć w tej mierze:
5725 Był kochany — kochał szczerze.
5752 Aż go Anna zoczyć raczy.
5762 Waszmość cierpisz tego człeka?
5801 On to zdradną swą wymową
5802 Mnie, zbyt słabej, mnie, kobiecie,
5803 Opłakane wyrwał słowo.
5817 I gdyby nie ta zmiana,
5818 Szłabym biedna w moc tyrana.
5840 Z nią się zawsze zgadzać trzeba.
5841 Ale teraz moje zdanie,
5842 Że gdy Cześnik nie wie jeszcze
5843 O nam chlubnie zaszłej zmianie,
5844 Lubo w piśmie rzecz umieszczę,
5845 Dobrze będzie, gdy z twej strony
5846 Papkin weźmie zapewnienie
5847 I powtórzy to, co w liście.
5856 Chce mnie zgubić, oczywiście!
5863 Daj mu,pani, twe zlecenie,
5864 A ja skreślę słówek parę.
5881 odprowadzając go oczyma
5885 Podstolino! mam dać wiarę?
5886 Co to znaczy? gdzie sumienie?
5893 ukazując głową w drzwiach
5905 I przez mury czart ten słyszy.
5910 Ach, co robisz, Podstolino?
5911 Z twej przyczyny wszyscy zginą —
5912 Czyliż Cześnik ci nie znany?
5913 On nie zniesie tego sromu,
5914 On pochodnią i żelazem
5915 Śmierć wyrzuci w wasze ściany,
5916 Gruz zostawi z tego domu.
5917 Bój się Boga, chodźmy razem
5920 oglądając się i odprowadzając coraz dalej na stronę
5923 Ach, ty nie wiesz, gdzieś przybyła...
5924 W jakiej strasznej jesteś toni...
5925 Cicho!... Gdyby nie w tej dłoni
5926 Artemizy groźna siła,
5927 Już by... sza!... Niech Bóg nas broni!...
5928 Dalej we drzwi i na schody.
5955 Pożegnanie dla Cześnika:
5956 Kłaniaj mu się bardzo grzecznie,
5957 Powiedz oraz, jak mą duszę
5958 Zbyt boleśnie żal przenika,
5959 Że się tak z nim rozstać muszę —
5960 Niech porywczo mnie nie gani...
5969 Banialuki, moja pani,
5970 Tych ode mnie nie usłyszy.
5978 Podstolina, Papkin, Rejent
5993 Oto jest list do sąsiada...
5998 Ambasada diable śliska!
6012 Papkin nóżki ściska.
6013 Za przyjęcie dzięki składa.
6018 Ukłony i ceremonie aż do końca sceny.
6035 Sługa, sługa uniżony.
6063 Drzwi otwierają się i widać czterech pachołków.
6073 O, bez wszelkich ceremonii.
6080 Panu temu wskazać drogę.
6085 Ściskam nóżki — trafić mogę.
6092 Wziąć pod ręce — nie bez laski —
6093 Schody ciemne — macać trzeba —
6100 Ściskam nóżki — zbytek łaski. —
6103 Z ukłonem, jednym susem za drzwiami się znajduje, drzwi się zamykają, słychać łoskot, jak gdyby kto zleciał ze schodów. Podstolina idzie ku Rejentowi.
6112 Niech się dzieje wola nieba,
6113 Z nią się zawsze zgadzać trzeba!
6121 Sala w domu Cześnika. Oprócz drzwi bocznych jedne większe w głębi, po prawej stronie od kaplicy, stoły po obu stronach, na stole po prawej stronie kałamarz i co trzeba do pisania, butelka i para kieliszków, w głębi przybijają girlandy.
6129 Przy podniesieniu kurtyny Dyndalski stoi przy siedzącym Cześniku, trzymając dwie karabele, trzecią Cześnik ogląda podczas pierwszych wierszy. W głębi Śmigalski i Perełka.
6138 No, Śmigalski! Czas przyspiesza,
6139 Dalej, dalej na deresza:
6140 Inwitacją nieś piorunem
6141 I spełń gładko me rozkazy. —
6142 Powtórz wszystkim po trzy razy,
6143 Że na jutro, ja, pan młody,
6144 Na weselne proszę gody.
6145 Rozumiesz? No! Ruszaj z Bogiem. —
6150 Śmigalski odchodzi. Po krótkim milczeniu
6154 Hej, Perełka! waść mi jutro
6155 Nie zaglądaj do blaszanki,
6156 Bobym waści przypiekł grzanki,
6157 Jutro sztukę pokaż światu:
6158 Nie żałować, mocium panie,
6159 Cynamonu i muszkatu,
6160 I wszelkiego aromatu,
6161 Aby było, jak należy.
6162 Masz do ryby szafran świeży
6163 I bakalii po dostatku —
6164 Niechże będzie dobrze, bratku.
6173 Jakaż cyfra, jaśnie panie,
6174 Na pośrodku stołu stanie?
6183 M.H. — M.H. — Maciej, Hanna.
6184 W górze serca, w dole Vivat,
6185 A z konceptem — wszystko wszędzie.
6192 Jaśnie panie, dobrze będzie.
6199 po krótkim milczeniu, oglądając karabelę
6203 Długo Papkin coś nie wraca.
6204 Rejent siedzi jak lis w jamie,
6205 Skąd wykurzyć — ciężka praca;
6206 Lecz wyciągnie moje ramię,
6207 Jeśli jakie, mocium panie,
6208 Korowody robić zechce.
6217 Ba! — bo kto bądź nieuroku
6218 Z jaśnie panem w szranki stanie,
6219 Tego wcześnie coś w nos łechce.
6226 oddając jedną, a biorąc drugą karabelę
6230 A łechtliwej diable skóry
6231 Ci z palestry ichmościowie;
6232 Nie dotrzyma żaden kroku,
6233 Chociaż wyjdzie czasem który.
6249 He, he, he, Pani Barska!
6250 Pod Słonimem, Podhajcami,
6251 Berdyczowem, Łomazami
6252 Dobrze mi się wysłużyła.
6253 Inna też to sprawa była!
6254 Młódź, acz dzielna, w boju dziarska,
6255 Prym dawała starszym w radzie,
6256 Tak jak w poczet Bóg nas kładzie.
6257 Ale teraz to się staje,
6258 Że od kury mędrsze jaje
6261 po krótkim milczeniu
6264 Tęga głownia, mocium panie —
6265 Lecz demeszkę przecie wolę.
6271 Ej, to śmiga! — jakby wrosła —
6272 Niejednego ona posła
6273 Wykrzesała z kandydata;
6274 Niejednemu pro memoria
6275 Gdzieś przy uchu napisała:
6281 „Jak się wznosi, ledwie błyśnie —
6282 Oddaj się Bogu, jak świśnie!”
6292 Dyndalski pomógłszy przypasać karabelę Cześnikowi, odchodzi w drzwi lewe.
6302 kapelusz na bakier, ale włosy i suknie trochę w nieładzie
6307 Pozwól kapkę. To mi sprawa!
6313 Toż mu pieprzu w nos natarłem,
6314 Aż mu urósł na trzy piędzie!
6321 Toż to teraz pływać będzie!
6328 Lecz ten Rejent sztuczka żwawa,
6329 I szatańska przy tym postać;
6330 Omal, omal żem nie musiał
6331 Artemizy z pochew dostać.
6332 Lecz się bałem, mówiąc szczerze,
6333 Bo jak zwącha moje ramię,
6334 Czart ją chyba zdzierży w mierze.
6343 Jak ten nequam ostro kłamie!
6344 Lecz cóż Rejent? będęż wiedzieć? —
6353 Przyjął grzecznie — prosił siedzieć —
6354 Dodał wina, zieleniaka —
6396 Nie ma żartu, mocium panie.
6403 Mnie bez tego... coś tu pali.
6410 Jakże przyjął me wyzwanie?
6416 A tam co? głuchoniemy?
6419 Papkin osłupiały, nie patrząc się, oddaje list.
6422 Aha! z listu się dowiemy.
6435 Postępując w największej złości ku Papkinowi, za każdym krokiem krzyczy „co!”, jakby nie mógł słów znaleźć. Papkin cofa się aż za stolik, po lewej stronie stojący.
6453 płaczliwie sens kończąc
6476 Do Rejenta... do Rejenta?
6477 I chce... chce pójść...
6493 I tyś milczał, ćmo przeklęta!...
6494 Ale krótka będzie sprawa...
6495 O płci zdradna! czci niewarta!
6496 Obyś była jak ta karta
6497 W moim ręku teraz cała,
6508 wpadając w mowę, na stronie
6510 Z pyszna by się miała!
6517 Utarłbym cię w proch z kretesem —
6518 Ale czasu nie chcę tracić.
6519 Do weselnej sarabandy
6520 Muszę skrzypka im zapłacić —
6521 Niech im zagra, a od ucha!
6522 Aż się Rejent w kółko zwinie!
6523 Pozna szlachcic po festynie,
6524 Jak się panu w kaszę dmucha!
6525 Hola, ciury! Hej, dworzanie!
6526 Dalej za mną, mocium panie!
6531 Wychodzi środkowymi drzwiami.
6537 Papkin, później Dyndalski.
6542 po długim milczeniu krzywi się, potem macając się po brzuchu
6546 Tu coś boli. — Oj! aj! piecze —
6547 Ach, to wino! takie męty!
6548 O zbrodniarzu! O przeklęty!
6549 Taką piękną niszczysz różę!
6553 Dyndalski wychodzi z drzwi lewych.
6557 Ach, Dyndalsiu, cny człowiecze!
6558 Ach, powiedzcie, czy być może?
6573 Ten w Rejenta czart wcielony,
6574 Dziś trucizną mnie zabija?
6593 Kto by się tam i łakomił
6594 Na waszmości nędzne życie!
6601 Nic nie będzie zatem złego?
6611 Cześnik mówił przecie...
6618 Ha, to znowu co innego.
6619 Jaśnie panu wszystko w świecie
6620 Tak jest znane, jakby komu,
6621 Mój paniczu, w własnym domu.
6622 Otruł! — proszę! — co za psota!
6631 Jakaż wasza teraz rada?
6632 Robić, począć co wypada?
6644 Po księdza posłać trzeba —
6646 wychodząc w drzwi środkowe
6648 Proszę, proszę, to niecnota!
6658 rzucając się na krzesło
6661 Umrzeć, umrzeć! Wielkie nieba!
6663 po krótkim milczeniu
6666 Lecz gdzież była moja głowa!
6667 Jam go beształ, mieszał z błotem,
6668 On traktament miał dać potem;
6669 I ten pośpiech jego wielki,
6670 Z jakim wziął się do butelki,
6671 Z jakim nalał lampkę całą.
6672 Jeszcze że mi było mało! —
6673 Tak, połknąłem, mam truciznę,
6674 Już się z tego nie wyśliznę,
6675 Więc testament mój ułożę —
6678 z płaczem nieprzesadzonym
6681 Potem kupię wieczne łoże,
6682 Potem pogrzeb swój zapłacę —
6683 Potem — Requiescat in pace.
6688 Papkin, ocierając często z łez oczy, pisze czas jakiś.
6694 Papkin, Cześnik, Dyndalski
6701 Hola, hola, nie tak zrobię —
6702 Wszystko to są z mydła bańki —
6703 Lepszą zemstę przysposobię,
6704 Ale trzeba zażyć z mańki.
6705 Bylem syna dostał w siatkę,
6706 Mam dla niego dobrą klatkę;
6707 A tatulem się nie straszę,
6721 Ja testament teraz piszę.
6728 Niechże o tym już nie słyszę,
6729 Bo do czubków odwieźć każę.
6747 Papkin przenosi się do stolika, po lewej stronie będącego.
6756 Siadaj waść tu — zmaczaj pióro,
6757 Będziesz pisał po mym słowie.
6764 Stawiam tytle niezbyt skoro.
6771 Właśnie babskiej trzeba ręki.
6772 Życie w zakład, gaszka złowię —
6779 usiadłszy bokiem do widzów naprzeciwko Cześnika i wkładając okulary
6788 Teraz trzeba pisać właśnie
6789 Jakby Klara do Wacława.
6811 Panie, wszak to despekt dla niej.
6820 Co się waszeć o to pyta!
6821 Maczaj pióro — pisz i kwita.
6827 Dyndalski siada wyprostowany na brzeżku krzesła i macza pióro, Papkin w ciągu tej sceny pisze, czasem wstaje, przechodzi się w głębi, macza pióro u stolika, przy którym Cześnik siedzi, znowu siada, ciągle płacząc, wszakże bez przesady.
6837 Tylko że to, mocium panie,
6838 Aby udać, trzeba sztuki.
6839 Owe brednie, banialuki,
6840 To miłosne świegotanie...
6845 Jak tu zacząć, mocium panie?
6853 Cnym afektem ulubiony...
6860 O... o... o... o!... Jak od żony —
6861 A tu trzeba pół, ćwierć słowa,
6862 Ni tak, ni siak — niby owa:
6863 „I chciałabym, i boję się”.
6864 O! — już wiesz — no! — na tym sztuka...
6865 Lecz nie waści w tym nauka.
6877 pokazując palcem na pismo
6885 podnosząc się, jak to za każdą razą, kiedy mówi do Cześnika
6900 A capite, jaśnie panie.
6909 B? — to kreska — gdzież dwa brzuszki?
6914 Jeden w spodzie, drugi w górze.
6926 Tać jest — duże — Tu
6930 Papkin nachyla się przez Cześnika, chcąc zmaczać pióro, ten go odtrąca mówiąc co niżej, potem prowadzi go oczyma aż na miejsce.
6936 Papkin odtrącony odchodzi, przystępując z tylu do stolika stąpa na nogę Dyndalskiemu.
6947 przypatrując się pismu
6952 Kto pomyśli, może zgadnie.
6953 No, no — pisz waść — a dokładnie.
6959 Bardzo proszę... mocium panie...
6960 Mocium panie... me wezwanie...
6961 Mocium panie, wziąć w sposobie,
6962 Mocium panie... wziąć w sposobie,
6963 Jako ufność ku osobie...
6964 Mocium panie, waszmość pana;
6965 Która, lubo mało znana...
6966 Która, lubo mało znana...
6982 Lecz w literę go przerobię.
6991 Jak mi jeszcze kropla skapie,
6992 To cię trzepnę tak po łapie,
6993 Aż proformę wspomnisz sobie. —
6997 Dyndalski obciera pot aż po karku.
7009 Bardzo proszę, mocium panie,
7010 Mocium panie, me wezwanie,
7011 Mocium panie, wziąć w sposobie,
7019 wyrywa i drze papier
7023 Niech cię czarci chwycą
7024 Z taką pustą mózgownicą!
7025 „Mocium panie” — cymbał pisze!
7032 Jaśnie pana własne słowo.
7039 Milcz, waść! — przepisz to de novo,
7040 „Mocium panie” opuść wszędzie.
7047 chcąc zbierać kawałki
7049 Z tych kawałków trudno będzie.
7056 Pisz de novo — pisz, powiadam —
7057 Mózgu we łbie za trzy grosze!
7058 Siadaj! — siadaj, mówię.
7086 powtarzając napisane
7097 Co, moć? cóż moć znaczy?
7098 Z tym hebesem nie pomoże;
7099 Trzeba zrobić to inaczej. —
7100 Nawet lepiej będzie może,
7101 Gdy wyprawię doń pacholę
7102 Z ustną prośbą. — Tak, tak wolę. —
7103 Słuchaj. — Idź mi... Ależ, ale!
7104 Rejentowicz od nikogo
7105 Nie jest u mnie znany wcale.
7116 Wszyscy go tu poznać mogą,
7127 Komisarzem co się mienił?
7142 W me komnaty ćwik się wkrada,
7143 A ten milczy, nie powiada!
7152 Abym milczał, dał to złoto.
7159 O dla Boga! ty niecnoto!
7166 Kto już na pół w grobie stoi,
7167 Twego gniewu się nie boi.
7170 rzucając sakiewkę na ziemię
7172 Cóż ten kruszec w takiej porze!
7186 Na cóż mi się przydać może? —
7190 Kiedy Dyndalski chce podnieść sakiewkę, Papkin go uprzedza, kończąc mowę.
7192 Chyba tylko do kieszeni.
7199 Cicho, cicho, bez hałasu.
7200 Teraz na to nie ma czasu —
7201 Ale jakem szlachcic prawy,
7202 Zdasz mi poczet z twojej sprawy.
7208 Wasze idź mi — wypraw Rózię,
7209 Niech do Milczka wkraść się stara,
7210 Niech młodemu Wacławowi,
7211 Paniczowi — no wiesz? — powie,
7212 Że go prosi panna Klara,
7213 By nie mówiąc nic nikomu
7214 Chciał na chwilę przyjść łaskawie —
7215 Aby nie był wżdy w obawie,
7216 Bo Cześnika nie ma w domu.
7231 Sam tymczasem zwiń się skrzętnie:
7232 Kilku ludzi u wyłomu
7233 Postaw w krzakach. — Jeno nogą
7234 Gaszek będzie za granicą,
7235 Łapes capes — niech go chwycą;
7236 A pójść nie chce — związać mogą.
7245 Ależ despekt, jaśnie panie,
7246 Tak postąpić jakby z ciurą.
7255 Wasze byłeś, jesteś rurą. —
7256 Jak rozkażę, tak się stanie.
7287 Odchodzi z Dyndalskim w drzwi środkowe.
7299 Wdzięczność ludzi, wielkość świata —
7300 Każdy siebie ma na względzie.
7301 A drugiego za narzędzie.
7302 Póki dobre — cacko, złoto;
7303 Jak zepsute — ruszaj w błoto.
7311 Papkin, Klara z drzwi prawych
7318 O mych myśli ty bogini!
7319 O ty jedna litościwa!
7320 Pasmo życia jad przerywa,
7321 Ale serce, jakby w skrzyni,
7322 Miłość k'tobie zawsze kryje.
7337 Byłbym przywiózł krokodyla,
7338 Byłbym zyskał twoją rękę;
7339 Lecz ostatnia przyszła chwila,
7340 Dziś rycerską kończę mękę.
7349 Stracił zmysły do ostatka.
7356 Ten testament wręczę tobie:
7357 Racz posłuchać, jakby matka,
7358 I zapłakać na mym grobie.
7361 czyta, łzy często ocierając.
7366 Ja, Józef Papkin, syn mego ojca Jana Papkina...
7372 Jana, Jana — Jan mu było
7378 Będąc zupełnie zdrów na ciele i umyśle, ale nie mogąc wiedzieć, kiedy umrę...
7384 bo jestem otruty przez rejenta Milczka w lampce wina...
7390 robię ten testament, czyli ostatnie rozporządzenie mojego ruchomego i nieruchomego majątku. Nieruchomym rozporządzać nie mogę, bo żadnego nie mam...
7396 Ruchomości zaś rozdaję. — Tej, którąm zawsze kochał, czcił, szanował i ubóstwiał, JW-ej Klarze Raptusiewiczównie, starościance zakroczymskiej, daruję angielską gitarę i rzadką kolekcyją motyli, będącą teraz w zastawie. — Artemizę...
7401 Cześnikowi dać ją chciałem,
7402 Ale teraz przemazałem.
7407 Artemizę dostanie najdzielniejszy rycerz w Europie, pod warunkiem, aby pomnik postawił na mym grobie. — Z resztą ruchomości chcę być pochowany (ociera łzy). — JW. Cześnika zaś i JW. Starościankę, jako egzekutorów testamentu, suplikuję, aby moje wszystkie długi, jakie się tylko pokażą, nie płacili, gdyż chcę przez to braciom moim różnego stanu i wyznania zostawić po sobie pamiątkę.
7413 Józef Papkin incognito —
7414 Na tytuły miejsca nie ma —
7415 Weź więc — i co tu wyryto,
7416 Niech twa pamięć wiecznie trzyma.
7424 Papkin, Klara, Wacław z drzwi lewych.
7431 Klaro, Klaro, co się dzieje!
7432 Los nas ściga nazbyt srogo —
7433 Wszystkie drogie nam nadzieje
7434 W jednej chwili przepaść mogą.
7446 spojrzawszy na Papkina
7451 Podstolina w naszym domu —
7452 Bo plan ojca niewzruszony
7453 Ją zaślubić mnie przymusza.
7468 Bez litości i bez sromu,
7469 Nie zważając me wyznania,
7470 Jego woli ucho skłania.
7479 Ach, Wacławie, nie mam władzy
7480 Mówić, radzić w tej potrzebie,
7481 Bo truchleję tu o ciebie. —
7482 Ach, ty nie znasz mego stryja!
7483 W porywczości nie ma granic.
7492 Nie lękaj się nadaremnie:
7493 Komisarza wszak zna we mnie.
7502 O, komisarz teraz za nic.
7527 Nie powiększaj mojej trwogi.
7534 Niech przynajmniej go ukarzę.
7539 Śmierć zadajesz twojej Klarze.
7546 Kto już w grobie jedną nogą,
7547 Na tym groźby nic nie mogą.
7562 Uchodź, uchodź, nie trać chwili.
7571 O, i moja taka rada,
7572 Bo się właśnie Cześnik sili
7573 Zwabić cię tu w swoje szpony —
7574 Poczt hajduków rozstawiony
7575 Chwyci, zwiąże cię w potrzebie.
7582 Jeszczeż mało to dla ciebie!
7621 idąc ku drzwiom lewym
7623 Idę teraz, lecz z powrotem...
7629 Klara, Papkin, Wacław, Cześnik, Dyndalski, hajduki z różnych stron.
7634 zastępując w drzwiach lewych
7638 Hola, hola, mocium panie! —
7639 Objechałem jak bartnika.
7648 I cóż złego mi się stanie?
7649 Widzę dużo przeciwnika,
7650 Lecz nie myślcie, że się boję. —
7656 Jeśliś zbójca — masz mię, stoję.
7657 Ale jeśliś człowiek prawy,
7658 Jaką taką daj szablinę —
7659 W Bogu wiara, że nie zginę.
7670 Lubię, chłopcze, żeś mi żwawy —
7671 Lecz nie o tym teraz mowa,
7672 Daj więc baczność na me słowa:
7673 Rejent wykradł narzeczonę
7674 I chce tobie dać za żonę;
7675 Miałby tryumf w tym sposobie,
7676 Lecz ja umiem radzić sobie —
7677 Lub do turmy pójdziesz na dno,
7678 Gdzie, że siedzisz, ciężko zgadną,
7679 Albo — rękę oddasz Klarze. —
7680 A jeżeli Starościanka
7681 Pójść nie zechce do ołtarza,
7682 Jest tu druga jej bratanka,
7683 Tej za ciebie pójść rozkażę. —
7684 Tobie żonka jakby nimfa,
7685 Podstolinie grochowianka,
7686 Rejentowi tęga fimfa,
7687 A mnie zemsta doskonała —
7688 Tak się skończy sprawa cała.
7739 Klara obraca się ku Wacławowi jakby o odpowiedź.
7751 Zatem rękę daj dziewicy —
7752 Nie od tego, widzę, ona.
7753 Pleban czeka już w kaplicy
7763 Odchodzą do kaplicy.
7772 O fortuno tygrysico!
7773 I trucizna, i wesele —
7774 To za wiele! to za wiele!
7779 Odchodzą do kaplicy.
7789 zbierając kawałki swojego pisma
7793 Jak co sobie ubrda w głowie,
7794 To i klinem nie wybije.
7795 Żebym pisał, co się zowie,
7796 Jak już długo z Bogiem żyję,
7797 Tegom jeszcze nie powiedział;
7798 Grzechem prezumpcyja taka —
7799 Ale jednak rad bym wiedział,
7800 Czemu dzisiaj zszedł na żaka?
7801 Co on sobie — tylko proszę —
7802 Mógł do tego B upatrzyć?
7803 Co nie staje tej literze?
7804 Czy brak w kształcie, czy brak w mierze?
7805 Ot, krzyż Pański, a ja znoszę,
7808 siada i składa kawałki
7818 Rejent wchodzi, oglądając się na wszystkie strony.
7823 kładąc rękę na ramieniu Dyndalskiego, który go nie widział
7827 Dobry wieczór, panie bracie.
7828 Cóż to, dżumę w zamku macie?
7829 Żywej duszy. — Nie ma komu
7830 Odpowiedzieć, pan czy w domu.
7845 Cześnik wyzwał mnie na rękę:
7846 Acz nie moja to zabawa,
7847 Rzekłem jednak: wola nieba,
7848 Z nią się zawsze zgadzać trzeba.
7849 I wyszedłem, i czekałem,
7850 Tak, czekałem nadaremnie.
7851 Może wróżył zbyt zuchwale,
7852 Że mu Rejent nie dotrzyma?
7853 Ale Rejent był na dziale,
7854 Zucha tylko jeszcze nie ma.
7863 Ej, łaskawy mój Rejencie,
7864 Nie wyzywaj go na cięcie,
7865 Bo jak machnie po pętlicach,
7866 Zdywiduje jak Bóg Bogiem.
7873 Wiwat! wiwat! Państwo młodzi!
7878 Któż wesele tu obchodzi?
7899 Hej, Dyndalski! tam do czarta!
7900 Okulbaczyć mi dzianeta!
7905 Już kaducznie przeszła czwarta.
7915 Cześnik przyszedłszy na przód sceny spostrzega Rejenta, staje jak wryty. Rejent kłania się nisko. Czas milczenia, oko w oko patrzą. Cześnik chwyta za szablą, to samo i Rejent. Czas jakiś zastanowienia. Cześnik zdaje się walczyć z sobą. Dyndalski wybiega do kaplicy.
7924 Nie wódź mnie na pokuszenie,
7925 Ojców moich wielki Boże!
7926 Wszak gdy wstąpił w progi moje,
7927 Włos mu z głowy spaść nie może.
7931 Odpasuje i rzuca karabelą na stół. Rejent zawiesza czapkę na rękojeści swojej szabli.
7945 Ha! ha! rozkosz mi jedyna!
7946 Będziesz zadość miał z tej strony —
7947 Ale z żoną czy bez żony?
7964 Tyś mi ukradł moją wdowę,
7965 By ją zmienić na synowę —
7966 Jam zatrzymał twego syna,
7967 By mu sprawić tu wesele —
7968 Masz więc byka za indyka.
7976 Ciż sami, Klara, Wacław, Papkin, Dyndalski, dworzanie, kobiety, wszyscy z bukietami wychodzą z kaplicy.
7989 Niech się skończy ta zawiłość!
8000 Przebacz, ojcze, i wzajemną
8001 Pobłogosław naszą miłość!
8008 Wstań, serdeńko, i chodź ze mną.
8014 Ciż sami, Podstolina.
8023 Mamże wierzyć, co się dzieje,
8040 Tak jest, wierzę, już się stało! —
8041 Więc wam powiem — i niemało.
8042 Chciałam za mąż pójść czym prędzej,
8043 By nie zostać całkiem w nędzy —
8045 Na czas tylko był mi dany,
8046 A w istotnym wiecznym darze
8047 Dziś przypada szczęsnej Klarze.
8058 Dwa majątki — kąsek gładki —
8059 Coś stryjowi żal tej gratki.
8080 Ale przez to dziś nie tracę:
8081 U Rejenta sto tysięcy...
8088 Nie — ja z mego to zapłacę.
8091 Podstolina przechodzi na prawą stronę.
8100 Nie opieraj się już więcej,
8101 Swego gniewu zwalcz ostatki,
8102 Pobłogosław twoje dziatki.
8107 Klęka z Wacławem, któremu podaje prawą rękę.
8114 Niech się dzieje wola nieba,
8115 Z nią się zawsze zgadzać trzeba.
8120 Daje krzyżyk i podnosi klęczących.
8129 Mogęż przestać na twym słowie?
8130 Ręczysz pewnie za me zdrowie?
8133 na znak potakujący — do Cześnika
8136 Teraz wzywam waszmość pana!
8137 Każ nam przynieść roztruchana,
8138 Niech nam zagrzmią i fanfary,
8139 Wypijemy pierwszej pary!
8144 Przechodzi na lewą stronę i drze testament.
8151 Niechże będzie dziś wesele,
8152 Równie w sercach, jak i w dziele —
8155 podając rękę Rejentowi
8157 Mocium panie, z nami zgoda.
8161 Rejent przyjmuje rękę z niskim ukłonem.
8171 wstąpiwszy na środek tak, że Klara po jego prawej, podaje rękę Cześnikowi, on zaś ojcu po lewej, i posuwając się na przód sceny
8176 A Bóg wtedy rękę poda.