Creation of table of contents during transforming book to html.
[wolnelektury.git] / books / reymont_chlopi1_jesien.xml
1 <?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
2 <utwor><powiesc>
3
4 <rdf:RDF xmlns:rdf="http://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#" xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/">
5 <rdf:Description rdf:about="http://wiki.wolnepodreczniki.pl/index.php?title=Lektury:Reymont/Cz%C4%99%C5%9B%C4%87_pierwsza_JESIE%C5%83">
6 <dc:creator xml:lang="pl">Reymont, Władysław Stanisław</dc:creator>
7 <dc:title xml:lang="pl">Część pierwsza - Jesień</dc:title>
8 <dc:relation.isPartOf xml:lang="pl">http://www.wolnelektury.pl/lektura/chlopi</dc:relation.isPartOf>
9 <dc:contributor.editor xml:lang="pl">Sekuła, Aleksandra</dc:contributor.editor>
10 <dc:contributor.editor xml:lang="pl">Jodełka-Burzecki, Tomasz</dc:contributor.editor>
11 <dc:contributor.editor xml:lang="pl">Orlewiczowa, Irena</dc:contributor.editor>
12 <dc:contributor.technical_editor xml:lang="pl">Sutkowska, Olga</dc:contributor.technical_editor>
13 <dc:publisher xml:lang="pl">Fundacja Nowoczesna Polska</dc:publisher>
14 <dc:subject.period xml:lang="pl">Modernizm</dc:subject.period>
15 <dc:subject.type xml:lang="pl">Epika</dc:subject.type>
16 <dc:subject.genre xml:lang="pl">Powieść</dc:subject.genre>
17 <dc:description xml:lang="pl">Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Partnerem projektu jest Prokom Software SA. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.</dc:description>
18 <dc:identifier.url xml:lang="pl">http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/chlopi-czesc-pierwsza-jesien</dc:identifier.url>
19 <dc:source.URL xml:lang="pl">http://www.polona.pl/Content/4072</dc:source.URL>
20 <dc:source xml:lang="pl">Reymont, Władysław Stanisław (1867-1925), Chłopi, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1976</dc:source>
21 <dc:rights xml:lang="pl">Domena publiczna - Władysław St. Reymont zm. 1925</dc:rights>
22 <dc:date.pd xml:lang="pl">1925</dc:date.pd>
23 <dc:format xml:lang="pl">xml</dc:format>
24 <dc:type xml:lang="pl">text</dc:type>
25 <dc:type xml:lang="en">text</dc:type>
26 <dc:date xml:lang="pl">2008-04-07</dc:date>
27 <dc:audience xml:lang="pl">L</dc:audience>
28 <dc:language xml:lang="pl">pol</dc:language>
29 </rdf:Description>
30 </rdf:RDF>
31
32
33 <extra><!--<elementy_poczatkowe>--></extra>
34
35 <autor_utworu>Władysław Stanisław Reymont</autor_utworu>
36
37 <dzielo_nadrzedne>Chłopi</dzielo_nadrzedne>
38
39 <nazwa_utworu>Część pierwsza --- Jesień</nazwa_utworu>
40
41
42 <dedykacja>
43         <strofa>Miriamowi/
44         (Zenonowi Przesmyckiemu)</strofa><uwaga>?</uwaga>
45 </dedykacja>
46
47
48 <extra><!--</elementy_poczatkowe>--></extra>
49
50 <extra><!--<tekst_glowny>--></extra>
51
52
53
54 <naglowek_rozdzial>I</naglowek_rozdzial>
55
56
57 <akap_dialog><begin id="b1203937053742"/><motyw id="m1203937053742">Ksiądz</motyw>--- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!</akap_dialog>
58
59 <akap_dialog>--- Na wieki wieków, moja Agato, a dokąd to wędrujecie, co?</akap_dialog>
60
61 <akap_dialog>--- We świat, do ludzi, dobrodzieju kochany --- w tyli świat!... --- zakreśliła kijaszkiem łuk od wschodu do zachodu.</akap_dialog>
62
63
64 <akap>Ksiądz spojrzał bezwiednie w tę dal i rychło przywarł<pe><slowo_obce>przywarł</slowo_obce> --- przymknął.</pe> oczy, bo nad zachodem wisiało oślepiające słońce; a potem spytał ciszej, lękliwiej jakby...</akap>
65
66 <akap_dialog>--- Wypędzili was Kłębowie, co? A może to ino niezgoda?... może...</akap_dialog>
67
68
69 <akap>Nie zaraz odrzekła, wyprostowała się nieco, powlekła ciężko starymi wypełzłymi<pe><slowo_obce>wypełzłymi</slowo_obce> --- wyblakłymi.</pe> oczami po polach ojesieniałych, pustych i po dachach wsi, zanurzonej w sadach.</akap>
70
71 <akap_dialog><begin id="b1194979782390"/><motyw id="m1194979782390">Żebrak</motyw>--- I... nie wypędzali... jakżeby... dobre są ludzie --- krewniaki. Niezgody też nijakiej być nie było. Samam ino zmiarkowała, że trza mi w świat. Z cudzego woza to złaź choć i w pół morza.</akap_dialog>
72
73
74 <akap>Trza było... roboty już la mnie nie miały... na zimę idzie, to jakże --- darmo mi to dadzą warzę<pe><slowo_obce>warzę</slowo_obce> --- gotowany posiłek.</pe> abo i ten kąt do spania?...</akap>
75
76
77 <akap>A że rychtyk<pe><slowo_obce>rychtyk</slowo_obce> --- akurat, właśnie.</pe> i ciołka odsadzili od maci... a i gąski, bo to już zimne nocki, trza zagnać pod strzechę, tom i zrobiła miejsce... jakże, bydlątek szkoda, Boże stworzenie też... A ludzie dobre, bo mię choć latem przytulą, kąta ani tej łyżki strawy nie żałują, że se człowiek kiej jaka gospodyni paraduje...</akap>
78
79
80 <akap>A na zimę we świat, po proszonym.</akap>
81
82
83 <akap>Niewiela mi potrza, to se u dobrych ludzi uproszę i do zwiesny<pe><slowo_obce>do zwiesny</slowo_obce> --- do wiosny.</pe> z Panajezusową łaską przechyrlam, a jeszcze się coś niecoś grosza uścibi --- to rychtyk la nich na przednówek<pe><slowo_obce>przednówek</slowo_obce> --- dawniej najtrudniejszy do przetrwania na wsi okres, po zimie (w czasie której ludzie żywili się zapasami zebranymi jesienią), a przed nowymi zbiorami.</pe>... krewniaki przeciech...</akap>
84
85
86 <akap>A już ta Jezusiczek przenajsłodszy biedoty opuścić nie opuści.</akap>
87
88 <akap_dialog>--- Nie opuści, nie --- zawołał gorąco i wstydliwie wsadził jej w garść złotówkę.</akap_dialog>
89
90 <akap_dialog>--- Dobrodzieju nasz serdeczny, dobrodzieju!</akap_dialog>
91
92
93 <akap>Przypadła mu do kolan roztrzęsioną głową, a łzy jak groch posypały się po jej twarzy szarej i zradlonej<pe><slowo_obce>zradlona</slowo_obce> --- poorana, naznaczona bruzdami, jak pocięta radłem ziemia.</pe> jak te jesienne podorówki<pe><slowo_obce>podorówka</slowo_obce> --- pole płytko zaorane po jesiennych zbiorach i w ten sposób przygotowane do wiosennej orki.</pe>.</akap>
94
95 <akap_dialog>--- Idźcie z Bogiem, idźcie --- szeptał zakłopotany podnosząc ją z ziemi.<end id="e1203937053742"/></akap_dialog>
96
97
98 <akap>Zebrała drżącymi rękami torby i kijaszek z jeżem na końcu, przeżegnała się i poszła szeroką, wyboistą drogą ku lasom; raz wraz tylko odwracała się ku wsi, ku polom, na których kopano kartofle, i na te dymy pastusich ognisk, co się snuły nisko nad ścierniskami --- poglądała żałośnie, aż i zniknęła za przydrożnymi krzami.<end id="e1194979782390"/></akap>
99
100
101 <akap><begin id="b1194979953562"/><motyw id="m1194979953562">Ksiądz</motyw>A ksiądz usiadł z powrotem na kółkach od pługa, zażył tabaki i rozłożył brewiarz<pe><slowo_obce>brewiarz</slowo_obce> --- zbiór modlitw przeznaczonych do liturgii godzin (znanej zarówno kościołowi rzymskokatolickiemu, jak grekokatolickiemu i mającej swój odpowiednik w różnych kościołach protestanckich); duchowni katoliccy są zobowiązani do codziennego odmawiania całego brewiarza.</pe>, ale oczy ześlizgiwały mu się z czerwonych liter i leciały po ogromnych, w jesiennej zadumie pogrążonych ziemiach, to po bladym niebie błądziły lub zatrzymywały się na parobku, pochylonym nad pługiem.</akap>
102
103 <akap_dialog>--- Walek... bruzda krzywa... te... --- zawołał unosząc się nieco i chodził już oczami krok za krokiem za parą tłustych siwków, ciągnących pług ze skrzypem.</akap_dialog>
104
105
106 <akap>Zaczął znowu bezwiednie przebiegać czerwone litery brewiarza i poruszać ustami, ale co chwila gonił oczami siwki, to stadko wron, które ostrożnie, z wyciągniętymi dziobami podskakiwały w bruździe i raz wraz, za każdym świstem bata, za każdym nawrotem pługa, podrywały się ciężko, padały zaraz na zorane zagony i ostrzyły dzioby o twarde, zeschłe skiby.</akap>
107
108 <akap_dialog><begin id="b1194982782140"/><motyw id="m1194982782140">Koń</motyw>--- Walek! a śmignij no prawą po portkach, bo zostaje!</akap_dialog>
109
110
111 <akap>Uśmiechnął się, bo jakoż po bacie prawa już równo ciągnęła, a gdy konie doszły do drogi, uniósł się żywo, poklepał je przyjaźnie po karkach, aż wyciągały do niego nozdrza i przyjacielsko obwąchiwały twarz.<end id="e1194979953562"/></akap>
112
113 <akap_dialog>--- Heeet--aa! --- wołał śpiewnie Walek, wyciągnął błyszczący jakby ze srebra pług, uniósł go lekko, pociągnął konie lejcami, że zatoczyły krótki łuk, wraził krój błyszczący w rżysko, śmignął batem, konie pociągły z miejsca, aż zgrzytnęły orczyki<end id="e1194982782140"/> --- i orał dalej wielki łan ziemi, co pod prostym kątem spadał od drogi po pochyłości i niby długi wątek zgrzebnych skib rozciągał się aż ku wsi, leżącej nisko i jakby zatopionej w czerwonawych i żółtawych sadach.</akap_dialog>
114
115
116 <akap><begin id="b1194982845109"/><motyw id="m1194982845109">Jesień</motyw>Cicho było, ciepło i nieco sennie.</akap>
117
118
119 <akap>Słońce, chociaż to był już koniec września, przygrzewało jeszcze niezgorzej --- wisiało w połowie drogi między południem a zachodem, nad lasami, że już krze i kamionki, i grusze po polach, a nawet zeschłe twarde skiby kładły za się cienie mocne i chłodne.</akap>
120
121
122 <akap>Cisza była na polach opustoszałych i upajająca słodkość w powietrzu, przymglonym kurzawą słoneczną; na wysokim, bladym błękicie leżały gdzieniegdzie bezładnie porozrzucane ogromne białe chmury niby zwały śniegów, nawiane przez wichry i postrzępione.<end id="e1194982845109"/></akap>
123
124
125 <akap><begin id="b1194982926609"/><motyw id="m1194982926609">Wieś</motyw>A pod nimi, jak okiem ogarnąć, leżały szare pola niby olbrzymia misa o modrych wrębach lasów --- misa, przez którą, jak srebrne przędziwo rozbłysłe w słońcu, migotała się w skrętach rzeka spod olch i łozin nadbrzeżnych. Wzbierała w pośrodku wsi w ogromny podłużny staw i uciekała na północ wyrwą wśród pagórków; na dnie kotliny, dokoła stawu, leżała wieś i grała w słońcu jesiennymi barwami sadów --- niby czerwono--żółta liszka, zwinięta na szarym liściu łopianu, od której do lasów wyciągało się długie, splątane nieco przędziwo zagonów, płachty pól szarych, sznury miedz pełnych kamionek i tarnin --- tylko gdzieniegdzie w tej srebrnawej szarości rozlewały się strugi złota --- łubiny żółciły się kwiatem pachnącym, to bielały omdlałe, wyschłe łożyska strumieni albo leżały piaszczyste senne drogi i nad nimi rzędy potężnych topoli z wolna wspinały się na wzgórza i pochylały ku lasom.<end id="e1194982926609"/></akap>
126
127
128 <akap>Ksiądz ocknął się z zapatrzenia, bo długi, żałosny ryk rozległ się gdzieś niedaleko, aż wrony poderwały się z krzykiem i skośnym rzutem leciały na kopaniska --- a czarny migocący cień biegł za nimi dołem po rżyskach i podorówkach.</akap>
129
130
131 <akap>Przysłonił ręką oczy i patrzył pod słońce --- drogą od lasów szła jakaś dziewczyna i ciągnęła za sobą na postronku dużą, czerwoną krowę; gdy przechodziła obok, pochwaliła Boga i chciała skręcić, aby księdza pocałować w rękę, ale krowa szarpnęła ją w bok i znowu ryczeć zaczęła.</akap>
132
133 <akap_dialog>--- Na sprzedanie prowadzisz, co?</akap_dialog>
134
135 <akap_dialog>--- Ni... ino do młynarzowego bysia... a stójże, zapowietrzona... Wściekłaś się czy co! --- wołała zadyszana, usiłując powstrzymać, ale krowa ją pociągnęła, że już obie gnały w dyrdy, aż kurz je zakrył obłokiem.</akap_dialog>
136
137
138 <akap><begin id="b1194982996468"/><motyw id="m1194982996468">Żyd</motyw>A potem wlókł się ciężko po piaszczystej drodze Żyd szmaciarz<pe><slowo_obce>szmaciarz</slowo_obce> --- czyli zajmujący się zbieraniem zniszczonych materiałów do recyklingu.</pe>, pchał przed sobą taczki dobrze naładowane, bo raz wraz przysiadał i ciężko dyszał.</akap>
139
140 <akap_dialog>--- Co tam słychać, Moszku?</akap_dialog>
141
142 <akap_dialog>--- Co słychać?... Komu dobrze, to i dobrze słychać... Kartofle chwalą Bogu obrodziły, żyto sypie, kapusta będzie. Kto ma kartofle, kto ma żyto, kto ma kapustę --- temu dobrze słychać! --- Pocałował księdza w rękaw, założył na kark pas od taczek i pchał dalej, lżej już, bo zaczynał się spadek łagodny.<end id="e1194982996468"/></akap_dialog>
143
144
145 <akap>A potem szedł środkiem drogi w kurzawie, bo zamiatał nogami, ślepy dziad, prowadzony przez tłustego kundla na sznurku.</akap>
146
147
148 <akap>A potem leciał od lasu chłopak z butelką, ale ten ujrzawszy księdza przy drodze okrążył go z dala i biegł na przełaj pól do karczmy.</akap>
149
150
151 <akap>To znowu chłop z sąsiedniej wsi wiózł zboże do młyna albo Żydówka pędziła stado kupionych gęsi.</akap>
152
153
154 <akap>A każdy pochwalił Boga, zamienił słów parę i szedł w swoją drogę, odprowadzany życzliwym słowem i spojrzeniem księdza, któren, że już słońce było coraz niżej, powstał i krzyknął do Walka:</akap>
155
156 <akap_dialog>--- Doórz do brzózek i do domu... na nic się konie zmachają.</akap_dialog>
157
158
159 <akap>I poszedł wolno miedzami, odmawiał półgłosem modlitwy i jasnym, pełnym kochania spojrzeniem ogarniał pola...</akap>
160
161
162 <akap>...Rzędy kobiet czerwieniły się na kopaniskach... rozlegał się grochot zsypywanych do wozów kartofli... miejscami orano jeszcze pod siew... stada krów srokatych pasły się na ugorach... długie, popielate zagony rdzawiły się młodą szczotką zbóż wschodzących... to gęsi niby płaty śniegów bieliły się na wytartych, zrudziałych łąkach... krowa gdzieś zaryczała... ogniska się paliły i długie, niebieskie warkocze dymów ciągnęły się nad zagonami... Wóz zaturkotał albo pług zgrzytnął o kamienie... to cisza znowu obejmowała ziemię na chwilę, że słychać było głuchy bełkot rzeki i turkot młyna, schowanego za wsią, w zbitym gąszczu drzew pożółkłych... to znowu śpiewka się zerwała lub krzyk nie wiadomo skąd powstały leciał nisko, tłukł się po bruzdach i dołach i tonął bez echa w jesiennej szarości, na ścierniskach oprzędzonych srebrnymi pajęczynami, w pustych sennych drogach, nad którymi pochylały się jarzębiny o krwawych, ciężkich głowach... <begin id="b1194983064312"/><motyw id="m1194983064312">Chłop</motyw>to włóczono role i tuman szarego, przesłonecznionego kurzu podnosił się za bronami, wydłużał i pełzał aż na wzgórze i opadał, a spod niego niby z obłoku wychylał się bosy chłop, z gołą głową, przewiązany płachtą --- szedł wolno, nabierał ziarna z płachty i siał ruchem monotonnym, nabożnym i błogosławiącym ziemi, dochodził do końca zagonów, nabierał z worka zboża, nawracał i z wolna podchodził pod wzgórze, że najpierw głowa rozczochrana, potem ramiona, a w końcu już był cały widny na tle słońca z tym samym błogosławiącym ruchem siejby; z tym samym świętym rzutem rozrzucał zboże, co jak złoty pył kolistym wirem padało na ziemię.<end id="e1194983064312"/></akap>
163
164
165 <akap><begin id="b1194983131796"/><motyw id="m1194983131796">Drzewo, Ptak</motyw>Ksiądz szedł coraz wolniej, czasem przystawał, aby odetchnąć, to znowu obejrzał się na swoje siwki, to przyglądał się chłopakom, obtłukującym kamieniami ogromną gruszę, aż hurmem przybiegli do niego i chowając ręce za siebie całowali w rękaw sutanny.</akap>
166
167
168 <akap>Pogładził ich po głowach i rzekł upominająco:</akap>
169
170 <akap_dialog>--- Nie łamcie ino gałęzi, bo na bezrok gruszek mieć nie będziecie.</akap_dialog>
171
172 <akap_dialog>--- My nie rzucalim na gruszki, ino że tam jest gapie gniazdo<pe><slowo_obce>gapie gniazdo</slowo_obce> --- gniazdo wron (zwanych też gapami).</pe> --- ozwał się śmielszy.<end id="e1194983131796"/></akap_dialog>
173
174
175 <akap><begin id="b1194983181937"/><motyw id="m1194983181937">Chłop, Ksiądz</motyw>Ksiądz się uśmiechnął dobrotliwie i zaraz znowu przystanął przy kopaczach.</akap>
176
177 <akap_dialog>--- Szczęść Boże w robocie!</akap_dialog>
178
179 <akap_dialog>--- Boże zapłać, dziękujemy! --- odpowiedzieli razem, prostując się, i ruszyli wszyscy do ucałowania rąk dobrodzieja kochanego.</akap_dialog>
180
181 <akap_dialog>--- Pan Bóg dał latoś urodzaj na kartofle, co? --- mówił wyciągając otwartą tabakierkę do mężczyzn --- brali sumiennie i z szacunkiem w szczypty, nie śmiejąc przy nim zażywać.<end id="e1194983181937"/></akap_dialog>
182
183 <akap_dialog>--- Juści, kartofle kiej kocie łby i dużo pod krzami.</akap_dialog>
184
185 <akap_dialog>--- Ha, to świnie zdrożeją, bo jaki taki chciał będzie wsadzać do karmika.</akap_dialog>
186
187 <akap_dialog>--- Już i tak drogie; na zarazę latem wyginęły, a i do Prus kupują.</akap_dialog>
188
189 <akap_dialog>--- Prawda, prawda. A czyje to ziemniaki kopiecie?</akap_dialog>
190
191 <akap_dialog>--- A Borynowe.</akap_dialog>
192
193 <akap_dialog>--- Gospodarza nie widzę, tom i rozeznać nie rozeznał.</akap_dialog>
194
195 <akap_dialog>--- Ociec pojechali z moim ano do boru.</akap_dialog>
196
197 <akap_dialog>--- A to wy, Anna, jakże się macie? --- zwrócił się do młodej, przystojnej kobiety w czerwonej chustce na głowie, która, że ręce miała uwalane ziemią, przez zapaskę ujęła jego rękę i pocałowała.</akap_dialog>
198
199 <akap_dialog>--- Jakże się ma ten wasz chłopak, com go to we żniwa chrzcił?</akap_dialog>
200
201 <akap_dialog>--- Bóg zapłać dobrodziejowi, zdrów się chowa i coś niecoś bałykuje<pe><slowo_obce>bałykować</slowo_obce> --- raczkować.</pe>.</akap_dialog>
202
203 <akap_dialog>--- No, zostańcie z Bogiem.</akap_dialog>
204
205 <akap_dialog>--- Panu Bogu oddajem.</akap_dialog>
206
207
208 <akap><begin id="b1194983243406"/><motyw id="m1194983243406">Ksiądz</motyw>I ksiądz skręcił na prawo, ku cmentarzowi, który leżał z tej strony wsi, przy topolami wysadzonej drodze.</akap>
209
210
211 <akap>Długo za nim spoglądali w milczeniu, na jego smukłą, pochyloną nieco postać, dopiero gdy przeszedł niskie, kamienne ogrodzenie cmentarza i szedł między mogiłami ku kaplicy, co stała wpośród pożółkłych brzóz i klonów czerwonych, rozwiązały się im języki.</akap>
212
213 <akap_dialog>--- Lepszego to i na całym świecie nie znaleźć --- zaczęła któraś z kobiet.</akap_dialog>
214
215 <akap_dialog>--- Juści, chciały go też zabrać do miasta... żeby ociec z wójtem nie jeździli prosić biskupa, to byśwa go i nie mieli...<end id="e1194983243406"/> <begin id="b1194983466125"/><motyw id="m1194983466125">Praca</motyw>Kopta no, ludzie, kopta, bo do wieczora mało daleko, a ziemniaków mało wiele! --- mówiła Anna wysypując swój kosz na kupę żółcącą się na rozkopanej ziemi, pełnej zeschłych łęcin.</akap_dialog>
216
217
218 <akap>Wzięli się chyżo za robotę i w cichości, że ino słychać było dziabanie motyczek o twardą ziemię, a czasem suchy dźwięk żelaza o kamień. Czasami ktoś niektoś wyprostował zgięty i zbolały grzbiet, odetchnął głęboko, popatrzył bezmyślnie na siejącego przed nimi i znowu kopał, wybierał z szarej ziemi żółte ziemniaki i rzucał do kosza, przed się stojącego.<end id="e1194983466125"/></akap>
219
220
221 <akap>Ludzi było kilkanaścioro, przeważnie starych kobiet i komorników, a za nimi bieliły się dwa krzyżaki, u których w płachtach leżały dzieci raz wraz popłakując.</akap>
222
223 <akap_dialog><begin id="b1194983542015"/><motyw id="m1194983542015">Żebrak</motyw>--- A tak i stara poszła we świat --- zaczęła Jagustynka.</akap_dialog>
224
225 <akap_dialog>--- Kto? --- spytała Anna podnosząc się.</akap_dialog>
226
227 <akap_dialog>--- A stara Agata.</akap_dialog>
228
229 <akap_dialog>--- Na żebry...</akap_dialog>
230
231 <akap_dialog>--- Juści, że na żebry! Hale! nie na słodkości, ino na żebry. Obrobiła krewniaków, wysłużyła się im bez lato, to już ją puściły na wolny dech.</akap_dialog>
232
233 <akap_dialog>--- Wróci na zwiesnę, to im naznosi w torebeczkach, a to i cukru, a to i harbaty, a to i grosza coś niecoś; zaraz ją będą miłowały, każą spać w łóżku, pod pierzyną, robić nie dadzą, coby se wypoczena... A wujna, a ciotka jej mówią, póki tego ostatniego szelążka od niej nie wyciągną... A jesienią to już la niej miejsca nie ma w sieni ani we chliwie. Ścierwy, psie krewniaki i zapowietrzone --- wybuchała Jagustynka i taki gniew ją przejął, że stara jej twarz posiniała.<end id="e1194983542015"/></akap_dialog>
234
235 <akap_dialog>--- Biednemu to zawsze na ten przykład wiatr w oczy --- dorzucił jeden z komorników, stary, wynędzniały chłop z krzywą gębą.</akap_dialog>
236
237 <akap_dialog>--- Kopta no, ludzie, kopta --- popędzała Anna nierada tokowi rozmowy.</akap_dialog>
238
239
240 <akap>Jagustynka, że to długo nie mogła bez gadania, to spojrzała na siejącego i rzekła:</akap>
241
242 <akap_dialog><begin id="b1203942499823"/><motyw id="m1203942499823">Matka, Obowiązek, Praca, Rodzina, Syn</motyw>--- Te Paczesie to stare chłopy, że jaże im już kłaki na łbach puszczają...</akap_dialog>
243
244 <akap_dialog>--- Ale kawalery zawdy --- rzekła insza kobieta.</akap_dialog>
245
246 <akap_dialog>--- A tyle dziewuch się starzeje albo i służby szukać idzie...</akap_dialog>
247
248 <akap_dialog>--- Przeciech, a one mają cały półwłóczek i jeszcze łączkę za młynem.</akap_dialog>
249
250 <akap_dialog>--- Juści, abo to im matka da się żenić... abo to im popuści...</akap_dialog>
251
252 <akap_dialog>--- A kto by krowy doił, kto by opierał, kto by kole gospodarstwa abo i śwyń chodził...<end id="e1203942499823"/></akap_dialog>
253
254 <akap_dialog>--- Obrządzają se matulę i Jagusię, bo jakże, Jagna kiej pani jaka, kiej i druga dziedziczka, ino się stroi... a myje, a w lusterku przegląda, a warkocze zaplata.</akap_dialog>
255
256 <akap_dialog>--- I patrzy ino, kogo by puścić pod pierzynę, któren aby mocny! --- dorzuciła znowu ze złym uśmiechem Jagustynka.</akap_dialog>
257
258 <akap_dialog>--- Józek Banachów posyłał z wódką --- nie chciała.</akap_dialog>
259
260 <akap_dialog><begin id="b1194984161828"/><motyw id="m1194984161828">Czary</motyw>--- Cie... dziedziczka zapowietrzona.</akap_dialog>
261
262 <akap_dialog>--- A stara ino w kościele siaduje, a na książce się modli, a na odpusty chodzi!</akap_dialog>
263
264 <akap_dialog>--- Prawda, ale czarownica to też jest; a Wawrzonowym krowom to chto mleko odebrał, co? A jak na Jadamowego chłopaka, co jej śliwki w sadku obrywał, jakieś złe słowo powiedziała, to mu się zaraz taki kołtun zbił i tak go pokręciło, Jezus!</akap_dialog>
265
266 <akap_dialog>--- I ma tu błogosławieństwo Boże być nad narodem, kiej takie we wsi siedzą...<end id="e1194984161828"/></akap_dialog>
267
268 <akap_dialog>--- A drzewiej, kiej jeszcze krowy pasałam tatusiowe, to baczę, że takie ze wsi wyganiali --- dodała znowu Jagustynka.</akap_dialog>
269
270 <akap_dialog>--- Tym się krzywda nie stanie, bo ma ją kto strzec... --- i zniżając głos do szeptu, a patrząc z ukosa na Annę, co kopała na przedzie pierwszą z krają redlinę, szeptała Jagustynka sąsiadkom:</akap_dialog>
271
272 <akap_dialog>--- A pono pierwszy do obrony to ano chłop Hanki... cieka się on za Jagną kiej ten pies...</akap_dialog>
273
274 <akap_dialog>--- Laboga... moiściewy... cudeńka prawicie... Hale! to by już grzech i obraza boska była... --- szeptały do siebie kopiąc i nie podnosząc głów.</akap_dialog>
275
276 <akap_dialog>--- A bo to on jeden... a to jak za suką, tak chłopaki za nią ganiają.</akap_dialog>
277
278 <akap_dialog>--- A bo też urodę ma, to ma; wypasiona kiej jałowica, biała na gębie, a ślepie to ma rychtyk jak te lnowe kwiatki... a mocna, że i niejeden chłop jej nie uradzi...</akap_dialog>
279
280 <akap_dialog>--- A bo to co robi, ino żre a wysypia się, to nie ma urodna być...</akap_dialog>
281
282
283 <akap>Milczały długą chwilę, bo trzeba było kartofle wysypywać na kupę.</akap>
284
285
286 <akap><begin id="b1194984249859"/><motyw id="m1194984249859">Choroba, Zwierzęta</motyw>A potem już z rzadka pogadywały to o tym, to o owym, aż i zamilkły, bo któraś dojrzała, że od wsi rżyskiem bieży Józka Borynianka.</akap>
287
288
289 <akap>Jakoż i ta nadbiegała zziajana i już z daleka krzyczała:</akap>
290
291 <akap_dialog>--- Hanka, a chodźcie ino do chałupy, bo krowie się cosik stało.</akap_dialog>
292
293 <akap_dialog>--- Jezus Maria, a której?...</akap_dialog>
294
295 <akap_dialog>--- A to ci graniastej... a to ci... tchu złapać nie mogę...</akap_dialog>
296
297 <akap_dialog>--- Loboga, aże mnie zatknęło, myślałam, że mojej... --- zawołała z ulgą Anna.</akap_dialog>
298
299 <akap_dialog>--- Witek ją co dopiero przygnał, bo gajowy ich wypędził z zagajów. Krowa się zlachała, bo taka śpaśna... i zaraz przed oborą upadła... i ani pić nie pije, ani żreć nie żre, ino się tarza, a ryczy, że loboga!</akap_dialog>
300
301 <akap_dialog>--- Ojca to nie ma?</akap_dialog>
302
303 <akap_dialog>--- Ni, tatulo jeszcze nie przyjechali. O Jezus, mój Jezus, taka krowa, co na raz dobrze i garniec mleka dawała. A chodźcież rychło.</akap_dialog>
304
305 <akap_dialog>--- Duchem ci lecę, w to oczymgnienie.<end id="e1194984249859"/></akap_dialog>
306
307
308 <akap>Jakoż i wyjęła dziecko z płachty, nadziała mu czapeczkę z kutasikami, okręciła zapaską i poszła żywo, a taka była strwożona wieścią, że nawet nie opuściła wełniaka, zapomniała do cna, aż jej odsłonięte do kolan nogi bieliły się po roli. Józka biegła przodem.</akap>
309
310
311 <akap>A kopacze, każdy okrakiem nad swoją redliną, posuwali się z wolna, kopiąc leniwiej, jako że nikt nie pilił i nie poganiał.</akap>
312
313
314 <akap>Słońce już się przetaczało na zachód i jakby rozżarzone biegiem szalonym czerwieniło się kołem ogromnym i zsuwało za czarne, wysokie lasy. Mrok gęstniał i pełzał już po polach; sunął bruzdami, czaił się po rowach, wzbierał w gąszczach i z wolna rozlewał się po ziemi, przygaszał, ogarniał i tłumił barwy, że tylko czuby drzew, wieże i dachy kościoła gorzały płomieniami.</akap>
315
316
317 <akap>A niektórzy ściągali już z pól do domów.</akap>
318
319
320 <akap>Głosy ludzkie, rżenia, porykiwania, turkoty wozów coraz ostrzej brzmiały w cichym, omroczonym powietrzu.</akap>
321
322
323 <akap>Sygnaturka na kościele zaczęła dzwonić Anioł Pański spiżowym świegotem, że ludzie przystawali i szept pacierzów, niby szemranie opadających listków, padał w mroki.</akap>
324
325
326 <akap><begin id="b1194984315125"/><motyw id="m1194984315125">Zwierzęta</motyw>Ze śpiewami a pokrzykami wesołymi spędzano bydło z pastwisk, co ciżbą szło drogami w tumanach kurzawy, że tylko raz wraz wychylały się z niej głowy potężne i rogi krzaczaste.</akap>
327
328
329 <akap>Owce pobekiwały tu i owdzie, to gęsi zerwały się z pastwisk i stadami leciały, całe w zorzach zachodu zatopione, że tylko krzyk przenikliwy znaczył je w powietrzu.<end id="e1194984315125"/></akap>
330
331 <akap_dialog>--- Ale szkoda, ta graniasta to sielna<pe><slowo_obce>sielna</slowo_obce> --- silna, potężna, wielka, dorodna.</pe> krowa.</akap_dialog>
332
333 <akap_dialog>--- I... nie na biedaka trafiło.</akap_dialog>
334
335 <akap_dialog>--- A tak i bydlątka żal, co się zmarnuje.</akap_dialog>
336
337 <akap_dialog>--- Gospodyni Boryna nie ma, to wszystko leci kiej przez sito.</akap_dialog>
338
339 <akap_dialog>--- A bo to Hanka nie gospodyni?</akap_dialog>
340
341 <akap_dialog><begin id="b1194984415515"/><motyw id="m1194984415515">Głupota, Ojciec, Rodzina, Starość</motyw>--- La siebie... jakby na komornym u ojca siedzą, to juści patrzą, aby ino na swoją stronę coś niecoś urwać, a ojcowego niechta pies pilnuje.</akap_dialog>
342
343 <akap_dialog>--- A Józka, że to jeszcze skrzat głupi, to i cóż poradzi?</akap_dialog>
344
345 <akap_dialog>--- Hale, albo to Boryna nie mógłby gront oddać Antkowi, co?</akap_dialog>
346
347 <akap_dialog>--- A sam pójdzie do nich na wycug, co?... Starzyście, Wawrzku, a do cna jeszcze głupi --- zaczęła żywo Jagustynka. --- Ho, ho, Boryna jeszcze krzepki, może się ożenić, a głupi by był, żeby dzieciom zapisywał.</akap_dialog>
348
349 <akap_dialog><begin id="b1194984514000"/><motyw id="m1194984514000">Dziecko</motyw>--- Hale, krzepki to juści, że jest, ale już ma ze sześćdziesiąt roków.</akap_dialog>
350
351 <akap_dialog>--- Nie bój się, Wawrzku, każda młódka pójdzie za niego, niechby tylko rzekł.<end id="e1194984415515"/></akap_dialog>
352
353 <akap_dialog>--- Już dwie żony pochował.</akap_dialog>
354
355 <akap_dialog>--- Niech se pochowa i trzecią, Panie Boże mu pomóż, a niech dzieciom, póki żyw, nie daje ni staja, ni liszki jednej, ni tyle, co trepem przydepnie. Ścierwy, wyrychtowałyby go, kiej moje mnie. Dałyby mu wycugi, że na wyrobek by chodził, z głodu by zdychał abo i na żebry, po proszonym szedł. Oddaj ino, co masz, dzieciom --- to ci oddadzą; rychtyk ci tego starczy na sznureczek abo i na ten kamień do szyi...<end id="e1194984514000"/></akap_dialog>
356
357 <akap_dialog>--- Ludzie, a to czas do domu, mroczeje.</akap_dialog>
358
359 <akap_dialog>--- Czas, czas! Słońce już zaszło.</akap_dialog>
360
361
362 <akap>Pozbierali prędko motyczki, koszyki, to dwojaki od obiadów i szli wolno gęsiego miedzą, pogadując coś niecoś, a tylko stara Jagustynka wykrzykiwała wciąż namiętnie na dzieci własne, a potem już i na wszystkich pomstowała.</akap>
363
364
365 <akap>A równo z nimi jakaś dziewczyna gnała maciorę z prosiętami i śpiewała cienkim głosikiem:</akap>
366
367
368 <poezja_cyt>
369         <strofa>Aj, nie chodź kiele woza,/
370         Aj, nie trzymaj się osi,/
371         Aj, nie daj chłopu gęby,/
372         Aj, choć cię pięknie prosi.</strofa>
373 </poezja_cyt>
374
375
376 <akap_dialog>--- Cie, głupia, wrzeszczy, kiejby ją kto ze skóry obdzierał.</akap_dialog>
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388 <naglowek_rozdzial>II</naglowek_rozdzial>
389
390
391
392 <akap><begin id="b1195033594285"/><motyw id="m1195033594285">Choroba, Zwierzęta</motyw>Na borynowym podworcu obstawionym z trzech stron budowlami gospodarskimi, a z czwartej sadem, który go oddzielał od drogi, już się zebrało dość narodu; kilka kobiet radziło i wydziwiało nad ogromną czerwono--białą krową, leżącą przed oborą na kupie nawozu.</akap>
393
394
395 <akap>Stary pies, kulawy nieco i z oblazłą na bokach sierścią, oganiał graniastą, obwąchiwał ją, szczekał, to wypadał w opłotki i gnał dzieci na drogę, co się były wieszały na płotach i zazierały ciekawie w obejście, albo docierał do maciory, co legła pod chałupą i rozwalona jęczała cicho, bo ssały ją białe, młode prosięta.</akap>
396
397
398 <akap>Hanka nadbiegła właśnie zziajana, przypadła do krowy i jęła ją głaskać po gębuli i łbie.</akap>
399
400 <akap_dialog>--- Granula, biedoto, granula! --- wołała łzawo, aż buchnęła płaczem i lamentem serdecznym.</akap_dialog>
401
402
403 <akap>A kobiety radziły raz wraz nowe ratowanie chorej; to sól rozpuszczoną wlewali jej w gardło, to topiony z poświęcanej gromnicy wosk z mlekiem; radził ktosik mydła z serwatką --- insza znowu wołała, żeby krew puścić --- ale krowie nic nie pomagało, wyciągała się coraz dłużej, niekiedy podnosiła łeb i porykiwała długo, jakby o ratunek, boleśnie, aż jej piękne oczy o białkach różowych mętniały mgłą i ciężki, rogaty łeb opadał z wysilenia, że ino wysuwała ozór i polizywała ręce Hanki.<end id="e1195033594285"/></akap>
404
405 <akap_dialog>--- A może by Ambroży co poradził? --- zaproponowała któraś.</akap_dialog>
406
407 <akap_dialog>--- Prawda, na chorobach on jest znający --- zawtórowali.</akap_dialog>
408
409 <akap_dialog>--- Bieżyj no, Józia! Na Anioł Pański dzwonili, to musi jeszcze być przy kościele. Laboga, a jak ociec nadjadą, będzie to pomstowanie, będzie. --- A przeciech my niczego niewinowate! --- narzekała płaczliwie.</akap_dialog>
410
411
412 <akap>A potem siadła na progu obory, wsadziła chłopakowi w usta, bo popłakiwał, białą pełną pierś i z trwogą niezmierną spoglądała na krowę rzężącą, to przez opłotki na drogę i nasłuchiwała.</akap>
413
414
415 <akap><begin id="b1195033666144"/><motyw id="m1195033666144">Lekarz</motyw>W pacierz abo i dwa wpadła Józia z krzykiem, że Jambroży już idą.</akap>
416
417
418 <akap>Jakoż i przyszedł zaraz dziad może stuletni, prosty jak świeca, choć o nodze drewnianej i o kiju; twarz miał suchą, pomarszczoną jak kartofel na zwiesnę i szarą takoż, wygoloną i pociętą szramami, włosy białe jak mleko kosmykami opadały mu na czoło i kark, bo był z gołą głową.</akap>
419
420 <akap>Poszedł prosto do krowy i dokumentnie ją obejrzał.</akap>
421
422 <akap_dialog>--- Oho, widzę, że świeże mięso jedli będzieta.</akap_dialog>
423
424 <akap_dialog>--- A dyć jej pomóżcie co, wylekujcie<pe><slowo_obce>wylekujcie</slowo_obce> --- wyleczcie.</pe>, a toć krowa ze trzysta złotych warta --- i dopiero po cielęciu, a dyć pomóżcie! O mój Jezu, mój Jezu! --- zawołała Józia.</akap_dialog>
425
426
427 <akap>Ambroży wyjął z kieszeni puszczadło, powecował<pe><slowo_obce>powecować</slowo_obce> (z niem. <slowo_obce>wetzen</slowo_obce>) --- ostrzyć.</pe> je po cholewie, przyjrzał się pod zorzę ostrzu i przeciął granuli arterie pod brzuchem --- ale krew nie trysnęła, a ciekła wolno czarna, spieniona.</akap>
428
429
430 <akap>Stali wszyscy dokoła pochyleni i patrzyli bez oddechu.</akap>
431
432 <akap_dialog>--- Za późno! Oho, bydlątko ostatnią parę puszcza --- rzekł uroczyście Ambroży. --- Nic to, ino paskudnik albo i co innego... trza było zaraz, kiej zachorzała... <begin id="b1204113290980"/><motyw id="m1204113290980">Kobieta</motyw>ale te baby to ino juchy do płakania są mądre, a jak trza radzić, to w bek kiej owce. --- Splunął pogardliwie<end id="e1204113290980"/>, obszedł krowę, zajrzał jej w oczy, przyjrzał się ozorowi, obtarł zakrwawione ręce o jej miękką, lśniącą skórę i zabierał się do odejścia.</akap_dialog>
433
434 <akap_dialog>--- Na ten pochówek dzwonił nie będę; zadzwonita w garki sami.<end id="e1195033666144"/></akap_dialog>
435
436 <akap_dialog>--- Ociec z Antkiem! --- krzyknęła Józka i wybiegła na drogę naprzeciw, bo głuchy, ciężki turkot rozległ się z drugiej strony stawu, gdzie w rozczerwienionej zorzami zachodu kurzawie czerniał długi wóz i konie.</akap_dialog>
437
438 <akap_dialog>--- Tatulu, a to... graniasta już zdycha --- wołała, dobiegając do ojca, który skręcał właśnie na tę stronę stawu. Antek szedł w końcu i podtrzymywał, bo wieźli długą sosnę.</akap_dialog>
439
440 <akap_dialog>--- Nie pleć byle czego po próżnicy --- mruknął podcinając konie.</akap_dialog>
441
442 <akap_dialog>--- Jambroży puszczali krew i nic... i wosk topiony lali jej w gardziel i nic... i sól... i nic... pewnie paskudnik... Witek pedał, co borowy wygnał ich z zagajów i co granula zara się pokładała i stękała, jaże ją i przygnał...</akap_dialog>
443
444 <akap_dialog><begin id="b1204113749426"/><motyw id="m1204113749426">Chłop, Gospodarz, Ojciec</motyw>--- Graniasta, najlepsza krowa, ażeby was, ścierwy, pokręciło, kiej tak pilnujecie! --- rzucił lejce synowi i z batem w garści pobiegł przodem.</akap_dialog>
445
446
447 <akap>Baby się rozstąpiły, a Witek, który cały czas coś najspokojniej majstrował pod chałupą, skoczył w ogród i przepadł ze strachu, nawet Hanka podniosła się na progu i stała bezradna, strwożona.</akap>
448
449 <akap_dialog>--- Zmarnowali mi bydlę!... ---wykrzyknął wreszcie stary, obejrzawszy krowę.</akap_dialog>
450
451 <akap_dialog>--- Trzysta złotych jak w błoto! Do miski to ścierwów aż gęsto, a przypilnować nie ma kto. Taka krowa, taka krowa! A to człowiek ruszyć się z domu nie może, bo zaraz szkoda i upadek...</akap_dialog>
452
453 <akap_dialog>--- Dyć ja od połednia samego byłam przy kopaniu --- tłumaczyła się cicho Hanka.</akap_dialog>
454
455 <akap_dialog><begin id="b1195033758426"/><motyw id="m1195033758426">Śmierć, Zwierzęta</motyw>--- A bo ty co kiej widzisz!---krzyknął z wściekłością.---A bo ty stoisz o moje!... Taka krowa, taki haman, że i drugiej nie w każdym dworze by znalazł!</akap_dialog>
456
457
458 <akap>Wyrzekał coraz żałośniej i obchodził ją, próbował podnieść, ciągał za ogon, zaglądał w zęby, ale krowa dyszała chrapliwie i coraz ciężej, krew przestała płynąć, tylko krzepła w czarne, spieczone żużle --- wyraźnie już zdychała.</akap>
459
460 <akap_dialog>--- Nie ma co, ino ją trza dorznąć, choć tyla się wróci! --- rzekł w końcu, przyniósł kosę ze stodoły, poostrzył ją nieco na taczalniku, co stał pod okapem obory, rozdział się ze spencerka<pe><slowo_obce>spencerek</slowo_obce> --- kurtka z kołnierzem i kieszeniami.</pe>, zawinął rękawy koszuli i zabrał się do zarzynania...<end id="e1204113749426"/></akap_dialog>
461
462
463 <akap>Hanka z Józią buchnęły płaczem, bo granula, jakby czując śmierć, uniosła z trudem łeb, zaryczała głucho i... padła z przerżniętym gardłem, grzebiąc ino nogami...</akap>
464
465
466 <akap>Pies zlizywał krzepnącą na powietrzu krew, a potem skoczył na doły od kartofli i szczekał na konie stojące z wozem w opłotkach, bo tam je zostawił Antek, a sam spokojnie przyglądał się jatce.<end id="e1195033758426"/></akap>
467
468 <akap_dialog>--- Nie bucz, głupia! Ojcowa krowa to nie nasza strata! --- powiedział ze złością do żony i zabrał się do wyprzęgania i rozbierania koni, które już Witek ciągnął za grzywy do stajni.</akap_dialog>
469
470 <akap_dialog>--- Ziemniaków w polu dużo? --- zagadnął Boryna, myjąc pod studnią ręce.</akap_dialog>
471
472 <akap_dialog>--- A bogać tam mało, będzie ze dwadzieścia worków.</akap_dialog>
473
474 <akap_dialog>--- Trzeba dzisiaj zwieźć.</akap_dialog>
475
476 <akap_dialog>--- Hale, zwoźcie se sami, ja już kulasów nie czuję ni krzyża... a i licowy kuleje na przednią.</akap_dialog>
477
478 <akap_dialog>--- Józka, zwołaj no Kubę od kopania, niech źróbkę założy za licowego i trza dzisiaj zwieźć. --- Deszcz ano być może.</akap_dialog>
479
480
481 <akap>Ale wrzał złością i zmartwieniem, bo coraz to przystawał przed krową i klął siarczyście, a potem łaził po podwórzu i zaglądał to do obory, to do stodoły, to pod szopę i sam nie wiedział, czego szuka, żarła go ano taka strata.</akap>
482
483 <akap_dialog>--- Witek! Witek! --- jął wołać i odpinał szeroki rzemień z bioder, ale chłopak się nie pokazał.</akap_dialog>
484
485
486 <akap>Ludzie się porozchodzili, bo rozumieli, że taka szkoda i taka markotność musi się skończyć bitką, jako że do niej Boryna był skory zazwyczaj, ale stary klął tylko dzisiaj i poszedł do izby.</akap>
487
488 <akap_dialog>--- Hanka, a daj no jeść! --- krzyknął na synową w otwarte okno i poszedł na swoją stronę.</akap_dialog>
489
490
491 <akap><begin id="b1195033827160"/><motyw id="m1195033827160">Dom</motyw>Dom był zwykły, kmiecy --- przedzielony na przestrzał sienią ogromną; szczytem wychodził na podwórze, a frontem czterookiennym na sad i na drogę.</akap>
492
493
494 <akap>Jedną połowę od ogrodu zajmował Boryna z Józią, a na drugiej siedzieli Antkowie. Parobek z pastuchem sypiali przy koniach.</akap>
495
496
497 <akap>W izbie było już czarniawo, bo przez małe okienka, przysłonięte okapem i zagajone drzewami, mało przeciskało się światła, a i mroczało już na świecie, że tylko połyskiwały szkła obrazów świętych, co rzędem czerniły się na bielonych ścianach; izba była duża, ale przygnieciona czarnym pułapem i ogromnymi belkami pod nim, i tak zastawiona różnym sprzętem, że tylko koło wielkiego komina z okapem, co stał przy siennej ścianie, było niecoś swobodnego miejsca.<end id="e1195033827160"/></akap>
498
499
500 <akap>Boryna się rozzuł i poszedł do ciemnego alkierza<pe><slowo_obce>alkierz</slowo_obce> --- ustronny pokoik, często w narożniku budynku; garderoba.</pe>, zamykając drzwi za sobą, odsunął z małej szybki deskę, że zachodnie światło krwawym brzaskiem zalało alkierz.</akap>
501
502
503 <akap>Izdebka pełna była różnych rupieci i statków gospodarskich, na drążkach, w poprzek przewieszonych, wisiały kożuchy, czerwone pasiaste wełniaki, białe sukmany, to całe pęki motków szarej przędzy i zwinięte w kłęby brudne runa owiec i worki z pierzem. Wyciągnął białą sukmanę i pas czerwony, a potem długo czegoś szukał w beczkach napełnionych zbożem, to w kącie pod stosem starych rzemieni i żelastwa, aż usłyszawszy Hankę w pierwszej izbie, zaciągnął deskę na okienko i znowu coś długo grzebał w zbożu.</akap>
504
505
506 <akap><begin id="b1195033899004"/><motyw id="m1195033899004">Jedzenie</motyw>A na ławie pod oknem już się dymiło jadło; od ogromnego tygla z kapustą rozchodził się zapach słoniny, jak i od jajecznicy, której niezgorsza miseczka stała obok.<end id="e1195033899004"/></akap>
507
508 <akap_dialog>--- Gdzie Witek pasł krowy? --- zapytał, krając potężny glon chleba z bochna, jak przetak<pe><slowo_obce>przetak</slowo_obce> --- rodzaj sita.</pe> wielkiego.</akap_dialog>
509
510 <akap_dialog>--- Na dworskich zagajach i borowy go stamtąd wygonił.</akap_dialog>
511
512 <akap_dialog>--- Ścierwy, zmarnowali mi bydlę.</akap_dialog>
513
514 <akap_dialog>--- Przeciech, tylo krowa, to się zlachała w tym gonieniu, że się w niej cosik zapaliło.</akap_dialog>
515
516 <akap_dialog>--- Dziadaki, psiekrwie. Paśniki są nasze, w tabeli stoi kiej wół, a one cięgiem wyganiają i pedają, co<pe><slowo_obce>pedają, co</slowo_obce> --- powiadają, że.</pe> ich.</akap_dialog>
517
518 <akap_dialog>--- Drugich też powyganiali, a chłopaka Walkowego tak zbił, tak zbił...</akap_dialog>
519
520 <akap_dialog>--- Ha! do sądu trza abo i do komisarza. Trzysta złotych warta, jak nic.</akap_dialog>
521
522 <akap_dialog>--- Pewnie, pewnie --- przytakiwała rada niezmiernie, że ociec się udobruchali.</akap_dialog>
523
524 <akap_dialog>--- Powiedzcie Antkowi, że skoro ziemniaki zwiezą, to niech się wezmą do krowy, trza ją obłupić i poćwiertować. Przyndę od wójta, to wama pomogę. W sąsieku<pe><slowo_obce>sąsiek</slowo_obce> --- wydzielona część spichlerza, w której składowano w skrzyniach ziarno.</pe> u belki ją powiesić --- będzie przespiecznie<pe><slowo_obce>przespiecznie</slowo_obce> --- bezpiecznie.</pe> ode psów lebo jenszej gadziny...</akap_dialog>
525
526
527 <akap>Skończył wrychle<pe><slowo_obce>wrychle</slowo_obce> --- szybko.</pe> jeść i wstał, bych się nieco przyogarnąć, ale takie ociążenie poczuł w sobie, takie ciągotki w kościach, taką senność, że jak stał, rzucił się na łóżko, by się z pacierz<pe><slowo_obce>pacierz</slowo_obce> --- tu: miara czasu (tyle, ile potrzeba na odmówienie pacierza).</pe> przedrzymać.</akap>
528
529
530 <akap>Hanka poszła na swoją stronę i krzątała się po izbie, i coraz to wychylała się przez okno spojrzeć na Antka, który pożywiał się na ganku, przed domem; odsadził się od miski obyczajnie i z wolna ciągnął łyżkę za łyżką, skrzybiąc mocno o wręby i spozierając czasami przed się na staw --- bo zachód już był i na wodzie czyniły się złotopurpurowe tęcze i płomienne koliska, przez które niby białe chmurki przepływały z gęgotem gęsi, rozlewając dziobami sznury krwawych pereł.</akap>
531
532
533 <akap>Wieś zaczynała się mrowić i wrzeć ruchem; na drodze, z obu stron stawu, ciągle podnosiły się kurzawy i turkoty wozów, i porykiwania krów, które wchodziły do stawu po kolana, piły wolno i podnosiły ciężkie łby, aż cienkie strugi wody, niby bicze opali, opadały im z szerokich gębul.</akap>
534
535
536 <akap>Gdzieś, od drugiego końca stawu, słychać było trzask kijanek<pe><slowo_obce>trzask kijanek</slowo_obce> --- kijanka był to przyrząd dreniany, za pomocą którego kobiety prały bieliznę i ubrania w rzece, uderzając kijanką materiał zanurzony w wodzie.</pe> bab piorących i głuchy, monotonny łopot cepów<pe><slowo_obce>cep</slowo_obce> --- proste narzędzie służące do młócenia zboża, zbudowane z dwóch połączonych ze sobą rzemieniem lub łańcuchem kijów, z których dłuższy (dzierżak) służył jako uchwyt, a krótszy (bijak) do uderzania w zboże, ułożone na twardym podłożu; dzięki umiejętnemu uderzaniu (bijak powinien spadać płasko, a nie na sztorc) oddziela się ziarno od plew i słomy.</pe> w jakiejś stodole.</akap>
537
538 <akap_dialog><begin id="b1204194151172"/><motyw id="m1204194151172">Mąż, Żona</motyw>--- Antek, urąb no pieńków, bo sama nie poradzę --- prosiła nieśmiało i z obawą, bo nic to nie było u niego skląć abo i zbić z leda powodu.</akap_dialog>
539
540
541 <akap>Nie odrzekł nawet, jakby nie słyszał, że ona nie śmiała powtórzyć i już sama poszła udziabywać trzaski z pni --- i milczał zły, zmęczony całodzienną pracą srodze, i patrzył teraz na staw, na drugą stronę,<end id="e1204194151172"/> w duży dom, świecący białymi ścianami i szybami okien, bo zachód bił w niego. Pęki czerwonych georginii wychylały się zza kamiennego płotu i paliły jaskrawo na tle ścian, a przed chałupą, w sadzie, to między opłotkami uwijała się wysoka postać, ale twarzy rozeznać nie można było, bo co chwila ginęła w sieni, to pod drzewami.</akap>
542
543 <akap_dialog><begin id="b1204194305822"/><motyw id="m1204194305822">Ojciec, Syn</motyw>--- Śpią se kiej dziedzic, a ty, parobku, rób --- mruknął ze złością, bo ojcowe chrapanie rozlegało się aż na ganku.</akap_dialog>
544
545
546 <akap>Poszedł na podwórze i raz jeszcze przyjrzał się krowie.</akap>
547
548 <akap_dialog>--- Juścik, ojcowa krowa, ale i nasza strata --- rzekł do żony<end id="e1204194305822"/>, która, że to Kuba przywiózł ziemniaki z pola, rzuciła łupanie drzewa i szła do woza.</akap_dialog>
549
550 <akap_dialog>--- Doły jeszcze nie wyporządzone, to trza zesuć<pe><slowo_obce>zesuć</slowo_obce> --- zsunąć.</pe> na klepisko.</akap_dialog>
551
552 <akap_dialog>--- Kiej ociec mówili, żebyś na klepisku krowę z Kubą obdarł i wyporządził.</akap_dialog>
553
554 <akap_dialog>--- Zmieści się i krowa, zmieszczą się i ziemniaki --- szeptał Kuba, otwierając wierzeje stodoły na roścież.</akap_dialog>
555
556 <akap_dialog>--- Ja ta nie jestem drzyk, cobym krowę obłupiał ze skóry --- rzucił Antek.</akap_dialog>
557
558
559 <akap>I już nie mówili, słychać było tylko grochot zsypywanych na klepisko ziemniaków.</akap>
560
561
562 <akap>Słońce zgasło, wieczór się robił, świeciły jeszcze zorze łunami zakrzepłej krwi i ostygłego złota i posypywały na staw jakby pyłem miedzianym, że wody ciche drgały rdzawą łuską i szmerem sennym.</akap>
563
564
565 <akap>Wieś zapadała w mrokach i w głęboką, martwą ciszę jesiennego wieczora. Chałupy malały, jakby się przypłaszczały do ziemi, jakby się tuliły do drzew sennie pochylonych, do płotów szarych.</akap>
566
567
568 <akap><begin id="b1204195354062"/><motyw id="m1204195354062">Praca, Wieś</motyw>Antek z Kubą zwozili ziemniaki, a Hanka z Józią uwijały się koło gospodarstwa, bo gęsi trza było zagnać na noc, to świnie nakarmić, bo z kwikiem cisnęły się do sieni i wsadzały żarłoczne ryje do cebratek<pe><slowo_obce>cebratka</slowo_obce> --- wiaderko (zdrobn. od cebro).</pe>, gdzie stało picie dla bydląt, to krowy wydoić, bo właśnie Witek przygnał resztę z pastwiska i zakładał im za drabiny po garści siana, żeby spokojniej stały przy dojeniu.<end id="e1204195354062"/></akap>
569
570
571 <akap>Jakoż Józia zabrała się doić pierwszą z brzegu, gdy Witek wylazł od żłobów i spytał cicho, trwożnie:</akap>
572
573 <akap_dialog>--- Józia, a gospodarz źli?...</akap_dialog>
574
575 <akap_dialog>--- O Jezu, spiera cię, chudziaku, spiera... tak pomstowali --- odpowiedziała, wytykając ku światłu głowę i osłaniając ręką twarz, bo krowa chlastała ogonem, oganiając się od much.</akap_dialog>
576
577 <akap_dialog>--- Ale... bom to winowaty... ale... borowy mię wygnał i jeszcze chciał kijem sprać, inom uciekł... a granula zarno<pe><slowo_obce>zarno</slowo_obce> --- zaraz, od razu.</pe> się jęła pokładać, a porykiwać, a stękać, żem do chałupy przygnał...</akap_dialog>
578
579
580 <akap>Zamilkł, ale słychać było ciche, bolesne chlipanie i siurkanie nosem.</akap>
581
582 <akap_dialog>--- Witek... a nie bucz kiej ciele, bo ci to pierwszyzna, że cię ociec spiera?...</akap_dialog>
583
584 <akap_dialog>--- Juści, że nie pierwszyzna, ale zawdy tak się bojam... bo nijakiej wytrzymałości na bicie nie mam...</akap_dialog>
585
586 <akap_dialog>--- Głupiś, parobek tyli, a boja się... już ja przełożę tatusiowi...</akap_dialog>
587
588 <akap_dialog>--- Przełożysz, Józia? --- zawołał radośnie --- bo to borowy mię wygnał z krowami, bo...</akap_dialog>
589
590 <akap_dialog>--- Przełożę, Witek, ino się już nie bojaj!...</akap_dialog>
591
592 <akap_dialog>--- Kiej tak... to naści tego ptaka! --- szepnął z radością i wyjął z zanadrza drewniane cudło. --- Obacz ino, jak się sam rucha.</akap_dialog>
593
594
595 <akap>Postawił go na progu obory, nakręcił, i ptak zaczął się kiwać, podnosić nogi długie i spacerować...</akap>
596
597 <akap_dialog>--- Bociek, Jezu a dyć się rucha kiej żywy! --- zawołała zdumiona, odstawiła szkopek<pe><slowo_obce>szkopek</slowo_obce> lub: <slowo_obce>skopek</slowo_obce> --- naczynie, kubek, kubełek.</pe>, przykucnęła przed progiem i z najżywszą radością i zdumieniem patrzyła.</akap_dialog>
598
599 <akap_dialog>--- Jezu! to z ciebie mechanik! I to się sam tak rucha, co?</akap_dialog>
600
601 <akap_dialog>--- A sam, Józia, ino go kołeczkiem nakręcę, to już se spaceruje kiej dziedzic po obiedzie --- o... --- odwrócił go, i ptak poważnie a śmiesznie zarazem podnosił długą szyję, podnosił nogi i szedł.</akap_dialog>
602
603
604 <akap>Zaczęli się śmiać serdecznie i bawić się jego ruchami, tylko Józia czasami podnosiła oczy na chłopaka --- podziw w nich był a zdumienie.</akap>
605
606 <akap_dialog>--- Józia! --- rozległ się głos Boryny sprzed chałupy.</akap_dialog>
607
608 <akap_dialog>--- A czegój?... --- odkrzyknęła.</akap_dialog>
609
610 <akap_dialog>--- Chodzi ino.</akap_dialog>
611
612 <akap_dialog>--- Kiej dojem krowy.</akap_dialog>
613
614 <akap_dialog>--- Pilnuj tu, bo idę do wójta --- powiedział, wsadzając głowę do ciemnej obory --- nie ma tutaj tego znajdka, co?</akap_dialog>
615
616 <akap_dialog>--- Witka?... ni, pojechał po ziemniaki z Antkiem, bo Kuba miał urżnąć sieczki dla koni... --- odpowiedziała prędko i trochę niespokojnie, bo Witek przycupnął za nią ze strachu.</akap_dialog>
617
618 <akap_dialog>--- Ścierwa ten chłopak, to ino pasy drzeć, żeby zmarnować taką krowę --- mruczał powracając do izby, gdzie się odział w nową kapotę białą, wyszywaną na wszystkich szwach czarnymi tasiemkami, nadział wysoki czarny kapelusz, okręcił się czerwonym pasem i poszedł drogą nad stawem ku młynowi.</akap_dialog>
619
620 <akap_dialog><begin id="b1195033950863"/><motyw id="m1195033950863">Praca, Wieś</motyw>--- Roboty jeszcze tyla... zwózka drzewa... siew nie skończony... kapusta w polu... ściółka nie wygrabiona... podorać by trza na kartofle... dobrze by i pod owsy... a tu jedź na sądy... Laboga, że to człek nigdy obrobić się nie obrobi, ino cięgiem jak ten wół w jarzmie... że i wyspać się nie ma czasu ni odpocząć... --- rozmyślał.<end id="e1195033950863"/> --- A tu i ten sąd... Tłumok ścierwa, hale, ja z nią sipiałem... żebyś ozór straciła... lakudro jakaś... suka... --- splunął ze złością, nabił fajeczkę machorką<pe><slowo_obce>machorka</slowo_obce> --- tytoń kiepskiej jakości.</pe> i długo pocierał zwilgotniałe zapałki o portki, nim zapalił.</akap_dialog>
621
622
623 <akap>Pykał od czasu do czasu i wlókł się wolno; bolały go wszystkie kości i żale za krową raz wraz go markociły i rozbierały.</akap>
624
625
626 <akap>A tu ani odbić się na kim, ani wyżalić, nic... sam jak ten kołek; sam o wszystkim myśl, sam deliberuj łbem, sam kiele wszystkiego obiegaj kiej ten pies... a do nikogój słowa przemówić i rady znikąd ni pomocy --- a ino strata i upadek... a wszystkie to kiej te wilki za owcą... a ino skubią, a patrzą, kiedy ozerwą w kawały...</akap>
627
628
629 <akap><begin id="b1195034074144"/><motyw id="m1195034074144">Jedzenie</motyw>Ciemnawo już było we wsi, przez przywierane drzwi i okna, że to wieczór był ciepły, buchały smugi ognisk i zapach gotowanych ziemniaków i żuru ze skwarkami; gdzieniegdzie jedli w sieniach albo i zgoła przed domami, że ino skrzybot łyżek słychać było a pogadywania.<end id="e1195034074144"/></akap>
630
631
632 <akap><begin id="b1195034135410"/><motyw id="m1195034135410">Żona, Wdowiec</motyw>Boryna szedł coraz wolniej, bo ociężało go rozdrażnienie, a potem przypomnienie nieboszczki, co ją na zwiesnę był pochował, ułapiło go za grdykę...</akap>
633
634 <akap_dialog>--- Ho! ho!... przy niej, co ją wspominam wieczorem w dobry sposób, nie przygodziłoby się tak granuli... gospodyni to była, gospodyni!... Juści, że i mamrot, i przeklętnica też, że i dobrego słowa nikomu dać nie dała i cięgiem się z babami za łby wodziła... ale zawżdy żona i gospodyni! --- Tu westchnął pobożnie na jej intencję, i żal go jeszcze większy dusił, bo przypominał, jak to bywało...</akap_dialog>
635
636
637 <akap>Przyszedł z roboty, spracowany --- to i jeść tłusto dała, i często gęsto kiełbasy podtykała kryjomo przed dzieciskami... A jak się wszystko darzyło!... i cielaki, i gąski, i prosiaki... że co jarmarek było z czym jeździć do miasta, i grosz był zawsze gotowy, na zakład z samego przychówku... A już co kapusty z grochem, to już jensza zgoła tak nie potrafi...<end id="e1195034135410"/></akap>
638
639
640 <akap>A teraz co?...</akap>
641
642
643 <akap>Antek ino na swoją stronę ciągnie, kowal też wypatruje, aby co chycić, a Józka? Skrzat głupi, któremu plewy jeszcze we łbie, co i nie dziwota, bo dzieusze mało co na dziesiąty rok idzie... Hanka kiej ta ćma łazi, a choruje jeno, i tyle zrobi, co ten pies zapłacze...</akap>
644
645
646 <akap>Toć i marnieje wszystko... granule trza było dorznąć... we żniwa wieprzak zdechł... wrony gąski tak przebrały, że z połowa ostała!... Tyle marnacji, tyle upadku!... Przez sito wszyćko leci, przez sito...</akap>
647
648 <akap_dialog>--- Ale nie dam! --- wykrzyknął prawie głośno --- póki rucham tymi kulasami, to ani jednej morgi nie odpiszę i do waju<pe><slowo_obce>do waju</slowo_obce> (gwar.) --- do was.</pe> na wycug<pe><slowo_obce>wycug</slowo_obce> --- dożywotnie utrzymanie, jakie powinny zapewnić dzieci rodzicom, po przepisaniu przez nich majątku na dzieci.</pe> nie pójdę...</akap_dialog>
649
650
651 <akap>Ino Grzela z wojska do dom powróci, to niechta se Antek na żoniną gospodarkę wróci... nie dam...</akap>
652
653 <akap_dialog>--- Niech będzie pochwalony! --- zabrzmiał jakiś głos.</akap_dialog>
654
655 <akap_dialog>--- Na wieki!... --- odrzucił machinalnie i skręcił z drogi w szerokie i długie opłotki, bo wójtowa osada leżała trochę w głębi.</akap_dialog>
656
657
658 <akap>W oknach się świeciło i pieski ujadać poczęły.</akap>
659
660
661 <akap>Wszedł prosto do świetlicy.</akap>
662
663 <akap_dialog><begin id="b1204199027218"/><motyw id="m1204199027218">Żebrak</motyw>--- Wójt doma ? --- zapytał tłustej kobiety, klęczącej przy kołysce i karmiącej dziecko.</akap_dialog>
664
665 <akap_dialog>--- Zarno wrócą, pojechał po ziemniaki. Siadajcie, Macieju, a dyć i ci też czekają na niego --- wskazała ruchem brody na dziada siedzącego przy kominie; był to ten stary ślepiec, wodzony przez psa; czerwonawe światło szczap ostro opływało jego ogromną, wygoloną twarz, łysą czaszkę i szeroko otwarte oczy, zasnute bielmem, nieruchomo tkwiące pod siwymi, krzaczastymi brwiami...</akap_dialog>
666
667 <akap_dialog>--- Skąd to Pan Bóg prowadzi? --- zapytał Boryna, siadając po drugiej stronie ognia.</akap_dialog>
668
669 <akap_dialog>--- Ze świata, a skądże by, gospodarzu? --- odpowiadał wolno rozlazłym, jęczącym, iście proszalnym głosem i nadstawiał pilnie uszów, a wyciągnął tabakierkę.</akap_dialog>
670
671 <akap_dialog>--- Zażyjcie, gospodarzu.</akap_dialog>
672
673
674 <akap>Maciej zażył rzetelnie i kichnął raz po raz trzy razy, aż mu łzy w oczach stanęły.</akap>
675
676 <akap_dialog>--- Tęga jucha! --- i rękawem tarł załzawione oczy.</akap_dialog>
677
678 <akap_dialog>--- Niech wam będzie na zdrowie. Peterburka, dobrze ano robi na oczy.</akap_dialog>
679
680 <akap_dialog>--- Wstąpcie jutro do mnie, krowem dorznął, to się tam jaka sztuczka la was znajść znajdzie.</akap_dialog>
681
682 <akap_dialog>--- Bóg zapłać... Boryna, widzi mi się, co?... ---</akap_dialog>
683
684 <akap_dialog>--- A juści, żeście to rozeznali?... no, no.</akap_dialog>
685
686 <akap_dialog>--- Po głosie ino, po gadaniu.</akap_dialog>
687
688 <akap_dialog>--- Cóż ta we świecie słychać? Wędrujecie cięgiem?</akap_dialog>
689
690 <akap_dialog>--- Moiściewy, a cóż by! --- A to źle, a to i dobrze, a to i różnie, jak we świecie. A wszyscy piszczą, a narzekają, jak przyjdzie dziadowi co dać abo i drugiemu, ale na gorzałę mają.</akap_dialog>
691
692 <akap_dialog>--- Prawdę rzekliście, bo ano tak i jest.</akap_dialog>
693
694 <akap_dialog>--- Ho, ho! tyle roków się człek telepie po tej świętej ziemi, to się i wie różnie.</akap_dialog>
695
696 <akap_dialog>--- A gdzieście to podzieli tego znajdę, co was prowadzał łoni? --- zapytała wójtowa.</akap_dialog>
697
698 <akap_dialog>--- Poszedł se ścierwa, poszedł, wyłuskał on mi dobrze torbeczki... Miałem coś grosza od ludzi ochfiarnych, com go niósł na wotywy do Częstochowskiej Panienki, to mi jucha podebrał i poszedł we świat! Cichoj, Burek! bo to pewnikiem wójt! --- pociągnął sznurkiem i pies warczeć przestał.</akap_dialog>
699
700
701 <akap>Zgadł, bo wójt wszedł, bat rzucił w kąt i od progu wołał:</akap>
702
703 <akap_dialog>--- Żono, jeść, bom głodny kiej wilk --- jak się macie, Macieju; a wy czego, dziadu?...</akap_dialog>
704
705 <akap_dialog>--- Ja do was, Pietrze, wedle tej mojej sprawy, co ma być jutro.</akap_dialog>
706
707 <akap_dialog>--- Ja zaś se poczekam, panie wójcie. Każecie w sieniach --- dobrze i tam będzie, a ostawicie przy ogniu, że to stary jestem, ostanę, a dacie tę miseczkę ziemniaków abo i chleba skibkę, to pacierz za was zmówię jeden abo i drugi... jakbyście dali gotowy grosz abo i dziesiątkę...</akap_dialog>
708
709 <akap_dialog>--- Siedźcie se, dostaniecie i kolację, a chcecie, to zanocujcie...<end id="e1204199027218"/></akap_dialog>
710
711
712 <akap><begin id="b1195034197394"/><motyw id="m1195034197394">Jedzenie, Obyczaje</motyw>I wójt siadł do miski, okrytej parą świeżo utłuczonych ziemniaków i polanych obficie skwarkami, w drugiej donicy stało zsiadłe mleko.</akap>
713
714 <akap_dialog>--- Siadajcie, Macieju, z nami, zjecie, co jest --- zapraszała wójtowa, kładąc trzecią łyżkę.</akap_dialog>
715
716 <akap_dialog>--- Bóg zapłać. Przyjechałem z boru, tom se już dobrze podjadł...</akap_dialog>
717
718 <akap_dialog>--- Bierzcie się ano za łyżkę, nie zaszkodzi wam, teraz już wieczory długie...</akap_dialog>
719
720 <akap_dialog>--- Długi pacierz i duża miska, jeszcze bez to niktoj nie pomarł --- rzucił dziad.</akap_dialog>
721
722
723 <akap>Boryna wzdragał się, ale w końcu, że słonina mocno raziła mu nozdrza, przysiadł się do ławki i pojadał z wolna, delikatnie, jak obyczaj kazał.</akap>
724
725
726 <akap>A wójtowa raz wraz wstawała i dokładała kartofli, to mleka przylewała.<end id="e1195034197394"/></akap>
727
728
729 <akap><begin id="b1204199169820"/><motyw id="m1204199169820">Pies</motyw>Dziadowski pies się kręcił i skamlał zdziebko do jadła.</akap>
730
731 <akap_dialog>--- Cichoj, Burek, gospodarze ano jedzą... i ty dostaniesz, nie bój się... --- uspokajał go dziad i wciągał nozdrzami smakowitą woń, a przygrzewał ręce przy ogniu.<end id="e1204199169820"/></akap_dialog>
732
733 <akap_dialog><begin id="b1204199516209"/><motyw id="m1204199516209">Chłop, Dziecko, Gospodarz, Kobieta, Sąd, Sługa</motyw>--- To Jewka was podobno zaskarżyła --- zaczął wójt, podjadłszy nieco.</akap_dialog>
734
735 <akap_dialog>--- A ona ci! Żem to jej zasług nie wypłacił! Zapłaciłem, jak Bóg w niebie, i jeszczem ponadto z dobrego serca księdzu za chrzciny dał worek owsa...</akap_dialog>
736
737 <akap_dialog>--- Ona powieda, że ten dzieciak to...</akap_dialog>
738
739 <akap_dialog>--- W imię Ojca i Syna! Wściekła się czy co?</akap_dialog>
740
741 <akap_dialog>--- Ho, ho, stary z was, a jeszcze majster! --- Wójtowie poczęli się śmiać.</akap_dialog>
742
743 <akap_dialog>--- Staremu prędzej się przytrafi, bo praktyk ci jest i znający! --- szeptał dziad.</akap_dialog>
744
745 <akap_dialog>--- Cygani jak ten pies, anim ją tknął. Jeszcze by, taki tłumok... taka pode płotem zdychała, a skamlała, coby ją za samą warzę a kąt do spania wziąć, bo na zimę szło. Nie chciałem, ale nieboszka pedo<pe><slowo_obce>pedo</slowo_obce> --- powiada.</pe>: ,,Weźmiem, przyda sie w domu, co mamy przynajmować? będzie swoja pod ręką...” Nie chciałem ja, jako że zimą roboty nijakiej, a jedna gęba więcej do miski. Ale nieboszka pedo: ,,Nie turbuj się, umie pono wełniaki i płótno tkać, zasadzę ją i niechta se ścibie, zawżdy coś uścibie.” No i ostała, odpasła się ino i zarno się postarała o przychówek<pe><slowo_obce>przychówek</slowo_obce> --- potomstwo.</pe>... A kto w spółce, to już różnie gadali...</akap_dialog>
746
747 <akap_dialog>--- Ona skarży na was.</akap_dialog>
748
749 <akap_dialog>--- Zakatrupię ścierwę, cygana pieskiego!</akap_dialog>
750
751 <akap_dialog>--- Ale do sądu trza wam iść.<end id="e1204199516209"/></akap_dialog>
752
753 <akap_dialog>--- Pójdę. Bóg zapłać, żeście mi powiedzieli, bo wiedziałem ino, że o zasługi --- ale zapłaciłem, na co świadków mam! A pyskacz zapowietrzony, a dziadówka! <begin id="b1204199638008"/><motyw id="m1204199638008">Chłop, Konflikt, Szlachcic</motyw>Loboga, tyle umartwienia, że jaż chyba udzierżyć nie udzierżę --- a to mi i krowa padła, że dorznąć musiałem, roboty nie pokończone, a tu człowiek sam kiej ten palec.</akap_dialog>
754
755 <akap_dialog>--- U wdowca to kiej między wilkami owca --- powiedział znowu dziad.</akap_dialog>
756
757 <akap_dialog>--- O krowiem słyszał, mówili mi już na polu...</akap_dialog>
758
759 <akap_dialog>--- To dworska sprawa, bo pono borowy wygnał z zagajów. Najlepsza krowa! Ze trzysta złotych wartała, zegnała się, bo ciężka była, zapaliły się w niej wątpia, żem dorznąć musiał... Ale dworowi tego nie daruję... Podam do sądu.</akap_dialog>
760
761
762 <akap>Ale wójt zaczął mu tłumaczyć i przekładać, żeby się wstrzymał, jako w pierwszej złości zawsze się źle radzi, bo stał za dworem, a w końcu, żeby zwrócić rozmowę w inną stronę<end id="e1204199638008"/>, mrugnął na żonę i powiedział:</akap>
763
764 <akap_dialog><begin id="b1195034265894"/><motyw id="m1195034265894">Małżeństwo, Żona, Kobieta, Wdowiec</motyw>--- Bobyście się, Macieju, ożenili i miałby kto gospodarstwa pilnować.</akap_dialog>
765
766 <akap_dialog>--- Kpicie czy co?... A dyć na Zielną skończyłem pięćdziesiąt i osiem roków. Co wama też w głowie, jeszcze tamta dobrze nie ostygła...</akap_dialog>
767
768 <akap_dialog>--- Weźcie kobitę do swego wieku, a zaraz się wam zgoi wszystko --- dodała wójtowa i jęła sprzątać ze stołu.</akap_dialog>
769
770 <akap_dialog>--- Dobra żona głowy mężowej korona --- dorzucił dziad, obmacując miski, które przed nim postawiła wójtowa.</akap_dialog>
771
772
773 <akap>Żachnął się Boryna, ale zamedytował głęboko, że mu to samemu do głowy nie przyszło. Boć jaka się tam kobieta nadarzy, a zawżdy z nią lepiej niźli samemu biedować...</akap>
774
775 <akap_dialog>--- Która i głupia jest, i niemrawa, która znów kłótnica, która do chłopskich kołtunów sięgająca, która paparuch a latawiec po muzykach i karczmach, a zawżdy chłopu z nią lepiej i wygoda --- ciągnął dziad, pojadając.</akap_dialog>
776
777 <akap_dialog>--- Dopiero by na wsi wydziwiali --- powiedział Boryna.</akap_dialog>
778
779 <akap_dialog>--- Hale --- ludzie wama zwrócą krowę abo i co poradzą, abo i kiele gospodarstwa chodzić będą, abo się nad wami użalą --- zagadała gorąco wójtowa.</akap_dialog>
780
781 <akap_dialog>--- Albo i ciepłą pierzynę narządzą --- zaśmiał się wójt. --- A we wsi tyle jest dziewuch, że jak się idzie między chałupami, to bucha kiej z pieca.</akap_dialog>
782
783 <akap_dialog>--- Ale, widzisz go, rozpustnik... czego mu się zachciewa...</akap_dialog>
784
785 <akap_dialog>--- A Zośka Grzegorzowa na ten przykład, śmigła, piękna i wiano niezgorsze.</akap_dialog>
786
787 <akap_dialog>--- A cóż to Maciejowi potrza wiana, nie gospodarz to pierwszy we wsi?</akap_dialog>
788
789 <akap_dialog>--- Kto by ta miał dobra a i grontu dosyć --- zaoponował dziad.</akap_dialog>
790
791 <akap_dialog>--- Ni Grzegorzowa nie la nich --- podjął wójt --- za mdła i młódka to jeszcze.</akap_dialog>
792
793 <akap_dialog>--- A Jędrkowa Kasia? --- wyliczała dalej wójtowa.</akap_dialog>
794
795 <akap_dialog>--- Zmówiona. Wczoraj Rochów Adam posyłał z wódką.</akap_dialog>
796
797 <akap_dialog>--- Jest ci jeszcze Stachowa Weronka.</akap_dialog>
798
799 <akap_dialog>--- Mamrot, latawiec i jedno biedro ma grubsze.</akap_dialog>
800
801 <akap_dialog>--- A wdowa po Tomku, jakże to jej?... całkiem jeszcze do żeniaczki...</akap_dialog>
802
803 <akap_dialog>--- Troje dzieci, cztery morgi, dwa krowie ogony i stary kożuch po nieboszczyku.</akap_dialog>
804
805 <akap_dialog>--- A Ulisia tego Wojtka, co to za kościołem siedzi?...</akap_dialog>
806
807 <akap_dialog>--- I... to la kawalera... z przychówkiem, chłopak mógłby już być do pasionki, ale Maciejowi tego nie potrza, ma już pastucha swojego.</akap_dialog>
808
809 <akap_dialog>--- Jest ci jeszcze, jest tego nasienia pannowego, ale ino wybieram takie, co by pasowały la Macieja.</akap_dialog>
810
811 <akap_dialog>--- A zabaczyłaś<pe><slowo_obce>zabaczyć</slowo_obce> --- zapomnieć.</pe> o jednej, co by była la nich w sam raz.</akap_dialog>
812
813 <akap_dialog>--- Którna?...</akap_dialog>
814
815 <akap_dialog>--- A Jagna Dominikowa?</akap_dialog>
816
817 <akap_dialog>--- Prawda, całkiem o niej przepomniałam.</akap_dialog>
818
819 <akap_dialog>--- Sielna dziewucha, a rosła, że bez płot nie przejdzie, bo żerdki pod nią pękają... a piękna, biała na gębie, a urodna kiej jałowica.</akap_dialog>
820
821 <akap_dialog>--- Jagna --- powtórzył Boryna słuchający w milczeniu wyliczania --- a to powiedają o niej, że łasa na chłopaków.</akap_dialog>
822
823 <akap_dialog>--- Ale, był to kto przy tym, to wie! Pleciuchy pletą, byle pleść, a wszystko ino przez zazdrość --- broniła mocno wójtowa.<end id="e1195034265894"/></akap_dialog>
824
825 <akap_dialog>--- Ja też nie powiedam sam z siebie, ino tak pogadują. Ale trza mi iść --- poprawił pasa, wraził węgielek we fajkę i pyknął parę razy.</akap_dialog>
826
827 <akap_dialog>--- Na którą to w sądzie? --- zapytał spokojnie.</akap_dialog>
828
829 <akap_dialog>--- Na dziewiątą napisane w powiestce. Musicie do dnia wstać, jeśli na piechty.</akap_dialog>
830
831 <akap_dialog>--- I... źróbką se wolno pojadę. Ostańcie z Bogiem, dziękuję wama za pożywienie i somsiedzką radę.</akap_dialog>
832
833 <akap_dialog>--- Idźcie z Bogiem, a pomyślcie, cośwa wama raili<pe><slowo_obce>cośwa wama raili</slowo_obce> --- cośmy wam raili; <slowo_obce>raić</slowo_obce> --- polecać, rekomendować, swatać.</pe>... Powiecie, to z wódką pójdę do pani matki i jeszcze przed Godami sprawim wesele...</akap_dialog>
834
835
836 <akap>Boryna nie odrzekł nic, łypnął ino oczami i wyszedł.</akap>
837
838 <akap_dialog><begin id="b1204200065673"/><motyw id="m1204200065673">Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Młodość, Starość</motyw>--- Jak stary młódkę bierze, diabeł się cieszy, bo profit z tego miał będzie --- rzekł dziad poważnie, skrobiąc głośno po dnie miski.<end id="e1204200065673"/></akap_dialog>
839
840
841 <akap>Boryna wolno wracał i żuł w sobie rozważnie, co mu raili. Nie dał poznać po sobie tam u wójtów, że mu się ta myśl strasznie udała<pe><slowo_obce>udała mu się</slowo_obce> --- spodobała.</pe>, bo jakże, gospodarz był, a nie żaden chłopak, co to ma jeszcze mleko pod nosem, a na wspominek o żeniaczce aże kwiczy i z nogi na nogę przedeptuje.</akap>
842
843
844 <akap><begin id="b1204670079210"/><motyw id="m1204670079210">Noc</motyw>Noc już ogarnęła ziemię, gwiazdy srebrną rosą pobłyskiwały z ciemnych, głuchych głębin, cicho było we wsi, psy tylko niekiedy poszczekiwały, a tu i owdzie spoza drzew mżyły się słabe światełka... czasem wilgotny podmuch zawiał z łąk, że drzewa poczęły się lekko chybotać i z cicha poszmerywać listkami.<end id="e1204670079210"/></akap>
845
846
847 <akap>Boryna nie wrócił drogą, jaką był przyszedł, a tylko puścił się w dół, przeszedł most, pod którym woda z bełkotem przelewała się do rzeki i waliła głucho na młyn, i nawrócił na drugą stronę stawu --- wody leżały ciche i lśniły się czarniawo, pobrzeżne drzewa rzucały na taflę czarne cienie i jakby ramą obejmowały brzegi, a w pośrodku stawu, gdzie jaśniej było, odbijały się gwiazdy niby w zwierciadle stalowym.</akap>
848
849
850 <akap>Maciej sam nie wiedział, dlaczego nie poszedł prosto do domu, a wybrał dłuższą drogę, może aby przejść koło domu Jagny? a może aby zebrać nieco myśli i pomedytować.</akap>
851
852 <akap_dialog>--- Juści, że byłoby niezgorzej! juści! A co tam o niej mówią, to taka prawda. --- Splunął. --- Sielna kobieta! --- Dreszcz nim wstrząsnął, bo i chłód wilgotny szedł od stawów, a u wójtów gorąc był silny.</akap_dialog>
853
854 <akap_dialog><begin id="b1204281706224"/><motyw id="m1204281706224">Gospodarz, Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Wieś, Dom, Ojciec, Dziecko, Wdowiec, Własność</motyw>--- A bez kobiety trza zmarnieć abo dzieciom gospodarkę odpisać --- myślał --- a duża jucha i kiej malowana. --- A krowa najlepsza padła, a kto wie jutra?... Może to i trza poszukać żony? Tyle obleczenia<pe><slowo_obce>obleczenie</slowo_obce> --- ubranie.</pe> po nieboszce jest --- przygodziłoby się. Ale stara Dominikowa to pies... a cóż, mają chałupę i gront, to by na swojem ostała. Troje ich, a mają piętnaście morgów, to niby na Jagnę pięć i spłata za chałupę i lewentarz<pe><slowo_obce>lewentarz</slowo_obce> --- inwentarz; zwierzęta w gospodarstwie wiejskim.</pe>! Pięć morgów to rychtyk te pola za mojem kartofliskiem, żyto, widzi mi się, posiały latoś, tak... Pięć morgów do moich to... trzydzieści i pięć bez mała! Karwas pola!...</akap_dialog>
855
856
857 <akap>Zatarł ręce i poprawił pasa. --- To ino młynarz ma więcej... złodziej, krzywdą ludzką a precentami, a oszukaństwem tyla nabrał... A na bezrok podwiózłbym gnoju, a uprawił i pszenicy posiał na całym kawale; konia by trzeba przykupić, a i po granuli krowinę jaką... Prawda, krowę by dostać dostała...</akap>
858
859
860 <akap>I tak rozmyślał, liczył, rozmarzał się gospodarsko, aż czasem i przystawał z ciężkiej deliberacji. A że mądry chłop był, to wszystko zasię zbierał w sobie i głęboko w głowę patrzył, coby czego nie prześlepić i nie przepomnieć.</akap>
861
862 <akap_dialog>--- Wrzeszczałyby juchy, wrzeszczały! --- pomyślał o dzieciach, ale wnet fala mocy i pewności zalała mu serce i skrzepiła głuche jeszcze, wahające postanowienia.</akap_dialog>
863
864 <akap_dialog>--- Gront mój, wara komu drugiemu do niego. A nie chceta, to... --- nie skończył, bo stanął przed chałupą Jagny.<end id="e1204281706224"/></akap_dialog>
865
866
867 <akap>Świeciło się u nich jeszcze i przez otwarte okno padała szeroka smuga światła i szła przez kierz georginiowy i niskie drzewa śliwkowe aż na płot i drogę.</akap>
868
869
870 <akap>Boryna stanął w cieniu i zapuścił wzrok w izbę.</akap>
871
872
873 <akap><begin id="b1204281897602"/><motyw id="m1204281897602">Kobieta, Praca, Wieś</motyw>Lampka tliła się nad okapem, ale w kominie musiał się buzować tęgi ogień, bo słychać było trzask świerczyny i czerwonawe światło zapełniało ogromną, mroczną po kątach izbę; stara, skulona przed kominem, czytała cosik głośno, a Jagna przeciw niej twarzą do okna siedziała; w koszuli była tylko i z podwiniętymi do ramion rękawami --- podskubywała gęś.</akap>
874
875 <akap_dialog>--- Urodna jucha, to urodna! --- myślał.</akap_dialog>
876
877
878 <akap>Podnosiła czasem głowę, nasłuchiwała matki, wzdychała ciężko, to znowu brała się skubać pióra, aż gęś zagęgała boleśnie i rwać się poczęła z krzykiem z jej rąk, i bić skrzydłami, że puch się rozwiał po izbie białym tumanem. Uspokoiła ją rychło i mocno ściskała kolanami, że gęś jeno pogęgiwała z cicha a boleśnie, i odpowiadały jej inne gdzieś z sieni czy z podwórza.</akap>
879
880 <akap_dialog>--- Piękna kobieta --- pomyślał i odszedł spiesznie, bo mu uderzyło do głowy, aż się podrapał, zapiął pętlę i pasa przyciągnął.<end id="e1204281897602"/></akap_dialog>
881
882
883 <akap>Już był w swoich wrotach i wchodził w opłotki, gdy się obejrzał na jej dom, bo rychtyk stał naprzeciw, tylo że po tamtej stronie wody. Ktoś akuratnie wychodził, bo przez drzwi uchylone lunęła struga światła i jak błyskawica zamigotała i padła aż na staw, potem czyjeś mocne stąpania zadudniły, i rozległ się chlupot wody nabieranej, a w końcu wskroś ciemni i mgieł, co się były zwlekały z łąk, śpiew się ozwał przyciszony:</akap>
884
885
886 <poezja_cyt>
887         <strofa>Ja za wodą, ty za wodą,/
888         Jakże ja ci buzi podom?.../
889         Podam ci ją na listeczku,/
890         A naściże, kochaneczku...</strofa>
891 </poezja_cyt>
892
893
894 <akap>Słuchał długo, ale głos rychło przepadł i światła wkrótce pogasły.</akap>
895
896
897 <akap><begin id="b1204282269227"/><motyw id="m1204282269227">Księżyc, Noc, Światło</motyw>Na niebo wtaczał się zza lasów księżyc w pełni i rozsrebrzał czuby drzew, i siał przez gałęzie światło na staw, i zaglądał w okna chat, co mu były naprzeciw. Psi nawet pomilkli, cichość niezgłębiona objęła wieś całą i stworzenie wszelkie.<end id="e1204282269227"/></akap>
898
899
900 <akap><begin id="b1204282145568"/><motyw id="m1204282145568">Zwierzęta</motyw>Boryna obszedł podwórze, zajrzał do koni, parskały i gryzły obroki; wsadził głowę do obory, bo drzwi dla gorąca stały otworem. Krowy leżały przeżuwając a postękując, jako to jest zwyczajnie u bydlątek.<end id="e1204282145568"/> Przywarł wrota do stodoły.</akap>
901
902
903 <akap>Zdjąwszy kapelusz, szedł do izby i mówił półgłosem pacierz.</akap>
904
905
906 <akap>A że spali już wszyscy, rozzuł się po cichu i zaraz legł spać.</akap>
907
908
909 <akap>Ale zasnąć nie mógł, to pierzyna go parzyła, że nogi spod niej wysuwał, to mu po głowie chodziły sprawy różne, a turbacje, a pomyślenia... to mu brzuch ano ciężył srodze, że postękiwał i mruczał.</akap>
910
911 <akap_dialog>--- Zawżdy mówię, że zsiadłe mleko ino rozpiera brzucho, coby na noc nie dawać...</akap_dialog>
912
913
914 <akap><begin id="b1204315039748"/><motyw id="m1204315039748">Mężczyzna, Wdowiec, Żona, Modlitwa</motyw>A potem jął myśleć o Jagnie; jak by to dobrze było, bo i urodna, i gospodarna, i tyle pola... To znowu przypominał sobie dzieci, to te gadania na Jagnę, że mąciło się w nim wszelakie rozeznanie, i już nie wiedział, co począć, że uniósł się nieco, i jak to było zwyczajnie, chciało mu się do drugiego łóżka zawołać i poradzić:</akap>
915
916 <akap_dialog>--- Maryś! Żenić się czy to się nie żenić z Jagną?...</akap_dialog>
917
918
919 <akap>Ale w czas sobie przypomniał, że Maryś już od zwiesny na cmentarzu, a tam se śpi Józka i chrapie, a on jest sierotą, która poradzić się nikogo nie ma; to ino westchnął ciężko, przeżegnał się i jął mówić zdrowaśki za nieboszczkę i wszystkie dusze w czyścu ostające.<end id="e1204315039748"/></akap>
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930 <naglowek_rozdzial>III</naglowek_rozdzial>
931
932
933
934 <akap>Już świt ubielił dachy i zgrzebną, szarą płachtą przysłonił noc i gwiazdy pobladłe, gdy ruch się uczynił w Borynowym obejściu.</akap>
935
936
937 <akap>Kuba zwlókł się z wyrka i wyjrzał przed stajnię --- szron leżał na ziemi i szaro było jeszcze, ale już zorze rozpalały się na wschodniej stronie i czerwieniły czuby drzew oszroniałych --- przeciągnął się z lubością, ziewnął parę razy i poszedł do obory, aby krzyknąć na Witka, że czas wstawać, ale chłopak uniósł nieco senną głowę i szepnął:</akap>
938
939 <akap_dialog>--- Zaraz, Kuba, zaraz! --- i przytulał się do legowiska.</akap_dialog>
940
941 <akap_dialog>--- Pośpij se zdziebko, biedoto, pośpij! --- Przyokrył go kożuchem i pokusztykał, bo że nogę miał kiedyś przestrzeloną w kolanie, kulał srodze i ciągnął ją za sobą; <begin id="b1204533541425"/><motyw id="m1204533541425">Modlitwa, Pobożność</motyw>umył się pod studnią, przygładził dłonią rzadkie, wyleniałe włosy, co mu się były pozwijały w kołtuny, i klęknął na progu stajni odmawiać pacierze.</akap_dialog>
942
943
944 <akap>Gospodarz spali jeszcze, w oknach chałupy zapalały się krwawe brzaski zórz, a gęste, białe mgły zwlekały się z wolna ze stawów, kołysały ciężko i posuwały w górę podartymi szmatami.</akap>
945
946
947 <akap><begin id="b1204315326260"/><motyw id="m1204315326260">Pies</motyw>Kuba przesuwał w palcach koronkę i modlił się długo, a biegał oczami po podwórzu, po oknach chałupy, po sadzie omroczonym jeszcze na dole, po jabłonkach, obwieszonych jabłkami niby pięście; rzucił czymściś do budy, co stała zaraz koło drzwi, w biały łeb Łapy, aż pies zawarczał, zwinął się i spał dalej.</akap>
948
949 <akap_dialog>--- Ale, do samego słońca spał będziesz, jucho! --- i rzucił w niego raz, drugi, że pies wylazł, przeciągał się, ziewał, machał ogonem, przysiadł w podle i jął się drapać i czynić zębami w gęstych kudłach porządek.</akap_dialog>
950
951
952 <akap>...I ochfiaruję ten pacierz Tobie i wszystkim świętym. Amen! --- Bił się długo w piersi, a powstając, rzekł do Łapy:</akap>
953
954 <akap_dialog>--- Hale! aligant jucha, wybiera se pchły kiej baba na wesele!<end id="e1204533541425"/><end id="e1204315326260"/></akap_dialog>
955
956
957 <akap><begin id="b1195552154046"/><motyw id="m1195552154046">Praca, Wieś</motyw>A że robotny był, to się zajął obrządkiem --- wóz wytoczył ze stodoły i nasmarował, <begin id="b1204315581047"/><motyw id="m1204315581047">Koń</motyw>napoił konie i przyłożył im siana, aż parskać zaczęły i bić kopytami, a potem przyniósł z sąsieka nieco zgonin, dobrze okraszonych owsem, i wsypał to klaczy do żłobu, bo stała w gródce, osobno.</akap>
958
959 <akap_dialog>--- Żrej, stara, żrej; źróbka mieć będziesz, to ci mocy trza, żrej! --- Pogładził ją po nozdrzach, aż klacz położyła mu łeb na ramieniu i pieszczotliwie chwytała wargami za kołtuny.</akap_dialog>
960
961 <akap_dialog>--- ...Ziemniaki do połednia zwieziemy, a pod wieczór do lasu, po ściółkę --- nie bój się, ściółka letka, nie zgonię cię...<end id="e1195552154046"/></akap_dialog>
962
963 <akap_dialog>--- A ty, wałkoniu, batem dostaniesz, widzisz go, owies mu pachnie, próżniakowi --- mówił do wałacha, co stał obok i łeb wtykał między deski przegrody, do żłobu klaczy --- grzmotnął go pięścią w zad, aż koń uskoczył w bok i zarżał.</akap_dialog>
964
965 <akap_dialog>--- Hale, parob żydowski! Żreć to byś choć i czysty owies żarł, a do roboty cię nie ma, bez bata, jucho, z miejsca nie ruszysz, co?</akap_dialog>
966
967
968 <akap><begin id="b1195552248984"/><motyw id="m1195552248984">Zwierzęta</motyw>Wyminął go i zajrzał do źróbki, co stała przy ścianie samej i już z daleka wyciągała do niego kasztanowaty łeb ze strzałką białą na czole i rżała cicho.</akap>
969
970 <akap_dialog>--- Cichoj, mała, cichoj! Podjedz se ano, bo pojedziesz z gospodarzem do miasta! --- Uwił kłak siana i wyczyścił jej bok zawalany. --- Tyla klacz, że już do ogiera czas, a świniaś. Utytlesz się zawdy kiej maciora --- pogadywał wciąż i poszedł do chlewów wypuścić świnie, bo kwiczały, a Łapa chodził za nim i zaglądał mu w oczy.<end id="e1204315581047"/></akap_dialog>
971
972 <akap_dialog>--- Zjadłbyś i ty, co? To naści--że chlebaszka, naści! --- Wyjął zza pazuchy kawałek i rzucił, pies pochwycił i schował się do budy, bo świnie ano leciały mu wydrzeć.</akap_dialog>
973
974 <akap_dialog>--- Hale, te swynie to kiej człowiek niektóry, aby ino chycić cudze i zechlać...</akap_dialog>
975
976
977 <akap>Zajrzał do stodoły i długo patrzył na wiszącą u belki krowę.</akap>
978
979 <akap_dialog>--- Głupie to jeno bydle, a i temu na koniec przyszło. Widzi mi się, co jutro zgotują mięsa... Tyle i z ciebie, biedoto, że człek se podje w niedzielę...<end id="e1195552248984"/></akap_dialog>
980
981
982 <akap>Westchnął do tego jadła i powlókł się budzić Witka...</akap>
983
984 <akap_dialog>--- Słońce ino, ino --- zarno się pokaże... Krowy trza wypędzać.</akap_dialog>
985
986
987 <akap>Witek mamrotał coś, bronił się, przykładał do kożucha, ale w końcu wstać wstał i łaził ociężały i senny po podwórzu.</akap>
988
989
990 <akap>Gospodarz zaspali dzisiaj, bo słońce już weszło i rozczerwieniło szrony, i zapaliło łuny w wodach i szybach, a z chałupy nikt się nie pokazywał...</akap>
991
992
993 <akap><begin id="b1195552311921"/><motyw id="m1195552311921">Ptak</motyw>Witek siedział na progu obory i podrapywał się zajadle, i przeziewał, a że wróble poczęły zlatywać z dachów do studni i trzepać się w korycie, to przyniósł drabkę<pe><slowo_obce>drabka</slowo_obce> --- drabinka.</pe> i wlazł pod okap zajrzeć do gniazd jaskółczych, bo cicho tam jakoś było.</akap>
994
995 <akap_dialog>--- Pomarzły czy co?</akap_dialog>
996
997
998 <akap>I jął wyciągać delikatnie pomorzone ptaszki i kłaść je za pazuchę.</akap>
999
1000 <akap_dialog>--- Kuba, wiecie, nie żyją, o! --- Pobiegł do parobka i pokazywał sztywne, pogasłe jaskółki.</akap_dialog>
1001
1002
1003 <akap>Ale Kuba wziął ino w rękę, przyłożył do ucha, dmuchnął w oczy i rzekł:</akap>
1004
1005 <akap_dialog>--- Zdrętwiały, bo przymrozek galanty<pe><slowo_obce>galanty</slowo_obce> --- porządny.</pe>. Ale że to głupie nie poszły jeszcze do ciepłych krajów, no, no... --- I poszedł do swojej roboty.</akap_dialog>
1006
1007
1008 <akap>A Witek siadł pod chałupą, w szczycie, bo słońce już tam dochodziło i oblewało bielone ściany, po których i muchy łazić poczynały; wyciągał zza koszuli te, które już ogrzane nieco jego ciałem, gmerały się trochę, chuchał na nie, rozdziawiał im dziobki, poił z ust własnych, aż ożywiały się, otwierały oczy i poczynały wydzierać się do ucieczki; wtedy prawą ręką czaił się po ścianie i raz wraz zagarnął jaką muchę, nakarmiał nią i puszczał.</akap>
1009
1010 <akap_dialog>--- Lećta se do matuli, lećta --- szeptał, patrząc, jak jaskółki siadały na kalenicy obory, czesały się dziobkami i szczebiotały jakby dziękczynienia.<end id="e1195552311921"/></akap_dialog>
1011
1012
1013 <akap>A Łapa siedział przed nim na zadzie i skomlął uciesznie, a co który ptaszek wyfruwał, rzucał się za nim, biegł kilka kroków i zawracał z powrotem stróżować.</akap>
1014
1015 <akap_dialog>--- Ale, złap wiater w polu --- mruczał Witek i tak się zatopił w rozgrzewaniu jaskółek, że ani widział, kiedy Boryna wyszedł zza węgła i stanął przed nim.</akap_dialog>
1016
1017 <akap_dialog><begin id="b1195552383562"/><motyw id="m1195552383562">Przemoc, Chłop, Wieś, Pan, Sługa</motyw>--- Ptaszkami się, ścierwo, zabawiasz, co?</akap_dialog>
1018
1019
1020 <akap>Porwał się, by uciekać, ale już gospodarz chycił go krótko za kark i drugą ręką szybko odpasywał szeroki, twardy pas rzemienny.</akap>
1021
1022 <akap_dialog>--- A dyć nie bijcie, a dyć! --- zdążył krzyknąć jeno.</akap_dialog>
1023
1024 <akap_dialog>--- Takiś to pastuch, co? Tak to pilnujesz, co? Najlepsza krowa się zmarnowała, co?... Ty znajdku, ty pokrako warsiaska! Ty! --- I bił zapamiętale, gdzie popadło, aż rzemień świszczał, a chłopak wił się kiej piskorz i wrzeszczał:</akap_dialog>
1025
1026 <akap_dialog>--- Nie bijta! Loboga! Zabije mię! Gospodarzu!... O Jezu, ratujta!...</akap_dialog>
1027
1028
1029 <akap>Aż Hanka wyjrzała z chałupy, co się dzieje, a Kuba splunął i schował się do stajni.</akap>
1030
1031
1032 <akap>A Boryna łoił go rzetelnie, wybijał mu na skórze swoją stratę tak zajadle, że Witek miał już gębę posinioną i z nosa puściła mu się krew, krzyczał wniebogłosy i cudem jakimś się wyrwał, chwycił się obu rękami z tyłu za portki i gnał w opłotki.</akap>
1033
1034 <akap_dialog>--- Jezu, zabili mę, zabili mę! --- ryczał i tak pędził, aż mu reszta jaskółek wylatywała zza pazuchy i rozsypywała się po drodze.<end id="e1195552383562"/></akap_dialog>
1035
1036
1037 <akap>Boryna pogroził jeszcze za nim, opasał się i wrócił do chałupy, i zajrzał na Antkową stronę.</akap>
1038
1039 <akap_dialog>--- Słońce już na dwa chłopa, a ty się jeszcze wylegujesz! --- krzyknął na syna.</akap_dialog>
1040
1041 <akap_dialog>--- Zmogłem się wczoraj kiej bydlę, to muszę się wywczasować.</akap_dialog>
1042
1043 <akap_dialog>--- Do sądu pojadę... Zwieź ziemniaki, a jak ludzie skończą kopanie, to zagnać je do grabienia ściółki, a ty mógłbyś kołki pozabijać do ogacenia<pe><slowo_obce>ogacenie</slowo_obce> --- ocieplenie.</pe>.</akap_dialog>
1044
1045 <akap_dialog>--- Ogaćcie se sami chałupę, nama tutaj nie wieje.</akap_dialog>
1046
1047 <akap_dialog>--- Rzekłeś... to swoją stronę ogacę, a ty marznij, kiejś wałkoń.</akap_dialog>
1048
1049
1050 <akap>Trzasnął drzwiami i poszedł na swoją stronę.</akap>
1051
1052
1053 <akap>Józka już rozpaliła ogień i szła doić krowy.</akap>
1054
1055 <akap_dialog>--- Rychło daj jeść, bo trza mi jechać...</akap_dialog>
1056
1057 <akap_dialog>--- Przecięch się nie ozedrę, dwóch robót razem nie poradzę --- i poszła.</akap_dialog>
1058
1059 <akap_dialog><begin id="b1195552441156"/><motyw id="m1195552441156">Ojciec, Syn</motyw>--- Spokojnego oczymgnienia nie ma, ino kłyżnij się<pe><slowo_obce>kłyżnić się</slowo_obce> --- kłócić się.</pe> ze wszystkimi! --- myślał i wziął się do obleczenia, ale zły był i zgryziony. Jakże, ciągła wojna z synem, słowa nie można rzec, bo zaraz do oczów z pazurami skacze albo rzeknie coś, co jaże we wątpiach poczujesz. Na nikogo się spuścić, ino haruj i haruj!</akap_dialog>
1060
1061
1062 <akap>Złość w nim zbierała, aż poklinał z cicha i rzucał szmatami po izbie a butami.</akap>
1063
1064 <akap_dialog>--- Słuchać się powinny, a nie słuchają! Czemu to? --- myślał.</akap_dialog>
1065
1066 <akap_dialog>--- Widzi mi się, co bez kijaszka z nimi obyć się nie obędzie, bez twardego! Dawno się im to należało, zaraz po śmierci nieboszczki, kiej kłyżnić się zaczęły o gronta, ale się jeszcze wagował<pe><slowo_obce>wagował</slowo_obce> --- wahał.</pe>, żeby zgorszenia we wsi nie czynić. Gospodarz był przeciech nie leda jaki, na trzydziestu morgach, i z rodu nie bele chto --- Boryna, wiadomo. Ale dobrością z nimi się nie skończy, nie!...<end id="e1195552441156"/> --- <begin id="b1204316434464"/><motyw id="m1204316434464">Córka, Ojciec, Rodzina, Własność</motyw>Tu przyszedł mu na myśl zięć, kowal, któren wszystkich po cichu burzył, a i sam wciąż nastawał, żeby mu sześć morgów odpisać i morgę lasu, a już na resztę chciał poczekać...</akap_dialog>
1067
1068 <akap_dialog>--- To niby kiej zamrę! Poczekaj, jucho, poczekaj --- myślał ze złością. --- Póki się ino rucham, nie powąchasz ty ani zagona! Widzisz go, mądrala!</akap_dialog>
1069
1070
1071 <akap>Kartofle już mocno perkotały w kominie, gdy Józka przyszła od udoju i wnetki narządziła śniadanie.</akap>
1072
1073 <akap_dialog>--- Józka! A mięso sama przedawaj. Jutro niedziela, ludzie się już zwiedziały, to się ich tu naleci; ino nie borguj<pe><slowo_obce>borgować</slowo_obce> --- dawać na kredyt.</pe> nikomu. Pośladek ostaw la nas; zawoła się Jambroża, to zasoli i przyprawi...</akap_dialog>
1074
1075 <akap_dialog>--- A dyć i kowal umieją...</akap_dialog>
1076
1077 <akap_dialog>--- Ale, podzieliłby się kiej wilk z owcą.</akap_dialog>
1078
1079 <akap_dialog>--- Magdzie będzie markotno, że to nasza krowa, a ona nawet nie obaczy.</akap_dialog>
1080
1081 <akap_dialog>--- To la Magdy wytnij jaką sztuczkę i zanieś, ale kowala nie wołaj.</akap_dialog>
1082
1083 <akap_dialog>--- Dobryście, tatulu, dobry.</akap_dialog>
1084
1085 <akap_dialog>--- Hale, córuchno, hale! Pilnuj tutaj, a już ci bułeczkę przywiezę abo i co.<end id="e1204316434464"/></akap_dialog>
1086
1087
1088 <akap>Podjadł se niezgorzej, opasał się pasem, przygładził poślinioną dłonią zwichrzone i rzadkie włosy, ujął bat i jeszcze się rozglądał po izbie...</akap>
1089
1090 <akap_dialog>--- Bym czego nie przepomniał. --- Chciało mu się zajrzeć do komory, ale się powstrzymał, bo Józka patrzała, więc się przeżegnał i ruszył.</akap_dialog>
1091
1092
1093 <akap>A już z wasąga, zbierając w garść parciane lejce, rzekł Józce na ganek:</akap>
1094
1095 <akap_dialog>--- Skończą ziemniaki, to zaraz iść grabić ściółkę, kwitek jest za obrazem. A niechta zetną jakiego grabka albo i chojkę --- przyda się.</akap_dialog>
1096
1097
1098 <akap>Wóz ruszył i już był w opłotkach, gdy Witek mignął pod jabłoniami.</akap>
1099
1100 <akap_dialog>--- Zahaczyłem... prru... Witek! Prru! Witek, puść krowy na łąki, a pilnuj, bo cię, jucho, spierę, że popamiętasz!</akap_dialog>
1101
1102 <akap_dialog>--- Ale, pocałujta mę gdzieś... --- odkrzyknął hardo znikając za stodołą.</akap_dialog>
1103
1104 <akap_dialog>--- Będziesz tu pyskował, jak zlezę, to obaczysz...</akap_dialog>
1105
1106
1107 <akap>Skręcił z opłotków na lewo, na drogę wiodącą ku kościołowi; podciął batem źróbkę, że podyrdała truchcikiem po wyboistej, pełnej kamieni drodze.</akap>
1108
1109
1110 <akap><begin id="b1204316594224"/><motyw id="m1204316594224">Światło</motyw>Słońce było już chyla tyla nad chałupami i świeciło coraz cieplej, bo z oszroniałych strzech podnosiły się opary i woda skapywała, tylko w cieniach --- pod płotami w sadach, po rowach, leżał jeszcze siwy mróz; po stawie wlekły się ostatnie zrzedłe mgły i woda poczynała spod bielm wrzeć brzaskami i odbłyskiwać słońce.<end id="e1204316594224"/></akap>
1111
1112
1113 <akap><begin id="b1195552505062"/><motyw id="m1195552505062">Wieś</motyw>We wsi poczynał się już zwykły ruch: poranek był jasny i chłodny, a że zaś przymrozek orzeźwił powietrze, to i raźniej się poruszali, i zgiełkliwiej; wychodzili gromadnie na pola, którzy do kopania szli z motyczkami a koszykami na ręku, dojadając śniadań; którzy z pługiem ciągnęli na ścierniska; którzy na wozach brony wieźli a worki pełne ziarna siewnego; którzy znów zasię wykręcali ku lasom z grabiami na ramionach, ściółkę grabić --- że ino dudniło po obu stronach stawu i krzyk się wzmagał, bo drogi były zatłoczone bydłem ciągnącym na paszę, szczekaniem psów, pokrzykami, co wybuchały raz wraz z niskiej, ciężkiej kurzawy, jaka się była wznosiła z orosiałych dróg.</akap>
1114
1115
1116 <akap>Boryna wymijał trzody ostrożnie, czasem śmignął po wełnie jakie jagniątko głupie, co się nie usuwało przed źrebicą, to cielę jakie, aż i wyminął wszystkich i koło kościoła, który stał osłonięty potężnym wałem lip żółknących i klonów, wjechał na szeroki gościniec, obsadzony z obu stron ogromnymi topolami.<end id="e1195552505062"/></akap>
1117
1118
1119 <akap><begin id="b1204316781863"/><motyw id="m1204316781863">Obyczaje, Pobożność, Religia</motyw>A że w kościele była msza święta, bo sygnaturka przedzwoniła ofiarę i huczały przyciszonym głosem organy, zdjął kapelusz i westchnął pobożnie.<end id="e1204316781863"/></akap>
1120
1121
1122 <akap>Droga była pusta i zasłana opadłym liściem tak obficie, że wyboje i głęboko powyrzynane koleiny pokryły się rdzawozłocistym kobiercem, pociętym gęstymi pręgami cieniów, jakie rzucały pnie topoli, bo słońce z boku świeciło.</akap>
1123
1124 <akap_dialog>--- Wio, maluśka, wio! --- Świsnął batem i źrebica przez kilka stajań poszła raźniej, ale potem opadła i wlekła się wolno, bo droga, choć nieznacznie, szła pod wzgórza, na których czerniały lasy.</akap_dialog>
1125
1126
1127 <akap>Boryna, że go ta cisza mroczyła sennością, to poglądał przez kolumnadę topoli na pola, pławiące się w różowym, porankowym świetle, albo myśleć usiłował o sprawie z Jewką, to o granuli --- ale nie mógł sobie dać rady, tak go śpik<pe><slowo_obce>śpik</slowo_obce> --- senność.</pe> morzył...</akap>
1128
1129
1130 <akap>Ptaszki ćwierkały w gałęziach, to <begin id="b1204316926191"/><motyw id="m1204316926191">Rośliny</motyw>czasem wiatr przegarnął leciuchnymi palcami po czubach drzew, że ino jaki taki listeczek, kieby motyl złoty, odrywał się od maci, spadał kolisto na drogę abo i na zakurzone osty, co zaognionymi oczami kwiatów hardo patrzyły w słońce --- a topole zagwarzyły, poszemrały z cicha gałązkami i pomilkły kiej te kumy, co na Podniesienie oczy podniesą, ręce rozłożą i westchną modlitewnie, a padną wnetki w proch przed Majestatem, ukrytym w tej złotej monstrancji, zawisłej nad ziemią świętą, nad rodzoną...<end id="e1204316926191"/></akap>
1131
1132
1133 <akap>Dopiero pod lasem przecknął na dobre i wstrzymał konia.</akap>
1134
1135 <akap_dialog><begin id="b1204538892228"/><motyw id="m1204538892228">Gospodarz</motyw>--- Wschodzi niezgorzej --- szepnął, przyjrzawszy się pod światło szarym zagonom, ordzawionym krótką szczotką wschodzącego żyta.</akap_dialog>
1136
1137 <akap_dialog>--- Kawał pola, a przyległo do mojego, kieby kto z umysłu narządził! Żyto, widzi mi się, wczoraj posiały. --- Ogarnął pożądliwym spojrzeniem zbronowane zagony, westchnął i wjechał w las.<end id="e1204538892228"/></akap_dialog>
1138
1139
1140 <akap>Poganiał często konia, bo droga szła po równym i twardsza była, tylko gęsto przerośnięta korzeniami, na których wóz podskakiwał i turkotał.</akap>
1141
1142
1143 <akap><begin id="b1204317055937"/><motyw id="m1204317055937">Drzewo, Rośliny</motyw>Ale już nie drzemał, owiany surowym i chłodnym dechem lasu.</akap>
1144
1145
1146 <akap>Bór był ogromny, stary --- stał zbitą gęstwą w majestacie wieku i siły, drzewo przy drzewie, sama sosna prawie, a często dąb rosochaty i siwy ze starości, a czasem brzozy w białych koszulach, z rozplecionymi warkoczami żółtymi, że to jesień już była. Podlejsze krze, jako leszczyna, to karłowata grabina, to osiczyna drżąca tuliły się do czerwonych, potężnych pni tak zwartych koronami i poplątanych gałęziami, że ino gdzieniegdzie przedzierało się słońce i pełzało niby złote pająki po mchach zielonych i paprociach zrudziałych.<end id="e1204317055937"/></akap>
1147
1148 <akap_dialog><begin id="b1204317207816"/><motyw id="m1204317207816">Chłop, Konflikt, Szlachcic, Własność</motyw>--- Zawżdy mojego tu są cztery morgi! --- myślał i pożerał oczami las, i już na oko wybierał co najlepszy. --- Przeciech Pan Jezus nie da nas ukrzywdzić --- abo i same się nie damy, nie... Dworowi widzi się dużo, a nam mało. Zarno... moje ze cztery, a Jagusine z morga... cztery i jedna...<end id="e1204317207816"/> <begin id="b1204317143453"/><motyw id="m1204317143453">Koń, Ptak</motyw>Wio! głupia, sroków się będzie bojała! --- Trzepnął ją batem, bo na suszce, co dźwigała Bożą Mękę, kłóciły się sroki tak zajadle, aż źrebica strzygła uszami i przystawała.</akap_dialog>
1149
1150 <akap_dialog>--- Srokowe wesele --- deszczu będzie wiele. --- Przypiął parę batów źrebicy i jechał kłusem.<end id="e1204317143453"/></akap_dialog>
1151
1152
1153 <akap><begin id="b1195552607078"/><motyw id="m1195552607078">Żyd</motyw>Dobrze było już po ósmej, bo ludzie na polach siadali do śniadaniowych dwojaków, gdy wjeżdżał do Tymowa, na puste uliczki, obstawione pozapadanymi domostwami, co przysiadły niby stare przekupki nad rynsztokami, pełnymi śmieci, kur, Żydziąt obdartych i nierogacizny.</akap>
1154
1155
1156 <akap>Zaraz na wjeździe obstąpili go Żydzi i Żydówki i nuż zaglądać do wasągu, macać pod grochowinami, pod siedzeniem, czy nie wiezie czego na sprzedanie.</akap>
1157
1158 <akap_dialog>--- Poszły, parchy! --- mruknął, wjeżdżając na rynek, pod cień starych, poobdzieranych kasztanów, konających na środku placu, gdzie już stało kilkanaście wozów z wyprzęgniętymi końmi.<end id="e1195552607078"/></akap_dialog>
1159
1160
1161 <akap><begin id="b1204317642361"/><motyw id="m1204317642361">Chłop, Miasto</motyw>I swój wasąg tam umieścił, źrebicę wyłożył łbem do półkoszka, nasuł jej do kobiałki obroku, bat schował na dno, pod siedzenie, otrzepał się ze słomy i ruszył prosto do Mordki, tam gdzie błyszczały trzy mosiężne talerze, aby się nieco przyogolić --- wyszedł wkrótce czysto ostrugany i tylko z jednym zacięciem na brodzie, zalepionym papierem, przez który sączyła się krew.<end id="e1204317642361"/></akap>
1162
1163
1164 <akap>Sądy nie były jeszcze zaczęte.</akap>
1165
1166
1167 <akap>Ale przed domem sądowym, co stał zaraz w rynku, naprzeciw ogromnego poklasztornego kościoła, czekało już sporo narodu. Siedzieli na wydeptanych stopniach, to kupili się pod oknami i raz wraz zaglądali do środka, kobiety zaś przykucnęły pod bielonymi ścianami, opuściły czerwone zapaski z głów na ramiona i rajcowały.</akap>
1168
1169
1170 <akap>Boryna, że dojrzał Jewkę z dzieckiem na ręku, stojącą w gromadzie swoich świadków, to się zeźlił zarno, jako że skory był do złości, splunął i wszedł do sieni drugiej, biegnącej na przestrzał sądowego domostwa.</akap>
1171
1172
1173 <akap><begin id="b1204317454240"/><motyw id="m1204317454240">Sługa, Praca</motyw>Po lewej stronie był sąd, a po prawej mieszkał sekretarz, bo jakoż właśnie Jacek wyniósł samowar przed sam próg i tak go rozdmuchiwał cholewą zawzięcie, że dymił niby komin fabryczny, a co chwila ostry, gniewny głos krzyczał z głębi zadymionej sieni:</akap>
1174
1175 <akap_dialog>--- Jacek! buciki panienkom!</akap_dialog>
1176
1177 <akap_dialog>--- Zaraz, zaraz!</akap_dialog>
1178
1179
1180 <akap>Samowar już niby wulkan huczał i buchał płomieniami.</akap>
1181
1182 <akap_dialog>--- Jacek! wodę panu do mycia.</akap_dialog>
1183
1184 <akap_dialog>--- Dyć zara, zrobi się wszyćko, zrobi! --- I spocony, nieprzytomny, ganiał po sieni, aż dudniło, powracał, dmuchał i znowu leciał, bo pani krzyczała:</akap_dialog>
1185
1186 <akap_dialog>--- Jacek! kulfonie jeden, gdzie moje pończochy?!...</akap_dialog>
1187
1188 <akap_dialog>--- Ale! ścierwa, nie samowar!</akap_dialog>
1189
1190
1191 <akap>Trwało to wszystko dobrych parę pacierzy, abo i z koronkę, aż wreszcie drzwi sądowe się otwarły i naród począł napełniać dużą, wybieloną izbę.</akap>
1192
1193
1194 <akap><begin id="b1204539844887"/><motyw id="m1204539844887">Obyczaje, Sąd</motyw>Jacek, już teraz jako woźny, boso, w modrych portkach i takimże lejbiku z mosiężnymi guzikami, z czerwoną, spoconą twarzą, którą raz wraz obcierał rękawem, uwijał się za czarnymi kratami, dzielącymi izbę na dwie połowy, i rzucał łbem niby koń, kiej go giez ukąsi, bo płowe włosy spadały mu grzywą na oczy, to zaglądał ostrożnie do sąsiedniej stancji i potem siadał na chwilę pod zielonym piecem.<end id="e1204317454240"/></akap>
1195
1196
1197 <akap>A narodu się nawaliło, że ani palca wetknąć, i parli się coraz krzepciej<pe><slowo_obce>coraz krzepciej</slowo_obce> --- coraz silniej (od: <slowo_obce>krzepki</slowo_obce> --- silny).</pe> na kraty, aż trzeszczały; gwar zrazu cichy podnosił się z wolna, szemrał, przewalał po izbie, huczał czasami, przechodził miejscami w kłótnię, że jakie takie mocne słowo padało coraz gęściej.</akap>
1198
1199
1200 <akap>Żydzi szwargotali pod oknami, a jakieś baby na głos opowiadały swoje krzywdy i jeszcze głośniej popłakiwały, ale nie można było rozeznać, kto i gdzie, bo ciasnota była i głowa przy głowie, jako ten zagon pełen maków czerwonych i kłosów żytnich, co go to wiater żenie, a on się zakolebie i gwarzy, i szumi, a potem staje równo kłos przy kłosie. <begin id="b1204539432431"/><motyw id="m1204539432431">Kłótnia, Konflikt</motyw>To znowuj Jewka, dojrzawszy Borynę wspartego o kraty, jęła dogadywać i wykrzykiwać na niego, że zeźlony odrzekł ostro:</akap>
1201
1202 <akap_dialog>--- Zamilknij, suko, bo ci gnatki porachuję, że rodzona nie pozna.</akap_dialog>
1203
1204
1205 <akap>A na to Jewka rozsrożona nuż pazury wyciągać i drzeć się do niego przez gęstwę ludzką, aż jej chustka spadła z głowy i dzieciak się rozkrzyczał, że nie wiada, na czym by się skończyło, gdy naraz Jacek się zerwał, otworzył drzwi i krzyknął:</akap>
1206
1207 <akap_dialog>--- Cichojta, ścierwy, bo ano sąd idzie!...<end id="e1204539432431"/></akap_dialog>
1208
1209
1210 <akap><begin id="b1204542492424"/><motyw id="m1204542492424">Pozycja społeczna, Sędzia, Szlachcic, Władza</motyw>Jakoż i sąd wszedł; najpierw gruby, wysoki dziedzic z Raciborowic, a za nim dwóch ławników i sekretarz<end id="e1204542492424"/>, który usiadł przy bocznym stoliku pod oknem i rozkładał papiery a patrzył na sędziów, jak stanęli przy wielkim stole, okrytym czerwonym suknem, i nałożyli złote łańcuchy na grube karki...</akap>
1211
1212
1213 <akap>Cicho się zrobiło, że słychać było tych, co na ulicy pod oknami gwarzyli.</akap>
1214
1215
1216 <akap>Dziedzic rozłożył papiery, chrząknął, spojrzał na sekretarza i grubym, donośnym głosem oznajmił, że sądy się rozpoczynają.</akap>
1217
1218
1219 <akap>Potem sekretarz przeczytał sprawy na dzień dzisiejszy, coś szepnął pierwszemu ławnikowi, ten oddał to siędziemu, który kiwnął głową potakująco.</akap>
1220
1221
1222 <akap>Sądy się rozpoczęły.</akap>
1223
1224
1225 <akap>Pierwsza szła sprawa ze skargi strażnika na jakiegoś łyczka o nieporządki w podwórzu.</akap>
1226
1227
1228 <akap>Skazany zaocznie.</akap>
1229
1230
1231 <akap>Potem o pobicie chłopaka za wypasanie końmi koniczyny.</akap>
1232
1233
1234 <akap>Pogodzili się --- matka dostała pięć rubli, a chłopak nowe portki i lejbik.</akap>
1235
1236
1237 <akap>Sprawa o woranie się<pe><slowo_obce>woranie się</slowo_obce> --- zaoranie kawałka cudzego pola.</pe>.</akap>
1238
1239
1240 <akap>Odłożona z braku dowodów.</akap>
1241
1242
1243 <akap>Sprawa o kradzież leśną w borze sędziego; stawał rządca --- oskarżeni chłopi z Rokicin.</akap>
1244
1245
1246 <akap>Skazani na kary pieniężne lub odsiedzenie w areszcie po dwa tygodnie.</akap>
1247
1248
1249 <akap>Nie przyjęli wyroku, pójdą do apelacji.</akap>
1250
1251
1252 <akap>I tak głośno zaczęli wykrzykiwać na niesprawiedliwość, bo las był wspólny, serwitutowy, aż sędzia skinął na Jacka, i ten zagrzmiał:</akap>
1253
1254 <akap_dialog>--- Cichojta, cichojta, bo tu sąd, nie karczma.</akap_dialog>
1255
1256
1257 <akap>I tak szła sprawa za sprawą, kieby skiba za skibą, równo i dość spokojnie, czasem tylko podnosiły się skargi abo chlipanie, abo i przekleństwo, ale te Jacek wnet przyciszał.</akap>
1258
1259
1260 <akap>Z izby ubyło nieco ludzi, ale w ich miejsce przybyło tyle nowych, że stali zbici kieby w snop, że nikto poruszyć się nie mógł i zrobił się taki gorąc, iż ani odetchnąć, aż sędzia polecił otworzyć okna.</akap>
1261
1262
1263 <akap><begin id="b1204542316200"/><motyw id="m1204542316200">Chłop, Kłamstwo, Konflikt, Złodziej</motyw>Teraz szła sprawa Bartka Kozia z Lipiec o kradzież świni u Marcjanny Antonówny Pacześ. Świadkowie: taż Marcjanna, syn jej Szymon, Barbara Piesek itd.</akap>
1264
1265 <akap_dialog>--- Świadkowie czy są? --- zapytał ławnik.</akap_dialog>
1266
1267 <akap_dialog>--- Jesteśmy! --- zawołali chórem.</akap_dialog>
1268
1269
1270 <akap>Boryna, który dotąd samotnie a cierpliwie stał przy kracie, przysunął się nieco do Paczesiowej przywitać, boć to była Dominikowa, matka Jagny.</akap>
1271
1272 <akap_dialog>--- Oskarżony, Bartek Kozioł, bliżej, za kratę.</akap_dialog>
1273
1274
1275 <akap>Niski chłop przepychał się ze środka tak gwałtownie, aż kląć poczęli, że depcze po kulasach i przyodziewek ozdziera.</akap>
1276
1277 <akap_dialog>--- Cichojta, ścierwy, bo prześwietny sąd mówi! --- krzyknął Jacek, wpuszczając go.</akap_dialog>
1278
1279 <akap_dialog>--- Wy Bartłomiej Kozioł?</akap_dialog>
1280
1281
1282 <akap>Chłop drapał się frasobliwie po gęstych, równo obciętych włosach; głupowaty uśmiech skrzywiał mu suchą, wygoloną twarz, a małe rudawe oczki chytrze skakały po sędziach niby wiewiórki.<end id="e1204539844887"/></akap>
1283
1284 <akap_dialog>--- Wy Bartłomiej Kozioł? --- zapytał znowu sędzia, bo chłop milczał.</akap_dialog>
1285
1286 <akap_dialog>--- Dyć juści, on ci Bartłomiej Kozioł, dopraszam się łaski prześwietnego sądu! --- piszczała ogromna kobieta, wpychając się siłą za kraty.</akap_dialog>
1287
1288 <akap_dialog>--- A wy czego?</akap_dialog>
1289
1290 <akap_dialog>--- Dopraszam się łaski, a dyć ja żona tego chudziaka, Bartka Kozła --- i kłaniała się ręką do ziemi, aż wyrurkowanym czepcem zawadzała o stół sędziowski.</akap_dialog>
1291
1292 <akap_dialog>--- Świadkujecie?</akap_dialog>
1293
1294 <akap_dialog>--- Niby to za świadka? ni, jeno dopraszam się...</akap_dialog>
1295
1296 <akap_dialog>--- Woźny, wyrzuć ją za kratę.</akap_dialog>
1297
1298 <akap_dialog>--- Wychodźta, kobieto, bo nie la was tu miejsce... --- Chwycił ją za ramiona i pchał zadem.</akap_dialog>
1299
1300 <akap_dialog>--- Dopraszam się prześwietnego sądu, kiej mój ano nie dosłyszy na ten przykład... --- krzyczała.</akap_dialog>
1301
1302 <akap_dialog>--- Wychodźta, póki po dobremu --- i aż jęknęła, tak ją ciepnął na kratę, bo ani kroku po dobroci ustąpić nie chciała.</akap_dialog>
1303
1304 <akap_dialog>--- Wyjdźcie, będziemy głośno mówili, to choć on Kozioł, a usłyszy!</akap_dialog>
1305
1306
1307 <akap>Zaczęło się wreszcie badanie.</akap>
1308
1309 <akap_dialog>--- Jak się nazywacie?</akap_dialog>
1310
1311 <akap_dialog>--- Hę?... a, przezywam?... Przeciech wołali mę, to niby wiedzieć wiedzą...</akap_dialog>
1312
1313 <akap_dialog>--- Głupiś. Jak się nazywacie? --- indagował nieubłaganie sędzia.</akap_dialog>
1314
1315 <akap_dialog>--- Bartek Kozioł, prześwietny sądzie --- rzuciła żona.</akap_dialog>
1316
1317 <akap_dialog>--- Ile lat?</akap_dialog>
1318
1319 <akap_dialog>--- Hę?... a, lat?... bo ja to pomnę! Matka, wiele to ja mam roków?...</akap_dialog>
1320
1321 <akap_dialog>--- Pięćdziesiąt i dwa, widzi mi się, będzie na zwiesnę.</akap_dialog>
1322
1323 <akap_dialog>--- Gospodarz?...</akap_dialog>
1324
1325 <akap_dialog>--- I... trzy morgi piachu i ten jeden krowi ogon... sielny<pe><slowo_obce>sielny</slowo_obce> --- silny, potężny, wielki; tu: ironicznie.</pe> gospodarz.</akap_dialog>
1326
1327 <akap_dialog>--- Był już karany?</akap_dialog>
1328
1329 <akap_dialog>--- Hę?... karany?...</akap_dialog>
1330
1331 <akap_dialog>--- Czy siedzieliście w kozie?</akap_dialog>
1332
1333 <akap_dialog>--- To niby w kreminale?... karany?... Matka, byłem to w kreminale, hę?...</akap_dialog>
1334
1335 <akap_dialog>--- A byłeś, Bartku, byłeś, a to cię te ścierwy dworskie o to zdechłe jagniątko...</akap_dialog>
1336
1337 <akap_dialog>--- Juści, juści... na paśniku znalazłem zdechłe jagnię... wzionem, co miały psy rozwłócyć... poskarżyły, przysięgły, com ukradł, sąd przysądził... wsadziły mę i siedziałem... Niesprawiedliwość jest ino, niesprawiedliwość... --- mówił głucho i obzierał się nieznacznie na żonę.</akap_dialog>
1338
1339 <akap_dialog><begin id="b1195552802812"/><motyw id="m1195552802812">Złodziej</motyw>--- Oskarżeni jesteście o kradzież maciory Marcjannie Pacześ! Wzięliście ją z pola, zagnali do domu, zarżnęli i zjedli! Co macie na swoją obronę?...</akap_dialog>
1340
1341 <akap_dialog>--- Hę? Zjadłem! Żebym tak Boga przy skonaniu nie oglądał, że nie zjadłem... Moiściewy, zjadłem!... o świecie, świecie rodzony, ja zjadłem!--- wołał żałośnie.</akap_dialog>
1342
1343 <akap_dialog>--- Cóż macie na swoją obronę?</akap_dialog>
1344
1345 <akap_dialog>--- Obronę?... miałem to co rzec, matka?... Juści, baczę; niewinowatym, świni nie zjadłem, a Marcjanna Dominikowa, na ten przykład, szczeka bele co, kiej ten pies, że ino chycić za ten paskudny pysk a sprać... a...</akap_dialog>
1346
1347 <akap_dialog>--- O ludzie, ludzie!... --- jęknęła Dominikowa.</akap_dialog>
1348
1349 <akap_dialog>--- To już sobie później zrobicie, a teraz mówcie, jakim sposobem świnia Paczesiowej znalazła się u was?...</akap_dialog>
1350
1351 <akap_dialog>--- Świnia Paczesiowa... u mnie?... Matka, co to wielmożny dziedzic rzekli?...</akap_dialog>
1352
1353 <akap_dialog>--- A dyć, Bartku, to o tym prosiaku, co to za tobą przylazł do chałupy...</akap_dialog>
1354
1355 <akap_dialog>--- Baczę, juści, że baczę, bo prosiak to był, a nie świnia żadna; dopraszam się łaski wielmożnego sądu, niech słyszą, com ano rzekł, i przywtórzę; prosiak to był, a nie świnia; białny prosiak, a kiele ogona abo i zdziebko poniżej czarno łaciaty.</akap_dialog>
1356
1357 <akap_dialog>--- Dobrze, ale skąd się wziął u was?</akap_dialog>
1358
1359 <akap_dialog>--- Niby u mnie?... Zarno wszyćko dokumentnie rzeknę, z czego się pokaże la prześwietnego sądu i la zgromadzonego narodu, co jestem niewinowaty, a Dominikowa cygan jest baba, pleciuch i ozornica zapowietrzona!</akap_dialog>
1360
1361 <akap_dialog>--- Ja cyganię! A dyć tej Najświętszej Panienki uproszę, żeby was pierun bez świętej spowiedzi nie trzasnął! --- rzekła cicho, z westchnieniem ciężkim do obrazu Matki Boskiej, wiszącego w rogu izby, Dominikowa, a potem, że to już ścierpieć nie mogła, wyciągnęła zwiniętą, chudą pięść do niego i syknęła:</akap_dialog>
1362
1363 <akap_dialog>--- Ty złodzieju świński! ty zbóju! ty!... --- i rozczapierzyła palce, jakby go chycić chciała.<end id="e1195552802812"/></akap_dialog>
1364
1365
1366 <akap>Ale Bankowa rzuciła się do niej z krzykiem.</akap>
1367
1368 <akap_dialog>--- Co! biłabyś go, suko jedna, biłabyś, czarownico, kacie synowski, ty!</akap_dialog>
1369
1370 <akap_dialog>--- Uciszyć się! --- zawołał sędzia.</akap_dialog>
1371
1372 <akap_dialog>--- Stulta pyski, kiej sąd mówi, bo waju wyciepnę na osobność! --- poparł Jacek, podciągając parcianki, bo mu się był obertelek<pe><slowo_obce>obertelek</slowo_obce> --- drewniany kołeczek spełniający funkcję guzika.</pe> oberwał.</akap_dialog>
1373
1374
1375 <akap>Uciszyło się zaraz, a baby, że to blisko było do chwycenia się za łby, stały już cicho, ino się oczami jadły a wzdychały ze złości...</akap>
1376
1377 <akap_dialog><begin id="b1195552925734"/><motyw id="m1195552925734">Prawda</motyw>--- Mówcie, Bartłomieju, mówcie wszystko a prawdę.</akap_dialog>
1378
1379 <akap_dialog>--- Prawdę?... Samą czystą kiej szkło prawdę rzeknę, rzetelnie powiem, kiej na spowiedzi, kiej gospodarz do gospodarzy, kiej swój do swojaków, bom gospodarz z dziada pradziada, a nie komornik, nie prefesjant jaki abo i jenszy miescki zdzier. To tak było.</akap_dialog>
1380
1381 <akap_dialog>--- Patrz dobrze w głowę, byś czegój nie przepomniał --- radziła.</akap_dialog>
1382
1383 <akap_dialog>--- Nie przepomnę, Magduś, nie. To było tak.<end id="e1195552925734"/> Szedłem se... a baczę, że to rychtyk zwiesna była... i za Wilczym Dołem, wedłe Borynowej koniczyny... idę se i mówię pacierz, bo na ten przykład przedzwonili już na Anioł Pański.., nocka też szła... idę se... jaż tu słyszę: głos nie głos?... Loboga, myślę se: chrząka albo i nie chrząka?... Oglądnąłem za się --- niczegój nie widno, cicho całkiem. Złe mę kusi czy co?... Ide dalej i że mę zdziebko mrówki oblazły ze strachu, mówię se Pozdrowienie Anielskie. Chrząka znowu! Cie! myślę sobie, nic, jeno swynia to abo i zasie prosiak. Zlazłem zdziebko w bok, w koniczynę i obejrzałem się... juści, że cosik lizie za mną, przystanąłem ja --- przystanęło i to, a białne, niskie i długie... a ślepie świeciły się kiej u żbika abo zgoła u złego... <begin id="b1195553056546"/><motyw id="m1195553056546">Duch</motyw>Przeżegnałem się, a że i skóra mi ścierpła, tom ruszył lepszym krokiem --- jakże, abo to wiadomo, co się po nocach tłucze?... A wszyscy w Lipcach wiedzą, co na Wilczych Dołach straszy.</akap_dialog>
1384
1385 <akap_dialog>--- Juści, że prawda, bo łoni, kiej Sikora przechodził tam nocą, to go ułapiło za grdykę i rzuciło o ziemię, i tak zbiło, że chłop chorzał dwie niedziele --- objaśniała żona.</akap_dialog>
1386
1387 <akap_dialog>--- Cichoj, Magduś, cichoj!<end id="e1195553056546"/> Idę, idę... idę... a to fort lezie za mną i chrząka! A że to był rychtyk miesiączek wylazł se na niebo, to patrzę, a to ino prosiak, nie złe. Ozgniewałem się, bo co se ten głupi myśli --- straszyć, tom rzucił nań patykiem i idę ku domowi. Szedłem se miedzą, między Michałowymi burakami a pszenicą Borynową, a potem między jarką Tomka a owsem tego Jaśka, co go łoni do wojska wzieni, a którego to kobieta akuratnie wczoraj zlegla... Prosiak fort za mną kiej pies, to se idzie obok, to wlazł w kartofle Dominikowej i tu pysknie, i tam pysknie, i chrząknie, i kwiknie, a nie ostaje, ino za mną...</akap_dialog>
1388
1389
1390 <akap>Skręciłem na ścieżkę, co bieży na przełaj --- ona za mną. Gorąco mi się zrobiło, bo laboga, taka świnia, co może nie świnia! Skręciłem na drogę wedle figury, prosiak za mną... Widziałem, białny był, a kiele ogona, poniżej zdziebko, czarno łaciaty! Ja bez rów --- ona za mną, ja na te mogiłki, co za figurą są --- ona za mną, ja na kamionki, a ona kiej mi się nie rzuci pod kulasy --- rymnąłem kiej długi. Opętana czy co?... Ledwiem się pozbierał, a ona kiej nie zadrze ogona i w skok przede mną! A lećże se, zapowietrzona, pomyślałem. Ale nie uciekła, ino wciąż przede mną leciała --- aż do samej chałupy --- aż do samej chałupy, prześwietny sądzie, aż w ogrodzenie weszła, aż do sieni wlazła, a że drzwi do izby były wywarte, to i do izby poszła... Tak mi Panie Boże dopomóż. Amen!</akap>
1391
1392 <akap_dialog>--- A potem zarżnęliście i zjedli, prawda? --- rzekł sędzia rozbawiony.</akap_dialog>
1393
1394 <akap_dialog>--- Hę! Zarżnęli i zjedli?... A cośwa zrobić mieli? Przeszedł dzień --- prosiak nie odchodzi; przeszedł tydzień --- jest, ani jej wygonić, bo z kwikiem wraca!... Moja podtykała jej, co mogła, bo jakże głodem morzyć, Boże stworzenie też... Prześwietny sąd jest mądry, to sprawiedliwie se wymiarkuje, że com z nią biedny sierota miał zrobić? Niktoj po nią nie przychodził, a w domu bieda --- a żarła, że i dwie drugie tyle nie zechlają... Jeszcze z miesiąc, to by nas zeżarła i z bebechami... <begin id="b1195553234109"/><motyw id="m1195553234109">Pies</motyw>Co było radzić? Miała ona nas --- tośwa my ją zjadły, a i to niecałą, bo na wsi się zwiedziały, a Dominikowa poskarżyła, że to jej, przyszła ze sołtysem i zabrała wszyćko...</akap_dialog>
1395
1396 <akap_dialog>--- Wszystko?... a cały zad to gdzie?... --- syknęła złowrogo Dominikowa.</akap_dialog>
1397
1398 <akap_dialog>--- Gdzie? Spytajta się Kruczka i drugich piesków. Wynieśliśmy na noc do stodółki. Psy, że to czujne psie pary, a wrota były dziurawe, wyciągnęły i bal se sprawiły moją krwawicą, że chodziły obżarte kiej te dziedzice.<end id="e1195553234109"/></akap_dialog>
1399
1400 <akap_dialog>--- Hale, świnia sama poszła za nim, głupi uwierzy, ale nie sąd. Złodziej jucha, a barana młynarzowi, a gęsi dobrodziejowi to kto pokradł, co?...</akap_dialog>
1401
1402 <akap_dialog>--- Widziałaś, co? Widziałaś! --- wrzasnęła Kozłowa, przyskakując z pazurami.</akap_dialog>
1403
1404 <akap_dialog>--- A kartofle z organistowego dołu to kto?... A cięgiem cosik komuś we wsi ginie, to gąska, to kury, to sprzęt jaki --- ciągnęła nieubłaganie.<end id="e1204542316200"/></akap_dialog>
1405
1406 <akap_dialog>--- Ty ścierwo! Coś ty robiła za młodu, a i co twoja Jagna teraz wyprawia z parobkami, to ci tego nikt nie wypomina, a ty kiej ten pies...</akap_dialog>
1407
1408 <akap_dialog>--- Wara ci od Jagny! Wara, bo ci ten pysk tak spierę, że... Wara!... --- ryknęła wielkim głosem, ugodzona jak w żywe mięso.</akap_dialog>
1409
1410 <akap_dialog>--- Cichojta, pyskacze, bo za drzwi wyciepnę! --- uciszał Jacek, podciągając parcianek.</akap_dialog>
1411
1412
1413 <akap>Zaczęło się przesłuchiwanie świadków.</akap>
1414
1415
1416 <akap>Najpierw świadczyła poszkodowana, Dominikowa --- a zeznawała cichym, nabożnym głosem i przysięgała co chwila przed tą Częstochowską, jako świnia jej, i żegnała się, i biła w piersi, że prawda jest, jako ją ukradł z pastwiska Kozioł, i nie żądała od prześwietnego sądu kary na niego, niech mu już tam Jezusiczek czyśćca za to nie pożałuje --- ale domagała się wielkim głosem sądu i kary za to, że tak spostponował ją i Jagnę wobec całego narodu.</akap>
1417
1418
1419 <akap>Świadczył potem Szymek, syn Dominikowej; czapkę powiesił na rękach złożonych jak do pacierza, oczów nie spuścił z sędziego i jękliwym, nieprzytomnym głosem zeznawał, że świnia była matczyna, że białna była cała, a ino kiele ogona czarną łatę miała, a ucho rozerwane, bo ją był Łapa Borynowy chycił na zwiesnę, a tak kwiczała, że chociaż w stodółce był --- usłyszał...</akap>
1420
1421
1422 <akap>Potem zawezwano Barbarę Piesek i innych.</akap>
1423
1424
1425 <akap>Świadczyli po kolei i przysięgali, a Szymek wciąż stał z czapką na rękach, wpatrzony pobożnie w sędziego, a Kozłowa darła się za kratę z krzykiem zaprzeczań i złorzeczeń, a Dominikowa ino wzdychała do obrazu, a poglądala na Kozła, który skakał oczami, nasłuchiwał, a obzierał się na swoją Magdusię.</akap>
1426
1427
1428 <akap>Naród słuchał uważnie i raz wraz szmer, to uwagi złośliwe albo śmiech się rozległ głuchy pod powałą, aż Jacek musiał przyciszać groźbą.</akap>
1429
1430
1431 <akap><begin id="b1204542545165"/><motyw id="m1204542545165">Sąd</motyw>Sprawa ciągnęła się długo, aż do przerwy, w której sąd poszedł do sąsiedniej izby na naradę, a naród wysypał się do sieni i przed dom odetchnąć nieco: kto pojeść zdziebko, kto ze swoimi świadkami się zmówić, kto wywodzić krzywdy swoje, a jenszy znowuj wyrzekać na niesprawiedliwość a pomstować, jak to zwyczajnie bywa na rokach.</akap>
1432
1433
1434 <akap>Po przerwie i odczytaniu wyroków przyszła na stół sprawa Boryny.<end id="e1204542545165"/></akap>
1435
1436
1437 <akap>Jewka stanęła przed sądem i pohuśtując dziecko, obwinięte w zapaskę, jęła płaczliwie wywodzić krzywdy swoje i żale; jako służyła u Boryny i pracowała, jaże jej kulasy ustawały, a nigdy dobrego słowa nie usłyszała, kąta nie miała na spanie ani jadła dość, że się u sąsiadów pożywiać musiała, a potem zasług nie zapłacił i z jego własnym dzieckiem wygnał ją w cały świat... buchnęła w końcu ogromnym płaczem i rzuciła się na kolana przed sędziami z krzykiem:</akap>
1438
1439 <akap_dialog>--- Krzywda to moja, krzywda! a dzieciak jego, prześwietny sądzie!</akap_dialog>
1440
1441 <akap_dialog>--- Cygani jak ten pies --- mruknął Boryna ze zgrozą.</akap_dialog>
1442
1443 <akap_dialog>--- Ja cyganię?! A dyć wszystkie, a dyć całe Lipce wiedzą, że...</akap_dialog>
1444
1445 <akap_dialog>--- Żeś suka i latawiec...</akap_dialog>
1446
1447 <akap_dialog>--- Wielmożny sądzie, a przódzi to mi ino mówili: Jewka, Jewuś, i jeszcze słodziej, a to mi paciorki przywieźli, a to często gęsto bułkę z miasta i mówili: ,,Naści, Jewuś, naści, boś mi najmilejsza..." --- a teraz, o mój Jezu, mój Jezu!... --- poczęła ryczeć.</akap_dialog>
1448
1449 <akap_dialog>--- Cygan, jucha, możem cię jeszcze pierzyną przyodział i mówił: ,,Śpij se, Jewuś, śpij!..."</akap_dialog>
1450
1451
1452 <akap>Izba zatrzęsła się śmiechem.</akap>
1453
1454 <akap_dialog>--- Abo nie, co? Abośta nie skamłali, jako ten pies przed drzwiami, abośta mało obiecowali, co?</akap_dialog>
1455
1456 <akap_dialog>--- Loboga, ludzie, że to pierun nie zabije taką pokrakę? --- zakrzyknął zdumiony.</akap_dialog>
1457
1458 <akap_dialog>--- Wielmożny sądzie, cały świat wiedział, jak to było, całe Lipce mogą przyświadczyć, co prawdę mówię. Służyłam u nich, to mi cięgiem spokoju nie dawał. O biedna ja sierota, biedna!... O dola moja nieszczęśliwa!... Abo tom się mogła obronić przed tylim chłopem?... Krzyczałam, to mę sprał i zrobił, co chciał... A gdzież ja się podzieję z tym dzieciąteczkiem, gdzie?... Świadki powiedzą i przyświadczą! --- wołała wśród płaczu i krzyków.</akap_dialog>
1459
1460
1461 <akap>Ale świadkowie w rzeczywistości nic nie zeznali prócz plotek i domysłów, więc znowu jęła dowodzić i przekonywać, aż w końcu jako ostatni dowód rozpowiła dziecko i położyła je przed sędziami; dziecko wierzgało nagimi nóżkami i krzyczało wniebogłosy.</akap>
1462
1463 <akap_dialog>--- Wielmożny sąd sam obaczy, czyje ono; o, ten ci sam nos kiej kartofel, te same bure ślepie i kaprawe... Kropla w kroplę nikt jenszy, jeno Boryna!... --- wołała.</akap_dialog>
1464
1465
1466 <akap>Ale już i sąd nie mógł powstrzymać się od śmiechu, a naród aż huczał z uciechy, przyglądali się dziecku, to Borynie i raz wraz ktoś powiedział:</akap>
1467
1468 <akap_dialog>--- To ci pannica, kiej ten pies odarty ze skóry!</akap_dialog>
1469
1470 <akap_dialog>--- Boryna wdowiec, ożeniłby się z nią, a chłopak zdałby się do pasionki...</akap_dialog>
1471
1472 <akap_dialog>--- Lenieje ci ona kiej krowa na zwiesnę.</akap_dialog>
1473
1474 <akap_dialog>--- A urodna! jeno grochowinami przytrząść i w proso wsadzić --- wszystkie gapy<pe><slowo_obce>gapa</slowo_obce> --- wrona.</pe> uciekną...</akap_dialog>
1475
1476 <akap_dialog>--- Już i tak psy uciekają, kiej Jewusia bez wieś idzie!...</akap_dialog>
1477
1478 <akap_dialog>--- A gębusię ci ma kiej pomyjami wymalowaną...</akap_dialog>
1479
1480 <akap_dialog>--- Bo gospodarna, raz w rok się myje, coby na mydło nie wydawać...</akap_dialog>
1481
1482 <akap_dialog>--- Żydom w piecach pali, czasu nie ma, to i nie dziwota!</akap_dialog>
1483
1484
1485 <akap>Dogadywali coraz złośliwiej i okrutniej, a ona zmilkła i nieprzytomnymi oczami psa zgonionego patrzyła po ludziach i ważyła coś w sobie...</akap>
1486
1487 <akap_dialog>--- Cichojta! To grzych tak się naśmiewać nad biedotą! --- krzyknęła Dominikowa tak mocno, aż pomilkli, i jaki taki drapał się po łbie ze wstydu.</akap_dialog>
1488
1489
1490 <akap>Sprawa skończyła się na niczym.</akap>
1491
1492
1493 <akap><begin id="b1195553663312"/><motyw id="m1195553663312">Plotka, Sprawiedliwość</motyw>Boryna poczuł niezmierną ulgę, bo chociaż nie był winien, ale zawżdy bojał się ludzkiego obmówiska, no i tego, że przysądzić mogą, by płacił --- bo prawo juści jest ci takie, że nikiej nie wiada, kogo za łeb chyci, winowatego czy sprawiedliwego. Bywało już tak nie raz, nie dwa, nie dziesięć... bywało.<end id="e1195553663312"/></akap>
1494
1495
1496 <akap>Wyszedł zaraz ze sądu i czekając na Dominikowa, jął medytować i rozważać w sobie całą tę sprawę. Nie mógł zrozumieć, po co i dlaczego skarżyła.</akap>
1497
1498 <akap_dialog>--- Ni, to nie jej rozum i głowa, to jenszy, ktoś drugi przez nią sięga, ale kto?...</akap_dialog>
1499
1500
1501 <akap><begin id="b1207127469164"/><motyw id="m1207127469164">Karczma</motyw>Poszli z Dominikową i z Szymkiem do karczmy napić się i przegryźć coś niecoś, bo było już dobrze po południu, i chociaż mu Dominikowa napomykała z lekka, że cała ta Jewczyna sprawa to musi być robota kowala, zięcia jego, nie mógł uwierzyć.</akap>
1502
1503 <akap_dialog>--- Co by mu z tego przyszło?</akap_dialog>
1504
1505 <akap_dialog>--- Tyla, żeby was pokłyźnić a podać na pośmiewisko i umartwienie. Drugi człowiek jest taki, że z jenszego la samej uciechy pasy by darł.</akap_dialog>
1506
1507 <akap_dialog>--- Dziwno mi tej zawziętości Jewczynej! Bom nie ukrzywdził w niczym, a jeszczem za chrzest tego jej bękarta dał dobrodziejowi worek owsa...</akap_dialog>
1508
1509 <akap_dialog>--- Służy ona u młynarza, a ten w kompanii z kowalem chodzi... miarkujecie?!...</akap_dialog>
1510
1511 <akap_dialog><begin id="b1195553754453"/><motyw id="m1195553754453">Jedzenie, Alkohol, Obyczaje</motyw>--- Miarkuję, ino że nic rozeznać nie mogę! Napijwa się jeszcze!</akap_dialog>
1512
1513 <akap_dialog>--- Bóg zapłać, pijcie przódzi, Macieju!</akap_dialog>
1514
1515
1516 <akap>Napili się raz i drugi, zjedli drugi funt kiełbasy z półbochenkiem chleba, stary kupił rządek bułek dla Józi i zabierali się do powrotu.<end id="e1195553754453"/><end id="e1207127469164"/></akap>
1517
1518 <akap_dialog>--- Siadajcie, Dominikowa, ze mną, ckno samemu, pogwarzym...</akap_dialog>
1519
1520 <akap_dialog><begin id="b1207127534689"/><motyw id="m1207127534689">Modlitwa, Pobożność</motyw>--- A dobrze, ino skoczę jeszcze do klasztoru zmówić pacierz.</akap_dialog>
1521
1522
1523 <akap>Poszła, ale w dobre dwa pacierze już była z powrotem, i zaraz pojechali.<end id="e1207127534689"/></akap>
1524
1525
1526 <akap>Szymek wlókł się za nimi wolno, bo w jedną szkapę i piachy były srogie, ale rozebrało go nieco, że to nie był zwyczajny picia i oszołomiony sądem, to się ino kiwał sennie w półkoszkach i raz wraz przecykając<pe><slowo_obce>przecykać (się)</slowo_obce> --- budzić się z drzemki.</pe> zdzierał czapkę ze łba, żegnał się nabożnie i wpatrzony nieprzytomnie w ogon szkapy, jakoby w dziedzicową twarz na sądzie, mamrotał: ,,...Świnia matczyna, białna cała, a ino kiele ogona czarną łatę miała..."</akap>
1527
1528
1529 <akap>Słońce się już było przetaczało ku zachodowi, gdy wjechali w las.</akap>
1530
1531
1532 <akap><begin id="b1204543075464"/><motyw id="m1204543075464">Obyczaje, Słowo</motyw>Mało wiele pogadywali, choć siedzieli w podle siebie na przednim siedzeniu.</akap>
1533
1534
1535 <akap>Czasem któreś zagadnęło jakimś słowem, że to nieobycznie siedzieć jak te mruki, ale ino tyla tego było, żeby śpik nie morzył i język nie zasechł...<end id="e1204543075464"/></akap>
1536
1537
1538 <akap>Boryna poganiał źróbkę, bo wolniła, że to już do pół boków spotniała z umęczenia i gorąca, czasem pogwizdał a milczał, i coś żuł, coś ważył w sobie, coś kalkulował i często a niewidnie poglądał na starą, na jej suchą kieby z blichowanego wosku twarz, całą w podłużnych bruzdach zastygłą --- poruszała bezzębnymi wargami, jakby się modliła po cichu; czasem pociągała czerwoną zapaskę barzej na czoło, bo słońce świeciło prosto w oczy, i siedziała nieruchomo, ino jej bure oczy gorzały.</akap>
1539
1540 <akap_dialog>--- Wykopaliście ta już, co? --- zagadnął wreszcie.</akap_dialog>
1541
1542 <akap_dialog>--- A juści. Obrodziły latoś niezgorzej.</akap_dialog>
1543
1544 <akap_dialog>--- Przychować będzie wama łacniej.</akap_dialog>
1545
1546 <akap_dialog>--- Wsadziłam też wieprzka do karmika, bo w zapusty może się zdać...</akap_dialog>
1547
1548 <akap_dialog>--- Pewnie, pewnie... mówiły, że Walek Rafałów przysyłał z wódką?...</akap_dialog>
1549
1550 <akap_dialog>--- Nie on jeden, nie... ale po próżnicy ino grosz tracą... nie la takich Jaguś moja, nie.</akap_dialog>
1551
1552
1553 <akap>Podniosła głowę i jastrzębimi oczami wpiła się w niego, ale Boryna, że człek był w latach, nie wicher żaden, to twarz pokazał zimną i spokojną nie do rozeznania. Długo nie rzekli ni słowa, jakby się tą niemotą mocując ze sobą.</akap>
1554
1555
1556 <akap>Borynie nijako było zaczynać pierwszemu, bo jakże, w latach już był i gospodarz na całe Lipce pierwszy; no i mógł to zasię tak prosto rzec, co mu się Jaguś udała?... Honor przeciech swój miał i pomyślenie --- ale że krwie gorącej był z przyrodzenia, to aże go złość porywała, że musi tak baczyć na siebie, tak kołować a zabiegać.</akap>
1557
1558
1559 <akap>Dominikowa przezierała go coś niecoś i miarkowała zasię, co go tak markoci i rozbiera, ale ni słówkiem nie pomogła, ino raz wraz poglądała nań, to w ten świat i te dalekości niebieskie, aż i rzekła niechcący:</akap>
1560
1561 <akap_dialog>--- Gorąc ci taki, kieby we żniwa.</akap_dialog>
1562
1563 <akap_dialog>--- Rzekliście.</akap_dialog>
1564
1565
1566 <akap>Jakoż i tak było, bo <begin id="b1204543884491"/><motyw id="m1204543884491">Drzewo, Rośliny</motyw>drogę otaczały potężne ściany boru, że żaden wiater ni przewiew nijaki nie przedzierał się z pól, a słońce wisiało prosto nad głowami i tak dogrzewało, że rozprażone drzewa stały bez ruchu i omdlałe czuby pochylały nad drogą, i tylko raz wraz puszczały bursztynowe igliwo, co kołujący spływało na drogę. Grzybny zapach bajorów i liścia dębowego aż wiercił w nozdrzach.<end id="e1204543884491"/></akap>
1567
1568 <akap_dialog><begin id="b1195554508500"/><motyw id="m1195554508500">Pozycja społeczna, Urzędnik</motyw>--- Wiecie, dziwno to mnie, a i drugim, że taki gospodarz, co to i pomyślenie nie bele jakie ma, i grontu tela, i posłuch u narodu --- kiej wy na ten przykład, a do urzędu ambitu nie macie...</akap_dialog>
1569
1570 <akap_dialog>--- Utrafiliście, że ambitu nijakiego nie mam. Co mi po tym? Sołtysem byłem bez trzy roki, tom dopłacił gotowym groszem. A com namarnował siebie i konisków! com się nakłyźnił i nabiegał, że i ten pies polowy nie więcej... A upadek w gospodarstwie był i marnacja, że jaże mi moja nie dała dobrego słowa...</akap_dialog>
1571
1572 <akap_dialog>--- Miała i ona swój rozum. Urzędnikiem być zawżdy to i honor jest, i profit.</akap_dialog>
1573
1574 <akap_dialog>--- Bóg zapłać. Strażnikowi się kłaniaj, pisarza obłapiaj za nogi i bele ciaracha, co z urzędu --- też... Wielgi mi honor! Nie płacą podatków, most się popsowa, wścieknie się pies, który weźmie kłonicą po łbie --- kto winowaty?... Sołtys winowaty, do śtrafu sołtysa ciągają! Hale, jest profit. Dosyć ja pisarzowi i do powiatu nanosił i kur, i jajków, i gąskę niektórą...</akap_dialog>
1575
1576 <akap_dialog>--- Prawdę mówicie, ale Pietrkowi wójtostwo do grdyki nie wraca, nie; grontu już dokupił i stodółkę dostawił, i konie ma kiej te hamany!...</akap_dialog>
1577
1578 <akap_dialog>--- Juści, ino nie wiada, co mu z tego ostanie, kiej się urząd skończy...</akap_dialog>
1579
1580 <akap_dialog>--- Myślicie...</akap_dialog>
1581
1582 <akap_dialog>--- Oczy swoje mam i miarkuję se zdziebko...</akap_dialog>
1583
1584 <akap_dialog>--- Dufny ci on w siebie i z dobrodziejem<pe><slowo_obce>z dobrodziejem</slowo_obce> --- tj. z księdzem.</pe> koty drze.<end id="e1195554508500"/></akap_dialog>
1585
1586 <akap_dialog><begin id="b1204544495962"/><motyw id="m1204544495962">Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Pieniądz, Własność</motyw>--- A że mu się darzy, to ino bez kobietę; on se wójtuje, a ona w garści wszyćko dzierży.</akap_dialog>
1587
1588
1589 <akap>Milczeli znowu z pacierz dobry.</akap>
1590
1591 <akap_dialog>--- A wy to nie poślecie z wódką do której?... --- zapytała ostrożnie.</akap_dialog>
1592
1593 <akap_dialog>--- I... nie bierą mę już ciągotki do kobiet, za starym...</akap_dialog>
1594
1595 <akap_dialog>--- Nie powiadajcie po próżnicy! Ino ten stary, co się ruchać nie może, łyżki sam do gęby nie doniesie i na przypiecku se dochodzi... Widziałam, kiejście worek żyta nieśli.</akap_dialog>
1596
1597 <akap_dialog>--- Juści, żem w sobie krzepki jeszcze, ale która by ta poszła za mnie?...</akap_dialog>
1598
1599 <akap_dialog>--- Któren nie probant, co wie? Obaczycie!</akap_dialog>
1600
1601 <akap_dialog>--- Starym, dzieci dorastają... a pierwszej z brzegu nie wezmę...</akap_dialog>
1602
1603 <akap_dialog>--- Zróbcie ino zapis, a i co najpierwsze się wama nie sprzeciwią...</akap_dialog>
1604
1605 <akap_dialog>--- La zapisu! Kiej te świnie! Za tę morgę to i młódka najczystsza a pójdzie choćby za dziada spod kościoła...</akap_dialog>
1606
1607 <akap_dialog>--- A chłopy to za wianem nie patrzą, co?</akap_dialog>
1608
1609
1610 <akap>Nie odrzekł już, jeno skropił batem źrebicę, że ruszyła z miejsca galopem.<end id="e1204544495962"/></akap>
1611
1612
1613 <akap>Milczeli długo.</akap>
1614
1615
1616 <akap>Dopiero gdy wyjechali z lasu na pola, między przydrożne topole, Boryna, który cały ten czas burzył się w sobie i przegryzał, wybuchnął:</akap>
1617
1618 <akap_dialog>--- Na psy takie urządzenie we świecie! Za wszystko płać, choćby i za to dobre słowo! Źle jest, że i gorzej być nie było. Już nawet dzieci na ojców nastają, posłuchu nie ma nijakiego, a wszystkie się żrą ze sobą kiej psy.</akap_dialog>
1619
1620 <akap_dialog>--- Bo głupie, nie baczą, że wszystkich jednako ta święta ziemia pokryje.</akap_dialog>
1621
1622 <akap_dialog>--- Leda jeden abo drugi od ziemi odrósł, a już do ojców z pyskiem, coby mu jego część dawali. Ze starszych się ino prześmiewają! Ścierwy, we wsi im ciasno, porządki stare im złe, ubieru nawet wstydzą się niektórzy!</akap_dialog>
1623
1624 <akap_dialog>--- To wszystko bez to, że Boga się nie boją...</akap_dialog>
1625
1626 <akap_dialog>--- Bez to i nie bez to, a źle jest.</akap_dialog>
1627
1628 <akap_dialog>--- Nie idzie na lepsze, nie.</akap_dialog>
1629
1630 <akap_dialog>--- Ma iść, kto ich ta zniewoli?</akap_dialog>
1631
1632 <akap_dialog>--- Kara boska! Bo przyjdzie ta godzina sądu Panajezusowego, przyjdzie.</akap_dialog>
1633
1634 <akap_dialog>--- Ale co się przódzi narodu namarnuje, tego nikt nie odbierze.</akap_dialog>
1635
1636 <akap_dialog>--- Czasy takie, że lepiej, coby mór przyszedł.</akap_dialog>
1637
1638 <akap_dialog>--- Czasy! Juści, ale i ludzie są winne. A kowal to co? A wójt? Z dobrodziejem się drą, ludzi buntują a tumanią, a głupie wierzą.</akap_dialog>
1639
1640 <akap_dialog>--- Ten kowal to moja trucizna, chociaż i zięć też...</akap_dialog>
1641
1642
1643 <akap>I tak se już społecznie wyrzekali na ten świat, poglądając na wieś, co była już coraz bliżej widna, przez topole.</akap>
1644
1645
1646 <akap><begin id="b1195554325515"/><motyw id="m1195554325515">Praca, Wieś</motyw>Pod smętarzem czerwienił się już z dala rząd kobiet pochylonych i zasnutych delikatną mgłą dymów, a wkrótce i głuchy, monotonny trzepot miądlic jął raz wraz dopływać z powiewem, co się był podnosił z nizinnych łąk.</akap>
1647
1648 <akap_dialog>--- Dobry czas na miądlenie. Zlezę przy nich, bo jest tam i Jaguś moja.<end id="e1195554325515"/></akap_dialog>
1649
1650 <akap_dialog>--- Nic mi z drogi, to was podwiezę...</akap_dialog>
1651
1652 <akap_dialog>--- Dobrzyście, Macieju, że jaże mi dziwno... --- uśmiechnęła się chytrze.</akap_dialog>
1653
1654
1655 <akap><begin id="b1195554417609"/><motyw id="m1195554417609">Praca, Wieś, Kobieta</motyw>Skręcił z topolowej na polną dróżkę, co biegła do smętarnich wrótni, i podwiózł pod smętarz, gdzie pod kamiennym szarym płotem, w cieniu brzóz, klonów i tych krzyżów, co się z mogiłek pochylały ku polom, kilkanaście kobiet miądlilo zawzięcie suchy len, aż mgła pyłów wisiała nad nimi i długie włókna czepiały się żółtych listków brzóz i wisiały u czarnych ramion krzyżów; w podle, na prętach rozpiętych, nad dołami, w których paliły się ognie, przesuszano len mokrawy jeszcze.</akap>
1656
1657
1658 <akap>Miądlice ostro kłapały, aż cały rząd kobiet pochylał się ciągle w krótkich a prędkich drganiach, i tylko coraz któraś się prostowała, roztrzepywała przygarść lnu z ostatnich paździerzy, zwijała ją w kukłę libo w chochoła i rzucała na rozpostartą płachtę przed siebie.<end id="e1195554417609"/></akap>
1659
1660
1661 <akap>Słońce, że się już było przetoczyło nad lasy, świeciło im prosto w twarze, ale nic to --- robota, śmiechy, wesołe słowa nie ustawały ani na to oczymgnienie.</akap>
1662
1663 <akap_dialog>--- Szczęść Boże na robotę! --- zawołał Boryna do Jagny, która miądliła z kraja zarno; w koszuli była ino a w czerwonym wełniaku i w chustce na głowie od kurzu.</akap_dialog>
1664
1665 <akap_dialog>--- Bóg zapłać! --- odrzuciła wesoło i modre, ogromne oczy podniosła na niego, i uśmiech przeleciał przez jej urodną, opaloną twarz.</akap_dialog>
1666
1667 <akap_dialog>--- Suchy, córuchno, co? --- pytała stara, obmacując obmiądlone garście.</akap_dialog>
1668
1669 <akap_dialog>--- Suchy kiej pieprz, jaże się łamie... --- <begin id="b1204545078733"/><motyw id="m1204545078733">Kobieta, Mężczyzna, Młodość, Starość</motyw>Znowu spojrzała na starego z uśmiechem, aż ciarki przeszły po nim, że świsnął batem i odjechał, ale raz wraz się obracał za nią, choć już widna nie była, bo mu jak żywa stała w oczach...</akap_dialog>
1670
1671 <akap_dialog>--- Dzieucha kiej łania... W sam raz --- rozmyślał.<end id="e1204545078733"/></akap_dialog>
1672
1673
1674
1675
1676
1677
1678
1679
1680
1681
1682 <naglowek_rozdzial>IV</naglowek_rozdzial>
1683
1684
1685
1686 <akap><begin id="b1197019701364"/><motyw id="m1197019701364">Modlitwa, Dziecko</motyw>Była niedziela --- cichy, opajęczony, przesłoneczniony dzień wrześniowy.</akap>
1687
1688
1689 <akap>Na ściernisku, tuż za stodołami, pasł się dzisiaj cały inwentarz Borynowy, a pod brogiem<pe><slowo_obce>bróg</slowo_obce> --- oparte na czterech słupach słomiane zadaszenie, pod którym składowano zboże przed młóceniem, a niekiedy również inne zbiory.</pe> wysokim i pękatym, okrążonym zieloną szczotką żyta, wykruszonego przy układaniu, leżał Kuba, dawał baczenie na inwentarz i uczył pacierza Witka --- często pokrzykiwał na niego albo i zasie szturchał biczyskiem, bo chłopak mylił się i latał oczami po sadach.</akap>
1690
1691 <akap_dialog>--- Bacz, coć rzekłem, bo to pacierz --- upominał poważnie.</akap_dialog>
1692
1693 <akap_dialog>--- Dyć baczę, Kuba, baczę.</akap_dialog>
1694
1695 <akap_dialog>--- To czegój ślepiasz po sadach?</akap_dialog>
1696
1697 <akap_dialog>--- Widzi mi się, co są jeszcze jabłka u Kłębów...</akap_dialog>
1698
1699 <akap_dialog>--- Zjadłbyś! A sadziłeś je to, co? Powtórz ,,Wierzę".</akap_dialog>
1700
1701 <akap_dialog>--- Wyście też nie wywiedli kuropatwów, a wzieniście całe stado.</akap_dialog>
1702
1703 <akap_dialog>--- Głupiś! Jabłka są Kłębowe, a ptaszki Panajezusowe, rozumiesz!</akap_dialog>
1704
1705 <akap_dialog>--- Aleście je wzieni z dziedzicowego pola...</akap_dialog>
1706
1707 <akap_dialog>--- I pole jest Panajezusowe. Hale, jaki mądrala, powtórz ,,Wierzę".</akap_dialog>
1708
1709
1710 <akap>Powtarzał prędko, bo go już kolana bolały od klęczenia, ale nie ścierpiał...</akap>
1711
1712 <akap_dialog>--- Widzi mi się, co źróbka idzie w Michałowa koniczynę! --- krzyknął gotowy do biegnięcia.</akap_dialog>
1713
1714 <akap_dialog>--- Nie bój się o źróbkę, a patrz pacierza...</akap_dialog>
1715
1716
1717 <akap>Kończył wreszcie, ale już nie mógł wytrzymać, przysiadał na piętach, wykręcał się na wszystkie strony, a zoczywszy bandę wróbli na śliwkach, śmignął w nie grudką ziemi i spiesznie bił się w piersi.</akap>
1718
1719 <akap_dialog>--- A ochfiarowanie to zjadłeś kiej ulęgałkę, co?</akap_dialog>
1720
1721
1722 <akap>Powiedział ochfiarowanie i z wielką ulgą wziął się do śpiącego Łapy i jął z nim baraszkować.<end id="e1197019701364"/></akap>
1723
1724 <akap_dialog>--- Ale, gził się cięgiem będzie, kiej ten cielak głupi.</akap_dialog>
1725
1726 <akap_dialog>--- Poniesiecie dobrodziejowi ptaszki?</akap_dialog>
1727
1728 <akap_dialog>--- Poniesę...</akap_dialog>
1729
1730 <akap_dialog>--- Spieklibym w polu.</akap_dialog>
1731
1732 <akap_dialog>--- Spiecz se ziemniaków. Co mu się zachciewa!</akap_dialog>
1733
1734 <akap_dialog><begin id="b1204619984027"/><motyw id="m1204619984027">Obyczaje, Religia, Niedziela</motyw>--- Idą już do kościoła! --- zawołał Witek, spostrzegając przez płoty i drzewa migające czerwone zapaski na drodze.</akap_dialog>
1735
1736
1737 <akap>Słońce przygrzewało niezgorzej, że wszystkie okna i drzwi chałup powywierano na przestrzał; gdzieniegdzie, pod przyzbami, myto się jeszcze, gdzie znowu czesano i zapletano warkocze, gdzie wytrzepywano świąteczne szmaty, zmięte całotygodniowym leżeniem w skrzyniach, gdzie już wychodzono na drogę, że raz wraz niby maki czerwone, niby georginie żółte, co dokwitały pod ścianami, libo te nagietki i nasturcje --- tak szły kobiety strojne, szły dziewczyny, szli parobcy, szły dzieci, szli gospodarze w białych kapotach, podobni do ogromnych żytnich snopów, a wszyscy dążyli wolno ku kościołowi drogami nad stawem, któren niby misa złota odbijał w sobie słońce, aż oczy raziło.</akap>
1738
1739
1740 <akap>A dzwony wciąż biły radosnym głosem niedzieli, odpocznienia, modlitwy.<end id="e1204619984027"/></akap>
1741
1742
1743 <akap>Kuba czekał, aż przedzwonią, ale że nie mógł się doczekać, schował pęk ptaków pod kapotę i rzekł:</akap>
1744
1745 <akap_dialog>--- Witek, jak wydzwonią, spędź bydło do obór i przychodź do kościoła.</akap_dialog>
1746
1747
1748 <akap>Ruszył, ile mógł, rychło, bo kulał srodze, dróżką biegnącą pod ogrodami, a tak zasłaną żółtym liściem topoli, że szedł kieby po szafranowym kilimie.</akap>
1749
1750
1751 <akap><begin id="b1197013789171"/><motyw id="m1197013789171">Ksiądz</motyw>Plebania stała na prost kościoła, przedzielona tylko odeń drogą, w głębi wielkiego ogrodu, pełnego jeszcze gruszek zielonych i jabłek rumianych.</akap>
1752
1753
1754 <akap>Przed gankiem, obrośniętym w poczerwieniałe wino, Kuba się zatrzymał bezradnie, spozierając nieśmiało w okna i w sień, powywierane na oścież; a że wejść nie śmiał, cofnął się pod wielki klomb, pełen róż, lewkonii i astrów, od których bił słodki, upajający zapach; stado białych gołębi łaziło po zielonym, omszonym dachu i sfruwało na ganek.</akap>
1755
1756
1757 <akap>Ksiądz chodził po ogrodzie z brewiarzem w ręku, ale raz wraz potrząsał gruszą, to jabłonką, że słychać było ciężkie pacanie owoców o ziemię, pozbierał je w połę sutanny i niósł do domu.<end id="e1197013789171"/></akap>
1758
1759
1760 <akap>Kuba zastąpił mu drogę i pokornie podjął za kolana.</akap>
1761
1762 <akap_dialog>--- Cóż to powiecie? Aha... Kuba Borynowy.</akap_dialog>
1763
1764 <akap_dialog>--- Juści... dyć parę kuropatków dobrodziejowi przyniosłem.</akap_dialog>
1765
1766 <akap_dialog>--- Bóg ci zapłać. Chodź za mną.</akap_dialog>
1767
1768
1769 <akap><begin id="b1197013624718"/><motyw id="m1197013624718">Pozycja społeczna</motyw>Kuba wszedł ino do sieni i ostał przy progu, bo nijak nie śmiał wejść na pokoje, poglądał tyla co przez drzwi otwarte na obrazy wiszące po ścianach i przeżegnał się pobożnie, i westchnął, a tak się czuł olśniony tymi ślicznościami, że aże łzy miał w oczach i koniecznie chciało mu się zmówić pacierz, jeno że się bojał klęknąć na błyszczącej, śliskiej posadzce, żeby jej nie powalać.<end id="e1197013624718"/></akap>
1770
1771
1772 <akap><begin id="b1197013685953"/><motyw id="m1197013685953">Pieniądz</motyw>Ale i ksiądz zaraz wyszedł z pokojów, dał mu złotówkę i rzekł:</akap>
1773
1774 <akap_dialog>--- Bóg ci zapłać, Kuba, dobry z ciebie człowiek i pobożny, bo co niedziela chodzisz do kościoła.</akap_dialog>
1775
1776
1777 <akap>Kuba podjął go za nogi, ale był tak ogłuszony radością, że ani wiedział, kiedy znalazł się na drodze...</akap>
1778
1779 <akap_dialog>--- Cie, za te parę ptaszków, a tylachna pieniędzy! Dobrodziej kochany!--- szeptał, przyglądając się pieniądzowi. Nieraz ci on nosił dobrodziejowi różne ptaszki, to zajączka, to grzybków, ale nigdy jeszcze tyla nie dostał; co najwyżej to dziesiątkę abo i to dobre słowo... A dzisiaj!... Jezu mój kochany! Całą złotówkę, i na pokoje go wołał, i tyla dobrości mu powiedział... Jezus! Aże za grdykę go coś ułapiło i łzy same leciały mu z oczów, a w sercu poczuł taką gorącość, jakby mu kto zarzewia nasuł za pazuchę...<end id="e1197013685953"/></akap_dialog>
1780
1781 <akap_dialog><begin id="b1197013751015"/><motyw id="m1197013751015">Ksiądz</motyw>--- Ino jeden ksiądz uszanuje człowieka, ino on jeden!... Niech ci Bóg da zdrowie i ta Panienka Częstochowska... Dobry z ciebie pan, dobry!...<end id="e1197013751015"/> Boć cała wieś: i parobki, i gospodarze, i wszystkie, to ino go kulasem przezywali, a niezgułą, a darmozjadem, a nikto dobrego słowa nigdy nie dał, nikto nie pożałował --- chyba ino te koniska abo i te pieski... <begin id="b1197013867703"/><motyw id="m1197013867703">Pozycja społeczna</motyw>a przecież rodowy był... gospodarski syn... nie znajda żaden... nie obieżyświat, a chrześcijan prawy, katolik...</akap_dialog>
1782
1783
1784 <akap>Podnosił głowę coraz wyżej i coraz hardziej, prostował się, jak mógł, i z góry, wyzywająco prawie patrzał na świat, na ludzi wchodzących na smętarz i na te konie, co stały pod murem przy wozach; nadział czapę na skołtunioną głowę i wolno, godnie ruszył do kościoła, jak gospodarz jaki, zatykając ręce za pas i tak zamiatając krzywą nogą, że kurzawa za nim wstawała.<begin id="b1204621816080"/><motyw id="m1204621816080">Obrzędy, Obyczaje, Niedziela, Wieś</motyw></akap>
1785
1786
1787 <akap>Nie, nie ostał dzisiaj w kruchcie jak zawdy, jak przystało la niego, jeno się mocno jął przepychać przez ciżbę i parł prosto aż przed wielki ołtarz --- aż tam, gdzie stawały same gospodarze, gdzie stojał Boryna i wójt sam; kaj stawały te, co nosiły baldach nad dobrodziejem, abo i te, co ze świecami kiej kłonice trzymali straż przy ołtarzu w czas Podniesienia.</akap>
1788
1789
1790 <akap><begin id="b1197013886765"/><motyw id="m1197013886765">Pieniądz</motyw>Patrzyli na niego ze zdumieniem i zgrozą, a często gęsto usłyszał przykre słowo i odebrał takie spojrzenie, jako ten pies, któren się tam ciśnie, gdzie go nie wołają. Ale Kuba nic sobie z tego dzisiaj nie robił; ściskał w garści pieniądz, a duszę miał pełną słodkości i dobroci, jakoby po spowiedzi się czuł abo zasie i lepiej.<end id="e1197013886765"/><end id="e1197013867703"/></akap>
1791
1792
1793 <akap><begin id="b1197019774399"/><motyw id="m1197019774399">Modlitwa, Pobożność, Religia, Obrzędy</motyw>Zaczęło się nabożeństwo.</akap>
1794
1795
1796 <akap>Uklęknął przy samej kracie i śpiewał z innymi, zapatrzony pobożnie w ołtarz, gdzie u góry był Bóg Ociec, siwy Pan i srogi, rychtyk podobny do dziedzica z Drzazgowej Woli, a w pośrodku sama Częstochowska w złocistym obleczeniu patrzyła na niego... a wszędy lśniła się pozłota, jarzyły się świece i stały bukiety papierowych czerwonych kwiatów... a ze ścian i z okien kolorowych wychylały się złote obręcze i święte, surowe twarze, i smugi złota, purpury, fioletu niby tęcza padały na jego twarz i głowę, całkiem jakby się unurzał w stawie przed zachodem, kiedy słońce bije w wodę. I poczuł się jakoby w niebie w tych ślicznościach, że ruchać się nie śmiał, ino klęczał wpatrzony w czarniawą, słodką, matczyną twarz Częstochowskiej, ino mówił pacierz za pacierzem spieczonymi wargami, a potem ino śpiewał tak żarliwie, tak ze wszystkich sił duszy wierzącej, tak sercem pełnym ekstazy, że jego zaschły, skrzypiący głos rozlegał się najdonośniej.</akap>
1797
1798 <akap_dialog>--- Beczycie, Kuba, kiej ta koza żydowska! --- szepnął mu ktoś z boku.</akap_dialog>
1799
1800 <akap_dialog>--- La Pana Jezusa i tej Panienki... --- mruknął, przerywając, bo się kościół uciszył.<end id="e1197019774399"/> <begin id="b1197014011265"/><motyw id="m1197014011265">Ksiądz, Słowo</motyw>Ksiądz wszedł na ambonę, i wszyscy zadarli głowy i wpatrywali się w dobrodzieja, któren w białej komży pochylił się nad narodem i czytał Ewangelię --- a światła i farby biły na niego z okien, że widział się wszystkim jako ten anioł płynący na tęczy... Ksiądz mówił długo i tak mocno, że jaki taki westchnął skruszonym sercem, niejednemu łzy pociekły, a któren znów zasie spuszczał oczy i kajał się w sumieniu --- i obiecywał poprawę... A Kuba patrzył w dobrodzieja, jak w obraz święty, i aż mu dziwno było, że to ten sam dobry pan, co mówił do niego i dał mu złotówkę --- bo teraz wyglądał jak archanioł na ognistym wozie brzasków, twarz mu pobladła, oczy ciskały błyskawice, gdy zaczął podnosić głos i wypominać narodowi grzechy wszelkie, a skąpstwo, a pijaństwo, a rozpustę, a czynienie szkód, nieszanowanie starszych, bezbożność!<end id="e1197014011265"/> <begin id="b1197019828757"/><motyw id="m1197019828757">Pobożność</motyw>I wołał wielkim głosem o upamiętanie się, błagał, zaklinał, prosił --- aż Kuba nie wytrzymał i jął się trząść w sobie z winy tych wszystkich grzechów, z żalów, ze skruchy i ryknął głośnym płaczem, a za nim naród cały: kobiety, gospodarze nawet, że płacz się uczynił w kościele, chlipanie, wycieranie nosów, a gdy ksiądz z pokutną modlitwą zwrócił się do ołtarza i padł na kolana --- jęk przeleciał kościół, i naród, jak las przygięty wichurą, runął twarzami na podłogę, aż kurz się podniósł i niby obłokiem osłonił te serca skruszone i łzami, westchnieniami, krzykiem wołające do Pana o zmiłowanie.</akap_dialog>
1801
1802
1803 <akap>A potem cichość zapadła, cichość rozmodlenia i serdecznej rozmowy z Panem, bo zaczęła się suma --- organy huczały zgłuszonym, pokornym a głębokim głosem, aż dusza Kuby zamierała z lubości i szczęścia nieopowiedzianego...<end id="e1197019828757"/></akap>
1804
1805
1806 <akap><begin id="b1197019868718"/><motyw id="m1197019868718">Modlitwa</motyw>A potem głos księdza podnosił się z nagła od ołtarza i płynął nad pochylonymi głowami strugą brzmień przenikających i świętych; to dzwonki krótką salwą dźwięczały, to dymy kadzideł biły pachnącymi słupami i niby obłokiem pokrywały klęczących i rozmodlonych --- a Kubę napełniały taką rozkoszą, że wzdychał ino, rozkładał ręce, bił się w piersi i zamierał z tej słodkiej niemocy, a szmery modlitw, westchnienia, nagłe wykrzyki i jęki gdzieniegdzie, gorące oddechy, światła, dymy, głos organów --- zatapiały go jakoby w świętym śnie, jakoby w zapamiętaniu.<end id="e1197019868718"/></akap>
1807
1808 <akap_dialog><begin id="b1197014120500"/><motyw id="m1197014120500">Pieniądz</motyw>--- Jezus! Jezus mój kochany! --- szeptał olśniony i nieprzytomny, a złotówkę mocno dzierżył w garści, bo gdy po Podniesieniu Jambroży zaczął obchodzić z tacką i pobrzękiwać, by słyszeli, że zbiera na światło, Kuba powstał, rzucił mocno pieniądz i długo, jako że tak czynili gospodarze, wybierał sobie reszty dwadzieścia i sześć groszy.</akap_dialog>
1809
1810 <akap_dialog>--- Bóg zapłać --- usłyszał z lubością.<end id="e1197014120500"/></akap_dialog>
1811
1812
1813 <akap><begin id="b1197019900570"/><motyw id="m1197019900570">Pozycja społeczna</motyw>I kiedy roznosili świece, bo nabożeństwo było z wystawieniem i procesją, Kuba wyciągnął śmiało rękę, i chociaż okrutnie chciało mu się wziąć całą --- wzion jednako najmniejszą, ogarek prawie, bo spotkał się z surowym, karcącym wzrokiem Dominikowej, co stała w podle niego z Jagusią ---<end id="e1197019900570"/> zapalił ją wnet, bo już i ksiądz ujął monstrancję, obrócił się z nią do ludu, że padli na twarz. <begin id="b1197019934518"/><motyw id="m1197019934518">Pobożność</motyw>Zaintonował pieśń i schodził wolno po stopniach ołtarza w ulicę z nagła uczynioną z głów rozśpiewanych, świateł płonących, barw ostrych i głosów jękliwych; procesja ruszyła, organy huknęły potężnie, dzwonki poczęły rytmicznie dzwonić, lud pochwycił wtór i śpiewał jednym ogromnym głosem wiary; a przodem ciżby, w skrętach rozchwianych świateł, migotał srebrny krzyż, kołysały się niesione feretrony, całe w tiulach a kwiatach i koronach szychowych, a już we drzwiach wielkich, którymi przez obłoki dymów kadzielnych buchało słońce, rozwijały się na wietrze pochylone chorągwie i niby ptaki purpurowe i zielone łopotały skrzydłami.</akap>
1814
1815
1816 <akap>Procesja obchodziła kościół.</akap>
1817
1818
1819 <akap>Kuba osłaniał dłonią świecę i trzymał się uparcie tuż przy księdzu, nad którym Boryna i kowal, i wójt, i Tomek Kłąb nieśli czerwony baldachim, a spod niego promieniała monstrancja złota i tak była cała w ogniach słońca, że przez środek szklany widać było bladą, przeźroczystą Hostię świętą...<end id="e1197019934518"/></akap>
1820
1821
1822 <akap>Tak był nieprzytomny, że raz wraz się potykał i nadeptywał drugim na nogi.</akap>
1823
1824 <akap_dialog>--- Uważaj, niedojdo!</akap_dialog>
1825
1826 <akap_dialog>--- Pokraka, kulas jeden! --- rzucali mu, poszturchując nierzadko.</akap_dialog>
1827
1828
1829 <akap>Nie słyszał nic z tego; śpiew ludu brzmiał potężnym głosem, podnosił się jak słup, jak fala, zda się, płynął i bił w słońce blade; dzwony huczały nieustannie spiżowymi ustami, aż trzęsły się lipy i klony, i raz wraz jakiś czerwony liść odrywał się i niby ptak spłoszony spadał na głowy, a wysoko, wysoko nad procesją, nad czubami drzew pochylonych, nad wieżą kościoła krążyło stado gołębi zestraszonych...</akap>
1830
1831
1832 <sekcja_swiatlo/>
1833 <separator_linia/>
1834 <sekcja_swiatlo/>
1835
1836
1837 <akap>A po nabożeństwie naród wysypał się na smętarz przykościelny; wyszedł i z innymi Kuba, ale się dzisiaj nie śpieszył do domu, chociaż wiedział, że będzie na obiad mięso z tej dorzniętej krowy --- nie, postawał, pogadywał ze znajomkami, a przysuwał się do swoich gospodarzy, bo i Antek z żoną stojali w kupie z drugimi i poredzali, jak to w niedzielę po sumie zwyczajnie.<end id="e1204621816080"/></akap>
1838
1839
1840 <akap>A w drugiej gromadzie, co się już była skupiła za wrotniami na drodze, rej wodził kowal, duży chłop, ubrany już całkiem z miejska, bo w czarnej kapocie, pokapanej woskiem na plecach, i w granatowym kaszkiecie, spodnie miał na buty i srebrną dewizkę na kamizelce; twarz miał czerwoną i rude wąsy, i włosy pokręcone; rajcował donośnie a pośmiewał się, że aż rechotał, bo wykpis to był na całą wieś, że niech Bóg broni dostać mu się na jęzor. Boryna ino strzygł oczami ku niemu a nadsłuchiwał, bo się bojał jego gadania, że to nawet rodzonemu kowal nie przepuścił, a cóż dopiero teści, z którym był w wojnie o wiano żonine, ale nic nie wymiarkował, bo mu się nawinęły pod oczy Dominikowa z Jagną, wychodzące z kościoła --- <begin id="b1204621958839"/><motyw id="m1204621958839">Obyczaje</motyw>szły wolno, jako że i gęsto było narodu na smętarzu, i że się witały to z tym, to z owym i pogadywały słowem niektórym, bo chociaż wszystkie były sobie znajome a pokumane i powinowate i z wsie jednej, że często ino bez płot libo o miedzę siedzieli a zawżdy pogwarzyć przed kościołem miło jest i potrzeba...<end id="e1204621958839"/> Dominikowa rozwodziła się cichym, nabożnym głosem o dobrodzieju, a <begin id="b1204622209653"/><motyw id="m1204622209653">Kobieta</motyw>Jagna rozglądała się po ludziach, jako że wzrostem równa była i chłopom najroślejszym, a strojna dzisiaj była, że aż oczy rwała parobków, co się w kupę zbili przed wrotniami, na drodze, kurzyli papierosy i szczerzyli do niej zęby. Bo i urodna była, i strojna, i takiej postury, że i drugiej dziedzicównie z nią się nie mierzyć.</akap>
1841
1842
1843 <akap>Dziewuchy ano i kobiety żeniate, przechodzące mimo, spozierały na nią z zazdrością abo i zgoła przystawały w podle, abych nasycić oczy tym jej wełniakiem pasiastym i sutym, co jak tęczą mazurską mienił się na niej, to na jej czarne trzewiki wysokie, zasznurowane aż po białą pończochę czerwonymi sznurowadłami, to na gorset z zielonego aksamitu, tak wyszyty złotem, że aż się w oczach mieniło, to na sznury bursztynów i korali, co otaczały jej białą, pełną szyję --- pęk różnobarwnych wstążek zwieszał się od nich na plecach i gdy szła, wił się za nią niby tęcza.</akap>
1844
1845
1846 <akap>Ale Jagna nie widziała zazdrosnych spojrzeń, błądziła modrymi oczami po głowach i natknąwszy się na wlepione w siebie oczy Antka, oblała się rumieńcem i pociągnąwszy matkę za rękaw, ruszyła przodem, nie czekając.<end id="e1204622209653"/></akap>
1847
1848 <akap_dialog>--- Jagna, poczekaj! --- krzyknęła za nią matka witając się z Boryną.</akap_dialog>
1849
1850
1851 <akap>Zatrzymała się na drodze, bo i parobcy hurmem ją otoczyli i poczęli witać a przymawiać złośliwie Kubie, któren szedł za nią, wpatrzon kieby w obraz.</akap>
1852
1853
1854 <akap>Splunął jeno i powlókł się do domu, bo i gospodarze już ciągnęli, i trza było zajrzeć do koni.</akap>
1855
1856 <akap_dialog>--- Całkiem kiej na tym obrazie! --- zawołał bezwiednie, siedząc już w ganku.</akap_dialog>
1857
1858 <akap_dialog>--- Kto, Kuba? --- pytała Józia, szykująca obiad.</akap_dialog>
1859
1860
1861 <akap>Spuścił oczy, bo wstyd mu się zrobiło i strach, żeby nie poznali.</akap>
1862
1863
1864 <akap><begin id="b1197014608375"/><motyw id="m1197014608375">Jedzenie</motyw>Ale że obiad był syty a długi, to i wrychle zapomniał; bo mięso było, była i kapusta z grochem, był i rosół z ziemniakami, a na amen postawili niezgorszą miseczkę kaszy jęczmiennej, uprażonej ze słoniną.</akap>
1865
1866
1867 <akap>Jedli wolno, poważnie i w milczeniu, dopiero kiej zasycili pierwszy głód, jęli pogadywać i smakować w jadle...<end id="e1197014608375"/></akap>
1868
1869
1870 <akap><begin id="b1204622359977"/><motyw id="m1204622359977">Kobieta</motyw>Józia, że to ona dzisiaj była za gospodynią, to ino przysiadała czasami na kraju ławki, pojadała spiesznie, a pilnie baczyła, czy warza nie schodzi, by przynieść z izby garnki i dołożyć, by nie powiedzieli, że w misce dnieje.<end id="e1204622359977"/></akap>
1871
1872
1873 <akap>A obiadowali na ganku, że to czas był cichy i ciepły.</akap>
1874
1875
1876 <akap><begin id="b1197014661390"/><motyw id="m1197014661390">Pies</motyw>Łapa kręcił się i skamlał, to obcierał się o nogi jedzących, zazierał do misek, aż mu raz wraz ktoś rzucił kostkę jaką, z którą uciekał pod przyzbę, abo zasie ucieszon obecnością gospodarzy i że wspominano jego imię, szczekał radośnie i gonił za wróblami, co się były wieszały po płotach, oczekując na okruszyny.<end id="e1197014661390"/></akap>
1877
1878
1879 <akap>A drogą często ktoś przechodził i pozdrawiał jedzących, że hurmem odpowiadali.<begin id="b1207128629733"/><motyw id="m1207128629733">Chłop, Ksiądz, Mądrość, Słowo</motyw></akap>
1880
1881 <akap_dialog>--- Pono ptaszki nosiłeś dobrodziejowi? --- zagadnął Boryna.</akap_dialog>
1882
1883 <akap_dialog>--- Nosiłem, nosiłem! --- Położył z nagła łyżkę i jął opowiadać, jako go to ksiądz wezwał na pokoje, jako tam pięknie, że tyla księgów.</akap_dialog>
1884
1885 <akap_dialog>--- Kiedy to on wszystkie przeczyta? --- ozwała się Józia.</akap_dialog>
1886
1887 <akap_dialog>--- Kiedy? A wieczorami! Chodzi se po pokojach, popija arbatę i cięgiem czyta.</akap_dialog>
1888
1889 <akap_dialog>--- Musi być... nabożne wszyćkie --- wtrącił Kuba.</akap_dialog>
1890
1891 <akap_dialog>--- Przeciech nie lementarze<pe><slowo_obce>lementarz</slowo_obce> --- elementarz.</pe>.</akap_dialog>
1892
1893 <akap_dialog><begin id="b1197014803562"/><motyw id="m1197014803562">Ojciec, Syn</motyw>--- A gazety to co dnia stójka przynosi --- dorzuciła Hanka.</akap_dialog>
1894
1895 <akap_dialog>--- Bo w gazetach piszą, co się dzieje we świecie... --- ozwał się Antek.</akap_dialog>
1896
1897 <akap_dialog>--- I kowal z młynarzem trzymają gazetę.</akap_dialog>
1898
1899 <akap_dialog>--- I... to i taka kowalowa gazeta! --- rzekł urągliwie Boryna.</akap_dialog>
1900
1901 <akap_dialog>--- Takutka sama kiej księża --- powiedział ostro Antek.</akap_dialog>
1902
1903 <akap_dialog>--- Czytałeś? Wiesz?</akap_dialog>
1904
1905 <akap_dialog>--- Czytałem i wiem, a bo raz!</akap_dialog>
1906
1907 <akap_dialog>--- I nie zmądrzałeś nic z tego, że się zadajesz z kowalem.</akap_dialog>
1908
1909 <akap_dialog>--- La ojca to ino ten mądry, co chocia z półwłóczek ma abo i ogonów krowich z mendel.<end id="e1207128629733"/></akap_dialog>
1910
1911 <akap_dialog>--- Zawrzyj gębę, pókim dobry! A to ino okazji szuka, żeby się kłyźnić! Chleb cię to rozpiera, widzę... mój chleb...</akap_dialog>
1912
1913 <akap_dialog>--- Ością on mi już stoi we grdyce, ością...</akap_dialog>
1914
1915 <akap_dialog>--- Szukaj se lepszego, na Hanczynych trzech morgach będziesz jadł bułki.</akap_dialog>
1916
1917 <akap_dialog>--- Będę żarł ziemniaki, ale mi ich niktój nie wymówi.</akap_dialog>
1918
1919 <akap_dialog>--- Nie wymawiam ci i ja...</akap_dialog>
1920
1921 <akap_dialog>--- Ino kto drugi?... Haruj jak ten wół, jeszcze ci słowa dobrego nie dadzą...</akap_dialog>
1922
1923 <akap_dialog>--- We świecie jest lekciej, nie trza robić, a dadzą wszystko...</akap_dialog>
1924
1925 <akap_dialog>--- Pewnie, że jest lepiej.</akap_dialog>
1926
1927 <akap_dialog>--- To se idź i posmakuj.</akap_dialog>
1928
1929 <akap_dialog>--- Z gołymi rękami nie pójdę.</akap_dialog>
1930
1931 <akap_dialog>--- Kijek ci dam, cobyś się miał czym od piesków oganiać.</akap_dialog>
1932
1933 <akap_dialog>--- Ociec! --- wrzasnął Antek zrywając się z ławki, ale opadł zaraz, bo Hanka ujęła go wpół, a stary popatrzył groźnie, przeżegnał się, jako że już było po obiedzie, i odchodząc do izby rzekł twardo:</akap_dialog>
1934
1935 <akap_dialog>--- Na wycug do ciebie nie pójdę, nie!<end id="e1197014803562"/></akap_dialog>
1936
1937
1938 <akap>Porozchodzili się zaraz, ino Antek ostał na ganku i medytował; a Kuba wyprowadził konie na koniczysko za stodoły, uwalił się pod brogiem, aby się przespać, ale spać nie mógł, ciężyło mu w żywocie jedzenie, a i ta myśl, że gdyby miał jaką strzelbę, to by mógł tyle ustrzelać ptaszków abo i zajączka niektórego, że co niedzielę nosiłby dobrodziejowi.</akap>
1939
1940
1941 <akap>Kowal by strzelbę zrobił, jako to i borowemu zmajstrował taką, że jak strzeli w lesie, to aż we wsi się rozlega!</akap>
1942
1943 <akap_dialog>--- Mechanik jucha! Ale pięć rubli trza mu za taką zapłacić! --- rozmyślał. <begin id="b1197014874406"/><motyw id="m1197014874406">Pieniądz</motyw>--- Hale skąd wziąć?... na zimę idzie, kożuch trza kupić, buty też dłużej jak do Godów<pe><slowo_obce>Gody</slowo_obce> --- Święta Bożego Narodzenia, obchodzone co roku 25 i 26 grudnia.</pe> nie wydzierżą... Juści, winne mi są jeszcze dziesięć rubli i dwoje szmat, portki i koszulę... Kożuch choćby i z pięć... krótki będzie... buciska ze trzy... a to i czapka by się zdała... a rubla trza zanieść dobrodziejowi na wotywę za ojców... Ścierwa... że i nic nie ostanie!... --- Splunął i zaczął z kieszeni w lejbiku wybierać okruchy tytoniowe i natrafił na ten pieniądz, o którym był zapomniał w czasie obiadu...</akap_dialog>
1944
1945 <akap_dialog><begin id="b1204663617520"/><motyw id="m1204663617520">Karczma, Pokusa</motyw>--- Jest ci gotowy grosz, jest! --- Odechciało mu się spać nagle; od karczmy rozlegał się daleki, przecedzony głos muzyki i jakby echa pokrzyków.<end id="e1197014874406"/></akap_dialog>
1946
1947 <akap_dialog>--- Tańcują se juchy i gorzałę piją, i papirosy kurzą! --- westchnął i legł znowu na brzuchu, i patrzył na spętane konie, że zbiły się w kupę i gryzły po karkach, a rozmyślał, że wieczorem musi i on zajść do karczmy i kupić sobie tytoniu, i chociaż popatrzeć na balujących. <begin id="b1197014909781"/><motyw id="m1197014909781">Pieniądz</motyw>Raz wraz oglądał pieniądz i spoglądał na słońce, wysoko było jeszcze i szło dzisiaj tak wolno ku zachodowi, jakby se też krzynkę odpoczywało niedzielnie...<end id="e1197014909781"/> A rwało go tak do karczmy, że wydzierżeć nie mógł, przekładał się ino z boku na bok i postękiwał z tęskności<end id="e1204663617520"/>, ale nie poszedł zaraz, bo akuratnie zza stodoły wyszedł Antek z Hanką i szli miedzą w pola.</akap_dialog>
1948
1949
1950 <akap>Antek szedł przodem, a Hanka z chłopakiem na ręku za nim, czasem coś rzekli i szli wolno, a coraz to Antek pochylał się nad rolą i dotykał ręką wschodzących ździebeł.</akap>
1951
1952 <akap_dialog>--- Idzie... gęste kiej szczotka...---mruknął i obejmował oczami te morgi, które obsiewał za odrobek ojcu.</akap_dialog>
1953
1954 <akap_dialog>--- Gęste, ale ojcowe lepsze, idzie kiej bór! --- mówiła Hanka patrząc na sąsiednie zagony.</akap_dialog>
1955
1956 <akap_dialog>--- Bo rola lepiej doprawiona.</akap_dialog>
1957
1958 <akap_dialog>--- Mieć ze trzy krowy, to by i ziemia się pożywiła.</akap_dialog>
1959
1960 <akap_dialog>--- I konia swojego.</akap_dialog>
1961
1962 <akap_dialog>--- I przychować co na sprzedaż. A tak, co? Każdą plewę, każdą obierzynę ociec rachują i mają za wielgie rzeczy.</akap_dialog>
1963
1964 <akap_dialog>--- I wszystko wypomina!...</akap_dialog>
1965
1966
1967 <akap>Zamilkli nagle, bo uczucie krzywdy zalało im serca żalem, gniewem i głuchym, szarpiącym buntem.</akap>
1968
1969 <akap_dialog>--- Ino osiem morgów by wypadło --- wykrzyknął bezwiednie.</akap_dialog>
1970
1971 <akap_dialog>--- Juści, że nie więcej. Przecież to i Józka, i kowalowa, i Grzela, i my --- wyliczała.</akap_dialog>
1972
1973 <akap_dialog><begin id="b1197014991015"/><motyw id="m1197014991015">Łzy</motyw>--- Kowalowe by spłacić i ostać przy chałupie i półwłóczku...</akap_dialog>
1974
1975 <akap_dialog>--- A masz to czym?... --- jęknęła aże w tym uczuciu bezsilności tak silnym, że łzy jej pociekły po twarzy, gdy ogarnęła oczami te pola ojcowe, tę ziemię jak złoto czyste, gdzie i pszenica, i żyto, i jęczmień, i buraki od skiby do skiby siać było można... Tyle dobra, a to wszystko cudze... nie ich...</akap_dialog>
1976
1977 <akap_dialog>--- Nie bucz, głupia, zawżdy z tego osiem morgów nasze...<end id="e1197014991015"/></akap_dialog>
1978
1979 <akap_dialog>--- Żeby chociaż z połowa z chałupą i z tym kapuśniskiem! --- wskazała na lewo, w łąki, gdzie modrzały długie zagony kapusty; skręcili ku nim.</akap_dialog>
1980
1981
1982 <akap><begin id="b1197015062937"/><motyw id="m1197015062937">Kobieta, Żona, Mężczyzna, Pozycja społeczna</motyw>Siedli na kraju łąk pod krzami, Hanka pokarmiała dziecko, bo płakać poczęło, a Antek skręcił papierosa, zapalił i ponuro patrzył przed się...</akap>
1983
1984
1985 <akap>Nie mówił on żonie, co go żarło we wątpiach, ni co mu leżało na sercu niby węgiel rozżarzony, bo aniby mógł wypowiedzieć, niby zrozumiała go dobrze...</akap>
1986
1987
1988 <akap>Zwyczajnie, jak kobieta, co ni pomyślenia nie ma, ni niczego nie wymiarkuje sama, ino żyje se jako ten cień padający od człowieka...</akap>
1989
1990 <akap_dialog>--- A gospodarstwo, a dzieci, a kumy --- to i cały świat la niej. Każda kobieta taka, każda... --- rozmyślał gorzko i aż go ścisnęło za serce... ---<end id="e1197015062937"/> <begin id="b1197015082093"/><motyw id="m1197015082093">Kondycja ludzka</motyw>Ten ptak, co polatuje nad łęgami, ma lepiej niźli człowiek drugi... Co mu tam za kłopoty! Polatuje se, pośpiewuje, a Pan Jezus obsiewa la niego pola, że ino mu zbierać a pożywiać się...<end id="e1197015082093"/></akap_dialog>
1991
1992 <akap_dialog>--- A bo to i gotowych pieniędzy ociec mieć nie ma? --- zaczęła Hanka.</akap_dialog>
1993
1994 <akap_dialog>--- Przeciech!...</akap_dialog>
1995
1996 <akap_dialog>--- A Józce to kupił korale takie, że i krowę by kupił za nie, a Grzeli to cięgiem do wojska śle pieniądze.</akap_dialog>
1997
1998 <akap_dialog>--- Słać śle... --- odpowiadał myśląc o czym innym.</akap_dialog>
1999
2000 <akap_dialog>--- A przeciech to ukrzywdzenie wszystkich! A szmaty po matce to dusi w skrzyni i nawet na oczy nie pokaże... A wełniaki takie, a chusty, a czepki, a paciorki... --- jęła długo wyliczać dobro wszelkie i krzywdy, i żale, i nadzieje, a Antek milczał zawzięcie, aż zniecierpliwiona szturchnęła go w ramię.</akap_dialog>
2001
2002 <akap_dialog>--- Śpisz to?...</akap_dialog>
2003
2004 <akap_dialog>--- Słucham, gadaj se, gadaj, to ci ulży! A jak skończysz, to mi powiedz...</akap_dialog>
2005
2006
2007 <akap>Hanka, że to płaksiwa była, a i zebrało się jej dużo w duszy, buchnęła płaczem i jęła mu wyrzucać, że mówi do niej jak do dziewki jakiej, że nie dba o nią ani o dzieci.</akap>
2008
2009
2010 <akap>Aż Antek zerwał się na równe nogi i zawołał urągliwie:</akap>
2011
2012 <akap_dialog>--- Wykrzykuj sobie, te gapy ano cię usłyszą i pożalą się nad tobą! --- Wskazał oczami na wrony lecące mimo nad łąkami, nacisnął czapkę i wielkimi krokami poszedł ku wsi...</akap_dialog>
2013
2014 <akap_dialog>--- Antek! Antek! --- wolała za nim żałośnie, ale ani się odwrócił.</akap_dialog>
2015
2016
2017 <akap>Obwinęła chłopaka i popłakując szła miedzami z powrotem do domu; ciężko jej było na sercu --- ani pogadać, ani wyżalić się przed kim na dolę swoją. <begin id="b1197015195359"/><motyw id="m1197015195359">Kondycja ludzka, Mąż, Żona</motyw>A to człowiek żyje cięgiem jak ten samson, że nawet do sąsiadów pójść nie pójdzie i pogadaniem serca nie ucieszy. Dałby jej Antek kumy! Nic, ino siedź w chałupie a haruj, a zabiegaj, a jeszcze słowa dobrego nie usłyszysz! Inne do karczmów chodzą a na wesela... a ten Antek... bo to mu dogodzić można?... Czasem taki, że i do rany przyłóż... to znowu całe tygodnie ledwie bąknie jakie słowo i ani spojrzy... nic, jeno medytuje a medytuje... Prawda, że ma i o czym! Bo i ten ociec nie mógłby to już gront im odpisać, nie czas to staremu iść na wycug? A dyć dogadzałaby mu, że i rodzonemu nie byłoby u niej lepiej...<end id="e1197015195359"/></akap>
2018
2019
2020 <akap><begin id="b1197015220781"/><motyw id="m1197015220781">Pieniądz</motyw>Chciała przysiąść do Kuby, ale przypiął się plecami do brogu i udawał, że śpi, choć mu słońce świeciło prosto w oczy, dopiero gdy zniknęła za węgłem stodoły, podniósł się, otrzepał ze słomy i wolno jął się przebierać pod sadami ku karczmie... paliła go ano ta złotówka...<end id="e1197015220781"/></akap>
2021
2022
2023 <akap><begin id="b1204663786042"/><motyw id="m1204663786042">Karczma</motyw>A karczma stała na końcu wsi, za plebanią, na początku topolowej drogi.</akap>
2024
2025
2026 <akap>Ludzi było mało co; muzyka czasem pobrzękiwała, ale nikto nie tańcował jeszcze, za rano było, i młodzi woleli gzić się w sadzie albo wystawać na podjeździe i pod ścianami, gdzie na świeżych, żółtych jeszcze belkach siedziało sporo dziewczyn i kobiet, a w wielgiej izbie z czarnym, okopconym pułapem pusto prawie było, małe przepalone szybki przesiewały czerwone przedzachodnie światło tak słabo, że ino smuga leżała na powybijanej podłodze, a w kątach mrok zalegał. Jakieś ludzie siedzieli za stołami pod ścianą, ale rozeznać nie rozeznał, kto taki?</akap>
2027
2028
2029 <akap>Jeden Jambroży z brackim od światła stojał pod oknem z buteleczką w garści --- przepijali gęsto do siebie i pogadywali...</akap>
2030
2031
2032 <akap><begin id="b1204623898897"/><motyw id="m1204623898897">Muzyka</motyw>Basy buczały jako ten bąk, kiej się wedrze do izby ze dworu i lecący huczy... a czasem skrzypka z nagła zapiskała cienko jakoby ptaszek wabiący abo i bębenek zahurkotał i pobrzękiwał... ale wnet cichość zalegała.<end id="e1204623898897"/></akap>
2033
2034
2035 <akap><begin id="b1197015304718"/><motyw id="m1197015304718">Żyd</motyw>Kuba poszedł prosto do szynkwasu, za którym siedział Jankiel w jarmułce i w koszuli tylko, bo ciepło było, pogłaskiwał siwą brodę, kiwał się i wyczytywał w książce, przykładając oczy prawie do samych kart.</akap>
2036
2037
2038 <akap>Kuba się namyślał, przestępował z nogi na nogę, przeliczał pieniądze, podrapywał się po kołtunach i stał tak długo, aż Jankiel spozierał na niego i nie przestając się kiwać i modlić, brzęknął raz i drugi kieliszkami...<end id="e1197015304718"/><end id="e1204663786042"/></akap>
2039
2040 <akap_dialog><begin id="b1197015368671"/><motyw id="m1197015368671">Pijaństwo</motyw>--- Półkwaterek, ino krzepkiej! --- zarządził wreszcie.</akap_dialog>
2041
2042
2043 <akap>Jankiel w milczeniu nalewał i lewą rękę wyciągał po pieniądze...</akap>
2044
2045 <akap_dialog>--- W szkło? --- zapytał, zgarnąwszy do opałki<pe><slowo_obce>opałka</slowo_obce> --- koszyk.</pe> zaśniedziałe miedziaki.</akap_dialog>
2046
2047 <akap_dialog>--- Juści, że nie w but!...</akap_dialog>
2048
2049
2050 <akap>Usunął się na sam koniec szynkwasu, wypił pierwszy kieliszek, splunął i jął poglądać po karczmie; wypił drugi, przyjrzał się buteleczce pod światło, stuknął nią mocno.</akap>
2051
2052 <akap_dialog>--- Dajcie no drugi i machorki! --- rzekł śmielej bo błoga ciepłość go przejęła po gorzałce i dziwna moc rozlała mu się po kościach.</akap_dialog>
2053
2054 <akap_dialog>--- Zasługi dzisiaj Kuba odebrał?</akap_dialog>
2055
2056 <akap_dialog>--- Gdzieby... Nowy Rok to?</akap_dialog>
2057
2058 <akap_dialog>--- Może dolać araku?</akap_dialog>
2059
2060 <akap_dialog>--- Ale... nie chwaci... --- Przeliczył pieniądze i żałośnie spojrzał na flaszkę araku.</akap_dialog>
2061
2062 <akap_dialog>--- Poborguję, albo ja to Kuby nie znam!...</akap_dialog>
2063
2064 <akap_dialog>--- Nie trzeba... chto borguje, ten się z butów zżuje... --- powiedział ostro.</akap_dialog>
2065
2066
2067 <akap>Mimo to Jankiel postawił przed nim flaszeczkę araku.</akap>
2068
2069
2070 <akap>Opierał się, już nawet brał się wyjść, ale jucha harak tak zapachniał, że jaże w nosie wierciło, więc się i nie zmagał dłużej, jeno wypił nie medytując.<end id="e1197015368671"/></akap>
2071
2072 <akap_dialog>--- Zarobiliście w lesie?... --- pytał Jankiel cierpliwie.</akap_dialog>
2073
2074 <akap_dialog>--- Nie w lesie... --- ptaszków, com je w sidła chycił, zaniesłem dobrodziejowi sześć i dali mi złotówkę...</akap_dialog>
2075
2076 <akap_dialog>--- Złotówkę za sześć! Ja bym za każdego dał Kubie dziesiątkę.</akap_dialog>
2077
2078 <akap_dialog>--- Jakże, przeciech kuropatwy to koszerne?... --- zdumiał się.</akap_dialog>
2079
2080 <akap_dialog>--- Niech Kubę głowa o to nie boli... niech tylko przyniesie dużo, a za każdą dostanie zaraz do ręki po dziesiątce. Asencję postawię na zgodę, co?</akap_dialog>
2081
2082 <akap_dialog>--- I po całym dziesiątku Jankiel zapłaci?...</akap_dialog>
2083
2084 <akap_dialog>--- Moje słowo nie ten wiatr. A za te sześć... to Kuba miałby nie dwa półkwaterki czystej, a cztery z arakiem i śledzia, i bułkę, i paczkę machorki... rozumie Kuba?...</akap_dialog>
2085
2086 <akap_dialog>--- Juści... cztery półkwaterki z arakiem i śledzia... i... juści, nie bydłem przeciech, to miarkuję... rychtyk prawda! Cztery półkwaterki z harakiem... i machorka, i bułków... i całego śledzia... --- Mroczyła go już wódka i nieco rozbierała.</akap_dialog>
2087
2088 <akap_dialog>--- Przyniesie Kuba?...</akap_dialog>
2089
2090 <akap_dialog>--- Cztery półkwaterki... i śledź... i... Przyniesę... Cie, żebym to miał strzelbę... --- ozwał się przytomniej i jął znowu obliczać --- kożuch na ten przykład z pięć rubli... buty by się zdały... ze trzy ruble... ni, nie chwaci... a kowal by chcieli z pięć rubli za fuzję... tyla co od Rafała... ni... --- myślał głośno.</akap_dialog>
2091
2092
2093 <akap>Jankiel zrobił szybkie obliczenie kredą i szepnął mu cicho do ucha:</akap>
2094
2095 <akap_dialog>--- Zastrzeliłby Kuba sarnę?...</akap_dialog>
2096
2097 <akap_dialog>--- Ale, z pięści nie zastrzeli, a z fuzji to bym juchę ustrzelił...</akap_dialog>
2098
2099 <akap_dialog>--- Kuba umie strzelić?...</akap_dialog>
2100
2101 <akap_dialog>--- Jankiel jest Żyd, to i nie wie, a we wsi wiedzą wszystkie, że chodziłem z dziedzicami do boru, że mi ten kulas przestrzelili... to umieć umiem...</akap_dialog>
2102
2103 <akap_dialog><begin id="b1197015463093"/><motyw id="m1197015463093">Handel, Pieniądz, Kuszenie</motyw>--- Ja dam strzelbę, dam proch, dam, co potrzeba... a Kuba, co ustrzeli, przyniesie do mnie! Za sarnę dam całego rubla... słyszy?... Całego rubla! Za proch Kuba zapłaci piętnaście kopiejek od sztuki, odtrącę... A za to, co się fuzja będzie psuć, to Kuba przyniesie ćwiartkę owsa...</akap_dialog>
2104
2105 <akap_dialog>--- Rubla za sarnę... a niby ja za proch piętnaście... całego rubla!... niby jak to?...</akap_dialog>
2106
2107
2108 <akap>Jankiel znowu wyliczał mu szczegółowo...</akap>
2109
2110 <akap_dialog>--- Owsa?... Przeciech koniom od pyska nie odejmę... --- to jedno zrozumiał.</akap_dialog>
2111
2112 <akap_dialog>--- Po co brać koniom! U Boryny jest i gdzie indziej...</akap_dialog>
2113
2114 <akap_dialog>--- To niby... --- wytrzeszczał oczy i kalkulował.</akap_dialog>
2115
2116 <akap_dialog>--- Wszystkie tak robią! A Kuba myślał, skąd parobcy mają pieniądze?... Każdemu trzeba machorki, a kieliszka wódki, a potańcować w niedzielę!... To skąd wziąć?...</akap_dialog>
2117
2118 <akap_dialog>--- Jakże... złodziej to jestem, parchu jeden, czy co?... --- zagrzmiał nagle bijąc pięścią w stół, aż kieliszki podskoczyły.</akap_dialog>
2119
2120 <akap_dialog>--- Co się Kuba rzuci! Niech Kuba płaci i idzie sobie do diabła!...</akap_dialog>
2121
2122
2123 <akap>Ale Kuba nie zapłacił i nie poszedł, nie miał już pieniędzy i winien był Żydowi... to się ino sparł ciężko o szynkwas i jął sennie obliczać, a Jankiel udobruchał się i raz jeszcze nalał mu, ale już czystego araku... i nic nie mówił...<end id="e1197015463093"/></akap>
2124
2125
2126 <akap><begin id="b1204625069593"/><motyw id="m1204625069593">Karczma, Obyczaje, Alkohol</motyw>Tymczasem do karczmy napływało coraz więcej ludzi, bo już mrok gęstniał, zapalili światło, muzyka raźniej się ozwała i gwar się podnosił; naród kupił się przy szynkwasie, pod ścianami albo i zgoła w pośrodku izby i raił, pogadywał, użalał się, a kto niekto i przepijał do drugiego, ale z rzadka, bo nie na pijaństwo przyszli, jeno tak sobie, po sąsiedzku postać, pogwarzyć, skrzypic posłuchać abo i basów, coś niecoś posłyszeć nowego; niedziela przeciech, to odpocząć ni folgę dać ciekawości nie grzech, a choćby i ten kieliszek wypić z kumami... byle przystojnie i bez obrazy boskiej się obyć obyło, to i sam dobrodziej nie bronił... Jakże, i bydlę na ten przykład po pracy odpocząć rade i musi. A zaś przy stole zasiedli gospodarze starsi i kobiety niektóre, przyodziane w czerwone wełniaki i chusty, że widziały się jako te malwy rozkwitłe, a że razem wszyscy mówili, to ino szum szedł po karczmie, kieby boru, i tupot nóg, jakoby bicie cepami w klepisko, i głos tych skrzypic, co cięgiem śpiewały figlujący.</akap>
2127
2128 <akap_dialog>--- ,,A chto będzie za mną gonił?... za mną gonił..."</akap_dialog>
2129
2130 <akap_dialog>--- ,,Oto ja... oto ja... oto ja..." --- odbąkiwały stękające basy, a bębenek trząsł się ino, a chichotał, a baraszkował i wrzawę czynił brzękadłami.</akap_dialog>
2131
2132
2133 <akap>Niewiela ludzi tańcowało, ale tak ostro przytupywali, aże dyle podłogi skrzypiały i stół dygotał, że raz wraz flaszki pobrzękiwały i wywracały się kieliszki...</akap>
2134
2135
2136 <akap><begin id="b1204663974863"/><motyw id="m1204663974863">Taniec</motyw>Ale ochoty wielgiej nie było, bo i okazji, jako to przy weselach bywa abo i zrękowinach, nie było. Tańcowali ot tak sobie, la uciechy jednej abo dla wyprostowania nóg i grzbietów;<end id="e1204663974863"/> tylko chłopaki, co mieli późną jesienią do wojska stawać, zabawiali się mocniej i pili na frasunek, co i nie dziwota, bo mieli ich w tyli świat pognać, do obcych.<end id="e1204625069593"/></akap>
2137
2138
2139 <akap>A wójtów brat najgłośniej wykrzykiwał, a po nim Marcin Białek, Tomek Sikora i Paweł Boryna, stryjeczny Antka, któren i sam przyszedł do karczmy o zmroku, tylko że nie tańcował dzisiaj, a siedział w alkierzu, z kowalem i z drugimi, i <begin id="b1204625318486"/><motyw id="m1204625318486">Kobieta, Mężczyzna, Konflikt, Pijaństwo</motyw>Franek młynarczyk, niski, krępy i kędzierzawy, ten ci gadatywus był największy i zbereźnik, i kpiarz, i na dzieuchy tak łakomy, że często gęsto pysk miał zbity i podrapany. Ale że dzisiaj ochlał się zaraz z miejsca, jak to nieboskie stworzenie, to ino stał przy szynkwasie z grubą Magdą od organisty, która była już w szóstym miesiącu.</akap>
2140
2141
2142 <akap>Dobrodziej już to wypominał na ambonie i naganiał go do ożenku, ale Franek słuchać nie chciał, że to do wojska stawać miał jesienią, to co mu ta po babie...</akap>
2143
2144
2145 <akap>Magdusia właśnie ciągnęła go w kąt, do nalepy, i cosik mu mówiła płaczącym głosem, a on jej na to raz wraz powiadał:</akap>
2146
2147 <akap_dialog>--- Głupiaś! Nie latałem za tobą... Chrzciny zapłacę i z rubla rzucę, jak mi się spodoba!... --- Nieprzytomny był i pchnął ją, aż przysiadła na nalepie komina w podle Kuby, któren już spał w popiele, a z nogami na izbie --- chlipała tam sobie cicho, a Franek poszedł znowu pić i brać dziewczyny do tańca --- gospodarskie nie chciały, bo młynarczyk, cóż to? Parobek prawie. A proste dziewki też, bo pijany był i w tańcu zberezeństwa czynił, to ino splunął i wziął się z Jambrożym całować i z gospodarzami, którzy że mieli w młynie zboże, stawiali swoje...<end id="e1204625318486"/></akap_dialog>
2148
2149 <akap_dialog>--- Wypijcie, Franek, a zmielcie rychlej, bo już mi baba głowę kołacze, że na kluski nie ma i ździebka mąki.</akap_dialog>
2150
2151 <akap_dialog>--- A moja o kaszę cięgiem mi turkocze...</akap_dialog>
2152
2153 <akap_dialog>--- Że to i ospa la karmika potrzebna... --- mówił trzeci.</akap_dialog>
2154
2155
2156 <akap>Franek pił, obiecywał i przechwalał się głośno, że we młynie wszystko idzie jego głową, że młynarz słuchać go musi, bo jakby nie... to on zna takie sztuki, że robaki zalęgną się w skrzyniach... woda wyschnie... ryby wyzdychają, skoro jeno chuchnie na staw... mąka się tak zwarzy, że i placka z niej nie upiecze...</akap>
2157
2158 <akap_dialog>--- Oskubałabym ci ten łeb barani, żebyś mnie tak zrobił! --- wykrzyknęła Jagustynka, która zawsze bywała tam, gdzie i wszyscy, bo chociaż nie pijała, że to mało kiedy był ten grosz gotowy, ale zdarzyć się mogło, co kum postawił półkwaterkę jaką abo powinowaty drugą, bo się jej ostrego języka bali. Toć i Franek, choć był pijany, a zląkł się jej i zmilknął, bo wiedziała o nim różne różności, jak to we młynie gospodarzy, a ona, że to już była podpiła nieco, ujęła się pod boki, przytupywała w takt i nuż wykrzykiwać:</akap_dialog>
2159
2160 <akap_dialog>--- Tańcują kiej muchy w smole! Jewka, a ruchajże się. Ganiała gdziesik po nocy, a teraz śpi w tańcu. Tomek! A prędzej! A to ci tak cięży ta ćwiartka, coś ją Janklowi sprzedał, co?... Nie bój się, ociec jeszcze nie wiedzą. Marysia! Zadawaj się z rekrutami, zadawaj, a proś mę z miejsca na kumę...</akap_dialog>
2161
2162
2163 <akap>I tak dalej dogryzała po kolei tanecznikom; niepomiarkowana była i zła na wszystkich, że to dzieci ją skrzywdziły, a ona na starość na wyrobek chodzić musiała, ale że nikto nie odpowiadał, wykrzyczała się i poszła do alkierza, gdzie siedział kowal z Antkiem i kilku młodszych gospodarzy.</akap>
2164
2165
2166 <akap>Lampa wisiała u czarnego pułapu i mdłym żółtawym światłem rozjaśniała jasne, powichrzone głowy --- siedzieli dokoła stołu, wsparli się mocno na rękach i wszyscy oczy utkwili w kowala, któren pochylony nad stołem, czerwony, rozkładał szeroko ręce, czasem bił pięścią i gadał z cicha:</akap>
2167
2168 <akap_dialog><begin id="b1197015761750"/><motyw id="m1197015761750">Chłop, Szlachcic, Kondycja ludzka, Pozycja społeczna, Własność</motyw>--- Prawdę mówię, bo tak stoi w gazecie wypisane, wyraźnie jak wół... Nie tak ludzie żyją we świecie jak u nas, nie! --- Co jest? Dziedzic ci panuje, ksiądz ci panuje, urzędnik ci panuje --- a ty ino rób a z głodu zdychaj i każdemu się nisko kłaniaj, żebyś po łbie nie oberwał...</akap_dialog>
2169
2170 <akap_dialog>--- A grontu mało, że niedługo to i po zagonie na człowieka nie starczy!</akap_dialog>
2171
2172 <akap_dialog>--- A dziedzic ma sam więcej niż dwie wsie razem...</akap_dialog>
2173
2174 <akap_dialog>--- Powiadali wczoraj na sądach, że nadawać będą nowe grunta.</akap_dialog>
2175
2176 <akap_dialog>--- Jakie?</akap_dialog>
2177
2178 <akap_dialog>--- Czyjeż by --- a dworskie!</akap_dialog>
2179
2180 <akap_dialog>--- Ale! Daliśta dziedzicom, to odbierać będzieta! Ale cudzym już się rządzą --- krzyknęła Jagustynka nachylając się do nich ze śmiechem.</akap_dialog>
2181
2182 <akap_dialog>--- ...I sami się rządzą --- ciągnął dalej kowal nie zważając na babie powiedzenie nic --- a wszyscy we szkołach się uczą, we dworach mieszkają i panami są...</akap_dialog>
2183
2184 <akap_dialog>--- Gdzie to tak? --- zapytała Antka, któren zaraz z kraju siedział.</akap_dialog>
2185
2186 <akap_dialog>--- W ciepłych krajach! --- odrzucił.</akap_dialog>
2187
2188 <akap_dialog>--- To kiej tak dobrze, czemuż to kowal tam nie pojechał, co?... Smoluch jucha, łże jak ten pies i tumani, a wy głupie wierzyta! --- zawołała namiętnie.</akap_dialog>
2189
2190 <akap_dialog><begin id="b1204664143055"/><motyw id="m1204664143055">Karczma</motyw>--- Mówię po dobremu: idźcie sobie, Jagustynko, skądżeście przyszli...<end id="e1197015761750"/></akap_dialog>
2191
2192 <akap_dialog>--- A nie pójdę! Karczma la wszystkich, a ja taka dobra za swoje trzy grosze jak i ty!<end id="e1204664143055"/> Ale, nauczyciel jaki, Żydom się wysługuje, z urzędnikami trzyma, o staję czapkę przed dziedzicem zdejmuje, a te mu wierzą!... Pyskacz jeden!... Wiem ja... --- ale już nie skończyła, bo ją kowal krzepko ujął pod żebra, nogą otworzył drzwi i wyrzucił do wielkiej izby, że padła jak długa w pośrodku.</akap_dialog>
2193
2194
2195 <akap>Nie pomstowała nawet, tylko powstawszy rzekła wesoło:</akap>
2196
2197 <akap_dialog>--- Krzepki jucha kiej koń, zdałby mi się taki na chłopa...</akap_dialog>
2198
2199
2200 <akap>Naród gruchnął śmiechem, a ona wyszła zaraz pomstując z cicha.</akap>
2201
2202
2203 <akap><begin id="b1197015811109"/><motyw id="m1197015811109">Pijaństwo, Karczma</motyw>Ale już i karczma pustoszała, muzyka zmilkła, ludzie się rozchodzili do domów, to stawali kupkami przed karczmą, bo to i wieczór był ciepły i jasny, księżyc świecił, tylko rekruci jeszcze ostali i pili na umor i wykrzykiwali, a Jambroży, spity jako bydlę, wylazł na środek drogi i wyśpiewywał, taczając się ze strony na stronę.</akap>
2204
2205
2206 <akap>A i ci z alkierza, z kowalem na czele, wyszli.</akap>
2207
2208
2209 <akap>Potem, kiedy już Jankiel począł gasić światła, rekruci się wytoczyli, ujęli się mocno pod ręce i szli całą drogą śpiewający z gardła wszystkiego, aże psy ujadały i jaki taki z chałupy wyjrzał...</akap>
2210
2211
2212 <akap><begin id="b1197015853593"/><motyw id="m1197015853593">Chłop, Żyd</motyw>Kuba tylko spał wciąż w popiele tak krzepko, aż go Jankiel budzić musiał, ale parobek wstać nie chciał, kopał, to grzmocił w powietrze i mruczał:</akap>
2213
2214 <akap_dialog>--- Pódzi, Żydzie. Jak chcę, tak spał będę... gospodarz jestem, to wolę swoją mam, a tyś żółtek i parch!...<end id="e1197015853593"/></akap_dialog>
2215
2216
2217 <akap><begin id="b1197015872984"/><motyw id="m1197015872984">Pieniądz</motyw>Wiadro wody pomogło, że wstał i wytrzeźwiał nieco, jeno ze strachem a zdumieniem słuchał, jako całego rubla przepił --- którego winien jest...<end id="e1197015872984"/></akap>
2218
2219 <akap_dialog>--- Jakże?... dwa półkwaterki z harakiem... całego śledzia... machorki... i jeszcze dwa półkwaterki... to już cały rubel?... Jakże?... dwa... --- majaczyło mu się.<end id="e1197015811109"/></akap_dialog>
2220
2221
2222 <akap><begin id="b1204626021459"/><motyw id="m1204626021459">Świętoszek</motyw>Jankiel przekonał go w końcu i porozumieli się co do strzelby, którą Żyd miał mu przywieźć z jarmarku, a na zgodę postawił esencji ze spirytusem...</akap>
2223
2224
2225 <akap>Tylko owsa stanowczo Kuba przynosić nie obiecywał.</akap>
2226
2227 <akap_dialog>--- Ociec Kubów złodziej nie był, to i syn jego złodziej nie jest.</akap_dialog>
2228
2229 <akap_dialog>--- Idźcie już sobie, czas spać... a ja mam jeszcze pacierze odmawiać...</akap_dialog>
2230
2231 <akap_dialog>--- Cie!... spekulant jaki! Do złodziejstwa namawia, a pacierze mówił będzie... --- mruczał idąc ku domowi<end id="e1204626021459"/> i jął sobie przypominać i kalkulować, bo nijak nie chciało mu się w głowie pomieścić, że całego rubla przepił... ale że jeszcze nie wytrzeźwiał i powietrze go rozebrało, to potaczał się ździebko, a i raz wraz właził na płoty, to na budulec leżący gdzieniegdzie przed chałupami i klął...</akap_dialog>
2232
2233 <akap_dialog><begin id="b1197015945437"/><motyw id="m1197015945437">Pijaństwo</motyw>--- Żeby was, juchy, pokręciło!... Łajdusy jedne... żeby tak drogę pozastawiać!... nic, jeno się pochlały... zbereźniki... a dobrodziej na darmo wypomina... a dobrodziej... --- tu się zastanowił długo i miarkował, aż i wreszcie chyciło się go rozeznanie i żałość taka, aż przystanął, oglądał się dookoła, pochylał szukając czego by twardego do ręki... ale zapomniał wnet i chwycił się za kudły, i jął się prać po pysku kułakiem i wykrzykiwać:</akap_dialog>
2234
2235 <akap_dialog><begin id="b1204626076831"/><motyw id="m1204626076831">Łzy</motyw>--- Pijanica jesteś i świnia zapowietrzona! Do dobrodzieja cię zawlekę, niech cię wypomni przed całym narodem, żeś pies i pijanica... żeś dwa po dwa półkwaterki... żeś całego rubla przepił... żeś jako to bydlę abo i gorszy!... żeś...</akap_dialog>
2236
2237
2238 <akap>I żałość z nagła go objęła nad sobą, że przysiadł na drodze i buchnął płaczem.<end id="e1204626076831"/><end id="e1197015945437"/></akap>
2239
2240
2241 <akap><begin id="b1197015973671"/><motyw id="m1197015973671">Jesień, Księżyc</motyw>Jasny, ogromny księżyc płynął w przestrzeniach ciemnych, a gdzieniegdzie, z rzadka kieby srebrne gwoździe, gwiazdy błyskały; mgły szarą, nikłą przędzą motały się nad wsią i przesłoną powlekały nad wodami. Niezgłębiona cichość nocy jesiennej przejmowała świat, tylko gdzieniegdzie wyrywały się śpiewy wracających z karczmy albo ujadania psów.<end id="e1197015973671"/></akap>
2242
2243
2244 <akap>A na drodze przed karczmą Jambroży taczał się ze strony na stronę i śpiewał wciąż, nieustannie, aż do wytrzeźwienia:</akap>
2245
2246
2247 <poezja_cyt>
2248         <strofa>Da Maryś moja, Maryś!/
2249         Da komu piwo warzysz?/
2250         Da komu piwo warzysz?.../
2251         Da Maryś moja, Maryś!...</strofa>
2252 </poezja_cyt>
2253
2254
2255
2256
2257
2258
2259
2260
2261
2262
2263 <naglowek_rozdzial>V</naglowek_rozdzial>
2264
2265
2266
2267 <akap><begin id="b1197016203765"/><motyw id="m1197016203765">Jesień</motyw>Jesień szła coraz głębsza.</akap>
2268
2269
2270 <akap>Blade dnie wlekły się przez puste, ogłuchłe pola i przymierały w lasach coraz cichsze, coraz bladsze --- niby te święte Hostie w dogasających brzaskach gromnic.</akap>
2271
2272
2273 <akap>A co świtanie --- dzień wstawał leniwiej, stężały od chłodu i cały w szronach, i w bolesnej cichości ziemi zamierającej; słońce blade i ciężkie wykwitało z głębin w wieńcach wron i kawek, co się zrywały gdzieś znad zórz, leciały nisko nad polami i krakały głucho, długo, żałośnie... a za nimi biegł ostry, zimny wiatr, mącił wody stężałe, warzył resztki zieleni i rwał ostatnie liście topolom pochylonym nad drogami, że spływały cicho niby łzy --- krwawe łzy umarłego lata, i padały ciężko na ziemię.</akap>
2274
2275
2276 <akap>A co świtanie --- wsie budziły się później: leniwiej bydło szło na paszę, ciszej skrzypiały wierzeje i ciszej brzmiały głosy przytłumione martwotą i pustką pól, i ciszej, trwożniej tętniło życie samo --- a niekiedy przed chałupami albo i w polach widni byli ludzie, jak przystawali nagle i patrzyli długo w dal omroczoną, siną... albo i te rogate, potężne łby podnosiły się od traw pożółkłych i przeżuwając z wolna, zatapiały ślepia w przestrzeń daleką... daleką... i kiedy niekiedy głuchy, żałosny ryk tłukł się po pustych polach.</akap>
2277
2278
2279 <akap>A co świtanie --- mroczniej było i zimniej, i niżej dymy rozsnuwały się po nagich sadach, i więcej ptaków zlatywało do wsi i szukało schronienia po stodołach i brogach, a wrony siadały na kalenicach, to wieszały się na nagich drzewach lub krążyły nad ziemią kracząc głucho --- jakoby pieśń zimy śpiewając żałosną.</akap>
2280
2281
2282 <akap>Południa były słoneczne, ale tak martwe i nieme, że poszumy lasów dochodziły głuchym szmerem i bełkot rzeki rozlegał się jak łkanie bolesne, a szczątki babiego lata rwały się nie wiadomo skąd i przepadały w ostrych, zimnych cieniach chałup.</akap>
2283
2284
2285 <akap><begin id="b1204662400490"/><motyw id="m1204662400490">Melancholia</motyw>A smętek konania był w tych południach cichych, na pustych drogach leżało milczenie, a w odartych z liści sadach czaiła się głęboka melancholia żałości i trwogi zarazem.<end id="e1204662400490"/></akap>
2286
2287
2288 <akap>I często, coraz częściej niebo powlekało się burymi chmurami, że już o letnim podwieczorku musiano schodzić z pól, bo mrok ogarniał świat...</akap>
2289
2290
2291 <akap>Doorywano podorówki, że niektóry kładł skibę ostatnią już o gęstym mroku, a wracając do dom obzierał się jeszcze za się na rolę i żegnał ją westchnieniem do wiosny.</akap>
2292
2293
2294 <akap>A na przedwieczerzę często spadały deszcze, krótkie były jeszcze, ale zimne i coraz częściej przeciągały się do zmroku --- do długiego jesiennego zmroku, w którym jak kwiaty złote płonęły okna chat i szkliły się kałużami puste drogi --- a mokra, zimna noc tłukła się o ściany i pojękiwała w sadach.</akap>
2295
2296
2297 <akap><begin id="b1204662490199"/><motyw id="m1204662490199">Ptak</motyw>Nawet ten bociek z przetrąconym skrzydłem, co się był ostał i którego widywano samotnie brodzącym po łąkach, przychodzić jął pod bróg Boryny abo i zasię na samo podwórze, gdzie mu Witek skwapliwie podrzucał na przynętę jadło.<end id="e1204662490199"/></akap>
2298
2299
2300 <akap><begin id="b1204662585726"/><motyw id="m1204662585726">Pielgrzym, Żebrak</motyw>A i dziady różne coraz częściej nawiedzały wieś; i te zwyczajne, proszalne, co z torbą głęboką i z pacierzem długim szły od drzwi do drzwi, przeprowadzane ujadaniem piesków --- a były i drugie, insze, takie, co od miejsc świętych ciągnęły i znały Ostrą Bramę, Częstochowę i Kalwarię, a rade opowiadały długimi wieczorami, co się gdzie we świecie dzieje i jakie cuda się gdzie stały, a trafiał się niekiedy i taki, któren po cichu powiadał się aż z Ziemi Świętej i takie cudeńka prawił, takie kraje znał, przez takie wielgachne morza jechał, tyla przygód doznał, że aż dziw ogarniał słuchających pobożnie, a niejednemu i uwierzyć było trudno w to wszystko... Ale chciwie słuchał, jako że każden rad się czegoś nowego dowiedział, a i wieczory były długie, i do świtu wyspać się jeszcze można było choćby i na oba boki.<end id="e1204662585726"/></akap>
2301
2302
2303 <akap>Hej! Jesień to była, późna jesień!</akap>
2304
2305
2306 <akap>I ani przyśpiewków, ni pokrzyków wesołych, ni tego ptaszków piukania, ni nawoływań nie słychać było we wsi --- nic, jeno ten wiatr, pojękujący w strzechach, jeno te dżdże, sypiące jakoby szkliwem po szybach, i to głuche, wzmagające się co dnia bicie cepów po stodołach.</akap>
2307
2308
2309 <akap>Lipce martwiały równo, jako te pola okólne, co wyczerpane, szare, odarte w odpocznieniu leżały i cichości tężenia; jako te drzewiny nagie, poskręcane, żałobne, drętwiejące z wolna na długą, długą zimę...</akap>
2310
2311
2312 <akap>Jesień to była, rodzona matka zimy.</akap>
2313
2314
2315 <akap>Ino się tym pokrzepiano, że nie ma jeszcze pluchy, że drogi nie bardzo rozmiękły i może wytrzyma pogoda do jarmarku, na któren całe Lipce się wybierały, jakby na odpust jaki.<end id="e1197016203765"/></akap>
2316
2317
2318 <akap><begin id="b1204662794626"/><motyw id="m1204662794626">Obyczaje, Wieś</motyw>Bo jarmark miał być na świętą Kordulę, walny i ostatni już przed Godami, więc się nań wszyscy szykowali należycie.</akap>
2319
2320
2321 <akap>Już na parę dni przedtem deliberowano po wsi, co by się sprzedać dało, czy z inwentarza, czy z ziarna abo też z drobnego przychówku. A że na zimę szło, to i kupować trza było niemało i z przyodziewku, i ze sprzętów, i z różnych różności gospodarskich, z czego i różne turbacje poszły, i swary, i kłótnie po chałupach, boć wiadomo przeciech, że u nikogój się nie przelewa, a o grosz gotowy coraz to trudniej.</akap>
2322
2323
2324 <akap>A tu i rychtyk w ten czas i płacić przychodziło podatki, to gminne składki i spłaty różne między sobą, a często i przednówkowe pożyczki, a jak niejeden to i zasługi służbie --- tyla tego razem, że niektóren, choćby i z półwłókowych, ciężko wzdychał i kalkulował, a nic nie wychodziło bez wyprowadzenia na jarmark konia abo i krowy, a już o biedniejszych to i nie ma co rzec.<end id="e1204662794626"/></akap>
2325
2326
2327 <akap><begin id="b1197020135575"/><motyw id="m1197020135575">Praca, Zwierzęta</motyw>Więc też i jaki taki wyprowadzał krowinę przed oborę, wycierał jej ognojone boki wiechetkiem i na noc przyrzucał koniczyny, to gotowanego jęczmienia z kartoflami, byle jeno wypęczniała ździebko; któren znów przysposabiał stare, poślepłe całkiem wywłoki, żeby chyla tyla do koni były podobne na ten przykład.</akap>
2328
2329
2330 <akap>Insze znowu młóciły zawzięcie dnie całe, żeby zdążyć na jarmark.</akap>
2331
2332
2333 <akap>I u Borynów sposobiono się raźnie; stary z Kubą domłócał pszenicy, a Józka z Hanką, co im ino czasu ostawało, to podpasały maciorę i te gąski wybrane z ostawianych na chowanie, Antek zaś z Witkiem, że to leda dzień spodziewano się deszczów, jeździli do boru po susz na ogień i po ściółkę, z której co poszło do obory, a resztę zwalali pod chałupę do ogacenia ścian.<end id="e1197020135575"/></akap>
2334
2335
2336 <akap>I tak ta przyspieszona robota trwała aż do późna w noc ostatnią przed jarmarkiem; dopiero gdy pszenica już we worach leżała na wozie wtoczonym do stodoły i wszystko było przyrządzone na jutro --- siedli wszyscy razem do wieczerzy w Borynowej izbie.</akap>
2337
2338
2339 <akap><begin id="b1197020175751"/><motyw id="m1197020175751">Jedzenie</motyw>Na kominie buzował się wesoły ogień ze świerczyny, potrzaskujący cięgiem, a oni jedli wolno i w milczeniu, że to po spracowaniu nikomu się odzywać nie chciało, aż dopiero kiedy skończyli i gdy już kobiety posprzątały miski i garnki z ławy, Boryna rzekł, coś niecoś przysuwając się do komina:</akap>
2340
2341 <akap_dialog>--- Przed świtaniem trza ruszyć!<end id="e1197020175751"/></akap_dialog>
2342
2343 <akap_dialog>--- Juści, że nie później --- odrzekł Antek i zabrał się do smarowania uprzęży, Kuba strugał bijak do cepów, a Witek obierał kartofle na rano i raz wraz poszturchiwał Łapę, któren leżał obok i wybierał sobie pchły zębami.</akap_dialog>
2344
2345
2346 <akap>Cichość się uczyniła, że ino ogień trzaskał i świerszcze za kominem poskrzypiwały niekiedy, a z drugiej strony domu dochodził plusk wody i szczękanie mytych garnków.</akap>
2347
2348 <akap_dialog>--- Kuba, ostaniesz to w służbie dłużej, co?</akap_dialog>
2349
2350
2351 <akap>Kuba spuścił ośnik, którym strugał, i zapatrzył się w ogień tak długo, aż Boryna mu przypomniał.</akap>
2352
2353 <akap_dialog>--- Słyszałeś, com ci rzekł?</akap_dialog>
2354
2355 <akap_dialog>--- Słyszeć słyszałem, ino tak w głowę zachodzę, że po prawdzie to krzywdy mi nijakiej u was nie było... Juści, ale ino... --- urwał zakłopotany.</akap_dialog>
2356
2357 <akap_dialog><begin id="b1197020234883"/><motyw id="m1197020234883">Jedzenie, Alkohol, Obyczaje</motyw>--- Józia, daj no gorzałki i co przegryźć, co mamy na sucho radzić, kiej Żydy jakie --- zarządził stary i przysunął przed komin ławkę, na której Józia wnet postawiła butelkę, wianek kiełbasy i chleb.</akap_dialog>
2358
2359 <akap_dialog>--- Napij się, Kuba, i rzeknij swoje słowo.<end id="e1197020234883"/></akap_dialog>
2360
2361 <akap_dialog><begin id="b1197020277925"/><motyw id="m1197020277925">Pozycja społeczna, Obraz świata</motyw>--- Bóg zapłać, gospodarzu... Ostać, to bym się ostał, ino... ino...</akap_dialog>
2362
2363 <akap_dialog>--- Postąpię ci coś niecoś!...</akap_dialog>
2364
2365 <akap_dialog>--- Przydać by się przydało, bo to i kożuch zlatuje ze mnie, i buciska też, a i kapot jaki kupiłbym... już jak ten dziadak jaki jest człowiek, że nawet do kościoła iść, to ino do kruchty... bo jakże mi przed ołtarz w takim obleczeniu...</akap_dialog>
2366
2367 <akap_dialog>--- A w niedzielę nie baczyłeś na to, inoś się pchał tam, gdzie najpierwsze... --- rzekł surowo Boryna.</akap_dialog>
2368
2369 <akap_dialog>--- Juści... Hale... Prawda...--- bąkał srodze zawstydzony i ciemny rumieniec oblał mu twarz.</akap_dialog>
2370
2371 <akap_dialog>--- A to i dobrodziej naucza, żeby szanować starszych. Napij no się, Kuba, na zgodę i słuchaj, coć rzeknę, a sam się pomiarkujesz, że co parobek, to nie gospodarz... Kużden ma swoje miejsce i la każdego co innego Pan Jezus wyznaczył. Wyznaczył ci Pan Jezus twoje, to go się pilnuj i nie przestępuj, na pierwsze miejsce się nie pchaj i nie wynoś się nad drugie --- bo zgrzeszysz ciężko. I sam dobrodziej ci powtórzy to samo, że tak być musi, bych porządek na świecie był. Miarkujesz se, Kuba?</akap_dialog>
2372
2373 <akap_dialog>--- Nie bydłem przeciech i swoje pomyślenie mam.</akap_dialog>
2374
2375 <akap_dialog>--- To baczże, byś się nad drugie nie wynosił.</akap_dialog>
2376
2377 <akap_dialog>--- I... inom bliżej ołtarza chciał być...</akap_dialog>
2378
2379 <akap_dialog>--- Pan Jezus z każdego kąta słyszy, nie bój się. I po co się pchać między najpierwsze, kiej wszyscy wiedzą, ktoś jest?</akap_dialog>
2380
2381 <akap_dialog>--- Juści, juści... gospodarzem byłbym, to i baldach nosić bym nosił, a i dobrodzieja pod pachę wiódł, i w ławkach siadał, i z książki głośno śpiewał... a żem ino parobek, chocia i syn gospodarski, to mi w kruchcie stać abo przed drzwiami, jako te pieski... --- powiedział smutno.</akap_dialog>
2382
2383 <akap_dialog>--- Takie już na świecie urządzenie jest i nie twoja głowa zmieni.</akap_dialog>
2384
2385 <akap_dialog>--- Pewnie, że nie moja, pewnie.</akap_dialog>
2386
2387 <akap_dialog>--- Napij się jeszcze, Kuba, i rzeknij, co ci mam zasług dodać.<end id="e1197020277925"/></akap_dialog>
2388
2389
2390 <akap><begin id="b1204671488637"/><motyw id="m1204671488637">Alkohol, Odwaga</motyw>Kuba wypił, ale że go już nieco zamroczyła gorzałka, to uwidziało mu się, że w karczmie siedzi z Michałem od organisty abo i z drugim kamratem i rajcują se swobodnie, wesoło, jak równy z równym. Rościebnął ździebko kapotę, wyciągnął nogi, buchnął pięścią w ławkę i zakrzyknął:</akap>
2391
2392 <akap_dialog>--- Cztery papierki i rubla zadatku dołoży --- to ostanę.</akap_dialog>
2393
2394 <akap_dialog>--- Widzi mi się, żeś pijany abo ci się w głowie popsuło --- zawołał Boryna, ale Kuba szedł już za myślą swoją i dawnym marzeniem, a zresztą i nie słyszał gospodarskiego głosu, więc rozprostowywał skurczoną duszę, rósł w ambit i taką pewność siebie, jakoby samym gospodarzem się poczuł.<end id="e1204671488637"/></akap_dialog>
2395
2396 <akap_dialog>--- Cztery papierki i jeszcze jeden zadatku dołoży, to u niego ostanę, a nie, to psiachmać na jarmark pójdę i służbę se znajdę, choćby i na furmana do cugowych we dworze... Znają mię, iżem robotny i na wszystkim w polu czy kiele domu się znający, że niejednemu gospodarzowi bydło paść u mnie a uczyć się... A nie, to ptaszki strzelał będę i dobrodziejowi nosił abo i Janklowi... a nie...</akap_dialog>
2397
2398 <akap_dialog>--- Cie... Kuternoga jeden, jak bryka. Kuba! --- krzyknął ostro stary.</akap_dialog>
2399
2400
2401 <akap>Kuba zamilkł, wytrzeźwiał z rozmarzenia, ale hardości nie stracił, bo jął się nieustępliwym czynić, że Boryna rad nierad dorzucał mu po półrublu, to po złotówce, aż i stanęło, że obiecał mu na przyszły rok dołożyć trzy ruble i dwie koszule miasto zadatku.</akap>
2402
2403 <akap_dialog>--- Ho, ho, ptaszek z ciebie --- wołał stary przepijając do niego na zgodę, choć zły był, że tyla pieniędzy wywalić musi, ale wagować się nie było co, bo Kuba wartał i więcej, robotny parob, choćby i za dwóch, gospodarskiego nie ruszył i o inwentarz dbał więcej niźli o siebie, choć i kulawy był, i mocy wielkiej nie miał, ale na gospodarstwie się znał --- można się całkiem spuścić na niego, że wszystko, jak przynależało, zrobi i jeszcze najemnika przypilnuje.</akap_dialog>
2404
2405
2406 <akap>Poradzili jeszcze o tym i o owym, i gdy się rozchodzili, Kuba już ode drzwi nieśmiało całkiem się ozwał:</akap>
2407
2408 <akap_dialog><begin id="b1204663307254"/><motyw id="m1204663307254">Koń</motyw>--- Zgoda na trzy ruble i dwie koszule, ino... ino... nie przedawajcie źrebicy... przy mnie się uległa... kożuchem swoim przyodziewałem, żeby nie przemarzła... to bym nie ścierpiał, żeby ją Żyd jaki bijał libo i łachmytek z miasta... Nie sprzedawajcie... złoto, nie źrebica... kiej ten dzieciak posłuszna... koń taki, że i drugi człowiek --- prosty pies przy niej. Nie sprzedawajcie...<end id="e1204663307254"/></akap_dialog>
2409
2410 <akap_dialog>--- Ani mi to w głowie nie postało.</akap_dialog>
2411
2412 <akap_dialog>--- Bo w karczmie powiedali i... bojałem się...</akap_dialog>
2413
2414 <akap_dialog>--- Opiekuny, psiekrwie, zawżdy najlepiej wiedzą!</akap_dialog>
2415
2416
2417 <akap>Kuba byłby go za nogi ułapił z radości, ino śmieć nie śmiał, to nadział czapę i poszedł rychło, jako że i czas było spać bacząc na jarmark jutrzejszy.</akap>
2418
2419
2420 <sekcja_swiatlo/>
2421 <separator_linia/>
2422 <sekcja_swiatlo/>
2423
2424
2425 <akap>Jakoż i nazajutrz, jeszcze przed świtaniem, że nieledwie po drugich kurach, a już na wszystkich drogach i ścieżkach do Tymowa ruszali się ludzie.</akap>
2426
2427
2428 <akap>Kto jeno żył, to z całej okolicy walił na jarmark.</akap>
2429
2430
2431 <akap>Nad ranem upadł mocny deszcz, ale po wschodzie przetarło się nieco, ino niebo było zasnute burymi chmurzyskami, a nad nizinnymi ziemiami wisiały mgły szare, kieby zgrzebne płótna, do cna przemiękłe, i po drogach szkliły się kałuże, a gdzieniegdzie po dołkach błoto chlupało pod nogami.</akap>
2432
2433
2434 <akap>I z Lipiec wychodzono od wczesnego rana.</akap>
2435
2436
2437 <akap>Na topolowej drodze za kościołem i hen, aż do lasów, widny był łańcuch wozów, toczących się wolno, krok za krokiem, taka ciżba była, a bokami, po obu stronach, ino się mieniło od czerwonych wełniaków i białych kapot chłopskich.</akap>
2438
2439
2440 <akap>Tyla narodu szło, jakby wieś cała wychodziła.</akap>
2441
2442
2443 <akap><begin id="b1204671604533"/><motyw id="m1204671604533">Obyczaje, Wieś</motyw>Szli gospodarze co biedniejsi, szły kobiety, szły parobki i dziewczyny, i komornicy też szli, a i biedota sama --- najemnicy takoż ciągnęli, bo jarmark to był ten, na którym godzono się do robót i zmieniano służby.</akap>
2444
2445
2446 <akap>Kto co kupić, kto sprzedać, a jensi byle jarmarku użyć.<end id="e1204671604533"/></akap>
2447
2448
2449 <akap><begin id="b1197020599232"/><motyw id="m1197020599232">Zwierzęta</motyw>Któren wiódł na postronku krowinę albo i ciołaka, kto zaś gnał przed sobą maciorę z prosiętami, co ino pokwikiwały i rwały się tak, że trza je było cięgiem oganiać i stróżować, bych pod wozy nie wpadły; jenszy człapał się na szkapie; drugie oganiały wystrzyżone barany, gdzieniegdzie zaś bieliło się stadko gęsi z podwiązanymi skrzydłami, to grzebieniaste koguty wyzierały spod zapasek kobiecych... A i wozy niezgorzej jechały wyładowane, raz wraz z jakiegoś półkoszka spod słomy wyzierał ryj karmnika i kwiczał, aż gęsi gęgały zestrachane i psy, co szły zarówno z ludźmi, doszczekiwać poczynały przy wozach.<end id="e1197020599232"/> I szli tak całą drogą, że choć szeroka była, a pomieścić się trudno wszystkim było, że jaki taki schodził na pole w bruzdy.</akap>
2450
2451
2452 <akap>O dużym już dniu, kiej się tak przetarło na niebie, że ino, ino słońca było patrzeć, wyszedł i Boryna z chałupy; przódzi już, bo o świtaniu, Hanka z Józką pognały maciorę i podpasionego wieprzka, a Antek powiózł dziesięć worków pszenicy i pół korczyka czerwonej koniczyny. W domu ostawał tylko Kuba z Witkiem i Jagustynka, przywołana, żeby jeść uwarzyła i krów dojrzała.</akap>
2453
2454
2455 <akap>Witek beczał w głos pod oborą, bo chciało mu się na jarmark.</akap>
2456
2457 <akap_dialog>--- Czego się to głupiemu zachciewa! --- mruknął Boryna, przeżegnał się i <begin id="b1204671804611"/><motyw id="m1204671804611">Obyczaje</motyw>poszedł pieszo, bo liczył, że się po drodze przysiędzie do kogo; jakoż i zaraz tak się stało, bo tuż za karczmą dopędził go organista, jadący bryczką w parę tęgich koni.</akap_dialog>
2458
2459 <akap_dialog>--- Cóż to, na piechty, Macieju?</akap_dialog>
2460
2461 <akap_dialog>--- La zdrowia... Niech będzie pochwalony.</akap_dialog>
2462
2463 <akap_dialog>--- Na wieki. Siadajcie z nami, zmieścimy się! --- proponowała organiścina.</akap_dialog>
2464
2465 <akap_dialog>--- Bóg zapłać. Doszedłbym, ale jak powiadają, zawżdy milej duszy, kiej ją wóz ruszy --- odrzekł sadowiąc się na przednim siedzeniu, plecami do koni.</akap_dialog>
2466
2467
2468 <akap>Podali sobie przyjaźnie ręce z organistami i konie ruszyły.</akap>
2469
2470 <akap_dialog>--- A pan Jaś skąd się wziął, to już nie w klasach? --- zapytał chłopca, siedzącego z parobkiem i powożącego.</akap_dialog>
2471
2472 <akap_dialog>--- Przyjechałem tylko na jarmark! --- zawołał wesoło organiściuch.</akap_dialog>
2473
2474 <akap_dialog>--- Zażyjcie, francuska... --- proponował organista pstrzykając w tabakierkę.</akap_dialog>
2475
2476
2477 <akap>Zażyli i pokichali solennie.<end id="e1204671804611"/></akap>
2478
2479 <akap_dialog>--- Cóż tam u was? Sprzedajecie co dzisiaj?</akap_dialog>
2480
2481 <akap_dialog>--- Bogać ta nie, powieźli do dnia pszenicę, a kobiety pognały świnię.</akap_dialog>
2482
2483 <akap_dialog>--- Aż tyle! --- wykrzyknęła organiścina. --- Jasiu, weź szalik, bo chłodno! --- zawołała do syna.</akap_dialog>
2484
2485 <akap_dialog>--- Ciepło mi, zupełnie ciepło --- zapewniał, lecz mimo to okręciła mu czerwonym szalem szyję.</akap_dialog>
2486
2487 <akap_dialog>--- Abo to wychody małe? Już nie wiada, skąd brać na wszystko...</akap_dialog>
2488
2489 <akap_dialog>--- Nie narzekajcie, Macieju, chwalić Boga, macie dosyć...</akap_dialog>
2490
2491 <akap_dialog>--- Przeciech tej ziemi nie ugryzę, a gotowego grosza w zapasie nie ma.</akap_dialog>
2492
2493 <akap_dialog>--- Bo rozpożyczacie... mało to macie po ludziach?... Wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi!...</akap_dialog>
2494
2495
2496 <akap><begin id="b1197020735758"/><motyw id="m1197020735758">Nauka</motyw>Ale Boryna, nierad tym wypominkom przy parobku, pochylił się szybko i cicho zapytał:</akap>
2497
2498 <akap_dialog>--- A pan Jaś długo będzie jeszcze w klasach?</akap_dialog>
2499
2500 <akap_dialog>--- Do świąt jeno.</akap_dialog>
2501
2502 <akap_dialog>--- Wróci do dom czy też do urzędu pójdzie?</akap_dialog>
2503
2504 <akap_dialog>--- Moiściewy, a cóż by w domu robił na tych piętnastu morgach. A mało to jeszcze drobiazgu!... A czasy ciężkie, jak z kamienia... ---<end id="e1197020735758"/> westchnęła.</akap_dialog>
2505
2506 <akap_dialog><begin id="b1197020784015"/><motyw id="m1197020784015">Religia, Obyczaje, Kondycja ludzka</motyw>--- Bo i prawda, chrztów to ta jeszcze jest dosyć, ale co z tego za profit!</akap_dialog>
2507
2508 <akap_dialog>--- Pochówków nie brakuje przeciech --- dorzucił ironicznie Boryna.</akap_dialog>
2509
2510 <akap_dialog>--- I... co za pochówki, sama biedota mrze, a ledwie parę razy w rok zdarzy się jakiś gospodarski pogrzeb, z którego coś kapnie.</akap_dialog>
2511
2512 <akap_dialog>--- A i wotyw coraz mniej, a i targują się jak te Żydy! ---dorzuciła.</akap_dialog>
2513
2514 <akap_dialog>--- Z biedy to wszystko idzie i ze złych czasów --- usprawiedliwiał Boryna.</akap_dialog>
2515
2516 <akap_dialog>--- Ale i z tego, że ludzie o zbawienie swoje ani tych w czyścu ostających nie zabiegają. Proboszcz nieraz o tym mówił do mojego.<end id="e1197020784015"/></akap_dialog>
2517
2518 <akap_dialog><begin id="b1197020823616"/><motyw id="m1197020823616">Dwór, Szlachcic</motyw>--- I dworów coraz mniej. Dawniej, kiedy się jeździło po snopkach czy z opłatkami, czy po kolędzie, czy też po spisie --- to jak w dym do dworu --- nie żałowali i zboża, i pieniędzy, i leguminy. A teraz, Boże zmiłuj się, każdy gospodarz się kurczy i jak ci da snopczynę żyta, to pewnie zjedzoną przez myszy, a jak tę ćwiartczynę owsa dostaniesz, to pewnie plew w nim więcej niźli ziarna.<end id="e1197020823616"/> Niech żona powie, jakie mi to jajka dawali latoś za spis wielkanocny --- więcej niż połowa była zbuków. Żeby człowiek nie miał tej trochy gruntu, to by jak dziad żebrać musiał --- zakończył podsuwając Borynie tabakierkę.</akap_dialog>
2519
2520 <akap_dialog>--- Juści, juści... --- potakiwał Boryna, ale nie jego tumanić, wiedział ci on dobrze, że organista pieniądze ma i na procenta albo i na odrobek komornikom rozpożycza, to ino uśmiechał się na te wyrzekania i znowu spytał o Jasia...</akap_dialog>
2521
2522 <akap_dialog><begin id="b1197020905433"/><motyw id="m1197020905433">Ksiądz, Pozycja społeczna</motyw>--- I cóż, do urzędu pójdzie?...</akap_dialog>
2523
2524 <akap_dialog>--- Co? Mój Jaś do urzędu, na pisarka? Nie po tom sobie od gęby odejmowała, żeby skończył szkoły, nie. Do seminarium pójdzie na księdza...</akap_dialog>
2525
2526 <akap_dialog>--- Na księdza!</akap_dialog>
2527
2528 <akap_dialog>--- A bo mu to źle będzie? A bo to któren ksiądz ma źle?...</akap_dialog>
2529
2530 <akap_dialog>--- Pewnie, pewnie... a i honor jest, i to, jak powiadają, że kto ma księdza w  rodzie, temu bieda nie dobodzie... --- powiedział wolno i z szacunkiem poglądał przez ramię na chłopaka, pogwizdującego koniom, że to przystanęły nieco dla potrzeby swojej...<end id="e1197020905433"/></akap_dialog>
2531
2532 <akap_dialog>--- Mówili, że i młynarzów Stacho księdzem miał być, a teraz jest pono we wielgich szkołach i na dochtora praktykuje...</akap_dialog>
2533
2534 <akap_dialog>--- Ale, księdzem by być takiemu łajdusowi, przecież moja Magda jest już w szóstym miesiącu, i to od niego...</akap_dialog>
2535
2536 <akap_dialog>--- Powiedali, że to od młynarczyka.</akap_dialog>
2537
2538 <akap_dialog>--- Ale, prawda była, młynarzowa tak gada, żeby swojego zasłonić. Rozpustnik to, że niech ręka boska broni, prawie mu iść na doktora.</akap_dialog>
2539
2540 <akap_dialog>--- Juści, że księdzem być lepiej, bo to i Panu Jezusowi chwała, i ludziom na pociechę --- pogłaskał ją chytrze Boryna, bo co się tam miał spierać z kobietą, i całkiem uważnie słuchał jej wywodów, a organista raz po raz uchylał czapki i głośnym: ,,Na wieki!" odpowiadał na pozdrowienia wymijanych ludzi. Jechali truchtem i Jasio chwacko wymijał wozy, to ludzi, to inwentarz prowadzony, aż dopadł lasu, gdzie już luźniej było i droga szersza.</akap_dialog>
2541
2542
2543 <akap>Zaraz na skraju dopędzili Dominikową, jechała z Jagną i Szymkiem, a krowa uwiązana za rogi szła za wozem, z którego wyglądały białe szyje gąsiorów, cięgiem syczących, jako te żmije.</akap>
2544
2545
2546 <akap>Pochwalili Boga, a Boryna aż się wychylił przy mijaniu i zawołał:</akap>
2547
2548 <akap_dialog>--- Spóźnita się!</akap_dialog>
2549
2550 <akap_dialog>--- Zdążym na czas! --- odkrzyknęła Jagna ze śmiechem.</akap_dialog>
2551
2552
2553 <akap>Przejechali, ale organiściuch parę razy obracał się za nią, aż w końcu spytał:</akap>
2554
2555 <akap_dialog>--- To Jagusia Dominikowa?</akap_dialog>
2556
2557 <akap_dialog>--- Ona ci sama, ona --- powiedział Boryna patrząc z oddalenia na nią.</akap_dialog>
2558
2559 <akap_dialog>--- Nie poznałem, bo dobrze już ze dwa lata jej nie widziałem.</akap_dialog>
2560
2561 <akap_dialog>--- Młódka to jest jeszcze, a wtedy bydło pasała. Rozbuchała się ino, kiej jałowica na koniczynie --- i aż się wychylił, żeby spojrzeć na nią.</akap_dialog>
2562
2563 <akap_dialog>--- Bardzo ładna --- rzucił chłopak.</akap_dialog>
2564
2565 <akap_dialog>--- Jak wszystkie dziewki --- powiedziała organiścina pogardliwie.</akap_dialog>
2566
2567 <akap_dialog>--- Juści, że gładka. Udała się dzieucha, toteż nie ma tygodnia, żeby kto do niej z wódką nie posyłał.</akap_dialog>
2568
2569 <akap_dialog>--- Przebierna! Stara myśli, że co najmniej to już jaki rządca zjedzie po nią, i parobków odgania... --- szepnęła zjadliwie.</akap_dialog>
2570
2571 <akap_dialog>--- Bo mógłby ją wziąć i taki, co siedzi choćby i na włóce... warta tego...</akap_dialog>
2572
2573 <akap_dialog>--- To tylko wam posłać swatów, Macieju, kiedy ją tak chwalicie! --- zaczęła się śmiać, a Boryna już się nie ozwał ni słowem.</akap_dialog>
2574
2575 <akap_dialog>--- Hale, taki tam łachmytek miescki, wielga mi osoba, co ino gospodarskim kurom pod ogon uważa, czy la niej jajków nie niesą, abo i ludziom w garście, będzie się ta przekpiwała z rodowych gospodarzy! Wara ci od Jagusi! --- myślał, zeźlony silnie, i ino poglądał przed się, na czerwieniejący zapaskami wóz Dominikowej, któren ostawał coraz dalej, bo Jasio tęgo prażył konie, że rwały z kopyta, aż się błoto otwierało.</akap_dialog>
2576
2577
2578 <akap>Próżno organiścina pogadywała o tym i owym, kiwał głową, cosik tam mamrotał pod nosem i tak się zawziął, że ozwać się nie chciał ni słowem jednym.</akap>
2579
2580
2581 <akap>I skoro tylko wjechali na wyboisty bruk miasteczka, zesiadł z bryczki i jął dziękować za podwiezienie.</akap>
2582
2583 <akap_dialog>--- Pod wieczór wracamy, chcecie, to się przysiądźcie do nas --- proponowała.</akap_dialog>
2584
2585 <akap_dialog>--- Bóg zapłać, mam przeciech swoje konie. Powiedziałyby, że się do kalikowania godzę, na pomocnika organiście... a ja ta nuty nijakiej nie wyciągnę i świeców gasić nienauczny...</akap_dialog>
2586
2587
2588 <akap>Pojechali w boczną uliczkę, a on się z wolna przedzierał przez główną, do rynku, bo jarmark był sielny i choć to jeszcze dość rano, a narodu już się gęstwiło niezgorzej; wszystkie ulice, place, zaułki i podwórza zawalone były ludźmi, wozami i towarem różnym --- nic, jeno ta wielka woda, do której cięgiem jeszcze ze wszystkich stron dopływały nowe rzeki ludzkie i cieśniły się, kolebały, toczyły po ciasnych uliczkach, aże domy się trząść zdały i rozlewały po wielkim placu klasztornym. Niewielkie jeszcze po drodze błoto, tutaj bite i rozrabiane tysiącami nóg, było już po kostki i tryskało spod kół na wszystkie strony.</akap>
2589
2590
2591 <akap>Gwar już był znaczny, a wzmagał się z każdą chwilą; głucha wrzawa huczała niby bór, kiej morze się kolebała, biła o ściany domów i przewalała z końca w koniec, że tylko niekiedy słychać było ryki krów, to granie katarynki przy karuzeli, to płaczliwe lamentacje dziadów albo ostre, przenikające piszczałki koszykarzy.</akap>
2592
2593
2594 <akap><begin id="b1204674267452"/><motyw id="m1204674267452">Handel</motyw>Jarmark był wielki, co się zowie, narodu skupiło się tyla, że i przejść było niełatwo, a już w rynku pod klasztorem to Boryna przez siłę pchać się musiał, taki gąszcz się czynił między kramami.</akap>
2595
2596
2597 <akap>Było też tego, że ani przeliczyć, ni objąć --- gdzieby zaś tam kto poradził.</akap>
2598
2599
2600 <akap>A najpierwej te płócienne, wysokie budy, co stały wzdłuż klasztoru we dwa rzędy, zapchane całkiem towarem kobiecym --- a płótnami, a chustkami, co wisiały na żerdkach i jako te maki były czerwone, że aż się w oczach ćmiło, a drugie zasię całkiem żółte się widziały, a insze buraczkowe... i kto je tam wszystkie spamięta! A dzieuch i kobiet pełno tu przed nimi, że i kija nie było gdzie wrazić --- która targowała i wybierała sobie, a drugie aby ino popatrzeć i oczy se ucieszyć ślicznościami.</akap>
2601
2602
2603 <akap>A potem znów szły kramy, co się aż lśniły od paciorków, lusterek, szychów, a wstążek, a kryzków onych na szyję, a kwiatuszków zielonych, złotych i różnych... a czepków i Bóg ta wie czego jeszcze.</akap>
2604
2605
2606 <akap><begin id="b1197021195893"/><motyw id="m1197021195893">Pobożność</motyw>Gdzie znowu święte obrazy przedawali w pozłocistych ramach i za szkłem, że choć stały pod ścianami albo i zgoła na ziemi leżały, a szedł od nich blask, że jaki taki do czapki sięgał i znak krzyża czynił świętego.<end id="e1197021195893"/></akap>
2607
2608
2609 <akap>Boryna kupił jedwabną chustkę na głowę dla Józki, którą był jeszcze na zwiesnę obiecał dziewczynie za pasionkę, wsadził za pazuchę i jął się przepychać do targowiska świńskiego, co było za klasztorem.</akap>
2610
2611
2612 <akap>Ale szedł wolno, że to ciżba była sroga i że się popatrzeć było na co.</akap>
2613
2614
2615 <akap>Gdzie czapnicy pod domami porozwieszali szerokie drabiny, zawieszone od góry do dołu czapkami.</akap>
2616
2617
2618 <akap>Gdzie znów szewcy tworzyli całą ulicę wysokich kozłów drewnianych, na których, sczepione za uszy, wisiały szeregi butów, i takich zwyczajnych, żółtych do smarowania przetopionym sadłem, żeby wody nie puściły, i takich już pod glanc przyszykowanych, i ciżem kobiecych z czerwonymi sznurowadłami a na wysokich obcasach.</akap>
2619
2620
2621 <akap>A za nimi ciągnęły się rymarze z chomątami na kołkach i uprzężą rozwieszoną.</akap>
2622
2623
2624 <akap>A potem powroźnicy i ci, co sieci sprzedawali.</akap>
2625
2626
2627 <akap>I ci, co z sitami po świecie jeździli.</akap>
2628
2629
2630 <akap>I ci, co z kaszą po jarmarkach się wodzili.</akap>
2631
2632
2633 <akap>A kołodzieje, a garbarze.</akap>
2634
2635
2636 <akap>Gdzie znowu krawce i kożuszarze rozwiesili swoje towary, od których bił taki zapach, aże w nozdrzach wierciło; te miały odbyt niezgorszy, że to na zimę szło.</akap>
2637
2638
2639 <akap><begin id="b1197021264616"/><motyw id="m1197021264616">Jedzenie</motyw>A potem całe rzędy stołów, nakrytych płóciennymi daszkami, a na nich zwoje kiełbas czerwonych i grubych kiej liny, wały żółtego sadła, boczki wędzone, połcie słoniny, szynki --- spiętrzały się na kupach, a gdzie znów na hakach wisiały całe wieprzki wypaproszone i broczące jeszcze posoką, że trza było odganiać piesków, co się cisnęły.</akap>
2640
2641
2642 <akap>A w podle rzeźników, jako te braty rodzone, stali piekarze i na podesłanej grubo słomie, na wozach, na stolach, w koszach i gdzie się dało, leżały góry bochnów wielkich jak koła, placków żółtych, bułek, kukiełek...<end id="e1197021264616"/></akap>
2643
2644
2645 <akap>Gdzie zaś i kto przeliczy, i spamięta te wszystkie kramy i to, co w nich sprzedawali?...</akap>
2646
2647
2648 <akap>Były z zabawkami i takie z piernikami, gdzie z ciasta lepione były zwierze różne, a serca, a żołnierze i cudaki takie, że i nie rozeznać bele komu; były takie, gdzie kalendarze, gdzie książki nabożne, gdzie historie o zbójach i srogich Magielonach przedawali i lementarze też; były i takie, gdzie piszczałki, organki i gliniane kuraski, i jensze muzyckie rzeczy, w które juchy żółtki la zachęty grali, że taki jazgot się czynił, że i wytrzymać trudno było --- bo ci tu kurasek piszczy, tam trąbka potrębuje, gdzie z piszczałek przebieraną nutę wyciągają, tam ci znowu skrzypki piskają, a owdzie bęben pobekuje stękający --- jaże we łbie łupało od wrzasku.</akap>
2649
2650
2651 <akap>Zaś w pośrodku rynku dookoła drzew rozciągali się bednarze, blacharze i garncarze, porozstawiali tyle misek i garnków, że ledwie przejść można było, a za nimi stolarze; łóżka i skrzynie malowane, i szafy, i półki, i stoły aże grały tymi farbami, że oczy trza było mrużyć...</akap>
2652
2653
2654 <akap><begin id="b1197021336565"/><motyw id="m1197021336565">Kobieta, Handel</motyw>A wszędy, na wozach, pod ścianami, wzdłuż rynsztoków, gdzie ino miejsca było, rozsiadły się kobiety sprzedające; która cebule we wiankach albo i we workach; która z płótnami swojej roboty i wełniakami; która z jajkami a serkami, a grzybami, a masłem w osełkach, poobwijanych w szmatki; inna znów zasię ziemniaki, to gąsków parę, to wypierzoną kurę, to len pięknie wyczesany albo i motki przędzy miała; a każda siedziała przy swoim i poredzały se godnie, jak to zwyczajnie na jarmarkach bywa, a trafił się kupiec, to sprzedawały wolno, spokojnie, bez gorącości, po gospodarsku, nie tak, jako te Żydy, co wykrzykują, handryczą i ciskają się kiej głupie.<end id="e1197021336565"/></akap>
2655
2656
2657 <akap><begin id="b1197021360122"/><motyw id="m1197021360122">Jedzenie</motyw>Gdzieniegdzie zaś pomiędzy wozami i kramami kurzyło się z blaszanych kominków --- tam sprzedawali gorącą herbatę --- a i insze jadło, jako to: kiełbasę prażoną, kapustę, barszcz z ziemniakami też mieli.<end id="e1197021360122"/><end id="e1204674267452"/></akap>
2658
2659
2660 <akap><begin id="b1197021399242"/><motyw id="m1197021399242">Kaleka, Żebrak</motyw>I dziadów zlazło się ze wszystkich stron co niemiara: ślepych, kulawych, niemych i zgoła bez rąk i nóg, tyla jak na odpuście jakim. Wygrywali na skrzypicach pieśnie pobożne, drugie śpiewali pobrzękując w miseczki, a wszystkie spod wozów, spod ścian i prosto z błocka żebrali lękliwie i wypraszali sobie ten grosik jakiś abo jensze wspomożenie.<end id="e1197021399242"/></akap>
2661
2662
2663 <akap>Przejrzał to wszystko Boryna, podziwował się nad niejednym, pogwarzył coś niecoś ze znajomkami i dopchał się wreszcie na targowisko świńskie, za klasztor, na ogromny piaszczysty plac, z rzadka ino obsadzony domami, gdzie pod samym murem klasztoru, zza którego wychylały się ogromne dęby, pełne jeszcze żółtych liści, kupiło się dosyć ludzi, wozów i leżały całe zagony świń spędzonych na sprzedaż.</akap>
2664
2665
2666 <akap>Rychło odnalazł Hankę z Józką, bo zaraz z krają były.</akap>
2667
2668 <akap_dialog>--- Sprzedajeta, co?</akap_dialog>
2669
2670 <akap_dialog>--- Hale, już tu targowali rzeźnicy maciorę, ale mało dają...</akap_dialog>
2671
2672 <akap_dialog>--- Świnie drogie?</akap_dialog>
2673
2674 <akap_dialog>--- Bogać tam drogie, spędzili tyla, że nie wiada, kto to rozkupi.</akap_dialog>
2675
2676 <akap_dialog>--- Są ludzie z Lipiec?</akap_dialog>
2677
2678 <akap_dialog>--- O, hań tam mają prosięta Kłęby, a i Szymek Dominików stoi przy wieprzku.</akap_dialog>
2679
2680 <akap_dialog>--- Uwińta się rychło, to se ździebko popatrzycie na jarmark.</akap_dialog>
2681
2682 <akap_dialog>--- Już też i ckno tak siedzieć.</akap_dialog>
2683
2684 <akap_dialog>--- Wiele dają za maciorę?</akap_dialog>
2685
2686 <akap_dialog>--- Trzydzieści papierków, powiadają, że niedopasiona, bo ino w gnatach gruba, a nie w słoninie.</akap_dialog>
2687
2688 <akap_dialog>--- Ocyganiają, jak ino mogą... ale, ma ci słoninę na jakie cztery palce... --- rzekł, omacawszy maciorze grzbiet i boki. --- Wieprzak chudy na bokach, ale portki ma niezgorsze na szynki --- dodał spędziwszy go z mokrego piasku, w którym do pół boków leżał zanurzony.</akap_dialog>
2689
2690 <akap_dialog><begin id="b1197021541375"/><motyw id="m1197021541375">Jedzenie</motyw>--- Za trzydzieści pięć sprzedajcie, zajrzę do Antka ino i zaraz do was przylecę. Jeść wam się nie chce?...</akap_dialog>
2691
2692 <akap_dialog>--- Pojadłyśmy już chleba.</akap_dialog>
2693
2694 <akap_dialog>--- Kupię wam i kiełbasy, ino sprzedajcie, a dobrze.<end id="e1197021541375"/></akap_dialog>
2695
2696 <akap_dialog>--- Tatulu, a nie zabaczcie<pe><slowo_obce>zabaczyć</slowo_obce> --- zapomnieć.</pe> o chustce, coście to jeszcze na zwiesne obiecali...</akap_dialog>
2697
2698
2699 <akap>Boryna sięgnął za pazuchę, ale się wstrzymał, jakby go coś tknęło, bo tylko machnął ręką i rzekł odchodząc:</akap>
2700
2701 <akap_dialog>--- Kupię ci, Józia, kupię... --- i aż w dyrdy ruszył, bo dojrzał twarz Jagny między wozami, ale nim doszedł, sczezła gdzieś do cna, jakby się w ziemię zapadła; jął więc odszukiwać Antka; niełacno to było, bo w tej uliczce, prowadzącej z targowiska na rynek, stał wóz przy wozie, i to w rzędów parę, że środkiem i z trudem niemałym a baczeniem można było przejechać, ale wnet się na niego natknął. Antek siedział na workach i smagał batem żydowskie kury, co się stadami uwijały koło kobiałek, z których jadły konie, a półgębkiem odpowiadał kupcom:</akap_dialog>
2702
2703 <akap_dialog>--- Powiedziałem siedem, to powiedziałem.</akap_dialog>
2704
2705 <akap_dialog>--- Sześć i pół daję, więcej nie można, pszenica ze śniedzią.</akap_dialog>
2706
2707 <akap_dialog>--- Jak ci, parchu, lunę przez ten pysk paskudny, to ci wnet ześniedzieje... Ale, pszenica czysta jak złoto.</akap_dialog>
2708
2709 <akap_dialog>--- Może być, ale wilgotna... Kupię na miarę i po sześć rubli i pięć złotych.</akap_dialog>
2710
2711 <akap_dialog>--- Kupisz na wagę i po siedem, rzekłem!</akap_dialog>
2712
2713 <akap_dialog>--- Co się gospodarz gniewa! Kupię nie kupię, a potargować można.</akap_dialog>
2714
2715 <akap_dialog>--- A targuj się, kiej ci pyska nie szkoda. --- I nie zwracał już uwagi na Żydów, którzy rozwiązywali worki po kolei i oglądali pszenicę.</akap_dialog>
2716
2717 <akap_dialog><begin id="b1197021659311"/><motyw id="m1197021659311">Przemoc, Sprawiedliwość, Zemsta</motyw>--- Antek, pójdę ino do pisarza i w to oczymgnienie przyjdę do cie...</akap_dialog>
2718
2719 <akap_dialog>--- Co? Na dwór skargę podajecie?</akap_dialog>
2720
2721 <akap_dialog>--- A bez kogo to padła moja graniasta?</akap_dialog>
2722
2723 <akap_dialog>--- Dużo ta wskóracie!</akap_dialog>
2724
2725 <akap_dialog>--- Swojego darować nie daruję.</akap_dialog>
2726
2727 <akap_dialog>--- I... borowego przyprzeć gdzie w boru do chojaka, sprać czym twardym, żeby mu aż żebra zapiszczały --- zaraz byłaby sprawiedliwość.<end id="e1197021659311"/></akap_dialog>
2728
2729 <akap_dialog>--- Borowy? Juści, że mu się to należy, ale dworowi też --- rzekł twardo.</akap_dialog>
2730
2731 <akap_dialog><begin id="b1197021737076"/><motyw id="m1197021737076">Ojciec, Pieniądz, Syn marnotrawny</motyw>--- Dajcie mi złotówkę.</akap_dialog>
2732
2733 <akap_dialog>--- Na co ci?</akap_dialog>
2734
2735 <akap_dialog>--- Gorzałki bym się napił i przegryzł co...</akap_dialog>
2736
2737 <akap_dialog>--- Nie masz to swoich?... cięgiem ino w ojcowe garść uważasz.</akap_dialog>
2738
2739
2740 <akap>Antek odwrócił się gwałtownie i jął pogwizdywać ze złości, a stary, chociaż z żalem i markotnością, wysupłał złotówkę i dał.<end id="e1197021737076"/></akap>
2741
2742 <akap_dialog><begin id="b1197021839199"/><motyw id="m1197021839199">Sprawiedliwość</motyw>--- Żyw wszystkich swoją krwawicą... --- myślał i spiesznie się przeciskał do ogromnego, narożnego szynku, gdzie było już sporo ludzi pożywiających się; w alkierzu od podwórza mieszkał pisarz.</akap_dialog>
2743
2744
2745 <akap>Właśnie siedział pod oknem przy stole z cygarem w zębach, w koszuli był tylko, nie umyty i rozczochrany; jakaś kobieta spała na sienniku w kącie, przykryta paltem.</akap>
2746
2747 <akap_dialog>--- Siadajcie, panie gospodarzu! --- zrzucił ze stołka obłocone ubranie i podsunął Borynie, któren zaraz opowiedział dokumentnie całą sprawę.</akap_dialog>
2748
2749 <akap_dialog>--- Wasza wygrana, jak amen w pacierzu. Jeszcze by! Krowa zdechła i chłopak choruje z przestrachu! Dobra nasza! --- zatarł ręce i szukał papieru na stole.</akap_dialog>
2750
2751 <akap_dialog>--- Hale... kiej zdrowy chłopak.</akap_dialog>
2752
2753 <akap_dialog>--- Nic nie szkodzi, mógł zachorować. Bił go przecież...</akap_dialog>
2754
2755 <akap_dialog>--- Nie, bił ino chłopaka sąsiadów.</akap_dialog>
2756
2757 <akap_dialog>--- Szkoda, to by było jeszcze lepsze. Ale to się jakoś zesztukuje, tak że będzie i choroba z pobicia, i zdechła krowa. Niech dwór płaci.</akap_dialog>
2758
2759 <akap_dialog>--- Juści, o nic nie idzie, ino o sprawiedliwość.</akap_dialog>
2760
2761 <akap_dialog>--- Zaraz się napisze skargę. Frania, a rusz no się, wałkoniu! --- krzyknął i tak mocno kopnął leżącą, że podniosła rozczochraną głowę. --- Przynieś no gorzałki i co zjeść...<end id="e1197021839199"/></akap_dialog>
2762
2763 <akap_dialog>--- Ani dydka nie mam, a wiesz, Guciu, że nie zborgują... --- mruczała i podniósłszy się z barłogu, jęła ziewać i przeciągać się; wielka była jak piec, twarz miała ogromną, obrzękłą, posiniaczoną i przepitą, a głos cienki, jakby dzieciątka.</akap_dialog>
2764
2765
2766 <akap>Pisarz pracował, aż pióro skrzypiało, pociągał cygara, puszczał dym na Borynę, który przypatrywał się pisaniu, zacierał chude, piegowate ręce i raz wraz odwracał wynędzniałą, okroszczoną twarz na Frankę; zęby przednie miał przyłamane, usta sine i wielkie czarne wąsy.</akap>
2767
2768
2769 <akap>Napisał skargę, wziął za nią rubla, wziął na marki drugiego i ugodził się na trzy za stawanie w sądzie, jak sprawa przyjdzie na stół.</akap>
2770
2771
2772 <akap>Boryna się na wszystko zgodził skwapliwie, choć mu ta pieniędzy było żal, bo miarkował, że dwór mu wszystko zapłaci, i z nawiązką.</akap>
2773
2774 <akap_dialog><begin id="b1197021927922"/><motyw id="m1197021927922">Sprawiedliwość, Chłop, Szlachcic</motyw>--- Sprawiedliwość musi być na świecie, to sprawa wygrana! --- rzekł na odchodnym.</akap_dialog>
2775
2776 <akap_dialog>--- Nie wygramy w gminnym, to pójdziemy do zjazdu, zjazd nie poradzi, pójdziemy do okręgowego, do izby sądowej --- a nie darujemy.</akap_dialog>
2777
2778 <akap_dialog>--- Zaśbym tam darował swoje! --- zawołał z zawziętością Boryna. --- I komu jeszcze, dworowi, co ma tyle lasów i ziemi!... --- rozmyślał wychodząc na rynek i zaraz jakoś przy czapnikach natknął się na Jagnę.<end id="e1197021927922"/></akap_dialog>
2779
2780
2781 <akap>Stała w czapce granatowej na głowie, a drugą jeszcze targowała.</akap>
2782
2783 <akap_dialog>--- Obaczcie no, Macieju, bo ten żółtek powiada, że dobra, a pewnikiem cygani...</akap_dialog>
2784
2785 <akap_dialog>--- Galanta, la Jędrzycha?</akap_dialog>
2786
2787 <akap_dialog>--- Juści, Szymkowi już kupiłam.</akap_dialog>
2788
2789 <akap_dialog>--- Nie za mała to będzie?</akap_dialog>
2790
2791 <akap_dialog>--- Takusińką ma ci głowę kiej moja...</akap_dialog>
2792
2793 <akap_dialog>--- Piękny z ciebie byłby parobeczek...</akap_dialog>
2794
2795 <akap_dialog>--- Abo i nie! --- zawołała zuchowato, bakierując nieco czapkę...</akap_dialog>
2796
2797 <akap_dialog>--- Wnetki by cię tu godziły do siebie...</akap_dialog>
2798
2799 <akap_dialog>--- Hale... inom za droga do służby. --- Zaczęła się śmiać.</akap_dialog>
2800
2801 <akap_dialog>--- Jak komu... mnie byś ta za droga nie była...</akap_dialog>
2802
2803 <akap_dialog>--- I w polu robić bym nie robiła...</akap_dialog>
2804
2805 <akap_dialog>--- Robiłbym ja za ciebie, Jaguś, robił... --- szepnął ciszej i tak spojrzał na nią namiętnie, aż dziewczyna cofnęła się zakłopotana i już bez targu zapłaciła za czapkę.</akap_dialog>
2806
2807 <akap_dialog>--- Sprzedaliście krowę? --- zapytał po chwili opamiętawszy się nieco i wytchnąwszy z owej lubości, co mu jak gorzałka buchnęła do głowy.</akap_dialog>
2808
2809 <akap_dialog>--- Kupili ją la księdza do Jerzowa. Matka poszła z organistami, bo chcą zgodzić parobka.</akap_dialog>
2810
2811 <akap_dialog>--- A to my sobie choćby na ten kieliszek słodkiej wstąpimy!...</akap_dialog>
2812
2813 <akap_dialog>--- Jakże to?</akap_dialog>
2814
2815 <akap_dialog>--- Zziębłaś, Jaguś, to się ździebko ogrzejesz...</akap_dialog>
2816
2817 <akap_dialog>--- Gdziebym zaś z wami szła na wódkę!...</akap_dialog>
2818
2819 <akap_dialog>--- A to przyniese i tutaj się napijem, Jaguś...</akap_dialog>
2820
2821 <akap_dialog>--- Bóg zapłać za dobre słowo, ale mi matki trza poszukać.</akap_dialog>
2822
2823 <akap_dialog>--- Pomogę ci, Jaguś... --- szepnął cichym głosem i poszedł przodem, a tak robił łokciami, że Jagna swobodnie szła za nim wskroś ciżby, ale gdy weszli między płócienne kramy, dziewczyna zwolniła, przystawała i aż jej oczy rozgorzały do tych różności porozkładanych.</akap_dialog>
2824
2825 <akap_dialog><begin id="b1197022136350"/><motyw id="m1197022136350">Skąpiec</motyw>--- To ci śliczności, mój Jezus kochany! --- szeptała przystając przed wstążkami, które uwieszone w górze, kołysały się na wietrze niby tęcza paląca.</akap_dialog>
2826
2827 <akap_dialog>--- Która ci się widzi, Jaguś, to se wybierz... --- rzekł po namyśle przezwyciężając skąpstwo.<end id="e1197022136350"/></akap_dialog>
2828
2829 <akap_dialog>--- Hale, ta żółta w kwiaty, z rubla kosztuje abo i dziesięć złotych!</akap_dialog>
2830
2831 <akap_dialog>--- Nie twoja w tym głowa, weź ino...</akap_dialog>
2832
2833
2834 <akap>Ale Jaguś przez siłę i z żalem oderwała ręce od wstążki i poszła dalej do drugiego kramu, Boryna ino pozostał na chwilę.</akap>
2835
2836
2837 <akap>A w tym znowu chustki były i materie na staniki i kaftany.</akap>
2838
2839 <akap_dialog>--- Jezus mój, jakie śliczności, Jezus! --- szeptała oczarowana i raz wraz zanurzała ręce drżące w zielone atłasy, to w czerwone aksamity i aż się jej ćmiło w oczach i serce dygotało z rozkoszy. A te chustki na głowę! Pąsowe jedwabne z zielonymi kwiatami przy obrębku; złociste całe kiej ta święta monstrancja; a modre jako to niebo po deszczu; a białe; a już najśliczniejsze te mieniące, co się lśkniły kiej woda pod zachodzącym słońcem, a lekkie, kieby z pajęczyny! <begin id="b1197022256121"/><motyw id="m1197022256121">Młodość, Próżność</motyw>Nie, nie ścierpiała i jęła przymierzać na głowę a przeglądać się w lusterku, które przytrzymywała Żydówka.</akap_dialog>
2840
2841
2842 <akap>Ślicznie jej było, jakoby zorze namotała na swoich lnianych włosach; a one modre oczy tak rozgorzały z radości, aż fiołkowy cień padał od nich na twarz pokraśniałą; uśmiechała się do siebie, aż ludzie poglądali na nią, taka była urodna i taka młodość i zdrowie biło od niej.<end id="e1197022256121"/></akap>
2843
2844 <akap_dialog>--- Dziedzicówna jaka przebrana czy co? --- szeptali.</akap_dialog>
2845
2846
2847 <akap>Przyglądała się sobie długo i z ciężkim westchnieniem zdjęła chustkę, ale wzięła się targować, bo choć kupić nie miała, a ino tak sobie, żeby oczy dłużej nacieszyć.</akap>
2848
2849
2850 <akap>Ostygła wnetki, bo kupcowa powiedziała pięć rubli, że i sam Boryna jął ją zaraz odwodzić.</akap>
2851
2852
2853 <akap>Przystanęli jeszcze przed paciorkami --- a było ich tam niemało, jakby kto cały kram posuł tymi kamuszczkami drogimi, że się lśniły a połyskały ino, aże oczów oderwać było trudno: bursztyny żółte, jakoby z żywicy pachnącej uczynione; korale, kieby z tych kropel krwi nanizane, a perły białe, wielkie jak orzechy laskowe, a drugie ze srebra i złota...</akap>
2854
2855
2856 <akap>Przymierzała Jaguś niejedne i przebierała między nimi, a już się jej widział najśliczniejszym sznur korali, obwinęła nim białą szyję we cztery rzędy i zwróciła się do starego.</akap>
2857
2858 <akap_dialog>--- Uważacie, co?</akap_dialog>
2859
2860 <akap_dialog>--- Pięknie ci, Jaguś! Mnie ta nie dziwota korale, bo ano leży we skrzyni coś z osiem biczów po nieboszce, a wielkich jak dobry groch polny!... --- rzekł z rozmysłem, od niechcenia niby.</akap_dialog>
2861
2862 <akap_dialog>--- Co mi ta z tego, kiej nie moje! --- rzuciła ostro paciorki i spiesznie już szła, zachmurzona i smutna.</akap_dialog>
2863
2864 <akap_dialog>--- Jaguś, a to przysiądźmy se ździebko.</akap_dialog>
2865
2866 <akap_dialog>--- Ale, do matki mi czas.</akap_dialog>
2867
2868 <akap_dialog>--- Nie bój się, nie odjedzie cie.</akap_dialog>
2869
2870
2871 <akap>Przysiedli na jakimś dyszlu wystającym.</akap>
2872
2873 <akap_dialog>--- Sielny jarmarek --- rzekł po chwili Boryna rozglądając się po rynku.</akap_dialog>
2874
2875 <akap_dialog>--- Przeciech nie mały! --- Poglądała jeszcze ku kramom z żałością i często sobie westchnęła, ale już ją odchodziła smutność, bo powiedziała:</akap_dialog>
2876
2877 <akap_dialog><begin id="b1204673493470"/><motyw id="m1204673493470">Szlachcic</motyw>--- Tym dziedzicom to dobrze... Widziałam dziedziczkę z Woli z panienkami, to tyla sobie kupowały, że aże lokaj za nimi nosił! I tak co jarmark!</akap_dialog>
2878
2879 <akap_dialog>--- Kto cięgiem jarmarczy --- temu długo nie starczy.</akap_dialog>
2880
2881 <akap_dialog>--- Im tam wystarczy.</akap_dialog>
2882
2883 <akap_dialog>--- Póki Żydy dają<end id="e1204673493470"/> --- rzucił złośliwie, aż Jaguś obejrzała się na niego i nie wiedziała, co rzec na to, a stary, nie patrząc na nią, zagadnął cicho:</akap_dialog>
2884
2885 <akap_dialog>--- Byli to od Michała Wojtkowego z wódką u ciebie, Jaguś, co?...</akap_dialog>
2886
2887 <akap_dialog>--- A byli i poszli!... Niezguła jeden, jemu też swatów posyłać... --- zaśmiała się.</akap_dialog>
2888
2889
2890 <akap>Boryna powstał prędko, wyjął z zanadrza chustkę i coś jeszcze w papier owinięte.</akap>
2891
2892 <akap_dialog>--- Potrzymaj no to, Jaguś, bo mnie trzeba zajrzeć do Antka.</akap_dialog>
2893
2894 <akap_dialog>--- Jest to na jarmarku? --- oczy jej pojaśniały.</akap_dialog>
2895
2896 <akap_dialog>--- Ostał przy zbożu, tam ano w ulicy. Weź sobie, Jaguś, to la ciebie --- dodał widząc, że Jagna zdumionymi oczami wodziła po chustce.</akap_dialog>
2897
2898 <akap_dialog>--- Dajecie?... Naprawdę la mnie? Jezus, jakie śliczności! --- wykrzyknęła rozwijając wstążkę tę samą, co się jej tak podobała. --- Hale, ino tak przekpiwacie se ze mnie, za cóż by mnie?... Kosztuje tyla pieniędzy... a chustka czysto jedwabna...</akap_dialog>
2899
2900 <akap_dialog>--- Weź, Jaguś, weź, la ciebie kupiłem, a jak ta któren parobek będzie przepijał do ciebie, nie odpijaj, na co sie spieszyć... mnie już czas iść.</akap_dialog>
2901
2902 <akap_dialog>--- Moje to, prawdę mówicie?</akap_dialog>
2903
2904 <akap_dialog>--- Zaśbym tam ocyganiał cię!</akap_dialog>
2905
2906 <akap_dialog>--- I uwierzyć trudno. --- I rozkładała ciągle chustkę, to wstążkę.</akap_dialog>
2907
2908 <akap_dialog>--- Ostaj z Bogiem, Jaguś.</akap_dialog>
2909
2910 <akap_dialog>--- Bóg wam zapłać, Macieju.</akap_dialog>
2911
2912
2913 <akap>Boryna odszedł, a Jagna raz jeszcze rozwinęła i przepatrywała, naraz zawinęła wszystko razem i chciała bieżyć za nim i oddać... bo jakże jej brać od obcego, nie krewny żaden ni pociotek nawet... ale już starego nie było.</akap>
2914
2915
2916 <akap>Pociągnęła wolno szukać matki i z lubością, ostrożnie dotykała chustki, wsadzonej za pazuchę. Taka była uradowana, że ino jej białe zęby połyskiwały w uśmiechu, a twarz gorzała rumieńcem.</akap>
2917
2918 <akap_dialog><begin id="b1197022422994"/><motyw id="m1197022422994">Żebrak</motyw>--- Jagusia!... Do wspomożenia... biedna sierota... ludzie kochane... krześcijany prawdziwe... Zdrowaś Maria za te duszyczki... Jagusia!...</akap_dialog>
2919
2920
2921 <akap>Jagna oprzytomniała i jęła oczami szukać, kto ją wołał i skąd, i wnet dojrzała Agatę siedzącą pod murem klasztoru na garści słomy, że to błocko w tym miejscu było po kostki.</akap>
2922
2923
2924 <akap>Przystanęła, żeby jakiego grosza poszukać, a Agata uradowana z obaczenia swojaczki, nuż wypytywać się, co tam w Lipcach się dzieje...<end id="e1197022422994"/></akap>
2925
2926 <akap_dialog>--- Wykopaliśta już?</akap_dialog>
2927
2928 <akap_dialog>--- Do cna!</akap_dialog>
2929
2930 <akap_dialog>--- Nie wiecie, co u Kłębów?</akap_dialog>
2931
2932 <akap_dialog>--- Wygnali was w tyli świat, na żebry, a ciekawiście ich?</akap_dialog>
2933
2934 <akap_dialog>--- Wygnali, nie wygnali, samam poszła, bo trza było... jakże, darmo to mi dadzą ten kąt abo jeść, kiej sie u nich nie przelewa... A ciekawam, boć krewniaki...</akap_dialog>
2935
2936 <akap_dialog>--- A co z wami?</akap_dialog>
2937
2938 <akap_dialog><begin id="b1197022465723"/><motyw id="m1197022465723">Modlitwa, Żebrak</motyw>--- A co, chodzę od kościoła do kościoła, od wsi do wsi, od jarmarku na jarmarek i tą modlitwą upraszam se u dobrych ludzi gdzie kąt, gdzie warzy łyżkę, gdzie grosik jaki! Dobre są ludzie, ubogiemu nie dadzą umrzeć z głodu, nie...<end id="e1197022465723"/> <begin id="b1197022518844"/><motyw id="m1197022518844">Choroba, Śmierć</motyw>Nie wiecie, zdrowi tam wszyscy u Kłębów? --- zapytała nieśmiało.</akap_dialog>
2939
2940 <akap_dialog>--- Zdrowi, a wy nie chorujecie?</akap_dialog>
2941
2942 <akap_dialog>--- I... gdzie zaś, w piersiach mę cięgiem poboliwa, a jak się naziębię, to i żywą krwią pluję... Niedługo mi już, niedługo... Choć ino do zwiesny dociągnąć, wrócić do wsi i tam se między swojemi zamrzeć --- o to ino Jezusiczka proszę, o to jedynie... --- rozłożyła ręce, okręcone różańcami, wzniesła zapłakaną twarz i jęła się modlić tak gorąco, aż łzy jej pociekły z zaczerwienionych oczów.<end id="e1197022518844"/></akap_dialog>
2943
2944 <akap_dialog><begin id="b1197022554154"/><motyw id="m1197022554154">Modlitwa, Pieniądz, Pobożność</motyw>--- Zmówcie pacierz za tatula --- szepnęła Jagna wtykając jej pieniądz.<end id="e1197022554154"/></akap_dialog>
2945
2946 <akap_dialog>--- To będzie za tych w czyścu ostających, a za swoich to już ja i tak się cięgiem modlę i Boga proszę, za żywych i umarłych, Jaguś, a nie przysyłali to z wódką?</akap_dialog>
2947
2948 <akap_dialog>--- Przychodzili.</akap_dialog>
2949
2950 <akap_dialog>--- I żaden ci się nie uwidział?...</akap_dialog>
2951
2952 <akap_dialog>--- Żaden. Ostajcie z Bogiem, a na zwiesnę do nas zajrzyjcie... --- powiedziała prędko i poszła do matki, którą ujrzała z dala z organistami.</akap_dialog>
2953
2954
2955 <akap>Boryna zaś powracał do Antka wolno, raz, że ciżba była, a drugie, że mu Jaguś cięgiem w myśli stała, ale nim doszedł, spotkał się z kowalem.</akap>
2956
2957
2958 <akap>Przywitali się i szli w podle siebie milcząc.</akap>
2959
2960 <akap_dialog>--- Skończycie to ze mną, hę? --- zaczął ostro kowal.</akap_dialog>
2961
2962 <akap_dialog>--- Niby z czym? Mogłeś mi to samo i w Lipcach powiedzieć. --- Zły już był.</akap_dialog>
2963
2964 <akap_dialog>--- Przecież już cztery roki czekam.</akap_dialog>
2965
2966 <akap_dialog>--- Przybaczyłeś se dzisiaj! To se jeszcze poczekaj ze czterdzieści, kiej zamrę.</akap_dialog>
2967
2968 <akap_dialog>--- Już i ludzie mi redzą, żeby do sądu podać... ale...</akap_dialog>
2969
2970 <akap_dialog>--- Podaj. Powiem ci, gdzie skargi piszą, i na pisarza dam rubla...</akap_dialog>
2971
2972 <akap_dialog>--- Ale se myślę, że po dobremu się zagodzimy... --- skręcił chytrze.</akap_dialog>
2973
2974 <akap_dialog>--- Prawda, z kim nie wojną --- z tym zgodą.</akap_dialog>
2975
2976 <akap_dialog>--- Sami to miarkujecie niezgorzej.</akap_dialog>
2977
2978 <akap_dialog><begin id="b1197022642091"/><motyw id="m1197022642091">Sprawiedliwość</motyw>--- Mnie ta z tobą ni zgody, ni wojny nie potrzeba.</akap_dialog>
2979
2980 <akap_dialog>--- Zawżdy to pierwszy żonie powiadam, że ociec jest za sprawiedliwością.</akap_dialog>
2981
2982 <akap_dialog>--- Kużden jest za sprawiedliwością, komu ją w kumy prosić potrza --- mnie nie potrza, bom ci nic niewinowaty --- powiedział twardo, aż kowal zmiękł, że to z tej strony go napocząć nie napocznie<end id="e1197022642091"/>, i jakby nigdy nic, najspokojniej i prosząco rzekł:</akap_dialog>
2983
2984 <akap_dialog><begin id="b1204673874628"/><motyw id="m1204673874628">Alkohol, Obyczaje, Rodzina</motyw>--- Napiłbym się czego, postawicie?...</akap_dialog>
2985
2986 <akap_dialog>--- Postawię. Jakże, najlepszy zięć prosi, to choćby i całą kwartę --- przekpiwał zdziebko wchodząc do narożnego szynku; był już tam i Jambroży, ale nie pił, siedział w kącie markotny jakiś i smutny.</akap_dialog>
2987
2988 <akap_dialog>--- Po gnatach mę łupie, to pewnie na pluchę --- wyrzekał.</akap_dialog>
2989
2990
2991 <akap>Wypili raz i drugi, ale w milczeniu, bo obaj dość złości mieli do się na wątpiach.</akap>
2992
2993 <akap_dialog>--- Kiej na pogrzebie pijeta! --- ozwał się Jambroży, zły juści, że go to nie poprosili, bo od rana jakby nic w gębie nie miał.</akap_dialog>
2994
2995 <akap_dialog>--- Jakże gadać? Ociec tyla dzisiaj sprzedaje, to muszą uważać, komu pieniądze na precenta dać...</akap_dialog>
2996
2997 <akap_dialog>--- Macieju! Mówię wam, Macieju, że Pan Jezus...</akap_dialog>
2998
2999 <akap_dialog>--- Komu Maciej, to Maciej, a tobie wara! Widzisz go, juchę. Za pan brat świnia z pastucha. --- Ozeźlił się srodze.</akap_dialog>
3000
3001
3002 <akap>A kowal, że to już po dwóch mocnych, nabrał rezonu i rzekł cicho:</akap>
3003
3004 <akap_dialog>--- Ociec, powiedzcie to słowo: dacie czy nie?</akap_dialog>
3005
3006 <akap_dialog>--- Powiedziałem: do grobu ze sobą nie zabierę, a przódzi ni morga nie popuszczę. Na wycug do waju nie pójdę... jeszcze mi miły ten rok abo i dwa na świecie.</akap_dialog>
3007
3008 <akap_dialog>--- To spłatę dajcie.</akap_dialog>
3009
3010 <akap_dialog>--- Rzekłem, słyszałeś?</akap_dialog>
3011
3012 <akap_dialog>--- Za trzecią kobietą się oglądają, to co im ta znaczą dzieci --- szepnął Jambroży.</akap_dialog>
3013
3014 <akap_dialog>--- A bo i pewnie.</akap_dialog>
3015
3016 <akap_dialog>--- Spodoba mi się, to się i ożenię. Zabronisz?</akap_dialog>
3017
3018 <akap_dialog>--- Zabronić nie zabronię, ale...</akap_dialog>
3019
3020 <akap_dialog>--- Jak mi się spodoba, to z wódką poślę choćby jutro.</akap_dialog>
3021
3022 <akap_dialog>--- Ślijcie, a bo ja to wam przeciwny! Dajcie mi chociaż tego ciołka, co wam ostał po graniastej, to i sam pomogę. Rozum wy swój macie, to miarkujecie, z czym wam najlepiej. Nie raz i nie dwa przekładałem żonie, co wam ano kobiety potrzeba, żeby upadku w gospodarstwie nie było...</akap_dialog>
3023
3024 <akap_dialog>--- Mówiłeś to tak, Michał?...</akap_dialog>
3025
3026 <akap_dialog>--- Żebym tak spowiedzi świętej nie doczekał. Mówiłem. Całej wsi przecież redzę, jak komu potrzeba, a nie wiedziałbym, co wam potrzeba!</akap_dialog>
3027
3028 <akap_dialog>--- Cyganisz ty, jucho, aż się kurzy, ale jutro przyjdź, ciołka dostaniesz, bo jak prosisz --- dam; a prawować się zechcesz ze mną --- to ten patyk złamany weźmiesz abo i co gorsze.</akap_dialog>
3029
3030
3031 <akap>Napili się jeszcze, kowal już postawił i przyzwał jeszcze do kompanii Jambroża, któren ochotnie się przysiadł i jął gadki ucieszne opowiadać, a przekpiwać się, że raz wraz śmiechem wybuchali.</akap>
3032
3033
3034 <akap>Niedługo cieszyli się ze sobą, bo każdemu pilno było iść do swoich, a i do spraw różnych; rozeszli się w zgodzie, ale jeden drugiemu nie wierzył ani tyla, co za paznokciem --- znali się dobrze jak te łyse konie i przezierali na wskroś, kieby przez szyby.<end id="e1204673874628"/></akap>
3035
3036
3037 <akap><begin id="b1197022772117"/><motyw id="m1197022772117">Pijaństwo</motyw>Jambroży tylko ostał, poczekiwał na kumów abo i znajomków, żeby mu kto postawił jeszcze jaką półkwaterkę, bo dobra i psu mucha, póki kto całego gnata nie rzuci, a napić się lubiał niezgorzej i samemu stawiać sobie było trudno, a nie dziwota, kościelnym był ino.<end id="e1197022772117"/></akap>
3038
3039
3040 <akap>I jarmark dobiegał już końca.</akap>
3041
3042
3043 <akap>W samo południe zaświeciło słońce, ale tylko tyla, coby kto lustrem mignął po świecie, i zaraz się schowało za chmury; a już przed wieczorem sposępniało na świecie, chmurzyska wlekły się nisko, że prawie na dachach leżały, i drobny deszcz jął siać kiej przez gęste sito. To i rozjeżdżali się prędzej, każdy spieszył do dom, żeby się dostać przed nocą i większą pluchą.</akap>
3044
3045
3046 <akap>I handlerze rychlej zdejmowali kramy i pakowali się na wozy, że to deszcz zacinał coraz gęstszy i zimniejszy.</akap>
3047
3048
3049 <akap><begin id="b1207130518890"/><motyw id="m1207130518890">Karczma, Noc, Żebrak</motyw>Mrok zapadał prędko ciężki i mokry.</akap>
3050
3051
3052 <akap>Miasteczko pustoszało i milkło.</akap>
3053
3054
3055 <akap>Tylko dziady jeszcze gdzieniegdzie pojękiwali spod ścian i w karczmach podnosiły się wrzaski pijaków i kłótnie.<end id="e1207130518890"/></akap>
3056
3057
3058 <akap>Jakoś już o samym wieczorze wyjechali z miasta Borynowie; sprzedali wszystko, co mieli, nakupowali różności i użyli jarmarku, co się zowie. Antek podcinał koni i jechał, aż się błoto otwierało, bo i ziąb był, i podpili sobie wszyscy niezgorzej, stary, choć skąpy był i aż piszczał za groszem, a tak ich dzisiaj ugaszczał i jadłem, i napitkiem, i tym dobrym słowem, że aż dziwno było.</akap>
3059
3060
3061 <akap>Noc się zrobiła zupełna, gdy dojechali do lasu.</akap>
3062
3063
3064 <akap>Ciemno było, że choć oko wykol; deszcz padał coraz grubszy i gdzieniegdzie po drodze rozlegały się turkoty wozów i ochrypłe śpiewy pijaków, albo i ktosik człapał się wolno po błocie.</akap>
3065
3066
3067 <akap>A środkiem topolowej drogi, co ino szumiała głucho i pojękiwała jakby z zimna, szedł Jambroży pijany już całkiem, taczał się z boku na bok, czasem utknął na drzewo abo i w błoto, ale się rychło podnosił i cięgiem podśpiewywał na całe gardło, jak to miał we zwyczaju.</akap>
3068
3069
3070 <akap>Plucha szła taka i ciemność, że koniom ogonów nie rozeznał, a i światła wsi widziały się ledwie jako to wilczych ślepiów migotanie.</akap>
3071
3072
3073
3074
3075
3076
3077
3078
3079
3080
3081
3082 <naglowek_rozdzial>VI</naglowek_rozdzial>
3083
3084
3085
3086 <akap><begin id="b1197023226946"/><motyw id="m1197023226946">Jesień</motyw>Deszcze się rozpadały na dobre.</akap>
3087
3088
3089 <akap>Już od samego jarmarku świat z wolna zatapiał się w szarych, mętnych szkliwach deszczów, że tylko obrysy borów i wsi majaczyły blade, niby z przemiękłej przędzy utkane.</akap>
3090
3091
3092 <akap>Szły nieskończone, zimne, przenikające szarugi jesienne.</akap>
3093
3094
3095 <akap>Siwe, lodowate bicze deszczów siekły bezustannie ziemię i przemiękały do głębi, aż drzewo każde, źdźbło każde dygotało w bezmiernym bólu.</akap>
3096
3097
3098 <akap>A spod ciężkich chmur, skłębionych nad ziemią, spod zielonawych szarug wychylały się chwilami szmaty pól poczerniałych, przemiękłych, rozpłaszczonych --- to wybłyskiwały strugi spienionej wody, płynącej bruzdami, albo czerniały drzewa samotne na miedzach --- jak przygięte, nabrzmiałe wilgocią, trzęsły ostatnimi łachmanami liści i szamotały się rozpacznie, niby psy na uwięzi.</akap>
3099
3100
3101 <akap>Drogi opustoszałe rozlały się w błotniste, gnijące kałuże.</akap>
3102
3103
3104 <akap>Krótkie, smutne, bezsłoneczne dnie wlekły się ciężko przegniłymi smugami światła, a noce zapadały czarne, głuche, rozpaczliwe bezustannym, monotonnym chlupotem...</akap>
3105
3106
3107 <akap>Przerażająca cichość ogarnęła ziemię.</akap>
3108
3109
3110 <akap>Umilkły pola, przycichły wsie, ogłuchły bory.</akap>
3111
3112
3113 <akap>Wsie poczerniały i jakby silniej przywarły do ziemi, do płotów, do tych sadów nagich, poskręcanych i jęczących z cicha.</akap>
3114
3115
3116 <akap>Szara kurzawa deszczów przysłoniła świat, wypiła barwy, zgasiła światła i zatopiła w mrokach ziemię, że wszystko wydało się jakby sennym majaczeniem, a smutek wstawał z pól przegniłych, z borów zdrętwiałych, z pustek obumarłych i wlókł się ciężkim tumanem; przystawał na głuchych rozstajach, pod krzyżami, co wyciągały rozpacznie ramiona, na pustych drogach, gdzie nagie drzewa trzęsły się z zimna i łkały w męce --- do opuszczonych gniazd zaglądał pustymi oczami, do rozwalonych chałup --- na umarłych cmentarzach tłukł się wśród mogił zapomnianych i krzyży pogniłych i płynął światem całym; przez nagie, odarte, splugawione pola, przez wsie zapadłe i zaglądał do chat, do obór, do sadów, aż bydło ryczało z trwogi, drzewa się przyginały z głuchym jękiem, a ludzie wzdychali żałośnie w strasznej tęsknocie --- w nieutulonej tęsknocie za słońcem.</akap>
3117
3118
3119 <sekcja_swiatlo/>
3120 <separator_linia/>
3121 <sekcja_swiatlo/>
3122
3123
3124 <akap>Deszcz mżył bezustannie, jakoby kto drobnym szkliwem przysłaniał świat, że Lipce całe tonęły w gęstych tumanach szarugi, spod której tylko gdzieniegdzie czerniały dachy, to obmoknięte płoty kamienne lub te brudne kołtuny dymów, co się wiły nad kominami i wlekły po sadach.<end id="e1197023226946"/></akap>
3125
3126
3127 <akap>Cicho było we wsi, tylko gdzieniegdzie młócono po stodołach, ale z rzadka, bo wieś cała była na kapuśniskach.</akap>
3128
3129
3130 <akap>Pustka leżała na błotnistej, rozmiękłej drodze i pusto było w obejściach i przed domami, czasami tylko ktoś zamajaczył we mgle i ginął wnetki, że tylko człapanie trepów po błocie było słychać albo wóz naładowany kapustą wlókł się wolno od torfowisk i rozganiał gęsi, brodzące za liściami spadłymi z wozów.</akap>
3131
3132
3133 <akap>Staw szamotał się w ciasnych brzegach i przybierał ciągle, bo aż się przelewał w niższych miejscach na drogę po Borynowej stronie, sięgał płotów i bryzgał pianą na ściany chałup.</akap>
3134
3135
3136 <akap>Cała wieś była zajęta wycinaniem i zwożeniem kapusty; pełno jej było po klepiskach, sieniach i izbach, a jak u niektórych i pod okapami siniały kupy główek.</akap>
3137
3138
3139 <akap>Przed domami, wystawione na deszcz, mokły ogromne beczki.</akap>
3140
3141
3142 <akap>Spieszono się na gwałt, bo deszcz prawie nie ustawał, a drogi robiły się grząskie, nie do przebycia.</akap>
3143
3144
3145 <akap>I u Dominikowej dzisiaj wycinano.</akap>
3146
3147
3148 <akap><begin id="b1197023308795"/><motyw id="m1197023308795">Praca</motyw>Już od rana pojechała na kapuśnisko Jagna z Szymkiem, bo Jędrzych ostał i łatał ano dach, że to przeciekał w paru miejscach.</akap>
3149
3150
3151 <akap>Pod wieczór to już było i jakby się ździebko mroczeć zaczynało, to stara raz wraz wychodziła przed dom i patrzała w mgły, ku młynowi, i nasłuchiwała, czy nie jadą jeszcze?...</akap>
3152
3153
3154 <akap>A na kapuśniskach, leżących nisko za młynem, w torfowiskach, wrzała jeszcze na dobre robota.<end id="e1197023308795"/></akap>
3155
3156
3157 <akap>Czarniawe mokre mgły leżały na łąkach, że tylko gdzieniegdzie błyskały szerokie rowy pełne siwej wody i wysokie zagony kapusty, siniejącej bladą zielenią albo rdzawej niby pasy blachy żelaznej, a tu i owdzie majaczyły we mgle czerwone wełniaki kobiet i kupy wyciętych główek.</akap>
3158
3159
3160 <akap>W dali przemglonej, nad rzeką, co płynęła z szumem wskroś gęstych zarośli, siniejących niby chmura, czerniały stogi torfu i wozy, do których donoszono kapustę w płachtach, bo z powodu rozmiękłego gruntu dojechać nie było można do kapuśnisków.</akap>
3161
3162
3163 <akap>Docinali już niektórzy i zabierali się do domu, więc i głosy coraz mocniejsze rozlegały się w mgle i leciały z zagonu na zagon.</akap>
3164
3165
3166 <akap>Jagna skończyła dopiero co swój zagon, zmęczona była srodze, głodna i przemoczona do skóry, bo nawet i trepy zapadały się w rudy, torfiasty grunt po kostki, że raz wraz je zzuwała, żeby wylać wodę.</akap>
3167
3168 <akap_dialog>--- Szymek, a dyć się ruchaj prędzej, bo już kulasów nie czuję! --- wołała żałośnie, a widząc, że chłopak nie może sobie zadać, wyrwała mu niecierpliwie ogromny tobół, zarzuciła go na plecy i poniesła na wóz.</akap_dialog>
3169
3170 <akap_dialog>--- Parobek z ciebie tyli, a miętki jesteś w grzbiecie, kiej kobieta po rodach --- szepnęła pogardliwie, wsypując kapustę do półkoszków wysłanych słomą.</akap_dialog>
3171
3172
3173 <akap>Szymek przywstydzony mamrotał coś pod nosem, skrobał się po kołtunach i zaprzęgał konia.</akap>
3174
3175 <akap_dialog>--- Spiesz się, Szymek, bo noc! --- naganiała go znosząc co chwila kapustę na wóz.</akap_dialog>
3176
3177
3178 <akap>Jakoż i noc nadchodziła, mrok gęstniał i czerniał, a deszcz się wzmagał, że tylko pluskało po rozmiękłej ziemi i rowach, jakby kto ziarnem sypał.</akap>
3179
3180 <akap_dialog>--- Józia! skończycie to dzisiaj? --- zawołała do Boryniańki, która z Hanką i Kubą wycinała w podle.</akap_dialog>
3181
3182 <akap_dialog>--- Skończymy! Bo i czas do domu, taka plucha, że mnie już do koszuli przejęło. Jedziecie to już?</akap_dialog>
3183
3184 <akap_dialog>--- Juści. Noc zaruteńko i taka ćma, że się drogi nie rozezna. Jutro się zwiezie resztę. Sielną macie kapustę! --- dodała pochylając się ku nim i patrząc na majaczące w mgle kupy.</akap_dialog>
3185
3186 <akap_dialog>--- I wasza niezgorsza, a już co korpiele<pe><slowo_obce>korpiel</slowo_obce> --- brukiew; roślina pastewna, w której jadalny jest słodki, bulwiasty korzeń.</pe>, to macie największe...</akap_dialog>
3187
3188 <akap_dialog>--- Z nowego nasienia była rozsada, dobrodziej przywieźli z Warszawy.<begin id="b1204704258736"/><motyw id="m1204704258736">Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna</motyw></akap_dialog>
3189
3190 <akap_dialog>--- Jagna! --- ozwał się znowu z mgieł głos Józi --- wiecie, a to jutro Walek Józefów śle z wódką do Marysi pociotkowej...</akap_dialog>
3191
3192 <akap_dialog>--- Taki skrzat! A ma to ona już lata? Widzi mi się, że jeszcze łoni krowy pasała!...</akap_dialog>
3193
3194 <akap_dialog>--- La chłopa to już lata ma, ale i morgów ma tyla, że się parobki śpieszą.</akap_dialog>
3195
3196 <akap_dialog>--- Będą się i do ciebie śpieszyły, Józia, będą...</akap_dialog>
3197
3198 <akap_dialog>--- Jak się tatuś z trzecią nie ożenią! --- zakrzyczała Jagustynka gdzieś z trzeciego zagona.</akap_dialog>
3199
3200 <akap_dialog>--- Co wam też w głowie, a toć dopiero na zwiesnę matkę pochowali --- powiedziała przetrwożonym głosem Hanka.</akap_dialog>
3201
3202 <akap_dialog>--- Co ta chłopu szkodzi. Kużden chłop to jak ten wieprzak, żeby nie wiem jak był nachlany, to do nowego koryta ryj wrazi... Ho, ho, jedna jeszcze nie dojdzie... nie ostygnie całkiem, a już za drugą się ogląda... pieski to naród... A jak to zrobił Sikora? W trzy tygodnie po pochówku pierwszej z drugą się ożenił.</akap_dialog>
3203
3204 <akap_dialog>--- Prawda, ale i drobiazgu po nieboszczce ostało pięcioro...</akap_dialog>
3205
3206 <akap_dialog>--- Rzekliście! Ale ino głupie uwierzą, że la dzieci się ożenił... la siebie, bo mu markotno było samemu pod pierzyną!...<end id="e1204704258736"/></akap_dialog>
3207
3208 <akap_dialog>--- My byśwa ojcu nie dali, oho!... --- zawołała energicznie Józia.</akap_dialog>
3209
3210 <akap_dialog>--- Młódka ty jeszcze, to i głupia... ojcowy grunt, to i ojcowa wola!</akap_dialog>
3211
3212 <akap_dialog>--- Dzieci też coś znaczą i prawo swoje mają --- zaczęła Hanka.</akap_dialog>
3213
3214 <akap_dialog>--- Z cudzego woza to złaź choć i wpół morza --- mruknęła głucho Jagustynka i zamilkła, bo Józka rozgniewana zaczęła nawoływać Witka, co się był wałęsał gdzieś nad rzeką, a Jagna się nie wtrącała do tej rozmowy --- uśmiechała się ino niekiedy, że się to jej jarmark przypomniał, i nosiła kapustę, a skoro wóz był już pełen, Szymek jął wyjeżdżać ku drodze.</akap_dialog>
3215
3216 <akap_dialog>--- Ostajcie z Bogiem --- rzuciła do sąsiadek.</akap_dialog>
3217
3218 <akap_dialog>--- Jedźta z Bogiem, my też zaraz... Jaguś, a przyjdziesz do nas obierać, co?</akap_dialog>
3219
3220 <akap_dialog>--- Powiedz ino, kiedy potrza, a przyjdę, Józia, przyjdę...</akap_dialog>
3221
3222 <akap_dialog>--- A w niedzielę chłopaki wyprawiają muzykę u Kłębów, wiecie to?</akap_dialog>
3223
3224 <akap_dialog>--- Wiem, Józia, wiem.</akap_dialog>
3225
3226 <akap_dialog>--- Spotkacie Antka, to powiedzcie, że czekamy, niech pośpieszy --- prosiła Hanka.</akap_dialog>
3227
3228 <akap_dialog>--- Dobrze, dobrze...</akap_dialog>
3229
3230
3231 <akap><begin id="b1204704585010"/><motyw id="m1204704585010">Koń</motyw>Pobiegła prędzej, żeby dognać wóz, bo Szymek odjechał był już ze staję, że ino go słychać było, jak klął na konia; wóz grzęznął i zarzynał się aż po osie w rozmiękłym, torfiastym gruncie, że na dołkach i w gorszych miejscach oboje musieli pomagać koniowi, żeby wyciągnął z trzęsawiska.</akap>
3232
3233
3234 <akap><begin id="b1197023601887"/><motyw id="m1197023601887">Próżność</motyw>Milczeli oboje, Szymek wiódł konia i zważał, żeby nie wywrócić, bo dołów wszędzie było pełno, a Jagna szła z drugiej strony, podpierała ramieniem wóz i rozmyślała, jak się to trzeba wystroić na to obieranie do Borynów.<end id="e1197023601887"/></akap>
3235
3236
3237 <akap>Mrok zapadał prędko, że ledwie konia widać było, deszcz jakby przestał, tylko mokra, ciężka mgła wisiała, że oddychać było ciężko, a górą szumiał głucho wiatr i bił w drzewa na grobli, do której dojeżdżali właśnie.</akap>
3238
3239
3240 <akap>Podjazd na groblę był ciężki, bo stromy i śliski, koń utykał i co krok przystawał odpoczywać, że ledwie zdzierżeli wóz, żeby nie uciekł.</akap>
3241
3242 <akap_dialog>--- Nie trza było tyle kłaść na jednego konia! --- ozwał się jakiś głos z grobli.<end id="e1204704585010"/></akap_dialog>
3243
3244 <akap_dialog>--- To wy, Antoni?...</akap_dialog>
3245
3246 <akap_dialog>--- Juści.</akap_dialog>
3247
3248 <akap_dialog>--- A pośpieszajcie, bo już tam Hanka was wypatruje... Pomóżcie nam...</akap_dialog>
3249
3250 <akap_dialog>--- Poczekajcie, niech ino zejdę, to pomogę. Pomroka taka, że nic nie widać.</akap_dialog>
3251
3252
3253 <akap>Wjechali zaraz na groblę, bo tak potężnie podparł, aż koń ruszył z kopyta i zatrzymał się dopiero na wierzchu.</akap>
3254
3255 <akap_dialog>--- Bóg wam zapłać, ale też mocni jesteście, że laboga! --- wyciągnęła do niego rękę.</akap_dialog>
3256
3257
3258 <akap>Zamilkli nagle, wóz ruszył, a oni szli koło siebie nie wiedząc, co mówić, zmieszani dziwnie oboje.</akap>
3259
3260 <akap_dialog>--- Wracacie to? --- szepnęła cicho.</akap_dialog>
3261
3262 <akap_dialog>--- Ino cię do młyna odprowadzę, Jaguś, bo tam w drodze woda wyrwę zrobiła.</akap_dialog>
3263
3264 <akap_dialog><begin id="b1204705094037"/><motyw id="m1204705094037">Pożądanie</motyw>--- To dopiero ciemnica, co? --- wykrzyknęła.</akap_dialog>
3265
3266 <akap_dialog>--- Boisz się, Jaguś? --- szepnął przysuwając się bliżej.</akap_dialog>
3267
3268 <akap_dialog>--- Hale, bałabym się ta...</akap_dialog>
3269
3270
3271 <akap>Znowu zamilkli i szli tak przy sobie, że biodro w biodro, ramię w ramię...</akap>
3272
3273 <akap_dialog>--- A oczy to się wam świecą jak temu wilkowi... aże dziwno...</akap_dialog>
3274
3275 <akap_dialog>--- Będziesz w niedzielę na muzyce u Kłębów?</akap_dialog>
3276
3277 <akap_dialog>--- A bo to matka mi dadzą...</akap_dialog>
3278
3279 <akap_dialog>--- Przyjdź, Jaguś, przyjdź... --- prosił cichym, przyduszonym głosem.</akap_dialog>
3280
3281 <akap_dialog>--- Chcecie to? --- zapytała miękko, zaglądając mu w oczy.</akap_dialog>
3282
3283 <akap_dialog>--- Laboga, a dyć ino la ciebie zgodziłem skrzypka z Woli i la ciebie namówiłem Kłęba, żeby dał chałupy, la ciebie, Jaguś... --- szeptał i tak przysuwał twarz do jej twarzy, i dyszał, aż się cofnęła nieco i zadygotała ze wzruszenia.</akap_dialog>
3284
3285 <akap_dialog>--- Idźcie już... czekają na was... jeszcze kto nas obaczy... idźcie...</akap_dialog>
3286
3287 <akap_dialog>--- A przyjdziesz?</akap_dialog>
3288
3289 <akap_dialog>--- Przyjdę... przyjdę... --- powtórzyła obzierając się za nim, ale już zniknął w mgle, tylko odgłos jego kroków słychać było po błocie.</akap_dialog>
3290
3291
3292 <akap>Dreszcz nią wstrząsnął gwałtowny i coś jak płomień wichrem przeleciał przez serce i głowę, aż się zatoczyła. Ani wiedziała, co się jej stało, oczy ją paliły, jakby zasypane zarzewiem, tchu złapać nie mogła ni przyciszyć serca namiętnie bijącego; rozkładała ręce bezwiednie, jak do obejmowania, rozprężała się w sobie, bo ją brały takie szalone ciągotki, że omal nie krzyczała... dopędziła wozu, chwyciła się luśni i choć nie potrza było, tak potężnie pchała, aż wóz skrzypiał, chwiał się i główki spadały w błoto... a przed oczami cięgiem widziała jego twarz i oczy roziskrzone, pożądliwe... palące...</akap>
3293
3294 <akap_dialog>--- Smok, nie chłop... chyba takiego drugiego we świecie nie ma... --- myślała bezładnie.<end id="e1204705094037"/></akap_dialog>
3295
3296
3297 <akap><begin id="b1204705156446"/><motyw id="m1204705156446">Woda </motyw>Oprzytomniał ją turkot młyna, obok którego przejeżdżali, i szum wody płynącej na koła i spod stawideł otwartych, bo przybór był ogromny. Rzeka z rykiem głuchym spadała na dół i rozbita na białą miazgę, kłębiła się i jaśniała w rzece rozlewającej się szeroko.<end id="e1204705156446"/></akap>
3298
3299
3300 <akap><begin id="b1204705252563"/><motyw id="m1204705252563">Bogactwo, Chłop</motyw>W domu młynarza, stojącym zaraz przy drodze, już się świeciło i przez szyby przysłonięte firankami widać było lampę stojącą na stole.</akap>
3301
3302 <akap_dialog>--- Mają lampę kiej u dobrodzieja albo i we dworze jakim...</akap_dialog>
3303
3304 <akap_dialog>--- Bo to nie bogacze?... Grontu to ma więcej od Boryny i na precenta pieniądze daje, i na mieleniu to nie okpiwa, co? --- ciągnął Szymek.</akap_dialog>
3305
3306 <akap_dialog>--- Żyją kiej dziedzice... Takim to dobrze... Po pokoju chodzą... na kanapach się wylegują... w cieple siedzą... słodko jadają, a ludzie na nich robią... --- myślała, ale bez zazdrości<end id="e1204705252563"/>, nie słuchając Szymka, któren o ile mrukliwy był, o tyle kiej się rozgadał, to już bez nijakiego końca.</akap_dialog>
3307
3308
3309 <akap>Dowlekli się wreszcie do chałupy.</akap>
3310
3311
3312 <akap>W izbie widno było i ciepło, ogień buzował się wesoło na trzonie; Jędrzych obierał ziemniaki, a stara nastawiała kolację.</akap>
3313
3314
3315 <akap>Jakiś stary, siwy człowiek grzał się przy kominie.</akap>
3316
3317 <akap_dialog>--- Skończyliście, Jaguś?</akap_dialog>
3318
3319 <akap_dialog>--- A ino, telo że ta ździebko, może ze trzy płachty, ostało na zagonie.</akap_dialog>
3320
3321
3322 <akap><begin id="b1197023812062"/><motyw id="m1197023812062">Święty</motyw>Poszła do komory się przebrać i wkrótce już się zwijała po izbie i narządzała jedzenie pilnie poglądając i ciekawie na starego, któren siedział w głębokim milczeniu, patrzał w ogień, przebierał ziarna różańca i poruszał ustami. A gdy siadali do kolacji, stara położyła łyżkę dla niego i zapraszała.</akap>
3323
3324 <akap_dialog>--- Ostajcie z Bogiem... zajrzę tu jeszcze, bo może i w Lipcach ostanę na dłużej...</akap_dialog>
3325
3326
3327 <akap>Uklęknął na środku izby, pochylił się przed obrazami, przeżegnał i wyszedł.</akap>
3328
3329 <akap_dialog>--- Kto to? --- zapytała Jagna zdziwiona.</akap_dialog>
3330
3331 <akap_dialog>--- Wędrownik ci to święty, od grobu Jezusowego idzie... dawno go znam, już tu nieraz bywał i przynosił świętości różne... Jakoś ze trzy roki temu...<end id="e1197023812062"/></akap_dialog>
3332
3333
3334 <akap><begin id="b1197023839858"/><motyw id="m1197023839858">Kaleka</motyw>Nie skończyła, bo wszedł Jambroży, pochwalił Boga i usiadł przed kominem.</akap>
3335
3336 <akap_dialog>--- Ziąb taki i plucha, że aże mi moja drewniana noga skostniała.<end id="e1197023839858"/></akap_dialog>
3337
3338 <akap_dialog>--- Wam też po nocy i takim błocku łazić... nie siedzielibyście to w chałupie i pacierze se przepowiadali... --- mruczała Dominikowa.</akap_dialog>
3339
3340 <akap_dialog>--- Cniło mi się samemu, tom do dzieuch wyszedł i do ciebie, Jaguś, pierwszej wstąpiłem...</akap_dialog>
3341
3342 <akap_dialog>--- Kostucha waszej dziewusze na imię...</akap_dialog>
3343
3344 <akap_dialog>--- Z młodszymi hula, a o mnie całkiem zabaczyła!...</akap_dialog>
3345
3346 <akap_dialog>--- Ale?... --- zagadnęła Dominikowa pytająco.</akap_dialog>
3347
3348 <akap_dialog><begin id="b1197023905810"/><motyw id="m1197023905810">Kara, Ksiądz, Przemoc, Własność, Konflikt</motyw>--- Prawdę mówię. Dobrodziej był z Panem Jezusem u Bartka za wodą...</akap_dialog>
3349
3350 <akap_dialog>--- Cie... na jarmarku widziałam go zdrowym...</akap_dialog>
3351
3352 <akap_dialog>--- Zięciaszek ci go tak sprał kołkiem, że aż mu wątpia odbił.</akap_dialog>
3353
3354 <akap_dialog>--- O cóż, kiedy?...</akap_dialog>
3355
3356 <akap_dialog>--- A o cóż by, jak nie o gront. Wadzili się już z pół roku, aż się i dzisiaj w połednie porachowali.</akap_dialog>
3357
3358 <akap_dialog>--- Że to kary boskiej nie ma na tych zabijaków --- ozwała się Jagna.</akap_dialog>
3359
3360 <akap_dialog>--- Przyjdzie, nie bój się, Jagno, przyjdzie --- rzekła twardo stara wznosząc oczy na obrazy święte.<end id="e1197023905810"/></akap_dialog>
3361
3362 <akap_dialog>--- A kto już pomarł, nie wstanie --- szepnął Jambroży cicho.</akap_dialog>
3363
3364 <akap_dialog>--- Siadajcie do miski, zjecie, co jest.</akap_dialog>
3365
3366 <akap_dialog>--- Nie od tegom, nie. Miseczce jednej, bele dużej, poradzę jeszcze --- podkpiwał.</akap_dialog>
3367
3368 <akap_dialog>--- Wam to ino przekpiwania w głowie i zabawa.</akap_dialog>
3369
3370 <akap_dialog>--- Tyla i mojego, tyla, na cóż mi turbacje, hę?</akap_dialog>
3371
3372
3373 <akap>Obsiedli ławkę, na której stały miski, i jedli wolno i w milczeniu. Jędrzych pilnował, żeby dokładać i dolewać, tylko Jambroży raz po raz powiadał jakie słowo ucieszne i sam się śmiał najbardziej, bo chłopaki, chociaż rade były się pośmiać, bali się srogiego wzroku matki.</akap>
3374
3375 <akap_dialog>--- Dobrodziej w domu? --- zagadnęła pod koniec.</akap_dialog>
3376
3377 <akap_dialog>--- A gdzie by na takie błoto? Jak Żyd w książkach siedzi.</akap_dialog>
3378
3379 <akap_dialog>--- Mądry ci on, mądry...</akap_dialog>
3380
3381 <akap_dialog>--- I dobry, że nie znaleźć lepszego... --- dodała Jagna.</akap_dialog>
3382
3383 <akap_dialog>--- Juści... pewnie... na brzuch se nie pluje ani drugiemu na brodę, a co mu kto da, weźmie...</akap_dialog>
3384
3385 <akap_dialog>--- Nie pletlibyście bele czego.</akap_dialog>
3386
3387
3388 <akap><begin id="b1197023992928"/><motyw id="m1197023992928">Kobieta, Praca, Córka, Syn</motyw>Powstali od kolacji. Jagna ze starą siadły do kądzieli przed kominem, a synowie jak zwykle zajęli się sprzątaniem, myciem naczyń i obrządkiem. Tak już zawżdy u Dominikowej było, że synów swoich dzierżyła żelazną ręką i rychtowała ich na dziewki, żeby ino Jagusia rączków se nie pomazała.<end id="e1197023992928"/></akap>
3389
3390
3391 <akap>Jambroży zapalił fajkę, pykał w komin, to poprawiał głownie i dorzucał gałęzi i raz wraz spoglądał na kobiety, ważył cosik w głowie i układał.</akap>
3392
3393 <akap_dialog>--- Były pono u was swaty?</akap_dialog>
3394
3395 <akap_dialog>--- Abo to jedne.</akap_dialog>
3396
3397 <akap_dialog>--- Nie dziwota, Jagna kiej malowana. Dobrodziej powiedział, że i w mieście nie spotkać piękniejszej.</akap_dialog>
3398
3399
3400 <akap>Jagna poczerwieniała z ucieszności.</akap>
3401
3402 <akap_dialog>--- Tak powiedział! Niech mu Bóg da zdrowie! Dawno się już zbierałam zanieść na wotywę, dawno, ale jutro zaraz zaniesę.</akap_dialog>
3403
3404 <akap_dialog><begin id="b1204705811062"/><motyw id="m1204705811062">Mężczyzna, Młodość, Starość</motyw>--- Przysłałby tu jeszcze ktoś z wódką, ino się boją ździebko...--- zaczął po cichu.</akap_dialog>
3405
3406 <akap_dialog>--- Parobek?... --- zapytała stara nawijając na turkoczące po podłodze wrzeciono.</akap_dialog>
3407
3408 <akap_dialog>--- Gospodarz na całą wieś, rodowy... ale wdowiec.</akap_dialog>
3409
3410 <akap_dialog>--- Dziecków cudzych kolebała nie będę...</akap_dialog>
3411
3412 <akap_dialog>--- Odchowane, nie bój się, Jaguś, odchowane.</akap_dialog>
3413
3414 <akap_dialog>--- Co jej tam po starym... ma jeszcze lata... poczeka se na młodego, jak się jej uda jaki.</akap_dialog>
3415
3416 <akap_dialog>--- Takiego nie braknie, a bo to młodych brak? Jak świece chłopaki, papierosy palą, w karczmie tańcują, gorzałkę piją i ino patrzą za dzieuchami, która jakie morgi ma i trochę gotowego grosza, żeby balować było za co... Gospodarze juchy, do połednia śpią, a po połedniu taczkami gnój wożą i motyczkami orzą pole...</akap_dialog>
3417
3418 <akap_dialog>--- Na poniewierkę takiemu Jagny nie dam.</akap_dialog>
3419
3420 <akap_dialog>--- Niepróżno mówią, żeście we wsi najmądrzejsza...</akap_dialog>
3421
3422 <akap_dialog>--- Ale i za starym też uciechy nijakiej dla młódki...</akap_dialog>
3423
3424 <akap_dialog>--- A bo to do uciechy nie ma młodych?</akap_dialog>
3425
3426 <akap_dialog>--- Staryście kiej świat, a pstro wama jeszcze we łbie --- powiedziała surowo.</akap_dialog>
3427
3428 <akap_dialog>--- I... gada się, byle ozór nie skiełczał.</akap_dialog>
3429
3430
3431 <akap>Zamilkli na długo.</akap>
3432
3433 <akap_dialog>--- Stary uszanuje i na cudzy grosz niełasy --- podjął znowu Jambroży.</akap_dialog>
3434
3435 <akap_dialog>--- Nie, nie, ino obraza boska z tego bywa.</akap_dialog>
3436
3437 <akap_dialog>--- Mógłby zapis zrobić --- rzekł serio wytrząsając fajkę na trzon.</akap_dialog>
3438
3439 <akap_dialog>--- Jagna ma dosyć swojego --- odpowiedziała po chwili, wahająca już i niepewna.</akap_dialog>
3440
3441 <akap_dialog>--- Więcej by on dał, niźli wziął, więcej...<end id="e1204705811062"/></akap_dialog>
3442
3443 <akap_dialog>--- Rzekliście!</akap_dialog>
3444
3445 <akap_dialog>--- Co wiadomo, nie z wiatru wziąłem ani z pomyślonku, nie od siebie przyszedłem...</akap_dialog>
3446
3447
3448 <akap>Milczeli znowu. Stara ogładzała długo rozwichrzoną kądziel, potem pośliniła palec i jęła wyciągać lniane włókna lewą ręką, a prawą puszczała w wir wrzeciono, że z warczeniem, kieby bąk, kręciło się po podłodze i furkotało.</akap>
3449
3450 <akap_dialog>--- Jakże? Ma to przysłać?</akap_dialog>
3451
3452 <akap_dialog>--- Któren?</akap_dialog>
3453
3454 <akap_dialog>--- Nie wiecie to? A dyć tamten! --- wskazał przez okno na światła, ledwie migoczące przez staw, u Boryny.</akap_dialog>
3455
3456 <akap_dialog>--- Dorosłe dzieci, dobrego słowa nie dadzą i prawa do swoich części mają.</akap_dialog>
3457
3458 <akap_dialog>--- Ale może zapisać to, co jego... jakże?... A chłop dobry i gospodarz nie bele jaki, i pobożny, i krzepki jeszcze, sam widziałem, jak se korzec żyta zadawał na plecy. Już tam by Jagnie nic nie brakowało, chyba tego ptasiego mleka... a że wasz Jędrzych na bezrok do wojska staje... to Boryna z urzędnikami się zna, wie, do kogo trafić, mógłby pomóc...</akap_dialog>
3459
3460 <akap_dialog><begin id="b1204706282196"/><motyw id="m1204706282196">Małżeństwo, Matka, Córka, Mężczyzna, Mąż</motyw>--- Jak ci się widzi, Jaguś?...</akap_dialog>
3461
3462 <akap_dialog>--- Mnie ta wszystko jedno, każecie, to pójdę... wasza w tym głowa, nie moja... --- mówiła cicho, wsparła czoło na kądzieli i zapatrzyła się w ogień bezmyślnie, i słuchała wesołego trzaskania gałązek. Ten czy tamten, wszystko było jej zarówno --- wstrząsnęła się tylko nieco na przypomnienie Antka.</akap_dialog>
3463
3464 <akap_dialog>--- Jakże? --- pytał Jambroży powstając z ławki.</akap_dialog>
3465
3466 <akap_dialog>--- Niech przysyłają... zrękowiny nie ślub jeszcze... --- odrzekła wolno.</akap_dialog>
3467
3468
3469 <akap>Jambroży pożegnał się i poszedł prosto do Boryny.</akap>
3470
3471
3472 <akap>Jagna wciąż siedziała nieruchoma i milcząca.</akap>
3473
3474 <akap_dialog>--- Jaguś... córuchno... co?...</akap_dialog>
3475
3476 <akap_dialog>--- A nic... wszyćko mi zarówno... Każecie, to pójdę za Borynę... a nie, to ostanę przy was... bo mi to źle wami?...</akap_dialog>
3477
3478
3479 <akap>Stara przędła dalej i mówiła cicho:</akap>
3480
3481 <akap_dialog>--- Najlepiej chcę la ciebie, najlepiej... Juści, że stary on jest, ale krzepki jeszcze, i ludzki, nie tak jak drugie chłopy, uszanuje cię... Panią se będziesz u niego, gospodynią... A jak zapis zrobi, to już go tak narychtuję, żeby gront wypadł w podle naszego, koło żyta pod górką... a choćby i ze sześć morgów zapisał... Słuchasz to? Ze sześć morgów! A trza ci iść za chłopa... trza... po co mają wygadywać na ciebie i na ozorach obnosić po wsi?... Wieprzka by się zabiło... a może i nie... może... --- umilkła i już w głowie układała sobie resztę, bo Jaguś jakby nie słyszała jej słów, przędła machinalnie, i jakby jej nie obchodził los własny, tak nie myślała o tym zamężciu.</akap_dialog>
3482
3483
3484 <akap><begin id="b1204706351355"/><motyw id="m1204706351355">Kobieta, Ziemia</motyw>A bo to jej źle było przy matce? Robiła, co chciała, i nikt jej marnego słowa nie powiedział. Co ją tam obchodziły gronta, a zapisy, a majątki --- tyle co nic, abo i mąż? Mało to chłopaków latało za nią? --- niechby tylko chciała, to choćby wszystkie na jedną noc się zlecą... i myśl jej leniwie się snuła jak nić lniana z kądzieli i jak ta nić okręcała się ciągle jednako na tym, że jak matka każą, to pójdzie za Borynę... Juści, że go nawet woli od innych, bo kupił jej wstążkę i chustkę... juści... ale i Antek by kupił to samo... a i inne może... żeby tylko miały Borynowe pieniądze... każden dobry... i wszystkie razem... a bo ona ma głowe, żeby wybierać! Matki w tym głowa, żeby zrobić jak potrza...</akap>
3485
3486
3487 <akap>Zapatrzyła się znowu w okno, bo poczerniałe, zwiędłe georginie, kołysane przez wiatr, zaglądały w szyby, ale wnet zapomniała o nich, zapomniała o wszystkim, nawet o sobie samej, zapadła w takie prześwięte bezczucie, jak ta ziemia rodzona w jesienne martwe noce – bo jako ta ziemia święta była Jagusia dusza --- jako ta ziemia. Leżała w jakiś głębokościach nie rozeznanych przez nikogo w bezładzie marzeń sennych --- ogromna a nieświadoma siebie --- potężna a bez woli, bez chcenia bez pragnień --- martwa a nieśmiertelna, i jako tę ziemię brał wicher każdy, obtulał sobą i kołysał, i niósł tam, gdzie chciał... i jako tę ziemię o wiośnie budziło ciepłe słońce, zapładniało życiem, wstrząsało dreszczem ognia, pożądania i miłości --- a ona rodzi, bo musi... bo jako ta ziemia święta, taka była Jagusia dusza – jako ta ziemia!...<end id="e1204706351355"/><end id="e1204706282196"/></akap>
3488
3489
3490 <akap>I długo tak siedziała w milczeniu, ino te oczy gwiezdne świeciły się kiej spokojne wody w wiośniane południe, aż ocknęła z nagła, bo ktosik otwierał drzwi do sieni.</akap>
3491
3492
3493 <akap>Wbiegła Józka zadyszana, przypadła do komina, wylewała z trepów wodę i rzekła:</akap>
3494
3495 <akap_dialog>--- Jaguś, jutro u nas obieranie, przyjdziesz?</akap_dialog>
3496
3497 <akap_dialog>--- Przyjdę.</akap_dialog>
3498
3499 <akap_dialog>--- W izbie będziemy obierali. Ambroży tam siedzą u tatula, tom się chyłkiem wyrwała na wieś, żeby ci powiedzieć. Będzie Ulisia i Marysia, i Wikta, i pociotkowe, i drugie... I chłopaki przyjdą... Pietrek obiecał się ze skrzypicą...</akap_dialog>
3500
3501 <akap_dialog>--- Któren to?</akap_dialog>
3502
3503 <akap_dialog>--- A Michałów, co za wójtem siedzą, <begin id="b1207131304529"/><motyw id="m1207131304529">Czas </motyw>co to w kopanie przyszedł z wojska<end id="e1207131304529"/>... i tak mówi pokracznie, że go i wymiarkować trudno...</akap_dialog>
3504
3505
3506 <akap>Natrzepała, co ino mogła, i poleciała do dom.</akap>
3507
3508
3509 <akap>Cisza znowu objęła izbę.</akap>
3510
3511
3512 <akap>Czasami deszcz uderzał w szyby, jakby kto przygarścią piasku rzucił, to wiatr szumiał i baraszkował w sadzie albo dmuchał w komin, że głownie się rozsypywały po trzonie, i dym buchał na izbę... a cięgiem warczały wrzeciona po podłodze.</akap>
3513
3514
3515 <akap>Wieczór ciągnął się wolno i długo, aż stara cichym, drżącym głosem zaśpiewała:</akap>
3516
3517
3518 <poezja_cyt>
3519         <strofa>Wszystkie nasze dzienne sprawy...</strofa>
3520 </poezja_cyt>
3521
3522
3523 <akap>A chłopaki z Jagną wtórowali z cicha, a tak przenikliwie, aż kury w sieni na grzędach krzekorzyć zaczęty i pogdakiwać.</akap>
3524
3525
3526
3527
3528
3529
3530
3531
3532
3533
3534 <naglowek_rozdzial>VII</naglowek_rozdzial>
3535
3536
3537 <akap><begin id="b1197024422507"/><motyw id="m1197024422507">Deszcz</motyw>Nazajutrz dzień był tak samo zadeszczony i posępny.</akap>
3538
3539
3540 <akap>Co chwila ktoś wychodził z jakiejś chałupy i długo a frasobliwie poglądał w omglony świat, czy się gdzie nie przejaśnia --- ale nic, kromie burych chmur, płynących tak nisko, że darły się o drzewa, widać nie było; deszcz mżył bezustannie, tyle że jakoś zaraz z południa przeszedł w ulewę, jakoby kto upusty niebieskie otworzył, że ino dudniło po dachach.<end id="e1197024422507"/></akap>
3541
3542
3543 <akap>Ludzie się kwasili po chałupach; jaki taki lazł po tym błocie i deszczu do sąsiadów na wyrzekanie, że to czas taki, co i psa na dwór wygonić trudno, a tu niejeden ściółkę miał jeszcze w lesie, kto znów drew nie zwiózł, a insze, bez mała wszystkie prawie, nie docięli w polu kapusty, po którą i nie wyjechać dzisiaj, bo ano <begin id="b1204706795621"/><motyw id="m1204706795621">Jesień, Woda </motyw>staw tak przybrał w nocy, że musieli do dnia wywrzeć stawidła i puścić wodę do rzeki, która i przez to rozlała się szeroko, aż łąki stanęły pod wodą, a kapuśniska jako te wyspy czerniały się grzbietami zagonów spośród siwej, spienionej topieli.<end id="e1204706795621"/></akap>
3544
3545
3546 <akap>U Dominikowej też nie zwieźli tej reszty, jaka w polu ostała.</akap>
3547
3548
3549 <akap><begin id="b1204707413101"/><motyw id="m1204707413101">Deszcz, Nuda</motyw>Jagna już od rana nie mogła dać sobie rady, chodziła ino z kąta w kąt, to patrzyła przez okna na krzę georginii, powaloną przez falę, w ten świat zadeszczony i wzdychała żałośnie.</akap>
3550
3551 <akap_dialog>--- Cni mi się, że laboga! --- szeptała, z niecierpliwością oczekując zmroku i pójścia do Borynów na to obieranie kapusty, a tu dzień wlókł się tak wolno, kiej ten dziadek po błocie, tak nudnie i tak jakoś smutnie, że już wydzierżyć było nie sposób. Rozdrażniona też była, że cięgiem krzyczała na chłopaków i potrącała, co się jej tylko pod ręce nawinęło, a do tego głowa ją poboliwała, aż se owsem rozprażonym i octem skropionym obłożyła ciemię --- dopiero przeszło. Mimo to miejsca sobie znaleźć nie mogła i robota leciała z rąk, a ona zapatrzała się w staw rozchlustany, któren niby ptak jaki rozwijał ciężkie skrzydła, bił nimi, podrywał się z szumem, aż woda wypryskiwała na drogi, a ulecieć nie mógł, jakby nogami wrośnięty w ziemię. A za wodą stał dom Boryny, dobrze było widać zielony ze starości dach i ganek świeżo pokryty gontami, bo się jeszcze żółciły, i zabudowania za sadem, ale całkiem nie wiedziała, na co patrzy...<end id="e1204707413101"/></akap_dialog>
3552
3553
3554 <akap><begin id="b1204707446317"/><motyw id="m1204707446317">Kobieta, Lekarz</motyw>Dominikowej nie było od samego rana, bo ją wezwali do rodzącej kobiety na drugi koniec wsi, jako że lekująca była i znająca się na różnych chorobach.<end id="e1204707446317"/></akap>
3555
3556
3557 <akap><begin id="b1204707822970"/><motyw id="m1204707822970">Nuda</motyw>A Jagnę aż podrywało, żeby gdzie bieżyć we świat, do ludzi, ale co się przyodziała na głowę w zapaskę i wyjrzała za próg na błoto i pluchę --- to się jej odechciewało wszystkiego... że w końcu aż się jej płakać chciało z tej jakiejś dziwnej tęskności... to nie mogąc sobie poradzić, otworzyła swoją skrzynkę i jęła z niej wyjmować a rozkładać po łóżkach przyodziewek świąteczny... aż poczerwieniało w izbie od wełniaków pasiastych... zapasek... kaftanów... ale nie cieszyło ją to dzisiaj, nie... patrzyła obojętnym, znudzonym wzrokiem na dobro swoje, tylko wyciągnęła spod spodu chustkę Borynową i wstążkę, ustroiła się w nią i długo przeglądała się w lusterku.<end id="e1204707822970"/></akap>
3558
3559 <akap_dialog>--- Niezgorzej... trza się na wieczór w to przyodziać... --- pomyślała i zdjęła zaraz, bo ktoś szedł opłotkami do chałupy.</akap_dialog>
3560
3561
3562 <akap>Wszedł Mateusz... Jagna aż krzyknęła ze zdziwienia, bo ten ci to był, o którego najwięcej pomawiano ją, że z nim w sadzie nocami się schodzi, a często i gdzie indziej puszcza... Parobek był starszy, bo mu już dobrze było po trzydziestce, kawaler jeszcze, ale żenić się nie chciał, że to siostry miał nie powydawane, a jak Jagustynka plotkowała, że mu to dzieuchy abo i cudze żony lepiej smakowały... Chłop był rozrosły jak dąb, mocny, dufający w siebie i przez to tak harny i nieustępliwy, że mało kto się go nie bojał. A sposobna jucha była do wszystkiego; na fleciku grywał, że aż do duszy szło, wóz zrobić zrobił, chałupy stawiał, piece wylepiał, wszystko robił tak sprawnie, że ino mu się robota w garściach paliła; grosz go się ino nie trzymał całkiem, choć zarabiał sporo, bo wszystko zaraz przepił i przefundował albo i rozpożyczył... Gołąb było mu na przezwisko, choć i do jastrzębia prędzej był podobien z twarzy i z onej zapalczywości...</akap>
3563
3564 <akap_dialog>--- Niech będzie pochwalony!</akap_dialog>
3565
3566 <akap_dialog>--- Na wieki... Mateusz!</akap_dialog>
3567
3568 <akap_dialog>--- Jam ci, Jaguś, ja...</akap_dialog>
3569
3570
3571 <akap>Ścisnął ją za rękę i tak gorąco patrzył w oczy, aż się dziewczyna zarumieniła i niespokojnie na drzwi poglądała.</akap>
3572
3573 <akap_dialog>--- A to z pół roku byłeś we świecie... --- szepnęła zmieszana.</akap_dialog>
3574
3575 <akap_dialog>--- Całe pół roku i dwadzieścia i trzy dni... dobrzem liczył... --- a rąk jej nie puszczał.</akap_dialog>
3576
3577 <akap_dialog>--- Zapalę światło! --- zawołała, że to się już mroczyło na dobre i żeby mu się wyrwać.</akap_dialog>
3578
3579 <akap_dialog><begin id="b1197024812185"/><motyw id="m1197024812185">Pocałunek</motyw>--- Przywitajże mnie, Jaguś --- prosił cicho i chciał ją objąć, ale wysunęła się prędko i szła do komina zapalić światło, bojała się, żeby ich tak po ciemku matka nie zeszła abo i kto drugi, ale nie zdążyła, bo Mateusz chycił ją wpół, przycisnął mocno do siebie i jął zapamiętale całować...</akap_dialog>
3580
3581
3582 <akap>Zatrzepotała się kiej ptak, ale nie jej moc wyrwać się takiemu głodnemu smokowi, któren ściskał, aż żebra trzeszczały, i tak całował, że całkiem zesłabła, oczy jej zaszły mgłą, tchu złapać nie mogła, że ino ostatkiem skamlała:</akap>
3583
3584 <akap_dialog>--- Puść... Mateusz... Matula...</akap_dialog>
3585
3586 <akap_dialog>--- Jeszcze ździebko, Jaguś, jeszcze raz, bo się całkiem wścieknę... --- I tak całował, że mu dziewczyna całkiem zmiękła i leciała przez ręce kiej woda, ale puścił ją, bo posłyszał w sieniach kroki, sam zapalił nad okapem lampkę i skręcał papierosa, a roziskrzonymi uciechą oczami spoglądał na Jaguś, że to jeszcze przyjść do siebie nie przyszła, bo się mocno dzierżyła ściany i dyszała ciężko.<end id="e1197024812185"/></akap_dialog>
3587
3588
3589 <akap>Jędrzych wszedł i ogień na trzonie rozdmuchiwał, nastawiał garnki z wodą i cięgiem się po izbie kręcił, że <begin id="b1204707985721"/><motyw id="m1204707985721">Pożądanie</motyw>już mało wiele ze sobą mówili, a ino poglądali na się iskrzącymi, głodnymi oczami, jakoby się zjeść chcieli...<end id="e1204707985721"/></akap>
3590
3591
3592 <akap>Wnetki, bo jakoś w pacierzy parę, nadeszła Dominikowa, musi być zła była, bo już w sieniach wywarła gębę na Szymka, a ujrzawszy Mateusza popatrzyła nań srogo, na przywitanie nie zważała i poszła do komory przyoblec się.</akap>
3593
3594 <akap_dialog>--- Idź se, bo cię matka zeklną jeszcze... --- prosiła cicho.</akap_dialog>
3595
3596 <akap_dialog>--- Wyjdziesz to do mnie, Jaguś, co? --- prosił.</akap_dialog>
3597
3598 <akap_dialog>--- Wróciłeś to już ze świata? --- rzekła stara, jakby go dopiero spostrzegając.</akap_dialog>
3599
3600 <akap_dialog><begin id="b1197024936947"/><motyw id="m1197024936947">Kłótnia</motyw>--- Wróciłem, matko... --- mówił łagodnie i chciał ją w rękę pocałować.</akap_dialog>
3601
3602 <akap_dialog>--- Ale, suka ci była matką, nie ja! --- warknęła wyrywając rękę ze złością. --- Po coś tu przyszedł? Mówiłam ci już, że tutaj nic po tobie...</akap_dialog>
3603
3604 <akap_dialog>--- Do Jagusi przyszedłem, nie do was --- hardo zawołał, bo go już złość brała.</akap_dialog>
3605
3606 <akap_dialog>--- Wara ci od Jagusi, słyszysz! Wara ci, żeby ją potem bez ciebie na ozorach obnosili po wsi, jak tę jaką ostatnią... ani mi się pokazuj na oczy!... --- wrzasnęła.</akap_dialog>
3607
3608 <akap_dialog>--- Krzyczycie kiej wrona, że wieś cała usłyszy!...</akap_dialog>
3609
3610 <akap_dialog>--- Niech usłyszą, niech się zlecą, niech wiedzą, żeś się Jagny przyczepił kiej rzep psiego ogona, że i ożogiem trudno cię odegnać!...</akap_dialog>
3611
3612 <akap_dialog><begin id="b1204708096291"/><motyw id="m1204708096291">Kobieta, Konflikt, Mężczyzna</motyw>--- Żebyście nie kobieta, to bym warna ździebko żebra zmacał za powiedanie takie...</akap_dialog>
3613
3614 <akap_dialog>--- Spróbuj, zbóju jeden, spróbuj, psie!... --- pochwyciła za żelazny pogrzebacz.</akap_dialog>
3615
3616
3617 <akap>Ale i na tym skończyła, bo Mateusz splunął, trzasnął drzwiami i wyszedł prędko, bo jakże, z babą się to miał bić i pośmiewisko z siebie dla wsi czynić?<end id="e1204708096291"/></akap>
3618
3619
3620 <akap><begin id="b1197024983908"/><motyw id="m1197024983908">Kobieta, Mężczyzna, Pożądanie, Wyrzuty sumienia</motyw>A stara, że to już jego nie stało, wsiadła na Jagnę i hajże jazgotać, a wypominać wszystko, co miała na wątpiach... <begin id="b1204708272359"/><motyw id="m1204708272359">Łzy</motyw>Jaguś siedziała cicho, aż zmartwiała ze strachu, ale kiedy słowa matki dojęły ją do żywego... przecknęła, schowała głowę w pierzynę i buchnęła płaczem i wyrzekaniami... rozżalona była srodze... bo przecież nic temu niewinna... nie zwoływała go do chałupy...<end id="e1197024936947"/> sam przyszedł... a na zwiesnę, co matka wypominają... to... spotkał ją przy przełazie... mogła się to wyrwać takiemu smokowi?... kiej ją tak ozebrało, że... a potem mogła się to ognać przed nim?... Zawsze się z nią tak dzieje, że niech kto a ostro spojrzy na nią albo i ściśnie mocno... to się w niej wszystko trzęsie, moc ją odchodzi i tak mdli w dołku, że już o niczym nie wie... co ona winowata?</akap>
3621
3622
3623 <akap>Skarżyła się cicho przez łzy, aż stara się udobruchała i jęła troskliwie obcierać jej twarz i oczy, a głaskać po głowinie, a uspokajać...<end id="e1197024983908"/></akap>
3624
3625 <akap_dialog>--- Cichoj, Jaguś, nie płacz... nie... a to oczy ci się zaczerwienią kiej królikowi i jak to pójdziesz do Borynów?<end id="e1204708272359"/></akap_dialog>
3626
3627 <akap_dialog>--- Czas to już? --- spytała po chwili, spokojniejsza nieco.</akap_dialog>
3628
3629 <akap_dialog>--- Juści, że pora, a przybierz się pięknie, ludzie tam będą, a i sam Boryna uważa...</akap_dialog>
3630
3631
3632 <akap>Podniesła się zaraz Jaguś i zaczęła się ubierać.</akap>
3633
3634 <akap_dialog>--- Nie uwarzyć ci to mleka?</akap_dialog>
3635
3636 <akap_dialog>--- Nie chce mi się całkiem jeść, matulu.</akap_dialog>
3637
3638 <akap_dialog>--- Szymek, wygrzewasz się pokrako, a tam krowy o pusty żłób zębami dzwonią! --- krzyknęła resztą złości, aż Szymek uciekł, żeby czego nie oberwać.</akap_dialog>
3639
3640 <akap_dialog>--- Widzi mi się --- mówiła ciszej, pomagając Jagnie się przyodziać --- że kowal jest w zgodzie z Boryną. Spotkałam go, wiódł od starego sielnego ciołka... Szkoda... dobrze wart z piętnaście papierków... ale może to i dobrze, że są w zgodzie, bo kowal pyskacz i na prawie się zna... --- odstąpiła parę kroków i z lubością przyglądała się córce. --- Ale, tego złodzieja Kozła pono już wypuścili, trzeba znowu zamykać wszystko a pilnować...</akap_dialog>
3641
3642 <akap_dialog>--- Pójdę już!</akap_dialog>
3643
3644 <akap_dialog>--- Idź, a siedź do północka i gzij się tam z parobkami! --- wybuchnęła resztą złości.</akap_dialog>
3645
3646
3647 <akap>Jagna wyszła, ale jeszcze z drogi słyszała starą, jak krzyczała na Jędrka, że świnie nie wegnane do chlewów, a kury nocują po drzewach.</akap>
3648
3649
3650 <akap>U Boryny już było sporo ludzi.</akap>
3651
3652
3653 <akap>Ogień buzował się na kominie i rozświetlał ogromną izbę, aż lśniły się szkła od obrazów i kołysały się te światy, czynione z kolorowych opłatków i na nitkach wiszące u czarnych, okopconych belek; na środku izby leżała kupa czerwonej kapusty, a w półkole, szeroko zatoczone, twarzami do ognia, siedziały rzędem dziewczyny i kilka kobiet starszych --- obierały z liści kapustę, a główki rzucały na rozesłaną pod oknem płachtę.</akap>
3654
3655
3656 <akap>Jaguś ogrzała ręce przy kominie, ostawiła trepy pod oknem i siadła zaraz z kraju przy starej Jagustynce, i jęła się roboty.</akap>
3657
3658
3659 <akap>Gwar się też w miarę podnosił, bo przybywało jeszcze kobiet i parobków, którzy wraz z Kubą znosili kapustę ze stodoły, ale częściej kurzyli papierosy i szczerzyli zęby do dziewczyn, a prześmiewali się społecznie.</akap>
3660
3661
3662 <akap>Józka, choć to i skrzat był jeszcze, a rej wodziła i w robocie, i w śmiechach, bo starego nie było, a Hanka, jak to zwyczajnie, kiej ta ćma łaziła abo mruk.</akap>
3663
3664 <akap_dialog>--- Czerwono w izbie, jakby od makowych kwiatów! --- zawołał Antek, bo był wtoczył do sieni beczki, a teraz ustawiał przed kominem, z boku nieco, szatkownicę.</akap_dialog>
3665
3666 <akap_dialog>--- Ba, zestroiły się kiej na wesele! --- ozwała się któraś starsza.</akap_dialog>
3667
3668 <akap_dialog>--- A Jaguś to kiejby ją kto w mleku wymył --- zaczęła złośliwie Jagustynka.</akap_dialog>
3669
3670 <akap_dialog>--- Poniechajcie --- szepnęła czerwieniąc się.</akap_dialog>
3671
3672 <akap_dialog>--- Cieszta się dziewczyny, bo już Mateusz przywędrował ze świata, zaraz się tu zaczną muzyki a tańce, a wystawanie po sadach... --- ciągnęła stara.</akap_dialog>
3673
3674 <akap_dialog>--- Całe lato go nie było.</akap_dialog>
3675
3676 <akap_dialog>--- Jakże, dwór stawiał we Woli.</akap_dialog>
3677
3678 <akap_dialog>--- Majster jucha, bańki nosem puszcza --- rzekł któryś z parobków.</akap_dialog>
3679
3680 <akap_dialog>--- A do dzieuch tak sposobny, że i trzech kwartałów czekać nie potrza...</akap_dialog>
3681
3682 <akap_dialog>--- Jagustynka to nikomu dobrego słowa nie dadzą --- zaczęła jakaś dziewczyna.</akap_dialog>
3683
3684 <akap_dialog>--- Pilnuj się, bym o tobie nie chciała co rzec...</akap_dialog>
3685
3686 <akap_dialog><begin id="b1204708715887"/><motyw id="m1204708715887">Pielgrzym, Pobożność, Praca u podstaw</motyw>--- Wiecie, pono ten stary wędrownik już przyszedł.</akap_dialog>
3687
3688 <akap_dialog>--- Będzie dzisiaj u nas! --- zawołała Józia.</akap_dialog>
3689
3690 <akap_dialog>--- Bez całe trzy roki bywał we świecie.</akap_dialog>
3691
3692 <akap_dialog>--- We świecie?... Był ci u grobu Jezusowego!</akap_dialog>
3693
3694 <akap_dialog>--- Hale! Widział go tam kto? Cygani jucha, a głupie wierzą; tak samo i kowal opowiada o zamorskich krajach, co ino w gazetach wyczyta...</akap_dialog>
3695
3696 <akap_dialog>--- Nie gadajcie, Jagustynko, sam dobrodziej przytwierdzał do mojej matki.</akap_dialog>
3697
3698 <akap_dialog>--- Prawda, że to Dominikowa jakby drugą chałupę ma na plebanii i zawżdy wiedzą, czy księdza brzuch boli --- lekująca przeciech...</akap_dialog>
3699
3700
3701 <akap>Jagna zmilkła, ale poczuła dziwną ochotę choćby tym nożem ją żgnąć, bo cała izba parsknęła śmiechem, tylko Ulisia Grzegorzowa nachyliła się do Kłębowej i spytała:</akap>
3702
3703 <akap_dialog>--- Skąd on jest?</akap_dialog>
3704
3705 <akap_dialog>--- Skąd? Ze świata szerokiego, abo to kto wie? --- Nachyliła się nieco, wzięła główkę na dłoń, obcinała liście i mówiła szybko, coraz głośniej, żeby i drugie słyszały: --- Co trzecią zimę przychodzi do Lipiec i u Boryny zakłada kwaterę... <begin id="b1204708754987"/><motyw id="m1204708754987">Święty</motyw>Rochem kazał się przezywać, choć mu ta pewnie i nie Roch... Dziad jest i nie dziad, kto go tam wie... ale pobożny człowiek i dobry... ino mu tej obrączki nad głowę, a byłby rychtyk kiej te świątki na obrazach. Różańce ma na szyi obcierane o grób Jezusowy...<end id="e1204708754987"/> obrazki dzieciom daje święte, a jak niektórym, to i takie z królami, co to z naszego narodu przódzi wychodziły... i książki pobożne ma i takie, w których stoi wszystko, i historie różne o świecie... czytał je przecież mojemu Walkowi, to i ja, i mój słuchalim, inom przepomniała, bo i wymiarkować ciężko... A nabożny taki, że z pół dnia przeklęczy, drugi raz pod krzyżem albo i gdzie w polu, a do kościoła ino na mszę chodzi. Dobrodziej zapraszał go do siebie, na plebanię, to mu rzekł:</akap_dialog>
3706
3707 <akap_dialog>--- Z narodem mi ostać, nie na pokojach moje miejsce...</akap_dialog>
3708
3709 <akap_dialog>--- Miarkują też wszyscy, że nie musi być z chłopskiego stanu, choć mówi jak wszystkie, i nauczny jest; jakże, z Żydem gadał po niemiecku, a we dworze w Drzazgowej --- to z panienką, co była la zdrowia w ciepłych krajach, też rozmówił się po zagranicznemu... a od nikogo nic nie weźmie, tyle co tę kapkę mleka i kromkę chleba, a i za to jeszcze dzieci uczy... powiedają...<end id="e1204708715887"/> --- ale Kłębowa urwała z nagła, bo dziewczyny buchnęły śmiechem i aż się pokładały.</akap_dialog>
3710
3711
3712 <akap>Śmieli się z Kuby, któren niósł w płachcie kapustę i pchnięty przez kogoś, przewrócił się na środku jak długi, aż się kapusta rozleciała po izbie, a on wstawał z trudem i co się już zebrał na czworaki, to padał znowu, bo go popychali.</akap>
3713
3714
3715 <akap>Józia go obroniła i pomogła wstać, ale też pomstował, pomstował...</akap>
3716
3717
3718 <akap>I z wolna rozmowa przeszła na co innego.</akap>
3719
3720
3721 <akap><begin id="b1197025451632"/><motyw id="m1197025451632">Praca, Wieś</motyw>Wszystkie mówiły z cicha, a gwar się czynił jakoby w ulu przed wyrojem, a śmiechy szły, a przekpiwania i uciecha taka, że ino oczy się iskrzyły i gęby śmiały, a robota szła chybcikiem, ino trzaskały noże o głąby, a główki jako te kule raz wraz padały na płachtę i stożyły się w coraz większą kupę. Antek zaś szatkował nad wielkim cebrem przy kominie; rozdziany był, że ostał ino w koszuli i w portkach pasiatych z wełniakowego sukna, rozczerwienił się, łeb mu się rozwichrzył i pot gęsto pokrył mu czoło; tęgo robił, ale śmiał się cięgiem i przekpiwał, a taki był urodny, że Jagna jak w obraz poglądała, a i nie ona jedna tylko... a on przystawał, żeby odetchnąć, i wesołym wzrokiem tak patrzał na nią, aż spuszczała oczy i czerwieniła się. Ale nikt tego nie widział prócz Jagustynki, a i ta udawała, że nie patrzy, jeno sobie w głowie układała, jak to opowiedzieć na wsi.<end id="e1197025451632"/></akap>
3722
3723 <akap_dialog><begin id="b1197025493515"/><motyw id="m1197025493515">Kobieta, Dziecko</motyw>--- Marcycha pono zległa, wiecie to? --- zaczęła Kłębowa.</akap_dialog>
3724
3725 <akap_dialog>--- Nie nowina to jej, co roku se to robi.</akap_dialog>
3726
3727 <akap_dialog>--- Baba jak tur, to jej dzieciak krew odciąga od głowy --- mruknęła Jagustynka i chciała dalej coś o tym rzec, ale ją zgromiły drugie, że to o takich rzeczach mówi przy dzieuchach.<end id="e1197025493515"/></akap_dialog>
3728
3729 <akap_dialog>--- Wiedzą one i o lepszych, nie bójta się. Teraz nastał czas taki, że już i gęsiarce nie mówią o bocianie, bo się w oczy roześmieje... nie tak to przódzi bywało, nie...</akap_dialog>
3730
3731 <akap_dialog>--- No, wyście ta już wszystko wiedzieli jeszcze za bydłem... --- rzekła poważnie stara Wawrzonowa --- a bo to nie baczę, coście wyprawiali na pastwiskach...</akap_dialog>
3732
3733 <akap_dialog>--- Kiedy baczycie, to i ostawcie la siebie! --- zakrzyknęła ostro Jagustynka.</akap_dialog>
3734
3735 <akap_dialog>--- Byłam już za chłopem... za Mateuszem, widzi mi się... nie, za Michałem, tak, bo juści Wawrzon był trzeci... --- mruczała nie mogąc utrafić.</akap_dialog>
3736
3737 <akap_dialog><begin id="b1197025585992"/><motyw id="m1197025585992">Kara, Koń, Złodziej,  Sprawiedliwość, Wieś</motyw>--- Ale, siedzita i nie wiecie, co się stało! --- zawołała wpadając zadyszana Nastusia Gołębianka, Mateusza siostra.</akap_dialog>
3738
3739
3740 <akap>Podniosły się ciekawe zapytania ze wszystkich stron i wszystkie oczy spoczęły na niej.</akap>
3741
3742 <akap_dialog>--- A to młynarzowi ukradli konie!</akap_dialog>
3743
3744 <akap_dialog>--- Kiedy?</akap_dialog>
3745
3746 <akap_dialog>--- Ze trzy pacierze temu. Dopiero co Jankiel mówił Mateuszowi.</akap_dialog>
3747
3748 <akap_dialog>--- Jankiel ta wie wszystko zaraz, a może i nieco przódzi...</akap_dialog>
3749
3750 <akap_dialog>--- Takie konie, kiej te hamany!</akap_dialog>
3751
3752 <akap_dialog>--- Ze stajni wyprowadziły. Parobek poszedł do młyna po obrok, wraca, a tu już ni koni, ni uprzęży nie ma, a pies w budzie struty, no!</akap_dialog>
3753
3754 <akap_dialog>--- Na zimę idzie, to się już różności zaczynają.</akap_dialog>
3755
3756 <akap_dialog>--- A bo kary na złodziejów nie ma żadnej... Hale, dużo mu zrobią, wsadzą do kryminału, dadzą jeść, w cieple się wysiedzi, z kolegami wypraktykuje, że kiej go puszczą, to jeszcze lepszy jest złodziej, bo nauczny.</akap_dialog>
3757
3758 <akap_dialog>--- Gdyby tak mnie konia wyprowadzili, a złapałbym, to bym ubił na miejscu jak psa wściekłego! --- wykrzyknął jeden z parobków.</akap_dialog>
3759
3760 <akap_dialog>--- A bo ino tego by wartał taki człowiek, bo ino głupie szukają sprawiedliwości we świecie. Kużden ma prawo dochodzić swojej krzywdy.</akap_dialog>
3761
3762 <akap_dialog>--- Złapać takiego i całą kupą choćby zabić, to i kary nie ma, bo wszystkich to by karali?<end id="e1197025585992"/></akap_dialog>
3763
3764 <akap_dialog>--- Baczę... zrobili tak u nas... zaraz, za drugim chłopem już byłam... nie, widzi mi się, że jeszcze za Mateuszem...</akap_dialog>
3765
3766
3767 <akap>Ale te wywody przerwał Boryna wchodząc do izby.</akap>
3768
3769 <akap_dialog>--- Tak se na ucho gadacie, aże po drugiej stronie stawu słychać! --- zawołał wesoło, czapkę zdjął i witał się ze wszystkimi po kolei. Musiał mieć już w głowie, bo czerwony był jak ćwik, kapotę rozpuścił i głośno a dużo gadał, czego zwyczajny nie był. Chciało mu się przysiąść do Jagusi, ale się wagował, że to tak na oczach wszystkich nijako, póki zmówiona z nim nie jest, to ino wesoło pogadywał i rad na nią patrzył, taka piękna dzisiaj była i wystrojona w chustkę od niego.</akap_dialog>
3770
3771
3772 <akap><begin id="b1197025643656"/><motyw id="m1197025643656">Jedzenie</motyw>Zaraz też Witek z Kubą przynieśli długą ławę przed komin, Józia okryła ją czystym płótnem i zaczęła ustawiać miski i łyżki do jedzenia.</akap>
3773
3774
3775 <akap><begin id="b1197025695729"/><motyw id="m1197025695729">Alkohol, Obyczaje, Kobieta</motyw>A Boryna wyniósł z komory pękatą, dobrze półgarncową butlę okowitki i jął z nią obchodzić wszystkich po kolei i przepijać.<end id="e1197025643656"/></akap>
3776
3777
3778 <akap>Dziewczyny się nieco wzdragały, aż któryś z parobków powiedział:</akap>
3779
3780 <akap_dialog>--- Łakome na okowitkę, kiej kot na mleko, ino się prosić dają.</akap_dialog>
3781
3782 <akap_dialog>--- Sam pijanica zatracony, cięgiem siedzi u Jankla, to myśli, że wszyscy!</akap_dialog>
3783
3784
3785 <akap>I piły, odwracały się, przysłaniały twarz ręką, resztę chlustały na ziemię, krzywiły się, mówiły ,,mocna" i oddawały kieliszek Borynie.</akap>
3786
3787
3788 <akap>Tylko Jagna uparła się i nie piła, mimo próśb i namawiań.</akap>
3789
3790 <akap_dialog>--- Nawet i smaku gorzałki nie znam i nie ciekawam --- powiedziała.<end id="e1197025695729"/></akap_dialog>
3791
3792 <akap_dialog><begin id="b1197025763635"/><motyw id="m1197025763635">Jedzenie, Obyczaje</motyw>--- No, siadajcie, ludzie kochane, co jest, to zjemy! --- zapraszał stary.</akap_dialog>
3793
3794
3795 <akap>Obsiedli po ceregielach różnych, jak to obyczaj każe, ławę i z wolna jedli, a raz wraz pogadywali.</akap>
3796
3797
3798 <akap>Z misek dymiło parą, że przysłoniła wszystkich jak chmurą, z której tylko skrzybot łyżek, mlaskanie i to słowo niektóre słychać było.</akap>
3799
3800
3801 <akap>Jadło zwarzyli wybrane, aż się dziwił niejeden, bo i ziemniaki z rosołem były, i mięso gotowane z prażoną jęczmienną kaszą, i kapusta z grochem --- rzetelnie ugościli, po gospodarsku, a do tego Boryna cięgiem zapraszał a przymuszał, a Józia ze swej strony i Hanka pilnowały, by zasię dolać i dołożyć...<end id="e1197025763635"/></akap>
3802
3803
3804 <akap><begin id="b1197025785668"/><motyw id="m1197025785668">Głód</motyw>Witek dorzucał suchych karpów na ogień, że ino trzaskał wesoło, a Kuba przez ten czas, co jedli, znosił kapustę i zsypywał na kupę, a łakomie wciągał w siebie zapachy, oblizywał się i wzdychał.</akap>
3805
3806 <akap_dialog>--- Pół wołu bym zjadł z jedną abo z dwoma miseczkami kaszy... a juchy tak żrą jak te konie wygłodzone, jeszcze gotowe człowiekowi nie zostawić ni kosteczek --- myślał z markotnością i przyciągał pasa, tak mu w kiszkach burczało z głodu.<end id="e1197025785668"/></akap_dialog>
3807
3808
3809 <akap>Ale rychło skończyli i podnieśli się z ,,Bóg zapłać" gospodarstwu.</akap>
3810
3811 <akap_dialog>--- Niech wam pójdzie na zdrowie.</akap_dialog>
3812
3813
3814 <akap>Rumor się uczynił, kto wychodził przewietrzyć się i kości przeciągnąć, kto zaś spojrzeć w niebo, czy się nie przejaśnia, a jak parobki, to żeby na ganku pogzić się z dziewczynami.</akap>
3815
3816
3817 <akap><begin id="b1197025879340"/><motyw id="m1197025879340">Jedzenie, Sługa, Pies</motyw>A Kuba siadł na progu z miską na kolanach i jadł, aż mu się uszy trzęsły, nie zważając na Łapę, któren przypominał się różnie, a widząc, że nic nie wskóra, wysunął się na ganek do psów, co z ludźmi pościągały i gryzły się o kości wyrzucone przez Józię.<end id="e1197025879340"/></akap>
3818
3819
3820 <akap>Wzięli się akuratnie z powrotem do roboty, kiedy Roch stanął we drzwiach z pochwaleniem.</akap>
3821
3822 <akap_dialog>--- Na wieki! --- odrzekli chórem.</akap_dialog>
3823
3824 <akap_dialog><begin id="b1204709857396"/><motyw id="m1204709857396">Jedzenie, Obyczaje</motyw>--- Spiesz się, flisie, póki jest na misie... Spóźniliście się, ale jeszcze dla was będzie... --- zawołał Boryna, przysuwając mu stołek do komina.</akap_dialog>
3825
3826 <akap_dialog>--- Mleka i chleba daj mi, Józia, a wystarczy.</akap_dialog>
3827
3828 <akap_dialog>--- Jest jeszcze i ździebko mięsa... --- ozwała się nieśmiało Hanka.</akap_dialog>
3829
3830 <akap_dialog>--- Nie, Bóg zapłać, mięsa nie jadam.<end id="e1204709857396"/></akap_dialog>
3831
3832
3833 <akap>Przymilkli z początku i przypatrywali mu się z życzliwą ciekawością, ale gdy przysiadł do jadła, rozmowy i śmiechy podniesły się na nowo.</akap>
3834
3835
3836 <akap><begin id="b1204709910854"/><motyw id="m1204709910854">Obraz świata, Pielgrzym, Wieś</motyw>Tylko Jagna milczała, poglądała często na wędrownika ze zdumieniem, że to taki człowiek jak wszystkie, a u grobu Jezusowego był, pół świata zeszedł i cudów tyla widział... Jak to tam może być w tym świecie? --- myślała. --- Gdzie to iść, żeby tam zajść?... Naokół przeciech ino wsie a pola, a bory, a za nimi też wsie i pola, i lasy... Ze sto mil trza iść abo i z tysiąc --- myślała i miała dziwną ochotę się spytać, ale gdzieby to zaś mogła, wyśmiałby ją jeszcze...<end id="e1204709910854"/></akap>
3837
3838
3839 <akap><begin id="b1197025999825"/><motyw id="m1197025999825">Muzyka</motyw>Chłopak Rafałów, co to był z wojska powrócił, przyniósł skrzypce, nastroił i zaczął przegrywać pieśnie różne.</akap>
3840
3841
3842 <akap>Cichość się uczyniła, deszcz tylko zacinał w szyby i psy jazgotały przed domem. A on grał wciąż i coraz to coś nowego, przebierał ino palcami i smykiem tak ciągał po strunach, że nuta jakby sama wychodziła... pobożne pieśnie grał jakby la tego wędrownika, któren oczów z niego nie spuszczał, a potem znowu inne, światowe całkiem, tę o Jasiu, jadącym na wojenkę, co ją to często dziewczyny zawodziły po polach... <begin id="b1204710012904"/><motyw id="m1204710012904">Łzy, Kobieta, Tęsknota</motyw>a tak żałośliwie wyciągał nutę z owych drewulek, aż mróz szedł po kościach wszystkich, a Jagusi, że to czujna była na muzykę jak mało kto, łzy ciurkiem pociekły po twarzy.<end id="e1197025999825"/></akap>
3843
3844 <akap_dialog>--- A przestań, bo Jagusia płacze!... --- zawołała Nastka.</akap_dialog>
3845
3846 <akap_dialog>--- Nie... to ino tak... ozbiera mnie zawdy granie... nie... --- szeptała zawstydzona kryjąc twarz w zapasce.</akap_dialog>
3847
3848
3849 <akap>Nie pomogło to nic, bo choć nie chciała, a łzy same kapały z tej onej tęskliwości dziwnej, co jej była wstała w sercu nie wiadomo za czym...<end id="e1204710012904"/></akap>
3850
3851
3852 <akap><begin id="b1197026122167"/><motyw id="m1197026122167">Muzyka</motyw>Ale chłopak grać nie przestał, tyla że teraz rznął od ucha siarczyste mazury a obertasy takie, aż dziewczyny usiedzieć nie mogły, ino ściskały dygoczące z uciechy kolana a rzucały ramionami, parobki przytupywali raz wraz i podśpiewywali wesoło --- izba napełniła się wrzawą a tupotem i śmiechami, aż się szyby trzęsły.<end id="e1197026122167"/></akap>
3853
3854
3855 <akap><begin id="b1197026194625"/><motyw id="m1197026194625">Pies</motyw>Naraz pies jął skowyczeć w sieni i tak przeraźliwie zawył, że umilkli wszyscy.</akap>
3856
3857 <akap_dialog>--- Co się stało?</akap_dialog>
3858
3859
3860 <akap>Roch rzucił się do sieni tak prędko, że o mało się nie przewrócił o szatkownicę.</akap>
3861
3862 <akap_dialog>--- I, nic... chłopak któryś przyciął psu ogon drzwiami i bez to tak wył! --- zawołał Antek, wyjrzawszy do sieni.</akap_dialog>
3863
3864 <akap_dialog>--- Pewnie to Witka robota --- zauważył Boryna.</akap_dialog>
3865
3866 <akap_dialog>--- Ale, Witek by ta psa krzywdził, któren zbiera po wsi wywłóki różne i lekuje... --- broniła gorąco Józia.</akap_dialog>
3867
3868
3869 <akap>Roch powrócił mocno wzburzony, oswobodzić musiał psa, bo skowyt było słychać już gdzieś w opłotkach.</akap>
3870
3871 <akap_dialog>--- I pies stworzenie boskie, i czuje krzywdę jako i człowiek... Pan Jezus miał też swojego pieska i nie dał nikomu krzywdzić... --- powiedział porywczo.</akap_dialog>
3872
3873 <akap_dialog>--- Pan Jezus by tam miał pieska, jak wszyscy ludzie?... --- wątpiła Jagustynka.</akap_dialog>
3874
3875 <akap_dialog>--- A żebyście wiedzieli, to miał i Burkiem go przezywał...<end id="e1197026194625"/></akap_dialog>
3876
3877 <akap_dialog>--- Hale... No! Cie... --- odzywały się ciekawe głosy.</akap_dialog>
3878
3879
3880 <akap>Roch milczał chwilę, a potem podniósł siwą głowę, okoloną długimi, równo nad czołem uciętymi włosami, utkwił blade, jakby wypłakane oczy w ogniu i ozwał się cicho, przebierając palcami ziarna różańca...</akap>
3881
3882
3883 <akap>....W owy czas daleki...</akap>
3884
3885
3886 <akap>Kiej Pan Jezus jeszcze po ziemi chadzał i rządy nad narodem sam sprawował, stało się to, coć wam rzeknę...</akap>
3887
3888
3889 <akap>Szedł se Pan Jezus na odpust do Mstowa, a drogi nikaj nie było, ino piachy srogie a parzące, bo słońce przypiekało i gorąc był taki, jak kieby przed burzą...</akap>
3890
3891
3892 <akap>A cienia nikaj ni osłony.</akap>
3893
3894
3895 <akap>Pan Jezus szedł z cierpliwością wielką, bo do lasu był jeszcze kawał drogi, ale że już tych świętych nóżków nie czuł z utrudzenia i pić mu się okrutnie chciało, to se raz wraz przysiadał na wydmach, chocia tam i barzej przygrzewało, i rosły same ino koziebródki, a cienia było tyla, co od tych poschniętych badyli dziewann, że i ptaszek by się nie schronił...</akap>
3896
3897
3898 <akap><begin id="b1197026404614"/><motyw id="m1197026404614">Szatan</motyw>Ale co przysiadł, to i nie odzipnął nawet rzetelnie, bo zaraz Zły, jako ten jastrząb paskudny, co bije z góry w ustałego ptaszka, tak ci on zapowietrzony bił racicami w piach a tarzał się jako to bydlę, że taka kurzawa, taka ćma się podnosiła, co i świata widać nie było...</akap>
3899
3900
3901 <akap>Pan Jezus, choć mu piersi zapierało i ledwie się już ruchał, to wstawał i szedł, a ino się pośmiewał z głupiego, bo przeciech wiedział, że Zły chciał mu zmylić drogę, coby nie szedł na odpust na zbawienie grzesznego narodu..<end id="e1197026404614"/>.</akap>
3902
3903
3904 <akap>I szedł Pan Jezus... szedł... aż i przyszedł do lasu...</akap>
3905
3906
3907 <akap>Odpoczął se w cieniu niezgorzej, ochłodził wodą i coś niecoś z torby przegryz, potem wyłamał niezgorszy kijaszek, przeżegnał się i wlazł w bór.</akap>
3908
3909
3910 <akap><begin id="b1204710562517"/><motyw id="m1204710562517">Bóg, Szatan</motyw>A bór był stary i gęsty, a błota nieprzebyte, a chrapy i oparzeliska takie, że musi sam Zły tam domował, a gąszcze, że i niektóremu ptakowi łacno przemknąć się nie było. Jeno Pan Jezus wszedł, a tu kiej Zły borem nie zatrzęsie, kiej nie zacznie wyć, kiej nie pocznie łamać chojarów --- a wiater, jako że to jego parob piekielny, pomagał w te pędy i rwał suszki, rwał dęby, rwał gałęzie i huczał, i hurkotał po borze, jako ten głupi.</akap>
3911
3912
3913 <akap>Ciemność się stała, że chocia oko wykol --- a tu szum, a tu trzask... a tu zawierucha... a tu jakieś zwierzaki, pomioty diabelskie wyskakują i szczerzą kły... i warczą... i straszą... i świecą ślepiami, i... ino... ino chycić pazurami, ale juści, że nie śmiały, bo jakże by... Pan ci Jezus był w swojej świętej osobie...</akap>
3914
3915
3916 <akap>Ale i Panu Jezusowi dość było tego głupiego strachania, i że pilno na odpust, to przeżegnał bór i zaraz wszystkie Złe i ze swoimi kumami przepadli w oparzeliskach.<end id="e1204710562517"/></akap>
3917
3918
3919 <akap><begin id="b1197026493921"/><motyw id="m1197026493921">Pies</motyw>Ostał się ino taki dziki pies, bo w ony czas pieski nie były jeszcze z ludźmi pobratane.</akap>
3920
3921
3922 <akap>Ten ci to pies ostał i leciał za Panem Jezusem, szczekał, to docierał do świętych nóżek Jego, to udarł zębcami za porteczki, to kapot Mu ozdarł i za torby chytał, i sielnie się dobierał do mięsa... ale Pan Jezus, jako że był litościwy i krzywdy nijakiemu stworzeniu zrobić by nie zrobił, a mógł go kijaszkiem przetrącić abo i zasie samym pomyśleniem zabić, to ino powieda:</akap>
3923
3924 <akap_dialog>--- Naści, głupi, chlebaszka, kiejś głodny --- i rzucił mu z torby.</akap_dialog>
3925
3926
3927 <akap>Ale pies się rozeźlił i zapamiętał, że nic, ino kły szczerzy, warczy, ujada, a dociera i całkiem już psuje Jezusowe porteczki.</akap>
3928
3929 <akap_dialog>--- Chlebam ci dał, nie ukrzywdził, a obleczenie mi rwiesz i szczekasz po próżnicy. Głupiś, mój piesku, boś Pana swego nie poznał. Jeszcze ty za to człowiekowi odsłużysz i żyć bez niego nie poradzisz... --- powiedział Pan Jezus mocno, aż pies siadł na zadzie, potem zawrócił, ogon wtulił między nogi, zawył i kiej ogłupiały pognał w cały świat.<end id="e1197026493921"/></akap_dialog>
3930
3931
3932 <akap>A Pan Jezus przyszedł na odpust.</akap>
3933
3934
3935 <akap>Na odpuście narodu jak drzew w boru abo tej trawy na łąkach --- aże gęsto.</akap>
3936
3937
3938 <akap>Ale w kościele było pusto, bo w karczmie grali, a przed kruchtą cały jarmark i pijaństwo, i rozpusta, i obraza boska, jako i w te czasy bywa.</akap>
3939
3940
3941 <akap>Wychodzi Pan Jezus po sumie i patrzy, <begin id="b1197026578326"/><motyw id="m1197026578326">Pies</motyw>aż tu naród kiej to zboże pod wiatrem, to w tę, to w oną stronę się kolebie i ucieka, a niektóry z biczem bieży, kto żerdkę z płotu wyciąga, kto znów po kłonice sięga, a inszy zasię i kamienia szuka, a baby w krzyk i na płoty się drą, to na wozy, a dzieci w bek, a wszyscy krzyczą:</akap>
3942
3943 <akap_dialog>--- Wściekły pies, wściekły pies!</akap_dialog>
3944
3945
3946 <akap>A pies środkiem ludzi, kieby z nagła rozstąpioną ulicą, gna z wywieszonym ozorem i wprost na Pana Jezusa.</akap>
3947
3948
3949 <akap>Nie uląkł ci się Pan nasz, nie... poznał, że to ten sam piesek z boru, to ino rozpostarł tę swoją świętą kapotę i powieda do zwierza, któren z nagła przystanął:</akap>
3950
3951 <akap_dialog>--- Pójdź tu, Burek, przespieczniejszyś ty przy mnie niźli w borze.</akap_dialog>
3952
3953
3954 <akap>Okrył go kapotą, ospostarł nad nim ręce i powiada:</akap>
3955
3956 <akap_dialog>--- Nie zabijajcie go, ludzie, bo to też stworzenie boskie, a biedne jest, głodne, zgonione i bezpańskie.</akap_dialog>
3957
3958
3959 <akap>Ale chłopi jęli krzyczeć, jęli wydziwiać a mamrotać i trzaskać kłonicami o ziemię: że to zwierz dziki i wściekły, że im już tyla gąsków i owieczek porwał, że cięgiem szkody czyni, a i człowieka uszanować nie uszanuje, ino zaraz kłami... że nikt bez kija na pole nie wyjdzie, bo bez tego piekielnika przespieczności nijakiej nie ma... że zabić go trza koniecznie...</akap>
3960
3961
3962 <akap>I chcieli przez moc psa spod Panajezusowej kapoty wziąć a zakatować.</akap>
3963
3964
3965 <akap>Aż się Pan Jezus ozgniewał i krzyknął:</akap>
3966
3967 <akap_dialog>--- Nie ruchaj, jeden drugi! To się, łajdusy i pijanice, psa boita, a Pana Boga to się nie boita, co?...<end id="e1197026578326"/></akap_dialog>
3968
3969
3970 <akap><begin id="b1204710927602"/><motyw id="m1204710927602">Wyrzuty sumienia</motyw>Odstąpili, bo mocno rzekł, a Pan Jezus im dalej powieda --- że są łajdusy... że przyszli na odpust, a piją ino po karczmach, a Boga obrażają, a pokuty nie czynią i przeklętniki są, a kąty jedne la drugich, złodzieje, bezbożniki i kara boska ich nie minie.</akap>
3971
3972
3973 <akap>Skończył Pan Jezus, podniósł kijaszek i chciał odejść...</akap>
3974
3975
3976 <akap>Ale już Go naród poznał i kiej nie rymnie przed Nim na kolana, kiej nie rykną płaczem i kiej nie zaczną skomleć...</akap>
3977
3978 <akap_dialog>--- Ostań z nami, Panie! Ostań, Panie Jezu Chryste! Ostań! A to Ci wierne będziemy, kiej ten pies... pijanice my, bezbożniki my, złe my ludzie, ale ostań!... Ukarz, bij, ale ostań!... Sieroty my opuszczone, ludzie bezpańskie... --- i tak płakali, tak żebrali, tak całowali Go po rękach i po tych nogach świętych, że zmiękło serce Pańskie, ostał z nimi przez parę pacierzów, nauczał, rozgrzeszał i błogosławił wszystkiemu.<end id="e1204710927602"/></akap_dialog>
3979
3980
3981 <akap>A potem, kiedy już odchodził, to powiada:</akap>
3982
3983 <akap_dialog>--- Krzywdę wam czynił pies? Odtąd wam odsługiwać będzie. I gąsków popilnuje, i owieczki oganiał będzie, i jak się jeden albo drugi schlasz --- chudoby i dobra stróżem będzie a przyjacielem. Ino go szanujta i krzywdy mu nie czyńcie.</akap_dialog>
3984
3985
3986 <akap><begin id="b1204711039298"/><motyw id="m1204711039298">Pies</motyw>I odszedł Pan Jezus we świat tyli.</akap>
3987
3988
3989 <akap>A obejrzy się --- Burek siedzi tam, gdzie go obronił.</akap>
3990
3991 <akap_dialog>--- Burek, a pódzi ze mną, cóż to, sam, głupi, ostaniesz?...</akap_dialog>
3992
3993
3994 <akap>I pies poszedł, i już szedł wszędy za Panem i taki cichy, taki czujny, taki wierny, kiej parobek najlepszy.</akap>
3995
3996
3997 <akap>I poszli już wszędzie razem.</akap>
3998
3999
4000 <akap>I bez bory szli, i bez wody --- całym światem.</akap>
4001
4002
4003 <akap>A że nieraz i głód był, to piesek ptaszka jakiego wytropił, to gąskę abo baranka przyniósł i tak se społecznie żyli.</akap>
4004
4005
4006 <akap>A często gęsto, kiedy Jezusiczek strudzony spoczywał, to Burek odganiał złych ludzi abo i zwierza dzikiego i nie dał Pana naszego, nie...</akap>
4007
4008
4009 <akap>Kiej przyszedł czas, że Żydy paskudne i one faryzeje srogie więdły Pana na umęczenie --- to Burek rzucił się na wszystkich i jął gryźć, i bronić, jak tylko umiała biedota kochana.</akap>
4010
4011
4012 <akap>A Jezus mu rzekł spod drzewa, które dźwigał na mękę swoją świętą:</akap>
4013
4014 <akap_dialog>--- Sumienie barzej ich gryźć będzie... a ty nie uredzisz...</akap_dialog>
4015
4016
4017 <akap>I kiej umęczonego powiesili na krzyzie, to Burek siadł i wył...</akap>
4018
4019
4020 <akap>...drugiego dnia, kiej wszystkie ludzie poodchodzili, że już ani Panienki Najświętszej, ni apostołów świętych nie było... to ostał ino Burek...</akap>
4021
4022
4023 <akap>...lizał raz wraz te święte, przebite goździami, konające nóżki Panajezusowe i wył... wył... wył...</akap>
4024
4025
4026 <akap>...a kiej już trzeci dzień nadszedł... przecknął Pan Jezus i patrzy, a tu nikogo w podle krzyża... ino jeden_Burek skamli żałośliwie i tuli się do jego nogów...</akap>
4027
4028
4029 <akap>...to Pan nasz Jezus Chrystus Przenajświętszy pojrzał miłościwie na niego w tej godzinie i rzekł ostatnim tchem:</akap>
4030
4031 <akap_dialog>--- Pójdź, Burek, ze mną!</akap_dialog>
4032
4033
4034 <sekcja_swiatlo/>
4035 <separator_linia/>
4036 <sekcja_swiatlo/>
4037
4038
4039 <akap>I piesek w to oczymgnienie puścił ostatnią parę i poszedł za Panem...</akap>
4040
4041
4042 <akap>Amen.<end id="e1204711039298"/></akap>
4043
4044 <akap_dialog>--- Tak było, jakom rzekł, ludzie kochane! --- powiedział łagodnie, skończywszy przeżegnał się i poszedł na drugą stronę, gdzie mu już Hanka spanie narządziła, że to wielce był utrudzon.</akap_dialog>
4045
4046
4047 <akap>Głuche milczenie zaległo izbę. Rozważali se wszyscy tę dziwną historię, a dziewczyny niektóre, jak Jagusia, Józka i Nastka, to obcierały ukradkiem oczy, bo tak je rzewnością przejęła dola Pańska i ta Burkowa przygoda; a samo już to, że się taki pies znalazł we świecie, co lepszy był od ludzi i wierniejszy Panu, zastanowiło wszystkich niemało... i poczęli z wolna, po cichu jeszcze czynić uwagi różne i dziwować się nad tym zrządzeniem boskim, aż Jagustynka, która była pilnie słuchała, podniesła głowę, zaśmiała się urągliwie i powiada:</akap>
4048
4049 <akap_dialog>--- Baj baju, chłop śliwy rwie, a ino ich dwie! Ja waju lepszą powiem przypowiastkę, o tym, skąd się wół wziął człowiekowi:</akap_dialog>
4050
4051
4052 <poezja_cyt>
4053         <strofa>Pan Bóg stworzył byka./
4054         I byk był./
4055         A chłop wziął kozika,/
4056         Urżnął mu u dołu/
4057         i stworzył wołu ---/
4058         ...i wół jest!</strofa>
4059 </poezja_cyt>
4060
4061
4062 <akap_dialog>--- Taka dobra moja prawda jako i Rochowa! --- poczęła się śmiać.</akap_dialog>
4063
4064
4065 <akap>Izba też cała gruchnęła śmiechem i wnet posypały się żarty, to gadki, to przypowiastki różne.</akap>
4066
4067 <akap_dialog><begin id="b1204711400750"/><motyw id="m1204711400750">Kobieta, Mądrość, Mąż, Przemoc</motyw>--- Jagustynka to wszystko wiedzą...</akap_dialog>
4068
4069 <akap_dialog>--- <begin id="b1204711471159"/><motyw id="m1204711471159">Wdowa, Wolność</motyw>Jakże, wdowa po trzech chłopach, to i nauczna.</akap_dialog>
4070
4071 <akap_dialog>--- Juści, jeden ją uczył rano biczyskiem... drugi w połednie rzemieniem, a trzeci na odwieczerz często gęsto kłonicą poganiał... --- wołał Rafałów.</akap_dialog>
4072
4073 <akap_dialog>--- Poszłabym i za czwartego, ale nie za ciebie, boś za głupi i chodzisz usmarkany kiej Żydziak.</akap_dialog>
4074
4075 <akap_dialog>--- Jak temu psu Jezusowemu było przez Pana, tak kobieta obyć się nie obędzie przez bicia... to i Jagustynce markotno... --- rzucił któryś z parobków.<end id="e1204711400750"/></akap_dialog>
4076
4077 <akap_dialog>--- Głupiś... bacz ino, kiej niesiesz ojcowe ćwiartki do Jankla, by cię nikt nie widział, a wdowieństwu daj spokój, to nie na twój rozum --- warknęła ostro, aż przymilkli, bo bali się, że w złości wszystko głośno wypowie, co tylko wie, a mogła wiedzieć sporo. <begin id="b1204711541706"/><motyw id="m1204711541706">Bóg, Kobieta, Ksiądz, Pobożność</motyw>Przekorna baba była, nieustępliwa i o wszystkim mająca swoje powiedzenie, nieraz takie, że aż ludziom skóra cierpła i włosy wstawały na głowie, bo nic nie uszanowała, nawet księdza i kościoła, że już nieraz ją dobrodziej napominał i do opamiętania przynaglał, nie pomogło, a potem ino po wsi mówiła:</akap_dialog>
4078
4079 <akap_dialog>--- I bez księdza każden do Pana Boga trafi, niech jeno będzie poczciwy<end id="e1204711541706"/>; gospodyni lepiej mu pilnować, bo z trzecim chodzi i znowu gdzie zgubi...</akap_dialog>
4080
4081
4082 <akap>Taka była Jagustynka...<end id="e1204711471159"/></akap>
4083
4084
4085 <akap>Rozchodzić się już mieli, kiedy wszedł wójt z sołtysem, obchodzili chałupy, żeby jutro podług rozkładu wychodzili na szarwark<pe><slowo_obce>szarwark</slowo_obce> --- przymusowe świadczenia w robociźnie wykonywane przez ludność wiejską, rodzaj pańszczyzny; szarwarki służyły celom publicznym, w ramach tych prac budowano i naprawiano drogi, mosty czy wały wzdłóż brzegów zbiorników wodnych.</pe>, na drogę za młyn, rozmytą przez deszcze...</akap>
4086
4087
4088 <akap>Ale wójt przódzi, skoro jeno wszedł, rozłożył ręce i wykrzyknął:</akap>
4089
4090 <akap_dialog>--- Same najpierwsze dziewczyny jucha stary se zwołał!</akap_dialog>
4091
4092
4093 <akap>Jakoż prawdę rzekł, bo były same gospodarskie córki, rodowe --- i z wianem.</akap>
4094
4095
4096 <akap>Boryna gospodarz był przecież pierwszy na całą wieś, to jakże, dziewki służebne, komornice albo biedotę taką, co to w dziesięcioro wisi u krowiego ogona --- zwoływałby do siebie i zapraszał!</akap>
4097
4098
4099 <akap>Wójt pogadał ze starym na osobności, ale tak cicho, że nikt nie usłyszał, pośmiał się z dziewczynami i poszedł rychło, bo jeszcze całe pół wsi zwoływać miał na jutro. Wkrótce też i zaczęli się rozchodzić wszyscy, że to późno było, a i kapusty prawie już zbrakło do obierania.</akap>
4100
4101
4102 <akap><begin id="b1204711686917"/><motyw id="m1204711686917">Obyczaje, Wieś</motyw>Boryna dziękował wszystkim a każdemu z osobna, i co starszym kobietom otwierał drzwi i wyprowadzał...</akap>
4103
4104
4105 <akap>Jagustynka na odchodnym rzekła w głos:</akap>
4106
4107 <akap_dialog>--- Bóg zapłać za ugoszczenie, ale dobrze całkiem nie było.</akap_dialog>
4108
4109 <akap_dialog>--- Hale! No...</akap_dialog>
4110
4111 <akap_dialog>--- Gospodyni brak wam, Macieju, a bez to nijakiego porządku nie może być...</akap_dialog>
4112
4113 <akap_dialog>--- Co robić, moiściewy?... Co robić?... Zrządzenie już takie boskie, że pomarła...</akap_dialog>
4114
4115 <akap_dialog>--- Mało to dziewczyn! A dyć w każden czwartek ino wypatrują po wsi, czy swaty od was nie idą do której...<end id="e1204711686917"/> --- mówiła chytrze ciągając go za język, ale Boryna, choć i miał już odpowiedź, podrapał się tylko po głowie i uśmiechał, a szukał bezwiednie oczami Jagusi, która zabierała się do wyjścia...</akap_dialog>
4116
4117
4118 <akap>Na to i czekał Antek, przyodział się nieznacznie i wyszedł naprzód.</akap>
4119
4120
4121 <akap>Jaguś sama szła do domu, bo inne mieszkały w drugiej stronie, ku młynowi.</akap>
4122
4123 <akap_dialog>--- Jaguś! --- szepnął wychylając się z ciemności spod płota jakiegoś.</akap_dialog>
4124
4125
4126 <akap>Przystanęła, poznała głos jego i poczęła ździebko dygotać.</akap>
4127
4128 <akap_dialog>--- Odprowadzę cię, Jaguś! --- Obejrzał się --- noc była ciemna, bez gwiazd, wiatr huczał górą i miotał drzewami.</akap_dialog>
4129
4130
4131 <akap>Objął ją wpół mocno i tak przytuleni do siebie zginęli w ciemnościach.</akap>
4132
4133
4134
4135
4136
4137
4138
4139
4140
4141
4142 <naglowek_rozdzial>VIII</naglowek_rozdzial>
4143
4144
4145 <akap><begin id="b1204712111268"/><motyw id="m1204712111268">Plotka</motyw>Nazajutrz gruchnęła po Lipcach wieść o Borynowych z Jagną zmówinach.</akap>
4146
4147
4148 <akap>Wójt byt dziewosłębem --- więc wójtowa, że mąż srogo przykazywał pary z gęby nie puszczać przódzi, nim powróci, dopiero na odwieczerzu pobiegła do sąsiadki, rzekomo soli pożyczyć, i już na odchodnym nie wytrzymała, ino wzięła kumę na bok i szepnęła:</akap>
4149
4150 <akap_dialog>--- Wiecie to, Boryna posłał z wódką do Jagny! Ino nie mówcie, bo mój tak przykazywał.</akap_dialog>
4151
4152 <akap_dialog>--- Nie może być! Gdziebym ta z ozorem po wsi latała! Pleciuch to jestem czy co?... Taki dziad i za trzecią kobietę się bierze! Co to dzieci na to powiedzą! O świecie, świecie! --- jęknęła ze zgrozą.</akap_dialog>
4153
4154
4155 <akap>A skoro wójtowa wyszła, przyodziała się w zapaskę i chyłkiem przez sad wpadła do Kłębów, co w podle siedzieli, pożyczyć szczotki paczesnej, że jej była się gdziesik zapodziała.</akap>
4156
4157 <akap_dialog>--- Słyszeliście? Boryna żeni się z Jagną Dominikówną! Dopiero co szły do niej z wódką.</akap_dialog>
4158
4159 <akap_dialog>--- Nie! --- cudeńka prawicie! Jakże by to, dzieci dorosłe i sam już w latach!</akap_dialog>
4160
4161 <akap_dialog>--- Juści, że niemłody, ale mu nie odmówią... nie, gospodarz taki, bogacz!</akap_dialog>
4162
4163 <akap_dialog>--- Albo i ta Jagna! Widzieliście, moi ludzie! To się łachała z tym i owym... a teraz gospodynią pierwszą będzie! Jest to na świecie sprawiedliwość? Co?... A tyla dzieuch siedzi... choćby i te siostrzyne...</akap_dialog>
4164
4165 <akap_dialog>--- A moje po bracie! A Koprzywianki! A Nastusia! A drugie! To nie gospodarskie? Nie śwarne? Nie poczciwe? Co?...</akap_dialog>
4166
4167 <akap_dialog>--- Będzie się ona dopiero nadymała! I tak kiej ten paw chodzi a głowy zadziera.</akap_dialog>
4168
4169 <akap_dialog>--- Bez obrazy boskiej się też obyć nie obędzie --- <begin id="b1204712002765"/><motyw id="m1204712002765">Sprawiedliwość</motyw>kowal ni drugie dzieci nie darują swojego macosze, nie!</akap_dialog>
4170
4171 <akap_dialog>--- Hale, poredzą to co? Gront starego, to i wola jego.</akap_dialog>
4172
4173 <akap_dialog>--- Juści, że po prawie jego, ale po sprawiedliwości i dzieciński też.</akap_dialog>
4174
4175 <akap_dialog>--- Moiściewy, sprawiedliwość ma zawżdy ten, kogo stać na nią...<end id="e1204712002765"/></akap_dialog>
4176
4177
4178 <akap>Nawyrzekały, nażaliły się na świat i jego sprawy i rozeszły się, a z nimi rozlała się ta wieść po wsi całej.<end id="e1204712111268"/></akap>
4179
4180
4181 <akap>Że roboty było niewiela i niepilne, a ludzie siedzieli po chałupach, bo drogi były do cna rozmiękły, to pogwarzano o tych zmówinach po chałupach wszystkich. Wieś całą ogarnęła ciekawość, na czym się to skończy; spodziewali się z góry, że nastąpią bitki a procesowanie, a historie różne. Jakże, znali Borynową gwałtowność, że jak się zaweźmie, to i dobrodziejowi nie ustąpi, a i Antkową hardość też znali.</akap>
4182
4183
4184 <akap>Nawet ludzie spędzeni do szarwarku, na rozerwaną groblę<pe><slowo_obce>grobla</slowo_obce> --- wał ziemny utrzymujący wodę w sztucznych zbiornikach wodnych, takich jak stawy i kanały; grzbietem grobli często wiodły drogi.</pe> za młynem, poprzystawali i jęli o tym zdarzeniu poredzać.</akap>
4185
4186
4187 <akap>Przerzekł coś niecoś jeden, przerzekł i drugi, aż w końcu stary Kłąb, że to mądry chłop był i poważany, powiedział surowo:</akap>
4188
4189 <akap><begin id="b1204713327539"/><motyw id="m1204713327539">Dziecko, Matka, Ojciec, Własność</motyw>--- Z tego padnie złe na wieś całą, baczcie ino.</akap>
4190
4191 <akap_dialog>--- Antek nie ustąpi, jakże? Nowa gęba do miski --- rzekł któryś.</akap_dialog>
4192
4193 <akap_dialog>--- Głupiś, u Boryny starczyłoby i la pięciu --- o działy pójdzie.</akap_dialog>
4194
4195 <akap_dialog>--- Bez zapisu się tam nie obejdzie.</akap_dialog>
4196
4197 <akap_dialog>--- Dominikowa nie głupia, już ona wszystkich wyrychtuje.</akap_dialog>
4198
4199 <akap_dialog>--- Matką jest, to jej psie prawo o dziecko stoić --- rzucił Kłąb.<end id="e1204713327539"/></akap_dialog>
4200
4201 <akap_dialog>--- W kościele przesiaduje, a chytra na grosz kiej ten Żyd.</akap_dialog>
4202
4203 <akap_dialog>--- Nie powiedaj leda co na ludzi, żeby ci ozór nie odjęło.</akap_dialog>
4204
4205
4206 <akap>I tak całe popołudnie zajmowała się wieś zmówinami, co i nie dziw, bo Borynowie byli rodowi, starzy gospodarze, a Maciej, chociaż urzędu nijakiego nie sprawował, a gromadzie przewodził. Jakże, na odwiecznych kmiecych rolach siedział, z dziada pradziada we wsi był, rozum miał, bogactwo miał --- że chcąc nie chcąc, a słuchali i uważali go wszyscy.</akap>
4207
4208
4209 <akap>Jeno nikt z dzieci, ni kowal nawet, o zmówinach nie wiedział, bali się do nich z nowiną bieżyć, bych w pierwszej złości czego nie oberwać.</akap>
4210
4211
4212 <akap>Więc też w chałupie Borynów cicho było jeszcze, ciszej dzisiaj niźli zazwyczaj --- deszcz był przestał padać i od rana przecierało się na niebie, to zaraz po śniadaniu Antek z Kubą i z kobietami pojechali do lasu zbierać susz na opał i próbować, czyby się nie dało kolek ugrabić.</akap>
4213
4214
4215 <akap><begin id="b1204713409053"/><motyw id="m1204713409053">Kłótnia</motyw>Stary pozostał w domu.</akap>
4216
4217
4218 <akap>A już od samego rana był dziwnie przykry, dziwnie zeźlony, że ino szukał okazji, na kogo by wywrzeć niepokój i złość, jakie go roztrzęsały; Witka sprał, bo pod krowy słomy nie przyrzucił i leżały do pół boków w gnoju, z Antkiem się pokłócił; Hankę wykrzyczał za chłopaka, któren wybałykował przed dom i utytłał się w błocie; nawet na Józkę powstał, że się długo guzdrała... a konie czekały na nią.<end id="e1204713409053"/></akap>
4219
4220
4221 <akap>A gdy wreszcie pozostał sam, z Jagustynką ino, która była ostała z wczoraj, żeby doglądnąć inwentarza, to już całkiem nie wiedział, co robić ze sobą. Przypominał sobie cięgiem, co mu Jambroż prawił o przyjęciu przez Dominikową, co rzekła Jagna, a mimo to dufności w siebie nie miał i dziadowi wierzyć nie bardzo wierzył, że to mógł za ten kieliszek ocyganić ino. To łaził po izbie, oknem na pustą drogę wyglądał abo zgoła i z ganku na Jagusiną chałupę niespokojnie spozierał --- a zmierzchu wyczekiwał kiej zmiłowania...</akap>
4222
4223
4224 <akap><begin id="b1204713529751"/><motyw id="m1204713529751">Czarownica, Kobieta, Starość</motyw>Sto razy chciało mu się bieżyć do wójta i pognać, by poszli prędzej --- ale ostał w domu, bo go powstrzymywały oczy Jagustynki, co za nim chodziły cięgiem; oczy zmrużone, a świecące urągliwością i naśmiechliwe...</akap>
4225
4226 <akap_dialog>--- Czarownica jucha, wierci ślepiami kiej świderkiem! --- myślał.<end id="e1204713529751"/></akap_dialog>
4227
4228
4229 <akap><begin id="b1197027310189"/><motyw id="m1197027310189">Praca</motyw>A Jagustynka łaziła po chałupie i obejściu z prząślicą pod pachą i naglądała --- przędła, aż wrzeciono turkotało w powietrzu, nawijała nić i szła dalej, do gęsi, do świń, do obory, a Łapa włóczył się za nią senny i ociężały --- nie odzywała się do starego, choć dobrze wiedziała, co go tak rozbiera i markoci, co nim tak rzuca, że aż wziął się do zabijania kołów pod ścianą do ogacenia.<end id="e1197027310189"/></akap>
4230
4231
4232 <akap>Przystawała ino przy nim raz wraz, aż w końcu rzekła:</akap>
4233
4234 <akap_dialog><begin id="b1197027354629"/><motyw id="m1197027354629">Ślub, Wdowa, Wdowiec, Ojciec, Matka, Dziecko</motyw>--- Nie idzie wama dzisiaj robota.</akap_dialog>
4235
4236 <akap_dialog>--- A nie idzie, psiachmać, nie idzie.</akap_dialog>
4237
4238 <akap_dialog>--- Sodoma tutaj będzie, mój Jezu! Sodoma! --- myślała odchodząc. --- Dobrze stary robi, że się żeni, dobrze! A to by mu dały taki wycug dzieci jak mnie! Całe dziesięć morgów pola jak złoto dałam, i co?... --- splunęła ze złością. --- Na wyrobki chodzę, na komornicę zeszłam!...</akap_dialog>
4239
4240
4241 <akap>A stary, że to już wydzierżeć nie mógł, gruchnął siekierę o ziemię i krzyknął:</akap>
4242
4243 <akap_dialog>--- Na psa taka robota!</akap_dialog>
4244
4245 <akap_dialog>--- Gryzie was coś na wnątrzu.</akap_dialog>
4246
4247 <akap_dialog>--- A gryzie, gryzie...</akap_dialog>
4248
4249
4250 <akap>Jagustynka przysiadła na przyzbie, wyciągnęła długą nić, zwinęła na wrzeciono i cicho, trochę z obawą rzekła:</akap>
4251
4252 <akap_dialog>--- Przeciech nie macie się z czego markocić ni turbować.</akap_dialog>
4253
4254 <akap_dialog>--- Wiecie to?</akap_dialog>
4255
4256 <akap_dialog>--- Nie bójcie się, Dominikowa mądra, a Jagna też pomyślenie ma.</akap_dialog>
4257
4258 <akap_dialog>--- Rzekliście! --- zawołał radośnie i przysiadł w podle.</akap_dialog>
4259
4260 <akap_dialog>--- Jakże, mam oczy.</akap_dialog>
4261
4262
4263 <akap>Milczeli długo przetrzymując się wzajemnie.</akap>
4264
4265 <akap_dialog>--- Na wesele mnie zaproście, to wam takiego ,,Chmiela" zaśpiewam, że rychtyk w dziewięć miesięcy chrzciny wyprawicie... --- zaczęła ironicznie, ale widząc, że stary się schmurzył, dorzuciła innym tonem:</akap_dialog>
4266
4267 <akap_dialog>--- Dobrze robicie, Macieju, dobrze. Jak mój pomerł, żebym była sobie poszukała chłopa, to nie komornicą bym dzisiaj była, nie... Głupia byłam, zawierzyłam dzieciom, na wycug poszłam, gront odpisałam, i co?...</akap_dialog>
4268
4269 <akap_dialog>--- Ja ta nie odpiszę ni zagona! --- rzekł twardo.</akap_dialog>
4270
4271 <akap_dialog>--- Macie wy rozum, że tak mówicie, macie! Po sądach się włóczyłam, to ino te parę złotych, com miała --- poszły, a sprawiedliwości nie kupiłam... i na starość na poniewierkę, na wyrobek! Żebyśta, ścierwy, pode płotem wyzdychały za moje ukrzywdzenie! Poszłam do nich w niedzielę, żeby chocia popatrzeć na chałupę, na ten sad, com go ano sama szczepiła, to synowa wywarła na mnie pysk, że na prześpiegi przychodzę! Mój ty Jezu kochany! Ja na prześpiegi, na swój rodzony gront przychodzę! Myślałam, że trupem padnę, tak mnie żałość ścisnęła! Poszłam do dobrodzieja, żeby ich chociaż za to skarcił z ambony, to mi rzekł, że za te krzywdy Pan Jezus mnie wynagrodzi!... Juści, juści... jak kto nic nie ma, dobra mu i Jezusowa łaska, dobra... ale zawdy wolałabym ja pogospodarzyć tu na groncie, w ciepłej izbie pod pierzyną się przespać, tłusto se podjeść i uciechy zażyć...<end id="e1197027354629"/></akap_dialog>
4272
4273
4274 <akap>I jęła z taką gorącością wygadywać na wszystko, że Boryna powstał i poszedł na wieś do wójta, jako że i mroczeć poczynało.</akap>
4275
4276 <akap_dialog>--- Rychło idzieta, co?</akap_dialog>
4277
4278 <akap_dialog>--- W te minuty, zarno Szymon przyjdą.</akap_dialog>
4279
4280
4281 <akap><begin id="b1204714149050"/><motyw id="m1204714149050">Obyczaje, Kobieta, Matka, Córka, Żona, Małżeństwo</motyw>Jakoż i przyszedł, i poszli już razem do karczmy, aby się napić jaki kieliszek i wziąć araku na poczęstunek. Jambroży już tam był i wnet przystał do nich, ale niedługo pili, bo Maciej ich popędzał.</akap>
4282
4283 <akap_dialog>--- Poczekam na was tutaj; odpiją, to zabierzcie kobiety i przychodźcie duchem --- zawołał za nimi.</akap_dialog>
4284
4285
4286 <akap>Szli mocno środkiem drogi, aż błoto się otwierało; mrok gęstniał i pokrywał świat szarym, smutnym przędziwem, w którym wieś cała zapadała, tylko gdzieniegdzie poczęły z mroków wybłyskiwać światła chat i psy naszczekiwały w opłotkach, jak zwyczajnie przed kolacją.</akap>
4287
4288 <akap_dialog>--- Kumotrze? --- ozwał się po chwili wójt.</akap_dialog>
4289
4290 <akap_dialog>--- He?</akap_dialog>
4291
4292 <akap_dialog>--- Widzi mi się, że Boryna wyprawi sielne weselisko.</akap_dialog>
4293
4294 <akap_dialog>--- Wyprawi abo i nie wyprawi! --- odrzekł zgryźliwie, że to mruk był.</akap_dialog>
4295
4296 <akap_dialog>--- Wyprawi! Wójt wama to mówi, to wierzcie. Ja już w tym. Wyrychtujemy taką z nich parę, że jaż ha!</akap_dialog>
4297
4298 <akap_dialog>--- Ino klacz poniesie, bo ogier, widzi mi się, ma konopie w ogonie!</akap_dialog>
4299
4300 <akap_dialog>--- Nie nasza to rzecz.</akap_dialog>
4301
4302 <akap_dialog>--- Hale... dzieci nas wyklinać będą...</akap_dialog>
4303
4304 <akap_dialog>--- Będzie galanto, ja, wójt, to wama mówię.</akap_dialog>
4305
4306
4307 <akap>Weszli zaraz do chałupy Dominikowej.</akap>
4308
4309
4310 <akap>W izbie było widno, zamieciono, czysto --- spodziewali się ich przecie.</akap>
4311
4312
4313 <akap>Dziewosłęby pochwalili Boga, przywitali się kolejno ze wszystkimi, bo i chłopaki siedzieli w izbie, usiedli na przysuniętych do komina stołkach i jęli pogadywać to o tym, to o owym.</akap>
4314
4315 <akap_dialog>--- A to ziąb, jakby już na mróz szło --- zaczął wójt ogrzewając ręce.</akap_dialog>
4316
4317 <akap_dialog>--- Przeciech nie na zwiesnę idzie, to i nie dziwota!</akap_dialog>
4318
4319 <akap_dialog>--- Zwieźliście już kapustę, co?</akap_dialog>
4320
4321 <akap_dialog>--- I... ostało tam na kapuśnisku ździebko, ale teraz nie dojedzie --- odpowiadała stara spokojnie i chodziła oczami za Jagną, która pod oknem motała na motowidło przędzę w parniki, a była dzisiaj tak urodna, że wójt, chłop młody jeszcze, spoglądał na nią łakomymi oczami --- ale w końcu zaczął:</akap_dialog>
4322
4323 <akap_dialog><begin id="b1204714856457"/><motyw id="m1204714856457">Handel</motyw>--- Że to plucha, błocko i ćma, tośwa z Szymonem wstąpili do was po drodze; przyjęliście nas godnie, ugościli dobrym słowem, to cheba co stargujemy u was, matko...</akap_dialog>
4324
4325 <akap_dialog>--- I we świecie coś niecoś stargować można, ino poszukać trza...</akap_dialog>
4326
4327 <akap_dialog>--- Prawdęście rzekli, matko, jeno nic nam po szukaniu, bo u was widzi się nam najlepiej.</akap_dialog>
4328
4329 <akap_dialog>--- Targujcie --- zawołała wesoło.</akap_dialog>
4330
4331 <akap_dialog>--- Jałowicę byśmy na ten przykład zatargowali.</akap_dialog>
4332
4333 <akap_dialog>--- Ho, ho! Drogo stoi; nie na byle jakim postronku ją powiedzie!</akap_dialog>
4334
4335 <akap_dialog>--- Ze śrebła poświęcanego mamy powrózek, a z takiego to choćby i smok, a nie zerwie się... No, wiela, matko? --- i jął wyciągać butelkę z kieszeni...<end id="e1204714856457"/></akap_dialog>
4336
4337 <akap_dialog>--- Wiela? Niełacno to rzec! Młódka, a na dziewiętnastą zwiesnę jej idzie, dobra i robotna, że mogłaby jeszcze roków parę postać u matki...</akap_dialog>
4338
4339 <akap_dialog>--- Płone to stanie --- bo bez przychówku, płone...</akap_dialog>
4340
4341 <akap_dialog>--- La drugiej to i przy matce o to nietrudno! --- szepnął Szymon. Wójt się roześmiał głośno, a stara błysnęła ino oczami i rzekła prędko:</akap_dialog>
4342
4343 <akap_dialog>--- Szukajcie drugiej, moja może poczekać.</akap_dialog>
4344
4345 <akap_dialog>--- Juści, że może, ale my nie znajdziemy urodniejszej i u lepszej maci!</akap_dialog>
4346
4347 <akap_dialog>--- Rzekliście!...</akap_dialog>
4348
4349 <akap_dialog>--- Ja, wójt, to wama mówię, to wierzcie... --- Wyciągnął kieliszek, wytarł go połą kapoty, nalał w niego araku i rzekł poważnie: --- Słuchajcie, Dominikowa, pilnie, co wama powiem; urzędnik jestem i moje słowo to nie ten ptaszek, co se pisknie, fiuknie i tylaś go już widział! Szymon, też wiadomo, kto jest --- nie obieżyświat żaden, ino gospodarz, ociec dzieciom i sołtys!... Miarkujcie se ino, jakie figury do was przyszły i z czym, miarkujcie!</akap_dialog>
4350
4351 <akap_dialog>--- Dyć wiem, Piętrze, i uważam.</akap_dialog>
4352
4353 <akap_dialog><begin id="b1197027701866"/><motyw id="m1197027701866">Kobieta, Mądrość</motyw>--- Mądraście kobieta, to i to wiecie, że prędzej czy później, a Jaguś z domu iść musi na swoje, tak już Pan Jezus postanowił, że ojce dzieci chowają la świata, nie la siebie.</akap_dialog>
4354
4355 <akap_dialog>--- Oj prawda, prawda, ty matko</akap_dialog>
4356
4357
4358 <poezja_cyt>
4359         <strofa>Cackaj, czesz, strzeż/
4360         I jeszcze dopłać komu ---/
4361         Żeby wziął z domu...</strofa>
4362 </poezja_cyt>
4363
4364
4365 <akap_dialog><begin id="b1204714975046"/><motyw id="m1204714975046">Alkohol</motyw>--- Tak już na świecie jest, to i nie zmieni. Chyba kapkę przepijemy, matko?</akap_dialog>
4366
4367 <akap_dialog>--- A bo ja wiem?... Niewolić jej nie będę, cóż, Jaguś, odpijesz?...</akap_dialog>
4368
4369 <akap_dialog>--- I... ja ta wiem... --- pisknęła odwracając do okna zaczerwienioną twarz.</akap_dialog>
4370
4371 <akap_dialog>--- Posłuszna! Pokorne cielę dwie matki ssie... --- dorzucił Szymon poważnie.</akap_dialog>
4372
4373 <akap_dialog>--- W wasze ręce, matko!</akap_dialog>
4374
4375 <akap_dialog>--- Pijcie z Bogiem, aleście jeszcze nie rzekli, kto taki? --- powiedziała, że to nieobyczajnie wiedzieć naprzód, nie od dziewosłębów.<end id="e1197027701866"/></akap_dialog>
4376
4377 <akap_dialog><begin id="b1197027781846"/><motyw id="m1197027781846">Starość</motyw>--- Kto? A sam ci Boryna! ---wykrzyknął przechylając kieliszek.</akap_dialog>
4378
4379 <akap_dialog>--- Stary! Wdowiec! --- wykrzyknęła niby z zawodem.</akap_dialog>
4380
4381 <akap_dialog>--- Stary! Nie obrażajcie Pana Boga! Stary, a sąd miał jeszcze niedawno o dziecko!<end id="e1197027781846"/></akap_dialog>
4382
4383 <akap_dialog>--- Prawda, ino że to nie jego było.</akap_dialog>
4384
4385 <akap_dialog>--- Jakże, gospodarz taki i zadawałby się z pierwszą lepszą! Pijcie, matko...</akap_dialog>
4386
4387 <akap_dialog>--- Wypić bym wypiła, ino że to wdowiec, a staremu prędzej z brzega do Abramka na piwo, to potem co?... Dzieci macochę wyżeną i...</akap_dialog>
4388
4389 <akap_dialog>--- Mówili Maciej, coby bez zapisu nie było... --- mruknął Szymon.</akap_dialog>
4390
4391 <akap_dialog>--- Przed ślubem chyba!</akap_dialog>
4392
4393
4394 <akap>Dziewosłęby zmilkli, dopiero po chwili wójt nalał nowy kieliszek i zwrócił się z nim do Jagny.</akap>
4395
4396 <akap_dialog>--- Napij się, Jaguś, napij! Chłopa ci raimy kiej dąb, panią se będziesz i gospodynią na wieś całą, no, w twoje ręce, Jaguś, nie wstydaj się...</akap_dialog>
4397
4398
4399 <akap>Wahała się, czerwieniła, odwracała do ściany, ale w końcu, przysłoniwszy twarz zapaską, upiła ździebko i wylała resztę na podłogę...</akap>
4400
4401
4402 <akap><begin id="b1197027851137"/><motyw id="m1197027851137">Jedzenie</motyw>Wtedy kieliszek obszedł wszystkich po kolei. Stara podała chleb, sól, a w końcu i wędzonej, suchej kiełbasy na przegryzkę.</akap>
4403
4404
4405 <akap>Przepili parę razy z rzędu, aż oczy pojaśniały wszystkim i języki się rozwiązały.<end id="e1197027851137"/> Jagna ino uciekła do komory, bo nie wiada czemu chycił ją płacz, że aż przez ścianę słychać było chlipanie.</akap>
4406
4407
4408 <akap>Stara chciała do niej bieżyć, ale ją wójt zatrzymał.</akap>
4409
4410 <akap_dialog>--- I ciele beczy, kiej je od maci odsądzają... zwykła to rzecz.<end id="e1204714149050"/> Nie we świat idzie, nie na drugą wieś, to się z nią jeszcze cieszyć będziecie... Nie będzie jej nijaka krzywda, to ja, wójt, wama mówię --- wierzcie...</akap_dialog>
4411
4412 <akap_dialog>--- Juści... inom se myślała zawdy, wnuczków się doczekam na pociechę...</akap_dialog>
4413
4414 <akap_dialog>--- Nie turbujcie się, jeszcze się żniwa nie zaczną, a już pierwszy będzie...</akap_dialog>
4415
4416 <akap_dialog>--- Pan Jezus to tylko wie przódzi, nie my, grzeszni! Zapiliśmy, prawda... a mnie tak jakoś żałośliwie na sercu kiej na pochówku...</akap_dialog>
4417
4418 <akap_dialog>--- I nie dziwota, jedynaczka z domu, to waju się już za nią cni... Jeszcze ździebko, na frasunek! Wiecie, pójdziem wszystkie do karczmy, bo mi już ano wódki zbrakło, a i tam pan młody kiej na wąglikach wyczekuje.</akap_dialog>
4419
4420 <akap_dialog><begin id="b1204715287206"/><motyw id="m1204715287206">Karczma</motyw>--- W karczmie to zrękowiny będziemy odprawiać?</akap_dialog>
4421
4422 <akap_dialog>--- Po staremu, jak ojce nasi robili, ja, wójt, wama to rzekłem --- wierzcie.<end id="e1204715287206"/><end id="e1204714975046"/></akap_dialog>
4423
4424
4425 <akap>Kobiety się ździebko przyodziały świąteczniej i wnet wychodzili.</akap>
4426
4427 <akap_dialog><begin id="b1197028216152"/><motyw id="m1197028216152">Dom, Matka, Syn</motyw>--- A chłopaki to ostaną? Siostrzyne zmówiny, to i la nich uciecha --- zauważył wójt, że to parobki żałosne miny mieli i poglądali na mać niespokojnie.</akap_dialog>
4428
4429 <akap_dialog>--- Trudno dom na boskiej Opatrzności ostawić.</akap_dialog>
4430
4431 <akap_dialog>--- Przyzwijcie ano Agatę od Kłębów, to przypilnuje.</akap_dialog>
4432
4433 <akap_dialog>--- Agata już na żebry poszła. Zawoła się kogo po drodze. Chodźta, Jędrzych, i ty, Szymek, a kapoty weźta; cóż to jak te dziadaki iść chceta?... A niech się ino któren spije... to popamięta. Krowy jeszcze nie obrządzone, świni trza kartofli utłuc --- baczcie o tym.</akap_dialog>
4434
4435 <akap_dialog>--- Baczym, matulu, baczym! --- szeptali trwożnie, choć chłopy były pod powałę i rozrosłe jako te grusze na miedzach, ale słuchali się matki kiej wyrostki, bo ich żelazną ręką za łby trzymała, a jak było potrza, to choćby i po stołku, a do kudłów sięgła i po pyskach sprała, a posłuch musiał być i uważanie.<end id="e1197028216152"/></akap_dialog>
4436
4437
4438 <akap>Poszli do karczmy.</akap>
4439
4440
4441 <akap>Noc już była ciemna, że choć oko wykol, zwyczajnie w pluchy jesienne. Wiatr szedł górą i bił w czuby drzew, że ino się kolebały i aż kładły na płoty z szumem; staw huczał i tak się ciepał, że bryzgi rozbite w pianę padały na środek drogi i nierzadko chlustały na twarze idących.</akap>
4442
4443
4444 <akap>W karczmie też widno nie było, a wiater przez wygniecioną szybkę zawiewał, aż ta lampka na sznurku za szynkwasem kolebała się kiej kwiat złoty.</akap>
4445
4446
4447 <akap>Boryna się do nich rzucił witać, a całować, a obłapiać z gorącością, że to zmiarkował, iż Jaguś jakby już jego.</akap>
4448
4449 <akap_dialog>--- A Pan Jezus rzekł: weź se, robaku, niewiastę, żeby ci się, chudziaku, nie cniło samemu. Amen! --- bełkotał Jambroży, ale że więcej godziny popijał, to juści, że w języku ni w nogach mocny już nie był.</akap_dialog>
4450
4451
4452 <akap><begin id="b1197028284311"/><motyw id="m1197028284311">Alkohol, Jedzenie</motyw>Zaraz też na szynkwasie Żyd postawił arak i słodką, i asencję, a do tego śledzie, placek z szafranem i jakieś wymyślne kukiełki z makiem.</akap>
4453
4454 <akap_dialog>--- Jedzta, pijta, ludzie kochane, braty rodzone, krześcijany wierne! --- zapraszał Jambroży.<end id="e1197028284311"/> --- Miałem i ja kobietę, ino już całkiem nie pomnę gdzie?... widzi mi się, że we Francji... nie, w Italii to było, nie... alem teraz ostał sierotą... Powiedam wam, że co starszy krzyknął: Szlusuj!</akap_dialog>
4455
4456 <akap_dialog>--- Pijcie no, ludzie! Pietrze, zaczynajcie --- przerwał mu Boryna, przyniósł za całą złotówkę karmelków i wtykał je Jagusi w garście. --- Naści, Jaguś, słodziusieńkie są, naści.</akap_dialog>
4457
4458 <akap_dialog>--- Hale... szkodujecie się... --- Wzdragała się.</akap_dialog>
4459
4460 <akap_dialog>--- Nie bój się... stać mnie na to, obaczysz sama... naści... a już by la ciebie i ptasiego mleka nalazł... już ci ta u mnie krzywdy nijakiej nie będzie... --- i zaczął ją wpół brać a niewolić do picia i jadła. <begin id="b1197028329275"/><motyw id="m1197028329275">Chciwość</motyw>Jagna spokojnie wszystko przyjmowała, zimno i obojętnie, jakby to nie jej zmówiny były dzisiaj. Jeno tylko jedno pomyślała, czy stary te korale, o których na jarmarku wspominał, da przed ślubem.<end id="e1197028329275"/></akap_dialog>
4461
4462
4463 <akap><begin id="b1197028359092"/><motyw id="m1197028359092">Kobieta, Mądrość</motyw>Gęsto pić poczęli, jeden po drugim i na przekładankę arak ze słodką, i wszyscy wraz mówić zaczęli, nawet Dominikowa podpiła se niezgorzej i nuż wywodzić różności, nuż prawić, aż się wójt dziwował, że taka mądra kobieta jest.<end id="e1197028359092"/></akap>
4464
4465
4466 <akap>Synowie się też popili, bo Jambroży, to wójt przepijali do nich gęsto i zachęcali.</akap>
4467
4468 <akap_dialog>--- Pijta, chłopaki, zmówiny to Jagny, pijta...</akap_dialog>
4469
4470 <akap_dialog>--- Baczym to, baczym --- razem odpowiadali i chcieli Jambroża w rękę całować, aż w końcu Dominikowa odciągnęła Borynę pod okno i zaraz do niego, prosto z mostu:</akap_dialog>
4471
4472 <akap_dialog><begin id="b1204715721613"/><motyw id="m1204715721613">Bezpieczeństwo, Córka, Małżeństwo, Matka, Mąż, Własność, Żona</motyw>--- Wasza Jagusia, Macieju, wasza.</akap_dialog>
4473
4474 <akap_dialog>--- Bóg wam zapłać, matko, za córkę. --- Ułapił ją za szyję i całował.</akap_dialog>
4475
4476 <akap_dialog>--- Obiecaliście zapis zrobić, co?</akap_dialog>
4477
4478 <akap_dialog>--- Zapis! A co po zapisie, co moje, to i jej...</akap_dialog>
4479
4480 <akap_dialog>--- Hale, żeby to śmiałe oko miała przed pasierbami, żeby nie wyklinali!</akap_dialog>
4481
4482 <akap_dialog>--- Wara im do mojego! Wszystko moje --- to i Jagusine wszystko.</akap_dialog>
4483
4484 <akap_dialog>--- Bóg wam zapłać, <begin id="b1204715603434"/><motyw id="m1204715603434">Śmierć</motyw>ale miarkujcie ino, że to starsi ździebko jesteście, a przecież i tak kużden śmiertelny, bo to</akap_dialog>
4485
4486
4487 <poezja_cyt>
4488         <strofa>Śmierć nie wybiera,/
4489         Dziś człowiek --- jutro jagnię/
4490         Równo jej popadnie...</strofa>
4491 </poezja_cyt>
4492
4493
4494 <akap_dialog>--- Jeszczem krzepki, ze dwadzieścia roków strzymam --- nie bójcie się!</akap_dialog>
4495
4496 <akap_dialog>--- I nieboja wilcy zjedli.<end id="e1204715603434"/></akap_dialog>
4497
4498 <akap_dialog>--- Takim rad, że mówcie, czego chcecie. Chcecie, bym zapisał te trzy morgi koło Łukaszowych?</akap_dialog>
4499
4500 <akap_dialog>--- Dobra i psu mucha, kiej głodny --- my ta niegłodne. Na Jagusię po ojcu wypadnie pięć i z morga lasu... zapiszcie i wy sześć. Te sześć morgów przy drodze, gdzieście to latoś mieli kartofle.</akap_dialog>
4501
4502 <akap_dialog>--- Najlepsze pole moje!</akap_dialog>
4503
4504 <akap_dialog>--- Niby Jagusia to wybierek, a nie najlepsza we wsi!</akap_dialog>
4505
4506 <akap_dialog>--- Przeciech że tak, bez to i swatów posłałem, ale bójcie się Boga, sześć morgów to karwas pola, całe gospodarstwo. Co by dzieci powiedziały! --- Jął się drapać po głowie, bo go żałość ułapiła za serce; jakże, tyle pola dać, najlepszej ziemi!</akap_dialog>
4507
4508 <akap_dialog>--- Moiściewy, mądrzyście i wy, że szukać, miarkujecie sami, że zapis to ino przespieczność la dziewczyny. Przeciech tego grontu, póki żyjecie, nikt wama nie odmierzy i nie weźmie --- a co jest Jagusine, co jej się po sprawiedliwości należy po ojcu, to zaraz na zwiesnę omętrę<pe><slowo_obce>omętrę</slowo_obce> --- geometrę.</pe> się sprowadzi i już wasze, możecie se obsiewać... Miarkujecie, że to nie krzywda wasza, i te sześć morgów zapiszecie.</akap_dialog>
4509
4510 <akap_dialog>--- Juści, la Jagusi zapiszę...</akap_dialog>
4511
4512 <akap_dialog>--- Kiedy?</akap_dialog>
4513
4514 <akap_dialog>--- A choćby i jutro! Nie, w sobotę na zapowiedzi damy i zaraz pojedziemy do miasta. Co tam, raz kozie śmierć!<end id="e1204715721613"/></akap_dialog>
4515
4516 <akap_dialog>--- Jaguś, chodź ino, córuchno, chodź! --- zawołała na dziewczynę, której wójt tak coś prawił a przypierał do szynkwasu, że śmiała się w głos.</akap_dialog>
4517
4518 <akap_dialog>--- A to ci, Jaguś, Maciej zapisują te sześć morgów przy drodze --- powiedziała.</akap_dialog>
4519
4520 <akap_dialog>--- Bóg wam zapłać --- szepnęła wyciągając doń rękę.</akap_dialog>
4521
4522 <akap_dialog>--- Napijcie się do Jagny tej słodziuśkiej...</akap_dialog>
4523
4524
4525 <akap>Napili się, Maciej ujął ją wpół i wiódł do gromady, ale mu się wymknęła i podeszła do braci, z którymi rajcował a popijał Jambroży.</akap>
4526
4527
4528 <akap><begin id="b1204715866175"/><motyw id="m1204715866175">Korzyść, Żebrak</motyw>W karczmie gwar się podnosił coraz większy i ludzi przybywało, bo jaki taki, zasłyszawszy głosy, wstępował zajrzeć, a któren znów, by się przy tej okazji napić za darmo; nawet dziad ślepy, wodzony przez psa, znalazł się i siedział na widnym miejscu, nasłuchiwał i raz wraz pacierz mówił w głos, aż posłyszeli i sama Dominikowa dała mu wódki, przegryźć i parę dwojaków w garść.<end id="e1204715866175"/></akap>
4529
4530
4531 <akap><begin id="b1204715885840"/><motyw id="m1204715885840">Alkohol</motyw>Tęgo sobie podpili, że już wszyscy razem gadali, a brali się w bary, a obłapiali, a całowali i kużden drugiemu był bratem i przyjacielem, zwyczajnie, jak przy gęstym kieliszku.<end id="e1204715885840"/></akap>
4532
4533
4534 <akap>Ino Żyd uwijał się cicho i stawiał coraz nowe kwarty i butelki z piwem, a zapisywał kredą na drzwiach, co kto stawiał.</akap>
4535
4536
4537 <akap>A Boryna był jakby oczadziały z uciechy, pił, częstował, zapraszał, gadał, jak mało kto go kiedy słyszał, i cięgiem do Jagusi ciągnął i słodkości jej prawił, po gębusi głaskał, że to nieobyczajnie było tak przy wszystkich ułapić ją za szyję i całować, choć go i ciągotki sielne brały, że zdzierżyć nie mógł, to ino wpół ją chwytał a w ciemny kąt ciągnął.</akap>
4538
4539
4540 <akap><begin id="b1204716054533"/><motyw id="m1204716054533">Bunt , Matka, Syn, Władza</motyw>Dominikowa wrychle się opatrzyła, że czas już do domu iść, i jęła synków wołać, żeby się zbierali.</akap>
4541
4542
4543 <akap>Ale Szymek już był spity, to ino na matczyne gadanie pasa poprawił, pięścią grzmotnął w stół i krzyknął:</akap>
4544
4545 <akap_dialog>--- Gospodarz jestem, psiachmać!... Komu wola, niech idzie... Chcę pić, to pił będę... Żydzie, gorzałki!</akap_dialog>
4546
4547 <akap_dialog>--- Cichoj, Szymek, cichoj, bo cię spierą! --- jęczał łzawo Jędrzych, też już mocno pijany, i odciągał za kapotę brata.</akap_dialog>
4548
4549 <akap_dialog>--- Do domu, chłopaki, do domu! --- syknęła Dominikowa groźnie.</akap_dialog>
4550
4551 <akap_dialog>--- Gospodarz jestem! Chcę ostać, to ostanę i gorzałkę pił będę... dosyć już matczynego panowania... a nie... wygonię... psiachmać...</akap_dialog>
4552
4553
4554 <akap>Ale stara grzmotnęła go ino w piersi, aż się potoczył i opamiętał wnet, a Jędrzych nadział mu czapkę i wyprowadził na drogę, ale Szymka widać rozebrało powietrze, bo ino uszedł parę kroków, zatoczył się, chwycił płotka i jął krzyczeć i mamrotać:</akap>
4555
4556 <akap_dialog>--- Gospodarz jestem, psiachmać... gront mój... moja wola robić... gorzałkę pił będę... Żydzie, araku!... a nie... wygonię...</akap_dialog>
4557
4558 <akap_dialog>--- Szymek! Loboga, Szymek, chodzi do domu, matula idą! --- jęczał Jędrzych i płakał rzewnymi łzami.</akap_dialog>
4559
4560
4561 <akap>Wkrótce nadeszła stara z Jagną i zabrała synów spod płota, bo się tam już byli ździebko za łby brali i tarzali po błocie.<end id="e1204716054533"/></akap>
4562
4563
4564 <akap>A w karczmie po wyjściu kobiet przycichło nieco, ludzie się porozchodzili z wolna, że ostał ino Boryna ze swatami, Jambroży i dziad zarówno ze wszystkimi już pijący.<begin id="b1204716198169"/><motyw id="m1204716198169">Pijaństwo, Wspomnienia, Żołnierz</motyw></akap>
4565
4566
4567 <akap>Jambroży był nieprzytomny, stał na środku, podśpiewywał, to opowiadał w głos:</akap>
4568
4569 <akap_dialog>--- Czarny był... jak ten sagan był czarny... --- zmierzył do mnie... ale trafisz mę gdzieś... wraziłem mu bagnet w kałdun... zakręciłem, że ino chrupnęło... pierwszy!... Stoimy... stoimy... a tu naczelnik wali... Jezu Chryste! Sam naczelnik!... Chłopaki... powiada... Narodzie... powiada... Szlusuj... szlusuj... --- krzyknął ogromnym głosem, wyprostował się jak struna i cofał się wolno, aż mu drewniana noga stukała. --- Pijcie do mnie, Pietrze, pijcie... sierotam jest... --- bełkotał niewyraźnie spod ściany, ale się nie doczekał, bo naraz się porwał i wyszedł z karczmy, tylko z drogi dolatywał jego głos chrapliwy, śpiewający...<end id="e1204716198169"/></akap_dialog>
4570
4571
4572 <akap>A do karczmy wszedł młynarz, ogromny chłop, ubrany z miejska, z czerwoną twarzą, siwy i z małymi, bystrymi oczkami.</akap>
4573
4574 <akap_dialog>--- Pijecie se, gospodarze! Ho, ho i wójt, i sołtys, i Boryna! Wesele czy co!</akap_dialog>
4575
4576 <akap_dialog>--- Nie co insze. Napijcie się z nami, panie młynarzu, napijcie --- proponował Boryna.</akap_dialog>
4577
4578
4579 <akap>Przepili znów kolejką.</akap>
4580
4581 <akap_dialog>--- Kiejście tacy, powiem wam nowinę, że wytrzeźwiejeta!<begin id="b1204716305102"/><motyw id="m1204716305102">Chłop, Konflikt, Szlachcic, Własność</motyw></akap_dialog>
4582
4583
4584 <akap>Wytrzeszczyli na niego nieprzytomne oczy.</akap>
4585
4586 <akap_dialog>--- A to nie ma godziny, jak dziedzic sprzedał porębę na Wilczych Dolach!</akap_dialog>
4587
4588 <akap_dialog>--- A hycel, psie krótki! Sprzedał, naszą porębę sprzedał! --- krzyknął Boryna i w zapamiętałości grzmotnął butelką o ziemię.</akap_dialog>
4589
4590 <akap_dialog>--- Sprzedał! Prawo jest i na dziedzica, i na kużdego, prawo jest... --- bełkotał pijany Szymon.</akap_dialog>
4591
4592 <akap_dialog>--- Nieprawda! Ja, wójt, to wama mówię, że nieprawda, to wierzcie!</akap_dialog>
4593
4594 <akap_dialog>--- Sprzedał, ino że wziąć nie damy, jak Bóg na niebie, nie damy! --- wołał Boryna i bił pięścią w stół...</akap_dialog>
4595
4596
4597 <akap>Młynarz poszedł, a oni jeszcze długo w noc radzili i odgrażali się dworowi.<end id="e1204716305102"/></akap>
4598
4599
4600
4601
4602
4603
4604
4605
4606
4607
4608 <naglowek_rozdzial>IX</naglowek_rozdzial>
4609
4610
4611 <akap>Zbiegło dni parę od zmówin Jagusinych.</akap>
4612
4613
4614 <akap><begin id="b1197049695125"/><motyw id="m1197049695125">Deszcz</motyw>Deszcze ustały, drogi ociekły i stężały nieco, wody spłynęły, że ino po bruzdach, a gdzieniegdzie i po nizinach a łęgach siwiały się mętne kałuże kiej te oczy zapłakane...<end id="e1197049695125"/></akap>
4615
4616
4617 <akap>Nadszedł Dzień Zaduszny, szary, bezsłoneczny i martwy, że nawet wiatr nie przegarniał zeschłymi badylami ni chwiał drzewami, co stały ciężko pochylone nad ziemią...</akap>
4618
4619
4620 <akap>Bolesna, głucha cisza przygnietła świat.</akap>
4621
4622
4623 <akap>A w Lipcach już od rana dzwony biły wolno a bezustannie --- i żałosne, rozbolałe dźwięki pojękiwały po omglonych, pustych polach; ponurym głosem żałoby wołały w ten dzień smętny, w ten dzień, co wstał blady, spowity w mgły aż do tych dal zapadłych, aż do tych bezkresów ziemi i nieba, siny, do niezgłębionej topieli podobny.</akap>
4624
4625
4626 <akap><begin id="b1204716823124"/><motyw id="m1204716823124">Ptak</motyw>Od zórz wschodnich, co się jeszcze żarzyły blado, kieby ta miedź stygnąca, spod sinych chmur zaczęły płynąć stada wron i kawek...</akap>
4627
4628
4629 <akap>Szły wysoko, wysoko, że ledwie okiem rozeznał i ledwie uchem pochwycił tę dziką, żałosną wrzawę krakań, podobną do jęków nocy jesiennych...<end id="e1204716823124"/></akap>
4630
4631
4632 <akap>A dzwony biły wciąż.</akap>
4633
4634
4635 <akap>Ponury hymn rozlewał się ciężko w martwym, ogłuchłym powietrzu, opadał na pola jękami, huczał po wsiach i lasach żałością, płynął światem całym, że ludzie i pola, i wsie zdały się już być jednym wielkim sercem, bijącym skargą żałosną...</akap>
4636
4637
4638 <akap><begin id="b1197049774703"/><motyw id="m1197049774703">Ptak</motyw>Ptactwo płynęło wciąż, aż dziw i lęk ogarniał, bo szły coraz niżej i coraz większymi stadami, że niebo pokryło się jakby sadzą rozwianą, a głuchy szum skrzydeł i krakań wzmagał się, potężniał i huczał niby burza nadciągająca... Zataczały kręgi nad wsią i jak kupa liści porwana przez wichurę kołowały nad polami, opadały na lasy, wieszały się na nagich topolach, obsiadły lipy przy kościele, drzewa na cmentarzu, sady, kalenice chałup, płoty nawet... aż zestraszone bezustannym biciem dzwonów zerwały się i czarną chmurą leciały ku borom... a ostry, przenikliwy szum płynął za nimi.<end id="e1197049774703"/></akap>
4639
4640 <akap_dialog>--- Ciężka zima będzie! --- mówili ludzie.</akap_dialog>
4641
4642 <akap_dialog>--- Do lasów ciągną, ani chybi, śniegi wnet spadną.</akap_dialog>
4643
4644
4645 <akap>I wychodzili przed chałupy coraz liczniej, bo nigdy jeszcze nie widziano tyle ptactwa razem --- patrzano długo, ze smutkiem dziwnym, aż zniknęły w borach. Patrzano, wzdychano ciężko, jaki taki znak krzyża położył na czole w obronie przed złem, i jęli się przyodziewać do kościoła i wychodzić, bo dzwony wciąż jęczały głucho, a z drugich wsi już szli ludzie drogami, majaczyli wskroś mgieł po ścieżkach i dróżkach.</akap>
4646
4647
4648 <akap><begin id="b1204716986269"/><motyw id="m1204716986269">Jesień, Melancholia</motyw>Smutek przejmujący padł na wszystkie dusze; jakaś dziwnie bolesna cichość omotała serca --- cichość rozpamiętywań żałośliwych i wspominek o tych, co już byli odeszli tam, pod te brzozy zwieszone, pod te czarne, pochylone krzyże...</akap>
4649
4650 <akap_dialog>--- Mój ty Jezu kochany! Mój Jezu! --- wzdychali i podnosili szare, jak ta ziemia, twarze i topili oczy beztrwożne w tajemnicy, i szli spokojnie składać ofiary i pacierze za zmarłych.</akap_dialog>
4651
4652
4653 <akap>Wieś była jakby zatopiona w ciężkiej, żałośliwej ciszy --- jeno jękliwe, proszalne śpiewania dziadów spod kościoła dochodziły czasami.<end id="e1204716986269"/></akap>
4654
4655
4656 <akap>I u Borynów ciszej było niźli zazwyczaj, chociaż tam, we środku, siedziało piekło przytajone, gotowe za lada czym wybuchnąć...</akap>
4657
4658
4659 <akap>Jakże, dzieci wiedziały już o wszystkim.</akap>
4660
4661
4662 <akap><begin id="b1204717085257"/><motyw id="m1204717085257">Kobieta, Mężczyzna, Pożądanie</motyw>A wczoraj, w niedzielę, wyszły pierwsze zapowiedzi starego z Jagusią...</akap>
4663
4664
4665 <akap>W sobotę to jeździli do miasta, gdzie u rejenta zapisał Boryna sześć morgów Jagusi... Wrócił późno i z twarzą podrapaną, bo że był zdziebko napity, to już na wozie chciał był Jagnę brać, ale tyla wziął, co pięścią a pazurami mu dały.<end id="e1204717085257"/></akap>
4666
4667
4668 <akap>A w domu z nikim nie mówił, choć i Antek cięgiem nasuwał mu się na oczy, ino zaraz legł spać, jak stał, w butach i kożuchu... aż rano Józia zaczęła mamrotać na niego, że pierzynę błotem pomazał.</akap>
4669
4670 <akap_dialog>--- Cichoj, Józia, cichoj! Zdarzy się to i niektóremu, co nigdy gorzałki nie pije... --- powiedział wesoło i zaraz od rana poszedł do Jagny i już tam do późna przesiedział, że próżno z obiadem i wieczerzą nań czekali.</akap_dialog>
4671
4672
4673 <akap>I dzisiaj wstał późno, już dobrze po wschodzie, w najlepszą kapotę się przyodział, buty świąteczne kazał se Witkowi sadłem wysmarować i nowe wiechetki ze słomy przyciąć --- Kuba go wygolił, a on się pasem okręcił, kapelusz nadział i niecierpliwie wyglądał przez okno na ganek, bo tam Hanka iskała chłopaka, a nie chciał się z nią widzieć, aż i dopatrzył, że weszła na chwilę do izby, to się chyłkiem wysunął w opłotki --- i tyla go już dnia tego widzieli...</akap>
4674
4675
4676 <akap>Józka cały dzień popłakiwała i tłukła się po izbie, jak ten ptak zamknięty! <begin id="b1197049974171"/><motyw id="m1197049974171">Zazdrość</motyw>Antek zaś gorzał w mękach coraz boleśniejszych i sroższych --- ani jadł, ni spał, ni mógł się zająć czymkolwiek; był ogłuszony jeszcze, nieprzytomny zgoła i nie wiedzący, co się z nim dzieje. Twarz mu poczerniała, że tylko oczy uczyniły się jeszcze większe i płonęły szklisto, jakby łzami skamieniałymi --- zęby zacinał, żeby nie krzyczeć w głos i nie wyklinać, a chodził wciąż po izbie, to po obejściu, to w opłotki szedł lub na drogę i powracał, padał w ganku na ławę i siedział godzinami, zapatrzony przed się i utopiony w bólu, co w nim rósł jeszcze i potężniał.<end id="e1197049974171"/></akap>
4677
4678
4679 <akap>Dom ogłuchł, ino płakania w nim się rozlegały, jęki a westchnienia, kieby po pogrzebie czyim. Drzwi stały wywarte na rozcież do obór i chlewów, że inwentarz łaził po sadzie i zaglądał w okna, a nie miał go kto nagnać z powrotem, tyle co stary Łapa naszczekiwał i zaganiał, ale na darmo, bo nie uradził.</akap>
4680
4681
4682 <akap>W stajni na werku Kuba czyścił strzelbę, a Witek z podziwem nabożnym przyglądał się temu i wyzierał okienkiem, żeby ich kto nie zeszedł.</akap>
4683
4684 <akap_dialog>--- Huknęło, że Jezus! Myślałem, że to dziedzic abo borowy strzelają...</akap_dialog>
4685
4686 <akap_dialog>--- Hale... juści... dawnom nie strzelał, tęgom nabił i gruchnęło kiej z harmaty...</akap_dialog>
4687
4688 <akap_dialog><begin id="b1197050065015"/><motyw id="m1197050065015">Tajemnica, Zwierzęta, Szlachcic, Chłop, Własność</motyw>--- Toście zaraz z wieczora poszli?...</akap_dialog>
4689
4690 <akap_dialog>--- Tak, poszedłem na dworskie, pod las, bo tam na oziminę lubią kozy wychodzić... Ćma była, tom siedział długo... aż tu na świtaniu rogacz idzie... Przyczaiłem się tak, że ino z pięć kroków był ode mnie... nie strzeliłem, bo okrutny był, kiej wół... to myślę... nie uredzę... Puściłem go... a w jaki pacierz abo dwa... łanie wyszły... Wybrałem se najlepszą... inom przyłożył, jak nie huknie! Tęgom nabił, ba, aże mi ramię spuchnęło, tak dostałem przykładem... ale się zwaliła... ino kopała nogami... jeszcze by nie... z pół garści siekańca dostała w bok... a beczała jucha... ażem się bojał, by nie posłyszał borowy, i dorznąć musiałem...</akap_dialog>
4691
4692 <akap_dialog>--- W lesie ostała, co? --- pytał chłopak rozgorączkowany opowieścią.</akap_dialog>
4693
4694 <akap_dialog>--- Gdzie ostała, to ostała, nic ci do tego, a powiedz komu choć słowo, to obaczysz, co ci zrobię...</akap_dialog>
4695
4696 <akap_dialog>--- Kiej przykazujecie, to i nie powiem, a Józi to można?</akap_dialog>
4697
4698 <akap_dialog>--- Hale, cała wieś by zaraz wiedziała. Naści dziesiątkę, kup se co...</akap_dialog>
4699
4700 <akap_dialog>--- Nie powiem i tak, ino mnie weźcie kiedy ze sobą, moi złoci, moi...<end id="e1197050065015"/></akap_dialog>
4701
4702 <akap_dialog>--- Śniadanie! --- krzyczała sprzed domu Józka.</akap_dialog>
4703
4704 <akap_dialog>--- Ino cicho być, wezmę cię, wezmę!</akap_dialog>
4705
4706 <akap_dialog><begin id="b1197050107062"/><motyw id="m1197050107062">Pieniądz</motyw>--- I dacie mi choć ten raziczek strzelnąć, dacie? Co? --- błagał.</akap_dialog>
4707
4708 <akap_dialog>--- Ale... proch to myśli, głupi, że darmo dają...</akap_dialog>
4709
4710 <akap_dialog>--- Mam pieniądze, Kuba, mam, jeszcze w jarmarek dali mi gospodarz dwa złote, co je chowam na wypominki, to...<end id="e1197050107062"/></akap_dialog>
4711
4712 <akap_dialog>--- Dobrze, dobrze, nauczę cię --- szepnął i pogładził chłopaka po głowie... bo go tak ujął za serce tym skamleniem.</akap_dialog>
4713
4714
4715 <akap><begin id="b1197050162328"/><motyw id="m1197050162328">Bieda</motyw>A w parę pacierzy po śniadaniu już obaj szli do kościoła. Kuba kusztykał raźno, a <begin id="b1204717411506"/><motyw id="m1204717411506">Miasto, Wieś</motyw>Witek ostawał się nieco, bo mu markotno było, że to nie miał butów, ino boso szedł.</akap>
4716
4717 <akap_dialog>--- A czy to można do zakrystii boso, co? --- pytał cicho.</akap_dialog>
4718
4719 <akap_dialog>--- Głupiś! Pan Jezus ci ta na buty czyje zważa, a nie na pacierze...</akap_dialog>
4720
4721 <akap_dialog>--- Pewnie że tak, ino w butach to zawżdy przystojniej... --- szeptał smutniej.</akap_dialog>
4722
4723 <akap_dialog>--- Kupisz ty sobie jeszcze buty, kupisz...<end id="e1197050162328"/></akap_dialog>
4724
4725 <akap_dialog>--- A kupię, Kuba, kupię. Niech ino podrosnę na parobka, to zaraz pojadę do Warszawy i zgodzę się do koni... a w mieście to już wszystkie chodzą w butach, prawda, Kuba?</akap_dialog>
4726
4727 <akap_dialog>--- Prawda, prawda! --- baczysz to jeszcze?</akap_dialog>
4728
4729 <akap_dialog>--- I jak! Pięć roków miałem, kiej mę Kozłowa przywieźli, to i baczę dobrze... juści... ziąb był... piechtyśmy szli do maszyny... baczę... a tu tyla jarzącego światła... że jeszcze mę w oczach ćmi... baczę... a dom kiele domu i takie wielgachne niczym kościół...</akap_dialog>
4730
4731 <akap_dialog>--- Bajesz! --- rzucił wzgardliwie.</akap_dialog>
4732
4733 <akap_dialog>--- Baczę dobrze, Kuba... przeciem i dachów nie dojrzał... a tyla powozów... okna do samej ziemi... juści... całe ściany widzi mi się ze szyb... i takie cięgiem dzwonienie...</akap_dialog>
4734
4735 <akap_dialog>--- Kościołów tyla, to i nie dziwota!</akap_dialog>
4736
4737 <akap_dialog>--- Pewnie, bo skądże by dzwonienia były?<end id="e1204717411506"/></akap_dialog>
4738
4739
4740 <akap>Zmilkli, bo już weszli na cmentarz i jęli się przepychać przez gęsty tłum, co był zaległ dookoła kościoła, że to we środku pomieścić się nie mogli.</akap>
4741
4742
4743 <akap><begin id="b1197050213140"/><motyw id="m1197050213140">Żebrak</motyw>Dziady uczyniły ulicę od głównych drzwi aż hen na drogę, a każden na swój sposób się wydzierał, a krzyczał, a modlił w głos i dopraszał wspomożenia, a jak niektórzy to i na skrzypkach pogrywali, i pieśnie wyciągali jękliwymi głosami, a drugie na piszczałkach libo i harmonikach, że wrzask się rozlegał, aż w uszach wierciło...<end id="e1197050213140"/></akap>
4744
4745
4746 <akap><begin id="b1204717559705"/><motyw id="m1204717559705">Obrzędy, Obyczaje, Pieniądz, Religia</motyw>W zakrystii też było narodu gęsto, aż żebra trzeszczały przy stole, gdzie organista przyjmował na wypominki, a przy drugim syn jego, Jaś, ten, co to był we szkołach.</akap>
4747
4748
4749 <akap>Kuba docisnął się przódzi i niemałą litanię imion podał organiście, któren zapisywał i brał za każdą duszę po sześć groszy albo i po trzy jajka, jeśli kto nie miał gotowych pieniędzy.</akap>
4750
4751
4752 <akap>Witek ostał nieco w tyle, że go to po bosych nogach srodze deptali, ale się pchał, jak mógł, choć ta i niejeden burknął, że to się to pod łokcie ciśnie a starszym zastąpia, pieniądze w garści ściskał --- dopiero kiej go dopchnęli do stołu, wprost organisty, zapomniał języka w gębie... Jakże, gospodarze sami, a gospodynie ino, cała wieś prawie, bo i młynarzowa w kapeluszu kiej dziedziczka, i kowalowie, i wójt ze swoją... a wszyscy patrzą w niego... to nasłuchują... przypominają sobie w głos dusze różne... i po dziesięć... i po dwadzieścia imion podają... za całą familię... za ojców, dziadów i pradziadów... <begin id="b1197050337359"/><motyw id="m1197050337359">Bezdomność, Łzy</motyw>A on co?... Wie to, kto jego mać? Kto ojciec?... Wie?... Ma to dać za kogo?... Jezu mój! Jezusiczku... to ino gębę szeroko otworzył i te oczy modre i stojał nieruchawy jako ten głupi i serce mu się skurczyło z bolenia, że ledwie zipał, ledwie mógł złapać tego dechu... i tak mu się ckno zrobiło w dołku, jakby już miał ostatnią parę puścić... ale nie dostojał tak, bo go odepchnęli w kąt, pod kropielnicę, to się ino wsparł głowiną o oną misę cynową, żeby nie paść, a łzy to mu jak te paciorki suły się z oczów... jak te różańce żałosne... i próżno je chciał powstrzymać... daremnie... i tak się trząsł w sobie, tak dygotał każdą kosteczką, że ani zębów zewrzeć nie mógł, ani ustoić prosto; przysiadł w kącie na podłodze, od oczów ludzkich, i płakał rzewnymi, sierocymi łzami...</akap>
4753
4754 <akap_dialog>--- Matulu! Matulu! --- skamlało w nim cosik i oździerało mu duszę do dna. A pomiarkować nie mógł ni rozeznać, czemu to wszyscy ojców mają, matki mają, a on jeden sierota, on jeden tylko, on jeden...</akap_dialog>
4755
4756 <akap_dialog>--- Jezu mój, Jezu!... --- chlipał i zanosił się jako ten ptaszek duszony w sidłach, dopiero Kuba go odnalazł i zawołał:</akap_dialog>
4757
4758 <akap_dialog>--- Witek, dałeś to już na wypominki?</akap_dialog>
4759
4760 <akap_dialog>--- Nie --- odrzekł, porwał się z nagła, wytarł oczy i z mocą jął iść do stołu... tak, i on poda imiona... co ta mają wiedzieć, że nie ma nikogo... po co... sierota, to la siebie... a znajda, to znajda... Zadzierżysto powiódł oczami i pewnym głosem podał imiona: Józefy, Marianny i Antoniego, te, co mu pierwsze przyszły na pamięć...<end id="e1197050337359"/></akap_dialog>
4761
4762
4763 <akap>Zapłacił, wziął resztę i poszedł z Kubą na kościół pomodlić się i wysłuchać, jak ksiądz wypomni jego dusze...<end id="e1204717559705"/></akap>
4764
4765
4766 <akap><begin id="b1197050433046"/><motyw id="m1197050433046">Modlitwa, Obrzędy</motyw>Na środku kościoła stał katafalk z trumną na wierzchu obstawioną jarzącymi światłami, a ksiądz z ambony wypominał nieskończone litanie imion --- a co przerwał, odpowiadał mu głośny pacierz, mówiony przez wszystkich za te zmarłe w czyścu ostające.</akap>
4767
4768
4769 <akap>Witek przyklęknął przy Kubie, któren wyciągnął z zanadrza koronkę i jął odmawiać wszystkie Zdrowaś i Wierzę, jakie ksiądz nakazywał; zmówił i on pacierz jeden i drugi, ale zmorzyły go w końcu monotonne głosy modlitw, ciepło i wyczerpanie płaczem, to się ździebko wsparł o biedro Kuby i zasnął...<end id="e1197050433046"/></akap>
4770
4771
4772 <sekcja_swiatlo/>
4773 <separator_linia/>
4774 <sekcja_swiatlo/>
4775
4776
4777 <akap><begin id="b1204718221415"/><motyw id="m1204718221415">Obyczaje, Religia</motyw>Po południu, na nieszpory, jakie się odprawiały raz w rok w cmentarnej kaplicy, pociągnęli wszyscy od Boryny.</akap>
4778
4779
4780 <akap>Szli Antkowie z dziećmi, szli kowalowie, szła Józka z Jagustynką, a na końcu kusztykał Kuba z Witkiem --- bych już tych świątków zażyć do cna.</akap>
4781
4782
4783 <akap>Dzień już przywierał szare, zmęczone powieki, gasnął i zapadał z wolna w przerażające, smutne topiele zmroków; wiatr się poruszył i przeciągał po polach z jękiem, tłukł się między drzewinami a wionął surowym, przegniłym tchem jesieni.</akap>
4784
4785
4786 <akap>Cicho było, tą dziwnie posępną cichością Zaduszek; tłumy szły drogą w surowym milczeniu, ino tupot nóg się rozlegał głucho, ino te drzewa przydrożne chwiały się niespokojnie i cichy a bolesny szum gałęzi drżał nad głowami, ino te grania i śpiewy proszalne dziadów łkały w powietrzu i opadały bez echa...</akap>
4787
4788
4789 <akap>Przed wrótniami, a nawet i wśród mogił, pod murem, stały rzędy beczek solówek, a obok nich rozkładały się gromady dziadów.</akap>
4790
4791
4792 <akap><begin id="b1197050512812"/><motyw id="m1197050512812">Jedzenie</motyw>A naród płynął całą drogą pod topolami ku cmentarzowi; w mroku, co był już przytrząsł świat jakby popiołem szarym, błyskały światła świeczek, jakie mieli niektórzy, i chwiały się żółte płomyki lampek maślanych, a każdy, nim wszedł na cmentarz, wyciągał z tobołka chleb, to ser, to ździebko słoniny albo kiełbasy, to motek przędzy lub tę przygarść lnu wyczesanego, to grzybów wianek, i składali to wszystko pobożnie w beczki --- a były one księże, były organistowe i Jambrożego, a reszta dziadowskie, a któren w nie nie kładł, to grosz jaki wciskał w wyciągnięte ręce dziadowskie... i szeptał imiona zmarłych, za które prosił o pacierz...<end id="e1197050512812"/></akap>
4793
4794
4795 <akap>Chór modłów, śpiewów, imion wypominanych jękliwym rytmem wznosił się wciąż nad wrótniami, a ludzie przechodzili --- szli dalej, rozpraszali się wśród mogił, iż wnet, niby robaczki świętojańskie, jęły jaśnieć i migotać światełka wskroś mroków i gąszczów drzew, i traw zeschniętych.</akap>
4796
4797
4798 <akap>Głuchy, przyciszony trwożnie szept pacierzy drgał w przyziemnej ciszy; czasem szloch bolesny zerwał się z mogił; czasem lament żałosny wił się w rozdzierających skrętach wśród krzyżów; to jakiś nagły, krótki, nabrzmiały rozpaczą krzyk jak piorun rozdzierał powietrze albo ciche płacze dziecięce --- sieroce płacze kwiliły w omroczonych gąszczach niby pisklęta...</akap>
4799
4800
4801 <akap>A chwilami opadało na cmentarz głuche i ciężkie milczenie, że ino drzewa szumiały posępnie, a echa płakań ludzkich, skarg, krzyków bolesnych, żałości biły ku niebu, w świat cały szły...</akap>
4802
4803
4804 <akap>Ludzie snuli się wśród mogił cicho, szeptali lękliwie i trwożnie poglądali w dal omroczoną, niezgłębioną...</akap>
4805
4806 <akap_dialog>--- Każdy umiera! --- wzdychali ciężko z kamienną rezygnacją i wlekli się dalej, przysiadali przy grobach ojców, mówili pacierze, to siedzieli cisi, zadumani, głusi na życie, głusi na śmierć, głusi na ból --- jak te drzewa, i jak te drzewa kolebały się im dusze w sennym poczuciu trwogi...</akap_dialog>
4807
4808 <akap_dialog>--- Jezus mój! Panie miłosierny, Mario! --- rwało się im z dusz umęczonych zamętem i podnosili twarze zakrzepłe i wyczerpane jak ta ziemia święta, a oczy szare niby te kałuże, co się jeszcze siwiły w mrokach, wieszali u krzyżów i ruchami tych drzew rozchwianych sennie osuwali się na kolana; do stóp Chrystusa rzucali serca strwożone i wybuchali świętym płaczem oddania się i rezygnacji.</akap_dialog>
4809
4810
4811 <akap>Kuba z Witkiem chodzili razem z drugimi, a gdy już do cna pociemniało, Kuba powlókł się w głąb, na stary cmentarz.</akap>
4812
4813
4814 <akap>A tam na zapadniętych grobach cicho było, pusto i mroczno --- tam leżeli zapomniani, o których i pamięć umarła dawno --- jako i te dnie ich, i czasy, i wszystko; tam jeno ptaki jakieś krzyczały złowrogo i smutnie szeleściła gęstwa, a gdzieniegdzie sterczał krzyż spróchniały --- tam leżały pokotem rody całe, wsie całe, pokolenia całe --- tam się już nikt nie modlił, nie płakał, lampek nie palił... wiatr jeno huczał w gałęziach a rwał liście ostatnie i rzucał je w noc na zatracenie ostatnie... tam jeno głosy jakieś, co nie były głosami, cienie, co nie były cieniami, tłukły się o nagie drzewa kiej te ptaki oślepłe i jakby skamlały o zmiłowanie...</akap>
4815
4816
4817 <akap>Kuba wyjął z zanadrza parę oszczędzonych skibek chleba, rwał je w glonki, przyklękał i rozrzucał po mogiłach.</akap>
4818
4819 <akap_dialog><begin id="b1197050703171"/><motyw id="m1197050703171">Duch, Wierzenia, Zaświaty</motyw>--- Pożyw się, duszo krześcijańska, co cię wypominam w wieczornym czasie, pożyw się, pokutnico człowiecza, pożyw się! --- szeptał z przejęciem.</akap_dialog>
4820
4821 <akap_dialog>--- Wezną to? --- pytał cicho Witek zatrwożonym głosem.</akap_dialog>
4822
4823 <akap_dialog>--- Przeciech! Ksiądz żywić nie da!... w beczki drugie kładą, ale tym biedotom nic z tego... Księdzowe albo i dziadoskie świnie mają wyżerkę... a dusze pokutujące głód cierpią...</akap_dialog>
4824
4825 <akap_dialog>--- Przyjdą to?...</akap_dialog>
4826
4827 <akap_dialog>--- Nie bój się... Wszystkie te, co czyścowe męki cierpią... wszystkie. Pan Jezus odpuszcza je na ten dzień na ziemię, żeby swoich nawiedziły...</akap_dialog>
4828
4829 <akap_dialog>--- Żeby swoich nawiedziły! --- powtórzył z drżeniem Witek.</akap_dialog>
4830
4831 <akap_dialog>--- Nie bojaj się, głupi, zły dzisiaj nie ma przystępu, wypominki ano odganiają go, i te pacierze, i te światła... A i Pan Jezus sam chodzi se dzisiaj po świecie i liczy, gospodarz kochany, co mu ta jeszcze dusz ostało, aż se wybierze wszystkie, wybierze... Dobrze baczę, jak matula mówili, a i stare ludzie przytwierdzają...</akap_dialog>
4832
4833 <akap_dialog>--- Pan Jezus se chodzi dzisiaj po świecie! --- szeptał Witek i oglądał się bacznie...<end id="e1204718221415"/></akap_dialog>
4834
4835 <akap_dialog>--- Ale, zobaczysz ta... to ino święte widzą abo i zasie pokrzywdzone najbarzej...</akap_dialog>
4836
4837 <akap_dialog>--- Patrzcie no, a tam się świeci i ludzie jakieś są --- zawołał Witek ze strachem wskazując na szereg mogił pod samym płotem...</akap_dialog>
4838
4839 <akap_dialog>--- To leżą ci, co ich to w boru pobili... juści... i moje pany tam leżą... i matka moja... juści...</akap_dialog>
4840
4841
4842 <akap>Przedarli się przez gąszcz i przyklęknęli u mogił zapadłych i tak rozwianych, że ledwie ślad ino został; ani krzyże ich znaczyły, ni drzewa jakie ocieniały, nic, jeno ten piach szczery, parę zeschłych badyli dziewanny i cisza, zapomnienie, śmierć...<end id="e1197050703171"/></akap>
4843
4844
4845 <akap>Jambroży z Jagustynką i Kłąb stary klęczeli przy tych grobach umarłych; dwie lampki tliły się wciśnięte w piasek, wiatr zawiewał i kołysał światłami, i rwał słowa pacierzy, i niósł je w noc czarną...</akap>
4846
4847 <akap_dialog><begin id="b1204718739267"/><motyw id="m1204718739267">Chłop, Dwór, Sługa, Szlachcic, Walka, Wspomnienia</motyw>--- Juści... matula moja tam leżą... baczę... --- szeptał Kuba cicho, więcej do siebie niźli do Witka, któren przykucnął przy nim, bo ziąb go przejmował na wskroś.</akap_dialog>
4848
4849 <akap_dialog>--- A zwali ją Magdaleną... Ociec gront swój mieli, ale służyli we dworze za furmana... w ogiery ino jeździli ze starszym panem... a potem pomarli... gront stryje wzieni... a ja pańskie prosiaki pasałem... Juści, Magdalena było matce, a ojcu Pieter i na przezwisko Socha, jako i mnie jest --- A potem dziedzic do koni mnie wziął, bym w ogiery po ojcu jeździł... to ino na polowania we świat, do drugich panów jeździlim cięgiem... strzylałem i ja niezgorzej... że młodszy dziedzic strzelbę mi dali... a matka ino ze starszą panią siedziała we dworze... Dobrze baczę... i kiej wszystkie szły... wzieni i mnie... Bez cały rok byłem... a co kazali, robiłem... juści, nie jednego burka zakatrupiłem... nie dwóch... a młodszy dziedzic dostał we flaki... wątpia mu wypłynęły... Pan mój przecie... dobry człowiek... na bary wziąłem i wyniesłem... a potem do ciepłych krajów pojechał, i mnie kazał starszemu panu listy nieść... poszedłem... juści, że sterany byłem kiej ten pies... kulas mi przestrzelili, zagoić się nie chciał, że to cięgiem ino na dworze, pod gołym niebem... a śniegi były po pas i mrozy siarczyste... baczę... juści... przywlekłem się nocą... szukam... Jezus, Mario! Jakby mnie kto kłonicą przez ciemię zdzielił!... Dworu nie ma, gumien nie ma... płotów nawet nie ostało... do cna wszystko spalone... a stary pan i pani starsza, i matula moja... i ta Józefka, co za pokojówkę była... pobite leżą na śmierć w ogrodzie!... Jezu! Jezu! baczę wszystko... juści... Mario! --- jęczał cicho i łzy jak groch sypały mu się tak gęsto po twarzy, że i już nie obcierał... pojękiwał ino z żałości i utęsknienia, bo jak żywe tak mu to wszystko stanęło przed oczami<end id="e1204718739267"/>, a Witek spał se, bo strudzona była biedota płakaniem...</akap_dialog>
4850
4851
4852 <akap>Noc była coraz głębsza, wiatr mocniej targał drzewami, że długie warkocze brzóz zamiatały po mogiłach, a białe ich pnie, niby w gzła śmiertelne przyodziane, majaczyły w mrokach... Ludzie się rozchodzili... światła gasły... śpiewy dziadów umilkły... milczenie uroczyste a pełne dziwnych szelestów i głosów przejmujących zapanowało wśród mogił... Cmentarz jakby się napełniał cieniami... tłumem widm... gąszczem mrocznych zarysów... gędźbą rozjęczonych a cichych głosów... oceanem dziwnych drgań, ruchem ciemności... błyskami trwogi, niemym łkaniem... tajemnicą pełną przerażenia i zamętu --- aż stado wron zerwało się z kaplicy i z krzykiem uciekały na pola, a psy w całych Lipcach poczęły wyć długo, rozpaczliwie, żałośnie...</akap>
4853
4854
4855 <akap><begin id="b1204718911945"/><motyw id="m1204718911945">Duch, Obrzędy, Obyczaje, Śmierć, Wierzenia, Zaświaty</motyw>Wieś była cicha mimo święta, drogi były puste, karczma zamknięta, a gdzieniegdzie tylko przez małe zapocone szybki błyskały światełka i płynęły ciche śpiewy pobożnych i głośne modlitwy odmawiane za zmarłych...</akap>
4856
4857
4858 <akap>Z trwogą wysuwano się przed domy, z trwogą nasłuchiwano szumów drzew, z trwogą patrzano w okna, czy nie stoją, nie jawią się ci, co w dniu tym błądzą, przygnani tęsknotą i wolą Bożą... czy nie jęczą pokutniczo na rozstajach... czy nie zaglądają przez szyby żałośnie?...</akap>
4859
4860
4861 <akap>A gdzieniegdzie, starym zwyczajem świętym, gospodynie wystawiały na przyzby resztki wieczerzy, żegnały się pobożnie i szeptały...</akap>
4862
4863 <akap_dialog>--- Naści, pożyw się, duszo krześcijańska, w czyścu ostająca...</akap_dialog>
4864
4865
4866 <akap>Wśród ciszy, smętku, rozpamiętywań, lęku płynął ten wieczór Zaduszek...<end id="e1204718911945"/></akap>
4867
4868
4869 <akap>W izbie u Antków siedział Roch, ten ci wędrownik z Ziemi Świętej, i czytał a powiadał pobożne i święte historie.</akap>
4870
4871
4872 <akap>Ludzi było dość, bo i Jambroży z Jagustynką i Kłębem przyszli, i Kuba z Witkiem, i Józia z Nastusią; nie było tylko starego Boryny, któren do późna w noc siedział u Jagusi.</akap>
4873
4874
4875 <akap>Cicho było w izbie, że ino ten świerszcz za kominem skrzypiał, a trzaskały suche karpy na ogniu.</akap>
4876
4877
4878 <akap>Siedzieli wszyscy na ławach przed kominem, ino Antek pod oknem.</akap>
4879
4880
4881 <akap>A Roch przegarniał raz wraz kijaszkiem wągielki i cichym głosem mówił:</akap>
4882
4883
4884 <akap>...Niestraszno umierać, nie, bo ---</akap>
4885
4886
4887 <akap>,,Jako ci ptaszkowie, co pod zimę do ciepłych krajów ciągną, tak ci duszyczka strudzona do Jezusa podąża...</akap>
4888
4889
4890 <akap>Jako te drzewiny, w nagości stojące o zwieśnie, Pan przyodziewa w listki zielone a kwiatuszki pachnące, tak ci, duszo człowiecza, do Jezusa iść po radość, po wesele, po zwiesnę i ono przyobleczenie wieczne...</akap>
4891
4892
4893 <akap>Jako tę ziemię rodzącą a strudzoną ogarnia słońce --- tak ci Pan przyhołubi duszyczkę każdą, że nic jej zimy, nic jej bolenie, nic jej śmierć.</akap>
4894
4895
4896 <akap><begin id="b1204719072128"/><motyw id="m1204719072128">Vanitas</motyw>Hej! Bo ino płakanie jest na tej ziemice, jeno żałość a turbacja!</akap>
4897
4898
4899 <akap>I złość jako te osty się pleni, i w bory urasta!</akap>
4900
4901
4902 <akap>A wszystko próżne jest i daremne --- jako to próchno, jako te pępuszki, co je na wodzie wiater wydyma, a drugi je zasię precz żenie.<end id="e1204719072128"/>"</akap>
4903
4904
4905
4906
4907
4908
4909
4910
4911
4912
4913 <naglowek_rozdzial>X</naglowek_rozdzial>
4914
4915
4916 <akap><begin id="b1204753095026"/><motyw id="m1204753095026">Ksiądz</motyw>--- Na ambonie i każdemu z osobna to mówię, ale wy jak te psy tylko nastajecie jeden na drugiego, tylko... --- wiatr resztę słów wepchnął mu do gardła, że ksiądz się srodze zakasłał<end id="e1204753095026"/>, a Antek nic nie rzekł, szedł w podle i wypatrywał w mrokach, pomiędzy drzewami.</akap>
4917
4918
4919 <akap>Wiatr się podnosił coraz mocniejszy, przewalał się po drodze i tak bił w topole, i miotał nimi, aż się przyginały z jękiem i szumiały rozsrożone.</akap>
4920
4921 <akap><begin id="b1204741878271"/><motyw id="m1204741878271">Koń</motyw>--- A mówiłem jusze --- zaczął znowu ksiądz --- żeby sam kobyłę zaprowadził do stawu, to ją naprzód wypuścił --- no, i zapodziała się... Ślepa przecież, zalezie gdzie między płoty i jeszcze nogi połamie! --- Biadał i bardzo troskliwie szukał, zaglądał za drzewo każde, wypatrywał po polach.</akap>
4922
4923 <akap_dialog>--- Przeciech zawżdy sama chodziła...</akap_dialog>
4924
4925 <akap_dialog>--- Zna dobrze drogę do stawu... przecież, nalał kto bądź wody do beczki, wykręcił tylko, a ona już sama trafiła na plebanię... --- Ale w dzień ją zaprzęgali... a dzisiaj Magda czy Walek puścili ją już o zmierzchu... Walek! --- krzyknął głośno, bo cień jakiś zamajaczył wśród topoli...</akap_dialog>
4926
4927 <akap_dialog>--- Walka widziałem po naszej stronie, ale jeszcze przed zmrokiem.</akap_dialog>
4928
4929 <akap_dialog>--- Polazł ją szukać, rychło w czas. Klacz ma ze dwadzieścia roków, przy mnie się ulęgła... wysłużyła sobie łaskawy chleb... a przywiązana jak człowiek... Mój Boże, żeby się jej co złego nie stało!</akap_dialog>
4930
4931 <akap_dialog>--- Co jej ta będzie! --- mruknął Antek ze złością, bo jakże, poszedł do dobrodzieja po radę, po użalenie się, to go ino skrzyczał i jeszcze zabrał, żeby kobyły szukać! Juści, i kobyły szkoda, choć ta i ślepa, i stara, ale zawżdy człowiekowi powinna być pierwszyzna!<end id="e1204741878271"/></akap_dialog>
4932
4933 <akap_dialog><begin id="b1204742089585"/><motyw id="m1204742089585">Grzech, Konflikt, Zemsta, Ojciec, Syn</motyw>--- A ty się opamiętaj i nie pomstuj, boć to ojciec rodzony! Słyszysz!</akap_dialog>
4934
4935 <akap_dialog>--- Dobrze pamiętam! --- odparł ze złością.</akap_dialog>
4936
4937 <akap_dialog>--- Grzech śmiertelny i obraza boska. A nic ten dobrego nie zwojuje sobie, któren w zapamiętałości rękę podnosi na ojców i przeciwi się przykazaniom Bożym. Masz rozum, toś o tym wiedzieć powinien.</akap_dialog>
4938
4939 <akap_dialog>--- Sprawiedliwości chcę ino.</akap_dialog>
4940
4941 <akap_dialog>--- A pomsty szukasz, co?</akap_dialog>
4942
4943
4944 <akap>Antek nie wiedział, co rzec na to.</akap>
4945
4946 <akap_dialog>--- A i to ci jeszcze powiem, że pokorne cielę dwie matki ssie.</akap_dialog>
4947
4948 <akap_dialog>--- Wszyscy mi to powiedają... juści, ino tej pokorności mam już po grdykę, że więcej nie ścierpię! Choćby i zbój, choćby i ukrzywdziciel, ale że ojciec rodzony, to już mu wolno wszystko, a dzieciom nie wolno dochodzić swojej krzywdy! Laboga, takie urządzenie na świecie, że ino plunąć a iść, gdzie oczy poniesą...<end id="e1204742089585"/></akap_dialog>
4949
4950 <akap_dialog>--- A idź, któż cię trzyma? --- rzucił porywczo ksiądz.</akap_dialog>
4951
4952 <akap_dialog>--- Może i pójdę, bo co mi tutaj robić, co? --- szeptał ciszej, łzawo jakoś.</akap_dialog>
4953
4954 <akap_dialog>--- Bajesz i tyle. Drudzy i jednego zagona nie mają, a siedzą, pracują i jeszcze Panu Bogu dziękują. Wziąłbyś się do roboty, a nie wyrzekał jak baba. Zdrowy jesteś, mocny, masz o co ręce zaczepić...</akap_dialog>
4955
4956 <akap_dialog>--- Przeciech, całe trzy morgi! --- rzucił urągliwie.</akap_dialog>
4957
4958 <akap_dialog>--- Żonę i dzieci masz, toś o tym pamiętać powinien.</akap_dialog>
4959
4960 <akap_dialog>--- Baczęć ja dobrze, baczę... --- mruknął przez zęby.</akap_dialog>
4961
4962
4963 <akap>Wyszli przed karczmę, świeciło się w oknach i jakieś głosy wydzierały się aż na drogę.</akap>
4964
4965 <akap_dialog><begin id="b1204742011493"/><motyw id="m1204742011493">Pijaństwo, Żołnierz</motyw>--- Co to, znowu pijatyka, co?</akap_dialog>
4966
4967 <akap_dialog>--- Rekruty, te, co ich do wojska latoś wzieni, piją se la uciechy... W niedzielę ich pognają w tylachny świat, to się cieszą...<end id="e1204742011493"/></akap_dialog>
4968
4969 <akap_dialog><begin id="b1207208743748"/><motyw id="m1207208743748">Karczma</motyw>--- Karczma prawie pełna! --- szepnął ksiądz przystając przy topoli, skąd było dobrze widać przez okno całe wnętrze zapchane ludźmi.</akap_dialog>
4970
4971 <akap_dialog><begin id="b1197186941015"/><motyw id="m1197186941015">Szlachcic, Chłop, Własność, Przemoc</motyw>--- Bo się zejść miały dzisiaj i uredzić... względem tego lasu, co go dziedzic sprzedał Żydom na porębę...<end id="e1207208743748"/></akap_dialog>
4972
4973 <akap_dialog>--- Przecież niecały sprzedał, jeszcze tyle zostało!</akap_dialog>
4974
4975 <akap_dialog>--- Póki z nami się nie ugodzi, to ani chojaka ruszyć nie damy!</akap_dialog>
4976
4977 <akap_dialog>--- Jak to?... --- zapytał wystraszonym nieco głosem.</akap_dialog>
4978
4979 <akap_dialog>--- A nie damy i tyla! Ociec chce się prawować, ale Kłąb i te, co z nim trzymają, powiedają, że sądu nie chcą, a rąbać nie pozwolą i choćby całą wsią iść przyszło, to pójdą, a i z siekierami, i z widłami, jak wypadnie, a swojego nie dadzą...</akap_dialog>
4980
4981 <akap_dialog>--- Jezus Maria! To by się bez bitki i jakiego nieszczęścia nie obyło!</akap_dialog>
4982
4983 <akap_dialog><begin id="b1197186960421"/><motyw id="m1197186960421">Sprawiedliwość, Przemoc, Zemsta</motyw>--- Pewnie! Jak się parę łbów dworskich siekierami rozwali, to zaraz będzie sprawiedliwość!</akap_dialog>
4984
4985 <akap_dialog>--- Antek! Rozum ci się ze złości pomieszał czy co? Głupstwa pleciesz, mój drogi!<end id="e1197186960421"/><end id="e1197186941015"/></akap_dialog>
4986
4987
4988 <akap>Ale Antek już nie słuchał, rzucił się nieco w bok i zginął w ciemnościach, a ksiądz poszedł spiesznie ku plebanii, bo usłyszał turkot kół i ciche, żałosne rżenie kobyły...</akap>
4989
4990
4991 <akap>Antek zaś poszedł w dół wsi, ku młynowi, a drugą stroną stawu, żeby nie przechodzić koło chałupy Jagny.</akap>
4992
4993
4994 <akap>Jak zadra tkwiła mu ona pod sercem, jak zła zadra, że jej nie wyciągnąć ni uciec od niej.</akap>
4995
4996
4997 <akap>A bystre światło biło z jej chałupy, jasne i wesołe jakieś... przystanął, aby spojrzeć ino ten jeden razik, aby choć zakląć ze złości --- ale go wnet cosik poderwało z miejsca, że pognał jako ten wicher, ni się obejrzał za się.</akap>
4998
4999 <akap_dialog>--- Ojcowa ona już, ojcowa!</akap_dialog>
5000
5001
5002 <akap>Do szwagra bieżał, do kowala --- rady i on nijakiej nie da, ale między ludźmi nieco posiedzi, a nie tam, w chałupie ojcowej... <begin id="b1197187019000"/><motyw id="m1197187019000">Ksiądz</motyw>Albo i ten ksiądz! Do roboty go będzie zaganiał! Hale, sam nic nie robi, frasunku nijakiego ni turbacji żadnej nie ma, to łatwo mu drugich poganiać. <begin id="b1197187050359"/><motyw id="m1197187050359">Kobieta</motyw>Kobietę mu wypomniał i dzieci...<end id="e1197187019000"/> baczy on ją dobrze, baczy! Już mu dość obmierzły jej płakania i ta jej pokorność, i te jej psie, skamlące oczy... i gdyby nie ona!... Żeby to był sam! Jezus mój! --- jęknął ciężko i porwał go dziki, szalony gniew, że chciało mu się chycić kogo za gardziel, dusić, rozdzierać i bić aż do śmierci!...<end id="e1197187050359"/></akap>
5003
5004
5005 <akap>Ale kogo?... Nie, nie wiedział, i złość ustąpiła nagle, jak była przyszła, a on patrzył pustym wzrokiem w noc i nasłuchiwał szamotań wichury, co się przewalała po sadach i tak ciepała drzewami, aż kładły się na płoty i chlastały go gałęziami po twarzy... i wlókł się wolno, ociężale, że ledwie się mógł poruszać, bo na duszę jęły mu się zwalać zmory smutku, umęczenia, niemocy, iż rychło zapomniał, gdzie idzie i z czym?...</akap>
5006
5007 <akap_dialog>--- Ojcowa jest Jagna, ojcowa! --- przerzekał raz po raz, a coraz ciszej --- jako ten pacierz, bych go nie zapomnąć.</akap_dialog>
5008
5009
5010 <akap>W kuźni czerwono było od ogniska, chłopak dymał miechem zapamiętale, aż rozżarzone węgle warczały i buchały krwawym płomieniem; kowal stał przy kowadle, czapkę miał na tyle głowy, ręce nagie, skórzany fartuch, twarz usmoloną tak, że mu ino oczy świeciły się jako te wągliki, a kuł żelazo czerwone mocno, aż huczało, i deszcz iskier rozpryskiwał się spod młota i z sykiem topił się w błotnistej ziemi.</akap>
5011
5012 <akap_dialog>--- A co? --- zapytał po chwili.</akap_dialog>
5013
5014 <akap_dialog>--- I... cóż by zaś! --- odparł cicho Antek, wsparł się o wasąg, których kilka stało do okucia, i zapatrzył się w ogień.</akap_dialog>
5015
5016
5017 <akap>Kowal pracował tęgo, nagrzewał żelazo raz po raz i kuł, dzwonił do taktu młotem, to pomagał chłopakowi dymać miechem, gdy mocniejszego ognia było potrzeba, a ukradkiem poglądał na Antka i uśmiech złośliwy wił mu się pod rudymi wąsami.</akap>
5018
5019 <akap_dialog><begin id="b1197187152531"/><motyw id="m1197187152531">Ksiądz</motyw>--- Byłeś pono u dobrodzieja? No i co?</akap_dialog>
5020
5021 <akap_dialog>--- A cóż by, nic! W kościele bym to samo usłyszał.</akap_dialog>
5022
5023 <akap_dialog>--- A chciałeś co innego? --- zaśmiał się ironicznie.</akap_dialog>
5024
5025 <akap_dialog>--- Ksiądz przecie, uczony... --- mówił usprawiedliwiająco Antek.</akap_dialog>
5026
5027 <akap_dialog>--- Uczony, jak wziąć trzeba, ale nie, kiej co dać komu...<end id="e1197187152531"/></akap_dialog>
5028
5029
5030 <akap>Ale Antkowi już się odechciało sprzeciwiać.</akap>
5031
5032 <akap_dialog>--- Pójdę do izby --- rzekł po chwili.</akap_dialog>
5033
5034 <akap_dialog>--- Idź, wójt wstąpi do mnie, to tam przyjdziemy! A machorka jest na szafce, zapal se...</akap_dialog>
5035
5036
5037 <akap>Nie słyszał nawet, tylko wszedł do mieszkania, co po drugiej stronie drogi było.</akap>
5038
5039
5040 <akap><begin id="b1197187215812"/><motyw id="m1197187215812">Nauka, Dziecko, Chłop, Wieś</motyw>Siostra rozpalała ogień, a najstarszy chłopak uczył się na elementarzu przy stole... Przywitali się w milczeniu.</akap>
5041
5042 <akap_dialog>--- Uczy się to? --- zauważył, bo chłopak sylabizował głośno i wodził zastruganym patykiem po literach.</akap_dialog>
5043
5044 <akap_dialog>--- Już od kopania panienka z młyna mu pokazują, bo mój czasu nie ma.</akap_dialog>
5045
5046 <akap_dialog>--- Roch też uczy już od wczoraj w ojcowej izbie.</akap_dialog>
5047
5048 <akap_dialog>--- Chciałam i ja tam słać Jaśka, ale mój nie da, że to u ojca i że panienka więcej uczona, bo w szkołach była we Warszawie...</akap_dialog>
5049
5050 <akap_dialog>--- Pewnie, pewnie... --- powiedział, byle coś rzec.</akap_dialog>
5051
5052 <akap_dialog>--- A Jasiek taki zmyślny do lementarza, aż się panienka dziwuje.<end id="e1197187215812"/></akap_dialog>
5053
5054 <akap_dialog>--- Jakże... kowalowe nasienie przecież... syn takiego mądrali...</akap_dialog>
5055
5056 <akap_dialog>--- Przekpiwasz się, a on najlepiej powiada, że póki ociec żyją, to zawżdy zapis mogą odebrać...</akap_dialog>
5057
5058 <akap_dialog>--- Juści, wyrwij wilkowi z gardła, wyrwij! Sześć morgów grontu! To my u niego z kobietą za parobków prawie służym, a on obcej zapisuje, leda komu...</akap_dialog>
5059
5060 <akap_dialog>--- Kłócił się będziesz a pomstował, a rady u ludzi szukał, a prawował --- to cię jeszcze z chałupy wygoni... --- mówiła cicho oglądając się na drzwi.</akap_dialog>
5061
5062 <akap_dialog>--- Kto to powiedział? --- zawołał głośno zrywając się ze stołka.</akap_dialog>
5063
5064 <akap_dialog>--- Cichoj ino... tak ludzie mówią, cichoj!... --- szeptała lękliwie.</akap_dialog>
5065
5066 <akap_dialog>--- Nie ustąpię, niech mę przez moc wyciepnie, do sądu pójdę, prawował się będę, a nie ustąpię! --- krzyczał prawie.</akap_dialog>
5067
5068 <akap_dialog>--- I głową muru nie przebijesz, choćbyś i trykał jak ten baran! --- powiedział kowal wchodząc do izby.</akap_dialog>
5069
5070 <akap_dialog>--- To co zrobić? Mądre rady masz la ludzi, to poradź...</akap_dialog>
5071
5072 <akap_dialog>--- Złością ze starym nie wygra!</akap_dialog>
5073
5074
5075 <akap><begin id="b1197187271671"/><motyw id="m1197187271671">Sprawiedliwość</motyw>Zapalił fajkę i jął mu przekładać, tłumaczyć, łagodzić i tak kręcić, aż się Antek poznał i krzyknął:</akap>
5076
5077 <akap_dialog>--- Ty z nim trzymasz!</akap_dialog>
5078
5079 <akap_dialog>--- Za sprawiedliwością jestem.</akap_dialog>
5080
5081 <akap_dialog>--- Dobrze ci za nią zapłacił?</akap_dialog>
5082
5083 <akap_dialog>--- Jeśli zapłacił, to nie z twojej kieszeni.</akap_dialog>
5084
5085 <akap_dialog>--- A z mojej, psiachmać, z mojej! Dobrodziej jucha z cudzego. Dosyć już wziąłeś, to ci niepilno.</akap_dialog>
5086
5087 <akap_dialog>--- Tylem wziął, co i ty!<end id="e1197187271671"/></akap_dialog>
5088
5089 <akap_dialog>--- Hale, tyle... a statki, a szmaty, a krowę, a ileś wycyganił od ojca? Baczę dobrze i te gąski, te prosiaki i kto tam zliczy! A ciołek, co ci go dał niedawno, to nic?</akap_dialog>
5090
5091 <akap_dialog>--- Mogłeś i ty brać.</akap_dialog>
5092
5093 <akap_dialog>--- Złodziej nie jestem ni ten cygan!</akap_dialog>
5094
5095 <akap_dialog>--- A ja złodziejem jestem, ja?...</akap_dialog>
5096
5097
5098 <akap>Przyskoczyli do siebie, gotowi się chycić za orzydla, ale opadli wnet, bo Antek rzekł ciszej:</akap>
5099
5100 <akap_dialog>--- Nie mówię tego do ciebie... Ale swojego nie dam, choćbym miał skapieć<pe><slowo_obce>skapieć</slowo_obce> --- zmarnować się, umrzeć.</pe>...</akap_dialog>
5101
5102 <akap_dialog>--- I... nie tyla ci tam o ten grunt idzie, widzi mi się... --- rzucił drwiąco kowal.</akap_dialog>
5103
5104 <akap_dialog>--- Ino o co?</akap_dialog>
5105
5106 <akap_dialog><begin id="b1197187380578"/><motyw id="m1197187380578">Plotka, Kłótnia</motyw>--- Latałeś za Jagną, to ci teraz i markotno.</akap_dialog>
5107
5108 <akap_dialog>--- Widziałeś?... --- krzyknął ugodzony jakby w samo serce.</akap_dialog>
5109
5110 <akap_dialog>--- Są takie we wsi, co i widziały, a nie raz...</akap_dialog>
5111
5112 <akap_dialog><begin id="b1204753449405"/><motyw id="m1204753449405">Urzędnik</motyw>--- Żeby im pomroka padła na ślepie! --- szepnął ciszej, bo właśnie wójt wchodził do izby i witał się ze wszystkimi; snadź wiedział, o co się kłócą, bo również jął bronić starego i usprawiedliwiać.</akap_dialog>
5113
5114 <akap_dialog>--- Dobrze was poił i wypasał kiełbasami, to i nie dziwota, że go bronicie...</akap_dialog>
5115
5116 <akap_dialog>--- Bele czego nie powiadaj, kiej wójt do cię mówi! --- krzyknął wyniośle.</akap_dialog>
5117
5118 <akap_dialog>--- Wasze wójtostwo stoi u mnie tyle, co ten patyk złamany...</akap_dialog>
5119
5120 <akap_dialog>--- Coś rzekł, co?</akap_dialog>
5121
5122 <akap_dialog>--- Słyszeliście! A nie, to rzeknę jeszcze takie słowo, aż wam w pięty pójdzie...</akap_dialog>
5123
5124 <akap_dialog>--- Rzeknij to słowo, rzeknij!</akap_dialog>
5125
5126 <akap_dialog>--- A rzeknę --- oto pijanica jesteście i judasz, i przeniewierca! A rzeknę, że za gromadzkie pieniądze balujecie i dobrzeście za to wzięli od dworu, że dziedzic sprzedał nasz las!... A chcecie, to wam jeszcze co dołożę, ino że już tym kijaszkiem... --- wołał zapalczywie porywając za kij.</akap_dialog>
5127
5128 <akap_dialog>--- Urzędnik jestem, miarkuj się, Antek, byś nie żałował.<end id="e1204753449405"/></akap_dialog>
5129
5130 <akap_dialog><begin id="b1204753500679"/><motyw id="m1204753500679">Dom, Gość, Przestrzeń, Obyczaje</motyw>--- A w mojej chałupie ludzi nie następuj, bo tu nie karczma! --- krzyczał kowal zasłaniając sobą wójta, ale Antek już na nic nie zważał, bo obu zwymyślał jak psów, trzasnął drzwiami i wyszedł...<end id="e1204753500679"/></akap_dialog>
5131
5132
5133 <akap>Ulżyło mu rzetelnie; spokojniejszy wrócił do domu, ino tym jednym markotny, że niepotrzebnie pokłócił się ze szwagrem.<end id="e1197187380578"/></akap>
5134
5135 <akap_dialog>--- Teraz już wszyscy będą przeciwko mnie! --- myślał nazajutrz rano przy śniadaniu i ze zdumieniem zobaczył kowala wchodzącego do izby.</akap_dialog>
5136
5137
5138 <akap>Przywitali się, jakby nigdy nic nie zaszło pomiędzy nimi.</akap>
5139
5140
5141 <akap>A że Antek szedł do stodoły urżnąć sieczki, kowal poszedł za nim, przysiadł się na snopkach zruconych ze sąsieka do omłotu i jął cicho mówić:</akap>
5142
5143 <akap_dialog>--- Na psa wszystkie kłótnie i o co jeszcze? O to głupie słowo! Tom pierwszy przyszedł do ciebie i pierwszy wyciągam rękę do zgody...</akap_dialog>
5144
5145
5146 <akap>Antek podał mu rękę, spojrzał podejrzliwie i mruknął:</akap>
5147
5148 <akap_dialog>--- Juści, że ino to słowo, bom złości do was nie miał. Wójt mnie zeźlił, bo co się będzie ujmował, nie jego sprawa, to mu wara!</akap_dialog>
5149
5150 <akap_dialog>--- To samo mu rzekłem, bo chciał bieżyć za tobą...</akap_dialog>
5151
5152 <akap_dialog>--- Bić mnie... dałbym ja mu bitkę, jak jego pociotkowi, co jeszcze od żniw żebra se lekuje... --- wykrzyknął i jął nakładać słomę do lady.</akap_dialog>
5153
5154 <akap_dialog>--- I tom mu przypomniał... --- rzucił skromnie kowal i uśmiechnął się chytrze.</akap_dialog>
5155
5156 <akap_dialog>--- Jeszcze ja się z nim porachuję, popamięta mnie... figura jucha, urzędnik!...</akap_dialog>
5157
5158 <akap_dialog>--- Ryfa jest i tyla, poniechaj go. <begin id="b1204754513505"/><motyw id="m1204754513505">Ojciec, Rodzina, Syn, Własność</motyw>Umyśliłem cosik i z tym do ciebie przychodzę... Trza zrobić tak... Po południu przyjdzie tu moja, to razem z nią idźcie do starego rozmówić się dokumentnie... Na nic tam złości i żalenia się po kątach, trza w oczy stanąć i prosto powiedzieć, co się ma... Będzie dobrze abo i nie będzie, ale trza wszystko wyłożyć!...</akap_dialog>
5159
5160 <akap_dialog>--- Co tu wykładać, kiej zapis zrobił!</akap_dialog>
5161
5162 <akap_dialog>--- I złością z nim nie poredzi! Juści, że zapis zrobił, ale póki żyje, to zawdy go może odebrać --- bacz to sobie i latego nie potrza mu się przeciwić. Niech się żeni, niech ma swoją uciechę.</akap_dialog>
5163
5164
5165 <akap>Antek przybladł na to przypomnienie i drżeć począł w sobie, aż rznąć przestał.</akap>
5166
5167 <akap_dialog>--- Przeciw temu nie powstawaj w oczy, a przychwalaj i mów, że dobrze robi, i zapis, miał wolę, to zrobił... niech ino resztę nam przyobieca --- tobie i mojej, a przy świadkach! --- dodał chytrze.</akap_dialog>
5168
5169 <akap_dialog>--- A Józka i Grzela? --- zapytał z niechęcią.</akap_dialog>
5170
5171 <akap_dialog>--- Spłaci się ich! Bo to Grzela mało wybrał? Ady prawie mu co miesiąc posyła do wojska. Mnie ino słuchaj, zrób, jak ci redzę, a nie stracisz. Moja w tym głowa, że już tak pokieruję, co wszystko będzie nasze...</akap_dialog>
5172
5173 <akap_dialog>--- Jeszcze baran żyje, a już kuśnierz kożuch na nim szyje...</akap_dialog>
5174
5175 <akap_dialog>--- Mnie słuchaj... <begin id="b1197187524703"/><motyw id="m1197187524703">Sprawiedliwość</motyw>Niech ino przyobieca przy świadkach, żeby ino było za co chycić pazurami... sąd jeszcze jest i sprawiedliwość, nie bój się.<end id="e1197187524703"/> A jest już jedna zaczepka, boć został gront po twojej matce...</akap_dialog>
5176
5177 <akap_dialog>--- Wielka parada, cztery morgi --- na mnie i na twoją...</akap_dialog>
5178
5179 <akap_dialog>--- Ale go nie dał tobie ni mojej! A tyle roków sieje i zbiera! Zapłaci wam dobrze za to i z precentami... Przywtórzę raz jeszcze, staremu się w niczym nie przeciw, przychwalaj, przygaduj, na wesele idź, dobrego słowa nie żałuj, a obaczysz, że go narychtujemy<pe><slowo_obce>narychtować</slowo_obce> --- przygotować.</pe>... A nie da się dobrocią, to sądy radę mu dadzą... Z Jagusią znacie się dobrze... to i ona mogłaby ci pomóc coś niecoś... jeno jej rzeknij o tym... ona jeszcze lepiej mogłaby starego na naszą stronę przechylić... no, zgoda?... Bo czas mi już iść...</akap_dialog>
5180
5181 <akap_dialog>--- Zgoda! Ino prędko idź, bym ci w pysk nie dał i za wrota nie wyciepnął! --- szepnął przez zęby.</akap_dialog>
5182
5183 <akap_dialog>--- Co ty, Antek? Co ty? --- bełkotał przestraszony, bo Antek puścił kosę i szedł ku niemu blady, ze strasznymi oczami.</akap_dialog>
5184
5185 <akap_dialog>--- Judasz ścierwa, złodziej! --- wychlustywał ze siebie spienioną nienawiścią słowa, aż kowal porwał się i uciekł co tchu.</akap_dialog>
5186
5187 <akap_dialog>--- Rozum mu się psuje czy co? --- myślał już na drodze. --- Jakże, dobrą radę dałem... a ten?... Kiej taki głupi, to niech idzie na wyrobek, niech go stary wygoni, pomogę jeszcze do tego... a tak czy owak grontu nie popuszczę... Takiś to ty! W pysk chciałeś mi dać, za wrota wyciepnąć, żem się chciał z tobą podzielić... że kiej do brata przyszedłem z dobrym słowem! Takiś to ty! Aha, sam byś chciał wszystko brać! Niedoczekanie twoje!<end id="e1204754513505"/> <begin id="b1204754636532"/><motyw id="m1204754636532">Podstęp</motyw>Wyciągnąłeś ty ze mnie moje zamysły, to już cię, jucho, przyrychtuję, jaż cię frybra angielska potrzęsie! --- Rozsrażał się coraz bardziej, bo go wściekłość porywała, że Antek przejrzał jego zamysły i gotów jeszcze wydać przed starym. Tego się najwięcej obawiał.</akap_dialog>
5188
5189 <akap_dialog>--- Trza temu zapobiec! --- zdecydował natychmiast i mimo obawy przed Antkiem zawrócił z powrotem do Borynów.</akap_dialog>
5190
5191 <akap_dialog>--- Jest gospodarz? --- zapytał Witka, któren wprost domu smagał kamieniami na gęsi, pływające po stawie.</akap_dialog>
5192
5193 <akap_dialog>--- Hale, jest tam! Poszli przecie do młynarzów zapraszać na wesele...</akap_dialog>
5194
5195 <akap_dialog>--- Wyjdę naprzeciw, niby to się spotkamy! --- pomyślał i poszedł ku młynarzowi, ale <begin id="b1207206677122"/><motyw id="m1207206677122">Mąż, Żona</motyw>po drodze wstąpił jeszcze do domu i przykazał żonie pięknie się przyodziać, dzieci zabrać i zaraz, jak przedzwonią południe, iść do Antków.</akap_dialog>
5196
5197 <akap_dialog>--- Już on ci powie, co robić!... Nic sama nie rób i nie miarkuj, boś głupia, a ino jak będzie potrza, to beknij, ojcowe nogi obłap i proś... a słuchaj dobrze, co ojciec powiedzą i co Antek przódzi mówił będzie...</akap_dialog>
5198
5199
5200 <akap>Z dobry pacierz ją nauczał, a przez okno patrzył, czy ich na moście nie widać.<end id="e1207206677122"/></akap>
5201
5202 <akap_dialog>--- Zajrzę do młyna, czy jagłę zrobili. --- Dłużyło mu się w domu czekać.</akap_dialog>
5203
5204
5205 <akap>Ale szedł wolno, przystawał a medytował... --- Juści, kto go ta wie, co zrobił? Sklął mnie, a gotów zrobić, com redził... to i lepiej, że kobieta przy tym będzie... a nie zrobi, pokłócą się... stary go wypędzi... Tak abo i nie, a zawsze się cosik udrze la siebie... --- zaśmiał się radośnie, zatarł ręce, nacisnął kaszkiet i zapiął kapotę, bo wietrzno było i ziąb przejmujący szedł od stawu.<end id="e1204754636532"/></akap>
5206
5207 <akap_dialog>--- Przymrozek będzie albo i pluchy nowe --- szepnął przystając na moście i spoglądając po niebie... Chmury gnały nisko, bure, ciężkie, jakby obłocone, niby stada nie mytych baranów. Staw pomrukiwał głucho, a czasami chlustał wodą o brzegi, na których gdzieniegdzie wśród czarnych, pochylonych olch i wierzb rosochatych czerwieniły się kobiety pierące szmaty --- kijanki<pe><slowo_obce>kijanka</slowo_obce> --- tu: drewniany przyrząd (płaski kij) służący niegdyś na wsi do prania w rzece. Kijanką uderzało się bieliznę, w bierzącej wodzie rzeki wypłukując brud.</pe> trzaskały zajadle po obu brzegach. Na drogach pusto było, gęsi tylko całymi stadami babrały w stężałym błocie i po rowach, zarzuconych opadłymi liśćmi i śmieciami, i dzieci krzyczały przed domami. Koguty zaczęły piać po płotach, jakby na zmianę.</akap_dialog>
5208
5209 <akap_dialog>--- We młynie prędzej się ich doczekam! --- szepnął i poszedł na dół.</akap_dialog>
5210
5211
5212 <akap>Antek zaś po odejściu kowala jął rznąć tak zajadle sieczkę, że całkiem się zatracił w tej robocie i do południa narznął tyle, aż Kuba, któren przyjechał z lasu, wykrzyknął:</akap>
5213
5214 <akap_dialog>--- Na cały tydzień będzie tego, no --- dziwował się tak głośno, aż Antek oprzytomniał, ladę rzucił, przeciągnął się i poszedł do chałupy.</akap_dialog>
5215
5216 <akap_dialog>--- Co będzie, to będzie, a trza mi się z ojcem rozmówić dzisiaj! --- postanawiał... --- Cygan on jest i judasz, ale może i dobrze redzi... Juści, musi on w tym co mieć... --- <begin id="b1197548760429"/><motyw id="m1197548760429">Nauka, Praca u podstaw, Wieś</motyw>Myślał o kowalu i zajrzał na drugą stronę, ojcową, i wnet się cofnął, bo tam siedziało ze dwadzieścioro dzieci i wszystkie razem a w głos sylabizowały... Roch je nauczał i pilnie baczył, by psich figlów nie stroiły... Chodził se dookoła nich z różańcem w ręku, nasłuchiwał, czasem które poprawił, czasem pociągnął za ucho, czasem pogłaskał, a często gęsto przysiadł i cierpliwie wykładał, jako tam stoi, i pytał, a dzieciska hurmem jedno przez drugie rwały się odpowiadać, jako te indory, kiej je kto podrażni... a tak głośno, że i po drugiej stronie słychać było...<end id="e1197548760429"/></akap_dialog>
5217
5218
5219 <akap><begin id="b1197548844443"/><motyw id="m1197548844443">Starość</motyw>Hanka gotowała obiad i pogadywała z ojcem swoim, starym Bylicą, któren rzadko zachodził, że to schorowany był i ledwie się już ruchał.</akap>
5220
5221
5222 <akap>Siedział pod oknem, wsparty na kijaszku, i wodził oczami po izbie, to na dzieci, co były cicho się zbiły w kąt, to na Hankę spozierał... siwy był całkiem, wargi mu się trzęsły i głos miał słaby, jakby ptaszęcy, a w piersiach mu cięgiem rzęziało...</akap>
5223
5224 <akap_dialog>--- Jedliście śniadanie, co? --- pytała cicho.</akap_dialog>
5225
5226 <akap_dialog>--- I... po prawdzie to Weronka zabaczyła mi dać... i nie upominałem się, nie...<end id="e1197548844443"/></akap_dialog>
5227
5228 <akap_dialog><begin id="b1197548880044"/><motyw id="m1197548880044">Siostra, Rodzina, Własność</motyw>--- Weronka psy nawet głodzi, bo tu nieraz do mnie podjeść przychodzą! --- zawołała, bo i przy tym gniewała się ze starszą siostrą jeszcze od zeszłej zimy, że to tamta po śmierci matki pobrała wszystko, co pozostało, i oddać nie chciała, to się i prawie nie widywały.<end id="e1197548880044"/></akap_dialog>
5229
5230 <akap_dialog><begin id="b1197549030215"/><motyw id="m1197549030215">Bieda, Córka, Ojciec, Starość</motyw>--- Bo się u nich nie przelewa, nie... --- bronił cicho... --- Stach młóci u organisty, to i tam poje i jeszcze czterdzieści groszy za dzień bierze... a w chałupie tyla gąb... że i tych ziemniaków nie starczy... Prawda... że dwie krowy mają i mleko jest... żet## masło i sery do miasta nosi i ten grosz jaki zbierze... ale zabaczy często dać jeść... juści, nie dziwota... dzieci tyla... a to i wełniaki ludziom tka... i przędzie, i haruje jak ten wół... a bo to dużo mi trza?... Żeby ino w porę... i co dnia... to...</akap_dialog>
5231
5232 <akap_dialog>--- A to się do nas przenieście na zwiesnę, kiej wam u tej suki tak źle...</akap_dialog>
5233
5234 <akap_dialog>--- Dyć się nie skarżę, nie narzekam, ino... ino... --- głos mu się załamał nagle...</akap_dialog>
5235
5236 <akap_dialog>--- Popaślibyście gęsi, to dzieci przypilnowali...</akap_dialog>
5237
5238 <akap_dialog>--- Wszystko bym robił, Hanuś, wszystko --- szeptał cichutko.</akap_dialog>
5239
5240 <akap_dialog>--- W izbie jest miejsce, to się łóżko wstawi, byście ciepło mieli...</akap_dialog>
5241
5242 <akap_dialog>--- A dyć i w oborze, i przy koniach spałbym, byle u ciebie, Hanuś, byle już nie wracać! Byle... --- zachłysnął się aż tą prośbą błagalną i łzy jęły mu kapać z zapadłych, poczerwieniałych oczów... --- Zabrała mi pierzynę, bo powiada, że dzieci nie mają pod czym spać... juści... marzły, żem sam je brał do siebie... ale kożuszysko się wytarło i nic mę nie grzeje... i łóżko mi wziena... a po mojej stronie zimno... ani tej szczapy drzewa nie pozwoli... i każdą łyżkę strawy wypomina... na żebry wygania... a kiej mocy nie mam, do ciebiem się ledwie zwlókł...</akap_dialog>
5243
5244 <akap_dialog><begin id="b1204755222525"/><motyw id="m1204755222525">Córka, Ojciec, Sąd, Sprawiedliwość</motyw>--- Laboga! A czemuście to nam nic nigdy nie rzekli, że wam tak źle...</akap_dialog>
5245
5246 <akap_dialog>--- Jakże... córka... on dobry człowiek, ale cięgiem na wyrobku... jakże...</akap_dialog>
5247
5248 <akap_dialog>--- Piekielnica jedna! Wzięła pół gromu i pół chałupy, i wszystko, i taki wam daje wycug! Do sądu trza iść! Jeść mieli wam dawać i opał, i to, co wam do ubieru potrzeba, a my te dwanaście rubli w rok... bośmy przeciech i dług spłacili... co, nie tak?...</akap_dialog>
5249
5250 <akap_dialog>--- Prawda! Rzetelni jesteście, prawda... ale i te parę złotych, co od was, a com je chował sobie na pochówek, wycyganiła ode mnie... a potem i dać było potrza... Jakże, dziecko... --- Umilkł i siedział cichy, skulony, podobny do kupy starych wiórów prędzej niźli do człowieka.<end id="e1204755222525"/></akap_dialog>
5251
5252
5253 <akap>A po obiedzie, skoro jeno kowalowa weszła z dziećmi i jęła się witać, zabrał węzełek, jaki mu Hanka narządziła po kryjomu, i wyniósł się po cichu.<end id="e1197549030215"/></akap>
5254
5255
5256 <akap>Boryna na obiad nie przyszedł.</akap>
5257
5258
5259 <akap>Kowalowa postanowiła zatem czekać choćby i do nocy; Hanka narządziła pod oknem warsztat i przeciągała pacześny wątek przez płochy i tylko niekiedy, choć i z nieśmiałością, rzuciła jakie słowo w rozmowę, jaką wiódł Antek z siostrą; wywodził swoje żale, w czym mu już i przywtarzała, ale niedługo to trwało, bo wpadła Jagustynka i jakby od niechcenia mówiła:</akap>
5260
5261 <akap_dialog><begin id="b1204755339423"/><motyw id="m1204755339423">Wesele</motyw>--- Od organistów lecę, do prania mnie zawołały... Dopiero co był tam Maciej z Jagną prosić na wesele. Pójdą! Juści, swój do swego, bogacz do bogacza ciągnie... i księdza też prosili...</akap_dialog>
5262
5263 <akap_dialog>--- I dobrodzieja prosili?... --- wykrzyknęła Hanka.</akap_dialog>
5264
5265 <akap_dialog>--- A cóż to, święty czy co? Prosili, powiedział, że może przyjdzie... laczego nie?... Bo to młoducha nie urodna, a bo to jadła dobrego i napitku nie naszykują? Młynarze się też obiecali i z córką. Ho, ho, takiego wesela, jak Lipce Lipcami, jeszcze nie było! Wiem dobrze, bo z Jewką od młynarzów kucharować będziemy. Wieprza już im Jambroży sprawił, kiełbasy robią...<end id="e1204755339423"/> --- przerwała nagle, bo nikt nie mówił i nie pytał, siedzieli chmurni, więc przyjrzała się wszystkim uważnie i wykrzyknęła:</akap_dialog>
5266
5267 <akap_dialog>--- Zanosi się u was na coś!</akap_dialog>
5268
5269 <akap_dialog>--- Zanosi czy nie zanosi, a wam nic do tego! --- powiedziała tak ostro kowalowa, aż Jagustynka się obraziła i poszła na drugą stronę, do Józi, która ustawiała ławki i stołki, bo dzieci się już porozchodziły, a Roch polazł na wieś.</akap_dialog>
5270
5271 <akap_dialog>--- Pewnie, że ojciec nie będzie sobie żałował niczego --- szepnęła kowalowa rozżalonym głosem.</akap_dialog>
5272
5273 <akap_dialog>--- Nie ma to na to? --- powiedziała Hanka i zmilkła zastrachana, bo Antek spojrzał na nią groźnie. Siedzieli więc prawie w milczeniu i czekali; czasem które niecoś rzekło i znowu zapadało głuche, ciężkie, niepokojące milczenie...</akap_dialog>
5274
5275
5276 <akap>Przed chałupą i na ganku Witek z dziećmi wyprawiał takie brewerie, aż Łapa szczekał i chałupa się trzęsła.</akap>
5277
5278 <akap_dialog>--- Gotowych pieniędzy musi mieć też dosyć, ciągle coś sprzedaje, a wyda na co?...</akap_dialog>
5279
5280
5281 <akap>Antek machnął ręką na to siostrzyne słowo i wyszedł z izby na powietrze, ckniło mu się w chałupie i niepokój w nim rósł i strach, sam nie wiedział czego... czekał na ojca i niecierpliwił się, a rad był w duszy, że tamtego tak długo nie widać. <begin id="b1204755497510"/><motyw id="m1204755497510">Kobieta, Mężczyzna, Zazdrość</motyw>--- ,,Nie o gront tobie idzie, a o Jagusię!" Przypomniał sobie, co mu kowal wczoraj powiedział... --- Łże jak ten pies! --- wykrzyknął zapamiętale. Wziął się do ogacania ściany od podwórza, Witek nosił mu ściółkę z kupy, a on ubijał i zakładał żerdkami, ale mu ręce drżały i raz wraz zaprzestawał roboty. Wspierał się o ścianę i przez nagie, bezlistne drzewa patrzył za staw, hań, na Jagusiną chałupę... Nie, nie miłowanie w nim wzrastało, ino złość i tysiące uczuć nienawistnych, aż się zdziwił temu! Suka, ścierwa, rzucili jej gnat, to i poszła! --- myślał.<end id="e1204755497510"/></akap>
5282
5283
5284 <akap>Ale przyszły nań wspomnienia, wypełzły skądściś, z tych pól nagich, z dróg, z sadów sczerniałych i pokurczonych i obsiadły mu serce, czepiały się myśli, majaczyły przed oczami... aż pot pokrył mu czoło, oczy rozbłysły i dreszcz go przechodził mocny, ognisty!... Hej, a tam w sadzie... a wtedy w lesie... a kiedy razem powracali z miasta...</akap>
5285
5286
5287 <akap><begin id="b1204758158082"/><motyw id="m1204758158082">Ciało, Kobieta, Pożądanie, Wizja</motyw>Jezus! Aż się zatoczył, bo z nagła ujrzał tuż przed sobą jej twarz rozpłomienioną, dyszącą namiętnie, jej modre oczy i te usta pełne i tak czerwone, a tak bliskie, że ich tchnienie czuł, buchnęły na niego żarem... i ten głos cichy, urywany, nabrzmiały miłością i ogniem... --- Jantoś!... Jantoś! --- przechylała się do niego blisko, że czuł ją całą przy sobie, jej piersi, jej ramiona, jej nogi --- aż oczy przecierał i odpędzał precz od się te mary mamiące<end id="e1204758158082"/>, i cała jego złość zawzięta skapywała mu z serca niby te lody ze strzech, gdy je wiośniane słońce przygrzeje, a budziło się znowu kochanie i wznosiła swój łeb kolczasty tęskność bolesna, taka straszna tęskność, że choćby głową tłuc o ścianę i ryczeć wniebogłosy!</akap>
5288
5289 <akap_dialog>--- A żeby to siarczyste zatrzasnęły! --- wykrzyknął przytomniejąc i bystro spojrzał na Witka, czy ten nie domyśla się czego... Od trzech tygodni był w gorączce, w oczekiwaniu jakiegoś cudu, a nic nie mógł poredzić, niczemu się przeciwić! A bo to raz przychodziły mu szalone myśli i postanowienia, że biegł, aby się z nią zobaczyć, bo to jedną noc na deszczu i chłodzie warował jak ten pies przed jej chałupą! Nie wyszła, unikała go, na drodze już z dala omijała!...</akap_dialog>
5290
5291
5292 <akap><begin id="b1197549350309"/><motyw id="m1197549350309">Grzech</motyw>Nie, to nie! I coraz bardziej zawzinał się przeciwko niej i przeciw wszystkiemu! <begin id="b1204758279747"/><motyw id="m1204758279747">Kobieta, Własność</motyw>Ojcowa ona, to i obca, to i ta przybłęda, ten pies bezpański, ten złodziej, co gront, dobro najwyższe, im kradnie --- a to kijem go choćby i na śmierć zakatrupię!<end id="e1204758279747"/></akap>
5293
5294
5295 <akap>A bo to raz chciało mu się ojcu do oczów stanąć i rzec: nie możecie się z Jagną żenić, bo ona moja! Ale strach podnosił mu włosy na głowie, co powie stary, co ludzie, co wieś?...</akap>
5296
5297
5298 <akap>A przecież Jaguś będzie jego macochą, matką jakby --- jakże to może być, jakże?... Toć grzech musi być, grzech! Aż bał się myśleć o tym, bo mu serce zamierało ze zgrozy niewytłumaczonej, z obawy przed jakąś straszną karą boską... I nie rzec o tym nikomu, ino to nosić w sobie jako zarzewie, jako ten ogień żywy, któren aż do kości przepala... nie na ludzką to moc, nie.<end id="e1197549350309"/></akap>
5299
5300
5301 <akap>A tu już za tydzień ślub...</akap>
5302
5303 <akap_dialog>--- Gospodarz idą! --- zawołał Witek prędko, aż Antek drgnął ze strachu.</akap_dialog>
5304
5305
5306 <akap>Mroczało już na świecie.</akap>
5307
5308
5309 <akap>Zmierzch sypał się na wieś, jako ten popiół niewystudzony i od ukrytego zarzewia rudawy jeszcze --- zorze dogasały, bladły od tych chmur burych, które wiatr gnał i zwalał na zachód, i stożył w góry przeogromne. Zimno się robiło, ziemia tężała, powietrze czyniło się ostre, rzeźwe jak przed przymrozkiem i takie słuchliwe, że tupot i ryki pędzonego do wodopoju inwentarza szły głośniej, a skrzypy wrótni i studziennych żurawi, rozmowy, krzyki dzieci, szczekania leciały wyraźniej przez staw; <begin id="b1197549454206"/><motyw id="m1197549454206">Światło, Księżyc, Noc</motyw>gdzieniegdzie błyskały już okna i padały na wodę długie, porwane, drgające odbicia świetliste... a spoza lasów wychylał się z wolna ogromny, czerwony księżyc w pełni, aż łuny biły nad nim, jakby pożar buchał gdzieś w głębi lasów.<end id="e1197549454206"/></akap>
5310
5311
5312 <akap>Boryna przyodział się w zwyczajne szmaty i poszedł w podwórze do gospodarstwa, zajrzał do koni, do krów, do stodoły, a nawet i do prosiaków, skrzyczał Kubę za coś i Witka również, że cielęta wylazły z gródki i łaziły pomiędzy krowami, a gdy wrócił do izby swojej, już tam czekali nań wszyscy... Milczeli, ino wszystkie oczy podniosły się na niego i opadły wnet, bo przystanął na środku, obejrzał się po nich i zapytał drwiąco:</akap>
5313
5314 <akap_dialog>--- Wszystkie! Jak na sąd jaki!</akap_dialog>
5315
5316 <akap_dialog>--- Nie na sąd, ino do was przyślim z proszeniem --- rzekła nieśmiało kowalowa.</akap_dialog>
5317
5318 <akap_dialog>--- A czemuż to i twój nie przyszedł?...</akap_dialog>
5319
5320 <akap_dialog>--- Robotę ma pilną, to ostał w domu...</akap_dialog>
5321
5322 <akap_dialog>--- Juści... robotę... juści... --- uśmiechnął się domyślnie, zrzucił kapotę i jął zzuwać buty, a oni milczeli, nie wiedząc, od czego zacząć. <begin id="b1204758489298"/><motyw id="m1204758489298">Dziecko, Kobieta, Matka</motyw>Kowalowa chrząkała i przyciszała dzieci, bo się brały do baraszkowania, Hanka siedziała na progu i karmiła chłopaka<end id="e1204758489298"/>, a latała niespokojnymi oczami po twarzy Antka, któren siedział pod oknem i układał sobie w głowie, co ma rzec, a drżał cały ze wzruszenia i niecierpliwości. Jedna Józia spokojnie obierała ziemniaki pod kominem, przyrzucała drewek na ogień i ciekawie poglądała po wszystkich, bo nic wymiarkować nie mogła.</akap_dialog>
5323
5324 <akap_dialog>--- Czego chcecie, mówcie! --- zawołał ostro, zniecierpliwiony milczeniem.</akap_dialog>
5325
5326 <akap_dialog>--- A to... mów, Antek... a to przyślim wedle tego zapisu... --- jąkała kowalowa.</akap_dialog>
5327
5328 <akap_dialog>--- Zapis zrobiłem, a ślub w niedzielę... to wam rzeknę!</akap_dialog>
5329
5330 <akap_dialog>--- To wiemy, ale nie o to przyślim.</akap_dialog>
5331
5332 <akap_dialog>--- A czego?</akap_dialog>
5333
5334 <akap_dialog>--- Zapisaliście całe sześć morgów!</akap_dialog>
5335
5336 <akap_dialog>--- Bom tak chciał, a zechcę, to w ten mig zapiszę wszystko...</akap_dialog>
5337
5338 <akap_dialog>--- Jak wszystko będzie wasze, to zapiszecie! --- powiedział Antek.</akap_dialog>
5339
5340 <akap_dialog>--- A czyjeż to jest, co? Czyje?...</akap_dialog>
5341
5342 <akap_dialog>--- Dziecińskie, nasze.</akap_dialog>
5343
5344 <akap_dialog>--- Głupiś jak ten baran! Grunt jest mój i zrobię z nim, co mi się spodoba!</akap_dialog>
5345
5346 <akap_dialog>--- Zrobicie abo i nie zrobicie...</akap_dialog>
5347
5348 <akap_dialog>--- Ty mi wzbronisz, ty!</akap_dialog>
5349
5350 <akap_dialog>--- A ja, a my wszystkie, a nie, to sądy wam wzbronią! --- krzyknął, bo już nie mógł ścierpieć i buchnął zapamiętałością.</akap_dialog>
5351
5352 <akap_dialog>--- Sądami mi wygrażasz, co? Sądami! Zamknij ty gębę, pókim dobry, bo pożałujesz! --- krzyczał przyskakując do niego z pięściami.</akap_dialog>
5353
5354 <akap_dialog>--- A ukrzywdzić się nie damy! --- wrzasnęła Hanka podnosząc się na nogi.</akap_dialog>
5355
5356 <akap_dialog>--- A ty czego? Trzy morgi piachu wniesła i starą płachtę, a będzie tu pysk wywierała?</akap_dialog>
5357
5358 <akap_dialog>--- Wyście i tyla Antkowi nie dali, nawet tych jego morgów matczynych, a robimy wam za parobków, jak te woły.</akap_dialog>
5359
5360 <akap_dialog>--- Sprzątacie za to z trzech morgów.</akap_dialog>
5361
5362 <akap_dialog>--- A odrabiamy wam za dwadzieścia abo i więcej!</akap_dialog>
5363
5364 <akap_dialog><begin id="b1197549650977"/><motyw id="m1197549650977">Ziemia, Własność</motyw>--- Jak wam krzywda, idźcie se poszukać lepiej!</akap_dialog>
5365
5366 <akap_dialog>--- Nie pójdziem szukać, bo tu jest nasze! Nasze po dziadach pradziadach! --- zawołał mocno Antek.<end id="e1197549650977"/></akap_dialog>
5367
5368
5369 <akap>Stary uderzył go oczami i nic nie odrzekł, przysiadł przed komin i pogrzebaczem tak dziabał w głownie, aż iskry się sypały --- zły był, ognie chodziły mu po twarzy i włosy mu cięgiem spadały na oczy, jarzące jak u żbika... ale się jeszcze hamował, choć ledwie i zdzierżał...</akap>
5370
5371
5372 <akap>Długie milczenie zaległo izbę, że ino te przysapki a dychania prędkie słychać było. Hanka szlochała z cicha i pohuśtywała dziecko, bo skamleć poczęło.</akap>
5373
5374 <akap_dialog>--- My nie przeciwni ożenkowi, chcecie, to się żeńcie...</akap_dialog>
5375
5376 <akap_dialog>--- A przeciwcie się, dużo o to stoję!...</akap_dialog>
5377
5378 <akap_dialog>--- Ino zapis odbierzcie --- dorzuciła przez łzy Hanka.</akap_dialog>
5379
5380 <akap_dialog>--- Zmilkniesz ty, a to, psiachmać, jazgocze cięgiem jak ta suka! --- rzucił z taką mocą pogrzebacz w ogień, aż się głownie potoczyły na izbę.</akap_dialog>
5381
5382 <akap_dialog>--- A wy się miarkujcie, bo to nie dziewka wasza, żebyście gębę wywierali na nią!</akap_dialog>
5383
5384 <akap_dialog>--- To czemu pyskuje!</akap_dialog>
5385
5386 <akap_dialog>--- Ma prawo, bo się o swoje upomina! --- wrzeszczał coraz mocniej Antek.</akap_dialog>
5387
5388 <akap_dialog><begin id="b1197549761874"/><motyw id="m1197549761874">Sprawiedliwość, Własność, Ojciec, Dziecko</motyw>--- Chcecie, to i zapiszcie, ale to, co ostało, odpiszcie na nas --- zaczęła cicho kowalowa.</akap_dialog>
5389
5390 <akap_dialog>--- Głupiaś! Widzisz ją, mojem się tu będzie dzieliła! Nie bój się, na wycug do waju nie pójdę... --- rzekłem!</akap_dialog>
5391
5392 <akap_dialog>--- A my nie ustąpim. Sprawiedliwości chcemy.</akap_dialog>
5393
5394 <akap_dialog>--- Jak wezmę kija, to wama dam sprawiedliwość.<end id="e1197549761874"/></akap_dialog>
5395
5396 <akap_dialog>--- Spróbujcie ino tknąć, a pewnikiem wesela nie doczekacie...</akap_dialog>
5397
5398
5399 <akap><begin id="b1204758775019"/><motyw id="m1204758775019">Kłótnia, Rodzina</motyw>I jęli się już kłócić, przyskakiwać do się, grozić, bić pięściami w stół, wykrzykiwać a wypominać wszystkie swoje żale i krzywdy. Antek tak się zapamiętał i tak rozsrożył, że wściekłość buchała z niego i raz wraz już starego chwytał to za ramię, to za orzydle i gotów był bić... ale stary jeszcze się hamował, nie chciał bijatyki, odpychał Antka, na obelgi z rzadka odpowiadał, bych ino dziwowiska la sąsiadów i wsi całej nie czynić. W izbie podniósł się taki krzyk i zamęt, i płacz, bo obie kobiety płakały i wołały na przemian, a dzieci też wrzeszczały, że Kuba z Witkiem przylecieli z podwórza pod okna... ale nic rozeznać nie rozeznali, bo wszyscy razem krzyczeli, aż w końcu, kiedy im już zabrakło głosu, chrzypieli ino samymi przekleństwami a pogroźbami.<end id="e1204758775019"/> <begin id="b1197550002119"/><motyw id="m1197550002119">Kobieta, Kłótnia, Bijatyka, Ojciec, Syn</motyw>Hanka ryknęła nowym, ogromnym płaczem, wsparła się o okap i jęła zalewanym przez łzy, nieprzytomnym głosem krzyczeć:</akap>
5400
5401 <akap_dialog>--- Na żebrę ino nam iść, we świat... o mój Jezus, mój Jezus!... A jak te woły harowalim i dnie... i noce... za parobków... a teraz co?... A Pan Bóg was pokarze za krzywdę naszą!... Pokarze... Całe sześć morgów zapisali... a te szmaty po matce... te paciorki... to wszystko... i la kogo to? La kogo?... La takiej świni! A żebyś pode płotem zdechła za krzywdę naszą, a żeby cię robaki roztoczyły, ty wywłoko, ty lakudro jedna, ty!...</akap_dialog>
5402
5403 <akap_dialog>--- Coś powiedziała?... --- zaryczał stary przyskakując do niej...</akap_dialog>
5404
5405 <akap_dialog>--- Że lakudra i włók ten, to i cała wieś wie o tym... cały świat!... cały!...</akap_dialog>
5406
5407 <akap_dialog>--- Wara ci od niej, bo ci ten pysk o ścianę rozbiję, wara... --- i jął nią trząść, ale już Antek przyskoczył i osłonił, i również krzyczeć począł:</akap_dialog>
5408
5409 <akap_dialog>--- I ja przywtórzę, że lakudra jest, włók, ja! A spał z nią, kto chciał, ja!... --- wołał nieprzytomnie i gadał, co mu ślina na język przyniesła, nie skończył, bo stary, rozwścieklony już teraz do ostatka, trzasnął go tak w pysk, aż rymnął łbem na oszkloną szafkę i z nią razem zwalił się na ziemię... Porwał się rychło okrwawiony i runął na ojca.</akap_dialog>
5410
5411
5412 <akap>Rzucili się na siebie jak dwa psy wściekłe, chycili się za piersi i wodzili po izbie, miotali, bili sobą o łóżka, o skrzynie, o ściany, aż łby trzaskały. Krzyk się podniósł nieopisany, kobiety chciały ich rozerwać, ale przewalili się na ziemię i tak zwarci całą nienawiścią i krzywdami tarzali się, gnietli, dusili...</akap>
5413
5414
5415 <akap>Całe szczęście, że rychło rozerwali ich sąsiedzi i odgrodzili od siebie...</akap>
5416
5417
5418 <akap>Antka przenieśli na drugą stronę i zlewali wodą, tak osłabł z umęczenia i upływu krwi, bo twarz miał porozcinaną o szyby.</akap>
5419
5420
5421 <akap>Staremu nic się nie stało; spencer miał nieco podarty i twarz podrapaną i aż siną z wściekłości... Sklął i powyganiał ludzi, co się byli zlecieli, drzwi od sieni zamknął i siadł przed kominem...</akap>
5422
5423
5424 <akap>Ale uspokoić się nie mógł, bo mu cięgiem wracało przypomnienie tego, co na Jagnę wypowiedzieli, a żgało go w serce jakby nożem...</akap>
5425
5426 <akap_dialog>--- Nie daruję ja ci tego, psie jeden, nie daruję! --- przysięgał sobie w duszy. --- Jakże, na Jagusię... --- Ale wnet przychodziło mu do głowy i to, co nieraz już słyszał o niej, co dawniej pogadywali, a na co nie zwracał uwagi! Gorąco mu się robiło i dziwnie duszno, i dziwnie markotno... --- Nieprawda, pleciuchy i zazdrośniki, wiadomo! --- wykrzyknął w głos, ale coraz więcej mu się przypominało gadań ludzkich. --- Jakże, rodzony syn powieda, to nie mają szczekać! Ścierwa! --- ale żarły go te wspominki jak ogień...<end id="e1197550002119"/></akap_dialog>
5427
5428
5429 <akap>A gdy Józia posprzątała ślady bitwy, a w końcu, choć i późno, podała kolację, spróbował ziemniaków i położył łyżkę, nie mógł przełknąć.</akap>
5430
5431 <akap_dialog>--- Zasypałeś obroki koniom? --- zapytał Kuby.</akap_dialog>
5432
5433 <akap_dialog>--- Przeciech...</akap_dialog>
5434
5435 <akap_dialog>--- Gdzie Witek?</akap_dialog>
5436
5437 <akap_dialog>--- Po Jambroża poleciał, by Antkowi głowę opatrzył; gęba mu spuchła kiej garnek --- dodał i wyniósł się zaraz, bo księżyc świecił, a on się dzisiaj wybierał pod las na polowanie... --- Juchy, chleb ich rozpiera, to się biją --- mruczał.</akap_dialog>
5438
5439
5440 <akap>Stary też poszedł na wieś, nie wstąpił jednak do Jagny, choć się w oknach świeciło, zawrócił spod samych drzwi i polazł drogą ku młynowi.</akap>
5441
5442
5443 <akap>Noc była chłodna, wyiskrzona, przymrozek ścinał ziemię, księżyc wisiał wysoko i tak jasno świecił, że cały staw roziskrzył się jakby żywym srebrem, drzewa rzucały długie, chwiejne cienie na drogi puste. Późno już było, światła w domach gasły, ino bielone ściany występowały mocniej ze sadów nagich, cisza i noc ogarniała wieś całą, jeden młyn turkotał i woda bełkotała monotonnie... Maciej chodził to tą, to drugą stroną stawu i nie wiedział, co z sobą począć, nie uspokoił się, gdzie tam, jeszcze barzej rozbierała go złość i nienawiść; aż i do karczmy poszedł, posłał po wójta i prawie do północka pił, ale robaka nie zalał... jeno jedno postanowienie powziął.</akap>
5444
5445
5446 <akap><begin id="b1197550125966"/><motyw id="m1197550125966">Ojciec, Syn</motyw>Rano nazajutrz, skoro wstał, zajrzał na drugą stronę. Antek leżał jeszcze, twarz miał obwiązaną w okrwawioną szmatę, ale się uniósł nieco.</akap>
5447
5448 <akap_dialog>--- Wynośta mi się w ten mig z chałupy, żeby ni śladu po was nie ostało! --- krzyknął. --- Chcesz wojny, chcesz sądu, idź do sądu, skarż mnie, dochodź swojego. Coś swoje posiał --- latem zbierzesz, a teraz wynoś się! Niech moje oczy was nie widzą! Słyszysz! --- ryknął, bo Antek podniósł się, ale nic nie odpowiadał... i zaczął się wolno ubierać...</akap_dialog>
5449
5450 <akap_dialog>--- Żeby mi do połednia już was nie było! --- zawołał jeszcze z sieni.</akap_dialog>
5451
5452
5453 <akap>Antek i na to nie odrzekł, jakby nic nie słyszał...</akap>
5454
5455 <akap_dialog>--- Józka, zawołaj Kubę, niech założy kobyłę do wozu i wywiezie ich, gdzie chcą!<end id="e1197550125966"/></akap_dialog>
5456
5457 <akap_dialog><begin id="b1197550189925"/><motyw id="m1197550189925">Choroba</motyw>--- Hale, kiej Kubie cosik jest, leży na werku i jęczy ino, a powiada, że całkiem wstać nie może, tak go ten kulas krzywy boli...</akap_dialog>
5458
5459 <akap_dialog>--- Hale, noga go boli! Wałkoń jeden, odpoczywać se chce... --- i sam zajął się rannym obrządkiem gospodarskim.</akap_dialog>
5460
5461
5462 <akap>Ale Kuba rozchorzał naprawdę, nie powiadał, co mu jest, choć go się Boryna pytał, ino że chory, a tak jęczał, tak stękał, aż konie rżały, przychodziły do wyrka i obwąchiwały mu twarz, i lizały, a Witek coraz to nosił mu wodę wiaderkiem i ukradkiem prał w potoku jakieś szmaty skrwawione...<end id="e1197550189925"/></akap>
5463
5464
5465 <akap>Stary nie spostrzegł tego, bo przypilnowywał, by się Antkowie wynosili.</akap>
5466
5467
5468 <akap>I wynosili się.</akap>
5469
5470
5471 <akap>Bez krzyków już, bez kłótni, bez sprzeciwiań pakowali się, wynosili statki, wiązali toboły; Hanka aż mdlała z żałości, Antek ją wodą trzeźwił i poganiał, byle już rychlej zejść z ojcowskich oczów, byle prędzej...</akap>
5472
5473
5474 <akap>Pożyczył konia od Kłęba, ojcowego nie chciał, i przewoził rzeczy do Hanczynego ojca, na koniec wsi, za karczmę jeszcze...</akap>
5475
5476
5477 <akap>Ze wsi przyszło paru gospodarzy z Rochem na czele i chcieli zgodę czynić między nimi, ale ni syn, ni ojciec mówić sobie o tym nie dali... ---</akap>
5478
5479 <akap_dialog>--- Pobróbuje, jak to wolność smakuje i swój chleb --- odpowiedział stary.</akap_dialog>
5480
5481
5482 <akap>Antek nic nie odrzekł na namowy, ino podniósł pięść i tak zaklął strasznie, tak pogroził, aż Roch zbladł i cofnął się do kobiet, których się dość zebrało w opłotkach i w ganku, żeby to Hance pomóc, a głównie, by się w głos użalać i pyskować a uredzać!...</akap>
5483
5484
5485 <akap>Gdy zabeczana Józia podawała obiad ojcu i Rochowi, już tamci z ostatnimi rzeczami i dziećmi wyjeżdżali z opłotków na drogę... Antek ni się obejrzał na chałupę, przeżegnał się ino, westchnął ciężko, smagał konia, podpierał wóz, bo kopiasto był nałożony, i szedł jak martwy, a blady jak ten papier, oczy mu gorzały zaciętością i zęby szczękały kiej we febrze... ale ni jednego słowa nie rzekł, Hanka zaś wlekła się za wozem, starszy chłopak czepiał się matczynego wełniaka i krzyczał wniebogłosy, młodszego tuliła do piersi i zaganiała przed sobą krowy, stadko gęsi i dwa chude prosiaki, a tak ryczała, tak wyklinała, tak zawodziła, że ludzie wychodzili z domów i jakby procesją ich odprowadzali.</akap>
5486
5487
5488 <akap>A u starego obiad jedli w ponurym milczeniu.</akap>
5489
5490
5491 <akap><begin id="b1197550334217"/><motyw id="m1197550334217">Pies</motyw>Stary Łapa szczekał na ganku, biegł za wozem, powracał znowu i wył... Witek go nawoływał, ale pies nie słuchał, biegał po sadzie, obwąchiwał podwórze, wpadał do izby Antków, obleciał ją parę razy, wypadł do sieni, szczekał, skomlił... połasił się do Józi i znowu latał jak oszalały, to przysiadał na zadzie i ogłupiałym wzrokiem patrzył, aż wreszcie zerwał się, wtulił ogon pod się i poleciał za Antkami...</akap>
5492
5493 <akap_dialog>--- A to i Łapa poszedł za niemi...</akap_dialog>
5494
5495 <akap_dialog>--- Wróci, wygłodzi się, to wróci, nie bój się, Józia --- mówił miękko stary.<end id="e1197550334217"/> <begin id="b1204759621907"/><motyw id="m1204759621907">Córka, Ojciec, Gospodyni</motyw>--- Nie bucz, głupia! Wyporządź tamtą stronę, Roch będą mieli mieszkanie. Zawołaj Jagustynki, to ci pomoże... i zajmij się gospodarstwem, gospodynią teraz jesteś, na twojej głowie wszystko... no nie bucz, nie... --- ujął jej głowę i głaskał a przyciskał do piersi, a hołubił...</akap_dialog>
5496
5497 <akap_dialog>--- Pojadę do miasta, to ci trzewiki kupię.</akap_dialog>
5498
5499 <akap_dialog>--- Kupicie, tatulu? Naprawdę kupicie?...</akap_dialog>
5500
5501 <akap_dialog>--- Kupię ci, kupię ci i co więcej, ino dobrą córką bądź, o gospodarstwie pamiętaj!</akap_dialog>
5502
5503 <akap_dialog>--- To i na kaftan mi kupcie, taki jak ma Nastusia Gołębianka.</akap_dialog>
5504
5505 <akap_dialog>--- Kupię ci, córko, kupię...</akap_dialog>
5506
5507 <akap_dialog>--- I wstążek, ino długich, bobym nie miała na wasze wesele.</akap_dialog>
5508
5509 <akap_dialog>--- Co ci ino potrza, mów, a wszystko miała będziesz, wszystko.<end id="e1204759621907"/></akap_dialog>
5510
5511
5512
5513
5514
5515
5516
5517
5518
5519
5520
5521 <naglowek_rozdzial>XI</naglowek_rozdzial>
5522
5523
5524
5525 <akap_dialog><begin id="b1196686445270"/><motyw id="m1196686445270">Córka, Matka</motyw>--- Śpisz to, Jaguś?...</akap_dialog>
5526
5527 <akap_dialog>--- A bo to mogę. Ocknęłam na rozświcie i cięgiem mi w głowie stoi, że już dzisiaj wesele... aż wierzyć trudno.</akap_dialog>
5528
5529 <akap_dialog>--- Markotno ci, córko, co? --- spytała ciszej... z lękliwą nadzieją w sercu...</akap_dialog>
5530
5531 <akap_dialog>--- Co by zaś markotno miało być! Ino, że od was trzeba mi iść, na swoje...</akap_dialog>
5532
5533
5534 <akap>Stara nie odrzekła, stłumiła w sobie żal, jaki nagle ją przewiercił, i wstała z pościeli, przyodziała się byle jak i poszła do stajni budzić chłopaków. Zaspali nieco po wczorajszych rozplecinach, bo dzień już był duży, świt zatopił ziemię w srebrzystej, połyskliwej szronami topieli, zorze się rozpalały na wschodzie --- jakoby kto niebo posypał zarzewiem.</akap>
5535
5536
5537 <akap>Dominikowa umyła się w sieni i cicho chodziła po izbie, ale raz wraz poglądała na Jagnę, której ledwie głowę można było rozeznać na pościeli wśród mroków, jakie jeszcze zalegały izbę...</akap>
5538
5539 <akap_dialog>--- Leż se, córko, leż!... Ostatni to raz u matki, ostatni! --- myślała z czułością i z tym bolesnym żalem, co wciąż powracał. Nie chciało się jej wierzyć, że to naprawdę już dzisiaj, aż sobie przypominać musiała wszystko... Tak, sama chciała tego, a teraz, a teraz... jakby strach nią owładnął i tak zatrząsł, aż skurczyła się z bólu i przysiadła na łóżku... Boryna dobry człowiek, uszanuje i krzywdy jej nie zrobi... a Jaguś poprowadzi go, gdzie ino zechce, bo stary świata Bożego poza nią nie widzi...</akap_dialog>
5540
5541
5542 <akap>Nie, nie o to się bojała, nie o to... pasierby! Juści... po co było Antków wyganiać? Teraz dopiero będą zapiekać a pomsty szukać!... A nie wyganiać, to Antek byłby pod bokiem i obraza boska abo i co gorsze wyszłoby z tego!... Jezus mój! A rady już nie ma... Zapowiedzi wyszły... wieprzek zabity, weselni sproszeni... tyla już zrobione... zapis w skrzynce...--- Nie, nie! Co będzie, to będzie, a krzywdy nijakiej, póki żyje, zrobić jej nie dam!... --- pomyślała stanowczo i poszła znowu do chłopaków krzyczeć, czemu nie wstają.</akap>
5543
5544
5545 <akap>Za powrotem chciała ostro wołać na Jagnę, ale Jaguś usnęła, równy, cichy oddech szedł od łóżka, a ją znowu chwyciły wątpliwości różne i żale, i jak te jastrzębie czepiały się pazurami serca, darły i krzyczały strachem a troską! Uklękła pod oknem, wpiła zaczerwienione, rozpalone oczy w świt i modliła się długo i gorąco. Wstała mocna i na wszystko gotowa.</akap>
5546
5547 <akap_dialog>--- Jaguś! Wstań, córko, czas już! Ewka zaraz przyleci do gotowania, a tyla jeszcze roboty!<end id="e1196686445270"/></akap_dialog>
5548
5549 <akap_dialog>--- Pogoda to? --- pytała podnosząc ociężałą głowę.</akap_dialog>
5550
5551 <akap_dialog>--- I jaka, aż się lśkni na świecie od przymrozku! Słońce zaraz wzejdzie...</akap_dialog>
5552
5553
5554 <akap>Jagna ubierała się szybko. Stara jej pomogła i długo o czymś rozmyślała, bo w końcu rzekła:</akap>
5555
5556 <akap_dialog>--- A przywtórzę ci jeszcze, com już nieraz mówiła... Borynę trza uważać... dobry on człowiek... z bele kim się nie zadawać... bych cię znowu na ozory nie wzięli... ludzie to jak te psy... ino gryźć! Słuchasz to, córko?...</akap_dialog>
5557
5558 <akap_dialog>--- Słucham, słucham, ale tak mówicie, jakbym swojego rozumu nie miała...</akap_dialog>
5559
5560 <akap_dialog>--- Rady dobrej nikomu nie za wiele... Bacz i to, by z Boryną nie huru--buru, a miętko, a dobrocią. Starszy wżdy uważniejszy jest na to niźli młodziak... a <begin id="b1204759981504"/><motyw id="m1204759981504">Własność</motyw>kto wie, może ci z grontu przypisać abo gotowy grosz za pazuchę wrazić!</akap_dialog>
5561
5562 <akap_dialog>--- Nie stoję tam o to --- burknęła zniecierpliwiona.</akap_dialog>
5563
5564 <akap_dialog>--- Boś młoda i głupia... A obejrzyj się ino po wsi, po ludziach, to obaczysz, o co się kłócą, o co prawują, o co zabiegają! O grunt jeno, o dobro! Dobrze by ci to było bez tego zagona, bez tej świętej ziemi, co? Nie do wyrobku i biedowania Pan Jezus cię stworzył, nie!<end id="e1204759981504"/> A po com całe życie zabiegała? --- La ciebie ino, Jaguś! A teraz ostanę kiej ten palec sama jedna!...</akap_dialog>
5565
5566 <akap_dialog>--- A bo to chłopaki idą w świat? Ostają...</akap_dialog>
5567
5568 <akap_dialog>--- Tyla mi z nich pociechy, co z wczorajszego dnia! --- wykrzyknęła i rozpłakała się --- a z pasierbami zgodę powinnaś trzymać! --- dodała obcierając oczy.</akap_dialog>
5569
5570 <akap_dialog>--- Józka dobra dziewczyna, Grzela jeszcze nierychło wróci z wojska... a...</akap_dialog>
5571
5572 <akap_dialog>--- Kowali trza się strzec.</akap_dialog>
5573
5574 <akap_dialog>--- Przecież oni z Maciejem sielnie obserwują...</akap_dialog>
5575
5576 <akap_dialog>--- Ma w tym kowal jakieś wyrachowanie, ma! Ale pilnowała go będę... Z Antkami najgorzej, bo się pogodzić nie chcą... i dobrodziej wczoraj zgodę chciał zrobić... nie przystali...</akap_dialog>
5577
5578 <akap_dialog>--- A bo Maciej jest jak ten zły pies, żeby ich z chałupy wygnać! --- wykrzyknęła namiętnie.</akap_dialog>
5579
5580 <akap_dialog>--- Co ty, Jaguś, co ty? A dyć Antek najbarzej wygadywał na ciebie i grunt chciał odebrać, i pomstował a zarzekał przeciw tobie, że powtórzyć trudno.</akap_dialog>
5581
5582 <akap_dialog>--- Antek przeciw mnie? Ocyganili was, ażeby im ozory paskudne poschnęły!...</akap_dialog>
5583
5584 <akap_dialog>--- A czemuż to jego stronę trzymasz, co?... --- zapytała groźnie.</akap_dialog>
5585
5586 <akap_dialog>--- A bo wszystkie na niego! Ja nie jestem jak ten pies dziadowski, co za każdym idzie, byle mu ino chleba podrzucił! Dobrze widzę, że mu się krzywda dzieje...</akap_dialog>
5587
5588 <akap_dialog>--- To może byś mu i zapis oddała... co?...</akap_dialog>
5589
5590
5591 <akap>Ale Jagna już nie zdążyła rzec, bo łzy ciurkiem polały się z jej oczów, to ino buchnęła do komory, przywarła drzwi za sobą i długo buczała...</akap>
5592
5593
5594 <akap>Nie przeszkadzała w tym Dominikowa, ino nowe strapienie wśliznęło się do jej serca... ale nie czas było medytować, Ewka przyszła, chłopaki przeciągali się przed sienią, trzeba było wziąć się do porządków i przygotowań ostatnich...</akap>
5595
5596
5597 <akap><begin id="b1196685950395"/><motyw id="m1196685950395">Zima</motyw>Słońce wstało i dzień raźno potoczył się naprzód.</akap>
5598
5599
5600 <akap>Przymrozek w nocy był niezgorszy, że kałuże po drogach i brzegi stawu ścięły się lodem, a na grudzi i co lżejsze bydlę utrzymać się nie mogło.</akap>
5601
5602
5603 <akap>Ciepło się czyniło, pod płotami i w cieniach siwiało jeszcze, ale ze strzech skapywał zamróz lśniącymi paciorkami, a na mokradłach kurzyły opary kieby dymy. Powietrze było tak przejrzyste, że okólne pola widziały się jak na dłoni, a lasy się przysunęły, że i poniektóre drzewa mógł rozeznać...</akap>
5604
5605
5606 <akap>Na niebie modrym i niskim ani jednej chmurki nie było.<end id="e1196685950395"/></akap>
5607
5608
5609 <akap><begin id="b1196686023410"/><motyw id="m1196686023410">Obyczaje, Wieś</motyw>Ale na pogodę nie szło, bo wrony tłukły się koło domów i piały koguty.</akap>
5610
5611
5612 <akap>Niedzielny to był dzień i chociaż dzwony jeszcze nie przedzwaniały do kościoła, a już we wsi wrzało kieby w ulu. Z pół wsi szykowało się na wesele Borynowe z Jagną.</akap>
5613
5614
5615 <akap>Między chałupami, przez oszroniałe sady biegały dziewczyny z pękami wstążek, a wełniakami i stroikami różnymi...</akap>
5616
5617
5618 <akap>W chałupach był niemały rwetes przygotowań, przymierzań a przystrajań, że z gęsto powywieranych okien i drzwi buchały radosne głosy abo już te piosenki weselne.</akap>
5619
5620
5621 <akap>A i w chałupie Dominikowej uczynił się gwałt i zamieszanie, jak to zwyczajnie w dzień taki!</akap>
5622
5623
5624 <akap>Dom był świeżo obielony, choć nieco oblazł z wapna na wilgoci, a widniał już z daleka, bo i umajony był jak na Świątki. Chłopaki jeszcze wczoraj nawtykali świerczyny w strzechę, to w szpary ścian, gdzie się ino dało, a całe opłotki od drogi do sieni wysypali jedliną --- pachniało jak w borze na zwiesnę.</akap>
5625
5626
5627 <akap>A i wewnątrz wyporządzone było galanto.</akap>
5628
5629
5630 <akap>Po drugiej stronie, gdzie był skład rupieci, buzował się tęgi ogień i kucharowała Ewka od młynarza przy pomocy sąsiadek i Jagustynki.</akap>
5631
5632
5633 <akap>Z pierwszej zaś izby wynieśli wszelki sprzęt zbytni do komory, że ostały ino obrazy, a chłopaki ustawiali pod ścianami ławy mocne a długie stoły. <begin id="b1204760301724"/><motyw id="m1204760301724">Artysta, Kobieta</motyw>Izba też była wybielona z nowa, wymyta, a komin przysłonięty modrą płachtą, cały zaś pułap i belki, poczerniałe ze starości, Jagusia suto przystroiła wycinankami. Maciej był przywiózł z miasta kolorowych papierów, a ona wystrzygnęła z nich kółek strzępiastych, to kwiatuszków, to cudaków różnych, jako: kiedy psy gonią owce, a pasterz z kijem za nimi leci, abo zaś i procesję całą, z księdzem, z chorągwiami, z obrazami i inne różności, że spamiętać trudno, a tak wszystko utrafione i foremne kieby żywe, aż się ludzie wczoraj na rozplecinach dziwowali.<end id="e1196686023410"/> Umiała ona i nie takie, a wszystko, co ino zamyśliła abo na co spojrzała... że nie było w Lipcach chałupy bez tych jej strzyżek...<end id="e1204760301724"/></akap>
5634
5635
5636 <akap>Ogarnęła się nieco w komorze i wyszła nalepiać resztę wzdłuż ścian, pod obrazami, bo już gdzie indziej miejsca nie było.</akap>
5637
5638 <akap_dialog>--- Jaguś! A dałabyś spokój tym cudakom, druhen ino patrzeć... ludzie się wnet schodzić poczną, muzyka już po wsi chodzi... a ona się zabawia...</akap_dialog>
5639
5640 <akap_dialog>--- Zdążę jeszcze, zdążę... --- odpowiadała krótko i dała wnet spokój nalepianiom --- brakło jej cierpliwości... <begin id="b1204762575994"/><motyw id="m1204762575994">Panna młoda, Ślub</motyw>Wysypała podłogę kolkami jedlinowymi, to stoły pokryła cienkim płótnem, to porządkowała w komorze abo się przemawiała z braćmi, lub wychodziła przed dom i patrzyła długo w świat. A żadnej radości w sobie nie czuła, żadnej. Myślała jeno, że się wytańcuje a muzyki nasłucha i śpiewów, na co łakoma była. Była jak ten dzień jasny, roziskrzony, a martwy jesienią i ogłuchły. Żeby jej wszystko nie przypominało, że to wesele dzisiaj, nie baczyłaby o tym. <begin id="b1196686093348"/><motyw id="m1196686093348">Miłość</motyw>Boryna wczoraj, na rozpleciny, dał jej osiem sznurków korali, wszystkie, jakie mu ostały po nieboszczkach... Leżały na dnie skrzynki, nawet ich nie przymierzyła... Nie stała o nie, nie stała dzisiaj o nic... Leciałaby tylko gdzieś przed się, choćby w cały świat... ale gdzie? Abo to wiedziała! Mierziło się jej wszystko, a do głowy wciąż wracało powiedzenie matczyne o Antku...<end id="e1204762575994"/> --- Jakże, on by wygadywał, on?... Nie mogła wierzyć, nie chciała... bo aż się jej na płacz zbierało!... A może?... Wczoraj, kiedy prała w stawie, przeszedł i ani się spojrzał! A jak szli rano do spowiedzi z Boryną, spotkali go przed kościołem... z miejsca zawrócił jak przed złym psem... A może?... Niech szczeka, kiej taki, niech szczeka!...</akap_dialog>
5641
5642
5643 <akap>Zaczęła się buntować przeciw niemu, ale z nagła wspomnienia tego wieczora, kiedy wracali z obierania kapusty od Boryny, buchnęły jej do mózgu i zatopiły ją całą w ogniu, i obwinęły jej duszę z taką mocą, a tak wyraziście w niej odżyły, że rady sobie dać nie mogła...<end id="e1196686093348"/> aż ni stąd, ni zowąd ozwała się do matki:</akap>
5644
5645 <akap_dialog><begin id="b1196686147645"/><motyw id="m1196686147645">Obyczaje, Kobieta, Żona, Miasto, Wieś</motyw>--- Wiecie, a to po ślubie włosów mi nie obcinajcie!</akap_dialog>
5646
5647 <akap_dialog>--- Hale, co mądrego umyśliła? Słyszano to, żeby dziewce włosów nie ucięto po ślubie!</akap_dialog>
5648
5649 <akap_dialog>--- A po dworach i miastach nie obcinają!</akap_dialog>
5650
5651 <akap_dialog>--- Pewnie, juści, bo im tak trzeba do rozpusty, żeby ludzi mogły ocyganiać i za co inszego się wydawać. Ale, będzie tu nowe porządki zakładała! Dworskie pannice niechta z siebie cudaki robią i pośmiewisko, niechta z kudłami jak Żydowice jakie chodzą --- wolno im, kiej głupie, a tyś gospodarska córka z dziada pradziada, nie żadne miejskie pomietło, toś robić winna jak Pan Bóg przykazał, jak zawżdy w naszym gospodarskim stanie się robiło... <begin id="b1207207861418"/><motyw id="m1207207861418">Upadek, Matka, Zbrodnia, Własność</motyw>Znam ja te miejskie wymysły, znam... jeszcze nikomu one na zdrowie nie wyszły! Poszła w służbę do miasta Pakulanka i co?... Mówił wójt, jako papier przyszedł do kancelarii, że dzieciaka udusiła i w kryminale siedzi... albo i ten Wojtek, Borynów krewniak po siostrze, dorobił się w mieście sielnie, że teraz po wsiach po proszonym chlebie chodzi... a przódzi na Wólce gospodarstwo miał, konie miał i chleba po grdykę... zachciało mu się bułek, a ma kij i torbę na starość...<end id="e1207207861418"/></akap_dialog>
5652
5653
5654 <akap>Ale Jagna mądrych przykładów nie słuchała, a o obcięciu i gadać sobie nie dała... Namawiała ją Ewka, a ta znająca była, niejedną wieś znała i rok w rok do Częstochowy z kompaniami chodziła, przekładała i Jagustynka, ale jak to ona, zawżdy z przekpinami i naśmieszliwie, bo w końcu rzekła:</akap>
5655
5656 <akap_dialog>--- Ostaw warkocz, ostaw, zda się Borynie, okręci se nim rękę, ostrzej przytrzyma i mocniej cię kijem zleje... sama go obetniesz potem... Znałam taką niejedną... --- nie mówiła więcej, bo Witek ją wołał, gdyż od wypędzenia Antków przeniesła się do Boryny, bo Józia poradzić sobie nie mogła z gospodarstwem. Pomagała warzyć Ewce, a co trochę zaglądała do dom, stary dzisiaj do niczego głowy nie miał, Józia już od rana przystrajała się u kowalów, a Kuba leżał wciąż chory.<end id="e1196686147645"/></akap_dialog>
5657
5658 <akap_dialog>--- Chodźcie prędzej, bo Kuba was pilno potrzebuje --- przynaglał chłopak.</akap_dialog>
5659
5660 <akap_dialog>--- Gorzej mu to?</akap_dialog>
5661
5662 <akap_dialog>--- A juści, tak stęka i jęczy, aże na drodze słychać!</akap_dialog>
5663
5664 <akap_dialog>--- Idę w te pędy. Moiściewy, obaczę ino, co się z nim dzieje, i zaraz wrócę...</akap_dialog>
5665
5666 <akap_dialog>--- Jaguś, i tobie trza się spieszyć, druhen ino patrzyć --- naganiała matka.</akap_dialog>
5667
5668
5669 <akap>Ale Jaguś nie pospieszała, chodziła jak senna, przysiadała po ławach, to wnet się zrywała i zaczynała sprzątać, ale robota leciała jej z rąk, a ona stała długo, bezmyślnie zapatrzona w okno. Kolebała się w niej dusza jak woda i raz wraz biła, jakby o kamień jaki, o przypomnienia...</akap>
5670
5671
5672 <akap><begin id="b1196686222754"/><motyw id="m1196686222754">Obyczaje, Wesele</motyw>A w domu gwar się czynił coraz większy, bo wciąż wpadały kumy różne, to krewniaczki, to gospodynie, i dawnym obyczajem znosiły kury, to bochen białego chleba, placek, soli, mąki, słoniny albo i srebrnego rubla w papierku --- wszystko to w podzięce za prosiny weselne, żeby gospodyni zbytnio się nie szkodowała.</akap>
5673
5674
5675 <akap>Przepijały ze starą po kieliszeczku słodkiej, pogwarzyły, nadziwowały i rozbiegały się spiesznie.</akap>
5676
5677
5678 <akap>A Dominikowa tęgo się zwijała --- pilnowała warzy, uprzątała, raiła i na wszystko oko miała i sposób, a często naganiała chłopaków, bo się ociągali, a co któren ino mógł, to się z chałupy wyrywał na wieś, do wójta, bo już tam byli muzykanci i zbierali się drużbowie...</akap>
5679
5680
5681 <akap>Na sumę mało kto poszedł, gniewał się o to dobrodziej, że la wesela zapominają o służbie Bożej --- co było i prawdą, ale naród to sobie rozumiał, że i wesela takie nie co niedziela się odprawiają.</akap>
5682
5683
5684 <akap>A zaraz po obiedzie jęli się zjeżdżać ze wsi pobliskich, kto był zaproszon.<end id="e1196686222754"/></akap>
5685
5686
5687 <akap><begin id="b1204760708068"/><motyw id="m1204760708068">Światło</motyw>Słońce się już przetoczyło z południa i prószyło bladym, jesiennym światłem że ziemia błyszczała jakby oroszona, okna buchały płomieniami, staw lśnił się i migotał, przydrożne rowy pobłyskiwały wodą jakby szybami --- wszystek świat był przesycony światłem dogasającej jesieni i ciepłem ostatnim.</akap>
5688
5689
5690 <akap>Ogłuchła, niema cisza obtulała rozzłoconą ziemię.</akap>
5691
5692
5693 <akap>Dzień się dopalał jaskrawo i z wolna przygasał.<end id="e1204760708068"/></akap>
5694
5695
5696 <akap><begin id="b1196686569989"/><motyw id="m1196686569989">Obyczaje, Wesele, Wieś</motyw>Ale w Lipcach huczało jakby na jarmarku.</akap>
5697
5698
5699 <akap>Jak tylko przedzwonili na nieszpory, muzyka wywaliła się od wójta na drogę.</akap>
5700
5701
5702 <akap>Najpierwsze szły skrzypki w parze z fletem, a za nimi warczał bębenek z brzękadłami i basy, przystrojone we wstęgi, wesoło podrygiwały.</akap>
5703
5704
5705 <akap>Za muzyką szły oba dziewosłęby i drużbowie --- sześciu ich było.</akap>
5706
5707
5708 <akap>A wszystko chłopaki młode, dorodne, kiej sosny śmigłe, w pasie cienkie, w barach rozrosłe, taneczniki zapamiętałe, pyskacze harde, zabijaki sielne, z drogi nieustępliwe --- same rodowe, gospodarskie syny.</akap>
5709
5710
5711 <akap>Walili środkiem drogi, kupą całą, ramię przy ramieniu, aż ziemia dudniła pod nogami, a tak radośni, weselni i przystrojeni pięknie, że ino w słońcu grały pasiaste portki, czerwone spencerki, pęki wstęg u kapeluszów i rozpuszczone na wiatr, kiej skrzydła, kapoty białe...</akap>
5712
5713
5714 <akap>Krzykali ostro, podśpiewywali wesoło, przytupywali siarczyście i szli tak szumno, jakoby się młody bór zerwał i z wichurą leciał...</akap>
5715
5716
5717 <akap>Muzyka grała polskiego, bo zaś ciągnęli od domu do domu zapraszać weselników --- gdzie im wynosili gorzałki, gdzie zapraszali do wnętrza, gdzie zaś śpiewaniem odpowiedzieli --- a wszędy wychodzili przystrojeni ludzie, przystawali do nich i szli dalej społem, i już wszyscy w jeden głos śpiewali pod oknami druhen:</akap>
5718
5719
5720 <poezja_cyt>
5721         <strofa>Wychodź, druhenko, wychodź, Kasieńko,/
5722         <wers_wciety typ="4">Na wesele czas ---</wers_wciety>/
5723         Będą tam grały, będą śpiewały/
5724         <wers_wciety typ="4">Skrzypice i bas ---</wers_wciety>/
5725         A kto się nie naje, kto się nie napije.../
5726         <wers_wciety typ="4">Pójdzie do dom wczas!</wers_wciety>/
5727         Oj ta dana, dana, oj ta dana, da!...</strofa>
5728 </poezja_cyt>
5729
5730
5731 <akap>Hukali społem i z mocą taką, aż się po wsi rozlegało, aż na pola szły weselne głosy, pod borami śpiewały, we świat leciały szeroki.</akap>
5732
5733
5734 <akap>Ludzie wychodzili przed domy, do sadów, na płoty, a jaki taki, choć nie weselny, przystawał do nich, by się aby napatrzeć i nasłuchać, że nim doszli, już się prawie cała wieś stłoczyła i okrążała weselników ciżbą, iż coraz wolniej szli, a dzieci chmarą nieprzeliczoną i z wrzaskiem a przyśpiewywaniem przodem biegły.</akap>
5735
5736
5737 <akap>Doprowadzili gości do weselnego domu, przegrali im na godne wejście i zawrócili do pana młodego.</akap>
5738
5739
5740 <akap>A Witek, któren ze wstęgami u spencerka hardo był spólnie z drużbami chodził, skoczył teraz naprzód.</akap>
5741
5742 <akap_dialog>--- Gospodarzu, a to muzyka z drużbami wali! --- krzyknął w okna i poleciał do Kuby.</akap_dialog>
5743
5744
5745 <akap>Rzęsisto zagrali na ganku, a Boryna w ten mig wyszedł, drzwi na rozcież wywarł, witał się a do środka zapraszał, ale wójt z Szymonem ujęli go pod boki i już prosto do Jagny powiedli, bo czas było do kościoła.</akap>
5746
5747
5748 <akap>Szedł ostro i aż dziw, tak młodo wyglądał; wystrzyżony, do czysta wygolony, przystrojony weselnie --- urodny był, jak mało który, a przez to, że mocno w sobie podufały i rozrosły, to i posturę już miał z dala widną, i powagę w twarzy niemałą; pośmiewał się wesoło z parobkami, pogadywał, a najczęściej z kowalem, bo mu się wciąż na oczy nawijał.</akap>
5749
5750
5751 <akap>Godnie go wprowadzili do Dominikowej; naród się rozstąpił, a oni go wiedli do izby szumno, z graniem i przyśpiewkami.</akap>
5752
5753
5754 <akap>Ale Jagusi nie było, przystrajały ją jeszcze kobiety w komorze mocno zawartej i pilnie strzeżonej, bo parobcy drzwi pchali, to w deskach szparutki czynili i przekomarzali się z druhnami, że ino pisk, śmiechy i babie wrzaski odpowiadały.</akap>
5755
5756
5757 <akap>A matka z synami przyjmowała gości, częstowała gorzałką, usadzała co starsze na ławach i na wszystko oko miała, bo narodu się zwaliło, że i trudno przejść przez izbę, po sieniach stali, w opłotkach nawet. Nie bele jakie to goście, nie! Gospodarze sami, rodowi i co bogatsze, a wszystko krewniacy, powinowaci i kumy Borynów i Paczesi, a drudzy zasie znajomkowie to i z dalszych wsiów zjechali.</akap>
5758
5759
5760 <akap>Juści, że ni Kłęba, ni Winciorków, ni tych morgowych biedot nie było, ni tego drobiazgu, co po wyrobkach chodził i zawżdy ze starym Kłębem trzymał... Nie dla psa kiełbasa, nie dla prosiąt miód!</akap>
5761
5762
5763 <akap><begin id="b1196687253332"/><motyw id="m1196687253332">Panna młoda</motyw>Dopiero w jakie dwa pacierze otwarli drzwi komory i organiścina z młynarzową wywiedły Jaguś na izbę, a druhny otoczyły ją wiankiem, a tak strojne i urodne wszystkie, że kwiaty to były, nie kwiaty, a ona między nimi najśmiglejsza i kieby ta róża najśliczniejsza stojała w pośrodku, a cała w białościach, w aksamitach, w piórach, we wstęgach, w srebrze a złocie --- że się widziała niby ten obraz, co go naszają na procesjach, aż przycichło z nagła, tak poniemieli i dziwowali się ludzie Hej! Jak Mazury Mazurami, nie było śliczniejszej! Wnet drużbowie zrobili rumor i gruchnęli z całych piersi:</akap>
5764
5765
5766 <poezja_cyt>
5767         <strofa>Rozgłaszaj, skrzypku, rozgłaszaj!/
5768         A ty, Jaguś, ojca, matkę przepraszaj ---/
5769         Rozgłaszaj, flecie, rozgłaszaj!/
5770         A ty, Jaguś, siostry, braci przepraszaj!...</strofa>
5771 </poezja_cyt>
5772
5773
5774 <akap>Boryna wystąpił, ujął ją za rękę i przyklęknęli, a matka obrazem ich przeżegnała i jęła błogosławić, i wodą święconą kropić, aż Jaguś z płaczem padła do nóg macierzy, a potem i drugich podejmowała, przepraszała i żegnała się ze wszystkimi. Brały ją kobiety w ramiona, obejmowały i podawały sobie, aż się popłakali społem, a Józia najrzewliwiej zawodziła, bo się jej matula nieboszczka przypomniała.</akap>
5775
5776
5777 <akap>Wysypali się przed dom, ustawili w porządku należytym i ruszyli pieszo, bo do kościoła było ze staje.</akap>
5778
5779
5780 <akap>Muzyka szła przodem i rznęła ze wszystkich sił.</akap>
5781
5782
5783 <akap>A potem Jagnę wiedli drużbowie --- szła bujno, uśmiechnięta przez łzy, co jej jeszcze u rzęs wisiały, weselna niby ten kierz<pe><slowo_obce>kierz</slowo_obce> --- krzak.</pe> kwietny i kiej słońce ciągnąca wszystkich oczy; włosy miała zaplecione nad czołem, w nich koronę wysoką, ze złotych szychów, z pawich oczek i gałązek rozmarynu, a od niej na plecy spływały długie wstążki we wszystkich kolorach i leciały za nią, i furkotały kieby ta tęcza; spódnica biała rzęsisto zebrana w pasie, gorset z błękitnego jak niebo aksamitu wyszyty srebrem, koszula o bufiastych rękawach, a pod szyją bujne krezy obdziergane modrą nicią, a na szyi całe sznury korali i bursztynów aż do pół piersi opadały.<end id="e1196687253332"/></akap>
5784
5785
5786 <akap>Za nią druhny prowadziły Macieja.</akap>
5787
5788
5789 <akap>Jako ten dąb rozrosły w boru po śmigłej sośnie, tak on następował po Jagusi, w biedrach się ino kołysał, a po bokach drogi rozglądał, bo mu się zdało, że Antka w ciżbie uwidział.</akap>
5790
5791
5792 <akap>A za nimi dopiero szła Dominikowa ze swatami, kowalowie, Józia, młynarzowie, organiścina i co przedniejsi.</akap>
5793
5794
5795 <akap>Na ostatek zaś całą drogą waliła wieś cała.</akap>
5796
5797
5798 <akap>Słońce już zachodziło, wisiało nad lasami czerwone, ogromne i zalewało całą drogę, staw i domy krwawym brzaskiem, a oni szli w tych łunach wolno, że aż się w oczach mieniło od tych wstążek, piór pawich, kwiatów, czerwonych portek, pomarańczowych wełniaków, chustek, kapot białych --- jakoby ten zagon, rozkwitłymi kwiatami pokryty, szedł i pod wiatr z wolna się kołysał a pośpiewywał, bo druhny raz wraz zawodziły cieniuśkimi głosami:</akap>
5799
5800
5801 <poezja_cyt>
5802         <strofa>A jadą, jadą, wozy kołaczą ---/
5803         A moja Jaguś, po tobie płaczą.../
5804         <wers_wciety typ="6">Hej!</wers_wciety>/
5805         A da śpiewają, śpiewają sobie ---/
5806         A da na smutek, Jagusiu, tobie.../
5807         <wers_wciety typ="6">Hej!</wers_wciety></strofa>
5808 </poezja_cyt>
5809
5810
5811 <akap_dialog>Dominikowa całą drogę popłakiwała i jak w obraz wpatrywała się w córkę, że nic nie słyszała, co do niej zagadywali.<end id="e1196686569989"/></akap_dialog>
5812
5813
5814 <akap_dialog><begin id="b1196686645379"/><motyw id="m1196686645379">Obyczaje, Ślub, Wieś</motyw>W kościele już Jambroży zapalał świece na ołtarzu.</akap_dialog>
5815
5816
5817 <akap_dialog>Ogarnęli się ino w kruchcie, uporządkowali w pary i ruszyli przed ołtarz, bo i ksiądz już z zakrystii wychodził.</akap_dialog>
5818
5819
5820 <akap>Prędko się odbył ślub, bo ksiądz się do chorego spieszył. A gdy wychodzili z kościoła, organista jął na organach wycinać mazury a obertasy i kujawiaki takie, aż same nogi drygały, a niektóren tylko co nie huknął piosenką, dobrze, iż się w czas pomiarkował!<end id="e1196686645379"/></akap>
5821
5822
5823 <akap>Wracali już bez nijakiego porządku, całą drogą, jak komu było do upodoby, a rozgłośnie, bo drużbowie z druhenkami zawodzili, jakoby ich kto ze skóry obłupiał.</akap>
5824
5825
5826 <akap><begin id="b1196686722739"/><motyw id="m1196686722739">Muzyka, Obyczaje, Taniec, Wesele, Wieś</motyw>Dominikowa rychlej pobiegła, a gdy nadciągnęli --- już ona państwa młodych na progu witała obrazem i tym świętym chlebem i solą, a potem nuż się ze wszystkimi z nowa witać, a obłapiać i do izby zapraszać!</akap>
5827
5828
5829 <akap>Muzyka rznęła w sieniach, więc co który próg przestąpił, chwytał wpół pierwszą z brzega kobietę i puszczał się posuwistym krokiem ,,chodzonego" --- a już tam, niby ten wąż farbami migotliwy, toczyły się dokoła izby pary, gięły się, okrążały, zawracały z powagą, przytupywały godnie, kołysały się przystojnie i szły, płynęły, wiły się, a para za parą, głowa przy głowie --- niby ten rozkołysany zagon dostałego żyta, gęsto przekwiecony bławatem a makami... --- a na przedzie w pierwszą parę Jagusia z Boryną!</akap>
5830
5831
5832 <akap>Aż światła ustawione na okapie dygotały, dom się chwiał, zdało się, że ściany się rozpękną od tej ciżby i mocy, jaka biła od taneczników!...</akap>
5833
5834
5835 <akap>Pochodzili z dobry pacierz, nim skończyli.</akap>
5836
5837
5838 <akap><begin id="b1204761385142"/><motyw id="m1204761385142">Panna młoda</motyw>Muzyka teraz zaczęła przegrywać pierwszy taniec, dla młodej, jak to we zwyczaju z dawien dawna było.</akap>
5839
5840
5841 <akap>Naród zbił się gęstwą pod ścianami i zaległ wszystkie kąty, a parobcy uczynili wielkie kolo, w którym zaczęła tańcować! Krew w niej zagrała, aż się jej modre oczy lśniły i białe zęby połyskiwały w zarumienionej twarzy; tańcowała niezmęczenie, coraz zmieniając taneczników, bo choć raz wokoło z każdym przetańcować musiała.<end id="e1204761385142"/></akap>
5842
5843
5844 <akap>Muzykanci grali ostro, aż im ręce mdlały, ale Jaguś jakby zaczęła dopiero, mocniej tylko poczerwieniała i wywijała tak zapamiętale, aż te jej wstęgi z furkotem za nią latały chlastając po twarzach, a rozdęte taneczną wichurą spódnice zapełniały izbę.</akap>
5845
5846
5847 <akap>A parobcy z uciechy pięściami walili w stoły i pokrzykiwali siarczyście.</akap>
5848
5849
5850 <akap>Dopiero na ostatek wybrała młodego --- szykował się na to Boryna, bo skoczył kieby ryś do niej, ujął ją wpół i wichrem zakręcił w miejscu, a muzykantom rzucił:</akap>
5851
5852 <akap_dialog>--- Z mazurska, chłopcy, a krzepko!</akap_dialog>
5853
5854
5855 <akap>...Krzyknęli w instrumenty z całej mocy, aż w izbie się zakotłowało.</akap>
5856
5857
5858 <akap>Boryna zaś ino mocniej Jagnę ujął, poły na rękę zarzucił, poprawił kapelusza, trzasnął obcasami i z miejsca jak wicher się potoczył!</akap>
5859
5860
5861 <akap>Hej! Tańcował też, tańcował! A okręcał w miejscu, a zawracał, a hołubce bił, aż wióry leciały z podłogi, a pokrzykiwał, a Jagusię miotał i zawijał, że się w jeden kłąb zwarli i jak to pełne wrzeciono po izbie wili --- że ino wicher szedł od nich i moc.</akap>
5862
5863
5864 <akap>...Muzyka rznęła siarczyście, zapamiętale, z mazowiecka...</akap>
5865
5866
5867 <akap>Zbili się wszyscy we drzwiach, to po kątach, przycichli i ze zdumieniem poglądali, a on niezmordowanie hulał i coraz siarczyściej; już się niejedni wstrzymać nie mogli, bo same nogi niesły, więc ino do taktu przytupywali, a co gorętszy dziewczynę brał i puszczał się w tany, na nic już nie bacząc!</akap>
5868
5869
5870 <akap>Jagusia, choć mocna była, ale rychło zmiękła i jęła mu przez ręce lecieć, wtedy dopiero przestał i odprowadził ją do komory.</akap>
5871
5872 <akap_dialog>--- Kiedyś taki chwat, bratem mi jesteś i przy pierwszych chrzcinach w kumotry mnie proś! --- wołał młynarz biorąc go w ramiona.</akap_dialog>
5873
5874
5875 <akap>Wnet się pobratali gorąco, bo muzyka zaraz zmilkła i zaczął się poczęstunek.</akap>
5876
5877
5878 <akap>Dominikowa, synowie, kowal, Jagustynka uwijali się raźno z pełnymi butelkami i kieliszkami w garściach, a do każdego z osobna przepijali. Józia i kumy roznosiły na przetakach chleb pokrajany i placki.</akap>
5879
5880
5881 <akap><begin id="b1204761501079"/><motyw id="m1204761501079">Alkohol</motyw>Wrzawa podnosiła się coraz większa, bo każden swoje głośno powiadał, a wszyscy chętnie się do kieliszków brali, bych wesela rzetelnie zażyć.</akap>
5882
5883
5884 <akap>Na ławach pod oknem przysiadł młynarz z Boryną, wójt, organista i co pierwsi gospodarze. Już tam niezgorsza butelka araku krążyła z rąk do rąk, a niejedną kolejką; jeszcze im i piwa donosili --- gęsto przepijali, bo się już brać poczynali w ramiona i sielnie kumać!</akap>
5885
5886
5887 <akap>I na izbie dosyć stało narodu, pozbijali się w kupy, jak komu i z kim było do upodoby, poredzali głośno i zabawiali się niezgorzej kieliszkami.<end id="e1204761501079"/></akap>
5888
5889
5890 <akap>A w komorze, oświetlonej lampą pożyczoną od organistów, zebrały się gospodynie z organiściną i młynarzową na czele, po skrzyniach, to ławach przyrzuconych wełniakami godnie się rozsiadły, miód przez zęby cedziły i słodki placek delikatnie palcami poskubywały, a z rzadka jeśli która rzuciła to słowo jakie: słuchały uważnie, co młynarzowa rozpowiadała o dzieciach swoich.</akap>
5891
5892
5893 <akap>Nawet w sieniach była ciżba i jeszcze na drugą stronę się cisnęli, aż Ewka wyganiała, bo szykowali pilnie do wieczerzy, od której już po całym domu zapachy szły smakowite, że niejednemu w nozdrzach wierciło.</akap>
5894
5895
5896 <akap>Młodzież wysypała się przed dom, w opłotki i na przyzby; noc była zimna, cicha a oroszona gwiazdami, to się przechładzali i bawili wesoło, aż się trzęsło od śmiechów, wrzasków i biegań, bo niejedni po sadzie się uganiali za sobą, że starsi krzykali im z okien:</akap>
5897
5898 <akap_dialog>--- Kwiatuszków szukacie? Byście, dziewczyny, czego innego nie pogubiły po nocy!</akap_dialog>
5899
5900
5901 <akap>Słuchał to ich kto?</akap>
5902
5903
5904 <akap>Zaś po pierwszej izbie Jagusia i Nastka Gołębianka chodziły, trzymały się wpół i cięgiem buchały śmiechem, i coś sobie na ucho opowiadały --- naglądał za nimi Szymek, starszy Dominikowej, z Nastki oczów nie spuszczał, a co trochę z wódką do niej podchodził, zęby szczerzył i zagadywał.</akap>
5905
5906
5907 <akap>Kowal wystrojony odświętnie, w czarnej kapocie i w portkach na cholewy wyłożonych, uwijał się najraźniej, wszędzie był, ze wszystkimi pił, zapraszał, częstował, rajcował i zwijał się, że coraz to w innej stronie widniał jego rudy łeb i piegowata twarz.</akap>
5908
5909
5910 <akap>Młodzi przetańcowali parę razy, ale krótko i bez wielkiej ochoty, bo się za wieczerzą oglądali.<end id="e1196686722739"/></akap>
5911
5912
5913 <akap>Starsi zaś poradzali, wójt, że był już napity, coraz głośniej mówił, wypuczał się, pięścią w stół walił i nakazywał:</akap>
5914
5915 <akap_dialog><begin id="b1204761756997"/><motyw id="m1204761756997">Chłop, Szkoła, Urzędnik, Wieś</motyw>--- Wójt wama to mówi, to wierzcie. Urzędnik jestem, papier do mnie przyszedł z nakazem, by gromadę zwołać i z morgi grosz jaki na szkołę uchwalić...</akap_dialog>
5916
5917 <akap_dialog>--- Wy sobie, Pietrze, uchwalcie i po dziesiątku z morgi, a my i tego grosza nie damy!</akap_dialog>
5918
5919 <akap_dialog>--- Nie damy! --- huknął któryś.</akap_dialog>
5920
5921 <akap_dialog>--- Cicho, trzeba, kiej urzędowa osoba powiada...</akap_dialog>
5922
5923 <akap_dialog>--- Szkoły nam takiej nie potrzeba! --- powiedział Boryna.</akap_dialog>
5924
5925 <akap_dialog>--- A nie potrzeba! --- powtórzyli inni chórem.</akap_dialog>
5926
5927 <akap_dialog>--- Cie... w Woli szkoła jest, bez trzy zimy moje dzieci chodziły i co?... To nawet na książce tego pacierza rozebrać nie potrafią... na psa taka nauka!</akap_dialog>
5928
5929 <akap_dialog>--- <begin id="b1204788844294"/><motyw id="m1204788844294">Matka, Nauka</motyw>Matki niechaj pacierza uczą, szkoła nie od tego<end id="e1204788844294"/>, ja, wójt, wama mówię.</akap_dialog>
5930
5931 <akap_dialog>--- A niby od czego? --- wrzasnął ten z Woli podrywając się z ławy.<end id="e1204761756997"/></akap_dialog>
5932
5933 <akap_dialog>--- Ja, wójt, wama rzeknę, ino pilnie słuchajcie... zaraz, po pierwsze... --- ale nie wywiódł do końca, bo <begin id="b1204789640783"/><motyw id="m1204789640783">Korzyść, Chłop, Szlachcic, Żyd</motyw>Szymon na cały stół wykrzykiwał, że już ten las sprzedany Żydy ocechowały<pe><slowo_obce>ocechować</slowo_obce> --- oznakować (w tym wypadku chodzi o zaznaczenie drzew do wycięcia).</pe> i rąbać wnet będą, czekają jeno mrozów i sanny.</akap_dialog>
5934
5935 <akap_dialog>--- Niech cechują, na wycięcie poczekają... --- wtrącił Boryna.</akap_dialog>
5936
5937 <akap_dialog>--- Do komisarza ze skargą pójdziemy.</akap_dialog>
5938
5939 <akap_dialog>--- Nie to, komisarz zawsze z dziedzicem trzyma, a gromadą iść, rębaczów rozpędzić.</akap_dialog>
5940
5941 <akap_dialog>--- Ani jednego chojaka ściąć nie pozwolić!</akap_dialog>
5942
5943 <akap_dialog>--- Skargę do sądu podać!</akap_dialog>
5944
5945 <akap_dialog>--- Pijcie do mnie, Macieju, nie pora teraz uradzać! Po pijanemu łacno wygrażać choćby i Panu Bogu! --- zawołał młynarz nalewając. Nie w smak mu szły te rozmowy i odgrażania, bo się z Żydami był ugodził i miał im drzewo na swoim tartaku przy młynie rznąć.<end id="e1204789640783"/></akap_dialog>
5946
5947
5948 <akap>Przepili i z miejsc się podnieśli, bo już zaczęli szykować do wieczerzy i wszelki sprzęt potrzebny znosić na stoły i ustawiać.</akap>
5949
5950
5951 <akap><begin id="b1196686878973"/><motyw id="m1196686878973">Jedzenie, Obyczaje, Wesele</motyw>Ale gospodarze nie zaniechali lasu, jakże, bolączka to była piekąca, więc się stłoczyli w kupę i przyciszywszy głosy przed młynarzem radzili i umawiali się, by do Boryny się zejść i coś postanowić... ale nie skończyli, bo wszedł Jambroży i prosto do nich przystał. Spóźnił się, z dobrodziejem do chorego jeździł aż na trzecią wieś, do Krosnowy, to teraz ostro wziął się do picia, aby dogonić... nie zdążył jednak, bo już starsze kobiety zaśpiewały chórem:</akap>
5952
5953
5954 <poezja_cyt>
5955         <strofa>A dokoła, drużbeczkowie, dokoła;/
5956         Zapraszajcie dobrych ludzi do stoła!</strofa>
5957 </poezja_cyt>
5958
5959
5960 <akap>A na to, rumor czyniąc ławami, odkrzykli drużbowie:</akap>
5961
5962
5963 <poezja_cyt>
5964         <strofa>A dyć my już poprosili --- już siedzą./
5965         Dajcie ino co dobrego --- to zjedzą!</strofa>
5966 </poezja_cyt>
5967
5968
5969 <akap>I z wolna zaczęli za stoły iść, a usadzać się na ławach.</akap>
5970
5971
5972 <akap>Juści, że na pierwszym miejscu państwo młodzi, a w podle nich ze stron obu co najpierwsi, po uważaniu, po majątku, po starszeństwie aż do druhen i dzieci --- a ledwie się pomieścili, choć stoły ustawili wzdłuż trzech ścian.</akap>
5973
5974
5975 <akap>Tylko drużbowie nie siedli, by posługi czynić, i muzykanci.</akap>
5976
5977
5978 <akap>Gwar przycichł, organista stojący odmawiał w glos modlitwę --- jeno kowal powtarzał za nim, bo pono na łacinie się rozumiał, a potem przepijali po tym kieliszeczku na zdrowie i dobry smak.</akap>
5979
5980
5981 <akap>Kucharki wraz z drużbami wnosić poczęły dymiące ogromne donice z jadłem i przyśpiewywały:</akap>
5982
5983
5984 <poezja_cyt>
5985         <strofa>Niesiem rosół z ryżem ---/
5986         A w nim kurę z pierzem!</strofa>
5987 </poezja_cyt>
5988
5989
5990 <akap>A przy drugiej potrawie:</akap>
5991
5992
5993 <poezja_cyt>
5994         <strofa>Opieprzone słone flaki,/
5995         Jedzże, siaki taki!</strofa>
5996 </poezja_cyt>
5997
5998
5999 <akap>Muzyka zaś zasiadła pod kominem i przygrywała z cicha piosneczki różne, bych się smaczniej jadło.</akap>
6000
6001
6002 <akap>Pojadali też przystojnie, wolno, w milczeniu prawie, bo mało kto rzucił jakie słowo, że ino mlaskanie a skrzybot łyżek zapełniały izbę, a gdy sobie już nieco podjedli i głód pierwszy zasycili, kowal znowu flaszkę puścił w kolejkę, przy czym już i poczynali prawić z cicha, i przemawiać do się przez stoły.</akap>
6003
6004
6005 <akap>Jagusia jedna jakby nic nie jadła, próżno ją Boryna niewolił, wpół brał i jak to dzieciątko prosił, cóż, kiedy nawet mięsa przełknąć nie mogła, utrudzona była wielce i rozgrzana --- tyle że to piwo zimne popijała, a oczami wodziła po izbie i coś niecoś nasłuchiwała Borynowych szeptów.<end id="e1196686878973"/></akap>
6006
6007 <akap_dialog><begin id="b1196687302442"/><motyw id="m1196687302442">Miłość, Żona, Gospodyni</motyw>--- Jaguś, kuntentna<pe><slowo_obce>kuntentna</slowo_obce> --- kontenta, zadowolona.</pe> jesteś, co? Śliczności ty moje! Jaguś, nie bój się, dobrze ci u mnie będzie, jak i u matuli nie było lepiej... Panią se będziesz, Jaguś, panią... dziewkę ci przynajmę, byś się zbytnio nie utrudzała... obaczysz!... --- pogadywał z cicha, a w oczy miłośnie patrzył, na ludzi już nie bacząc, aż się w głos przekpiwali z niego.<end id="e1196687302442"/></akap_dialog>
6008
6009 <akap_dialog>--- Jak ten kot do sperki się dobiera.</akap_dialog>
6010
6011 <akap_dialog>--- A bo też spaśna, kiej ta lepa!</akap_dialog>
6012
6013 <akap_dialog>--- Stary kręci się i nogami przebiera, niczym ten kogut!</akap_dialog>
6014
6015 <akap_dialog>--- Użyje se jucha stary, użyje! --- wołał wójt.</akap_dialog>
6016
6017 <akap_dialog>--- Jak ten pies na mrozie --- mruknął zgryźliwie stary Szymon.</akap_dialog>
6018
6019
6020 <akap>Gruchnęli śmiechem, a młynarz aż się pokładał na stole i pięścią grzmocił z uciechy.</akap>
6021
6022
6023 <akap><begin id="b1196687394582"/><motyw id="m1196687394582">Obyczaje, Wesele</motyw>Kucharki znowu zaśpiewały:</akap>
6024
6025
6026 <poezja_cyt>
6027         <strofa>Niesiem miski tłustej jagły,
6028         By se chudzielce podjadły!</strofa>
6029 </poezja_cyt>
6030
6031
6032 <akap_dialog>--- Jagno, przychyl no się, to ci coś rzeknę! --- mówił wójt, przechylił się za Boryną, bo tuż przy nim siedział, i uskubnął ją w boka --- a to mę na chrzestnego proś! --- zawołał ze śmiechem i łakomymi oczami po niej wodził, bo mu się strasznie udała.</akap_dialog>
6033
6034
6035 <akap><begin id="b1204791175859"/><motyw id="m1204791175859">Mąż, Żona</motyw>Poczerwieniała mocno, a kobiety na to buchnęły śmiechem i dalejże przekpiwać, dowcipy trefne sadzić i poredzać, jak się ma z chłopem obchodzić!</akap>
6036
6037 <akap_dialog>--- A pierzynę co wieczór przed kominem nagrzewaj.</akap_dialog>
6038
6039 <akap_dialog>--- Głównie tłusto jeść dawać, a krzepę miał będzie...</akap_dialog>
6040
6041 <akap_dialog>--- I przypodchlibiaj, za szyję często ułapiaj.</akap_dialog>
6042
6043 <akap_dialog>--- A miętko dzierż, to i nie pozna, gdzie go zawiedziesz! --- jedna po drugiej prawiły, jak to zwyczajnie kobiety, kiedy sobie podpiją i ozorom wolność dadzą.<end id="e1204791175859"/></akap_dialog>
6044
6045
6046 <akap>Izba aż się trzęsła od śmiechu, a one tak rozpuszczały gęby, aż młynarzowa zaczęła im przekładać, by wzgląd miały na dziewuchy i na dzieci, a organista też dowodził, że to wielki grzech siać zgorszenie i zły przykład dawać.</akap>
6047
6048 <akap_dialog>--- Bo --- prawił --- Pan Jezus nam rzekł i święci apostołowie, co wszystko w łacińskich książkach jak wół stoi wypisane, że lepiej zabić niźli masz zgorszyć, bo jako te niewiniątka zgorszysz, to jakby mnie samego; tak stoi w Piśmie świętym --- bo niepomiarkowanie w piciu, w jadle jak i w uczynkach srogo karanym będzie, to wam, ludzie kochane, mówię --- bełkotał niewyraźnie, bo nie po jednym już był ni po dwóch...</akap_dialog>
6049
6050 <akap_dialog>--- Kalikant jucha, zabawy będzie ludziom bronił.</akap_dialog>
6051
6052 <akap_dialog>--- O księdza się obciera, to myśli, że święty!</akap_dialog>
6053
6054 <akap_dialog>--- Niechaj se uszy kapotą zatka! --- leciały nieprzychylne głosy, bo nie lubiano go we wsi.</akap_dialog>
6055
6056 <akap_dialog>--- Wesele dzisiaj, to nie grzech się zabawić, pośmiać z czego wesołego i ucieszyć, to już ja, wójt, to wama mówię, moi ludzie.</akap_dialog>
6057
6058 <akap_dialog>--- A na ten przykład i Jezus po weselach bywał i wino pijał... --- dorzucił poważnie Jambroży, ale cicho, bo już pijany był, a że w końcu przy drzwiach siedział, nikt go nie słyszał --- <begin id="b1204791342686"/><motyw id="m1204791342686">Jedzenie</motyw>i mówić wszyscy zaczęli, śmiać się, trącać kieliszkami, a coraz wolniej pojadać, aby się do syta najeść; niejeden już i pasa popuszczał, przeciągał się, by więcej zmieścić...</akap_dialog>
6059
6060
6061 <akap>Kucharki znowu z miskami nowymi szły i śpiewały:<end id="e1204791342686"/></akap>
6062
6063
6064 <poezja_cyt>
6065         <strofa>Chrząkała, kwiczała, w ogródeczku ryła,
6066         Będzie teraz gospodarzom za szkodę płaciła!</strofa>
6067 </poezja_cyt>
6068
6069
6070 <akap><begin id="b1204791713536"/><motyw id="m1204791713536">Plotka</motyw>--- Wysadzili się, no, no! --- dziwili się ludzie.</akap>
6071
6072 <akap_dialog>--- Jakże, z tysiąc złotych kosztuje wesele...</akap_dialog>
6073
6074 <akap_dialog>--- Opłaciło się niezgorzej, bo to nie zapisał sześciu morgów!</akap_dialog>
6075
6076 <akap_dialog>--- Za tę dziecińską krzywdę se balują.</akap_dialog>
6077
6078 <akap_dialog>--- A Jagna siedzi jak ten mruk.</akap_dialog>
6079
6080 <akap_dialog>--- Maciej za to ślepiami świeci kiej żbik!</akap_dialog>
6081
6082 <akap_dialog>--- Kiej to próchno, moiściewy, kiej próchno!</akap_dialog>
6083
6084 <akap_dialog>--- Będzie on jeszcze płakał.</akap_dialog>
6085
6086 <akap_dialog>--- Nie jest on z tych, co płaczą, do kija prędzej się weźmie...</akap_dialog>
6087
6088 <akap_dialog>--- To samom mówiła wójtowy, jak o zmówinach powiedziała.<end id="e1196687394582"/></akap_dialog>
6089
6090 <akap_dialog>--- Czemu to ona dzisiaj nie przyszła?</akap_dialog>
6091
6092 <akap_dialog>--- Jakże, leda dzień zlegnie...</akap_dialog>
6093
6094 <akap_dialog>--- Rękę bym sobie dała uciąć, że niedługo, niech ino muzyki zaczną w karczmie, to Jagna ganiać będzie za parobkami.</akap_dialog>
6095
6096 <akap_dialog>--- Mateusz ino czeka tego!</akap_dialog>
6097
6098 <akap_dialog>--- Hale, hale?</akap_dialog>
6099
6100 <akap_dialog>--- Przeciech! Wawrzonowa słyszała, co wygadywał w karczmie.</akap_dialog>
6101
6102 <akap_dialog>--- Że go to nie prosili do muzyki?</akap_dialog>
6103
6104 <akap_dialog>--- Stary chciał, ino Dominikowa się przeciwiła, wszyscy wiedzą, co było, to jakże?...</akap_dialog>
6105
6106 <akap_dialog>--- Przykłada każdy, a widział kto?</akap_dialog>
6107
6108 <akap_dialog>--- To niby po próżnicy pogadują!</akap_dialog>
6109
6110 <akap_dialog>--- A Bartek Kozieł wypatrzył ich na zwiesnę w boru...</akap_dialog>
6111
6112 <akap_dialog>--- Kozieł jest złodziej i cygan, miał z Paczesiową sprawę o świnię i bez złość wygaduje...</akap_dialog>
6113
6114 <akap_dialog>--- I inni mają oczy widzące, mają...</akap_dialog>
6115
6116 <akap_dialog>--- I źle się to skończy, obaczycie... juści, mnie to nic do tego, ale tak myślę, że się Antkom krzywda stała i dzieciom, to i kara przyjść przyjdzie za to.</akap_dialog>
6117
6118 <akap_dialog>--- Pewnie, Pan Jezus nie rychliwy, ale sprawiedliwy...</akap_dialog>
6119
6120 <akap_dialog>--- O Antku tyż coś niecoś napomykali, że tu i ówdzie widywali ich razem, jak się zmawiali... --- przyciszyły głosy i rajcowały coraz złośliwiej, i nicowały nieubłaganie całą rodzinę, nie darowując i starej, a litując się nad chłopakami najbardziej.</akap_dialog>
6121
6122 <akap_dialog>--- A bo to nie grzech! Parobki pod wąsem, Szymek ma już dobrze na trzydzieści i żenić mu się nie da, z domu nie popuści i o bele co piekłuje.</akap_dialog>
6123
6124 <akap_dialog>--- Przecie to i wstyd, chłopy tyle, a wszystkie kobiece roboty robią...</akap_dialog>
6125
6126 <akap_dialog>--- By sobie ino Jagusia rączków nie powalała<pe><slowo_obce>powalać</slowo_obce> --- pobrudzić.</pe>!</akap_dialog>
6127
6128 <akap_dialog>--- A po pięć morgów mają i żenić by się już mogli!</akap_dialog>
6129
6130 <akap_dialog>--- Tyle dziewczyn jest we wsi...</akap_dialog>
6131
6132 <akap_dialog>--- A wasza Marcycha najdawniej czeka i grunt przyległy do Paczesiowego!</akap_dialog>
6133
6134 <akap_dialog>--- Baczcie na swoją Frankę lepiej, by się czego z Adamem nie doczekała!</akap_dialog>
6135
6136 <akap_dialog>--- Stara jest piekielnica, to wiadomo, ale chłopaki też niezguły i ciamajdy!</akap_dialog>
6137
6138 <akap_dialog>--- Tyle paroby, a matczynej kiecki boją się puścić!</akap_dialog>
6139
6140 <akap_dialog>--- Puszczą się... już dzisiaj Szymek cięgiem chodzi za Nastką Gołębianką.</akap_dialog>
6141
6142 <akap_dialog>--- Ociec ich by! taki sam, dobrze baczę, a stara za młodu nie lepsza od Jagusi!...</akap_dialog>
6143
6144 <akap_dialog>--- Jaki korzeń, taka nać! --- taka córka, jaka mać!<end id="e1204791713536"/></akap_dialog>
6145
6146
6147 <akap><begin id="b1196687526864"/><motyw id="m1196687526864">Jedzenie, Obyczaje, Pijaństwo, Wesele, Wieś</motyw>Muzyka przycichła, grajkowie jeść poszli na drugą stronę, bo wieczerza się skończyła.</akap>
6148
6149
6150 <akap>Cicho się nagle uczyniło niby w kościele podczas Podniesienia --- po chwili jednak gwar buchnął jeszcze mocniejszy, aż się zakotłowało, wszyscy naraz mówili, krzyczeli a dowodzili sobie przez stoły, że już jeden drugiego nie słyszał.</akap>
6151
6152
6153 <akap>Podali na ostatku, dla wybranych, krupnik, miodem i korzeniami zaprawiony, a reszcie szczodrze stawiali tęgą okowitkę i piwo.</akap>
6154
6155
6156 <akap>Mało kto zważał, co pije, bo już się ze łbów kurzyło niezgorzej i kuntentność rozbierała. Siadali, jak było poręczniej, kapoty rozpinali z gorąca, pokładali się na stołach. Walili pięściami, aż miski podskakiwały, chwytali się wpół, to za orzydla, to ułapiali za szyję a raili, wyżalali się --- jak brat przed bratem, kiej ten krześcijan prawy przed krześcijanem i somsiadem.</akap>
6157
6158 <akap_dialog><begin id="b1196687645364"/><motyw id="m1196687645364">Obraz świata, Obyczaje, Wieś</motyw>--- Źle jest na świecie! Juści! Marnacja człowiekowi a to biedowanie jeno...</akap_dialog>
6159
6160 <akap_dialog>--- Poszły, psiekrwie... --- Pod stołami psy gryzły się o kości.</akap_dialog>
6161
6162
6163 <akap>...<begin id="b1204791902833"/><motyw id="m1204791902833">Alkohol, Sąsiad</motyw>A pociecha ino w tym, kiej somsiad z somsiadem się zejdzie i przy tym kieliszku poredzą, wyżalą się i odpuszczą sobie, co tam jeden drugiemu winowaty<end id="e1204791902833"/> --- juści, nie to wypasione zboże ni przeoranie granicy, bo to już sądy wiedzą i świadkowie przytwierdzą, komu krzywda i komu sprawiedliwość, ale to, co tam po sąsiedzku przytrafić się przytrafi --- czy kiej gadzina spyszcze w sadzie, czy baby się poswarzą abo dzieciaki się pobiją, jak to różnie się zdarzy... Dyć wesele od tego, bych zawziętość stajała i braterstwo a zgoda rosły między ludźmi!</akap>
6164
6165 <akap_dialog>--- Choćby jeno na ten czas weselny, na dzień jeden!</akap_dialog>
6166
6167 <akap_dialog>--- A jutro samo przyjdzie! Hej! Nie uciekniesz przed dolą, chyba pod tę świętą ziemię; przyjdzie, za łeb ułapi, jarzmo na kark włoży, biedą popędzi i ciągnij, narodzie, a potem i krwią się oblewaj, swego bacz, z garści nie popuszczaj ni na to oczymgnienie, byś się pod koła nie zaplątał!</akap_dialog>
6168
6169 <akap_dialog><begin id="b1204792217873"/><motyw id="m1204792217873">Kłótnia, Szatan</motyw>--- Na braci Pan Jezus stworzył ludzi, a wilkami są la siebie!</akap_dialog>
6170
6171 <akap_dialog>--- Nie wilkami, nie, to jeno bieda podjudza, kłyźni i jednych na drugich rzuca, że gryzą się jak te psy o gnat objedzony!</akap_dialog>
6172
6173 <akap_dialog>--- Nie sama bieda, nie, zły to ćmę na naród rzuca, że nie rozeznają, co dobre, a złe!</akap_dialog>
6174
6175 <akap_dialog>--- Prawda, prawda, i dmucha w duszę kiej w to zarzewie przygasłe, aż chciwość i złość, i wszystkie grzechy rozdmucha!</akap_dialog>
6176
6177 <akap_dialog>--- Juści, któren głuchy jest na przykazania, ten ochotniej słucha piekielnej muzyki!<end id="e1204792217873"/></akap_dialog>
6178
6179 <akap_dialog><begin id="b1204794711989"/><motyw id="m1204794711989">Chłop, Szlachcic, Własność, Żyd</motyw>--- Drzewiej nie tak bywało! Posłuch był, poszanowanie starszych i zgoda!</akap_dialog>
6180
6181 <akap_dialog>--- I grontu każden miał, co ino mógł obrobić, a pastwisk, a łąk, a boru.</akap_dialog>
6182
6183 <akap_dialog>--- A o podatkach kto kiedy słyszał?</akap_dialog>
6184
6185 <akap_dialog>--- Abo drzewo kupował kto?... Jechał do boru i brał, ile komu było potrza, a choćby i tę najlepszą sosnę czy dęba!... Co było dziedzicowe, było i chłopskie.</akap_dialog>
6186
6187 <akap_dialog>--- A teraz ni dziedzicowe, ni chłopskie --- żydoskie jest abo i kogo gorszego.<end id="e1204794711989"/></akap_dialog>
6188
6189 <akap_dialog><begin id="b1204792335414"/><motyw id="m1204792335414">Alkohol, Zabawa, Zdrowie</motyw>--- Ścierwy! Piłem do was, pijcie do mnie! Usadziły się jakby na swojem --- pijcie no, dobre twoje, dobre i moje, bych sprawiedliwość we wszystkim była...</akap_dialog>
6190
6191 <akap_dialog>--- Dziedzice parszywe! W wasze ręce! Gorzałka nie grzech, byle jeno przy godnym sposobie i z bratami, to na zdrowie idzie, krew czyści i choróbska odciąga!</akap_dialog>
6192
6193 <akap_dialog>--- Jak pić, to już całą kwartą, jak się weselić, to już całą niedzielę.<end id="e1204792335414"/> A masz, człowieku, robotę? --- pilno rób, kulasów nie żałuj i szczerze się przykładaj! A zdarzy się na ten przykład okazja --- wesele, chrzciny abo i zamrze się komu --- pofolguj sobie, odpoczywaj, obserwuj i uciechę miej! --- A źle wypadnie --- kobieta się zmarnuje, bydle ci zdechnie, pogorzel przyjdzie --- wola boska, nie przeciw się, bo i cóż, chudziaku, poredzisz krzykaniem a płaczem? --- nic; spokojności się ino zbędziesz, że nawet to jadło pokrzywą ci się w gębie wyda! --- Cierp przeto i dufaj w Panajezusowe miłosierdzie... Przyjdzie gorsze, kostucha ułapi cię za grdykę i w ślepie zajrzy --- nie próbuj się wypsnąć, nie twoja moc --- bo wszystko jest w boskim ręku...</akap_dialog>
6194
6195 <akap_dialog>--- Juści, kto tam wymiarkuje, kiej Jezus rzeknie: ,,Do tela twoje --- od tela moje, człowieku."</akap_dialog>
6196
6197 <akap_dialog>--- Tak to, tak! <begin id="b1204792424484"/><motyw id="m1204792424484">Polak</motyw>Górą, kiej to błyskanie, lecą boskie przykazy, a nikt, żeby ksiądz, żeby najmądrzejszy, ich nie przejrzy przódzi, aż padną na naród ziarnem dojrzałym!</akap_dialog>
6198
6199 <akap_dialog>--- A ty, człowieku, masz tylko jedno wiedzieć --- byś swoje robił i żył, jak przykazania święte nakazują, a przed się nie wyglądał... Pan Jezus wszystkim zasługi szykuje i wypłaci rzetelnie, co ino komu przypadnie...</akap_dialog>
6200
6201 <akap_dialog>--- Tym ci polski naród stojał --- to i tak ma być aż po wiek wieków. Amen!<end id="e1204792424484"/></akap_dialog>
6202
6203 <akap_dialog>--- A cierpliwością i bramy piekielne przemoże.<end id="e1196687526864"/></akap_dialog>
6204
6205
6206 <akap>Tak sobie pogwarzali, gęsto przepijając, a każdy wypowiadał, co miał na sercu i co mu dawno ością stało w grdyce! A najwięcej i najgłośniej gadał Jambroży, juści, że go niewiela słuchali, bo kużden mówił i swojego chciał dowieść, mało bacząc na drugich...<end id="e1196687645364"/> <begin id="b1196687957817"/><motyw id="m1196687957817">Chłop, Muzyka, Obyczaje, Pijaństwo, Taniec, Wesele, Wieś</motyw>W izbie wrzało już i kotłowało się coraz bardziej, gdy Ewka z Jagustynką weszły, niosąc przed sobą z wielką paradą przystrojoną warząchew. Muzykant, który szedł za nimi, przygrywał na skrzypkach, a one śpiewały:</akap>
6207
6208
6209 <poezja_cyt>
6210         <strofa>Da powoli, powoli ---/
6211         Da od stołów wstawajcie!/
6212         Po trzy grosze za potrawę,/
6213         Po dziesiątku za przyprawę ---/
6214         <wers_wciety typ="2">Da kuchareczkom dajcie!</wers_wciety></strofa>
6215 </poezja_cyt>
6216
6217
6218 <akap>Naród był syty, podochocony i zmiękły dobrym jadłem i napitkiem częstym, to niektórzy i srebrne pieniądze rzucali na warząchew.</akap>
6219
6220
6221 <akap>Wraz też dźwigać się jęli zza stołów i z wolna rozchodzili --- którzy na powietrze wytchnąć, którzy w sieniach albo i na izbie przystawali i dalej dyskursa ciągnęli, insi zaś obłapiali się z przyjacielstwa, a niejeden już się potaczał i po ścianach łbem orał albo drugich jako ten baran trykał --- co i nie dziwota, bo wieczerza była rzęsisto gorzałką przeplatana.</akap>
6222
6223
6224 <akap>Za stołem pozostał ino wójt z młynarzem, kłócili się i z gorącością niepomierną skakali do siebie jak jastrzębie, aż Jambroży chciał ich wódką godzić.</akap>
6225
6226 <akap_dialog>--- Kruchty pilnuj, dziadu, a do gospodarzy ci zasie --- warknął wójt.</akap_dialog>
6227
6228
6229 <akap>Odszedł markotny, butelkę do piersi cisnął, kusztykał głośno i szukał, z kim by się mógł po przyjacielsku napić i nagadać.</akap>
6230
6231
6232 <akap>Młódź zaś wysypała się w opłotki, to trzymając się wpół na drogę wylęgali gwarzyć i gzić się --- aże dudniało od przegonów i wrzawy --- noc była jasna, księżyc wisiał nad stawem tak mocno błyszczącym, że i najsłabsze kręgi, co się roztaczały jakby od uderzeń światła, widne były niby węże półkolisto sunące w cichości; przymrozek brał niezgorszy, gruda się łamała pod nogami i szron pobielił dachy, i już przytrząsał sędzielizną ziemię.</akap>
6233
6234
6235 <akap>Późno już było, bo pierwsze kury odzywały się po wsi.</akap>
6236
6237
6238 <akap>A w izbie tymczasem czyniono porządek i szykowano do tańców.</akap>
6239
6240
6241 <akap>I skoro muzykanci podjedli i nieco wypoczęli, jęli z cicha przegrywać, by się weselnicy pościągali do kupy.</akap>
6242
6243
6244 <akap>Ale nie potrza ich było długo naganiać, hurmą się sypnęli do izby, bo skrzypki tak niewoliły do tańca, że już same nogi niesły --- na darmo jednak, parobcy czuli się jeszcze przyciężko po wieczerzy, pokręcił się zdziebko jeden i drugi i wnet uciekali do sieni zakurzyć papierosa abo i te ściany mocne podpierać.</akap>
6245
6246
6247 <akap>Jagnę wprowadziły kobiety do komory, Boryna na przyzbie z Dominikową siedział, a co starsi zalegli ławy i kąty i poredzali, że ino <begin id="b1204792739854"/><motyw id="m1204792739854">Zabawa</motyw>na izbie dziewczyny ostały i prześmiewały się między sobą, ale że im się to zmierziło rychło, zarządziły zabawę w gry różne, bych prędzej chłopaków rozruchać.</akap>
6248
6249
6250 <akap>Najpierw zabawiali się w ,,Chodzi lis koło drogi, nie ma ręki ani nogi".</akap>
6251
6252
6253 <akap><begin id="b1204794645318"/><motyw id="m1204794645318">Głupiec, Śmiech</motyw>Na lisa przebrali w kożuch do góry wełną Jaśka, z przezwiska Przewrotny --- gap to był, niedojda i prześmiewisko całej wsi. Parob już wyrosły, a z otwartą gębą chodził, z dziećmi się zabawiał, do wszystkich dziewczyn się zalecał, a mocno głupawy, ale że to jedynak na dziesięciu morgach, to go wszędy prosili --- zajączkiem zaś była Józia Borynianka.</akap>
6254
6255
6256 <akap>Śmieli się też, śmieli, mój Jezus!<end id="e1204794645318"/></akap>
6257
6258
6259 <akap>Co krok, to Jasiek się rozczapierzał i bęc jak ta kłoda na ziemię, że mu to i nogi podstawiali, a Józia tak utrafnie kicała, stawała słupka i wargami ruchała, niczym żywy zając.</akap>
6260
6261
6262 <akap>A potem w ,,Przepiórkę".</akap>
6263
6264
6265 <akap>Nastka Gołębianka prowadziła, a tak się zwijała, tak raźno śmigała po izbie, że nijak jej chycić nie mogli, aż sama im właziła w ręce, bych ino obtańcowywać koło.</akap>
6266
6267
6268 <akap>I w ,,Świnkę" się zabawiali.</akap>
6269
6270
6271 <akap><begin id="b1204792976602"/><motyw id="m1204792976602">Ptak</motyw>A na ostatek któryś z drużbów, widzi mi się, Tomek Wachnik, bociana pokazywał; w płachtę na głowę się przyokrył, a spod niej za dziób długi kij wypuścił i klekotał tak zmyślnie, kiej bociek prawdziwy, aż Józia, Witek i co młodsze zaczęły za nim gonić i krzyczeć:</akap>
6272
6273
6274 <poezja_cyt>
6275         <strofa><wers_wciety typ="2"><begin id="b1204793013992"/><motyw id="m1204793013992">Dziecko, Jedzenie, Matka, Obowiązek</motyw>Kle, kle, kle,</wers_wciety>/
6276         Twoja matka w piekle!/
6277         Co ona tam robi?/
6278         Dzieciom kluski drobi./
6279         Co złego zrobiła?/
6280         Dzieci pomorzyła.<end id="e1204793013992"/><end id="e1204792976602"/></strofa>
6281 </poezja_cyt>
6282
6283
6284 <akap_cd>I rozbiegały się z wrzaskiem, i kryły po kątach jak kuropatki, bo gonił, dziobał i bił skrzydłami.</akap_cd>
6285
6286
6287 <akap>Izba aż się trzęsła od tych śmiechów, krzykań i przegonów.</akap>
6288
6289
6290 <akap>Z dobrą godzinę trwała zabawa, gdy starszy drużba dał znak, by przycichli.<end id="e1204792739854"/></akap>
6291
6292
6293 <akap>Kobiety wyprowadzały z komory Jagusię nakrytą białą płachtą i usadziły ją w pośrodku na dzieży pokrytej pierzyną --- druhny porwały się niby to ją odbić, ale starsze i chłopi bronili, więc się zbiły naprzeciw i smutno, jakby z płakaniem w głosach zaśpiewały:</akap>
6294
6295
6296 <poezja_cyt>
6297         <strofa>A już ci to, już!/
6298         Po wianeczku tuż ---/
6299         Kornet wity, czepiec szyty,/
6300         To la ciebie przyzwoity,/
6301         To na główkę włóż!...</strofa>
6302 </poezja_cyt>
6303
6304
6305 <akap>Odsłonili ją wtedy.</akap>
6306
6307
6308 <akap>Czepiec już miała na zwiniętych, grubych warkoczach, ale jeszcze się urodniejsza wydała w tym przybraniu, bo i roześmiana była, wesoła i jarzącymi oczami wodziła po wszystkich.</akap>
6309
6310
6311 <akap>Muzyka zagrała wolno i cały naród zebrany, starzy i młodzi, dzieci nawet, zaśpiewali ,,Chmiela" jednym ogromnym głosem radości. A po prześpiewaniu same ino gospodynie brały ją do tańca.</akap>
6312
6313
6314 <akap>Jagustynka, że sobie już podpiła, ujęła się pod boki i nuż do niej przyśpiewkami rzucać:</akap>
6315
6316
6317 <poezja_cyt>
6318         <strofa>Da żebym ja wiedziała,/
6319         Da że pójdziesz za wdowca,/
6320         Da uwiłabym ci wieniec,/
6321         Da z samego jałowca!</strofa>
6322 </poezja_cyt>
6323
6324
6325 <akap>A insze jeszcze barzej przytykliwe i kolące.</akap>
6326
6327
6328 <akap>Ale nikt na to nie baczył, bo już muzykanci rznęli ze wszystkiej mocy i naród w tany szedł; zadudniało z nagła, jakby sto cepów biło w boisko, i nierozplątana gęstwa zaroiła się w izbie, bo jedni za drugimi szli, para za parą, głowa przy głowie, a pędu nabierali --- więc kapoty puścili na wiatr, kołysali się szeroko, przybijali obcasami, kapeluszami potrząchali, a czasem któryś piesneczką huknął, to dzieuchy zawiedły ,,da dana" i wili się coraz prędzej, kolebali do taktu i szli w taki tan chybki, zadzierżysty, kołujący, zapamiętały, że już i nie rozeznał nikogo w ciżbie; a co skrzypki huknęły nutą drygliwą, to sto hołubców biło w podłogę, sto głosów krzykało z mocą i sto narodu zawracało w miejscu, jak kieby wicher zakręcił --- że ino furkot szedł od kapot, wełniaków, chustek, wiewających po izbie, niby te ptaki barwiste.</akap>
6329
6330
6331 <akap>Przeszedł pacierz, dwa i trzy, a oni cięgiem tańcowali bez wytchnienia, bez przestanku, podłoga dudniła, ściany się trzęsły i izba wrzała hukiem, a ochota jeszcze rosła, jak te wody po ulewie --- to ino kotłowało się i przewalało po izbie.</akap>
6332
6333
6334 <akap>A gdy skończyli, odprawować poczęli obrządki różne, jak to jest zwyczajnie przy oczepinach.</akap>
6335
6336
6337 <akap>Najpierw Jagusia musiała wkupywać się do gospodyń!</akap>
6338
6339
6340 <akap>A potem jednym ciągiem odprawiali drugie ceremonie; aż parobcy uczynili długie powrósło z nieomłóconej pszenicy i opasali nim wielgachne koło, które druhny pilnie trzymały i strzegły, a Jagusia stojała w pośrodku: chciał z nią któren tańcować, podchodzić musiał, wyrywać przez moc i hulać w kole, nie bacząc, że go ta i prażyły drugimi powrósłami po słabiźnie.</akap>
6341
6342
6343 <akap>Zaś na dokończenie młynarzowa i Wachnikowa zaczęły zbierać na czepiec. Pierwszy wójt rzucił złoty pieniądz na talerz, a za nim, kiej ten grad brzękliwy, posypały się srebrne ruble i jako te listeczki na jesieni, papierki leciały.</akap>
6344
6345
6346 <akap>Więcej niźli trzysta złotych zebrali!</akap>
6347
6348
6349 <akap>Sielny karwas grosza, ale mucha to la Dominikowej, nie stojała ona o darmochy, bo swojego miała dosyć, jeno że la Jagusi tak się ochotnie szkodowali, to ją całkiem rozebrało, że rzewliwego płakania wstrzymać nie mogła; krzyknęła na chłopaków, by podawali gorzałkę, i sama jęła częstować, przepijać i przez te łzy, co jej ciekły, kumy i kumów całowała.</akap>
6350
6351 <akap_dialog>--- Pijcie, sąsiedzi!... pijta, ludzie kochane, braty rodzone!... Jakobym zwiesnę w sercu miała... za Jagusine zdrowie... jeszcze ten kieliszek... jeszcze... --- a za nią kowal przepijał z drugimi i chłopaki z osobna --- boć narodu była gęstwa niemała; Jaguś znowu dziękowała od siebie za dobrość i co starszych podejmowała za kolana!...</akap_dialog>
6352
6353
6354 <akap>Zawrzało w izbie, bo i kieliszki gęsto szły z rąk do rąk, i gorącość buchała ze wszystkich, i uciecha! Twarze się rumieniły, oczy połyskiwały i serca się rwały do serc, po bratersku, po sąsiedzku. <begin id="b1204793446457"/><motyw id="m1204793446457">Kondycja ludzka, Śmierć, Zabawa, Obraz świata</motyw>Hej! Raz kozie śmierć, tyle człowiekowego, co użyje z bratami, co się poweseli i zabaczy o świecie całym! Ino kostucha bierze każdego z osobna, a na wesela trza chodzić kupą i radować się kompanią całą. Kupami też zalegali izbę, przepijali i raili wesoło, a każden swoje głośno przekładał, że już i jeden drugiego nie słyszał, ale nic to, bo i tak jedno czuli, i jedna radość ich sprzęgała do kupy i wskroś przenikała!</akap>
6355
6356
6357 <akap>A któren masz smutki, na jutro je ostaw, dzisiaj się zabawiaj, przyjacielstwa używaj, duszę ciesz! Jako tej świętej ziemi Pan Jezus daje odpoczywanie po letnim rodzeniu, tak i człowiekowi godzi się wypocząć jesienią, kiej w polu obrobił. A kiej masz, człowieku, brogi pełne i stodoły pełne ważnego jako to złoto zboża, co ino na cepy czeka, to se używaj za letnie trudy, za harowanie, za mitręgi!<end id="e1204793446457"/></akap>
6358
6359
6360 <akap>Tak sobie poredzali jedni, a inni znowu różne swoje żale i sprawy wywodzili przed sobą; drudzy zasie, co to nie tylko krowi ogon widzieli abo te babie wszy, koło starego Szymona się kupili i pogadywali o czasach dawnych, świeżych krzywdach, podatkach i sprawach gromady całej, a z cicha mówili, ile że i o wójtowych sprawkach.</akap>
6361
6362
6363 <akap>Boryna ino do żadnej kupy nie przystawał, chodził od jednych do drugich, a cięgiem oczyma za Jagną wodził i sielnie się puszył, że to urodna taka, a raz wraz muzykantom złotówki rzucał, bych smyczków nie żałowali, bo grali z cicha, odpoczywający.</akap>
6364
6365
6366 <akap>To i z nagła huknęli w instrumenty obertasa, że mróz przeszedł kości, a Boryna do Jagny skoczył, przygarnął ją krzepko i z miejsca rymnął takiego oberka, aż dyle zaskowyczały, a on wiał po izbie, zawracał, podkówkami trzaskał, a przyklękaniem z nagła zawijał, to trząchający po izbie się nosił szeroko, od ściany do ściany, to przed muzyką piosneczki śpiewał, że mu po muzycku odkrzykali, i dalej hulał siarczyście i tan wiódł zapamiętale, bo za nim drugie pary jęły się z kup wyrywać i przytupywać, śpiewać, tańcować i co ten największy pęd brać, że jakby sto wrzecion, pełnych różnobarwnej wełny, wiło się po izbie z turkotem i okręcało tak szybko, że już żadne oko nie rozeznało, gdzie chłop, gdzie kobieta; nic, ino jakby kto tęczę rozsypał i bił w nią wichurą, że grała kolorami, mieniła się i wiła coraz prędzej, wścieklej, zapamiętałej, aż światła chwilami gasły od pędu, noc ogarniała taneczników, a tylko oknami lała się miesięczna poświata rozpierzchłą, świetlistą smugą, iskrzyła się wrzącym srebrem wskroś ciemności i wskroś wirującej gęstwy ludzkiej, co nadpływała spienioną, rozśpiewaną falą, migotała i kłębiła się w tych brzaskach jako w sennym widzeniu i przepadała w ćmie nieprzeniknionej, by się znowu wynurzyć i zamajaczyć na mgnienie przed drugą ścianą, na której tknięte światłem szkła obrazów pryskały i mżyły ogniami, i przewalić się, i stoczyć w noc, że tylko ciężkie dychanie, tupoty, krzyki rwały się, plątały i huczały głucho w oślepłej izbie.</akap>
6367
6368
6369 <akap>A ciągnęły się już te tany łańcuchem jednym, bez przerwy ni przestanku... bo co muzyka zaczynała rznąć nowego, naród się podnosił z nagła, prostował jak bór i szedł z miejsca pędem takiej mocy jak huragan; trzask hołubców rozlegał się jak bicie piorunów, krzyk ochotny trząsł całym domem i rzucali się w tan z zapamiętaniem, z szaleństwem, jakoby w burzę i bój, na śmierć i życie.</akap>
6370
6371
6372 <akap>I tańcowali!</akap>
6373
6374
6375 <akap>...Owe krakowiaki, drygliwe, baraszkujące, ucinaną, brzękliwą nutą i skokliwymi przyśpiewkami sadzone, jako te pasy nabijane, a pełne śmiechów i swawoli; pełne weselnej gędźby i bujnej, mocnej, zuchowatej młodości i wraz pełne figlów uciesznych, przegonów i waru krwie młodej kochania pragnącej. Hej!</akap>
6376
6377
6378 <akap>...Owe mazury, długie kiej miedze, rozłożyste jako te grusze Maćkowe, huczne a szerokie niby te równie nieobjęte, przyciężkie a strzeliste, tęskliwe a zuchwałe, posuwiste a groźne, godne a zabijackie i nieustępliwe, jako te chłopy, co zwarci w kupę niby w ten bór wyniosły, runęli w tan z pokrzykami i mocą taką, że choćby w stu na tysiące iść, że choćby świat cały porwać, sprać, stratować, w drzazgi rozbić i na obcasach roznieść, i samym przepaść, a jeszcze tam i po śmierci tańcować, hołubce bić i ostro, po mazursku pokrzykiwać: ,,da dana!"</akap>
6379
6380
6381 <akap>...Owe obertasy, krótkie, rwane, zawrotne, wściekłe, oszalałe, zawadiackie a rzewliwe, siarczyste a zadumane i żalną nutą przeplecione, warem krwie ognistej tętniące a dobrości pełne i kochania, jako chmura gradowa z nagła spadające, a pełne głosów serdecznych, pełne modrych patrzań, wiośnianych tchnień, woniejących poszumów, okwietnych sadów; jako te pola o wiośnie rozśpiewane, że i łza przez śmiechy płynie, i serce śpiewa radością, i dusza tęskliwie rwie się za te rozłogi szerokie, za te lasy dalekie, we świat wszystek idzie marząca i ,,oj da dana!" przyśpiewuje.</akap>
6382
6383
6384 <akap>Takie to tany nieopowiedziane szły za tanami.</akap>
6385
6386
6387 <akap>Bo tak ano chłopski naród się weseli w przygodny czas.</akap>
6388
6389
6390 <akap>Takoż się zabawiali na weselu Jagusinym z Boryną!</akap>
6391
6392
6393 <akap>Godziny biegły za godzinami i przepadały niepamiętliwie we wrzawie, w krzykach, w radości szumnej, w tanecznym zapamiętaniu, że ani się spostrzegli, jako się już przecierało na wschodzie i przedświtowe brzaski ściekały z wolna i rozbielały noc. Gwiazdy pobladły, księżyc zaszedł i wiatr wstawał od lasów i przeciągał, jakby rozdmuchując rzednące ciemności; oknami naglądały kudłate, poskręcane drzewa i coraz niżej chyliły oszroniałe i senne łby, a dom wciąż śpiewał i tańcował!</akap>
6394
6395
6396 <akap>Jakoby łąki i żniwne pola, i sady rozkwitłe zeszły się na gody i porwane wichurą poszły społem w długi, zawrotny, ognisty korowód!</akap>
6397
6398
6399 <akap>Wywarli drzwi na rozcież, wywarli okna, a dom buchał wrzawą, światłami, dygotał, trząsł się, trzeszczał, pojękiwał i coraz mocniej hulał, że się już zdawało, jako te drzewa i ludzie, ziemia i gwiazdy, i te płoty, i ten dom stary, i wszystko ujęło się w bary, zwiło w kłąb, splątało, i pijane, oślepłe, na nic niepomne, oszalałe, taczało się od ściany do ściany, z izby do sieni, z sieni na drogę płynęło, z drogi na pola ogromne, na bory, we świat cały wirem tanecznym szło, toczyło się, kołowało i nieprzerwanym, migotliwym łańcuchem w brzaskach zórz wschodzących przepadało.</akap>
6400
6401
6402 <akap>Muzyka to ich więdła, to granie, te piosneczki...</akap>
6403
6404
6405 <akap>...Basy pohukiwały do taktu i buczały drygający niby bąki, a flet wiódł wtór i pogwizdywał wesoło, świegotał, figle czynił jakby na sprzeciw bębenkowi, któren ucieszny wyskakiwał, brzękadłami wrzaskliwość niecił, baraszkował i trząsł się jako ta żydowska broda na wietrze, a skrzypice więdły, szły na przedzie, niby ta najlepsza tanecznica, śpiewały zrazu mocno a górnie, jakby głosu próbowały, a potem jęły zawodzić szeroko, przenikliwie, smutnie, kieby rozstajami płacze sieroce kwiliły, aż zakręciły w miejscu i spadły z nagła, nutą krótką, migotliwą, ostrą, jakby sto par trzasnęło hołubcami i sto chłopa zakrzykało z pełnej piersi, aż dech zapierało i dreszcz szedł po skórze, i wnet jęły kołować, pośpiewywać, zawracać, drobić, przeskakiwać a śmiać się i weselić, że ciepło do serca szło i ochota do łbów biła kiej gorzałka... to znowu śpiewały tą nutą ciągliwą, żałosną i płakaniem kiej rosą osutą; tą nutą naszą, kochaną, serdeczną, pijaną mocą wielką i kochaniem, i wiedły w tan ostry, zapamiętały, mazowiecki.</akap>
6406
6407
6408 <sekcja_swiatlo/>
6409 <separator_linia/>
6410 <sekcja_swiatlo/>
6411
6412
6413 <akap>Świt już się stawał coraz jaśniejszy, że światła bladły i izbę zalewał brudny, zmącony mrok, a jeszcze się zabawiali ze wszystkiego serca, a komu mało było poczęstunku, do karczmy po gorzałkę słał, kompanił się i na umor pił.</akap>
6414
6415
6416 <akap>Kto odszedł, to odszedł, kto się zmęczył, odpoczywał, a któren się opił, na przyzbie spał abo i w sieniach; drudzy zasie, barzej z nóg ścięci, to i pod płotami legali, i gdzie tam padło, a reszta tańcowała do upadłego...</akap>
6417
6418
6419 <akap>Aż już co trzeźwiejsi zbili się w kupę przy drzwiach, do taktu bili w podłogę i jęli śpiewać:</akap>
6420
6421
6422 <poezja_cyt>
6423         <strofa>Zbierajcie się, weselnicy, już nam czas!/
6424         Daleka droga,/
6425         Głęboka woda,/
6426         <wers_wciety typ="3">Ciemny las!</wers_wciety>/
6427         Zbierajcie się, weselnicy, już nam czas!/
6428         Znów się zabawimy,/
6429         Jutro powrócimy/
6430         <wers_wciety typ="3">Na popas!</wers_wciety></strofa>
6431 </poezja_cyt>
6432
6433
6434 <akap>Ale nikt ich nie słuchał!<end id="e1196687957817"/></akap>
6435
6436
6437
6438
6439
6440
6441
6442
6443
6444
6445 <naglowek_rozdzial>XII</naglowek_rozdzial>
6446
6447
6448
6449 <akap>Już na samym świtaniu Witek, umęczony zabawą i wyganiany przez Jagustynkę, pobiegł do chałupy.</akap>
6450
6451
6452 <akap><begin id="b1196684528801"/><motyw id="m1196684528801">Wieś, Zima</motyw>Wieś spała jeszcze na dnie mroków, co słały się nisko nad ziemią grubym, rzednącym zwałem, staw leżał martwy, przygnieciony mroczną gęstwą drzew obrzeżnych i tak utopiony w ciemnicy, że ledwie ku środkowi wyleniał się z nocy i majaczył brzaskami niby to oko zasnute bielmem.</akap>
6453
6454
6455 <akap>Przymrozek brał mocny, przeciągał zimny wiatr, że skrzepłe powietrze raziło nozdrza i dech zapierało, ziemia dzwoniła pod nogami i zmarzłe kałuże siniały na drodze niby szkła potrzaskane i oślepłe, a świat się z wolna rozbielał świtaniem, wychylał z mroków oszroniały i ogłuchły przemarzła cichością, psy ino kajś niekaj naszczekiwały sennie, młyn hurkotał w oddali, a weselna wrzawa buchała z chałupy i rozkrążała się szeroko, na dobre śmignięcie kamieniem.<end id="e1196684528801"/></akap>
6456
6457
6458 <akap>W Borynowej izbie tliło się jeszcze światełko maleńkie jako ten robaczek świętojański, aż Witek zajrzał przez okno; stary Roch siedział przy stole i z książki pośpiewywał pobożne pieśnie.</akap>
6459
6460
6461 <akap><begin id="b1196684571035"/><motyw id="m1196684571035">Pies</motyw>Chłopak cicho przesunął się do obory i jął macać skobla, gdy naraz z wrzaskiem odskoczył, bo pies jakiś rzucił mu się na piersi ze skowytem.</akap>
6462
6463 <akap_dialog>--- Łapa! Łapa! Wróciłeś to, piesku, wróciłeś, biedoto! --- wykrzykiwał rozeznawszy psa i aż przysiadł na progu z radości. --- Głodnyś, chudziaku, co?</akap_dialog>
6464
6465
6466 <akap>Znalazł za pazuchą zaoszczędzoną na weselu kiełbasę i wtykał mu do pyska, ale Łapa nie rwał się do jadła, jeno szczekał, rzucał mu się na piersi i skomlał z radości.</akap>
6467
6468 <akap_dialog>--- Głodziły cię, biedoto, i wygnały we świat! --- szeptał otwierając drzwi do obory i zaraz, jak stał, rzucił się na wyrko. --- Już ja cię teraz bronił będę i starunek o tobie miał... --- mruczał zakopując się w słomę, a pies legł w podle, warkał i polizywał go po twarzy.</akap_dialog>
6469
6470
6471 <akap>Rychło obaj zasnęli.<end id="e1196684571035"/></akap>
6472
6473
6474 <akap><begin id="b1196684672942"/><motyw id="m1196684672942">Choroba, Cierpienie</motyw>A ze stajni obok położonej wołał Kuba słabym, schorzałym głosem, wołał długo, ale Witek spał jak kamień, dopiero Łapa, poznawszy głos, jął zajadle szczekać i targać za kapotę, aż przecknął.</akap>
6475
6476 <akap_dialog>--- Czego? --- mamrotał przez sen.</akap_dialog>
6477
6478 <akap_dialog>--- Wody! Tak me rozbiera gorącość... wody!</akap_dialog>
6479
6480
6481 <akap>Choć markotny był i śpik go morzył, zaniósł mu pełne wiadro i podstawił do picia.</akap>
6482
6483 <akap_dialog>--- Takim chory, że ledwie zipię... co to warczy?</akap_dialog>
6484
6485 <akap_dialog>--- A Łapa! Wróciło psisko od Antków!</akap_dialog>
6486
6487 <akap_dialog>--- Łapa! --- szepnął macając w ciemności za psim łbem, a Łapa wyskakiwał, szczekał i darł się na wyrko.</akap_dialog>
6488
6489 <akap_dialog>--- Witek, załóż koniom siana, bo dzwonią zębami o pusty żłób, a ja się poruszyć nie mogę. <begin id="b1204795257167"/><motyw id="m1204795257167">Wesele</motyw>Tańcują jeszcze? --- pytał po chwili, gdy chłopak stoczył ze stropu siano i zakładał je za drabiny.</akap_dialog>
6490
6491 <akap_dialog>--- Cheba na połednie skończą, a tak się niektóre popiły, że na drodze leżą.</akap_dialog>
6492
6493 <akap_dialog>--- Używają se gospodarze, używają --- westchnął ciężko. --- Młynarze byli?</akap_dialog>
6494
6495 <akap_dialog>--- Byli, ino rychlej poszli.</akap_dialog>
6496
6497 <akap_dialog>--- Narodu dużo?</akap_dialog>
6498
6499 <akap_dialog>--- Kto by ta porachował?... Aż się przelewało w chałupie.</akap_dialog>
6500
6501 <akap_dialog>--- Przyjmowali suto?</akap_dialog>
6502
6503 <akap_dialog>--- Kiej we dworze jakim. Mięso całymi michami roznosili, a co gorzałki wychlali, a co piwa, co miodu! Samych kiełbas były trzy niecki czubate.</akap_dialog>
6504
6505 <akap_dialog>--- Przenosiny kiedy?</akap_dialog>
6506
6507 <akap_dialog>--- A dzisiaj na odwieczerzy.</akap_dialog>
6508
6509 <akap_dialog>--- Użyją se jeszcze, nacieszą się... Mój Jezu, myślałech, że jaką kosteczkę ogryzę i podjem se choć raz do sytu, a tu leż, zdychaj i nasłuchuj, jak się drugie zabawiają.<end id="e1204795257167"/></akap_dialog>
6510
6511
6512 <akap>Witek poszedł spać.</akap>
6513
6514 <akap_dialog>--- Żeby choć te oczy napaść... żeby...</akap_dialog>
6515
6516
6517 <akap>Zamilkł znużony, żuł w sobie żałość, a jakieś ciche, nieśmiałe skargi jako te ptaszki ustałe, tłukły mu się po piersiach i boleśnie piukały.</akap>
6518
6519 <akap_dialog>--- Niech im ta pójdzie na zdrowie, niech choć oni żyją... --- myślał pogładzając psi łeb.</akap_dialog>
6520
6521
6522 <akap><begin id="b1204795140138"/><motyw id="m1204795140138">Modlitwa, Sen</motyw>Gorączka mroczyła go coraz bardziej, więc jakby na odegnanie zaczął szeptać pacierz i Panu Jezusowemu miłosierdziu oddawał się gorąco na wolę i niewolę, ale zapominał słów, sen nań spadał raz po raz, a ciąg szeptów, nabrzmiałych prośbą i łzami, rwał się i rozsypywał niby czerwone paciorki, że chciał je zgarniać, tak widno toczyły się po kożuchu; zapominał jednak o wszystkim, zasypiał...</akap>
6523
6524
6525 <akap>Budził się czasami, wodził pustym wzrokiem i nic nie rozeznawszy zapadał znowu, leciał w martwą, trupią ćmę.</akap>
6526
6527
6528 <akap>To znowu jęczał i tak krzyczał przez sen, aż konie z chrapaniem rwały się na łańcuchach, trzeźwiał nieco i unosił głowy.<end id="e1204795140138"/></akap>
6529
6530 <akap_dialog>--- Jezus, żeby choć dnia doczekać! --- jęczał trwożnie i wybiegał oczyma przez okienko, we świat, za dniem; słońca szukał po niebie szarym, ostygłym i poprzebijanym blednącymi gwiazdami...</akap_dialog>
6531
6532
6533 <akap>Ale dzień był jeszcze daleko.</akap>
6534
6535
6536 <akap>Stajnia tonęła w mętnej kurzawie brzasków, że już kontury koni jęły się wycinać, a drabiny pod okienkami, niby żebra, prześwitywały pod światło...</akap>
6537
6538
6539 <akap>Już nie zasypiał, bo bóle nań przyszły nowe, wślizgiwały się w nogę niby sękate kije i tak rozpierały, tak wierciły, tak piekły, jakby kto żywym ogniem rany przysypywał, że zerwał się nagle i zaczął ze wszystkich sił krzyczeć, aż Witek się obudził i przybiegł.</akap>
6540
6541 <akap_dialog>--- Zamrę już! Zamrę! Tak mnie boli, tak we mnie choroba rośnie i dusi... Witek, bieżyj po Jambroża... o Jezus, albo Jagustynki zawołaj... może co poredzą, bo już nie wydzierżę... już ta ostatnia godzina na mnie idzie... ten czas ostatni... --- buchnął strasznym płaczem, zarył twarz w słomę i łkał żałością a strachem.<end id="e1196684672942"/></akap_dialog>
6542
6543
6544 <akap>A Witek mimo rozespania pobiegł na wesele.</akap>
6545
6546
6547 <akap>Tańcowali jeszcze w najlepsze, ale Jambroży był spity już swoim zwyczajem, stał na drodze wprost domu, potaczał się od stawu do płotów i wyśpiewywał.</akap>
6548
6549
6550 <akap>Darmo go Witek prosił i za rękaw ciągał, dziad jakby nie słyszał i nie wiedział, co się z nim dzieje, potaczał się ino a śpiewał zapamiętale ciągle tę samą śpiewkę.</akap>
6551
6552
6553 <akap>Pobiegł do Jagustynki, że to i ona znająca była na chorobach, ale stara z kumami siedziała w komorze i tak se przepijały krupnikiem, tak se dogadzały piwem, a tak wraz gadały i jazgotały śpiewaniem, że ani jej było o czym mówić. Raz i drugi skamlał, by szła do Kuby, to go w końcu wyciepnęła za drzwi i coś niecoś pięścią przyłożyła na drogę; z płaczem poleciał do stajni, tyle ano wskórawszy.</akap>
6554
6555
6556 <akap>A że Kuba był zasnął znowu na tę chwilę, więc zakopał się w słomę, przyokrył łachami na głowę i spał.</akap>
6557
6558
6559 <akap>Dobrze po śniadaniu obudziło go porykiwanie krów głodnych i nie wydojonych i piekłowanie Jagustynki, która zaspawszy jak i drudzy, krzykiem nadrabiała przy obrządzaniu gospodarstwa.</akap>
6560
6561
6562 <akap>Dopiero kiej coś niecoś zepchnęła roboty, zajrzała do Kuby.</akap>
6563
6564 <akap_dialog><begin id="b1204795633352"/><motyw id="m1204795633352">Ksiądz</motyw>--- Dopomóżcie, poredźcie --- prosił cicho.</akap_dialog>
6565
6566 <akap_dialog>--- A to się ożeń z młódką, a wnet się wylekujesz! --- zaczęła wesoło, ale skoro się przyjrzała jego twarzy sinej i obrzękłej, spoważniała prędko. --- Księdza ci więcej potrzeba niźli dochtora! Cóż ja ci poredzę? Co? Zamówiłabym, okadziła, a bo to pomoże?... Widzi mi się, żeś ty już chory na śmierć, na czystą śmierć...</akap_dialog>
6567
6568 <akap_dialog>--- Zamrę?</akap_dialog>
6569
6570 <akap_dialog>--- W boskiej to mocy, ale widzi mi się, że Kostusi z pazurów się nie wypsniesz.</akap_dialog>
6571
6572 <akap_dialog>--- Zamrę, powiadacie?...</akap_dialog>
6573
6574 <akap_dialog>--- Po dobrodzieja by ano posłać, co?</akap_dialog>
6575
6576 <akap_dialog>--- Dobrodzieja! --- wykrzyknął zdumiony. --- Dobrodzieja przywieść tutaj, do stajni, do mnie?... Co wama po głowie chodzi?</akap_dialog>
6577
6578 <akap_dialog>--- A cóż to? Z cukru jest i rozpuści się w tym łajnie końskim? Ksiądz jest od tego, by gdzie go do chorego proszą, szedł.</akap_dialog>
6579
6580 <akap_dialog>--- Jezus! A miałbym to śmiałość, w ten gnój, do mnie?...</akap_dialog>
6581
6582 <akap_dialog>--- Głupiś jak ten baran! --- cisnęła ramionami i poszła.</akap_dialog>
6583
6584 <akap_dialog>--- Sama głupia, ani wie, co powiada... --- mruknął oburzony srodze, opadł ciężko na barłóg i długo jeszcze rozmyślał. --- Zachciało się babie... hale, dobrodziej kochany po pokojach se chodzi... z książek poczytuje... z Panem Bogiem rozmawia... i do mnie by go wołać?... te kobiety to ino aby ozorem mleć... głupia...<end id="e1204795633352"/></akap_dialog>
6585
6586
6587 <akap>I tak już pozostał sam, bo jakby o nim zapomnieli.</akap>
6588
6589
6590 <akap>Witek czasami naglądał, aby koniom przysypać obroku, napoić, to i jemu podawał wody, i wnet znikał, leciał na wesele, które znowu zaczęło się zbierać u Dominikowej na przenosiny, a czasami Józka wpadała z krzykiem, wtykała mu kawałek placka, nagadała, natrzepała, nawiała stajnię wrzaskiem, aż kury gdakały z przestrachu na płotach, i uciekała spieszno.</akap>
6591
6592
6593 <akap>Juści, miała po co, bo tam się już zabawiali niezgorzej, muzyka huczała przez ściany i krzyki szły wesołe a śpiewania.</akap>
6594
6595
6596 <akap><begin id="b1196684808895"/><motyw id="m1196684808895">Pies, Koń</motyw>A Kuba leżał cicho, bo jakoś z rzadka chwytały go bolenia, więc ino nasłuchiwał i rozeznawał, jak się tam zabawiają, a pogadywał z Łapą, któren nie opuścił go ani na chwilę, i pojadali se społecznie Józiny placek; albo cmokał na konie i przemawiał do nich. Rżały radośnie i odwracały od żłobów łby, a nawet źróbka urwała się z uździenicy i przychodziła do wyrka baraszkować i tulić wilgotne a cieple chrapy do jego twarzy.</akap>
6597
6598 <akap_dialog>--- Schudłaś, biedoto, schudłaś! --- Głaskał ją czule i całował po rozdętych nozdrzach. --- Nie bój się, wyzdrowieję rychło, to wnet ci boki podkrzepię, choćby i czystym owsem...<end id="e1196684808895"/></akap_dialog>
6599
6600
6601 <akap>Milknął wnet i patrzył bezmyślnie w poczerniałe sęki, z których sączyły się na ściany żywiczne strugi, niby łzy krwawe i zastygłe...</akap>
6602
6603
6604 <akap>Słoneczny a przybladły dzień zaglądał przez szpary cichymi oczyma, drzwiami zaś wywartymi buchał szeroki potok jasności skrzącej, migotliwej, jako złote pajęczyny po ścierniskach, w których trzepały się muchy z sennym, omdlałym brzękiem.</akap>
6605
6606
6607 <akap><begin id="b1204795582357"/><motyw id="m1204795582357">Czas </motyw>Godziny przechodziły za godzinami i wlekły się wolno, jak te dziady ślepe i kulawe, po srogich piaskach idące z utrudzeniem a w cichości, albo jako ten kamień, co pada w topiel i leci, przepada, ginie, a nawet go oczy człowiecze nie chycą.<end id="e1204795582357"/></akap>
6608
6609
6610 <akap><begin id="b1196684856817"/><motyw id="m1196684856817">Wieś, Zwierzęta</motyw>Ino czasem wróble rozświegotane wrzaskliwą bandą wpadały do stajni i zuchwale rzucały się na żłoby...</akap>
6611
6612 <akap_dialog>--- Jakie to zmyślne juchy! --- szeptał. --- Takiemu ptaszkowi, a Pan Jezus rozum daje, że wie, gdzie pożywienie znaleźć. Cicho, Łapa, niech się pożywią i wspomogą biedoty, bo i na nich zima przyjdzie. --- Przyciszał, bo pies skoczył wypędzać rabusiów.</akap_dialog>
6613
6614
6615 <akap>Świnie zaczęły kwiczeć w podwórzu i cochać się<pe><slowo_obce>cochać się</slowo_obce> --- czochrać, drapać, ocierać.</pe> o węgły<pe><slowo_obce>węgieł</slowo_obce> --- narożnik.</pe>, aż stajnia drgała, a potem jęły wtykać w drzwi długie, obłocone ryje i pokwikiwać.</akap>
6616
6617 <akap_dialog>--- Wypędź, Łapa! Dziadaki jedne, wszystkiego im zawżdy mało!</akap_dialog>
6618
6619
6620 <akap>Po nich kury zakrzekorzyły przed progiem, a wielki, czerwony kogut ostrożnie zaglądał, cofał się, bił skrzydłami i krzykał, aż zuchwale wskoczył za próg, do kobiałki pełnej obroku, a za nim reszta, ale nie zdążyły się jeszcze najeść, bo <begin id="b1204795979556"/><motyw id="m1204795979556">Kobieta, Ptak</motyw>wnet nadciągnęły rozgęganą gromadą gęsi, z sykiem migotały w progu czerwone dzioby i chwiały się białe, powyciągane szyje.</akap>
6621
6622 <akap_dialog>--- Wygoń, piesku, wygoń! Swarzą się juchy kiej te baby!<end id="e1204795979556"/></akap_dialog>
6623
6624
6625 <akap>Juści, że wnet się rozległ wrzask, pisk, łomotanie skrzydeł i pióra poleciały kieby z rozprutej pierzyny, bo Łapa nie żałował sobie uciechy; powrócił zziajany, z wywieszonym ozorem i skomlał radośnie.<end id="e1196684856817"/></akap>
6626
6627 <akap_dialog>--- Cicho no!</akap_dialog>
6628
6629
6630 <akap>Od domu rozlatywały się gniewne głosy Jagustynki, bieganina i trzaski sprzętów, przewlekanych z izby do izby.</akap>
6631
6632 <akap_dialog>--- Gotują się do przenosin!</akap_dialog>
6633
6634
6635 <akap><begin id="b1196684892832"/><motyw id="m1196684892832">Wieś</motyw>Drogą ktoś niektoś przejeżdżał, ale z rzadka, a teraz zasie człapał się z piskiem wóz jakiś; Kuba rozeznawał pilnie.</akap>
6636
6637 <akap_dialog>--- Kłębów wóz, w jednego konia i drabinami, pewnie po ściółkę do lasu. Juści, oś w przodku wytarta i bez to się piast przyciera i skrzypi.</akap_dialog>
6638
6639
6640 <akap>Po drogach wciąż snuły się odgłosy kroków, rozmowy, głosy leciały i drgały ledwie dosłyszane, ledwie odczute brzmienia, ale je chwytał w lot i rozpoznawał.</akap>
6641
6642 <akap_dialog>--- Stary Pietras do karczmy idzie --- mruczał. --- Walentowa wykrzykuje... pewnie gąski czyje przeszły na jej stronę... Piekielnica nie baba! Kozłowa widzi mi się... juści... bieży i krzyczy... juści ona!... Pietrek Rafałów... rajcuje jucha, jakby miał kluski w gębie... księża kobyła po wodę jedzie, tak... postaje... zawadza kołami... jeszcze se kiedy kulasy połamie...</akap_dialog>
6643
6644
6645 <akap>I tak se z wolna rozpoznawał wszystko i myślami, i tym widzeniem czującym po wsi chodził, kłopotał się, zabiegał, turbował i żył życiem wsi całej, że ledwie spostrzegł, jak dzień przechodził z wolna; ściany przygasły, drzwi zbladły i stajnia mroczeć poczęła.<end id="e1196684892832"/></akap>
6646
6647
6648 <akap><begin id="b1196684971082"/><motyw id="m1196684971082">Choroba, Cierpienie, Lekarz, Wieś, Miasto</motyw>Już pod sam wieczór przyszedł Jambroży, nie wytrzeźwiony do cna, bo się jeszcze potaczał i mówił tak prędko, że trudno było rozebrać.</akap>
6649
6650 <akap_dialog>--- Nogeś pono wykręcił?</akap_dialog>
6651
6652 <akap_dialog>--- A obaczcie i poredźcie.</akap_dialog>
6653
6654
6655 <akap>W milczeniu odwijał szmaty przekrwione, zeschłe i tak przywarte do nogi, że Kuba zaczął krzyczeć wniebogłosy.</akap>
6656
6657 <akap_dialog>--- I panna przy rodach tak nie kwiczy! --- mruknął urągliwie.</akap_dialog>
6658
6659 <akap_dialog>--- Kiej boli!... A dyć nie szarpcie! Jezus! --- wył prawie.</akap_dialog>
6660
6661 <akap_dialog>--- A to cię uszlachtowali! Pies ci łydkę wyżarł czy co? --- wykrzyknął zdumiony, bo łydka była poszarpana, zaropiała, noga spuchła jak konew.</akap_dialog>
6662
6663 <akap_dialog><begin id="b1204796535773"/><motyw id="m1204796535773">Chłop, Kara, Szlachcic, Własność, Zwierzęta</motyw>--- To... ino nie powiadajcie nikomu... borowy me postrzelił... ino...</akap_dialog>
6664
6665 <akap_dialog>--- Prawda... śruciny siedzą pod skórą kiej mak... z daleka do cię wygarnął? Ho, ho! Kulas widzi mi się na nic już... kosteczki chroboczą ano... Czemuś to zaraz mnie nie wołał?</akap_dialog>
6666
6667 <akap_dialog>--- Bojałem się... jakby się dowiedziały, na zajączka wyszedłem... ustrzeliłem... i już na polu byłem... a ten kiej nie rypnie do mnie...</akap_dialog>
6668
6669 <akap_dialog>--- Powiadał kiedyś w karczmie borowy, że ktoś im szkody czyni...</akap_dialog>
6670
6671 <akap_dialog>--- Hale... szkody... niby to zające należą do kogo... ścierwa... zasadził się na mnie... już na polu byłem, a ten z obu luf strzelił... żeby cię, piekielniku... ino nic nie mówcie... do sądu by pozwały... strażniki... i zarno by i fuzję wzieny... a to nie moja... Myślałech, że samo przejdzie... pomóżcie, bo tak rwie, tak boli...</akap_dialog>
6672
6673 <akap_dialog>--- Takiś to majster! Taki se ścichapęk, lelum polelum, a z dziedzicem zajączkami się dzieli... Cie!... Ale kulasem za tę spółkę zapłacisz...<end id="e1204796535773"/></akap_dialog>
6674
6675
6676 <akap>Obejrzał raz jeszcze i srodze się strapił.</akap>
6677
6678 <akap_dialog>--- Za późno, o wiela za późno!</akap_dialog>
6679
6680 <akap_dialog>--- Poredźcie, poredźcie --- jęczał wystraszony.</akap_dialog>
6681
6682
6683 <akap>Już nic nie odrzekł, ino rękawy zakasał, wydobył ostry kozik, nogę ujął krzepko i jął wydłubywać śruciny i ropę wyciskać.</akap>
6684
6685
6686 <akap>Kuba zrazu ryczał jak zwierz dorzynany, aż mu zatkał gębę kożuchem, ścichł, bo zemdlał z bólu. Oporządził mu nogę, obłożył jakąś maścią, obwinął w nowe szmaty, dopiero go otrzeźwił.</akap>
6687
6688 <akap_dialog>--- Do szpitala musisz iść... --- mruknął cicho.</akap_dialog>
6689
6690 <akap_dialog>--- Do szpitala?... --- Nieprzytomny był jeszcze.</akap_dialog>
6691
6692 <akap_dialog>--- Urżnęliby ci nogę, to byś może i wyzdrowiał.</akap_dialog>
6693
6694 <akap_dialog>--- Nogę?...</akap_dialog>
6695
6696 <akap_dialog>--- Juści, już na nic, zepsuta, czernieje cała.</akap_dialog>
6697
6698 <akap_dialog>--- Urżnęliby? --- pytał nie mogąc pojąć.</akap_dialog>
6699
6700 <akap_dialog>--- W kolanie. Nie bój się, mnie kula urwała przy samym zadzie, a żyję.</akap_dialog>
6701
6702 <akap_dialog>--- To ino urżnąć bolejące miejsce i byłbym zdrowym?...</akap_dialog>
6703
6704 <akap_dialog>--- Jakby kto ręką odjął... ale do szpitala trza ci zaraz iść...</akap_dialog>
6705
6706 <akap_dialog>--- Nie, bojam się, nie... do szpitala...</akap_dialog>
6707
6708 <akap_dialog>--- Głupiś!...</akap_dialog>
6709
6710 <akap_dialog>--- Tam żywcem krają... tam... Oberznijcie wy... co ino zechcecie, zapłacę, oberznijcie... do szpitala nie chcę, wolę już tutaj zdychać...</akap_dialog>
6711
6712 <akap_dialog>--- To i zdechniesz... doktór ino może ci oberznąć. Pójdę zaraz do wójta, żeby ci na jutro dali podwodę i odwieźli do miasta.</akap_dialog>
6713
6714 <akap_dialog>--- Próżno pójdziecie, bo do szpitala nie pójdę... --- powiedział twardo.</akap_dialog>
6715
6716 <akap_dialog>--- Hale, będą ci się pytali, głupi!</akap_dialog>
6717
6718 <akap_dialog><begin id="b1204796652482"/><motyw id="m1204796652482">Łzy, Rozpacz</motyw>--- Urżnąć i zaraz wyzdrowieje... --- powtarzał Kuba cicho po jego wyjściu.</akap_dialog>
6719
6720
6721 <akap>Noga przestała go boleć po opatrunku, zdrętwiała tylko aż do pachwiny, a po całym boku czuł, jakby mrówki łaziły, nie zważał na to, bo się głęboko zamedytował.</akap>
6722
6723 <akap_dialog>--- Wyzdrowiałbym! Musi być, że i tak jest, przecież Jambroży kulasa całego nie ma... na kuli chodzi... Powieda, że jakby ręką odjął... Ale Boryna by mnie wygnał... juści, parobek bez kulasa... ni do pługa, ni do żadnej roboty. Cóż ja bym począł? Bydło mi ino pasać albo na żebry iść... we świat, pod kościół gdzie... abo jak ten stary trep na śmiecie... zdychać pode płotem. Jezus miłosierny! Jezus!</akap_dialog>
6724
6725
6726 <akap>Zrozumiał nagle jasno i aż się podniósł z oślepiającej trwogi.</akap>
6727
6728 <akap_dialog>--- Jezus! Jezus! --- powtarzał gorączkowo, bezprzytomnie dygocząc cały.</akap_dialog>
6729
6730
6731 <akap>Zaniósł się głębokim, żalnym płaczem, krzykiem niemocy, staczającej się w przepaść bez ratunku.</akap>
6732
6733
6734 <akap>Długo wył i szamotał się w męce, ale przez te łzy i rozpacze jęły mu się wić postanowienia jakieś, medytacje, przycichał z wolna, uspokajał się i tak zagłębiał w siebie, że nic nie słyszał; jak przez sen majaczyło mu się granie jakieś, śpiewy, wrzaski bliskie.<end id="e1204796652482"/><end id="e1196684971082"/></akap>
6735
6736
6737 <akap><begin id="b1196685037082"/><motyw id="m1196685037082">Panna młoda, Mąż, Żona, Obyczaje, Wesele, Wieś</motyw>W ten sam czas wesele się ano przenosiło do Boryny.</akap>
6738
6739
6740 <akap>Robili przenosiny Jagusi do męża.</akap>
6741
6742
6743 <akap>Nieco przódzi przeprowadzili tęgą krowę i przewieźli skrzynkę, pierzyny i statki różne, jakie w wianie dostawała.</akap>
6744
6745
6746 <akap>Teraz zaś, może w pacierz po zachodzie, kiej zmroczało i świat się zaciągał mgłami, bo na odmianę szło, wywalili się od Dominikowej.</akap>
6747
6748
6749 <akap>Muzyka szła na przedzie i raźno przegrywała, a za nią Jagusię, wystrojoną jeszcze po weselnemu, matka wiedła z braćmi i kumami, a dopiero w podle, gdzie kto wziął miejsce, walili hurmą weselnicy.</akap>
6750
6751
6752 <akap>Szli z wolna wzdłuż stawu, któren poczerniał i gasł przyduszony mrokiem, wskroś mgieł coraz gęstszych, w ciszy ciemnicy ogłuchłej i ślepej jeszcze, że tupoty i grania rozlegały się krótko i dudniały jakby spod wody.</akap>
6753
6754
6755 <akap>Młódź podśpiewywała czasami, to kuma jaka zawiedła, chłop któren wrzasnął: ,,da dana", ale wnet cichli, ochoty jeszcze nie było i ziąb wilgotny przejmował do żywego.</akap>
6756
6757
6758 <akap>Dopiero kiej nawrócili w Borynowe opłotki, <begin id="b1204797299659"/><motyw id="m1204797299659">Kobieta, Kondycja ludzka, Los</motyw>druhny zaśpiewały:</akap>
6759
6760
6761 <poezja_cyt>
6762         <strofa>A płakała dziewczyna,/
6763         Jak jej ślub dawali;/
6764         Cztery świece zapalili,/
6765         W organy zagrali./
6766         Myślałaś, dziewczyno,/
6767         Że ci zawsze będą grać?.../
6768         Wczoraj trochę, dzisiaj trochę.../
6769         A na całe życie płacz.../
6770         Da dana! A na całe życie płacz!<end id="e1204797299659"/></strofa>
6771 </poezja_cyt>
6772
6773
6774 <akap>Na ganku przed progiem czekał już Boryna, kowalowie i Józka.</akap>
6775
6776
6777 <akap>Dominikowa wniosła przodem w węzełku skibkę chleba, soli szczyptę, węgiel, wosk z gromnicy i pęk kłosów poświęconych na Zielną, <begin id="b1204797347468"/><motyw id="m1204797347468">Obrzędy, Zabobony</motyw>a gdy i Jaguś próg przestąpiła, kumy ciskały za nią nitki wyprute i paździerze, by zły nie miał przystępu i wiodło się jej wszystko<end id="e1204797347468"/>.</akap>
6778
6779
6780 <akap>Wraz też witali się, całowali a życzyli młodym szczęścia, zdrowia i co tam Pan Bóg da, a do izby szli, że wnet zawalili ławy wszystkie i kąty.</akap>
6781
6782
6783 <akap>Grajkowie, narządzając instrumenty, pobrzękiwali z cicha, aby nie mącić poczęstunku, z jakim wystąpił Boryna.</akap>
6784
6785
6786 <akap>Chodził ano z pełną blachą od kuma do kuma, częstował, niewolił, w ramiona brał i przepijał do każdego; kowal mu pomagał w drugiej stronie, a Magda z Józką roznosiły na talerzach placek, miodem i serem nadziewany, któren umyślnie upiekła na przenosiny, bych się ojcu przypochlebić.</akap>
6787
6788
6789 <akap>Ale zabawa szła nietęgo, juści, że nikt za kołnierz nie wylewał i od kieliszków nie stronił, przepijali nawet ze smakiem, ino że jakoś nie nabierali weselnego ducha i nie wiedli się do wrzątka, ledwie parkotali, jak ta woda na słabym ogniu; siedzieli osowiale, ruchali się ciężko, nieswojo, mało pogadywali i z cicha, a jaki taki ze starszych ziewał ukradkiem, przeciągał się, a tęskliwie myślał, by się co rychlej gdzie na słomę dostać.</akap>
6790
6791
6792 <akap><begin id="b1204797424692"/><motyw id="m1204797424692">Kobieta</motyw>Kobiety zaś, choć to nasienie najbardziej wrzaski i zabawę czyniące, rozwalały się ino po ławach, w kąty się kryły i mało wiele między sobą rajcowały.<end id="e1204797424692"/></akap>
6793
6794
6795 <akap><begin id="b1204797491366"/><motyw id="m1204797491366">Córka, Matka, Miłość, Zazdrość, Gospodyni</motyw>Jagusia w mężowej komorze wnet się przestroiła w szmaty zwyczajne, tyla że świąteczne, i wyszła ugaszczać a przyjmować, ale matka do niczego się jej tknąć nie dała.</akap>
6796
6797 <akap_dialog>--- Wesela se zażyj, córuchno! Narobisz się jeszcze, natrudzisz! --- szeptała i raz wraz ją przygarniała do piersi, i z płaczem tuliła, aż to dziwno było niejednemu, boć nie we świat szła za chłopa, nie na drugą wieś i na biedę.</akap_dialog>
6798
6799
6800 <akap>Pośmiewali się z takiej tkliwości matczynej, a zęby ostrzyli przekpinkami, ile że teraz właśnie na przenosinach, kiej Jaguś już gospodynią weszła w mężowski dom, w tyle grontu i dobra wszelkiego, otwierały się im oczy, a niejednej matce dostałych córek zazdrość szła do gardła, dzieuchom też było jakoś nieswojo i markotno.</akap>
6801
6802
6803 <akap>Na drugą stronę szły, po Antkach, gdzie Ewka z Jagustynką wieczerzę narządzały, aż huczało w kominie, że Witek ledwie nadążył drwa znosić i przykładać pod ogromne gary.</akap>
6804
6805
6806 <akap>I po całym domu się rozłaziły, a w każdą szparę wrażały zazdrosne oczy.</akap>
6807
6808
6809 <akap>Nie zazdrościć to losu takiego?...<end id="e1196685037082"/></akap>
6810
6811
6812 <akap><begin id="b1196685134067"/><motyw id="m1196685134067">Bogactwo, Dom, Wieś</motyw>Już sam dom najlepszy we wsi, duży, widny, wysoki, stancje kieby w jakim dworze, wybielone, z podłogami, czyste! A co sprzętów, co statków różnych, obrazów samych ze dwadzieścia i wszystkie ze szkłami! A tu jeszcze obory, stajnie, stodoła, szopa! A mało to lewentarza? Pięcioro samych krowich ogonów, nie licząc byka, któren profit daje niezgorszy! Trzy konie! A gdzie jeszcze grunt? Gdzie gęsi, świnie?...<end id="e1196685134067"/></akap>
6813
6814
6815 <akap>Wzdychały żałośnie i raz po raz któraś z cicha rzekła:</akap>
6816
6817 <akap_dialog>--- Mój Boże, że to Pan Jezus daje takim, co i nie zasłużyły!<end id="e1204797491366"/></akap_dialog>
6818
6819 <akap_dialog>--- Umiały sobie pomagać, umiały!</akap_dialog>
6820
6821 <akap_dialog>--- Juści, zawżdy ten dostanie, któren naprzeciw wyjdzie.</akap_dialog>
6822
6823 <akap_dialog>--- Czemuż to wasza Ulisia nie wyszła?</akap_dialog>
6824
6825 <akap_dialog>--- Bo się Boga boja i w poczciwości żyje.</akap_dialog>
6826
6827 <akap_dialog>--- I drugie też bez to samo.</akap_dialog>
6828
6829 <akap_dialog>--- A inszej to naród nie przepuści, niech choć ten razik spotkają ją po nocy z jakim chłopakiem, a już we świat na ozorach poniesą.</akap_dialog>
6830
6831 <akap_dialog>--- Taka to ma szczęście...</akap_dialog>
6832
6833 <akap_dialog>--- Bo wstydu nie ma.</akap_dialog>
6834
6835 <akap_dialog><begin id="b1196685193051"/><motyw id="m1196685193051">Wesele, Taniec, Kobieta, Mężczyzna</motyw>--- A dyć chodźcie --- wolał Jędrzych. --- Muzyka gra, a w izbie ani jednej kiecki, że nie ma z kim tańcować!</akap_dialog>
6836
6837 <akap_dialog>--- Jaki ochotny, a pozwoli ci to matka?</akap_dialog>
6838
6839 <akap_dialog>--- Ino porteczek nie zgub i lustra nie pokaż, kiej się tak bystro rwiesz.</akap_dialog>
6840
6841 <akap_dialog>--- A kulasami po ludziach nie rzucaj!</akap_dialog>
6842
6843 <akap_dialog>--- Z Walentową idź w parę, będą dwie pokraki!</akap_dialog>
6844
6845
6846 <akap>Jędrzych zaklął ino, chycił pierwszą z brzega i powiódł, nie słuchając, co za nim brzęczało.</akap>
6847
6848
6849 <akap>W izbie już tańcowali, z wolna jeszcze i jakby od niechcenia; jedna Nastka Gołębianka hulała ostro z Szymkiem Paczesiem. Umówili się przódzi, więc skoro muzyka zagrała, zwarli się mocno i tańcowali rzetelnie a długo; to na odpocznienie brali się wpół i nosili po izbie, aże ich ciągotki brały do siebie, to pogadywali wesoło, śmiali się w glos i biedro w biedro chodzili, aż Dominikowa z niepokojem naglądała do syna.<end id="e1196685193051"/></akap>
6850
6851
6852 <akap><begin id="b1196685327395"/><motyw id="m1196685327395">Obyczaje, Panna młoda, Wesele</motyw>Ale dopiero gdy nadszedł wójt --- spóźnił się, bo musiał rekrutów odstawiać do powiatu --- rozruchali się ludzie, bo skoro wszedł, skoro przepił raz i drugi, wziął rozprawiać z gospodarzami i przekpiwać się z ,,młodych".</akap>
6853
6854 <akap_dialog>--- Pan młody kiej ściana, a młoducha niby to sukno czerwone.</akap_dialog>
6855
6856 <akap_dialog>--- Jutro powiecie...</akap_dialog>
6857
6858 <akap_dialog>--- Probant z was, Macieju, toście dnia nie zmarnowali.</akap_dialog>
6859
6860 <akap_dialog>--- Nie gęsior przeciech, to nijak mu na oczach wszystkich!</akap_dialog>
6861
6862 <akap_dialog>--- I półkwaterka bym nie trzymał za tym! Rzuć ino kamuszkiem w krzaki, a zawżdy ptaszek jaki wyfrunie, wójt to wama mówi!</akap_dialog>
6863
6864
6865 <akap>Gruchnęli śmiechem, bo Jagna uciekła na drogą stronę.</akap>
6866
6867
6868 <akap>Kobiety też dogadywały, co im ślina przyniesła na język.</akap>
6869
6870
6871 <akap>Wnet się wrzawa wzmogła i wesołość ogarniała duszę, wójt pomógł rzetelnie, ale i gorzałka zrobiła swoje. Boryna nie żałował i flachę puszczał częstą kolejką; tańce też szły raźniejsze i gęstsze, śpiewać już poczynali, przytupywać i coraz większym kołem taczać po izbie.</akap>
6872
6873
6874 <akap><begin id="b1204798039035"/><motyw id="m1204798039035">Alkohol, Kobieta, Mężczyzna, Mąż, Żona</motyw>A na to już zjawił się Jambroży, przysiadł zaraz, nieledwie przy progu, a łakomymi oczyma wodził za flachą.</akap>
6875
6876 <akap_dialog>--- Wam ino tam głowę wykręca, gdzie kieliszki dzwonią! --- rzucił wójt.</akap_dialog>
6877
6878 <akap_dialog>--- Brzękliwe są; a któren spragnionego napoi, zasługę ma! --- odparł poważnie.</akap_dialog>
6879
6880 <akap_dialog><begin id="b1204798202335"/><motyw id="m1204798202335">Woda</motyw>--- Naści wody, worku skórzany.</akap_dialog>
6881
6882 <akap_dialog>--- Co smakuje bydlęciu, szkodzi człowiekowi! Powiedają: ,,Kogo woda zbawi, to zbawi, a gorzałka kużdego na nogi postawi."</akap_dialog>
6883
6884 <akap_dialog>--- To pijże okowitkę, kiejś taki kalkulant.</akap_dialog>
6885
6886 <akap_dialog>--- Przepijcie, wójcie! Powiedają i to: ,,Chrzest przyjmuj wodą, ślub polewaj wódką, a śmierć płakaniem."<end id="e1204798202335"/></akap_dialog>
6887
6888 <akap_dialog>--- Dobrze powiadają, pijcie drugi...</akap_dialog>
6889
6890 <akap_dialog>--- Nie ucieknę i przed trzecim! Zawdy pijam jeden za pierwszą żonę, a dwa za drugą.</akap_dialog>
6891
6892 <akap_dialog>--- Czemuż to?</akap_dialog>
6893
6894 <akap_dialog>--- Że wczas pomarła, bym se poszukał trzeciej.</akap_dialog>
6895
6896 <akap_dialog>--- O kobiecie mu się śni, a już na odwieczerzu pomroka mu ślipie gasi...</akap_dialog>
6897
6898 <akap_dialog>--- Jeszcze bym i po ciemku zmacał kijaszkiem, gdzie babia słabizna!</akap_dialog>
6899
6900
6901 <akap>Izba gruchnęła śmiechem.</akap>
6902
6903 <akap_dialog>--- Z Jagustynką was zmówimy! --- wołały kobiety.</akap_dialog>
6904
6905 <akap_dialog>--- Gorzałkę lubi i pyskata tak samo --- dodawały drugie.</akap_dialog>
6906
6907 <akap_dialog>--- Powiedają: ,,Chłop robotny i żona pyskata, to wezmą choćby i pół świata."<end id="e1204798039035"/></akap_dialog>
6908
6909
6910 <akap>Wójt przysiadł obok niego, a drugie w podle, gdzie kto mógł ławy zachwycić, a zbrakło miejsca, przystawali i cisnęli się do kupy, pół izby zajęli bez mała, nie bacząc na tańcujących.</akap>
6911
6912
6913 <akap>Wnet zasię poczęły iść przekpinki, wymysły różne, gadki, wesołe powiedania, przypowiastki, aż się izba trzęsła od śmiechów, a najbarzej Jambroży dowodził, zmyślał jucha i cyganił w żywe oczy, ino tak sprawnie i uciesznie, że się pokładali od śmiechu; a z kobiet Wachnikowa nie dała się nikomu przegadać i w pierwszą gębę grała, wójt też basował, ile mu ino baczenie na urząd pozwalało.</akap>
6914
6915
6916 <akap><begin id="b1204798352453"/><motyw id="m1204798352453">Żyd</motyw>Muzyka rżnęła od ucha, siarczyście, młódź hulała raźno, krzykała i obcasami ostro biła, a oni się tak zabawiali społecznie i wesoło, że o Bożym świecie zapominali, aż któryś dojrzał w sieni Jankla. Wciągnęli go wnet do izby. Żyd czapkę zdjął, kłaniał się i ze wszystkimi przyjaźnie witał nie bacząc, że mu przezwiska jak kamienie latają koło uszów.</akap>
6917
6918 <akap_dialog>--- Żółtek! Niechrzczony! Kobyli syn!</akap_dialog>
6919
6920 <akap_dialog>--- Cichojta! Przyjąć go czym, gorzałki mu dać! --- wolał wójt.</akap_dialog>
6921
6922 <akap_dialog>--- Przechodziłem drogą, to chciałem zobaczyć, jak się gospodarze zabawiają. Bóg zapłać, panie wójcie, napiję się wódki... dlaczego nie mam się napić za zdrowie państwa młodych!</akap_dialog>
6923
6924
6925 <akap>Boryna wyniósł flaszkę i częstował. Jankiel kieliszek wytarł kapotą, głowę nakrył i wypił, a drugim poprawił.</akap>
6926
6927 <akap_dialog>--- Zostańcie, Jankiel, nie streficie się! Hej! Muzykanty, zagrajcie ,,żydowskiego"! Niech Jankiel potańcuje! --- wołali ze śmiechem.</akap_dialog>
6928
6929 <akap_dialog>--- Mogę potańcować, to nie grzech!<end id="e1204798352453"/></akap_dialog>
6930
6931
6932 <akap>Ale nim grajkowie zrozumieli wołania, Jankiel wysunął się cicho do sieni i zniknął w podwórzu, poszedł do Kuby odbierać strzelbę.</akap>
6933
6934
6935 <akap>Nie spostrzegli nawet jego wyjścia, bo Jambroży nie przerywał cyganienia, a Wachnikowa wtórowała niby na basetli, tak im zeszło do samej wieczerzy; już muzyka przycichła, stoły poustawiali i grzechotano miskami, a oni wciąż się pośmiewali.</akap>
6936
6937
6938 <akap>Darmo Boryna zapraszał do jadła, nikt nawet nie słyszał. Potem Jaguś raz po raz przywtarzała, by szli, to ją wójt wciągnął do kupy, usadził przy sobie i za rękę trzymał.</akap>
6939
6940
6941 <akap>Dopiero Jasiek, z przezwiska Przewrotny, krzyknął w głos:</akap>
6942
6943 <akap_dialog>--- Do misek chodźta, ludzie, bo stygnie!</akap_dialog>
6944
6945 <akap_dialog>--- Cichoj, głupi, znajdzie się i la ciebie miska do wylizania!</akap_dialog>
6946
6947 <akap_dialog>--- Jambroży ino cyganią, aż się kurzy, i myślą, że mu kto wierzy...</akap_dialog>
6948
6949 <akap_dialog><begin id="b1204798470519"/><motyw id="m1204798470519">Głupiec</motyw>--- Jasiek, coć dadzą w pysk, bierz, bo twoje, ale mnie nie ruchaj, nie uredzisz.</akap_dialog>
6950
6951 <akap_dialog>--- A spróbujmy się! --- odkrzyknął parob, że to głupawy był i słowa nie wyrozumiał.<end id="e1204798470519"/></akap_dialog>
6952
6953 <akap_dialog>--- Wół tak samo poredzi albo i lepiej.</akap_dialog>
6954
6955 <akap_dialog>--- Jambroży po księdzu wynoszą, to myślą, że ino sami mądrzy!</akap_dialog>
6956
6957 <akap_dialog>--- Wpuść cielę do kościoła, a też ino ogon wyniesie! Głupia! --- mruknął zeźlony.</akap_dialog>
6958
6959
6960 <akap>Bo to matka Jaśkowa chciała bronić syna. <begin id="b1204798625560"/><motyw id="m1204798625560">Jedzenie, Gospodyni</motyw>Ruszył też pierwszy do stołów, a za nim insi jęli zajmować miejsca, a spiesznie, bo już kucharki wnosiły dymiące miski i smaki wiały po izbie.</akap>
6961
6962
6963 <akap>Usadzili się po starszeństwie i jak przystało na przenosinach, z Dominikową i jej chłopakami w pośrodku; druhny i drużbowie zasiedli razem, przy sobie, a Boryna z Jagusią ostali na izbie, by posługiwać i mieć baczenie na wszystko.</akap>
6964
6965
6966 <akap>Cicho się zrobiło, tyla że za oknami dzieci wrzeszczały i tuzowały się między sobą, a Łapa z ujadaniem obiegał dom i darł się do sieni, naród zaś w cichości a z powagą porał się z jadłem i ochotnie bódł miski czubate, ino łyżki skrzybotały o wręby i szkło brząkało w kolejkach.</akap>
6967
6968
6969 <akap>Jagusia zaś cięgiem zapraszała i prawie każdemu z osobna podtykała czy mięso, czy czego innego zarówno, a niewoliła, bych sobie nie żałowali; składnie jej u szło, i tak utrafnie każdemu to słowo przypochlebne powiadała, i taką urodnością się wszystkim miliła, że niejeden z parobków chodził za nią tęskliwymi oczyma, a matka aże rosła z kuntentności, odkładała łyżkę, by się ino patrzeć na nią i cieszyć.</akap>
6970
6971
6972 <akap>I Boryna to widział, bo gdy szła do kucharek, leciał za nią, dopędzał w sieniach, ogarniał mocno i sielnie całował.</akap>
6973
6974 <akap_dialog>--- Gospodyni moja kochana! A dyć, kiej ta dworska pani, tak se godnie poczynasz i radzisz!</akap_dialog>
6975
6976 <akap_dialog>--- A bom to nie gospodyni! Idźcie no do izby, Gulbas z Szymonem czegoś odęci siedzą i mało co pojadają. Przepijcie do nich!...<end id="e1204798625560"/></akap_dialog>
6977
6978
6979 <akap>Juści, że jej słuchał i robił, co chciała! A Jagusi było dziwnie wesoło na duszy i ochotnie. Gospodynią się poczuła i nie byle jaką, panią prawie, to i rządy same jej jakoś w ręce szły, a z nimi i powaga w niej rosła, i harność pełna mocy a spokojności! Nosiła się po izbach swobodnie, doglądała wszystkiego bystro i tak mądrze kierowała, jakby już nie wiada od kiela na swoim gospodarzyła.<end id="e1196685327395"/></akap>
6980
6981 <akap_dialog>--- Jaka jest, wnet stary rozpozna i jego to rzecz, ale widzi mi się, że gospodyni będzie z niej sielna --- szepnęła Ewka do Jagustynki.</akap_dialog>
6982
6983 <akap_dialog>--- Mądra i Kaśka, jak pełna faska! --- odparła przekąśliwie. --- Będzie tak, póki jej stary nie obmierznie, od kiela nie zacznie ganiać za parobkami...</akap_dialog>
6984
6985 <akap_dialog>--- Tego nie zrobi, ino że Mateusz jest w odwodzie, nie poniecha jej przecież.</akap_dialog>
6986
6987 <akap_dialog>--- I... poniecha! Zmusi go do tego ktoś drugi, zmusi...</akap_dialog>
6988
6989 <akap_dialog>--- Boryna?</akap_dialog>
6990
6991 <akap_dialog>--- Hale, Boryna! Jest ktoś mocniejszy od obu... jest... niech no ten czas nadejdzie, a zobaczycie sami... --- uśmiechnęła się chytrze. --- Witek, odegnaj no psa, bo szczeka i szczeka, aż uszy bolą, i rozpędź tych chłopaczysków, szyby jeszcze powygniatają i ogacenie rozniesą.</akap_dialog>
6992
6993
6994 <akap>Witek skoczył z batem, pies umilkł, ale rozległy się piski i tętent uciekającej wrzaskliwie gromady; odegnał ich aż na drogę i powracał chyłkiem, bo posypał się za nim grad błota i kamieni.</akap>
6995
6996 <akap_dialog>--- Witek! Poczekaj no! --- wołał Roch, stojący przy węgle od podwórza, w cieniu. --- Wywołaj Jambrożego, powiedz, że pilna sprawa, poczekam na ganku.</akap_dialog>
6997
6998
6999 <akap>Dopiero w jakiś pacierz nadszedł Jambroży, srodze zły, że mu przerwali jadło w najlepszym miejscu, bo przy prosięcinie z grochem.</akap>
7000
7001 <akap_dialog>--- Kościół się pali czy co?</akap_dialog>
7002
7003 <akap_dialog>--- Nie krzyczcie! Chodźcie do Kuby, bo zdaje mi się, że umiera.</akap_dialog>
7004
7005 <akap_dialog>--- Niech zdycha, a nie przeszkadza ludziom jeść! Byłem na odwieczerzy u niego i mówiłem jusze, aby się do szpitala szykował, nogę by mu urżnęli i wnet by wyzdrowiał!...</akap_dialog>
7006
7007 <akap_dialog>--- Powiedzieliście mu o tym! Teraz rozumiem, zdaje mi się, że sam sobie obciął nogę...</akap_dialog>
7008
7009 <akap_dialog>--- Jezus, Maria! Jak to, sam sobie obciął?...</akap_dialog>
7010
7011 <akap_dialog>--- Chodźcie prędzej, zobaczycie. Szedłem spać do obory i ledwiem wlazł na podwórze, Łapa skoczył do mnie, szczekał, skamlał, za kapotę mnie zębami darł i ciągał, nie mogłem pojąć, czego chce... a on wybiegał naprzód, siadał w progu stajni i skowyczał. Podszedłem, patrzę, Kuba leży przewieszony przez próg, z głową w stajni! Myślałem zrazu, że chciał wyjść na powietrze i omdlał! Przeniosłem go na wyrko i zapaliłem latarkę, żeby wody poszukać, a on cały we krwi, blady jak ściana i z nogi krew bucha. Prędzej, żeby nie puścił ostatniej pary...</akap_dialog>
7012
7013
7014 <akap>Weszli do stajni, Jambroży zabrał się ostro do trzeźwienia; Kuba leżał bezwładny, dychał coś niecoś i rzęził przez zwarte zęby, że trzeba było je nożem podważać, by mu nieco wody wlać do gardła.</akap>
7015
7016
7017 <akap>Nogę miał przerąbaną w kolanie, ledwie się trzymała na skórze i obficie krwawiła.</akap>
7018
7019
7020 <akap>Na progu czerwieniły się plamy krwi i leżała okrwawiona siekiera, a taczalnik do naostrzania, któren zawsze stał pod okapem stajni, walał się teraz pod progiem.</akap>
7021
7022 <akap_dialog>--- Juści, sam sobie obciął. Bał się szpitala, myślał głupi, że sobie pomoże, ale twardy chłop, ale zawzięty! Jezus, żeby sobie samemu obcinać kulasa! Prosto nie do wiary! Krew go mocno odeszła.</akap_dialog>
7023
7024
7025 <akap>Kuba otworzył naraz oczy i wodził nimi dosyć przytomnie.</akap>
7026
7027 <akap_dialog>--- Odleciała? Dziobnąłem dwa razy, ale mnie zamroczyło... --- szeptał.</akap_dialog>
7028
7029 <akap_dialog>--- Boli cię to?</akap_dialog>
7030
7031 <akap_dialog>--- Nic a nic. Sił się ino wyzbyłem do cna, ale zdrowszym!</akap_dialog>
7032
7033
7034 <akap>Leżał spokojnie i ani krzyknął, gdy mu Jambroży nogę składał, mył i krępował w zmoczone szmaty.</akap>
7035
7036
7037 <akap>Roch na klęczkach przyświecał latarnią i modlił się tak gorąco, aż mu łzy ciekły po twarzy, a <begin id="b1204798884646"/><motyw id="m1204798884646">Dziecko</motyw>Kuba ino się uśmiechał radośnie, tkliwo jakoś i rzewnie, jak to dzieciątko w polu porzucone, które nim pozna, że bez matki, raduje się do traw, co nad nim szumią, za słońcem patrzy, do przelatujących ptaszków rączki wyciąga i po swojemu gada ze wszystkim, i cieszy się, tak ci i on czuł się teraz; dobrze mu było, spokojnie i nieboleśnie, a tak na duszy lekko i wesoło, że za nic sobie miał chorobę<end id="e1204798884646"/>, ino się z cicha przechwalał... jako siekierę dobrze wyostrzył... nogę ułożył na progu... i dziabnął w samo jabłko... zabolało, ale noga od jednego razu nie puściła... więc drugi raz dziabnął ze wszystkiej mocy... i oto nic go teraz nie boli, pomogło widać... że niechby tylko miał więcej mocy, to nie gniłby dłużej na wyrku, a na wesele szedł... do tańca się brał... i podjadłby nieco, bo jeść mu się chce...</akap>
7038
7039 <akap_dialog>--- Leż spokojnie i nic się nie ruchaj, jadła dostaniesz rychło, powiem Józi.</akap_dialog>
7040
7041
7042 <akap>Roch go pogłaskał po twarzy i wyszli z Jambrożym na podwórze.</akap>
7043
7044 <akap_dialog>--- Do rana wykipi, uśnie cicho jak ptaszek, bo krew go całkiem odeszła.</akap_dialog>
7045
7046 <akap_dialog>--- Księdza mu trzeba przywieźć, póki przytomny!</akap_dialog>
7047
7048 <akap_dialog>--- Kiej ksiądz pojechał na wieczór do Woli, do dziedziców.</akap_dialog>
7049
7050 <akap_dialog>--- Pójdę po niego, zwlekać nie można!</akap_dialog>
7051
7052 <akap_dialog>--- Do Woli jest mila, po nocy i przez las nie traficie. Stoją tu gotowe konie ludzi, co mają po wieczerzy odjeżdżać, bierzcie je i jedźcie.</akap_dialog>
7053
7054
7055 <akap>Wyprowadzili konie na drogę i Roch siadł.</akap>
7056
7057 <akap_dialog>--- A nie zapominajcie o Kubie, trzeba go przypilnować! --- zawołał ruszając.</akap_dialog>
7058
7059 <akap_dialog>--- Nie ostawię go samego, nie zapomnę.</akap_dialog>
7060
7061
7062 <akap>Wnet jednak zapomniał; tyle baczył, że Józi powiedział o jadle, a sam wrócił za stół, do butelki mocno się przypiął i tak serdecznie, że rychło o Bożym świecie nie wiedział.</akap>
7063
7064
7065 <akap>Józka zaś, że to poczciwe było dziewczątko, co tylko mogła, nazbierała na miseczkę, wódki w półkwarcie nalała sporo i zaniesła ochotnie.</akap>
7066
7067 <akap_dialog>--- Kuba, przejedzcie ździebko, użyjcie i wy wesela!</akap_dialog>
7068
7069 <akap_dialog>--- Bóg ci zapłać! Kiełbasa widzi mi się czujna, wieje od niej.</akap_dialog>
7070
7071 <akap_dialog>--- Dyć umyślnie przypróżałam, byście posmakowali. --- Wraziła mu miskę w ręce, bo ciemno było w stajni. --- Wypijcie przódzi wódkę.</akap_dialog>
7072
7073
7074 <akap>Wszystko wypił do dna.</akap>
7075
7076 <akap_dialog>--- Posiedź zdziebko, tak mi się samemu ckni...</akap_dialog>
7077
7078
7079 <akap>Począł glamać, pogryzać, żuć, ale nie mógł nic przełknąć.</akap>
7080
7081 <akap_dialog>--- Weselą się, co?</akap_dialog>
7082
7083 <akap_dialog>--- Takie wesele, tyla narodu, żem w życiu nie widziała większego.</akap_dialog>
7084
7085 <akap_dialog>--- Borynowe przeciech, to nie dziwota! --- szepnął z dumą.</akap_dialog>
7086
7087 <akap_dialog>--- Juści, a ociec się tak weselą i cięgiem za Jagusią chodzą, cięgiem.</akap_dialog>
7088
7089 <akap_dialog>--- Jakże... urodna, piękna na gębie, kieby jaka pani dworska!</akap_dialog>
7090
7091 <akap_dialog>--- Wiecie, a Szymek Dominikowej to się ma do Nastki Gołębianki.</akap_dialog>
7092
7093 <akap_dialog>--- Stara nie pozwoli, u Nastki z dziesięć gęb siedzi na trzech morgach.</akap_dialog>
7094
7095 <akap_dialog>--- Toteż ich rozgania, gdzie dopadnie, i srodze pilnuje.</akap_dialog>
7096
7097 <akap_dialog>--- Wójt jest?</akap_dialog>
7098
7099 <akap_dialog>--- Zabawia drugich i najbardziej pyskuje, a Jambroży także.</akap_dialog>
7100
7101 <akap_dialog>--- Jeszcze by nie, kiej na takim weselu są, u takiego gospodarza! Nie wiesz, co u Antków? --- zapytał cicho.</akap_dialog>
7102
7103 <akap_dialog>--- Jakże, skoczyłam do nich na zmroku, dzieciom poniesłam mięsa, placków, to chleba... Z chałupy me wypędził i ciepnął<pe><slowo_obce>ciepnąć</slowo_obce> --- rzucić.</pe> za mną, com przyniesła... Zawziął się silnie i taki zły, taki zły... a bieda u nich w chałupie i ten płacz... Hanka ino się kłóci z siostrą, że się już pono i do kudłów brały.</akap_dialog>
7104
7105
7106 <akap>Nie odrzekł na to, nos ostro wycierał, a prędzej dychał jakoś.</akap>
7107
7108 <akap_dialog>--- Józia --- rzekł po chwili --- klacz postękuje jakoś i pokłada się już od wieczora, pewnie jest na oźrebieniu... trza by przypilnować. Picie jakie narządzić. Jak to se stęka! Biedota kochana, a ja nic nie potrafię pomóc... okrutniem słaby... bez mocy całkiem...</akap_dialog>
7109
7110
7111 <akap>Zmęczył się i zamilkł, i jakby zasypiał.</akap>
7112
7113
7114 <akap>Józka odeszła spiesznie.</akap>
7115
7116 <akap_dialog>--- Cesiu! Ceś, Ceś... --- zawołał przytomniejąc.</akap_dialog>
7117
7118
7119 <akap>Klacz zarżała przeciągle i rzuciła się na uwięzi, aż łańcuch zabrzęczał.</akap>
7120
7121 <akap_dialog><begin id="b1204799604782"/><motyw id="m1204799604782">Jedzenie</motyw>--- Podjem se choć raz do syta! Dostaniesz, piesku, swoje, dostaniesz, nie skomlij ino...</akap_dialog>
7122
7123
7124 <akap><begin id="b1196685599160"/><motyw id="m1196685599160">Śmierć</motyw>Wziął się ostro do kiełbasy, ale nie mógł, nie chciało mu się zupełnie, rosło mu w ustach.</akap>
7125
7126 <akap_dialog>--- Mój Jezus, tyle kiełbasy, tyle mięsa... a nie mogę... całkiem nie mogę.</akap_dialog>
7127
7128
7129 <akap>Darmo próbował, oblizywał, wąchał, nie mógł, ręka mu opadła bezsilnie, chował więc pod słomę, nie puszczając z garści.</akap>
7130
7131 <akap_dialog>--- Mój Boże, tyla tego, że nigdy w życiu nie miałem, a nie mogę.</akap_dialog>
7132
7133
7134 <akap>Żałość ścisnęła mu duszę i łzy pociekły po twarzy, płakał rzewnie, aż się zanosił, jak to dzieciątko ukrzywdzone.</akap>
7135
7136 <akap_dialog>--- Potem se zjem, odpocznę nieco i bal se sprawię --- pomyślał.</akap_dialog>
7137
7138
7139 <akap>Ale i potem nie mógł, zapadał w sen, nie popuszczając kiełbasy z garści, nie czując jednak, że Łapa mu ją po cichu obgryzał...<end id="e1204799604782"/></akap>
7140
7141
7142 <akap>Otrzeźwiał nagle, bo po wieczerzy muzyka gruchnęła w chałupie z taką mocą, aż ściany stajni drygały i przestraszone kury gdakały z chlewów.</akap>
7143
7144
7145 <akap>Wrzaski buchnęły we świat i pryskały od domu niby te ognie czerwone w noc ciemną, niby grzmoty buchały po stajni.</akap>
7146
7147
7148 <akap>Hulanka tam już szła siarczysta, śmiechy, wesołość, zabawa, a raz wraz ziemia dudniała od przegonów i pisk dzieuszyn rozdzierał powietrze.</akap>
7149
7150
7151 <akap>Kuba nasłuchiwał zrazu, ale rychło zapominał o wszystkim, sen go brał i niósł w ćmę jakąś wrzawliwą, jakby pod wody szumiące... na dno rozwytych wichurą borów.</akap>
7152
7153
7154 <akap>A gdy wesele ostrzej lunęło wrzawą i trzaski hołubców, bitych zapamiętale, dom zda się roznosiły, budził się nieco, wychylał duszę z ciemnicy, podnosił z niepamięci, wracał z dalekości przerażających i słuchał.</akap>
7155
7156
7157 <akap>A czasem jeść próbował albo szeptał cicho, serdecznie:</akap>
7158
7159 <akap_dialog>--- Ceśka, Ceś, Ceś!</akap_dialog>
7160
7161
7162 <akap><begin id="b1204799370787"/><motyw id="m1204799370787">Duch, Zaświaty</motyw>Ale już dusza wychodziła z niego powoli i niesła się we światy, jako ten ptaszek Jezusowy, kołowała jeszcze błędnie, oderwać się nie mogła jeszcze, że przywierała czasami do ziemie świętej, by odpocząć z utrudzenia, utulić swój płacz sierocy we wrzawie ludzkiej; między kochane zachodziła, wśród żywe szła, do bratów wołała żałośnie i u serc prosiła pomocy, aż mocą Jezusową skrzepiona i miłosierdziem, niesła się na jakieś pola wiośniane, na te Boże ugory ogromne, nieobjęte, wieczną światłością oprzędzone i weselem wiecznym.</akap>
7163
7164
7165 <akap>I wyżej leciała, dalej, dalej, aż tam...</akap>
7166
7167
7168 <akap>...Aż tam zaś, gdzie już nie dosłyszy człowieczego płakania ni żałosnego skrzybotu duszy wszelkiej...</akap>
7169
7170
7171 <akap>...Tam zaś, gdzie ino pachnące lilie wioną, gdzie kwietne pola miodną słodkością szumią, gdzie ciekną rzeki gwiezdne po dnach barwionych rzęsiście, gdzie wieczny dzień.</akap>
7172
7173
7174 <akap>...Tam zaś, gdzie ino ciche modlenie płynie i dymy pachnące wleką się cięgiem, jako te mgły, dzwonki brzęczą i organy cicho grają, i święta ofiara odprawuje się ciągle, i naród już bezgrzeszny, i aniołowie, i święci pośpiewują spólnie chwałę Pańską, w ten kościół święty, nieśmiertelny, Boży! Gdzie ino duszy człowiekowej modlić się a wzdychać, a płakać z radości i weselić się z Panem w wiek wieków.</akap>
7175
7176
7177 <akap>Tam się ano rwała dusza umęczona i odpocznienia tęskliwa, Kubowa dusza.<end id="e1204799370787"/><end id="e1196685599160"/></akap>
7178
7179
7180 <sekcja_swiatlo/>
7181 <separator_linia/>
7182 <sekcja_swiatlo/>
7183
7184
7185 <akap><begin id="b1196685622145"/><motyw id="m1196685622145">Obyczaje, Wesele, Taniec</motyw>Dom zaś tańcował wciąż i weselił się całym sercem, ochotniej nawet niźli wczoraj, bo poczęstunek był sutszy i barzej niewolili gospodarze. Wodzili się też w tanach do upadłego.</akap>
7186
7187
7188 <akap>Wrzeli już niby ten ukrop na mocnym ogniu, a co przysłabli zdziebko, muzyka grzmiała z nową siłą, że jako łan, uderzony wichurą, ino się przyginali, brali rozmach, niecili rum nogami i z krzykiem szli w nowy tan, ze śpiewami, a huczno, tłumno i ogniście.</akap>
7189
7190
7191 <akap>Że już im dusze całkiem stajały od gorącości, krew kipiała warem, rozum odchodził, serca się zapamiętały w hulance, a każdy nerw dygotał do taktu, każdy ruch był tańcem, każdy krzyk śpiewem, a każde oczy weselem się jarzyły i radością.</akap>
7192
7193
7194 <akap>I tak szło przez całą noc, do samego świtania!<end id="e1196685622145"/></akap>
7195
7196
7197 <akap><begin id="b1196685670317"/><motyw id="m1196685670317">Zima</motyw>A dzień podnosił się ciężko i cicho, porankowe brzaski siały na świat posępne, nieprzeniknione zwały chmur, a już przed samym wschodem słońca zamroczyło się z nagła i pociemniało, zaczął padać śnieg. Polatywał zrazu z rzadka i kołujący, jak to igliwo w dzień wietrzny, aż się i potem rozśnieżyło na dobre.</akap>
7198
7199
7200 <akap>Śnieg sypał jakby przez gęste sito, padał prosto, równo, jednostajnie, bez szelestu i pokrywał dachy, drzewa, płoty i ziemię całą jakby podbielonym, szarawym przędziwem albo tym pierzem niedartym.<end id="e1196685670317"/></akap>
7201
7202
7203 <akap><begin id="b1196685720770"/><motyw id="m1196685720770">Obyczaje, Śmierć, Wesele</motyw>Rychtyk i wesele się skończyło, mieli się jeszcze wieczorem zebrać w karczmie na poprawiny, ale teraz już poczęli rozchodzić się do domów.</akap>
7204
7205
7206 <akap>Tylko drużbowie z druhnami i muzyką na czele zebrali się kupą przed gankiem i zaśpiewali wraz jednym głosem ostatnią piosneczkę:</akap>
7207
7208
7209 <poezja_cyt>
7210         <strofa>Dobranoc państwu młodym,/
7211         Dobranoc!/
7212         Dobrą nockę oddajemy,/
7213         Sami służką ostajemy,/
7214         Dobranoc!</strofa>
7215 </poezja_cyt>
7216
7217
7218 <sekcja_swiatlo/>
7219 <separator_linia/>
7220 <sekcja_swiatlo/>
7221
7222
7223 <akap>A Kuba w ten sam czas składał duszę swoją pod święte Panajezusowe nóżki.<end id="e1196685720770"/></akap>
7224
7225
7226 <extra><!--</tekst_glowny>--></extra>
7227
7228
7229 </powiesc>
7230
7231 </utwor>