204e5fa6658a1f7cecabc57e9e98a8d54c1502be
[wolnelektury.git] / books / lesmian_urszula_kochanowska.txt
1
2 -----
3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
5 Źródło:
6 -----
7
8 AUTOR: 
9 TYTUŁ: 
10
11
12   
13
14
15
16
17
18 Bolesław Leśmian
19
20 Urszula Kochanowska
21
22
23
24
25
26
27
28 Gdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie,
29 Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie.
30
31 — „Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz, jak żywa...
32 Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa”.
33
34 — „Zrób tak, Boże — szepnęłam — by w nieb Twoich krasie
35 Wszystko było tak samo, jak tam — w Czarnolasie!” —
36
37 I umilkłam zlękniona i oczy unoszę,
38 By zbadać, czy się gniewa, że Go o to proszę?
39
40 Uśmiechnął się i skinął — i wnet z Bożej łaski
41 Powstał dom kubek w kubek, jak nasz — Czarnolaski.
42
43 I sprzęty i donice rozkwitłego ziela
44 Tak podobne, aż oczom straszno od wesela!
45
46 I rzekł: „Oto są — sprzęty, a oto — donice.
47 Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice!
48
49 I ja, gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie,
50 Nieraz do drzwi zapukam, by odwiedzić ciebie!”
51
52 I odszedł, a ja zaraz krzątam się, jak mogę, —
53 Więc nakrywam do stołu, omiatam podłogę —
54
55 I w suknię najróżowszą ciało przyoblekam
56 I sen wieczny odpędzam — i czuwam — i czekam...
57
58 Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie,
59 Gdy właśnie słychać kroki i do drzwi pukanie...
60
61 Więc zrywam się i biegnę! Wiatr po niebie dzwoni!
62 Serce w piersi zamiera... Nie!... To — Bóg, nie oni!...
63
64
65
66
67