3 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl/). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
4 Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać.
30 CHÓR TEBANSKICH STARCÓW
40 Rzecz dzieje się przed dworcem królewskim w Tebach
54 O ukochana siostro ma, Ismeno,
55 Czy ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych
56 Żadnej za życia los nam nie oszczędza?
57 Bo nie ma cierpień i nie ma ohydy,
58 Nie ma niesławy i hańby, które by
59 Nas pośród nieszczęść pasma nie dotknęły.
60 Cóż bo za rozkaz znów obwieścił miastu
61 Ten, który teraz władzę w ręku dzierży?
62 Czyś zasłyszała? Czy uszło twej wiedzy,
63 Że znów wrogowie godzą w naszych miłych?
72 O Antygono, żadna wieść nie doszła
73 Do mnie, ni słodka, ni goryczy pełna,
74 Od dnia, gdy braci straciłyśmy obu,
75 W bratnim zabitych razem pojedynku.
76 Odkąd tej nocy odeszły Argiwów
77 Hufce, niczego więcej nie zaznałam
78 Ni ku pociesze, ni ku większej trosce.
87 Lecz mnie wieść doszła, i dlatego z domu
88 Cię wywołałam, by rzecz ci powierzyć.
95 Cóż to? Ty jakieś ciężkie ważysz słowa.
102 O tak! Czyż nie wiesz, że z poległych braci
103 Kreon jednemu wręcz odmówił grobu?
104 Że Eteokla, jak czynić przystoi,
105 Pogrzebał w ziemi wśród umarłych rzeszy,
106 A zaś obwieścił, aby Polinika
107 Nieszczęsne zwłoki bez czci pozostały,
108 By nikt ich płakać, nikt grześć się nie ważył;
109 Mają wiec leżeć bez łez i bez grobu,
110 Na pastwę ptakom żarłocznym i strawę.
111 Słychać, że Kreon czcigodny dla ciebie,
112 Co mówię, dla mnie też wydał ten ukaz
113 I że tu przyjdzie, by tym go ogłosić,
114 Co go nie znają, nie na wiatr zaiste
115 Rzecz tę stanowiąc, lecz grożąc zarazem
116 Kamienowaniem ukazu przestępcom.
117 Tak się ma sprawa, teraz wraz ukażesz,
118 Czyś godną rodu, czy wyrodną córą.
127 Gdy taka dola, to cóż, o nieszczęsna,
128 Prując czy snując bym mogła tu przydać?
135 Patrz, byś wspomogła i poparła siostrę.
140 W jakimże dziele? Dokąd myśl twa mierzy?
145 Ze mną masz zwłoki opatrzyć braterskie.
150 Więc ty zamierzasz grzebać wbrew ukazom?
157 Tak! brata mego, a dodam... i twego;
158 Bo wiarołomstwem nie myślę się kalać.
165 Niczym dla ciebie więc zakaz Kreona?
170 Niczym, on nie ma nad moimi prawa.
177 Biada! o rozważ, siostro, jak nam ojciec
178 Zginął wśród sromu i pośród niesławy,
179 Kiedy się jemu błędy ujawniły,
180 A on się targnął na własne swe oczy;
181 Żona i matka — dwuznaczne to miano —
182 Splecionym węzłem swe życie ukróca;
183 Wreszcie i bracia przy jednym dnia słońcu
184 Godzą na siebie i morderczą ręką
185 Jeden drugiemu śmierć srogą zadaje.
186 Zważ więc, że teraz i my pozostałe
187 Zginiemy marnie, jeżeli wbrew prawu
188 Złamiemy wolę i rozkaz tyrana.
189 Baczyć to trzeba, że my przecie słabe,
190 Do walk z mężczyzną niezdolne niewiasty;
191 Że nam ulegać silniejszym należy,
192 Tych słuchać, nawet i sroższych rozkazów;
193 Ja więc, błagając o wyrozumienie
194 Zmarłych, że muszę tak ulec przemocy,
195 Posłuszna będę władcom tego świata,
196 Bo próżny opór urąga rozwadze.
205 Ja ci nie każę niczego, ni, choćbyś
206 Pomóc mi chciała, wdzięczne by mi było,
207 Lecz stój przy twojej myśli, a ja tego
208 Pogrzebię sama, potem zginę z chlubą.
209 Niechaj się zbratam z mym kochanym w śmierci
210 Po świętej zbrodni; a dłużej mi zmarłym
211 Miłą być trzeba, niż ziemi mieszkańcom,
212 Bo tam zostanę na wieki; tymczasem
213 Ty tu znieważaj święte prawa bogów.
222 Ja nie znieważam ich, nie będąc w mocy
223 Działać na przekór stanowieniom władców.
232 Rób po twej myśli; ja zaś wnet podążę,
233 By kochanemu bratu grób usypać.
240 O ty nieszczęsna! serce drży o ciebie.
245 Nie troszcz się o mnie; nad twoim radź losem.
252 Ale nie zdradzaj twej myśli nikomu,
253 Kryj twe zamiary, ja też je zataję.
262 O nie! mów głośno, bo ciężkie ty kaźnie
263 Ściągnąć byś mogła milczeniem na siebie.
270 Z żarów twej duszy mroźne mieciesz słowa.
275 Lecz miła jestem tym, o których stoję.
280 Jeśli podołasz w trudnych mar pościgu.
285 Jak nie podołam, to zaniecham dzieła.
290 Nie trza się z góry porywać na mary.
297 Kiedy tak mówisz, wstręt budzisz w mym sercu
298 I słusznie zmierzisz się także zmarłemu;
299 Pozwól, bym ja wraz z moim zaślepieniem
300 Spojrzała w oczy grozie; bo ta groza
301 Chlubnej mi śmierci przenigdy nie wydrze.
310 Jeśli tak mniemasz, idź, lecz wiedz zarazem,
311 Żeś nierozważna, choć miłym tyś miła.
320 O słońca grocie, coś jasno znów Tebom
321 Błysnął po trudach i znoju,
322 Złote dnia oko, przyświecasz ty niebom
323 I w Dirki nurzasz się zdroju.
324 Witaj! Tyś sprawił, że wrogów mych krocie
325 W dzikim pierzchnęły odwrocie.
329 Bo Polinika gniewny spór
330 Krwawy zażegł w ziemi bój,
331 Z chrzęstem zapadł, z szumem piór
332 Śnieżnych orłów lotny rój,
333 I zbroice liczne błysły,
334 I z szyszaków pióra trysły.
338 I wróg już wieńcem dzid groźnych otoczył
339 Siedmiu bram miasta gardziele,
340 Lecz pierzchł, nim w mojej krwi strugach się zbroczył,
341 Zanim Hefajstos ognisty w popiele
342 Pogrążył mury, bo z tyłu nawałem
343 Runął na smoka Ares z wojny szałem.
347 Bo Zeus nie cierpi dumnych głów,
348 A widząc ich wyniosły lot
349 I złota chrzęst, i pychę słów,
350 Wypuścił swój piorunny grot
351 I w zwycięstwa samym progu
352 Skarcił butę w dumnym wrogu.
356 A ugodzony wznak na ziemię runie
357 Ten, który w namiętnym gniewie
358 Miasto pogrzebać chciał w ognia całunie
359 I jak wicher dął w zarzewie.
360 Legł on od Zeusa gromu powalony,
361 Innym znów Ares inne znaczy zgony.
365 Bo siedmiu — siedmiu strzegło wrót,
366 Na męża mąż wymierzył dłoń,
367 Dziś w stosach lśni za zwycięstw trud
368 Ku Zeusa czci pobitych broń.
369 Ale przy jednej miasta bramie
370 Nie błyszczy żaden chwały łup,
371 Gdzie brat na brata podniósł ramię,
372 Tam obok trupa poległ trup.
376 Więc teraz Nike, czci syta i sławy,
377 Zwraca ku Tebom radosne swe oczy,
378 Po twardym znoju i po walce krwawej
379 Rzezi wspomnienie niech serca nie mroczy;
380 Idźmy do świątyń, a niechaj na przedzie
381 Teb skoczny Bakchus korowody wiedzie.
385 Lecz otóż widzę, jak do nas tu zdąża
386 Kreon, co ziemią tą włada,
387 Nowy bóstw wyrok go w myślach pogrąża,
388 Ważne on plany waży i układa.
389 Widno, że zbadać chciałby nasze zdanie,
390 Skoro tu starców wezwał na zebranie.
399 O Tebańczycy, nareszcie bogowie
400 Z burzy i wstrząśnień wyrwali to miasto;
401 A jam was zwołał tutaj przed innymi,
402 Boście wy byli podporami tronu
403 Za Laiosa i Edypa rządów,
404 I po Edypa zgonie młodzieniaszkom
405 Pewną swą radą służyliście chętnie.
406 Kiedy zaś oni za losu wyrokiem
407 Polegli obaj w bratobójczej walce,
408 Krwią pokajawszy braterskie prawice,
409 Wtedy ja władzę i tron ten objąłem,
410 Który mi z prawa po zmarłych przypada.
411 Trudno jest duszę przeniknąć człowieka,
412 Jego zamysły i pragnienia, zanim
413 On ich na szerszym nie odsłoni polu.
414 Ja tedy władcę, co by, rządząc miastem,
415 Wnet się najlepszych nie imał zamysłów
416 I śmiało woli swej nie śmiał ujawnić,
417 Za najgorszego uważałbym pana.
418 A gdyby wyżej nad dobro publiczne
419 Kładł zysk przyjaciół, za nic bym go ważył.
420 I nie milczałbym, klnę się na Jowisza
421 Wszechwidzącego, gdybym spostrzegł zgubę
422 Zamiast zbawienia kroczącą ku miastu.
423 Nigdy też wroga nie chciałbym ojczyzny
424 Mieć przyjacielem, o tym przeświadczony,
425 Że nasze szczęście w szczęściu miasta leży,
426 I jego dobro przyjaciół ma raić.
427 Przez te zasady podnoszę to miasto
428 I tym zasadom wierny obwieściłem
429 Ukaz ostatni na Edypa synów.
430 Aby dzielnego w walce Eteokla.
431 Który w obronie poległ tego miasta,
432 W grobie pochować i uczcić ofiarą,
433 Która w kraj zmarłych za zacnymi idzie;
434 Brata zaś jego, Polinika mniemam,
435 Który to bogów i ziemię ojczystą
436 Naszedł z wygnania i ognia pożogą
437 Zamierzał zniszczyć, i swoich rodaków
438 Krwią się napoić, a w pęta wziąć drugich,
439 Wydałem rozkaz, by chować ni płakać
440 Nikt się nie ważył, lecz zostawił ciało
441 Przez psy i ptaki w polu poszarpane.
442 Taka ma wola, a nie ścierpię nigdy,
443 By źli w nagrodzie wyprzedzili prawych.
444 Kto za to miastu temu dobrze życzy,
445 W zgonie i w życiu dozna mej opieki.
454 Tak więc, Kreonie, raczysz rozporządzać
455 Ty co do wrogów i przyjaciół grodu,
456 A wszelka władza zaprawdę ci służy,
457 I nad zmarłymi, i nami, co żyjem.
464 A więc czuwajcie nad mymi rozkazy.
469 Poleć młodszemu straż nad tym i pieczę.
474 Przecież tam stoją straże w pogotowiu.
479 Czegóż byś tedy od nas jeszcze żądał?
484 Byście niesfornym stanęli oporem.
489 Głupi ten, kto by na śmierć się narażał.
496 Tak, śmierć go czeka! Lecz wielu do zguby
497 Popchnęła żądza i zysku rachuby.
506 O najjaśniejszy, nie powiem, że w biegu
507 Spiesząc ja tutaj tak się zadyszałem,
508 Bom ja raz po raz przystawał po drodze
509 I chciałem na zad zawrócić z powrotem,
510 A dusza tak mi mówiła co chwila:
511 Czemuż to, głupi, ty karku nadstawiasz?
512 Czemuż tak lecisz? przecież może inny
513 Donieść to księciu; na cóż ty masz skomleć?
514 Tak sobie myśląc, spieszyłem powolnie,
515 A krótka droga wraz mi się wzdłużała.
516 Na koniec myślę: niech będzie, co będzie,
517 I staję, książę, przed tobą i powiem,
518 Choć tak po prawdzie sam nie wiem zbyt wiele.
519 A zresztą tuszę, że nic mnie nie czeka,
520 Chyba, co w górze było mi pisane.
527 Cóż więc nadmierną przejmuje cię trwogą?
534 Zacznę od siebie, żem nie zrobił tego,
535 Co się zdarzyło, anim widział sprawcy,
536 Żem więc na żadną nie zarobił karę.
545 Dzielnie warujesz i wałujesz sprawę,
546 Lecz jasne, że coś przynosisz nowego.
553 Bo to niesporo na plac ze złą wieścią.
558 Lecz mów już w końcu i wynoś się potem.
565 A więc już powiem. Trupa ktoś co tylko
566 Pogrzebał skrycie i wyniósł się chyłkiem,
567 Rzucił garść ziemi i uczcił to ciało.
574 Co mówisz? Któż był tak bardzo bezczelny?
581 Tego ja nie wiem, bo żadnego znaku
582 Ani topora, motyki nie było.
583 Ziemia wokoło była gładka, zwarta,
584 Ani w niej stopy, ni żadnej kolei,
585 Lecz, krótko mówiąc, sprawca znikł bez śladu.
586 Skoro też jeden ze straży rzecz wskazał,
587 Zaraz nam w myśli, że w tym jakieś licho.
588 Trup znikł, a leżał nie pod grubą zaspą,
589 Lecz przyprószony, jak czynią, co winy
590 Się wobec zmarłych strachają; i zwierza
591 Lub psów szarpiących trupy ani śladu.
592 Więc zaczął jeden wyrzekać na drugich,
593 Jeden drugiego winować, i było
594 Blisko już bójki, bo któż by ich zgodził?
595 W każdym ze straży wietrzyliśmy sprawcę,
596 Lecz tak na oślep, bo nikt się nie przyznał.
597 I my gotowi: i żary brać w ręce,
598 I w ogień skoczyć, i przysiąc na bogów,
599 Że nie my winni, ani byli w spółce
600 Z tym, co obmyślił tę rzecz i wykonał.
601 Więc koniec końcem, gdy dalej tak nie szło,
602 Jeden rzekł słowo, które wszystkim oczy
603 Zaryło w ziemię; bośmy nie wiedzieli,
604 Co na to odrzec, a strach nas zdjął wielki,
605 Co z tego będzie. Rzekł więc na ten sposób,
606 Że tobie wszystko to donieść należy.
607 I tak stanęło, a mnie nieszczęsnemu
608 Los kazał zażyć tej przyjemnej służby.
609 Więc po niewoli sobie i wam staję.
610 Bo nikt nie lubi złych nowin zwiastuna.
619 O panie, mnie już od dawna się roi,
620 Że się bez bogów przy tym nie obeszło.
629 Milcz, jeśli nie chcesz wzbudzić mego gniewu,
630 I prócz starości ukazać głupoty.
631 Bo brednie pleciesz, mówiąc, że bogowie
632 O tego trupa na ziemi się troszczą.
633 Czyżby z szacunku, jako dobroczyńcę,
634 Jego pogrzebli, jego, co tu wtargnął,
635 Aby świątynie i ofiarne dary
636 Zburzyć, spustoszyć ich ziemię i prawa?
637 Czyż, według ciebie, bóstwa czczą zbrodniarzy?
638 O nie, przenigdy! Lecz tego tu miasta
639 Ludzie już dawno przeciw mnie szemrając
640 Głową wstrząsali i jarzmem ukrycie
641 Przeciw mym rządom i mojej osobie.
642 Wiem ja to dobrze, że za ich pieniądze
643 Straże się tego dopuściły czynu.
644 Bo nie ma gorszej dla ludzi potęgi,
645 Jak pieniądz: on to i miasta rozburzą,
646 On to wypiera ze zagród i domu,
647 On prawe dusze krzywi i popycha
648 Do szpetnych kroków i nieprawych czynów.
649 Zbrodni on wszelkiej ludzkości jest mistrzem
650 I drogowskazem we wszelkiej sromocie.
651 A ci, co czyn ten za pieniądz spełnili,
652 Wreszcie spóźnione wywołali kaźnie.
653 Bo jeśli dotąd Zeusowi hołd składam,
654 Miarkuj to dobrze, a klnę się przysięgą,
655 Jeśli wy zaraz schwytanego sprawcy
656 Nie dostawicie przed moje oblicze,
657 To jednej śmierci nie będzie wam dosyć,
658 Lecz wprzódy wisząc będziecie zeznawać,
659 Byście w przyszłości wiedzieli, skąd grabić
660 I ciągnąć zyski, i mieli naukę,
661 Że nie na wszelki zysk godzić należy.
662 Bo to jest pewne, że brudne dorobki
663 Częściej do zguby prowadzą, niż szczęścia.
670 Wolnoż mi mówić? czy pójść mam w milczeniu?
675 Czyż nie wiesz jeszcze, jak głos twój mi wstrętny?
680 Uszy ci rani, czy też duszę twoją?
685 Cóż to? chcesz badać, skąd idą me gniewy?
690 Sprawca ci duszę, a ja uszy trapię.
695 Cóż to za urwisz z niego jest wierutny!
700 A przecież nie ja czyn ten popełniłem.
705 Ty! — swoją duszą frymarcząc w dodatku.
713 Próżne to myśli, próżniejsze domysły.
722 Zmyślne twe słowa, lecz jeżeli winnych
723 Mi nie stawicie, to wnet wam zaświta,
724 Że brudne zyski sprowadzają kaźnie.
733 O, niech go ujmą, owszem, lecz cokolwiek
734 Teraz się stanie za dopustem losu;
735 Ty mnie już tutaj nie zobaczysz więcej;
736 Bo już i teraz dziękuję ja bogom,
737 Żem wbrew nadziei stąd wyszedł bez szwanku.
746 Siła jest dziwów, lecz nad wszystkie sięga
747 Dziwy człowieka potęga.
748 Bo on prze śmiało poza sine morze,
749 Gdy toń się wzdyma i kłębi.
750 I z roku na rok swym lemieszem porze
751 Matkę-ziemicę do głębi.
755 Lotny ród ptaków i stepu zwierzęta
756 I dzieci fali usidla on w pęta,
757 Wszystko rozumem zwycięży.
758 Dzikiego zwierza z gór ściągnie na błonie,
759 Krnąbrny kark tura i grzywiaste konie
760 Ujarzmi w swojej uprzęży.
764 Wynalazł mowę i myśli dal skrzydła
765 I życie ujął w porządku prawidła,
766 Od mroźnych wichrów na deszcze i gromy
767 Zbudował sobie schroniska i domy,
768 Na wszystko z radą on gotów.
769 Lecz choćby śmiało patrzał w wiek daleki.
770 Choć ma na bóle i cierpienia leki.
771 Śmierci nie ujdzie on grotów.
775 A sił potęgę, które w duszy tleją,
776 Popchnie on zbrodni lub cnoty koleją;
777 Jeżeli prawa i bogów cześć wyzna.
778 To hołd mu odda ojczyzna;
779 A będzie jej wrogiem ten, który nie z bogiem
780 Na cześć i prawość się ciska.
781 Niechajby on sromu mi nie wniósł do domu.
782 Nie skalał mego ogniska.
786 Lecz jakiż widok uderza me oczy?
787 Czyż ja zdołałbym wbrew prawdzie zaprzeczyć,
788 Że to dzieweczka idzie Antygona?
789 O ty nieszczęsna, równie nieszczęsnego
791 Cóż-że się stało? czy cię na przestępstwie
792 Ukazu króla schwytano, i teraz
793 Wskutek tej zbrodni prowadzą jak brankę?
802 Oto jest dziewka, co to popełniła.
803 Tę schwytaliśmy. Lecz gdzieżeż jest Kreon?
810 Wychodzi oto z domu w samą porę.
815 Cóż to? jakież tu zeszedłem zdarzenie?
822 Niczego, panie, nie trza się odrzekać,
823 Bo myśl późniejsza kłam zada zamysłom;
824 Ja bo dopiero kląłem, że już nigdy
825 Nie stanę tutaj po groźbach, coś miotał,
826 Ale ta nowa, wielka niespodzianka
827 Nie da się zmierzyć z nijaką radością;
828 Idę wiec, chociaż tak się zaklinałem,
829 Wiodąc tę dziewkę, którą przychwytano,
830 Gdy grób gładziła; żaden los tym razem
831 Mnie tu nie przywiódł, lecz własne odkrycie.
832 Sądź ją i badaj; jam sobie zasłużył,
833 Bym z tych opałów wydostał się wreszcie.
840 Jakim sposobem i gdzieżeś ją schwytał?
845 Trupa pogrzebiąc. W dwóch słowach masz wszystko.
850 Czy pewny jesteś tego, co tu głosisz?
857 Na własne oczy przecież ją widziałem
858 Grzebiącą trupa; chyba jasno mówię.
865 Więc na gorącym zszedłeś ją uczynku?
872 Tak się rzecz miała: kiedyśmy tam przyszli,
873 Groźbami twymi srodze przepłoszeni,
874 Zmietliśmy z trupa ziemię i znów nagie
875 I już nadpsute zostawiwszy ciało
876 Na bliskim wzgórzu siedliśmy, to bacząc,
877 By nam wiatr nie niósł wstrętnego zaduchu.
878 A jeden beształ drugiego słowami,
879 By się nie lenić i nie zaspać sprawy.
880 To trwało chwilę; a potem na niebie
881 Zabłysnął w środku ognisty krąg słońca
882 I grzać poczęło; aż nagle się z ziemi
883 Wicher poderwał i wśród strasznej trąby
884 Wył po równinie, drąc liście i korę
885 Z drzew, i zapełnił kurzawą powietrze;
886 Przymknąwszy oczy, drżeliśmy od strachu.
887 A kiedy wreszcie ten szturm się uciszył,
888 Widzimy dziewkę, która tak boleśnie
889 Jak ptak zawodzi, gdy znajdzie swe gniazdo
890 Obrane z piskląt i opustoszałe.
891 Tak ona, trupa dojrzawszy nagiego,
892 Zaczyna jęczeć i przekleństwa miotać
893 Na tych, co brata obnażyli ciało.
894 I wnet przynosi garść suchego piasku,
895 A potem z wiadra, co dźwiga na głowie,
896 Potrójnym płynem martwe skrapia zwłoki.
897 My wiec rzucimy się na nią i dziewkę
898 Chwytamy, ona zaś nic się nie lęka.
899 Badamy dawne i świeże jej winy.
900 Ona zaś żadnej nie zaprzecza zbrodni,
901 Co dla mnie miłe, lecz i przykre było.
902 Bo że z opałów sam się wydostałem,
903 Było mi słodkie, lecz żem w nie pogrążył
904 Znajomych, przykre. Chociaż ostatecznie,
905 Skórom ja cały, resztę lekko ważę.
914 Lecz ty, co głowę tak skłaniasz ku ziemi,
915 Mów, czy to prawda, czy donos kłamliwy?
922 Jam to spełniła, zaprzeczyć nie myślę.
929 Ty więc się wynoś, gdzie ci się podoba,
930 Wolny od winy i ciężkich podejrzeń.
931 A ty odpowiedz mi teraz w dwóch słowach,
932 Czyżeś wiedziała o moim zakazie?
939 Wiedziałam dobrze. Wszakże nie był tajny.
944 I śmiałaś wbrew tym stanowieniom działać?
951 Przecież nie Jowisz obwieścił to prawo,
952 Ni wola Diki podziemnych bóstw siostry,
953 Taka ród ludzki związała ustawą.
954 A nie mniemałam, by ukaz twój ostry
955 Tyle miał wagi i siły w człowieku,
956 Aby mógł łamać święte prawa boże,
957 Które są wieczne i trwają od wieku,
958 Że ich początku nikt zbadać nie może.
959 Ja więc nie chciałam ulęknąć się człeka
960 I za złamanie praw tych kiedyś bogom
961 Zdawać tam sprawę. Bom śmierci ja pewna
962 Nawet bez twego ukazu; a jeśli
963 Wcześniej śmierć przyjdzie, za zysk to poczytam.
964 Bo komu przyszło żyć wśród nieszczęść tylu,
965 Jakże by w śmierci zysku nie dopatrzył?
966 Tak więc nie mierzi mnie śmierci ta groźba,
967 Lecz mierziłoby mnie braterskie ciało
968 Niepogrzebane. Tak, śmierć mnie nie straszy,
969 A jeśli głupio działać ci się zdaję,
970 Niech mój nierozum za nierozum staje.
979 Krnąbrne po krnąbrnym dziewczyna ma ojcu
980 Obejście, grozie nie ustąpi łatwo.
989 Lecz wiedz, że często zamysły zbył harde
990 Spadają nisko, że często się widzi.
991 Jako żelazo najtwardsze wśród ognia
992 Gnie się i mimo swej twardości pęka;
993 Wiem też, że drobne wędzidło rumaki
994 Dzikie poskramia. Bo tym nieprzystojna
995 Wyniosłość, którzy u innych w niewoli.
996 Dziewka ta jedną splamiła się winą
997 Rozkazy dane obchodząc i łamiąc,
998 Teraz przed drugim nie sroma się gwałtem,
999 Z czynu się chełpi i nadto urąga.
1000 Lecz nie ja mężem, lecz ona by była,
1001 Gdyby postępek ten jej uszedł płazem.
1002 Ale czy z siostry, czy choćby i bliższej
1003 Krwią mi istoty ona pochodziła,
1004 Ona i siostra nie ujdą przenigdy
1005 Śmierci straszliwej; bo i siostrę skarcę,
1006 Że jej spólniczką była w tym pogrzebie.
1007 Wołać mi tamtą, którą co dopiero
1008 Widziałem w domu zmieszaną, szaloną.
1009 Tak duch zazwyczaj tych zdradza, co tajnie
1010 Się dopuścili jakiegoś występku.
1011 Wstręt zaś ja czuję przeciw tym złoczyńcom,
1012 Którzy swe grzechy chcą polem upiększać.
1019 Chceszli co więcej, czyli śmierć mi zadać?
1024 O! nie! w tym jednym zawiera się wszystko.
1031 Więc na cóż zwlekać?. Jako twoje słowa
1032 Mierżą, i oby zawsze mnie mierziły,
1033 Tak wstrętne tobie wszelkie me postępki.
1034 A jednak, skąd bym piękniejszą ja sławę
1035 Uszczknęła, jako z brata pogrzebania.
1036 I ci tu wszyscy rzecz by pochwalili,
1037 Gdyby im trwoga nie zawarła mowy.
1038 Ale tyranów los ze wszech miar błogi,
1039 Wolno im czynić, co zechcą, i mówić.
1046 Sama tak sądzisz pośród Kadinejczyków.
1051 I ci tak sądzą, lecz stulają wargi.
1056 Nie wstyd ci, jeśli od tych się wyróżniasz?
1061 Czcić swe rodzeństwo nie przynosi wstydu.
1066 Nic był ci bratem ten, co poległ drugi?
1071 Z jednego ojca i matki zrodzonym.
1076 Czemuż więc niesiesz cześć, co jemu wstrętna?
1081 Zmarły nie rzuci mi skargi tej w oczy.
1086 Jeśli na równi z nim uczcisz złoczyńcę?
1091 Nie jak niewolnik, lecz jak brat on zginął.
1096 On, co pustoszył kraj, gdy tamten bronił?
1101 A jednak Hades pożąda praw równych.
1106 Dzielnemu równość ze złym nie przystoi.
1111 Któż wie, czy takie wśród zmarłych są prawa?
1116 Wróg i po śmierci nie stanie się miłym.
1121 Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić.
1128 Jeśli chcesz kochać, kochaj ich w Hadesie,
1129 U mnie nie będzie przewodzić kobieta.
1138 Lecz otóż wiodą Ismenę, o panie,
1139 Widać jej boleść i słychać jej łkanie.
1140 A jakaś chmura przesłania jej oczy
1141 I piękną dziewki twarz mroczy.
1150 O ty, co w domu przypięłaś się do mnie
1151 Jak wąż podstępnie, żem wiedzieć wręcz nie mógł.
1152 Iż na mą zgubę dwa wyrodki żywię,
1153 Nuże, mów teraz, czyś była wspólniczką
1154 W tym pogrzebaniu, lub wyprzyj się winy.
1163 Winna ja jestem, jak stwierdzi to siostra,
1164 I biorę na się tej zbrodni połowę.
1173 Lecz sprawiedliwość przeczy twym twierdzeniom;
1174 Aniś ty chciała, ni jać przypuściłam.
1183 Jednak w niedoli twojej nie omieszkam
1184 Wziąć na się cząstkę twych cierpień i kaźni.
1193 Hades i zmarli wiedzą, kto to zdziałał.
1194 Słowami świadczyć miłość — to nie miłość.
1203 O, nie zabraniaj mi, siostro, choć w śmierci
1204 Z tobą się złączyć i uczcić zmarłego.
1213 Nie chcę twej śmierci, a nie zwij twym dziełem
1214 Coś nie sprawiła; mój zgon starczy bratu.
1221 Lecz jakiż żywot mnie czeka bez ciebie?
1226 Pytaj Kreona! Zwykłaś nań ty baczyć.
1231 Po cóż mnie dręczysz bez żadnej potrzeby?
1236 Cierpię ja, że mi śmiać przyszło się z ciebie.
1241 W czym bym choć teraz ci przydać się mogła?
1246 Myśl o ratunku, ja go nie zawiszczę.
1251 O, ja nieszczęsna! więc chcesz mnie porzucić?
1256 Wybrałaś życie — ja życia ofiarę.
1261 Skąd wiesz, co na dnie słów moich się kryje?
1266 W słowach ty rady, ja szukałam w czynie.
1271 A jednak wina ta sama nas łączy.
1278 Bądź zdrowa, żyjesz, — a moja już dusza
1279 W krainie śmierci... zmarłym świadczyć może.
1288 Z dziewcząt się jednej teraz zwichnął rozum,
1289 Druga od młodu wciąż była szalona.
1298 O władco, w ludziach zgnębionych nieszczęściem
1299 Umysł się chwieje pod ciosów obuchem.
1306 W tobie zaiste, co łączysz się z zbrodnią,
1311 Bo cóż mi życie warte bez mej siostry?
1316 Jej nie nazywaj — bo ona już zmarła.
1321 Więc narzeczoną chcesz zabić ty syna?
1326 Są inne łany dla jego posiewu.
1331 Lecz on był dziwnie do niej dostrojony.
1336 Złymi dla synów niewiasty się brzydzę.
1341 Drogi Hajmonie, jak ojciec cię krzywdzi!
1346 Twój głos i swadźby zbyt mierżą mnie twoje.
1351 A więc chcesz wydrzeć kochankę synowi?
1356 Hades posłaniem będzie tej miłości.
1361 Taka więc wola, że ta umrzeć musi?
1368 Twoja i moja; lecz dosyć tych zwlekań;
1369 Wiedźcie je, sługi, w dom, bo odtąd mają
1370 Żyć jak niewiasty, nie według swej woli.
1371 Toć i zbyt śmiałe ulękną się serca,
1372 Gdy widmo śmierci zaglądnie im w oczy.
1381 Szczęśliwy, kogo w życiu klęski nie dosięgły,
1382 Bo skoro bóg potrząśnie domowymi węgły,
1383 Z jednego gromu cały szereg nieci,
1384 Po ojcach godzi i w dzieci.
1385 Tak jako fale na morzu się piętrzą,
1386 Gdy wicher tracki do głębiny wpadnie
1387 I ryje iły drzemiące gdzieś na dnie,
1388 Aż brzeżne skały od burzy zajęczą: —
1392 Tak już od wieków w Labdakidów domy
1393 Po dawnych gromach nowe godzą gromy,
1394 Bóle minionych pokoleń
1395 Nie niosą ulg i wyzwoleń.
1396 I ledwie słońce promienie rozpostrze
1397 Ponad ostatnią odnogą rodzeństwa,
1398 A już bóstw krwawych podcina ją ostrze,
1399 Obłęd i szału przekleństwa.
1403 O Zeusie, któż się z twą potęgą zmierzy?
1404 Ciebie ni czasu odwieczne miesiące,
1405 Ni sen nie zmoże wśród swoich obierzy.
1406 Ty, co Olimpu szczyty jaśniejące
1407 Przez wieki dzierżysz promienny,
1408 Równy w swej sile, niezmienny.
1409 A wieczne prawo gniecie ziemi syny,
1410 Że nikt żywota nie przejdzie bez winy.
1414 Nadzieja złudna, bo jednym da skrzydła,
1415 Drugich omota w swe sidła;
1416 Żądz lotnych wzbudzi w nich ognie.
1417 Aż życie pióra te pognie.
1418 A wieczną prawda, że w przystępie dumy
1419 Mienią dobrymi ci nieprawe czyny.
1420 Którym bóg zmieszał rozumy!
1421 Nikt się na ziemi nie ustrzeże winy.
1425 Lecz otóż Hajmon, z twojego potomstwa
1426 Wiekiem najmłodszy; widocznie boleje
1427 Nad ciężkim losem swej umiłowanej
1428 I po swym szczęściu łzy leje.
1437 Wkrótce przejrzymy jaśniej od wróżbitów.
1438 O synu! czyż ty przybywasz tu gniewny
1439 Wskutek wyroku na twą narzeczoną,
1440 Czy w każdej doli zachowasz mnie miłość?
1449 Twoim ja, ojcze! Skoro mądrze radzisz,
1450 Idę ja chętnie za twoim przewodem;
1451 I żaden związek nie będzie mi droższy
1452 Ponad wskazówki z ust twoich rozumnych.
1461 O! tak, mój synu, być zawsze powinno,
1462 Zdanie ojcowskie ponad wszystkim ważyć.
1463 Przecież dlatego błagają ojcowie,
1464 Aby powolnych synów dom im chował,
1465 Którzy by krzywdy od wrogów pomścili,
1466 A równo z ojcem uczcili przyjaciół.
1467 Kto by zaś płodził potomstwo nic warte,
1468 Cóż by on chował, jak troski dla siebie,
1469 A wobec wrogów wstyd i pośmiewisko?
1470 Synu, nie folguj wiec żądzy, nie porzuć
1471 Dla marnej dziewki rozsądku, wiedz dobrze,
1472 Że nie ma bardziej mroźnego uścisku,
1473 Jak w złej kobiety ramionach; bo trudno
1474 O większą klęskę, jako zły przyjaciel.
1475 Przeto ze wstrętem ty porzuć tę dziewkę,
1476 Aby w Hadesie innemu się dała.
1477 Bo skorom poznał, że z całego miasta
1478 Ona jedyna, oparła się prawu,
1479 Nie myślę stanąć wszem wobec jak kłamca,
1480 Ale ją stracę; rodzinnego Zeusa
1481 Niechby błagała; jeśli wśród rodziny
1482 Nie będzie ładu, jak obcych poskromię?
1483 Bo kto w swym domu potrafi się rządzić,
1484 Ten sterem państwa pokieruje dobrze;
1485 Kto zaś zuchwale przeciw prawu działa
1486 I tym, co rządzą, narzucać chce wolę,
1487 Ten nie doczeka się mego uznania.
1488 Wybrańcom ludu posłusznym być trzeba
1489 W dobrych i słusznych, nawet w innych sprawach.
1490 Takiego męża rządom bym zaufał,
1491 Po takim służby wyglądał ochotnej,
1492 Taki by w starciu oszczepów i w walce
1493 Wytrwał na miejscu jak dzielny towarzysz.
1494 Nie ma zaś większej klęski od nierządu,
1495 On gubi miasta, on domy rozburza,
1496 On wśród szeregów roznieca ucieczkę.
1497 Zaś pośród mężów powolnych rozkazom
1498 Za życia puklerz stanie posłuszeństwo.
1499 Tak więc wypada strzec prawa i władzy
1500 I nie ulegać niewiast samowoli.
1501 Jeżeli upaść, to z ręki paść męskiej,
1502 Bo hańba doznać od niewiasty klęski.
1511 Nam, jeśli starość rozumu nie tłumi,
1512 Zdajesz się mówić o tym bardzo trafnie.
1521 Ojcze, najwyższym darem łaski bogów
1522 Jest niewątpliwie u człowieka rozum.
1523 A ja słuszności twoich słów zaprzeczyć
1524 Ani bym umiał, ani chciałbym zdołać.
1525 Ale sąd zdrowy mógłbym mieć też inny.
1526 Mam ja tę wyższość nad tobą, że mogę
1527 Poznać, co ludzie mówią, czynią, ganią,
1528 Bo na twój widok zdejmuje ich trwoga,
1529 I słowo, ciebie rażące, zamiera.
1530 A więc cichaczem przyszło mi wysłuchać,
1531 Jak miasto nad tą się żali dziewicą,
1532 Że ze wszech niewiast najmniej ona winna,
1533 Po najzacniejszym czynie marnie kończy.
1534 Czyż bo ta, co w swym nie przeniosła sercu,
1535 By brat jej leżał martwy bez pogrzebu,
1536 Psom na pożarcie i ptactwu dzikiemu,
1537 Raczej nagrody nie godna jest złotej?
1538 Takie się głosy odzywają z cicha.
1539 Ja zaś, o ojcze, niczego nie pragnę,
1540 Jak by się tobie dobrze powodziło.
1541 Bo jestli większy skarb nad dobre imię
1542 Ojca dla dzieci, lub dzieci dla ojca?
1543 Nie żyw więc tego, ojcze, przeświadczenia,
1544 Że tylko twoje coś warte jest zdanie;
1545 Bo kto jedynie sam sobie zawierzy,
1546 Na swojej mowie polega i duszy,
1547 Gdy go odsłonią, pustym się okaże.
1548 Choćby był mądry, przystoi mężowi
1549 Ciągle się uczyć, a niezbyt upierać.
1550 Widzisz przy rwących strumieniach, jak drzewo,
1551 Które się nagnie, zachowa konary,
1552 A zbyt oporne z korzeniami runie.
1553 Także i żeglarz, który zbyt naciągnie
1554 Żagle i folgi nie daje, przewróci
1555 Łódź i osiądzie bez ławic na desce.
1556 Ustąp ty przeto i zaniechaj gniewu,
1557 Bo jeśli wolno sądzić mnie młodszemu,
1558 Mniemam, że taki człowiek najprzedniejszy,
1559 Który opływa w rozum z przyrodzenia;
1560 Jeśli tak nie jest — a i to się zdarzy, —
1561 Niechaj rad dobrych zbyt lekko nie waży.
1570 O panie, słuchaj, jeśli w porę mówi,
1571 A ty znów ojca; obaj mądrze prawią.
1580 A więc w mym wieku mam mądrości szukać
1581 I brać nauki u tego młokosa?
1590 Nie w nieprawości; a jeśli ja młody,
1591 To na rzecz raczej, niż wiek, baczyć trzeba.
1598 Na rzecz, niesfornym która cześć oddaje?
1603 Ni słowem śmiałbym cześć taką zalecać.
1608 A czyż nie w takie popadła ta błędy?
1613 Przeczy głos ludu, co mieszka w Teb grodzie.
1618 Więc lud mi wskaże, co ja mam zarządzać?
1623 Niemal jak młodzian porywczy przemawiasz.
1628 Sobie czy innym gwoli ja tu rządzę?
1633 Marne to państwo, co li panu służy.
1638 Czyż nie do władcy więc państwo należy?
1643 Pięknie byś wtedy rządził... na pustyni.
1648 Ten, jak się zdaje, z tamtą dziewką trzyma.
1653 Jeśli ty dziewką; o ciebie się troskam.
1658 Z ojcem się swarząc, o przewrotny synu?
1663 Bo widzę, że ty z drogi zbaczasz prawej.
1668 Błądzęż ja strzegąc godności mej władzy?
1673 Nie strzeżesz — władzą pomiatając bogów.
1678 O niski duchu, na służbie kobiety!
1683 Bo w służbie złego nie znajdziesz minie nigdy.
1688 Cała twa mowa jej sprawy ma bronić.
1693 Twej sprawy, mojej i podziemnych bogów.
1698 Nigdy już żywcem ty jej nie poślubisz.
1703 Zginie — to śmiercią sprowadzi zgon inny.
1708 A więc już groźbą śmiesz we mnie ty godzić?
1713 Cóż warta groźba, gdzie puste zamysły?
1718 Wnet pożałujesz twych nauk, młokosie!
1723 Nie byłbyś ojcem, rzekłbym, żeś niemądry.
1728 Niewiast służalcze, przestań się uprzykrzać!
1733 Chcesz więc ty mówić, a drugich nie słuchać?
1740 Doprawdy? Ale, na Olimp, wiedz o tym,
1741 Że cię twe drwiny o zgubę przyprawią.
1742 Wiedźcie tu dziewkę; niechajże wyrodna
1743 W oczach kochanka tu ginie natychmiast.
1752 Nie umrze ona przy mnie! nie marz o tym.
1753 Nie ujrzę tego! raczej ty nie ujrzysz
1754 Więcej mojego oblicza, jeżeli
1755 W szale na bliskich porywać się myślisz.
1764 Uniesion gniewem wypadł on, o władco.
1765 A w młodej głowie rozpacz złym doradcą.
1774 Niech myśli, czyny knuje on zuchwałe
1775 Ale tych dziewek nie wyrwie on śmierci,
1782 Jak to? czyż obie ty zgładzić zamyślasz?
1787 Niewinna ujdzie: słusznie mnie strofujesz.
1792 A jakiż tamtej gotujesz ty koniec?
1799 Gdzieś na bezludnym zamknę ją pustkowiu.
1800 W skalistym lochu zostawię żyjącą,
1801 Strawy przydając jej tyle, by kaźnię
1802 Pozbawić grozy i klątwy nie ściągnąć,
1803 A tam jej Hades, którego jedynie
1804 Z bogów uwielbia, może da zbawienie, —
1805 Lub pozna wreszcie, jeśli marnie zginie,
1806 Że próżną służbą czcić Hadesu cienie.
1815 Miłości, któż się wyrwie z twych obierzy,
1816 Miłości, która runiesz na ofiary,
1817 W gładkich dziew licach gdy rozniecisz czary.
1818 Kroczysz po morzu i wśród chat pasterzy,
1819 Ni bóg nie ujdzie przed twoim nawałem,
1820 Ani śmiertelny. Kim władasz, wre szałem.
1824 Za twym podmuchem, do winy
1825 Zboczy i prawy wraz człowiek;
1826 Spory ty szerzysz wśród jednej rodziny.
1827 Urok wystrzela zwycięsko spod powiek
1828 Dziewicy, sięgnie i praw majestatu
1829 Moc Afrodyty, co przewodzi światu.
1833 A i ja nawet, chociaż wiernie służę,
1834 Prawie się w duszy na ukazy burzę,
1835 A boleść serce mi rani,
1836 Bo straszny widok uderza me oczy:
1837 Do wszechchłonącej Antygona kroczy
1838 Ciemnej Hadesu przystani.
1847 Patrzcie, o patrzcie, wy ziemi tej dzieci,
1848 Na mnie, kroczącą w smutne śmierci cienie,
1849 Oglądającą ostatnie promienie
1850 Słońca, co nigdy już mi nie zaświeci,
1851 Bo mnie Hadesa dziś ręka śmiertelna
1852 Do Acherontu bladych wiedzie włości.
1853 Ani zaznałam miłości,
1854 Ani mi zabrzmi żadna pieśń weselna;
1855 Ale na zimne Acherontu łoże
1856 Ciało nieszczęsne me złożę.
1865 Pieśni ty godna, i w chwały rozkwicie
1866 W kraj śmierci niesiesz twe życie.
1867 Ani cię chorób przygnębiło brzemię,
1868 Ni miecza ostrze zwaliło na ziemię,
1869 Lecz własnowolna, nie dobiegłszy kresu,
1870 Żywa w kraj stąpasz Hadesu.
1879 Słyszałam niegdyś o frygijskiej Niobie,
1880 Córce Tantala, i jej strasznym zgonie.
1881 Że skamieniała w swej niemej żałobie
1882 I odtąd ciągle we łzach bólu tonie.
1883 Skała owiła ją jak bujne bluszcze.
1884 A na jej szczytach śnieg miecie, deszcz pluszcze;
1885 Rozpaczy łkaniem zroszone jej łono, —
1886 Mnie też kamienną pościel przeznaczono.
1895 Lecz ona przecież z krwi bogów jest rodem,
1896 My śmiertelnego pokolenia płodem.
1897 Hołd jednak temu, kto choć w śmierci progu
1907 Urągasz biednej. Czemuż obelżywą
1908 Mową mnie ranisz, pókim jeszcze żywą?
1909 Miasto i męże, dzierżący te grody.
1910 Wzywam was, zwróćcie litosne swe oczy,
1911 I wy, Teb gaje i dirkejskie wody,
1912 Na mnie, co idę ku ciemnej pomroczy,
1913 Nie opłakana przez przyjaciół żale,
1914 Do niezwykłego grobowca gdzieś w skale.
1916 Anim ja zmarła, ani też przy życiu,
1917 Śmierć mnie już trzyma w swym mroźnym spowiciu.
1926 W nadmiarze pychy zuchwałej
1927 Z tronem się Diki twe myśli i mowy
1928 Zderzyły w locie, złamały.
1929 Zły duch cię ściga rodowy.
1938 Mowa ta głębią mego serca targa;
1939 Dotknąłeś ojca ty sromu,
1940 I w słowach twoich rozbrzmiała znów skarga
1941 Nad nieszczęściami Labdakidów domu.
1942 Straszna ja pomnę łożnicę,
1943 W której syn z matką zdrożne śluby wiąże.
1944 Nieszczęśni moi rodzice!
1945 Klątwą brzemienna dziś do was podążę,
1946 Dziewiczość niosąc wam serca.
1947 O drogi bracie, złowrogie twe śluby
1948 Były początkiem pogromu i zguby;
1949 Tyś — choć zmarły — mój morderca.
1958 Zmarłych czcić — czcigodny czyn,
1959 Ale godny kaźni błąd
1960 Łamać prawo, walić rząd.
1961 Tyś zginęła z własnych win.
1970 Bez łez, przyjaciół, weselnego pienia
1971 Kroczę już, biedna, ku śmiertelnej toni,
1972 Wnet już nie ujrzę ni słońca promienia,
1973 Nikł łzy nad moją dolą nie uroni.
1982 Czyżby kto ustał w przedzgonnych tych skargach
1983 Gdyby mu dano się żalić bez końca?
1984 Bierzcie stąd dziewkę i w ciemnym ją grobie
1985 Zawrzyjcie zaraz, jak już nakazałem.
1986 Tam ją zostawcie samotną, by zmarła,
1987 Albo też żywa pędziła dni marne;
1988 Tak wobec dziewki zostaniem bez winy,
1989 A nie ścierpimy, aby wśród nas żyła.
1998 Grobie, ty mojej łożnico miłości,
1999 Mieszkanie wieczne, ciemnico sklepiona!
2000 Idę do moich, których tylu gości
2001 W pozgonnych domach boska Persefona.
2002 Za wami idę ja, co w życia wiośnie
2003 Zginęłam, prawie nie zaznawszy świata.
2004 A tuszę, że mnie tam przyjmą radośnie,
2005 Ty, ojcze, matko, i miła dłoń brata,
2006 Bom tu z miłosną służbą wasze ciała
2007 Własną obmyła, namaściła ręką;
2008 Żem bratnie zwłoki uczciwie grzebała,
2009 Taką mnie darzą podzięką!
2010 Mam u szlachetnych ludzi cześć i chwałę,
2011 Lecz potępienie ze strony Kreona,
2012 Bo on me czyny uznał za zuchwałe.
2013 Ręką więc teraz jego uwięziona,
2014 Ani zaznawszy słodyczy wesela,
2015 Ni uczuć maiki, ni dziatek pieszczoty,
2016 Schodzę tak sama i bez przyjaciela,
2017 Nieszczęsna, żywa do grobowej groty.
2018 Jakież to bogów złamałam ustawy?
2019 Jakże do bogów podnosić mam modły,
2020 Wołać o pomoc, jeżeli czyn prawy,
2021 Który spełniłam, uznano za podły?
2022 Lecz jeśli z bogów to zrządzenia płynie,
2023 Trzeba mi winnej znieść w ciszy cierpienia.
2024 Jeśli ci błądzą, niech sięgnie ich w winie
2025 Kaźń równa z bogów ramienia!
2034 Te same burze i te same jeszcze
2035 Duszą tej dziewki wciąż miotają dreszcze.
2044 Pachołki, którym wieść ją nakazałem,
2045 Swoją powolność ciężko mi... odpłaczą.
2054 Biada! ta mowa grożąca
2055 Bliskiego wróżbą mi końca.
2064 A ja odwagi nie śmiałbym dodawać,
2065 Że się te srogie ukazy odwloką.
2074 Ziemi tebańskiej ojczysty ty grodzie,
2075 I wy bogowie rodowi,
2076 Oto mnie wiodą w bezzwłocznym pochodzie
2077 Ku samotnemu grobowi.
2078 Patrzcie na księżnę ostatnią z Teb królów,
2079 W ręce siepaczy ujętą,
2080 Ile mąk ona, ile zniosła bólów
2081 Za wierną służbę i świętą.
2090 Tak i Danae jasnego dnia zorze
2091 Zmienić musiała na loch w miedź obity,
2092 W grobowej skryta komorze.
2093 A przecież ród jej zapewniał zaszczyty
2094 I Zeus deszcz złoty na łono jej roni.
2095 Straszne przeznaczeń obierze!
2096 Pieniądz, ni siła, ni warowne wieże,
2097 Ni morski żagiel przed nimi nie chroni.
2101 Hedonów króla Likurga też bucie,
2102 Że hardym słowem na boga się miota,
2103 Bakchus kamienne zgotował okucie,
2104 Gdzie zła wykipi ochota.
2105 Rozpoznał on tam za późno swe zbrodnie
2106 I pożałował słów gniewu.
2107 Chciał bo szał boski tłumić i pochodnie,
2108 Urągał muzom wśród śpiewu.
2112 Gdzie z mórz strzelają kyanejskie progi,
2113 Kraj Salmidesu, dla przybyszów wrogi,
2114 Gdzie brzeg Bosforu bałwany roztrąca,
2115 Tam widział Ares, jak dzikością wrąca
2116 Żona Fineusa pasierby swe nęka.
2117 Nie mieczem srogim wymierza im cięgi,
2118 Lecz krwawą rękę załapią w ócz kręgi,
2119 Ostrzem je łupi czółenka.
2123 Ujęci oni kamienną niewolą,
2124 Płaczą nad matki i swoją niedolą.
2125 Przecież jej przodki z Erechtydów,
2126 Ojcem Boreasz; pośród skał i głogów
2127 I burz pędziła dni swoje od młodu,
2128 Na chyżych koniach — prawe dziecię bogów.
2129 Jednak, choć w dali, i tu jej dosięga
2130 Odwiecznej Mojry potęga.
2137 [wiedziony przez chłopca ukazuje się na scenie]
2141 O, Teb starszyzno, wspólnym my tu krokiem
2142 I wspólnym wzrokiem zdążamy, bo ciemnym
2143 Za oko staje przewodnika ręka.
2150 Cóż tam nowego, Tyrezjaszu stary?
2155 Ja rzeknę, ty zaś posłuchaj wróżbiarza.
2160 Nigdy twoimi nie wzgardziłem słowy.
2165 Przeto szczęśliwie sterujesz tą nawą.
2170 Przyświadczyć mogę, doznawszy korzyści.
2175 Zważ teraz, znowu stoisz na przełomie.
2180 Co mówisz? trwogą przejmują twe słowa.
2187 Poznasz ty prawdę, ze znaków mej sztuki.
2188 Siadłem na starej wróżbity siedzibie,
2189 Gdzie wszelkie ptactwo kieruje swe loty,
2190 Aż naraz słyszę, jak niezwykłe głosy
2191 Wydają ptaki, szalone i dzikie;
2192 I wnet poznałem, że szarpią się szpony,
2193 Bo łopot skrzydeł to stwierdzał dobitnie.
2194 Przejęty trwogą, próbuję ofiary
2195 Na płomienistym ołtarzu, lecz ogień
2196 Nie chce wystrzelać ku górze, a sączy
2197 Ciecz z mięs ofiarnych, wsiąkając w popioły,
2198 Kipi i syczy, żółć bryzga w powietrze,
2199 I spoza tłuszczu, co spłynął stopiony,
2200 Uda wyjrzały na ołtarzu nagie.
2201 Od tego chłopca wnet się dowiedziałem,
2202 Że takie marne szły z ofiary znaki,
2203 Bo on przewodzi mnie, a ja znów innym.
2204 Tak więc chorzeje miasto z twojej winy.
2205 Bo wsze ołtarze i ofiarne stoły
2206 Psy pokalały i ptactwo, co ciałem
2207 Edypowego się żywiło syna.
2208 Więc nie przyjmują już ofiarnych modłów
2209 Bogowie od nas, ni ofiarnych dymów.
2210 A ptak, co żłopał krew trupa zastygłą,
2211 Już nie wydaje głosów dobrej wróżby.
2212 Rozważ to synu: bo wszystkich jest ludzi
2213 Błądzić udziałem i z prostej zejść drogi;
2214 Lecz mąż, co zbłądził, nie jest pozbawiony
2215 Czci i rozwagi, jeżeli wśród nieszczęść
2216 Szuka lekarstwa i nie trwa w uporze.
2217 Upór jest zawsze nierozumu znakiem;
2218 Ustąp ty śmierci i nie drażń zmarłego
2219 Cóż bo za chwała nad trupem się znęcać?
2220 Życzliwość moja tą radą ci służy,
2221 Dobrze jej słuchać, gdy korzyści wróży.
2230 Starcze, wy wszyscy jak łucznik do celu
2231 Mierzycie we mnie: teraz i wróżbiarstwo
2232 Sidła zastawia, a krewni mą myślą
2233 Kupczą, frymarczą z dawna jak towarem;
2234 Nuże, gromadźcie wy sardyjskie skarby,
2235 Wskażcie mi górę indyjskiego złota,
2236 Na pogrzeb tego jednak nie zezwolę.
2237 I choćby orły Zeusowe porwały
2238 Trupa i przed tron Zeusowy zaniosły,
2239 Ja się takiego nie ulęknę sromu,
2240 Grześć nie pozwolę; wiem bo ja zbyt dobrze:
2241 Bogów zbezcześcić nie zdoła śmiertelny.
2242 Potknąć się mogą i ludzie przemądrzy,
2243 Starcze, haniebnie, kiedy szpetne myśli
2244 Ubiorą w słowa barwiste... dla zysku.
2254 Czyż wie to człowiek, czy rozważa sobie...
2261 Cóż, z jakim znowu na plac ogólnikiem?
2266 Ile rozsądek góruje nad skarby?
2271 O ile klęską największą nierozum.
2276 Ciężko ty na tę zapadłeś chorobę.
2281 Nie chciałbym ciężkim obrazić cię słowem.
2286 Czynisz to, kiedy mi kłamstwo zarzucasz.
2291 Bo cech wasz cały łapczywy na zyski.
2296 A ród tyranów w mętach chciwie łowi.
2301 Wiesz, że ty pana twojego obrażasz?
2307 Wiem, bo ja tobie gród ten zachowałem.
2313 Mądry ty wróżbiarz, lecz oddany złemu.
2318 Tyś gotów wydrzeć mi z wnętrza tajniki.
2323 Wyrusz ty z nimi, byle nie dla zysku.
2328 Że ty stąd zysku nie uszczkniesz, to myślę.
2333 Bacz, że zamysłów moich nie stargujesz.
2340 Wiedz więc stanowczo, że nim słońce tobie
2341 Wielu dokona kołowych obrotów,
2342 Płód z twoich własnych poczęty wnętrzności
2343 Jak trupa oddasz w zamianę za trupy,
2344 Za to, że z światła strąciłeś do nocy,
2345 Zamknąłeś życie haniebnie w grobowcu,
2346 A tu na ziemi zmarłe trzymasz ciało,
2347 Które się bóstwom należy podziemnym.
2348 Nie masz żadnego ty nad zmarłym prawa,
2349 Ni światła bogi, którym gwałt zadajesz.
2350 Za to czyhają Hadesa i bogów
2351 Mściwe i zgubą grożące Erynie,
2352 By cię w podobnym pogrążyć nieszczęściu.
2353 Poznasz ty wkrótce, czy ja przekupiony
2354 Tak mówię, w krótkim pokażą to czasie
2355 Mężczyzn i niewiast w twoim domu jęki.
2356 A wszelkie miasto przeciw tobie stanie,
2357 W którym psy strzępy zbezcześciły trupów,
2358 Zwierzęta dzikie i ptactwo, roznosząc
2359 Wstrętne po świętych zaduchy ogniskach.
2360 Takimi strzały ja, ciężko zelżony,
2361 Godzę jak łucznik z gniewem w twoje serce
2362 I tak celuję, że ostrze poczujesz.
2363 O chłopcze, wiedźże mnie teraz do domu,
2364 By on na młodszych swe gniewy upuścił,
2365 A lepiej odtąd miarkował się w słowie
2366 I myśl mu lepsza zajaśniała w głowie.
2375 O, władco, poszedł on po wróżbie strasznej.
2376 A wiem to, odkąd mi czarne siwizną
2377 Starość na głowie posrebrzyła włosy:
2378 Fałszu on nigdy nie zwiastował miastu.
2387 Ja też wiem o tym, i trwoga mną miota.
2388 Ustąpić ciężko, a jeśli się oprę,
2389 To łatwo klęska roztrąci mą czelność.
2396 Synu Menojka, rozwagi ci trzeba.
2401 Cóż tedy czynić? Mów, pójdę za radą.
2408 Idź i wyprowadź dziewkę z ciemnej groty,
2409 A grób przygotuj dla ciała, co leży.
2416 Radzisz i mniemasz, że ja mam ustąpić?
2423 O, jak najprędzej, mój książę, bo chyżo
2424 Kaźń bogów ludzki pochwyci nierozum.
2433 Ciężkie to, ale każę milczeć sercu.
2434 Cofnę się, trudno z koniecznością walczyć.
2441 Idź, sam to uczyń, nie zwalaj na innych.
2447 Idę sam zaraz, a wy, moi słudzy,
2448 Wziąwszy topory pospieszcie pospołem
2449 Na miejsce widne, gdzie nagi trup leży.
2450 Ja, że zmieniłem me dawne zamysły,
2451 Com sam namotał, sam teraz rozwiążę.
2452 Najlepiej może działa, kto do zgonu
2453 Praw istniejących przestrzega zakonu.
2462 Wieloimienny, coś z Kadmosa domu
2463 Przysporzył chwały dziewczynie,
2464 Synu ty Zeusa, pana burz i gromu!
2465 W italskiej ziemi twoje imię słynie,
2466 A i w Eleuzys, o, synu Semeli,
2467 Roje cię sławią czcicieli.
2468 Bakchusie, w Tebach ty dzierżysz stolicę,
2469 Kędy Ismenos ciche wody toczy;
2470 Szalem twym tchnące pląsają dziewice,
2471 Pienieni rozbrzmiewa gród smoczy.
2472 Widnyś ty w łunie jarzących kagańców,
2473 Gdzie Parnas szczytem dwugłowym wystrzela,
2474 Gdzie zdrój Kastalii i swawolnych tańców
2475 Koryku nimfy zawodzą wesela.
2476 W górach nysejskiej Eubei
2477 W spowitej bluszczem mkniesz kniei,
2478 Potem z tych brzegów, gdzie bujne winnice,
2479 Pieśni cię chwały wiodą przez ulice
2480 I brzmią radośnie ku niebom.
2484 Gród ten nad wszystkie czcisz grody na świecie
2485 Wraz z matką twoją ciężarną od gromu;
2486 Kiedy więc brzemię nieszczęścia nas gniecie
2487 Pełnego cierpień i sromu,
2488 Przybądź z Parnasu ku naszej obronie,
2489 Lub przez wyjące mórz tonie.
2493 Ty, co przodujesz wśród gwiazd korowodu,
2494 Pieśniom przewodzisz wśród mroczy,
2495 Zawitaj, synu Zeusowego rodu!
2496 Niechaj cię zastęp naksyjskich otoczy
2497 Tyjad, co w szale od zmierzchu do rana
2498 Tańczą i w tobie czczą pana.
2507 O, Kadma grodu, domów Amfiona
2508 Mieszkańcy! życia człowieka nie śmiałbym
2509 Ani wysławiać, ni ganić przenigdy,
2510 Bo los podnosi i los znów pogrąża
2511 Bez przerwy w szczęście ludzi i w nieszczęścia,
2512 A nikt przyszłości wywróżyć nie zdolny.
2513 Tak Kreon zdawał się godnym podziwu,
2514 On, co wyzwolił tę ziemię od wrogów
2515 I jako władca jedyny nad krajem
2516 Rządził, potomstwem ciesząc się kwitnącym
2517 A dziś to wszystko — stracone. Bo radość
2518 Jeśli W człowieku przygaśnie, to trzymam,
2519 Że on nie żyje, lecz żywym jest trupem;
2520 Gromadź bogactwa do woli w twym domu,
2521 Świeć jako tyran na zewnątrz: gdy cieszyć
2522 Tym się nie można, to reszty tych skarbów
2523 Ja bym nie nabył za dymu cień marny.
2530 Jakąż ty znowu wieść niesiesz złą księciu?
2535 Skończyli... Śmierci ich winni, co żyją.
2540 Któż to mordercą, któż poległ, o rzeknij!
2545 Hajmon nie żyje, we własnej krwi broczy.
2550 Z ojca czy z własnej zginąłże on ręki?
2555 W gniewie na ojca mordy sam się zabił.
2560 Wróżbito, jakżeś czyn trafnie określił!
2565 W tym rzeczy stanie dalszej trza narady.
2572 Lecz otóż widzę biedną Eurydykę,
2573 Żonę Kreona; albo się przypadkiem
2574 Pojawia, albo słyszała o synu.
2583 Starcy, rozmowy waszej dosłyszałam
2584 Właśnie, gdym z domu wybiec zamierzała,
2585 By do Pallady z modłami się zwrócić.
2586 I właśnie odrzwi odmykam zasuwki,
2587 By je roztworzyć, gdy nagle nieszczęsna
2588 Wieść uszy rani; więc padłam, zemdlona
2589 Z trwogi, w objęcia mych wiernych służebnic.
2590 Powtórzcie tedy, co ta wieść przynosi;
2591 W złym doświadczona, wysłucham słów waszych.
2600 Ja, miłościwa pani, byłem przy tym,
2601 Powiem więc wszystko, jak się wydarzyło;
2602 Cóż bo ukrywać, by potem na kłamcę
2603 Wyjść; — przecie prawda zawsze fałsz przemoże.
2604 Ja tedy wiodłem twojego małżonka
2605 Na ten pagórek, gdzie biedne leżało
2606 Przez psy podarte ciało Polinika.
2607 Wnet do Hekaty zanieśliśmy modły
2608 I do Plutona, by gniew ich złagodzić;
2609 Obmywszy potem ciało w świętej wodzie,
2610 Palimy szczątki na stosie z gałęzi
2611 I grób z ojczystej sypiemy im ziemi.
2612 To uczyniwszy, zaraz do kamiennej
2613 Ślubnogrobowej łożnicy dziewczyny
2614 Spieszymy; z dala ktoś jęki usłyszał,
2615 Od strony lochu, co za grób miał służyć,
2616 Choć nie święciły go żadne obrzędy.
2617 Wraz więc donosi panu, co zasłyszał.
2618 Tego dochodzą zaś, kiedy się zbliżył,
2619 Łkania żałosne, a pierś mu wybucha
2620 Głosem rozpaczy: «O, ja nieszczęśliwy,
2621 Czyż ja wróżbitą? czyż nie kroczę teraz
2622 Drogą największej w żywocie mym klęski?
2623 Syna wołanie mnie mrozi. O, słudzy,
2624 Spieszcie wy naprzód, zbliżcie się do grobu,
2625 I przez szczelinę głazem zawaloną
2626 Wszedłszy do wnętrza, baczcie, czy Hajmona
2627 Głosy ja słyszę, czy bogi mnie durzą». —
2628 Posłuszni woli zwątpiałego pana,
2629 Idziem na zwiady, a w grobowca głębi
2630 Dojrzym wnet dziewki, wiszącej za gardło
2631 Ściśnięte węzłem muślinowej chusty,
2632 Podczas gdy młodzian uchwycił ją wpoły,
2633 Boleśnie jęcząc nad szczęścia utratą,
2634 Nad czynem ojca, nieszczęsnymi śluby.
2635 Kreon, zoczywszy to, ciężko zajęknął,
2636 Rzuca się naprzód i wśród łkania woła:
2637 «O, ty nieszczęsny! cóżeś ty uczynił!
2638 Czy szał cię jaki opętał złowrogi?
2639 Wychodź, o synu, błagalnie cię proszę!»
2640 Lecz syn na niego dzikim łysnął wzrokiem
2641 I twarz przekrzywił, a słowa nie rzekłszy
2642 Ima się miecza; wraz ojciec ucieczką
2643 Uszedł zamachu; natenczas nieszczęsny
2644 W gniewie na siebie nad ostrzem się schyla
2645 I miecz w bok wraża; lecz jeszcze w konaniu
2646 Drętwym ramieniem do zmarłej się tuli,
2647 A z ust dyszących wytryska mu struga
2648 Krwawa na blade kochanki policzki.
2651 [Eurydyka wybiega za scenę]
2654 Trup dziś przy trupie, osiągnął on śluby,
2655 W domu Hadesa złożony przy lubej.
2656 Nieszczęściem dowiódł, że wśród ludzi tłumu
2657 Największe klęski płyną z nierozumu.
2666 A cóż stąd wróżysz, że znikła niewiasta,
2667 Nie rzekłszy złego lub dobrego słowa?
2675 I ja się dziwię, lecz żywię nadzieję,
2676 Że posłyszawszy o ciosie, nie chciała
2677 Żałości swojej pospólstwu okazać,
2678 Lecz się cofnęła do wnętrza domostwa,
2679 By wśród sług wiernych wylewać łzy gorzkie.
2680 Toć jej rozwaga nie dopuści zbrodni.
2689 Nic nie wiem, ale milczenie uporne,
2690 Jak i zbyt głośne jęki, zło mi wróżą.
2699 Wnet się dowiemy, czy w głębiach rozpaczy
2700 Nie kryje ona tajnego zamysłu.
2701 Idźmy do domu, bo dobrze ty mówisz:
2702 Nadmierna cisza jest głosem złowrogim.
2707 [Wchodzi Kreon, dźwigając ciało syna]
2714 Lecz otóż książę tu właśnie nadchodzi;
2715 O! znak wymowny ujął on ramiony,
2716 Nie cudzej zbrodni, jeśli rzec się godzi,
2717 Lecz własnej winy szalonej.
2726 Klnę moich myśli śmierciodajne winy,
2727 Co zatwardziły mi serce!
2728 Widzicie teraz wśród jednej rodziny
2729 Ofiary, ofiar mordercę.
2730 Słowo dziś moje me czyny przeklina;
2731 W samym, o! życia rozkwicie
2732 Przedwczesne losy porwały mi syna,
2733 Mój obłęd zmiażdżył to życie.
2740 Późno się zdajesz poznawać, co słuszne.
2748 Przejrzałem biedny: jakiś bóg złowrogi
2749 Zwalił na głowę swe brzemię,
2750 Na szału popełniał mnie drogi,
2751 Szczęście me zdeptał, wbił w ziemię.
2753 Wiodą śmiertelnych rachuby.
2762 Panie! Ty nieszczęść masz wielkie zasoby.
2763 Bo jedne dźwigasz w twych rękach nieszczęsnych
2764 A drugie ujrzysz niebawem w twym domu.
2771 Czyż ja nie na dnie już nieszczęścia głębi?
2778 Nie masz już żony; syna twego matka
2779 Właśnie na swoje targnęła się życie.
2788 Nieubłagana przystani, Hadesie,
2789 Gdzież koniec moich boleści?
2790 O! znowu nowe len niesie
2791 Godzące w serce mi wieści.
2792 W męża, co legł już, wtórym godzisz ciosem,
2793 Złowrogim słowami i głosem.
2794 Biada! Nieszczęście z nieszczęścia się sączy,
2795 Z synem śmierć żonę mi łączy.
2802 Widzieć to możesz, dom stoi otworem.
2809 Złe się jak burza nade mną zerwało,
2810 Nie widzę końca mej męce:
2811 Syna zmarłego dźwigałem ja w ręce,
2812 A teraz żony martwe widzę ciało.
2814 Rozpacz dognała już syna.
2823 Zranionej ciężko nocą zaszły oczy,
2824 U stóp ołtarza zajękła nad zgonem
2825 Niegdyś chwalebnym syna Megareusa
2826 I nad Hajmonem, a wreszcie przekleństwa
2827 Tobie rzuciła ciężkie, dzieciobójcy.
2836 Groza mną trzęsie. Przecz mieczem nikt w łono
2837 Ciosu mi śmierci nie zada?
2838 O, ja nieszczęsny! O, biada mi! biada!
2839 W toń nieszczęść sunę spienioną.
2848 W konaniu jeszcze za te wszystkie zgony
2849 Na twoją głowę miotała przekleństwa.
2856 Jakimże ona skończyła sposobem?
2863 Żelazo w własnej utopiła piersi,
2864 Słysząc o syna opłakanym końcu.
2873 O, biada! win mi nie ujmie nikt inny,
2874 Nie ujmie męki ni kaźni.
2875 Ja bo nieszczęsny, ja twej śmierci winny.
2876 Nuże, o słudzy, wiedźcie mnie co raźniej,
2877 Uwodźcie mnie stad; niech moim obliczem
2878 Nie mierżę, ja, co mniej jestem, jak niczym!
2887 Zysku ty szukasz, jestli zysk w nieszczęściu,
2888 Bo lżejsza klęska, co nie gnębi długo.
2897 Błogosławiony dzień ów, który nędzy
2898 Kres już ostatni położy,
2899 Przybądź, o przybądź co prędzej,
2900 Niechbym nie ujrzał jutrzejszej ja zorzy!
2909 To rzecz przyszłości, dla obecnej chwili
2910 Trza działać; tamto obmyślić — rzecz bogów.
2917 Wszystkie pragnienia w tym jednym zawarłem
2924 O nic nie błagaj, bo próżne marzenia,
2925 By człowiek uszedł swego przeznaczenia.
2934 Wiedźcie mnie, sługi, uchodźcie stąd ze mną,
2935 Mnie, który syna zabiłem wbrew woli
2936 I tamtą. Biada! aż w oczach mi ciemno.
2937 Dokąd się zwrócić, gdzie spojrzeć w niedoli?
2938 Wszystko mi łamie się w ręku,
2939 Los mnie powalił, pełen burz i lęku.
2948 Nad szczęścia błysk, co złudą mar,
2949 Najwyższy skarb rozumu dar.
2950 A wyzwie ten niechybny sąd,
2951 Kto bogów lży i wali rząd.
2952 I ześlą oni swą zemstę i kary
2953 Na pychę słowa w człowieku,
2954 I w klęsk odmęcie rozumu i miary
2955 W późnym nauczą go wieku.